Dziewczyny proszę o pomoc i Wasz punkt widzenia bo zwariuję...
Jestem w związku od 7 miesięcy. Mój facet ma 2 dzieci (w wieku 14 i 15 lat) - sprawuje nad nimi opiekę naprzemienną. Dzieci mnie bardzo, bardzo lubią. Ostatnio dowiedziałam się, że wakacje (ma jedynie tydzień urlopu) zaplanował sam z dziećmi. Mnie w tym nie uwzględnił. Gdy go o to zapytałam powiedział, że jest to jego czas z dziećmi i tyle. Czuję się totalnie pominięta... Wydaje mi się, że jeśli budujemy coś na poważnie, to wakacje również spędzamy razem. Co Wy o tym myślicie? On mnie przekonuje, że ja nie mam racji.
2 2022-06-08 21:11:21 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2022-06-08 21:18:00)
Dziewczyny proszę o pomoc i Wasz punkt widzenia bo zwariuję...
Jestem w związku od 7 miesięcy. Mój facet ma 2 dzieci (w wieku 14 i 15 lat) - sprawuje nad nimi opiekę naprzemienną. Dzieci mnie bardzo, bardzo lubią. Ostatnio dowiedziałam się, że wakacje (ma jedynie tydzień urlopu) zaplanował sam z dziećmi. Mnie w tym nie uwzględnił. Gdy go o to zapytałam powiedział, że jest to jego czas z dziećmi i tyle. Czuję się totalnie pominięta... Wydaje mi się, że jeśli budujemy coś na poważnie, to wakacje również spędzamy razem. Co Wy o tym myślicie? On mnie przekonuje, że ja nie mam racji.
A ty naprawdę marzysz tylko o tym, żeby urlop spędzić z dwojką nieswoich dzieci?
Jesteś z facetem 7 miesięcy, nie przesadzaj że jego dzieci aż tak za tobą przepadają. Małe nie są, jakby tacie powiedziały że ich marzeniem jest, zeby spędzić z tobą wakacje, to pewnie by się zgodził
Moim zdaniem wyluzuj i zajmij się sobą. Zdążysz jeszcze się się tymi dziećmi nacieszyć, wierz mi
3 2022-06-08 21:12:51 Ostatnio edytowany przez paslawek (2022-06-08 21:17:24)
Dziewczyny proszę o pomoc i Wasz punkt widzenia bo zwariuję...
Jestem w związku od 7 miesięcy. Mój facet ma 2 dzieci (w wieku 14 i 15 lat) - sprawuje nad nimi opiekę naprzemienną. Dzieci mnie bardzo, bardzo lubią. Ostatnio dowiedziałam się, że wakacje (ma jedynie tydzień urlopu) zaplanował sam z dziećmi. Mnie w tym nie uwzględnił. Gdy go o to zapytałam powiedział, że jest to jego czas z dziećmi i tyle. Czuję się totalnie pominięta... Wydaje mi się, że jeśli budujemy coś na poważnie, to wakacje również spędzamy razem. Co Wy o tym myślicie? On mnie przekonuje, że ja nie mam racji.
Nie bądź zaborcza jesteście bardzo krótko w związku,a on jest ojcem od 15 lat i ma rację Ty naciskasz i masz oczekiwania nie za bardzo realne do spełnienia daj sobie na luz i czas to co się stało to żadna tragedia a dzieci to dzieci Ty to Ty nie łącz tego i nie porównuj.
Świat się jeszcze nie kończy i dalej bywa piękny odpuść i daj sobie spokój z żalem i pretensjami wybierz radość że facet jest szczęśliwy z dziećmi,bo tu nie chodzi pewnie o ucieczkę przed Tobą .
Przez tydzień facet się nie rozmyśli a dzieciaki nie przestaną Cię lubić.
P.S 14 15 lat - nastolatki to potwory
Tu nie chodzi o rację, ale on ma prawo spędzić ten czas tylko z dziećmi.
Wchodząc w taką relację trzeba się liczyć, że czas będzie dzielony między Ciebie, a dzieci.
Minie kilka lat, a dzieci już nie będą chciały jeździć z ojcem, więc daj im ten czas tylko dla siebie.
Znacie się dopiero 7 miesięcy a Ty chcesz już rodzinę tworzyć? Zajmij się sobą, nie pchaj się tam gdzie Cię nie chcą. Znacie się za krótko
Niech jadą w trójkę. Synowie już nie są mali i pewnie ojciec chce z nimi spędzić czas i w pełni się nimi zająć, a nie myśleć dodatkowo czy Ty jesteś zadowolona, czy chłopaki się dobrze z Tobą czują i czy Ty czujesz się dobrze z nimi. Nawet jeżeli Cię lubią to nie oznacza że chcą już z tobą spędzać wakacje.
7 2022-06-08 21:16:23 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2022-06-08 21:17:19)
Jak to się czasem ludziom nudzi w życiu.
8 2022-06-08 21:35:56 Ostatnio edytowany przez Selkirk (2022-06-08 21:38:19)
Oczywiście nie masz racji.Twój partner jest ojcem i zawsze nim będzie.Dzieci są dla niego ważniejsze od Ciebie.To jest pewne jak Amen w pacierzu.Chcąc z nim być musisz to brać pod uwagę.Jeśli jest z Tobą też coś dla niego znaczysz,kocha Ciebie.Jeśli każesz mu wybierać Ty czy dzieci ,jesteś z góry na straconej pozycji.Może kiedyś sama będziesz matka ,z nim czy kimś innym
,zrozumiesz.Pozdrawiam i mądrych decyzji życzę.Da się pogodzić dzieci z poprzedniego związku i obecne uczucie,choć wymaga to poświęceń i dobrej woli.
Podziwiam parcie na spędzanie czasu z partnerem, kiedy w dodatku ma się na głowie dorastające nastolatki..Nawet przez tydzień bez niego nie wytrzymasz?
To że chce spędzić czas z dziećmi to chyba dobrze. Gorzej z tym jak ci to zakomunikował. Czy powiedzial ci: kochanie chciałbym spędzić wakacje tylko z dziećmi, czy na pytanie o wakacje powiedzial ci: mam już zaplanowane i jadę z dziećmi. Bo wtedy to pokazuje twoja hierarchię w tej relacji.
widzisz, dla mnie wakacje są świętością, podróże to jedna z moich pasji i poniekąd Cię rozumiem - nie chodzi o niewytrzymanie tygodnia jak to bagiennik sugeruje, ale o priorytety. mi również ciężko byłoby mi przeżyć żeby nie spędzić tego czasu (jedynego urlopu!) z ukochaną osobą. ALE.. z tego powodu też nigdy nie przyszłoby mi do głowy wejść w związek z dzieciatym, sama będąc bezdzietna wiadomo że nie byłabym nigdy na pierwszym miejscu. jeśli on ma tylko tydzień urlopu i jeśli jest dobrym ojcem to OCZYWIŚCIE że będzie chciał spędzić ten czas z dziećmi. teraz, mając dziecko, nie miałabym problemu już z tym że mój ewentualny partner spędziłby czas ze swoimi, beze mnie. a to że bez Ciebie też nie do końca mnie dziwi bo mogłoby być niezręcznie mimo wszystko w różnych sytuacjach. niemniej Bubcia ma rację, że warto zwrócić uwagę na to jak to zakomunikował i czy po prostu postawił Cię przed faktem dokonanym, bo to słabo wróży.
będąc w sytuacji gdzie mój ex wszedł w relację z dużo młodszą singielką, cały czas nie mogę zrozumieć czemu nie wybrała z morza fajnych wolnych kolesi bez dzieci, ale trochę po takich postach zaczynam dostrzegać naiwność, że będzie tak jak z bezdzietnym plus gratis parę rzeczy wynikających z tego że starszy (?)..
12 2022-06-08 22:42:42 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2022-06-08 23:20:35)
Tylko kurde tak na zdrowy rozum, to jeśli poza urlopem ktoś się regularnie widuje i MA dla siebie czas, to jednak jest powód, żeby robić aferę o ten wspólny czas z dziećmi, iktóre na zawsze będą jego dziećmi? Czy się to podoba Auytorce czy nie? Tym bardziej, żę to nastolatki, więc ich potrzeby tez warto uwzględniać. Naprawdę zależy komuś na tym jednym tygodniu razem, kiedy jednak do towarzystwa są jeszcze dzieci?
Taka to przyjemność spędzić czas razem z partnerem i jego dziećmi? Autorka oczekiwał, że ten urlop spęzą razem i facet dzieje swoje oleje?
Najbardziej w tym wszystkim dobija to, że dzieciatych rozwodników ciągnie do samotnych kobiet(i odwrotnie), kiedy naprawdę można znaleźć wolnego, bezdzietnego faceta bez zobowiązań..To jest jakiś fetysz czy co?
no właśnie pytanie czego Autorka oczekuje. czy chce po 7 miesiącach bawić się w macochę czy jednak podświadomie chciałaby żeby ten tydzień spędził tylko z nią. bo z postu nie do końca to jednoznacznie wynika
ja tam się z chęcią dowiem co myślą i czego oczekują singielki wchodząc w związek z dzieciatymi.
Jak dla mnie tez wiele zależy od tego jak zostało to autorce przedstawione. Bo inaczej wyglada opcja
1. Słuchaj, mam tylko tydzien wakacji, chcialbym w tym czasie ... wiem ze nie bedziesz z tego zadowolona, ale ...
2. Przestawienie po fakcie dokonanym.
Jeżeli starał sie normalnie pogadac, to spoko - to znaczy, ze szanuje autorkę i jej zdanie, traktuje ją na poważnie. A jeżeli zakomunikował, to raczej w przyszłosci będzie ją ciągle pomijał i stawiał po fakcie dokonanym - nie licząc się kompletnie z jej zdaniem, uczuciami. Wtedy nie ma raczej co liczyć na normalną relacje, bo będzie ciągle daleko w tyle, co na wzór jak jestes to super, jak Cie nie ma to też super.
Najbardziej w tym wszystkim dobija to, że dzieciatych rozwodników ciągnie do samotnych kobiet(i odwrotnie), kiedy naprawdę można znaleźć wolnego, bezdzietnego faceta bez zobowiązań..
Na pewno można?
W pewnym wieku prawie wszyscy mężczyźni, którzy byli w dłuższych związkach mają dzieci, bo tym charakteryzują się długie związki. Jednak mało która para decyduje się na świadomą bezdzietność.
A jeżeli nigdy takiego długiego związku nie zbudował… to prawdopodobne, że stoi za tym jakaś wada charakteru.
Do autorki: masz prawo chcieć być dla swojego mężczyzny najważniejsza. A jeżeli nie jesteś, to nie jest mężczyzna dla Ciebie.
16 2022-06-09 00:00:05 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2022-06-09 00:02:08)
I właśnie owa " wada charakteru" istnieje częśto jedynie w Waszych głowach..
A mi nawet chodziło o zwyczajnych singli, osoby bez zobowiązań i partnerów. Nie wiemy nawet ile Autorka ma lat, bo jeśli ma np. mniej niż 30 i wybiera samych starszych/dzieciatych/ po przejściach, to może pora na nieco refleksji?
Jeśli zaś facet ma dzieci, to jednak warto mieć świadomość, że dla niego mogą istnieć równie ważne osoby/kwestie a staż związku jeszcze nie uprawnia do tego, aby oczekiwać, że partner będzie się na każde nasze skinienie..
bagienni_k napisał/a:Najbardziej w tym wszystkim dobija to, że dzieciatych rozwodników ciągnie do samotnych kobiet(i odwrotnie), kiedy naprawdę można znaleźć wolnego, bezdzietnego faceta bez zobowiązań..
Na pewno można?
W pewnym wieku prawie wszyscy mężczyźni, którzy byli w dłuższych związkach mają dzieci, bo tym charakteryzują się długie związki. Jednak mało która para decyduje się na świadomą bezdzietność.
A jeżeli nigdy takiego długiego związku nie zbudował… to prawdopodobne, że stoi za tym jakaś wada charakteru.
tylko to działa w obie strony. więc albo jesteś sama bezdzietna singielką w "pewnym wieku z wadą charakteru" , albo - i chyba częściej spotykane- jesteś młoda. wtedy można na luzie znaleźć faceta bez zobowiązań, ale z jakiegoś powodu nie chcesz. myślę, że o takiej sytuacji wspominał bagiennik, ja przynajmniej tak to interpretuję.
18 2022-06-09 08:00:15 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2022-06-09 08:01:00)
Dlaczego nie znajdzie sobie bezdzietnego?
Bo widocznie dzielność czy bezdzietnosc to nie jest dla niej najważniejszy czynnik w wyborze czlowieka na życie. .
Zakochała się i chce pojechać na urlop z ukochanym, co w tym dziwnego?
Widocznie nie zaproponował żadnej alternatywy, bo jej rozczarowanie mógł przewidzieć.
Te dzieci są już prawie dorosłe, mogą z grzeczności być miłe, dla ojca, ale niekoniecznie chcą spędzać z Tobą wakacje.
Znacie się krótko, to powinien być czas dla dwojga taki wyjazd.
Wg mnie piłka po jego stronie, on powinien Ci to zrekompensować. Ty nie naciskaj ani się nie narzucaj
Ludzie się zakochują i potem nie widzą już chyba niczego innego, poza tą swoją miłością do partnera..No kurde, a na codzień ze sobą mieszkają, żyją tuż obok? Jeśli tak, to aż taka wielka tragedia będzie, jeśli on pojedzie z tymi swoimi dziećmi na tydzień(!)?
Ludzie się zakochują i potem nie widzą już chyba niczego innego, poza tą swoją miłością do partnera..No kurde, a na codzień ze sobą mieszkają, żyją tuż obok? Jeśli tak, to aż taka wielka tragedia będzie, jeśli on pojedzie z tymi swoimi dziećmi na tydzień(!)?
Nie byłoby problemu gdyby na tydzień pojechał z dziećmi, a na tydzień z autorką. Ale on pojedzie tylko z dziećmi.
Każdy powinien zdefiniować jakie potrzeby chce aby partner zaspokajał. Gdybym miała sama jeździć na urlopy tak jakbym nie była w związku, to po co mi taki partner?
Powiedziane było, że gość ma tydzień urlopu, zatem pewnie przez ten cały tydzień zostaje z dziećmi. Czy musi? Pewnie nie, ale jako ojciec, którym JEST i BĘDZIE do końća swoich dni, szczerze tego pragnie.
GOrzej by było, jakby swoje dzieci kompletnie olał, to wtedy już powinna zapalić się lampka. W takich sprawach, zależy pewnie jak się to przedstawia drugiej stronie, chociaż reakcja pewnie byłaby podobna, gdyby nawet oznajmił to Autorce z wyprzedzeniem. Jest czas dla partnera i jest czas dla dzieci, czemu koniecznie trzeba to łączyć? Dlatego zastanawiam się, czy oni na codzień ze sobą mieszkają, widują się często natyle, aby być ze sobą blisko. Jeśli tak, to kompletnie nie rozumiem dlaczego to taki problem, jeśli on, jako ojciec chce spedzić ten czas tylko z dziećmi. Mógł z drugiej strony wyjaśnić dlaczego tak mu zależy na tym rodzinnym urlopie.
Niech jadą w trójkę. Synowie już nie są mali i pewnie ojciec chce z nimi spędzić czas i w pełni się nimi zająć, a nie myśleć dodatkowo czy Ty jesteś zadowolona, czy chłopaki się dobrze z Tobą czują i czy Ty czujesz się dobrze z nimi. Nawet jeżeli Cię lubią to nie oznacza że chcą już z tobą spędzać wakacje.
Całkowicie się z tym zgadzam.
Kurde, 7 miesięcy czasu a już aspiracje do bycia szczęśliwą rodziną. Średnio sobie wybrażam takie wakacje...
Dlaczego nie znajdzie sobie bezdzietnego?
Bo widocznie dzielność czy bezdzietnosc to nie jest dla niej najważniejszy czynnik w wyborze czlowieka na życie. .
Zakochała się i chce pojechać na urlop z ukochanym, co w tym dziwnego?
nic dziwnego, ale jak już się wchodzi w związek z dzietnym to trzeba się liczyć że priorytety będzie miał inne niż bezdzietny.
to zakochanie to też zawsze taka "wymówka". o, zakochał się ktoś to już logiczne argumenty nie są ważne. zakochanie dla mnie jest decyzją. jak wiem że facet nie spełni moich potrzeb to z miejsca nie jest dla mnie interesujący choćby nie wiem co.
tu: ma dwójkę dzieci, opieka naprzemienna, mało czasu. to albo w to wchodzisz licząc się z tym że będziesz musiała pójść na wiele kompromisów / starcza Ci mniej "poważy" związek i luźne spotykanie się, albo szukasz kogoś kto ma mniej zobowiązań. nie da się zjeść ciastko i mieć ciastko.
Dlatego zastanawiam się, czy oni na codzień ze sobą mieszkają, widują się często natyle, aby być ze sobą blisko. Jeśli tak, to kompletnie nie rozumiem dlaczego to taki problem, jeśli on, jako ojciec chce spedzić ten czas tylko z dziećmi.
Nie ważne czy mieszkają ze sobą czy nie. Wspólny urlop to jest must have. Osobno to można jeździć po latach związku, aby odpocząć od siebie, a nie w pierwszym roku.
bagienni_k napisał/a:Najbardziej w tym wszystkim dobija to, że dzieciatych rozwodników ciągnie do samotnych kobiet(i odwrotnie), kiedy naprawdę można znaleźć wolnego, bezdzietnego faceta bez zobowiązań..
Na pewno można?
W pewnym wieku prawie wszyscy mężczyźni, którzy byli w dłuższych związkach mają dzieci, bo tym charakteryzują się długie związki. Jednak mało która para decyduje się na świadomą bezdzietność.
A jeżeli nigdy takiego długiego związku nie zbudował… to prawdopodobne, że stoi za tym jakaś wada charakteru.Do autorki: masz prawo chcieć być dla swojego mężczyzny najważniejsza. A jeżeli nie jesteś, to nie jest mężczyzna dla Ciebie.
Ciekawe czy jest jakaś żyjąca samotna matka, dla której partner będzie ważniejszy niż jej własne potomstwo.
Dobrze wiedzieć też jakie poglądy panują odnośnie tego że samotny ojciec chciałby wiązać się z bezdzietną partnerką :-)
Najbardziej w tym wszystkim dobija to, że dzieciatych rozwodników ciągnie do samotnych kobiet
Możesz rozwinąć ten temat, proszę?
26 2022-06-09 09:52:41 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2022-06-09 09:55:17)
Zacznijmy od tego, żę przede wszystkim to facet jest OJCEM. Swoje dzieci ma i będzie je mieć zawsze.
Zatem jakie są alternatywy?
Dwie, pierwsza taka, że jedzie z Autorką i dziećmi, druga - jedzie tylko z Autorką. Tylko ja mu się nie dziwię, że nie chce wybrać pierwszej opcji. Nawet jeśli zależy mu na Autorce, to pomysł na takie wakacje na tym etapie znajomości to nie jest najlepszy pomysł. Warto też znać jego zdanie na ten temat i powody, jakimi się kieruje, skoro stwierdził, że "to czas tylko dla dzieci"..
A nie bywa tak czasami, żę podobne teksty się słyszy, jak się chce samemu wyjechać albo wybrac się razem z przyjaciółmi? Ludzie, drugi człowiek nie jest do nas przylepiony a tym bardziej jeśli ma już rodzinę(!) to należy się z tym liczyć, że mogą być problemy.
Jeśli na codzień regularnie się widują, to naprawdę trzeba facetowi wypominac czas spędzony tylko ze swoimi dziećmi. Zupełnie co innego, jakby na wspólny urlop nie chciał jechać, nei mając zobowiazań rodzinnych a za iast tego, wybrał np. kumpli..
Zresztą tydzień, to nie tak znowu dużo czasu, choć pewnie zależy gdzie na ten urlop soie pojedzie..Poza tym nastolatkowie mają swoje kaprysy czy po prostu już w tym wieku jakieś preferencje co do spędzania wolnego czasu są, i trzeba się nagłówkować, żeby to pogodzić. Pewnie prościej by było, jakby tydzień pzeznaczył na nich i tydzień dla Autorki, ale cóż..
M!ri napisał/a:bagienni_k napisał/a:Najbardziej w tym wszystkim dobija to, że dzieciatych rozwodników ciągnie do samotnych kobiet(i odwrotnie), kiedy naprawdę można znaleźć wolnego, bezdzietnego faceta bez zobowiązań..
Na pewno można?
W pewnym wieku prawie wszyscy mężczyźni, którzy byli w dłuższych związkach mają dzieci, bo tym charakteryzują się długie związki. Jednak mało która para decyduje się na świadomą bezdzietność.
A jeżeli nigdy takiego długiego związku nie zbudował… to prawdopodobne, że stoi za tym jakaś wada charakteru.Do autorki: masz prawo chcieć być dla swojego mężczyzny najważniejsza. A jeżeli nie jesteś, to nie jest mężczyzna dla Ciebie.
Ciekawe czy jest jakaś żyjąca samotna matka, dla której partner będzie ważniejszy niż jej własne potomstwo.
Dobrze wiedzieć też jakie poglądy panują odnośnie tego że samotny ojciec chciałby wiązać się z bezdzietną partnerką :-)
Ależ nikt mu nie zabrania stawiania dzieci na pierwszym miejscu. Jednak autorka ma wybór czy pasuje jej bycie piątym kołem u wozu czy nie. Ja jej sugeruję aby jednak poszukała lepszego materiału na partnera
Zgodzę się Jeśli chce go mieć tylko dla siebie(choć i tak zdrowy człowiek powinien mieć sporo swobody i jeszcze mieć czas na inne zajęćia czy znajomości poza związkiem), to niech poszuka sobie bezdzietnego..
)Ależ nikt mu nie zabrania stawiania dzieci na pierwszym miejscu. Jednak autorka ma wybór czy pasuje jej bycie piątym kołem u wozu czy nie. Ja jej sugeruję aby jednak poszukała lepszego materiału na partnera
Dlaczego określasz partnerkę samotnego ojca jako "piąte koło u wozu"?
Lepszy materiał na partnera, wiesz jak to brzmi?
Że samotny ojciec to gorszy. To ja zaraz znajdę wątek o samotnych matkach, napiszę to co Ty, i zobaczę jak świat płonie, a ja zostaję zmieszany z błotem jako niedojrzały facet, którego ktoś skrzywdził :-)
Widać nie wszyscy samotni zdają sobie sprawę, że skutków wchodzenia w związek z partnerem, który ma dzieci.
Można sobie wyobrazić, że łatwo nie jest.
Ale nie można winić nikogo, bo tak samo ojciec jak i matka może być winnym rozpadu związku, więc nie można mówić, że ojciec nie nadaje się do związku, bo to jest krzywdzące.
"bagienni_k napisał/a:
Najbardziej w tym wszystkim dobija to, że dzieciatych rozwodników ciągnie do samotnych kobiet(i odwrotnie), kiedy naprawdę można znaleźć wolnego, bezdzietnego faceta bez zobowiązań.."
Jakby leżeli na ulicy, to można by sobie wziąć pod pachę...
Sam wiesz, że to nie jest takie proste, poza tym nie bardzo zależy od nas do kogo nas ciagnie, bo akurat ten zaleziony na ulicy też wcale by nie musiał nas pociagać.
Najlepiej chyba się zrozumieją partnerzy, którzy obydwoje mają dzieci, ale właśnie o te trafienie na odpowiednią osobę nie jest łatwe.
M!ri napisał/a:)Ależ nikt mu nie zabrania stawiania dzieci na pierwszym miejscu. Jednak autorka ma wybór czy pasuje jej bycie piątym kołem u wozu czy nie. Ja jej sugeruję aby jednak poszukała lepszego materiału na partnera
Dlaczego określasz partnerkę samotnego ojca jako "piąte koło u wozu"?
Lepszy materiał na partnera, wiesz jak to brzmi?
Że samotny ojciec to gorszy. To ja zaraz znajdę wątek o samotnych matkach, napiszę to co Ty, i zobaczę jak świat płonie, a ja zostaję zmieszany z błotem jako niedojrzały facet, którego ktoś skrzywdził :-)
Wszyscy wiedzą jak postrzegane są samotne matki, a tutaj taki oburz że samotnych ojców też to dotyczy
Masz dzieci z poprzedniego związku - licz się z tym, że to może być postrzegane jako wada krytyczna.
A ile to było wątków, że kobieta po urodzeniu dziecka przestała się interesować mężem. I wtedy nikt nie broni kobiety słowami, że dzieci są przecież najważniejsze.
Nie. Partner ma być najważniejszy.
32 2022-06-09 11:00:28 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2022-06-09 11:01:12)
Można się tak licytować i przebijać. Ciekaw jestem, czy każda samotna matka tak ochoczo godziałby się na wyjazd z nowym partnerem, gdyby ten nalegał na wycieczkę bez dzieci. Zresztą, "ważność" partnera względem ważności dzieci nie do końca powinna być porównywalna. To zupełnie inny rodzaj relacji międzyludzkiej, tym bardziej, kiedy dzieci istnieją od "zawsze" a partera zna się dość krótko.
Dlatego zastanawia mnie, jak oni razem żyją i czy się często widują. To śmeszne, jak się mówi o jakiś schematach, gdzie niby "urlop trzeba koniecnzie spędzać z partnerem". Ok, jak się nie ma zobowiązań to spoko, tylko właśnie gorzej, jeśli trzeba się tym partnerem "podzielić".
"Zresztą, "ważność" partnera względem ważności dzieci nie do końca powinna być porównywalna."
Dokładnie i niech to będzie kompromis w takich licytacjach...
Wszyscy wiedzą jak postrzegane są samotne matki, a tutaj taki oburz że samotnych ojców też to dotyczy
Oburz dotyczy podwójnych standardów. Tylko tego.
Obawiam się (czytaj - wiem jak jest) że jest różnica w postrzeganiu samotnej matki i samotnego ojca. Podwójne standardy obowiązują, i nie ma co zaklinać rzeczywistości w panującym obecnie ginocentrycznym układzie świata.
Nasłuchałem się i naczytałem się dosyć komentarzy o "niedojrzałych skrzywdzonych facetach którzy nie mają prawa mienić się mężczyznami" co mają opory w wiązaniu się z samotnymi matkami. Jak oni śmią?!
Koncert shamingu to mało powiedziane.
A że nie lubię być gołosłowny - 1 przykład ode mnie:
Uważam, że to fantastyczne, że rodzic chce spędzać czas z dziećmi i stawia je na pierwszym miejscu poświęcając im czas, to się nazywa odpowiedzialność. Ja bym się ucieszyła, że mam partnera, który bierze takie obowiązki na poważnie i to się nie rozmywa na czas poświęcony im a nowej relacji. Bardzo to zdrowe.
Dlatego warto się zastanowić nad odwrotną sytuacją, kiedy to facet proponuje partnerce, samotnej matce, wakację we dwójkę.
Uważam, że to fantastyczne, że rodzic chce spędzać czas z dziećmi i stawia je na pierwszym miejscu poświęcając im czas, to się nazywa odpowiedzialność. Ja bym się ucieszyła, że mam partnera, który bierze takie obowiązki na poważnie i to się nie rozmywa na czas poświęcony im a nowej relacji. Bardzo to zdrowe.
Dokładnie, w punkt.
M!ri napisał/a:Wszyscy wiedzą jak postrzegane są samotne matki, a tutaj taki oburz że samotnych ojców też to dotyczy
Oburz dotyczy podwójnych standardów. Tylko tego.
Obawiam się (czytaj - wiem jak jest) że jest różnica w postrzeganiu samotnej matki i samotnego ojca. Podwójne standardy obowiązują, i nie ma co zaklinać rzeczywistości w panującym obecnie ginocentrycznym układzie świata.
Oczywiście, że są podwójne standardy, bo samotny ojciec (czyli taki przejął wychowanie nad dziećmi) jest postrzegany dużo lepiej niż samotna matka. Jak bohater niemalże. Heros naszych czasów.
Nie zmienia to faktu, że posiadanie potomstwa jest nieatrakcyjne na rynku matrymonialnym wprost proporcjonalnie do zaangażowania w nie.
Dlatego warto się zastanowić nad odwrotną sytuacją, kiedy to facet proponuje partnerce, samotnej matce, wakację we dwójkę.
Normalnie. Dzieci jadą do ojca/dziadków, a nowa para ma czas dla siebie.
Oczywiście, że są podwójne standardy, bo samotny ojciec (czyli taki przejął wychowanie nad dziećmi) jest postrzegany dużo lepiej niż samotna matka. Jak bohater niemalże. Heros naszych czasów.
Nie zmienia to faktu, że posiadanie potomstwa jest nieatrakcyjne na rynku matrymonialnym wprost proporcjonalnie do zaangażowania w nie.
Dziwne, nie zauważyłem tego podejścia jak do bohatera :-) Bardziej jak do trędowatego.
41 2022-06-09 12:24:12 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2022-06-09 12:26:22)
pewnie łatwiej się zrozumieć ludziom z podobnymi doświadczeniami i na podobnym etapie życia.
ważne jest ustawienie priorytetów już na początku.
I co innego małe dzieci, a co innego nastolatki.
niezależnie od dzieci ktoś powinien dbać o swój nowy związek.
sama jestem matką 2 dzieci, ale one są juz samodzielne i powiem szczerze że nie zwiążałabym się już z mężczyzną który ma małe dzieci. Bo wymaga to zaangażowania emocjonalnego na które nie byłoby mnie już stać, więcd skreśliłabym taką znajomość, nawet gdyby ktoś był wspaniałą osobą.
więc myślę że Witold znajdziesz szybciej bezkolizyjny związek z samotną matką dzieci w podobnym wieku i stworzycie od razu dużą rodzinę, niż znajdziesz singielkę która Cię zrozumie. Ale to moje prywatne zdanie.
pewnie łatwiej się zrozumieć ludziom z podobnymi doświadczeniami i na podobnym etapie życia.
ważne jest ustawienie priorytetów już na początku.
I co innego małe dzieci, a co innego nastolatki.
niezależnie od dzieci ktoś powinien dbać o swój nowy związek.
sama jestem matką 2 dzieci, ale one są juz samodzielne i powiem szczerze że nie zwiążałabym się już z mężczyzną który ma małe dzieci. Bo wymaga to zaangażowania emocjonalnego na które nie byłoby mnie już stać, więcd skreśliłabym taką znajomość, nawet gdyby ktoś był wspaniałą osobą.
więc myślę że Witold znajdziesz szybciej bezkolizyjny związek z samotną matką dzieci w podobnym wieku i stworzycie od razu dużą rodzinę, niż znajdziesz singielkę która Cię zrozumie. Ale to moje prywatne zdanie.
Dlatego nie szukam. Niech mnie znajdzie. Ale zapewne masz rację.
Dziękuję Wam za Wasze odpowiedzi. Absolutnie nie chodziło mi o to, by wyjechał ze mną zamiast z dziećmi. Na to bym się nigdy nie zgodziła, a tym bardziej bym tego nie proponowała i nie oczekiwała. Relację z dziećmi nawiązałam bliską i serdeczną, dzieci uwielbiają spędzać czas ze mną. Z uwagi na to, że mój partner ma opiekę naprzemienną nie da się oddzielić naszej relacji od dzieci - w przeciwnym wypadku moglibyśmy spotkać się tylko co drugi tydzień. Dzieci są z nim przez pół każdego miesiąca, więc logiczne, że jeśli jesteśmy razem to też z dziećmi.
Wracając do wakacji - on nie skonsultował tego ze mną, nie zapytał. Trudno nawet powiedzieć, by postawił mnie przed faktem dokonanym. Ja się dowiedziałam o tym zupełnie przypadkowo. Było mi przykro, że nie uwzględnił mnie w swoich planach wakacyjnych, myślałam, że pojedziemy wszyscy razem.
Powiedziałam mu, że tego nie akceptuję. Wczoraj wieczorem ze mną zerwał.
Czy ja zrobiłam coś nie tak ?
Dziękuję Wam za Wasze odpowiedzi. Absolutnie nie chodziło mi o to, by wyjechał ze mną zamiast z dziećmi. Na to bym się nigdy nie zgodziła, a tym bardziej bym tego nie proponowała i nie oczekiwała. Relację z dziećmi nawiązałam bliską i serdeczną, dzieci uwielbiają spędzać czas ze mną. Z uwagi na to, że mój partner ma opiekę naprzemienną nie da się oddzielić naszej relacji od dzieci - w przeciwnym wypadku moglibyśmy spotkać się tylko co drugi tydzień. Dzieci są z nim przez pół każdego miesiąca, więc logiczne, że jeśli jesteśmy razem to też z dziećmi.
Wracając do wakacji - on nie skonsultował tego ze mną, nie zapytał. Trudno nawet powiedzieć, by postawił mnie przed faktem dokonanym. Ja się dowiedziałam o tym zupełnie przypadkowo. Było mi przykro, że nie uwzględnił mnie w swoich planach wakacyjnych, myślałam, że pojedziemy wszyscy razem.
Powiedziałam mu, że tego nie akceptuję. Wczoraj wieczorem ze mną zerwał.
Bardzo mi przykro i współczuję, ale jakoś trudno uwierzyć w to, by przyczyną zerwania było to że powiedziałaś mu że nie akceptujesz takiego stawiania, a w sumie - nie stawiania sprawy.
Coś innego się zadziało.
Czy ja zrobiłam coś nie tak
?
Nie wiemy jak wyglądała wasza komunikacja, jak wyglądało oświadczenie że nie godzisz się na takie traktowanie. To są ważne rzeczy. Ale jak pisałem - wydaje się że coś innego było na rzeczy.
Czy ja zrobiłam coś nie tak
?
Zrobilaś jak czujesz, skoro zerwał to znaczy, że nie było wam po drodze.
No to chyba masz odpowiedź.
Jeśli nie zaszły inne okoliczności, typu wcześniejsze kłótnie to chyba pokazał jak mu na Tobie nie zależało..
Czy ja zrobiłam coś nie tak
?
Zrobiłaś wszystko dobrze. Po prostu nie byłaś dla niego nikim ważnym. A jak zaczęłaś wymagać od niego podstawowych rzeczy to się Ciebie pozbył jak zepsutą zabawkę.
Ciesz się, że wyszło to teraz, a nie po latach.
Ja mu powiedziałam, że nie chodzi mi o te kilka dni z dziećmi, ale o to, że nie czuję się dla niego ważna. Że chciałabym się czuć dla niego ważna, kochana. Że dowiaduję się o jego planach przypadkowo... A on że ma dosyć tego, że ciągle o coś się kłócimy. Tak naprawdę kłótnia była zawsze wtedy, gdy miałam inne zdanie niż on. Dzisiaj do niego zadzwoniłam, zapytałam czy to definitywne i na 100%. On powiedział że tak.
51 2022-06-09 16:01:54 Ostatnio edytowany przez polis (2022-06-09 16:03:18)
Ja mu powiedziałam, że nie chodzi mi o te kilka dni z dziećmi, ale o to, że nie czuję się dla niego ważna. Że chciałabym się czuć dla niego ważna, kochana. Że dowiaduję się o jego planach przypadkowo... A on że ma dosyć tego, że ciągle o coś się kłócimy. Tak naprawdę kłótnia była zawsze wtedy, gdy miałam inne zdanie niż on. Dzisiaj do niego zadzwoniłam, zapytałam czy to definitywne i na 100%. On powiedział że tak.
Ciesz się, jeśli to tak wyglądało. Jeśli to tak wyglądało, to przede wszystkim zaczyna być jasne, czemu jest samotnym ojcem.
Ja sie wcale nie dziwie, ze zrobiło Ci się przykro, jak 'przypadkowo' dowiedziałaś się o planach wakacyjnych Twojego faceta. Generalnie to juz widać, jak bardzo szanował Ciebie i Twoje zdanie. Nie chodzi mi o to, ze powinien Cie pytac o zgodę - tylko porozmawiac jak czlowiek na temat urlopu. Bardzo dobrze, ze sie odezwalas, zwiazek nie polega na tym, ze sie chodzi wokół partnera na palcach żeby tylko go nie urazić. Podsumowując jeszcze - i tak by wygladalo wasze dalsze zycie/bycie razem. Robiłby co chce, a jakbys sie odezwała to o ...
53 2022-06-09 17:29:33 Ostatnio edytowany przez anna.zakochana (2022-06-09 17:30:02)
Dziękuję Wam za Wasze odpowiedzi. Absolutnie nie chodziło mi o to, by wyjechał ze mną zamiast z dziećmi. Na to bym się nigdy nie zgodziła, a tym bardziej bym tego nie proponowała i nie oczekiwała. Relację z dziećmi nawiązałam bliską i serdeczną, dzieci uwielbiają spędzać czas ze mną. Z uwagi na to, że mój partner ma opiekę naprzemienną nie da się oddzielić naszej relacji od dzieci - w przeciwnym wypadku moglibyśmy spotkać się tylko co drugi tydzień. Dzieci są z nim przez pół każdego miesiąca, więc logiczne, że jeśli jesteśmy razem to też z dziećmi.
Wracając do wakacji - on nie skonsultował tego ze mną, nie zapytał. Trudno nawet powiedzieć, by postawił mnie przed faktem dokonanym. Ja się dowiedziałam o tym zupełnie przypadkowo. Było mi przykro, że nie uwzględnił mnie w swoich planach wakacyjnych, myślałam, że pojedziemy wszyscy razem.
Powiedziałam mu, że tego nie akceptuję. Wczoraj wieczorem ze mną zerwał.
Twoje kolejne posty bardzo rozsjaśniają sytuację. bardzo mi przykro, że taki koniec Was spotkał, niemniej Ty zachowałaś się super dojrzale, postawiłaś granice za co podziwiam i uczę się
chciałabym znaleźć dla siebie faceta który będzie miał takie podejście do mojej córki jak Ty do dzieci partnera.
na pewno znajdziesz partnera który doceni Twoją szczerość.
Bardzo Wam dziękuję. Lzy cały czas cisną się do oczu. Sytuacja była napięta od poniedziałku, gdy podjęłam tę rozmowę. Napisałam mu, że chciałabym by w końcu wszedł w ten związek "dwoma butami". Jeśli jesteśmy razem to święta powinniśmy spędzać razem (a spędził je z żoną - z uwagi na dzieci), wakacje powinniśmy spędzać razem. By związek się rozwijał, budował wspólnie z jego dziećmi, które są jego nieodłączną częścią. Bardzo polubiłam dzieci, "zaprzyjaźniłyśmy się", świetnie razem spędzaliśmy czas. Powiedziałam mu, że źle się z tym czuję, że do łóżka ze mną może chodzić, ale już świąt czy wakacji nie... I nie chodzi mi o ten tygodniowy urlop z dziećmi. Nigdy bym mu tego nie zabroniła. A o to, że nie czułam się ważna, a jego decyzja podjęta za plecami tylko mnie w tym utwierdziła... Najgorsze jest to, że jeszcze w poniedziałek rano mnie przytulał, a wieczorem oznajmił, że następnego dnia przyjedzie oddać moje klucze.
Przykro to słyszęć..
Jeśli tak się sprawy przedstawiają, to zmienia to postać rzeczy..
Co innego oznajmić wcześniej, dać możliwość zastanowienia czy przemyślenia, co innego posatwić przed faktem dokonanym. Tak czy inaczej, tego typu problemy się pojawiają, jeśli ma się za sobą jakiś bagaż doświadczeń.
Dlatego warto się zastanowić nad odwrotną sytuacją, kiedy to facet proponuje partnerce, samotnej matce, wakację we dwójkę.
Mój kolega ma syna 9 letniego z poprzedniego związku, a teraz ma od 5 lat partnerkę, która swoich dzieci nie ma. Sytuacja jaką ma z tego powodu jest nie do pozazdroszczenia. Gdy syn przyjeżdża do niego na weekend to ta kobieta traktuje jego dziecko dosłownie jak powietrze. Powoduje to duże kłótnie u nich i powoli staje się powodem do kolejnego rozstania.
Bardzo Wam dziękuję. Lzy cały czas cisną się do oczu. Sytuacja była napięta od poniedziałku, gdy podjęłam tę rozmowę. Napisałam mu, że chciałabym by w końcu wszedł w ten związek "dwoma butami". Jeśli jesteśmy razem to święta powinniśmy spędzać razem (a spędził je z żoną - z uwagi na dzieci), wakacje powinniśmy spędzać razem. By związek się rozwijał, budował wspólnie z jego dziećmi, które są jego nieodłączną częścią. Bardzo polubiłam dzieci, "zaprzyjaźniłyśmy się", świetnie razem spędzaliśmy czas. Powiedziałam mu, że źle się z tym czuję, że do łóżka ze mną może chodzić, ale już świąt czy wakacji nie... I nie chodzi mi o ten tygodniowy urlop z dziećmi. Nigdy bym mu tego nie zabroniła. A o to, że nie czułam się ważna, a jego decyzja podjęta za plecami tylko mnie w tym utwierdziła... Najgorsze jest to, że jeszcze w poniedziałek rano mnie przytulał, a wieczorem oznajmił, że następnego dnia przyjedzie oddać moje klucze.
Od tego powinnaś zacząć, bo okazuje się, że ten wyjazd to była kropka nad i...
58 2022-06-09 19:59:25 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2022-06-09 20:05:18)
Wracając do wakacji - on nie skonsultował tego ze mną, nie zapytał. Trudno nawet powiedzieć, by postawił mnie przed faktem dokonanym. Ja się dowiedziałam o tym zupełnie przypadkowo. Było mi przykro, że nie uwzględnił mnie w swoich planach wakacyjnych, myślałam, że pojedziemy wszyscy razem.
Powiedziałam mu, że tego nie akceptuję. Wczoraj wieczorem ze mną zerwał.
Następna której się coś wydawało na temat jej "związku".
Dziewczyno, jesteś/byłaś z dzieciatym facetem siedem miesięcy i naprawdę wydawalo ci się, że to "prawdziwe" i "na zawsze"?
Facet spędza święta z byłą żoną i dziećmi, odstawiając cię na boczny tor, nie pyta cię o plany wakacyjne i jeszcze gasi stwierdzeniem, że to nie twoja sprawa, a ty myślałaś że jesteś dla niego kimś ważnym? Byłaś tylko chwilową "zapchajdziurą", odskocznią od stresu w pracy, nikim więcej. Dokładnie ci to wyłuszczył zwracając klucze od mieszkania gdy tylko wspomnialaś że jakoś inaczej pewne rzeczy widzisz. Aut i sajonara, zanim zaczną się z tobą większe problemy i przestanie być pańciowi ciepło, wygodnie, przytulnie i bezstresowo u twojego boku. Jego dzieci cię tak bardzo polubiły? I co? Facet się nawet nie zastanowił, że może im też zrobi krzywdę gdy cię "wyciepie" przez okno? Coś ci się chyba wydawalo moja droga z tym "przepadaniem" za tobą tych dzieci, ale zostawmy to na razie.
Druga sprawa; Z jakiej paki ty facetowi którego ledwie znasz wręczasz klucze do swojego mieszkania? Co to za jakaś demonstracja twojej determinacji? Ja nie zrobiłabym tego nigdy w życiu! Moje mieszkanie to mój azyl i nie wyobrażam sobie, żeby pozbawiać się komfortu przebywania w nim bez myśli, że ktoś może w nim był podczas mojej nieobecności, albo co gorsza zaraz usłyszę zgrzyt zamka w drzwiach, bo jakiś koleś chcial mi "niespodziankę" zrobić. Kompletnie usunęłaś swoje granice, odkryłaś się i liczyłas na to że facet to doceni?
Ten nie docenił. Mam nadzieję, że to będzie nauczka dla ciebie na przyszlość.
Trzymaj się.
"Z jakiej paki ty facetowi którego ledwie znasz wręczasz klucze do swojego mieszkania?
Trudno, żeby nie miał kluczy jak razem mieszkali.
Gdybys od razu napisała tak, jak teraz, to dyskusja mogła potoczyć się zupełnie inaczej, ale to nic, bo i tak mogłaś spojrzeć na problem z innej strony, a poza tym nie mogłaś wtedy przewidzieć, że facet z Tobą zerwie.
Wygląda więc na to, że byłaś z dominantem, który dopóty był miły, dopóki Ty zgadzałas się z jego zdaniem. Gdy miałaś inne zdanie pan po prostu się obrażał.
Tym razem, według niego, mocno przegielas, więc wkurzył się nie na żarty.
Nie ma tego złego, co na dobre by nie wyszło - prawdę mówiąc nigdy tak do końca nie zrozumiałam sensu tego powiedzenia, bo wydawać się może, że odnosi się ono tylko do części ludzkich problemów.
W Twoim konkretnym przypadku to powiedzenie ma jednak uzasadnienie.
Miałabyś z tym człowiekiem naprawdę ciężkie życie, bo non stop musiałabyś się z nim zgadzać. Nigdy nie mogłabyś być sobą, bo dominant stlamsilby Cię i mocno sobie podporządkował.
Ciekawe dlaczego jego małżeństwo się rozpadło? Nie chce wróżyć z fusów, ale coś mi się wydaje, że pan był bardzo ciężki do współżycia z nim na co dzień, pod jednym dachem.
Taki mandaryn panoszący się w chalupie- nie do wytrzymania dla większości kobiet.
Ty nie wydajesz się odpowiednia dla niego kobieta, bo masz swoje zdanie i potrafiłaś je wyrażać. Przez to, zdaniem mandaryna, bez przerwy się kłóciliście.
No widzisz, jaka byłaś okropna? Rzec można, że prawdziwa jedza z Ciebie.
To oczywiście moja drwina z tego jegomościa.
Dziewczyno w tym całym rzekomym nieszczęściu, jakie teraz przeżywasz miałaś wielkie szczęście, że zerwał. Ja osobiście nie wierzę w to, że zerwał - przejdzie mu złość i jak gdyby nigdy nic zadzwoni do Ciebie.
Napisałaś, że spotykałas się z nim siedem miesięcy.
Rozwinę to.
Celowo napisałam, że spotykałas się z nim, a nie że z nim byłaś. Nie spędzał z Tobą świat ani urlopów, przyjeżdżał po prostu na seks i to do Twojego domu wystawiając Cię na spojrzenia ludzkie. Nie miał niczego do zaoferowania, ale zawracał Ci głowę. Fajnie mu było mieć samotna atrakcyjną kobietę czekająca na niego w swoim mieszkaniu, przygotowana, pachnąca i zapewne z dobrą wyżerka. Obsługa w łóżku też, jak się domyślam, bardzo mu pasowała. Cwany gościu. Dobrze to sobie wykombinował.
Na święta albo na urlop z rodzinka, a kochanka niech poczeka.
Siedem miesięcy, to zbyt krótki czas na to, by porządnie Cię wytresować. Jeszcze byłaś na tyle swiezynka, że od czasu do czasu podskakiwałas temu panu.
Uczył cię więc wytrwale notesu i pokazywał, kto tu rządzi. Na pewno nie Ty moja droga.
Tyle miałaś do powiedzenia, ile Burek za płotem obszczekujacy przechodzących ludzi.
Mandaryn nie będzie przecież uczył Cię tego, że on będzie się przed Tobą tłumaczył. Ma ochotę gdzieś jechać, to po prostu jedzie. Tobie będzie o tym mówił? A kim Ty dla niego jesteś, żeby spowiadał Ci się z tego, co robi.
Tak więc nie placz dzisiaj ani jutro, tylko rusz głową i wyobraź sobie, jak wyglądałoby Twoje życie pod jego dyktando.
Módl się też o to, by faktycznie odczepił się od Ciebie, bo ja mogę się z Tobą założyć o to, że on tak łatwo z Ciebie nie zrezygnuje.
Myślisz, że taką kobietę, jak Ty on tak szybko znajdzie?
Zapewniam Cię, że nie znajdzie, a jeśli nawet, to nie na długo.
Głowa do góry i jeśli faktycznie przyjedzie oddać Ci klucze do mieszkania, to nie zapomnij spakować jego rzeczy do worka na śmieci i dać mu go, bo potem będzie do Ciebie wydzwaniał pod pretekstem rzeczy.
Oddaj mu klucze i uciekaj od tego człowieka.
Sprawa była jasna od pierwszego postu, ale tyle osób nie chciało widzieć wielkiej czerwonej flagi i próbowało wmówić autorce, że jest zaborcza i przesadza.
"Z jakiej paki ty facetowi którego ledwie znasz wręczasz klucze do swojego mieszkania?
Trudno, żeby nie miał kluczy jak razem mieszkali.
Wieko, nie mieszkali razem. On tylko przyjeżdżał do niej, gdy miał ochotę pobzykac. Przynajmniej ja tak zrozumiałam.
Autorka postrzegała go jako swojego faceta, chociaż nie miała żadnych podstaw do tego, by tak uważać.
Żyła według pobożnych życzeń i śniła na jawie.
Tamten używał dziewczyny na swoich warunkach.
Oby dziewczyna się zreflektowała i naprawde zakończyła te znajomość.
Sprawa była jasna od pierwszego postu, ale tyle osób nie chciało widzieć wielkiej czerwonej flagi i próbowało wmówić autorce, że jest zaborcza i przesadza.
Ach ci źli ludzie,nie mają szklanych kul
znowu krzywdy chcieli dla Autorki
Autorko, myślę, że zrywając z Tobą zrobił Ci dużą przysługę. Jeżeli juz teraz (powinny jeszcze byc motylki i rozowe okulary), tak się wobec Ciebie zachowuje i ma Twoje zdanie w d, to co by bylo pozniej? Wiesz jak byś się zawodziła na każdym kroku ? Ile łez byś wylewała ... Napisz mu żeby klucze wrzucił do skrzynki, nie jest Ci potrzebne widzenie tego człowieka. I nie płacz, serio. Zasługujesz na normalnego faceta, ze zdrowym podejściem. Szkoda łez na takiego patafiana.
Sprawa była jasna od pierwszego postu, ale tyle osób nie chciało widzieć wielkiej czerwonej flagi i próbowało wmówić autorce, że jest zaborcza i przesadza.
Oczywiście, że jest zaborcza. Wpraszanie się na święta po kilku miesiącach znajomości, próba wymuszenia urlopu z cudzymi dziećmi.
To jest najpowszechniejszy błąd: wchodzisz w związek z nim, a nie z 'nimi'. Tutaj zawsze będzie osobna relacja na linii ty-on i on-dzieci. Dopóki tego nie pojmiesz, nie bierz się za dzieciatych, bo to nigdy nie zadziała, taka zabawa w dom z obcymi ludźmi.
W ogóle w toku powyższej pseudodyskusji nikt nie raczył zauważyć, że wakacje są przede wszystkim dla dzieci, o ojciec występuje w charakterze osoby towarzyszącej.
Ten wyjazd ma być dla nich, przede wszystkim. Uszczęśliwianie dzieci towarzystwem obcej w sumie baby byłoby...hmmm...podłością..?
Autorka twierdzi, że dzieci ją uwielbiają. W kontekście opisanej sytuacji warto się zastanowić, czy aby na pewno ma rację.