Sama nie wiem czego chcę - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » SAMOTNOŚĆ » Sama nie wiem czego chcę

Strony Poprzednia 1 2

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 66 do 95 z 95 ]

66

Odp: Sama nie wiem czego chcę
Ela210 napisał/a:

Nie rób tego sobie.
Wiele książek jest pisanych przez amatorów,  którzy piszą dla komercji.
Zamiast porządkować zrobisz większe zamieszanie.
Znajdź kogoś z certyfikatem psychoterapeuty i umów się na spotkanie.
Niektórymi couchami można sobie krzywdę zrobić.
Od jakiego psychopaty chcesz się uwolnić?
Jak uważasz narzeczonego za psychopatę to oddaj mu pierścionek po prostu może?

Napisałam tutaj akurat o moim pierwszym chłopaku , który był do tego stopnia zazdrosny , że zabraniał mi wszystkiego.  Przeszkadzało mu że mam znajomych ( w większości to byli koledzy , ale z facetami lepiej się dogaduje ) , kiedy szłam na spotkanie z koleżanką , on dzwonił do niej pytając czy na pewno jestem umówiona z nią , oczywiście nawet jak to potwierdziła , on dalej nie wierzył . Wyszłam na spotkanie z przyjaciółką nie minęło pięć minut a co widzą moje oczy ? Mojego chłopaka , który zwolnił się wcześniej z pracy , żeby zobaczyć czy na pewno się spotkałam z nią ... No i zamiast spotkać się we dwie, to był z nami i on ... Był strasznie kontrolujący , na każdej imprezie kiedy tańczyłam sama na parkiecie kiedy tylko zbliżył się do mnie jakiś koleś ( również po prostu tańczący ) to mój były zawsze pojawiał się obok w przeciągu sekundy pląsając koło mnie niczym wąż i pokazując że ja jestem z nim . Zabronił mi chodzić głównymi ulicami miasta kiedy szłam do niego do domu - żeby faceci się na mnie nie patrzyli . Odciął mnie od wszystkiego a wzamian za to spotykaliśmy się tylko z jego znajomymi . A potem kiedy byłam tylko i wyłącznie dla niego i nie miałam nawet do kogo gęby otworzyć - to nagle zaczęło mu nie pasować we mnie mnóstwo rzeczy.  To o tym związku mówiłam , i to po tym właśnie związku mam dziwne jazdy w głowie .

Zobacz podobne tematy :

67

Odp: Sama nie wiem czego chcę
Lolek888 napisał/a:

ANECZKA 296
MIAŁEM IDENTYCZNIE
Przepraszam nie twierdzę że ty to masz ale zaburzenia osobowości mają na takie zachowania wpływ

Co konkretnie masz na myśli ?
Jakie zaburzenia ?

68

Odp: Sama nie wiem czego chcę

A jeśli chodzi o książki to proszę zerknijcie sobie na opisy . Nie są pisane przez coach'ów . Mamy tam dr psychologii i wykładowcę psychologii klinicznej (esther lerman Freeman) , Jackson MacKenzie współzałożyciel serwisu psychopath Free .com , Avery Neal licencjonowany psychoterapeutka specjalizująca się w kobiecej depresji i lęku, Jarosław Gibas socjolog i doktor Glenn R. Schiraldi która na całym świecie prowadzi szkolenia dotyczące traumy . Więc nie wydaje mi się żeby książki które zamówiłam były jakimiś bezsensownymi poradnikami .

69 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2022-01-28 23:41:27)

Odp: Sama nie wiem czego chcę

Są też książki o chirurgii pisane przez chirurgów  A nikt się nie rzuca na siebie ze skalpelem.
Dla pieniędzy i świetni aktorzy grają w reklamach.
Jeśli ktoś chce wydać  poradnik w milionach egzemplarzy a nie podręcznik dla studentów w tysiącach to znajdzie autorytet który się podpisze pod modnym tytułem.

Masz lęki po czymś takim co opisalas z 1 chłopakiem, może przekłada się to na nastawienie do obecnego.
Tym lepiej przerobić to z kimś doświadczonym, komu na bieżąco będziesz mogła opowiadać swoje życie i to co się aktualnie w nim dzieje.
To nie muszą być zaburzenia osobowości.
To może być nerwica i koedys nie zostanie po niej sladu, bedziesz mogla cieszyc sie zyciem.
Ja bym doradzała Ci terapię.

70

Odp: Sama nie wiem czego chcę
Ela210 napisał/a:

Są też książki o chirurgii pisane przez chirurgów  A nikt się nie rzuca na siebie ze skalpelem.
Dla pieniędzy i świetni aktorzy grają w reklamach.
Jeśli ktoś chce wydać  poradnik w milionach egzemplarzy a nie podręcznik dla studentów w tysiącach to znajdzie autorytet który się podpisze pod modnym tytułem.

Masz lęki po czymś takim co opisalas z 1 chłopakiem, może przekłada się to na nastawienie do obecnego.
Tym lepiej przerobić to z kimś doświadczonym, komu na bieżąco będziesz mogła opowiadać swoje życie i to co się aktualnie w nim dzieje.
To nie muszą być zaburzenia osobowości.
To może być nerwica i koedys nie zostanie po niej sladu, bedziesz mogla cieszyc sie zyciem.
Ja bym doradzała Ci terapię.

Terapii owszem nie wykluczam w żadnym wypadku . Książki chcę przeczytać chocby ze względu na to , żeby troszkę chociaz w małym stopniu widzieć siebie w lepszym świetle . Nie powiedziałam że one rozwiążą moje wszystkie problemy , których się troszkę nazbierało przez wcześniejszy okres mojego życia , ale być może w jakis sposób mnie nakierują by walczyć o siebie właśnie na terapii .

71

Odp: Sama nie wiem czego chcę

Nie znam tych książek
Ale jeśli wyciągnięta błędne wnioski to w wyniku różnych mechanizmów obronnych możesz skomplikowac sobie relacje z partnerem a nie uproscić

72

Odp: Sama nie wiem czego chcę

O subtelnych formach przemocy- dobry trop. Chociaż Twój pierwszy chłopak subtelny w tym wcale nie był. Masakra. Mój były był podobny. Dobrze, że się uwolniłaś z tego związku ale mogłaś jak ja wpaść z deszczu pod rynnę. Nosimy w sobie pewne przekonania, pewną energię i jeśli jest krzywa to przyciągamy osoby odpowiadające tej energii… Twój obecny wcale nie musi być taki cudny. Jestem przekonana, że nie jest. Ale to tylko moja sugestia. Musisz sama dojść do odpowiednich wniosków. Owocnych poszukiwań Aneczka <3

73

Odp: Sama nie wiem czego chcę

Mogło tak być, ale ludzki mózg potrafi sobie też nieżle wkręcić, a przez cały wątek autorka nie podała ani jednego konkretu toksycznego zachowania partnera.
To że ona się przy nim źle czuje to nie jest konkret.
Bo to może wynikać z jej własnego nieuporządkowania.
Tu można pójść drogą na skróty, której efekt będzie taki, że ciężko będzie tworzyć związki z mężczyznami i jako 39 latka autorka znajdzie się dokładnie  w tym samym miejscu.

74

Odp: Sama nie wiem czego chcę
Ela210 napisał/a:

Mogło tak być, ale ludzki mózg potrafi sobie też nieżle wkręcić, a przez cały wątek autorka nie podała ani jednego konkretu toksycznego zachowania partnera.
To że ona się przy nim źle czuje to nie jest konkret.
Bo to może wynikać z jej własnego nieuporządkowania.
Tu można pójść drogą na skróty, której efekt będzie taki, że ciężko będzie tworzyć związki z mężczyznami i jako 39 latka autorka znajdzie się dokładnie  w tym samym miejscu.

Napisałam już o toksycznym zachowaniu partnera we wcześniejszych odpowiedziach . Pisałam , że spotykał się ze swoją byłą za moimi plecami , okłamywał mnie że nie ma z nią kontaktu , umawiali się na jedną wersje wydarzeń żeby czasem nie wyszło że się spotykają.  Mówił o niej same super rzeczy , umniejszając mi , sprawiając żebym czuła się gorsza od niej , mówił - widzisz widocznie jest bardziej dorosła niż Ty , z nią przynajmniej można normalnie porozmawiać.  A potem kwitował to stwierdzeniem , że niby mówił to w nerwach żebym ja zmieniła swoje zachowanie.  Aha , czyli gnojenie mojej własnej wartości na rzecz jakiejś innej laski powinno dać MI do myślenia że ja robię coś nie tak ? To nie jest toksyczne ? A teraz ja się czuję gorsza od każdej laski która znajduje się w jego obecności ? Zawsze czuje się jak ta kulą u nogi a z tymi innymi MOZNA WSZYSTKO  .

75

Odp: Sama nie wiem czego chcę
DeepAndBlue napisał/a:

O subtelnych formach przemocy- dobry trop. Chociaż Twój pierwszy chłopak subtelny w tym wcale nie był. Masakra. Mój były był podobny. Dobrze, że się uwolniłaś z tego związku ale mogłaś jak ja wpaść z deszczu pod rynnę. Nosimy w sobie pewne przekonania, pewną energię i jeśli jest krzywa to przyciągamy osoby odpowiadające tej energii… Twój obecny wcale nie musi być taki cudny. Jestem przekonana, że nie jest. Ale to tylko moja sugestia. Musisz sama dojść do odpowiednich wniosków. Owocnych poszukiwań Aneczka <3

Uwolniłam się to źle powiedziane.  On mnie po prostu zostawił z dnia dzień bo poznał na imprezie dziewczynę , która według jego wyobrażeń jest jego ideałem . A ja nie byłam i mówił mi to za każdym razem.  Ciągle zaznaczał jak to podoba mu się jakaś laska z zagranicznego teledysku - oczywiście twarz ideal , ciało super , białe ząbki jak na reklamie colgate no i przede wszystkim Duże cycki - no bo co on poradzi że on takie lubi ( a ja niestety powodów do dumy w tym temacie nie mam ) . Strasznie mnie to irytowało , bo ciągle jakby dawał mi znać że muszę coś zrobić ze swoim wyglądem , a ja wtedy nie uważałam , żeby było ze mną coś nie tak . Byłam szczupła , wysoka , atrakcyjna , umalowana ,zadbana ale on widział we mnie mankamenty . Dzięki swoim docinkom ja zaczęłam robić wszystko , żeby wyglądać jak ta laska z teledysku.  On oczywiście był zachwycony ( a ja udawałam kogoś kim nie jestem żeby był happy ) . Jedyne czego nie zrobiłam , to tak jak pisałam nie powiększyliśmy cycków i bardzo dobrze bo bym na łeb upadła.  A kiedy wykorzystałam według siebie wszystkie możliwości zmiany wyglądu to jednak to było dalej mało . Jak już nie miał się czego czepić to wytykał mi rzeczy na które nie mam wpływu - czyli wzrost , że za duże ręce , że jestem wyższa od niego , wieksza , że nie wyglądam jak prawdziwa kobieta ...

76 Ostatnio edytowany przez DeepAndBlue (2022-01-29 12:22:42)

Odp: Sama nie wiem czego chcę
Ela210 napisał/a:

Mogło tak być, ale ludzki mózg potrafi sobie też nieżle wkręcić, a przez cały wątek autorka nie podała ani jednego konkretu toksycznego zachowania partnera.
To że ona się przy nim źle czuje to nie jest konkret.

Dla mnie to co czuje jest najważniejszym konkretem i nie uważam by to wynikało z jakiejś schizofrenii czy paranoi. Bo jego zachowanie (konkret) takie uczucia naturalnie generują. Dużo tego wyłapałam w tym co Aneczka napisała ale zacytuję to jedno:

Aneczka_296 napisał/a:

Czuje się jak bym była z wampirem energetycznym , który odbiera mi wiarę w siebie.  Nie raz dał mi do zrozumienia , że inni są lepsi.  Bo z nimi przynajmniej można normalnie porozmawiać , bo oni przynajmniej się nie czepiają , ona przynajmniej mnie docenia itd.  Wszyscy wkoło są super tylko nie ja JEGO NARZECZONA . Nie raz mówił mi , że jedyne co straciłby odchodząc ode mnie to to , że nie miałby tyłu nerwów a ja powinnam doceniać to , że ze mną jest bo każdy inny już dawno by ode mnie odszedł a on musi znosić moje zachowanie ... Kiedy się poznaliśmy , dowiedziałam się po jakimś czasie że spotykał się ze swoją byłą . Jak się dowiedziałam mówił jej o mnie same złe rzeczy , że jestem toksyczna , że chciał mnie tyle razy zostawić ale nie chciałam dać mu odejść i musiał ze mną dalej być , a tamta się ze mnie śmiała jak to on mnie dla niej okłamywał żeby mogli się potajemnie spotykać ...

Nic sobie nie wkręca. To nie jest dobre traktowanie swojej ukochanej i ma prawo czuć co czuje.

Natomiast ona sama, dlatego, że poprzedni partner obniżył jej samoocenę, nie odbudowała jej przed wejściem w obecny związek i obecny to wyczuwa oraz z tego korzysta. Odejście i odbudowanie swojej warstwy ochronnej nie jest drogą na skróty. To długa droga i jasne… kosztem jest status quo w obecnym związku. Nie nalegam na to rozwiązanie ale wiem jak zbawienne potrafi być spędzenie paru lat ze sobą, rozpoznanie właśnie tych subtelnych i mniej subtelnych form przemocy, by odpowiednio reagować na nie w przyszłości.

Edit: Oczywiście, toksyczność w drugiej osobie to jedna rzecz. Ale jest druga- własna toksyczność. Trzeba całościowo to potraktować. Toksyczność Aneczki to też ważna sprawa ale najpierw biorę na tapetę jego toksyczność. Aneczka poza niską samooceną nie chciała dać jemu odejść co może być poczytywane za akt poczyniony z miłości… ale ja inaczej na to patrzę. Sztuka odpuszczania jest, uważam, zdrowsza niż uwikłanie. Uwikłanie jeszcze zazwyczaj postępuje i potrafi doprowadzić do prawdziwych tragedii… ciężki temat, ogólnie.

77

Odp: Sama nie wiem czego chcę

Aneczka, że go nie rzuciłaś sama to też o czymś świadczy, bo on jakby sam się o to prosił, a Ty tego nie wyczytałaś jako coś w stylu „nie odpowiadam mu, dołuje mnie, zasługuję na lepsze traktowanie”, tylko zaczęłaś naginać się pod te jego „wymogi”. To bardzo zła ścieżka i prowadzi tylko do samozagłady.

78

Odp: Sama nie wiem czego chcę
DeepAndBlue napisał/a:
Ela210 napisał/a:

Mogło tak być, ale ludzki mózg potrafi sobie też nieżle wkręcić, a przez cały wątek autorka nie podała ani jednego konkretu toksycznego zachowania partnera.
To że ona się przy nim źle czuje to nie jest konkret.

Dla mnie to co czuje jest najważniejszym konkretem i nie uważam by to wynikało z jakiejś schizofrenii czy paranoi. Bo jego zachowanie (konkret) takie uczucia naturalnie generują. Dużo tego wyłapałam w tym co Aneczka napisała ale zacytuję to jedno:

Aneczka_296 napisał/a:

Czuje się jak bym była z wampirem energetycznym , który odbiera mi wiarę w siebie.  Nie raz dał mi do zrozumienia , że inni są lepsi.  Bo z nimi przynajmniej można normalnie porozmawiać , bo oni przynajmniej się nie czepiają , ona przynajmniej mnie docenia itd.  Wszyscy wkoło są super tylko nie ja JEGO NARZECZONA . Nie raz mówił mi , że jedyne co straciłby odchodząc ode mnie to to , że nie miałby tyłu nerwów a ja powinnam doceniać to , że ze mną jest bo każdy inny już dawno by ode mnie odszedł a on musi znosić moje zachowanie ... Kiedy się poznaliśmy , dowiedziałam się po jakimś czasie że spotykał się ze swoją byłą . Jak się dowiedziałam mówił jej o mnie same złe rzeczy , że jestem toksyczna , że chciał mnie tyle razy zostawić ale nie chciałam dać mu odejść i musiał ze mną dalej być , a tamta się ze mnie śmiała jak to on mnie dla niej okłamywał żeby mogli się potajemnie spotykać ...

Nic sobie nie wkręca. To nie jest dobre traktowanie swojej ukochanej i ma prawo czuć co czuje.

Natomiast ona sama, dlatego, że poprzedni partner obniżył jej samoocenę, nie odbudowała jej przed wejściem w obecny związek i obecny to wyczuwa oraz z tego korzysta. Odejście i odbudowanie swojej warstwy ochronnej nie jest drogą na skróty. To długa droga i jasne… kosztem jest status quo w obecnym związku. Nie nalegam na to rozwiązanie ale wiem jak zbawienne potrafi być spędzenie paru lat ze sobą, rozpoznanie właśnie tych subtelnych i mniej subtelnych form przemocy, by odpowiednio reagować na nie w przyszłości.

Edit: Oczywiście, toksyczność w drugiej osobie to jedna rzecz. Ale jest druga- własna toksyczność. Trzeba całościowo to potraktować. Toksyczność Aneczki to też ważna sprawa ale najpierw biorę na tapetę jego toksyczność. Aneczka poza niską samooceną nie chciała dać jemu odejść co może być poczytywane za akt poczyniony z miłości… ale ja inaczej na to patrzę. Sztuka odpuszczania jest, uważam, zdrowsza niż uwikłanie. Uwikłanie jeszcze zazwyczaj postępuje i potrafi doprowadzić do prawdziwych tragedii… ciężki temat, ogólnie.

Ja dalej biorąc udział w tym związku wiem , że zrobiłam to dlatego że go kocham i uważam że każdy zasługuje na drugą szansę.  On niby wie że to było dla mnie krzywdzące bo przecież widzi jakie mam jazdy po całym tym zajściu . Nie chciałam tego zakończyć na własne życzenie bo wierzyłam , że będzie wszystko ok.  Ale mija dzień za dniem a ja się zwyczajnie boje , że gdzieś wyjdziemy on się kimś zainteresuje , jakaś inna może mu się podobać . Czuje się jak piąte koło u wozu , ludzie i ich obecność zaczęły mnie przytłaczać . Gdy siedzimy na kawie gdzieś w galerii na zakupach to jedyne o czym myślę to jest to , czy nie ma obok jakiejś atrakcyjnej dla niego dziewczyny , boje się . To jest chore ja doskonale o tym wiem , drecze siebie samą . Owszem czepiam się , owszem jestem teraz mega zazdrosna ale on nie widzi czego konsekwencją to jest . Tłumaczy się tym , że to było tego już nie ma powinnam odpuścić a ja ciągle czuję sie do dupy . Mam też problemy żeby się przed nim otworzyć - nie mówię tu o rozmowie . Np. problemy z seksem , boje się być sobą . Zero fantazji , uniesienia.  Po prostu stałam się jak 60cio letnia kobieta , która traktuje seks jak codzienność , coś co trzeba odbębnic . Ale on uważa też że to moja wina , bo są nerwy w związku.  Nosz cholera są ale nie przeze mnie tylko przez to że sobie nie radzę , czuje się gorsza , odrzucona , czuje jakby musiał ze mną być na siłę.  Nie jestem wam w stanie wytłumaczyć tego słowo w słowo.

79

Odp: Sama nie wiem czego chcę

Rozumiem. Ale… Jeszcze chyba nie odnalazłaś tego jedynego. Obecny wygląda jak kolejny karmiczny partner. Piszę tylko co o tym myślę. Nie sugeruję. Podejmujesz samodzielne decyzje oparte na własnym rozumowaniu i odczuciach. Zadręczysz się w imię miłości? Być może jednostronnej? Co Wami kieruje aby ten związek uważnić w urzędzie? Wydmuszka zwana miłością czy kryje się za tym słowem coś więcej? Jakieś pragnienia, plany, oczekiwania, marzenia, potrzeby…

80

Odp: Sama nie wiem czego chcę

Nie oczekuj, że on Cię zrozumie. Powinnaś odejść.
Za bardzo się podporządkowujesz facetom i taki efekt, niszczyłaś i dalej niszczysz sobie przy obecnym psychikę.

Wybierz się do psychiatry, on najlepiej zdiagnozuje problem i skieruje na odpowiednią terapię, bo są różne nurty, więc pierwszy lepszy terapeuta nie będzie dobrym wyborem.
Sama sobie nie poradzisz.

81

Odp: Sama nie wiem czego chcę

„Miłość, która boli za bardzo nie jest miłością wcale”. Wikłamy się w różne relacje nazywając je miłością, a które często nawet obok miłości nie stoją… są atrapami, którym nadajemy ważność z różnych powodów. Jak odkryje się intencje stojące za relacją, wtedy można uwolnić się od „miłości”… od iluzji rzekomego kochania. To nie kochanie… to uwikłanie.

82

Odp: Sama nie wiem czego chcę
DeepAndBlue napisał/a:

„Miłość, która boli za bardzo nie jest miłością wcale”. Wikłamy się w różne relacje nazywając je miłością, a które często nawet obok miłości nie stoją… są atrapami, którym nadajemy ważność z różnych powodów. Jak odkryje się intencje stojące za relacją, wtedy można uwolnić się od „miłości”… od iluzji rzekomego kochania. To nie kochanie… to uwikłanie.

Czyli sugerujecie rozstanie... Wiem , że to byłoby najlepsze wyjście . Ale ja poczekam choćby dlatego , że on mówi mi ' jak nie będzie tyle nerwów , to zobaczysz , że będzie między nami jak powinno ' . Ja tak zrobię i poczekam żeby sprawdzić czy rzeczywiście będzie tak super jak to obiecuje . Przynajmniej nie będę mieć pretensji że mogłam spróbować a tego nie zrobiłam

83

Odp: Sama nie wiem czego chcę

Pewnie, że tak smile Odpowiadasz sama za swoje decyzje. Nie namawiam do odejścia tylko pokazuję, że masz wybór. Możesz odejść, bo on wcale taki cudny nie jest i sam powinien dużo nad sobą popracować, żeby się nadawał na partnera. Widać, że ma problem z deklem. Sorki, ale nie wiem jak to inaczej ująć. A Tobie wymyśla, bo pewnie czuje się dzięki temu lepszy, on nie musi nic robić, jest idealny… Ty za to dopasuj się do niego, uznaj jego boskość i swoją mierność. Przecież to absurdy są smile Poroniony w czaszkę. Wybacz, wiem, czujesz do niego coś. Ale ja nie i dlatego tak go oceniam. Już nie wspominając o tym, że się męczy z Tobą w związku tylko dlatego, że nie pozwoliłaś mu odejść. Wtf? Tak nie robi zdrowy na umyśle człowiek. Nie chajta się z takich powodów.
Może razem się wybierzcie na terapię? Jak mu zależy to się zgodzi.

84

Odp: Sama nie wiem czego chcę
DeepAndBlue napisał/a:

Pewnie, że tak smile Odpowiadasz sama za swoje decyzje. Nie namawiam do odejścia tylko pokazuję, że masz wybór. Możesz odejść, bo on wcale taki cudny nie jest i sam powinien dużo nad sobą popracować, żeby się nadawał na partnera. Widać, że ma problem z deklem. Sorki, ale nie wiem jak to inaczej ująć. A Tobie wymyśla, bo pewnie czuje się dzięki temu lepszy, on nie musi nic robić, jest idealny… Ty za to dopasuj się do niego, uznaj jego boskość i swoją mierność. Przecież to absurdy są smile Poroniony w czaszkę. Wybacz, wiem, czujesz do niego coś. Ale ja nie i dlatego tak go oceniam. Już nie wspominając o tym, że się męczy z Tobą w związku tylko dlatego, że nie pozwoliłaś mu odejść. Wtf? Tak nie robi zdrowy na umyśle człowiek. Nie chajta się z takich powodów.
Może razem się wybierzcie na terapię? Jak mu zależy to się zgodzi.

Też myślałam nad wspólna terapią ale jednak coś mi mówi że to będzie zabawa w licytacje . Kto jaki błąd popełnił , kto jest bardziej winny itd . A ja chyba wolałabym z terapeuta porozmawiać sam na sam bo on nie dopuszcza do siebie myśli , że ja nie postrzegam go za tak idealnego za jakiego on sam się uważa. Chociaż po tym zdaniu które teraz napisałam , zastanawiam się czy to jednak nie będzie dobry pomysł pójść tam razem , żeby ktoś w końcu oprócz mnie dał mu do zrozumienia że nie jest taki cudny jak samemu siebie widzi .

85

Odp: Sama nie wiem czego chcę

Możesz iść osobno i razem. To nie wadzi pójść na dwie. Chociaż na poradę.

Nie licytacja ale jakaś równowaga. Twój obecny to się zachowuje jakby się naczytał samczego runa za dużo, wiesz… samiec alfą omegą ę ą pokaże ci gdzie twoje miejsce, pokaże ci kto rządzi, kto tu jest górą, jak mało znaczysz dla niego, on pan a ty dodatek jak kolczyk w uchu… wszystko twoja wina jak mu nie idzie jak powinno… on ma lepsze opcje z których nie korzysta oczywiście bo taki dobry jest… phi!

86

Odp: Sama nie wiem czego chcę
DeepAndBlue napisał/a:

Możesz iść osobno i razem. To nie wadzi pójść na dwie. Chociaż na poradę.

Nie licytacja ale jakaś równowaga. Twój obecny to się zachowuje jakby się naczytał samczego runa za dużo, wiesz… samiec alfą omegą ę ą pokaże ci gdzie twoje miejsce, pokaże ci kto rządzi, kto tu jest górą, jak mało znaczysz dla niego, on pan a ty dodatek jak kolczyk w uchu… wszystko twoja wina jak mu nie idzie jak powinno… on ma lepsze opcje z których nie korzysta oczywiście bo taki dobry jest… phi!

Dokładnie . Coś w tym stylu . Czuje się jak taki dodatek w jego życiu

87

Odp: Sama nie wiem czego chcę

Gada Ci takie rzeczy, żebyś tak się właśnie czuła. Serio, on mówiąc Tobie takie rzeczy dziwuje się, że masz kiepski humor i mu nie ufasz? I niby to Twoja wina a nie tego co Tobie pierdzieli? I boisz się, że inna go bardziej zainteresuje… Też bym czuła się niepewnie w związku z facetem, który tak mnie maltretuje psychicznie. Obgadywanie z byłą, potajemne spotkania, zwalanie winy na Ciebie. Koszmarny facet. Nie czułabym się kochana, ważna, poważana. Polepszanie siebie wg jego widzimisię to strata czasu ale również Twój wybór, Twój czas i energia.

88 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2022-01-29 20:29:17)

Odp: Sama nie wiem czego chcę

To chyba ja się już trochę pogubilam.
Myślałam że opisujesz swojego byłego,  bo bardzo dużo o nim było.
Nie rozumiem dlaczego jesteś z kimś dla kogo inne kobiety są super a własną narzeczoną nie.
Tak to ja miałam na schylkowym etapie swojego długiego małżeństwa i wtedy naprawdę ciężko być razem.
A Wy jesteście narzeczonymi dopiero.
Nie macie dzieci ,  chyba decyzja powinna być prosta.
Coś  w stylu: kochany jeśli jestem dla Ciebie niewystarczająca to nie będę Cię uniesczczesliwiac.

89

Odp: Sama nie wiem czego chcę
Ela210 napisał/a:

To chyba ja się już trochę pogubilam.
Myślałam że opisujesz swojego byłego,  bo bardzo dużo o nim było.
Nie rozumiem dlaczego jesteś z kimś dla kogo inne kobiety są super a własną narzeczoną nie.
Tak to ja miałam na schylkowym etapie swojego długiego małżeństwa i wtedy naprawdę ciężko być razem.
A Wy jesteście narzeczonymi dopiero.
Nie macie dzieci ,  chyba decyzja powinna być prosta.
Coś  w stylu: kochany jeśli jestem dla Ciebie niewystarczająca to nie będę Cię uniesczczesliwiac.

W kilku swoich wypowiedziach pisałam o byłym a w kilku następnych o obecnym . Radzę przeczytać wszystko po kolei żeby się doinformować a dopiero potem pisać wypowiedź .
Odnośnie tego jaką powinna być moja decyzja , pozwólcie , że podejmę ją ja sama . Nie napisałam wątku ' zerwać z nim czy nie ' , wiem że dla was wszystkich jest to proste i oczywiste że powinnam dać sobie siana z takim związkiem.  Przeczytaj proszę kilka wcześniejszych odpowiedzi odnośnie tego co planuję .

90

Odp: Sama nie wiem czego chcę
DeepAndBlue napisał/a:

Gada Ci takie rzeczy, żebyś tak się właśnie czuła. Serio, on mówiąc Tobie takie rzeczy dziwuje się, że masz kiepski humor i mu nie ufasz? I niby to Twoja wina a nie tego co Tobie pierdzieli? I boisz się, że inna go bardziej zainteresuje… Też bym czuła się niepewnie w związku z facetem, który tak mnie maltretuje psychicznie. Obgadywanie z byłą, potajemne spotkania, zwalanie winy na Ciebie. Koszmarny facet. Nie czułabym się kochana, ważna, poważana. Polepszanie siebie wg jego widzimisię to strata czasu ale również Twój wybór, Twój czas i energia.

Wiem , dokładnie mój wybór.  Ale tak jak napisałam wcześniej , spróbuję tego jak on to widzi . Jeśli to nic nie da , to przynajmniej będę miała czyste sumienie , że zrobiłam wszystko co mogłam . Jeśli nie wyjdzie - trudno .

91

Odp: Sama nie wiem czego chcę

I ja to doskonale rozumiem smile Myślisz, że ja słuchałam dobrych rad? lol

https://i1.kwejk.pl/k/obrazki/2014/02/c0b05f5698c69b285165bdaf9f73a559_original.jpg

92

Odp: Sama nie wiem czego chcę
DeepAndBlue napisał/a:

I ja to doskonale rozumiem smile Myślisz, że ja słuchałam dobrych rad? lol

https://i1.kwejk.pl/k/obrazki/2014/02/c0b05f5698c69b285165bdaf9f73a559_original.jpg


Hahha prawdziwe smile znacie może jakieś sposoby na uwolnienie się od przeszłości ? Od powracania cały czas do tego samego ? Tylko terapia ?

93

Odp: Sama nie wiem czego chcę

Uwolnić się od przeszłości… hmm… szumne hasło. Jeśli jesteś pamiętliwa lub sentymentalna to się nie uwolnisz smile Jeśli masz dobrą pamięć to też ciężko. Ale można zmienić postrzeganie tej przeszłości. Jeśli np została zadana Ci ciężka rana w przeszłości to terapia byłaby chyba najlepszym narzędziem, by jakoś tą ranę uleczyć. Jest to zwrócenie się o pomoc do specjalisty, więc nie zostajesz z tym wszystkim sama jak w ciemnym lesie ale towarzyszy Ci ktoś kto ma latarkę smile Nie tylko terapeuci się zajmują taką pomocą. Są również duchowni u których też można znaleźć pocieszenie. Książki psychologiczne lub duchowe też po to powstały właśnie. Do tego zmiany, np otoczenia lub właśnie postrzegania, podejścia do wydarzeń z przeszłości. Co jeszcze? Praktyka uważności może? Przekierowanie uwagi na tu i teraz. Na pewno dużo da się zrobić ale jeśli sytuacja jest ciężka warto poprosić o pomoc innych ludzi.

94

Odp: Sama nie wiem czego chcę
DeepAndBlue napisał/a:

Uwolnić się od przeszłości… hmm… szumne hasło. Jeśli jesteś pamiętliwa lub sentymentalna to się nie uwolnisz smile Jeśli masz dobrą pamięć to też ciężko. Ale można zmienić postrzeganie tej przeszłości. Jeśli np została zadana Ci ciężka rana w przeszłości to terapia byłaby chyba najlepszym narzędziem, by jakoś tą ranę uleczyć. Jest to zwrócenie się o pomoc do specjalisty, więc nie zostajesz z tym wszystkim sama jak w ciemnym lesie ale towarzyszy Ci ktoś kto ma latarkę smile Nie tylko terapeuci się zajmują taką pomocą. Są również duchowni u których też można znaleźć pocieszenie. Książki psychologiczne lub duchowe też po to powstały właśnie. Do tego zmiany, np otoczenia lub właśnie postrzegania, podejścia do wydarzeń z przeszłości. Co jeszcze? Praktyka uważności może? Przekierowanie uwagi na tu i teraz. Na pewno dużo da się zrobić ale jeśli sytuacja jest ciężka warto poprosić o pomoc innych ludzi.

Dzięki za odpowiedź . Tylko wiecie , ja mam jakieś dziwne podejście do przebiegu terapii.  Owszem , nigdy nie byłam na żadnej , ale kiedy borykam się właśnie z przeszłością to zazwyczaj dzielę się tym z moją mamą . I widzę sama po sobie , że najbliższa mi osoba nie jest w tym temacie w stanie do mnie dotrzeć ani mi przetłumaczyć no to jakiś obcy facet albo baba terapeutka będzie mogła ? Łatwo jest komuś coś opowiedzieć ale przecież oni nie są w stanie poznać moich wewnętrznych emocji które mnie ogarniają . Dla mnie coś może być sprawą która strasznie bo zabolała a oni pewnie pomyślą - co ona tak przeżywa , przecież to pierdoła . Boje się oceniania albo braku zrozumienia.  Jeśli korzystaliście z pomocy terapeuty to proszę powiedzcie czy od razu udało wam się trafić na osobę z którą chcieliście kontynuować terapię czy raczej zajęło wam trochę czasu w odnalezieniu odpowiedniego terapeuty i sposobie prowadzenia wizyty z jego strony.

95

Odp: Sama nie wiem czego chcę

Terapeuta powinien podejść do sprawy zawodowo a nie jak bliscy emocjonalnie. Może nawet się wydawać, że go nie rusza co mówisz, ale to nie jest jego zadanie Tobie współczuć i doradzać a bardziej słuchać, wyłapywać pewne elementy psyche oraz rozgryźć problem razem z Tobą za pomocą różnych rozmów, pytań oraz prezentacji pewnych psychologicznych aspektów. To bardziej współpraca? Nauka? Może nakierowanie na samodzielne wnioski? Są różne nurty zresztą, które się różnią od siebie. Wiadomo, jest to również relacja typu pracownik-klient zatem jak trafisz na jakiegoś nieprofesjonalnego gałgana to rezygnujesz z jego usług, szukasz dalej albo i nie. Ale warto u dobrego terapeuty zrobić sobie choćby pojedyncze sesje. Mój miał tablicę i notował na niej ciąg myślowy jaki u mnie zauważył i to było takie WOW! No przecież! Także jak można nie polecić kilku fajnie spędzonych godzin. Tzn przepłakanych, a jak wink ale fajnych. Miło być wysłuchanym i to tak na serio wysłuchanym. Ja miałam pożytek z tych kilku wizyt i chciałabym znowu sobie kilka sesji zrobić. Byłam u mężczyzny i co cenię sobie u nich to takie poszufladkowane myślenie, zupełnie inne od wielotorowych kobiecych, prostsze i bardziej techniczne. Sprawdzę też jak z kobietą mi pójdzie, bo planuję niedługo właśnie do jakiejś się zgłosić i zobaczymy jak będzie. Nie ma lepszego sposobu jak się przekonać samemu zwyczajnie próbując.

Posty [ 66 do 95 z 95 ]

Strony Poprzednia 1 2

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » SAMOTNOŚĆ » Sama nie wiem czego chcę

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024