No w mojej opinii to jest różnica między sprzątaniem jednej łazienki, a sprzątaniem trzech czy koszeniem ogródka 200 m a działki 2 tys. no ale to w mojej. Ale to dalej offtop.
67 2021-07-08 21:19:18 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2021-07-08 21:20:06)
Jeżeli wszystkie 3 są tak samo używane to tak.
Ja po prostu takie pracę przeliczam na czas potrzebny, taka nalecialosc z branży turystycznej. Tu każdy element musi być przemyślany pod kątem utrzymania czystości, nawet uchwyty w szafkach.
3 łazienki dobrze przemyślane szybciej się sprząta niż 1 małą i zagraconą z zakamarkami.
Na ogrodowych pracach nie znam się.
Ale tu 100 m domek może mieć taki sam ogród jak 300 m.
68 2021-07-08 21:45:19 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2021-07-08 21:46:16)
Kleoma Mógłbym powiedzieć, że to rozumiem, ale w sumie to nie do końća
Nie wiem, może jestem po prostu minimalistą w pewnych kwestiach, co nie oznacza, że chce się gnieździć całe życie w bunkrze Po prostu mam pragmatyczne podejście a zbyt dużo przestrzeni jest dla mnie zbędne. Podziwiam, że na takim kawale przestrzeni mieszkacie we dwójkę
I zaznaczam, żę to nie ma związku dla mnie z tym, ile jestem w stanie wydać na taki czy inny dom, czyli z możliwościami finansowymi. W dodatku pytanie czy tą przestrzeń użytkuje w jakiś sensowny sposob
Myślę, że dla mnie samego wystarczyłoby 40 -50 m2.
No w mojej opinii to jest różnica między sprzątaniem jednej łazienki, a sprzątaniem trzech czy koszeniem ogródka 200 m a działki 2 tys.
no ale to w mojej. Ale to dalej offtop.
Sąsiad ma trawnik około 150 m. A my kilka a nawet kilkanaście razy więcej do koszenia. I mój mąż zrobi to znacznie szybciej bo ma lepszy sprzęt.
A sąsiad tą swoją kosiareczką elektryczną z koszem to nieraz całą sobotę działa i jeszcze na poniedziałek mu zostanie.
A dom domowi nierówny.
U mnie sprząta się szybko. Pozbyłam się niepotrzebnych rzeczy wydłużających sprzątanie. Dużych kwiatów stojących na podłogach, bibelotów na regałach i komodach, książek, dywaników, serwetek, obrusików itd.
Mało rzeczy jest na wierzchu, każda ma swoje miejsce.
Zakupiłam myjkę elektryczną do szyb, której używam także do mycia glazury, drzwi.
Odkurzenie, umycie prawie pustych powierzchni płaskich naprawdę nie wymaga wiele czasu.
Mam też panią do sprzątania raz w tygodniu, czasem rzadziej.
Mąż trochę pomaga.
Jakoś daję radę w utrzymaniu porządku.
A tam gdzie zawsze jest bałagan mimo sprzątania to nikogo nie wpuszczam. Garderoba z koszami prania do uprasowania/poskładania i pracownia z wykrojami w każdym możliwym miejscu.
Ale dzięki tym pomieszczeniom w innych mam porządek.
Moim zdaniem większe mieszkania/ domy sprząta się wiele łatwiej. Człowiek się nie obija o meble, można puścić robota, jest też miejsce na nowoczesne urządzenia i zamknięte regały. Oczywiście mówię o takich umiarkowanych i prostych powierzchniach, bez okien po dach itp. Jest tu też jednak ryzyko, że im więcej ma się miejsca, tym więcej gromadzi się gratów, ciuchów, butów itp. + różnych nieprzydasi.
Partner autorki ( która nam zniknęła), jest tego przykładem. Woli mieć duże i zawilgocone mieszkanie dla roweru i mebli, niż małe, ale komfortowe. Minimalista to nie jest
Moim zdaniem jedyny - ale poważny - problem jest w tym, że facet nie zgadza się na żaden kompromis. Rozumiem, że autorka boi się zrezygnować z mieszkania dla niepewnej przyszłości, ale tak samo on może nie chcieć ryzykować taniego lokum, gdyby po wyprowadzce do czegoś wspólnego się rozstali.
Co do wróżenia z tego, na co on przeznacza swoje pieniądze, a na co nie chce - KAŻDY ma inne odczucia względem cen różnych rzeczy. Mój partner był zdruzgotany, że krem, który mu kupiłam, na jego prośbę, kosztował ze 20 zł, a parę dni później bez namysłu kupił jakiś oczyszczacz (? nie wiem, wygląda jak R2D2) powietrza za ~2500 zł i nie widział w tym nic dziwnego. Krem po opalaniu wybrałby najtańszy i dlaczego aż za 15 zł, ale komplet opon za 4500 jest okazją życia. Mój ojciec ma to samo - na sprzęt narciarski wydaje grube tysiące, jak ja wydaję na swój - też super i w pełni zrozumiałe, ale jak usłyszał o cenie gatek, topu i szklanek na pole dance, to dostał zawału, mimo że to był ułamek tego, co on sam ładuje w sport. "Ale przecież to tylko kawałek szmatki, a tych butów to nawet nie widać!". No nie zrozumiesz.
Tak że no, ja nie widzę problemu w różnicy priorytetów, tylko raczej w braku szukania kompromisu. Niech sobie kupuje głośniki, ale niech też zadba z autorką o to, co ważne dla niej. Co za problem odświeżyć mieszkanie samodzielnie, kupić to, co potrzebne? Skoro autorka miała na wynajem mieszkania, a on ma na głośniki, to chyba finanse nie stanowią problemu. Brakuje chęci, żeby obojgu było dobrze i to by mnie niepokoiło. Bo to nie tylko tak, że teraz jest problem z mieszkaniem. Problem z mieszkaniem to efekt jakichś tam jego cech, a te cechy nie znikną po rozwiązaniu tej kwestii, tylko w dalszym życiu będą generować kolejne problemy.
72 2021-07-09 20:11:21 Ostatnio edytowany przez R_ita (2021-07-09 20:11:36)
Moim zdaniem większe mieszkania/ domy sprząta się wiele łatwiej. Człowiek się nie obija o meble, można puścić robota, jest też miejsce na nowoczesne urządzenia i zamknięte regały. Oczywiście mówię o takich umiarkowanych i prostych powierzchniach, bez okien po dach itp. Jest tu też jednak ryzyko, że im więcej ma się miejsca, tym więcej gromadzi się gratów, ciuchów, butów itp. + różnych nieprzydasi.
Partner autorki ( która nam zniknęła), jest tego przykładem. Woli mieć duże i zawilgocone mieszkanie dla roweru i mebli, niż małe, ale komfortowe. Minimalista to nie jest
No właśnie, te przeszklone powierzchnie... albo to ryzyko, że im wiecej miejsca, tym się więcej gromadzi "nieprzydasi"... a ja minimalistka. Kleoma no właśnie, duże kwiaty stojące na podłogach, bibeloty na regałach i komodach, książki, dywaniki, serwetki, obrusy, misy, poduchy. Może gdyby nie to wszystko to by mi w mój minimalizm nie kuło i bym nie demonizowała kwestii utrzymania porządku... no ale może uda się co z czasem pochować. Dzięki za przykłady rozwiązań! Już nie robię off topu! Wybaczcie.