Ja, kochanka... - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony Poprzednia 1 2 3

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 131 do 141 z 141 ]

131

Odp: Ja, kochanka...
Ranna_Panna napisał/a:

Tak naprawdę mogę mówić za siebie, mam w pamięci mnóstwo sytuacji gdzie tylko ode mnie zależało co nastąpi dalej i jak sprawy się potoczą, mam wspomnienia z czasów kiedy byłam wolna, kiedy byłam mężatką i obecnie w separacji, nigdy nie pozwoliłam aby relacja stała się intymna kiedy chłopak był zajęty, w związku lub żonaty, nie mam z tym problemu, mam takie kody w sobie i dystans przychodzi mi łatwo, ja tyle razy byłam sprawdzona w tym temacie że naprawdę swoje zdanie wyrobiłam sobie  doświadczalnie

         Dayzee - nie zgadzam się z tym że mając braki koniecznie popłyniemy w romans, miałam braki w małżeństwie, miałam okazję i nie popłynęłam.... miałam świadomość że takim romansem wejdę w jeszcze  gorszy dół, miałam świadomość że na początku wszystko jest lepsze od tego co mamy i wiedziałam że jak mi nie pasuje to co jest, zawsze mogę się najpierw rozwieść, nie dałabym takiego przykładu synom i nie czułabym się z tym dobrze przed sobą, myślę że nie jestem jakaś wyjątkowa i znam wiele dziewczyn które też mają takie podejście, ja mam wiele wad i nieraz zrobiłam coś głupiego ale w sprawach wartości zachowuję kodeks - bo tak chcę


Użyłam słów "wtedy łatwiej popłynie". A nie, że koniecznie. Ty zrobisz tak, a inni mogą zrobić inaczej. Tak czy siak moim zdaniem - gdyby mój partner mnie zdradził, mogłabym mieć pretensje tylko do niego. Bo to on jest ze mną w związku i na cos się umawialiśmy.
Braki, deficyty jakies emocjonalne, brak stabilności prowadzą nas na manowce - a za coś takiego uznaję zdradę lub wejscie w relację z zajętym człowiekiem. Skoro postąpiłaś tak, jak postąpiłaś - jesteś widocznie jednostką ogarniętą i stabilną emocjonalnie. Nie wszyscy tacy są, zaś relacje międzyludzkie gdzie do głosu dochodzą rozmaite emocje, to nie są sytuacje czarno-białe i ktoś mentalnie słabszy poleci na niekiedy byle co.

Moim zdaniej nie jest dobre, by zarówno kochanka jak i żona na trwałe tkwiły w roli ofiary. Kochanka nie ruszy z miejsca i nie pogoni żonatego, a żona na trwałe ugrzęźnie w roli bezwolnej cierpiętnicy.
Pod tym względem podoba mi się wątek Pain. Silnej, niezależnej, decyzyjnej kobiety.


Dobrze by było gdyby autorka dogrzebała się do przyczyn wejścia w tę niezdrową relację. I ucięła na wieki wieków kontakt z tym jegomościem.

Zobacz podobne tematy :

132

Odp: Ja, kochanka...
Ela210 napisał/a:

Autorka dostała już za swoje, też nie rozumiem czemu nie zablokuje kontaktu, pomogloby.

Właśnie dlatego nie zablokuje. Bo pomogłoby. A ona tego nie chce. Musiałaby wtedy przyznać się do porażki. Osobistej porażki na linii kochanka którą on (podobno) kocha a żona z która (jak twierdzi) uprawia seks wyłącznie dla prokreacji. Buduje tutaj historię z opisami i analizami zachowań jego, jego żony, oraz własnych a tak naprawdę jej historia nie jest niczym szczególnym, jest typowym banalnym romansidłem jakich wiele.

133

Odp: Ja, kochanka...

No ja tez wlasnie bedac czy singlem czy w malzenstwie czy już od ponad roku po rozstaniu- nigdy nie mialam problemu by zobatego na drzewo wyslac. Chyba dlatego ze jak sie ma kręgosłup to się ma. To są takie nadrzedne zasady. Owszem, w sytuacji ekstremalnej typu wojna czy glod one sie przesuwaja ale kurna nie w sytuacji czy bzykac zobatego czy nie bo akurat jestem samotna..Nosz...
Dzieki za mlle slowa. No ja chyba nigdy sie nad soba po prostu nie rozczulalam i nie robiłam jakiejs leliji co to nie wie och och jak gościowi dac kosza bo żonaty. Nie widzę w tym nic trudnego

134

Odp: Ja, kochanka...

okey Dayzee..... można zrobić źle, uważam to za ludzką rzecz błądzić, ale jeśli zaczynamy na tę naszą źle zrobioną sytuację narzekać, to trzeba to zmienić i zacząć od prawdy o swoim udziale w sytuacji, uzyskać świadomość błędu i naprawiać, Autorka jak poczuła dyskomfort w relacji, całą odpowiedzialność za to przerzuciła na mężczyznę jakby sama w tym nie uczestniczyła i co najmniej tego nie chciała, w ten sposób oszukuje siebie, inni sami wyrabiają sobie zdanie w oparciu o dane

135

Odp: Ja, kochanka...
PainIsFinite napisał/a:

No ja tez wlasnie bedac czy singlem czy w malzenstwie czy już od ponad roku po rozstaniu- nigdy nie mialam problemu by zobatego na drzewo wyslac. Chyba dlatego ze jak sie ma kręgosłup to się ma. To są takie nadrzedne zasady. Owszem, w sytuacji ekstremalnej typu wojna czy glod one sie przesuwaja ale kurna nie w sytuacji czy bzykac zobatego czy nie bo akurat jestem samotna..Nosz...
Dzieki za mlle slowa. No ja chyba nigdy sie nad soba po prostu nie rozczulalam i nie robiłam jakiejs leliji co to nie wie och och jak gościowi dac kosza bo żonaty. Nie widzę w tym nic trudnego

Co do odrzucania zalotów żonatego po rozstaniu z bm, to akurat łatwizna - gdyż mając w głowie własne przeżycia, nie czulabys się po prostu komfortowo jako ta 3. O ile w ogóle jako ta 3 można się czuć konfortowo. Jesli tak, to moze przez ułamki sekund.
Powtórzę za Elą - główną przyczyną wejścia w romans (dla kobiety) nie jest seks. Moje zdanie jest to samo. Jest to raczej chęć bycia kochaną, akceptowaną, adorowaną. Tak to juz jest, ze w pewnym wieku 99% facetów jest zajętych. I tyle. Można oczywiście czekać na przedział wiekowy 70 plus i wdowców, no ale cóż...

136 Ostatnio edytowany przez PainIsFinite (2021-07-20 18:13:52)

Odp: Ja, kochanka...

Naprawde mam dużo zrozumienia dla ludzi w  kryzysach. Ale do momentu gdy zaczynaja przez swoj kryzys krzywdzic niewinnych ludzi. Wtedy moja empatia do nich znika. W tej grupie są kochanki.
I nie, Pasławku - nie zyje nienawiscia. Akurat mocno do mnie trafiły slowa Akahna Brahma o odpuszczaniu. Dzis nie interesuje mnie maz i jego kochanka. Dowiaduje sie troche wbrew mej woli jak lataja po swiecie i gdzie sa, jak ona pięknie kase z niego ssie. Ale z reka na sercu - to mi juz nic nie robi. Mialam jakis przelom kilka mies temu. Po prostu to ich życie, ich decyzje, ja juz w tym przedstawieniu nie gram. Wiec moje poglądy nie wynikaja z żółci jak sugerujesz. Tylko z poglądu ze dorosły człowiek powinien brac za siebie odpowiedzialność a nie krzywdzic innych i potem jęczeć ze kogos skrzywdził bo to on taki biedny.

137 Ostatnio edytowany przez paslawek (2021-07-20 19:10:28)

Odp: Ja, kochanka...
PainIsFinite napisał/a:

Naprawde mam dużo zrozumienia dla ludzi w  kryzysach. Ale do momentu gdy zaczynaja przez swoj kryzys krzywdzic niewinnych ludzi. Wtedy moja empatia do nich znika. W tej grupie są kochanki.
I nie, Pasławku - nie zyje nienawiscia. Akurat mocno do mnie trafiły slowa Akahna Brahma o odpuszczaniu. Dzis nie interesuje mnie maz i jego kochanka. Dowiaduje sie troche wbrew mej woli jak lataja po swiecie i gdzie sa, jak ona pięknie kase z niego ssie. Ale z reka na sercu - to mi juz nic nie robi. Mialam jakis przelom kilka mies temu. Po prostu to ich życie, ich decyzje, ja juz w tym przedstawieniu nie gram. Wiec moje poglądy nie wynikaja z żółci jak sugerujesz. Tylko z poglądu ze dorosły człowiek powinien brac za siebie odpowiedzialność a nie krzywdzic innych i potem jęczeć ze kogos skrzywdził bo to on taki biedny.

Na ogół nawet niebezpośrednio to pisuje o sobie, czasem celowo nie wprost i nie sugeruje.
Trudno jednak przekazać słowami pewne rzeczy ,
nie tworząc bariery w rozmowie kierując uwagę ciągle na swoje przeżycia, to subtelne osobiste i intymne,nie chodzi o zażenowanie,skrępowanie i wstyd ,
czasem pisuje wprost,ale ile można być tym "zmęczonym bohaterem" smile
już od jakiegoś czasu nie szukam żadnego poklasku przecież i wiem o tym.

W tym co robisz Pain dla siebie ,można pójść jeszcze dalej ,to może być Twoim wyborem
otworzyć ,wyjść i zdać się na tak zwane "siły wyższe" i dać się zaprowadzić tam gdzie jeszcze się nigdy nie było .
To miejsce też różni ludzie różnie nazywają  mówią na to wolność ,miłość to nie jest takie ważne jak to się nazwie.
Ważne jest to że jest możliwym to osiągnąć po swojemu i nie po swojemu .
Znowu "mnie bierze" smile ale dlatego że stale w moim życiu coś się dzieje i utwierdza w przekonaniu ze miłość i wolność są  najpiękniejsze,najważniejsze pomimo jakiegoś bólu,słów ,zmęczenia i tego co niby już wiedziałem. 
To jeszcze nie koniec dla każdego i dla wszystkich,kłopotem jest i nie jest wiara i doświadczanie.
Objawem że wszystko w porządku jest to że dostaje się "od życia "zupełnie niespodziewanie,nieoczekiwanie i niezasłużenie mnóstwo dobroci znacznie więcej niż się dało
można ją przyjąć , łatwo ją dostrzec jeżeli się chce i z tego "zwyczajnego" "babskiego" forum też smile

138

Odp: Ja, kochanka...

Niewiele niestety rozumiem z tego co piszesz Pasławku:(

139 Ostatnio edytowany przez paslawek (2021-07-20 20:09:23)

Odp: Ja, kochanka...

Na wszytko jeżeli się nie zatrzymasz przyjdzie czas
.W każdym bądź razie to nie jest i nie był żaden atak na Ciebie.
Więcej pewnie w tym momencie nie potrafię napisać tak prosto.Zbyt wiele słów to też nie za dobrze wychodzą mi ściany teksu smile elaboraty
Pozdrawiam i raczej jestem przekonany że prędzej niż później akurat Ty to zrozumiesz.

być może to trochę wyjaśni
"Bolesna prawda jest taka, że kiedy odrzucamy coś lub kogoś, to zarazem praktykujemy odrzucenie. Kiedy zachowujemy się szorstko – praktykujemy szorstkość. Im częściej angażujemy się w tego rodzaju uczucia, tym stają się one w nas silniejsze. Jakie to smutne – stopniowo możemy zamienić się w ekspertów od zadawania bólu sobie i innym."
Pema Cziedryn

140 Ostatnio edytowany przez PainIsFinite (2021-07-20 21:19:07)

Odp: Ja, kochanka...

Hmm ale mozna nie praktykować ale swoje poglądy miec. Zgadzam sie, ze życie urazą to krzywdzenie siebie. Mysle, ze odciecie sie od bagna to najlepsze wyjscie. Taka postawa ze "to nie jest moj świat, nie chce w tym uczestniczyć, zostawiam tych ludzi tam gdzie chcą byc A sama ide dalej". Taką postawe mozna przyjąc i po sobie wiem, ze mega warto. Ale nadal mozna miec swoje poglądy na to co było. Nie rozpamietywac, nie babrać sie w tym długo ale niektóre rzeczy są takie jakie są i nie ma co udawać ze jest inaczej..

141

Odp: Ja, kochanka...

Ja, kochanka odezwij się do mnie na felusia80małpawp.pl

Posty [ 131 do 141 z 141 ]

Strony Poprzednia 1 2 3

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024