Tojaa. napisał/a:Pomysł wcześniejszy jest mi bardziej bliski
Bo Ty po prostu chcesz odejść i szukasz podbudowy teoretycznej, żeby wyszło, że 100% winy jest jego. Nie masz ani ochoty, ani zamiaru nic naprawiać. Sądzę, że nawet gdyby on wyszedł z taką inicjatywą, to będziesz sabotować.
Skoro tak się obnosisz ze swoją ''uczciwością'' to przyznaj uczciwie, że między Wami coś się wypaliło. Po prostu. Nie dlatego, że on jest jakimś toksykiem (bo nie wygląda). Ale tak po prostu. No bywa.
Masz prawo chcieć innego faceta, ale on ma prawo być sobą i nie chcieć się zmieniać.
Nie żebym była złośliwa, ale widziały gały co brały, więc troszkę pokory proponuję w tej roszczeniowości wobec niego. Wychodziłaś za zamkniętego w sobie kanapowca, a teraz masz do niego pretensje, że jest zamkniętym w sobie kanapowcem...
Masz wiele racji, jednak nie do końca. To , że się coś wypaliło to naturalne po 18 latach, to że inaczej na męża patrzę na wiele przyczyn: zmieniłam się(dojrzałam, zestarzalam jak kto woli), jego kontakty z innymi kobietami bardzo zmieniły moje spojrzenie na niego, poczułam się zdradzona, bardzo często wychodza kłamstwa dnia codziennego większe i mniejsze, jego brak zaangażowania ukryty pod pytaniem o co ci chodzi.
Dziś mam nastawienie, że sprobuje opcji bycia milsza, zaczęłam od rana, szczerze trochę to trudne.
Ale podejmuje walkę, założenie było 30 dni. Będę Was informować o swoich postępach. Przytuliłam się do niego rano, nie powiedziałam nic ironicznego, wypiliśmy kawę i poszedł do pracy cdn. trzymajcie kciuki