Fochniety toksyk - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony Poprzednia 1 2 3 4 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 66 do 130 z 200 ]

66

Odp: Fochniety toksyk
noben napisał/a:
Tojaa. napisał/a:

Pomysł wcześniejszy jest mi bardziej bliski

Bo Ty po prostu chcesz odejść i szukasz podbudowy teoretycznej, żeby wyszło, że 100% winy jest jego. Nie masz ani ochoty, ani zamiaru nic naprawiać. Sądzę, że nawet gdyby on wyszedł z taką inicjatywą, to będziesz sabotować.

Skoro tak się obnosisz ze swoją ''uczciwością'' to przyznaj uczciwie, że między Wami coś się wypaliło. Po prostu. Nie dlatego, że on jest jakimś toksykiem (bo nie wygląda). Ale tak po prostu. No bywa.

Masz prawo chcieć innego faceta, ale on ma prawo być sobą i nie chcieć się zmieniać.

Nie żebym była złośliwa, ale widziały gały co brały, więc troszkę pokory proponuję w tej roszczeniowości wobec niego. Wychodziłaś za zamkniętego w sobie kanapowca, a teraz masz do niego pretensje, że jest zamkniętym w sobie kanapowcem...

Masz wiele racji, jednak nie do końca. To , że się coś wypaliło to naturalne po 18 latach, to że inaczej na męża patrzę na wiele przyczyn: zmieniłam się(dojrzałam, zestarzalam jak kto woli), jego kontakty z innymi kobietami bardzo zmieniły moje spojrzenie na niego, poczułam się zdradzona, bardzo często wychodza kłamstwa dnia codziennego większe i mniejsze, jego brak zaangażowania ukryty pod pytaniem o co ci chodzi.
Dziś mam nastawienie, że sprobuje opcji bycia milsza, zaczęłam od rana, szczerze trochę to trudne.
Ale podejmuje walkę, założenie było 30 dni. Będę Was informować o swoich postępach. Przytuliłam się do niego rano, nie powiedziałam nic ironicznego, wypiliśmy kawę i poszedł do pracy cdn. trzymajcie kciuki

Zobacz podobne tematy :

67

Odp: Fochniety toksyk
Tojaa. napisał/a:

trzymajcie kciuki

Licz się z tym, że uzna to za jakiś podstęp i przez kilka dni może Cię wręcz podpuszczać, żebyś wróciła do ''dawnej'' siebie:)

Powodzenia

68

Odp: Fochniety toksyk
Tojaa. napisał/a:

Ale podejmuje walkę, założenie było 30 dni. Będę Was informować o swoich postępach. Przytuliłam się do niego rano, nie powiedziałam nic ironicznego, wypiliśmy kawę i poszedł do pracy cdn. trzymajcie kciuki

Fajnie - powodzenia! smile

Nie ma co pisać, że trudne. To tylko 30 dni, więc spokojnie dasz radę.

69

Odp: Fochniety toksyk

Za mną pierwszy dzień akcja bycia miła - uroczo brzmi, przewidzielscie nie mógł się nadziwić, pytał co mi się stało, co piłam, co znowu odwalilam i czemu nadrabiam.
Dziś drugi dzień.
Udanego dnia dla Wszystkich

70

Odp: Fochniety toksyk

Uważaj, żeby Ci to w nawyk nie weszło big_smile

71

Odp: Fochniety toksyk

Witajcie, akcja - bycia miła trwa
Jednak mam wiele wątpliwości, mąż wchodzi w to chetnie, jednak zastanawiam się,  czy dzięki temu nie poznaję też jego drugiego "ja". Zachowuje się w stosunku do mnie jak mało dojrzały nastolatek (ma 43 lata), ciągle gada o seksie. Jest skupiony na wyglądzie zewnętrznym. Podpowiedź cię czy to kryzys wieku średniego?
Myślę, że tak też zachowuje się do innych kobiet. Mam problem z zaufaniem, jednak trzymam się postanowienia, i nie dociekam nawet wtedy, gdy mam wątpliwości.

72

Odp: Fochniety toksyk

Nie znam na tyle Twego męża by stwierdzić czy to kryzys wieku średniego czy taki jest. Kryzys że swojej definicji jest krótszy w czasie niż kilkanaście lat. To Ty znasz go lepiej.
Ze swojego doświadczenia też pamiętam fazę bycia miła.  To też  był czas powrotu do częstego seksu,  dbania o siebie itd. Działało kilka miesięcy,  A potem wróciło stare.  Nieprzepracowane tematy i problemy nadal były,  one nie ulecialy,  chyba oboje podskórnie czuliśmy sztucznosc tego.  Jednak to moje doświadczenie

73

Odp: Fochniety toksyk
Jużprawiepo napisał/a:

też pamiętam fazę bycia miła.  To też  był czas powrotu do częstego seksu,  dbania o siebie itd. Działało kilka miesięcy,  A potem wróciło stare.  Nieprzepracowane tematy i problemy nadal były,

Bo bycie ''miłą'' nie jest receptą na rozwiązanie problemów, tylko przygotowaniem gruntu do ich rozwiązania. Taki powrót do normalności daje po prostu pole do konstruktywnej rozmowy, która jest absolutnie nie do przeprowadzenia w sytuacji wiecznej wojny i focha, bo wtedy każdy jest na ''nie''.

Tojaa, odbierz maila.

74 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2021-01-10 11:55:55)

Odp: Fochniety toksyk

Tojaa a was ta sfera w ogóle istnieje? Seksu?
Skąd wiesz co mówi innym kobietom? Idziecie razem na spacer zaczepia i mówi?

75

Odp: Fochniety toksyk
noben napisał/a:
Jużprawiepo napisał/a:

też pamiętam fazę bycia miła.  To też  był czas powrotu do częstego seksu,  dbania o siebie itd. Działało kilka miesięcy,  A potem wróciło stare.  Nieprzepracowane tematy i problemy nadal były,

Bo bycie ''miłą'' nie jest receptą na rozwiązanie problemów, tylko przygotowaniem gruntu do ich rozwiązania. Taki powrót do normalności daje po prostu pole do konstruktywnej rozmowy, która jest absolutnie nie do przeprowadzenia w sytuacji wiecznej wojny i focha, bo wtedy każdy jest na ''nie''.

Tojaa, odbierz maila.

Daje pole,  ale pod warunkiem,  że jest to naturalne i wynika z potrzeby i otwarcia na zmianę.  Jeśli jest tylko grą jak każda gra starcza na krótko,  bo nie jest prawdziwa i wracają stare schematy i niezalatwione sprawy, które już tu wychodzą,  na przykład ograniczone zaufanie.  Uważam,  że autorka może bycie miła wzmocnić przez pracę ze sobą i nad tym co w niej.  Zawsze to dobro dodane

76

Odp: Fochniety toksyk

No właśnie, pod warunkiem że jest szczere..

77

Odp: Fochniety toksyk
Ela210 napisał/a:

No właśnie, pod warunkiem że jest szczere..

Nie.
Bo tu nie chodzi o Autorkę, tylko jej męża. Jeśli przez jakiś czas będzie się do niego odnosiła normalnie, czy wręcz życzliwie, to większa szansa, że w którymś momencie będzie możliwe podrzucenie tematu pracy nad relacją / terapii i on ten temat normalnie podejmie.

W sytuacji permanentnego konfliktu i wypluwania żali jest pewne na 100%, że facet uzna wszelkie propozycje naprawiania za spisek i zamach na siebie.

78 Ostatnio edytowany przez Julianka1 (2021-01-10 14:17:14)

Odp: Fochniety toksyk

Tyle czasu szanowny małżonek lekceważył Ciebie jawnie, Twoje uczucia, emocje, próby rozmowy, propozycje naprawy, poszedł w znajomości z innymi kobietami, kłamiąc i oszukując na potęgę, ba, kupując im prezenty. 
W nagrodę, żeby mu poprawić nastrój , autorka pląsa przed nim z uśmiechem.
Oczywiście zdajesz sobie sprawę ,że to nie jest żadne rozwiązanie ? Nie zadajesz pytań i nie dociekasz , bo co ? Bo się hrabia spłoszy jak źrebak i nici z porozumienia?
Mam nadzieję, że przynajmniej wyznaczyłaś sobie termin, kiedy zakończysz pląsy i zaczniesz dbać o swoją godność. Chociaż może wolisz tak już całe życie, kolejne 5,10,15 lat. Twój wybór.

Ratować i walczyć można wtedy, gdy małżeństwo w większości było dograne, a po prostu nadszedł kryzys i należy się z nim zmierzyć we dwoje.
Tu widzę przypadek, gdzie małżeństwo rozjechało się już dawno i tylko jedna ze stron chce naprawy.

Twój małżonek to dopiero ma teraz raj.....po co mu praca nad sobą, jak ma wszystko bez żadnych starań.
Jak zaczniesz stawiać wymagania, to Ci powie, że już było tak dobrze i Ty to wszystko spieprzyłaś, bo mogłaś się nie oddzywać , przecież było już tak fajnie.

79 Ostatnio edytowany przez Olinka (2021-01-10 21:22:02)

Odp: Fochniety toksyk

Dziś mam kryzys, płakać mi się chce. Nie wiem, czy ja już jestem tak przesiąknięta podejrzliwością, czy intuicja mi podpowiada, że coś rzeczywiście jest nie tak z moim mężem. W sobotę miał zostać w domu, ale cały czas czułam, że go gdzieś nosi, a głupio mi było się od tak wyrwać jak zawsze, bo taka sielanka w domu nagle się zrobiła. No i coś wymyślił i wyrwał się,  początkowo był plan że pojedziemy razem, potem ja musiałam zrezygnować i sam pojechał miał zrobić załatwienia w trzech miejscach, po odwiedzeniu pierwszego zrezygnował i wrócił do domu. Jakieś takie dziwne to wszystko, nie myślicie. Niby go coś zdenerwowało...
Dziś też go nie ma w domu - na zawodach z naszym synem jest, a nie musi być tak długo,  on który nie lubi czekania od rana do teraz jest tam z synem, średnio podobne do niego. I to są właśnie zachowania, niby ok, ale jednak dla mnie bardzo niejednoznaczne. No i jeszcze od jakiegoś czasu nadużywanie perfum... Moje koleżanki z doświadczeniem rozwodowym, mówią że to byl pierwszy sygnał, że dzieje się zle. Oczywiście z perspektywy czasu.
Julianka1 - masz rację, czuje, że przy jego poziomie manipulacji tak może się zdarzyć, że to ja znów okarze się winna przerwania sielanki malzenskiej, bo jak o nic nie pytam i się nie przypier.....to jest miło
Jeszcze dziś się dalej bawię w ten eksperyment i jestem miła smile

-------------

Ela210 napisał/a:

Tojaa a was ta sfera w ogóle istnieje? Seksu?
Skąd wiesz co mówi innym kobietom? Idziecie razem na spacer zaczepia i mówi?

wnioskuje na podstawie tego jak się teraz w stosunku do mnie zachowuje i co mówi. Mówi do mnie jak do świeżo poznanej kobiety, jakby coś się dopiero zaczynało... Taki teraz w moim odbiorze jest poziom naszej relacji.
Ela - tak ta sferą między nami istnieje.  Teraz niby się stara, jednak ja oczekiwałbym czegoś bardziej dojrzałego.





-------------
Nie pisz, proszę, postów jeden pod drugim – łamiesz w ten sposób regulamin. Jeśli chcesz coś do swojej wypowiedzi dopisać, użyj funkcji "edytuj", która znajduje się po prawej stronie każdego z Twoich postów.
Z góry dziękuję i pozdrawiam, Olinka

80

Odp: Fochniety toksyk

Autorko - dałaś sobie/Wam 30 dni. Wytrwaj w tym postanowieniu.

I nie analizuj tak bardzo jego zachowania. Nigdy nie wiesz co siedzi w drugim człowieku. Jeśli Cię oszukuje, wszystko i tak wyjdzie, a zadręczać się naprawdę nie ma po co.

81

Odp: Fochniety toksyk

Nadal się staram, jednak już widzę, że takie postępowanie w naszym przypadku jest właściwie bez większego sensu. Mąż reaguje na całą sytuację pozytywnie, jednak nie widzi potrzeby załatwienia/porozmawiania o palących nas kwestiach. Ja jeszcze trochę wytrzymam, ale wewnętrznie widzę, że to droga do nikąd. On ma tak na wszystko wywalone, że co ,by go nie spotykało to przyjmuje z pozornie stoickim spokojem. Po prostu dochodzę do trudnych tematów i jest mur, poza który nie jestem się w stanie przebić. Dlaczego on nie wyciąga wniosków?

82

Odp: Fochniety toksyk
Tojaa. napisał/a:

Nadal się staram, jednak już widzę, że takie postępowanie w naszym przypadku jest właściwie bez większego sensu. Mąż reaguje na całą sytuację pozytywnie, jednak nie widzi potrzeby załatwienia/porozmawiania o palących nas kwestiach. Ja jeszcze trochę wytrzymam, ale wewnętrznie widzę, że to droga do nikąd. On ma tak na wszystko wywalone, że co ,by go nie spotykało to przyjmuje z pozornie stoickim spokojem. Po prostu dochodzę do trudnych tematów i jest mur, poza który nie jestem się w stanie przebić. Dlaczego on nie wyciąga wniosków?

Bardzo prosta Odpowiedź, bo nie chce smile

83

Odp: Fochniety toksyk
Tojaa. napisał/a:

Nadal się staram, jednak już widzę, że takie postępowanie w naszym przypadku jest właściwie bez większego sensu. Mąż reaguje na całą sytuację pozytywnie, jednak nie widzi potrzeby załatwienia/porozmawiania o palących nas kwestiach. Ja jeszcze trochę wytrzymam, ale wewnętrznie widzę, że to droga do nikąd. On ma tak na wszystko wywalone, że co ,by go nie spotykało to przyjmuje z pozornie stoickim spokojem. Po prostu dochodzę do trudnych tematów i jest mur, poza który nie jestem się w stanie przebić. Dlaczego on nie wyciąga wniosków?

Spokojnie. Pierwszy tydzień za Tobą. Reaguje pozytywnie, czyli in plus. Na rozmowy, czy bardziej radykalne kroki jest jeszcze czas.

84 Ostatnio edytowany przez Tojaa. (2021-01-13 18:55:59)

Odp: Fochniety toksyk

Misiaczek strzelił sobie focha, no trudno nic nowego, bo rano poruszyłam temat z którym mu nie po drodze odpowiedział wprost że tego nie załatwi, bo jemu to nie potrzebne, spytałam czy moje potrzeby go nie interesuja- nie odpowiedział za to walna focha i się nie odzywa....mam dość i jak tu być miła w takich warunkach
Mam ochotę znaleźć sobie kogos
Jak jestem miła i o nic nie pytam to jest ok, kiedy chce coś wyjaśniać to już nie jest tak fajnie.  On myśli, że rozdaje karty w naszym związku.
Uczucie marazmu i tupania w miejscu nie opuszcza mnie. Jak ruszyć?
Dalej się męczyc z tym byciem miła i udawaniem, że nie widzę jego chamstwa?

85

Odp: Fochniety toksyk

Zależy co za temat.
Bo jeśli ktoś nie uznaje tego za sensowne a Ty tak to dlaczego on ma to robić?

86

Odp: Fochniety toksyk

Bo to fundament życia naszego, chodzi o istotne kwestie, jednak nie chce pisać o tym na forum

87

Odp: Fochniety toksyk
Tojaa. napisał/a:

Dalej się męczyc z tym byciem miła i udawaniem, że nie widzę jego chamstwa?

A wiesz czego Ty sama chcesz? Być sama? Naprawiać? By mąż się zmienił?

Nikt z nas nie powie Ci, co masz zrobić. Najlepiej znasz sytuację. Jeśli wiesz, czego chcesz, to już dobry początek. Najłatwiej sprawdzić, patrząc na to co myślisz, "gdy emocje znów opadną" smile

88

Odp: Fochniety toksyk

Nie wiem o co tam dokładnie chodzi, ale Ty masz wyjątkowy dar prowokowania sytuacji -powiedzmy- trudnych.
Nie znam faceta, który by nie zakończył rozmowy po frazie:

Tojaa. napisał/a:

spytałam czy moje potrzeby go nie interesuja-

Dobrze wiesz, że go nie ''spytałaś'', bo to żadne jest pytanie.

Podtrzymuję to, co napisałam na samym początku: Wy oboje jesteście toksyczni, tylko na inne sposoby.

89

Odp: Fochniety toksyk
noben napisał/a:

Nie wiem o co tam dokładnie chodzi, ale Ty masz wyjątkowy dar prowokowania sytuacji -powiedzmy- trudnych.
Nie znam faceta, który by nie zakończył rozmowy po frazie:

Tojaa. napisał/a:

spytałam czy moje potrzeby go nie interesuja-

Dobrze wiesz, że go nie ''spytałaś'', bo to żadne jest pytanie.

Podtrzymuję to, co napisałam na samym początku: Wy oboje jesteście toksyczni, tylko na inne sposoby.

Zapytałam, dlaczego nie liczy się z moimi potrzebami, jeśli chodzi o załatwienie tej danej sytuacji. I była cisza. Było to pytanie. Bo u nas chyba o to też chodzi, że on ma wyrąbane na wszystko.

90

Odp: Fochniety toksyk

Pisze ponownie. Niestety nie udało nam się. Mąż biernie korzystał z sytuacji, kiedy się starałam. Nie udało mi się zachęcić go do zaangażowania w życie rodzinne. Nie opuszczało mnie wrażenie, że myślami jest gdzieś indziej. Obecnie żyjemy nie odzywając się do siebie. Sytuacja mnie przerasta, nic mi się nie chce, mam problemy ze wstaniem z łóżka. Mówiłam do niego ( bo to nie była rozmowa, ja kilka zdań on pojedyncze słowa, krótkie zdania) o rozstaniu i rozwodzie, to powiedział, że papiery mam sobie sama złożyć. On się nie wyprowadzi. Mam udawać, że go w domu nie ma. A tak w ogóle to on chce być ze mną i dziećmi ( jednak życie z nim to wieczne uczucie marazmu, on się nie zmieni). Nie wiem jak uciec z tego związku, mam dość....

91

Odp: Fochniety toksyk
Tojaa. napisał/a:

Pisze ponownie. Niestety nie udało nam się. Mąż biernie korzystał z sytuacji, kiedy się starałam. Nie udało mi się zachęcić go do zaangażowania w życie rodzinne. Nie opuszczało mnie wrażenie, że myślami jest gdzieś indziej. Obecnie żyjemy nie odzywając się do siebie. Sytuacja mnie przerasta, nic mi się nie chce, mam problemy ze wstaniem z łóżka. Mówiłam do niego ( bo to nie była rozmowa, ja kilka zdań on pojedyncze słowa, krótkie zdania) o rozstaniu i rozwodzie, to powiedział, że papiery mam sobie sama złożyć. On się nie wyprowadzi. Mam udawać, że go w domu nie ma. A tak w ogóle to on chce być ze mną i dziećmi ( jednak życie z nim to wieczne uczucie marazmu, on się nie zmieni). Nie wiem jak uciec z tego związku, mam dość....

Mi też często wydawało się, że mąż jest myślami gdzieś indziej. Na moje próby kontaktu w ostatnim czasie odpowiadał kilka słów i tyle. Ciężko było utrzymać relację, gdy on się zamykał... Ostatecznie okazało się, że podowodem była inna kobieta... Jego myśli i cała energia były skierowane na nią... Ja i dzieci to tylko dodatek do codzienności.
Nie wiem czy u Was powód też jest taki, czy mąż ma inny problem, ale sytuacja jest ciężka i przykra dla Ciebie.
Współczuję i rozumiem co czujesz... Bezsilność jest najgorsza...

92 Ostatnio edytowany przez Tojaa. (2021-08-08 10:15:14)

Odp: Fochniety toksyk

Mimi, historie z kobietami też były, jakie to wszystko przewidywalne. Teraz myślę, że nie ma nikogo, bo mam wrażenie, że oboje nie mamy już siły na nic (pisząc to pomyślałam sobie, żebym się nie pomyliła... Bo jak sobie przypomnę co mówiła o nim ostatnia, z którą tylko "smakował"). Myślę, że jak w związku coś się posypalo, to tylko dojrzali partnerzy mogą podjąć skuteczna prace nad nim, reszta się męczy.
Ja już nie pytam czy to ratować, dlaczego on tak się zachowuje, tylko jak się rozstać

Dziewczyny, opiszę sytuację, jaka miała miejsce przed chwila: zapytałam go czy mu nie przeszkadza życie w takim domu w takiej atmosferze. Odpowiedział, że nie ma lepszej opcji na razie. Zapytałam dla kogo nie ma lepszej opcji. Odpowiedzial, ze dla niego. Kiedy zwróciłam jego uwagę na to co powiedzial, zaczął krzyczeć, ze znowu będę to pół roku przeżywała to co powiedzial.

93 Ostatnio edytowany przez IsaBella77 (2021-08-09 17:28:44)

Odp: Fochniety toksyk

Niezwiązany z tematem wątku off top, pozbawiony sensu, ładu i składu.

94

Odp: Fochniety toksyk
Tojaa. napisał/a:

Mimi, historie z kobietami też były, jakie to wszystko przewidywalne. Teraz myślę, że nie ma nikogo, bo mam wrażenie, że oboje nie mamy już siły na nic (pisząc to pomyślałam sobie, żebym się nie pomyliła... Bo jak sobie przypomnę co mówiła o nim ostatnia, z którą tylko "smakował"). Myślę, że jak w związku coś się posypalo, to tylko dojrzali partnerzy mogą podjąć skuteczna prace nad nim, reszta się męczy.
Ja już nie pytam czy to ratować, dlaczego on tak się zachowuje, tylko jak się rozstać

Dziewczyny, opiszę sytuację, jaka miała miejsce przed chwila: zapytałam go czy mu nie przeszkadza życie w takim domu w takiej atmosferze. Odpowiedział, że nie ma lepszej opcji na razie. Zapytałam dla kogo nie ma lepszej opcji. Odpowiedzial, ze dla niego. Kiedy zwróciłam jego uwagę na to co powiedzial, zaczął krzyczeć, ze znowu będę to pół roku przeżywała to co powiedzial.

Jak widzisz on się nie zmieni - nadal będzie szukał innej kobiety.
Znajdź w necie 34 kroki.
Znajdź prawnika i złóż papiery rozwodowe.
Nie rozbijesz rodziny a jedynie zakończysz małżeństwo z człowiekiem który Ciebie drenuje emocjonalnie.
Całkiem możliwe że dopiero gdy dostanie papiery rozwodowe jego to ruszy. Całkiem możliwe że przez te lata nauczyłaś go że nic nie zrobisz i będzie jak jest, czyli księciunio może wszystko  bo Tołdi nic nie zrobi(bez urazy za porównanie).
Masz 40 lat, przed Tobą drugie tyle chcesz je przeżyć jak pierwsze 40?

95 Ostatnio edytowany przez szeptem (2021-08-09 18:58:14)

Odp: Fochniety toksyk

Składaj bez zastanowienia papiery rozwodowe. Nic się w Waszym związku na lepsze nie zmieni. Po prostu to zrób i już nie oszukuj sama siebie. Dasz radę. Tylko nie dawaj już kolejnej szansy, kiedy dotrze do męża że w końcu podjęłaś zdecydowane kroki. Na bank będzie próbował Cię urobić, wybłagać "szansę" - sama jednak wiesz że nie są to żadne szanse, a przedłużanie agonii tej relacji. Zobaczysz, jak Ci ulży, jak zrobisz ten ruch (i dalsze).

96 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2021-08-09 19:02:49)

Odp: Fochniety toksyk

A możesz wymienić w punktach o co masz pretensje do męża?
Bo wbrew pozorom przez cały wątek nie padły konkrety, a tylko stwierdzenie że robi coś nie tak jak Ty sobie życzysz. I że z tego powodu cierpisz.

Odp: Fochniety toksyk
Ela210 napisał/a:

A możesz wymienić w punktach o co masz pretensje do męża?.

Podejrzewam, że o wszystko smile
O to co mówi i czego nie mówi, co robi i czego nie robi....jak chodzi, jak mówi....o to, że jest.....
To mi wygląda na głęboko zakorzenioną niechęc autorki do męża....

Do tego mąż ma taki charakter...a tego nie da się zmienić, ten model tak ma...niczym Felicjan Dulski w sztuce Zapolskiej.
Wycofanie jest tylko reakcją obronną. Zwłaszcza jak żona jest mocno upierdliwa.

Ciekawe, że autorka zauważyła to dopiero po kilkunastu latach małżeństwa

98

Odp: Fochniety toksyk

Autorko czy padła propozycja terapii małżeńskiej?
Może ktoś z zewnątrz, mógłby się przyjrzeć waszej komunikacji?

99 Ostatnio edytowany przez IsaBella77 (2021-08-09 21:31:38)

Odp: Fochniety toksyk
zwyczajny gość napisał/a:
Ela210 napisał/a:

A możesz wymienić w punktach o co masz pretensje do męża?

Podejrzewam, że o wszystko smile
O to co mówi i czego nie mówi, co robi i czego nie robi....jak chodzi, jak mówi....o to, że jest.....
To mi wygląda na głęboko zakorzenioną niechęc autorki do męża....
Do tego mąż ma taki charakter...a tego nie da się zmienić, ten model tak ma...niczym Felicjan Dulski w sztuce Zapolskiej.
Wycofanie jest tylko reakcją obronną. Zwłaszcza jak żona jest mocno upierdliwa.
Ciekawe, że autorka zauważyła to dopiero po kilkunastu latach małżeństwa

Brak porozumienia narastał latami, chodzi o obojętność i brak zaangażowania w życie rodziny, z mężem nie planujemy, mało rozmawiamy, na moje pytania jak minął dzień, odpowiadał zdawkowo ok. On jest z natury wycofany, bez zainteresowań, znajomych, z pociągiem do innych kobiet, którym może pomóc (taki typ, moim zdaniem z zaniżonym poczuciem własnej wartości). Twierdzi, że nie lubi ludzi. Jest wysokofunkcjonujacym alkoholikiem(codziennie ok 1/3 butelki 0,7) teraz już po tej ilości alkoholu nawet nie wygląda na pijanego. Życie rodzinne ja organizuje, a on  podąża biernie. Z wiekiem jak każdy dojrzewałam, i powoli doszłam, że jest coś bardzo nie halo. Kiedyś coś mi nie pasowało, ale nie na tyle by realnie zobaczyć to jak się sprawy mają. Był moją wielką miłością, bardzo go kochałam, a teraz się ocknęłam...w toku naszego życia było wiele trudnych sytuacji, które lykalam (tło finansowe, nie wspierał mnie podczas ciąży, po porodzie wiecznie nieobecny, uciekający myslamii chyba do pracy, miał wyrąbane jak urządzimy nasz dom) owszem, ja jestem bardziej aktywna, jednak on to nie Dulski, on jest jak Cicha woda, która brzegi rwie, kłamstwo przychodzi mu z łatwością, to typ, który oszukuje nawet wtedy gdy gra z dzieckiem w planszowki.
Z uwagi na to, że jest to forum, nie mogę podać konkretniej o co mam pretensje do niego, on wie i chodzi mi o sytuację realne. Na terapie byliśmy umówieni jednak do tego nie doszło.

100 Ostatnio edytowany przez paslawek (2021-08-09 22:14:19)

Odp: Fochniety toksyk
Tojaa. napisał/a:

Jest wysokofunkcjonujacym alkoholikiem(codziennie ok 1/3 butelki 0,7) teraz już po tej ilości alkoholu nawet nie wygląda na pijanego. .

Kto mu taką diagnozę postawił ?
Ty ?

Jeżeli się nie mylisz i faktycznie Twój mąż jest HFA to te dwie strony przez 8 miesięcy Twojego tematu są czystym teoretyzowaniem i użalaniem się nad sobą z mnóstwem pretensji i urazów do męża ,możesz tak następne 18 lat narzekać i siedzieć z nim. o ile on nie odejdzie do 30 paro letniej desperatki po rozwodzie np DDA z dzieckiem  ,to też często się zdarza w podobnych sytuacjach jak wasza.
Nie masz żadnego ruchu Autorko możemy deliberować do wiosny ,co zrobić jakich sposobów użyć i jak masz sobie poradzić ,ale jaeżeli mąż jest alkoholikiem i nie ma najmniejszej ochoty na leczenie to wszystko o kant - potłuc nie przebijesz się z niczym do jego obsesyjnego świata w dodatku z rodzajem uzależnienia praktycznie bez konsekwencji - to on on prawdopodobnie ma jest jedną z najbardziej wrednych postaci tej choroby ,nawet dno trudno znaleźć ,przez jakiś czas nie uważano HFA za alkoholizm ze względu na bardzo długie okresy kontroli nad pitym alkoholom i długie okresy upośledzonej kontroli wymieszane ze sobą .
Nie masz i miałaś szans na zdrowy związek z czynnym HFA,Nie do końca to jakaś wina kogokolwiek ciężko dostrzec ten typ alkoholizmu,na ogół podejrzewa się coś innego i obwinia osobowość- charakter  ,ale było też tak źle dlatego, że przez pewien czas było Ci wygodnie z nim być,miałaś z tego jakieś korzyści ,potem się bałaś co będzie,czekałaś na cud ,teraz Ci przeszkadza jego charakter ,choroba jednocześnie weszłaś w tak zwaną rolę ofiary wygodnie niewygodną to się zwie mądrze współzależność ,wasz toksyczny związek się rozwinął ,bo choroba alkoholowa nawet pod postacią HFA też jest progresywna co ma i miało wpływ na Ciebie.
HFA to grupa alkoholików wyjątkowo ciężka do zmotywowania z pośród wszelkich typów alkoholików do leczenia się,najmniej z wszystkich grup podatna na terapię.
Rozwód weź już przestań kombinować ,bo nie ma o czym po 18 latach i przede wszystkim sama rozważ terapię dla siebie.

101 Ostatnio edytowany przez Tojaa. (2021-08-09 21:50:07)

Odp: Fochniety toksyk
paslawek napisał/a:

Kto mu taką diagnozę postawił ?
Ty ?

Tak ja. Pije codziennie. Pracuje, ogarnia codzienność. Nie ma awantur typowo poalkoholowych.

102 Ostatnio edytowany przez paslawek (2021-08-09 22:39:47)

Odp: Fochniety toksyk
Tojaa. napisał/a:
paslawek napisał/a:

Kto mu taką diagnozę postawił ?
Ty ?

Tak ja. Pije codziennie. Pracuje, ogarnia codzienność. Nie ma awantur typowo ych.

Awantury "poalkoholowe "wcale nie są aż tak typowe dla alkoholizmu na pewno nie dla każdego alkoholika, w co trudno uwierzyć niektórym osobom,przemoc psychiczna i fizyczna oczywiście występuje i towarzyszy alkoholizmowi ( nie tylko alkoholizmowi i narkomanii z resztą ) ale nie jest czymś tak bardzo oczywistym i powszechnym jak "głosi" bardzo popularny wśród ludzi stereotyp - nie istotne z resztą w tej chwili,to czasem bardzo kontrowersyjny temat bywa.
To pewien mit i wygodny stereotyp nawet dla pewnej części samych alkoholików tych niby "lepszych" i osób z nimi związanych ,zależnych i wykorzystujących różne z nimi powiązania.To nie jest obrona czy wybielanie alkoholików prze zemnie ,innym mitem jest to że HFA jest czymś bezpieczniejszym mniej szkodliwym, mniej toksycznym, mniej krzywdzącym w konsekwencjach i o latach jest tak samo
niszczącym relacje jak inne typy alkoholizmu.
Za to o wiele trudniej jest go zdiagnozować we wczesnych fazach i w okresach niby wstrzemięźliwości ,gdzie tacy osobnicy jak się zawezmą to stworzą nawet przez parę lat wrażenie/pozór/iluzję, że wrócili do normalnego picia i ozdrowieli, kontrolują w pełni picie ,pijąc na przykład bardzo rzadko, niewielkie ilości alkoholu bez wpadania np w ciągi czy "tracąc film",twierdząc nawet,że opanowali picie , sami siłą woli, albo coś w ten deseń, z 5-6 lat tak można ,ale to tak na marginesie ,Twój mąż potrzebuje prawie codziennie regulować nastrój alko i nagradzać się za ból istnienie i trudy życia nim.To jest najważniejsze dla niego i już wymknęło się z pod kontroli.

103 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2021-08-09 22:43:44)

Odp: Fochniety toksyk

Dlaczego nie doszło do terapii?

Paslawek, mam wrażenie,  że jakby nadużywanie alkoholu kasowalo wszystkie inne zależności międzyludzkie i przyczyną była w alkoholu.
Czy to słuszne podejście aby?

104 Ostatnio edytowany przez paslawek (2021-08-09 23:09:28)

Odp: Fochniety toksyk
Ela210 napisał/a:

Dlaczego nie doszło do terapii?

Niech zgadnę w ostatniej chwili mąż się wycofał z tego pod byle pretekstem ,zrobił jednak lekką awanturę nietypowo dla niego co zdziwiło Autorkę,strzelił focha lub wygłosił samokrytykę ,obiecał że się sam zmieni i nie potrzebuje terapii,albo nic nie zrobił - milczał,olał temat udał że nic nie było i niema problemu i on nic nie przyrzekał .

Ela210 napisał/a:

Paslawek, mam wrażenie,  że jakby nadużywanie alkoholu kasowalo wszystkie inne zależności międzyludzkie i przyczyną była w alkoholu.
Czy to słuszne podejście aby?

Niestety to pewne konsekwencje stosowania skrótów myślowych smile
Nie nie jest to słuszne podejście ,ponieważ picie alkoholu i różne zjawiska z tym związane są objawem,a  nie znacznie głębszą przyczyną uzależnień i w tym alkoholizmu
mylące i odwracające uwagę od przyczyn są skutki długotrwałego życia z regulowaniem emocji w nałogowy sposób i z udziałem różnych i substancji i nie tylko substancji.Mąż Autorki na przykład sprawia wrażenie człowieka żyjącego w swoim świecie coraz bardziej się kurczącym,picie jest tylko jednym z mechanizmów obronnych które stosuje żeby jakoś przetrwać .Nie da się jednak też pominąć i ominąć samego działania alkoholu i substancji na mózg i układy nerwowe ,oraz wpływu na charakter obsesyjnego myślenia/uzależnionego psychicznie umysłu od doznawanych ulg,przyjemności etc, znaczenie tych ostatnich jest chorobowe nawet z neurologicznego punktu widzenia nie tylko psychiatrycznego ,psychologicznego 
te skutki powodują emocjonalne i psychiczne wtórne efekty i zaburzenia wzmacniając przyczyny  ,dlatego często odnieść można mylne i błędne wrażenie że wszystko co złe w relacjach też, jest i dzieje się "przez te wutkie" ,jak dziwna i ciężka bywa to choroba i jakie ma przyczyny i straszne konsekwencje to tak naprawdę w pełni można zobaczyć, jak jest się pijanym" na sucho" czyli w abstynencji i jak chore ma się myślenie, emocje bez udziału alkoholu w życiu,
mało komu samo to wszystko tak mija  tylko po odstawieniu substancji .

105 Ostatnio edytowany przez Olinka (2021-08-24 00:23:29)

Odp: Fochniety toksyk
paslawek napisał/a:
Ela210 napisał/a:

Dlaczego nie doszło do terapii?

Niech zgadnę w ostatniej chwili mąż się wycofał z tego pod byle pretekstem ,zrobił jednak lekką awanturę nietypowo dla niego co zdziwiło Autorkę,strzelił focha lub wygłosił samokrytykę ,obiecał że się sam zmieni i nie potrzebuje terapii,albo nic nie zrobił - milczał,olał temat udał że nic nie było i niema problemu i on nic nie przyrzekał .

Termin terapii był po tym jak odkryłam jego smsy z innymi kobietami czyli ok 2 lata temu. Nie doszło do terapii, ponieważ pokłóciliśmy się wtedy i po prostu skończył się ten temat.
Jego siostra zmarła z powodu nadużywania alkoholu, podczas ciągu alkoholowego organizm nie wytrzymał i odeszła w wieku 45 lat.
Paslawek - że właściwie nie mam szans dotrzeć do jego obsesyjnego świata - te słowa oddają właśnie to co czuje, właśnie tak mówię, gadam, krzyczę, zwracam uwagę i jak grochem o ścianę. On pije prawie codziennie od 18 lat, na imprezach upija się tak, że ledwie stoi na nogach, ale jest jednym z tych co najwięcej mogą wypić. Paslawek czy ja mogę coś z tym zrobić jeszcze, czy tylko rozwód, bo ja też jestem wykończona ta sytuacja.
Ela - by Cię uspokoić tak masz rację popełniłam wiele błędów w relacji z mężem, ale to była moja bezradność i próba poradzenia sobie w trudnej dla mnie sytuacji, która z zewnątrz dla wielu wyglądała tak, że taki spokojny mąż, a ta się ciągle czepia.

106 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2021-08-09 23:27:09)

Odp: Fochniety toksyk

więc jeśli mąż autorki pije, bo nie radzi sobie w tym małżeństwie- bo jak zrozumiałam w życiu zawodowym już tak, to przyczyny bez sensu szukać w wódce, ale raczej w sytuacji, która notabene nie służy im oboju a jest coraz gorzej. co więcej, oboje są przekonani, ze muszą tak tkwić.
też czekam na szczerą odpowiedz, które z nich naprawdę nie chciało tej terapii.
I moze warto tę próbę jednak popjąć.
chodziło mi o to, że jesli jest jak mówisz, to tkwią w tym oboje i nie z powodu bycia razem z braku wyboru,  lecz jakiegoś skrętu w swoim charakterze.

samo istnienie ośrodka nagrody czy narzędzia nagrody którym jest tu alkohol, nie wydaje mi sie tak kluczowe, bo jeśli to o nagrodę chodziłoby, mozna alkohol czymś innym, zastąpić.
czy chodzi też w jego wypadku o unikanie trudniejszych sytuacji i ucuieczkę w alkohol?
Tu bezradność mało pasuje do kogoś, kto umie świetnie ukryć swój nałóg

moze terapie nie udają się, bo na siłę chce się doprowadzić do równowagi przez przejście ścieżką bezradności, emocjonalnie takim osobom obcą?
tak sobie gdybam smile

107 Ostatnio edytowany przez Olinka (2021-08-24 00:22:41)

Odp: Fochniety toksyk
Ela210 napisał/a:

więc jeśli mąż autorki pije, bo nie radzi sobie w tym małżeństwie- bo jak zrozumiałam w życiu zawodowym już tak,

też czekam na szczerą odpowiedz, które z nich naprawdę nie chciało tej terapii.

To ja znalazłam psychoterapeutę ,wyznaczyłam termin. On się niby zgodził. Była kłótnia, wyprowadził się. Nie zapytał co z terminem, ja nie przypomniałam ( bo byliśmy pokłóceni). Odwołałam termin.
Ela twoja wizja mojego małżeństwa to: wymuszająca żona, biedny mąż, który pije, by poradzić sobie z wrednym babskiem. Małżeństwo bez emocji i uczucia, które stlamsila żona. Myślę, że się mylisz.

108 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2021-08-09 23:34:36)

Odp: Fochniety toksyk

A gdybyś teraz Ty poprosiła jego o wybranie terapeuty i zorganizowanie wszystkiego, sama się nie angażując?

Zwróciłam uwagę na to:
On jest z natury wycofany, bez zainteresowań, znajomych, z pociągiem do innych kobiet, którym może pomóc -   
i zastanawiam się dlaczego Tobie nie moze pomóc Twój mąż- dlaczego go tak mało cenisz?
jak jest u was?Ty utrzymujesz dom?
w czym pomaga tym kobietom ktoś kompletnie bez zainteresowań?

109 Ostatnio edytowany przez Tojaa. (2021-08-09 23:42:40)

Odp: Fochniety toksyk

Pomagał finansowo, w remontach pożyczając sprzęt, podsyłając ludzi itp. Załatwiając zlecenia. mi nigdy nie pomagał nie wiem dlaczego mimo iż był czas że potrzebowałam pomocy w znalezieniu pracy.
Nie rozumiem co mają zainteresowania z udzielaniem pomocy obcym ludziom.
Teraz z nim nie rozmawiam, ale jeśli znów wrócimy do tematu to zaproponuje mu by teraz to on ogarnął temat terapii.

110

Odp: Fochniety toksyk
Tojaa. napisał/a:

[=paslawek]=Ela210]Dlaczego nie doszło do terapii

Niech zgadnę w ostatniej chwili mąż się wycofał z tego pod byle pretekstem ,zrobił jednak lekką awanturę nietypowo dla niego co zdziwiło Autorkę,strzelił focha lub wygłosił samokrytykę ,obiecał że się sam zmieni i nie potrzebuje terapii,albo nic nie zrobił - milczał,olał temat udał że nic nie było i niema problemu i on nic nie przyrzekał .[

Termin terapii był po tym jak odkryłam jego smsy z innymi kobietami czyli ok 2 lata temu. Nie doszło do terapii, ponieważ pokłóciliśmy się wtedy i po prostu skończył się ten temat.

Nie ma w tym nic dziwnego i niezwykłego że tak się stało z tymi smsami ciężko to jednak zweryfikować i udowodnić ,ze on to zrobił i wydało się to niby przypadkiem ,wrzucanie takich "granatów " do własnego życia to częste jest dość działanie podświadome po części.
Jego siostra zmarła z powodu nadużywania alkoholu, podczas ciągu alkoholowego organizm nie wytrzymał i odeszła w wieku 45 lat.

Tojaa. napisał/a:

Paslawek - że właściwie nie mam szans dotrzeć do jego obsesyjnego świata - te słowa oddają właśnie to co czuje, właśnie tak mówię, gadam, krzyczę, zwracam uwagę i jak grochem o ścianę. On pije prawie codziennie od 18 lat, na imprezach upija się tak, że ledwie stoi na nogach, ale jest jednym z tych co najwięcej mogą wypić. Paslawek czy ja mogę coś z tym zrobić jeszcze, czy tylko rozwód, bo ja też jestem wykończona ta sytuacja.

Jak mąż ma już po 40 to nic nie zrobisz,niewiele byś z resztą mogła gdyby był młodszy i był innym typem alkoholika
obwinianie ciebie jest błędem nie tędy droga ponieważ wiele tych niby błędów zrobiłaś w samoobronie ,nieświadomie z desperacji i rozpaczy podejmując chore grę z mężem a związek nie może być żadną grą czy formą walki wieszania się czy toksycznej symbiozy.
Bez refleksji ,konsekwencji ,sięgnięcia dna przez męża nie jest możliwym nawet pojawienie się cienia chęci zmiany i motywacji,w tym waszym układzie on ma wiele komforty który sobie stworzył nawet to jest komfortowe co może się wydawać jakieś niewygodne ,on jest odporny na wiele argumentów logicznych ,racjonalnych ,ma fazę wysokiej tolerancji na alkohol w dodatku i wytworzył sobie środowisko w którym nie za bardzo się wyróżnia ze swoim myśleniem.
Z Twoją awersją do jego picia i działania na co-dzień radzi sobie znakomicie i jest to jeszcze jedno źródło chorych emocji dla niego.
Rozwód może być dla ciebie uwolnieniem się od życia jego życiem i jego problemem ,który dal niego jest wygodnym.
Leczenie alkoholizmu tylko na samym początku dotyczy sytuacji stricte alkoholowych typu asertywne odmawianie ,uświadamianie mechanizmów uzależnienia utożsamianie ich z indywidualną sytuacją konkretnej osoby ,późniejsze leczenie dotyczy związków relacji z innymi ludźmi i z samym sobą dotyczy uczuć i emocji ,różnych błędów ,mylnych przekonań/oczekiwa które powodują chore zachowania ,istotą tych zjawisk jest tak zwany niezdrowy egoizm ,egocentryzm, wynaturzony egzotycznie i szkodliwie działający wpływający na wszystkie funkcje psychiczne  ,oraz bardzo niska samoocena i poczucie wartości czyli w sumie nic niezwykłego - śmiało można to nazwać neurotycznym .Wpływa to wszystko oczywiście na bliskie osoby i relacje z nimi ,a obsesje wypierają miłość ,szacunek,uczciwość najpierw wobec sibie potem oczywiście w relacjach związkach z bliskimi.

111

Odp: Fochniety toksyk
paslawek napisał/a:
Tojaa. napisał/a:

[=paslawek]=Ela210]Dlaczego nie doszło do terapii

Niech zgadnę w ostatniej chwili mąż się wycofał z tego pod byle pretekstem ,zrobił jednak lekką awanturę nietypowo dla niego co zdziwiło Autorkę,strzelił focha lub wygłosił samokrytykę ,obiecał że się sam zmieni i nie potrzebuje terapii,albo nic nie zrobił - milczał,olał temat udał że nic nie było i niema problemu i on nic nie przyrzekał .[

Termin terapii był po tym jak odkryłam jego smsy z innymi kobietami czyli ok 2 lata temu. Nie doszło do terapii, ponieważ pokłóciliśmy się wtedy i po prostu skończył się ten temat.

Nie ma w tym nic dziwnego i niezwykłego że tak się stało z tymi smsami ciężko to jednak zweryfikować i udowodnić ,ze on to zrobił i wydało się to niby przypadkiem ,wrzucanie takich "granatów " do własnego życia to częste jest dość działanie podświadome po części.
Jego siostra zmarła z powodu nadużywania alkoholu, podczas ciągu alkoholowego organizm nie wytrzymał i odeszła w wieku 45 lat.

Tojaa. napisał/a:

Paslawek - że właściwie nie mam szans dotrzeć do jego obsesyjnego świata - te słowa oddają właśnie to co czuje, właśnie tak mówię, gadam, krzyczę, zwracam uwagę i jak grochem o ścianę. On pije prawie codziennie od 18 lat, na imprezach upija się tak, że ledwie stoi na nogach, ale jest jednym z tych co najwięcej mogą wypić. Paslawek czy ja mogę coś z tym zrobić jeszcze, czy tylko rozwód, bo ja też jestem wykończona ta sytuacja.

Jak mąż ma już po 40 to nic nie zrobisz,niewiele byś z resztą mogła gdyby był młodszy i był innym typem alkoholika
obwinianie ciebie jest błędem nie tędy droga ponieważ wiele tych niby błędów zrobiłaś w samoobronie ,nieświadomie z desperacji i rozpaczy podejmując chore grę z mężem a związek nie może być żadną grą czy formą walki wieszania się czy toksycznej symbiozy.
Bez refleksji ,konsekwencji ,sięgnięcia dna przez męża nie jest możliwym nawet pojawienie się cienia chęci zmiany i motywacji,w tym waszym układzie on ma wiele komforty który sobie stworzył nawet to jest komfortowe co może się wydawać jakieś niewygodne ,on jest odporny na wiele argumentów logicznych ,racjonalnych ,ma fazę wysokiej tolerancji na alkohol w dodatku i wytworzył sobie środowisko w którym nie za bardzo się wyróżnia ze swoim myśleniem.
Z Twoją awersją do jego picia i działania na co-dzień radzi sobie znakomicie i jest to jeszcze jedno źródło chorych emocji dla niego.
Rozwód może być dla ciebie uwolnieniem się od życia jego życiem i jego problemem ,który dal niego jest wygodnym.
Leczenie alkoholizmu tylko na samym początku dotyczy sytuacji stricte alkoholowych typu asertywne odmawianie ,uświadamianie mechanizmów uzależnienia utożsamianie ich z indywidualną sytuacją konkretnej osoby ,późniejsze leczenie dotyczy związków relacji z innymi ludźmi i z samym sobą dotyczy uczuć i emocji ,różnych błędów ,mylnych przekonań/oczekiwa które powodują chore zachowania ,istotą tych zjawisk jest tak zwany niezdrowy egoizm ,egocentryzm, wynaturzony egzotycznie i szkodliwie działający wpływający na wszystkie funkcje psychiczne  ,oraz bardzo niska samoocena i poczucie wartości czyli w sumie nic niezwykłego - śmiało można to nazwać neurotycznym .Wpływa to wszystko oczywiście na bliskie osoby i relacje z nimi ,a obsesje wypierają miłość ,szacunek,uczciwość najpierw wobec sibie potem oczywiście w relacjach związkach z bliskimi.

Dziękuję serdecznie.

112 Ostatnio edytowany przez paslawek (2021-08-09 23:59:48)

Odp: Fochniety toksyk
Ela210 napisał/a:

więc jeśli mąż autorki pije, bo nie radzi sobie w tym małżeństwie- bo jak zrozumiałam w życiu zawodowym już tak, to przyczyny bez sensu szukać w wódce, ale raczej w sytuacji, która notabene nie służy im oboju a jest coraz gorzej. co więcej, oboje są przekonani, ze muszą tak tkwić.

Jeżeli mąż autorki jest prawdziwym alkoholikiem osobą uzależnioną to nie radzi sobie z wszystkimi emocjami mniej lub bardziej ,
nie da się wyłączać pól z tego zjawiska i podzielić oddzielić,można tego tylko nie widzieć i nie wiedzieć o wzajemnych powiązaniach i wzorach myślenia z zewnątrz
co nie znaczy że to nie radzenie
/radzenie jest jakieś równomierne i jest jakąś masą plamą zawsze taką samą .Wysokie funkcjonowanie wymaga z czasem od alkoholika mnóstwo wysiłku i emocji standardowo tłumionych i nie pokazywanych na zewnątrz "kamienna twarz " człowiek bez nerw w pracy ,to widać na zewnątrz inaczej jest wewnątrz .
Nie ma tak "dobrze" że lecząc "kanałowo" tylko małżeństwo Autorki i męża wyleczy się alkoholizm czy uzależnienie to o wiele bardzie skomplikowane i szersze .
Mąż jest odpowiedzialny i wolny pomimo tego że jak to nazwiemy w czym jest od lat uzależnieniem ,chorobom,alkoholizmem.
Bez jego dobrowolnej dla siebie samego nawet minimalnej chęci zmiany widzenia krzywdzenia i szkodliwych destrukcyjnych zachowań ( nie koniecznie spektakularnie drastycznych z krwią i przemocą ,wypadkami i przestępstwami ) nic się nie ruszy ,nie ma takich skutecznych uniwersalnych sposobów jak interweniować i co zrobić jak uleczyć jego i jego postawy związki jak go zainspirować ,przez 18 lat to się nie udało a rozwód i rozstanie nie są dla niego tym dnem ,które bywa dnem dla innych .
Mąż Autorki przed każdą terapią będzie się bronił rękami i nogami ponieważ ta obrona jest fragmentem większej całości i cząstką choroby.

Znowu mi się dostanie od ekspertów ,ale co tam też bywam egocentrykiem smile raczej nie pójdę żywcem do nieba i doskonały być już nie muszę smile

113 Ostatnio edytowany przez paslawek (2021-08-10 00:36:23)

Odp: Fochniety toksyk
Ela210 napisał/a:

chodziło mi o to, że jesli jest jak mówisz, to tkwią w tym oboje i nie z powodu bycia razem z braku wyboru,  lecz jakiegoś skrętu w swoim charakterze.

samo istnienie ośrodka nagrody czy narzędzia nagrody którym jest tu alkohol, nie wydaje mi sie tak kluczowe, bo jeśli to o nagrodę chodziłoby, mozna alkohol czymś innym, zastąpić.
czy chodzi też w jego wypadku o unikanie trudniejszych sytuacji i ucuieczkę w alkohol?
Tu bezradność mało pasuje do kogoś, kto umie świetnie ukryć swój nałóg

moze terapie nie udają się, bo na siłę chce się doprowadzić do równowagi przez przejście ścieżką bezradności, emocjonalnie takim osobom obcą?
tak sobie gdybam smile

"Uzależnienia chodzą parami" albo w większym gronie ,alkohol to jedna z substancji - regulator ,stymulator ,ale z pewnością nie jedna.może mąż pali choć niekoniecznie alko najbardziej zwraca uwagę.
może mieć inne różne niechemiczne działania do dyspozycji  mąż Autorki
jestem przekonany że ma więcej  "behawioralnych kompulsji" w zanadrzu i w rezerwie do sterowania uczuciami ,
to jego siedzenie,wycofanie i rozmyślanie jest mocno podejrzane, uciekanie w jakieś fantazje albo kompletnie nierealny świat marzeń ,co u faceta po 40 wydaje się infantylne ,nie jest jednak czymś wyjątkowym u osób uzależnionych,te jego znajomości internetowe to też rodzaj nałogu może być.
Zastąpić alkohol ma czym przez jakiś czas przetrwa bez niego ,słabo bo słabo ale da radę ,najczęściej uciekanie w pracę i sen ma miejsce czasem w hazard ,porno,lub kompulsywnie potraktowane jakieś hobby ,internet też może być ucieczką dla męża Autorki.
Nawet jak dochodzi u HFA do terapii to w większości znanych mi przypadków po 2-3 latach dochodzi do rozwodu .
Rozkładowi ulegają w jej procesie toksyczne mechanizmy w relacji,a związek ich pozbawiony się rozpada po prostu ,
w przypadku Autorki i jej męża to wyzwaniem ogromnym i cudem byłoby moim zdaniem namówienie i przekonanie go męża do jakąkolwiek terapii ,
a małżeńska terapia jeżeli mąż potrafi ukryć swój nałóg ( co niestety się zdarza w praktyce i często przy współudziale małżonki małżonka zwłaszcza u HFA ) będzie nieskuteczne i odroczeniem w czasie przedłużaniem trwania w takim układzie,jak znam alkoholików to świetnie potrafimy takie terapie wykorzystać i wpleść wiedzę tam zdobytą -  wybiórczo w chorobliwe mechanizmy obronne te szkodliwe, racjonalizacje - pijane myślenie,
dobrego terapeuty jednak nie sposób zmylić ,ale to inna bajka.

Ostatnie zdanie rozwiń Elu bo nie za bardzo rozumiem co z tą bezradnością.

114

Odp: Fochniety toksyk

Jeszcze nie wiemy  czy mąż będzie ukrywał fakt picia.
Dlaczego małżeńska? Bo mam wrażenie  może niesłuszne, że jej jeszcze zależy, a nie widzę  możliwości by tylko jedno z nich w ich przypadku robiło krok do przodu, jeśli chcą  być razem
2 sprawa: warunki do tej terapii muszą  być takie: idziemy razem bo razem mamy  problem, a nie idziemy, bo Ty jesteś zły, bo mnie zdradziłeś.
Dlatego proponuję  oddanie mu inicjatywy w ramach gestu przyjaźni.
Nie zrozumiałam ja o które ostatnie zdanie pytasz.

115

Odp: Fochniety toksyk
Ela210 napisał/a:

moze terapie nie udają się, bo na siłę chce się doprowadzić do równowagi przez przejście ścieżką bezradności, emocjonalnie takim osobom obcą?
tak sobie gdybam smile

O to zdanie mi chodzi .

116 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2021-08-10 16:17:03)

Odp: Fochniety toksyk

Mogę się mylić,  ale  mam takie wrazenie ze leczenie alkoholizmu tam wyglada, ze ktos upada na dno i potrzebuje pomocy innych, będąc jednocześnie deprecjonowanym społecznie.
I wtedy wyciąga się do niego ręce, gdy On poczuje że jest za słaby, by dać  sobie radę.
Tymczasem mimo ze ma to negatywne skutki, jednak do tego społecznego dna trochę  jemu
brakuje. Więc może nie tędy droga.
Jeśli rozumiesz co mam na myśli.

117

Odp: Fochniety toksyk
Ela210 napisał/a:

Mogę się mylić,  ale  mam takie wrazenie ze leczenie alkoholizmu tam wyglada, ze ktos upada na dno i potrzebuje pomocy innych, będąc jednocześnie deprecjonowanym społecznie.
I wtedy wyciąga się do niego ręce, gdy On poczuje że jest za słaby, by dać  sobie radę.
Tymczasem mimo ze ma to negatywne skutki, jednak do tego społecznego dna trochę  jemu
brakuje. Więc może nie tędy droga.
Jeśli rozumiesz co mam na myśli.

Od lat 30tych ubiegłego wieku to ciągle temat dyskusyjny ,jak to z tym dnem,które jest umowną sprawą zbyt umowną dla doktorów przynajmniej niektórych
i wiąże się z bezsilnością wobec objawów,skutków.Budzi to sięganie dna kontrowersje uważa się je z nieludzkie i niehumanitarne zbyt ryzykowne i niebezpieczne w niektórych kręgach nie ma nad nim hmm kontroli zbyt duży rozrzyt i różnorodność w samych typach uzależnień i tych den.
Jak na razie nic bardziej skutecznego i skłaniającego do zmiany nie wymyślono,ale się myśli smile także spokojnie
,nawet behawioralne trapie oparte na motywowaniu woli zmian i minimalizowaniu strat bazują na tym dnie i są ostrożne jeżeli chodzi o cudowne ozdrowienia ,których skutkiem jest przywrócenie zdolności
do picia w sposób kontrolowany, ponieważ to ciągle zabiera pacjentom mnóstwo energii i odwraca jak wyżej uwagę od emocjonalnej psychicznej strony ,choroby ,nałogu i uzależnienia.Abstynencja też jest kontrowersyjnym tematem dla naukowców tu nie ma zgody jak to z ludźmi bywa .
Farmakologia czyli cudowne tabletki po szumnych zapowiedziach i reklamach to jeszcze pieśń przyszłości i nadzieja koncernów farmaceutycznych, takim półśrodkiem antydepresanty nowej generacji dla  alkoholików, ale ich skuteczność to też przyszłość "aptekarzom" też brak pokory często gęsto tak jak pacjentom smile
Przekonanie do leczenia ,interwencja w uzależnieniach to jeden z największych problemów ,podatność na leczenie i co dalej to drugi ogromny problem,bo co z tym poczuciem szczęścia zrobić, jak je zmierzyć i uśrednić dla wszystkich i dla każdego nie wiadomo ,a
tego to nie wiadomo od wieków akurat choć niektórzy to odkrywają ,ale to irracjonalne i nienaukowe dla uczonych jest.

118 Ostatnio edytowany przez IsaBella77 (2021-08-10 21:29:04)

Odp: Fochniety toksyk

Przyznam, że temat autorki jest dosyć podobny do mojego życia. Mianowicie w tym, że mój mąż też jest alkoholikiem, choć nie pije od godziny zero w naszym związku. Też człowiek na stanowisku, który ogarniał pracę, natomiast życie rodzinne było u niego w opłakanym stanie. Też bez większych awantur i bez bijatyk, jakie kojarzą się ludziom z alkoholikami. Podobnie z kłamstwami, sypał je z rękawa i to w sprawach błahych, potem wypierał się, albo milczał. Nawet w pracy opowiadał jakieś głupoty o rodzinie, które potem przypadkowo wypływały. Niby nic wielkiego, a jednak wiele razy postawił mnie w kłopotliwej sytuacji. Domem zajmował się zawsze z doskoku i oczekiwał pochwał za wszystko, co mnie irytuje do dziś. No i te jego flirty,, o których nie miałam pojęcia. Ostatni trwał długo i to z taką gąską, która zachwycała się nim, choć zbudował dla niej lepszą i inną wersję siebie Oczywiście kłamał i jej. Też często sfochowany, wszyscy głupi, tylko on najmądrzejszy. Gdy wszystko rąbnęło, to wytrzeźwiał i poszedł na terapię indywidualną, nie pije ponad dwa lata, stara się być lepszym mężem i ojcem, w miarę możliwości aktywnie spędzamy czas, widzę tę zmianę, ale co mu w głowie siedzi, to wie tylko on.
Powinnam była mieć odwagę pieprznąć to wszystko wiele lat temu, ale widocznie jestem życiowym tchórzem. Odkryłam to wszystko za późno, straciłam zdrowie i szansę na lepsze życie. Teraz zwyczajnie za stara na taką decyzję. Napiszę wprost : jeśli masz męczyć się i żyć bez poczucia szczęścia, to bierz rozwód, bo szkoda życia. Alkoholik to kłamca i egoista , który jak rak niszczy najbliższych.

119

Odp: Fochniety toksyk

Johanna, nie wiem ile masz lat, ale gdzie tu sens być z kimś kogo ledwie tolerujesz przez kolejne 20 lat, co to za życie?

120 Ostatnio edytowany przez Tojaa. (2021-08-15 21:15:42)

Odp: Fochniety toksyk

Dziś spędziliśmy rodzinny, aktywny dzień. Oczywiście pojechaliśmy w zaproponowane przeze mnie miejsce. On jak zawsze brak inicjatywy, na wszystko się zgadzał, wszystko co zaproponowałam mu odpowiadało. Byl niby spokojny ( ale co chwilę potrzebował przerwy na papierosa, zauważyłam, że bardzo dużo pali, dużo więcej niż dotychczas mi się wydawało. Powiedział, że 2 paczki dziennie) odbierałam go jako lekko znudzonego, albo nie podniecającego się "pięknem chwili". Próbowałam z nim rozmawiać, typu jak miło bo piękne okoliczności przyrody, spokojny, odpoczynek itp. ciągle miałam wrażenie, że patrzy na inne kobiety, ale tak bym ją tego nie widziała, wiecie takie rzeczy się wyczuwa.
Po powrocie do domu powiedziałam mu,że nie czuje się przy nim bezpieczna ( powiedział, że to mój problem,), powiedziałam, że jest wyobcowany, tworzy barierę ( powiedział, że każdy myśli to co chce myśleć) potem walnął focha i tyle z rozmowy.
Proszę, napiszcie co o opisanej syt myślicie, jest tak źle jak myślę? Tak bardzo mi szkoda naszej rodziny...

121

Odp: Fochniety toksyk
Tojaa. napisał/a:

Po powrocie do domu powiedziałam mu,że nie czuje się przy nim bezpieczna ( powiedział, że to mój problem,), powiedziałam, że jest wyobcowany, tworzy barierę ( powiedział, że każdy myśli to co chce myśleć) potem walnął focha i tyle z rozmowy.

A jakiej kontynuacji 'rozmowy' się spodziewałaś??? - że będzie prosił, byś raczyła go kolejnymi żalami???

Zrozum wreszcie, że nie pasujecie do siebie. To jest proste jak konstrukcja cepa, ale Ty nie chcesz tej prawdy przyjąć z godnością i koniecznie chcesz zrobić z siebie biedną ofiarę, a z niego potwora.

122 Ostatnio edytowany przez Olinka (2021-08-16 00:01:37)

Odp: Fochniety toksyk
noben napisał/a:

A jakiej kontynuacji 'rozmowy' się spodziewałaś??? - że będzie prosił, byś raczyła go kolejnymi żalami???

Zrozum wreszcie, że nie pasujecie do siebie. To jest proste jak konstrukcja cepa, ale Ty nie chcesz tej prawdy przyjąć z godnością i koniecznie chcesz zrobić z siebie biedną ofiarę, a z niego potwora.

Liczyłam na rozmowę, np wyjaśnij o co Ci znowu chodzi itd. nie rozumiem tego, że on deklaruje, że nie chce się rozstawać, a nie podejmuje rozmów, zupełnie nie chce nic zmieniać, wg niego to ja mam ze wszystkim problem, i to ja mam się zmienic
To, że nie pasujemy to wiem, tylko co z rodziną, nie jest prosto po tylu latach to zakończyć ( z różnych względów)





--------------
Jeśli posługujesz się cytatem, rób to, proszę, w sposób, który nie będzie budził wątpliwości, które słowa są Twojego autorstwa, a które pochodzą z czyjejś wypowiedzi. W tym celu możesz użyć tagów 'quote' lub posłużyć się cudzysłowem. Tym razem Twoje posty edytowałam, ale w przyszłości proszę o stosowanie się do tej zasady.
Z góry dziękuję i pozdrawiam, Olinka

123

Odp: Fochniety toksyk

Nie podejmuje rozmów, bo Twoje rozmowy to zestaw pretensji i postulatów, których on ani nie zamierza wysłuchiwać, ani spełniać.

Ty chcesz, żeby on się zmienił.
On chce, żebyś Ty się zmieniła.

W obu przypadkach ta zmiana miałaby być po prostu nagięciem się do oczekiwać drugiej strony.
Żadne z Was naginać się nie zamierza.

Masz więc na stole dwie opcje: albo bierzesz to tak jak jest, albo się wypisujesz.
Wszelkie inne działania, które natrętnie próbujesz forsować to obustronnie nużąca strata czasu.

124

Odp: Fochniety toksyk

Mam jeszcze jedno pytanie: czy powinnam poinformować rodzeństwo męża o tym, że on też jest alkoholikiem i zauważam duży postęp nałogu, że przed wczoraj powiedział mi, że się zapije ( zwłaszcza, że w jego rodzinie jest dość świeża sprawa śmierci jego siostry - zapiła się) bo ja już nie mam do niego siły. Na tą chwilę chce zająć się swoim życiem, tylko mam dylemat czy poinformować jego rodzeństwo o tym wszystkim, trochę niezręczna sytuacja będzie, bo może pomyśleć, że wciągam ich w nasze sprawy.

125 Ostatnio edytowany przez paslawek (2021-08-17 18:00:58)

Odp: Fochniety toksyk
Tojaa. napisał/a:

Mam jeszcze jedno pytanie: czy powinnam poinformować rodzeństwo męża o tym, że on też jest alkoholikiem i zauważam duży postęp nałogu, że przed wczoraj powiedział mi, że się zapije ( zwłaszcza, że w jego rodzinie jest dość świeża sprawa śmierci jego siostry - zapiła się) bo ja już nie mam do niego siły. Na tą chwilę chce zająć się swoim życiem, tylko mam dylemat czy poinformować jego rodzeństwo o tym wszystkim, trochę niezręczna sytuacja będzie, bo może pomyśleć, że wciągam ich w nasze sprawy.

Poinformuj ,nigdy nie wiadomo kto może mieć wpływ na Twojego męża szanse są marne ,ale istnieją .
Jeżeli mają jakąś jeszcze więź to kto wie .Ograniczanie komfortu picia miewa sens .

Między wami za wiele jest urazów i rozmijacie się charakterami i postawami, nie  przez uzależnienie to dodatkowa trudność i przeszkoda.
A niechęć do terapii u alkoholików bywa ogromna i jest częścią chorobliwej postawy z wypieraniem i zaprzeczaniem na czele .

Nie musisz kończyć nagle małżeństwa możesz to zrobić stopniowo,etapami przy pomocy własnej psychoterapii i przy wsparciu prawnika
tylko konsekwentnie jeżeli podejmiesz taką decyzję.

126

Odp: Fochniety toksyk

Dziękuję Paslawek.

127 Ostatnio edytowany przez Tojaa. (2021-08-21 20:07:13)

Odp: Fochniety toksyk

Jestem wykończona, mam się coraz gorzej. On mnie wykończy. Mieszkamy w jednym domu, zupełnie nie odzywamy się do siebie, jest tak jak on chciał "udaje że go nie ma w domu"np. obiad jem razem z dziećmi, a on gdzieś tam krąży,  przecież to jest psychiczne... Co mam zrobić, jak z nim gadać, jak to rozwiązać ...

128 Ostatnio edytowany przez merle (2021-08-22 13:18:11)

Odp: Fochniety toksyk

Hej Tojaa.

Przeczytałem pokrótce posty dodane od czasu mojego ostatniego komentarza. Nikt tu nie będzie miał dla Ciebie rady innej niż rozwód, oczywiście zrobisz, co uważasz za słuszne.

Co jednak widać?

1. Męczyłaś się i cały czas się męczysz. Po co?
2. To Ty tu się udzielasz. Ewidentnie Tobie jeszcze zależy. Może i nie jesteś najlżejszą Żoną w "obyciu", ale zależy Ci i przez to w Waszym związku cierpisz bardziej. To się nie zmieni.
3. A wiesz czemu jemu nie zależy? Bo zależy mu na alko. Przez cały dzień robi swoje, jak robot, nie czerpiąc z tego przyjemności, tylko po to, by wieczorem wypić tą swoją małpkę i dostać namiastkę radości z życia.

Wiesz... może jest tak, że oboje przejawiacie toksyczne zachowania, lecz w pojedynkę lub u boku innego partnera i partnerki oboje byście odżyli, i stworzyli nietoksyczne związki.

Patrząc z boku rada jest naprawdę jedna. Jest nią rozstanie.

Kto wie? Jeśli w tle nie było w pełni skonsumowanej zdrady, może kiedyś w przyszłości, gdy atmosfera się oczyści, jeszcze się zejdziecie.

No, ale to kiedyś. Na teraz, jeśli będziesz tkwić, nic nie zmienisz, uciekną Ci ostatnie lata młodości.

Naprawdę tego chcesz?

Pytanie retoryczne. Pora znaleźć w sobie siłę i odejść. Może to bardzo stanowczo napisane, a przecież to Twoje życie i Ty będziesz borykać się z konsekwencjami rad z forum, ale u Ciebie sytuacja jest klarowna. Samograj. Odejdź i odżyj.

129

Odp: Fochniety toksyk

Maż właśnie się wyprowadził, bez rozmowy rzucił tylko " teraz będe miała, to co chciałam" i " żebym z nim sobie rozmawiała" - nie mam nikogo, a on mi tak z sufitu zrobił zarzut o zdradę. Wyszedł z domu, nawet dzieciom nic nie powiedział.
Dzieci myślą, że to przeze mnie. Jak rozmawiać z dziećmi, na niego nie mam co liczyć, zrobił chyba najgorsza rzecz , wyszedł sobie bez słowa do dzieci. Właśnie dlatego tak ciężko mi się z nim zyje. Zostałam z ogromnym poczuciem winy, że to ja rozwalam rodzinę. Nie spodziewałam się tego dzisiaj.
Po pracy przyszedł i leżał wkurzony na kanapie, powiedziałam, że w końcu musimy coś z tą chora sytuacja coś zrobić, że dlaczego nie poświęci trochę czasu dzieciom, nie spędzi z nimi teraz czasu, on coś tam odburknal bym popatrzyła się na siebie, ja mu że przez tyle lat był obojętny wobec dzieci, no i wtedy wstał i zaczął zbierać ubrania i wyszedł, bez rozmowy
Powiedziałam mu, że jak ochlonie to i tak musimy porozmawiać, by zamknąć nasze wspólne sprawy, i że nie widzę już możliwości kontynuowania naszego małżeństwa.

130 Ostatnio edytowany przez Julianka1 (2021-08-23 19:50:31)

Odp: Fochniety toksyk

Ponad 8 miesięcy temu opisałaś nam coś, co koło zdrowego związku/małżeństwa nie stało nawet o metr.
Nie tylko jesteś wykorzystywana, obrażana, lekceważona, ale jeszcze zdradzana i ośmieszana. Nie masz z tego małżeństwa nic, poza cierpieniem.
Dostałaś mnóstwo cennych rad od osób, które były uprzejme podzielić się z Tobą bardzo cennymi wskazówkami.
Czego jeszcze potrzebujesz, żeby się ocknąć ?
Pseudo małżonek ma zrobić kupę na Twoją głowę ? A może dalej będziesz czekała, aż ta emocjonalna kaleka rozmaże Ci guano po twarzy ?
To nie jest żadna tajemnica, że decyzja jest w Twoich rękach.
Ty chcesz z nim jeszcze rozmawiać o zamknięciu Waszych wspólnych spraw,  jak on ochłonie ? Masz w ogóle jakiś szacunek do siebie ?
Dziewczyno, Ty ustal ,czego chcesz, bo ta łajza będzie Cię zwodzić i rzucać foch cały czas. Dał Ci buractwa namiastkę , oskarżając o zdradę.
Co zrobiłaś przez 8 miesięcy poza  płaszczeniem się przed chamem i prostakiem ?

Posty [ 66 do 130 z 200 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024