Leki powodem wygasłego uczucia? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Leki powodem wygasłego uczucia?

Strony Poprzednia 1 2 3 4

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 196 do 236 z 236 ]

196

Odp: Leki powodem wygasłego uczucia?

Merle, przeczytałam cały watek i zastanawia mnie jedno - czy Twoja jż nadal winkuje (jak to określiłeś) i jak to się ma do sprawowania przez nią opieki nad dziećmi?

Zobacz podobne tematy :

197

Odp: Leki powodem wygasłego uczucia?
ditta napisał/a:

Merle, przeczytałam cały watek i zastanawia mnie jedno - czy Twoja jż nadal winkuje (jak to określiłeś) i jak to się ma do sprawowania przez nią opieki nad dziećmi?

Nie wiem. Pewne znaki wskazują, że tak, ale nie mieszkamy razem, więc nie wiem.

Masz rację, że w kwestii opieki to powinno mieć znaczenie, ale jak to udowodnić w sądzie?

Nawet, jeśli wykażę, że "winkowała", gdy jeszcze mieszkaliśmy razem, powie, że przestała, zapisała się na terapię, czy cokolwiek innego.

Tak naprawdę to gdyby nie kwestia dzieci, a w zasadzie naszego wspólnego, już pewnie bylibyśmy po rozwodzie.

Niestety jej oczekiwania się nie zmieniają. Na ten moment ona chce opieki naprzemiennej, choć godzi się by moje miejsce zamieszkania, było miejscem zamieszkania syna. Mam to nawet od niej na piśmie.

Ja z kolei uważam, że syn powinien mieć jeden, główny dom, bo tak będzie dla niego po prostu lepiej. Jeśli zdamy się na opinię sądu, by zadecydował, gdzie dziecko ma mieszkać, to według prawnika najbardziej prawdopodobny scenariusz jest taki, że mały wyląduje z żoną, bo to z nią mieszka jego brat, a z bratem mają więź.

Wiedząc o żonie, co wiem, boję się zaryzykować i walczyć, bo jeśli syn zostanie z nią, nie wierzę, by zapewniła mu odpowiedni rozwój. No bo jak powierzyć opiekę komuś kto był skłonny olać dobro dzieci i odsperować ich od ojca, wywożąc do kraju, w którym czułyby się obco, a jeszcze wcześniej zamiast grać w otwarte karty, był skłonny do kłamstw, manipulacji i wmawiania winy drugiej stronie, podczas gdy już we wrześniu 2020 wyznawał sobie wzajemną miłość z nowym panem? Czy to dobre okoliczności, by rozwijał się w nich mój syn? Czy odpowiedni jest rodzic, który dla własnego szczęścia jest w stanie zadziałać wbrew dobru dzieci?

Jż pisała niedawno coś o wyciąganiu lekcji z przeszłości. Tylko, że czyny mówią jasno, że ona tych lekcji nie odrabia. Ona zdradziła swojego poprzedniego męża. Teraz zdradziła drugiego. Starszemu synowi zafudnowała już kolejną rozbitą rodzinę. Dobrze wie jaki syf się robi, gdy rodzina jest rozbita, a doprowadziła do tego po raz kolejny. Położyła na szali dobro całej naszej rodziny dla gościa, którego nawet nie widziała na żywo.

Ciężko takiej osobie zaufać, że będzie podejmować właściwe decyzje wychowawcze, a nawet że będzie poświecać dziecku czas, bo w tej chwili ma sporo na głowie plus romans, na który przecież też trzeba znaleźć chwilę.

Pytanie, czy rację miał prawnik, że prawie na pewno przegram, czy raczej odpowiednio przedstawiona historia (recydywa żony w rozbijaniu rodzin, chęć zdepolonizowania dzieci i odsperowania ich od ojca) daje realną szansę na wygraną? Dodam, że jeśli syn zamieszka na stałe ze mną, z bratem będą spędzać każdy weekend i pewnie też jakieś dzień w środku tygodnia, więc nie byliby rozdzieleni.

198

Odp: Leki powodem wygasłego uczucia?

Jeśli chodzi o nasze sądy to problem jest w tym że specjalna kasta ma w głębokim poważaniu fakty - idą utartymi ścieżkami czyli do sądu idzie się po wyrok a nie sprawiedliwość.
Chcesz wskazać jej demoralizację jako powód żeby Tobie przyznać syna - jej recydywa czy też zdrady nie będą powodem do zabrania jej dzieci - pewnie tak to przedstawi sąd.

199

Odp: Leki powodem wygasłego uczucia?
maku2 napisał/a:

Jeśli chodzi o nasze sądy to problem jest w tym że specjalna kasta ma w głębokim poważaniu fakty - idą utartymi ścieżkami czyli do sądu idzie się po wyrok a nie sprawiedliwość.
Chcesz wskazać jej demoralizację jako powód żeby Tobie przyznać syna - jej recydywa czy też zdrady nie będą powodem do zabrania jej dzieci - pewnie tak to przedstawi sąd.

Tego się właśnie obawiam. Prawnik nie tyle mówił o utartych ścieżkach, co o tym, że w sądzie liczą się emocje. 9 na 10 sędziów w sprawach rodzinnych to kobiety, które przecież "też zdradzają swoich mężów". Moja żona jest świetna w odgrywaniu ról, popłacze się na zawołanie i będzie to wyglądało bardzo autentycznie. Kurczę, na mnie to działało, choć znałem pewne fakty, to ma nie zadziałać na sędzinę?

Z drugiej jednak strony, skoro już zrezygnowałem z walki o własną sprawiedliwość (bo rozwód bez orzekania o winie), mam zrezygnować z walki o dobro syna?

Przecież ona nie chce samotnie wychowywać dzieci. Gdyby chciała, nie byłoby mowy o opiece naprzemiennej. Może warto jednak zaryzykować... Nikt na forum nie ma doświadczeń, gdzie ojcowi została przyznana opieka? Naprawdę nie ma sędziów, dla których liczą się fakty?

Póki co staram się ją ciągle przekonać. Mailujemy i uzmysławiam jej różne możliwe konsekwencje, jeśli dojdzie do walki w sądzie. Nie wierzę, że do niej trafię, ale to taka ostatnia próba, po której muszę albo iść na ugodę, albo próbować dochodzić sprawiedliwości.

Jakkolwiek sprawa się nie zakończy, sił dodaje świadomość, że dzieci ją kiedyś rozliczą.

200

Odp: Leki powodem wygasłego uczucia?
ditta napisał/a:

Merle, przeczytałam cały watek i zastanawia mnie jedno - czy Twoja jż nadal winkuje (jak to określiłeś) i jak to się ma do sprawowania przez nią opieki nad dziećmi?


W sytuacji Merlego udowodnienie - problemu jż z alkoholem przed sądem wydaje się niemożliwym .
Zona popijała w domu bez świadków i bez drastycznych konsekwencji z jakimiś ekscesami ta droga wydaje się zamknięta na tę chwilę.
Jedynie mediacja z jż wchodzi w grę w momentach kiedy wydaje się przychylną - niestety trza z nią lawirować,choć to wydaję się nieco hmm tchórzliwe ,ale dla dobra syna myślę że warto zachować pewne pozory i niby uległość oczywiście to ma granicę ponieważ roszczenia mogą u jż eskalować ,właściwie jak na razie wiele idzie po jej myśli dlatego albo na pokaz niby nie robi specjalnych trudności Merlemu i nie alienuje go od syna,zakochanie i haj czy tam amok u jż nie jest gwarantem łagodności i trzeźwego myślenie racjonalnego w tym nie ma jest raczej pokrętna emocjonalna logika zbudowana na urazach i niechęci do Merlego nieważne że w 3?4 urojonych i wywołanych z niebytu i chaosu,dla niej to wystarczy walka z wrogiem i coś jak odwet za niby nieszczęście,wszystko usprawiedliwia,nie zawsze jest ekstremalnie ostro w takich sytuacjach ,ale z zapijanymi antydepresantami w tle to możliwe i niestety prawdopodobne .

201

Odp: Leki powodem wygasłego uczucia?
merle napisał/a:
maku2 napisał/a:

Jeśli chodzi o nasze sądy to problem jest w tym że specjalna kasta ma w głębokim poważaniu fakty - idą utartymi ścieżkami czyli do sądu idzie się po wyrok a nie sprawiedliwość.
Chcesz wskazać jej demoralizację jako powód żeby Tobie przyznać syna - jej recydywa czy też zdrady nie będą powodem do zabrania jej dzieci - pewnie tak to przedstawi sąd.

Tego się właśnie obawiam. Prawnik nie tyle mówił o utartych ścieżkach, co o tym, że w sądzie liczą się emocje. 9 na 10 sędziów w sprawach rodzinnych to kobiety, które przecież "też zdradzają swoich mężów". Moja żona jest świetna w odgrywaniu ról, popłacze się na zawołanie i będzie to wyglądało bardzo autentycznie. Kurczę, na mnie to działało, choć znałem pewne fakty, to ma nie zadziałać na sędzinę?

Z drugiej jednak strony, skoro już zrezygnowałem z walki o własną sprawiedliwość (bo rozwód bez orzekania o winie), mam zrezygnować z walki o dobro syna?

Przecież ona nie chce samotnie wychowywać dzieci. Gdyby chciała, nie byłoby mowy o opiece naprzemiennej. Może warto jednak zaryzykować... Nikt na forum nie ma doświadczeń, gdzie ojcowi została przyznana opieka? Naprawdę nie ma sędziów, dla których liczą się fakty?

Póki co staram się ją ciągle przekonać. Mailujemy i uzmysławiam jej różne możliwe konsekwencje, jeśli dojdzie do walki w sądzie. Nie wierzę, że do niej trafię, ale to taka ostatnia próba, po której muszę albo iść na ugodę, albo próbować dochodzić sprawiedliwości.

Jakkolwiek sprawa się nie zakończy, sił dodaje świadomość, że dzieci ją kiedyś rozliczą.

Był tu kiedyś na forum facet który dostał opiekę.
Mój kumpel też sądownie  wygrał  opiekę na 2 chłopców, tyle że dzieci same chciały z nim zostać.
Może ta historia też coś Ci wniesie

https://www.netkobiety.pl/viewtopic.php?id=110102

202

Odp: Leki powodem wygasłego uczucia?

Ze sąd rodzinny to 90 procent kobiet zdradzających mężów? 
Jak Twój prawnik tak gada to bym to zmieniła.

203

Odp: Leki powodem wygasłego uczucia?
paslawek napisał/a:

W sytuacji Merlego udowodnienie - problemu jż z alkoholem przed sądem wydaje się niemożliwym.

Tak to wygląda.

paslawek napisał/a:

właściwie jak na razie wiele idzie po jej myśli dlatego albo na pokaz niby nie robi specjalnych trudności Merlemu i nie alienuje go od syna

Nie miałaby jak. Ma go uprowadzić? Mieszkamy 10 minut autem od siebie. Rodzice kolegów syna i nauczyciele ze szkoły znają mnie całkiem dobrze. To małe miasto, nie ma anonimowości. Syn jest zameldowany u mnie, mój adres jest podany w szkole itd. W tej chwili syn jest tak często ze mną jak z jż. To ona się wyprowadziła. Nie ma większych praw do dziecka niż ja. Poza tym syn i ja mamy świetną wieź. Co ona miałaby mu powiedzieć, gdyby chciała zabronić mu widzenia się z tatą?

Mam jeden duży atut - znam prawdę i mam na to dowody. Nikt w rodzinie ani u jż, ani u mnie tej prawdy nie zna. Żonie na pewno zależy, by nikt się tej prawdy nie dowiedział, a jeszcze jakby zaczęła się bawić w alienację rodzicielską, to już w ogóle.

Morfeusz1 napisał/a:

Był tu kiedyś na forum facet który dostał opiekę.
Mój kumpel też sądownie  wygrał  opiekę na 2 chłopców, tyle że dzieci same chciały z nim zostać.
Może ta historia też coś Ci wniesie

Dzięki. Poczytam w wolnej chwili.

Ela210 napisał/a:

Ze sąd rodzinny to 90 procent kobiet zdradzających mężów?
Jak Twój prawnik tak gada to bym to zmieniła.

Tak go nie zrozumiałem. 90 procent sędziów to kobiety. Z tego część zdradza, więc będzie mieć w nosie fakt zdrady mojej jż. Natomiast to nie jest mój prawnik. Byłem u niego na dwóch poradach prawnych, raz w pojedynkę, drugi raz z żoną. Nie będzie mnie reprezentował ani nic takiego. Zanim złożę pozew, zamierzam też wybrać się do innego prawnika, tym razem do pani.

Trochę się to wszystko opóźnia z różnych przyczyn osobistych i zawodowych, no i przez zwykły brak czasu.

Myślę, że cała machina niedługo ruszy i już się nie mogę doczekać dnia, w którym uzyskam rozwód.

204

Odp: Leki powodem wygasłego uczucia?
merle napisał/a:
paslawek napisał/a:

W sytuacji Merlego udowodnienie - problemu jż z alkoholem przed sądem wydaje się niemożliwym.

Tak to wygląda.

paslawek napisał/a:

właściwie jak na razie wiele idzie po jej myśli dlatego albo na pokaz niby nie robi specjalnych trudności Merlemu i nie alienuje go od syna

Nie miałaby jak. Ma go uprowadzić? Mieszkamy 10 minut autem od siebie. Rodzice kolegów syna i nauczyciele ze szkoły znają mnie całkiem dobrze. To małe miasto, nie ma anonimowości. Syn jest zameldowany u mnie, mój adres jest podany w szkole itd. W tej chwili syn jest tak często ze mną jak z jż. To ona się wyprowadziła. Nie ma większych praw do dziecka niż ja. Poza tym syn i ja mamy świetną wieź. Co ona miałaby mu powiedzieć, gdyby chciała zabronić mu widzenia się z tatą?

Mam jeden duży atut - znam prawdę i mam na to dowody. Nikt w rodzinie ani u jż, ani u mnie tej prawdy nie zna. Żonie na pewno zależy, by nikt się tej prawdy nie dowiedział, a jeszcze jakby zaczęła się bawić w alienację rodzicielską, to już w ogóle.

Morfeusz1 napisał/a:

Był tu kiedyś na forum facet który dostał opiekę.
Mój kumpel też sądownie  wygrał  opiekę na 2 chłopców, tyle że dzieci same chciały z nim zostać.
Może ta historia też coś Ci wniesie

Dzięki. Poczytam w wolnej chwili.

Ela210 napisał/a:

Ze sąd rodzinny to 90 procent kobiet zdradzających mężów?
Jak Twój prawnik tak gada to bym to zmieniła.

Tak go nie zrozumiałem. 90 procent sędziów to kobiety. Z tego część zdradza, więc będzie mieć w nosie fakt zdrady mojej jż. Natomiast to nie jest mój prawnik. Byłem u niego na dwóch poradach prawnych, raz w pojedynkę, drugi raz z żoną. Nie będzie mnie reprezentował ani nic takiego. Zanim złożę pozew, zamierzam też wybrać się do innego prawnika, tym razem do pani.

Trochę się to wszystko opóźnia z różnych przyczyn osobistych i zawodowych, no i przez zwykły brak czasu.

Myślę, że cała machina niedługo ruszy i już się nie mogę doczekać dnia, w którym uzyskam rozwód.

Myślę, że kwestia udowodnienia w sądzie czegokolwiek jest zupełnie wtórna. Bardziej kluczowe jest faktyczne bezpieczeństwo chłopców.

205

Odp: Leki powodem wygasłego uczucia?
ditta napisał/a:

Myślę, że kwestia udowodnienia w sądzie czegokolwiek jest zupełnie wtórna. Bardziej kluczowe jest faktyczne bezpieczeństwo chłopców.

W idealnym świecie niewątpliwie.

Natomiast jż nie robiła nigdy nic, co sugerowałoby, że chłopcy mogliby być w niebezpieczeństwie. Piszę to na bazie doświadczeń, gdy mieszkaliśmy jeszcze razem. Nigdy nie była agresywna w stosunku do nich, ani nie kazała im robić czegoś głupiego. To nie tak, że upijała się do nieprzytomności lub że nie wiedziała, co robi.

Wiadomo, gdyby nagle trzeba było gdzieś szybko wieczorem pojechać, a byłaby pod wpływem, wtedy byłby problem. Na szczęście mieszkam 10 minut autem od niej, więc w razie czego mogę przyjechać.

No i żona mieszka ciągle ze swoją córką, która jest już pełnoletnia, a starszy z chłopców ma 10 lat i jest dość obrotny.

Niestety, dopóki jż nie zrobi jakieś totalnej głupoty, o której się dowiem np od dzieci, raczej nic nie mogę na ten moment zrobić.

206

Odp: Leki powodem wygasłego uczucia?

Byłem dziś u kolejnego prawnika, tym razem płci piękniejszej. De facto potwierdziła wszystko, co powiedział prawnik płci przystojniejszej.

Oceniła, że szansa na orzeknięcie o wyłącznej winie jż to 90% (niestety podczas kryzysu, choć w rzeczywistości romansu żony) zrobiłem jedną głupią rzecz, która wg pani prawnik może zasiać wątpliwość na moją niekorzyść. Jednak 90% to bardzo dużo i mam mocną kartę w rękawie.

Jednocześnie stwierdziła, że mam bardzo nikłe szanse na uzyskanie wyłącznej opieki nad wspólnym synem i że skoro jż proponuje opiekę naprzemienną z moim adresem zamieszkania jako adres zamieszkania syna, to powinienem to wziąć z pocałowaniem ręki.

Póki co oferuję więc żonie kompromis w sprawie rozwodu, czyli bez orzekania o winie, ale ona musi też pójść na jakiś kompromis ze swojej strony. Na razie trochę odpuściła w sprawie naszych rozliczeń finansowych, gdzie kwota zadośćuczynienia za jej wkład w dom, zeszła do poziomu, który realnie jestem w stanie udźwignąć. To dobrze.

Mając jednak te 90% będę próbował żonę przekonać, by albo zgodziła się na moją opiekę nad synem, albo obniżyła kwotę zadośćuczynienia jeszcze bardziej. Odsuwając na chwilę wytyczne którymi kierują się sądy i odsuwając też kwestię dobra dzieci, chodzi też przecież o moje własne dobro i póki co nie czuję się jeszcze usatysfakcjonowany stanowiskiem żony.

Zbliżamy się jednak małymi krokami do miejsca, które oboje będziemy w stanie zaakceptować, a sam fakt, że ustąpiła choćby w jednym względzie, to bardzo pozytywny znak.

Tak więc jeszcze ją trochę pocisnę o ustępstwa - oczywiście idealne byłoby ustępstwo w sprawie syna, ale wezmę też kolejne finansowe, bo czas leci, a ta nierozwiązana sytuacja siłą rzeczy niekorzystnie wpływa na wszystkich zainteresowanych.

Gorzej, jeżeli jż nie będzie skłonna pójść na jakiekolwiek dalsze ustępstwo, bo wtedy trochę wrócę do punktu wyjścia. Wtedy, jak WindyBoy, myślę, by złożyć jednak pozew z orzekaniem o winie właśnie by jż zrozumiała, że nie ma żartów i by skłonnić ją do większych kompromisów. Niestety tu jest ryzyko, że żona zacznie walczyć na całego i ostatecznie sprawa skończy się o wiele mniej dla mnie satysfakcjonująco (jej wyłączna wina kosztem stania się weekendowym tatą).

Moralnie racja jest po mojej stronie i zostanie niezależnie jak się sprawy potoczą. Jestem też raczej spokojny, że dzieci ją kiedyś rozliczą. Niemniej prawa i sądów nie da się przeskoczyć, i trzeba walczyć o to, co realne.

Chętnie poznam Wasze opinie, jeśli macie chęć się nimi podzielić? Jakaś luka w moim rozumowaniu? Nie biorę czegoś pod uwagę?

Miłego piątku! smile

207

Odp: Leki powodem wygasłego uczucia?

Chętnie bym Ci coś doradził, ale będę tylko trzymał kciuki. Nadal mam nadzieję, że u mnie dogadamy się pokojowo, dlatego szykuję się do wojny, żeby już w razie potrzeby do pokoju zmusić....

208

Odp: Leki powodem wygasłego uczucia?
merle napisał/a:

Gorzej, jeżeli jż nie będzie skłonna pójść na jakiekolwiek dalsze ustępstwo, bo wtedy trochę wrócę do punktu wyjścia. Wtedy, jak WindyBoy, myślę, by złożyć jednak pozew z orzekaniem o winie właśnie by jż zrozumiała, że nie ma żartów i by skłonnić ją do większych kompromisów. Niestety tu jest ryzyko, że żona zacznie walczyć na całego i ostatecznie sprawa skończy się o wiele mniej dla mnie satysfakcjonująco (jej wyłączna wina kosztem stania się weekendowym tatą).

Moralnie racja jest po mojej stronie i zostanie niezależnie jak się sprawy potoczą. Jestem też raczej spokojny, że dzieci ją kiedyś rozliczą. Niemniej prawa i sądów nie da się przeskoczyć, i trzeba walczyć o to, co realne.

Niestety musisz się zastanowić, czy warto przepychać się z żoną i zaryzykować to, że zostaniesz weekendowym tatą. Do tego jeszcze może dojść nastawianie dziecka przeciwko Tobie, utrudnianie kontaktów i w ogóle traktowanie dziecka jak narzędzia, dzięki któremu będzie mogła się na Tobie zemścić za to, że cały świat dowiedział się, że ona no jeśli nie tego, że ma czego się wstydzić, to przynajmniej, że nie jest kryształowo uczciwa. Na tym forum pełno jest opisów, jak kobiety potrafią się mścić i używają do tego dzieci.

Przypomniał się wątek random87. Możesz poszukać. Fajny facet, który źle wybrał kobietę, albo to ona go wybrała, mniejsza z tym. On zrezygnował z odkrywania się z wiedzą o jej nieuczciwości i nielojalności, że tak ujmę to delikatnie, właśnie dlatego, że po tym, jak poznał jej pełne oblicze, to obawiał się  „odwetu” z jej strony.

209 Ostatnio edytowany przez paslawek (2021-10-21 21:12:44)

Odp: Leki powodem wygasłego uczucia?

https://www.netkobiety.pl/viewtopic.php?id=121509

smile ma się tę pamięć smile
jeszcze smile

210

Odp: Leki powodem wygasłego uczucia?

Nie dość, że pamiętliwy ;-), to jeszcze szybki jak błyskawica :-D

211

Odp: Leki powodem wygasłego uczucia?
MagdaLena1111 napisał/a:

Niestety musisz się zastanowić, czy warto przepychać się z żoną i zaryzykować to, że zostaniesz weekendowym tatą. Do tego jeszcze może dojść nastawianie dziecka przeciwko Tobie, utrudnianie kontaktów i w ogóle traktowanie dziecka jak narzędzia, dzięki któremu będzie mogła się na Tobie zemścić za to, że cały świat dowiedział się, że ona no jeśli nie tego, że ma czego się wstydzić, to przynajmniej, że nie jest kryształowo uczciwa. Na tym forum pełno jest opisów, jak kobiety potrafią się mścić i używają do tego dzieci.

Przypomniał się wątek random87. Możesz poszukać. Fajny facet, który źle wybrał kobietę, albo to ona go wybrała, mniejsza z tym. On zrezygnował z odkrywania się z wiedzą o jej nieuczciwości i nielojalności, że tak ujmę to delikatnie, właśnie dlatego, że po tym, jak poznał jej pełne oblicze, to obawiał się  „odwetu” z jej strony.

Śpieszę wyjaśnić.

Moja propozycja wobec żony to brak orzekania o winie (krok w jej stronę, bo to jej powinno na tym bardziej zależeć z racji, że jej wina jest bezsporna). W kwestii opieki zgadzam się na opiekę naprzemienną. Od samego początku forsowałem, żeby wspólny mieszkał ze mną, ale pani prawnik przekonała mnie, że nie ma na to szans. Żona z kolei dążyła do naprzemiennej. I choć nie jest to żaden kompromis z niczyjej strony, bo prawa i obowiązki wobec niego mamy takie same, zgadzam się na jej stanowisko. W kwestii finansów mamy (o dziwo - sarkazm) zgrzyt, bo moja propozycja jest taka, że i tak wychodzi do przodu, ale pewnie nie tak, jakby chciała.

Nie jest to więc jakaś szczególna przepychanka z mojej strony. Po prostu dostała uczciwą propozycję. W tej propozycji zaoferowałem zajęcie się wszystkimi formalnościami sądowo-notarialnymi, jak i kosztami tychże. Nie musi kiwnąć palcem.

Jeśli się na to nie zgodzi, kwestię finansów olewam całkowicie i czekam na pozew z jej strony w tej sprawie - w końcu to jej zależy, by dostać ode mnie pieniądze. Niech ponosi koszty czasu i finansowe z tym związane. Nic jej tu nie ułatwię, a w najgorszym razie sprzedam dom i się rozliczymy (wtedy to będzie jej decyzja, by zabrać dzieciom miejsce, które dobrze znają i w którym czują się bezpieczenie). W kwestii opieki będę wtedy podtrzymywał stanowisko, że opieka naprzemienna, ale żłożę pozew z orzeczeniem o jej winie. Postaram się go napisać w jak najłagodniejszy sposób, by w razie czego móc go wycofać bez wielkiej straty wizerunkowej małżonki.

Na pewno wiem jedno - nie ustąpię. Nawet, jeśli skończy się to tak, że zostałbym tym weekendowym ojcem, to wcale nie znaczy, że za 2-3 lata syn nie będzie chciał mieszkać ze mną, a będzie już w takim wieku, że sąd będzie musiał wziąć jego zdanie pod uwagę.

O wszystkim tym, jak i o możliwych konsekwencjach myślałem bardzo długo, długie analizy. Dla mnie temat jest skończony. Nie na wszystko mamy wpływ, a nie zamierzam żyć w strachu przed żoną, bo to, że z tego nic dobrego nie wyniknie, to akurat jestem pewien. Oboje jesteśmy dorośli i jak żona nie jest w stanie się ze mną dogadać i będzie starała się ze mnie wycisnąć, ile tylko może, nie jestem w stanie naprawiać w nieskończoność jej błędów i brać ciężaru wszystkiego na własne barki, tylko dlatego, że mamy wspólne dziecko. W końcu to dwójka rodziców ma działać w interesie dzieci, nie tylko jedno.

Może i to brzmi bezdusznie, ale mam z synem świetną więź i nie wierzę, by była w stanie zniechęcić go do mnie. Prędzej, czy później on się zbuntuje i powie jasno, że chce mieszkać ze mną. Nawet mój niebiologiczny syn (z którym z kolei ona ma lepszą więź) powiedział niedawno żonie, że woli mieszkać ze mną. Tak, było to w przy jakiejś tam jego kłótni z żoną, ale fakt zostaje faktem.

Tak jak napisałem u WindyBoy, traktuję to jak szachy - trzeba strategii i cierpliwości.

Co do randoma... znamy powody jego decyzji, ale to czy ona rzeczywiście była najlepszą, okaże sie za wiele, wiele lat. Wiadomo... moja decyzja może okazać się złą, ale nie jestem w stanie zbawić świata i skupiam się na tym, co mogę kontrolować i by postępować w zgodzie z własnym sumieniem. Teraz żona ma okazję stanąć na wysokości zadania i pokazać, że pozostały jej resztki przyzwoitości.

Ma okazję postąpić słusznie, zrobić choć jakieś małe zadośćuczynienie za wyrządzoną krzywdę i dzięki temu zakopać między nami topór wojenny. Ja już swoje, by ten topór zakopać, zrobiłem.

@paslawek

Dzięki za odszukanie wątku smile

212 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2021-10-22 13:47:14)

Odp: Leki powodem wygasłego uczucia?

OK merle, odniosłam się do tego fragmentu o ewentualnych dalszych ustępstwach z jej strony, które chodzą Tobie po głowie. Widać, że chciałbyś eskalować zakres ustępstw żony wobec Ciebie jako zadośćuczynienie, bo czujesz się wyrolowany przez nią. I słusznie. Lecz póki ona nie wie, że Ty wiesz, to wszelkie ustępstwa z jej strony i jej ugodowa postawa to wynik jej powiedzmy dobrej woli, a jak zaczniesz eskalować swoje warunki i/lub wyciągać asy z rękawa, to ona może wrócić do dobrze znanej sobie pozycji ofiary i bronić się przed „katem”. Nie wiem do jakich ona może sięgnąć środków. Jak dobrze ją znasz? Pytam w świetle tego, że od niedawna odkrywasz jej całkiem nowe oblicze. Zresztą ludzie w swoich zachowaniach kierują się nie tylko osobistymi predyspozycjami, ale także czynnikami sytuacyjnymi. I to jeszcze filtrowanymi przez własny umysł, zgodnie z subiektywnym obrazem świata i ludzi. Po prostu sam musisz zważyć, czy warto ryzykować, jakie jest prawdopodobieństwo najgorszych reakcji i zachowań z jej strony.

Oglądałeś „Grę o tron”? W finałowym sezonie jest taka scena jak Littlefinger mówi do Sansy, że czasem, gdy próbuje zrozumieć motywy danej osoby, to gra w grę i zakłada najgorsze. Coś takiego przerób sobie w głowie.

213

Odp: Leki powodem wygasłego uczucia?
MagdaLena1111 napisał/a:

OK merle, odniosłam się do tego fragmentu o ewentualnych dalszych ustępstwach z jej strony, które chodzą Tobie po głowie. Widać, że chciałbyś eskalować zakres ustępstw żony wobec Ciebie jako zadośćuczynienie, bo czujesz się wyrolowany przez nią. I słusznie. Lecz póki ona nie wie, że Ty wiesz, to wszelkie ustępstwa z jej strony i jej ugodowa postawa to wynik jej powiedzmy dobrej woli, a jak zaczniesz eskalować swoje warunki i/lub wyciągać asy z rękawa, to ona może wrócić do dobrze znanej sobie pozycji ofiary i bronić się przed „katem”. Nie wiem do jakich ona może sięgnąć środków. Jak dobrze ją znasz? Pytam w świetle tego, że od niedawna odkrywasz jej całkiem nowe oblicze. Zresztą ludzie w swoich zachowaniach kierują się nie tylko osobistymi predyspozycjami, ale także czynnikami sytuacyjnymi. I to jeszcze filtrowanymi przez własny umysł, zgodnie z subiektywnym obrazem świata i ludzi. Po prostu sam musisz zważyć, czy warto ryzykować, jakie jest prawdopodobieństwo najgorszych reakcji i zachowań z jej strony

Rozumiem, co piszesz. Rozważyłem najgorsze scenariusze i tylko przez pogodzenie się z nimi, mogę wytrącić żonie argumenty. Ryzykuję, wiem. Wychodzę jednak z założenia, że jeśli będę szczęśliwy, będę też szczęśliwym, przez co lepszym rodzicem. Mierzę siły na zamiary. Chcę tylko tego, byśmy oboje mieli możliwość bycia dobrymi rodzicami, którzy współpracują bez wzajemnych żalów, i moja propozycja do tego dąży. Nie da się przejść przez życie, nie ryzykując, a co jest w głowie mojej żony już dawno nie próbuję zrozumieć. Nie dlatego, że nie chcę, ale dlatego, że nie jestem w stanie.

Podejmuję ryzyko, bo nie umiem tak stać w miejscu. Sytuacja ciągnie się już rok. Wpływu na żonę nie mam, ale nie zamierzam jeszcze bardziej ustępować z obawy przed tym, co może zrobić. Zrobić to ona może wiele, niezależnie od moich decyzji i kroków. Bo tak naprawdę ona ma mnie i moje sprawy w nosie. Jej decyzje będą w głównej mierze opierały się na sytuacji z boczniakiem. Dlatego skupię się na tym, na co mam realny wpływ.

214

Odp: Leki powodem wygasłego uczucia?

Co że starszym chłopcem.?
On się boi stracić  i Ciebie i brata.

215

Odp: Leki powodem wygasłego uczucia?
Ela210 napisał/a:

Co że starszym chłopcem.?
On się boi stracić  i Ciebie i brata.

Na razie podejście, że lepsze jest wrogiem dobrego (mamy kontakt, co do ilości i formy kontaktu jest między mną, a żoną póki co zgoda, więc tego nie tykam).

W obliczu prawa nie mam nic do gadania, jeśli chodzi o jego osobę, więc staram się nie głowić nad jeszcze kolejną kwestią, gdy nie uzgodniliśmy tych wydawałoby się prostszych. Na razie spędzamy razem każdy drugi weekend od piątkowego wieczoru do poniedziałku rano.

Brata nie straci, jeśli już to mnie, ale nie moją decyzją, tylko decyzją żony (vide jej plany wyjazdu z chłopcami na stałe za granicę).

Jeśli żona zaakceptuje moją propozycję i będzie ta opieka naprzemienna, chłopcy będą widywać się w każdy weekend (pt wieczór - pn rano) oraz w te dni, gdy wspólny będzie u żony. Więc w cyklu dwutygodniowym będzie to aż 10 dni. Nienajgorzej. Ze mną starszy będzie miał 3 dni.

Tylko nie wiem, co mu powiedzieć, dlaczego młodszy jest u mnie częściej, a on nie. Jest to temat do ogarnięcia wspólnie przeze mnie i żonę. Z żoną póki co ustalać cokolwiek jest bardzo ciężko i temat musi poczekać na lepsze czasy.

216

Odp: Leki powodem wygasłego uczucia?
Cyngli napisał/a:

Leki mają wpływ na samopoczucie i humory, ale nie zmieniają osobowości.
Według mnie do żony po prostu dotarło, że już nie chce z Tobą być.


217

Odp: Leki powodem wygasłego uczucia?
Cyngli napisał/a:

Leki mają wpływ na samopoczucie i humory, ale nie zmieniają osobowości.
Według mnie do żony po prostu dotarło, że już nie chce z Tobą być.


218

Odp: Leki powodem wygasłego uczucia?
Cyngli napisał/a:

Leki mają wpływ na samopoczucie i humory, ale nie zmieniają osobowości.
Według mnie do żony po prostu dotarło, że już nie chce z Tobą być.


To prawda niestety

219

Odp: Leki powodem wygasłego uczucia?

Jako, że jestem osobą, która stara się powiedzieć B po tym jak powiedziała A, obiecałem sobie, że napiszę tu jeszcze, by dopowiedzieć zakończenie historii.

Otóż jesteśmy świeżo po rozwodzie, który zakończył się na jednej rozprawie.

Małżonka uzyskała, co chciała, czyli bez orzekania o winie.

Ja uzyskałem, co chciałem, czyli opieka naprzemienna, brak alimentów oraz to, że miejscem zamieszkania syna jest moje miejsce zamieszkania. No i to zawsze dobrze, gdy nie trzeba prać brudów.

Uregulowaliśmy też nasze problematyczne kwestie finansowe i jesteśmy rozliczeni. Mamy podpisane ugodę majątkową malżeńską oraz porozumienie rodzicielskie.

Drugi, niebiologiczny syn jest ze mną co drugi weekend od piątku po szkole do poniedziałku przed szkołą. Tak więc chłopcy widują się ze sobą 10-11 z 14 dni. Myślę, że bardziej optymalnie tego nie mogliśmy rozwiązać.

Żonie nie wypalił związek, przez który rozbiła nasze małżeństwo. Nie mnie jest oceniać jej obecne szczęście, ale na pewno lekko jej nie jest i już przebąkuję coś o jakimś wspólnie spędzanym z dziećmi czasie.

Oboje zmieniamy teraz pracę na lepiej płatną i gdybyśmy byli razem jakiekolwiek problemy finansowe u nas, by nie istniały. Jak pomyślę, jak wiele moglibyśmy razem dzieciom teraz dać i jak głupia jest ta cała sytuacja, w której nikt nic nie zyskał, a jedynie stracił, to robi mi się bardzo smutno.

Po kupnie domu mieliśmy gorszy czas, szczególnie finansowo i ja byłem na to gotowy, liczyłem się, że tak na początku będzie. Gdy już przeczekaliśmy ten gorszy okres i miało się zacząć polepszać, wtedy żona sobie poznała innego, obcokrajowa sporo od niej starszego, mającego własne dziecko, i postanowiła odejść dla gościa, którego znała prawie całkowicie tylko na odległość. Cóż... miała swoje racje, nawet jeśli z boku oceniając, wygląda to co najmniej nierozsądnie.

Nic to. Jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma.

Mimo wszystko wygląda na to, że zakończyło się to dobrze, w sensie, gdy już mleko się rozlało, posprzątaliśmy najlepiej jak się dało. Nie powiem, kosztowało to mnóstwo czasu i stresu. Wreszcie jednak, po prawie dwóch latach od czasu, gdy żona zaczęła romans, można ruszyć całkowicie do przodu. No... jeszcze tylko z nową pracą musi do końca wypalić, ale to już taka ostatnia prosta.

220

Odp: Leki powodem wygasłego uczucia?

Nie przesadzaj Merle - dla Ciebie akurat to nie była strata. Chyba, że nadal żyjesz przeszłością. W każdym razie powodzenia;)

221 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2022-05-09 13:23:32)

Odp: Leki powodem wygasłego uczucia?

Pozostaje tylko pogratulować (względnie) szczęśliwego zakończenia smile Bez prania brudów, bez targania się za głowy - jak widać można smile

A związek Twojej byłej już żony- cóż, raczej mało która tego typu przygoda kończy się szczęśliwie..
Skoro poleciała na internetową znajomość z jakimś tam bliżej nieznanym lowelasem z zagranicy, to może teraz tylko żałować..

222

Odp: Leki powodem wygasłego uczucia?

Fajnie Merle,że dałeś znać co u Ciebie i czujesz się nieźle.
Powodzenia w życiu życzę i pewnie nie tylko ja .
Zaglądnij czasem .

223

Odp: Leki powodem wygasłego uczucia?

Napiszę krótko - zazdroszczę Ci tego, że masz to już za sobą. Gdy napisałeś o lovelasie to mnie tak naszło - mówi się, że to faceci są jak dzieci, ja myślę jednak, że to nie od płci zależy. Po prostu niektórzy emocjonalnie do końca nie dorastają nigdy.

224

Odp: Leki powodem wygasłego uczucia?
merle napisał/a:

Oboje zmieniamy teraz pracę na lepiej płatną i gdybyśmy byli razem jakiekolwiek problemy finansowe u nas, by nie istniały. Jak pomyślę, jak wiele moglibyśmy razem dzieciom teraz dać i jak głupia jest ta cała sytuacja, w której nikt nic nie zyskał, a jedynie stracił, to robi mi się bardzo smutno.

Po kupnie domu mieliśmy gorszy czas, szczególnie finansowo i ja byłem na to gotowy, liczyłem się, że tak na początku będzie. Gdy już przeczekaliśmy ten gorszy okres i miało się zacząć polepszać, wtedy żona sobie poznała innego, obcokrajowa sporo od niej starszego, mającego własne dziecko, i postanowiła odejść dla gościa, którego znała prawie całkowicie tylko na odległość. Cóż... miała swoje racje, nawet jeśli z boku oceniając, wygląda to co najmniej nierozsądnie.

Nic to. Jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma.

Mimo wszystko wygląda na to, że zakończyło się to dobrze, w sensie, gdy już mleko się rozlało, posprzątaliśmy najlepiej jak się dało. Nie powiem, kosztowało to mnóstwo czasu i stresu. Wreszcie jednak, po prawie dwóch latach od czasu, gdy żona zaczęła romans, można ruszyć całkowicie do przodu. No... jeszcze tylko z nową pracą musi do końca wypalić, ale to już taka ostatnia prosta.

gratuluję Ci, zazdroszczę też że jesteś już w tym miejscu.

i znam to uczucie smutku, my mieliśmy bardzo trudny rok, wszystko nam się zwaliło na głowę w jednym czasie i właśnie kiedy wyszliśmy z gówna i miało być z górki.. pojawiła się wybawczyni mojego byłego narzeczonego.

życzę szczęścia!

225

Odp: Leki powodem wygasłego uczucia?

Merle - wszystkiego dobrego!
Mam nadzieję, że u mnie też zakończymy to bez sporów....

226

Odp: Leki powodem wygasłego uczucia?
BEKAśmiechu napisał/a:

Nie przesadzaj Merle - dla Ciebie akurat to nie była strata. Chyba, że nadal żyjesz przeszłością.

Pisząc to miałem na myśli, że byłoby nam wszystkim o wiele łatwiej, a przede wszystkim mam na myśli dzieci. Prozaicznie patrząc teraz musimy utrzymywać dwa osobne miejsca zamieszkania, zapewnić logistykę, dogadywać się co do urodzin, świąt, wakacji i takie tam. Po kilku latach "dorabiania się", a potem dwóch lat przejść związanych z wyskokiem żony człowiek chciałby sobie w końcu dychnąć. Tymczasem musiałem spłacić bż i zamiast trochę teraz się porozkoszować życiem w spokoju, czuję się kolejny raz na dorobku (dobrze, że oficjalnie jeszcze przed 40stką tongue ).

Przeszłością nie żyję, bo do tego co było, nie ma już powrotu. Pogodziłem się już dawno, że ten związek przestał istnieć, ale gdy myślę o dzieciach, to widzę całkowity bezsens tej sytuacji. Ja tam sobie żyłem szczęśliwie dopóki żona nie zaczęła wydziwiać. Dzieci też miały się dobrze, więc to brak szczęścia jednej osoby, spowodował, że te inne mają pod górkę. Nic to, życie i trzeba pchać wózek dalej.

BEKAśmiechu napisał/a:

W każdym razie powodzenia;)

Dzięki smile

bagienni_k napisał/a:

Pozostaje tylko pogratulować (względnie) szczęśliwego zakończenia smile Bez prania brudów, bez targania się za głowy - jak widać można smile

A związek Twojej byłej już żony- cóż, raczej mało która tego typu przygoda kończy się szczęśliwie..
Skoro poleciała na internetową znajomość z jakimś tam bliżej nieznanym lowelasem z zagranicy, to może teraz tylko żałować..

Nie prałem ich tylko i wyłącznie dlatego, że uzyskałem to, co dla mnie najważniejsze, czyli opieka naprzemienna. Gdybyśmy nie mieli dzieci, orzekałbym o winie.

Masz rację, te przygody nie kończą się z reguły szczęśliwie. Mam jednak nadzieję, że bż sobie kogoś znajdzie i tym razem jej się uda, bo stałość u niej to lepiej dla dzieci. Czy żałuje, nie wiem, ale zaczęła się mnie radzić o różne rzeczy. Z jednej strony mam ochotę ją spuścić na drzewo, ale z drugiej łączy nas poprzez syna najbliższe 10 lat, więc patrzę na to jak na okazję, by sobie i synowi zrobić lepiej, więc jak pyta, radzę jak wydaje mi się najlepiej pod kątem dzieci i własnym.

Taki typ kobiety, który potrzebuje kogoś przy podejmowaniu decyzji i myślę, że chętnie by wróciła, gdybym zaproponował. Niemniej do dziś nie usłyszałem nawet "przepraszam" z jej strony i stwierdziłem, że jakiekolwiek analizy jej zachowania i zastanawiania się, czemu coś powiedziała, zrobiła, czy czego może właściwie chcieć, nie mają najmniejszego sensu.

paslawek napisał/a:

Fajnie Merle,że dałeś znać co u Ciebie i czujesz się nieźle.
Powodzenia w życiu życzę i pewnie nie tylko ja .
Zaglądnij czasem.

Dzięki. Zaglądam. Nie tak często jak dawniej, ale wystarczająco często, by kojarzyć aktualne historie.

Deszcz napisał/a:

Napiszę krótko - zazdroszczę Ci tego, że masz to już za sobą. Gdy napisałeś o lovelasie to mnie tak naszło - mówi się, że to faceci są jak dzieci, ja myślę jednak, że to nie od płci zależy. Po prostu niektórzy emocjonalnie do końca nie dorastają nigdy.

Życzę powodzenia, by i Twoja historia zakończyła się jak najlepiej. No i wedle zasady, że co nie zabije, to wzmocni ;-)

anna.zakochana napisał/a:

gratuluję Ci, zazdroszczę też że jesteś już w tym miejscu.

i znam to uczucie smutku, my mieliśmy bardzo trudny rok, wszystko nam się zwaliło na głowę w jednym czasie i właśnie kiedy wyszliśmy z gówna i miało być z górki.. pojawiła się wybawczyni mojego byłego narzeczonego.

życzę szczęścia!

Dzięki. U Ciebie też się wszystko ułoży, bo musi. Niestety straconego czasu i nerwów nikt nam nie zwróci.

WindyBoy napisał/a:

Merle - wszystkiego dobrego!
Mam nadzieję, że u mnie też zakończymy to bez sporów....

Czytając Twój wątek mam wrażenie, że się dogadacie. Może nawet jeszcze to wszystko odratujecie. W każdym razie życzę, by ułożyło się tak, jak będziesz chciał, pamiętając, że najważniejsze jest szczęscie Twoje i dzieci.

Dobrzy Ludzie Forum napisał/a:

(...)

Dzięki Wszystkim za porady i wsparcie. smile

227

Odp: Leki powodem wygasłego uczucia?

Braku skruchy czy zwykłęgo "przepraszam" lub "przykro mi, ze tak się stało" nawet nie skomentuję. Nie ma po co sobie rozstrząsać głowy analizowaniem zachowania takiej osoby na tym etapie, bo umówmy się - logiki tam jak na lekarstwo..
Podejarzane już jest to, że to ktoś, kto musi prawie zawsze przed podjęćiem decyzji spytać inną osobę o zdanie(jeśli dobrze zroumiałem) - to rodzi podejrzenia, że sam nie ogarnia do końća życia..

228

Odp: Leki powodem wygasłego uczucia?

Hej merle, fajnie, że się odezwałeś :-)
Chyba udzieliło mi się od Ciebie, bo też czuję jakiś żal, że tak niepomyślnie dla wszystkich finalnie się to zakończyło. W sensie rozpadu rodziny, braku śladu skruchy ze strony żony. Dobrze, że sprawy formalne poukładaliście tak, że jesteś zadowolony.

Nie chcę żeby to zabrzmiało trywialnie, ale nie sądzę, że długo będziesz sam :-). Wydajesz się interesującym, mądrym facetem, z zasadami, ale elastycznym w życiu, więc mam nadzieję, że trafisz na kobietę, która Cię doceni. Trzymaj się!

229

Odp: Leki powodem wygasłego uczucia?

Co prawda już od dawna nie bawię się w swatanie ludzi z forum,bo i tak nikt tego poważnie nie brał smile i to syzyfowa praca niewdzięczna,niebezpieczna ,ale weź "pod uwagę" jedną z niedawno przybyłą na forum użytkowniczkę o nicku Evergreen tak niezobowiązująco i na luzie smile

230

Odp: Leki powodem wygasłego uczucia?
paslawek napisał/a:

Co prawda już od dawna nie bawię się w swatanie ludzi z forum,bo i tak nikt tego poważnie nie brał smile i to syzyfowa praca niewdzięczna,niebezpieczna ,ale weź "pod uwagę" jedną z niedawno przybyłą na forum użytkowniczkę o nicku Evergreen tak niezobowiązująco i na luzie smile

Nieee, moim zdaniem nie pasuje. Evergreen to typ nauczycielki, bardzo nieelastyczna i do tego szlaja się po klubach :-D

231

Odp: Leki powodem wygasłego uczucia?
MagdaLena1111 napisał/a:
paslawek napisał/a:

Co prawda już od dawna nie bawię się w swatanie ludzi z forum,bo i tak nikt tego poważnie nie brał smile i to syzyfowa praca niewdzięczna,niebezpieczna ,ale weź "pod uwagę" jedną z niedawno przybyłą na forum użytkowniczkę o nicku Evergreen tak niezobowiązująco i na luzie smile

Nieee, moim zdaniem nie pasuje. Evergreen to typ nauczycielki, bardzo nieelastyczna i do tego szlaja się po klubach :-D

Nieelastyczna to jest dla żonatych słomianych wdowców i bajerantów różnej maści,
wymienienie i segregowanie swoich preferencji, uprzedzeń na ogół sprawia wrażenie czegoś sztywnego,w życiu to jest ubrane w tkankę
emocji, wić nie ma co się tak kurczowo trzymać takiego egzaminowania innych,
Typ nauczycielki coś w tym jest,ale to nie znaczy od razu że to wada cecha po prostu jak się ją wykorzysta zgodnie z instrukcją obsługi
to nie szkodzi, a szlajanie się po klubach Merlemu może nie zrobić krzywdy z cukru nie jest smile

232

Odp: Leki powodem wygasłego uczucia?
paslawek napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:
paslawek napisał/a:

Co prawda już od dawna nie bawię się w swatanie ludzi z forum,bo i tak nikt tego poważnie nie brał smile i to syzyfowa praca niewdzięczna,niebezpieczna ,ale weź "pod uwagę" jedną z niedawno przybyłą na forum użytkowniczkę o nicku Evergreen tak niezobowiązująco i na luzie smile

Nieee, moim zdaniem nie pasuje. Evergreen to typ nauczycielki, bardzo nieelastyczna i do tego szlaja się po klubach :-D

Nieelastyczna to jest dla żonatych słomianych wdowców i bajerantów różnej maści,
wymienienie i segregowanie swoich preferencji, uprzedzeń na ogół sprawia wrażenie czegoś sztywnego,w życiu to jest ubrane w tkankę
emocji, wić nie ma co się tak kurczowo trzymać takiego egzaminowania innych,
Typ nauczycielki coś w tym jest,ale to nie znaczy od razu że to wada cecha po prostu jak się ją wykorzysta zgodnie z instrukcją obsługi
to nie szkodzi, a szlajanie się po klubach Merlemu może nie zrobić krzywdy z cukru nie jest smile

W sumie racja, niektórzy lubią jak ich się trzyma w cuglach i poucza co i jak (nie spodobało mi się pouczanie ulle na publicznym forum, co wypada a co nie, gdzie są granice osądu i opinii)

No i może merle też lubi klubowe klimaty, przecież od tej strony go nie znamy a on wymiata :-D

233

Odp: Leki powodem wygasłego uczucia?
MagdaLena1111 napisał/a:
paslawek napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:

Nieee, moim zdaniem nie pasuje. Evergreen to typ nauczycielki, bardzo nieelastyczna i do tego szlaja się po klubach :-D

Nieelastyczna to jest dla żonatych słomianych wdowców i bajerantów różnej maści,
wymienienie i segregowanie swoich preferencji, uprzedzeń na ogół sprawia wrażenie czegoś sztywnego,w życiu to jest ubrane w tkankę
emocji, wić nie ma co się tak kurczowo trzymać takiego egzaminowania innych,
Typ nauczycielki coś w tym jest,ale to nie znaczy od razu że to wada cecha po prostu jak się ją wykorzysta zgodnie z instrukcją obsługi
to nie szkodzi, a szlajanie się po klubach Merlemu może nie zrobić krzywdy z cukru nie jest smile

W sumie racja, niektórzy lubią jak ich się trzyma w cuglach i poucza co i jak (nie spodobało mi się pouczanie ulle na publicznym forum, co wypada a co nie, gdzie są granice osądu i opinii)

No i może merle też lubi klubowe klimaty, przecież od tej strony go nie znamy a on wymiata :-D

W życiu jest jednak trochę inaczej, ja miewam głupawki chyba rzadziej w życiu niż na forum,wiem że można mine odbierać jak kogoś kto wygłasza kazania i jest bardzo poważny, chmurny zależy na co się trafi smile, w życiu też rzadziej to robię zdecydowanie nieco częściej przeklinam i tak pewnie jest z większością użytkowników, dobrze brać poprawkę na to .

234

Odp: Leki powodem wygasłego uczucia?
paslawek napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:
paslawek napisał/a:

Nieelastyczna to jest dla żonatych słomianych wdowców i bajerantów różnej maści,
wymienienie i segregowanie swoich preferencji, uprzedzeń na ogół sprawia wrażenie czegoś sztywnego,w życiu to jest ubrane w tkankę
emocji, wić nie ma co się tak kurczowo trzymać takiego egzaminowania innych,
Typ nauczycielki coś w tym jest,ale to nie znaczy od razu że to wada cecha po prostu jak się ją wykorzysta zgodnie z instrukcją obsługi
to nie szkodzi, a szlajanie się po klubach Merlemu może nie zrobić krzywdy z cukru nie jest smile

W sumie racja, niektórzy lubią jak ich się trzyma w cuglach i poucza co i jak (nie spodobało mi się pouczanie ulle na publicznym forum, co wypada a co nie, gdzie są granice osądu i opinii)

No i może merle też lubi klubowe klimaty, przecież od tej strony go nie znamy a on wymiata :-D

W życiu jest jednak trochę inaczej, ja miewam głupawki chyba rzadziej w życiu niż na forum,wiem że można mine odbierać jak kogoś kto wygłasza kazania i jest bardzo poważny, chmurny zależy na co się trafi smile, w życiu też rzadziej to robię zdecydowanie nieco częściej przeklinam i tak pewnie jest z większością użytkowników, dobrze brać poprawkę na to .

Wiesz, co innego jak się tu jest dobrze zadomowionym ;-), a co innego wpaść i niemal na dzień dobry pouczać stałych bywalców :-P Ale to moja opinia, albo co gorsza - osąd i zaraz tu wpadnie pani nauczycielka z reprymendą :-O

To fakt, że my tutaj pokazujemy wybrane, czasem tendencyjnie, fragmenty siebie ;-)

235

Odp: Leki powodem wygasłego uczucia?
MagdaLena1111 napisał/a:

Wiesz, co innego jak się tu jest dobrze zadomowionym ;-), a co innego wpaść i niemal na dzień dobry pouczać stałych bywalców :-P Ale to moja opinia, albo co gorsza - osąd i zaraz tu wpadnie pani nauczycielka z reprymendą :-O

No już My się strasznie przejmujemy reprymendami smile ale bywają urocze i zabawne ożywiają trochę.
Zobaczymy co będzie dalej ,albo i nie smile

236 Ostatnio edytowany przez pjack (2022-05-11 15:53:39)

Odp: Leki powodem wygasłego uczucia?

Zasadniczo też czytałem i Twój wątek no wyciągnąłem z niego też sporo. Super, że się wszystko zakończyło i chyba mentalnie... się poskładałeś, tak to przynajmniej wygląda. W Twoim przypadku można śmiało powiedzieć, że w sumie... do trzech razy sztuka smile
Przeprosin zapewne nie usłyszysz nigdy, jak piszesz, coś ciężko to zdradzaczom przychodzi... o ile w ogóle.
Gratulacje, przebyłeś ciężką drogę, naprawdę.

Posty [ 196 do 236 z 236 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Leki powodem wygasłego uczucia?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024