Kiedy dojrzewaja panowie? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » NASZA SPOŁECZNOŚĆ » Kiedy dojrzewaja panowie?

Strony Poprzednia 1 88 89 90 91 92 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 5,786 do 5,850 z 5,918 ]

5,786

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?

Akcja z dzięciołem mnie tu sprowadziła. Myslę, że skoro wdrapał się po pniu, to już dalej będzie dobrze, jeśli ta wrona go nie poszarpała.

A że juz tu jestem, to napiszę co tam u mnie.
Bo może ktos ciekaw?
Wygrzebałam w lumpeksie jeden fajny okaz. Z nudów, w swieta zajrzałam na Sympatię.Zdjęcie miał fatalne, ale że wiek odpowiedni, to poczytałam. Nie napisałam nic, bo (po prawdzie) zwyczajnie mi się nie chciało ale za to on się odezwał. No i gadka szmatka , a to że lubimy muzykę, a to że on gra, a to ze robimy zakupy na tym samym rynku. No i że się spotkamy, bo co tu tak pisać i pisać.
Facet całkiem do rzeczy, rozwiedziony, pogodzony z losem. Chce kota adoptować- oo no to na dobrą osobę trafił- i czy bym mu nie pomogła.
Dobry początek, nie?
No i pospotykalismy się dość często..okazało się, że znamy te same osoby nawet. Człowiek artysta. Wrażliwy,ale otwarty. Fotografuje, komponuje i ma do tego zwyczajną prozaiczną pracę.
I wszystko byłoby fajnie, gdyby nie ja. Gdyby nie moje serce, co to zadrżec mocniej nie chce. Mija miesiąc, mnie się fajnie spędza z nim czas, on się stara, a ja...czuję, że to kolega. Przyznaję, libido mi się obudziło- bo były pocałunki i takie tam...ale nie czułam tej iskry, to działało jakby na poziomie ciała tylko...
A widzę, że facet się wkręca. Zresztą mówi mi o tym... kurde. jak mi to samoocenę podniosło. No poczułam się młodsza i piękna. A nie mogłam się za bardzo odwdzięczyć- bo czułam, że mnie "nie bierze". W sensie zauroczenia, a już raczej powinno. Fizycznie mi się podobał. Moze trochę za mało "męski" był. Wydaje mi się, ze potrzebował silniejszej babki, niż ja. Ja jestem krucha. On potrzebuje kogoś od ogarniania rzeczywistosci, bo ma głowę w chmurach. Praktycznej. Takiej co ustawia.
Tak to widze.
No ale myślę sobie, że skoro juz jest to libido na tapecie, a i on maślane oczy ma, to czemu nie spróbować. Może mnie to zbliży? Może oksytocyna zadziała?:)
Szkoda tak odpuścic, nie mając pewnosci...

Napiszę, co dalej, ale muszę teraz zrobić przerwę.

Zobacz podobne tematy :

5,787

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?

EEEE no to się fajnie dzieje smile. Czasem to nie jest iskra, a tęsknota za czyimś towarzystwem. Ja nie lubię iskier, bo one robią z człowieka takiego przymuła bezmózgiego.

5,788 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2022-05-28 22:44:21)

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?

Nie wiem co tu poradzić, dobrze że pojawiają się nowe znajomości. 
Cokolwiek robisz z tym Panem pewnie warto mu mówić co się czuje szczerze. Dorosły jest niech sam decyduje co dalej z jego strony.
Piszesz że On potrzebuje mocniejszej partnerki, ale może to raczej Ty masz nadal wielką ochotę  wskoczyć w stare baletki, gdzie to mężczyzna się Tobą opiekuje, ale wiesz jak to się skończyło.
Wiem że to jest mocne, stare schematy smile
Plusem bycia chwilowo singielką jest możliwość  przyjrzenia się jak się czujesz przy różnych typach męskich, i to są fajne odczucia.
Ja nie wybrałabym kogoś takiego jak ex , ponownie..Ale jak pojawił się w pracy  ktoś mocno charakterologicznie podobny , szarpnęlo, całe szczęście chwilowo. smile
Bo widzę że taka znajomość wcale nie wyzwala we mnie najlepszych cech,  wiem już co wyzwala i przy jakim mężczyźnie smile
Nie lobbuję za tym Panem bo go nie znam.
Może do Ciebie nie pasuje.
A może przekonasz się w tą czy w tą dopiero gdy znajomość skończy się w łóżku?
On może też mieć sporo wątpliwości  przecież.
Tylko jak to facet, obiera jakiś kierunek i się to trzyma, nie to co my , kobiety.

5,789 Ostatnio edytowany przez adela 07 (2022-05-29 00:00:57)

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?

Już jestem.
Jak myślałam, tak zrobiłam. Zrobiliśmy.
I nic się nie zmieniło. Żadnego więcej przyciągania.
Sama siebie nie poznaję!. Bo doszłam do wniosku, że chyba pasowałby mi FWB, , ale szybko to zweryfikowałam, bo jednak jeszcze bez seksu to by musiało być. Albo tylko jak by mnie libido dopadło. Bo seks bez czułości, tego miękkiego oddania, tego czegoś- wcale mi się nie podoba. A nie ma tego z mojej strony.
Także zostaje kumplowanie się.
A widzę, że on się wkręca
I jakoś czuję, że nie chodzi o czas.
W moim sercu nie ma miejsca.
Liczyłam na zakochanie, co pomoże mi pozbyć resztek " tamtego".
I się przeliczyłam.
Ale przynajmniej dzięki temu brakowi " zamroczenia" potrafię lepiej dostrzec, co mi nie pasuje w tym panu. A nie są to rzeczy bez znaczenia: podejście do pieniędzy, do miejsca w którym żyje, taka jakaś nieporadność.
I w ogóle bardziej świadomie to wszystko widzę, realniej oceniam.
Koniec końców rozmówiłam się z Nim szczerze, że mam problem, że nie czuję, i tak dalej.
Powiedział, że Go zmartwiłam. Że szło chyba za dobrze, żeby się udało. I że w porę zareagowałam, bo za tydzień byłby " ugotowany".
I dał mi kwiaty.
wink
I serio, kolegować się bym z nim mogła,.

5,790

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?

Radzić nie ma za bardzo co ,bo sobie poradziłaś z nim moim zdaniem świetnie tylko co dalej.Lepiej zachować czyste sumienie Adelo tak myślę a z drugiej strony facet jest już duży mimo że w głową w chmurach to coś tam myśli i ma wybór.
Jeżeli on zgodzi się na kolegowanie a w duchu będzie liczył na więcej to i dla Ciebie i dla niego taka relacja stać się może męcząca.
Cieniutka linia do tego ugotowania dzieli go prawdopodobnie.
Tydzień szybko zleci .

5,791 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2022-05-29 07:39:20)

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?

Oj, Paslawek, od razu widać że nie masz za sobą doświadczenia rozwodu, rozpadu dluuugoletniego związku.
Ludzie po takim doświadczeniu nie są skłonni do "ugotowania się" tak szybko, nawet jak się sami zauroczą, to na dnie serca pozostaje ta ostrożność,  bo tam są zniszczenia bezpowrotne i trzeba z tym żyć.
Więc Pan jest pewnoe zawiedziony, ale bez przesady z tym ugotowaniem.
Znajomość męcząca ? Po takim wyznaniu?
Niekoniecznie. Zależy od doświadczeń życiowych, czytania w kobietach czy mężczyznach, dystansu do siebie czy pewności siebie.
Powiedzmy że ludzie są jak czajnik elektryczny  z maksymalną temperaturą 85 st smile
Jak rozumiem to nie koniec znajomości? smile
Myślę że czułość  i oddanie kobieta wyzwala w sobie przy całkowitym poczuciu bezpieczeństwa przy kimś, zaufaniu.

5,792 Ostatnio edytowany przez paslawek (2022-05-29 11:15:06)

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?
Ela210 napisał/a:

Oj, Paslawek, od razu widać że nie masz za sobą doświadczenia rozwodu, rozpadu dluuugoletniego związku.
Ludzie po takim doświadczeniu nie są skłonni do "ugotowania się" tak szybko, nawet jak się sami zauroczą, to na dnie serca pozostaje ta ostrożność,  bo tam są zniszczenia bezpowrotne i trzeba z tym żyć.
Więc Pan jest pewnoe zawiedziony, ale bez przesady z tym ugotowaniem.
Znajomość męcząca ? Po takim wyznaniu?
Niekoniecznie. Zależy od doświadczeń życiowych, czytania w kobietach czy mężczyznach, dystansu do siebie czy pewności siebie.
Powiedzmy że ludzie są jak czajnik elektryczny  z maksymalną temperaturą 85 st smile
Jak rozumiem to nie koniec znajomości? smile
Myślę że czułość  i oddanie kobieta wyzwala w sobie przy całkowitym poczuciu bezpieczeństwa przy kimś, zaufaniu.

Swojego doświadczenia nie mam to prawda,nie żyje jednak w izolacji.
Długoletniość poprzedniego związku,okoliczności rozstania i długość w byciu singlem pewnie ma znaczenie i wpływ na
chęć,gotowość,obawy,ostrożność ,z tym że nie tylko to w sytuacji poznawania kogoś nowego
dwa zjawiska się pojawiają i dwie zdolności wystawione są na próbę
To oczekiwanie iskry zauroczenia oraz przeciwstawne temu uczucia postawy rozsądku czyli najnormalniejszej w życiu "kalkulacji"
trzecia rzecz która może się pojawić w determinowaniu wyboru i decyzji o zakochaniu to równowaga czyli zdolność do zbudowania związku. No i jest jeszcze zdolność do wykorzystywania intuicji,doświadczeń uczuć w decydowaniu oraz to w jaki sposób podchodzi się do wydobywających się z na ogół średnio poznawanych u siebie emocji uczuć podświadomych i nieświadomych do świadomości (OMG smile )
Zakochanie zauroczenie wielu ludzi widzi jak rozbłysk moim zdaniem to złudzenie, choć rzeczywiste zjawisko ale jest coś takiego na różnym poziomie tyle że jest to konsekwencją procesu wielu wyborów i tego co z tyłu głowy w chmurze różnych przekonań oczekiwań,doświadczeń.Zależy jak kto siebie zna i od pokory.
Obydwa zjawiska widać co chwila na forum i w życiu,w życiu rzadziej zależy ile ma się znajomych skłonnych do szczerości i otwartości w mówieniu o uczuciach popisywaniu emocji i myślenia w takich sytuacjach.
Widać to u Adeli wyraźnie u faceta to w sumie nie wiadomo bo mamy to z drugiej ręki z tym że 50 latek to nie jest aż tak skamieniały  dojrzałością stworek smile jak chcą widzieć takich młodzi big_smile ok 30 inni faceci,kobiety to też różnie
Ścierają się wewnątrz deklaracje z potrzebami,pragnieniami i oczekiwaniami oraz to buforowanie resetowanie ostrożne zabezpieczające przed rozczarowaniem.Istotne też jest to czym jesteśmy nasiąknięci już od dziecka i co krąży w przestrzeni cały czas na temat bycia w związku i samotności.
Czysto teoretycznie na ile pozwala mi poznanie Adeli  i jak bym miał gdybać będąc wolnym to miałbym sporą trudność w obronie przed ugotowaniem przy Adeli smile

5,793 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2022-05-29 11:28:28)

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?

Wierzę  że tak by było z Tobą  jak i z innym żonatym Panem który nie ma takiego doświadczenia które nakazuje ostrożność.
Zresztą nie wiemy jak z tym Panem jest, może on rozwalił swoje małżeństwo z radością i skacze z kwiatka na kwiatek.
Jeżeli tak, ten friendzone wpłynie po nim jak po kaczce, jezeli jest doświadczony przez życie i ma swoje przemyślenia, to jeśli mimo jej oświadczenia będzie chciał się przyjaznic i Adela też, to nie martw się o niego smile

5,794

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?

Nie no, to raczej koniec tej znajomości- facet potrzebuję bliskości, samotność Mu dokucza.
On dobrze zrozumiał, że mnie niestety daleko do " wkręcenia się". Być może kiedyś by to nastąpiło, a być może nie.
A to artysta, dusza wrażliwa, więc wie że za chwilę straci głowę.
Nie chcąc Go zwodzić postawiłam sprawę jasno. Z opcją kontynuowania znajomości na poziomie koleżeństwa.
On z kolei był ostatnie 4 lata w związku, gdzie babka traktowała go " na przeczekanie". Dosłownie. On zakochany, a ona " jestem z Tobą, bo nie chce mi się szukać lepszego".
To w końcu odszedł.
Śmiał się, po moim wyznaniu, że znowu Bogumiła to on nie chce odgrywać.
A na mnie może jeszcze nie pora, bo coś tam niedomknięte mam.., ale pracuje nad tym cały czas.
No szkoda,ale tak jak pisałam, różne praktyczne względy też mnie u niego drażniły, i to od samego początku.

Chyba pojadę z dzieckiem w góry. Myślę o czerwcu, albo wrześniu. Ale priorytetem jest ominięcie upałów, bo chodzić w pełnym słońcu nie dam rady. Teraz jest dobra aura, jak nie pada. W sumie Pieniny były, Stołowe były, Karkonosze były. To czas chyba na Tatry.

5,795

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?

Heja Adela,
Pasławek mnie przysłał, bo ja się dowiedziałam, że my jesteśmy sąsiadki! big_smile

5,796

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?

Wygląda na to, że pływamy ta samą łajba, Ever.
Mieszkam teraz na Limance.
Fajnie, spotkamy się pewnie na jakimś browarku?

5,797

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?

Wygląda na to, że pływamy ta samą łajba, Ever.
Mieszkam teraz na Limance.
Fajnie, spotkamy się pewnie na jakimś browarku?

5,798

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?

Moja historia z Panem miała jeszcze niewielki ciąg dalszy.
Nastąpiło kilka niezobowiązujacych smsów typu " Na Bałuckim pyszne truskawkI". 'Na Sympatii posucha", itp. Zaproszenie na koncert w pobliżu (spotkalismy się), wyjście do kina.. ale niestety... widzę, że  dla Niego luźna znajomość to będzie jednak za mało. Napisał w końcu, że niestety ale on musi zerwać tą znajomość. Bo zaczyna teskinć, zaczyna Mu zależeć. A przecież z mojej strony nic takiego nie następuje (to prawda), no jednym słowem zakochuje się chłopina, a ja się chcę kolegować. W tej wiadomości nie było cienia pretensji, czy nacisku, był za to smutek. Czyli on sprawdził, że się nie możemy "przyjaźnić", a ja sprawdziłam, że się raczej nie zakocham. Ja to rozumiem, kiedyś , dawno temu, przed zdradą też w miarę szybko orientowałam się, czy mi serduszko szybciej bije na myśl o kimś. I łatwiej mi było się "zabujać", a teraz...
Mimo to, że widzę jak facet sie stara, że mamy sporo wspólnego, że się lubimy, że mi sie podoba,  no ,ze jest jakaś baza do dalszej znajomosci- no nie czuję nic, po prostu WIEM, że nie wjadę na wyższy poziom.
Zobrazuję Wam to utworem, który Mu wysłałam:

https://youtu.be/YVbwuRAJCAI
Kurde, jakie to prawdziwe.

Odpowiedź :
https://youtu.be/4EF4-sqtD7c

Smutne to wszystko.
To tylko dowodzi, że nie jestem gotowa , choć bardzo bym chciała.
I źle mi z tym, bo nie wiem czy mi tak nie zostanie...

5,799

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?
adela 07 napisał/a:

Moja historia z Panem miała jeszcze niewielki ciąg dalszy.
Nastąpiło kilka niezobowiązujacych smsów typu " Na Bałuckim pyszne truskawkI". 'Na Sympatii posucha", itp. Zaproszenie na koncert w pobliżu (spotkalismy się), wyjście do kina.. ale niestety... widzę, że  dla Niego luźna znajomość to będzie jednak za mało. Napisał w końcu, że niestety ale on musi zerwać tą znajomość. Bo zaczyna teskinć, zaczyna Mu zależeć. A przecież z mojej strony nic takiego nie następuje (to prawda), no jednym słowem zakochuje się chłopina, a ja się chcę kolegować. W tej wiadomości nie było cienia pretensji, czy nacisku, był za to smutek. Czyli on sprawdził, że się nie możemy "przyjaźnić", a ja sprawdziłam, że się raczej nie zakocham. Ja to rozumiem, kiedyś , dawno temu, przed zdradą też w miarę szybko orientowałam się, czy mi serduszko szybciej bije na myśl o kimś. I łatwiej mi było się "zabujać", a teraz...
Mimo to, że widzę jak facet sie stara, że mamy sporo wspólnego, że się lubimy, że mi sie podoba,  no ,ze jest jakaś baza do dalszej znajomosci- no nie czuję nic, po prostu WIEM, że nie wjadę na wyższy poziom.

https://youtu.be/4EF4-sqtD7c

Smutne to wszystko.
To tylko dowodzi, że nie jestem gotowa , choć bardzo bym chciała.
I źle mi z tym, bo nie wiem czy mi tak nie zostanie...


A czy gdybyście dali sobie więcej czasu, bez ciśnięcia na związek, a bardziej na poznanie się? Jak myślisz byłoby ci łatwiej, bezpieczniej? Czy nie wywierasz na siebie za dużej presji, że ty musisz wejść w związek?

5,800

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?

Tak właśnie wolałabym to rozwiązać. Problem tkwi w tym, że szczerze mówię, co czuję,inaczej byłabym nie w porzadku- również ze sobą.To u Niego nastąpiło zauroczenie. On chce bliskości, częstszych spotkań, "dobranoc i dzieńdobry". Ja potrzebuje większego dystansu, który może najpewniej zostać taki, jak jest teraz. Zresztą facet kilka lat tkwił w związku, gdzie partnerka była z nim "z braku laku", a on ją kochał. i narazie własnie takie coś nad nami wisi.
Przeciez nie mogę facetowi powiedzieć, żeby dał mi kilka miesiecy, i wstrzymał się z zakochiwaniem.
Tak jak sobie nie moge sobie narzucić podobnego załozenia- poznamy się lepiej, to napewno się wkrece.
Wiem, co masz na mysli , Ajko, to bardzo rozsądne, ale widzisz sama- serce i rozum niełatwo się dogadują.

5,801

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?

To ciekawe co o nim napisałaś, że był w związku z osobą, dla której nie był nikim ważnym. Zobacz ty byłabyś kontynuacją tej jego tradycji, gdybyś miała ciśnienie na wejście w ten związek.

5,802 Ostatnio edytowany przez adela 07 (2022-06-16 20:42:23)

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?

Dlatego też On widząc co się święci postanowił zerwać znajomość. To znaczy nie spotykać się na gruncie towarzyskim również.
Bo może miał nadzieję, po naszej wcześniejszej rozmowie, że to się uda, i po malutku coś z mojej strony " kliknie".
A że zaczął " tęsknić", to zrozumiałe, że koleżeństwo to chyba za mało.
A mnie zasmucił fakt, że szkoda że tak mam, i że utknęłam w miejscu z tej piosenki Skubasa.

5,803

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?

Nie mam dla Ciebie miłości

Jeśli chcesz możesz przyjść, kupić wino, zostać na noc
Nie przytulę Cię, potem odwrócę, rzucę - dobranoc
Jeśli chcesz możesz przyjść, zdjąć bluzkę, zostać do rana
Nie odprowadzę Cię potem - do drzwi trafisz sama

Nie mam dla Ciebie miłości,
Ktoś tu był przed Tobą
Nie ma we mnie miłości,
Odchodząc zabrała ją ze sobą

Jeśli chcesz troszcz się o mnie, tylko pozbądź się złudzeń
Nie zacznę Cię kochać, choć przy Tobie się budzę
Jeśli chcesz zadbaj o mnie, bądź zawsze pod ręką
Jeśli pójdę z inną, nie mów, że serce Ci pękło

Nie mam dla Ciebie miłości,
Ktoś tu był przed Tobą
Nie ma we mnie miłości,
Odchodząc zabrała ją ze sobą
Nie mam dla Ciebie miłości,
Ktoś tu był przed Tobą
Nie ma we mnie miłości,
Odchodząc...

Jak na dzień dzisiejszy się czujesz po rozstaniu? Co cię jeszcze trzyma z tego doświadczenia?

5,804

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?

Echh..
Dużo mnie jeszcze trzyma. Jak choćby to, że mam dużo złości, pretensji. Poczucie niesprawiedliwości. Poczucie straty. Chęć powrotu do "tamtego życia".
Niezgoda na to, że jest jak jest.

A słowa piosenki- oddają dokładnie to, w jakim jestem stanie. Nie mam miłości - on ja zabrał.

Jest oczywiście lepiej, niż na przykład rok temu.Nie wiem jednak ,co mogłabym dalej robić, żeby definitywnie zamknąć tamten rozdział.
Obawiam się, że nie znajdę już nikogo z kim mogłabym być naprawdę blisko. A może być i tak, że już nie potrafię.

5,805 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2022-06-17 22:32:15)

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?

Dawno się tutaj nie wypowiadałem. Ale ciężko mi czegoś nie dodać, bo skoro czujesz, że niby wszystko jest OK, to CO Cię tak blokuje? Nie chcę być w żadnym stopniu złośliwy czy oceniający, ale to, co opisałaś to przepis wręcz(dla mnie przynajmniej) aby iść dalej wink Może potrzebuejsz więcej czasu i kiedy za rok-dwa zdarzy się coś podobnego, to już nie będziesz mieć wątpliwości?

5,806

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?

Bagienniku, właśnie..jeśli za rok lu dwa... Ale to dzieje się teraz. I to spostrzeżenie, ze ta baza do pójscia dalej jest całkiem niezła- zupełnie trafna. Co mnie blokuje? No właśnie chyba to, o czym napisałam do Ajko. Plus podświadoma ostrożność (sugestia terapeutki) przed zburzeniem kruchego "porządku", jaki sobie stworzyłam.
Ale to podświadome, więc nie czuję tego tak mocno. Na pierwszy plan wysuwa się to, że byłam w miejscu, gdzie mi sie podobało, gdzie chciałam być.To było moje miejsce, przy Nim, z Nim, wszystkie puzzle pasowały. A teraz co? Inne miejsce? JAk inne, jak tamto było MOJE?
To tak,jakbyś położył sie spać jako facet, a obudził jako kobieta. Musisz z tym żyć, ale przecież jestem chłopem, do jasnej ciasnej! Wszechświat wcisnał Ci zmianę, której za ch... nie chcesz.

No i usiłuję ułożyć się z ta zmiana, bo co poradzić.

Gdyby jeszcze chociaż jeszcze nastapiła jakaś "tęsknota, poczucie że mi zaczyna zależeć"(tak jak u Niego), to widziałabym szansę na coś więcej. Nadzieja w tym roku lub dwóch, o których piszesz. Że pogodzę sie z tym czego nie moge zmienić. Pomagam sobie, ale no właśnie tak to wygląda.

P.s. Fajnie, że zajrzałeś. smile

5,807 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2022-06-18 16:52:51)

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?

O rany...
Adela ciesz się że to nie ja mieszkam w Łodzi.
Po pierwsze uważam że niepotrzebnie zawracalaś facetowi głowę, bo jakbyś znalazła jakieś damsko męskie wibracje to by się to rozwijało.
A tak było chyba na siłę. 
Po drugie Pan nie chce się kumplowac jego sprawa.
Po trzecie mam już dość czytania jakie to świetne miejsce było przy Exie bo jakby było to by było dalej.
Trzeba to sobie w końcu uświadomić, że z jego strony nie było miłości.
Nie wydaje mi się, by mężczyzna, który chce na wczesnym etapie deklaracji faktycznie szukał głębokiego swiadomego zwiazku.
Zdaj sobie sprawę z tego że mężczyźnie w średnim wieku mimo wszystko trudniej o kochankę niż kobiecie o kochanka.
Ucielaś seks, to Pan się zmył.
Wg mnie po prostu nie spotkałaś właściwego mężczyzny i tyle.
Co do piosenki powyzej:

Powiedzialabym: męskie obiecanki cacanki.:)i damskie smile
Żadna tam zabrana miłość  czy zranione serduszko smile
Jeśli spotykasz kogoś właściwego dla Ciebie, kto Cię kręci na wszystkich płaszczyznach, to wyłączają się mechanizmy obronne.
Żadne tam: trafisz do drzwi sama big_smile

5,808

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?
adela 07 napisał/a:

Bagienniku, właśnie..jeśli za rok lu dwa... Ale to dzieje się teraz. I to spostrzeżenie, ze ta baza do pójscia dalej jest całkiem niezła- zupełnie trafna. Co mnie blokuje? No właśnie chyba to, o czym napisałam do Ajko. Plus podświadoma ostrożność (sugestia terapeutki) przed zburzeniem kruchego "porządku", jaki sobie stworzyłam.
Ale to podświadome, więc nie czuję tego tak mocno. Na pierwszy plan wysuwa się to, że byłam w miejscu, gdzie mi sie podobało, gdzie chciałam być.To było moje miejsce, przy Nim, z Nim, wszystkie puzzle pasowały. A teraz co? Inne miejsce? JAk inne, jak tamto było MOJE?
To tak,jakbyś położył sie spać jako facet, a obudził jako kobieta. Musisz z tym żyć, ale przecież jestem chłopem, do jasnej ciasnej! Wszechświat wcisnał Ci zmianę, której za ch... nie chcesz.

No i usiłuję ułożyć się z ta zmiana, bo co poradzić.

Gdyby jeszcze chociaż jeszcze nastapiła jakaś "tęsknota, poczucie że mi zaczyna zależeć"(tak jak u Niego), to widziałabym szansę na coś więcej. Nadzieja w tym roku lub dwóch, o których piszesz. Że pogodzę sie z tym czego nie moge zmienić. Pomagam sobie, ale no właśnie tak to wygląda.

P.s. Fajnie, że zajrzałeś. smile

Po prostu facet Cię całościowo nie kręcił
Nie dorabiaj filozofii.
Jakby to było to, to nie pisałabyś o blokadach, obawach i przemyśleniach. To się dzieje samo
A jak związek ma być " wypracowany" to jest taka umęczona relacja na siłę, bo muszę kogoś mieć,  bo zostanę sama. Z resztą tamten mężczyzna był w takim związku I jakoś nie tryskał radością
To ma się dziać samo, bez zastanowienia.
Mam nadziej, że ze nie czeka Cię kolejnych 10 lat bycia samej jak ja. I nie słuchaj bzdur o mauczeniu się żyć samej, bo sama już byłaś kiedyś, to umiesz.

5,809

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?

Kochane kobitki
Czyli
Jak zakochałam się bez obaw, naiwnie, po prostu, zwyczajnie wpadłam jak śliwka w kompot- to było to.
No i było, i znów bym tak chciała. nie rozkminiałabym.
Ale teraz jestem bardziej świadoma, i ostrożna. Obserwuję swoje emocje. Stąd to wszystko, te wszystkie "mechanizmy obronne", o których pisze Ela. Czyli jak znów wpadnę, to będę wiedzieć, tak? No, może . Zatem życzcie mi tego, bo może tylko w tym nadzieja.

5,810

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?

Problem jest w tym, że nie chce mi się już " chodzić po lumpeksach". Straciłam zapał, brak mi energii do poszukiwań, a pasujący i wyjątkowy egzemplarz dalej mi się marzy.

5,811 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2022-06-21 23:33:54)

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?

W lumpeksach można łatwo ulec pokusie i coś niepotrzebnego do domu przynieść smile
Ale my też jesteśmy second hand ladys:)

5,812

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?

Tak, Elu. Jakoś ten " lumpeks" przewija się w tej dyskusji, ale to bardziej że względu na znalezienie czegoś "wyjątkowego" w niełatwych okolicznościach smile Ja też wiszę na tym wieszaku, w owym sklepie.
Ta moja blokada polega na przekonaniu, że pewnie każda znajomość będzie grzęzla na etapie " koleżeństwa" z mojej strony.
No, ale cóż. Pozostaje mi jednak próbować, i liczyć że życie mnie zaskoczy.
A teraz z innej beczki.
Czy jest tu ktoś z Lublina?
Potrzebuję namiar na niedrogi nocleg, pod koniec lipca.

5,813

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?
Ela210 napisał/a:

W lumpeksach można łatwo ulec pokusie i coś niepotrzebnego do domu przynieść smile
Ale my też jesteśmy second hand ladys:)

Ja nie.
Ja jestem z metką, tylko pewnie już niemodna sad

5,814 Ostatnio edytowany przez adela 07 (2022-06-22 12:39:26)

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?

Ross, lumpeksowe okazy mają metki.
Jesteśmy po przejsciach, ale dobre gatunkowo smile.

5,815

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?

To nie do końca chyba tak z tą modą jest Ross
styl vintage obecnie to top
także nie przejmuj się niektórymi trendami

5,816

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?
paslawek napisał/a:

To nie do końca chyba tak z tą modą jest Ross
styl vintage obecnie to top
także nie przejmuj się niektórymi trendami

Oo Vintage jak najbardziej,a już najlepiej ten peerelowski.

5,817

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?
adela 07 napisał/a:

Ross, lumpeksowe okazy mają metki.
Jesteśmy po przejsciach, ale dobre gatunkowo smile.

Ja właśnie nie jestem:( nie mam ex meza, romansów, dzieci.  Tylko 1 związek lata temu. Jak licealista. Straszne sad

5,818

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?
paslawek napisał/a:

To nie do końca chyba tak z tą modą jest Ross
styl vintage obecnie to top
także nie przejmuj się niektórymi trendami

Ale chyba jeszcze za wcześnie do muzeum? yikes

5,819

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?
rossanka napisał/a:
adela 07 napisał/a:

Ross, lumpeksowe okazy mają metki.
Jesteśmy po przejsciach, ale dobre gatunkowo smile.

Ja właśnie nie jestem:( nie mam ex meza, romansów, dzieci.  Tylko 1 związek lata temu. Jak licealista. Straszne sad


Wiesz co, Ross..
Mniej śladów zużycia:)
Nie, ale tak serio to u mnie liczył się tylko ten ostatni związek. Na nim wszystko " ćwiczyłam".
Na pocieszenie dodam, że mi w tym roku stuka 50.
Normalnie - retro. :0

5,820

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?
rossanka napisał/a:
paslawek napisał/a:

To nie do końca chyba tak z tą modą jest Ross
styl vintage obecnie to top
także nie przejmuj się niektórymi trendami

Ale chyba jeszcze za wcześnie do muzeum? yikes

vintage to nie muzeum Ross uspokój się smile

5,821

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?
adela 07 napisał/a:
rossanka napisał/a:
adela 07 napisał/a:

Ross, lumpeksowe okazy mają metki.
Jesteśmy po przejsciach, ale dobre gatunkowo smile.

Ja właśnie nie jestem:( nie mam ex meza, romansów, dzieci.  Tylko 1 związek lata temu. Jak licealista. Straszne sad


Wiesz co, Ross..
Mniej śladów zużycia:)
Nie, ale tak serio to u mnie liczył się tylko ten ostatni związek. Na nim wszystko " ćwiczyłam".
Na pocieszenie dodam, że mi w tym roku stuka 50.
Normalnie - retro. :0

Wszystkiego najlepszego smile
A to ja też jestem przeszkolona po tamtym związku w jakimś zakresie.

5,822 Ostatnio edytowany przez adela 07 (2022-06-22 12:54:49)

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?

Mnie tam do muzeum nie ciągnie. Wręcz przeciwnie- siedzę w domu, bom trochę chora i kombinuje : z kim nad Solinę, z kim na Festiwal Sztukmistrzów? Z kim na OFF-a?
( Pominę, skąd fundusze na to wszystko;)).
O! W piątek gra u mnie Rebel Babel - cóż, mam to ominąć?

5,823

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?
adela 07 napisał/a:

i kombinuje

https://thumbs.gfycat.com/IdealKindBird-size_restricted.gif

5,824

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?
adela 07 napisał/a:
rossanka napisał/a:
adela 07 napisał/a:

Ross, lumpeksowe okazy mają metki.
Jesteśmy po przejsciach, ale dobre gatunkowo smile.

Ja właśnie nie jestem:( nie mam ex meza, romansów, dzieci.  Tylko 1 związek lata temu. Jak licealista. Straszne sad


Wiesz co, Ross..
Mniej śladów zużycia:)
Nie, ale tak serio to u mnie liczył się tylko ten ostatni związek. Na nim wszystko " ćwiczyłam".
Na pocieszenie dodam, że mi w tym roku stuka 50.
Normalnie - retro. :0

50 jest ok smile
Byli mężowie wykańczać potrafią i zabierają energię.
Nie ma czego żałować że ich nie ma.
A dzieci dorastają i wyfruwają z gniazda .
Poświęca się im wszystkim czas  kosztem własnego rozwoju .
Może warto bylo, a może nie.

5,825

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?

Zupełnie nie mam poczucia, że coś komuś poświęciłam. Zresztą to słowo kojarzy mi się z jakimś wyrzeczeniem.
Pewnie- żal mi tego, że lata związku zaowocowaly  tym, ze mnie ciągle boli.Ale w czasie jego trwania nie było mowy o jakichś " poświęceniach".
O dziecku nie wspomnę. To że mam kogoś do kochania nie ma przecież ceny.

5,826 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2022-06-24 21:30:14)

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?

Ale Ty i M.to jednak coś innego.
Nie mieszkaliscie razem i nie rodziłaś mu dzieci, pewnie wasze wspólne życie było w miarę w równowadze wspólnych obowiązków.
Jak są wspólne dzieci, to tak naprawdę nie da się tak by oboje robili karierę zawodową  w równym stopniu, u mnie postawiliśmy na męża.
Moja praca nie była stawiana przed dziećmi, zawsze miałam dla nich czas.
I dla innych rodzinnych spraw..
A było ich wiele, był czas że jego matka chorowala 3 miesiące i to ja byłam u niej w szpitalu codziennie.
Bylo to dla mnie wszystko normalne, bo tak to wygląda w mojej rodzinie bliższej i dalszej i to się docenia po prostu.
TY pewnie miałaś bliski związek przez wiele lat, ale jak twierdzisz nic nie poswiecałaś, była równowaga.
Dlaczego więc tak długo nie możesz wyjść z rozżalenia?
W sumie rozpadł Ci się związek, a nie rodzina.
On z Twojego życia zniknął, mój ex jeszcze mi sporo dokopal i robi to nadal, gdzie tylko może.
Piszę to nie po to, by uznać ze mój ból jest większy niż Twój, ale zastanawiam się jak umiejscawiasz Twoją stratę, co z nim poszło od Ciebie.
Bo w moim przypadku to wiara w to, że potrafię  prawidłowo ocenić mężczyznę, tej pewności już nigdy mieć nie będę.
I że miłości do kogoś mogę być pewna tylko że swojej strony,  ale uwierzyć w nią że strony kogokolwiek już nie będę mogła.
I wiesz co, zaakceptowałam to, i na tyle co do exa już się na pewno do nikogo nie zblizę emocjonalnie, co nie znaczy że nie nie można być blisko mentalnie smile
Więc przypuszczam że mój związek przyszły jeśli w niego wejdę będzie wyglądał tak jak Twój, bez wspólnego mieszkania i wielkich oczekiwań, z akceptacją tego, że nie będzie po grób.

5,827

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?
Ela210 napisał/a:

Ale Ty i M.to jednak coś innego.
Nie mieszkaliscie razem i nie rodziłaś mu dzieci, pewnie wasze wspólne życie było w miarę w równowadze wspólnych obowiązków.
Jak są wspólne dzieci, to tak naprawdę nie da się tak by oboje robili karierę zawodową  w równym stopniu, u mnie postawiliśmy na męża.
Moja praca nie była stawiana przed dziećmi, zawsze miałam dla nich czas.
I dla innych rodzinnych spraw..
A było ich wiele, był czas że jego matka chorowala 3 miesiące i to ja byłam u niej w szpitalu codziennie.
Bylo to dla mnie wszystko normalne, bo tak to wygląda w mojej rodzinie bliższej i dalszej i to się docenia po prostu.
TY pewnie miałaś bliski związek przez wiele lat, ale jak twierdzisz nic nie poswiecałaś, była równowaga.
Dlaczego więc tak długo nie możesz wyjść z rozżalenia?
W sumie rozpadł Ci się związek, a nie rodzina.
On z Twojego życia zniknął, mój ex jeszcze mi sporo dokopal i robi to nadal, gdzie tylko może.
Piszę to nie po to, by uznać ze mój ból jest większy niż Twój, ale zastanawiam się jak umiejscawiasz Twoją stratę, co z nim poszło od Ciebie.
Bo w moim przypadku to wiara w to, że potrafię  prawidłowo ocenić mężczyznę, tej pewności już nigdy mieć nie będę.
I że miłości do kogoś mogę być pewna tylko że swojej strony,  ale uwierzyć w nią że strony kogokolwiek już nie będę mogła.
I wiesz co, zaakceptowałam to, i na tyle co do exa już się na pewno do nikogo nie zblizę emocjonalnie, co nie znaczy że nie nie można być blisko mentalnie smile
Więc przypuszczam że mój związek przyszły jeśli w niego wejdę będzie wyglądał tak jak Twój, bez wspólnego mieszkania i wielkich oczekiwań, z akceptacją tego, że nie będzie po grób.

Coś dorzucę od siebie. Ja miałam o wiele krótszy związek niż Adela, żadnych dzieci, żadnych planów na przyszłość. Tam nawet nie było pomieszkiwania razem, on czasem tylko zanocował u mnie, ja u niego ani razu a mimo tego po zakończeniu związku wylądowałam znowu na antydepresantach, bo było nieciekawie i bałam się  że nawale w pracy a na to sobie nie mogłam pozwolić. Tak bardzo przeżywałam.
Choć niektorzy się dziwili, co tak przeżywasz, nie masz co przeżywać, ślubu nie było, dzieci też nie mieliście. Ludzie są dziwni, wiedza lepiej co i jak możesz przeżywać i w jakim natężeniu. Ślubu nie było, dzieci też to nie możesz przeżywać i dziwne ,że się załamałaś.
Chce pokazać  że to różnie bywa.
I niewłaściwe są te licytacje, związek 3 letni bez ślubu, to osoba nie może cierpieć, bo cierpiec to ma prawo ta, co była 7 lat w związku małżeńskim i ma 4 letnie dziecko. Na to powinna przyjść rozwódka po 15 latach małżeństwa i powiedzieć, że to ona cierpi bardziej, bo to 15 lat bylo. I tak się można licytować, aż przyjdzie kobieta, która powie, że ona została sama po 20atach i ma troje dzieci i tak dalej i tak dalej.

Zgodzę się jednak, że mój kolejny związek, jeśliby nastąpił, to nie oczekuje, że będzie na zawsze.

5,828 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2022-06-25 09:02:30)

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?

Nie o to mi chodziło, Rossanko.
Sama mocniej przeżyłam rozpad 1 miłości i to jest normalne.
Chodziło mi o to, że może to czego brakuje w układanie teraz, jest bardziej powiązane  z Adelą samą i u siebie to odnajdzie, a nie z czynnikiem zewnętrznym.
Chodzi o to, że sądząc po jakimś zewnętrznym układzie sił, jeśli ja  byłam w stanie jakoś wydostać się mentalnie z takich gruzów całego układu, to Wy też możecie.
Po prostu nie składać swojego poczucia wartości kobiecej w ręce bylego partnera., oddzielić to od niego.
Dlatego pytałam co M.zabral Adeli.
Nie wiem jak to lepiej wytłumaczyć.
Cierpienie rzecz subiektywna oczywiście.
Ale rozebranie czegoś logicznie i zobaczenie we właściwej perspektywie ma znaczenie.

5,829

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?
Ela210 napisał/a:

Nie o to mi chodziło, Rossanko.
Sama mocniej przeżyłam rozpad 1 miłości i to jest normalne.
Chodziło mi o to, że może to czego brakuje w układanie teraz, jest bardziej powiązane  z Adelą samą i u siebie to odnajdzie, a nie z czynnikiem zewnętrznym.
Chodzi o to, że sądząc po jakimś zewnętrznym układzie sił, jeśli ja  byłam w stanie jakoś wydostać się mentalnie z takich gruzów całego układu, to Wy też możecie.
Po prostu nie składać swojego poczucia wartości kobiecej w ręce bylego partnera., oddzielić to od niego.
Dlatego pytałam co M.zabral Adeli.
Nie wiem jak to lepiej wytłumaczyć.
Cierpienie rzecz subiektywna oczywiście.
Ale rozebranie czegoś logicznie i zobaczenie we właściwej perspektywie ma znaczenie.

A ja myślę, że to co teraz jeszcze przeżywa Adela to normalne. Człowiek cierpi po rozstaniu. Chyba, że to on zostawia bo znalazł sobie kogoś innego, albo czuję,że to już nie to, albo czuję,że ten związek był tylko ma przeczekanie, różne sa powody. A stronaz którą była zaangażowana cierpi i to jest normalne, zastanawiające by było, jakby to lekko przyjęła.
Trzeba czasu by minęli, a potem mieć nadzieję, że pojawi się inna osoba. W końcu. Samemu po rozstaniu można chwilę pobyć, ale nie za długo,bo to smutne. Chyba, że człowiek miał tak wszystkiego dosyć, że teraz będzie szalał, uprawiał seks z kim popadnie, porobi sobie tatuaże, kupi czerwony motor albo czerwoną sukienkę i parę lat będzie szalał, aż w końcu mu się to przeje i wtedy pozna odpowiednią osobę, to się często zdarza.

5,830

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?

Chyba rozumiem, o czy m pisze Ela. Gdybym włożyła w ten związek rezygnacje, na przykład ze swojego rozwoju osobistego, kariery, (w przekonaniu, że nigdy nie bedę tego żałować, że zyskuje równie istotne aspekty) a potem została odrzucona przez partnera, pewnie odczuwałabym jakisrodzaj wykorzystania, oszukania, zostawienia na lodzie, niessprawiedliwości.Czyli, że coś poświeciłam, a nie zostało to docenione, inwestycja z części życia poszła w pi...du.
Ela nie odbiera mi prawa do cierpienia i żalu, tylko zastanawia Ją, co tak istotnego zabrał mi M, odchodząc.
I masz, Elu dużo racji z tym,że uzależniałam swoją wartość od obecności M. Nigdy nie posiadałam dobrej samooceny, pieniędzy dużych nie zarabiam, nie jestem szczególne zaradna. Te wszystkie niedostatki uzupełniał M. Nie jestem silną, niezależna kobietą. W dodatku poznałam go w sytuacji,gdy byłam "w czarnej dupie", i on pomógł mi stanać na nogi. Także  poczucie bezpieczeństwa, oparcia, i takiej "męskiej siły" były mi bardzo potrzebne. I nie dość, że akurat on to dla mnie miał, to zakochałam się,i kochałam go jak wcześniej mi się nie zdarzyło. Pierwszy raz poczułam, że mam swoje miejsce, i to silne, męskie ramię. Ojca mam beznadziejnego(choć bywaja gorsi), więc nigdy nie miałam okazji poczuć się tak zaopiekowana.
Moja terapeutka nazwała to "jakbym przy nim wzrosła".
Także boli mnie to poczucie straty czegoś wyjątkowego. I , niestety w moim poczuciu niezastąpionego.(wiem, wiem jak to brzmi).
Oprócz tego dołuje mnie ,podobnie jak u Ciebie, Elu, że tylko swojej miłości mogę być pewna. Dlatego taka całościowa, niewyrachowana miłość, taka bez asekuracji jaka chcę dawać, nie jest już do zrealizowania.

5,831

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?

DeepAndBlue
Wolę pisać tu u siebie, bo to wątek temu poświęcony.
Przezytaj powyższego posta, którego napisałam w odpowiedzi dla Eli.
Tam poniekąd jest zawarte trochę tego, czemu moje pretensje i poczucie krzywdy, złość i irytacja niesprawiedliwością tak mnie nie chcą opuscić. I czuję jeszcze jedno- chyba najistotniejsze- że nikt mnie aż tak nie zranił. Nie podeptał miłości, oddania, lojalnosci, wiary. Nie doświadczyłam bólu zadanego od najbliższej osoby. To jest dla mnie takie...prawie nienaturalne. Powiem Ci, że jak byłam w ciąży, (z poprzednim moim partnerem,który jest ojcem mojej córki),i usłyszałam "wiesz, ja się nie widzę w tym zwiazku"- to właściwie poczułam bardziej taka panikę "kurna, jak ja sobie poradzę". Złość oczywiście też, i rozczarowanie taka postawą. Ale nie zraniło  i nie złamało mi to serca. Zwyczajnie tak mocno jak M, tamtego nie kochałam. Nie zrobił spustoszenia, nie poczułam dezintegracji, nie zaczęłam wątpić w wartości, jakimi się kieruję.
I dopiero M  obudził  tą drapieżna część mnie. Ta zdrada, odrzucenie, brak walki tak mnie rozwścieczyło. To wbicie noża w plecy.
Zaskoczyła mnie skala tych emocji, a także ich trwałość..powtarzam się, po prostu nigdy tak nie miałam. No ale nigdy tak nie kochałam. Pewnie z czasem to pragnienie rewanżu zblednie, ale to wymaga czasu. No i, rzecz jasna, gdybym sama się zakochała, na pewno proces by nabrał tempa. smile
Karma... no cóż, to skutek naszych działań, więc pewnie kiedyś tak, może go dopadnie.
Także, jeśli coś go uchla, to mam nadzieje, że będzie wiedział, że uświadomi sobie, że to konsekwencja jego chujowego postępowania.
I mam nadzieję,że wtedy będę to mieć głęboko w dupie.

5,832

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?

Tu się schowałaś Adelo smile

A ja szukam gdzieś na zdradach i trudnych sprawach, tfu, związkach.

Nasza społeczność? Co to za miejsce? big_smile Jakiś świat alternatywny widzę... Hehe smile Gry i zabawy? Matulu, czuję się trochę jakbym odkryła nowy ląd... ale już dobrze zagospodarowany.

Ok. Do rzeczy. Kurczę. Prawie 100 stron. Przeczytałabym najlepiej, żeby mieć jakiś obraz ale to trochę za dużo i zajmie długo. Jestem trochę w kropce, co robić. Hmmm.... Najwyżej zadam pytania na które pewnie udzieliłaś już tu gdzieś odpowiedzi.

Ale z tych ostatnich postów wynika, że złożyłaś swoje szczęście w ręce byłego. Były mąż, tak? I on miał pełną władzę nad tym Twoim szczęściem. Dał poczucie ważności, dał poczucie bezpieczeństwa, dał opiekę, uczucie itd Dał a potem zabrał. A Twoje szczęście, które mu ofiarowałaś on zgniótł w dłoniach na pył jak kredę. I Ty teraz poniekąd jesteś w takiej samej czarnej dupie jak w momencie zanim Tobie pomógł. Czyli było u Ciebie ciemno w pokoju. On przyszedł z pochodnią, oświetlił pokój, a po kilku latach zabrał się z nią gdzie indziej i zostałaś znowu w ciemnym pokoju. Wystarczyło Ci to, że on oświetla życie, nie skonstruowałaś w międzyczasie własnej pochodni i zostałaś bez światła.

Na szczęście możesz sobie tą pochodnię sama skonstruować smile Bo na razie czekasz w ciemnicy aż on wróci i zrobi to samo co przed laty. Wróci i znowu będzie jasno. A jak nie wróci? A jak mu nie zgaśnie w tym drugim pokoju? Będziesz tak siedzieć po ciemku i czekać? Już, bierzemy się za instrukcję... Potrzebny dobry kij, trochę szmat bawełnianych i paliwo. Krok po kroku. Na końcu kija zawiązujemy szmaty, które nasączamy w paliwie i odpalamy. Voila! smile Domyślasz się co to oznacza smile Niom...

Nie martw się. Coś pokombinujemy. Ja w międzyczasie poczytam chociaż pierwsze strony. Na chwilę obecną nasuwa mi się tylko POLUB SIEBIE. Jak inni lubią, jak taki wspaniały facet (tak go przecież postrzegasz/postrzegałaś) pokochał Cię i polubił to zostałaś tylko Ty. To moje pierwsze wrażenie tylko, więc bez oburzu jak co smile Ale do takich wniosków skłoniło mnie to co o sobie sama napisałaś w poście skierowanym do Eli, a który miałam przeczytać. Chyba, że to takie lubienie się w całości i pełnej szczerości smile ale skoro padło coś o niskiej samoocenie, która towarzyszy Ci od dawna to myślę, że możesz być również dla siebie zbyt surowa. Nie wiem.

Póki co zakończę na tym ale mam dużo więcej do napisania a pewnie więcej jak poczytam więcej. Ale powoli, spokojnie... Będzie dobrze smile

5,833

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?

Odświeżę temat zapytaniem czy mogę się do Was przyłączyć?
Może zabrzmi to głupio, ale czytam wątek Adeli i czuje się jakbym czytała o sobie. Dokładnie to samo, ta sama strata emocjonalna choć w chwili obecnej jestem na odrobinę bardziej 'spokojnej wodzie' lub tylko mi się wydaje, a może to zoobojetnienie. W każdym razie siłowo podejmuje różne aktywności. Prę do przodu. Czuję się tutaj jak w gronie 'przyjaciół'. Jeśli to okresnienie na wyrost to przepraszam. Będzie mi bardzo miło jeśli będę mogła od czasu do czasu wymienić posty z Wami oraz poczytać co u Was. Pozdrawiam, Asia

5,834

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?

Cześć, Asiu. Pisz śmiało. Moja aktywność co prawda coraz mniejsza, bo " sporo się juzwylalo", i najgorsze za mną, ale zapraszam, jak najbardziej. Zachęcam jednakowoż do założenia własnego wątku.

5,835

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?
adela 07 napisał/a:

Cześć, Asiu. Pisz śmiało. Moja aktywność co prawda coraz mniejsza, bo " sporo się juzwylalo", i najgorsze za mną, ale zapraszam, jak najbardziej. Zachęcam jednakowoż do założenia własnego wątku.

Dziękuję

5,836

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?
adela 07 napisał/a:

Cześć, Asiu. Pisz śmiało. Moja aktywność co prawda coraz mniejsza, bo " sporo się juzwylalo", i najgorsze za mną, ale zapraszam, jak najbardziej. Zachęcam jednakowoż do założenia własnego wątku.

Dziękuję

5,837

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?

Mój wątek z poprzedniego roku jest raczej wyczerpany, opisałam w nim jak mój eks potrafił zachować się w obliczu dość trudnej sytuacji i dla niego i dla mnie. Ogólnie przecz ujmując dramat pod każdym kątem. Mogę się wstydzić mniej lub więcej, emocje opadły, u mnie powoli się układa pod kątem zawodowym, znalazłam nową pracę, cieszę  się bo poniekąd to państwowe zatrudnienie, bardziej pewne. Nowe wyzwanie.
wiem, że są nadal razem, że wyremontował dla niej przyczepę kampingową i wyjechali na wakacje. To tak mówiąc nawiasem. Nie powiem, że nie tknie w środku, ale co ja mogę? Skoro są razem na tyle szczęśliwi niech będą.

5,838

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?

Aha, rozumiem- czyli jesteś na podobnym etapie, co ja.
Zdrowieje, ale ciągnie się to jak flaki z olejem. W dodatku ten olej oblepił nieco " nowe życie", i  można się czasem przejechać.
Ty, Osobo chociaż życzysz dobrze swojemu zdradzaczowi, a ja nie. Czemu niby ma mu być dobrze?
To nie jest zdrowe, to oczekiwanie na " sprawiedliwość", ale cóż- jeszcze tak mam. Przyznaję się.
Obojętność względem jakości życia eksa - chciałabym ją wreszcie osiągnąć.

5,839

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?
adela 07 napisał/a:

Aha, rozumiem- czyli jesteś na podobnym etapie, co ja.
Zdrowieje, ale ciągnie się to jak flaki z olejem. W dodatku ten olej oblepił nieco " nowe życie", i  można się czasem przejechać.
Ty, Osobo chociaż życzysz dobrze swojemu zdradzaczowi, a ja nie. Czemu niby ma mu być dobrze?
To nie jest zdrowe, to oczekiwanie na " sprawiedliwość", ale cóż- jeszcze tak mam. Przyznaję się.
Obojętność względem jakości życia eksa - chciałabym ją wreszcie osiągnąć.

Adelo był czas kiedy nie życzyłam mu dobrze i otwarcie mu o tym mówiłam. Co do obojętności nie ukrywam, że wiadomość o ich rozstaniu skomentowała bym soczystym 'dobrze mu tak, dobrze jej tak' z nieskrywaną satysfakcją, myślę, że to naturalne, żadne odstępstwo od normy w przypadku poczucia krzywdy. Zresztą z mojej strony padło tyle nieprzyjemnych słów, że można byłoby kilku obdarować. Pewnie kiedyś będę się za to wstydzić. Teraz zaczęłam pisać listy do niego, do szuflady. Przeciągam go tam o wszystko, wyzywam, przeklinam, piszę o każdym najmniejszym pragnieniu, potrzebie w relacji z nim. Z dnia na dzień coraz bardziej uświadamiam sobie samej jaki to podły człowiek więc oddala się samo. Wciąż jeszcze przychodzą dni kiedy bardzo tęsknię i idealizuje go. Ale za moment myślę... 'Aśka, no co ty? On poszedł sobie po śmierci swojego syna do innej nie patrząc na lata, na nic i ty będziesz za nim płakać? Daj se spokój'. Każdy zresztą powtarza mi, że to nie ma po kim płakać, kogo żałować. I mają rację. Oni stracił wszystko, my w zasadzie nic. I tego powinnyśmy obie się trzymać, być może przyjdzie czas, że przejrzą na oczy (choć w przypadku mojego eks totalnego bezuczuciowca, swoją drogą zastanawiam się czasem jak ona może z nim być? Toć to totalny głaz, no chyba, że ma ochotę na seks... To wątpię, aby kiedykolwiek doszedł do konsensusu pt 'zraniłem ją', po jego rozstaniu, każdym burzliwym nie wyciągnął absolutnie żadnych wniosków, każda jego eks to zła kobieta była)

Mam swoje plany łącznie z rozpoczęciem pracy od września planuje zacząć chodzić znowu na basen i tym razem dodam siłownię aby mi się nie nudziło, tak bardzo chciałabym zadbać o swoje ciało, jestem szczupła, ale nigdy nie zaszkodzi, tylko ciekawe czy nie będę za bardzo leniwa?

5,840

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?
adela 07 napisał/a:

Aha, rozumiem- czyli jesteś na podobnym etapie, co ja.
Zdrowieje, ale ciągnie się to jak flaki z olejem. W dodatku ten olej oblepił nieco " nowe życie", i  można się czasem przejechać.
Ty, Osobo chociaż życzysz dobrze swojemu zdradzaczowi, a ja nie. Czemu niby ma mu być dobrze?
To nie jest zdrowe, to oczekiwanie na " sprawiedliwość", ale cóż- jeszcze tak mam. Przyznaję się.
Obojętność względem jakości życia eksa - chciałabym ją wreszcie osiągnąć.

Adelo był czas kiedy nie życzyłam mu dobrze i otwarcie mu o tym mówiłam. Co do obojętności nie ukrywam, że wiadomość o ich rozstaniu skomentowała bym soczystym 'dobrze mu tak, dobrze jej tak' z nieskrywaną satysfakcją, myślę, że to naturalne, żadne odstępstwo od normy w przypadku poczucia krzywdy. Zresztą z mojej strony padło tyle nieprzyjemnych słów, że można byłoby kilku obdarować. Pewnie kiedyś będę się za to wstydzić. Teraz zaczęłam pisać listy do niego, do szuflady. Przeciągam go tam o wszystko, wyzywam, przeklinam, piszę o każdym najmniejszym pragnieniu, potrzebie w relacji z nim. Z dnia na dzień coraz bardziej uświadamiam sobie samej jaki to podły człowiek więc oddala się samo. Wciąż jeszcze przychodzą dni kiedy bardzo tęsknię i idealizuje go. Ale za moment myślę... 'Aśka, no co ty? On poszedł sobie po śmierci swojego syna do innej nie patrząc na lata, na nic i ty będziesz za nim płakać? Daj se spokój'. Każdy zresztą powtarza mi, że to nie ma po kim płakać, kogo żałować. I mają rację. Oni stracił wszystko, my w zasadzie nic. I tego powinnyśmy obie się trzymać, być może przyjdzie czas, że przejrzą na oczy (choć w przypadku mojego eks totalnego bezuczuciowca, swoją drogą zastanawiam się czasem jak ona może z nim być? Toć to totalny głaz, no chyba, że ma ochotę na seks... To wątpię, aby kiedykolwiek doszedł do konsensusu pt 'zraniłem ją', po jego rozstaniu, każdym burzliwym nie wyciągnął absolutnie żadnych wniosków, każda jego eks to zła kobieta była)

Mam swoje plany łącznie z rozpoczęciem pracy od września planuje zacząć chodzić znowu na basen i tym razem dodam siłownię aby mi się nie nudziło, tak bardzo chciałabym zadbać o swoje ciało, jestem szczupła, ale nigdy nie zaszkodzi, tylko ciekawe czy nie będę za bardzo leniwa? Przez ten rok straciłam wszystko co może stracić dojrzały człowiek - partnera, prace, wiarę, a kawałek mnie został z nim. Ale zawierzam to Panu Bogu. Wierzę, że to wszystko miało być po coś i serio czasem podnoszę głowę ku niebu w tych złych, najgorszych momentach mówiąc w myślach 'wiem, że to jest po coś. Wierzę w to' I szczerze mówiąc jestem z siebie dumna, że nie wylądowałam w szpitalu z załamaniem nerwowym po utracie pracy. To był taki gwóźdź do trumny. Bywały naprawdę kiepskie dni. Minęły 2 miesiące i mam nową, lepszą pracę, a moje nastawienie było bardzo negatywne. W związku z tym wierzę też, że jego odejście było po coś. Jeszcze będzie pięknie i trzeba w to wierzyć.

5,841

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?

Oczywiście, Asiu, trzeba wierzyć, że jeszcze będzie pięknie. I nie reaguj na gadki, że jest wyznaczona norma czasowa, ile każdy "ustawowo" potrzebuje na dochodzenie do siebie po rozstaniu. Nie ma takiej normy, każdy według siebie sądzi i każdy potrzebuje inaczej. Jeden za trzy miesiące jest w nowym związku i ma nowe dziecko w drodze, ktoś inny potrzebuje 5 lat lub dłużej, by wyjść na prostą i uleczyć swoje życie. Z doświadczenia widzę, że im bardziej emocjonalnym roller-coasterem był związek, tym więcej czasu potrzebujemy na uspokojenie się. Do tego zazwyczaj wychodzą różne większe i mniejsze nieprzepracowane traumy z dzieciństwa.
Pytałaś o książki, więc podaję link do niektórych tytułów, które ja czytałam. O rozwodach czytałam wszystko, co znalazłam, ale teraz nie pamiętam, więc nie ma ich na liście, na pewno wydawnictwo Difin i chyba ogólnie książki z wydawnictwa Charakterów.
http://7wiatrow.blogspot.com/2017/11/pr … e-dni.html
Ponadto może pomoże Ci ten wykład - nie byliście formalnym małżeństwem, ale myślę, że na tyle blisko, że temat też Cię dotyczy.

5,842

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?

Asiu, długo przerabiałam etap" pisania do niego". Na początku, chyba po pół roku milczenia uznałam nawet że takie pisanie mi nie wystarcza, ja chcę widzieć jego twarz, gdy to wszystko mówię! Zgodził się raz, posłuchał, drugi raz to samo, podsumował, że on nic mądrego do powiedzenia nie ma, i że ja mam rację ze swoimi zarzutami. I tyle.
Doraźnie pomogło
Ale doraźnie- ile ja się napisałam wiadomości...zawsze ten sam efekt. Doraźna ulga.
Tylko czas. Niestety, tylko czas jest w stanie to uleczyć. Ale w tym czasie co się dzieje!

5,843

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?
Symbi napisał/a:

Oczywiście, Asiu, trzeba wierzyć, że jeszcze będzie pięknie. I nie reaguj na gadki, że jest wyznaczona norma czasowa, ile każdy "ustawowo" potrzebuje na dochodzenie do siebie po rozstaniu. Nie ma takiej normy, każdy według siebie sądzi i każdy potrzebuje inaczej. Jeden za trzy miesiące jest w nowym związku i ma nowe dziecko w drodze, ktoś inny potrzebuje 5 lat lub dłużej, by wyjść na prostą i uleczyć swoje życie. Z doświadczenia widzę, że im bardziej emocjonalnym roller-coasterem był związek, tym więcej czasu potrzebujemy na uspokojenie się. Do tego zazwyczaj wychodzą różne większe i mniejsze nieprzepracowane traumy z dzieciństwa.
Pytałaś o książki, więc podaję link do niektórych tytułów, które ja czytałam. O rozwodach czytałam wszystko, co znalazłam, ale teraz nie pamiętam, więc nie ma ich na liście, na pewno wydawnictwo Difin i chyba ogólnie książki z wydawnictwa Charakterów.
http://7wiatrow.blogspot.com/2017/11/pr … e-dni.html
Ponadto może pomoże Ci ten wykład - nie byliście formalnym małżeństwem, ale myślę, że na tyle blisko, że temat też Cię dotyczy.

Cały czas staram się pracować z psychologiem, w środę mam pierwszą sesję  z nową Panią psycholog. W nurcie nastawionym na rozwiązania. Mam lekką fobię społeczną po tym wszystkim. I zaburzenia obsesyjno-komplulsywne więc różowo nie jest. Podejrzenie depresji na szczęście obalone. Choć czasami tak się czuje. Są naprawdę fajnie dni kiedy czuje się taka szczęśliwa widząc naturę, która uwielbiam, potrafię zachwycić się motylem czy ważką spotkanymi na polnej drodze za moim domem. Cały czas tłumaczę sobie to było po coś o być może niedługo dowiesz się po co. Cenię swój spokój jaki mam teraz, a czasami jest mi trochę nudno a może na tym polega życie? Czasami lepiej czasami gorzej, ale ciągnę wózeczek wink

Dziękuję za linki, oczywiście skorzystam. Kilka lektur i mnóstwo filmików mam za sobą. Chętnie obejrzę z polecenia. Bardzo dziękuję Symbi i pozdrawiam ciepło

5,844

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?
adela 07 napisał/a:

Asiu, długo przerabiałam etap" pisania do niego". Na początku, chyba po pół roku milczenia uznałam nawet że takie pisanie mi nie wystarcza, ja chcę widzieć jego twarz, gdy to wszystko mówię! Zgodził się raz, posłuchał, drugi raz to samo, podsumował, że on nic mądrego do powiedzenia nie ma, i że ja mam rację ze swoimi zarzutami. I tyle.
Doraźnie pomogło
Ale doraźnie- ile ja się napisałam wiadomości...zawsze ten sam efekt. Doraźna ulga.
Tylko czas. Niestety, tylko czas jest w stanie to uleczyć. Ale w tym czasie co się dzieje!

U mnie cokolwiek bym nie napisała np. coś w stylu pozegania bądź czegoś innego znaczącego, to podejrzewam, że nawet to by go nie ruszyło. Oczywiście nic takiego nie miało miejsca, po prostu to pokazuje jakim on jest zimnym człowiekiem. Pisałam mu takie wiadomości, że kiedy je czytam sama płaczę, są do bólu szczere, ale tylko się zbłazniłam. W wiadomościach do niego brzmię jak borderline raz pisałam, że dlaczego, a innym razem, że jest okropnym narcyzem, psychofagiem etc. Dziwi mnie, że ona go chce, nie sądzę aby był dla niej inny.

Mój nigdy nie przyznał się do żadnej z win, uważa, że to moje wymyślone bzudry, sama nieprawda, że ja mam urojenia bo mam depresję(miałam podejrzenie depresji, ale się nie potwierdziło) . Kiedy powiedziałam mu, że nawet teraz manipuluje rzeczywistością to zaciął się, przestał mówić. Później zaczął śmiać się, że tak bardzo było mi z nim źle, że do dziś nie zapomniałam, a minęło w tamten czas 7 miesięcy (postanowił zadzwonić gdy dowiedział się, że leczę się psychiatrycznie w kwietniu tego roku) dosłownie się śmiał, sprawiło mu to przyjemność, że ja jeszcze jestem za nim. Powiedział mi, że mentalnie nigdy ze mną nie był, na resztę pytań nie miał odpowiedzi wyłącznie słuchał. W jego tonie można było wyczuc arogancję i protekcjonalne traktowanie. Kłamał, że z nią już nie jest dopiero kiedy powiedziałam mu, że mój brat widział ich na ulicy razem w mieście nie wiedział co ma powiedzieć. On idzie w zaparte, że wszystko jest moją winą. Gdyby to było normalne rozstanie ja bym tego nie wzięła tak na głowę, ale to rozstanie z chorobą w tle więc człowiek analizuje, a, że ja jestem na tyle wrażliwa to nie potrafiłam racjonalnie na to spojrzeć tylko wciąż analizowałam kto kogo i kiedy. Czułam się na tamten czas okropnie i dziś widzę, dużo czytam też o przypadkach kiedy partner zaraża swoją partnerke, że on zachował się jak ostatnia świnia. Ponieważ ja wszystko mam na własne życzenie, o wszystkim decydowałam ja mówiąc mu o zgrozo, że ja nie szukam niczego poważnego na samym początku ( na etapie silnego zakochania zaproponował mi małżeństwo, powiedziałam, że nie bo nie chce już wychodzić za mąż) a on to odebrał jako propozycja lekkiej relacji mimo, że mówiłam, że ja do takich układów się nie nadaje i nie jestem na jeden raz. Jeden wniosek z tego? Mocno zaburzony gość, narcyz? Socjopata? szukający w życiu sam nie wie czego, niedojrzały, nieodpowiedzialny, dziecko w skórze dorosłego faceta z mnóstwem teorii spiskowych w głowie.

Ostatnio musiałam wysłać mu też jedno pismo sądowe, że 'stoję za nim' , aby mu pomóc. Mimo wszystko. Druga miałaby to gdzieś jak powiedziała moja mama i bratowa. Zadzwonił, że jemu nic to nie da bo najprawdopodobniej wezmą mnie na świadka na co ja zapewniłam go, że nie będę świadkować z uwagi na bliskie reakcje z pozwanym. I tak to trochę wróciło do mnie. Wiem, że on mną manipulował kiedy zadzwonił aby dowiedzieć się na 100 procent czy ma mnie po swojej stronie. Mam nadzieję, że to wszystko i dalej nic mnie nie sięgnie z przeszłości.

5,845

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?
adela 07 napisał/a:

Asiu, długo przerabiałam etap" pisania do niego". Na początku, chyba po pół roku milczenia uznałam nawet że takie pisanie mi nie wystarcza, ja chcę widzieć jego twarz, gdy to wszystko mówię! Zgodził się raz, posłuchał, drugi raz to samo, podsumował, że on nic mądrego do powiedzenia nie ma, i że ja mam rację ze swoimi zarzutami. I tyle.
Doraźnie pomogło
Ale doraźnie- ile ja się napisałam wiadomości...zawsze ten sam efekt. Doraźna ulga.
Tylko czas. Niestety, tylko czas jest w stanie to uleczyć. Ale w tym czasie co się dzieje!

To chyba jedyne wyjście całkiem urwać kontakt, bez pisania listów i właśnie czas, o czym dopieroco napisałam w innym wątku. Ile można zrobić to zrobić a potem po prostu czekać.

5,846

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?

Urwanie kontaktu to podstawa. Bezsporny, żelazny, nieodzowny warunek procesu dochodzenia do siebie, odcinania się od "tamtego życia". Wiedzą to wszyscy. A ja czułam, że dopóki nie wyrzucę z siebie wszystkiego, i nie trafi do do uszu i oczu eksa- nie zdołam go spełnić.
Problem w tym, że jak część wywaliłam, rosło następne. Sterty pretensji, tony żalu, wiadra łez, nieskończoność pytań....zdaje się to studnią bez dna. I to pytanie- czemu do cholery JA mam się z tym męczyć?? On narobił syfu! Niech się z tym użera!
Takie było moje myślenie.
Po dwóch latach- już do niego nie piszę- to źródło wysycha. I nie wiem, czy była to dobra metoda, czy nie. Bo może sam czas zdziałałby to samo. Być może wydłużyłam sobie cierpienie? Nie wiem. Po prostu czułam, że tego potrzebuję. Powiedziałam mu któregoś razu "zabierz to wszystko ode mnie!cały ten syf jest twój- czemu tylko mnie dręczy?"
"Gdybym umiał, zabrałbym"- odpowiedział.
(Jeśli to kogoś interesuje).
Podsumowując:
Daleko mi jeszcze do obojętności. Czuję dużo złości, obiłabym mu jeszcze chętnie gębę.

5,847

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?
adela 07 napisał/a:

Urwanie kontaktu to podstawa. Bezsporny, żelazny, nieodzowny warunek procesu dochodzenia do siebie, odcinania się od "tamtego życia". Wiedzą to wszyscy. A ja czułam, że dopóki nie wyrzucę z siebie wszystkiego, i nie trafi do do uszu i oczu eksa- nie zdołam go spełnić.
Problem w tym, że jak część wywaliłam, rosło następne. Sterty pretensji, tony żalu, wiadra łez, nieskończoność pytań....zdaje się to studnią bez dna. I to pytanie- czemu do cholery JA mam się z tym męczyć?? On narobił syfu! Niech się z tym użera!
Takie było moje myślenie.
Po dwóch latach- już do niego nie piszę- to źródło wysycha. I nie wiem, czy była to dobra metoda, czy nie. Bo może sam czas zdziałałby to samo. Być może wydłużyłam sobie cierpienie? Nie wiem. Po prostu czułam, że tego potrzebuję. Powiedziałam mu któregoś razu "zabierz to wszystko ode mnie!cały ten syf jest twój- czemu tylko mnie dręczy?"
"Gdybym umiał, zabrałbym"- odpowiedział.
(Jeśli to kogoś interesuje).
Podsumowując:
Daleko mi jeszcze do obojętności. Czuję dużo złości, obiłabym mu jeszcze chętnie gębę.

A jesteś w stanie teraz zainteresować się innym?
Pisałaś, że były jakieś internetowe randki (po ktorych z tego co doczytywalam nie zaiskrzylo). Czy ex, jego figura mimo wszystko jeszcze Cię blokuje i nie jesteś otwarta?

5,848 Ostatnio edytowany przez adela 07 (2022-10-10 18:14:01)

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?

Internetowe randki to były kompletne niewypały- dziwne jakieś typy, nie chce mi się o tym znów pisać.
Figura eksa- hmmm, myślę o tym często, ale niestety nie ma na kim tego sprawdzić. Nie umawiam się ostatnio z facetami..nie mam skąd ich brać wink
Niemniej jednak- oprócz tego, że mnie zdradził- miał dużo cech, które powodowały, że do siebie pasowaliśmy. Wiadomo, że trudno jest znależc kogoś, kto w podobnym stopniu będzie je posiadał.
Pomijając fakt, że w ogóle trudno znależć kogoś w ogóle sensownego.
Ale to, co zawarłaś w swoim pytaniu niepokoi mnie , bo właśnie tego sie obawiam.
Ostatni facet, z którym się spotykałam, fizycznie mi się podoba. Ma niewątpliwie dużą zaletę w wyglądzie zewnętrznym- jest wysoki, dużo wyższy od M. Ale niestety posiada cechy, które powodują, że nie czuję do niego "mięty"- mianowicie jest niezdecydowany, o wszystko pyta, jest wrażliwym artystą, co czyni go za mało męskim w moim odczuciu. To taki typ faceta, który potrzebuje silnej, zaradnej i dominującej nad nim partnerki. A ja taka zupełnie nie jestem. Ja z tych, co lubią czuć sie "takie małe" przy silnym, męskim, opiekuńczym partnerze. Nie mylić, broń boże z typem macho- blee.

5,849

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?

No wiadomo, że gdyby Ci ex nie odpowiadał to byś z nim nie była.
Ale sorry, czy jego styl zakończenia relacji nie zmienił calkowicie spostrzegania jego osoby względem jego zalet.?
Czy czułaś  się taka mała i zaopiekowana gdy miał w du..Twoje uczucia i tak po prostu Cię olał?.
Kiedyś ktoś mądrze powiedzial że mężczyznę poznaje się po tym , jak kończy.

5,850

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?

Leszek Miller. „Prawdziwego mężczyznę poznaje się po tym jak kończy, a nie jak zaczyna". W tym wypadku chyba można wierzyć politykowi wink

Posty [ 5,786 do 5,850 z 5,918 ]

Strony Poprzednia 1 88 89 90 91 92 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » NASZA SPOŁECZNOŚĆ » Kiedy dojrzewaja panowie?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024