Uciążliwy lokator. - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony Poprzednia 1 2 3

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 131 do 169 z 169 ]

131

Odp: Uciążliwy lokator.
Olinka napisał/a:

Lokator jest rozczarowany czy przeciwnie?
Wyjaśniło się już dlaczego była tak tajemnicza i co się za tym kryło?

Jest rozczarowany jej wiekiem.
Zwierzył się mojemu mężowi, że chciałby jeszcze mieć dzieci.
A ponieważ ona już po 40 - ce to może być problem.

Zobacz podobne tematy :

132 Ostatnio edytowany przez Krejzolka82 (2021-03-06 10:32:30)

Odp: Uciążliwy lokator.

To co, On po zdjęciach zakładał Jej wiek czy skłamała podczas pisania/rozmowy?

Nigdy tego nie zrozumiem po co ludzie tak retuszują zdjęcia?
Jest to dla mnie zrozumiałe, jak wklejamy na portale społecznościowe najlepsze zdjęcia, ale najlepsze bez retuszu.
Chociaż ja jestem z tych co wklejają zdjęcia nie jakieś super, niepozowane( w sensie kilkastet zdjęć, aby wybrać najlepsze).
Wklejam po prostu te które w danym momencie mi się spodobają albo mam taki kaprys.

Mam na swoim Facebook'u zdjecie z widoczną plamką po wyprysku i szczerze przez myśl mi przeszło, żeby to zatuszować, ale zaraz otrzeźwienie, po co?
Jak dla mnie zdjęcie jest fajne, ponieważ ukazuje całą mnie z moimi charakterystycznym bananem na buzi.

P. S. Ogólnie jestem niefotogeniczna i może dlatego nie przywiązuję do zdjęć, aż tak dużej uwagi.
Chociaż czasem mam ochotę na ładne zdjęcie i wtedy jest robiona sesja, która kończy się skasowaniem wszystkich zdjęć. big_smile big_smile big_smile

133

Odp: Uciążliwy lokator.
Krejzolka82 napisał/a:

To co, On po zdjęciach zakładał Jej wiek czy skłamała podczas pisania/rozmowy?

Nigdy tego nie zrozumiem po co ludzie tak retuszują zdjęcia?
Jest to dla mnie zrozumiałe, jak wklejamy na portale społecznościowe najlepsze zdjęcia, ale najlepsze bez retuszu.
Chociaż ja jestem z tych co wklejają zdjęcia nie jakieś super, niepozowane( w sensie kilkastet zdjęć, aby wybrać najlepsze).
Wklejam po prostu te które w danym momencie mi się spodobają albo mam taki kaprys.

Mam na swoim Facebook'u zdjecie z widoczną plamką po wyprysku i szczerze przez myśl mi przeszło, żeby to zatuszować, ale zaraz otrzeźwienie, po co?
Jak dla mnie zdjęcie jest fajne, ponieważ ukazuje całą mnie z moimi charakterystycznym bananem na buzi.

P. S. Ogólnie jestem niefotogeniczna i może dlatego nie przywiązuję do zdjęć, aż tak dużej uwagi.
Chociaż czasem mam ochotę na ładne zdjęcie i wtedy jest robiona sesja, która kończy się skasowaniem wszystkich zdjęć. big_smile big_smile big_smile

W czasie rozmów/korespondencji nie podała swojego wieku.
Ze zdjęć wydawało mu się, że jest około 30- ki.
Gdy na początku próbował się dowiedzieć to albo nie odpowiadała albo cytatami, że 'kobiety o wiek się nie pyta", "masz tyle lat na ile się czujesz" więc dał spokój. Tak jak z innymi pytaniami na które nie chciała odpowiadać.
Wczoraj wszystko mu o sobie opowiedziała, pokazała zdjęcia z pracy, rodziny, dokumenty.
Powiedziała szczerze, że nie ma zamiaru bawić się z długie podchody, będzie oczekiwała szybkiej decyzji od niego a także sama szybka decyzje podejmie.
Wczoraj był jej czas zwierzeń, mógł pytać o wszystko, ona go nie pytała o nic.
Dziś będzie odwrotnie.

Ps. Nie wydaje mi się, że jesteś niefotogeniczna.

134 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2021-03-06 11:30:03)

Odp: Uciążliwy lokator.

Ja jestem niefotogeniczna i zawsze coś ze zdjęciem jest nie tak:) Albo mi włosy sterczą, albo mi się nos świeci albo minę zrobię taką, że lepiej nie patrzeć. Prawie nigdy nie jestem zadowolona, tak już mam. Jednak nie podanie facetowi swojego prawdziwego wieku na wstępie jest po prostu nieuczciwe. Są ludzie którym trudno zaakceptować to, że ktoś jest starszy czy młodszy niż sobie wyobrażali. Ja np. nie wyobrażam sobie, żebym była w związku z facetem młodszym ode mnie, nawet o rok. Tak, wiem.. życie pisze różne scenariusze, ale gdyby facet okazał się o tych 5 lat młodszy niż sądziłam, to chyba byłabym bardzo rozczarowana smile Jednak w wypadku Lokatora stało się i teraz naprawdę jestem ciekawa, jak to dalej się potoczy. 40 lat to w końcu nie jest tak wiele żeby urodzić dziecko w dzisiejszych czasach, więc jak się sobie spodobali...
Ciekawe.

135 Ostatnio edytowany przez Kleoma (2021-03-06 11:42:18)

Odp: Uciążliwy lokator.
Salomonka napisał/a:

Ja jestem niefotogeniczna i zawsze coś ze zdjęciem jest nie tak:) Albo mi włosy sterczą, albo mi się nos świeci albo minę zrobię taką, że lepiej nie patrzeć. Prawie nigdy nie jestem zadowolona, tak już mam. Jednak nie podanie facetowi swojego prawdziwego wieku na wstępie jest po prostu nieuczciwe. Są ludzie którym trudno zaakceptować to, że ktoś jest starszy czy młodszy niż sobie wyobrażali. Ja np. nie wyobrażam sobie, żebym była w związku z facetem młodszym ode mnie, nawet o rok. Tak, wiem.. życie pisze różne scenariusze, ale gdyby facet okazał się o tych 5 lat młodszy niż sądziłam, to chyba byłabym bardzo rozczarowana smile Jednak w wypadku Lokatora stało się i teraz naprawdę jestem ciekawa, jak to dalej się potoczy. 40 lat to w końcu nie jest tak wiele żeby urodzić dziecko w dzisiejszych czasach, więc jak się sobie spodobali...
Ciekawe.

Jemu nie przeszkadzałoby te 4 lata różnicy gdyby spotkali się kilka lat temu.
Teraz chodzi mu o prokreację.
Mój mąż go pocieszył, że zawsze jest in vitro do dyspozycji.
Obydwaj nie mają zbyt dużej wiedzy na temat fizjologii kobiety.

Ona ma 42 już.

136

Odp: Uciążliwy lokator.
Kleoma napisał/a:
Krejzolka82 napisał/a:

To co, On po zdjęciach zakładał Jej wiek czy skłamała podczas pisania/rozmowy?

Nigdy tego nie zrozumiem po co ludzie tak retuszują zdjęcia?
Jest to dla mnie zrozumiałe, jak wklejamy na portale społecznościowe najlepsze zdjęcia, ale najlepsze bez retuszu.
Chociaż ja jestem z tych co wklejają zdjęcia nie jakieś super, niepozowane( w sensie kilkastet zdjęć, aby wybrać najlepsze).
Wklejam po prostu te które w danym momencie mi się spodobają albo mam taki kaprys.

Mam na swoim Facebook'u zdjecie z widoczną plamką po wyprysku i szczerze przez myśl mi przeszło, żeby to zatuszować, ale zaraz otrzeźwienie, po co?
Jak dla mnie zdjęcie jest fajne, ponieważ ukazuje całą mnie z moimi charakterystycznym bananem na buzi.

P. S. Ogólnie jestem niefotogeniczna i może dlatego nie przywiązuję do zdjęć, aż tak dużej uwagi.
Chociaż czasem mam ochotę na ładne zdjęcie i wtedy jest robiona sesja, która kończy się skasowaniem wszystkich zdjęć. big_smile big_smile big_smile

W czasie rozmów/korespondencji nie podała swojego wieku.
Ze zdjęć wydawało mu się, że jest około 30- ki.
Gdy na początku próbował się dowiedzieć to albo nie odpowiadała albo cytatami, że 'kobiety o wiek się nie pyta", "masz tyle lat na ile się czujesz" więc dał spokój. Tak jak z innymi pytaniami na które nie chciała odpowiadać.
Wczoraj wszystko mu o sobie opowiedziała, pokazała zdjęcia z pracy, rodziny, dokumenty.
Powiedziała szczerze, że nie ma zamiaru bawić się z długie podchody, będzie oczekiwała szybkiej decyzji od niego a także sama szybka decyzje podejmie.
Wczoraj był jej czas zwierzeń, mógł pytać o wszystko, ona go nie pytała o nic.
Dziś będzie odwrotnie.

Ps. Nie wydaje mi się, że jesteś niefotogeniczna.


Przeczytałam Twój post Naprędce i w tym samym momencie, On na głos ja w myślach "przecież to jakiś program w telewizji" big_smile big_smile big_smile (chodzi o wczorajszy dzień zwierzeń)

A czy Ty wiesz dlaczego On w ogóle się z Nią spotkał?

Nie jestem za "1000 pytań do..." na portalach randkowych ani na spotkaniach, ale bez przesady.
Jestem ciekawa o czym Oni rozmawiali i na jakiej zasadzie odbywały się te ich rozmowy pisane?

Można być tajemniczym, ale bardziej w kontekście flirtu a nie cały czas.

Osobiście dałabym sobie spokój z osobą, która tak odpowiadała by na moje pytania.

I wiadomo, że stwierdzenie "masz tyle lat na ile się czujesz" oznacza, że pisze to osoba starsza, która czuje się młodsza.

I już to stwierdzenie powinno Mu dać do myślenia, jak zależy mu na dzieciach i chce młodszej partnerki.

137

Odp: Uciążliwy lokator.
Kleoma napisał/a:

Jemu nie przeszkadzałoby te 4 lata różnicy gdyby spotkali się kilka lat temu.
Teraz chodzi mu o prokreację.
Mój mąż go pocieszył, że zawsze jest in vitro do dyspozycji.
Obydwaj nie mają zbyt dużej wiedzy na temat fizjologii kobiety.

Ona ma 42 już.

No to się nie dogadali smile Ciekawe co tą kobietą kierowało, gdy wysyłała mu swoje nieaktualne zdjęcia i zatajała wiek, desperacja?

138

Odp: Uciążliwy lokator.

Przychodzi mi na myśl jedynie to, ze nie podała wieku bo bała się, ze on od razu zrezygnuje z korespondencji.
A pokazując się w pełnej krasie liczyła, że wiek metrykalny stanie się nieważny.
Bo nadal wygląda atrakcyjnie, ma nienaganną sylwetkę, makijaż i zabiegi upiększające odejmują wizualnie lat.

Te testy i pytania to skrzywienie zawodowe.
Skończyła psychologię i pedagogikę dorosłych?, pracowała jako psycholog policyjny ale się wypaliła zawodowo.
Obecnie pracuje w szkole językowej, nauka on- line.
Komputer i telefon to jej warsztat pracy.

Dziś on pracuje do 13.
Ma po niego podjechać tak jak wczoraj.
Wczoraj było już ciemno gdy się spotkali więc siedzieli w aucie.
Dziś będą coś oglądać, spacerować.

139

Odp: Uciążliwy lokator.
Kleoma napisał/a:
Salomonka napisał/a:

Ja jestem niefotogeniczna i zawsze coś ze zdjęciem jest nie tak:) Albo mi włosy sterczą, albo mi się nos świeci albo minę zrobię taką, że lepiej nie patrzeć. Prawie nigdy nie jestem zadowolona, tak już mam. Jednak nie podanie facetowi swojego prawdziwego wieku na wstępie jest po prostu nieuczciwe. Są ludzie którym trudno zaakceptować to, że ktoś jest starszy czy młodszy niż sobie wyobrażali. Ja np. nie wyobrażam sobie, żebym była w związku z facetem młodszym ode mnie, nawet o rok. Tak, wiem.. życie pisze różne scenariusze, ale gdyby facet okazał się o tych 5 lat młodszy niż sądziłam, to chyba byłabym bardzo rozczarowana smile Jednak w wypadku Lokatora stało się i teraz naprawdę jestem ciekawa, jak to dalej się potoczy. 40 lat to w końcu nie jest tak wiele żeby urodzić dziecko w dzisiejszych czasach, więc jak się sobie spodobali...
Ciekawe.

Jemu nie przeszkadzałoby te 4 lata różnicy gdyby spotkali się kilka lat temu.
Teraz chodzi mu o prokreację.
Mój mąż go pocieszył, że zawsze jest in vitro do dyspozycji.
Obydwaj nie mają zbyt dużej wiedzy na temat fizjologii kobiety.

Ona ma 42 już.

Nie no kobiety po 40tce też w ciążę zachodzą. To jest indywidualna sprawa.
Natomiast, ten Twój lokator jest strasznie naiwny. Gość, który ledwo pracuje, kasy za bardzo nie ma i chce jeszcze mieć dziecko? Jak oni to dziecko by utrzymali? Żadna 30latka na taki układ nie pójdzie.

140

Odp: Uciążliwy lokator.

Również nie rozumiem takiego świadomego narażania się na wywołanie ewentualnego rozczarowania, które - jeśli nie podaje się swojego wieku i wysyła nieaktualne, na domiar złego retuszowane zdjęcia - wydaje się jak najbardziej możliwym scenariuszem. Czyżby liczyła, że tak go olśni, że to nie będzie miało żadnego znaczenia? wink

Edit:

Kleoma napisał/a:

Przychodzi mi na myśl jedynie to, ze nie podała wieku bo bała się, ze on od razu zrezygnuje z korespondencji.
A pokazując się w pełnej krasie liczyła, że wiek metrykalny stanie się nieważny.
Bo nadal wygląda atrakcyjnie, ma nienaganną sylwetkę, makijaż i zabiegi upiększające odejmują wizualnie lat.

Teraz zauważyłam, że pojawił się Twój kolejny wpis. Wychodzi na to, że mamy podobne odczucia.

141

Odp: Uciążliwy lokator.
Kleoma napisał/a:

Wczoraj było już ciemno gdy się spotkali więc siedzieli w aucie.
Dziś będą coś oglądać, spacerować.

Jak to siedzieli w aucie? Nie zaprosił jej nawet na kawę do domu? Przecież chyba wiedział że przyjedzie, to posprzątał choć z grubsza smile

142

Odp: Uciążliwy lokator.

No dobra, ale jakby nie było jest to nieuczciwe z Jej strony.
Na serio, nie rozumiem jak to się stało, że On zdecydował się z Nią spotkać?
Desperacja?

143

Odp: Uciążliwy lokator.

Tak czytam ten wątek... owszem, bardzo ciekawy... Ale czy ten Twój lokator wie, że dzielisz się jego sprawami osobistymi z połową Polski i kawałkiem zagranicy? I czy się na to zgadza?

144

Odp: Uciążliwy lokator.

Oni chyba oboje nieco zdesperowani. Ona chwyciła się tego młodszego gościa, w sumie niezbyt sobie dającego radę w życiu, a on lekceważąc sygnały ostrzegawcze co do jej wieku zgodził się na jej przyjazd. No cóż... Jak to mówią starzy górale; W życiu nie można mieć wszystkiego smile

145

Odp: Uciążliwy lokator.
bbasia napisał/a:

Tak czytam ten wątek... owszem, bardzo ciekawy... Ale czy ten Twój lokator wie, że dzielisz się jego sprawami osobistymi z połową Polski i kawałkiem zagranicy? I czy się na to zgadza?

Tak naprawdę to jest nasza wina, ponieważ to my prosimy o więcej informacji.

146

Odp: Uciążliwy lokator.

Nie wiem nawet w jakiej części Polski mieszka autorka, wszyscy tutaj jesteśmy anonimowi więc raczej trudno dociec o kogo chodzi.
Może pan Lokator istnieje, a może nie..:) Poczytać można, bo mało na forum jest wątków optymistycznych, a jednocześnie ciekawych. Wiele osób kibicuje lokatorowi Kleomy i czeka na dobre zakończenie tej historii. Nie sądzę, aby było coś niestosownego w tym wątku, w końcu każdy tutaj opisując jakąś swoją historię wymienia i opisuje inne osoby, bo inaczej się nie da.
Ja tam trzymam kciuki za Lokatora i liczę że sobie wszystko poukłada jak chce, gdziekolwiek jest i kimkolwiek jest smile

147

Odp: Uciążliwy lokator.
Salomonka napisał/a:

Nie wiem nawet w jakiej części Polski mieszka autorka, wszyscy tutaj jesteśmy anonimowi więc raczej trudno dociec o kogo chodzi.
Może pan Lokator istnieje, a może nie..:) Poczytać można, bo mało na forum jest wątków optymistycznych, a jednocześnie ciekawych. Wiele osób kibicuje lokatorowi Kleomy i czeka na dobre zakończenie tej historii. Nie sądzę, aby było coś niestosownego w tym wątku, w końcu każdy tutaj opisując jakąś swoją historię wymienia i opisuje inne osoby, bo inaczej się nie da.
Ja tam trzymam kciuki za Lokatora i liczę że sobie wszystko poukłada jak chce, gdziekolwiek jest i kimkolwiek jest smile

Z tą anonimowością nie byłabym taka pewna... .

148

Odp: Uciążliwy lokator.
bbasia napisał/a:

Tak czytam ten wątek... owszem, bardzo ciekawy... Ale czy ten Twój lokator wie, że dzielisz się jego sprawami osobistymi z połową Polski i kawałkiem zagranicy? I czy się na to zgadza?

Faktycznie, masz rację.
Musze się opamiętać.
Miał być to wątek, w którym ja otrzymam rady jak współżyć z lokatorem aby nikomu nie stała się krzywda.
A zanosi się na to, że będę się dzielić tym czego się dowiem zaglądając mu pod pierzynę.
Jakby to, że on używa pierzyn mojej teściowej świętej pamięci mnie do tego upoważniało.

149 Ostatnio edytowany przez Krejzolka82 (2021-03-06 23:22:10)

Odp: Uciążliwy lokator.
Kleoma napisał/a:
bbasia napisał/a:

Tak czytam ten wątek... owszem, bardzo ciekawy... Ale czy ten Twój lokator wie, że dzielisz się jego sprawami osobistymi z połową Polski i kawałkiem zagranicy? I czy się na to zgadza?

Faktycznie, masz rację.
Musze się opamiętać.
Miał być to wątek, w którym ja otrzymam rady jak współżyć z lokatorem aby nikomu nie stała się krzywda.
A zanosi się na to, że będę się dzielić tym czego się dowiem zaglądając mu pod pierzynę.
Jakby to, że on używa pierzyn mojej teściowej świętej pamięci mnie do tego upoważniało.

Wychodzi na to, że jestem straszną plotkarą o co bym siebie nie podejrzewała. big_smile big_smile big_smile
Parę słów na swoje usprawiedliwienie: w realnym życiu nie interesuję się życiem obcych ludzi.
Po prostu mnie to nie obchodzi.

Ale coś jest w tym temacie, że jest to mój ulubiony temat.
Uwielbiam czytać to co tutaj Kleoma pisze.

Ten temat mogę porównać do dobrej książki.
Z każdym rozdziałem nie mogę doczekać się zakończenia.
I tutaj mam to samo, zapewne dlatego, że strasznie mi żal Lokatora i uważam Go za dobrego i naiwnego człowieka.
Nie mogę zrozumieć, jak najbliższa Mu Osoba tak z Nim postąpiła.
Po prostu chciałabym w tym temacie przeczytać happy end. smile smile smile

Z naprawdę ciężkim sercem to piszę, ale szanuję to, że to już koniec opowieści.

Pozdrawiam smile smile smile

150

Odp: Uciążliwy lokator.

Ja też czytałem... życzę Lokatorowi powodzenia i Wam Kleoma też smile smile

151

Odp: Uciążliwy lokator.

Weszła Basia i zabiła ciekawą, z życia wziętą opowieść wink. Buuu...

Niemniej, choć muszę przyznać, że i ja śledziłam ją z dużym zainteresowaniem, bo ujęła mnie historia i postawa jej bohatera, to gdzieś po drodze przemknęło mi przez myśl, że od pewnego etapu chyba nie jest to w stosunku do niego tak całkiem w porządku.

W każdym razie trzymam kciuki za dobry koniec i tego szczerze życzę smile.

152

Odp: Uciążliwy lokator.

Przykro mi, że posułam zabawę... wink
Przyznam się, że również z ciekawością czytałam ten wątek, ale przypomniało mi się, jak kiedyś zgadałam się ze znajomą, że ktoś kto tutaj roztrząsał swoje problemy był jej znajomą. Tak że świat internetowy jest tak naprawdę mały i może lokator Kleomy kiedyś by sie o tym dowiedział i miał pretensje. A po co wprowadzać kwasy pomiędzy - jak wynika z wątku - całkiem fajną zażyłość.
A plotkować lubimy wszyscy, tylko niektórzy nie chcą się do tego przyznawać smile smile :0

153 Ostatnio edytowany przez złodziej zapalniczek (2021-03-09 16:03:11)

Odp: Uciążliwy lokator.

kleoma pisz pisz dalej, bardzo lubię twoje posty pewnie dla tego że życzliwych ludzi brakuje na co dzień, twoja inność jest fajna
pisz bo, po to jest forum, nie tylko miejsce na smutne historie ale te z uśmiechem czyta się lepiej
a cztery lata cóż to jest w sytuacji lokatora to nic takiego gdy sam nie jest już podlotkiem

154

Odp: Uciążliwy lokator.

Już od środy lokator ma wolne od pracy.
U siebie już wszystko zrobił i posprzątał, nudzi mu się widać więc mnie molestuje ofiarowując pomoc.
Albo sam zaczyna działać na moim terenie.
Gdy tylko wytknę nos z domu już jest przy mnie.
Wielkanoc spędzamy razem. Zaprosił nas na świąteczny żurek, który ponoć w jego wykonaniu jest rewelacyjny.
Z jajami od moich kur.

155

Odp: Uciążliwy lokator.
Kleoma napisał/a:

Już od środy lokator ma wolne od pracy.
U siebie już wszystko zrobił i posprzątał, nudzi mu się widać więc mnie molestuje ofiarowując pomoc.
Albo sam zaczyna działać na moim terenie.
Gdy tylko wytknę nos z domu już jest przy mnie.
Wielkanoc spędzamy razem. Zaprosił nas na świąteczny żurek, który ponoć w jego wykonaniu jest rewelacyjny.
Z jajami od moich kur.

Chłopak jest pewnie bardzo samotny. Próbowaliście z nim porozmawiać? Powiedzcie, że macie dość i tyle. Miałam kiedyś w klasie takie go znajomego w latach szkolnych. Miły, wchodził ludziom w tyłek, ale zadawał tysiące pytań, każdego o coś męczył, aż ludzie mieli go dosyć
Nikt mu tego nie powiedział, dopiero ja zwróciłam uwagę, że mnie to przeszkadza i się wtedy uspokoił
Dlatego uważam, że powinniście o tym z nim porozmawiać. Nie może być tak, że nie masz czasu dla siebie.
Jak nie podziała, a was dalej będzie wkurzał to trzeba trochę mocniej powiedzieć, że nie życzycie go sobie na swoim terenie i koniec kropka. Macie do tego prawo
Ja jako człowiek, który lubi czasem posiedzieć sam dostałabym szału, gdyby ktoś mnie tak nagabywał

156

Odp: Uciążliwy lokator.
Rin Trine napisał/a:
Kleoma napisał/a:

Już od środy lokator ma wolne od pracy.
U siebie już wszystko zrobił i posprzątał, nudzi mu się widać więc mnie molestuje ofiarowując pomoc.
Albo sam zaczyna działać na moim terenie.
Gdy tylko wytknę nos z domu już jest przy mnie.
Wielkanoc spędzamy razem. Zaprosił nas na świąteczny żurek, który ponoć w jego wykonaniu jest rewelacyjny.
Z jajami od moich kur.

Chłopak jest pewnie bardzo samotny. Próbowaliście z nim porozmawiać? Powiedzcie, że macie dość i tyle. Miałam kiedyś w klasie takie go znajomego w latach szkolnych. Miły, wchodził ludziom w tyłek, ale zadawał tysiące pytań, każdego o coś męczył, aż ludzie mieli go dosyć
Nikt mu tego nie powiedział, dopiero ja zwróciłam uwagę, że mnie to przeszkadza i się wtedy uspokoił
Dlatego uważam, że powinniście o tym z nim porozmawiać. Nie może być tak, że nie masz czasu dla siebie.
Jak nie podziała, a was dalej będzie wkurzał to trzeba trochę mocniej powiedzieć, że nie życzycie go sobie na swoim terenie i koniec kropka. Macie do tego prawo
Ja jako człowiek, który lubi czasem posiedzieć sam dostałabym szału, gdyby ktoś mnie tak nagabywał

On nie rozumie jak coś do niego mówię. Musiałabym chyba wrzasnąć aby do niego dotarło?
A mój mąż nie widzi problemu. Nawet się cieszy, że z wielu rzeczy do zrobienia jest przez niego wyręczony.

157

Odp: Uciążliwy lokator.

A ja myślę, że lokator jest strasznie wygodny i na rękę mu te wszystkie życiowe dramaty, które trzymają się go jak mało kogo na świecie wink Znalazł sobie dobrych ludzi, którym może się wyżalić i w których łaski się wkupił i tak sobie żyje. Wydaje Wam się, że Wam pomaga i odwdzięcza się za ofiarowaną mu pomoc, ale w rzeczywistości o nic się martwić nie musi, bo robią to za niego inni (on jest przecież zbyt nieporadny na takie rzeczy). Myślę Kleoma, że Twoje pierwsze odczucia względem niego były chyba najbliższe stanu faktycznego i dziwię się, że po tych wszystkich wpisach nikt tu nie widzi lekkiej manipulacji otoczeniem z jego strony. Bo granie wiecznej ofiary, która jest przecież jednostką o czystym sercu, ale której świat wiecznie rzuca kłody pod nogi, jest rodzajem manipulacji smile Myślę, że ten człowiek będzie już na wieki "tym trzecim" w Waszym małżeństwie, bo naopowiadał Wam już o sobie tyle smutnych historii, że przy najmniejszej próbie odsunięcia się od niego już sami siebie będziecie wpędzać w poczucie winy. Ogólnie uważam, że cała ta relacja jest mocno dziwna.

158

Odp: Uciążliwy lokator.

Z zainteresowaniem przeczytałam tę historię, która ma wiele analogii do przypadku mojego. Opiszę, ponieważ moje doświadczenia mogą przydać się Tobie, Kleomo, a może i innym.

Dom po dziadkach, obok mojego, stał niezamieszkały, nieogrzewany, a więc zawilgocony i zarośnięty pajęczynami. Ktoś mi powiedział o facecie, którego żona wywaliła z domu, a taki porządny, czysty, pracowity, stała praca.... Zjawił się - w sile wieku, zadbany, grzeczny, więc połowę domu udostępniłam do zamieszkania, drugą połowę wykorzystywałam jako gospodarczą. Umówiliśmy się, że sam sobie wyremontuje, a w zamian za mieszkanie, będzie mi pomagał w ciężkich pracach w domu i ogrodzie.

Teraz wątek, który nie pasuje do Twojej, Kleomo, historii, ale nie mogę pominąć. Gdy się wprowadzał poczęstowałam pana piwkiem, a on nie... nie pije, już nie pije. Zapaliło mi się czerwone światełko, ale mnie uspokoił, że nie pije kilka lat i nigdy nie weźmie do ust kropli. Później dowiedziałam się, że oczywiście alkoholizm i przemoc po pijaku były powodem rozwodu, wywalenia z domu i odwrócenia się kategorycznego dzieci, wręcz nienawiści z ich strony. W każdym razie upłynęło kilka lat mieszkania mojego bezczynszowego lokatora, pomagania mi, zaprzyjaźnienia się ze mną i moim psem, sympatycznych stosunków z moim partnerem pomieszkującym u mnie.
Wrósł w moją rodzinę, nie był upierdliwy, jak Twój lokator, znał granice spoufalania się - chociaż mówiliśmy sobie po imieniu, to traktował mnie z pewną uniżonością, co nawet mnie śmieszyło, np. otwierał bramę, gdy wjeżdżałam, odbierał z ręki zakupy itp.
Był bardzo pomocny, wykonywał dużo prac ramię w ramię ze mną i był na każde zawołanie. Gdy wyjeżdżałam w delegacje lub na urlopy, opiekował się psem i domem. Czułam sie bezpieczna i traktowałam jak przyjaciela, rewanżując się, np. lekarstwami i wysłuchiwaniem zwierzeń...
Ktoś mnie przestrzegał, że kiedyś mogę miec problem, np. gdy będę chciała sprzedać dom, a on dużo zainwestował..., ktoś inny, że za pracę w przeliczeniu na wysokość opłaty za wynajem trzeba odprowadzić podatek... Wszystko odkładałam na później.

Pewnego dnia zjawiła się "koleżanka" z pracy. Dawna kochanka, o której słyszałam wcześniej. Owdowiała i mogli związać się ze sobą. Znała przeszłość pana, jej synowie również, wiec nie byli zainteresowani zamieszkaniem z nim. Wykazali więcej rozumu, niż ja. Ale o tym później, bo tu najważniejsza jest "koleżanka". Najpierw były długie wizyty, później pozostawanie w domu po kryjomu, gdy on wychodził do pracy, później mieszkanie bez ukrywania się. Żadnej rozmowy, ze może zaczną płacić jakiś grosz za wynajem albo odpracują, np. myciem okien. Pan coraz mniej czasu poświęcał pomaganiu mi, musiałam się prosić i mówiąc szczerze szlag mnie trafiał, gdy machałam grabiami lub miotłą (duży ogród), a "państwo" siedzieli sobie na tarasie mojego domu, popijając kawkę i zajadając upieczone przez panią ciasto. Jedyną korzyścią było to, ze mój pies miał opiekę, gdy często wyjeżdżałam w delegacje. I tak trwał ten układ pare lat.

Pewnego dnia lokator zniknął z oczu, a z mojego barku zniknęły mocne trunki. Szukałam go u jego matki, sióstr... bezskutecznie. W końcu pies zaczął się dobijać do zamkniętego od środka domu. Demolka, melina, sos butelek i popiołu papierosowego... Ale to juz inny wątek. Powiem krótko: wezwałam pogotowie, było odtrucie, powrót na kolanach z kwiatami, a ja głupia wybaczyłam i nie wyrzuciłam. Do następnego razu, jakoś po roku? Wyprowadzka nie była łatwa, bo pan wrósł, a nie miał oszczędności, zarabiał mało. Na szczęście "narzeczona" pomogła, znalazła stary dom w swojej rodzinie.

Mamy z sobą kontakt telefoniczny, czasami widujemy się. Nie pije, jest mi bardzo wdzięczy za pomoc, gdy znalazł sie wówczas na ulicy i za lata naszej przyjaźni.

Morał z tej opowiastki jest taki: warto pomagać, ale na precyzyjnie ustalonych zasadach. Lepiej stworzyć ramy finansowe tej pomocy, a dopiero nadwyżkę traktować jako wzajemnie gesty przyjacielskie. Pojawienie się kobiety, założenie rodziny odmienia relacje z ludźmi w otoczeniu. Warto wówczas także postawić granice i nie pozwolić, aby sytuacja rozwijała się "na żywioł". Chyba, że z góry założymy życie w "komunie", co też może mieć zalety.

159

Odp: Uciążliwy lokator.

Kleoma jak się potoczyła historia waszego lokatora?

160

Odp: Uciążliwy lokator.
Ajko napisał/a:

Kleoma jak się potoczyła historia waszego lokatora?

A dalej to przynajmniej na razie jakoś mu się układa, marzenia spełnia.
Od czasu mojego ostatniego wpisu trochę się działo.
Zmienił zawód, obecnie jest budowlańcem, prace wykończeniowe,
Był 2 razy po kilka miesięcy za granicą ze swoją ekipą.
Obecnie mieszka w stolicy od kilku miesięcy.
U nas jeszcze trzyma trochę swoich rzeczy, ale klucze oddał, nie przyjeżdża już na weekendy.
Poznał dziewczynę tam pracującą, pochodzącą z zabitej wsi na Podlasiu.
Mieli w planie wynajęcie wspólne mieszkania, ale wojna i napływ uchodźców trochę pokrzyżował im plany bo wynajem gwałtownie podrożał.
Ona chce jeszcze z rok popracować, zaoszczędzić i wrócić w swoje strony bo ma tam duży dom. On pewnie pójdzie za nią. Zobaczymy.

161

Odp: Uciążliwy lokator.

Kleoma, czyli wszystko dobrze się zakończyło, super smile

162

Odp: Uciążliwy lokator.
Kleoma napisał/a:

On nas widzi jak na patelni.
Ma dobry widok na nasze podwórko, wejście do domu. Gdy tylko któreś z nas wyjdzie z domu i coś robi na podwórku to on zaraz się pojawia, proponuje pomoc albo o coś pyta.
W sobotę wróciliśmy z większych zakupów. Gdy tylko zobaczył jak wyjmujemy z bagażnika to od razu przyleciał ofiarując pomoc w noszeniu do domu.
Raczej mu się nie skończą tematy bo w pracy słucha radia i uważa, że też powinien się podzielić uzyskanymi tam wiadomościami, podyskutować z nami o tym.
Gdy zastanawialiśmy się z mężem czy mu wynająć gdy o to poprosił to miałam obawy czy nie będzie zapraszał kolegów, będą głośne imprezy itd.
Do głowy mi nie przyszło, że on się tak do nas przyklei.
Spora różnica wieku jest między nami. On ma tu kilka osób z którymi utrzymywał bliski kontakt.
Z nami to było tylko "dzień dobry".

A nie możecie po prostu powiedzieć spokojnie i kulturalnie, że chcecie pobyć sami? Ja jestem introwertyczką, byłam na wyjeździe ze znajomymi. Przebywanie ciągłe z kimś mnie męczy, muszę poprzebywać trochę na osobności i powiedziałam wprost, że to nie foch, tylko jako introwertyk czerpię energię z wewnątrz i jak za dużo przebywam wśród ludzi to mam przebodźcowanie i muszę sama ochłonąć. Powiedziałam wprost, wytłumaczyłam, bo nie każdy to rozumie
Może ten chłopak jest po prostu samotny? I nie zdaje sobie nawet sprawy z tego, że źle robi? Ja bym powiedziała miło, kulturalnie, ale wprost.

163

Odp: Uciążliwy lokator.

Kleoma przepraszam, ze nie odpisałam, ale oczywiście przeczytałam. Historia niesamowita i serce się cieszy, że chłopak poszedł do przodu. Wasze wsparcie dodało mu skrzydeł i wyfrunął ten wasz adoptowany lokator big_smile. Jesteście naprawdę niesamowici, że wytrzymaliście ten dyskomfort naruszania waszej przestrzeni.
Mąż nie tęskni, bo pisałaś, że lubił jego odwiedziny?

164

Odp: Uciążliwy lokator.
Rumunski_Zolnierz napisał/a:

Kleoma, czyli wszystko dobrze się zakończyło, super smile

Jeszcze się nie zakończyło i nie całkiem jest super.
Owszem, ma pracę, ale nadal jest bezdomny, mieszka na kwaterze, kilku mężczyzn w jednym pokoju.

165

Odp: Uciążliwy lokator.
Ajko napisał/a:

Kleoma przepraszam, ze nie odpisałam, ale oczywiście przeczytałam. Historia niesamowita i serce się cieszy, że chłopak poszedł do przodu. Wasze wsparcie dodało mu skrzydeł i wyfrunął ten wasz adoptowany lokator big_smile. Jesteście naprawdę niesamowici, że wytrzymaliście ten dyskomfort naruszania waszej przestrzeni.
Mąż nie tęskni, bo pisałaś, że lubił jego odwiedziny?

Mąż z nim ma cały czas kontakt. Lokator co jakiś czas wysyła mu zdjęcia różnych kuriozów ze swojej pracy.
To mąż mu odpisuje, komentuje, czasem pogadają.
Ostatnio wysłał zdjęcie zrobione z okna kwatery; ich dostawcze auto otoczyło stado dzików.
Był też niedawno wymienić sobie ubrania z zimowych na letnie.
On zawsze był ambitny, pracowity, chciał coś osiągnąć.
Nasza pomoc była krótka i znikoma. Może nawet my więcej skorzystaliśmy finansowo gdyby tak rzetelnie obliczyć jego wkład pracy włożony w naszą posesję.
Jeżeli mu się uda stać się posiadaczem domu to będzie to jedynie jego zasługa.

166

Odp: Uciążliwy lokator.

Bardzo wartościowy chłopiec a historia że płakać się chce.oby znalazł swoje miejsce i ukochaną kobietę.
Jesteście wielcy

167

Odp: Uciążliwy lokator.

Świetna historia, nie czytałam jej wcześniej, a zasługuje na to. Zachowaliście się z mężem wzorowo Kleomo, oby więcej takich ludzi - prawdziwych Ludzi. smile

168 Ostatnio edytowany przez blueangel (2022-05-29 17:52:18)

Odp: Uciążliwy lokator.

Przeczytalam caly watek z zapartym tchem. niesamowite. i szacun dla niego za to, jak opiekowal sie ojcem. gdyby jednak chcial sprobowac pracy zagranica daj znac, aktualnie jestem poza granicami i czasem cos wpadnie mi w ucho, moze nawet niekoniecznie z jezykiem i wgle smile i moze udaloby mus ie szybciej odlozyc na cos swojego..

pozdrawiam.

169

Odp: Uciążliwy lokator.
blueangel napisał/a:

Przeczytalam caly watek z zapartym tchem. niesamowite. i szacun dla niego za to, jak opiekowal sie ojcem. gdyby jednak chcial sprobowac pracy zagranica daj znac, aktualnie jestem poza granicami i czasem cos wpadnie mi w ucho, moze nawet niekoniecznie z jezykiem i wgle smile i moze udaloby mus ie szybciej odlozyc na cos swojego..

pozdrawiam.

Dziękuję za chęć pomocy, to bardzo miły gest.
On jeździ za granicę od czasu do czasu. Mają nawet za dużo ofert, mogą przebierać, brać te najatrakcyjniejsze..
Jednak preferuje pracę w Polsce bo ma tu kobietę.
A i zarobki w budownictwie poszły w górę i zbliżają się do tych za granicą a koszty utrzymania jednak w Polsce są sporo mniejsze.

Posty [ 131 do 169 z 169 ]

Strony Poprzednia 1 2 3

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024