reniarenia napisał/a:E, co ty tam wiesz
„Po czym poznać studenta prawa? Sam ci powie.”
Szkoda mi czasu nad rozstrzasaniem sie nad Toba zwlaszcza, ze do krytyki nie potrafisz sie odnieść - tak jak napisałem, uwagi krytyczne pomijasz/kasujesz/deprecjonujesz, a wszystko to tylko potwierdziłas swoja odpowiedzią.
Wybacz, ze nie mam tyle wazeliny jak niektórzy co weszli Ci juz tak bardzo w tylek, ze az dziw iż moga jeszcze oddychać, wiec kończąc swoj udział w Twoim wątku dopisze tylko...
Opisałaś kilka wydarzeń w kilku słowach z 10lat - zbudowałas tym przed nami obraz tyrana, ktorego łaskawie z anielskim poświeceniem znosiłaś... Niektórzy uwierzyli w to tak bardzo, ze za chwile ogłasza Cie druga Matka Teresa... a prawda MOZE byc zgoła odmienna.
Z tych samych TWOICH zdań, ustaliliśmy juz, ze jestes niedowartościowana, nie umiesz radzić sobie z problemami, a do tego jestes roszczeniowa. Przykład? O seksie tak wiele piszesz wiec pewnie „tu Cie boli”. Jak rozwiazalas problem? Udawałaś orgazmy, a kiedy Ci sie znudziło zaczęłaś od niego ich WYMAGAĆ. Pracy Twojej nad poprawa stanu faktycznego, żadnej. Cytując (niedokładnie) Ciebie - „myślałam, ze sie samo zrobi”. Kobiety piszą, ze orgazm zaczyna sie na dluugo przed sypialnia. Zgadzam sie. Tylko dlaczego uważasz, ze to dotyczy TYLKO Twojego męża? Kiedy chciał zebys chodziła ubrana bardziej atrakcyjnie zbesztalas go i uczyniłaś z tego zarzut?
Wspomnialas tez iż fakt, ze jestes gruba przeszkadzał mężowi. Co z tym zrobiłaś? Czy przez 10lat zmieniłaś rozmiar na mniejszy? Bo rozumiem, ze mąż mial pracowac nad jakością seksu ale Ciebie to juz niedotyczlo?.Kiedy pisalas o bezpieczeństwie i zarobkach zdeprecjonowalas je. Tak, zarabiał wiecej ALE „co to tam za zarobki”. Czy on Ci bronil zarabiać wiecej? Mamy 2020 rok, kobiety moga wszystko! Jesli twierdzisz, ze on zarabiał wiecej od Ciebie i jest to bardzo malo to prosty z tego fakt, ze Ty zarabiasz żenująco malo. Dlaczego wiec fakt niewielkich zarobków krytykujesz u męża i czynisz z tego zarzut a ze swoich to juz niekoniecznie.Czyż nie jestes bez wad, łaknaca poklepywania po ramieniu i slodkich slow po jakże traumatycznym małżeństwie... w ktorym on odpowiadał za wszystko co zle a Ty...(?)
O wow, ale pięknie po mnie jezdzisz. Prawie jak ja po mężu. Czy my czasem nie jestesmy po rozwodzie?
Tak na szybko, troche po łebkach, prezentując unikanie krytyki, ci odpowiem.
Nie wiem skad ci sie wzięło, że deprecjonowalam zarobki męża. Podkreslilam, ze to nie był zaden szał, zeby nie wyszlo, ze sie chlopa tyle lat trzymałam, bo mial zasobny portfel. Nie masz pojęcia ile zarabia on, ile ja, ale juz lecisz z komentarzem że na pewno żenująco mało. Ehe
Gdybyś dokladniej przeczytał ten temat, to wiedzialbys, że nie jestem gruba. Waze jakos 68 kg przy 176 wzrostu, podczas malzenstwa bylo 71-72 kg - przez stres trochę schudlam. Normalnie tucznik hodowlany ze mnie, mąż mial racje, muszę schudnąć.
Zupelnie swiadomie napisalam, ze orgazmów zaczelam wymagac. Tak, wymagac, bo lata proszenia o zmiane i ogarniecia rowniez moich potrzeb byly jak gadanie do obrazu. nawet lepiej, jesli za dlugo nie moglam dojsc, to on sie potrafil wkurzyc, bo przecież on sie stara a ja nic! Droga do orgazmu naprawdę zaczyna sie w głowie to na dlugo przed pójściem do łóżka. Tylko że z moim mezem sie nie dalo, nie reagowal na zaczepki, zdjecia, ocieranie, nie prowokowal zadnych sytuacji ktore budowaly napięcie. A na kiego grzyba mi budowanie orgazmu w swojej glowie samemu? Do seksu "na własną rękę" nie potrzebuję budować napiecia.
Seks u niego e glowie zaczynal sie zwykle o 2 w nocy, kiedy szedł spać, a ja juz dawno spalam. Zasadniczo mąż mógł ze mną robić co chcial, kazda pozycja, każda opcja była spoko, zero pruderii. Tylko że nie wtedy, kiedy wyrywal mnie ze snu i wszystko trwalo 5 minut.
Ladny obrazek sobie narysowałes - gruba, leniwa, niestarajaca się baba, roszczeniowa, niedowartosciowana, zle zarabiajaca, coś tam jeszcze. Tylko ze to nie ja
Kacper - ogolnie to sie go nie bałam, jedynie co to czasami unikalam jakichs tematow zeby uniknąć nerwów.