Walczyć czy skończyć? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Walczyć czy skończyć?

Strony Poprzednia 1 2 3 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 66 do 130 z 157 ]

66

Odp: Walczyć czy skończyć?

Osobiście uważam mojego meza za mizogina. Niemal wszystkie moje koleżanki byly dla niego glupie, dość czesto wypowiadał się o kobietach w lekceważący sposób. I myślę, że w gruncie rzeczy mnie również traktowal zle miedzy innymi z poczucia wlasnej wyższości

Oprócz tego, wasze teorie moga znajdowac potwierdzenie w tym, xe podczas 10 lat związku ja dostalam sie na wymarzone studia, ukończyłam je w terminie z niezłym wynikiem, dostałam się na aplikację prawnicza, bez problemu zdalam kolejne egzaminy i za kilka miesiecy bede juz pełnoprawną "pania mecenas". Moj mąż tymczasem rzucil jeden kierunek tuz przed obrona licencjatu, drugi będzie kończył dopiero teraz, po 8 latach studiowania go.
Ale z drugiej strony, on lepiej zarabial i to jego bylo stac na kupno mieszkania... Choć faktem jest, ze często deprecjonowal moja pracę, wywyzszal się, choc tak naprawdę całe zycie pracowal w windykacji telefonicznej. Sama nie wiem.

A co do slabego seksu - mysle, ze on nie wie że byl kiepski. Wstyd sie przyznać, ale ponieważ mialam większe doswiadczenie od niego, przy tych slabych początkach kilka razy udalam orgazm albo w ogole przyjemność. Myslalam, ze sie podciagnie i bedzie taki jak moj poprzedni partner. Skutek byl taki, ze to udawanie tak weszlo mi w nawyk, że mialam powazne problemy (tkwiace w głowie) z osiagnieciem satysfakcji, bo podświadomie się spinalam. Wiem doskonale, że sama sie w to wpedzilam. Dopiero na rok, może dwa przed rozwodem poszlam po rozum do glowy i zaczelam wymagac satystakcji w łóżku - nie obylo sie bez pretensji ze czemu ja nie moge dojsc, ale ostatecznie nawet kilka razy udalo mu sie mnie doprowadzić. Ale to bylo kilka razu na kilkaset. Jego plusem była na pewno otwartość na eksperymenty, pozycje itd - ale to nie zmienia faktu, ze realizacja pomyslow byla taka sobie. No a później doszly do tego komentarze na temat mojego wygladu, pretensje xe nie chce sie kochac nad ranem i mi sie juz w ogóle odechciało. Wspomnienie seksu z nim było jednym z najsilniejszych, ktore przekreslaly szanse na jakikolwiek powrót.

Zobacz podobne tematy :

67

Odp: Walczyć czy skończyć?

A jednak czułem że się pochwalisz ,nawet sposób prowadzenia nas na sznurku do kłębeka sugerował mi że jesteś prawnikiem.Rozumiem także teraz te 10 lat i to że tak naprawdę nie były dla ciebie stracone.Wiesz ,inaczej odbiera się 10 lat w twoim wieku ,a inaczej już po 50-tce.Chociaż to ciągle ta sama waga ,coś jak co jest cięższe ,kilo pierza ,czy kilo żelaza.Myślę że nie zechcesz teraz po takich sercowych kłopotach w młodości dokopać każdemu facetowi który stanie na twej drodze? Gratuluję ukończenia studiów ,życzę wybrania ciekaej aplikacji ,może sędziowskiej-rodzinnej? Nie zdziwiłbym się gdybyś magisterke broniła w oparciu o swój przykład .I już tak na końcu ,no powiedz wreszcie ,po co był ci potrzebny ten ślub z przed pół roku? Tak prosto ,jak chłopu który przed chwilą nastąpił na grabie.Proszę.Pozdrawiam.Kacper.

68

Odp: Walczyć czy skończyć?

Oj Kacprze, prowokujesz niestrudzenie smile

Po co mi ten slub byl? Nie wiem. Naprawdę nie wiem. Wiem, że na pewno nie był po to, ze "on sie zmieni", bo wtedy jeszcze nawet nie docieralo do mnie, że nie jest dobrze.

A co ma moje wyksztalcenie do calego tego tematu, to w ogole nie wiem, i mysle ze nie chodzi bynajmniej o to, że jest pierwsza w nocy wink

Maz mi dzisiaj zafundowal trudny dzień, generalnie poszlo o to, ze postawiłam sprawe jasno - nie chcę słyszeć o jego podbojach ani zyc w trojkacie z nim i jego nowa partnerka. Oczywiście w efekcie wylaly sie wiadra szamba z obu stron, a kiedy na godzinę wpadłam na urodzinowe piwo koleżanki, mąż mnie wytrwale ignorowal. I bardzo mi to ignorowanie pasowalo smile

69

Odp: Walczyć czy skończyć?

Wiesz ,to co piszesz o tych 10-ciu latach swego życia ,te twoje przemyślenia ,są tak typowe dla wielu pań ,że naprawdę ten twój watek powinni przytaczac dzieciakom w szkole średniej.Naprawdę.Zazwyczaj jednak większość pań dochodzi do twoich wniosków tak gdzieś około 50+. Też jest normalnym że wchodzisz w wiek dojrzały i zaczynasz sobie cenić seks na poziomie a nie tak jak za szczeniackich czasów.Co do zachowania męża , teraz , no to cóż mu innego pozostało kiedy widzi że fajna żona macha mu husteczka z odjezdzajacego pociągu.Zostaje sam ,no w zasadzie z obcą malolata w łóżku .Zawsze to coś ,tylko co stracił to się nie wróci.Wiesz ,to jednak 10 lat kiedy czuł się pewnie ,kiedy wasze układy hormonalne już zdążyły sie zegrac.Ty już się odlaczylas ,chociaż widzę że jeszcze nie całkowicie ,ale przed nim jeszcze wielka praca.

70

Odp: Walczyć czy skończyć?

No, nie z taką malolata - dziewczyna jest starsza od niego o kilka lat wink

Szkoda mi go. Ale nie pozwole na to, zebym znowu cierpiala bo on coś tam coś tam. Przetrawi, przeżyje i będzie smigal dalej.

Natomiast jego dzisiejsze zachodnie, tj. nerwy i końcowo foch, to taka klasyka gatunku, poczułam sie jakby byl październik zeszłego roku. Niby chodzil chlopak na psychoterapię, niby twierdzi ze cos zrozumial, a jsk przyszło co do czego... smile

71

Odp: Walczyć czy skończyć?

Wiesz ,to co jest teraz u niego ,to raczej normalne.Przez te 10 lat waszego wspólnego życia wasze układy hormonalne i jednoczesna produkcja tych samych neuroprzekaznikow po prostu się zagrały.Ty też teraz musisz uważać z tym swoim nowym panem ,bo jesli potrwa to za długo ,to będziesz cierpieć przy rozstaniu ,lub cierpieć będzie twój nowy poważny związek ,taki na całe życie.Stąd tak boli rozstanie.Właśnie to efekt pracy mózgu i wydzielania hormonów.Zazwyczaj po rozstaniu na początku cieszy się chłopak ,a cierpi dziewczyna ,zaś po kilku miesiącach jest zupełnie odwrotnie.Czy my się wyspimy dzisiaj?

72

Odp: Walczyć czy skończyć?
Kacper55 napisał/a:

Wiesz ,to co jest teraz u niego ,to raczej normalne.Przez te 10 lat waszego wspólnego życia wasze układy hormonalne i jednoczesna produkcja tych samych neuroprzekaznikow po prostu się zagrały.Ty też teraz musisz uważać z tym swoim nowym panem ,bo jesli potrwa to za długo ,to będziesz cierpieć przy rozstaniu ,lub cierpieć będzie twój nowy poważny związek ,taki na całe życie.Stąd tak boli rozstanie.Właśnie to efekt pracy mózgu i wydzielania hormonów.Zazwyczaj po rozstaniu na początku cieszy się chłopak ,a cierpi dziewczyna ,zaś po kilku miesiącach jest zupełnie odwrotnie.Czy my się wyspimy dzisiaj?

Mam nadzieję z moim "noweym panem" rozstaiemy sie w zgodzie i bez zalu, kiedy jedno z nas sie znudzi smile

Noc jest jeszcze mloda wink

73

Odp: Walczyć czy skończyć?

Oj ,nie igraj z ogniem ,na razie to tylko sprawdzilas że od strony seksu z twojej strony wszystko jest ok. i się cieszysz że mąż nie miał racji ,ty miałaś rację.Jednak bywa że ........i wtedy zawsze ktoś cierpi.Seks to nie zabawka ,on naprawdę wiąże ,u was z mężem akurat spowodował rozwód.To gderanie męża na inne tematy było by do zniesienia ,myślę , mógła byś go jakoś wychować ,ucywilizowac ,gdyby to wam pasowało. No przecież zmywarka nie może być powodem do rozwodu . Walka o przywództwo w małżeństwie , w sensie ,kto więcej zarabia ,kto jest zdolniejszy i szybciej skończył studia ,kogo bardziej lubią we wspólnym towarzystwie myślę że też nie może być powodem do rozwodu? Ale przecież kiedyś musiało być między wami dobrze ,coś was przyciągnęło wzajemnie ,później te prawie 10 lat też jakoś funkcjonowaliscie razem i buuum ,zaczęło się kopanie.Czyż można się aż tak mylić w ocenie przy doborze partnera? A jak to widzą wasi znajomi ,wasze rodziny z których pochodzicie? Czy nie próbują jakoś pogodzić te dwa kopiace się na oślep zrebaki?

74

Odp: Walczyć czy skończyć?

Widzę, że chyba omawiane są tutaj teraz dwie oddzielne kwestie a nawet trzy, skoro już zaczynamy skupiać się na różnicach w umiejętnościach łóżkowych. Czy dyskusyjne jest, że Autorka zdecydowała się odejść od męża? Raczej nie, skoro czuła się od dłuższego czasu, jak człowiek gorszego sortu, nie zasługującą na szacunek,  zrozumienie i bycie akceptowaną. Znosiła to przez długi czas, ale  w końcu czara goryczy się przelała.
Jeśli czuła się poniżana czy pogardzana a facet nie widział w tym niczego złego i nie próbował nawet się zmienić, to czy należy oczekiwać, że ktoś będzie dalej żył w takim dołku, biczując się codziennie? Wątpię.
Druga sprawa, bardziej zastanawiająca, to fakt, że takie cechy mogą pozostać niezauważalne, a jeśli nawet widać jakieś ich zaczątki, to zostaje to zlekceważone, będąc przekonanym, że się to zmienić może tylko na lepsze. A może właśnie lekceważy się pewne symptomy, bo jednak przyciąga nas do kogoś coś zupełnie innego?

75

Odp: Walczyć czy skończyć?

Renia, ale tak szczerze, bo anonimowe  forum;)
Jak odbierałas  klucze miałaś  już kontakt z obecnym kochankiem? Kontakt, nie romans?

76

Odp: Walczyć czy skończyć?

Oj Ela ,przecież ten kochanek jest tu tylko po to by potwierdzić Reni że jest inaczej niż twierdził mąż co do jej atrakcyjności w łóżku.To też pewien odwet ,typu ty możesz ,więc mogę i ja.No i na koniec Renia już pisała że w końcu też ma swoje potrzeby ,więc dlaczego nie? Mnie bardziej by interesowało czy taki seks może być radosny i dawać ostatecznie zadowolenie ,patrząc na okoliczności.Jak to jest , Reniu?

77 Ostatnio edytowany przez reniarenia (2020-06-11 14:32:07)

Odp: Walczyć czy skończyć?

Myślę, że w temacie powodow rozstania wszystko juz powiedziałam. Jedynie co, to chciałabym zaznaczyć, że kwestia seksu na pewno nie byla główna przyczyna decyzji o rozstaniu. Akurat na tym polu byłabym gotowa poczekac na lepsze, liczyć na zmiany i podciągnięcie sie "w technice", gdyby tylko grało na wszystkich innych polach. Niestety, moj mąż potrafil odtrącić mnie kiedy sie do niego wdzieczylam i jeszcze skomentowac ze powinnam np. wciągnąć brzuch jak stoję.

Ela - tak, mojego kochanka znam od kilku ładnych lat. Pomagał mi ogarnac kwestie techniczne po przeprowadzce i tak wyszlo, że zaczęliśmy ze soba sypiac. Co z tego będzie - czas pokaże, ale osobiście myślę że nic.

Kacper - szczerze mówiąc, szokuje mnie kompletnie tok myslenia ze moj uklad z kochankiem jest motywowany na zasadzie "ja ci pokażę". Kurczę, ja chyba jestem z innego swiata, naprawdę, bo raczej patrze w kategoriach zaspakajania potrzeb takich jak kontakt z drugim człowiekiem, satysfakcja seksualna, bliskość. Wow, gdybym kiedykolwiek zdecydowała się pójść do lozka z kimś na złość komuś innemu albo zeby udowodnić cos sobie lub komus, to w dalszej kolejności poszlabym na kozetke u psychoterapeuty.
Sypiam z tym chlopakiem, bo oboje jestesmy samotni, pasujemy sobie w lozku, kazde z nas ma za soba ciezkie rozstanie i troche ran po nich. Przy okazji po prostu sie lubimy, nie każde nasze spotkanie konczy sie w łóżku. A sam seks, odpowiadając na twoje pytanie, jest super, pełen satysfakcji, czułości, namiętności.

78

Odp: Walczyć czy skończyć?

O ile o zdradach i zdradzających mówi się zwykle w wiadomy sposób, to sam przyznaję, że po lekturze tego forum moje spojrzenie się nieco "rozciągnęło". Autorko, Twoje małżeństwo chyba istniało chyba tylko na papierze, bo z reguły strona zdradzana odczuwa jakiekolwiek chociaż pozytywne uczucie do partnera, ale tutaj mąż chyba za bardzo tego nie okazywał. Nie wspominając o jego własnych podbojach. Swoją drogą tekst pt: "Wciągnij brzuch!" mogę co najwyżej wypalić do kumpla po pijaku...Ale do własnej żony, będąc w pełni świadomym wypowiadanych słów...

79 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2020-06-11 14:44:54)

Odp: Walczyć czy skończyć?

Po prostu jak ktoś  wymienia  takie mnóstwo złych cech męża,  to wiem że już  w momencie zakładania tematu podjął  decyzję,  opcja B jest już dostępna, a pewnie ten Pan  rozstał się trochę  przed Twoją  przeprowadzką .
Więc  nie było w Twoim małżeństwie już żadnego poszukiwania rozwiązania, a jedynie  potwierdzenia, co tu uzyskałaś jak widzę. wink
Dla mnie  jesteś  niestety mało wiarygodna jako pokrzywdzona żoną, więc nie dołączę  do chóru.

80

Odp: Walczyć czy skończyć?

Mnie najbardziej dziwi dlaczego Autorka zdecydowała się jednak na ślub..? Ale to raczej nie temat tego wątku? Poza tym jakiekolwiek szanse mogłyby i być, gdyby facet zaczął Autorkę traktować poważnie i szacunkiem, ale  w tym momencie wraca zadane na początku pytanie: po co Ci to było? Czy przez te 8 czy 9 lat( nie licząc okresu małżeństwa) nie było naprawdę widać żadnych oznak jego prawdziwej natury czy po prostu to zbagatelizowałaś?

81

Odp: Walczyć czy skończyć?

Jeku ,Renia , jak ty ślicznie się złościsz ,ale tak na poważnie ,nie uważasz że od 10-ciu lat kręcisz się mniej więcej w jednym kręgu osób i to nie jest dobre na przyszłość ,by znaleźć męża? Wiem ,wiem ,na razie musisz przejść rozwód ,później trochę odpocząć ,no właśnie.Przypuszczam że twój nowy facet też jest z tego kręgu osób ,być może się mylę.Reniu ,ja jestem z Marsa ,ty chyba z Wenus ,mam rację? Niemniej jestem ciekaw twych motywów postepowania ,dzięki za odpowiedzi.Pozdrawiam.

82

Odp: Walczyć czy skończyć?

Oj rany..zdecydowała się na ślub,  bo wcale nie było między nimi tak źle.  Ale pojawił się znajomy i okazało się,  że może być  lepiej.
Wtedy u sporej grupy ludzi  mózg uruchamia  nie analizę,  ale jednostronne myślenie  gdzie mąż  przeznaczony jest do odstrzału.
I tak się stało. Gdyby była uczciwa, powiedziałabym sobie: ja jestem taka i taka, mąż ma takie i takie wady,  decyduję  że odchodzę  i JA nie chcę  tego ratować,  bo mogę  mieć  lepiej. I może mąż też.
Zamiast tego ona ustawia się tak, by wina była męża. A ona wyszła na dobra.
Składa Ci się  teraz, Bagiennik.?

83 Ostatnio edytowany przez reniarenia (2020-06-11 15:10:12)

Odp: Walczyć czy skończyć?
Ela210 napisał/a:

Po prostu jak ktoś  wymienia  takie mnóstwo złych cech męża,  to wiem że już  w momencie zakładania tematu podjął  decyzję,  opcja B jest już dostępna, a pewnie ten Pan  rozstał się trochę  przed Twoją  przeprowadzką .
Więc  nie było w Twoim małżeństwie już żadnego poszukiwania rozwiązania, a jedynie  potwierdzenia, co tu uzyskałaś jak widzę. wink
Dla mnie  jesteś  niestety mało wiarygodna jako pokrzywdzona żoną, więc nie dołączę  do chóru.

Elu, chyba nawet chciałabym w momencie podejmowania decyzji o rozwodzie miec w planach opcje B, pewnie byloby łatwiej ją podjąć i uniesc konsekwencje. Ale nie mialam, więc trochę nietrafiony byl twoj komentarz. Niemniej, i za niego dziękuję.
Edit - przeczytalam twoj drugi komentarz i rece mi opadly. Jakim cudem doszlas do wniosku, ze podejmując na przelomie listopada i grudnia decyzje o rozwodzie, mialam w glowie kolegę, ktorego znam od lat, a znajomosc miedzy nami zaciesnila sie dopiero po mojej wyprowadzce? Musialabym chyba miec szklana kule, zeby pod koniec zeszlego roku miec w ogole material porownawczy do podejmowania decyzji. Ja rozumiem, że sa pewne schematy funkcjonowania, no ale wrzucanie wszystkich do jednego wora jednak bywa krzywdzace.

bagiennik - skądś wzielo sie powiedzenie, że miłość jest ślepa. Pewne sygnały bagatelizowalam, innych nie dostrzegałam, tlumaczylam sobie ze on ma taki charakter. Nie wiem, mi sie dosc dlugo wydawalo, ze w kazdym związku tak jest, ze to proza zycia, że po tylu latach oczywiste jest, że fajerwerków nie będzie. A potem, we wrzesniu, przyszla cala seria zachowań mojego męża, ktore ściągnęły mi klapki z oczu. Resztę historii juz znacie.

84

Odp: Walczyć czy skończyć?

Właśnie, co innego proza życia i tzw codzienność a co innego zachowania, których nie należy w żadnym wypadku tolerować...

85

Odp: Walczyć czy skończyć?
bagienni_k napisał/a:

Właśnie, co innego proza życia i tzw codzienność a co innego zachowania, których nie należy w żadnym wypadku tolerować...

Dziś to wiem. Wtedy nie widziałam tego, nie chciałam tego widzieć, bagatelizowalam, bo kochalam i nie wyobrażałam sobie życia bez mojego męża. Wydawalo mi sie, ze mnie wspiera - dopiero rozmowa z psychologiem uswiadomila mi, ze wspieral tylko kiedy on uwazal ze ja tego potrzebuje, a nie wtedy kiedy naprawdę potrzebowalam. Wydawało mi sie, że o mnie dba - dzis widze, ze nie potrafil nawet kupic dla mnie takiej wody mineralnej jaką lubie, kupowal tylko sobie zgrzewke gazowanej, bo on taka lubi. Wydawalo mi sie, że jestem dla niego ważna - dziś wiem, ze moje zdanie było dla niego nieistotne. Non stop byly sytuacje, ze ja mu np. polecalam jakis film albo proponowałam zebysmy go razem obejrzeli, on nie chciał bo "ty nie umiesz wybierać dobrych filmów", po czym kiedy ten sam tytuł polecil mu np. kolega z pracy, to koniecznie chciał go zobaczyć. I tak mozna by w kółko.

86

Odp: Walczyć czy skończyć?

Słowem od zawsze czulas się przez męża odpychana ,byłaś tego przez większość czasu nieswiadoma ,bo kochałas ,dopiero psycholog ci to wytłumaczyl .A od kogo wyszedł pomysł rozwodu? A co by było gdyby wtedy koncem września mąż  ci się " podporzadkowal" ?

87

Odp: Walczyć czy skończyć?

Pierwszy raz rozwod zaproponował mąż jakoś w listopadzie. Mysle, że byla to jego reakcja na moją niesubordynację, chęć ukarania mnie albo doprowadzenia do porzadku. Wtedy sie przestraszyłam, choć wowczas sama juz myslalam o rozwodzie, ale jeszcze nie umialam sie do tego przyznac. Tak jak pisałam, wsadzilam mu z powrotem obraczke na palec i zaciągnęłam na terapię. Problem polegal na tym, że w tamym czasie ja juz przekroczyłam ten punkt bez powrotu, stracilam do niego jakiekolwiek cieple uczucia i na tamtym etapie ta terapia była bez sensu.

Myślę, że gdyby wtedy we wrzesniu sie zorientował w sytuacji i zmienil, bylibysmy razem. Ale on wtedy nie widzial problemu, wysmial mnie kiedy zaproponowałam pójście na terapię par.

Szczerze, nie potrafię sobie wyobrazić zeby on byl w stanie sie zmienic na tyle, żebym chciała z nim zostac albo do niego wrócić. Dobitnie pokazaly to ostatnie miesiące - staral sie, prawił mi komplementy, chciał być pomocny - ale kiedy zachowalam sie odmiennie od jego oczekiwan, zaraz były fochy, nerwy, obrona przez atak. Jestem przeszczęśliwa, że uodporniłam sie psychicznie na to i po prostu odcinałam sie od niego kiedy zaczynal skakać. Do tego przyznam, ze komplementy np na temat mojej pupy albo paznokci od czlowieka, ktore ostatnie lata nieustannie je krytykował, brzmialy dla mnie tak strasznie nieszczerze...

Wczorajszy dzien potwierdzil, ze mój mąż nie zmienil sie ani na jote, a psychoterapia na którą uczęszczał pozwoli mu jedynie na uwazanie, że z nim juz jest wssystko ok, bo przecież ją skończył. Biedny czlowiek.

88

Odp: Walczyć czy skończyć?

Wiesz Reniu , teoria i praktyka mówią że jest możliwość powrotu do siebie po przejściu takiego punktu "bez odwrotu" jednej ze stron związku. W końcu teraz oboje macie możliwość troszkę pobyć osobno ,odpocząć od siebie ,zobaczyć jak się żyje u boku innego partnera ,zweryfikować czy to inne jest faktycznie takie inne i jak długo ,co tak naprawdę jest dla każdego z was ważne by być szczesliwym ......A to że on obecnie ma seks z innym ,a ty z innym człowiekiem ,to może i dobrze ,bo wreszcie gdybyście powrócili do siebie ,to seks nie był by już tabu ,ani jakimś przetargiem ,na pewno była by większą otwartość .Z drugiej strony ,tej twojej , też fajnie jest zaczynać nową podróż przez życie tym bardziej że oboje nie macie żadnych wspólnych kotwic w postaci majątków ,czy dzieci.No dobra ,bo jeszcze trochę i zacznę ci zazdrościć.Pozdrawiam

89

Odp: Walczyć czy skończyć?

Dla mnie odwrotu nie bylo od momentu kiedy zobaczyłam że moj król jest nagi. I z ręką na sercu - przez te pół roku ani razu nie pomyslalam o tym, zeby do niego wrocic. Ide dalej, nie wiem co mnie spotka, ale wchodzić do tej samej wody drugi raz nie zamierzam.

90 Ostatnio edytowany przez authority (2020-06-11 17:40:54)

Odp: Walczyć czy skończyć?

Gdyby kobieta ciebie zdradziła chwaliła się swoimi podbojami czy nie uprawiała by tobą seksu albo była pasywna, czy przytyła sam byś nie wytrzymał. Kacper55 znam nieoficjalne statystyki ponieważ mam w rodzinie sędzinę sądu okręgowego jej mężem jest sędzia sądu rejonowego ona zajmuje się głównie sprawami rozwodów on pracuje w sadzie opiekuńczym więc mam jakieś pojęcie o tym kto i dlaczego się rozwodzi oraz ile jest wniosków o ojcostwo. Większość nas mężczyzn nie wytrzymuje zdrady nawet jak była jednorazowa albo odkrywa ja po latach gdy dawno wygasła.  PS sprawa ojcostwa nie jest taka prosta odchodząc chwilowo od tematu większość ojców nie pisze wniosku o obopólną opiekę. Niedojrzałość brak miłości do własnego dziecka. Nie pisze tu o sytuacji gdy ojciec odkrywa że to nie jego dziecko. A może to cyniczne zachowanie bo od początku nie chcą dziecka wolą już płacić albo i nie uciekając za granicę znajdą nową żonę i nowe dzieci więc po co stare.

91

Odp: Walczyć czy skończyć?

A co ciebie może spotkać złego ? Wiem że masz obawy ,każdy na twym miejscu by je miał ,masz też doświadczenie - rzecz bezcenna ,masz fajny zawód , z wypowiedzi wynika że jesteś otwarta ,szczera ,no nie widzę tu żadnych pułapek.Aha ,przypominam sobie czego się boisz ,by nie zdradzal i nie był pijakiem ,lub hazardzista.A może z tym nowym panem ci się ułoży? Chyba ci pasi ,czy to tylko taki plasterek na tę chwilę? Przypuszczam że pewnie starszy ,stąd gdzieś tu po drodze grymasilas że to tylko na chwilkę. Wiesz ,codziennie mijam taki pusty sklep ,gdzie na drzwiach wisi kartka , wyszłam na chwilkę ,zaraz wracam ,tylko to trwa już z 10 lat.A teraz pochwal się plastrem ,może męska część forum czegoś się nauczy ,czym cię zaskoczył ,czym zaimponowal ,dlaczego tak z góry mówisz że jest tylko na chwilkę? Pozdrawiam.

92 Ostatnio edytowany przez reniarenia (2020-06-11 19:13:16)

Odp: Walczyć czy skończyć?
Kacper55 napisał/a:

A co ciebie może spotkać złego ? Wiem że masz obawy ,każdy na twym miejscu by je miał ,masz też doświadczenie - rzecz bezcenna ,masz fajny zawód , z wypowiedzi wynika że jesteś otwarta ,szczera ,no nie widzę tu żadnych pułapek.Aha ,przypominam sobie czego się boisz ,by nie zdradzal i nie był pijakiem ,lub hazardzista.A może z tym nowym panem ci się ułoży? Chyba ci pasi ,czy to tylko taki plasterek na tę chwilę? Przypuszczam że pewnie starszy ,stąd gdzieś tu po drodze grymasilas że to tylko na chwilkę. Wiesz ,codziennie mijam taki pusty sklep ,gdzie na drzwiach wisi kartka , wyszłam na chwilkę ,zaraz wracam ,tylko to trwa już z 10 lat.A teraz pochwal się plastrem ,może męska część forum czegoś się nauczy ,czym cię zaskoczył ,czym zaimponowal ,dlaczego tak z góry mówisz że jest tylko na chwilkę? Pozdrawiam.

Jestem tez czasami zbyt ufna i naiwna, a sa na tym świecie niestety ludzie, ktorzy bez trudu to wykorzystują.

Moj obecny kochanek jest w moim wieku, nie jest starszy. Na początku ustaliliśmy ze to jest uklad bez zobowiązań i tego sie trzymamy, wiex myślę ze jesteśmy oboje plasterkami dla siebie wzajemnie. Nie nastawiam sie na nic, będzie co będzie.

Moj 'wymarzony" facet moglby byc miksem dobrych cech obu tych delikwentów. Ale wtedy bylby idealny, a jak wiadomo, ideały nie istnieją.

93

Odp: Walczyć czy skończyć?

Chcesz powiedzieć że " nowy " już na starcie też ma wady? Czy on zna twojego męża? Taki układ ma szansę długo się nie skończyć ,tylko na końcu zawsze zazwyczaj ktoś cierpi.No a jak to jest według ciebie ,seks w końcu przywiązuje ,czy nie ? Pojawia się tęsknota gdy go nie widzisz? Widać już przywiązanie , uzależnienie?

94 Ostatnio edytowany przez reniarenia (2020-06-11 19:47:19)

Odp: Walczyć czy skończyć?
Kacper55 napisał/a:

Chcesz powiedzieć że " nowy " już na starcie też ma wady? Czy on zna twojego męża? Taki układ ma szansę długo się nie skończyć ,tylko na końcu zawsze zazwyczaj ktoś cierpi.No a jak to jest według ciebie ,seks w końcu przywiązuje ,czy nie ? Pojawia się tęsknota gdy go nie widzisz? Widać już przywiązanie , uzależnienie?

Nowy w porównaniu do mojego męża, jest aniołem, nigdy nie uslyszalam od niego niczego zlosliwego, chamskiego, nawet w zartach. Jesli krytyka, to konstruktywna. Duzo cierpliwości, otwartosc na nowe i na zmiany. Oczywiście, że ma wady, a poniewaz znam go kilka lat, to zdazylam te wady poznac i po prostu jestem swiadoma tego, ze zycie z nimi może byc... trudne. Bywa nieodpowiedzialny, czasami wrecz niefrasobliwy, niesłowny, co mnie na przyklad wkurza bardzo, jesli miałabym go oceniac jako potencjalnego partnera na zycie.

Seks to seks. Buduje na pewno wyjątkowa intymność, bo nie jest przeciez tak, ze po seksie udajemy ze sie nie znamy i "do następnego razu". Ale zeby od razu o przywiazaniu mówić... Nie, nie tęsknię za nim bardziej niz np za przyjaciółka.

95

Odp: Walczyć czy skończyć?

Może być trudne ,a jednak ciekawe.Kurcze jesteś bardzo zasadnicza ,a jednocześnie latwowierna .Wiesz ,to są dopiero początki i jeszcze w tak szczególnym dla ciebie czasie.Ten " anioł" ,to nie przesada? a może kamuflaż? Czytałem twą bardzo ciepłą wypowiedź o mężu ,stąd me zdziwienie.

96

Odp: Walczyć czy skończyć?
Kacper55 napisał/a:

Może być trudne ,a jednak ciekawe.Kurcze jesteś bardzo zasadnicza ,a jednocześnie latwowierna .Wiesz ,to są dopiero początki i jeszcze w tak szczególnym dla ciebie czasie.Ten " anioł" ,to nie przesada? a może kamuflaż? Czytałem twą bardzo ciepłą wypowiedź o mężu ,stąd me zdziwienie.

Anioł jest oczywiście hiperbolą. Niemniej, jest to cieply, otwarty i empatyczny facet, bezinteresowny i troskliwy.

Moja łatwowierność i naiwność wynikają podobno z zanizonego poczucia własnej wartości i lęku przed odrzuceniem. Tak uslyszalam od psychologa i nad tym mocno pracuję.

97

Odp: Walczyć czy skończyć?

Nie no Renia ,chyba troszkę przesadzasz z tym lękiem przed odrzuceniem ,przecież to ty odrzucasz ,robisz rewolucję , na pewno jesteś pyskata ,to nie ja ,to twoje określenie ,chyba jeszcze dalej szukasz swojej drogi ,chcesz się lepiej poznać ,czasem warto.W mężu nie możesz się już przejrzeć ,w nowym przyjacielu jeszcze tak do końca nie chcesz.Chodzisz jeszcze na terapię? Jest ci w ogóle potrzebna? Wydaje mi się że jesteś bardzo pewną siebie.Masz jakieś wątpliwości?

98

Odp: Walczyć czy skończyć?
Kacper55 napisał/a:

Nie no Renia ,chyba troszkę przesadzasz z tym lękiem przed odrzuceniem ,przecież to ty odrzucasz ,robisz rewolucję , na pewno jesteś pyskata ,to nie ja ,to twoje określenie ,chyba jeszcze dalej szukasz swojej drogi ,chcesz się lepiej poznać ,czasem warto.W mężu nie możesz się już przejrzeć ,w nowym przyjacielu jeszcze tak do końca nie chcesz.Chodzisz jeszcze na terapię? Jest ci w ogóle potrzebna? Wydaje mi się że jesteś bardzo pewną siebie.Masz jakieś wątpliwości?

Nie, myślę że nie przesadzam. Sprawianie wrażenia bycia pewnym siebie nie oznacza, xe nie ma się problem z poczuciem wlasnej wartości. Podobnie jak znalezienie w sobie sily, żeby odejść. Mój mąż na pierwszy rzut oka jest pewny siebie, wręcz obcesowy, a jednak sami stwierdziliscie, ze jego zachowanie wzgledem mnie wynikalo z czucia sie "niższym".

Na terapię chodzę, jest potrzebna i przynosi efekty.

99

Odp: Walczyć czy skończyć?

Ciekawi mnie ,czy to mąż odebrał ci tą pewność siebie ,czy zawsze tak miałaś? Nie masz siły odejść od męża do tej pory ? Serio? Jak daleko masz jeszcze do tego rozwodu ,myślę że za porozumieniem stron ,więc 15 minut ? Przewidujesz jakieś zagrywki ze strony męża?

100

Odp: Walczyć czy skończyć?

Renia, wszystko co dalej piszesz potwierdzasz  to co napisałam.
Mąž  miał wady,  ale Ty wcale nie postanowiłaś  odejść .Po prostu chciałaś przeskoczyć  na inną  gałąź,  ale jest słabiej niż myślałaś.
Bo inaczej nic by Cię nie obchodziło to czy mąż  ma nową  partnerkę czy nie i ucielabys z nim kontakt, bo dzieci nie macie.
Jak naprawdę  zdecydowałaś  się na FwB to po co rozważania  charakteru  nowego/ starego przyjaciela?
Więc póki będziesz sama siebie oklamywać, będziesz stać  w miejscu.

101

Odp: Walczyć czy skończyć?

Kacper - zawsze tak mialam, ale zachowania męża to moim zdaniem nasilily. Mialam na mysli znalezienie sily do odejscia w sensie wtedy, jesienią. Teraz to już nie ma tematu smile

Ela - przepraszam, nie bede udowadniać, że nie jestem wielbladem i jednak zaufam własnej glowie, a nie twojemu zdaniu.

102

Odp: Walczyć czy skończyć?

Naprawdę  Renia, gdzie ja napisałam że chcę bys  mi cokolwiek udowadniała?. Moje zdanie bierze się z tego, co sama o sytuacji piszesz.
Jeśli natomiast twierdzisz, że podjęła dojrzałą,  przemyślaną decyzję to ja nie myślę  Cię przekonywać,  że jest inaczej.Masz terapię,  więc tam to rozstrzygnij.
Pozdrawiam.

103

Odp: Walczyć czy skończyć?

Reniu ,zrozum ,nigdy nie uleczysz swoich strachow ,fobii ,obaw ,innym człowiekiem.Jesli nie nauczysz się kochać samej siebie ,tak świadomie ,jeśli nie potrafisz wybaczyć komuś ,sobie i zauważyć że tobie już wybaczono ,to zawsze będziesz miała problemy i rozterki wewnętrzne.Wiem ,pewnie pomyslisz , Kacper pieprzy banały ,sam nie wie co mówi ,jednak pomyśl nad tym co napisałem.Nie ,nie ,nie jestem najmądrzejszy na świecie ,wiem o tym.Życie codzienne to wiele warstw ,wiele motywów ,one jednak dają całość i budują ciebie.Twa niepewność siebie z czegoś wynikła ,może z porównywania siebie z innymi ,może ktoś cię ciągle porównywal? Nie wiem.Natomiast wiem że znów szukasz to czego ci brakuje ,tylko że teraz u kochanka.Dlaczego ciągle szukasz u kogoś potwierdzenia swej doskonałości? Wiem ,powiesz ,bo człowiek jest istotą społeczną ,lepiej widzi u siebie to co chce zobaczyć ,gdy usłyszy to od kogoś. Czy ty Reniu lubisz siebie? Czy lubisz być od czasu do czasu tylko sama ze sobą? Nie odpowiedziałas mi także na wszystkie pytania z poprzedniego postu.Pozdrawiam.

104

Odp: Walczyć czy skończyć?
reniarenia napisał/a:

Dziś to wiem. Wtedy nie widziałam tego, nie chciałam tego widzieć, bagatelizowalam, bo kochalam i nie wyobrażałam sobie życia bez mojego męża. Wydawalo mi sie, ze mnie wspiera - dopiero rozmowa z psychologiem uswiadomila mi, ze wspieral tylko kiedy on uwazal ze ja tego potrzebuje, a nie wtedy kiedy naprawdę potrzebowalam. Wydawało mi sie, że o mnie dba - dzis widze, ze nie potrafil nawet kupic dla mnie takiej wody mineralnej jaką lubie, kupowal tylko sobie zgrzewke gazowanej, bo on taka lubi. Wydawalo mi sie, że jestem dla niego ważna - dziś wiem, ze moje zdanie było dla niego nieistotne. Non stop byly sytuacje, ze ja mu np. polecalam jakis film albo proponowałam zebysmy go razem obejrzeli, on nie chciał bo "ty nie umiesz wybierać dobrych filmów", po czym kiedy ten sam tytuł polecil mu np. kolega z pracy, to koniecznie chciał go zobaczyć. I tak mozna by w kółko.


Te wszystkie opisane złośliwości męża względem Ciebie pokazują, jak wielką przewagę emocjonalną miął nad Tobą. Być może w stosunku do innych osób okazywał zupełnie inne zachowania, ale od początku Waszej znajomości wyczuł przewagę i chciał zyskać nad Tobą dominację. Dlatego tak długo pozwalałaś sobie na takie traktowanie, ale na szczęście dla Ciebie, zdecydowałaś się przerwać tą mordęgę. Oby tylko podobny scenariusz się nie powtórzył w kolejnym związku. Może to właśnie przez obniżone poczucie wartości nie mogłaś postawić wyraźnej granicy dużo wcześniej?

105

Odp: Walczyć czy skończyć?

Kacper - rozprawę mamy jeszcze w tym miesiacu, więc koniec niebawem. Nie przewiduję zagrywek ze strony męża, myślę, że on też chce to mieć za sobą.

Tak, lubię być sama ze sobą, lubię siebie. Wzgledem ludzi, na których nie zalezy mi w żaden sposób, potrafię byc twarda, nie jestem ulegla itd. Problem pojawia sie wtedy kiedy zaczyna mi na kims zależeć - wtedy pojawia sie taki strach, że jak zrobię cos nie tak, to taka osoba przestanie mnie lubić/kochać/akceptować/będzie jej przykro. Tu akurat sporo winy ponosi mój mąż, ktory wiecznie i ciągle sie za coś obrażał. A okazuje sie, ze ludzie jednak są elastyczni, sklonni do kompromisów, nie odtrącają przez byle co. Walcze z tym, mysle ze juz zrobilam najważniejsze kroki, przede wszystkim przekonalam się, ze jesli zachowam sie niezgodnie z czyimiś oczekiwaniami, to... nie stanie się nic strasznego.
A z tym przeglądaniem sie w cudzych oczach, to sama nie wiem jak jest.

Bagiennik - jak wyzej, plus to, że też uważam, że to wlasnie spowodowalo że tak dlugo wydawalo mi się że jest ok. Po to właśnie chodzę na terapię, żeby taki scenariusz nie powtórzył sie w kolejnym związku.

106

Odp: Walczyć czy skończyć?

Takie wieczne fochy i obrażanie się o wszystko, to raczej cechy typowo dziecinne, gdzie ciężko z siebie wykrzesać choć odrobinę dystansu do siebie. Jak się wszystko bierze  na poważnie i robi awanturę o każdą pierd*łę, tak jak Twój mąż, to już jest problem wyłącznie tych ludzi. Muszą jednak sobie z tego zdawać sprawę i spróbować z tym walczyć, jeśli chcą wejść w trwały związek.

107

Odp: Walczyć czy skończyć?

Reniu ,przypuszczam że masz koło 30 lat .Co z tego wynika?  Po pierwsze początkowe 10 lat byłaś rozkosznym dzieckiem ,następne 10 lat zaczęłas uczyć się świata i coraz bardziej oddalać od rodziców ,i te ostatnie 10 lat to ta pierwsza miłość którą tu już wspomniałas i związek z mężem.Ludzie w sposób naturalny świadomie ,lub nie ,co 10 lat swego życia robią swoisty rachunek swego życia.Często jest to rewolucja ,szczególnie u panów przy 40-stce.No cóż ,twoja rewolucja mnie naprawdę zaskoczyła.Wiesz  ,fajnie się z tobą pisze.Pozdrawiam.

108 Ostatnio edytowany przez reniarenia (2020-06-12 11:36:44)

Odp: Walczyć czy skończyć?
bagienni_k napisał/a:

Takie wieczne fochy i obrażanie się o wszystko, to raczej cechy typowo dziecinne, gdzie ciężko z siebie wykrzesać choć odrobinę dystansu do siebie. Jak się wszystko bierze  na poważnie i robi awanturę o każdą pierd*łę, tak jak Twój mąż, to już jest problem wyłącznie tych ludzi. Muszą jednak sobie z tego zdawać sprawę i spróbować z tym walczyć, jeśli chcą wejść w trwały związek.

Po mojej wyprowadzce mąż zaczął chodzić ns terapię. Twierdzi, że mu ona pomogla i sobie poukładal rozne rzeczy - tymczasem ja widzę ze nie. Pokazal to wielokrotnie podczas ostatnich miesięcy, kiedy staral sie mnie odzyskac a ja nie reagowałam na to tak jak powinnam, a potwierdził tylko w te srode. Dalej jest egocentrykiem, ktory wymaga by swiat tanczyl tak, jak on zagra. Szczerze współczuję tej jego nowej dziewczynie (i kazdej ewentualnej następnej), zwłaszcza że z opowiesci wynika, że jest jeszcze "miększa" wersja mnie. Ja sie tylko cieszę, ze w koncu przejrzalam na oczy.

Kacper - haha, rewolucja byla na wszystkich frontach. W ciągu czterech miesięcy odeszlam od meza, wyprowadzilam się, zmieniłam pracę. I jeszcze szykuję sie do zmiany samochodu. Ale mimo to, gdyby uznac twoje dziesięcioletnie przedziały za faktycznie istniejące - aż sie boję 40. wink

109

Odp: Walczyć czy skończyć?

Reniu ,przepraszam ,ale nie wiem dlaczego moja odpowiedź do ciebie trafiła pod temat ,ratowanie małżeństwa przed rozwodem.Jesli to dla ciebie nie problem ,to przeczytaj tam ,napisz ,to przeniose.Mój tel.się zbuntowal chyba czytając moją odpowiedź dla ciebie.Przepraszam ,pozdrawiam.

110 Ostatnio edytowany przez reniarenia (2020-06-12 12:55:59)

Odp: Walczyć czy skończyć?
Kacper55 napisał/a:

Reniu ,przepraszam ,ale nie wiem dlaczego moja odpowiedź do ciebie trafiła pod temat ,ratowanie małżeństwa przed rozwodem.Jesli to dla ciebie nie problem ,to przeczytaj tam ,napisz ,to przeniose.Mój tel.się zbuntowal chyba czytając moją odpowiedź dla ciebie.Przepraszam ,pozdrawiam.

Proponuje zedytowac te bledna wiadomość usuwajac jej treść i po problemie smile

Ja przyznaje sie bez bicia, pierwszy raz od pol roku wkurzyłam sie i pokłóciliśmy sie jak za starych czasów. Mam moralniaka, bo mimo wszystko mialam nadzieję, ze ulozymy sobie relację jakoś neutralnie. A tu taki pasztet, niepotrzebne emocje i bolesne slowa. Ja jemu powiedzialam, że cieszę sie ze nie dalam sie nabrac jego styczniowym placzom i prośbom, i że w ogóle powinnismy byli rozstać sie lata temu, on odparowal ze tez tak uwaza, bo sa osoby ktore bardziej niż ja zasługują zeby spedzac z nimi czas. Ze on mi nigdy nie ufał, że nie zasluzyl sobie zeby być traktowany tak jak ja go traktuje od kiedy kogos sobie znalazl. I takie przepychanki, kto komu dowali bardziej. W pewnym momencie staralam sie to zalagodzic, on z kolei leciał juz po bandzie - koniec pomagania, mam do niego nie przychodzic, juz nie jestem zaproszona na jego urodziny, zrobiłam z niego frajera i takie tam.

Przy okazji uzyskalam niejako dowód na to, xe dobrze uznalam jego - niby mówione mimochodem - hasla o różnych dziewczynach, za próby wywolania mojej zazdrości. Przypomniał mi, ze w dniu w ktorym poinformował mnie, ze jedzie na randke, wczesniej pytal mnie czy myślałam zebysmy do siebie wrócili. Ja mu odpowiedziałam "myslalam..." i nie podalam konkluzji, nie powiedzialam ze doszlam do wniosku ze nie ma takiej opcji. Byl to błąd, gdyż teraz w srode okazalo sie ze on to zrozumiał tak, ze widze szanse na powrót. A godzine pozniej poinformował mnie o tym, ze jedzie na randke. Ech.... smile

111

Odp: Walczyć czy skończyć?

Od jednego przykrego słowa, do drugiego i nowotwór zżera uczucie od środka. Przechodząc przez życie słyszymy wiele przykrych słów na nasz temat (czasami uzasadnionych, czasami nie), ale od osób które kochamy... to boli dużo bardziej. Nie dziwię się autorce, że nie wytrzymała. Szkoda tylu wspólnych lat, ale kiedy jedna strona stara się bardziej niż druga, to zawsze prowadzi do tego, że ta starająca się bardziej poczuje się w końcu niedoceniona. Czasami wystarczy tylko uśmiech, pochwała. Takie drobne gesty świetnie cementują związek, jeśli są obopólne.

112

Odp: Walczyć czy skończyć?
mglisty napisał/a:

Od jednego przykrego słowa, do drugiego i nowotwór zżera uczucie od środka. Przechodząc przez życie słyszymy wiele przykrych słów na nasz temat (czasami uzasadnionych, czasami nie), ale od osób które kochamy... to boli dużo bardziej. Nie dziwię się autorce, że nie wytrzymała. Szkoda tylu wspólnych lat, ale kiedy jedna strona stara się bardziej niż druga, to zawsze prowadzi do tego, że ta starająca się bardziej poczuje się w końcu niedoceniona. Czasami wystarczy tylko uśmiech, pochwała. Takie drobne gesty świetnie cementują związek, jeśli są obopólne.

Święte slowa z tym cementowaniem.

113

Odp: Walczyć czy skończyć?

A może ta kłótnia była wam potrzebna? Fakt ,on nadal czuje przewagę nad tobą.Pocztą pantoflowa dowiedział się także o twoim nowym przyjacielu.Liczył że on będzie bawił się w środku mieszkania z nową panną ,a ty będziesz za oknem na szybie robic glonojadai żałować że nie jest z tobą. Materia nie lubi pustki ,zawsze coś się kończy i coś znaczyna. Raczej omijaj miejsca gdzie on bywa ,faktycznie zerwij kontakt.Gdyby były dzieci ,to co innego ,ale w waszym przypadku za chwilę będziecie dla siebie obcy ludzie.Więc im mniej jego w twoim życiu ,im mniej widoków i wspominek ,tym lepiej.Zazwyczaj kobieta po rozwodzie zaczyna od fryzjera ,od zmiany ,symbolu odcięcia.Zobacz ile ty już zrobilas kroków do przodu by udowodnić sobie ( myślę że nie jemu) że nie interesuje ciebie już powrót do tego małżeństwa.Zresztą zawsze na sprawie rozwodowej można poprosić o czas do namysłu.Pozdrawiam

114 Ostatnio edytowany przez reniarenia (2020-06-12 14:18:45)

Odp: Walczyć czy skończyć?
Kacper55 napisał/a:

A może ta kłótnia była wam potrzebna? Fakt ,on nadal czuje przewagę nad tobą.Pocztą pantoflowa dowiedział się także o twoim nowym przyjacielu.Liczył że on będzie bawił się w środku mieszkania z nową panną ,a ty będziesz za oknem na szybie robic glonojadai żałować że nie jest z tobą. Materia nie lubi pustki ,zawsze coś się kończy i coś znaczyna. Raczej omijaj miejsca gdzie on bywa ,faktycznie zerwij kontakt.Gdyby były dzieci ,to co innego ,ale w waszym przypadku za chwilę będziecie dla siebie obcy ludzie.Więc im mniej jego w twoim życiu ,im mniej widoków i wspominek ,tym lepiej.Zazwyczaj kobieta po rozwodzie zaczyna od fryzjera ,od zmiany ,symbolu odcięcia.Zobacz ile ty już zrobilas kroków do przodu by udowodnić sobie ( myślę że nie jemu) że nie interesuje ciebie już powrót do tego małżeństwa.Zresztą zawsze na sprawie rozwodowej można poprosić o czas do namysłu.Pozdrawiam

Haha, ubawil mnie ten glonojad smile mysle jednak, że on dalej nic nie wie o moim przyjacielu - gdyby wiedział, nie powstrzymalby sie przed komentarzem.

Mysle, że niestety ta obecna dziewczyna jest w pewnym sensie dowodem na to, ze on daje sobie rade, taka manifestacja. I już choćby z tego powodu mi jej szkoda. Bo skoro ja, mimo ze to byla moja decyzja i nie chce wracać, nie potrafię jeszcze byc wobec niego calkiem obojetna, to nie uwierzę, ze jemu po 4 miesiącach przeszlo jak za dotknieciem czarodziejskiej rozdzki. Z jednej strony wierzę mu, ze ma nadzieję na cos powazniejszego z dnia, z drugiej, patrząc na jego zachowania bardzo w to wątpię. Wydaje mi sie bowiem - tu zgodze sie z Ela - ze gdyby naprawdę "wpadl" w ten nowy związek, nie zawracalby sobie mną głowy w żaden sposób.

Trudno mi bylo uwierzyc, że mój mąż naprawde robi okreslone ruchy zeby wywolac moja zazdrość, potrzebowalam rad mamy, przyjaciółki, by dotarło do mnie w jakim celu on robi pewne rzeczy. Choćby to, ze on nigdy przez 10 lat nie zrobil pomylki typu wyslanie wiadomosci do niewłaściwego adresata, a po rozstaniu otrzymałam niby "przypadkiem" dwa razy takie wiadomości, z ktorych wprost wynikało że są adresowane do jakiejś kobiety. Oprocz tego - on sie kreowal na takiego tajemniczego, wiec czasami kiedy opowiadal mi o czyms co z kims robil, to poslugiwal sie określeniami typu "bliska osoba", "zaufane źródło", "kolega", zamiast po prostu powiedzieć kogo konkretnie ma na mysli (zwłaszcza, że zwykle te osoby znalam). Tymczasem po rozstaniu nagle istotne stalo sie, ze gdzies tam był z Asią, że cos innego robił w obecnosci Basi, i że jeszcze inna Kasia mu coś tam powiedziała. Albo to z tą randka... Nie ruszały mnie te informacje, wiec skutek byl zaden, ale w pewnym momencie, kiedy uświadomiłam sobie po co on to wszystko mi mowi, poczułam straszna złość i rozczarowanie jego postawą.

PS. Tak, w dniu w ktorym podjęłam decyzję o rozwodzie, scielam wlosy duzo krocej niz mialam - zapuszczalam je dla męża...

115

Odp: Walczyć czy skończyć?

Tego glonojada zapozyczylem od pewnej Asi ,która tu była na forum ponad dwa miesiące temu ,udało jej się poskładać związek z partnerem ,dużo pisaliśmy ze sobą , myśle że tutaj może zagląda ,pozdrawiam.Reniu , no więc pojawią się tutaj twoja mama i serdeczna przyjaciółka ,więc nie jesteś sama z problemem.Masz pełny obraz sytuacji.Co do twojego męża i jego zachowania ,to on jest facetem.My faceci troszkę inaczej myślimy i działamy niz nasze panie.Ale ta odmienność ,wzajemna zresztą ,jest fascynująca i powoduje przyciąganie. Co to jego obecnej panny ,to ręczę ci że : 1. Jest z nim i znosi jego humory i zachowanie bo pewnie ma inne granice znoszenia takiego zachowania , 2. Takie związki nie kończą się nigdy hepyendem ,bo podświadomie są tylko na teraz. 3. Jeśli jest tam seks ,to wygląda on tak jak by mąż miał 16 lat.Czyli szybko i wiele razy ,czyli chyba do d...py.4. W okresie zauroczenia kimś czy chcemy ,czy nie ,zawsze sięgamy do wzorców naszych pierwszych " wielkich" miłości.Ten okres to taki rolcaster naszych emocji ,organizm głupieje ,ale się cieszy.Natomiast zawsze sentyment do pierwszej żony istnieje i chociażby się wściekł ten twój mąż ,to nic na to nie poradzi.I vice versa.Zawsze będzie ta zazdrość o w zasadzie wszystko ,zawsze jakiś wyścig ,typu komu lepiej ,kto jak sobie radzi.Reniu ,wszystko ma swoją cenę ,więc zawsze są jakieś koszty ,czy straty.Pozdrawiam

116

Odp: Walczyć czy skończyć?

Zastanawia mnie to, co nim wcześniej powiedziałaś: mizogin i egocentryk. Jeśli nawet na samym początku taki facet wydaje się dla kobiety wręcz cudowny, głównie z powodu całego zestawu swoich innych zalet, to potem sytuacja się całkowicie zmienia, jak właśnie w Twoim przypadku. Najpierw kobietę czymś oczaruje a potem zacznie ją dyskredytować na każdym kroku. Smutne to..

117

Odp: Walczyć czy skończyć?

Kacper - wsparcia mam cale mnóstwo od wielu osób. To byla jedna z tych sytuacji gdzie przyjaciół poznaje się w biedzie, okazało sie, ze chyba mam szczęście do ludzi.

Nie wiem na ile trwały będzie ten jego związek. Mnie tak naprawdę boli to, że przy takim szybkim wejsciu w nowy związek, ja zadaje sobie pytanie czy on kiedykolwiek w ogole kochał mnie tak naprawdę, tak jak na to zasługiwałam. Niby wiem, że to może byc plaster i w zadnym razie nie chce zeby chłop siedział i plakal przez nastepne x lat, ale jednak tak szybkie pocieszenie się mnie zabolało. Nie jestem zazdrosna o to, ze kogos ma, bo nie chce do niego wracać i nie czuje zadnych emocji typu miłość czy pożądanie. Ale sam fakt, że tak szybko, zabolał. Staram sie w ogóle nie patrzec ns to wszyto w kategorii wyscigu, gry, zawodów. Tu nie o to chodzi.

Bagiennik - moj mąż jest mizoginem i wielokrotnie o tym z nim rozmawiałam. sądzę też, że on ma tego świadomość, bo kiedys mi powiedział że dobrze że ma mnie, bo z taką "typową" kobietą to by nie wytrzymał. Ja faktycznie jestem taka trochę chlopczyca, odstaje od wielu kobiet, ale to nie oznacza, ze one są jakieś gorsze czy glupsze... On naprawdę nie polubil prawie zadnej mojej koleżanki, każda wedlug niego bylw glupia i za duzo gadala, a tylko dwie (takie bardziej "swoje") uznał za do zaakceptowania. Twierdzi, ze po terapii na którą chodzil zmienił podejscie fo kobiet, ale szczerze w to wątpię. Nie zlicze ile razy uslyszalam, ze jakies moje pretensje do niego wynikaly z burzy hormonów albo pms. I chociaz za kazdym razem tlumaczylam, że skoro mu mowie, ze nie pasuje mi np. sposób w jaki sie do mnie odzywa, to znaczy to ni mniej ni wiecej, ze nie podoba mi sie to co robi, a nie ze mi hormony wariują, to nie docierało.

Egocentryzm to swoja droga, jego przejawem jest przede wszystkim złość i chęć natychmiastowego odwetu na kazdym, kto w jakikolwiek sposob go urazi. Bo to jemu ma byc dobrze, a reszta to ciul.

118

Odp: Walczyć czy skończyć?

Reniu ,ostatnim słowem w twym poscie mnie rozczarowalas ,chciałbym by to był cytat z twego męża.Wracając do tematu.Z tymi przyjaciółmi ,to tak pomału.Owszem ,mama ,tata tak.Według każdego państwa ,mąż ,żona ,to dalsza rodzina - obiawia się to np.w prawie spadkowym i urzędzie skarbowym.Ale przecież jesteś prawnikiem ,to co ciebie będę dzieci uczył robić.Tak więc z koleżankami też bywa różnie. Czy on kiedykolwiek kochał ciebie? pytasz , myślę że tak ,kochał tak jak kocha facet.Może scislej , jak potrafi facet , albo jeszcze lepiej kochał i kocha nadal tak ,jak wyniósł to ze swojej rodziny ,swoich obserwacji mniej więcej od 10 do 15 roku życia.Późniejsze zmiany to tylko kosmetyka w zależności co chciał od ciebie uzyskać ,czego chciał od związku.No wiem że jesteśmy prymitywni ,my faceci ,ale przecież coś was do nas ciągnie Reniu.To że szybko wlazł w nową babę ,to tylko tobie na złość ,zresztą słownie robił wiele odchodów do ciebie w tym celu licząc że powiesz , nie wyglupiaj się ,wracamy do siebie.Renia- chłopczyca , no ciekawe.

119

Odp: Walczyć czy skończyć?
Kacper55 napisał/a:

Reniu ,ostatnim słowem w twym poscie mnie rozczarowalas ,chciałbym by to był cytat z twego męża.Wracając do tematu.Z tymi przyjaciółmi ,to tak pomału.Owszem ,mama ,tata tak.Według każdego państwa ,mąż ,żona ,to dalsza rodzina - obiawia się to np.w prawie spadkowym i urzędzie skarbowym.Ale przecież jesteś prawnikiem ,to co ciebie będę dzieci uczył robić.Tak więc z koleżankami też bywa różnie. Czy on kiedykolwiek kochał ciebie? pytasz , myślę że tak ,kochał tak jak kocha facet.Może scislej , jak potrafi facet , albo jeszcze lepiej kochał i kocha nadal tak ,jak wyniósł to ze swojej rodziny ,swoich obserwacji mniej więcej od 10 do 15 roku życia.Późniejsze zmiany to tylko kosmetyka w zależności co chciał od ciebie uzyskać ,czego chciał od związku.No wiem że jesteśmy prymitywni ,my faceci ,ale przecież coś was do nas ciągnie Reniu.To że szybko wlazł w nową babę ,to tylko tobie na złość ,zresztą słownie robił wiele odchodów do ciebie w tym celu licząc że powiesz , nie wyglupiaj się ,wracamy do siebie.Renia- chłopczyca , no ciekawe.

Ten "ciul" to moze nie cytat, ale słowo stanowiace parafrazę podejscia mojego męża do uczuć reszty swiata, naprawde pasowało jak ulał smile

Maz powiela zachowania swojego ojca, stosunek ich obu do matki/żony nie podobal mi się od samego początku. I niby baba wie, ze stosunek partnera do jego matki najpewniej przełoży sie na stosunek do niej samej, ale jednak dziala na zasadzie, ze u nas na pewno będzie inaczej.

"Chlopczyca" w tym sensie, ze znam sie na samochodach, nie lubię "babskich" filmow, książek, alkoholi, nie jestem przesadnie zainteresowana modą i urodą, potrafie sama cos naprawić, wyremontować, podłączyć.

Ale mnie ciągniesz za jezyk smile

120

Odp: Walczyć czy skończyć?

Reniu ,wydrukuj sobie i zawies na ścianie , syn wychodzi z domu i idzie w świat przyklejajac się do rodziny żony. Córka zawsze mentalnie zostaje przy swoich rodzicach do śmierci.Syn zawsze wiernie odwzorowuje czynnik męski swego ojca ,zaś swój czynnik żeński przejmuje po mamie.Każdy z nas posiada te dwa czynniki.Wychodzac za mąż , tak naprawdę wychodzisz za całą jego rodzinę.Biblia mówi że do 6 pokolenia.Tu nie jestem pewien ,nie znam się na tym.Jestem fizykiem.Ja bym na twym miejscu niezobowiazujaco spotkał się z jego mamą. Taka szczera rozmowa chyba jest wskazana.

121

Odp: Walczyć czy skończyć?
Kacper55 napisał/a:

Reniu ,wydrukuj sobie i zawies na ścianie , syn wychodzi z domu i idzie w świat przyklejajac się do rodziny żony. Córka zawsze mentalnie zostaje przy swoich rodzicach do śmierci.Syn zawsze wiernie odwzorowuje czynnik męski swego ojca ,zaś swój czynnik żeński przejmuje po mamie.Każdy z nas posiada te dwa czynniki.Wychodzac za mąż , tak naprawdę wychodzisz za całą jego rodzinę.Biblia mówi że do 6 pokolenia.Tu nie jestem pewien ,nie znam się na tym.Jestem fizykiem.Ja bym na twym miejscu niezobowiazujaco spotkał się z jego mamą. Taka szczera rozmowa chyba jest wskazana.

Kiedyś myslalam o tym, zeby sie z tesciowa spotkac. Dzis, pol roku po fakcie, wydaje mi się, że to już bez sensu. Niczego nie wniesie, a ja tez nie chce kobiety z 35 letnim stazem małżeńskim uswiadamiac, że jej synek i mąż są tacy i siacy.

Ja mam po prostu nadzieję, że poznam faceta, który da mi poczucie bezpieczeństwa i szacunek. I na pewno po tych 10 latach bede duuuuzo mądrzejsza

122 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2020-06-12 19:13:14)

Odp: Walczyć czy skończyć?

Wszystko wskazuje na to, że tacy ludzie, jak Twój były już mąż, nie nadają się w ogóle do bliskich relacji międzyludzkich, nie mówiąc o trwałym związku. Najlepiej pewnie czują się sami ze sobą a może odnaleźliby się w dawnych czasach, kiedy facet jawnie i bez żadnego cienia protestu mógł rozkazywać zarówno żonie, jak i innym osobom w swoim otoczeniu, taki "pan na włościach", który wręcz wymaga, aby wszystko się odbywało po jego myśli. Oni sami może i tolerują czy nawet pragną związku, ale w takiej, swojej specyficznej wersji, że raczej ciężko, aby jakaś kobieta, wiedząc, co ją czeka, decydowałaby się na taki układ...
edit: Brak szacunku wobec Ciebie jest aż nadto widoczny, ale co z poczuciem bezpieczeństwa i stabilności, przynajmniej tym typowo rozumianym> Chociaż jesteś zaradną i samowystarczalną kobietą..

123

Odp: Walczyć czy skończyć?

Wiesz co bagiennik ,w zasadzie to po ostatniej wojnie większość naszych rodziców trafiła do miasta.Mówi się często że niektórzy osobnicy wyszli ze wsi ,zaś wieś z nich niekoniecznie. Właśnie wróciłem z koszenia trawy wokół domku ,bardzo to lubię ,bo jestem ze wsi ,ale nigdy bym nie pozwolił sobie na żadne takie złośliwości wobec każdej kobiety.Reniu ,mimo wszystko zachowaj klasę , ciebie nie obchodzi jak żyją jego rodzice ,ciebie obchodzi by jego matka znała twoją stronę tego problemu.Kup piękny bukiet piwoniib, wiesz jak u mnie pięknie teraz kwitną i pachną ,zaproś z pewnym wyprzedzeniem gdziekolwiek na neutralny grunt ,w plener ,porozmawiaj ,ewentualnie podziękuj ,zachowaj klasę dla siebie.Nawet gdyby ,to ręczę ze tak ułożona synowa dluuuuugo im się nie trafi.Wiesz co jest najsmieszniejsze ,że wszystkie te bzdurki was dotyczące ,łącznie z tym 5 minutowym jego seksem można było łatwo naprawić ,dwie wizyty u seksuologa ze specjalnością konieczną z psychologii i facet orze i orze i orze ,....nie mówiąc już o reszcie.Szykujemy się jako cywilizacja do 5G ,tuż tuż będzie 7 G i powietrzne taksówki ,a w sferze związków jesteśmy w sredniowieczu.

124 Ostatnio edytowany przez reniarenia (2020-06-12 20:37:09)

Odp: Walczyć czy skończyć?
bagienni_k napisał/a:

Wszystko wskazuje na to, że tacy ludzie, jak Twój były już mąż, nie nadają się w ogóle do bliskich relacji międzyludzkich, nie mówiąc o trwałym związku. Najlepiej pewnie czują się sami ze sobą a może odnaleźliby się w dawnych czasach, kiedy facet jawnie i bez żadnego cienia protestu mógł rozkazywać zarówno żonie, jak i innym osobom w swoim otoczeniu, taki "pan na włościach", który wręcz wymaga, aby wszystko się odbywało po jego myśli. Oni sami może i tolerują czy nawet pragną związku, ale w takiej, swojej specyficznej wersji, że raczej ciężko, aby jakaś kobieta, wiedząc, co ją czeka, decydowałaby się na taki układ...
edit: Brak szacunku wobec Ciebie jest aż nadto widoczny, ale co z poczuciem bezpieczeństwa i stabilności, przynajmniej tym typowo rozumianym> Chociaż jesteś zaradną i samowystarczalną kobietą..

Wlasnie tu mnie mial - dawal mi takie najbardziej podstawowe poczucie bezpieczeństwa: materialnego (zaden szał, ale praca lepiej płatna niz moja + wlasne mieszkanie) i takiego, że co by sie nie działo, on przyjedzie i pomoże. Nawet kiedy po rozstaniu zabraklo mi kiedys paliwa w samochodzie, zadzwonilam do niego i bez problemu mi pomógł. Oprócz tego mialam tez poczucie ze jest partnerem w kwestii obowiązków domowych (tu akurat dosc dlugo nie widziałam, ze on owszem, cos robi, ale jednocześnie rosla w nim pretensja że ja tego nie robię). Tu absolutnie nie moglam na niego narzekać. No i nie chodzil na baby, nie mial ciagot do jakichś dziwnych rozrywek, nie sciemnial.

Kacper - nie wierzę, ze chlop, ktory po latach prosb i zwracania uwahi na tę grę wstępną nie tylko jej nie praktykował, ale dobierając sie do mnie potrafił z glupim usmiechem powiedzieć "i patrz, znowu bez gry wstepnej", zostalby cudownie uzdrowiony dwiema wizytami u seksuologa smile poza tym zeby tu chodziło o 5 minutowy seks, to nie bylby problem. On potrafil dluzej, tylko co z tego, jak ja byłam calkiem nierozgrzana/spalam. Do tego byl taki narwany, niedelikatny, nie reagował na moje reakcje za bardzo. Na plus - mial fantazje, sam wprowadzal jakies zabawki, bielizne. Tylko ze później sie obrazal, ze ja nie chodzę po domu dla jego przyjemności w tych obcislych, sztucznych fatalaszkach. Mowie - dla jego przyjemności, bo on czasami chcial zebym tylko to ponosila, bez finału w postaci seksu. W koncu, po ktoryms tam razie kiedy sama sie z tych szmatek rozbieralam, szlag mnie trafil i schowalam je gleboko na dnie szafy.

Nie, dla mnie ten gosc jest zamknięta historia, choć czasami tęsknię za jego mamą, to nie spotkam się z nią.

125

Odp: Walczyć czy skończyć?

Znowu pomyliłem tematy.Przepraszam Reniu za prowokację która spowodowała takie twoje wyznania.Jest mi ciebie po prostu żal jako fajnej ulozonej dziewczyny.Jeszcze raz przepraszam.

126

Odp: Walczyć czy skończyć?

Cytujac klasyka: "Wszystko pieknie, ale moja corka jest magistrem prawa..."

Same och i ach jaka to biedna ta nasza Autorka zyla nieswiadomie przez 10 lat z tyranem i obudzila sie kiedy... zapragnela swiezego bolca. Ooops, nie bolca a z potrzeby klejenia sie do kolegi bo uzywamy tu eufemizmow. Takich jak: mam kilka kilogramow wiecej, nie jestem gruba jestem piekna - w oczach nowego adoratora. Co smieszniejsze Ona w to wierzy - jak w sweetkomcie na instagramie, bo te niewygodne FAKTY pomija/kasuje/deprecjonuje. Laknie znow pieknych KLAMSTW na swoj temat bo jest niedowartosciowana.

Na szczescie nasza Autora nie jest rowniez glupia. Ma od 10 lat problem w zwiazku co robi? Bierze slub. Ma problem w seksie, co robi? Udaje ograzmy i to przez 9lat!!! Ma problemy emocjonalne ze soba i bylym zwiazkiem. Co robi - funduje sobie plaster i to w postaci  "bialego rycerza", ktory orbitowal wokol niej od kilku lat.

Wybacz Autorko nie kupuje tego "tyrana". Oczywiscie biadol sobie na niego tutaj przy akompaniamencie klakierow, bo jak widac jest Ci to potrzebne do poprawy samooceny, ale kiedy juz sobie z tym poradzisz przyznaj PRZED SOBA, ze nie bylas w  zwiazku z Ex taka cudowa jak Ci sie wczesniej wydawalo. I fakt, ze WAM nie wyszlo nie jest WYLACZNA wina meza. To tak jak w waszym seksie - nie wiem skad Ci przyszlo do glowy, ze za TWOJ orgazm odpowiadal WYLACZNIE Twoj maz? Przeciez orgazm zaczyna sie w glowie. Twojej glowie... nie wiedzialas?

127

Odp: Walczyć czy skończyć?

Wiesz co HH ,jak czytam wina ,to od razu jakoś tak pojawia mi się od razu kara ,jak u Dostojewskiego.Kumasz o czym piszę?

128

Odp: Walczyć czy skończyć?
HH napisał/a:

Cytujac klasyka: "Wszystko pieknie, ale moja corka jest magistrem prawa..."

Same och i ach jaka to biedna ta nasza Autorka zyla nieswiadomie przez 10 lat z tyranem i obudzila sie kiedy... zapragnela swiezego bolca. Ooops, nie bolca a z potrzeby klejenia sie do kolegi bo uzywamy tu eufemizmow. Takich jak: mam kilka kilogramow wiecej, nie jestem gruba jestem piekna - w oczach nowego adoratora. Co smieszniejsze Ona w to wierzy - jak w sweetkomcie na instagramie, bo te niewygodne FAKTY pomija/kasuje/deprecjonuje. Laknie znow pieknych KLAMSTW na swoj temat bo jest niedowartosciowana.

Na szczescie nasza Autora nie jest rowniez glupia. Ma od 10 lat problem w zwiazku co robi? Bierze slub. Ma problem w seksie, co robi? Udaje ograzmy i to przez 9lat!!! Ma problemy emocjonalne ze soba i bylym zwiazkiem. Co robi - funduje sobie plaster i to w postaci  "bialego rycerza", ktory orbitowal wokol niej od kilku lat.

Wybacz Autorko nie kupuje tego "tyrana". Oczywiscie biadol sobie na niego tutaj przy akompaniamencie klakierow, bo jak widac jest Ci to potrzebne do poprawy samooceny, ale kiedy juz sobie z tym poradzisz przyznaj PRZED SOBA, ze nie bylas w  zwiazku z Ex taka cudowa jak Ci sie wczesniej wydawalo. I fakt, ze WAM nie wyszlo nie jest WYLACZNA wina meza. To tak jak w waszym seksie - nie wiem skad Ci przyszlo do glowy, ze za TWOJ orgazm odpowiadal WYLACZNIE Twoj maz? Przeciez orgazm zaczyna sie w glowie. Twojej glowie... nie wiedzialas?

E, co ty tam wiesz smile

129

Odp: Walczyć czy skończyć?

No cóż Renia.,ja tylko i wyłącznie ci współczuję tego co przeszlas.Dla mnie pewne rzeczy są niepojęte.Może jestem z innej bajki? To co opisujesz na temat jego upodobań co go podnieca ,jak ciebie traktował w tym temacie mnie szokuje.On naprawdę ma problem ze sobą który może rozwiązać jedynie dobry psychiatra.Czy ty go się po prostu nie balas?

130

Odp: Walczyć czy skończyć?
reniarenia napisał/a:

E, co ty tam wiesz smile

„Po czym poznać studenta prawa? Sam ci powie.”

Szkoda mi czasu nad rozstrzasaniem sie nad Toba zwlaszcza, ze do krytyki nie potrafisz sie odnieść - tak jak napisałem, uwagi krytyczne pomijasz/kasujesz/deprecjonujesz, a wszystko to tylko potwierdziłas swoja odpowiedzią.

Wybacz, ze nie mam tyle wazeliny jak niektórzy co weszli Ci juz tak bardzo w tylek, ze az dziw iż moga jeszcze oddychać, wiec kończąc swoj udział w Twoim wątku dopisze tylko...

Opisałaś kilka wydarzeń w kilku słowach z 10lat - zbudowałas tym przed nami obraz tyrana, ktorego łaskawie z anielskim poświeceniem znosiłaś... Niektórzy uwierzyli w to tak bardzo, ze za chwile ogłasza Cie druga Matka Teresa... a prawda MOZE byc zgoła odmienna.

Z tych samych TWOICH zdań, ustaliliśmy juz, ze jestes niedowartościowana, nie umiesz radzić sobie z problemami, a do tego jestes roszczeniowa. Przykład? O seksie tak wiele piszesz wiec pewnie „tu Cie boli”. Jak rozwiazalas problem? Udawałaś orgazmy, a kiedy Ci sie znudziło zaczęłaś od niego ich WYMAGAĆ. Pracy Twojej nad poprawa stanu faktycznego, żadnej. Cytując (niedokładnie) Ciebie - „myślałam, ze sie samo zrobi”. Kobiety piszą, ze orgazm zaczyna sie na dluugo przed sypialnia. Zgadzam sie. Tylko dlaczego uważasz, ze to dotyczy TYLKO Twojego męża? Kiedy chciał zebys chodziła ubrana bardziej atrakcyjnie zbesztalas go i uczyniłaś z tego zarzut?
Wspomnialas tez iż fakt, ze jestes gruba przeszkadzał mężowi. Co z tym zrobiłaś? Czy przez 10lat zmieniłaś rozmiar na mniejszy? Bo rozumiem, ze mąż mial pracowac nad jakością seksu ale Ciebie to juz niedotyczlo?.Kiedy pisalas o bezpieczeństwie i zarobkach zdeprecjonowalas je. Tak, zarabiał wiecej ALE „co to tam za zarobki”. Czy on Ci bronil zarabiać wiecej? Mamy 2020 rok, kobiety moga wszystko! Jesli twierdzisz, ze on zarabiał wiecej od Ciebie i jest to bardzo malo to prosty z tego fakt, ze Ty zarabiasz żenująco malo. Dlaczego wiec fakt niewielkich zarobków krytykujesz u męża i czynisz z tego zarzut a ze swoich to juz niekoniecznie.

Czyż nie jestes bez wad, łaknaca poklepywania po ramieniu i slodkich slow po jakże traumatycznym małżeństwie... w ktorym on odpowiadał za wszystko co zle a Ty...(?)

Posty [ 66 do 130 z 157 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Walczyć czy skończyć?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024