Podejrzewam że autor taki ma styl..robi sobie emocjonalnie dobrze nie patrząc na drugą osobę i nie przejmując się tym co ona czuje.
Ktoś powie: a żona to samo mając romans.! Tylko że romans był w ukryciu, miał się nigdy nie wydać, a mąż oficjalnie tak ma.
Może to zresztą było powodem odpłynięcia w stronę innego Pana.
Można oczywiście współczuć nielojalności żony, ale jeszcze bardziej nieumiejętności wyciągania wniosków.
W Rozterkach napisał/a:Ja oczywiście co jakiś czas wyciągam temat, prowokuje rozmowy, wyznania, prawie jej kazania, próbuje skierować ją na tory żałowania i zrozumienia że to było czyste zło...Czasem wynikają z tego awantury..Jakie rezultaty? to wie tylko ona...nie potrafię niestety czytać w niej jak w gazecie...
To akurat durne i tyle. Chcesz dalej żyć z kobietą to daj jej spokój, no chyba, że to taka zemsta i pastwienie się. Jak lubisz takie klimaty, to czemu nie... Nie radzisz sobie z tym, to też jej daj spokój i rozstańcie się.
Się zgadzam ze Snakiem tym Twoim kaznodziejstwem i "wyższościom moralną" z własnym poczuciem krzywdy i urazami nie załatwionymi w Tobie samym możesz tylko utrwalać w niej poczucie winy dzień po dniu to uświadamianie i "kierowanie w stronę żałowania" wywoływać może całe mnóstwo mechanizmów obronnych jeżeli sama nie dochodzi wewnątrz siebie do jakiś refleksji to Ty tego nie wymusisz to nie dzieciak to wolny człowiek a w romansie i po nim zdradzony jest bardzo głodny skruchy natomiast zdradzający na początku jest w szoku że się wydało i przerwało idyllę nie żałuje upojnych chwil ani na jotę wie natomiast że Ty chcesz słyszeć że wszystkiego żałuje owszem ludzie to nie potwory takich bardzo cynicznych zdradzających pewnie jest mniejszość (z resztą cholera wie jak te mniejszości /większości wyglądają ) stopniowo co niektórzy zaczynają patrzeć na siebie uczciwie zobaczyć krzywdę i ruinę konsekwencje działań ale to nie jest reguła nie da się refleksi wydusić czymś co jest potencjalnym odwetem i poprawia
Tobie samopoczucie uciekanie przed emocjami i zagłuszanie bólu tłumienie satysfakcją z dręczenia winowajcy to nie odpuszczenie i wybaczenie chcesz ją zawłaszczyć i ubezwłasnowolnić to nie spodziewaj się dobrowolności jak ją zamęczysz to tylko będzie udawać przed Tobą sama nie wróci jak nie chce i nie upilnujesz jej w żaden sposób jak by co to specjaliści są od takich rzeczy Ty dalej działasz w nierozładowanych emocjach jedne uczucia tłumisz innymi a i tak nie dostaniesz się do wnętrza żony nie skontrolujesz przejmując całą władzę nad nią to chore możecie tak grać przed sobą Ty świętego pokrzywdzonego ona skruszoną grzesznicę ale ile można tak żyć albo wybaczasz albo się rozstajecie po środku to jeszcze tak parę lat męczarni obojga was czeka samo nie przejdzie i się nie zrobi tworzycie idealne warunki do bariery miedzy sobą .
Moim zdaniem to jest taka regularna w czasie próba przypominania żonie jakie zło Autorowi wyrządziła. Ma to dać złudne wrażenie, że dzięki temu nigdy więcej tego nie powtórzy. Założenie jest oczywiście błędne, ale za każdym razem daje mu chwilową ulgę.
Wiem, że to błąd ale czasem nie daję rady. Wydaję mi się , że żona próbuje żyć jakby nic się nie wydarzyło i to mnie wkurza.
Wiem, że to błąd ale czasem nie daję rady. Wydaję mi się , że żona próbuje żyć jakby nic się nie wydarzyło i to mnie wkurza.
Wkurza Cię, bo jej nie kochasz. Jakby tak było, miałbyś to gdzieś już teraz, cieszyłbys się Wami.
Po co Ci ta kobieta?
Wiem, że to błąd ale czasem nie daję rady. Wydaję mi się , że żona próbuje żyć jakby nic się nie wydarzyło i to mnie wkurza.
Jakby się pochlastała czy próbowała powiesić poczułbyś ulgę czy uznałbyś łaskawie, że ok, odpokutowała? Może ma odprawiać codzienny rytuał porannej pokuty "wybacz mi mężu, durna ja i niegodna, dzięki ci, że mnie nie wysiudałeś z domu"?
To se ne wrati, gołym okiem widać, ze to nie przetrwa.
Autor nie wytrzyma i odejdzie, znajdzie sobie panią, a jż zostanie skowyt ... choć w sumie ona sobie szybko poradzi
73 2020-02-04 17:50:39 Ostatnio edytowany przez karn (2020-02-04 18:01:43)
Wiem, że to błąd ale czasem nie daję rady. Wydaję mi się , że żona próbuje żyć jakby nic się nie wydarzyło i to mnie wkurza.
Ja jestem w podobnej sytuacji jak Ty. I przez dobre pół roku dawałem wyraz temu, jak się czułem chcąc dowiedzieć się absolutnie wszystkiego co zaszło i co ona myśli. Było w tym dużo wściekłości i strachu i chęci uzyskania złudzenia kontroli nad sytuacją. Koszmar. Jak trochę doszedłem do siebie to zrozumiałem, że to co chcę od niej uzyskać to zrozumienie jej sposobu myślenia i dowiedzenie się, co się zmieniło w jej głowie, żeby mieć podstawę do ponownego zaufania.
Wbijanie kogoś w poczucie winy nie ma sensu, mimo że faktycznie skrzywdził to to jest ślepe walenie naokoło młotkiem i związkowi nie pomoże. Podejrzewam, że też się boisz i chcesz mieć pewność, że Twoja żona zmądrzała i nie zachowa się tak samo w podobnej sytuacji. Odpowiedz sobie, albo porozmawiaj z nią raz, a dobrze, jak ona sobie tłumaczy powody zdrady. Jeśli uważa, że jesteś współwinny, bo czuła się zaniedbywana - w 15 minut spakuj się i biegiem z domu czy tam spakuj ją i wystaw za drzwi, nie wiem czyje mieszkanie. To znaczy, że ciągle ma pusto w głowie. Jeśli rozumie, dlaczego się tak zachowała i bierze za to pełną odpowiedzialność i potrafi przekonać Cię, że jak sytuacja się ponowi (pojawi się kolejny gach) to zachowa się inaczej z miłości do Ciebie to jest sens dawać temu związkowi szansę.
Ale te tematy powinniście obgadać w jedną, max kilka rozmów. Masz prawo bać się, że sytuacja się ponowi i pomimo upływu czasu do tematu wrócić i porozmawiać. Ale w życiu codziennym moralizowanie jej i wbijanie w poczucie winy niczego dobrego nie przyniesie.
Co do odkrytego kłamstwa. Uważam, że jeśli odkryjesz jakieś kłamstwo już od czasu "naprawy". Chociażby, że powie Ci, że późno siedziała w pracy, a w rzeczywistości z kolegami czy koleżankami na piwie - zakończ związek. Kłamstwo w czasie zdradzania, pewnie Cię okłamywała w wielu rzeczach to nie wiem.
Co do odkrytego kłamstwa. Uważam, że jeśli odkryjesz jakieś kłamstwo już od czasu "naprawy". Chociażby, że powie Ci, że późno siedziała w pracy, a w rzeczywistości z kolegami czy koleżankami na piwie - zakończ związek. Kłamstwo w czasie zdradzania, pewnie Cię okłamywała w wielu rzeczach to nie wiem.
Przeczytaj mój pierwszy post to się dowiesz :-)
75 2020-02-04 19:57:34 Ostatnio edytowany przez ulle (2020-02-04 20:12:35)
Autorze, skoro zostałeś z nią i minęło już sporo czasu, to znaczy, że tak naprawdę nie chcesz od niej odejść i nie odejdziesz. Musisz jednak powoli zamykać tamten rozdział, bo zatrujesz swoje życie już tak do końca i żonie też to życie zatrujesz.
Być może będą wychodziły jeszcze jakieś jej kłamstwa, bo przecież jest rzeczą normalną, że zdradacz powie ci tylko część prawdy, czyli powie ci, że puścił się raz, bo chociaż raz przecież musiał. Gdyby ona powiedziała ci, że w ogóle się nie puściła, to przecież wiedziałaby, że jej nie uwierzysz.
Zdradacz zawsze powie ci tylko minimum prawdy, tej części, która musi ujawnić.
Ty jednak wiesz, że romans trwał pół roku, więc załóż sobie jako pewnik, że tych razów było bardzo wiele. Było tak ostro, że w pewnym momencie ona podejrzewała, że jest w ciąży. To co ty sobie wyobrażasz. Miała regularnego boczniaka i tyle.
Na pewno było też tak, że zadurzyla się w nim, skoro potem ubolewała nad tym, że on o nią nie zawalczył, lecz wprost przeciwnie.
Musisz spojrzeć prawdzie w oczy.
Dlatego zastanów się do czego prowadzi cię taka sytuacja, że non stop wszystko analizujesz i walkujesz ten temat.
Trzymasz ja teraz krótko i pod kontrolą i niby nie masz podstaw, by teraz o coś ją podejrzewać, ale masz żal do żony, że gdy ty wszystko tak przezywasz, ona żyje sobie jak gdyby nigdy nic.
A czego ty byś chciał?
Życie toczy się dalej i byłoby nie do wytrzymania w waszym domu, gdyby ona non stop chodziła i kajała się przed tobą.
Nie wytrzymujesz napięcia, to rozważ rozwód, bo wykończysz siebie i wykończysz też wasze małżeństwo. Nikt na dłuższą metę nie wytrzyma życia w reżimie.
Osoba zdradzona długo cierpi i przeżywa. Niektórym udaje się jednak jakoś dalej żyć, a u niektórych piekło jeszcze bardziej narasta.
Być może ty należysz do takich osób, które w żaden sposób nie są w stanie narysować tej grubej krechy.
W takim razie rozważ opcje rozwodu.
Jak byłoby ci lepiej żyć, czy jako jej mąż, ale ciągle żyjący jak zając pod miedzą, czy lepiej by Ci było, gdybyś od niej odszedł.
Życie w takim zawieszeniu na pewno nie jest dla ciebie dobre, ani dla żony, ani dla was, jako małżeństwa.
Ja bym nie wybaczyła. Kiedyś byłam 1,5 roku z chłopakiem który mnie zdradzał i parę razy mu wybaczyłam, bo bardzo go kochałam, ale mimo miłości do niego w łóżku zaciskałam zęby, bo wyobrażałam sobie jak to robił ze swymi kochankami. Po prostu się brzydziłam. W końcu nie wytrzymałam i rozstałam się z nim. Wiem z doświadczenia jak bardzo boli zdrada i mam nadzieję już nigdy więcej tego nie przeżyć. Czytając to co piszesz, mam wrażenie, że Tobie też ciężko jest się przemóc. Nie dziwię się Tobie.
Mój tata z kolei miał podejście diametralnie inne. Mama była kochliwa i zdradzała go, ale tata znosił to i wybaczał. A każde rozstanie mamy z kolejnym kochankiem traktował jak swój sukces i cieszył się wtedy. Czuł, że mama nie odeszła od niego, że rozstała się z kochankiem - bo on (tata) był lepszy, ważniejszy, bo jego bardziej kochała! I dziś żyją szczęśliwie i spokojnie jako starsi ludzie. Myślę, że jedyny sposób na to, by odbudować związek po zdradzie, to właśnie umieć poczuć się jak zwycięzca. Nie da się posklejać po zdradzie jeśli się drugiej osobie nie ufa i manię kontrolowania i rozpamiętywania! Choć sama bym tak nie umiała i wiem, że to trudne. Jeśli Ty nie umiesz - to nie Twoja wina, ale tego związku nie da się uratować.
Witajcie! Trochę czasu minęło. Większych zmian nie ma..Żyjemy jak żyliśmy...Patrząc z boku jak normalne małżeństwo. Dni mijają w miarę miło, jest wspólny czas, jest czułość, jest seks..Żadnych przesłanek, że żona coś kombinuje potajemnie...Ja oczywiście co jakiś czas wyciągam temat, prowokuje rozmowy, wyznania, prawie jej kazania, próbuje skierować ją na tory żałowania i zrozumienia że to było czyste zło...Czasem wynikają z tego awantury..Jakie rezultaty? to wie tylko ona...nie potrafię niestety czytać w niej jak w gazecie...W międzyczasie wyszło na jaw jej kłamstwo, które padło już w "okresie naprawiania". Po jedynej nocy, którą spędzili razem podobno poszła rano normalnie do pracy.(to było w tygodniu). Zapytałem o to kiedyś wprost i powiedziała, że poszła. Niedawno dowiedziałem się, że guzik prawda. Wzięła sobie wolne w ten dzień i mieli jeszcze dla siebie pół dnia...Niby nic wielkiego na tle całości ale jednak zabolało...Minął rok od momentu gdy się dowiedziałem..minęły wszystkie rocznice...Na pozór naprawianie trwa ale czy rzeczywiście to do końca nie wiem...Pewnie już zawsze tak będzie...
Wydaję mi się , że żona próbuje żyć jakby nic się nie wydarzyło i to mnie wkurza
I to Ciebie dziwi? Sądzisz że powinna codziennie myśleć co zrobiła? W każdej chwili? Czy tylko w niedzielę? Oczywiście że próbuje żyć dalej i stara się nie żyć zdradą w dniu codziennym ( i tak nigdy nie zapomni)
Ty powinieneś zrobić to samo ale coś Ci w tym przeszkadza, być może Twój charakter bo co innego mówić wybaczyłem a co innego WYBACZYĆ, co innego wiedzieć że tego nie zapomnisz a co innego żyć tym każdego dnia. Ty natomiast "prowokujesz rozmowy, wyciągasz temat", lubisz siebie czy też ją/was chlastać? Jesteś masochista?
Totalny błąd Twój polegał na tym że zamiast na gorąco (gdy wyszła zdrada) wyjaśnić każdą wątpliwość, uzyskać odpowiedz na każde pytanie...Ty odpuściłeś. A przecież i Tobie szczegóły się nie zgadzały rozum aż wył że coś jest nie tak...ale Ty go przesłoniłeś uczuciem do niej. Niby nic złego ale... no właśnie to ale teraz Ciebie dołuje, bo wiesz że wtedy kłamała i nie sądzę żeby chciała teraz powiedzieć prawdy - teraz po roku widząc jak się zachowujesz z wiedzą że "tylko raz" ( i to pewnie bez zamoczenia ) to z wiedzą że tego było więcej to nic tylko się wieszać albo pakować bo nie dasz jej żyć.
Do sprzętów szpiegowskich raczej się nie posunę..
Tak pisałeś, uniosłeś się honorem czy bałeś się dowiedzieć prawdy? Może gdybyś miał tą wiedzę nie byłoby drogi odwrotnej niż rozwód...byłeś na niego gotowy? Czy też to Ciebie przerażało?
A przecież odzyskanie skasowanych wiadomości na kompie czy telefonie w takiej sytuacji było wręcz konieczne i pożądane.
Domyśliłem się, że chodziło o zdjęcie przesłane komuś MMSem lub przez Whatsapp. W końcu przyznała, że to "głupie żarty z kolegą". Powiedziałem ze jeżeli to tylko wygłupy to niech mi to pokaże a oczyści się z podejrzeń. Nie chciała. Stwierdziła, że już skasowała i nie ma co pokazywać.
Gdybyś je odzyskał to teraz nie zżerałoby Ciebie od środka ta niepewność.
Po jakimś czasie odkryłem w historii jej wyszukiwań internetowych, że prawdopodobnie był więcej niż jeden seks. Kilka tygodni przed tym dniem kiedy spędzili noc wyszukiwała w odstępie kilku minut "ciąża a geny" i "po jakim czasie można robić test ciążowy". Było więc niemal pewne że robili to wcześniej. Ile razy? Nie wiem. Żona odcina się od tego tematu.
A Ty grzecznie się na to zgodziłeś, dowiedziałeś się chociaż gdzie wtedy z nim spędziła noc?
Powiem tak, nie zostałeś zdradzony tylko raz nie ma takiej opcji, jakbyś stanął na głowie i zaklaskał uszami to nic nie da bo to i matematycznie i biologicznie się nie zgadza.
Skoro zgodziłeś się wybaczyć to:
- przestajesz drążyć temat i żyjesz dniem dzisiejszym i jutrzejszym
- przestajesz suszyć jej głowę i odzyskujesz wiadomości, zdjęcia, słowem co tylko się da - tylko po cichu - oczywiście wiedza tylko dla Ciebie skoro...wybaczyłeś.
Wybaczasz, bo wybaczenie zdarza nam sie czasem codziennie, ale czy zapomnisz, pewnie nie, nie wroci juz tamto zaufanie, zawsze bedzie podejrzenie, jedyne co mozesz, to albo zyc dalej na warunkowym, tzn, jedna podpadka I rozpierducha, albo zostaw juz teraz I szukaj szczescia z kims innym
Jeśli już o wybaczaniu mowa, to przebaczenie komuś wcale nie musi być równoznaczne z podjęciem decyzji o dalszym wspólnym życiu. Jest to proces, który odbywa się w naszym własnym umyśle i tak naprawdę nie ma wiele wspólnego z drugą osobą. Przebaczyć oznacza uwolnić się od wewnętrznego bólu i niszczącej, negatywnej energii.
Po zdradzie partnerzy muszą stworzyć zupełnie nowe reguły i zasady obowiązujące w związku. To dlatego, W Rozterkach, powinniście z żoną usiąść i dokładnie omówić oraz ustalić te zasady. Wprost wypunktuj czego oczekujesz, choćby w innych okolicznościach wydawały się to być najbardziej banalne sprawy. Masz pełne prawo stworzyć dokładną listę warunków, które muszą zostać spełnione, abyście wciąż mogli pozostać razem. To jest ważne choćby dlatego, żebyście oboje mieli jasność na co się piszecie.
Pomijam przy tym, że taka rozmowa powinna odbyć się dawno temu, tuż po podjęciu przez Ciebie decyzji, że w ogóle dajesz żonie szansę. To był też czas na zadawanie pytań.
Jeśli naprawdę chcesz, żebyście byli razem, Twoje męczenie żony musi się kiedyś skończyć, bo nikt nie wytrzyma ciągłego katowania wyrzutami i wbijania w poczucie winy. Co prawda wybaczanie, ale też odzyskiwanie zaufania to długi i trudny proces, jednak zdradzeni często już na początku popełniają błąd, że czują, że nad tym, kto zdradził, mają władzę. Dają sobie prawo i przyzwolenie do upokarzania i umniejszania wartości drugiej osoby, podważają jej wartość jako człowieka. Jeśli czujesz, że tak jest w Twoim przypadku, to męczenie siebie samego i żony nie ma sensu, zresztą na dłuższą metę się nie sprawdzi. W takim przypadku lepiej się rozstańcie.
Witaj.Moim zdaniem twoje powroty do tematu zdrady wynikają z tego że kiedy czujesz że żona choć troszkę się od ciebie oddala ty przywołujesz demony by ją przybliżyć.Może spróbuj w drugą stronę ,to znaczy powoli sam zacznij się na chwilę oddalać nie kontrolując w tym czasie żony.Wtedy zobaczysz co z tego wyniknie.Poza tym takie zbliżanie -oddalanie wzbudza wzajemne uczucie i bliskość.Co o tym sądzisz?
Mój tata z kolei miał podejście diametralnie inne. Mama była kochliwa i zdradzała go, ale tata znosił to i wybaczał. A każde rozstanie mamy z kolejnym kochankiem traktował jak swój sukces i cieszył się wtedy. Czuł, że mama nie odeszła od niego, że rozstała się z kochankiem - bo on (tata) był lepszy, ważniejszy, bo jego bardziej kochała! I dziś żyją szczęśliwie i spokojnie jako starsi ludzie.
Oryginalne podejdzie do zdrad i romansów.
Skąd wiesz, że twój tato tak myślał? Rozmawiałaś z nim na ten temat?
Trudno mi sobie wyobrazić ile bólu ten człowiek musiał przeżyć w swoim życiu z każdym kochankiem matki. Poczucie bycia "lepszym" rekompensowało mu jej zdrady - to naprawdę trzeba sobie coś w mózgu mocno przestawić aby tak wytrzymać i jeszcze uważać to za dowód miłości żony.
Właśnie, wybaczenie komuś doznanej krzywdy to jedno. Natomiast podjecie decyzji co dalej z tym zrobimy, to już inna bajka. Nie każdy potrafi drugi raz zaufać takiej osobie. Wszystko się zmienia i siłą rzeczy ludzie zaczynają funkcjonować na nieco innych zasadach. Przykład, o którym wspomina 67Eve to jakieś ekstremum.. Ciężko uwierzyć, że ktoś jest w stanie wytrzymać i pogodzić się z pasmem takich upokorzeń, będąc w stanie dalej żyć osobą, która tyle razy go oszukała..
83 2020-02-24 12:18:45 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2020-02-24 12:20:24)
Jeśli naprawdę chcesz, żebyście byli razem, Twoje męczenie żony musi się kiedyś skończyć, bo nikt nie wytrzyma ciągłego katowania wyrzutami i wbijania w poczucie winy. Co prawda wybaczanie, ale też odzyskiwanie zaufania to długi i trudny proces, jednak zdradzeni często już na początku popełniają błąd, że czują, że nad tym, kto zdradził, mają władzę. Dają sobie prawo i przyzwolenie do upokarzania i umniejszania wartości drugiej osoby, podważają jej wartość jako człowieka. Jeśli czujesz, że tak jest w Twoim przypadku, to męczenie siebie samego i żony nie ma sensu, zresztą na dłuższą metę się nie sprawdzi. W takim przypadku lepiej się rozstańcie.
Dokładnie. Wybaczenie powinno być świadome, w poszanowaniu granic obu stron. Jeśli osoba zdradzająca przyznała się do zdrady a zdradzona chce wybaczyć, to nie rozumiem, do czego jeszcze potrzebne są tu szczegóły, ile razy, po ciemku czy przy świetle itp.? Przecież to w niczym nie pomoże a tylko wedrze się w pamięć z której później niełatwo bedzie te obrazy wymazać. Najważniejsze, czy autor chce wybaczyć, bo brak wybaczenia może dawać złudne wrażenie utrzymywania władzy nad małżonką, przeświadczeniem ze teraz mam na nią haka, trzymam ją w garści i wreszccie ona MUSI tańczyc, jak ja zagram. Niestety, ale to własnie taka postawa uniemożliwia odbudowanie związku i doprowadza do jego rozpadu, nawet mimo szczerej skruchy zdradzającego i chęci naprawy tego co zepsuł. A zdradzony poczuje się oszukany poraz drugi, gdy ona nie wytrzyma i ucieknie gdzie pieprz rośnie, czyli tam gdzie ma święty spokój i nikt jej nie dręczy. Tak więć autorze podejmij decyzję czego tak naprawdę chcesz, bo jesli będziesz robił wszystko tak jak dotychczas, to lepiej niech każde z was idzie w sowją strone, zanim się znienawidzicie.
Generalnie to wybaczamy komuś coś , ale w zasadzie to powinno być tak że wybaczamy DLA SIEBIE , aby właśnie już więcej nie ciągnąć tego tematu.Wiem że to trudne , niekiedy niemożliwe , u autora przebiega to w ten sposób dlatego ,że żona od razu nie wyjawiła wszystkiego na temat zdrada ,tylko to porcjowala , z czego sam autor większość informacji uzyskał sam i to po kryjomu. Tu raczej tkwi paradoks , żona chciała zaoszczędzić bólu mężowi poprzez zatajenie niektórych faktów ,a mąż dochodząc sam do prawdy stwierdzał ciągle że ona ciągle go oklamuje i traktuje niepoważnie. Dlatego decydując się na pozostanie w związku po
zdradzie tak ważna jest całkowita szczerość aż do bólu.
Dlatego decydując się na pozostanie w związku po zdradzie tak ważna jest całkowita szczerość aż do bólu.
Tak też uważam. Prosiłem o to na samym początku. Nie prosiłem o szczegóły. Wiem, że są bolesne. Ale ilość spotkań, stopień zażyłości czy sposoby oszukiwania i wykorzystywania mojego zaufania to nie szczegóły. Kwestią sporną pozostaje to, że jego chciała chronić nie podając mi nazwiska ani miejsca zamieszkania czy pracy gościa. Może miała do tego prawo..Jak uważacie? Mówiąc całą prawdę od początku nie narażałaby się na "wtopy" psujące to co zdołała połatać...
Staram się mniej zaczynać temat bo widzę, że to i tak mi nic nie daje. Czasu nie cofnę. Ale niestety w środku mi to siedzi cały czas...wyszukiwanie miejsca na randki, wymyślanie spotkań z koleżankami, wysyłanie zdjęć z serduszkami...takie drobiazgi ale bolą....
Z drugiej strony jest ok. Miłe życie rodzinne. Póki co nie chce tego zmieniać...
Jeśli jej wyznania są prawdziwe i szczerze pragnie to wszytko naprawić, to wspomniane przez Ciebie kwestie raczej nie są szczegółami. Prędzej podstawą do tego, żeby sobie przemyśleć jej słowa i zapewnienia, co jej własnych intencji. Czy w ogóle zaobserwowałeś jakieś zmiany w jej zachowaniu? Jej szczerość powinna być teraz widoczna w jej stosunku do Ciebie i do Waszego małżeństwa. Tak samo, jak fakt, że już nie popełni tego samego błędu i jeśli czegoś jej będzie brakować to Ci o tym powie, zamiast ładować się znowu w relację na boku...
Żona na pewno nie chce stracić rodziny. Ale mogła pomyśleć o tym wtedy..podjęła ryzyko..o czymś to świadczy. Możliwe że zrozumiała błędy. Mam nadzieję. Wygląda na to, że się stara. Wszystko wydaje się być ok ale jednak 3 kłamstwa/zatajenia wypłynęły przez ten rok. Można by je podciągnąć pod chronienie mnie przed bólem ale przecież to narażania na kolejne cierpienie w razie poznania przeze mnie prawdy. Można by zapytać ile kłamstw nie wypłynęło..Wolałbym się zmierzyć z tym całym syfem raz a dobrze a nie na raty...
Widzisz ,to co się działo zaraz po odkryciu zdrady obarczone było twoim i jej szokiem.Więc wtedy może i dobrze że nie mówiła wszystkiego. Ale teraz śmiało możesz jej spokojnie wytłumaczyć że aby zdobyć twoje zaufanie i byś przestał się męczyć co wywołuje wasze kłótnie musi ci odpowiedzieć jeszcze na pytania które tu zadajesz. To twoje prawo.Być mówiąc to opanowany , mów z troską a nie wyrzutem ,jesli się wstydzi to zapisz pytania i niech ci odpisze . A później musicie iść na terapię par z założeniem kursu metod wzbudzania zaufania. To fajne i ciekawe zajęcia ,później może jakiś wspólny kurs tanca , nurkowania ,wspólne bieganie w terenie ,no nie wiem co was kręci. Jednych pielgrzymki ,innych survival ,jeszcze innych grzybobranie.
Nie czytałem calosci, nie dam rady przy takiej ilości naiwności. .
Czy autor wątku doszedl już do wniosku, że jego żona to swieta kobieta, bardzo biedna, która została zmuszona do takiego zachowania bo ona najbardziej na świecie kocha swojego męża ?
Żona na pewno nie chce stracić rodziny. Ale mogła pomyśleć o tym wtedy..podjęła ryzyko..o czymś to świadczy. Możliwe że zrozumiała błędy. Mam nadzieję. Wygląda na to, że się stara. Wszystko wydaje się być ok ale jednak 3 kłamstwa/zatajenia wypłynęły przez ten rok. Można by je podciągnąć pod chronienie mnie przed bólem ale przecież to narażania na kolejne cierpienie w razie poznania przeze mnie prawdy. Można by zapytać ile kłamstw nie wypłynęło..Wolałbym się zmierzyć z tym całym syfem raz a dobrze a nie na raty...
Na totalną prawdę był czas na samym początku teraz ona może iść w zaparte.
Ale jak chcesz czegoś się dowiedzieć to weź laptopa i telefon żony i idź do informatyka niech odzyska skasowane dane. Oczywiście możesz o tym poinformować żonę i obserwować jej reakcję.
Stać Ciebie na ten krok? czy też zasłonisz się honorem?
Swirujesz mój drogi przez te niedopowiedzenia żony. Faktycznie jak komuś można uwierzyć czując że jest nieszczery i mając na to dowody.W tej sytuacji żadne zabiegi żony typu dobroć ,fajny seks ,rodzinna atmosfera...nie dadzą ci nigdy ulgi.Coś mi się wydaje że konieczną będzie konfrontacja wiedzy z żoną kochanka. Skoro nie ma innej drogi ,bo twoja żona ucina wyjasnienia.
Rodziny nie chce stracić, ale niewykluczone, że znowu podejmuje jakieś gierki a Ciebie zamierza urobić, usypiając Twoją czujność. Raz zabrnęła w kłamstwa, o to, żeby osiągnąć swój cel, zatem zdolna jest do wszystkiego. Nie ma sensu, żebyś ją usprawiedliwiał ani wierzył w takie tłumaczenia o ograniczaniu bólu. Mogła przecież wcześniej szczerze się wygadać, co jest w małżeństwie nie pasuje, ale wolała uciec od problemów, korzystając z łatwiejszego wyjścia, jakim jest skok w bok po to nowe, "cudowne" doznanie..
Autorze przeczytaj to co ty napisałeś, weż kartkę papieru przedziel na pół i na jednej stronie wypisz jakie konsekwencje swojego upojnego romansu poniosła żona a na drugiej stronie jakie ty poniosłeś i ponosisz i będziesz ponosił. To ci coś uzmysłowi. Nigdy nie zdradzaj ile wiesz lub dowiesz się o postępowaniu żony, ona nigdy Ci prawdy nie powie , do niczego nie przyzna bo broni podświadomie kochanka, bo się wstydzi a nie że chce tobie oszczędzić załamania. Zacznie ciebie traktować jak domownika, kolejną osobie z którą musi być bo jej książe liczy tylko na seks a nie związek z nią. Może oprzytomniała i wybrała ciebie ale nie z miłości, uczucia ale kalkulacji. Poczytaj na forum ( tutaj dużo prawdy piszą ) co czuła, co czuje, czego tak naprawdę żałuje = nigdy nie wierz zdrajcy a tylko w połowę co robi. Jak będzie dalej , czytaj opisy innych, ty zadręczysz się wiedząc że kłamie i oszukuje ( cały czas tak naprawdę ) będziesz miał projekcje ich , odsuniesz się od niej (jak szanować taką osobę a o kochaniu to zapomnij) bo teraz lecisz na oparach wspomnień które zaraz się skończą. Ona już odsuneła się i nigdy już nie obdarzy takim uczuciem jak kiedyś a ty tego potrzebujesz bo zwariujesz. Jeszcze raz poczytaj wątki i te starsze gdzie po pewnym czasie piszą zdradzeni jak to sie wszystko kończy. Zdrada to największe zło jakie można zrobić drugiej osobie i pośrednio sobie. Czy do końca życia będziesz ją sprawdzał, kontrolował, rozliczał z czasu, chodził wszędzie , infiltrował w pracy ? Czy będziesz pewny że jeżeli ci coś teraz powie to wszystko czy namiastkę lajtową prawdy ( ma małego i tylko przyłożył i juz wyjął nic nie robiąc a potem znaczki układaliśmy cały ranek do popołudnia). Ty cierpisz jej jeszcze mąż niby ten co jest kochany jak tylko mówi, co ona robi w tym kierunku aby Ci ulżyć w cierpieniu które spowodowała ?
Tak Ciebie czytam kolego i widzę, że nie zrozumiałeś.
Dociera do Ciebie wreszcie, że jesteś jedyną osobą, która jej pozostała?
Nie chce podać namiarów na kochanka - jest nadal dla niej kimś ważnym
Chroni go. Dlaczego?
Bo jest wciąż ważniejszy od Ciebie.
Wiesz na jakich zasadach daje się szansę?
Łapiesz ja na kłamstwie - wylatuje,
Chroni kochanka - wylatuje,
Choć jeden kontakt z nim, o którym Ci nie powie-wylatuje,
To jej ból głowy, abyś miał spokój psychiczny.
Ciekawe ile jeszcze ukrywa przed Tobą?
Danie szansy polega na postawieniu ultimatum
To nie Wam, nie Tobie lecz to jej ma się udać całym swoim postępowaniem udowodnić Tobie, że danie jej szansy nie było Twoją pomyłką
Co to znaczy wg Ciebie :stara się?
Nie sądzisz, samo stara się to po czymś takim to za mało?
To jej ma zależeć a nie Tobie. Ty już naprawdę nic nie musisz. Udawadniać jej również
Dokładnie After to co piszesz jest właściwą drogą ku przyszłości tego małżeństwa. Błędem jest latanie przez autora za żoną ,proszenie jej o wyjaśnienie i jeszcze naprawianie jej błędów. Dla niej dotąd ważniejszy jest konfort kochanka i jego spokój niż spokój męża.Tego to nie kumam.Przy takich założeniach zawsze będziesz czuł się gorszy i ciągle wracał do tematu.
Nie chce podać namiarów na kochanka - jest nadal dla niej kimś ważnym
Chroni go. Dlaczego?
Tak było tylko na początku. Szybko rozszyfrowałem kto to jest. Wiem gdzie mieszka i pracuje. Mógłbym z nim pogadać tylko po co? To nie on mnie zdradził. Inna sprawa to powiadomienie jego żony...
Zasady są jasne. Kłamstwa które wypłynęły dotyczyły tylko obrazu przeszłości. Żona wie, że ma ultimatum i rozumie że robiła złą rzecz. Pozostaje kwestia odbudowy zaufania...a to nie pójdzie łatwo..
Czytaj ze zrozumieniem, dobrze radzi Ci After, ona chroni kochasia a nie Ciebie. Ty nie rozumiesz , to nie chodzi aby iść do niego i morde obić i narobić sobie kłopotu tu chodzi o udowodnienie CI że jesteś ważniejszy od boczniaka dla niej a jest odwrotnie bo ona ...... .Ona go kocha nadal i tęskni a przed tobą odgrywa szopkę. Pomyśl kogoś byś krzywdził , dalej okłamywał i oszukiwał i o kogo byś się bał ? o tą osobę którą kochasz czy nie kochasz ? Ty jesteś na razie koniecznoscią przetrwania ekonomicznego i nie zostania wśród otoczenia kur...... ( osobą która zdradzała ). Nie chce Ci radzić , twoje biadolenie ma gdzieś i stara się przetrzymać aż wszystko przycichnie i pod dywan. Kiedyś jeden z zdradzonych mający dosyć poniżania i olewania przez jeszcze żonę powiedział przy obiedzie że ma 5 minut na rozpoczęcie wyjawienia wszystkiego co, gdzie, jak, dlaczego, ile , kto dawał alibi, kto wiedział itp jeżeli nie to ma tego cyrku dosyć , dodatkowo jak znajdzie lub zobaczy że choć trochę skłamała lub pomineła to też koniec. Małżonka zrobiła mu awanturę że ma dosyc , że ją męczy, że ona chce go chronić itp. Widząć że się nie odzywa zaczeła jedno przez dziesiąte mówić ( to co już powiedziała ) aby po chwili powiedzieć to wszystko i wyjśc z domu do koleżanki. Facet jak obiecał tak zrobił i na drugi dzień wniósł o rozwód z jej winy o którym się dowiedziała po kilku dniach będąć w szoku że nie udało się zmanipulować. Jak ona zaczeła go kochać, jak latała aby o wszystkim powiedzieć , wytłumaczyć, błagała aby wysłuchał ale on już nie chciał bo się ulało - pękło serce. Wsumie skonczyło się i tak rozwodem, straciła swoją szansę która przemineła bezpowrotnie podczas mataczenia, kłamania, chronienia kochanka ot życie. Czy masz coś do stracenia oprócz niekochającej, zdradzającej , oszukującej kobiety ? Będzie boleć , co wolisz szybki duży ból krótko trwający czy długi w czasie narastający, pulsujący tempu ucisk przechodzący w ból przez całe życie ? Ostatni czytałem wypowiedzi tych co wybaczyli (kobiety i mężczyzni) i pomimo ze tamci zdradzacze się starali większość twierdziła że z perspektywy lat nie warto. Nie jesteś pierwszym i ostatnim w takiej sytuacji ale ty i tylko ty zdecydujesz jak chcesz żyć ( nie żona ani boczniak ).
Pozostaje kwestia odbudowy zaufania...a to nie pójdzie łatwo..
Ja dla mnie to ona widzi, że nic jej i tak "złego" nie zrobisz, co by nie odwaliłą. Za bardzo w nią wpatrzony jesteś. Wciska ci historyjki, a ty, nie tyle w nie wierzysz, tylko chcesz w nie wierzyć. W szeregu powinna spaść maksymalnie do miana matki twoich dzieci, a do poworotu na stanowisko żony jeszcze przed nią lata pracy i wyrzeczeń. Ale widać w tobie ewidentnie tą miękkość wobec niej. Podejrzewam, że cie opieprza za to, że poruszasz ten temat po raz kolejny. A ty główka w dól bo w nocy nie będzie bzykania.
Podejrzewam, że nie podjełeś też żadnych środków prawnych celem zabezpieczenia swoich interesów w przypadku ewentualnego rozstania. Tacy jak ludzie często kończą w samych portkach. PAMIĘTAJ, że małżeństwo to umowa cywilno prawna, w której akurat facet jest na starcie na straconej pozycji, więc warto myśleć o przyszlości wcześniej, a nie po fakcie. Żona pokazała skruchę...trzeba było to wykorzystać. Np podział majątku u notariusza....tak na wszelki wypadek. Nic nie tracisz, a mogłeś tylko zyskać.
Wszystko w twoim małżeństwie zostało po staremu, także ja na twoim miejscu szykowałbym się na powtórkę z rozrywki. Tylko teraz ona będzie bardziej ostrożna. Żona poszła w tango?spoko, ale nigdy nie mów co wiesz i jak sie tego dowiedziałeś. Ona wie co zrobiła, a całej prawdy sama nigdy nie powie, nie ma to sensu. Teraz bedzie jedynie bardziej przebiegła.
After napisał/a:Nie chce podać namiarów na kochanka - jest nadal dla niej kimś ważnym
Chroni go. Dlaczego?Tak było tylko na początku. Szybko rozszyfrowałem kto to jest. Wiem gdzie mieszka i pracuje. Mógłbym z nim pogadać tylko po co? To nie on mnie zdradził. Inna sprawa to powiadomienie jego żony...
Zasady są jasne. Kłamstwa które wypłynęły dotyczyły tylko obrazu przeszłości. Żona wie, że ma ultimatum i rozumie że robiła złą rzecz. Pozostaje kwestia odbudowy zaufania...a to nie pójdzie łatwo..
Zobacz co robisz...tłumaczysz żonę.
To nie ona powiedziała Ci kim on jest - to Ty rozszyfrowałeś kim jest, a zatem pytanie Aftera jest aktualne.
Pytasz po co masz z nim gadać, odpowiem - żeby skonfrontować to co mówi Twoja żona z jego informacjami. To jedno z możliwości wydobycia prawdy lub jej potwierdzenia.
Możesz mu zagrozić - mówisz wszystko lub idę to Twojej żony. Oczywiście nie na hura przygotuj się na rozmowę.
Zdobędziesz się na to?
I odpowiedz na pytanie - zaniesiesz jej telefon i laptopa do informatyka celem odzyskania danych?
Dokładnie , Maku2 ma tu rację. A ileż ty jeszcze zamierzasz się męczyć i żyć w domyslach ? Pierw opracuj zestaw pytań dla kochanka , później ustal miejsce na tyle publicznie ,by się nie bał ,możesz w telefonicznej rozmowie z nim zaznaczyć że ma się nie obawiać burdy , później poinformuj go że gdy ostrzeże twoją żonę o waszym spotkaniu to automatycznie dowie się jego żona i już masz weryfikację wiedzy o zdradzie i obraz prawdomownosci twojej zony.Oczywiście rozmowę nagrywaj .Pytania muszą być też sprawdzające go , czy sam coś nie kręci. Jedyne rozwiazanie skoro żona taka milcząca uważa że w zasadzie nic się nie stało .Chłopie ,samo wyjście żony z takiego układu emocjonalnego z kochankiem to minimum rok ,a porównywanie ciebie z nim np. w łóżku to jeszcze dłużej.W jej obecnym komforcie z tobą jesteś jedynie członkiem rodziny , przyzwyczajeniem .
Nie wiem, ale dla mnie rozmowa z kochankiem żony byłaby poniżej mojej godności. Weryfikować żonę przy jego pomocy? Jesli zona wymaga weryfikacji nie powinna byc juz zona...
Ale nad poinformowaniem jego żony bym sie zastanawiał, ale nie z zemsty - raczej dla uświadomienia tej kobiety, ze marnuje czas i energię na byle kogo.
Nie wiem, ale dla mnie rozmowa z kochankiem żony byłaby poniżej mojej godności. Weryfikować żonę przy jego pomocy? Jesli zona wymaga weryfikacji nie powinna byc juz zona...
Ale nad poinformowaniem jego żony bym sie zastanawiał, ale nie z zemsty - raczej dla uświadomienia tej kobiety, ze marnuje czas i energię na byle kogo.
Dokładnie tak
Jak raz żona nasiąknęła uczuciem do boczniaka, to ciężko z niej wycisnąć to zaślepienie. Nie masz na razie żadnej gwarancji, że jest wobec Ciebie szczera. O ile racja jest w tym, że to nie kochanek Cię zdradził i ślubował Ci wierność, to warto spróbować z nim się skonfrontować. Zobaczysz jaka jest jego wersja, choc z drugiej strony zawsze mógł uzgodnić zeznania z nią. Albo zostaje jeszcze kontakt z żoną gościa..
104 2020-02-27 21:16:15 Ostatnio edytowany przez Netania (2020-02-27 23:34:57)
Jak raz żona nasiąknęła uczuciem do boczniaka, to ciężko z niej wycisnąć to zaślepienie. Nie masz na razie żadnej gwarancji, że jest wobec Ciebie szczera. O ile racja jest w tym, że to nie kochanek Cię zdradził i ślubował Ci wierność, to warto spróbować z nim się skonfrontować. Zobaczysz jaka jest jego wersja, choc z drugiej strony zawsze mógł uzgodnić zeznania z nią. Albo zostaje jeszcze kontakt z żoną gościa..
Bagiennik dajże spokój tej żonie gościa. Jeszcze jej beret ryć. Niech sobie pogada z kochankiem i mu ewentualnie zagrozi że uderzy do żony. Może uda się uniknąć psychicznej demolki jego żony a facet jakos otrzeźwieje. Mało ludzi już cierpi?
Druga sprawa że kochanek nie jest częscią relacji mąż- żona. W Rozterkach powinien dogadać sie z żoną SAM bo albo chcą razem być albo nie. Kochek to obca osoba. Żona powinna jednak zerwać z nim kontakt jeśli chce zostać z mężem.
Ja w razie gdyby mój facet mnie zdradził w życiu nie gadałabym z kochanką. W ogóle nic bym z nią do czynienia mieć nie chciała.
Edit: z facetem zresztą też
Jeśli żona ma całkowicie szczere i uczciwe intencje, żeby naprawić swoją relację z mężem, to jak najbardziej. Tutaj jednak są pewne wątpliwości. Do końca nie wiadomo, czy żona definitywnie zakończyła relację z kochankiem. Nie wiadomo też, jakie intencje ma tamten kochanek a ewentualna konfrontacja mogłaby, ale nie musiała, rzucić więcej światła na sprawę. Zresztą skąd wiemy, czy czy przypadkiem żona tego kochanka już nie jest uświadomiona..
106 2020-02-28 01:56:36 Ostatnio edytowany przez maku2 (2020-02-28 01:58:13)
Nie wiem, ale dla mnie rozmowa z kochankiem żony byłaby poniżej mojej godności. Weryfikować żonę przy jego pomocy? Jesli zona wymaga weryfikacji nie powinna byc juz zona...
Ale nad poinformowaniem jego żony bym sie zastanawiał, ale nie z zemsty - raczej dla uświadomienia tej kobiety, ze marnuje czas i energię na byle kogo.
Czytałeś cały wątek? autor miota się już długo i ...nadal ma wątpliwości.
Poniżej Twojej godności? a bycie z żoną która Ciebie zdradziła byłoby zgodne z Twoją godnością?
Lecieć do żony żeby ją poinformować jest godne ale gadka z gachem już nie jest godna? ciekawa logika.
Jezeli nie dostrzegasz różnicy w płaszczeniu sie przed kochankiem w celu uzyskania informacji o własnej żonie a poinformowaniu zdradzanej kobiety, ze jest krzywdzona to nie specjalnie mam z Toba o czym dyskutować. Chyba, ze wyobrażasz sobie to tak:
"Facetowi żona zaczęła mówić przez sen. Jakieś jęki i imię Rysiek... Bez dwóch zdań doprawiała mu rogi i facet szybko doszedł do takiego samego wniosku. Aby to sprawdzić, pewnego dnia udał, że wychodzi do pracy i schował się w szafie. Patrzy, a tu żona idzie pod prysznic, układa sobie włosy, maluje się, perfumuje i w samej koszulce nocnej wraca do łóżka. W tym momencie otwierają się drzwi i wchodzi Rysiek... Super przystojny, wysoki, śniada cera, czarne, bujne włosy - jednym słowem bóstwo. Facet w szafie myśli: "Muszę przyznać, że ten Rysiek ma klasę!". Rysiek zdejmuje powoli koszulę i spodnie, a na nim stylowe ciuchy, najmodniejsze i najdroższe w tym sezonie. Facet w szafie myśli: "szlag, ale ten Rysiek, to jednak jest zajebisty!". Rysiek kończy się rozbierać od pasa w górę, a tu na brzuchu mięśnie krateczka-kaloryfer, wysportowany, a klatka gladiatora. Facet w szafie myśli: "ten Rysiek, to ekstra gość!". Rysiek zdejmuje super-trendy bokserki, a tu penis cudowny - pierwsza klasa. Facet w szafie myśli: "O żesz ty, Rysiek jest rewelacyjny" W tym momencie żona zdejmuje koszulę nocną i pojawia się ciało z cellulitisem, obwisłe piersi, rozstępy... Facet w szafie myśli: "Ja p***dolę! Ale wstyd przed Ryśkiem".
Jezeli nie dostrzegasz różnicy w płaszczeniu sie przed kochankiem w celu uzyskania informacji o własnej żonie a poinformowaniu zdradzanej kobiety, ze jest krzywdzona to nie specjalnie mam z Toba o czym dyskutować.
No skoro Ty rozmowę uważasz za płaszczenie się przed kimś... to fakt nie mamy o czym rozmawiać. A kawał z brodą.
109 2020-02-28 09:01:42 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-02-28 09:09:45)
Po pierwsze Autor nie ma konkretnych dowodów oprócz bilingów rozmów to z czym pójdzie do żony kochanka.
Po drugie skąd pewność że kochanek będzie chciał z nim rozmawiać a jeśli już to może iść w zaparte wybada Autora co on na niego ma w trymiga.
Zbieranie dowodów z telefonu i laptopa to już pół drogi do rozwodu bo tam może być ostro w tych np wiadomościach, o ile jeszcze da się cokolwiek odzyskać.
W Rozterkach chce ratować rodzinę małżeństwa nie koniecznie,chce odzyskać kobietę jej uczucia ciężka sprawa nie mając wiary i zaufania mając wiele niepewności, podejrzeń, wątpliwości.
Zbyt wiele zależy od żony i kochanka cały spokój Autora.
Obrona,powrót do ciepłego grajdołka i iluzji tego co znane z przeszłości przed romansem- rodzinna idylla miło słodko to niby zadowala W Rozterkach przyzwyczajenie i przystosowanie do kolejnej iluzji tworzenie strefy pseudo komforciku na podstawie sentymentów, przywiązania, wspomnień.
Nie ma zbyt wiele miejsca na nowe relacje z żoną i nową więź .
Terapia pewnie nie wchodzi w grę a byłaby sprawdzianem intencji żony czy faktycznie ona chce cokolwiek naprawiać w sobie.
Na początku wykiwała wymanewrowała klasycznie Autora uwierzył bo chciał uniknąć większego bólu i niby wybaczył.
Wybaczenie nie jest równoznaczne z odzyskaniem zaufania.
Żona też nie chce stracić rodziny,reputacji,ciepłej bazy wypadowej.
Jedno jest pewne do zdrady doszło pełnej i przez okres romansu o Autorze to żona nie wiele myślała a jeżeli to jak go wyślizgać,kłamanie,lawirowanie przychodzi dość łatwiutko.To wchodzi w krew.Silne wrażenie"nawrócenia"żony na małżeństwo ze skruchą powstać może i może być mylne jak zdrada jest zdemaskowana nagle wyda,emocje,płacze,błagania, histeria, strach,przepraszanie,obiecywanie różnie pewnie to wygląda,byle tylko jak najszybciej mąż nie gadał dał spokój nie wypytywał ,te cyrki wprowadzają zdradzonego w błąd,bo che widzieć i wierzyć minimalizować wypieraniem, a w rzeczywistości emocje uczucia do kochanka buzują dalej i przez długi czas w niewiernych żonach tak właściwość emocji uczuć w zakochaniu fascynacji enzymy w hormonach ,biologia myślenie i uczucia są nierozłączne natury się nie oszuka (w mężach również żeby nie było - żonaci też się zakochują w kochankach albo tak im się wydaje) tęsknią,przeżywają żal po stracie ,żałobę ,mają żal do kochanka po rozstaniu, użalają się nad sobą, jak mogły dać się tak wydymać, wspominają i kombinują jak odzyskać kochanka, albo jak się odkochać obrzydzić go sobie,rozczarowane jego "tchórzostwem"w sytuacji kiedy kochanek wraca niby do żony, obłudą jak po powrocie i tryumfalnym powrocie na łono żony dalej chce "przyjaźni" z kochanką itp .
Mąż w tych opowieściach prawie nie istnieje jest w tle kochanek jest w centrum wszechświata i wszystkie różne emocje z nim związane.Emocje z szoku po wykryciu mijają szybciutko jak mąż idealizuje żonę i stara się ją odzyskać wybaczyć jej szybko wraca poczucie komforciku panowania nad "durnym" mężem łatwowiernym i naiwnie myślącym.
Żale to też są do męża że się wpieprzył gdzie nie powinien i komplikuje sprawy przeszkadza żąda czegoś.
Przez rok to nie wiem czy kochanek wywietrzał z żony mało prawdopodobne,skrucha słabo widoczna i nie wiele inicjatywy w żonie widać tylko obronę przed Autorem,poczuciem winy,wymuszaniem "samokrytyki",żebraniem o uczucia .
Wystarczy poczytać wątki kochanek zdradzających mężów i porzuconych przez kochanków albo w sytuacji odkrycia zdrady albo nawet nie zdemaskowanej gdzie kochanek się rozmyśla z jakichś powodów sobie znanych.
Być może Autor nie ma takiej odwagi, jak Pompa żeby iść do kochanka żony z flaszką i wręczyć mu ją z kamienną twarzą. Ciekawe tylko, czy rzeczywiście żonka zakończyła definitywnie przygodę z owym boczniakiem. Nie ma gwarancji zresztą, że tamten powiedziałby Autorowi prawdę, bo jeśli coś ich nadal łączy, to przecież mogli sobie ustalić swoją wspólną wersję wydarzeń, robiąc z Autora ostatniego jelenia..
111 2020-02-28 13:19:17 Ostatnio edytowany przez maku2 (2020-02-28 13:20:50)
Po pierwsze Autor nie ma konkretnych dowodów oprócz bilingów rozmów to z czym pójdzie do żony kochanka.
Dokładnie tak,może nagrywał rozmowy z żoną ale tego nie wiemy. Oczywiście może przekazać ino uzyskane od zony ale na ile to bedzie wiarygodne dla żony gacha?
Po drugie skąd pewność że kochanek będzie chciał z nim rozmawiać a jeśli już to może iść w zaparte wybada Autora co on na niego ma w trymiga.
Zbieranie dowodów z telefonu i laptopa to już pół drogi do rozwodu bo tam może być ostro w tych np wiadomościach, o ile jeszcze da się cokolwiek odzyskać.
Nie ma pewności. I tutaj należy się zastanowić czy autor ma siłę na zimo taką rozmowę przeprowadzić. Idąc na takie spotkanie nie ma mówić co sam wie a raczej więcej gry że wie więcej niż mu żona powiedziała na zasadzie - gachu mówi spaliśmy razem 3 razy (o tylu autor wie) to odpowiada twardo bzdura było tego więcej itd. Czy autor umie grać tego nie wiem.
Spotykając sie z gachem (oczywiście jeśli dobrze pogra)osiąga efekt włożenia kija w mrowisko. I czeka na efekt jeśli wystraszył gacha na bank będzie on szukał kontaktu z żona autora.
Co do telefonu i laptopa - nie wiadomo czy i co odzyska ale jak nie spróbuje to się nie dowie. Autor teraz stoi w miejscu, przebiera nogami chce zaufać nie wie jak, próba odzyskania danych jest jedną z możliwości ruszenia do przodu w lewo, prawo zależy czy coś tam znajdzie ALE umożliwi mu ruszenie z miejsca. Już samo powiadomienie żony trzymając jej telefon w ręku że idzie do informatyka może wzbudzić u jego żony ciekawą reakcję. Ale nie musi, fakt.
Co do reszty całkowicie się z Tobą zgadzam, autor siedzi w tym od roku i odnoszę wrażenie że jest coraz bardziej zniechęcony. Co innego mieć chęć wybaczenia i próby życia dalej a co innego możliwość wybaczenia i życia dalej - czy autor ma cechy charakteru które mu umożliwia żyć dalej z żoną?
Być może Autor nie ma takiej odwagi, jak Pompa żeby iść do kochanka żony z flaszką i wręczyć mu ją z kamienną twarzą.
Ba, ja bym mu zaniósł pół flaszki, drugie pół należy przecież do żony.
Ciekawe tylko, czy rzeczywiście żonka zakończyła definitywnie przygodę z owym boczniakiem. Nie ma gwarancji zresztą, że tamten powiedziałby Autorowi prawdę, bo jeśli coś ich nadal łączy, to przecież mogli sobie ustalić swoją wspólną wersję wydarzeń, robiąc z Autora ostatniego jelenia..
Nie wiemy czy nadal mają kontakt czyli zasada kija w mrowisko może coś zdziałać - jeśli autor ma na to chęć.
Oczywiście że mają wspólną wersję ja tego bym się spodziewał. I nie nie wierzyłbym we wszystko co mówi mi gach tylko w to co mogę zweryfikować.
112 2020-02-28 13:44:42 Ostatnio edytowany przez After (2020-02-28 13:51:56)
tak dla odświeżenia Tobie pamięci
Wiedziałem już, że kłamanie nie sprawia jej problemu.
No to teraz bohaterze jak potrafisz odsiać ziarno od plew. Ile w tym co robi jest szczerości, a ile wynika z jej wyrachowania? Potrafisz to odróżnić
Po jakimś czasie odkryłem w historii jej wyszukiwań internetowych, że prawdopodobnie był więcej niż jeden seks. Kilka tygodni przed tym dniem kiedy spędzili noc wyszukiwała w odstępie kilku minut "ciąża a geny" i "po jakim czasie można robić test ciążowy". Było więc niemal pewne że robili to wcześniej. Ile razy? Nie wiem. Żona odcina się od tego tematu. Twierdzi, że wszystko mi powiedziała
Przyznała, że miała nadzieje, że facet powalczy po zerwaniu ale podobno nie próbował nic. Twierdzi, że pół roku zajęło jej wyleczenie się.
Widzisz, gdyby tylko facet się zadeklarował- byłbyś dla niej wyłącznie wspomnieniem.
Wierz mi, zobaczyłbyś i odczułbyś na własnej skórze jak bezwzględne są w takiej sytuacji kobiety.
Gdybyś próbował wtedy stawiać opór- bezlitośnie by Ciebie niszczyła.
Twierdzi, że pół roku zajęło jej wyleczenie się
Krótko: KŁAMIE. Z tego tak łatwo kobiety nie wychodzą. To wszystko, co przeżyła, te chwile uniesień zostaje na długo. Poczytaj sobie wątki kochanek, wtedy może zrozumiesz.
Żałowałbyś czegoś pięknego co Ci się w życiu przytrafiło
Cały czas powtarza, że chce to naprawić ale nie wie jak.
Niech kombinuje. Niczego jej nie ułatwiaj. Nasrała na środku pokoju- to niech teraz ten syf sprząta
Póki co to udało się jej łagodne lądowanie, bo swoją godzinę szczerości kolokwialnie mówiąc sperdoliła!
Miała czas aby rozwiać wszystkie Twoje wątpliwości i zapewnić Ci spokój psychiczny na samym początku.
Coś słabiutko wyglądało to Twoje ultimatum, skoro jeszcze z Tobą jest.
Przez ten rok przyznała się do tego drugiego razu, po którym bała się o ciążę
A zgadnij, kto byłby wtedy ojcem tego dziecka, gdyby zaciążyła a kochanek by jej pokazał środkowy palec? Wrobiłaby wtedy Ciebie bez mrugnięcia okiem.
Dni mijają w miarę miło, jest wspólny czas, jest czułość, jest seks
A życie Ci sp****a kolego. Miło, znaczy dla kogo? Chyba szczególnie to ostatnie jest Ci szczególnie miłe
Korzystaj z okazji, bo możesz mieć teraz full wypas jakiego nie miałeś i za jakiś czas już mieć nie będziesz. . Póki co to jej głowa jeszcze nie boli? ;P
Na pozór naprawianie trwa
Dokładnie. To są tylko pozory z jej strony, gra na czas aż do momentu gdy Ci minie. Aż nabierze przekonania, że dupę uratowała
No bo skoro ona chce ale nie wie jak?
Wydaję mi się , że żona próbuje żyć jakby nic się nie wydarzyło i to mnie wkurza.
Nic się Ci nie wydaje kolego. Jest dokładnie tak jak napisałeś. Jej się cały czas wydaje, że już nie zostanie wykopana. Żadnych bolesnych dla niej skutków nie poniosła, w zasadzie żadnych konsekwencji. Do tego nie czuje żadnego zagrożenia, bo przecież Ty ją tak mocno kochasz, to czego się spodziewasz?
Dziwisz się, że każdy powrót do tematu kończy się z jej strony pretensjami?
Bo ja wcale.
Staram się mniej zaczynać temat bo widzę, że to i tak mi nic nie daje. Czasu nie cofnę.
Ależ Ty się boisz chłopaku! Strasznie się boisz tego, że ją stracisz. Myślisz, że ona tego nie widzi? Tylko kto w takiej sytuacji powinien się kolego bać?
Uświadom qurewnie, że każda jej nerwowa reakcja może się dla niej skończyć tym, że wyleci. Za dużo było kłamstw i krętactw z jej strony, abyś się zachowywał tak jak ona tego chce.
TO ONA MA SIĘ BAĆ ŻE W KAŻDEJ CHWILI MOŻE CIEBIE STRACIĆ A NIE TY!
Zacznij do cholery wreszcie żyć tak jakby jej w Twoim życiu nie było i z niczego akurat przed nią nie musisz się tłumaczyć.
Jej miejsce w Twojej hierarchii jest na tyle odległe, że Ty już nie musisz.
Co najwyżej możesz! Oczywiście, o ile Ci się będzie chciało.
PRZESTAŃ JĄ CHRONIĆ!
wyszukiwanie miejsca na randki, wymyślanie spotkań z koleżankami, wysyłanie zdjęć z serduszkami.
Jak to robić, jak kręcić i oszukiwać Ciebie – doskonale wiedziała
A jak ma ratować swoje małżeństwo- tego nie wie?
ożliwe że zrozumiała błędy
Wbij sobie to młotkiem do głowy: zdrada nie jest żadnym błędem. Jest zawsze w pełni świadomym wyborem. JEJ!
Zasady są jasne. Kłamstwa które wypłynęły dotyczyły tylko obrazu przeszłości. Żona wie, że ma ultimatum i rozumie że robiła złą rzecz. Pozostaje kwestia odbudowy zaufania...a to nie pójdzie łatwo
Chyba nie do końca są jasne, skoro się odważyła cokolwiek zataić.
Jak tak wyglądało Twoje ultimatum, to ja wysiadam.
Co do odbudowy zaufania- nie Twoja w tym głowa.
jak to ma wyglądać- już napisałem
Największą durnotą z Twojej strony to były dwie rzeczy.
Pierwsza- pozwolić jej zadzwonić do kochanka
Drugą- usunięcie konta whatsupa. Pozbawiłeś się w ten sposób jakichkolwiek bezpośrednich dowodów.
Myślisz, że się nie kontaktowali po ostatnim jej telefonie do niego?
To jesteś strasznie naiwny.
Następnym razem to możesz się dowiedzieć dopiero wtedy, gdy trafi na kogoś zdecydowanego i dostaniesz pozew rozwodowy.
Dobrze Ci radzę, zmień swoje podejście do niej.
Bo masz do czynienia z wyjątkowo paskudną osóbką, która wie doskonale co robi
Widzę, że kompletnie jej nie znasz
POWTÓRZĘ
To jej ma się udać się Ciebie przekonać, że szansa jaką dostała nie jest Twoją pomyłką. Ty jej naprawdę niczego udowadniać nie musisz.
To czego akurat ona chce, dla Ciebie jest na samym końcu listy
Seks z nią po czymś takim? Jeszcze długo czułbym do niej obrzydzenie. to raz. A dwa, co będzie jak Ciebie będzie chciała zatrzymać zachodząc w ciąże?
Mimo wszystko powodzenia.
Swoją drogą ciekaw jestem, ile jeszcze niespodzianek z jej strony Ciebie czeka. Co jeszcze może nagle wypłynąć.
Szczególnie w czasie jakiejś kłótni, gdy przestanie siebie kontrolować.
EDIT
Kochanka sobie odpuść. Chyba, że chcesz go powołać na świadka. Nie wpuszczaj go na swoje terytorium.
Co żony kochanka..
Z jakimi dowodami w ręce chcesz się z nią spotkać. Sam zadbałeś ze swojej głupoty, aby one zniknęły.
Ośmieszysz się tylko i nic więcej.
Swoją drogą ciekaw jestem, ile jeszcze niespodzianek z jej strony Ciebie czeka. Co jeszcze może nagle wypłynąć.
Szczególnie w czasie jakiejś kłótni, gdy przestanie siebie kontrolować.
Powiedziałem: powiedz wszystko żeby już mnie nic nie zaskoczyło bo znowu spieprzysz. Próbowałem to z niej wyciągnąć ale upiera się przy wersji oficjalnej. Dużo rozmów na początku a potem te 2 razy...Jedyne co z niej wydusiłem, że zdarzały się szybkie kawki w czasie powrotu z pracy-tak ze nawet tego nie zauważyłem, że gdzieś była.
Moje pytanie jest takie:
Co powinien robić zdradzacz, który wzorcowo próbuje naprawić swój związek? Przykłady konkretnych, widocznych zachowań. Czego można wymagać a co jest przegięciem?
114 2020-02-28 15:15:17 Ostatnio edytowany przez bullet (2020-02-28 15:16:30)
..że zdarzały się szybkie kawki w czasie powrotu z pracy-tak ze nawet tego nie zauważyłem, że gdzieś była..
zamień słowo "kawki" na "numerki", reszta będzie się zgadzać.
115 2020-02-28 15:41:59 Ostatnio edytowany przez Roxann (2020-02-28 15:55:31)
Moje pytanie jest takie:
Co powinien robić zdradzacz, który wzorcowo próbuje naprawić swój związek? Przykłady konkretnych, widocznych zachowań. Czego można wymagać a co jest przegięciem?
Wątpię by takie wytyczne w ogóle istniały. To są tylko tak naprawdę pobożne życzenia zdradzonego bo dla niego kochanek jest osobą obcą dlatego wydaje się, że jak zniknie z życia żony, to po problemie. Nic bardziej mylnego. Tym bardziej, że to nie żona sama z własnej woli zakończyła romans, tylko wszystko rypło po tym jak się wydał. Żona emocjonalnie odleciała do kochanka a to tak szybko nie minie. Nawet śmiem powiedzieć, że zostanie w jej głowie na zawsze. Pomyśl, jak musiała być zafiksowana na jego punkcie skoro kochali się bez zabezpieczenia?
I nie wierz w to, że to był raz czy dwa... zdradzasz nigdy prawdy nie powie ponad to co musi.
Tutaj chyba bardziej zasadne byłoby pytanie, jakie są prawdziwe intencje żony i czy jest w stanie znów poczuć coś do Ciebie? Bo to, że jest seks o niczym nie świadczy. Może to robić by uśpić Twoją czujność i byś dał jej spokój i nie męczył pytaniami. Zresztą jeszcze apropos pytań... myślisz, że żona ot tak usiądzie i zacznie Ci śpeiwać wszystko po kolei, jaki to on był zaje*sty, jak jej wspaniale było w łóżku, jak to kombinowała by choć na chwilę się z nim spotkać, skąd wiesz, może ona nawet chciała tej ciąży? Raczej kobieta od razu wie czy istnieje ryzyko zajścia w ciążę. I co robi jeśli dziecka nie chce? No raczej bierze tabletkę "po", a nie sprawdza w necie hasła "ciąża a geny", "kiedy można robić test" itd. Te hasła raczej nie wyglądają na panikę.
Przykro mi Autorze, ale żona została z Tobą bo kochanek się ulotnił a to żadne pocieszenie dla Ciebie... bo póki ona się z niego "wyleczy" dużo jeszcze wody upłynie.
EDIT: Kolejną naiwnością zdradzonego jest wymaganie od zdradzacza żalu, poczucia winy z powodu zdrady. Kiedy jedyne czego zdradzacz tak naprawdę żałuje, to tego że się wydało/skończyło/kochanek zawiódł. No chyba, że sam kończy relację z jakiegoś powodu bo np uważa, że ryzyko nie jest warte utraty rodziny, że to był błąd itd. Ale to nie ten przypadek.
Najgorsze do przetrawienia są romanse/zdrady, które zostały przerwane przez osoby trzecie w momencie apogeum. I tu raczej tak było.
Właśnie, gdyby żona sama zakończyła taki romans, to może jeszcze mogłoby jakoś korzystnie rokować( chociaż, jaką miałbyś pewność, co do tego, jak się romans zakończył?) A tak daje Ci tyle, ile powinieneś dostać, mówiąc to, co chciałbyś usłyszeć. To czy ona będzie chciała wrócić do Ciebie i odbudować związek wie tylko ona sama, ale na razie nic na to nie wskazuje. Nie będzie przecież pokazywać Ci jak bardzo je zależy/zależało na kochanku, ale raczej spróbuje przekonać, że już zakończyła z nim przygodę..
117 2020-02-28 16:30:39 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-02-28 16:35:20)
After napisał/a:Swoją drogą ciekaw jestem, ile jeszcze niespodzianek z jej strony Ciebie czeka. Co jeszcze może nagle wypłynąć.
Szczególnie w czasie jakiejś kłótni, gdy przestanie siebie kontrolować.Powiedziałem: powiedz wszystko żeby już mnie nic nie zaskoczyło bo znowu spieprzysz. Próbowałem to z niej wyciągnąć ale upiera się przy wersji oficjalnej. Dużo rozmów na początku a potem te 2 razy...Jedyne co z niej wydusiłem, że zdarzały się szybkie kawki w czasie powrotu z pracy-tak ze nawet tego nie zauważyłem, że gdzieś była.
Moje pytanie jest takie:
Co powinien robić zdradzacz, który wzorcowo próbuje naprawić swój związek? Przykłady konkretnych, widocznych zachowań. Czego można wymagać a co jest przegięciem?
Wzorcowo znaczy idealnie i w doskonały sposób tak żeby wszyscy byli naprawdę szczęśliwi (choć może nie od razu)?
Zdradzacz powinien się spakować i odejść nie zawracać zdradzonemu d...y głowy .
To by było wzorcowe - ale nie koniecznie przyjemne i milutkie dla zdradzonego.
@Roxann pełna zgoda.
Wszystko co może wyjść Autorze od Twojej żony, każda jej inicjatywa,propozycja,seks,każde przytulenie masz możliwość interpretowania jako nieszczere,jako mydlenie oczu,udawanie,pozory,działania na pokaz,przemilczanie,grę na czas manipulowanie Tobą.Wykorzysta jeżeli ma złe intencje Twoją chęć wiary ponownego zaufania jej bo to próby pozbycia się bólu czynione przez Ciebie nie wiesz co czuje i co myśli i nie wiesz co wybierze pod wpływem czego ,z moich obserwacji wynika że wymusić na sobie uczuć do kogoś kogo się zdradzało po romansie to jak zdobycie największego szczytu w Himalajach mało komu się to udało.Dobrowolnie można to zrobić, ale tylko od nowa jeżeli coś ocalało w Twojej żonie dla Ciebie.
Nie masz dostępu do głowy i Twojej żony a wasz wzajemny wpływ jest różny,od zamierzonego.Żona kręci w niby dobrej wierze czyli to samo robi co podczas romansu niby Ciebie chroni kłamiąc takie "białe kłamstwo " w niby dobrej intencji to niepokojące.Romans przecież się ukrywa w "poświęceniu" ukrywając go bo nie chce się ranić i krzywdzić rozwalać niby to szlachetne dopóki się nie wyda.
Nawet wspólna terapia może być ściemą i chęcią zachowania pozorów szczęśliwej rodzinki takiej jak z obrazka.Wszystko można poddać w wątpliwość a Ty masz do dyspozycji niewiele tak naprawdę bo bardzo chcesz przestać cierpieć na wszelkie sposoby szukasz choćby chwili ulgi chcesz widzieć i wierzyć a rzeczywistość jest być może inna.
Przerwałeś romans w szczytowym jego punkcie kiedy emocje żony z kochankiem sięgały zenitu prawdopodobnie.
Najcięższa sytuacja do ogarnięcia.
Wszystko co może wyjść Autorze od Twojej żony, każda jej inicjatywa,propozycja,seks,każde przytulenie masz możliwość interpretowania jako nieszczere,jako mydlenie oczu,udawanie,pozory,działania na pokaz,przemilczanie,grę na czas manipulowanie Tobą.Wykorzysta jeżeli ma złe intencje Twoją chęć wiary ponownego zaufania jej bo to próby pozbycia się bólu czynione przez Ciebie nie wiesz co czuje i co myśli i nie wiesz co wybierze pod wpływem czego ,z moich obserwacji wynika że wymusić na sobie uczuć do kogoś kogo się zdradzało po romansie to jak zdobycie największego szczytu w Himalajach mało komu się to udało.Dobrowolnie można to zrobić, ale tylko od nowa jeżeli coś ocalało w Twojej żonie dla Ciebie.
Ten problem w każdym wątku się pojawia. Po odkryciu zdrady, zdradzona osoba oczekuje od zdradzacza tego by się starał naprawić co zepsuł, by robił wszystko by odzyskać zaufanie, by pokazał, że jej na nim zależy, podczas gdy zdradzacz emocjonalnie jest zupełnie gdzieś indziej i przeżywa w sobie pewnego rodzaju żałobę, tęsknoty... żal ale za tym, że się skończyło/wydało. A tu mu każą się starać o kogoś, kogo się zdradzało, okłamywało itd. Oczywiście dla ratowania 4 liter będzie te pozory stwarzać bo jaki ma wybór skoro kochanek się wypiął? Przecież Autor sam przyznał, że żona z kłamstwami nie ma najmniejszego problemu. Tego czy przypadkiem podczas seksu z nim wciąż ona nie myśli o kochanku Autor już nie dowie. No chyba, ze jak w sąsiednim wątku w trakcie wypowie imię ale potem zapewne i tak tego wyprze.
W Rozterkach ja naprawdę nie chcę Ciebie dołować Roxann pewnie też nie nie ma w tym niczego cynicznego,tylko i Roxann i ja mieliśmy podobne doświadczenia mogliśmy obserwować osobę która zdradza z bliska bezpośrednio w akcji.
120 2020-02-28 16:56:55 Ostatnio edytowany przez Roxann (2020-02-28 17:07:00)
W Rozterkach ja naprawdę nie chcę Ciebie dołować Roxann pewnie też nie nie ma w tym niczego cynicznego,tylko i Roxann i ja mieliśmy podobne doświadczenia mogliśmy obserwować osobę która zdradza z bliska bezpośrednio w akcji.
Dokładnie tak.
Jeszcze jedna rzecz, osoba zdradzająca wchodząc w romans automatycznie tworzy wspólny front z kochankiem przeciwko mężowi. Dlatego ona go tak chroni.
W ogóle wciąż się dziwię dlaczego ludzie tak bardzo chcą poznać od zdradzacza wszystkie szczegóły. Raz, że i tak nigdy całej prawy nie usłyszą, bo to trochę tak jakby ktoś, kogo przyłapano (tylko) na kradzieży, sam z własnej woli przyznał jeszcze do morderstwa. Zdradzasz wie, ze zabawa się skończyła i trzeba chronić własny tyłek. Poza tym mówienie osobie, którą zdradzamy/zdradziliśmy z jaką łatwością ją okłamywaliśmy, co, gdzie, kiedy ile razy itd. robiliśmy z kochankiem, kiedy chce się zachować status quo... to jak samobój.
Dlatego Autor musi przyjąć do wiadomości, że żona kłamała, kłamie i będzie kłamać w kwestii kochanka/romansu.
Co powinien robić zdradzacz, który wzorcowo próbuje naprawić swój związek?
Na to pytanie ja Ci nie odpowiem. Z prostego powodu. Nie było okazji, aby się nad tym zastanawiać. Zrobiłem jedno szybkie cięcie i znowu bylem wolny.
Ale napiszę Ci obrazowo. Moim zdaniem cokolwiek zdrajca by nie zrobił, choćby stawał na rzęsach - nie jest w stanie zrównoważyć tego spustoszenia, jakie się dokonało w umyśle tego, którego w tak paskudny sposób skrzywdził
To jest tak jakby rodzina ofiary zabójcy oczekiwała od niego, że w ramach zadośćuczynienia przywróci ją do życia.
Rozumiesz mnie? Twoja qrewna zamiast się burzyć, powinna z pokorą I cierpliwie znosić Twoje humory. Zamiast uciekać od tematu, rozwiewać wszystkie Twoje wątpliwości. To się nazywa EMPATIA Odbudowa zaufania to proces oparty na jej calkowitej szczerości. A jak to wyglądało z jej strony?
Kuźwa jak napisałeś o tym whatsupie i jego komisyjnym usunięciu, to wierz mi, było po kawie.
Aż się zakrztusiłem że śmiechu..
Jeszcze wrócę do tego co napisałeś, że "żona" nie chce stracić rodziny.
To zapytaj się jej, co robiła rok temu, aby jej nie stracić. Czym ona dla niej jest
I najważniejsze : kim dla niej jesteś Ty, skoro odp***doliła Ci numer takiego kalibru. Przecież ona już miała plany z kochankiem, tylko że facet brutalnie pokazał jej miejsce w szeregu i kim dla niego była.
Okazała się, jak zdecydowana większość kochanek, wyłącznie waginą.
Nadal uważasz że została z Tobą dla Ciebie?
Motywacje osoby zdradzającej do ewentualnego dalszego kontaktu z kochankiem w zestawieniu z niepewnością osoby zdradzonej co do dalszego losu ich związku: tu się chyba nie da znaleźć wspólnego rozwiązania.
Sam fakt, że dość rzadko chyba zdradzeni dają drugą szansę winowajcy i decydują się z nim zostać, już może świadczyć o niepewności i lęku czy braku możliwości zaufania osobie zdradzającej drugi raz. Skoro zdradzającym kierują wyłącznie egoistyczne pobudki, to należy oczekiwać, że póki trwa u nich emocjonalny haj( co ciężko jest przecież stwierdzić tak na pewniaka) i póki są oni pochłonięci potrzebą spędzania czasu z kochankiem, to wszelkie działania takiej żony, służą jedynie uśpieniu czujności drugiej strony. Nawet jak osoba zdradzana żyje w błogiej nieświadomości i zaczyna się starać, to przecież zdradzający nie zerwie kontaktu z kochanką ot, tak. Dlatego zdradzająca żona kontroluje w tym wypadku sytuację, dawkując zarówno informacje o swoim romansie, jak i uczucia wobec męża. Osoba zdradzona nie może zwyczajnie przyjąć do wiadomości, że nawet po odkryciu zdrady, romans może dalej trwać..
After , chylę głowę przed twoim analitycznym podsumowaniem sytuacji kilka postów wyżej , Roxan , bardzo trafne spojrzenie na sytuację ze strony kobiety , bagienny też trzeźwe spojrzenie. Całość mogę tylko potwierdzić i zacytować statystykę , udaje się tylko mniej niż 10 procent małżeństwom po zdradzie i to zazwyczaj gdy strona zdradzona przez kilka lat po odkryciu jest dla swej !!! wygody , albo totalnie zajmuje się swoimi zainteresowanymi ,dopiero po pewnym nasyceniu własnego ego bywa że ponownie wraca mentalnie do małżonka-zdradzacza. Ale to wciąż mniej niż 10 proc. przypadków. Stąd tyle rozwodów , szczególnie pośród młodych małżeństw .Życie jest tylko jedno , swego charakteru i wzorców tego życia nie zmienisz ,emocjonalne oddalenie się żony i planowanie potomstwa z kochankiem (geny , testy ) świadczą jednoznacznie.
67Eve napisał/a:Mój tata z kolei miał podejście diametralnie inne. Mama była kochliwa i zdradzała go, ale tata znosił to i wybaczał. A każde rozstanie mamy z kolejnym kochankiem traktował jak swój sukces i cieszył się wtedy. Czuł, że mama nie odeszła od niego, że rozstała się z kochankiem - bo on (tata) był lepszy, ważniejszy, bo jego bardziej kochała! I dziś żyją szczęśliwie i spokojnie jako starsi ludzie.
Oryginalne podejdzie do zdrad i romansów.
Skąd wiesz, że twój tato tak myślał? Rozmawiałaś z nim na ten temat?Trudno mi sobie wyobrazić ile bólu ten człowiek musiał przeżyć w swoim życiu z każdym kochankiem matki. Poczucie bycia "lepszym" rekompensowało mu jej zdrady - to naprawdę trzeba sobie coś w mózgu mocno przestawić aby tak wytrzymać i jeszcze uważać to za dowód miłości żony.
Tak. I z nim, i z mamą. Wprawdzie po wielu latach dopiero zdobyłam się na rozmowę z rodzicami, dopiero jakieś 6 lat temu, niecałe 20 lat po ostatniej zdradzie mamy.
Tata kocha i kochał zawsze mamę nad życie, a ona niestety w taki sposób odwzajemniała jego miłość. Też go kocha i kochała, ale wierność nie była jej mocną stroną. No i była zawsze bardzo rozkapryszona, żeby nie powiedzieć egoistyczna. Dla niej liczyło się żeby jej było dobrze, komfortowo i wygodnie, a reszta miała się dostosować. Miała trudne dzieciństwo, a jak w wieku 16 lat poznała tatę, to poczuła się jak księżniczka. I tata ją traktował jak księżniczkę. Ale potrzebowała do szczęścia tych miłostek, bez nich by jej czegoś brakowało. Jeden mężczyzna, nawet taki jak tata, nie był w stanie jej dać tyle ile potrzebowała. Moim zdaniem to, wbrew pozorom, świadczy o wielkiej miłości moich rodziców i o tym, że rodzice obydwoje świetnie się znali i wiedzieli na co mogą sobie pozwolić. Tata wiedział, że mama go będzie zdradzała, ale mama też doskonale wiedziała na co sobie może pozwolić. Wiedziała, że tata wybaczy zdrady, ale do pewnego momentu i nie może tego nadużywać.
Przeczytałem i aż muszę:
Tata kocha i kochał zawsze mamę nad życie, a ona niestety w taki sposób odwzajemniała jego miłość. Też go kocha i kochała, ale wierność nie była jej mocną stroną.
W jaki sposób można kogoś kochaś i go zdradzać? jak można zdradzając wyrażać miłość?
Ale potrzebowała do szczęścia tych miłostek, bez nich by jej czegoś brakowało.
Miłostek? tak nazywała zdrady? czyli była rozrywkową dziewczyną(lub kto jak woli łatwą dziewczyną) jesteś pewna że Twój tato jest Twoim biologicznym ojcem? - wybacz jeśli jestem za ostry, czy też w jakiś sposób w Ciebie uderzam ale jesteśmy na publicznym forum i jeśli sama podjęłaś temat to..bez urazy?
eden mężczyzna, nawet taki jak tata, nie był w stanie jej dać tyle ile potrzebowała.
Łał to jej słowa czy Twoje przemyślenia? miała aż takie potrzeby?
Moim zdaniem to, wbrew pozorom, świadczy o wielkiej miłości moich rodziców i o tym, że rodzice obydwoje świetnie się znali i wiedzieli na co mogą sobie pozwolić.
Taa czyli oboje wiedzieli że ona to robi? I on wiedział o wszystkim? Cóż są różne potrzeby, takie też.
Tata wiedział, że mama go będzie zdradzała, ale mama też doskonale wiedziała na co sobie może pozwolić.
Skoro wiedział i robiła to za jego zgodą/wiedzą to gdzie zdrada? Teraz to nazywa się cuckod.
Wiedziała, że tata wybaczy zdrady, ale do pewnego momentu i nie może tego nadużywać.
A jaki to był moment? Zdrada fizyczna ok ale emocjonalna już nie?
Ciekawa to miłość, kiedy jest się nieszczęśliwym w związku.
Ktoś tu za wszelką cenę próbuje usprawiedliwić patologię.
Jedyną osobą która twoja mama kochała przez całe życie była ona sama, nie kochała twojego ojca, nie kochała ciebie.
Zachowanie twojego ojca również nie świadczy o miłości do żony.
After , chylę głowę przed twoim analitycznym podsumowaniem sytuacji kilka postów wyżej , Roxan , bardzo trafne spojrzenie na sytuację ze strony kobiety , bagienny też trzeźwe spojrzenie. Całość mogę tylko potwierdzić i zacytować statystykę , udaje się tylko mniej niż 10 procent małżeństwom po zdradzie i to zazwyczaj gdy strona zdradzona przez kilka lat po odkryciu jest dla swej !!! wygody , albo totalnie zajmuje się swoimi zainteresowanymi ,dopiero po pewnym nasyceniu własnego ego bywa że ponownie wraca mentalnie do małżonka-zdradzacza. Ale to wciąż mniej niż 10 proc. przypadków. Stąd tyle rozwodów , szczególnie pośród młodych małżeństw .Życie jest tylko jedno , swego charakteru i wzorców tego życia nie zmienisz ,emocjonalne oddalenie się żony i planowanie potomstwa z kochankiem (geny , testy ) świadczą jednoznacznie.
Zapewne we wszystkim co piszecie macie rację, jak zwykle zresztą. Tylko jak sobie z tym poradzić. Jak pozbyć się tej toksycznej miłości pomimo doświadczenia zdrady, jak zerwać więzi, jak rodzina, dziecko, może się odnaleźć w nowej rzeczywistości? Jak pozbyć się bólu, poczucia straty wszystkiego co jednak się osiagnęło i przez lata zbudowało, emocjonalnego rollercoastera, strachu o przyszłość dziecka, które wchodzi w bardzo ważny okres życia, a będzie musiało się z tym mierzyć w realiach rozbitej rodziny.
Co za g...
Nie podcierajcie sobie w tej sytuacji dzieckiem czterech liter ! Dziecko już jest w rozbitej patologicznej rodzinie. Dziecko już teraz przechodzić musi humorki, kłótnie, brak zaufania itp panujące między rodzicami. Dużo lepsze dla dziecka jest oczyszczenie w postaci rozejścia się rodziców i dogadania się między nimi co do kontaktów
Przykład przytoczony przez koleżankę 67Eve przeraża mnie i zdumiewa jednocześnie. Do końca nie jestem w stanie sobie wyobrazić siły psychicznej i motywacji faceta do pozostawania w takiej relacji a zdrugiej strony postawa kobiety, która swoim zachowaniem zaprzecza całkowicie fundamentalnym zasadom związku, czy tym bardziej małżeństwa. Skoro żaden facet nie mógł jej tego czegoś dać, to po co właściwie wychodziła za mąż? W imię czego można znosić przez tak długi czas tyle oszustw i krzywd, nawet świadomie? Czy też kim trzeba być, żeby świadomie traktować w ten sposób współmałżonka? Pewne rzeczy się po prostu wykluczają: skoro facet bywał notorycznie zdradzany, to czy tu można mówić o uczuciu czy chociażby szacunku?
Hrefi napisał/a:67Eve napisał/a:Mój tata z kolei miał podejście diametralnie inne. Mama była kochliwa i zdradzała go, ale tata znosił to i wybaczał. A każde rozstanie mamy z kolejnym kochankiem traktował jak swój sukces i cieszył się wtedy. Czuł, że mama nie odeszła od niego, że rozstała się z kochankiem - bo on (tata) był lepszy, ważniejszy, bo jego bardziej kochała! I dziś żyją szczęśliwie i spokojnie jako starsi ludzie.
Oryginalne podejdzie do zdrad i romansów.
Skąd wiesz, że twój tato tak myślał? Rozmawiałaś z nim na ten temat?Trudno mi sobie wyobrazić ile bólu ten człowiek musiał przeżyć w swoim życiu z każdym kochankiem matki. Poczucie bycia "lepszym" rekompensowało mu jej zdrady - to naprawdę trzeba sobie coś w mózgu mocno przestawić aby tak wytrzymać i jeszcze uważać to za dowód miłości żony.
Tak. I z nim, i z mamą. Wprawdzie po wielu latach dopiero zdobyłam się na rozmowę z rodzicami, dopiero jakieś 6 lat temu, niecałe 20 lat po ostatniej zdradzie mamy.
Tata kocha i kochał zawsze mamę nad życie, a ona niestety w taki sposób odwzajemniała jego miłość. Też go kocha i kochała, ale wierność nie była jej mocną stroną. No i była zawsze bardzo rozkapryszona, żeby nie powiedzieć egoistyczna. Dla niej liczyło się żeby jej było dobrze, komfortowo i wygodnie, a reszta miała się dostosować. Miała trudne dzieciństwo, a jak w wieku 16 lat poznała tatę, to poczuła się jak księżniczka. I tata ją traktował jak księżniczkę. Ale potrzebowała do szczęścia tych miłostek, bez nich by jej czegoś brakowało. Jeden mężczyzna, nawet taki jak tata, nie był w stanie jej dać tyle ile potrzebowała. Moim zdaniem to, wbrew pozorom, świadczy o wielkiej miłości moich rodziców i o tym, że rodzice obydwoje świetnie się znali i wiedzieli na co mogą sobie pozwolić. Tata wiedział, że mama go będzie zdradzała, ale mama też doskonale wiedziała na co sobie może pozwolić. Wiedziała, że tata wybaczy zdrady, ale do pewnego momentu i nie może tego nadużywać.
Mnie zaciekawiło to co się stało że mama nagle przestała romansować?