A wiesz, że całkiem nieźle. Może dlatego, że teraz mam dużo pracy, a mało czasu na rozmyślanie. Poza tym ograniczyłam niemal do zera rozmowy z nim. Tylko o dziecku. Jak on coś próbuje zagadywać towarzysko, zbywam go i wychodzę. Z resztą staram się prawie zawsze gdzieś iść jak on przychodzi oraz jak najczęściej wypychać małą do niego. Robię teraz tak jak mi wszyscy na początku doradzali, ale w emocjach wtedy nie byłam w stanie. I nadal uważam, że tamten stan był mi potrzebny żeby dojść w swoim czasie do punktu w jakim jestem teraz. Poprzestawiałam sobie w głowie, że traktowanie go z podstawową uprzejmością bez agresji jest jakby misją do wypełnienia wobec mojej córki i jest mi teraz dużo łatwiej. Stosunki z nim traktuję jak "zadanie do wykonania". Trochę tak go traktuję jak "nianię". Niby obca osoba, ale są wspólne sprawy związane z dzieckiem, które trzeba ciągnąć... Poza tym mała po trudnym okresie buntu jest teraz taka fajna, że nie wiem.
W kwestii rozwodu nadal cisza. Nie posłuchałam się ciebie w kwestii złożenia pozwu za niego. Nie potrafię tego zrobić. Ale nie dlatego, że mam jakąś nadzieję na powrót lub, że jest to dla mnie trudne mentalnie. Ale dlatego, że wiem, że on by baaaardzo chciał, żebym to załatwiła za niego.
Oczywiście mam czasem gorsze dni. Zaglądam wtedy na jej profil i oglądam sobie niektóre posty w zawoalowany sposób skierowane "aby mi dopiec". Kiedyś mnie to wkurzało bo jeszcze bardziej się na nią wściekałam, ze nie potrafi uszanować mojego bólu. Teraz się śmieję, bo skoro to robi to znaczy, że jednak męczy ją podskórnie moja osoba. I niech tak zostanie 
Największym moim problemem jest teraz walka z nadopiekuńczością. Wiem, że przez to wszystko strasznie trudno mi jest wychowywać dziecko na luzie. Robię się taka zesrana ze strachu matka, miewam myśli że jej się coś stanie i wtedy zostanę sama jak palec i nie poradzę sobie z kolejnym ciosem. Więc dziecko ma półtora roku a biegam wokół niej jak jakaś kretynka. Dopiero co poszła na plac zabaw bo pandemia (ze mną za rękę bo inaczej nie umie), gryźć nie umie bo ją karmiłam papkami do roku ze strachu że się zadławi itp. Czeka mnie chyba kolejna terapia...
Ale jestem dobrej myśli. Mój ex staje się najmniejszym moim problemem
To chyba dobrze...
Dzięki Evka za pamięć...