Jedną ze składowych mojego poczucia dyskomfortu w tym związku było porównywanie do byłych.
Najpierw opowiedziała mi wszystkie swoje związki a później jak coś jej nie pasowało w zachowaniu, mówiła że "z nim było tak".
Powiedziałem, że nie życzę sobie porównań bo jestem innym człowiekiem a ona twierdziła, że wcale nie porównuje tylko opisuje konkretne sytuacje żebym zrozumiał jej potrzeby.
zastanawiałeś się, co były by jej powiedział na akcję ze spodniami, walizką, czy płaceniem w knajpie?
Najlepiej zobrazuje to zapis naszej rozmowy.
Akcja ze spodniami wydarzyła się u mnie. Była u mnie przez 2 dni i potrzebowała spodnie na rozmowę kwalifikacyjną.
F - spodnie są w suszarce, będzie OK?
A - (krzykiem, z dużą dozą złości) Zj****ś, ich się nie suszy!
F- Nie wiedziałem, ja wszystkie swoje rzeczy suszę. To było niechcący
(wstaje i wkurzona leci po te spodnie i zaczyna je oglądać)
A - (z krzykiem) No jak mogłeś, teraz do niczego się nie nadają - zj****ś! Dałam za nie 5 stów!
F- Pokaż te spodnie. Ja tam nic widzę
F- Przede wszystkim się uspokój bo zachowujesz się niegrzecznie. Na innych też tak krzyczałaś?
A- W życiu bym tak na (tu imię eks) nie krzyknęła bo on by mi od razu kasę oddał a nie się dopytywał.
Podobnym zdaniem uraczyła mnie po rozstaniu, kiedy uzasadniłem dlaczego zrywam znajomość i oznajmiła mi, że już kogoś ma.
Jego (o swoim nowym facecie) bym tak w życiu nie potraktowała bo go kocham i akceptuje
I jestem traktowana tak jak sobie wymarzyłam a moja "bajka" istnieje
Jak pisałem wcześniej, zarówno jej ex-mąż jak i następny facet spełniali każde jej życzenie.
Mąż dawał kartę, ona kupowała ciuchy. Wszędzie ją zabierał. Jadali po knajpach i restauracjach. Za wszystko płacił on.
Był takim odpowiednikiem tatusia z dzieciństwa. Swoją ułomność też miał bo chadzał na panienki.
Natomiast facet który pisał, że traktuje go jak śmiecia, optował w kierunku związku partnerskiego. Chciał dzielić rachunki i mówił, że jest rozpieszczona.
Przez to, że ona nie chciała za siebie płacić, przestali razem wychodzić.
Szacunek to dla mnie rzecz najważniejsza. Sam ją szanowałem i chciałem być szanowany i akceptowany a nie porównywany do innych kolesi.
Związek rozpadł się bo akceptowałem a z jej strony dostawałem głównie krytykę i opryskliwość.
Była faza, że było lepiej. Dużo rozmawialiśmy o naszych reakcjach i myślałem, że jednak się porozumiemy, ale ona po jakimś czasie znowu zaczęła afery i docinki.
W międzyczasie probowała się "poprawić", mówiła, że przemyśli, że się zastanowi, że chciałaby być dla mnie lepsza bo zasługuje na więcej i widzi jak się staram.
Później znowu wróciły te same sytuacje i kolo się zamknęło.