Odpowiedz sobie w duchu na kilka pytań.
Czy jesteś w stanie żyć ze świadomością, że żona Cię zdradziła?
Czy udźwigniesz to mentalnie?
Czy uważasz, że lepiej wychowasz dziecko z potencjalnie toksyczną relacją w domu?
Czy myślisz, że córka tego nie zauważy?
Czy nie sądzisz, że warto byłoby zabezpieczyć dowody jej zdrady?
Czy nie sądzisz, że warto byłoby porozmawiać z prawnikiem o sytuacji prawnej?
Czy masz szacunek do samego siebie?
521 2019-03-08 03:42:56 Ostatnio edytowany przez tomilee (2019-03-08 03:43:49)
522 2019-03-08 06:57:52 Ostatnio edytowany przez Teufel (2019-03-08 06:58:29)
Autorze, bilingi telefonu swojej żony sprawdziłeś? Tam niczego nie można usunąć.
523 2019-03-08 10:17:32 Ostatnio edytowany przez Olinka (2019-03-08 12:47:29)
[post usunięty z powodu naruszenia regulaminu forum]
524 2019-03-08 11:02:37 Ostatnio edytowany przez Olinka (2019-03-08 12:45:31)
[post usunięty z powodu naruszenia regulaminu forum]
Roxann - dziecko powinienem zaakceptować?
Bo co?
To może jeszcze ewentualne odwiedziny fagasa-tatusia?
Może jeszcze butelką dobrej whisky go przywitać?Chociaż to z butelką to nieglupi pomysł.
Powinienem dać mu nią w łeb.
Zakład, że to zrobisz? Tzn w końcu zaakceptujesz to dziecko?
Z tego co i w jaki sposób piszesz, ewidentnie widać, że żadnej radykalnej decyzji nie podejmiesz a żona (razem z matką) będzie Cię urabiać, jak do tej pory robiła.
Bo Ty zamiast zareagować na zdradę jak facet, wijesz się jak piskorz, przy okazji sam siebie oszukując, że masz nad wszystkim kontrolę, że Ty jesteś tutaj "górą". A to guzik prawda.
Pytasz tak by się nie dowiedzieć, szukasz tak by nie znaleźć itd. Przecież to od razu widać.
Mówisz, że powinieneś dać fagasowi w łeb butelką? Ojej na pewno się Ciebie by wystraszył Może jeszcze szabelką pomachasz?
I też zgadzam się z tym co pisała Santapietruszka
Roxann napisał/a:skoro jej zdradę tak szybko wybaczył to i to dziecko powinien zaakceptować.
O, to to. Trzeba jedynie przeczekać, aż na jedną z opcji przedstawionych przez Autora będzie za późno (stąd 8, a nie 10 tydzień ciąży, facet i tak pojęcia nie ma, a ona na pewno ma, przecież już w ciąży była i nie jest upośledzona umysłowo), a potem się go ugłaska, zanim się dziecko urodzi.
A że Autor za szybko zadziałał i załatwił zabieg, to trzeba było wezwać mamusię na pomoc
Żona wie, że można Ciebie urobić. Ze zdradą się jej upiekło to i z ciążą też upiecze.
A Ty mając wątpliwości, zamiast je wyjaśnić to chowasz głowę w piasek. W ogóle nie obeszło Cię, że na aborcję może być już za późno i udajesz, że żona dalej ma "myśleć" jak już nie ma nad czym. Dlaczego nie chcesz iść z nią do lekarza? Bo się boisz, że nasza wersja może się potwierdzić. Chcesz się bawić w wariograf? Zapewne na ostatniej prostej zasłabnie albo odegra inny teatrzyk itd.
526 2019-03-08 11:52:40 Ostatnio edytowany przez bullet (2019-03-08 12:01:40)
Burzowy - całkiem możliwe.
Coraz bardziej podoba mi się pomysł z wariografem.
Tylko muszę sobie pytania ułożyć.
boszz
coraz bardziej bez sensu się robi, po ch.. Ci to ? Co chcesz osiągnąć ? Wariograf to badanie obciążone błędami ... po nieudanym badaniu pokłócicie się jeszcze bardziej, bo ona pójdzie w zaparte, ze to niewiarygodne.
Po udanym uwierzysz jej we wszystko ? Nie sądzę.
Mam przekonanie graniczące z pewnością, że z tej mąki juz nic nie da się upiec.
Jeśli usunie ciążę jż Cie znienawidzi, nie ma dobrego rozwiązania. I ile już nie jest za późno, gra na czas.
Waszego małżeństwa już nie ma, gangrena się rozwija w tempie zastraszającym, to tylko kwestia czasu ...
jeśli zostaniecie razem cały czas będziesz czuł odór, z tyłu głowy lampka będzie się palić non stop, w pamięci obecna sytuację, każde wyjście jej, każde spotkanie z koleżanką to będzie podejrzenie i w końcu albo ją "zadusisz" podejrzeniami i ona wybuchnie i oskarży o emocjonalne znęcanie się albo Ty sam się wykończysz. Gdzie jest tu miłość do Waszego dziecka ? Będzie wyłącznie syf i malaria, będziecie użerać się, wtedy dopiero będzie koszmar dla dziecka, a jż jako matka jest na uprzywilejowanej pozycji w polskich sadach. Teraz jej pozycja jet zdecydowanie słabsza.
Jeszcze możesz się ewakuować ale przede wszystkim starać się o opiekę nad Waszą córką
Teraz masz szansę na w miarę normalne życie.
Jak mawiają mądrości "ciało puszczone raz w ruch będzie się samo puszczać". To się i tak nie skończy, Pani już wie na co uważać. Zasmakowała tego i na pewno zew natury jeszcze się odezwie.
Ja tez to przechodziłem, chciałem wybaczyć zdradę, bałem się nieznanego, sam przed sobą tłumaczyłem dobrem dziecka itd, teraz gdy kurz opadł wiem, ze dobrze, ze nie jesteśmy małżeństwem bo bym nie wytrzymał.
Nie czytaj bzdur, że dziecko Ci podziękuje, że nie wyrzuciłeś jej matki z domu.
Autorom takich wpisów radzę przestać czytać Harlekiny
"ciało puszczone raz w ruch będzie się samo puszczać"
Dokładnie to szło tak: ciało puszczone raz puszcza się cały czas
True story.
Nathan
Pierwsze co powinieneś zrobić to skonfrontować się z faktami i prawdą a Ty się zwyczajnie boisz się tej konfrontacji. Wolisz żyć jakimiś złudzeniami i przeświadczeniem, że jednak żona nie jest taka jak C się wydaje, że to nie może być prawda. Stąd wynika Twoja miękka postawa, która w tek sytuacji nie może przynieść noc dobrego. Stań w końcu w prawdzie i zmierz się z tym. Życie w iluzji naprawdę nie ma sensu. Demony wcześniej czy później się odezwą w Tobie a czas płynie nieubłagalnie. Myślisz, że jak przykryjesz gówno nowym dywanem to nie będzie śmierdziało? Zachowanie pozorów, obrona przed prawdą, której się boimy nie sprawi, że problemy znikną. Taka postawa sprawi tylko, że odwleczesz w czasie coś co i tak jest nieuniknione. Chcesz aby żona jeszcze kiedykolwiek miała szacunek do Ciebie? To miej go sam do siebie i pokaż jej swoimi konkretnymi działaniami, że noe jesteś pierwszym lepszym frajerem, któremu można splunąć na twarz i wmówić, że deszcz pada. To ostatni moment abyś pokazał, że masz jaja swoją godność i honor. Nikt nie każe Ci zakopywać żony żywcem, ba nawet nie musisz się finalnie rozwodzić, ale Twoja bierna postawa w tej sytuacji sprawia, że sam skazujesz siebie na niepowodzenie nie tylko w tym małżeństwie, ale w ogóle w życiu. Kiedyś sam pożałujesz tego jak mogłeś dać się tak upodlić i zebrać o miłość. Kochasz żonę? To czas na konkretne decyzje. Miłość wymaga stanowczości. Nie można zebrać o miłość. Nikogo do niej nie zmusisz. Tylko Twoja zdecydowana postawa może sprawić, że żona zacznie Cię szanować a Ty sam będziesz mógł spojrzeć w lustro.
... Kiedyś sam pożałujesz tego jak mogłeś dać się tak upodlić i zebrać o miłość. ...
święte słowa
530 2019-03-08 12:32:40 Ostatnio edytowany przez Mordimer (2019-03-08 12:33:32)
Uważam, że nasze rady ( nie wliczając Ulle )i tak idą jak krew w piach. Myślę, że on już podjął decyzję tylko teraz się w tym upewnia. I nie jest to rozwód i wyrzucenie żony do mamusi. No cóż szkoda czasu na tej atencyjny temat. Życzę Ci Nathan szczęścia ( przyda Ci się), siły i wytrwałości. Problemy dopiero się zaczną.
Mam wrażenie, że ty nie tylko jesteś w czarnej dupie. Ty się w niej zaczynasz urządzać.
Ciekawe czy wróci.
Uważam, że nasze rady ( nie wliczając Ulle )i tak idą jak krew w piach. Myślę, że on już podjął decyzję tylko teraz się w tym upewnia. I nie jest to rozwód i wyrzucenie żony do mamusi. No cóż szkoda czasu na tej atencyjny temat. Życzę Ci Nathan szczęścia ( przyda Ci się), siły i wytrwałości. Problemy dopiero się zaczną.
Mam wrażenie, że ty nie tylko jesteś w czarnej dupie. Ty się w niej zaczynasz urządzać.
Dokładnie tak. Dlatego wszystkie argumenty, które by mogły bardziej obciążyć żonę zbywa, bo zwyczajnie boi się, że prawda może być inna. Winni wszyscy dokoła, fagas, koleżanki, jej matka... itd.
On już to sobie w głowie poukładał i czeka aż się wszystko samo poukłada. Żony nie wyrzuci, bo nie chce rozbijać rodziny, finalnie i dziecko z nimi zostanie bo co powiedzą córce?
533 2019-03-08 13:02:36 Ostatnio edytowany przez bullet (2019-03-08 13:05:28)
...Edit: były tu wątki, że faceci wybaczyli zdradę itd dla dobra rodziny, może pojedyncze akurat mi przyszedł na myśl Piotr74 (może cyferki pomyliłam ale jeśli sorry) tak czy siak.. tam nie było ciąży.. Ot żona odpłynęła w romans..wtedy na pewno łatwiej...
To była inna sytuacja, miał sezonowe odjazdy małżonki, ostatecznie Piotr założył sprawę rozwodową
https://www.netkobiety.pl/t80941.html
Nathan napisał/a:Burzowy - całkiem możliwe.
Coraz bardziej podoba mi się pomysł z wariografem.
Tylko muszę sobie pytania ułożyć.boszz
coraz bardziej bez sensu się robi, po ch.. Ci to ? Co chcesz osiągnąć ? Wariograf to badanie obciążone błędami ... po nieudanym badaniu pokłócicie się jeszcze bardziej, bo ona pójdzie w zaparte, ze to niewiarygodne.
Po udanym uwierzysz jej we wszystko ? Nie sądzę.Mam przekonanie graniczące z pewnością, że z tej mąki juz nic nie da się upiec.
Jeśli usunie ciążę jż Cie znienawidzi, nie ma dobrego rozwiązania. I ile już nie jest za późno, gra na czas.Waszego małżeństwa już nie ma, gangrena się rozwija w tempie zastraszającym, to tylko kwestia czasu ...
jeśli zostaniecie razem cały czas będziesz czuł odór, z tyłu głowy lampka będzie się palić non stop, w pamięci obecna sytuację, każde wyjście jej, każde spotkanie z koleżanką to będzie podejrzenie i w końcu albo ją "zadusisz" podejrzeniami i ona wybuchnie i oskarży o emocjonalne znęcanie się albo Ty sam się wykończysz. Gdzie jest tu miłość do Waszego dziecka ? Będzie wyłącznie syf i malaria, będziecie użerać się, wtedy dopiero będzie koszmar dla dziecka, a jż jako matka jest na uprzywilejowanej pozycji w polskich sadach. Teraz jej pozycja jet zdecydowanie słabsza.
Jeszcze możesz się ewakuować ale przede wszystkim starać się o opiekę nad Waszą córką
Teraz masz szansę na w miarę normalne życie.Jak mawiają mądrości "ciało puszczone raz w ruch będzie się samo puszczać". To się i tak nie skończy, Pani już wie na co uważać. Zasmakowała tego i na pewno zew natury jeszcze się odezwie.
Ja tez to przechodziłem, chciałem wybaczyć zdradę, bałem się nieznanego, sam przed sobą tłumaczyłem dobrem dziecka itd, teraz gdy kurz opadł wiem, ze dobrze, ze nie jesteśmy małżeństwem bo bym nie wytrzymał.Nie czytaj bzdur, że dziecko Ci podziękuje, że nie wyrzuciłeś jej matki z domu.
Autorom takich wpisów radzę przestać czytać Harlekiny
100% racji.
tez nie wiem, po co ten wariograf. Co ma udowodnić, że zaciążyła nie z Autorem w tym czasie, o którym mówi, tylko kiedy indziej?
Nathan - coś czuję, że gdyby nie ta ciąża, to w życiu byś się nie dowiedział, że masz rogi. A proceder trwałby.
Nathan - coś czuję, że gdyby nie ta ciąża, to w życiu byś się nie dowiedział, że masz rogi. A proceder trwałby.
Tak właśnie myślę. Na wyjeździe o ciąży dowiedział się tatuś i temat zlał... stąd nagłe złe samopoczucie, zwolnienie się z pracy i takie tam...
536 2019-03-08 13:31:57 Ostatnio edytowany przez bullet (2019-03-08 13:39:53)
Pewnie nie doczytałem ale kochanek się mocno rozmył. Zrobił co swoje, opróznił jądra, a rano wyśmiał.
..Nathan - coś czuję, że gdyby nie ta ciąża, to w życiu byś się nie dowiedział, że masz rogi. A proceder trwałby.
rozwinę czy nie myślałeś kiedyś, że skoro żona tak ochoczo jeździła na te wyjazdy, to dobrze się bawiła ?
Była duszą towarzystwa i wielokrotnie, świadomie, lubiła się zabawiać i oddawać swe wdzięki, a bajeczka o jednym wyskoku napisana została dla Nathana.
Pojadę dobitniej, stawiam dolary przeciw orzechom, że było wielu kochanków w tej firmie, a padło na tego konkretnego jeśli jest konkretny, nie mniej przerażony.
Nie wykluczałbym, że było ich kilku np. na jednym wyjeździe i tak na prawdę nie wiadomo kto.
Nie życzę mu takiej chwili, że ktoś mu powie, że rogacz i owszem od dawna, wielokrotny, a bajeczka o jednym wyskoku napisana jest dla niego, że "to nie był raz a jż znana była w męskim towarzystwie firmy, że faktycznie raz wypiła więc nie dopilnowała"
To bardzo bolesne
Ona się obudziła z ręka w nocniku, jest przerażona i teraz na wszystko się zgadza. Nadal sądzę, ze jak okrzepnie da jeszcze popalić.
537 2019-03-08 13:55:47 Ostatnio edytowany przez paslawek (2019-03-08 14:46:08)
Pewnie nie doczytałem ale kochanek się mocno rozmył. Zrobił co swoje, opróznił jądra, a rano wyśmiał.
prudencja napisał/a:..Nathan - coś czuję, że gdyby nie ta ciąża, to w życiu byś się nie dowiedział, że masz rogi. A proceder trwałby.
rozwinę czy nie myślałeś kiedyś, że skoro żona tak ochoczo jeździła na te wyjazdy, to dobrze się bawiła ?
Była duszą towarzystwa i wielokrotnie, świadomie, lubiła się zabawiać i oddawać swe wdzięki, a bajeczka o jednym wyskoku napisana została dla Nathana.
Pojadę dobitniej, stawiam dolary przeciw orzechom, że było wielu kochanków w tej firmie, a padło na tego konkretnego jeśli jest konkretny, nie mniej przerażony.
Nie wykluczałbym, że było ich kilku np. na jednym wyjeździe i tak na prawdę nie wiadomo kto.
Nie życzę mu takiej chwili, że ktoś mu powie, że rogacz i owszem od dawna, wielokrotny, a bajeczka o jednym wyskoku napisana jest dla niego, że "to nie był raz a jż znana była w męskim towarzystwie firmy, że faktycznie raz wypiła więc nie dopilnowała"To bardzo bolesne
Ona się obudziła z ręka w nocniku, jest przerażona i teraz na wszystko się zgadza. Nadal sądzę, ze jak okrzepnie da jeszcze popalić.
Niestety tak mogło być .Też się z zgadzam z poprzednikami w tym.
Zdrada to frajda ,jest fajna,mnóstwo w niej radochy łatwo zacząć kłamać dużo trudniej przestać no i te wspomnienia cudownego seksu ,bezkarność ,bycie ponad.Złudzenie wolności ,fascynacja nieistotnymi rzeczami,bo to tylko zabawa ,raz się żyje ,wszystkiego trzeba spróbować.Żonę/męża kocham ale ją/go zdradzam ,nie dowie się bo nie chce jej/go ranić ,nie krzywdzę nikogo powtarzane jak mantra dlatego wyrzutów sumienia brak a raczej kontaktu z nim do czasu.Nie potępiam każdy ma prawo do błędów tylko co dalej.
Może się nie znam nie muszę ,ale wiem że faceci po zdradzie też płaczą żałują a potem zdradzają i tak.Na pewno nie wszyscy.
Nathan w nagrodę dostanie jeszcze Cerbera - strażnika "wybaczenia" w postaci teściowej.
Zmęczą a potem Nathanie zgodzisz się na wszystko dla "świętego spokoju" wbrew swojej woli złudzenie i poczucie "normalności"to potężna broń.
Autor pisal Cos o zagranicy. Pytalem czy jest mozliwe, ze tatus nie pochodzi z Europy to brak odpowiedzi. Tu jeszcze moze byc kabaret. Widac skoro po ostatnich postach siedzi cicho To chyba go przejrzeliscie.
A ja uzyskałam odpowiedź na pytanie zadane w innym wątku także dotyczącym zdrady.
Czy facet 40+ z dzieckiem na karku i kredytem jest bardziej skłonny wybaczyć zdradę żony.
Widzę, że nawet nie musi być kredytu. Ba, nie musi być wspólnoty majątkowej.
Trochę bajerowania, słodkich oczu i przekonującego płaczu.
Harvey, nie musisz już odpowiadać.
Przepraszam za off top.
...
Widzę, że nawet nie musi być kredytu. Ba, nie musi być wspólnoty majątkowej.
Trochę bajerowania, słodkich oczu i przekonującego płaczu.
....
No przecież wiadomo, ze to faceci mają dobre serca ).
542 2019-03-08 17:00:43 Ostatnio edytowany przez evada (2019-03-08 17:15:16)
...
Widac skoro po ostatnich postach siedzi cicho To chyba go przejrzeliscie.
...
Na razie zostawię wszystko w spokoju - jutro zabieram córkę na weekend, a żona niech się namyśla.
Czy facet 40+ z dzieckiem na karku i kredytem jest bardziej skłonny wybaczyć zdradę żony.
Widzę, że nawet nie musi być kredytu. Ba, nie musi być wspólnoty majątkowej.
Trochę bajerowania, słodkich oczu i przekonującego płaczu.
Niekoniecznie, jeżeli dzieciństwo jego było nie teges, jeżeli wychował się w niepełnej rodzinie,
w dorosłym życiu pragnie mieć pełną rodzinę (pozory), nawet jakimś kosztem.
Trzeba czasu żeby jemu opadły emocje, takich decyzji nie podejmuje się w emocjach.
No i autor nam się rozpłynął.
pisał, że ma wknd z córką.
Nathanie ani Ty ani alkohol,praca ,koleżanki,"kochaś"nie jesteście winni i odpowiedzialni za zdradę i niechcianą ciąże. tylko i wyłącznie Twoja żona nikt inny.To chyba już wiesz.To dziecko Twojej żony i innego faceta nie Twoje i niechciane.
Z "automatu" jednak prawnie/sądownie jak nic z tym nie zrobisz i zaniedbasz sprawy prawne to dziecko jest Twoje.Zabezpiecz się dowodami zdrady i przygotuj na niespodzianki np grę o czas.
Wybaczenie i odpuszczenie zdrady skoku w bok to olbrzymie wyzwanie tak samo zbudowanie zaufania i wiary na nowo .
Udawanie kogoś lepszego od siebie samego to ślepa uliczka to również wybór z konsekwencjami. To naprawianie wymaga czasu cierpliwości dojrzałości niesamowitej siły w sobie żeby wytrzymać emocje które masz już i które się pojawią nie uciekniesz przed nimi.Gniew ,żal,rozczarowanie ,rozgoryczenie,przygnębienie,zawód itp ciężko i trudno znieść przeżyć na żywca.Nie Ty złamałeś dane słowo pogodzenie się z tym też do łatwych nie należy.Zona miała mnóstwo przestrzeni i wolności zpieprzyła to po całości i nadużyła.
Teściowa ma prawo mieć swoje poglądy ,ale nie ma prawa szantażować Was wtrącać się nie daj zrobić sobie wody z mózgu jakimikolwiek argumentami.
Psycholog niezły pomysł tylko minie znowu trochę czasu na Twoją niekorzyść
Albo Ty córka rodzina albo teściowa z szantażem.Trudny wybór fakt nie wiem czym szantażuje teściowa i jakie macie relacje Ty i ona.
Nie masz żadnego obowiązku wobec niechcianego dziecka nie Ty zdecydowałeś o zdradzie.
To nie sprawa teściowej- oczywiste dla Ciebie.
Zgadzam się z Maratą bądź stanowczy inaczej jak ulegniesz to żona wyląduje miękko i bez konsekwencji nie uszanuje Ciebie.
To również nie fair wobec tego niechcianego dziecka nie da się nikogo zmusić do miłości to może być poza zasięgiem Was wszystkich
Teściowej łatwo mieć ideały utopia nic nie kosztuje to tylko pokazanie swojej racji kosztem Twojej rodziny Teściowa umyje ręce od odpowiedzialności bo może.Zona najprawdopodobniej będzie lawirować zmieniać zdanie przerzucać odpowiedzialność jest pogubiona boi się i użala nad sobą będzie chcieć wywoływać w Tobie litość odwołując się do "doskonałych"wzniosłych ideałów ale czy stać Was na to w rzeczywistości i prawdzie ? Bez udawania.Pozdrawiam i trzymaj się
Koleżanka nie z tym bym polemizował jeśli on zdradził to konsekwencją jego zdrady mogła by być ona z reszta sam zdradziłeś swoja żonę.
546 2019-03-09 17:22:59 Ostatnio edytowany przez authority (2019-03-09 17:25:01)
Nathan napisał/a:Harvey - Tylko jedna z kilku cnót
Gdyby córka była starsza, być może byłoby mi łatwiej.
Ale obawiam się że w razie rozwodu sąd przyzna ją matce - wtedy jej młode życie może się zawalić.
Zmiana szkoły, towarzystwa, warunków mieszkaniowych i finansowych - nie każde dziecko sobie z tym poradzi.
Do tego mieszkanie u babci dla której wszystko co niezgodne z jedyną słuszną wiarą jest zakazane - masakra.Bo przekonała córke, by nie usuwala ciązy?
Ty jesteś masakrą. I zostaw tę kobietę, czym prędzej tym lepiej.
Bo co bo ateista to cię tak boli. Może córka woli ojca.
@Ulle Aborcja to nie zabójstwo.
Salomonka napisał/a:Nathan napisał/a:Harvey - Tylko jedna z kilku cnót
Gdyby córka była starsza, być może byłoby mi łatwiej.
Ale obawiam się że w razie rozwodu sąd przyzna ją matce - wtedy jej młode życie może się zawalić.
Zmiana szkoły, towarzystwa, warunków mieszkaniowych i finansowych - nie każde dziecko sobie z tym poradzi.
Do tego mieszkanie u babci dla której wszystko co niezgodne z jedyną słuszną wiarą jest zakazane - masakra.Bo przekonała córke, by nie usuwala ciązy?
Ty jesteś masakrą. I zostaw tę kobietę, czym prędzej tym lepiej.
Bo co bo ateista to cię tak boli. Może córka woli ojca.
@Ulle Aborcja to nie zabójstwo.
Obawiam się, że Ci Salomonka nie odpisze bo dostała bana. No i autor jakoś zamikł. Hmm...
Hah, każdy wytyka autorowi, że zamilkł. Tymczasem nie tylko on już wspominał, że na weekend ma inne plany. Ba, prudencja pisała to kilka postów wyżej. Wróci, dozna szoku jak zobaczy ilość wypowiedzi i pewnie coś napisze.
Uderz się chłopie czymś ciężkim w głowe.
Aborcja to zabójstwo. To może by tak ciebie zabić??
Dziecko wolno zabić ale ciebie nie wolno prawda?
Nie chcesz żeby dowód zdrady ci biegał po domu????
to weź rozwód to ci nie będzie biegał po domu.
Poza tym konsekwencje aborcji trwają latami.
Ty konsekwencji nie będziesz ponosił tylko ona.
Po aborcji twoja żona może zmienić się w osobę nie do poznania.
Także lepiej Dobrze się zastanów nad swoją decyzją.
Dla wielu ludzi aborcja to jest tak jak iść i zrobić u dentysty zęba. Problem z aborcją jest znacznie większy. Dość często kobiety po aborcji po prostu Popełniają samobójstwo po wielu latach leczenia psychiatrycznego.
Chciałbym wtrącić jedno słówko. Uważam, że kobieta szczęśliwa w związku raczej nie dopuściła by się zdrady więc zapewnienia autora na początku, że mieli udany związek to chyba nie do końca prawda. Tzn, autor i owszem pewnie był szczęśliwy ale żona chyba nie do końca. Uciekła w pracę a potem w ramiona innego faceta. Szczęśliwa i kochająca żona raczej nie ma takich skłonności. Zabrakło w waszym związku dobrej komunikacji.
551 2019-03-10 13:04:49 Ostatnio edytowany przez paslawek (2019-03-10 18:06:03)
Tonia80
Osoba dorosła i dojrzała komunikuje o niespełnionych potrzebach i wpływa na wspólne szczęście w związku,a nie ucieka przed problemami w prace imprezy romanse i zdradę jak wpływanie i rozmowy nie pomagają to się odchodzi.
Nathan napisał o tym co go bolało otrzymał kłamstwo zamiast rozwiązania problemu odsunięcie w czasie zasłonę dymną mało kto się nie da nabrać na takie coś jak ufa i wierzy i nie spodziewa się ciosu ze strony bliskiej osoby.Idealnych osób oczywistość nie ma ale niedoskonałość nie pozbawia i nie zwalnia z odpowiedzialności za wolność i przestrzeń własna i wspólną bo można się rozwijać i wzrastać,rozmawiać,negocjować ale nie unikać konfliktów i szukać atrakcji poza związkiem bez wiedzy i zgody drugiej osoby ,której się dało słowo.Szanse nie są niewyczerpane może być za późno.
Wygoda i pozory dla otoczenia taka pokazówka to nie powód żeby trwać w złym związku to uzależnienie.
Czasem zdrada wynika też z tego że chce się mieć czegoś jeszcze więcej i jest taka możliwość bo to co jest to za mało bo tylko znane i nudne często nawet taka mała rysa wystarczy by żądać rościć więcej i więcej a nie że brak tego szczęścia całkiem .
Masz bardzo traumatyczne doświadczenia dlatego patrzysz na to w taki sposób w jaki napisałaś w Swoim poście.
Zdrada to krzywda nie spada jednak jak piorun z jasnego nieba najpierw trzeba siebie okłamać przygotować żeby okłamać drugą osobę.
Zdradzający niszczy i okrada związek z uwagi czasu postawy przyjaźni bliskości naturalnej więzi i uczuć nie widzi że sam wyrzuca z siebie miłość krzywdzi też siebie myśląc że robi sobie dobrze zdrada jest ogromnie "cudownie"przyjemna przecież te silne fascynacje i emocje inny nowy seks odsuwają skrupuły i sumienie traci się z nimi kontakt. Nad emocjami traci się kontrole i panowanie nad własnym życiem to proces i cały system wypierania oszukiwania ,udawania, samousprawiedliwienia się.Wady partnera/partnerki oraz słuszne lub te urojone urazy po jakimś czasie ulegają wzmocnieniu (przez tłumienie bo niewygodne) po to by zrobić sobie "dobrze" na boku taka forma "zemsty" często urojonej nakręconej.
552 2019-03-10 13:21:20 Ostatnio edytowany przez Tonia80 (2019-03-10 13:29:32)
Tak Paslawek masz rację. Ja patrzę z mojego punktu widzenia a mianowicie, że moje zgloszenia mężowi, że jest źle w naszym związku i jestem nieszczęśliwa nic nie dały. Jak grochem o ścianę. Ja komunikowałam to dość wyraźnie. Chciałam tylko zwrócić autorowi na to uwagę, nie wiem jak u nich było ale może coś przeoczył, zbywał żonę. Może nie umiała, może nie próbowała a może jak coś zaczynała mówić to była potraktowana lekceważąco typu znowu marudzi, pewnie ma okres, co jej się znowu nie podoba, przecież jest ok. Mi jest tak dobrze. Oczywiście nie jest to żadne wytłumaczenie dla zdrady. Ale coś ewidentnie nie grało w związku.
Podrzucilam luźno też coś do przemyślenia. Tak z innej strony
Ogólnie trudna sytuacja, każde rozwiązanie nie jest w pełni zadowalające.
Ja jako kobieta nigdy bym nie usunęła ciąży. Nigdy w imię ratowania związku nie pozbylabym się dziecka. To by było emocjonalne samobójstwo za życia.
553 2019-03-10 13:30:13 Ostatnio edytowany przez paslawek (2019-03-10 13:40:37)
Małżeństwo związek relacje to najtrudniejsza sprawa w życiu łatwo popsuć trudno naprawić.
Jak jedna osoba nie chce widzieć w sobie problemu wcale to koniec - wiesz jak jest.
Tonia80 mimo Twoich doświadczeń nie zdradziłaś jednak męża rozwiązujesz inaczej swoje sprawy z tego co pamiętam z Twojego wątku.
A lekko nie masz.
Dajesz radę - cały czas też trzymam kciuki.
554 2019-03-10 13:34:08 Ostatnio edytowany przez Tonia80 (2019-03-10 13:53:09)
Niestety wiem.
Dzięki Paslawek
Autorze założenie wątku na forum nie jest najlepszym pomysłem. Można było się spodziewać, ze napędzisz swoim tematem niezłą gówno-burzę. Moim zdaniem najlepiej by było gdybyś w tym momencie skonsultował swój temat z jakimś dobrym psychologiem. Taka doświadczona osoba pomogła by nakierować Twój proces decyzyjny na właściwe tory.
Parę przemyśleń ode mnie:
1. Uważasz, że Twoja żona tkwi w miejscu i nie podejmuje decyzji w jedną lub drugą stronę. Pamiętaj, że brak decyzji to też jest decyzja. Nie podejmując działania podąża bardziej i mniej świadomie w określonym kierunku.
2. Nie traktuj żony jak dziecka które chcesz chronić. Jest dorosłym człowiekiem, może ponosić konsekwencje swoich decyzji. To, że znalazła się miedzy młotem a kowadłem jest m.in. tą konsekwencją.
3. Masz prawo podjąć dowolną decyzję taką, którą uznasz że jest najlepsza dla Ciebie. Nie mam na myśli "Ciebie" w czysto egoistycznym rozumieniu, tylko Ciebie i Twoich uczuć - także tych do córki i żony.
4. Jeżeli Twoja żona podejmie decyzję, która przysporzy jej w przyszłości ogromu negatywnych emocji to to też będzie konsekwencja czynów, które podejmowała.
Czasu pozostało niewiele na pewne rozwiązania, więc wytłumacz żonie aby podjęła swoją decyzję. Nie dla Ciebie ani dla matki, tylko najzwyczajniej świecie dla siebie aby potrafiła z nią później żyć.
Ulle dała czadu.
Facet z klasą odda dom swojej niewiernej żonie aby mogła w nim wychowywać dziecko kochanka jednej nocy.
To ja w takim razie powiem żonie że jak ma klasę to niech się wyprowadzi z domu bo nie będę się z kochanką po hotelach włóczył. Przecież sroce z pod ogona nie wypadłem. Moja kochanka też ma swoje dzieci, będzie nam wygodniej.
Mało ludzi zrozumiało Ulle... no cóż, bywa. Przynajmniej próbowała to ponadczasowe COŚ wytłumaczyć. Niestety słowa to za mało. Potrzeba czegoś więcej. Ale i tak... Szacun Ulle! Miło było poczytać coś humanitarnego:) Ups! Miałam się nie odzywać :x Ale to dla Ulle <3
558 2019-03-11 00:27:21 Ostatnio edytowany przez Burzowy (2019-03-11 00:28:31)
Chciałbym wtrącić jedno słówko. Uważam, że kobieta szczęśliwa w związku raczej nie dopuściła by się zdrady więc zapewnienia autora na początku, że mieli udany związek to chyba nie do końca prawda. Tzn, autor i owszem pewnie był szczęśliwy ale żona chyba nie do końca. Uciekła w pracę a potem w ramiona innego faceta. Szczęśliwa i kochająca żona raczej nie ma takich skłonności. Zabrakło w waszym związku dobrej komunikacji.
No nie, ale narracji typu jak kobieta zdradza to wina faceta, to może w 2019 roku już nie powielajmy, bo to jawny bullshit.
Edit: No na razie ulle ma poparcie ze strony forumowej mizoandrii w liczbie 2, ale to raczej szkodzi jej wypowiedziom.
Mało ludzi zrozumiało Ulle... no cóż, bywa. Przynajmniej próbowała to ponadczasowe COŚ wytłumaczyć. Niestety słowa to za mało. Potrzeba czegoś więcej. Ale i tak... Szacun Ulle! Miło było poczytać coś humanitarnego:) Ups! Miałam się nie odzywać :x Ale to dla Ulle <3
Dzięki.
A jak przekręcane były moje słowa, to już w ogóle żałosne. I ta agresja w stosunku do mnie, wyzywanie mnie od psychicznych.
No szczerze mówiąc mam wielki niesmak po tym wątku i z całą pewnością będę unikała jakichkolwiek dyskusji na tym forum. Będę robiła jak wcześniej, czyli wypowiem się w jakimś wątku, napiszę bezpośrednio do autora, a jeśli ktoś z forumowiczów przyczepi się do mnie, nie będę reagowała.
Tonia80 napisał/a:Chciałbym wtrącić jedno słówko. Uważam, że kobieta szczęśliwa w związku raczej nie dopuściła by się zdrady więc zapewnienia autora na początku, że mieli udany związek to chyba nie do końca prawda. Tzn, autor i owszem pewnie był szczęśliwy ale żona chyba nie do końca. Uciekła w pracę a potem w ramiona innego faceta. Szczęśliwa i kochająca żona raczej nie ma takich skłonności. Zabrakło w waszym związku dobrej komunikacji.
No nie, ale narracji typu jak kobieta zdradza to wina faceta, to może w 2019 roku już nie powielajmy, bo to jawny bullshit.
Edit: No na razie ulle ma poparcie ze strony forumowej mizoandrii w liczbie 2, ale to raczej szkodzi jej wypowiedziom.
O widzę, że ten to nawet liczy ile osób zgadza się ze mną i on też napisał wczesniej, że powinnam leczyć się na głowę. Człowieku zejdź ze mnie.
Uważam, że każdy ma prawo popełniać błędy, jednak trzeba brać za nie odpowiedzialność. Uważam również, że dziecko w niczym nie zawiniło - nie potrafiłbym wysłać kobiety na aborcję.
Zgadzam się z ulle, że powinieneś zachować się jak facet. To znaczy:
1. wysłać żonę na badania pod kątem chorób wenerycznych
2. złożyć pozew o rozwód z jej winy i o opiekę nad córką i alimenty od żony
3. zaprzeczyć ojcostwu po urodzeniu się dziecka (koniecznie!!!)
I niech potem żona, być może już była, odstawia w firmie cyrk pt. "szukam tatusia mojego dzidziusia" - w pakiecie z dumą z ojcostwa - 25 lat alimentacji.
I jeszcze jedna uwaga do pomysłu walnięcia butelką w łeb kochanka żony - skoro żona nie zgłosiła gwałtu, tzn. seks był dobrowolny. Facet nawet nie musiał wiedzieć, że jest mężatką, a nawet jeśli wiedział, to co z tego? Dała, to wziął.
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że facet który kocha, chwyci się wszystkiego, co może mu pomóc zracjonalizować zwykłe kur*stwo
i jeśli nikt go w porę czymś ciężkim w łeb nie pie*dolnie, to pogłaszcze biedną żonkę po główce i z radością przyjmie ją razem z bękartem,
a w przypadku śmierci będzie z uśmiechem spoglądał z nieba jak jego własna rodzona córka zostaje z niczym, bo według prawa spadkowego
które obowiązuje w Polsce, po obdzieleniu wszystkich, a więc niewiernej żony i owocu miłości z kochankiem, prawowitej córce zostanie ochłap.
No ale przecież kto by tam się przejmował takimi detalami, kiedy żona biedna zagubiona w ciąży z kochasiem... no właśnie, a co z nim?
Może też potrzebuje nie wiem, nowe auto kupić albo kredyt jakiś spłacić, toż to w końcu rodzina prawie, jemu też się coś należy.
Nie można tak go zostawić biedaczka, bo będzie mu smutno, jakieś alimenty niech mu chociaż autor tematu wypłaca, no bo jak to tak...
Burzowy napisał/a:Tonia80 napisał/a:Chciałbym wtrącić jedno słówko. Uważam, że kobieta szczęśliwa w związku raczej nie dopuściła by się zdrady więc zapewnienia autora na początku, że mieli udany związek to chyba nie do końca prawda. Tzn, autor i owszem pewnie był szczęśliwy ale żona chyba nie do końca. Uciekła w pracę a potem w ramiona innego faceta. Szczęśliwa i kochająca żona raczej nie ma takich skłonności. Zabrakło w waszym związku dobrej komunikacji.
No nie, ale narracji typu jak kobieta zdradza to wina faceta, to może w 2019 roku już nie powielajmy, bo to jawny bullshit.
Edit: No na razie ulle ma poparcie ze strony forumowej mizoandrii w liczbie 2, ale to raczej szkodzi jej wypowiedziom.
O widzę, że ten to nawet liczy ile osób zgadza się ze mną i on też napisał wczesniej, że powinnam leczyć się na głowę. Człowieku zejdź ze mnie.
Przepraszam, ale gdzie ja napisałem coś o leczeniu się? No właśnie...
Liczyć nie liczę, ale pewne nicki łatwo zapamiętać ze względu na specyfikę wypowiedzi. Nie bądź taka delikatna, bo kilka stron wstecz nie byłas, sama jechalas po autorze :-).
564 2019-03-11 11:26:20 Ostatnio edytowany przez bullet (2019-03-11 11:27:00)
Uważam, że każdy ma prawo popełniać błędy, jednak trzeba brać za nie odpowiedzialność. Uważam również, że dziecko w niczym nie zawiniło - nie potrafiłbym wysłać kobiety na aborcję.
Zgadzam się z ulle, że powinieneś zachować się jak facet. To znaczy:
1. wysłać żonę na badania pod kątem chorób wenerycznych
2. złożyć pozew o rozwód z jej winy i o opiekę nad córką i alimenty od żony
...
oczywiście, ze powinien lecz jest przegrany na starcie
w tej chwili ona chce mieć ciasto i zjeść ciastko ale po złożeniu pozwu jż natychmiast zacznie
1. wyolbrzymiać wszelkie "winy" męża rzeczywiste i wyimaginowane
2. nie zgodzi się na rozwód z jej winy
3. Nie zgodzi się na opiekę ojca na córką, bo przecież ona jest matka, a matki są lepsze, bo matka to matka i już - w naszych sądach tez jest uprzywilejowana
dziecko pozostanie z nią, a on będzie płacić alimenty na córkę choć to ona się ku..iła
muniek07 napisał/a:Uważam, że każdy ma prawo popełniać błędy, jednak trzeba brać za nie odpowiedzialność. Uważam również, że dziecko w niczym nie zawiniło - nie potrafiłbym wysłać kobiety na aborcję.
Zgadzam się z ulle, że powinieneś zachować się jak facet. To znaczy:
1. wysłać żonę na badania pod kątem chorób wenerycznych
2. złożyć pozew o rozwód z jej winy i o opiekę nad córką i alimenty od żony
...oczywiście, ze powinien lecz jest przegrany na starcie
w tej chwili ona chce mieć ciasto i zjeść ciastko ale po złożeniu pozwu jż natychmiast zacznie
1. wyolbrzymiać wszelkie "winy" męża rzeczywiste i wyimaginowane
2. nie zgodzi się na rozwód z jej winy
3. Nie zgodzi się na opiekę ojca na córką, bo przecież ona jest matka, a matki są lepsze, bo matka to matka i już - w naszych sądach tez jest uprzywilejowanadziecko pozostanie z nią, a on będzie płacić alimenty na córkę choć to ona się ku..iła
Rozwód z winy żony wg mnie nie jest konieczny - jest to raczej zabezpieczenie przed ew. żądaniem alimentacji na żonę, gdyby wpadła w tarapaty finansowe (w Polsce do 5 lat od rozwodu). Jeślibym, po konsultacji z prawnikiem, ocenił, że mi to nie grozi (żona bogata z domu), to bym tutaj odpuścił - jak najszybciej chciałbym mieć babę z głowy.
Co do córki - zgodziłbym się na opiekę naprzemienną.
Ale pozew i tak byłby, jak napisałem w pierwszym poście - aby mieć możliwość negocjacji i ustępstw.
w tej chwili ona chce mieć ciasto i zjeść ciastko ale po złożeniu pozwu jż natychmiast zacznie...
Dokładnie tak.
Dopóki sprawa jest świeża i są widoki na ugłaskanie misia, to każda jedna gra miłą i potulną, gotową zgodzić się na wszystko,
rozwód kochanie tak oczywiście z mojej winy, zabierz dom samochód, dziecko też weź, to wszystko moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina...
a kiedy tylko facet zacznie pisać pozew i ta się ogarnie, że to już nie przelewki, uuuuuu człowieku... niech go lepiej strzeże bóg, bo wykole oczy mu.
Nawet tutaj na naszym forum w tych wszystkich wątkach można zaobserwować ile czasu u nich trwa transformacja z biednej zagubionej owieczki
w zimną wyrachowaną żmiję, która nie cofnie się przed niczym, żeby zabezpieczyć siebie i swoje potomstwo, choćby ten facet (ch*j złamany i bydle)
miał zdychać w męczarniach pod mostem, to nawet jej powieka nie drgnie, jeśli tylko pojawi się taka możliwość.
567 2019-03-11 12:09:36 Ostatnio edytowany przez Nathan (2019-03-11 12:10:10)
Widzę że czytanie ze zrozumieniem wciąż
niektórym osobom sprawia trudność - tyle co do mojej czasowej nieobecności na forum.
Na szczęście nie wszystkim.
Prowokacje tzw. Obrońców życia pominę - niech sobie ujadają.
Wracając do tematu : w moim przypadku przysłowie - chcesz pokoju szykuj się na wojnę - stało się bardzo realne.
Czeka mnie wojna - i to taka w której nie będę brał jeńców.
Zostaną przeciwko mnie wytoczone ciężkie działa - ale moja odpowiedź będzie miażdżąca.
Dzisiaj poinformowałem żonę że zamierzam złożyć pozew o rozwód z jej wyłącznej winy i że będę starał się o opiekę nad córką.
Dałem jej też miesiąc na wyprowadzkę.
Skąd ta nagła zmiana decyzji?
Dowiedziałem się o planach jakie ma matka żony, a sama żona się na nie zgodziła.
Czyli gra na czas, obietnice oddania do adopcji, późniejsze wycofanie się z obietnic i namówienie mnie - albo i zmuszenie - do akceptacji dzieciaka.
W razie sprzeciwu mogę spodziewać się oskarżeń o zaniedbywanie rodziny, alkoholizm, zdrady (o ironio), a nawet o przemoc i pedofilię.
Spodziewałbym się takich zagrywek ze strony jej matki, ale że żona się na to zgodziła (wprawdzie z oporami, ale jednak) - to mnie przekonało że jednak nie warto jej wybaczać.
Aha - dla, zwolenników teorii spiskowych - to była jednorazowa zdrada, nie znali się wcześniej i nie mają żadnego kontaktu.
Skąd to wszystko wiem?
Ci którzy czytali uważnie posty będą wiedzieć, reszta nie musi.
Dzisiaj poinformowałem żonę że zamierzam złożyć pozew o rozwód z jej wyłącznej winy i że będę starał się o opiekę nad córką.
Dałem jej też miesiąc na wyprowadzkę.
W końcu jakaś męska decyzja.
Jaka była reakcja żony?
Ty zastanów się nad tym miesięcznym okresem wyprowadzki dla żony. Nie wiem jak to jest, gdy ona będzie miała potwierdzoną ciążę. Czy wtedy możesz jej kazać się wyprowadzić, czy prawo jej czasem wówczas nie chroni?
570 2019-03-11 12:26:36 Ostatnio edytowany przez Nathan (2019-03-11 12:28:10)
Fryt - Płacz, lament, prośby o przebaczenie - zaczynam się przyzwyczajać.
Jadę do prawnika, odezwę się wieczorem - to tak żeby znowu nie było że zamilkłem.
571 2019-03-11 12:26:45 Ostatnio edytowany przez Burzowy (2019-03-11 12:27:12)
Zaskoczenia zero, a reszta niech dalej gdera, ze stereotypy i uogolnienia to zło . Jak kogoś to boli, to znaczy że sam się w tych ramach miesci i tyle.
Aha - dla, zwolenników teorii spiskowych - to była jednorazowa zdrada, nie znali się wcześniej i nie mają żadnego kontaktu.
Czyli żona nawet nie wie jak on się nazywał?
Powtarzam musisz się dowiedzieć kim on jest - przyda się jako świadek.
Sprawdź media społecznościowe jak nie konto żony to jej "koleżanek" z pracy jak one są wolne to mogą zamieszczać zdjęcia z takich imprez.
Dowiedziałeś się o planach matki i żony, dyktafon?
Dzisiaj poinformowałem żonę że zamierzam złożyć pozew o rozwód z jej wyłącznej winy i że będę starał się o opiekę nad córką.
Dałem jej też miesiąc na wyprowadzkę.Skąd ta nagła zmiana decyzji?
Dowiedziałem się o planach jakie ma matka żony, a sama żona się na nie zgodziła.
Czyli gra na czas, obietnice oddania do adopcji, późniejsze wycofanie się z obietnic i namówienie mnie - albo i zmuszenie - do akceptacji dzieciaka.Aha - dla, zwolenników teorii spiskowych - to była jednorazowa zdrada, nie znali się wcześniej i nie mają żadnego kontaktu.
Moim zdaniem, poinformowanie żony o planach przed konsultacją z prawnikiem to błąd. Zadziałały emocje, co rozumiem, ale to jednak błąd.
Jeśli chodzi o dziecko - zaprzeczenie ojcostwa jest kluczowe. Jeśli tego nie zrobisz, to z definicji dziecko jest Twoje, jako męża - i masz obowiązek na nie łożyć do ustania obowiązku alimentacyjnego. Na zaprzeczenie ojcostwa jest 6 miesięcy (oczywiście nie ma sensu tyle czekać), potem nie wiem, czy da się to w ogóle odkręcić. Wg prawa (polskiego) dobro dziecka jest nadrzędne i nikogo nie interesuje, że jest owocem zdrady - prawomocny ojciec, czyli mąż, ma płacić alimenty.
A co do zdrady - być może z tym gościem to był pierwszy raz, ale czy to był w ogóle pierwszy raz? Tego się nie dowiesz. Niestety, sytuacja jest dość typowa - nowa praca, nowi, fajni koledzy, którzy chcą bzyknąć nową koleżankę, więc jej nawijają makaron na uszy. Do tego koleżanki żony - imprezowiczki. W korpo, gdzie jest kasa, seks na imprezach integracyjnych to niestety standard.
Skąd ta nagła zmiana decyzji?
Dowiedziałem się o planach jakie ma matka żony, a sama żona się na nie zgodziła.
Czyli gra na czas, obietnice oddania do adopcji, późniejsze wycofanie się z obietnic i namówienie mnie - albo i zmuszenie - do akceptacji dzieciaka.
W razie sprzeciwu mogę spodziewać się oskarżeń o zaniedbywanie rodziny, alkoholizm, zdrady (o ironio), a nawet o przemoc i pedofilię.Spodziewałbym się takich zagrywek ze strony jej matki, ale że żona się na to zgodziła (wprawdzie z oporami, ale jednak) - to mnie przekonało że jednak nie warto jej wybaczać.
A nie mówiłam, że tak będzie? To od początku było do przewidzenia.
Bardzo dobrą decyzję podjąłeś moim zdaniem.
575 2019-03-11 13:32:03 Ostatnio edytowany przez Tonia80 (2019-03-11 13:35:41)
Burzowy nie zrozumiał mojej konkluzji. To nie tak, że jak żona zdradzi to wina męża. To jest wina tylko i wyłącznie osoby, która zdradziła. Chodziło mi o to, że jeśli w związku zaistnieje zdrada to coś jest ze związkiem nie tak. Tylko tyle.
Autorze nie zazdroszczę sytuacji ale to chyba rozsądna decyzja.
576 2019-03-11 13:37:00 Ostatnio edytowany przez Burzowy (2019-03-11 13:37:30)
Ja się nie zgadzam. Z połowa zdradzających potem żałuje i zastanawia się, czy mówić o tym co zrobiło. To znak, że nie chcą utracić tego co mieli. To nie jest uniwersalna zasada. W związku idealnie nigdy nie będzie, zawsze się trafią słabsze momenty. Jeżeli coś nie gra, to głównie w głowie osoby, która się decyduje na taki krok.
577 2019-03-11 13:47:59 Ostatnio edytowany przez Tonia80 (2019-03-11 13:53:57)
Ale jedna z wielu jestem kobietą, mam koleżanki więc coś o tym wiem
jak w związku brakuje bliskości, uczucia a pojawi się ktoś przebojowy na horyzoncie, oferujący czas i zainteresowanie i splot okoliczności itp to jak ma się słabą wolę to o zdradę nietrudno. Kilka koleżanek mi się zawierzyło, że to właśnie brak zainteresowania ze strony męża prawie pchnął je w niewłaściwą stronę. Niektórzy zagryza zeby i będą tak żyć dalej obok siebie a inni ludzie poszukają sobie przygody jeśli prośby i groźby nie skutkują. A jeszcze inni się rozwioda.
Nie zawsze jest tak, że obie osoby są w takim samym stopniu zadowolone ze związku. Jedna może być zupełnie szczęśliwa a drugiej czegoś będzie brak. Związek trwa, potrzeby się zmieniają itp.
Burzowy nie zrozumiał mojej konkluzji. To nie tak, że jak żona zdradzi to wina męża. To jest wina tylko i wyłącznie osoby, która zdradziła. Chodziło mi o to, że jeśli w związku zaistnieje zdrada to coś jest ze związkiem nie tak. Tylko tyle.
Autorze nie zazdroszczę sytuacji ale to chyba rozsądna decyzja.
Problem wynikł ze strony żony która odpłynęła w pracę i imprezy jak gdyby była panienką. Wszystko jest w 1 poście.
Zaczynam odnosić wrażenie że gdyby nie ciąża to autor o zdradzie nic by nie wiedział.
A ze najpierw powiedziała o zdradzie a później o ciąży to taki wybieg by wyhamować siłę wieści.
Autor trochę się pospieszył z informacją o rozwodzie powinien najpierw zebrać dowody.
Niemniej problem jest w NICH, bo nie próbują rozwiązać sytuacji, dowiedzieć się co jest nie tak, co może one same robią nie tak. Tylko rozwiązanie widzą w rozchyleniu nóg przed kimś. A to rozwiązaniem nie jest. Dlatego ja zdecydowałem, że w żaden związek już nigdy nie wejdę, bo potem będzie jakiś wyjazd w delegację, choroba albo coś i usłyszę, że straciłem zainteresowanie .
580 2019-03-11 14:00:31 Ostatnio edytowany przez Tonia80 (2019-03-11 14:07:11)
Burzowy bez przesady. Nie wszystkie kobiety takie są, są też takie z zasadami. Zresztą to samo tyczy się mężczyzn. To są uogólnienia. Bywałam na integracjach, na delegacjach i nie widziałam takich sytuacji ani tym bardziej nie byłam ich uczestnikiem. Czyli też jestem korpoludkiem. To jak z filmami Vegi, owszem są takie sytuacje ale nie jest to normą. Nie trzeba delegacji aby zdradzić. Najciemniej zawsze pod latarnią.
Problem jest zawsze złożony, nie w NICH, tylko przeważnie wspólny. A moje koleżanki to osoby konkretne, rozmawiały z mężami wielokrotnie. U jednej dopiero pomogło podstawie sprawy na ostrzu noża.
Ja uważam, że to raczej wynika z różnic między płciami i jakby niechęci zrozumienia drugiej strony.
Maku2 w punkt
Burzowy życzę Ci mimo wszystko udanego związku
Zaczynam odnosić wrażenie że gdyby nie ciąża to autor o zdradzie nic by nie wiedział.
A ze najpierw powiedziała o zdradzie a później o ciąży to taki wybieg by wyhamować siłę wieści.
Zgadzam się, że tak to wygląda - przyznała się, kiedy poczuła, że jest w ciąży.
Ale jedna z wielu
jestem kobietą, mam koleżanki więc coś o tym wiem
Jestem mężczyzną, mam kolegów, więc coś o tym wiem.
Zdrada to jest najgorsze co kobieta może zrobić mężczyźnie, a zrobienie sobie dzieciaka z alfonsem, to nawet mi się w głowie nie mieści
jak z czymś takim można dalej żyć, no po prostu moja wyobraźnia, a widziałem w życiu naprawdę dużo, nie jest w stanie tego ogarnąć.
Gdybym ja stanowił prawo w tym kraju, to ustawą bym nakazał strzelać do takich żon, odmawiając im prawa do obrony czy składania wyjaśnień.
Nic nie tłumaczy tego co się stało i nic już tego nie naprawi, żadne przeprosiny, żadne tłumaczenia, choćby nie wiem jak były szczere,
a przeważnie nie są i to całe pieprzenie, to nic innego jak ratowanie własnej dupy, bo kochaś się wypiął, a brzuch szybko rośnie.
Nie wiem, no dla mnie to jest po prostu niepojęte, a tu niektórzy sobie o tym gaworzą, jakby to chodziło o kupienie cukru w sklepie taki czy taki.
Sraki. Miejsce tej łajzy razem z bachorem którego tak pragnie urodzić, jest w domu samotnej matki albo u mamusi której tak ochoczo słucha.
Jak się komuś w małżeństwie nie podoba, to niech się najpierw z niego wypisze, a potem może sobie robić co tylko zechce i z kim zechce.
Co ten facet ma teraz zrobić, kogoś to w ogóle zastanowiło przez chwilę? Nie dość że ma ku*wę w domu, to jeszcze cudzego dzieciaka za chwilę.
I z jakiej niby racji, to on ma teraz ponosić konsekwencje jej czynów? Samo to że jej nie udusił gołymi rękami od razu, to już jest dla niej dużo,
niech to doceni i mu podziękuje, bo więcej nic się jej nie należy, a jak ma jakieś apropo odnoście urodzenia, utrzymania i wychowania tego dziecka,
to niech zapie*dala do tatusia w podskokach i tam jemu sprawę zgłosi, a nie ciężkiego frajera szuka, bo tamten po wszystkim pognał ją na szczaw...
Gdyby ta laska czegokolwiek żałowała, to współczesna medycyna oferuje cały wachlarz możliwości, od pigułek "po" do kupienia w każdej aptece.
To że się puściła, to jedno, ale to że z premedytacją chce wrobić męża w dzieciaka obcego typa, to już jest szczyt ku*estwa i nikt mi tu nie wmówi,
że ona cokolwiek do tego męża czuje, poza chyba jedynie pogardą i kompletnym brakiem szacunku, robiąc z niego wała od samego początku
od momentu w którym pozwoliła się w siebie spuścić rzekomo przygodnie poznanemu kolesiowi do momentu porodu, który ukartowała z mamusią.
I Vive versa. To samo tyczy się mężczyzn.
Nikt tu złotej rady nie da. To życie autora i on powinien wiedzieć czy da radę tak żyć i czy się na to godzi czy nie. I to jego wybór. I powinniśmy go uszanować i tyle.
Gdybym ja stanowił prawo w tym kraju, to ustawą bym nakazał strzelać do takich żon, odmawiając im prawa do obrony czy składania wyjaśnień.
Chciała bym, żeby to prawo odnosiło sie do każdego człowieka Ciekawe, kogo szybciej zabrakło by na świecie: kobiet czy mężczyzn?
No niestety drogie Panie im lepiej macie, tym więcej zdradzacie. Z jakiegoś powodu tych zdrad nie ma w sytuacjach, gdy facet jest skrajnie dominujący, ale problematyczny. Uciska, bije, pije albo chodzi na dupy, wtedy jest tylko szloch "dlaczego taki jest". Jak facet jest w porządku, to pojawiają się zdrady, bo tu było nudno, tu był niedysponowany, tu wyjechał na chwilę i ona była samotna. Kobiety nie miały łatwo jeszcze kilkadziesiąt lat temu, ale jak sytuacja się poprawiła, to momentalnie przebiły mężczyzn. Zero wdzięczności, zrozumienia, czy czegokolwiek, a jednak to facet jest w grubej większości przypadków tym, który się stara i który wnosi więcej do relacji. Dla mnie to jest tragiczne, bo w zasadzie facet przeważnie wymaga od kobiety by była wyrozumiała, wierna i miła. I nawet o takie absolutne podstawy jest ZAJEBIŚCIE ciężko. A na koniec usłyszy, że to jego wina, bo się nie starał po 10 latach tak samo, jak wtedy gdy widzieli się 2 raz. Albo nie czytał jej w myślach. Dlatego ona poszła kilka razy do Stefana, którego poznała w sklepie. Bo on po 10 minutach znajomości JĄ PRAWDZIWIE POKOCHAŁ. Sorry Tonia, ale z tym, że nie wszystkie są takie same, to bym się mocno zastanowił. Jednak kobiety bardzo, bardzo mocno bazują na instynktach, a naturę każda ma taką samą (podobnie jak mężczyzna, który jednak częściej posługuje się logiką). A każdy wątek ze zdradą kobiety w tle tu na forum, czy w prawdziwym życiu z jakiegoś powodu ma dosłownie jeden z kilku dostępnych schematów. Jakie jest na to rozwiązanie? Ano oczywiście mieć kobietę w dupie, bzyknąć regularnie, przynieść zasoby do domu (jak są znaczne, to tym jeszcze się obroni, Starowicz mówi, że jak jest pozycja, to kobieta zniesie pewne niedogodności), może wieczorem skoczyć do kochanki. Tylko niekoniecznie każdy chce tak żyć, bo niektórzy jeszcze preferują partnerstwo . Tu więc pojawia się druga opcja, którą jest zaprzestanie jakichkolwiek dłuższych relacji niż jednorazowych
. Sorry, ale nie bajerujmy się siebie nawzajem, bo potem pojawiają się tematy takie jak ten, ludzie tygodniami zastanawiają się co jest nie tak. A szkoda życia.