Ja funkcjonuję już od dłuższego czasu na innym forum o tej samej tematyce.
Pozwolę sobie na przytoczenie słów mojej koleżanki z tegoż forum. Bardzo mądry tekst wiele rozjaśniający.
Natan wczytaj się.
Jest powszechna społeczna nieświadomość co znaczy zdrada. Powszechne jest usprawiedliwienie tego bezkrwawego zabójstwa. Tak zabójstwa. Nie pomyliłam się, ani nie przesadziłam. To bezkrwawa zbrodnia na człowieku, którego się kochało, któremu się tą miłość i wierność przysięgało.
"Ja sama jeszcze rok temu, myślałam o tym beznamiętnie i bez zrozumienia. Dlatego mam świadomość, że to daleko wydawałoby się idące porównanie, nie jest przesadą. Dziś jestem żywym trupem. Nie wiedziałam, że w momencie, ba w sekundzie w którym dowiadujemy się o zdradzie, coś pali się bezpowrotnie w głowie, coś co stanowi własne "ja" . To trudno zrozumieć, ale jak znikło własne ja, czy właściwie się żyje? Tym jesteśmy przecież. Ciało żyje, intelekt co prawda okaleczony potwornie ale działa. Na zewnątrz nic nie widać oprócz dziwnie roztrzęsionego człowieka. Człowieka, który wie, że tam gdzie są jego uczucia nie ma nic i każda próba wejścia w ten obszar kończy się koszmarem przerażenia. Buduje się więc jakąś protezę siebie,ale nigdy to już nie jest to. Tego naprawić się nie da.
Zdrada jest więc skoczeniem w przepaść, czymś czego już nigdy nie da się naprawić. Może tylko wyglądać - no jakoś to się udało, przeszło, minęło, wybaczyło. To są obrazy stworzone na funkcjonowanie z innymi. Prawda jest inna i okrutna. Ale osób zdradzonych się nie słucha, a i oni sami zdają sobie sprawę z tego ogólnego niezrozumienia z zewnątrz, wszak kiedyś sami nie rozumieli, więc nie mówi, bo po co.
Zdrada zabija też w jakimś sensie zdradzającego, tylko to jest co, co będzie toczyć długo, powoli i coraz więcej, czego nie widać na początku, ani nawet można nie odczuwać dłuższy czas.
Zdrada zabija wiele osób w otoczeniu. Psychikę dzieci, a często wielu wydawałoby się nie związanych z parą osób. Ja ofiar zdrady, która mnie dotknęła naliczyłam 10. To osobiste WTC i nigdy nic nie będzie już tak samo.
Zdrada to zabójstwo w obszarze psychiki, które stanowi ludzkie ja, ale nie tylko. Zdrada powoduje, że nawet bardzo silne wewnętrznie osoby ocierają się o samobójstwo. Dotyczy to tak partnerów jak i dzieci i do niektórych niestety dochodzi. Zapytajcie któregokolwiek ze zdradzonych czy myślał o samobójstwie. Odpowie wam, że był bliski tego. I nieistotne było nawet co normalnie myślał na temat samobójstwa.
Dzieci mają podkopany sens swojego istnienia, wiarę w najbliższych, własne bezpieczeństwo. Zdradzając żonę, męża zdradza się własne dzieci, ale zdradzający w momencie w którym tkwi w amoku zdrady nie myśli o tym. Wszystko jest daleko, wszystko takie nic. Czym jest to nic okazuje się później. Niestety za późno. Wielu zdradzaczy kiedyś powie, chciałbym aby to się nigdy nie zdarzyło. Ale się zdarzyło i nie da się zmienić czasu.
Więc stawiam ten znak ostrzegawczy. Uwaga przepaść.
Zdrada to zabójstwo rozłożone na czas w sensie fizycznym. Zdrada partnera to infekowanie go wszelkiego rodzaju chorobami, jest ich setki. Niektóre w ogóle nie kojarzone z chorobami wenerycznymi. Narażanie partnera na choroby jest zabójstwem. Wiele z nich jest śmiertelnych, niektóre w latach i nie tak spektakularnie jak jak HIV czy kiła, ale np wirusowe zapalenie wątroby, które też przenosi się w ten sposób.
Zdrada to narażenie partnera na konsekwencje zdrowotne potężnego długotrwałego stresu, który nie zostaje bez znaczenia dla organizmu.
Zdradzeni nie jedzą miesiącami, bo nie są w stanie i nie z powodu widzi mi się. Wielomiesięczne niedożywienie swoje robi. Zdradzeni nie śpią, nie są w stanie usnąć, zdradzeni nie są w stanie podejmować długo normalnych funkcji społecznych, można by dodawać i dodawać co naprawdę się dzieje.
Ten świat jest światem nieznanym dla tych, których to nie dotknęło. Nawet nie za bardzo jest do pojęcia. I nikomu nie życzę aby miał okazję pojąć.
Nie mniej myślę, że należy się przeciwstawić tym społecznym przyzwoleniom, umniejszaniu tematu i robienie zabawy i sensacji z ludzkiego życia. Jest mnóstwo ciężko okaleczonych ludzi wokół, są już w jak jakichś zaświatach tego świata, który leci jak oszalały bąk ku kolejnym przepaściom bez powrotu.
Post z forum dla zdradzonych. Ktoś kto kocha nie pozwoliłby na takie cierpienie, a odszedłby od partnera, gdyby mu zależało na jego dobru, a nie zdradzał"