Ja uważam, że z tego małżeństwa i tak nic nie będzie, ponieważ ty autorze nigdy nie zaakceptujesz tego dziecka. W którymś tam poście wyliczyles dokładnie wszystkie wydatki na to dziecko w trakcie jego mieszkania z wami, a nawet aspekt dziedziczenia itd.
Los tego dziecka byłby więc w waszej rodzinie opłakany. Dziecko prędzej czy później zorientowałoby się, że jest coś nie tak. Pojawiłyby się problemy wychowawcze i ja nie wyobrażam sobie, jakim cudem twoja żona miałaby poradzić sobie z czymś takim.
Zarówno wasza córka, jak i to dziecko to przecież byłyby jej dzieci i serce by jej pękało, gdyby widziała, jak traktujesz drugie jej dziecko.
Uważam, że nie macie szansy.
Na temat aborcji już się wypowiedziałam i zdania nie zmieniłam. Raz, że małe ma prawo żyć, a dwa, twoja żona w życiu nie wybaczy ci czegoś takiego.
Nawet jeśli teraz ona w jakiejś desperacji wmówi w siebie, że usuwa ciążę, bo sama tego chce, to za jakiś czas dotrze do niej, co zrobiła. Będzie obwiniała ciebie (siebie też) i chociaż może nigdy ci tego nie wypomni, to w głębi serca będzie miała ogromny żal i pretensje, że nie powstrzymales jej przed aborcją, że stawiałes jakieś warunki i ona nie miała wyjścia.
Ta kobieta przestanie cię kochać, a może nawet znienawidzi.
Będzie patrzyła na waszą córkę i będzie myślała o tym dziecku, że nie ma go przy niej.
Moim zdaniem powinniście się rozstać, jednak nie może być tak, by ta kobieta wylądowała z córką i z brzuchem u swoich schorowanych rodziców, w małym mieszkanku w bloku. Myślę, że jeden pokój zajmuje chory ojciec. Nie wyobrażam sobie jak oni daliby sobie radę w takich warunkach.
Ze względu na dobro córki powinieneś pomoc tej kobiecie urządzić się w jakichś normalnych warunkach. Nie wiem czy ona pracuje i ile zarabia oraz czy dobrze znosi ciążę, ale tak czy siak powinieneś jej pomóc.
Dom jest twój, więc pewnie nic jej się nie będzie należało.
Ty z domu się nie wyprowadzisz. Mieszkać razem nie będziecie mogli. Pozostaje więc tylko ulokowanie żony razem z dziećmi w godziwych warunkach do życia.
Może gdybyś był innym człowiekiem, miał inny charakter, to może umialbys zaakceptować to dziecko, ale ciebie coś takiego przerasta, więc trudno.
Może nawet byłbyś w stanie zaakceptować obce dziecko, gdybyś np poznał żonę jako matkę samotnie wychowująca dziecko. Jednak ten mały/ tą małą jest ze zdrady, a to zupełnie inna sytuacja.
Nie macie żadnych szans.