Czy jest jeszcze szansa? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Czy jest jeszcze szansa?

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 6 22 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 196 do 260 z 1,397 ]

196

Odp: Czy jest jeszcze szansa?

Śledzę ten wątek od samego początku i dziś postanowiłem się zarejestrować aby dodać kilka rzeczy

Autorze,
To co mnie uderzyło w Twojej postawie pomijając wątek dziecka aczkolwiek jest on bardzo istotny w tym wszystkim to Twoja postawa życzeniowa nie mająca nic wspólnego z realnym spojrzeniem na problem, który Was dotknął, ale...

Napisz proszę na jakiej podstawie postanowiłeś żonie przebaczyć? Moim skromnym zdaniem nie dostałeś na ten moment żadnych argumentów aby w tej kwestii wychodzić przed szereg. Czy ona zasłużyła na to?jeśli tak to czym? Ile czasu minęło? Płacz i lament to trochę mało.
Moim skromnym zdaniem dalej jesteś w szoku, sprawa jest za świeża i Twoje deklaracje o chęci wybaczenia są podparte tylko i wyłącznie strachem przed nowym, nieznanym życiem. Nie kieruje Tobą żadna miłość a ułuda tej miłości, być może wspomnienia.
O jakiej Ty miłości piszesz, skoro Twoje małżeństwo tak naprawdę skończyło się dużo wcześniej a sama zdrada była tylko skutkiem rozpadu Waszej relacji, która nastąpiła dużo wcześniej.
Pamiętaj o jednym - chcesz aby Cię inni szanowali to szanuj sam siebie.
Myślisz, że to dziecko jest waszym największym problemem? Mam wątpliwości.

Zobacz podobne tematy :

197

Odp: Czy jest jeszcze szansa?

Pamiętaj jeszcze o jednym,
Bardzo łatwo przejść z roli ofiary do roli kata co moim zdaniem Ty powoli zaczynasz robić.
W takiej sytuacji Ty powinieneś się zwyczajnie odsunąć od niej emocjonalnie. To ona powinna główkować co będzie najlepsze dla niej, dla Ciebie, ewentualnie dla Was i podjąć przede wszystkim decyzję świadomie! a nie pod wpływem nacisków. Ta decyzja ma być tylko jej i wypływać z niej a nie z presji. W przeciwnym razie wskoczycie z deszczy pod rynnę a całkowity rozpad tej rodziny (bo relacji już nie ma dawno) zostanie tylko odsunięty w czasie.

198

Odp: Czy jest jeszcze szansa?
Nathan napisał/a:

Roxann - nie moje. Koniec kropka.

Szary - właśnie dlatego jestem na tym forum, bo uważam że moje -  trzeźwe spojrzenie -   może mieć problemy z ową trzeźwością.

I nie bronię żony - trochę ją znam,  nie dałaby rady ukryć przede mną czegoś więcej.
Trochę już lat minęło a ona nigdy nie potrafiła kłamać. Są ludzie którzy to potrafią - ona nawet jak bardzo chciała to jej nie wychodziło.
Nie wierzę by się nauczyła w tak krótkim czasie.
Zresztą - jeśli mielibyśmy zostać razem zawsze mogę zażądać badania na wariografie - żaden problem.

Co do żony - Jest bardzo podatna na tzw. psychologię tłumu.
Towarzystwo lubiące przygodny seks, alkohol - i ona.
Chyba podświadomie tego się właśnie obawiałem.
I właśnie dlatego nie podobała mi się ta jej nowa praca i towarzystwo.

Maku - odejście z pracy miało być dla nas - czyli dla rodziny.
Żona zrozumiała - przynajmniej takie były jej słowa - swoje błędy.
O zmianie planów dowiedziałem się od żony - nie było mnie przy jej rozmowie z matką.
Że długa droga przed nami - wiem, zastanawiałem się nad terapią, ale pojawił się brzuch.



Rób tak byś niczego nie żałował .

199

Odp: Czy jest jeszcze szansa?

Szary - staram się.
Tylko trudno wymyślić rozwiązanie na którym nikt nie ucierpi.

200

Odp: Czy jest jeszcze szansa?
Nathan napisał/a:

Szary - staram się.
Tylko trudno wymyślić rozwiązanie na którym nikt nie ucierpi.

A dlaczego to Ty masz wymyślać rozwiązanie? To nie Twoja rola.

201

Odp: Czy jest jeszcze szansa?
Nathan napisał/a:

Tylko trudno wymyślić rozwiązanie na którym nikt nie ucierpi.

Nie ma takiego w Twojej sytuacji.

Bardzo ciekawe posty Fryt-a. To dopełnienie tego co napisałem o oddzieleniu  2 spraw we wcześniejszym poście.

202

Odp: Czy jest jeszcze szansa?

Życie w iluzji, wszyscy będą udawać, że się nic nie stało... I będą kombinować jak koń pod górę jak wymazać z życia prawdę, fakty, doświadczenia. Nabijecie tu kolejne strony kręcąc się jak pies za swoim ogonem, rozkładając teorie na czynniki pierwsze, kłócąc się jaką filozofię przyjąć do sytuacji... a prawda leży odłogiem, rzeczywistość pokrywa się kurzem. Śnij Nathan dalej, śnij! Weź pigułki na sen! Odzobacz co zobaczyłeś... uciekaj przed prawdą. Twórz dalej swój papierowy świat. Nathanie Dulski, o! Klasyka.

203

Odp: Czy jest jeszcze szansa?

Spoko już się nie wypowiadam. Powodzenia

204

Odp: Czy jest jeszcze szansa?
JadziaNieMadzia napisał/a:

Życie w iluzji, wszyscy będą udawać, że się nic nie stało... I będą kombinować jak koń pod górę jak wymazać z życia prawdę, fakty, doświadczenia. Nabijecie tu kolejne strony kręcąc się jak pies za swoim ogonem, rozkładając teorie na czynniki pierwsze, kłócąc się jaką filozofię przyjąć do sytuacji... a prawda leży odłogiem, rzeczywistość pokrywa się kurzem. Śnij Nathan dalej, śnij! Weź pigułki na sen! Odzobacz co zobaczyłeś... uciekaj przed prawdą. Twórz dalej swój papierowy świat. Nathanie Dulski, o! Klasyka.

I kto tu nabija strony nic nie wnoszacymi postami?

205

Odp: Czy jest jeszcze szansa?

1/ skąd wiesz że żona nie chce urodzić? wiem, wiem bo twierdzi że nie chce, ale bardzo szybko zmieniła zdanie (niby pod presją matki), że urodzi, Ty uznasz jako swoje i będzie ok. No widzisz przebaczyłeś zdradę, ale ona chce więcej i później też będzie  więcej i więcej, a może za kolejne 2 lata powtórka? skoro tak gładko poszło ?

2/ Po drugie przecież po nocnych figlach  rano była już trzeźwa, wiedziała co się stało i jakie dni cyklu miesiączkowego, jest jeszcze coś takiego jak tabletka "po", gdyby zastosowała nie byłoby takiego problemu, nawet nie wiedziałbyś, a może jednak żona chce urodzić i reszta prawdy to inna prawda niż Ci wciska.

Kochasz żonę, ależ to prawda, nie można się odkochać w jednej chwili pomimo dużego żalu - czas pokaże zmiany.
Wszyscy będziecie poturbowani - bardziej lub mniej.

206

Odp: Czy jest jeszcze szansa?
Nathan napisał/a:

Co do żony - Jest bardzo podatna na tzw. psychologię tłumu.
Towarzystwo lubiące przygodny seks, alkohol - i ona.
Chyba podświadomie tego się właśnie obawiałem.
I właśnie dlatego nie podobała mi się ta jej nowa praca i towarzystwo.

Maku - odejście z pracy miało być dla nas - czyli dla rodziny.
Żona zrozumiała - przynajmniej takie były jej słowa - swoje błędy.
O zmianie planów dowiedziałem się od żony - nie było mnie przy jej rozmowie z matką.
Że długa droga przed nami - wiem, zastanawiałem się nad terapią, ale pojawił się brzuch.

Zgodzę się z przedmówcami, że oboje jesteście teraz w fazie jakiegoś szoku, strachu przed konsekwencjami itd. Dlatego ona od razu zgadza się na wszystko, rozumie i żałuje swoich błędów, Ty wybaczasz jej zdradę, starasz sam przed sobą ją tłumaczyć pod warunkiem, że szybko zrezygnuje z pracy i usunie ciążę.. ale... to jest tylko działanie nakierowane na usunięcie "skutków" Waszego problemu by pozornie zachować status quo... Jednak problem nie leży ani w jej już byłej pracy ani tym bardziej to dziecko niczemu nie jest winne.
Jakoś Twojej żonie ta praca, towarzystwo nie przeszkadzało przez 2 lata... mimo, że sygnalizowałeś, że jej zachowanie Ci się nie podoba. Twoja żona jest DOROSŁA i powinna była przewidzieć skutki i zareagować wcześniej.
I kwestia jej matki... też już wcześniej ktoś na to zwrócił uwagę, że ona być może celowo w ostatnim momencie jej powiedziała, bo sama nie potrafiła Tobie przeciwstawić w sprawie aborcji... skoro jej matka jest jaka jest, wiedziała jak zareaguje. Gdyby chciała to dziecko usunąć, zrobiłaby to nie informując jej o tym. Dlatego według mnie wyolbrzymiasz kwestię jej wyboru między Tobą a matką/rodziną. Matka z córką prędzej czy później i tak pogodzą. To jest zbyt silna więź. Śmiem twierdzić, że silniejsza niż żony z mężem.
Ty teraz skupiasz się na tym by nie być rogaczem i nie wychowywać nieswojego dziecka.. co absolutnie jest zrozumiałe... dałeś jej wybór:

daję żonie trzy opcje - usunie i próbujemy ratować nasze małżeństwo, urodzi i odda do adopcji lub swojej matce na wychowanie, albo koniec.

Ale... jest jedna podstawowa kwestia... nawet jeśli ona żałuje tego co zrobiła i nie chce Cię stracić, różnica między Wami jest taka, że ona wprawdzie nosi w sobie nie Twoje dziecko ale to dziecko jest jej! Ty nie mógłbyś wychowywać nie swoje dziecko, ale ona ma swoje usunąć?
Wiem, że sytuacja jest trudna dla Was wszystkich, ale jeżeli Twoja żona jest wrażliwą osobą, to usunięcie własnego dziecka, może być traumą do końca życia.
Akurat podobnego przypadku nie znam, ale znam kobiety, które utraciły ciążę i mimo że minęło wiele lat to nadal jest dla nich ciężkie. Bo co innego zdecydować, że nie chcę mieć więcej dzieci a co innego mieć świadomość, że to nowe życie w tobie już się rozwija.
Wiadomo, że ona teraz jest w szoku i stresie i nie wie co ma robić... ale weź pod uwagę to, że ok to nie jest Twoje dziecko, ale to jednak jest dziecko jej, kobiety którą podobno kochasz.
Skoro wybaczyłeś jej tak szybko zdradę, równie szybko wybaczysz, że "zabija" swoje dziecko?
Czy też nawet kwestia tego że wywierasz na nią presję, by wybierała czy JEJ dziecko czy Ty?
Mleko rozlało.
Jako kobieta, oczywiście nie zaangażowana emocjonalnie w tą sytuację, powiem Ci, że to Twoja żona powinna podjąć SAMA decyzję co zrobić ze SWOIM dzieckiem. A Ty albo to zaakceptujesz albo nie. Szczerze? Ja na jej miejscu, nawet jeśli było tak jak ona mówi, bym je urodziła i wychowała bez względu na to czy partner/mąż ze mną zostałby czy nie. To w końcu "moje" dziecko. A mąż? Jak już wie o zdradzie to jaka pewność, że nie odejdzie za rok czy dwa... Wtedy trauma podwójna..
Uwierz, że kobieta już od niemal pierwszych dni czuje ciążę... hormony zmieniają itd. Ty jesteś obok i dla Ciebie aborcja to tylko zabieg i pozbycie się problemu... dla kobiety niekoniecznie.
I tu naprawdę nie tylko o kwestie religijne (fanatyzm) chodzi.. uwierz.

207

Odp: Czy jest jeszcze szansa?
Nathan napisał/a:

Szary - staram się.
Tylko trudno wymyślić rozwiązanie na którym nikt nie ucierpi.



Typowe myślenie ludzi którzy mysla ze nie ma wyjścia . Zostaw tak jak jest i nic nie rób . Czas Ci to wszystko wynagrodzi tylko się zdziwisz w jaki sposób  wink

208

Odp: Czy jest jeszcze szansa?
evada napisał/a:

2/ Po drugie przecież po nocnych figlach  rano była już trzeźwa, wiedziała co się stało i jakie dni cyklu miesiączkowego, jest jeszcze coś takiego jak tabletka "po", gdyby zastosowała nie byłoby takiego problemu, nawet nie wiedziałbyś, a może jednak żona chce urodzić i reszta prawdy to inna prawda niż Ci wciska.
.

Dokładnie tak. To nie jest nieświadoma nastolatka.
Autor dobitnie podkreśla, że NA PEWNO dziecko nie jego wiedząc, że żona się nie zabezpiecza bo przy nim nie musi. Ja już nie wnikam bo to nie moja sprawa... ale prawda taka, że żadna metoda nie daje 100% pewności, chyba że się nie sypia... a kobiety 30+ a w takim wieku jest jego żona mają chyba biologicznie największe libido. Tzn (już) nie gdybam, że dziecko może być też jego.. ale kobieta ma chyba tego świadomość, jak napisałaś, w jakich dniach cyklu jest. I nawet jakby nie za wiele pamiętała dlaczego wylądowała z nieznajomym w łóżku, konsekwencji mogła się spodziewać i na wszelki wypadek wziąć tą tabletkę.

209

Odp: Czy jest jeszcze szansa?

Nathan, ja się z Tobą bawić w słówka od czapy nie będę. Pukać też już nie... bo echo odpowiada... Nie rozumiesz, wyłączyłeś w sobie człowieka, włączyłeś groszoróbcę. To Twoje życie i nic mi do tego. Zrobisz co zrobisz, ale... wrócą do Ciebie te słowa. Dlatego mój trzeci post (krótki i na temat, bo rozwinięcie znajdziesz w komentarzach innych użytkowników, którzy jak ja próbują Cię przed czymś ostrzec, zachęcić do refleksji nad swoimi warunkami), jest postem ostatnim. (Łohoho! Ale nabiłam!) I uwierz, to jest wnoszące tylko Ty tego jeszcze nie widzisz... ale nie martw się. Nie Ty pierwszy, nie ostatni. Zastanów się nad swoimi uczuciami i motywami ale nie odpisuj mi już. Znam na pamięć Twoją erystykę i sposób myślenia. Dlatego nawet nie rozwijam swoich myśli... Wiem, że to na nic. Po prostu. Beng!

210 Ostatnio edytowany przez ulle (2019-03-06 19:04:40)

Odp: Czy jest jeszcze szansa?

Ja uważam, że z tego małżeństwa i tak nic nie będzie, ponieważ ty autorze nigdy nie zaakceptujesz tego dziecka. W którymś tam poście wyliczyles dokładnie wszystkie wydatki na to dziecko w trakcie jego mieszkania z wami, a nawet aspekt dziedziczenia itd.
Los tego dziecka byłby więc w waszej rodzinie opłakany. Dziecko prędzej czy później zorientowałoby się, że jest coś nie tak. Pojawiłyby się problemy wychowawcze i ja nie wyobrażam sobie, jakim cudem twoja żona miałaby poradzić sobie z czymś takim.
Zarówno wasza córka, jak i to dziecko to przecież byłyby jej dzieci i serce by jej pękało, gdyby widziała, jak traktujesz drugie jej dziecko.
Uważam, że nie macie szansy.

Na temat aborcji już się wypowiedziałam i zdania nie zmieniłam. Raz, że małe ma prawo żyć, a dwa, twoja żona w życiu nie wybaczy ci czegoś takiego.
Nawet jeśli teraz ona w jakiejś desperacji wmówi w siebie, że usuwa ciążę, bo sama tego chce, to za jakiś czas dotrze do niej, co zrobiła. Będzie obwiniała ciebie (siebie też) i chociaż może nigdy ci tego nie wypomni, to w głębi serca będzie miała ogromny żal i pretensje, że nie powstrzymales jej przed aborcją, że stawiałes jakieś warunki i ona nie miała wyjścia.
Ta kobieta przestanie cię kochać, a może nawet znienawidzi.
Będzie patrzyła na waszą córkę i będzie myślała o tym dziecku, że nie ma go przy niej.

Moim zdaniem powinniście się rozstać, jednak nie może być tak, by ta kobieta wylądowała z córką i z brzuchem u swoich schorowanych rodziców, w małym mieszkanku w bloku. Myślę, że jeden pokój zajmuje chory ojciec. Nie wyobrażam sobie jak oni daliby sobie radę w takich warunkach.

Ze względu na dobro córki powinieneś pomoc tej kobiecie urządzić się w jakichś normalnych warunkach. Nie wiem czy ona pracuje i ile zarabia oraz czy dobrze znosi ciążę, ale tak czy siak powinieneś jej pomóc.
Dom jest twój, więc pewnie nic jej się nie będzie należało.
Ty z domu się nie wyprowadzisz. Mieszkać razem nie będziecie mogli. Pozostaje więc tylko ulokowanie żony razem z dziećmi w godziwych warunkach do życia.

Może gdybyś był innym człowiekiem, miał inny charakter, to może umialbys zaakceptować to dziecko, ale ciebie coś takiego przerasta, więc trudno.
Może nawet byłbyś w stanie zaakceptować obce dziecko, gdybyś np poznał żonę jako matkę samotnie wychowująca dziecko. Jednak ten mały/ tą małą jest ze zdrady, a to zupełnie inna sytuacja.

Nie macie żadnych szans.

211 Ostatnio edytowany przez Burzowy (2019-03-06 19:07:03)

Odp: Czy jest jeszcze szansa?

Ja się skłaniam ku najbardziej dla Ciebie brutalnej opcji. Ona instynktownie czuła, że chce urodzić dziecko, tylko chce je mieć z innym samcem. Kłóciło jej się to trochę z rozumem, ale w końcu uległa. Będzie mówić, że nie chce dziecka, aż je w końcu urodzi. I to nie jest wcale rzadki przypadek.

Edit: Podoba mi się jak absurdalnie ulle w ogóle nie bierze pod uwagę możliwości, że córka może zostać z ojcem smile)).

212

Odp: Czy jest jeszcze szansa?
Szary80 napisał/a:
Nathan napisał/a:

Szary - staram się.
Tylko trudno wymyślić rozwiązanie na którym nikt nie ucierpi.



Typowe myślenie ludzi którzy mysla ze nie ma wyjścia . Zostaw tak jak jest i nic nie rób . Czas Ci to wszystko wynagrodzi tylko się zdziwisz w jaki sposób  wink

Też dobre wyjście. Nie robić teraz nic. Czas pokaże, co dalej. Wywalac kobietę w ciąży z domu, ja nawet sobie tego nie wyobrażam. Ona i tak musi mieszkać w twoim domu. A potem urodzi się dziecko i wtedy zobaczycie, co dalej.
Teraz i tak nie ma odpowiedniego czasu na podejmowanie działań.

213

Odp: Czy jest jeszcze szansa?
Burzowy napisał/a:

Ja się skłaniam ku najbardziej dla Ciebie brutalnej opcji. Ona instynktownie czuła, że chce urodzić dziecko, tylko chce je mieć z innym samcem. Kłóciło jej się to trochę z rozumem, ale w końcu uległa. Będzie mówić, że nie chce dziecka, aż je w końcu urodzi. I to nie jest wcale rzadki przypadek.

Edit: Podoba mi się jak absurdalnie ulle w ogóle nie bierze pod uwagę możliwości, że córka może zostać z ojcem smile)).

Rozdziel więc matkę z córką i ciekawe czy to ci się uda.

214

Odp: Czy jest jeszcze szansa?
Burzowy napisał/a:

Ja się skłaniam ku najbardziej dla Ciebie brutalnej opcji. Ona instynktownie czuła, że chce urodzić dziecko, tylko chce je mieć z innym samcem. Kłóciło jej się to trochę z rozumem, ale w końcu uległa. Będzie mówić, że nie chce dziecka, aż je w końcu urodzi. I to nie jest wcale rzadki przypadek.

Też jestem tego czy też podobnego zdania. Uważam, że żona chce urodzić tylko boi się tego przyznać przed autorem i do tego potrzebowała wsparcia matki.
I tu wybór co dalej nie powinien skupiać się na niej, w sensie wywierania presji, tylko na autorze... bo w końcu żona (jak sie zdecyduje) urodzi SWOJE dziecko, kwestia tego czy on je zaakceptuje czy odejdzie. A ma prawo do jednego i drugiego.

215

Odp: Czy jest jeszcze szansa?
ulle napisał/a:
Szary80 napisał/a:
Nathan napisał/a:

Szary - staram się.
Tylko trudno wymyślić rozwiązanie na którym nikt nie ucierpi.



Typowe myślenie ludzi którzy mysla ze nie ma wyjścia . Zostaw tak jak jest i nic nie rób . Czas Ci to wszystko wynagrodzi tylko się zdziwisz w jaki sposób  wink

Też dobre wyjście. Nie robić teraz nic. Czas pokaże, co dalej. Wywalac kobietę w ciąży z domu, ja nawet sobie tego nie wyobrażam. Ona i tak musi mieszkać w twoim domu. A potem urodzi się dziecko i wtedy zobaczycie, co dalej.
Teraz i tak nie ma odpowiedniego czasu na podejmowanie działań.


Najłatwiejsze podejście skoro samemu nic nie chce się zrobić . Czas zrobi to za nas wink

216

Odp: Czy jest jeszcze szansa?
ulle napisał/a:

Rozdziel więc matkę z córką i ciekawe czy to ci się uda.

W USA badania dowodzą, że - uwaga, uwaga - o wiele lepiej radzą sobie dzieci, które wychowują się z samotnym ojcem niż z samotną matką. Chyba jednak więc się da!

217

Odp: Czy jest jeszcze szansa?
Burzowy napisał/a:
ulle napisał/a:

Rozdziel więc matkę z córką i ciekawe czy to ci się uda.

W USA badania dowodzą, że - uwaga, uwaga - o wiele lepiej radzą sobie dzieci, które wychowują się z samotnym ojcem niż z samotną matką. Chyba jednak więc się da!

Akurat. A jeśli chodzi o USA, to dla mnie żaden autorytet.

218 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2019-03-06 19:22:25)

Odp: Czy jest jeszcze szansa?
ulle napisał/a:
Burzowy napisał/a:
ulle napisał/a:

Rozdziel więc matkę z córką i ciekawe czy to ci się uda.

W USA badania dowodzą, że - uwaga, uwaga - o wiele lepiej radzą sobie dzieci, które wychowują się z samotnym ojcem niż z samotną matką. Chyba jednak więc się da!

Akurat. A jeśli chodzi o USA, to dla mnie żaden autorytet.

No, ale nie Ty będziesz decydować, z kim ma zostać dziecko, tylko sąd, który weźmie pod uwagę więzi z każdym z rodziców przede wszystkim, a ponadto warunki mieszkaniowe, możliwość zapewnienia opieki, finanse itp.

Istnieje też coś takiego jak opieka naprzemienna.

219

Odp: Czy jest jeszcze szansa?

Pewnie, że sąd zadecyduje, tylko że w ich przypadku średnio wyobrażam sobie opiekę naprzemienna, bo córka raz mieszkalaby w wygodnym domu z ojcem, a za chwilę wracalaby do mamy, do babci, chorego dziadka, do 40-metrowego mieszkania w bloku. No są jakieś granice, nawet absurdu.

220 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2019-03-06 19:26:37)

Odp: Czy jest jeszcze szansa?
ulle napisał/a:

Pewnie, że sąd zadecyduje, tylko że w ich przypadku średnio wyobrażam sobie opiekę naprzemienna, bo córka raz mieszkalaby w wygodnym domu z ojcem, a za chwilę wracalaby do mamy, do babci, chorego dziadka, do 40-metrowego mieszkania w bloku. No są jakieś granice, nawet absurdu.

Dlatego jeśli Autor udowodni, że więzi matki z córką rozluźniły się przez jej pracę, a ponadto matka nadal nie będzie miała możliwości zapewnienia jej prawidłowej opieki, bo będzie miała małe dziecko, Autor ma duże szanse na uzyskanie opieki wyłącznej. Sąd kieruje się dobrem dziecka, a nie widzimisię jakichś forumowiczów, którzy sobie czegoś nie mogą wyobrazić.

221

Odp: Czy jest jeszcze szansa?

Tak, rzeczywiście, ja już sobie wyobrażam, jak córka zostawia mamę i zostaje z ojcem i wszyscy żyją długo i szczęśliwie. To mała dziewczynką i powinna być przy matce.

222

Odp: Czy jest jeszcze szansa?
ulle napisał/a:
Burzowy napisał/a:
ulle napisał/a:

Rozdziel więc matkę z córką i ciekawe czy to ci się uda.

W USA badania dowodzą, że - uwaga, uwaga - o wiele lepiej radzą sobie dzieci, które wychowują się z samotnym ojcem niż z samotną matką. Chyba jednak więc się da!

Akurat. A jeśli chodzi o USA, to dla mnie żaden autorytet.

To ja dopytam - Bruksela? smile
Jak widzisz autorze jak pisałem masz problem i to duży.
1. W ciągu 2 lat jej pracy wasze potrzeby i wyobrażenie małżeństwa zaczęło się rozjeżdżać.
2. Co do jej zdrady nie masz i nie będziesz miał pewności czy to był wyskok czy romans ale najważniejsze - dopuściła do tego.
3.Ciąża - jeśli usunie - może Ciebie obwiniać, jeśli urodzi i odda w adopcje - może Ciebie obwiniać, jeśli urodzi i odda matce to wasze małżeństwo i tak będzie miało problem bo kto to dziecko będzie karmił, pielęgnował itd.
Dziecko nie jest niczemu winne - to prawda ale będzie stanowić żywy dowód że nie tylko Ty.
Jak już pisałem Ty jej nie wybaczyłeś, chcesz wybaczyć ale to będzie możliwe dopiero za jakiś czas.
Są dwie możliwości
- zakończysz teraz.
- zaciśniesz zęby i w myśl powiedzenia - pożyjemy zobaczymy - odłożysz decyzję na potem.
Mi osobiście wydaje się że już od siebie odjechaliście i ...cóż nie widzę tego.

223 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2019-03-06 19:33:34)

Odp: Czy jest jeszcze szansa?
ulle napisał/a:

Tak, rzeczywiście, ja już sobie wyobrażam, jak córka zostawia mamę i zostaje z ojcem i wszyscy żyją długo i szczęśliwie. To mała dziewczynką i powinna być przy matce.

Ale już Ci powiedziałam, że to, że Ty sobie czegoś nie możesz wyobrazić, to nie znaczy, że takie coś się nie zdarza big_smile

Mój były szwagier w bardzo podobnej sytuacji (tyle że bez ciąży z kochankiem) dostał wyłączne prawo do opieki nad 5-letnią wtedy córką. Tak, wszyscy żyją długo i szczęśliwie (oprócz matki), a ta córka właśnie rozpoczęła studia smile

Jeśli tylko Autor uzna, że chce i jest gotowy przejąć opiekę nad dzieckiem, a dziecko również będzie tego chciało, to żaden sąd im tego nie zabroni.

224

Odp: Czy jest jeszcze szansa?
maku2 napisał/a:
ulle napisał/a:
Burzowy napisał/a:

W USA badania dowodzą, że - uwaga, uwaga - o wiele lepiej radzą sobie dzieci, które wychowują się z samotnym ojcem niż z samotną matką. Chyba jednak więc się da!

Akurat. A jeśli chodzi o USA, to dla mnie żaden autorytet.

To ja dopytam - Bruksela? smile
Jak widzisz autorze jak pisałem masz problem i to duży.
1. W ciągu 2 lat jej pracy wasze potrzeby i wyobrażenie małżeństwa zaczęło się rozjeżdżać.
2. Co do jej zdrady nie masz i nie będziesz miał pewności czy to był wyskok czy romans ale najważniejsze - dopuściła do tego.
3.Ciąża - jeśli usunie - może Ciebie obwiniać, jeśli urodzi i odda w adopcje - może Ciebie obwiniać, jeśli urodzi i odda matce to wasze małżeństwo i tak będzie miało problem bo kto to dziecko będzie karmił, pielęgnował itd.
Dziecko nie jest niczemu winne - to prawda ale będzie stanowić żywy dowód że nie tylko Ty.
Jak już pisałem Ty jej nie wybaczyłeś, chcesz wybaczyć ale to będzie możliwe dopiero za jakiś czas.
Są dwie możliwości
- zakończysz teraz.
- zaciśniesz zęby i w myśl powiedzenia - pożyjemy zobaczymy - odłożysz decyzję na potem.
Mi osobiście wydaje się że już od siebie odjechaliście i ...cóż nie widzę tego.

Bruksela? Absolutnie nie, jeszcze tego by brakowało.

225

Odp: Czy jest jeszcze szansa?
santapietruszka napisał/a:
ulle napisał/a:

Tak, rzeczywiście, ja już sobie wyobrażam, jak córka zostawia mamę i zostaje z ojcem i wszyscy żyją długo i szczęśliwie. To mała dziewczynką i powinna być przy matce.

Ale już Ci powiedziałam, że to, że Ty sobie czegoś nie możesz wyobrazić, to nie znaczy, że takie coś się nie zdarza big_smile

Mój były szwagier w bardzo podobnej sytuacji (tyle że bez ciąży z kochankiem) dostał wyłączne prawo do opieki nad 5-letnią wtedy córką. Tak, wszyscy żyją długo i szczęśliwie (oprócz matki), a ta córka właśnie rozpoczęła studia smile

Jeśli tylko Autor uzna, że chce i jest gotowy przejąć opiekę nad dzieckiem, a dziecko również będzie tego chciało, to żaden sąd im tego nie zabroni.

To że komuś z twojej rodziny taki myk akurat się udał jeszcze nie oznacza, że coś takiego miałoby być reguła.
Córka zostałaby z ojcem, bo on ma dom i tylko dlatego?

226 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2019-03-06 19:38:24)

Odp: Czy jest jeszcze szansa?
ulle napisał/a:
santapietruszka napisał/a:
ulle napisał/a:

Tak, rzeczywiście, ja już sobie wyobrażam, jak córka zostawia mamę i zostaje z ojcem i wszyscy żyją długo i szczęśliwie. To mała dziewczynką i powinna być przy matce.

Ale już Ci powiedziałam, że to, że Ty sobie czegoś nie możesz wyobrazić, to nie znaczy, że takie coś się nie zdarza big_smile

Mój były szwagier w bardzo podobnej sytuacji (tyle że bez ciąży z kochankiem) dostał wyłączne prawo do opieki nad 5-letnią wtedy córką. Tak, wszyscy żyją długo i szczęśliwie (oprócz matki), a ta córka właśnie rozpoczęła studia smile

Jeśli tylko Autor uzna, że chce i jest gotowy przejąć opiekę nad dzieckiem, a dziecko również będzie tego chciało, to żaden sąd im tego nie zabroni.

To że komuś z twojej rodziny taki myk akurat się udał jeszcze nie oznacza, że coś takiego miałoby być reguła.
Córka zostałaby z ojcem, bo on ma dom i tylko dlatego?

Nie. Napisałam wyraźnie, że ważne są więzi z rodzicami. A Autor już w pierwszym poście napisał, że więzi dziecka z matką wyraźnie się rozluźniły, bo przez pracę nie miała dla dziecka czasu. Wystarczy czytać smile

I to nie jest żaden myk. Po prostu nie ma takich przepisów, które nakazywałyby bez względu na wszystko oddawać dziecko pod opiekę matce.

227

Odp: Czy jest jeszcze szansa?

Opieka naprzemienna ma dopiero wejść.

228

Odp: Czy jest jeszcze szansa?

Widzę ulle Ty facetów dosłownie masz za mięcho, ktore daje hajs i tyle. No bo przecież nic poza domem dac nie może. A matka wychowa dziecko na świetną kobietę na pewno. Da jej przykład!

229

Odp: Czy jest jeszcze szansa?

Sporo osób skupia się na uczuciach żony i jej nowego dzieciaka, a zapomina o tym że nasza córka też ma uczucia.
Dziwne podejście.

Nie wiem jak rozumuje ośmiolatka, ale co w sytuacji gdy potraktuje niemowlaka jako powód utraty domu i ojca?
Tym bardziej że takie rozumowanie nie jest pozbawione logiki...

230 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2019-03-06 19:46:32)

Odp: Czy jest jeszcze szansa?
maku2 napisał/a:

Opieka naprzemienna ma dopiero wejść.

Jest już dawno. Nawet przepisy podatkowe (ulga prorodzinna) są już dostosowane do tego - w sensie, kto z rodziców ma prawo do odliczenia i w jakiej wysokości.

Drogi Autorze, jakbyś nie zauważył, to np. ja w ostatnich postach skupiłam się akurat na Twojej córce tongue No, ale Ty od początku wątku za mną nie przepadasz big_smile
Uważam, że jeśli już dojdzie do decyzji o rozstaniu, to masz duże szanse na opiekę.

231

Odp: Czy jest jeszcze szansa?

Może i nie ma takich przepisów, ale dziecko nie jest przedmiotem i jeśli matka nie jest degeneratka to wiadomo, że najsilniejsze więzi dziecko ma z matką. To że przez dwa lata więzi się rozluźniły, to dla mnie żaden argument, bo jest to zdanie autora, a poza tym w życiu w coś takiego nie uwierze. Normalnie jest- dziecko na pewno nie byłoby szczęśliwe, gdyby nie miało matki na co dzień.

232 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2019-03-06 19:48:45)

Odp: Czy jest jeszcze szansa?
ulle napisał/a:

Może i nie ma takich przepisów, ale dziecko nie jest przedmiotem i jeśli matka nie jest degeneratka to wiadomo, że najsilniejsze więzi dziecko ma z matką. To że przez dwa lata więzi się rozluźniły, to dla mnie żaden argument, bo jest to zdanie autora, a poza tym w życiu w coś takiego nie uwierze. Normalnie jest- dziecko na pewno nie byłoby szczęśliwe, gdyby nie miało matki na co dzień.

To, że Ty w coś nie wierzysz, nie znaczy, że to nie istnieje. A to, jakie są więzi miedzy matką a dzieckiem, określą psychologowie, Autorowi też nikt nie uwierzy na słowo. I właśnie - dziecko nie jest przedmiotem, który matka na podstawie nie wiadomo właściwie czego może zawsze sobie zabrać ze sobą.

233

Odp: Czy jest jeszcze szansa?

Ulle - za to będzie bardzo szczęśliwe bez ojca.
Brawo.

234

Odp: Czy jest jeszcze szansa?
Nathan napisał/a:

Ulle - za to będzie bardzo szczęśliwe bez ojca.
Brawo.

Według Ulle, jak ojciec da dom i kasę na życie, to dziecko będzie szczęśliwe big_smile A i jego matka również big_smile

235

Odp: Czy jest jeszcze szansa?
Nathan napisał/a:

Sporo osób skupia się na uczuciach żony i jej nowego dzieciaka, a zapomina o tym że nasza córka też ma uczucia.
Dziwne podejście.

Nie wiem jak rozumuje ośmiolatka, ale co w sytuacji gdy potraktuje niemowlaka jako powód utraty domu i ojca?
Tym bardziej że takie rozumowanie nie jest pozbawione logiki...

Dziecko 8-letnir jest podatne na manipulacje, więc dorośli mogą lepić takiego dzieciaka jak chcą. Jeśli przy takiej małej dziewczynce będzie okazywaną wrogość do malucha, niechęć, to trudno żeby mała nie chłonęła atmosfery w domu niczym gąbka.
Moim zdaniem wy we czwórkę na pewno nie możecie mieszkać. Cis takiego w życiu wam się nie uda. Twoja żona musiałaby mieć łeb jak sklep, żeby mogła pogodzić to wszystko, twoje negatywne nastawienie do dziecka, wyróżnianie córki przy drugim dziecku i jeszcze miałaby ogarnąć to, żeby maluch czuł się kochany w domu i akceptowany.
Nie uda się wam, chyba że zacząłbym jakąś terapię i spróbowal popracować nad zmianą swojego nastawienia do sytuacji.

Współczuję ci bardzo.

236

Odp: Czy jest jeszcze szansa?

Santapietruszka - czyli według niej facet jest tylko chodzącym bankomatem z opcją wibratora?

237

Odp: Czy jest jeszcze szansa?
santapietruszka napisał/a:
Nathan napisał/a:

Ulle - za to będzie bardzo szczęśliwe bez ojca.
Brawo.

Według Ulle, jak ojciec da dom i kasę na życie, to dziecko będzie szczęśliwe big_smile A i jego matka również big_smile

Dziecko będzie miało ojca, ale będzie też kiedyś w przyszłości bardzo mu wdzięczne, że nie wywalił matki z domu. To wszystko zaprocentuje autorowi. Na nienawiści niczego dobrego jeszcze nikomu nie udało się zbudować.
Ta sytuacja jest szczególna i specyficzna.

238

Odp: Czy jest jeszcze szansa?

Ulle - w którym miejscu napisałem że kogoś nienawidzę?

239

Odp: Czy jest jeszcze szansa?
Nathan napisał/a:

Santapietruszka - czyli według niej facet jest tylko chodzącym bankomatem z opcją wibratora?

Nie wiem, jak z tą opcją, czy jest w podstawowym wyposażeniu, czy tylko w dodatkach i można wziąć bez big_smile

A poważnie - Ulle, ja nie wiem, za co tak nienawidzisz facetów, ale nie wrzucaj wszystkich do jednego wora i nie rób też z kobiet jakichś bogiń jedynie z racji płci. Wszystkim to wyjdzie na zdrowie.

240

Odp: Czy jest jeszcze szansa?
Nathan napisał/a:

Ulle - w którym miejscu napisałem że kogoś nienawidzę?

Napisałeś, że nie wyobrażasz sobie, że jakiś obcy dzieciak biegał po twoim domu i już teraz wyliczasz mu ile kromek chleba zje za twoje pieniądze.
Z ulgą też przyjąłbys aborcję.

241

Odp: Czy jest jeszcze szansa?

To pragmatyzm.
Gdzie nienawiść?

242 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2019-03-06 20:06:25)

Odp: Czy jest jeszcze szansa?
ulle napisał/a:
Nathan napisał/a:

Ulle - w którym miejscu napisałem że kogoś nienawidzę?

Napisałeś, że nie wyobrażasz sobie, że jakiś obcy dzieciak biegał po twoim domu i już teraz wyliczasz mu ile kromek chleba zje za twoje pieniądze.
Z ulgą też przyjąłbys aborcję.

A Ty byś otwarła ramiona i z miłością przyjęła dziecko, które by Ci przyniósł do domu mąż z informacją "kochanie, zdradziłem Cię, ale wybacz mi i uznaj to dziecko za swoje"? I oczywiście wychowywała je przez najbliższe 18 lat co najmniej, dzieląc swoją kasę na to i własne dziecko?
Ach, w sumie zapomniałam, mąż by nie przyniósł, bo zostawiłby dziecko z matką big_smile A kasę też on by musiał dawać, więc nie matek problem big_smile

To są trudne decyzje. Łatwo to sobie gdakać na forum i oceniać.

243

Odp: Czy jest jeszcze szansa?

Nathan, nie bierz za bardzo pod uwagę tego co pisze ulle. To wszystko brzmi wręcz rycersko, a rycerskoscią dzisiaj się gardzi. Postapisz ladnie, a zona nabierze do Ciebie obrzydzenia, bo pomyśli, ze slaby z Ciebie facet, co pozwala na wszystko i pójdzie do takiego, co by ją ukamieniowal za jej czyn. Nie szukaj w tym logiki teraz i najlepiej nigdy.

244

Odp: Czy jest jeszcze szansa?
santapietruszka napisał/a:
Nathan napisał/a:

Santapietruszka - czyli według niej facet jest tylko chodzącym bankomatem z opcją wibratora?

Nie wiem, jak z tą opcją, czy jest w podstawowym wyposażeniu, czy tylko w dodatkach i można wziąć bez big_smile

A poważnie - Ulle, ja nie wiem, za co tak nienawidzisz facetów, ale nie wrzucaj wszystkich do jednego wora i nie rób też z kobiet jakichś bogiń jedynie z racji płci. Wszystkim to wyjdzie na zdrowie.

Dziewczyno, ja cały czas pamiętam, że żona autora puściła się i zaciążyła jak pierwsza lepsza siksa i kto jak kto, ale akurat ja jestem absolutnym wrogiem zdrady bez względu na płeć.
Ja tylko pisze o tym, piszę o tym od samego początku i już trzeci raz to wyjaśniam, piszę o tym, że przy takim nastawieniu autora nie ma dla nich żadnych szans. Jeśli ta kobieta usunie ciążę, to i tak im się nie uda, bo ona nigdy nie wybaczy mu tego, że jej dziecko nie żyje, a ich córka może spokojnie biegać po domu i bez ograniczeń jeść chleb.
Oni nie mogą mieszkać ze sobą w czwórkę.
A że dziecko powinno być z matką?- tak, takie mam właśnie poglądy.

245

Odp: Czy jest jeszcze szansa?

Burzowy - logika bywa złudna, bo ludzie często zachowują się nielogicznie.
Moja żona jest przykładem.

246

Odp: Czy jest jeszcze szansa?
ulle napisał/a:

Jeśli ta kobieta usunie ciążę, to i tak im się nie uda, bo ona nigdy nie wybaczy mu tego, że jej dziecko nie żyje, a ich córka może spokojnie biegać po domu i bez ograniczeń jeść chleb.
...
A że dziecko powinno być z matką?- tak, takie mam właśnie poglądy.

To są tylko i wyłącznie Twoje opinie, a głosisz je jak prawdy objawione. Nie każda kobieta tak reaguje, nie każde dziecko chce być z matką... weź to pod uwagę po prostu.

247

Odp: Czy jest jeszcze szansa?
ulle napisał/a:
Burzowy napisał/a:

Ja się skłaniam ku najbardziej dla Ciebie brutalnej opcji. Ona instynktownie czuła, że chce urodzić dziecko, tylko chce je mieć z innym samcem. Kłóciło jej się to trochę z rozumem, ale w końcu uległa. Będzie mówić, że nie chce dziecka, aż je w końcu urodzi. I to nie jest wcale rzadki przypadek.

Edit: Podoba mi się jak absurdalnie ulle w ogóle nie bierze pod uwagę możliwości, że córka może zostać z ojcem smile)).

Rozdziel więc matkę z córką i ciekawe czy to ci się uda.

Rozdziel ojca i córkę i ciekawe czy to ci się uda.

Serio, przedziwny rodzaj dyskryminacji płciowej.

248

Odp: Czy jest jeszcze szansa?
Nathan napisał/a:

To pragmatyzm.
Gdzie nienawiść?

Skoro jesteś taki pragmatyczny, to może nie filozofuj.

Jest z ciebie niezły demagog i na pewno z choinki się nie urwałeś, skoro twoja żona po latach małżeństwa ma wyjść w koszuli z reklamówka w ręku.

Masz podła sytuacje, ale ustawiłeś się tak, żeby to kobieta w ciąży, na dodatek z poczuciem winy i życiowej klęski załatwiała cały problem. A ty udajesz, że o niczym nie wiesz, bo to będzie jej decyzja.

249

Odp: Czy jest jeszcze szansa?

Wątek coraz bardziej wygląda mi na trololo, albo może autor faktycznie najpierw miał pecha a teraz potrzebuje roztrząsać swoją sytuację w tym dogodnym ku temu otoczeniu bez wyciągania żadnych wniosków NA PRZYSZŁOŚĆ, co nie uszło uwadze już kilku osób wcześniej. No ale czytają też inni, którzy mogą znajdować się w podobnych okolicznościach.

Zatem pewne rzeczy się już wydarzyły i teraz realnie liczy się to, co będzie

A najwaźniejsze jest to, żeby skupić się na tym co należy zrobić aby ochronić dwie najważniejsze osoby wobec których autor ma jakieś zobowiązania, czyli samego siebie i swojego dziecko. Należy się zastanowić jak dobrze przeprowadzić rozwód, aby zabezpieczyć własne i dziecka interesy. Należy iść do prawnika, zbierać dowody, zadbać o kontakt dziecka z sobą, ale też z jego matką I pomyśleć, co zrobić, aby w przyszłości tak się nie dać wrobić. Nie ma się co emocjonować i egzaltować.

250

Odp: Czy jest jeszcze szansa?
Husky napisał/a:
ulle napisał/a:
Burzowy napisał/a:

Ja się skłaniam ku najbardziej dla Ciebie brutalnej opcji. Ona instynktownie czuła, że chce urodzić dziecko, tylko chce je mieć z innym samcem. Kłóciło jej się to trochę z rozumem, ale w końcu uległa. Będzie mówić, że nie chce dziecka, aż je w końcu urodzi. I to nie jest wcale rzadki przypadek.

Edit: Podoba mi się jak absurdalnie ulle w ogóle nie bierze pod uwagę możliwości, że córka może zostać z ojcem smile)).

Rozdziel więc matkę z córką i ciekawe czy to ci się uda.

Rozdziel ojca i córkę i ciekawe czy to ci się uda.

Serio, przedziwny rodzaj dyskryminacji płciowej.

Patrzę na sprawę zyciowo, bo daleko mi do uznawania autorytetów amerykańskich albo brukselskich.

251 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2019-03-06 20:23:12)

Odp: Czy jest jeszcze szansa?
ulle napisał/a:

Patrzę na sprawę zyciowo, bo daleko mi do uznawania autorytetów amerykańskich albo brukselskich.

Otóż właśnie nie patrzysz życiowo, bo nie chcesz przyjąć do wiadomości, że w życiu zdarzają się różne sytuacje i nie zawsze wszystko wygląda tak samo u wszystkich.

... a tak mi jeszcze przyszło do głowy - a co, jak matka uzna, że opieka nad dwójką dzieci ją przerasta i sama będzie wolała, żeby ojciec się córką zajął? Albo np. jednak zejdzie się z tym swoim fagasem i starsze dziecko będzie im przeszkadzać? Nadal będziesz twierdzić niezłomnie, że dziecko powinno być z matką?

252

Odp: Czy jest jeszcze szansa?

Ulle - nie filozofuję, tylko zadałem proste pytanie.
Przypisujesz mi uczucia które są mi raczej obce - więc albo to uzasadnij  albo przestań, bo zacznę Cię ignorować.

253 Ostatnio edytowany przez Roxann (2019-03-06 20:40:59)

Odp: Czy jest jeszcze szansa?
Nathan napisał/a:

Sporo osób skupia się na uczuciach żony i jej nowego dzieciaka, a zapomina o tym że nasza córka też ma uczucia.
Dziwne podejście.

Nie wiem jak rozumuje ośmiolatka, ale co w sytuacji gdy potraktuje niemowlaka jako powód utraty domu i ojca?
Tym bardziej że takie rozumowanie nie jest pozbawione logiki...

Nie mój drogi, ja jako kobieta 30+ tylko chciałam Ci uświadomić co może czuć Twoja żona nosząc SWOJE dziecko w brzuszku, nawet ze zdrady, ale jednak swoje...  wywieranie na niej presji by je usunęła dla dobra małżeństwa ...które może i tak nie przetrwać... to podłość.
Inna rzecz, co Ty z tym zrobisz, bo masz absolutnie prawo tego dziecka nie chcieć i nie akceptować.
A co do Waszego dziecka... jak ktoś powiedział ono jest w wieku, w którym jest podatne na manipulacje.. to od Was rodziców zależy jak to rozegracie. Ogólnie myślę, że bardziej przeżyłoby rozstanie niż to, gdyby to dziecko się pojawiło.
Aborcja to tylko pozornie dobre rozwiązanie, bo może Twoją żonę psychicznie złamać.
Zmierzam do tego że skoro wybaczyłeś jej zdradę i wierzysz że jest taką osobą jaka jest.. to powinieneś też zaakceptować dziecko... bo sorry zdrada się z tym wiąże.
Jeżeli tego nie akceptujesz, odejdź i nie zmuszaj kobiety do usunięcia JEJ dziecka!

254

Odp: Czy jest jeszcze szansa?

... Ulle, żona autora nie myślała o przyszłości swojej i swojej rodziny, i swojej córce, gdy rozkładała nogi przed innym. Nie myślała o tym, gdzie będzie mieszkać i jak sobie poradzi gdy dupczyła się z tamtym kolesiem. Ostatnia rzeczą, która ja interesowała to była jej córka - zamiast spędzić czas ze swoją córką wolała spędzić czas dając d**y i obciągając jakiemuś kolesiowi.

I co sobie wówczas myślała - że mąż się nie dowie? Że łoś i tak sie zgodzi na wszystko, a ona sobie popłacze i jej się upiecze?
Przecież gdy już tam jechała, wiedziała co tam będzie i co ją czeka. Była nie raz na takich wyjazdach integracyjnych. Wiedziała, co tam się dzieje.

Teraz mleko się rozlało i to dosłownie. A łoś według Ciebie ma łożyć na utrzymanie JEJ dziecka i jakiegoś fagasa, bo co...? Bo ona zostanie matką? Bo tak szeroko rozkładała nogi przed innym, że zaciążyła?
Chce, to zostanie. Jej wybór, ale autor nie musi ponosić konsekwencji postępowania  żony.

Ani Ty, ani ja, ani ktokolwiek z tego forum nie podejmie decyzji za autora, jego żonę i ewentualnie sąd. I żadne amerykańskie, szwedzkie i brukselskie badania nie maja na to wpływu.

255

Odp: Czy jest jeszcze szansa?
Roxann napisał/a:
Nathan napisał/a:

Sporo osób skupia się na uczuciach żony i jej nowego dzieciaka, a zapomina o tym że nasza córka też ma uczucia.
Dziwne podejście.

Nie wiem jak rozumuje ośmiolatka, ale co w sytuacji gdy potraktuje niemowlaka jako powód utraty domu i ojca?
Tym bardziej że takie rozumowanie nie jest pozbawione logiki...

Nie mój drogi, ja jako kobieta 30+ tylko chciałam Ci uświadomić co może czuć Twoja żona nosząc SWOJE dziecko w brzuszku, nawet ze zdrady, ale jednak swoje...  wywieranie na niej presji by je usunęła dla dobra małżeństwa ...które może i tak nie przetrwać... to podłość.
Inna rzecz, co Ty z tym zrobisz, bo masz absolutnie prawo tego dziecka nie chcieć i nie akceptować.
A co do Waszego dziecka... jak ktoś powiedział ono jest w wieku, w którym jest podatne na manipulacje.. to od Was rodziców zależy jak to rozegracie. Ogólnie myślę, że bardziej przeżyłoby rozstanie niż to, gdyby to dziecko się pojawiło.
Aborcja to tylko pozornie dobre rozwiązanie, bo może Twoją żonę psychicznie złamać.
Zmierzam do tego że skoro wybaczyłeś jej zdradę i wierzysz że jest taką osobą jaka jest.. to powinieneś też zaakceptować dziecko... bo sorry zdrada się z tym u kobiety wiąże.
Jeżeli tego nie akceptujesz, odejdź i nie zmuszaj kobiety do usunięcia JEJ dziecka!

To się tak tylko fajnie mówi - zaakceptuj dziecko.
Ty byłabyś w stanie to zrobić? zaakceptować dziecko męża z inną kobietą świadczące że byłaś zdradzona?

256

Odp: Czy jest jeszcze szansa?
Roxann napisał/a:
Nathan napisał/a:

Sporo osób skupia się na uczuciach żony i jej nowego dzieciaka, a zapomina o tym że nasza córka też ma uczucia.
Dziwne podejście.

Nie wiem jak rozumuje ośmiolatka, ale co w sytuacji gdy potraktuje niemowlaka jako powód utraty domu i ojca?
Tym bardziej że takie rozumowanie nie jest pozbawione logiki...

Nie mój drogi, ja jako kobieta 30+ tylko chciałam Ci uświadomić co może czuć Twoja żona nosząc SWOJE dziecko w brzuszku, nawet ze zdrady, ale jednak swoje...  wywieranie na niej presji by je usunęła dla dobra małżeństwa ...które może i tak nie przetrwać... to podłość.
Inna rzecz, co Ty z tym zrobisz, bo masz absolutnie prawo tego dziecka nie chcieć i nie akceptować.
A co do Waszego dziecka... jak ktoś powiedział ono jest w wieku, w którym jest podatne na manipulacje.. to od Was rodziców zależy jak to rozegracie. Ogólnie myślę, że bardziej przeżyłoby rozstanie niż to, gdyby to dziecko się pojawiło.
Aborcja to tylko pozornie dobre rozwiązanie, bo może Twoją żonę psychicznie złamać.
Zmierzam do tego że skoro wybaczyłeś jej zdradę i wierzysz że jest taką osobą jaka jest.. to powinieneś też zaakceptować dziecko... bo sorry zdrada się z tym wiąże.
Jeżeli tego nie akceptujesz, odejdź i nie zmuszaj kobiety do usunięcia JEJ dziecka!

Podpisuje się pod tymi słowami rękami i nogami.

257 Ostatnio edytowany przez Benita72 (2019-03-06 20:46:07)

Odp: Czy jest jeszcze szansa?

Nathan, czytam ten watek od początku, i o ile pierwsze twoje posty były do rzeczy, tak teraz mam wrazenie, ze ulegasz swoistemu praniu mózgu przez niektórych uzytkownikow i zdajesz się tracic trzeźwe spojrzenie na sprawę. Niepotrzebnie wdajesz się w dyskusje z osobami, które próbują ci wmowic, ze to ty cos musisz, czy powinieneś, albo ze będziesz złym człowiekiem czy mezem, jeśli tego nie zrobisz.

Pamietaj, ze to twoja zona jest odpowiedzialna za cala sytuacje, i to ona powinna odczuc tego konsekwencje.
Ty nic nie musisz, zwłaszcza nie musisz uznawać obcego dziecka, jeśli tego nie chcesz.
Za to masz prawo walczyc o swoje szczęście i swojej corki, nawet jesliby to wiązalo się z rozstaniem z zoną.

258 Ostatnio edytowany przez Nathan (2019-03-06 20:56:07)

Odp: Czy jest jeszcze szansa?

Roxann - tyle że w razie rozwodu to nie ja powinienem odejść...

Benita - dyskusja sama w sobie nie jest zła ( dopóki nikt nikogo nie obraża),  i zawsze można z niej wyciągnąć jakieś wnioski.
Niczego sobie nie dam wmówić, ale być może właśnie dzięki tej dyskusji będzie mi łatwiej.
Jeden plus już jest - zgodnie z radą chcę odizolować się psychicznie od żony i wyjechać na weekend z córką.
A żona niech sobie wszystko spokojnie przemyśli.

259

Odp: Czy jest jeszcze szansa?
Marata napisał/a:

Teraz mleko się rozlało i to dosłownie. A łoś według Ciebie ma łożyć na utrzymanie JEJ dziecka i jakiegoś fagasa, bo co...? Bo ona zostanie matką? Bo tak szeroko rozkładała nogi przed innym, że zaciążyła?
Chce, to zostanie. Jej wybór, ale autor nie musi ponosić konsekwencji postępowania  żony.

Ani Ty, ani ja, ani ktokolwiek z tego forum nie podejmie decyzji za autora, jego żonę i ewentualnie sąd. I żadne amerykańskie, szwedzkie i brukselskie badania nie maja na to wpływu.

" autor nie musi ponosić konsekwencji postępowania  żony"
tak to odznaczyłam bo piszesz o przypadku kiedy żona miałaby urodzić..gdyby usunęła i nie musiałby łożyć na nie swoje dziecko nie musiałby ponosić konsekwencji postępowania żony?
Może jej depresję itd.?
To już na zawsze zostawi piętno na ich współżyciu.. nie ważne czy dziecko się urodzi czy nie..
I naprawdę nie mówię tu ze względu na to, że jestem kobietą,, ale skoro autor sam mówi że wybaczył jej zdradę po pijaku to automatycznie powinien zaakceptować to, że jest w ciąży.
Bo wybaczam ale usuń.. to nie ma sensu. Jak nie wybacza to niech odejdzie

260 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2019-03-06 20:55:47)

Odp: Czy jest jeszcze szansa?
Roxann napisał/a:

skoro autor sam mówi że wybaczył jej zdradę po pijaku to automatycznie powinien zaakceptować to, że jest w ciąży.

No, jednak to są dwie różne rzeczy, mimo wszystko.

Decyzja o ewentualnej aborcji jest decyzją żony Autora i tak naprawdę nic mu do tego. Więc na nic Wasze przekonywania, że on coś musi, coś powinien i czy mu nie wstyd...

Posty [ 196 do 260 z 1,397 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 6 22 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Czy jest jeszcze szansa?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024