Czy jest jeszcze szansa? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Czy jest jeszcze szansa?

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 22 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 131 do 195 z 1,397 ]

131 Ostatnio edytowany przez Secondo1 (2019-03-06 01:32:33)

Odp: Czy jest jeszcze szansa?

Uważam , ze sprowadzanie problemu jedynie do kwestii rozważań co zrobić z niechcianym dzieckiem jest podejściem od dupy strony.

To rozważania typu jak głęboko zamieść pod dywan żeby jak najdłużej nie wylazlo na wierzch.

Zawsze kiedyś wyjdzie.

Albo się z tym pogodzisz albo nie.

Przecież ciąża to jedynie wierzchołek góry lodowej, wisienka na torcie.

Ciąża to efekt świadomych działań żony - fascynacji nowym środowiskiem które wyznaczyło jej normy zachowania.

Tak w ogóle , to żona powinna zacząć grać w totolotka.
Jeden strzał i od razu ciąża.

Zamiast nerwowo szukać rozwiązania ad hoc, daj sobie czas na oswojenie się z tematem , obserwacje zachowania żony i jego analizę - na ile jest z Tobą szczera, na ile chce w Tobie wzbudzić litość , na ile boi się o swoją przyszłość a na ile jest w niej troski o rodzine - Ciebie i dziecko.
Dopiero potem można rozważać scenariusze, z których żaden nie jest dobrym scenariuszem.
Uważam też, że to żona powinna podjąć decyzje który scenariusz wybrać.
Jest dojrzałą kobieta i powinna sama o sobie decydować.

Ty możesz się z nia zgodzić lub nie.

Wymuszanie lub nawet sugerowanie jej co powinna zrobić , odbije Ci się czkawka prędzej lub później .

A życie i tak pisze później scenariusze których nie jesteśmy sobie teraz wyobrazić.

Nic na siłę.

No a ojciec dziecka ?
Naprawdę trzeba go wesprzeć w przekonaniu, że u mężatki nie ma wpadki ?

Żona nie próbowała Ciebie potraktować zgodnie z powyższym , tylko od razu poszła na spowiedź do Ciebie ??
Jeżeli tak, to popatrz na ta sytuacje z innej strony - masz dużo szczęścia w nieszczęściu .
Zamiast nieświadomego wychowywania nie swojego dziecka, dostałeś prawo wyboru.

Dlaczego ?

Zobacz podobne tematy :

132 Ostatnio edytowany przez odlotowy (2019-03-06 01:30:29)

Odp: Czy jest jeszcze szansa?

Odpowiadając na pytanie postawione w temacie - szans nie ma żadnych!
Przeczytałem sobie cały temacik i włosy mi dęba stanęły na głowie po treści, niektórych Pań...proponuję rozbieg i sprawdzenie czy po drugiej stronie ściany znajduje się mózg.
Zgadzam się w opinii, że wybaczając zdradę - czy to w tej sytuacji czy innej - autor tematu jedynie traci w oczach kobiety, która go zdradziła.
Mam parę sugestii dla autora tematu:
- natychmiastowe porzucenie konformizmu, swoje problemy rozwiązuj sam
- w żadnym wypadku się nie wyprowadzaj
- skoro żona nie potrafi podjąć decyzji, Ty podejmij tą decyzję za nią plus ewentualnie pomożesz jej spakować walizkę do mamusi lub do tamtego fagasa
- prawdopodobnie nie została Tobie przedstawiona pełna historia, a wątki o koleżankach czy wyjazdach integracyjnych idzie rozbić o kant stołu
- rozwód z orzeczeniem o jej winie, jakbyś to dobrze rozegrał to jeszcze by Tobie ,,żoneczka" buliła hajsy ale mając na uwagę faworyzację kobiet w Sądach jest to raczej nierealne
- wyzbądź się z siebie poczucia żalu, winy lub obowiązku za rodzinę - ona o tym nie myślała kiedy się dobrze bawiła, nie myślała ani o Tobie, ani o Waszej córce, o niczym, tylko o wygodzie czterech liter
- na 100% tamtemu włączy się tatusiowanie, mało tego - Twoją córkę zacznie buntować przeciwko Tobie
- skoro zdradziła raz, może to zrobić ponownie
- im bardziej Ty będziesz pracować nad tym ,,małżeństwem" tym bardziej z czasem jej przestanie w ogóle zależeć, uzna, że skoro jej przebaczyłeś to nie ma tematu a Ciebie zaboli jeszcze bardziej
- nie jeździj po żadnych motelach, miej trochę godności i szacunku do siebie
- po napisanych treściach łatwo dojść do wniosku, że raczej nie było to dobrze małżeństwo a raczej kupka owinięta w sreberko a zdrada jedynie dopełniła egzekucji tego ideału - żona raczej nigdy Ciebie nie szanowała o kochaniu nawet nie wspominam, bo to żart smile
- zapamiętaj sobie raz na całe życie - miłość nie istnieje, są tylko interesy

Pozdrawiam

133

Odp: Czy jest jeszcze szansa?

A dlaczego to autor ma wziąć na siebie ciężar decyzji za tyle osób? Co?
Niech to żona zrobi- a nie jak dziewczynka..
Pojechał do motelu, bo mu tak było wygodniej i co? Honor przez to stracił?

134

Odp: Czy jest jeszcze szansa?

Tak czytam tem wątek i taka refleksja mi przychodzi. Potrafimy pochylać się nad małym szczeniaczkiem, kotkiem, ubolewamy nad nędznym życiem łańcuchowych psów a nie potrafimy pochylić się nad życiem ludzkim. Tak ludzkim, bo przecież z tego zlepka komórek, czy zarodka nie powstanie drzewo, kotek, czy piesek, powstanie człowiek. Kiedyś to brzmiało dumnie, teraz już nie. Teraz mamy humanizację zwierząt i dehumanizację człowieka. Nie myślałem, że takich czasów dożyję. Tu ktoś dobrze powiedział, że autor tego wątku ma takie zdanie w tym temacie jakie ma, ale to nie znaczy, że za lat kilka czy kilkanaście tego zdania diametralnie nie zmieni. Masę lat temu znałem podobną historię, zdradzony mąż też miał dylemat, targały nim straszne emocje, ale w końcu uznał to dziecko jako swoje. Tak mu się życie ułożyło, że on z tym chłopakiem został sam, zmarły mu jego biologiczne dzieci, zmarła żona. I kiedyś stwierdził, że nie wie co on by że sobą zrobił, gdyby nie ten dzieciak. Ot i moja refleksja tak na dobranoc Wam wszystkim.

135

Odp: Czy jest jeszcze szansa?
Ela210 napisał/a:

A dlaczego to autor ma wziąć na siebie ciężar decyzji za tyle osób? Co?

Pierwsze - to jego życie.
Drugie - skoro kobieta ma z tym problem, to niech On przejmie inicjatywę i przedstawi na czym sprawa stoi. Proste a skuteczne.
Trzecie - zrobi jak uzna za stosowne,

Ela210 napisał/a:

Niech to żona zrobi- a nie jak dziewczynka..

Niestety po treści wygląda na to, że jest to dość niedojrzała dziewczynka lub niezbyt wybawiona kobieta w swoim życiu.

Ela210 napisał/a:

Pojechał do motelu, bo mu tak było wygodniej i co? Honor przez to stracił?

Sorewicz ale to szczyt głupoty aby w takiej sytuacji noc spędzać poza własnym miejscem zamieszkania, niezależnie od sytuacji.
Zaczynam rozumieć skąd biorą się propozycje zostawienia lub przepisania mieszkania niewiernej żonce, taka nagroda za bycie rycerzykiem smile

136 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2019-03-06 01:39:01)

Odp: Czy jest jeszcze szansa?
Teufel napisał/a:

Tak czytam tem wątek i taka refleksja mi przychodzi. Potrafimy pochylać się nad małym szczeniaczkiem, kotkiem, ubolewamy nad nędznym życiem łańcuchowych psów a nie potrafimy pochylić się nad życiem ludzkim. Tak ludzkim, bo przecież z tego zlepka komórek, czy zarodka nie powstanie drzewo, kotek, czy piesek, powstanie człowiek. Kiedyś to brzmiało dumnie, teraz już nie. Teraz mamy humanizację zwierząt i dehumanizację człowieka. Nie myślałem, że takich czasów dożyję. Tu ktoś dobrze powiedział, że autor tego wątku ma takie zdanie w tym temacie jakie ma, ale to nie znaczy, że za lat kilka czy kilkanaście tego zdania diametralnie nie zmieni. Masę lat temu znałem podobną historię, zdradzony mąż też miał dylemat, targały nim straszne emocje, ale w końcu uznał to dziecko jako swoje. Tak mu się życie ułożyło, że on z tym chłopakiem został sam, zmarły mu jego biologiczne dzieci, zmarła żona. I kiedyś stwierdził, że nie wie co on by że sobą zrobił, gdyby nie ten dzieciak. Ot i moja refleksja tak na dobranoc Wam wszystkim.

Wiesz co? każdy tu ma swoje poglądy i może zdziwiłbyś się mocno kto jakie. Ale nie to jest istotą problemu, więc celowo to pomijamy w większości.

Odlotowy- nie tylko jego życie, a Ty chcesz by to na siebie wziął- to dopiero rycerzowanie.. I nikt nie pisał o przepisywaniu mieszkania- nie fantazjuj..

137 Ostatnio edytowany przez odlotowy (2019-03-06 01:45:32)

Odp: Czy jest jeszcze szansa?
Ela210 napisał/a:

Odlotowy- nie tylko jego życie, a Ty chcesz by to na siebie wziął- to dopiero rycerzowanie.. I nikt nie pisał o przepisywaniu mieszkania- nie fantazjuj..

Jak już napisałem, zrobi jak uzna za stosowne, przekazałem tylko sugestie, które uważam smile Nie musi ich wcale brać pod uwagę, może wziąć Twoje a po latach pluć sobie w twarz za bycie frajerkiem wink

Żebyśmy się dobrze zrozumieli, nie popieram chorego pomysłu aborcyjnego, aż zaskoczony jestem, że taka propozycja wyszła ze strony kobiety - wg słów autora tematu - ale jak najbardziej powinien podjąć męską decyzję, że kończy z tym małżeństwem a Ona niech rozwiązuje swoje problemy już z mamusią smile

Dobranoc smile

138

Odp: Czy jest jeszcze szansa?
Ela210 napisał/a:
Teufel napisał/a:

Tak czytam tem wątek i taka refleksja mi przychodzi. Potrafimy pochylać się nad małym szczeniaczkiem, kotkiem, ubolewamy nad nędznym życiem łańcuchowych psów a nie potrafimy pochylić się nad życiem ludzkim. Tak ludzkim, bo przecież z tego zlepka komórek, czy zarodka nie powstanie drzewo, kotek, czy piesek, powstanie człowiek. Kiedyś to brzmiało dumnie, teraz już nie. Teraz mamy humanizację zwierząt i dehumanizację człowieka. Nie myślałem, że takich czasów dożyję. Tu ktoś dobrze powiedział, że autor tego wątku ma takie zdanie w tym temacie jakie ma, ale to nie znaczy, że za lat kilka czy kilkanaście tego zdania diametralnie nie zmieni. Masę lat temu znałem podobną historię, zdradzony mąż też miał dylemat, targały nim straszne emocje, ale w końcu uznał to dziecko jako swoje. Tak mu się życie ułożyło, że on z tym chłopakiem został sam, zmarły mu jego biologiczne dzieci, zmarła żona. I kiedyś stwierdził, że nie wie co on by że sobą zrobił, gdyby nie ten dzieciak. Ot i moja refleksja tak na dobranoc Wam wszystkim.

Wiesz co? każdy tu ma swoje poglądy i może zdziwiłbyś się mocno kto jakie. Ale nie to jest istotą problemu, więc celowo to pomijamy w większości.

Odlotowy- nie tylko jego życie, a Ty chcesz by to na siebie wziął- to dopiero rycerzowanie.. I nikt nie pisał o przepisywaniu mieszkania- nie fantazjuj..

Jak widzę tu to jest wylęgarnia psychologów, no same perełki i diamenty. Elu tak bardzo Cię boli że ktoś się ujął za istotą ludzką, jaką ona by nie była.

139

Odp: Czy jest jeszcze szansa?

ech ,  kogoś myślenie boli jednak..

140 Ostatnio edytowany przez Teufel (2019-03-06 05:59:51)

Odp: Czy jest jeszcze szansa?
Ela210 napisał/a:

ech ,  kogoś myślenie boli jednak..

Elu, ja tej kobiety nie rozgrzeszam, pochylam się tylko nad tym zlepkiem komórek.

141

Odp: Czy jest jeszcze szansa?

Temat wywołuje coraz silniejsze emocje, w związku z czym pojawiło się sporo agresywnych, nieregulaminowych postów, które nadają się do edycji lub usunięcia, dlatego zanim dyskusja zupełnie wymknie się spod kontroli, po raz ostatni proszę o merytoryczną i z zachowaniem zasad szeroko pojętej kultury wypowiedzi wymianę zdań. Nie musicie się ze sobą zgadzać, ale to nie daje nikomu prawa do obrażania osób o odmiennym spojrzeniu na temat. Równocześnie pozwolę sobie zauważyć, że nie trzeba używać słów powszechnie uznawanych za obraźliwe czy wulgarne, by wypowiedź miała taki charakter.

W tym miejscu uprzedzam, żeby nikt nie był potem zaskoczony, że off top, zwłaszcza ten o charakterze prowokacyjnym, jak również treści obraźliwe, wymierzone w drugą osobę, będą bez uprzedzenia usuwane, a ich Autorzy powinni liczyć się z możliwością poniesienia bardziej dotkliwych konsekwencji.

Z pozdrowieniami, Olinka

142

Odp: Czy jest jeszcze szansa?

No nie powiem, poglądy niektórych są co najmniej zadziwiające już nie wspomnę o sposobie ich wyrażania.
Nie daj sobie wmówić że bycie mężczyzną i zachowywanie się jak mężczyzna to ślepe usługiwanie kobietom. Masz swoje prawa, walcz o nie i nie oddawaj domu tylko dlatego że kobieta ma trudniej. Ma, na własne życzenie, niech się uczy życia.
Nie daj sobie wmówić, że zdrada to twoja wina i jakbyście byli super małżeństwem to by się mógł przed nią rozebrać top model i by nic nie zrobiła. To nie jest kwestia miłości ale moralności. Bo można mieć najgorszego partnera na świecie i postąpić jak uczciwy człowiek odchodząc od niego. Jeżeli ktoś uznaje zdradę jako efekt kłopotów w małżeństwie to chyba trzeba popracować nad kręgosłupem moralnym własnym a nie szukać usprawiedliwienia.
Postawiłeś swoje warunki, ustal termin i bądź konsekwentny. Decyzję podejmie sama a że będzie czuła presję... W dorosłym życiu presja jest wszędzie więc... niech się uczy życia smile
Rozumiem że martwisz się o córkę ale nie musisz się aż tak poświęcać bo to by było po męsku jak to gdzieś przeczytałam. Postępowanie wbrew sobie nie jest męskie. Zadbaj o swoje szczęście a córka będzie szczęśliwa mając szczęśliwego ojca, który potrafi zawalczyć o siebie a nie cierpiętnika i matkę teresę w jednym.

143

Odp: Czy jest jeszcze szansa?

Przeczytałem całą trzeba przyznać niesamowitą historię i aby odpowiedzieć na podstawowe pytanie - czy jest szansa? brakuje jeszcze przemyślenia czy ta zdrada była jednorazowa czy jednak recydywa? Recydywy nie powinno się wybaczać, musi być odpowiednio ukarana, aby zdradzający dostał lekcję, wiem to sam.

Z tego co pisze autor zmiana stylu pracy i życia żony trwała dłuższy czas. Możliwe, że zdrady zdarzały się wcześniej, tylko ostatnia była faktycznie nieprzemyślanie-niezabezpieczona i dlatego małżonka wróciła zmieniona i następnie wszystko się wylało Nie wiem czy autor jest w stanie sprawdzić przeszłość, przypomnieć sobie inne sytuacje może być ryzykownie - bo czas wypacza wrażenia, ale może są jakieś bilingi, maile lub inne ślady. Może trzeba zapytać żony jak to było?

144

Odp: Czy jest jeszcze szansa?

Moim zdaniem powinniscie się rozstać bo jak nie to wasze życie będzie jak to forum - szarpanie  jedno z drugim.
Co byście nie zrobili nic już nienaprawicie.

145

Odp: Czy jest jeszcze szansa?

Secondo - jeden strzał i ciąża - cóż, nie zabezpieczała się bo przy mnie nie musi.
Fascynacja nowym środowiskiem - fakt, był to problem, tym bardziej że zdecydowana większość tego towarzystwa to bezdzietne singielki i rozwódki, dla których liczy się tylko praca, wygląd, bywanie w modnych miejscach i najnowszy srajfon w torebce. Dla nich seks z przypadkowymi facetami to jedyny seks, bo żaden normalny facet nie wytrzymałby z nimi dłużej.
Żonie  - niestety -  zaimponowała ta ich wolność, samodzielność, wyszczekanie. Nawet w snobizm zaczęła wpadać.

Że się przyznała sama - to na jej plus, długo o tym gadaliśmy i z rozmowy tej wynikało że zrozumiała swoje błędy. I pewnie gdyby nie brzuch, dałoby się to jakoś posklejać.

Trudo - wcześniejsze zdrady - wątpię, sądząc po jej zachowaniu. Po prostu wcześniej ograniczała alkohol więc zachowywała trzeźwe myślenie. Wiem jak działa na nią picie, dlatego od razu po powrocie zauważyłem że coś nie gra - wcześniej się to nie zdarzało.

W tej chwili sytuację ma jasną, choć nie do pozazdroszczenia - albo straci rodziców i - co bardzo prawdopodobne - resztę rodziny, albo mnie.
Nie wiem co będzie dla niej gorsze.
Nie wiem co będzie gorsze dla córki, bo w przypadku rozwodu zamierzam o nią walczyć.

Niestety, są pytania na które nie da się odpowiedzieć: tak lub nie...

146

Odp: Czy jest jeszcze szansa?
Nathan napisał/a:

Secondo - jeden strzał i ciąża - cóż, nie zabezpieczała się bo przy mnie nie musi.
Fascynacja nowym środowiskiem - fakt, był to problem, tym bardziej że zdecydowana większość tego towarzystwa to bezdzietne singielki i rozwódki, dla których liczy się tylko praca, wygląd, bywanie w modnych miejscach i najnowszy srajfon w torebce. Dla nich seks z przypadkowymi facetami to jedyny seks, bo żaden normalny facet nie wytrzymałby z nimi dłużej.
Żonie  - niestety -  zaimponowała ta ich wolność, samodzielność, wyszczekanie. Nawet w snobizm zaczęła wpadać.

Że się przyznała sama - to na jej plus, długo o tym gadaliśmy i z rozmowy tej wynikało że zrozumiała swoje błędy. I pewnie gdyby nie brzuch, dałoby się to jakoś posklejać.

Trudo - wcześniejsze zdrady - wątpię, sądząc po jej zachowaniu. Po prostu wcześniej ograniczała alkohol więc zachowywała trzeźwe myślenie. Wiem jak działa na nią picie, dlatego od razu po powrocie zauważyłem że coś nie gra - wcześniej się to nie zdarzało.

W tej chwili sytuację ma jasną, choć nie do pozazdroszczenia - albo straci rodziców i - co bardzo prawdopodobne - resztę rodziny, albo mnie.
Nie wiem co będzie dla niej gorsze.
Nie wiem co będzie gorsze dla córki, bo w przypadku rozwodu zamierzam o nią walczyć.

Niestety, są pytania na które nie da się odpowiedzieć: tak lub nie...

Ty znasz żonę najlepiej ale to aż niesamowite że tylko alkohol miał aż tak wielki wpływ na to co się stało i puściły wszystkie hamulce... Jesteś pewien że nie byli już wcześniej zbyt blisko z owym kolegą? W sensie emocjonalnym?

147

Odp: Czy jest jeszcze szansa?

Nathan - badz mężczyzna.
Jesteś pewny ze z tym facetem Cię raz zdradziła i złoty strzał ???
Po co Ci to ?
Kopnij ja w dupe.
Córka jak dorosnie zrozumie a Ty będziesz się z nią widywal , zabierał na weekendy kto wie może z dobrym prawnikiem będziesz mial do niej pełne prawa rodzicielskie.
Twoja żona Cię nie kocha. Pewnie gdyby miała lepsze warunki finansowo i mieszkaniowe już by jej nie było.
Zobacz Ty kochasz prawda ? Więc nie zdradzasz.
Ona nie chcę usunąć dziecka i ok potrafię to zrozumiec. Cały czas ważniejszy jest ktoś inny. Praca , dziecko fagas Nowy a na szarym końcu Ty.
Ona nie usunie.
A Ty będziesz płacił i wychowywał nie swoje dziecko a Twoja psychika będzie na dnie.
Pamiętaj to nie Ty zawiniles! Odejdź. Ona wiedziała co robi rozkladajac nogi więc niech teraz też sobie radzi.

Za jakiś czas życie Ci się ułoży bez niej.
Gdyby mój facet przyszedł z inf.że inna będzie miała z nim dziecko Ale on przeprasza i już będzie ok to sorry to już zabójstwo dla związku

Masz trzeźwy umysł i Twoja intuicja Ci przecież mówi że to koniec.po to powstał ten temat
Gdyby kobieta chciała to by nawet Ci nie mówiła tylko usunęła !! A ona na co liczyła ?? Ze może z radością zareagujesz....

Powodzenia

148

Odp: Czy jest jeszcze szansa?
trudo777 napisał/a:

Przeczytałem całą trzeba przyznać niesamowitą historię i aby odpowiedzieć na podstawowe pytanie - czy jest szansa? brakuje jeszcze przemyślenia czy ta zdrada była jednorazowa czy jednak recydywa? Recydywy nie powinno się wybaczać, musi być odpowiednio ukarana, aby zdradzający dostał lekcję, wiem to sam.

Z tego co pisze autor zmiana stylu pracy i życia żony trwała dłuższy czas. Możliwe, że zdrady zdarzały się wcześniej, tylko ostatnia była faktycznie nieprzemyślanie-niezabezpieczona i dlatego małżonka wróciła zmieniona i następnie wszystko się wylało Nie wiem czy autor jest w stanie sprawdzić przeszłość, przypomnieć sobie inne sytuacje może być ryzykownie - bo czas wypacza wrażenia, ale może są jakieś bilingi, maile lub inne ślady. Może trzeba zapytać żony jak to było?

Dokładnie to samo przeszło mi przez myśl, kiedy czytałam ten wątek. Ktoś już tu wyżej napisał, że żona powinna zagrać w totolotka, bo raz i od razu ciąża.
Jest to też o tyle podejrzane, że Autor ma pewność, że to nie jego dziecko, dlaczego? Nie sypiali ze sobą?
Przecież żona łatwo mogłaby stworzyć pozory, że to jego dziecko. Wystarczyło po delegacji powiedzieć mężowi że się bardzo za nim stęskniło... itd. Według mnie tam musiało się coś więcej i dużo wcześniej wydarzyć.
Szczególnie, że z tego co zostało tu napisane, to nie był jakiś przypadkowy nieznajomy facet, tylko kolega z firmy. I co od razu wszyscy wiedzą z kim spała? Przecież takie rzeczy dzieją się w hotelach za zamkniętymi drzwiami a nie na oczach wszystkich, no chyba, że już każdy połapał się w ich romansie.
Inna sprawa, że ten facet wcześniej czy później może dowiedzieć o ciąży, może sama żona mu powiedzieć. A może już to zrobiła. Jednorazowy seks na delegacji nie jest według mnie powodem odejścia z pracy.
Tak samo, jak nie jest rozwiązaniem usunięcie ciąży, bo ona nie jest problemem, tylko skutkiem.
Według mnie Autor nie powinien naciskać na żonę bo to jej dziecko i jej decyzja, a jedynie postawić sprawę jasno, jakie będą jej konsekwencje. Jeżeli Autor nie uzna dziecka (i ma do tego prawo) to biologiczny ojciec chyba powinien się o tym dowiedzieć. Zresztą, myślę, że prędzej czy później i tak to wyjdzie...
Także są 3 opcje:
1. Aborcja... która chyba tylko pozornie jest najlepszym rozwiązaniem...
2. Rozwód
3. Zaakceptowanie, że dziecko się urodzi i biologiczny ojciec przynajmniej z formalnego punktu widzenia zostanie pociągnięty do odpowiedzialności za nie.

W zasadzie jest też 4 opcja: Autor postanawia uznać dziecko za swoje... licząc się z tym, że biologiczny ojciec kiedyś może się o nie upomnieć.
Tu nie ma dobrego rozwiązania.

149 Ostatnio edytowany przez bullet (2019-03-06 12:47:56)

Odp: Czy jest jeszcze szansa?
Nathan napisał/a:

Pakować majdanu nie muszę - jeśli ktoś odejdzie to żona, nie ja.
..

Kobieta w ciąży ? żartujesz ? każdy sąd stanie po jej stronie

Nathan napisał/a:

W przypadku rozwodu wyląduje u matki, tylko - znając polskie sądy - co będzie z córką?...

to akurat nieskomplikowane.
Kobieta może rozdawać swoje wdzięki na lewo i prawo, być alkoholiczką ale i tak w większości przypadków sąd stanie po jej stronie w sprawie dziecka bo to w końcu matka.
Są od tego wyjątki ale one potwierdzają regułę.

Optymistycznie do tego podchodzisz ale poczekaj jak Twoja Pani ochłonie i np. powie Ci "Won" oraz wywali rzeczy na dwór.
Nie wykluczałbym takiego scenariusza
Wtedy dopiero zobaczysz gdzie raki zimują

a że ochłonie to pewne bo takich doradców pełno na świecie

Salomonka napisał/a:

Kto doprowadził do zdrady?

Oto jest pytanie.

ulle napisał/a:

Tak, on powinien się wyprowadzić i zostawić żonie oraz dwójce małych dzieci godne warunki do życia. Kobieta w ciąży, z takim obciążeniem jak zdrada, poczucie winy ma się wyprowadzać? Bez przesady. Kto lepiej da sobie radę? Ona czy on?

150

Odp: Czy jest jeszcze szansa?

Trzeba chyba wprost niektórym to napisać: autor sypiał z żoną, ale najwidoczniej pozbawił się możliwości posiadania dzieci.

151 Ostatnio edytowany przez Nathan (2019-03-06 12:47:32)

Odp: Czy jest jeszcze szansa?

Roxann - skąd mam pewność to moja sprawa,  ważne że ją mam. To nic podejrzanego. I nie, nie mogła - stworzyć pozorów - z tego samego powodu.
To był przypadkowy facet - z tej samej firmy, ale oddziału w innym mieście, nie znali się wcześniej.
A skąd cała firma wie? Bo to ponoć sensacja była że pierwszy raz była tak pijana  by ja ktoś musiał do pokoju odprowadzać. Na nieszczęście był to akurat ten fagas.
Zresztą na tych wyjazdach zawsze jakieś typy się do niej przystawiały - podobno w tych kręgach zaciągnięcie do łóżka mężatki jest traktowane jako powód do dumy.
Im trudniejsza do zdobycia tym więcej fagasów próbuje. Taka debilna rywalizacja w chorym towarzystwie.
Dopóki nie piła to się nie dała, ale w końcu...

Jak już pisałem - od początku byłem przeciwny tym wyjazdom, bo raz że cierpiało na tym nasze życie rodzinne, a dwa że poznałem trochę to jej towarzystwo.
Ale cóż - rozmowy nie skutkowały, więc co miałem zrobić - zabronić jej?

A z pracy odeszła dzień po tym jak powiedziała mi o zdradzie - z własnej inicjatywy, chyba w końcu się jej oczy otworzyły,  podobno koleżaneczki namawiały ją by nic mi nie mówiła.

Bullet - dom jest mój - w sensie prawnym, i w tym przypadku żaden sąd tego nie zmieni.

152 Ostatnio edytowany przez bullet (2019-03-06 13:29:21)

Odp: Czy jest jeszcze szansa?
Nathan napisał/a:

Bullet - dom jest mój - w sensie prawnym, i w tym przypadku żaden sąd tego nie zmieni.

generalnie nawiązując do tytułu wątki wydaje mi się, ze szans na pozytywne rozwiązanie nie ma żadnych.
Ty już masz wątpliwości, a one będą się tylko nasilać, wcześniej czy później albo się wykończysz, pójdziesz w alkohol generalnie ale i tak weźmiecie rozwód.
Im później tym więcej będziesz miał ew. kłopotów w sadzie, bo przecież "wybaczyłeś skoro się nie rozwiodłeś wcześniej", następnie z udowadnianiem, ze to nie Twoje dziecko itd

Harvey napisał/a:

Ja tam się rozwiodłem i to mogę Ci polecić. Raz dała da i drugi. Nawet o tym wiedzieć nie będziesz tongue Twoje życie Twoja sprawa ale słowo "miłość" i że ją "kochasz" to sobie oszczędź. Ona Ciebie tak kochała, że dała zadka komu innemu smile ..

dodałbym do tego "raz dała, da i drugi" .... i trzeci tylko lepiej się zabezpieczy i lepiej zamaskuje swoją zdradę

Bardzo łatwo uwierzyłeś, że to było raz, to może być zwykła próba wybielenia się w tak marnym położeniu. To jest normalne u zdradzaczy do tego zaraz może dojść do próby przerzucania winy na Ciebie.
Wiesz kim jest tatuś dziecka twojej jż ? jakoś to słabo brzmi, że z tym gościem to była jednorazowa akcja. Czy na pewno to było było na tym wyjeździe ?
Nie pytam czy wyjazd w ogóle był, czy masz te pewność bo pewnie masz.
Wg mnie nie byłoby nadzwyczajna sytuacją, że sypiała już z nim kiedyś wcześniej albo nie tylko z nim tyle, ze teraz się rypnęło bo zaciążyła.

jeśli to prawda co mówi szybko obstaw Totolotka bo jesteś wybrańcem

153

Odp: Czy jest jeszcze szansa?
Nathan napisał/a:

Secondo - jeden strzał i ciąża - cóż, nie zabezpieczała się bo przy mnie nie musi.
Fascynacja nowym środowiskiem - fakt, był to problem, tym bardziej że zdecydowana większość tego towarzystwa to bezdzietne singielki i rozwódki, dla których liczy się tylko praca, wygląd, bywanie w modnych miejscach i najnowszy srajfon w torebce. Dla nich seks z przypadkowymi facetami to jedyny seks, bo żaden normalny facet nie wytrzymałby z nimi dłużej.
Żonie  - niestety -  zaimponowała ta ich wolność, samodzielność, wyszczekanie. Nawet w snobizm zaczęła wpadać.

Że się przyznała sama - to na jej plus, długo o tym gadaliśmy i z rozmowy tej wynikało że zrozumiała swoje błędy. I pewnie gdyby nie brzuch, dałoby się to posklejac..

Jestes pewien ze zgodziła się na seks bez zabezpieczenia ?

Bo to, ze ona się nie zabezpieczała bo z Tobą nie musi, mało tłumaczy .
Skoro była przyzwyczajona do tego, że facet się zabezpiecza, to dlaczego zgodziła się na to żeby kochanek się nie zabezpieczył ?
Poza ciąża istnieje może o wieksze ryzyko zarażenia się przy braku zabezpieczenia u faceta. Tez ja to nie przerażało ?

Nawet po alkoholu istnieje coś takiego jak instynkt samozachowawczy, No chyba że była aż tak spita, że nie kontrolowała swoich odruchów , ale wtedy można by mówić o wykorzystaniu jej w stanie utraty kontroli nad świadomością .
Czyli gwałt.

Sama decydowała co i ile pije, czy ktoś ( facet) ja namawiał ?

Inna sprawa - mając w pamieci seks bez zabezpieczenia i choćby minimalna świadomość cyklu w którym się znajduje, musiała mieć podejrzenia co do jego skutków, możliwości zajścia w ciąże.

Dlaczego, wiedząc o ryzyku ciąży , zdecydowała się wyznać Ci prawdę ?
Przecież wiedziała o tym, że wystawia się na ryzyko pojawienia się problemów która się właśnie pojawiły .

Mogła poczekać te kilka tygodni aż sprawa ciąży się wyklaruje i potem zdecydować:
jeżeli ciąża - zamieść problem pod dywan i Ciebie wrobić w ojcostwo,
jeżeli brak ciąży - dopiero wtedy przyznać się, albo przemilczeć i samej zerwac z tym środowiskiem , albo przemilczeć i dalej korzystać z uciech.

Wybrała najgorsze dla siebie rozwiązanie ( a przy okazji i dla Was).

Dlaczego ?

154

Odp: Czy jest jeszcze szansa?
Secondo1 napisał/a:
Nathan napisał/a:

Secondo - jeden strzał i ciąża - cóż, nie zabezpieczała się bo przy mnie nie musi.
Fascynacja nowym środowiskiem - fakt, był to problem, tym bardziej że zdecydowana większość tego towarzystwa to bezdzietne singielki i rozwódki, dla których liczy się tylko praca, wygląd, bywanie w modnych miejscach i najnowszy srajfon w torebce. Dla nich seks z przypadkowymi facetami to jedyny seks, bo żaden normalny facet nie wytrzymałby z nimi dłużej.
Żonie  - niestety -  zaimponowała ta ich wolność, samodzielność, wyszczekanie. Nawet w snobizm zaczęła wpadać.

Że się przyznała sama - to na jej plus, długo o tym gadaliśmy i z rozmowy tej wynikało że zrozumiała swoje błędy. I pewnie gdyby nie brzuch, dałoby się to posklejac..

Jestes pewien ze zgodziła się na seks bez zabezpieczenia ?

Bo to, ze ona się nie zabezpieczała bo z Tobą nie musi, mało tłumaczy .
Skoro była przyzwyczajona do tego, że facet się zabezpiecza, to dlaczego zgodziła się na to żeby kochanek się nie zabezpieczył ?
Poza ciąża istnieje może o wieksze ryzyko zarażenia się przy braku zabezpieczenia u faceta. Tez ja to nie przerażało ?

Nawet po alkoholu istnieje coś takiego jak instynkt samozachowawczy, No chyba że była aż tak spita, że nie kontrolowała swoich odruchów , ale wtedy można by mówić o wykorzystaniu jej w stanie utraty kontroli nad świadomością .
Czyli gwałt.

Sama decydowała co i ile pije, czy ktoś ( facet) ja namawiał ?

Inna sprawa - mając w pamieci seks bez zabezpieczenia i choćby minimalna świadomość cyklu w którym się znajduje, musiała mieć podejrzenia co do jego skutków, możliwości zajścia w ciąże.

Dlaczego, wiedząc o ryzyku ciąży , zdecydowała się wyznać Ci prawdę ?
Przecież wiedziała o tym, że wystawia się na ryzyko pojawienia się problemów która się właśnie pojawiły .

Mogła poczekać te kilka tygodni aż sprawa ciąży się wyklaruje i potem zdecydować:
jeżeli ciąża - zamieść problem pod dywan i Ciebie wrobić w ojcostwo,
jeżeli brak ciąży - dopiero wtedy przyznać się, albo przemilczeć i samej zerwac z tym środowiskiem , albo przemilczeć i dalej korzystać z uciech.

Wybrała najgorsze dla siebie rozwiązanie ( a przy okazji i dla Was).

Dlaczego ?

Autor już dobitnie wyjaśnił, dlaczego nie może zostać wrobiony w ojcostwo, sama o to pytałam smile

155 Ostatnio edytowany przez Mordimer (2019-03-06 13:16:52)

Odp: Czy jest jeszcze szansa?
Roxann napisał/a:
trudo777 napisał/a:

Przeczytałem całą trzeba przyznać niesamowitą historię i aby odpowiedzieć na podstawowe pytanie - czy jest szansa? brakuje jeszcze przemyślenia czy ta zdrada była jednorazowa czy jednak recydywa? Recydywy nie powinno się wybaczać, musi być odpowiednio ukarana, aby zdradzający dostał lekcję, wiem to sam.

Z tego co pisze autor zmiana stylu pracy i życia żony trwała dłuższy czas. Możliwe, że zdrady zdarzały się wcześniej, tylko ostatnia była faktycznie nieprzemyślanie-niezabezpieczona i dlatego małżonka wróciła zmieniona i następnie wszystko się wylało Nie wiem czy autor jest w stanie sprawdzić przeszłość, przypomnieć sobie inne sytuacje może być ryzykownie - bo czas wypacza wrażenia, ale może są jakieś bilingi, maile lub inne ślady. Może trzeba zapytać żony jak to było?

Dokładnie to samo przeszło mi przez myśl, kiedy czytałam ten wątek. Ktoś już tu wyżej napisał, że żona powinna zagrać w totolotka, bo raz i od razu ciąża.
Jest to też o tyle podejrzane, że Autor ma pewność, że to nie jego dziecko, dlaczego? Nie sypiali ze sobą?
Przecież żona łatwo mogłaby stworzyć pozory, że to jego dziecko. Wystarczyło po delegacji powiedzieć mężowi że się bardzo za nim stęskniło... itd. Według mnie tam musiało się coś więcej i dużo wcześniej wydarzyć.
Szczególnie, że z tego co zostało tu napisane, to nie był jakiś przypadkowy nieznajomy facet, tylko kolega z firmy. I co od razu wszyscy wiedzą z kim spała? Przecież takie rzeczy dzieją się w hotelach za zamkniętymi drzwiami a nie na oczach wszystkich, no chyba, że już każdy połapał się w ich romansie.
Inna sprawa, że ten facet wcześniej czy później może dowiedzieć o ciąży, może sama żona mu powiedzieć. A może już to zrobiła. Jednorazowy seks na delegacji nie jest według mnie powodem odejścia z pracy.
Tak samo, jak nie jest rozwiązaniem usunięcie ciąży, bo ona nie jest problemem, tylko skutkiem.
Według mnie Autor nie powinien naciskać na żonę bo to jej dziecko i jej decyzja, a jedynie postawić sprawę jasno, jakie będą jej konsekwencje. Jeżeli Autor nie uzna dziecka (i ma do tego prawo) to biologiczny ojciec chyba powinien się o tym dowiedzieć. Zresztą, myślę, że prędzej czy później i tak to wyjdzie...
Także są 3 opcje:
1. Aborcja... która chyba tylko pozornie jest najlepszym rozwiązaniem...
2. Rozwód
3. Zaakceptowanie, że dziecko się urodzi i biologiczny ojciec przynajmniej z formalnego punktu widzenia zostanie pociągnięty do odpowiedzialności za nie.

W zasadzie jest też 4 opcja: Autor postanawia uznać dziecko za swoje... licząc się z tym, że biologiczny ojciec kiedyś może się o nie upomnieć.
Tu nie ma dobrego rozwiązania.

Może masz rację, że to mogło się ciągnąć od jakiegoś czasu. Tak czy inaczej jest już po herbacie. Zdrada a w szczególności z ciążą w tle to definitywny koniec miłości, małżeństwa. Trzeba być frajerem aby zostać w takim szambie. Uznanie dziecka za swoje nic nie da bo kiedyś biologiczny ojciec może sobie przypomnieć o tym, że ma dziecko i wtedy zaczną się kłopoty.

Według mnie jest tylko jedno wyjście. A mianowicie rozwód i odesłanie jeszcze żony do mamusi. Pozostaje jeszcze walka o opiekę nad córką.

Nathan po ile macie lat ?

156

Odp: Czy jest jeszcze szansa?
santapietruszka napisał/a:

Autor już dobitnie wyjaśnił, dlaczego nie może zostać wrobiony w ojcostwo, sama o to pytałam smile

Wygląda więc na to, że żona od samego początku była świadoma konsekwencji dlatego od razu postanowiła się przyznać, niekoniecznie spowodowały to wyrzuty sumienia.
Z 2 strony żadna metoda nie daje 100% pewności chyba że szklanka wody zamiast wink więc na upartego mogła próbować ew poczekać i po kryjomu usunąć ciążę.

Inna rzecz, że teoretycznie każdemu może się zdarzyć wypić o jeden kieliszek za dużo. Jeżeli urwał jej się film, a tamten facet to wykorzystał, to jest zwykłym...
Pytanie dlaczego wszyscy od razu o wszystkim wiedzieli? O ile może poderwanie mężatki to powód do jakiejś chorej dumy, tak wykorzystanie pijanej kobiety raczej wręcz przeciwnie.

157 Ostatnio edytowany przez bullet (2019-03-06 13:37:52)

Odp: Czy jest jeszcze szansa?
Roxann napisał/a:

Wygląda więc na to, że żona od samego początku była świadoma konsekwencji ...

wygląda na to, ze wcale nie była tak pijana i doskonale wiedziała co robi, tylko kochanek "nawalił".

158

Odp: Czy jest jeszcze szansa?
bullet napisał/a:
Roxann napisał/a:

Wygląda więc na to, że żona od samego początku była świadoma konsekwencji ...

wygląda na to, ze wcale nie była tak pijana i doskonale wiedziała co robi, tylko gość nawalił.

Kiedyś byłam świadkiem trochę podobniej sytuacji, tzn znajoma/koleżanka upiła się na kolacji podczas konferencji tak, że trzeba było jej pomóc wrócić do pokoju. Wtedy sama poprosiłam znajomego (ale takiego zaufanego) by mi z nią pomógł bo sama nie dałam rady i nie chciałam robić scen ale zrobić to dyskretnie. W miejscu gdzie byli ludzie zmusiliśmy ją by szła o własnych nogach, natomiast już gdzieś dalej on ja wziął na ręce. Po wejściu do jej pokoju on ja położył na łóżku, ja zdjęłam jej buty i tak ją zostawiliśmy. I fakt, wtedy łatwo było ją wykorzystać, ale myślę, że żaden facet by tego nie zrobił. No chyba że ostatni gnojek.
Do czego zmierzam... jeżeli ten fagas odprowadził ją do pokoju to ona chciała tam z nim iść. Gdyby źle się czuła poprosiłaby o to kogoś ze swojej pracy, kogoś kogo zna, zaufanego a nie obcego faceta. Szczególnie, że był to pierwszy raz kiedy przeholowała z alkoholem. I wcale nie była nieświadoma tego co i z kim robi. Świadczy choćby o tym to, że jej koleżanki o wszystkim wiedziały.  A to oznacza, że ją kryły.

159 Ostatnio edytowany przez Nathan (2019-03-06 14:05:33)

Odp: Czy jest jeszcze szansa?

Mordimer - ja jestem przed czterdziestką, żona pięć lat młodsza.

Roxann - to nie był jeden kieliszek, skoro nie była w stanie samodzielnie iść do pokoju.
Wykorzystanie, gwałt?  Żadnych śladów przemocy, piła dobrowolnie, siłą jej do pokoju nie zaciągnął, więc...
Mógłbym fagasa znaleźć i go przetrącić, należało by mu się,  tylko co to zmieni?
A zaufanie w tym towarzystwie... Nie żartuj. To wyścig szczurów.

Swoją drogą, takie pytanko: w jakim stanie jest świadomość kobiety gdy jest już tak pijana by mieć problemy z utrzymaniem równowagi i chodzeniem?
Nigdy nie doprowadziłem się do takiego stanu ale miałem do czynienia z kumplami i wiem że niektórzy w takim przypadku mieli głupie pomysły i byli - delikatnie mówiąc - bardzo nierozsądni.
Pytam bo wciąż próbuję zrozumieć, wszak nadzieja umiera ostatnia...

160

Odp: Czy jest jeszcze szansa?

Przykro mi ze ciebie to spotkało. Ale to malenstwo nie może umrzeć z powodu głupoty twojej żony. Pomyśl jak to wytłumaczysz córce. Nie umiem ci doradzić, choć chciałabym ale napewno nie zabiła bym dziecka. Namów ja na adopcje proszę.

161

Odp: Czy jest jeszcze szansa?
Nathan napisał/a:

Mordimer - ja jestem przed czterdziestką, żona pięć lat młodsza.

Roxann - to nie był jeden kieliszek, skoro nie była w stanie samodzielnie iść do pokoju.
Wykorzystanie, gwałt?  Żadnych śladów przemocy, piła dobrowolnie, siłą jej do pokoju nie zaciągnął, więc...
Mógłbym fagasa znaleźć i go przetrącić, należało by mu się,  tylko co to zmieni?

Swoją drogą, takie pytanko: w jakim stanie jest świadomość kobiety gdy jest już tak pijana by mieć problemy z utrzymaniem równowagi i chodzeniem?
Nigdy nie doprowadziłem się do takiego stanu ale miałem do czynienia z kumplami i wiem że niektórzy w takim przypadku mieli głupie pomysły i byli - delikatnie mówiąc - bardzo nierozsądni.
Pytam bo wciąż próbuję zrozumieć, wszak nadzieja umiera ostatnia...

Nie zajmuj się mało ważnymi sprawami. Fakty są takie, że twoja żona ciebie zdradziła i jest w ciąży. Myśl nad tym co dalej a nie roztrząsasz historię. Wiesz co masz robić ? Jakie masz plany ?

162 Ostatnio edytowany przez Roxann (2019-03-06 14:19:35)

Odp: Czy jest jeszcze szansa?
Nathan napisał/a:

Mordimer - ja jestem przed czterdziestką, żona pięć lat młodsza.

Roxann - to nie był jeden kieliszek, skoro nie była w stanie samodzielnie iść do pokoju.
Wykorzystanie, gwałt?  Żadnych śladów przemocy, piła dobrowolnie, siłą jej do pokoju nie zaciągnął, więc...
Mógłbym fagasa znaleźć i go przetrącić, należało by mu się,  tylko co to zmieni?

Swoją drogą, takie pytanko: w jakim stanie jest świadomość kobiety gdy jest już tak pijana by mieć problemy z utrzymaniem równowagi i chodzeniem?
Nigdy nie doprowadziłem się do takiego stanu ale miałem do czynienia z kumplami i wiem że niektórzy w takim przypadku mieli głupie pomysły i byli - delikatnie mówiąc - bardzo nierozsądni.
Pytam bo wciąż próbuję zrozumieć, wszak nadzieja umiera ostatnia...

Powiem Ci tak, jeżeli to nie była jakaś pigułka, która totalnie obezwładnia, to osoba/kobieta pijana pomimo problemów z utrzymaniem równowagi ma świadomość tego co robi tylko osłabioną samokontrolę. Może mieć wtedy większe libido czy mniejsze opory ale i choćby przebłyski tego co się wokół dzieje.
Myślę, że ta moja znajoma, która naprawdę była w kiepskim stanie (i tak wtedy też pierwszy raz przeholowała z alkoholem), zareagowałaby, gdyby ten facet się do niej zaczął dobierać. Nie wierzę w bajki, że nic nie pamięta czy np myślała, że to Ty. Pamięta, przynajmniej urywki, tylko hamulce jej się wyłączyły... i zapomniała na tą chwilę o możliwych konsekwencjach o których zapewne przypomniała sobie z samego rana.

Edit: a to, że facet jest z innego miasta wcale nie musi oznaczać, że wtedy widziała go po raz pierwszy

163 Ostatnio edytowany przez Nathan (2019-03-06 14:23:56)

Odp: Czy jest jeszcze szansa?

Ania - adopcja to jedna z opcji która żona może wybrać.
A córce dużo trudniej będzie wytłumaczyć właśnie adopcję czy rozwód niż zabieg, tym bardziej że na razie nic nie wie.
Mordimer - Plan mam jasny: żona dostała trzy opcje, z których jedna straci ważność za kilka tygodni, a dwie pozostałe za dziewięć miesięcy, proste.
Jeśli nie wybierze żadnej - będzie to koniec.
Jeśli którąś wybierze - do każdej próbuję ułożyć jakieś plany działania.
Zrobiłem sobie wolne, siedzę w garażu, patrzę na auto które całą zimę jej szykowałem i...
Szlag by to.

164

Odp: Czy jest jeszcze szansa?
Nathan napisał/a:

Ania - adopcja to jedna z opcji która żona może wybrać.
A córce dużo trudniej będzie wytłumaczyć właśnie adopcję czy rozwód niż zabieg, tym bardziej że na razie nic nie wie.
Mordimer - Plan mam jasny: żona dostała trzy opcje, z których jedna straci ważność za kilka tygodni, a dwie pozostałe za dziewięć miesięcy, proste.
Jeśli nie wybierze żadnej - będzie to koniec.
Jeśli którąś wybierze - do każdej próbuję ułożyć jakieś plany działania.
Zrobiłem sobie wolne, siedzę w garażu, patrzę na auto które całą zimę jej szykowałem i...
Szlag by to.

Ratowanie małżeństwa tylko ze względu na córke to karygodny błąd. To się nie uda. Może na początku będzie spokój ale potem to się rozpadnie z hukiem. Harvey dobrze Ci pisał.

165 Ostatnio edytowany przez john.doe80 (2019-03-06 14:29:03)

Odp: Czy jest jeszcze szansa?

Może nie jestem najlepszym wyznacznikiem norm, ale jak dla mnie to się kupy nie trzyma...  Moim zdaniem było tak... pukali się od dawna, laska najpierw chciała zatrzymać pukacza (który myślę że dowiedział się o Ciąży tylko ją olał) więc odegrała całą scenkę... myślę że zabrakło jej "jaj" żeby mu od razu o ciąży powiedzieć, a tak liczyła że on pomoże jej problem rozwiązać. Swoją drogą dlaczego Mąż nie pukacz...
Opcja nr2 na faktach miałem kolegę który w podobny spoób załatwiony przez dziewczynę, później się okazało że ona miała kilku pukaczy i wszyscy na około wiedzieli jaka jest więc jedyny do kogo mogła przylecieć to "jej" facet. Swoją drogą musiało być z niej niezłe ziółko, normalnie by go wrobiła w bycie ojcem bez mrugnięcia okiem, ale ewidentnie nie chciała tego dziecka zatrzymać dlatego spowiedź.

Tak czy inaczej cytując klasyka:  Run, Forrest, Run! I pamiętaj jak będziesz mieć miękkie serce to obyś miał twardy tyłek.

166

Odp: Czy jest jeszcze szansa?
Nathan napisał/a:

Mordimer - ja jestem przed czterdziestką, żona pięć lat młodsza.

Roxann - to nie był jeden kieliszek, skoro nie była w stanie samodzielnie iść do pokoju.
Wykorzystanie, gwałt?  Żadnych śladów przemocy, piła dobrowolnie, siłą jej do pokoju nie zaciągnął, więc...
Mógłbym fagasa znaleźć i go przetrącić, należało by mu się,  tylko co to zmieni?
A zaufanie w tym towarzystwie... Nie żartuj. To wyścig szczurów.

Swoją drogą, takie pytanko: w jakim stanie jest świadomość kobiety gdy jest już tak pijana by mieć problemy z utrzymaniem równowagi i chodzeniem?
Nigdy nie doprowadziłem się do takiego stanu ale miałem do czynienia z kumplami i wiem że niektórzy w takim przypadku mieli głupie pomysły i byli - delikatnie mówiąc - bardzo nierozsądni.
Pytam bo wciąż próbuję zrozumieć, wszak nadzieja umiera ostatnia...

Ja nie piję w ogóle więc relacja tylko z obserwacji ale raczej nie spotkałam się z sytuacją że ktoś, kto nie dopuszczał zdrad nagle pod wpływem alkoholu nawet bardzo upity szedł do łóżka z pierwszym lepszym co się nawinie. Stąd też moje pytanie wcześniej czy czasem go nie znała bo ja w aż taką utratę hamulców nie wierzę i 5 lat studiów i życia w akademiku czegoś takiego nie widziałam big_smile Jakieś tam predyspozycje na trzeźwo zawsze były. Myślę że jest sporo kobiet co nie pójdą do łózka z nieznajomym gościem, i nawet na internetowych forach przeczytasz tematy jestem singielką 5 lat brakuje mi seksu, z pierwszym lepszym nie umiem nawet po pijaku na imprezie.

167 Ostatnio edytowany przez Nathan (2019-03-06 14:36:38)

Odp: Czy jest jeszcze szansa?

Mordimer - Nie tylko ze względu na córkę - być może jestem głupi, ale wciąż kocham zonę.
Inaczej nie zastanawiałbym się co z nią będzie w przypadku rozwodu.

John doe - raczej nie, mi przynajmniej nie chciało by się jeździć kilkaset kilometrów by sobie  - puknąć - .
Poza tym - nie ryzykowałaby seksu bez zabezpieczenia.

168

Odp: Czy jest jeszcze szansa?
Nathan napisał/a:

Mordimer - Nie tylko ze względu na córkę - być może jestem głupi, ale wciąż kocham zonę.
Inaczej nie zastanawiałbym się co z nią będzie w przypadku rozwodu.

Oby to był już tylko sentyment i ludzki odruch...

169

Odp: Czy jest jeszcze szansa?
Nathan napisał/a:

Mordimer - Nie tylko ze względu na córkę - być może jestem głupi, ale wciąż kocham zonę.
Inaczej nie zastanawiałbym się co z nią będzie w przypadku rozwodu.

Komu bardziej zależy ten przegrywa.

170

Odp: Czy jest jeszcze szansa?

Czasem trzeba przegrać bitwę - by wygrać wojnę.

171

Odp: Czy jest jeszcze szansa?

Ciężko z Tą bitwą i wojną, bo tu już zawsze będą rozterki. Gdy tylko zrobi się ciut bardziej śmiała, gdy zacznie ją coś cieszyć poza domem, gdy będzie chciała pójść z koleżankami na piwo - już zawsze z tyłu głowy będziesz miał pytanie o to, czy kogoś poznała i czy akurat nie bzyka sie po godzinach z jakimś kolesiem.

To po prostu zostaje. Niektórzy są w stanie ciągnąć taki otwarty związek, ale, może zrobić się w nim przeciąg. I kogoś zwyczajnie wywieje.

172

Odp: Czy jest jeszcze szansa?

Zdaję sobie z tego sprawę.
Ale z drugiej strony nie potrafię i nie chcę się poddać.
Bo nie chcę by z tyłu głowy siedziało mi pytanie - dlaczego nie próbowałeś?

173

Odp: Czy jest jeszcze szansa?
Nathan napisał/a:

Zdaję sobie z tego sprawę.
Ale z drugiej strony nie potrafię i nie chcę się poddać.
Bo nie chcę by z tyłu głowy siedziało mi pytanie - dlaczego nie próbowałeś?

A czy to na pewno to pytanie ?, czy to strach że stracisz swój bezpieczny port?

Sorry za brutalność, ale twój port spłonął, został zrównany z ziemią a Ty patrzysz na fotki z przed kilku lat. Ruszaj puki możesz, za chwilę zostaniesz wciągniety w nie swoją walkę. Na koncu ktorej nie możesz wygrac.

174 Ostatnio edytowany przez bullet (2019-03-06 15:02:06)

Odp: Czy jest jeszcze szansa?
Nathan napisał/a:

Zdaję sobie z tego sprawę.
Ale z drugiej strony nie potrafię i nie chcę się poddać.
Bo nie chcę by z tyłu głowy siedziało mi pytanie - dlaczego nie próbowałeś?

Ja próbowałem 2,5 roku i nic z tego nie wyszło
z jednej strony faktycznie, próbowałem i mam czyste sumienie z drugiej ...
wszyscy mają to w d...ie, a ja jestem frajerem bo zmarnowałem 2,5 roku zamiast zasadzić jej od razu kopa.
U ciebie będzie dłużej ale ostatecznie będzie to czas zmarnowany.

Jeszcze raz , reasumując, nie wierz, że to byt raz.
Pewnie niejednokrotnie "jechała po bandzie" lecz tym razem ZONK, a teraz płacz i zgrzytanie zębami.
Każdy zdradzający relatywizuje swoją zdradę. Twoja jż robi to dokładnie w ten sposób.

Ty jesz szykowałeś samochód dla niej, pucowałeś i polerowałeś go.
Ona tez polerowała  ...

175

Odp: Czy jest jeszcze szansa?

Jeśli jesteś pewien, że dasz radę tak żyć, to próbuj.

Współczuję Ci tylko tego życia w zwieszeniu i czekanie na decyzję żony.

176

Odp: Czy jest jeszcze szansa?

Teraz to już tylko tlumaczysz się sam przed sobą, bo boisz się innego życia.

177

Odp: Czy jest jeszcze szansa?
Nathan napisał/a:

Noc na przemyślenia, rano daję żonie trzy opcje - usunie i próbujemy ratować nasze małżeństwo, urodzi i odda do adopcji lub swojej matce na wychowanie, albo koniec [...]
Dla mnie nie ma opcji by dowód zdrady biegał mi po domu, tym bardziej że skomplikowało by to sprawy finansowe i wychowawcze.
Poza tym - to że wciąż ją kocham nie znaczy że jestem głupi - straciła moje zaufanie i nie wezmę na siebie ryzyka że zostanę jeleniem do płacenia gdy znowu jej coś odbije.
Nie bardzo wiem co począć, dlatego proszę o rady - u niej to ósmy tydzień, więc czas ucieka...

myślę że sytuacja jest wystarczająco skomplikowana i nie faworyzowałbym jakiejkolwiek opcji chociażby pośrednio (czyli z sugestią że wtedy może próbujemy), warto też wziąć pod uwagę np. możliwe konsekwencje dla zdrowia

Husky napisał/a:

Nie chcę offtopować, ale... Z tego co kojarzę to przed Twoją dzisiejszą reakcją na moje wypowiedzi nie miałyśmy okazji do interakcji, nie rozumiem więc za bardzo skąd tak silne stwierdzenie, że mnie „nie trawisz” i nie wiem, czym jest uzasadniona Twoja „alergia”

też nie wiem:P ale zdarzały mi się takie sytuacje np. z canariosem i hmm chyba pozostaje przyjąć do wiadomości;) mój dawny kolega mówił "z pustego i Salomon nie naleje" nie wiem co miał na myśli ale skojarzyło mi się:P

WiolaK napisał/a:

Widzę autorze,że nie znajdziesz tu odpowiedzi na swoje pytania.Dziwi mnie tylko fakt,że tak dużo kobiet jest za tym,abyś zostawił dom żonie,wybaczyl itp.
A nawet jeżeli chcesz aborcji to co z tego?Żyjemy w Państwie gdzie ludzie robią to na codzień i się tym nie chwalą.Nie popieram rzecz jasna aborcji,ale każdy robi co mu się podoba.
Więc zacznij od  wyprowadzki żony na kilka dni.Bez córki.Gdzieś do hotelu,żeby miała czas przemyśleć.Celowo nie do mamy.
A potem już jej decyzja.Powiem Ci,już ktoś to pisał wyżej,po aborcji żona może bardzo żałować i nie będzie już tą samą kobietą.Tak miała moja znajoma

nie byłem w takiej sytuacji, po żadnej ze stron, ale tak bym chyba zrobił, taka hibernacja emocjonalna;) i zajęcie się tylko sobą

178 Ostatnio edytowany przez Nathan (2019-03-06 15:18:25)

Odp: Czy jest jeszcze szansa?

Burzowy - tylko głupcy się nie boją, ludzie mądrzy potrafią panować nad strachem.

Ja akurat nie boję się o siebie - bo dam sobie radę.
Bez żony - paradoksalnie - byłoby mi nawet łatwiej.
Jestem w takiej sytuacji w której nic nie muszę - dom, stabilizacja finansowa, zdrowie i świetna kondycja, powodzenie u kobiet - niczego mi nie brakuje.

Natomiast boję się - a raczej martwię co - w przypadku rozwodu - czeka żonę i - w szczególności - córkę.

179

Odp: Czy jest jeszcze szansa?
Nathan napisał/a:

Zdaję sobie z tego sprawę.
Ale z drugiej strony nie potrafię i nie chcę się poddać.
Bo nie chcę by z tyłu głowy siedziało mi pytanie - dlaczego nie próbowałeś?

Wiem, że teraz jest natłok zdarzeń i ciśnienie na decyzje. Natomiast trzeba rozdzielić 2 sprawy
  1. decyzja o aborcji (wykonaniu lub nie) 
  2. Wasze dalsze bycie razem

Jeżeli łączysz scenariusze, to siłą rzeczy jest to rodzaj presji dot. aborcji.
Tej drugiej decyzji nie podejmiecie szybko - to co się stało rani tak głęboko i nieodwracalnie zmienia myślenie o sobie, że potrzeba czasu i zdecydowanie terapii, aby poskładać do kupy, przepracować i ustalić czy jest jeszcze miejsce dla Was razem. Terapia zajmie tygodnie, a raczej miesiące, może lata. Jak nie przepracujecie tego dokładnie to wróci.
Może warto spróbować powalczyć o siebie, chociaż dla córki, która będzie miała Was oboje, będzie widziała, że próbujecie, że chcecie.

Nie wykluczałbym żadnego scenariusza, nawet takiego, że będziecie razem wychowywać to dziecko. Nie teraz.
Teraz ona musi podjąc decyzję jak chce postąpić z dzieckiem... cokolwiek nie zrobi przed nią lub przed wami mnóstwo traumy.
Jak będzie chciała urudzić, będzie Wam trudno być razem, uważam, że każdy facet w takiej sytuacji ma prawo odejść. Powinna to wiedzieć.
Jeżeli zdecyduje się na aborcję, to będzie musiała z tym żyć, co na pewno łatwe nie jest tym bardziej przez okoliczności.
Nie wierzę, że matka nie przebaczy... w końcu.

Może w tej sytuacji warto złożyć wniosek o separację. Niech się toczy... zawsze można wycofać, a jednak to będzie fakt i następstwo tego co się stało.

180

Odp: Czy jest jeszcze szansa?

To jeszcze muszę napisać- niezależnie os światopoglądów:
Jeżeli oboje nie macie takich samych, liberalnych poglądów na aborcję, to jeżeli do niej dojdzie- wątpię czy będzie to Wam pomagać składać to małżeństwo- stanie się raczej przeszkodą. Pomyśl o tym z psychologicznego, nie światopoglądowego punktu widzenia.

181

Odp: Czy jest jeszcze szansa?
Nathan napisał/a:

Natomiast boję - a raczej martwię co - w przypadku rozwodu - czeka żonę i - w szczególności - córkę.

Ona wcale nie musiałby mieć tak źle gdyby nie zrezygnowała w tym momencie z pracy (to w tej sytuacji było bardzo nierozsądne).
Przecież wie z kim się przespała. Dlaczego tamten facet miałby uniknąć odpowiedzialności?
Inna rzecz, że osobiście uważam, że to nie był ich pierwszy raz...

182 Ostatnio edytowany przez Nathan (2019-03-06 15:31:26)

Odp: Czy jest jeszcze szansa?

Ela - mieliśmy podobne poglądy, do czasu...

Roxann - na 99 procent był pierwszy, ale nie widzę potrzeby by Cię przekonywać.
A jej odejście z pracy wcale nie było nierozsądne - przecież to przez tę pracę zaczęły się wszystkie problemy.
Poza tym - z brzuchem i tak by tam długo nie popracowała.

183

Odp: Czy jest jeszcze szansa?
Nathan napisał/a:

Przecież wie z kim się przespała. Dlaczego tamten facet miałby uniknąć odpowiedzialności?
Inna rzecz, że osobiście uważam, że to nie był ich pierwszy raz...

Chociaż Nathan twierdzi, że tylko raz i widzę, że jest o tym przekonany, to prawda jest taka, że Zdradzeni wypierają... To naturalny mechanizm obronny.

184

Odp: Czy jest jeszcze szansa?
Nathan napisał/a:

Roxann - na 99 procent był pierwszy, ale nie widzę potrzeby by Cię przekonywać.
A jej odejście z pracy wcale nie było nierozsądne - przecież to przez tę pracę zaczęły się wszystkie problemy.

Ok, w sytuacji, gdyby nie była w ciąży albo ją usunęła, to tak. Jednak w sytuacji decyzji o urodzeniu i ew rozwodu, pozbawiła siebie środków przysługujących jej z tytułu urlopu macierzyńskiego itd.

185

Odp: Czy jest jeszcze szansa?

Tych poglądów nie zmienia się jak wiatr zawieje...

186 Ostatnio edytowany przez Roxann (2019-03-06 15:42:10)

Odp: Czy jest jeszcze szansa?
Roxann napisał/a:
Nathan napisał/a:

Roxann - na 99 procent był pierwszy, ale nie widzę potrzeby by Cię przekonywać.
A jej odejście z pracy wcale nie było nierozsądne - przecież to przez tę pracę zaczęły się wszystkie problemy.

Ok, w sytuacji, gdyby nie była w ciąży albo ją usunęła, to tak. Jednak w sytuacji decyzji o urodzeniu i ew rozwodu, pozbawiła siebie środków przysługujących jej z tytułu urlopu macierzyńskiego itd.

Edit: poza tym to nie od pracy się zaczęły problemy, te problemy stworzyła Twoja małżonka. Ona nie jest dzieckiem, którego masz pilnować i chronić, by nie zrobiło przypadkiem czegoś głupiego czy nie popadło w złe towarzystwo. I co teraz zrobisz? Nawet jak usunie ciążę? Zabronisz jej iść do pracy? Spotykać ze znajomymi? Zamkniesz w domu albo zlecisz mamusi by ją pilnowała?
Ani praca ani dziecko nie jest i nie było powodem Waszych obecnych problemów. Na nie od jakiegoś czasu "pracowała" Twoja szanowna małżonka.

187 Ostatnio edytowany przez Szary80 (2019-03-06 15:42:42)

Odp: Czy jest jeszcze szansa?
Nathan napisał/a:

Mordimer - Nie tylko ze względu na córkę - być może jestem głupi, ale wciąż kocham zonę.
Inaczej nie zastanawiałbym się co z nią będzie w przypadku rozwodu.

John doe - raczej nie, mi przynajmniej nie chciało by się jeździć kilkaset kilometrów by sobie  - puknąć - .
Poza tym - nie ryzykowałaby seksu bez zabezpieczenia.



Tak czytam to wszystko co piszesz i ręce opadają . Uwierz mi ze dla dobrego seksu nie ma problemu z kilometrami , naprawdę .
Bronisz swojej żony uparcie i żadne rady tutaj Ci nie pomogą . Niepotrzebnie post zakładałeś bo i tak sam już wiesz co masz robić bo ludzie którzy tutaj już to przerabiali i w sumie dobrze Ci radzą nie biją Ci tutaj piany tylko byś trzeźwo spojrzał na cała sprawę . Już Ci pisałem wcześniej , ze nie patrz na to co masz teraz tylko na to co Cię czeka kiedyś gdy pył opadnie bo to jest najważniejsze .

188

Odp: Czy jest jeszcze szansa?

Ela - nie wiatr tylko matka.
Żona wciąż twierdzi że nie chce rodzić.

Roxann - gdy podjęła decyzję o odejściu z pracy tematu ciąży jeszcze nie było.

Tak się teraz zastanawiam - gdy przyznała mi się do zdrady przegadaliśmy tyle godzin,  a żadne nie wpadło na myśl o ciąży.
Co ciekawe - kazałem jej iść się przebadać pod kątem chorób ale ciąża nie przyszła mi do głowy...

189

Odp: Czy jest jeszcze szansa?
Nathan napisał/a:

Tak się teraz zastanawiam - gdy przyznała mi się do zdrady przegadaliśmy tyle godzin,  a żadne nie wpadło na myśl o ciąży.
Co ciekawe - kazałem jej iść się przebadać pod kątem chorób ale ciąża nie przyszła mi do głowy...

A może to jednak Twoje dziecko? Bierzesz w ogóle taką opcję (tak wiem, że to w tej sytuacji abstrakcja) pod uwagę?
Może "po" w emocjach Was poniosło.. itd. No nie wiem, tak tylko gdybam...

190

Odp: Czy jest jeszcze szansa?

Witaj
Masz problem i to duży a jego częścią jest zdrada i ciąża żony. Zobacz co piszesz w 1 poście

Niestety, dwa lata temu żona postanowiła zmienić pracę na bardziej ambitną, no i się zaczęło...

Nasze życie rodzinne zaczęło się psuć

Gdyby nie ciąża jak myślisz doąkd zmierzało wasze małżeństwo? Bo według mnie do miejsca gdzie powiedziałbyś mam dość. Widzisz to? Postawiła pracę ponad Ciebie i córkę a temat pracy przez ciąże nie został przepracowany.

Rozmawialiśmy bardzo długo - zaproponowała że odejdzie z tej pracy, zerwie kontakty z głupimi koleżankami, że zrobi wszystko by naprawić swój błąd.

To odejście z pracy miało być dla Ciebie? Bo tego powinna chcieć ona a nie Ty

Po powrocie dowiaduję się że żadnego zabiegu nie będzie, żona urodzi, a ja mam uznać i wychować jak swoje.

Od kogo się dowiadujesz?

Noc na przemyślenia, rano daję żonie trzy opcje - usunie i próbujemy ratować nasze małżeństwo, urodzi i odda do adopcji lub swojej matce na wychowanie, albo koniec.

W pełni ciebie rozumiem też nie umiałbym wychowywać cudzego dziecka powstałego ze zdrady

Odpowiedź - płacz, prośby, błagania - jak usunie to matka ją znienawidzi, jak urodzi  i odda to co powiemy naszej córce, że nie chce żyć beze mnie...

I niby jak ona to sobie wyobrażała?

Jeśli zostaniecie ze sobą to długa droga przed Tobą to że wybaczyłeś(za wcześnie) a właściwie chcesz wybaczyć nie oznacza, że to już zrobiłeś i nie oznacza, że jesteś w stanie przebaczyć. Musisz do siebie dopuszczać również myśl ze wam się nie uda.

191 Ostatnio edytowany przez Nathan (2019-03-06 16:12:05)

Odp: Czy jest jeszcze szansa?

Roxann - nie moje. Koniec kropka.

Szary - właśnie dlatego jestem na tym forum, bo uważam że moje -  trzeźwe spojrzenie -   może mieć problemy z ową trzeźwością.

I nie bronię żony - trochę ją znam,  nie dałaby rady ukryć przede mną czegoś więcej.
Trochę już lat minęło a ona nigdy nie potrafiła kłamać. Są ludzie którzy to potrafią - ona nawet jak bardzo chciała to jej nie wychodziło.
Nie wierzę by się nauczyła w tak krótkim czasie.
Zresztą - jeśli mielibyśmy zostać razem zawsze mogę zażądać badania na wariografie - żaden problem.

Co do żony - Jest bardzo podatna na tzw. psychologię tłumu.
Towarzystwo lubiące przygodny seks, alkohol - i ona.
Chyba podświadomie tego się właśnie obawiałem.
I właśnie dlatego nie podobała mi się ta jej nowa praca i towarzystwo.

Maku - odejście z pracy miało być dla nas - czyli dla rodziny.
Żona zrozumiała - przynajmniej takie były jej słowa - swoje błędy.
O zmianie planów dowiedziałem się od żony - nie było mnie przy jej rozmowie z matką.
Że długa droga przed nami - wiem, zastanawiałem się nad terapią, ale pojawił się brzuch.

192

Odp: Czy jest jeszcze szansa?

Prawda zawsze wyjdzie na jaw babcia na łożu śmierci wygada się twojej córce i zobaczysz jakie konsekwencje będą wtedy. Powodzenia sam musisz sobie poradzić bo nikt tylko ty wiesz co jest najlepsze w tej sytuacji dla ciebie i twojej rodziny. Powodzenia żeby sytuacja się rozwiązała jak najlepiej dla was wszystkich i dla maleństwa.

193

Odp: Czy jest jeszcze szansa?
Ania000 napisał/a:

Prawda zawsze wyjdzie na jaw babcia na łożu śmierci wygada się twojej córce i zobaczysz jakie konsekwencje będą wtedy. Powodzenia sam musisz sobie poradzić bo nikt tylko ty wiesz co jest najlepsze w tej sytuacji dla ciebie i twojej rodziny. Powodzenia żeby sytuacja się rozwiązała jak najlepiej dla was wszystkich i dla maleństwa.

Decyzja co do aborcji nie należy do niego.

194 Ostatnio edytowany przez Nathan (2019-03-06 16:29:08)

Odp: Czy jest jeszcze szansa?

Na łożu śmierci się wygada - i co z tego?
Córka wychowywana w zdrowym podejściu i chroniona przed fanatykami zrozumie.
Zresztą nie powiedziałem że zamierzam ją okłamywać - na razie nic nie wie, ale to kwestia czasu.
Konsekwencje - no właśnie najgorsze będą w przypadku rozwodu.
I to nie dla mnie.

Maku - dokładnie.

195

Odp: Czy jest jeszcze szansa?
Nathan napisał/a:

Na łożu śmierci się wygada - i co z tego?
Córka wychowywana w zdrowym podejściu i chroniona przed fanatykami zrozumie.
Zresztą nie powiedziałem że zamierzam ją okłamywać - na razie nic nie wie, ale to kwestia czasu.
Konsekwencje - no właśnie najgorsze będą w przypadku rozwodu.
I to nie dla mnie.

Maku - dokładnie.

Jeśli żona zdecyduje się na aborcję to nie ma sensu córki informować a jeśli zdecyduje się urodzić i oddać do adopcji to...ciężka sprawa.

Posty [ 131 do 195 z 1,397 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 22 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Czy jest jeszcze szansa?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024