jakbyś umiejąc świetnie poruszać się decyzyjnie - decyzyjności pozbawiał najbliższych
Co masz na myśli? gdzie to widzisz?
Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!
Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Czy jest jeszcze szansa?
Strony Poprzednia 1 … 17 18 19 20 21 22 Następna
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
jakbyś umiejąc świetnie poruszać się decyzyjnie - decyzyjności pozbawiał najbliższych
Co masz na myśli? gdzie to widzisz?
Random - akurat jeśli chodzi o takie sprawy jak wybaczyć zdradę czy nie, rozwodzić się czy nie, żądać wyprowadzki żony czy pozwolić jej zostać, pomóc jej finansowo czy zostawić samej sobie, próbować żyć w zgodzie czy okazywać wrogość - to są TYLKO MOJE decyzje i to ja poniosę ich konsekwencje.
Nie pozbawiam decyzyjności żony - ona może decydować o sobie i swoim życiu.
A później sama oceni czy jej decyzje były dobre.
Paavloock - jeszcze razem, ale to kwestia kilku dni.
Nathan jak na obecną chwilę wyglądają Twoje sprawy?
Żona już się wyprowadziła, jak zachowuje się w stosunku do Ciebie, rozmawiacie ze sobą, jak wyglądają jej relacje z waszą córką.
Jeszcze się nie wyprowadziła, fachowcy zawalili termin, na wtorek mieszkanie powinno być gotowe.
Relacje mamy dobre ( jak na sytuację w której jesteśmy), z córką też nie jest źle.
Żona cały czas się stara wynagrodzić nam to wszystko - czasem aż za bardzo.
Może i przyzwoity z Ciebie mężczyzna, ale masz problem z rozpoznawaniem granic własnych i cudzych.
Nie jest przyzwoitym mężczyzną ktoś, kto wywiera na kobietę presję, żeby ta usunęła ciążę. Nie jest i kropka.
W warunkach, jakie zostały opisane w wątku, nie było szans, żeby żona podjęła taką decyzję całkowicie samodzielnie.
Zrobiła to pod presją.
Zresztą widać, że ona żadnych decyzji samodzielnie nie podejmuje.
I to powoduje, że wszelkie inne dywagacje już tylko budzą niesmak.
Wiem, że zaraz będzie krzyk, że "my kobiety" pewnie uważamy, że Nathan powinien utrzymywać żonę i cudze dziecko jakby nic się nie stało.
Nie, nie uważamy.
Nie miał ani żadnych obowiązków, ani żadnych praw wobec tego dziecka.
Ela210 napisał/a:Może i przyzwoity z Ciebie mężczyzna, ale masz problem z rozpoznawaniem granic własnych i cudzych.
Nie jest przyzwoitym mężczyzną ktoś, kto wywiera na kobietę presję, żeby ta usunęła ciążę. Nie jest i kropka.
W warunkach, jakie zostały opisane w wątku, nie było szans, żeby żona podjęła taką decyzję całkowicie samodzielnie.
Zrobiła to pod presją.
Zresztą widać, że ona żadnych decyzji samodzielnie nie podejmuje.
I to powoduje, że wszelkie inne dywagacje już tylko budzą niesmak.
Wiem, że zaraz będzie krzyk, że "my kobiety" pewnie uważamy, że Nathan powinien utrzymywać żonę i cudze dziecko jakby nic się nie stało.
Nie, nie uważamy.
Nie miał ani żadnych obowiązków, ani żadnych praw wobec tego dziecka.
A gdzie on wywiera presję na usunięcie dziecka?
Dla przypomnienia:
I znowu przeprosiny, błagania, obietnica że usunie byle bym tylko wybaczył.
Szybka decyzja, załatwiamy zabieg, ustalamy termin, wszystko gotowe, wyjazd za trzy dni.
Nagle odwiedza nas jej matka ( pod moją nieobecność ) widzi przygotowania do wyjazdu, pyta a żona o wszystkim jej mówi i - trach. Matka robi jej pranie mózgu.
Po powrocie dowiaduję się że żadnego zabiegu nie będzie, żona urodzi, a ja mam uznać i wychować jak swoje.
Stawiam veto - żona w płacz, ja w samochód i do motelu.
Noc na przemyślenia, rano daję żonie trzy opcje - usunie i próbujemy ratować nasze małżeństwo, urodzi i odda do adopcji lub swojej matce na wychowanie, albo koniec.
Presja nazywasz to że dał jej możliwość dokonania wyboru? Postawił sprawę jasno jak to widzi i co ona może zrobić. To źle?
Maku - według niektórych źle.
Miałem się nie odzywać tylko czekać aż ciąża będzie zaawansowana albo jeszcze lepiej żeby żona urodziła.
Wtedy nie mógłbym się pozbyć z domu żony i musiałbym utrzymywać ją i jej dzieciaka.
Bo przecież jestem facetem - a facet jest tylko od płacenia, nawet jeśli żona się puści i przyniesie do domu małego pasożyta.
Maku - według niektórych źle.
Miałem się nie odzywać tylko czekać aż ciąża będzie zaawansowana albo jeszcze lepiej żeby żona urodziła.
Wtedy nie mógłbym się pozbyć z domu żony i musiałbym utrzymywać ją i jej dzieciaka.
Bo przecież jestem facetem - a facet jest tylko od płacenia, nawet jeśli żona się puści i przyniesie do domu małego pasożyta.
Czytaj ze zrozumieniem.
Napisałam coś zupełnie innego.
Ale Ty i tak będziesz się upierał, że chodzi o to, żebyś płacił - bo tak Ci wygodnie.
Edit: pozbyć się żony wcale nie chciałeś, bo z nią jednak też Ci wygodnie.
A niby jak to sobie wyobrażasz?
Co by jadła, za co pieluchy kupowała, mleko i inne rzeczy?
Za co kupiła by wózek i resztę?
Z jakiej racji miałbym udostępniać pokój dla jej dzieciaka, płacić podwyższone rachunki za prąd, wodę, gaz?
Co z meldunkiem dzieciaka?
I nie pisz bzdur że nie chciałem się jej pozbyć - jak tylko podjąłem decyzję o rozwodzie jasno powiedziałem że ma się wyprowadzić.
Nathan a czy ona chce się z tobą rozstać?
To chyba wiadome, że nie chce. To jest uwarunkowane biologicznie i gdy taka laska poddaje się instynktom, to jednego samca chce mieć do zapewniania jej zasobów, a innych chce do płodzenia dzieci/seksu, stąd moje zdanie cały czas jest takie, że z Nathanem dzieci już mieć nie chciała, ale z bardziej męskimi ogierami jak najbardziej. Teraz będzie skrucha, bo traci dużo. Nowego męża tak łatwo nie znajdzie, gdy tylko powie co zrobiła poprzedniemu. Ogiera do bzykania już łatwiej.
Nie chciala czy nie mogła bo autor nie chciał? To losowy wypadek czy decyzja jednostronna czy obustronna sorry jeśli już było o tym..długi wątek..
Tak było o tym parę razy.
Żona nie chciała więcej dzieci i Autor też ich nie chciał uzgodnili to ze sobą.Zabezpieczył się przed tym najskuteczniej bo mu wolno i miał prawo oraz za przyzwoleniem i zgodą żony co do metody.
Skoro decyzja wspólna to ok.
Tak mi przyszło do głowy bo rysuje się obraz małżeństwa gdzie jest 1 kierownik..
Skoro decyzja wspólna to ok.
Tak mi przyszło do głowy bo rysuje się obraz małżeństwa gdzie jest 1 kierownik..
Może tak może nie a jeśli nawet to tak obojgu pasowało widocznie do czasu - nie przesadzaj.
Decyzja o zmianie pracy też pewnikiem była wspólna , kto jest jasnowidzem i wie co będzie w przyszłości ludzie się zmieniają jednak
i czasem w zaskakujący sposób ,ale to też już było wałkowane nie raz.
Pasowało czy nie pasowało:) ale dzięki temu są tu gdzie są. A Nathan tego nie kuma u z inną Panią dojdzie w to samo miejsce. Proste jak budowa cepa.
Na razie Autor nie wyrywa się za specjalnie do związku i znajomości z innymi paniami jak będzie i co z tym zrobi to jego decyzja .
Jak nie zrobi gruntownej inwentury to istnieje możliwość że zrobi tak jak napisałaś .
Czyli, ze zdrada to naturalna odpowiedź na bycie dominującą (czego sie od faceta zresztą oczekuje) strona w zwiazku?
Czyli, ze zdrada to naturalna odpowiedź na bycie dominującą (czego sie od faceta zresztą oczekuje) strona w zwiazku?
Zdradza ten, który czuje się pewniej w związku, któremu mniej zależy, w danej chwili.
Naturalna ?
Jeżeli ktoś zdradę usprawiedliwia tym że była to jakaś odpowiedź to kiepsko i nierozsądnie .
Zdrada to zawsze decyzja jaka szybka by nie była i na jakim poziomie świadoma by nie była to cały czas wybór.
Pod wpływem z ciekawości, dla przyjemności ,z nudów ,zaniedbania ,zaniechania ,poczucia braku czegoś, jakiegoś złudzenia ,braku czegoś ,zawiedzionych oczekiwań, urazów słusznych i nie itp
Zawsze ma się do wyboru trwanie w związku, rozmowy negocjacje ,rozstanie/rozwód lub ,zdradę w odwecie z zemsty z ignorancji w kłamstwach z brakiem odwagi na ogół ,wygody, lekkomyślności czy braku wyobraźni ulegając iluzji że ktoś robi sobie dobrze "nie chcę ranić" jak nikt się nie dowie niezależnie od płci temperamentu przeszłości charakteru i wyznawanej lub nie religii .
Nie, to byłoby uproszczenie Burzowy.
Po pierwsze- może być dominacja bez zbytniej kontroli.
Po drugie najlepsza jest równowaga i taka swoboda, by mogli sobie pozwolić oboje na znalezienie się po obu stronach barykady.
Zdradza ktoś kto nie ma odwagi walczyć o swoje w związku- więc ja NIE obwiniam Nathana- pokazuję mu tylko skutki jego wyborów.
Z moich obserwacji na tym forum- męska chęć kontroli owocuje wybraniem partnerki, na którą można wpływać.
Tylko że nie żyje się z nią w wysokiej wieży- tylko wśród ludzi i ktoś wpłynie skuteczniej.
nie mówię o zdradach tylko dla seksu- ale to męska specjalność.- kobiety najczęściej coś z tyłu głowy mają- niezależnie od deklaracji..
A niby jak to sobie wyobrażasz?
Co by jadła, za co pieluchy kupowała, mleko i inne rzeczy?
Za co kupiła by wózek i resztę?
Z jakiej racji miałbym udostępniać pokój dla jej dzieciaka, płacić podwyższone rachunki za prąd, wodę, gaz?
Co z meldunkiem dzieciaka?I nie pisz bzdur że nie chciałem się jej pozbyć - jak tylko podjąłem decyzję o rozwodzie jasno powiedziałem że ma się wyprowadzić.
finansowo pewnie jest to możliwe, trzeba by postarać się o alimenty ze strony mężczyzny współodpowiedzialnego za tę sytuację, są też świadczenia pomocy społecznej pozwalające na częściowe pokrywanie kosztów. ceny mediów i warunki lokalowe - możliwe do uzgodnienia pomiędzy obecnymi/byłymi małżonkami w zależności czy rozwiodą się, można pozostać przy mieszkaniu wspólnym lub żyć osobno. Nie mam dzieci i nie będę mieć, ale wyobrażając sobie taką sytuacje myśle że byłoby możliwe dobre rozwiązanie, chociaż z dostępnych informacji wnioskuje w tym przypadku taka dyskusja nie jest aktualna
Czyli, ze zdrada to naturalna odpowiedź na bycie dominującą (czego sie od faceta zresztą oczekuje) strona w zwiazku?
chyba tak to nie działa:)
Nie mam dzieci i nie będę mieć, ale wyobrażając sobie taką sytuacje myśle że byłoby możliwe dobre rozwiązanie, chociaż z dostępnych informacji wnioskuje w tym przypadku taka dyskusja nie jest aktualna
Dobre? w takiej sytuacji nie ma dobrego rozwiązania, autor i jego żona postąpili w możliwy w tym momencie sposób. Czy są z tego zadowoleni? na pewno nie ale dzięki temu może będą mogli zachować w miarę dobre relacje co przełoży się na córkę.
A jednocześnie wiemy, ze zdradzani są goście, którzy dają swobodę. Czyli gdzie ten złoty srodek i dlaczego kobieta znow wychodzi na idiotke, za którą trzeba takie rzeczy ogarniac?
A jednocześnie wiemy, ze zdradzani są goście, którzy dają swobodę. Czyli gdzie ten złoty srodek i dlaczego kobieta znow wychodzi na idiotke, za którą trzeba takie rzeczy ogarniac?
Zapewne Nathan dobrze wie, iż wziął sobie za żonę idiotkę. Dlatego teraz robi za nią różne ruchy, bo wie, iż ona sama nie jest w stanie sobie poradzić.
Krótko mówiąc, sam sobie zapracował na swoją sytuację. Wziął głupola, ma głupola.
Maku - według niektórych źle.
Miałem się nie odzywać tylko czekać aż ciąża będzie zaawansowana albo jeszcze lepiej żeby żona urodziła.
Wtedy nie mógłbym się pozbyć z domu żony i musiałbym utrzymywać ją i jej dzieciaka.
Bo przecież jestem facetem - a facet jest tylko od płacenia, nawet jeśli żona się puści i przyniesie do domu małego pasożyta.
Nie rozumiem jednego - dlaczego uważasz, ze musialbys uznac i utrzymywać obce dziecko? Dlaczego zona nie mogla pociągnąć do odpowiedzialności (także finansowej) tamtego gostka?
Od początku ignorujesz lub odrzucasz posty ludzi, którzy probuja cos wnieść do twojej sytuacji, pomoc ci zrozumieć sytuacje. Odrzucasz to, a to nie my mamy problem, tylko Ty. Nie watpie, ze sobie to jakos rozwiążesz, ale czy najlepiej, jak można by było?
Nie rozumiem Nathan- dlaczego nie mogłes sobie odpuścić wtrącania się w nie Twoje sprawy.
Może i przyzwoity z Ciebie mężczyzna, ale masz problem z rozpoznawaniem granic własnych i cudzych.
Nie rozumiem jednego - dlaczego uważasz, ze musialbys uznac i utrzymywać obce dziecko? Dlaczego zona nie mogla pociągnąć do odpowiedzialności (także finansowej) tamtego gostka?
Od początku ignorujesz lub odrzucasz posty ludzi, którzy probuja cos wnieść do twojej sytuacji, pomoc ci zrozumieć sytuacje. Odrzucasz to, a to nie my mamy problem, tylko Ty. Nie watpie, ze sobie to jakos rozwiążesz, ale czy najlepiej, jak można by było?
No, ale to żona miała pociągać tamtego gostka do odpowiedzialności, nie Nathan. Najwyraźniej nie chciała.
Ela210 napisał/a:Nie rozumiem Nathan- dlaczego nie mogłes sobie odpuścić wtrącania się w nie Twoje sprawy.
Może i przyzwoity z Ciebie mężczyzna, ale masz problem z rozpoznawaniem granic własnych i cudzych.Benita72 napisał/a:Nie rozumiem jednego - dlaczego uważasz, ze musialbys uznac i utrzymywać obce dziecko? Dlaczego zona nie mogla pociągnąć do odpowiedzialności (także finansowej) tamtego gostka?
Od początku ignorujesz lub odrzucasz posty ludzi, którzy probuja cos wnieść do twojej sytuacji, pomoc ci zrozumieć sytuacje. Odrzucasz to, a to nie my mamy problem, tylko Ty. Nie watpie, ze sobie to jakos rozwiążesz, ale czy najlepiej, jak można by było?
No, ale to żona miała pociągać tamtego gostka do odpowiedzialności, nie Nathan. Najwyraźniej nie chciała.
Ale to Nathan uważa, ze musiałby utrzymywać to dziecko, a to wcale nie musiałoby tak wyglądac. Dlaczego nie rozmawial o tym z zoną?
A gdzie napisałem że nie rozmawialiśmy o tym?
Rozmawialiśmy i nie było mowy o szukaniu typa bo przecież chciała usunąć.
A jak pod wpływem matki zmieniła zdanie i zaczęła knuć to dla mnie stało się jasne że chcę rozwodu i jej wyprowadzki.
Nie chciałem jej razem z tym dzieciakiem w domu, mam do tego prawo.
Dobrze wiem jak to wygląda - nawet jakby typa znalazła to alimenty byłyby niskie a pomoc społeczna by ją olała - bo przecież ja dobrze zarabiam.
Do tego ewentualne pozbycie się z domu jej razem z dzieciakiem byłoby bardzo trudne.
Według planu jej matki tak właśnie miało być - jak już urodzi to będę musiał ją utrzymywać, a jak spróbuję odmówić to zrobią ze mnie zwyrola.
Bez przesady.. Nie demonizuj tesciowej i polskiego prawa. To nie starożytny Rzym
Badanie DNA i zaprzeczenie ojcostwa to nie problem. A podział majątku i tak zgodny z tym jak ustaliliscie układy wcześniej
Teraz to ona może próbować zrobić z Ciebie zwyrola który chce zabrać jej córkę. I nie sadzisz chyba ze koleżanki z pracy potwierdza romans?
Po prostu nie gwalć logiki twierdząc ze kierował Toba rozsądek..
Nie demonizuję polskiego prawa - po prostu dobrze wiem że pozbycie się jej z małym dzieckiem byłoby prawie niemożliwe.
Znam sytuację w której kobieta wynajmująca mieszkanie zaszła w ciążę i przestała płacić, teraz jest już prawie rok po porodzie i dalej nie płaci, a właściciel mieszkania nie może się jej pozbyć.
To obca kobieta, a co dopiero pozbycie się żony.
Zresztą, napisałem wyraźnie że nie chciałem tego dzieciaka w domu - tak trudno to zrozumieć?
Ależ łatwo.. emocjami do których masz prawo.
Niepotrzebna ta cała nadbudowa ze niby musialbys utrzymywac to dziecko i nie dostałvys rozwodu. Bo to nieprawda.
Chciales zapanować bad sytuacją i pozbyć się owocu hańby.
Decyzje niby zony. Ale Ty tego chciales wbrew rozsadkowi.
Ależ łatwo.. emocjami do których masz prawo
Niepotrzebna ta cała nadbudowa ze niby musialbys utrzymywac to dziecko i nie dostałvys rozwodu. Bo to nieprawda.
Chciales zapanować bad sytuacją i pozbyć się owocu hańby.
Decyzje niby zony. Ale Ty tego chciales wbrew rozsadkowi.
łał…. Super że jakieś prawo mu jednak przysługuje
według mnie - mamy tu faceta - zaradny, trzeźwo myślący z wartościami … poukładany, wie na co się zgadza a na co nie - i pewnie to zrobiło wrażenie na jeszcze żonie .
Dzięki tej zaradności żona nie musiała pracować, żyli sobie , ..żyli fajnie ….. mąż , żona , dziecko …
Żonie wolność zaszkodziła … nuda??? nowość ??? testowanie granic???? no nie wiadomo co ?
Zdrada / ciąża- czyli mówiąc najprościej - przekroczyła granice na jakie się umawiali - (te same jak większość ludzi którzy sobie coś ślubują /obiecują ) … Ta jej eskapada nie spowodowała u Nathana zmiany uczuć... kocha ja nadal, ale że jest człowiekiem z konkretnymi granicami …. to jasno i konkretnie wyjaśnił co się skończyło , czego nie akceptuje , ale nie wykopał jej z domu jakby to zrobiło większość "chrześcijan" … tylko pomógł na starcie … nie skreślił jej jako człowieka … tylko jako żonę .
Ja tu widzę człowieka który rozumie że ludzie są ludźmi i mogą popełniać błędy....
I to jest również wynik rozsądnego myślenia … nie mamy na nikogo gwarancji.... możemy tylko pytać siebie na co się zgadzamy a na co nie .
Wow! Masz inne zdanie niż ja ..wow!! no super odkrycie .życzę dalszych na forum i wybacz ze nie padam na kolana przed nim. )
inne zdanie niż ja:D:D
A jednocześnie wiemy, ze zdradzani są goście, którzy dają swobodę. Czyli gdzie ten złoty srodek i dlaczego kobieta znow wychodzi na idiotke, za którą trzeba takie rzeczy ogarniac?
hmm swoboda to coś co mam z założenia i nikt nie musi mi tego dawać. a patrząc od drugiej strony, jaki jest sens ograniczania wolności jeśli to miałby być jedyny czynnik, który kogoś utrzyma przy kimś
inne zdanie niż ja:D:D
Burzowy napisał/a:A jednocześnie wiemy, ze zdradzani są goście, którzy dają swobodę. Czyli gdzie ten złoty srodek i dlaczego kobieta znow wychodzi na idiotke, za którą trzeba takie rzeczy ogarniac?
hmm swoboda to coś co mam z założenia i nikt nie musi mi tego dawać. a patrząc od drugiej strony, jaki jest sens ograniczania wolności jeśli to miałby być jedyny czynnik, który kogoś utrzyma przy kimś
ja zawsze wierzyłam że ludzi w związku trzyma właśnie ta wolność i to że mogą rozszerzyć horyzont dzięki poznaniu inności drugiego człowieka ….
jak czytam żale zdradzonych, gdzie zaczyna się od " byliśmy jak dwie połówki pomarańczy"... to myślę że tu tkwi problem. … zamykanie i ograniczanie
Ale... realizowanie swoich zasad wcale nie oznacza szczęśliwego życia … ludzie są słabi... i zawsze mogą popełnić błąd … pytanie na co my mamy sił by nieść konsekwencje czyiś czynów .
Ela - wbrew rozsądkowi?
Kpisz czy żartujesz?
Właśnie najrozsądniejszą rzeczą jaką mogłem zrobić to zabezpieczyć sobie przyszłość.
Szczególnie na wypadek gdyby żona próbowała wprowadzić w życie plan matki.
tak. poszedłeś za emocjami. I przeceniasz teściową, bo Ci to na rękę.
Jak dobrze zrobiłeś, spotka Cię nagroda. Ja jednak sądzę, że zapędziłeś się w kozi róg.
Ale mogę się mylić i oboje z żoną potraficie odciąć wiele rzeczy widząc bieżącą korzyść i nie ma się co o was martwić.
Nie każdy analizuje wszystko pod mikroskopem .
Mylisz się.
Gdybym poszedł za emocjami to wywaliłbym żonę z domu a nagrania knucia z matką trafiłyby do prokuratury.
nudny.trudny napisał/a:inne zdanie niż ja:D:D
Burzowy napisał/a:A jednocześnie wiemy, ze zdradzani są goście, którzy dają swobodę. Czyli gdzie ten złoty srodek i dlaczego kobieta znow wychodzi na idiotke, za którą trzeba takie rzeczy ogarniac?
hmm swoboda to coś co mam z założenia i nikt nie musi mi tego dawać. a patrząc od drugiej strony, jaki jest sens ograniczania wolności jeśli to miałby być jedyny czynnik, który kogoś utrzyma przy kimś
ja zawsze wierzyłam że ludzi w związku trzyma właśnie ta wolność i to że mogą rozszerzyć horyzont dzięki poznaniu inności drugiego człowieka ….
jak czytam żale zdradzonych, gdzie zaczyna się od " byliśmy jak dwie połówki pomarańczy"... to myślę że tu tkwi problem. … zamykanie i ograniczanieAle... realizowanie swoich zasad wcale nie oznacza szczęśliwego życia … ludzie są słabi... i zawsze mogą popełnić błąd … pytanie na co my mamy sił by nieść konsekwencje czyiś czynów .
Widzę to tak, że tu chodzi o złudzenie kontroli. Ważne jest wewnętrzne przekonanie, że w ten sposób ma się wpływ na postępowanie drugiej osoby, że nie zrani, nie skrzywdzi. Ktoś może tak bardzo chcieć nie pozwolić się wykorzystać i zranić i dbać o siebie tak bardzo, że wtedy w relacji z partnerem umacnia siebie kosztem otwartości na partnera.
Ale może być też tak jak W. Trzaskalski wypowiedział się kiedyś, że „wierność psa zależy niekiedy od wytrzymałości smyczy.” ;-))
Przecież prawo wygląda tak, że nawet nie będąc w zalegalizowanym związku z kobietą z dzieckiem można zostać wrobionym w jego utrzymywanie. Wystarczy, że poda Cię za opiekuna i nara. Prawo jest strasznie mizoandryczne, jeżeli można to tak nazwać. Dobrze zrobił, bachor by się urodził to zostałby z nim na amen. A żona widząc jego niechęć dalej spotykałaby się z innymi za plecami, bo on przecież zły, nie akceptuje jej i jej DARU.
A kobiety najwidoczniej nie utrzymasz, założysz smycz to źle i zrobi coś na przekór, swobody za dużo dać też nie można, bo to wykorzysta prędzej czy później. Po prostu nie i uj.
Przecież prawo wygląda tak, że nawet nie będąc w zalegalizowanym związku z kobietą z dzieckiem można zostać wrobionym w jego utrzymywanie. Wystarczy, że poda Cię za opiekuna i nara. Prawo jest strasznie mizoandryczne, jeżeli można to tak nazwać. Dobrze zrobił, bachor by się urodził to zostałby z nim na amen. A żona widząc jego niechęć dalej spotykałaby się z innymi za plecami, bo on przecież zły, nie akceptuje jej i jej DARU.
A kobiety najwidoczniej nie utrzymasz, założysz smycz to źle i zrobi coś na przekór, swobody za dużo dać też nie można, bo to wykorzysta prędzej czy później. Po prostu nie i uj.
Mężczyzna, który wiedział, że nie jest ojcem biologicznym dziecka, a mimo to je uznał, ma prawo się z tego wycofać – zdecydował Sąd Najwyższy
Stanowisko Sądu Najwyższego jest efektem istotnej zmiany prawnego rozumienia ojcostwa – jako więzi głównie biologicznej (sygn. IV CSK 459/11).
A On nawet by nie uznał.
Strachy na Lachy .. ))))
ciekawy cytat wyroku fajnie sie czegos dowiedzieć:)
A kobiety najwidoczniej nie utrzymasz, założysz smycz to źle i zrobi coś na przekór, swobody za dużo dać też nie można, bo to wykorzysta prędzej czy później. Po prostu nie i uj.
jeśli tak jest, to tym bardziej nie ma sensu kontroli:)jeśli chce być, to będzie
Ciekawe gdzie haczyk w tym wszystkim.
ciekawy cytat wyroku fajnie sie czegos dowiedzieć:)
Burzowy napisał/a:A kobiety najwidoczniej nie utrzymasz, założysz smycz to źle i zrobi coś na przekór, swobody za dużo dać też nie można, bo to wykorzysta prędzej czy później. Po prostu nie i uj.
jeśli tak jest, to tym bardziej nie ma sensu kontroli:)jeśli chce być, to będzie
Dokładnie tak, jeśli musisz czy też chcesz kontrolować to znaczy że jest coś bardzo nie tak.
I na takiej kontroli daleko nie zajedziesz.
Ciekawe gdzie haczyk w tym wszystkim.
Nie żeń się Burzowy .
Wiele postów niektórych kobiet w tym wątku utwierdzi Ciebie w tym że nie warto.
Mężczyzna, który wiedział, że nie jest ojcem biologicznym dziecka, a mimo to je uznał, ma prawo się z tego wycofać – zdecydował Sąd Najwyższy
Stanowisko Sądu Najwyższego jest efektem istotnej zmiany prawnego rozumienia ojcostwa – jako więzi głównie biologicznej (sygn. IV CSK 459/11).
A On nawet by nie uznał.
Strachy na Lachy ..))))
Uznał czy nie to nieistotne.
Istotne za to że żony z dzieciakiem bym się nie mógł z domu pozbyć.
I co niby, lodówkę miałbym na kłódkę zamykać?
Gdyby jej na pieluchy brakło to co by zrobiła?
Znając jej matkę to co cenniejsze rzeczy i sprzęt by mi zaczęły wyprzedawać.
random.further napisał/a:jakbyś umiejąc świetnie poruszać się decyzyjnie - decyzyjności pozbawiał najbliższych
Co masz na myśli? gdzie to widzisz?
Przegapiłam jakoś ten wpis, przepraszam.
Jakoś tak własnie Nathana odbieram w Jego wpisach, jako wyprzedzającego w decyzjach i forsujacego własny pogląd wobec chwiejnej Żony. W przypadku gdy Nathan styka się z teściową o sprecyzowanym poglądzie (pomińmy, że moherowy ) to iskrzy. Odnoszę wrażenie że Nathan zawłaszcza dla swoich decyzji szeroki zakres pozostawiając pewne pole dla Żony w wyznaczonym dla Niej zakresie. Już pisałam, że mogę się mylić (wiem dobrze, że za napisanymi słowami tutaj stoją żywi ludzie dużo bardziej skomplikowani niż słowa, które wybiórczo napisali) ale tak właśnie Nathana odbieram. Gdyby Żona napisała tutaj... łatwiej by było ocenić. Ich małżeństwo pękało chyba w ciągu dwóch ostatnich lat, Żona odsuwała się stale od Nathana i od dziecka - dlaczego u licha ? Zaznaczam od razu - nie usprawiedliwia zdrady fakt, że coś się psuło. Ale co się psuło ? I dlaczego ?
maku2 napisał/a:random.further napisał/a:jakbyś umiejąc świetnie poruszać się decyzyjnie - decyzyjności pozbawiał najbliższych
Co masz na myśli? gdzie to widzisz?
Przegapiłam jakoś ten wpis, przepraszam.
Jakoś tak własnie Nathana odbieram w Jego wpisach, jako wyprzedzającego w decyzjach i forsujacego własny pogląd wobec chwiejnej Żony. W przypadku gdy Nathan styka się z teściową o sprecyzowanym poglądzie (pomińmy, że moherowy) to iskrzy. Odnoszę wrażenie że Nathan zawłaszcza dla swoich decyzji szeroki zakres pozostawiając pewne pole dla Żony w wyznaczonym dla Niej zakresie. Już pisałam, że mogę się mylić (wiem dobrze, że za napisanymi słowami tutaj stoją żywi ludzie dużo bardziej skomplikowani niż słowa, które wybiórczo napisali) ale tak właśnie Nathana odbieram. Gdyby Żona napisała tutaj... łatwiej by było ocenić. Ich małżeństwo pękało chyba w ciągu dwóch ostatnich lat, Żona odsuwała się stale od Nathana i od dziecka - dlaczego u licha ? Zaznaczam od razu - nie usprawiedliwia zdrady fakt, że coś się psuło. Ale co się psuło ? I dlaczego ?
Może i tak.
Dla mnie autor ma po prostu własne zdanie i jego się trzyma, myślę że większość z nas tak postępuje.
Czy to jest narzucanie komuś własnej woli? Jeśli tak to większość z nas stosuje przemoc wobec najbliższych .
I uważam że tak powinno być, nie można kochanemu/ej ustępować we wszystkim i tłumaczyć to miłością - jak się to mówi i kota można zagłaskać.
Gdyby Nathan narzucał żonie swoje zdanie czy też ograniczał żonę to tego tematu by nie było - chociaż słownie wyrażał swój sprzeciw wobec jej postępowanie ona postępowała jak postępowała.
Co się zepsuło? powodów może być wiele - możemy tylko zgadywać - może wpływ koleżanek? może alkohol? może uwierzyła że świat należy do niej może coś jej dodano do drinka itd. itd.
Masz rację gdyby jego żona tutaj pisała mielibyśmy większą możliwość postawienia trafnej hipotezy.
Dlatego dziwię się że niektórzy tak jadą po autorze i jak szybko wydają osąd wobec innych.
Może i tak.
Dla mnie autor ma po prostu własne zdanie i jego się trzyma, myślę że większość z nas tak postępuje.
Czy to jest narzucanie komuś własnej woli? Jeśli tak to większość z nas stosuje przemoc wobec najbliższych.
I uważam że tak powinno być, nie można kochanemu/ej ustępować we wszystkim i tłumaczyć to miłością - jak się to mówi i kota można zagłaskać.
Gdyby Nathan narzucał żonie swoje zdanie czy też ograniczał żonę to tego tematu by nie było - chociaż słownie wyrażał swój sprzeciw wobec jej postępowanie ona postępowała jak postępowała.
Co się zepsuło? powodów może być wiele - możemy tylko zgadywać - może wpływ koleżanek? może alkohol? może uwierzyła że świat należy do niej może coś jej dodano do drinka itd. itd.
Masz rację gdyby jego żona tutaj pisała mielibyśmy większą możliwość postawienia trafnej hipotezy.
Dlatego dziwię się że niektórzy tak jadą po autorze i jak szybko wydają osąd wobec innych.
Jasne, że ma własne zdanie, i bardzo dobrze, i pewnie przyzwyczajony jest do sterowania (nie w złym znaczeniu to piszę), do tego sterowania, które utrzymuje codzienność w ryzach i pozwala ‘się dorabiać’, ‘iść do przodu’ , ‘organizować życie’ …itd., itp.
Tylko mi się wydaje, że Jego Żona jest, hm…, jakby to dobrze określić, z deficytem własnego poglądu. Nathan zaraz się oburzy, że głupia nie jest i pewnie nie jest, ale … Ona nie polega na sobie – no tak mi się wydaje. I gdy taka osoba ma obok siebie kogoś pokroju Nathana to pewnie jest Jej do pewnego stopnia wygodnie, że taki Nathan ustawia codzienność na przykład, ale w ostatecznym rozrachunku, w dłuższej perspektywie – zaczyna taki układ ciążyć. I Żona chyba się delikatnie wymiksowywała z takiego układu. W tym zepsuciu coś więcej musiało być jak mi się wydaje. Nie chcę dobijać Nathana i szukać w Nim winy, przecież to On został zdradzony, ale… no cóż, po prostu – usiłuję zrozumieć, że dwoje ludzi niegłupich, sensownie ustawionych i zdrada była możliwa do przerobienia i : zabrakło jednak dobrej woli.
Nathan przecież w pierwszym odruchu CHCIAŁ dawać szansę temu związkowi i wydawało mi się że skoro On potrafi po takim numerze szansę dać to coś w tym jest (bo ja bym raczej nie dała…).
Nie oburzam się - bo w pewnym sensie masz rację.
Deficyt własnego poglądu...
Ciekawe i trafne określenie.
Już pisałem że ona dość łatwo ulegała wpływom - jeśli trafiła pod silną presję nie potrafiła się postawić.
Także w kwestii własnego zdania - i tu widzę niestety mój błąd, bo wiem że gdybym zamiast prosić i tłumaczyć po prostu walnął pięścią w stół - odpuściła by tamto towarzystwo i na żadne integracje przy gorzale nie pojechała.
Swoją drogą - nigdy nie rozumiałem na czym ma polegać taka integracja.
Dla mnie weekend to czas odpoczynku i relaksu z rodziną i przyjaciółmi, do łba by mi nie przyszło by z tego rezygnować na rzecz pijaństwa i pieprzenia się z kim popadnie.
Już pisałem że ona dość łatwo ulegała wpływom - jeśli trafiła pod silną presję nie potrafiła się postawić.
Także w kwestii własnego zdania - i tu widzę niestety mój błąd, bo wiem że gdybym zamiast prosić i tłumaczyć po prostu walnął pięścią w stół - odpuściła by tamto towarzystwo i na żadne integracje przy gorzale nie pojechała.Swoją drogą - nigdy nie rozumiałem na czym ma polegać taka integracja.
Dla mnie weekend to czas odpoczynku i relaksu z rodziną i przyjaciółmi, do łba by mi nie przyszło by z tego rezygnować na rzecz pijaństwa i pieprzenia się z kim popadnie.
rozumiem, tylko też można by zastanawiać się, czy taki związek ma sens - po co mi ktoś, kto bez mojej zdecydowanej interwencji zrobiłby coś, co mi nie odpowiada? jaki sens w takim życiu, jak dla mnie to unieszczęśliwianie siebie i kogoś innego. ale czasem ludzie mogą się zmieniać:) może Twoja reakcja czyli to co opisywałeś przez ostatnie kilka stron, doprowadzi do jakiejś wewnętrznej zmiany w jej zachowaniu i w tym jak żyje. Tylko najlepiej gdyby była to zmiana wewnętrzna, a nie uleganie presji
To bardziej taka zmowa niż integracja takie uzależnianie ludzi od niby darmochy i niby luzu/nagrody nasz mały światek nikt nie ma dostępu do tego pierdolnika z zewnątrz urabianie ludzi za ich własna zgodą ale nie wszystkich to kręci niektórzy się nudzą maja dystans.
Niektórzy się uzależniają i to szybko tacy co mają predyspozycje.
Teraz to i tak nieistotne .
Ciekawie się robi w tym wątku:
Wychodzi na to że winą żony autora jest "tylko" zdrada i ciąża z kochankiem... za to Nathan popełnił całą masę niewybaczalnych przewinień, począwszy od wywierania presji na żonie (bo przedstawił jej swoje stanowisko / jak by nie przedstawił to by zwodził, no chyba że wybrałby wybaczenie, tylko wtedy postąpiłby dobrze, prawda?), poprzez fakt że w ogóle wybrał sobie taką a nie inną żonę (żeby nią rządzić, bidulką), czy niechęć do wydawania swoich środków na dziecko które nie jest jego, a co więcej jest owocem zdrady jego żony...
Zaznaczam że to post do autora tylko (uciekaj człowieku z tego forum;)), bo tych którzy będą próbować ze mną dyskutować, wolałbym zobaczyć w sytuacji autora, ich prawidłowe decyzje, ich w 100% czyste moralnie decyzje, nie naznaczone emocjami działania. Większość z Was nigdy nawet nie będzie bliska takiej sytuacji, ale mam wrażenie że zrobicie wszystko by udowodnić że i tak autor jest w tej historii tym złym, którego trzeba potępić...
Wychodzi na to że winą żony autora jest "tylko" zdrada i ciąża z kochankiem... za to Nathan popełnił całą masę niewybaczalnych przewinień, począwszy od wywierania presji na żonie (bo przedstawił jej swoje stanowisko / jak by nie przedstawił to by zwodził, no chyba że wybrałby wybaczenie, tylko wtedy postąpiłby dobrze, prawda?), poprzez fakt że w ogóle wybrał sobie taką a nie inną żonę (żeby nią rządzić, bidulką), czy niechęć do wydawania swoich środków na dziecko które nie jest jego, a co więcej jest owocem zdrady jego żony...
Zaznaczam że to post do autora tylko (uciekaj człowieku z tego forum;)), bo tych którzy będą próbować ze mną dyskutować, wolałbym zobaczyć w sytuacji autora, ich prawidłowe decyzje, ich w 100% czyste moralnie decyzje, nie naznaczone emocjami działania. Większość z Was nigdy nawet nie będzie bliska takiej sytuacji, ale mam wrażenie że zrobicie wszystko by udowodnić że i tak autor jest w tej historii tym złym, którego trzeba potępić...
Nie, jeśli chodzi o moje wpisy – nieprawidłowo je odebrałeś.
Hm…, dla mnie punktem rozpoczęcia myślenia na postawiony w tytule problem jest moment DANIA SZANSY.
Zdecydowanie napisałam, że wina Żony jest nie do dyskusji, natomiast problem widzę w :
- dawaniu szansy lub
- nie dawaniu szansy.
I na tym usiłowałam się skupić i zrozumieć OBOJE i Nathana i Żonę, ze skrawków opisanych tu zachowań : podejścia do ciąży, do Córki, do dyskusji, do Teściowej, no do wszystkiego co mogło jakoś naświetlić Ich osoby. To dawanie szansy to możliwość odbudowania związku stąd też moje rozpatrywanie dlaczego Ich związek się psuł.
Jeśli Nathan będzie chciał uciec to ucieknie choćby w milczenie i już
.
A to do jakiego stopnia Nathan forsuje swoje decyzje może Mu się przydać, może zwróci Mu na coś uwagę, może w wychowaniu Córki zastosuje… to tak na szybko zanim zwieje .
Zdecydowanie napisałam, że wina Żony jest nie do dyskusji, natomiast problem widzę w :
- dawaniu szansy lub
- nie dawaniu szansy
Ja tej szansy zupełnie nie rozumiem. Dawanie szansy zakłada podporządkowanie, więc trudno mówić o związku, prędzej o układzie rodzic-dziecko. Dawanie szansy, dla mnie osobiście, jest pierwszym krokiem do rozstania się na stałe.
Mnie się tylko jedna sprawa nie podoba, takie kategoryczne traktowanie nowego dziecka, które mogło się urodzić. Dla mnie, to jednak byłoby rodzeństwo dla wspólnego dziecka i nie wyobrażałbym sobie sytuacji, że nie pomogę na początku, chociaż rozumiem jakąś niechęć i silne emocje.
"takie kategoryczne traktowanie nowego dziecka" wynika z tego że dla Autora nie jest wszystko jedno jak doszło do zapłodnienia jego żony tym bardziej że obydwoje nie chcieli mieć już więcej dzieci.
Tutaj ja się z nim w pełni zgadzam i go rozumiem znajdzie się też mnóstwo mężczyzn którym nie jest wszystko jedno i dla nas to istotne czyje dziecko zgadzamy się wychowywać i utrzymywać ten typ tak ma i już tak mamy widocznie w podświadomości a wiele wskazuje na to że jest to uzasadnione też biologicznie.Kwestia rodzeństwa dla wspólnego dziecka to słaby argument w związku z powyższym przynajmniej dla mnie.
Rozumiem że można teoretycznie na poziomie intelektualnym dopuszczać u innych osób niby idealne rozwiązania w postaci godzenia się na przypadkowe potomstwo - w wyniku zdrady .Realnie to Himalaje przerosną 99,999% facetów albo coś koło tego i na nic tu apele i surowe oceny hipotetyczne salta i akrobacje no kurde nie jesteśmy bogami mamy swoje granice a przynajmniej bardzo wielu z nas i mamy do tego prawo.
Udawanie miłości do niechcianego potomstwa jest nieuczciwe i nieszczere znowu dla niby jakiś niby przypuszczalnych korzyści na pokaz i na pozór.Zmuszanie jakimikolwiek argumentami do akceptacji jest złem .To mega nierówny wybór.
Konsekwencje zgody na niechciane dziecko mogą być straszne dla niego.Szczęśliwe przypadki to takie jednorożce raczej.
Większość kobiet chyba jest tego świadoma niestety niektóre z nich jak zdradzi i zachodzi w ciąże z kochankiem kłamie i ukrywa ten fakt przed prawowitym partnerem kto jest ojcem na ogół z tchórzostwa wygody itp itd tłumacząc sobie że to dobre i że to wszystko jedno.
Nie twierdze terk że Ty też masz takie pomysły dla innych facetów na szczęście i na siłę.Tobie jednak może być wszystko jedno nawet masz takie prawo tylko czy dobrowolnie bez wahania uczciwie zrobiłbyś to .To jest też teoretyczne ,ale wystarczy użyć wyobraźni i empatii i zadać sobie pytanie czy zaakceptowałbym pokochał dziecko innego faceta wiedząc że żona zdradziła..
paslawek, aleś sobie dośpiewał różne historie, chyba lepszy jesteś od kobiet. ;-)
Ja nie pisałem o utrzymywaniu dziecka, tylko o pomocy na początku, przy rozstaniu, życzliwie i bez agresji, w końcu to rodzeństwo. Mógłbym z czasem razem zabrać rodzeństwo, nie muszą to być duże koszty. Jeśli częstuję swoje dziecko smakołykiem, to naturalne dla mnie jest, że częstuję też jego kolegę czy koleżankę, jeśli są razem. Nie ma to wspólnego z udawaniem. Ja podchodzę do tego w taki sposób, jakby partnerka miała już dziecko wcześniej i potem mielibyśmy własne, jeśli chodzi o dziecko kolejność powinna być bez znaczenia, jeśli chodzi o matkę istotna, ale nie warto tego łączyć, bo to są zupełnie różne sprawy.
Kompletnie nie biorę pod uwagę wychowywania, tylko taką ludzką życzliwość.
No przecież dostała pomoc, więc o co chodzi?
Niektórzy tutaj mają ogromne problemy ze zrozumieniem słowa pisanego.
Powtórzę raz jeszcze : żona NIE CHCIAŁA I NIE CHCE WIĘCEJ DZIECI.
Z kilku powodów, wymienię dwa najważniejsze : chciała się rozwijać i awansować - dlatego zmieniła pracę to raz, a dwa że przywiązuje szczególną uwagę do wyglądu, po pierwszej ciąży robiła plastykę brzucha i piersi, twierdziła że nigdy więcej - panicznie bała się rozstępów i nadmiaru brzucha.
Do niczego jej nie namawialem ani nie zmuszałem - to ONA chciała usunąć.
To że postawiłem na rozwód jeśli urodzi to czysty pragmatyzm.
A danie jej szansy i wyboru to nie żadna agresja - tylko jasne przedstawienie mojego zdania.
Porównywanie sytuacji gdy partnerka ma już dziecko z tą gdy zdradza i ma dziecko gacha jest - sorry za określenie - z dupy.
I nigdzie nie uciekam.
Bez obaw.
Terk paslawek nie ulepsza Nathana na siłę po prostu dla mnie taki przychówek nie byłby oczywistym chcianym rodzeństwem dla mojego dziecka akceptacja na pewno wymagała by bardzo dużo czasu zmiany myślenia na wszystkich poziomach a nie ad hoc i nadludzkiej postawy po traumatycznym rozstaniu relacje między takim rodzeństwem to wiele niewiadomych i mnóstwo zmiennych córka Nathana nie ma 2 lat kojarzy fakty.Jestem ojcem córki wiem jak myślą 8-9 latki w tym wieku mniej więcej dość szybko wyrabiają już swoje własne zdanie niekoniecznie je uzewnętrzniając. Wiem dziecko niewinne niczemu ale widok matki to mnóstwo bolesnych skojarzeń mimowolnych nie jestem marzycielem utopistą.Dlaczego Nathan ma bezustannie być taki super i na nic nie liczyć od innych.Naiwnym jest też twierdzenie że taki dzieciak automatycznie pokochałby Autora tu też wiele wiele zmiennych.
"Porównywanie sytuacji gdy partnerka ma już dziecko z tą gdy zdradza i ma dziecko gacha jest - sorry za określenie - z dupy."
Tak jest kompletnie inna sytuacja to nie jest wszystko jedno.
To wszystko z resztą nieaktualne bo żona Autora z sobie wiadomych powodów postanowiła podjąć swoją suwerenną decyzje.
, a dwa że przywiązuje szczególną uwagę do wyglądu, po pierwszej ciąży robiła plastykę brzucha i piersi, twierdziła że nigdy więcej - panicznie bała się rozstępów i nadmiaru brzucha.
Boshe gdzieś Ty taką księżniczkę znalazł?
Księżniczkę?
Dba o siebie i tyle.
Ja też o siebie dbam - siłownia, pływanie, sport - co w tym dziwnego?
Przynajmniej kondycja i zdrowie są w porządku.
Lepiej siedzieć przed telewizorem lasując mózg serialami?
Nie każda kobieta musi chcieć gromady dzieci, tak samo jak nie każdy facet.
„Ale my nie wiemy jakim typem kobiety jest żona Nathana, bo przyznała się dopiero w momencie gdy zaszła w ciążę. Czyli wtedy gdy już się nie dało niczego ukryć. „ - Burzowy, z tego co Nathan napisał przyznała się ZANIM tą ciążę było widać. Więc ukryć się nadal dało, dało się usunąć i zamieść wszystko pod dywan. Jakby chciała, to by zamiotła i mąż nic by się nie dowiedział. Napiszę Ci więcej – jeśli jesteś facetem z oddzielnym kontem, to w analogicznej sytuacji nieuczciwy mężczyzna jeszcze łatwiej ukryje dziecko – wystarczy się dogadać z kochanką i żona nawet nie wie, ile co miesiąc odprowadzane jest z konta. Nawet można bobaska odwiedzać pod pozorem dłuższej pracy/wizyty u rodziców/brata/szwagra/pomocy babuni… Albo mało znasz życie, albo jesteś uczciwą (lub naiwną, jedno nie równa się drugiemu) osobą i przez myśl Ci nie przechodzą opcje, które obecnie są na porządku dziennym. Napisze to jeszcze raz – jakby chciała go oszukać, to miała sporo możliwości. Warunek – trzeba być osobą wyrachowaną i chcieć komuś zaszkodzić. No i chcieć chronić własny tyłek bez względu na koszty.
„To żona autora jest uczciwa, czy nie uczciwa, czy też ma napady uczciwości, gdy tylko powinie jej się noga? „ - Marata, ale doczytałaś w jakiej sytuacji jej się ta noga podwinęła? Czy może uważasz, że osoba uczciwa = nieomylna = bardzo bystra= nigdy nie dająca się nikomu wrobić, oszukać= niezależnie od sytuacji trzeźwo myśląca? Naprawdę uważasz, że bycie uczciwym człowiekiem gwarantuje Ci w życiu nieomylność i uniknięcie WSZELKICH kłopotów? Radzę się obudzić, bo wdepniesz w jeszcze gorsze g. niż zona autora wątku W pierwszej kolejności się uczciwym obrywa, jeśli są mało bystrzy. Przecież to są potencjalne jelenie od wykorzystania, nie to co mądrzy kombinatorzy
Brzmi sarkastycznie, ale to prawda. Taki mamy świat
Oprócz uczciwości trzeba być bardzo ostrożnym, a i tak nie gwarantuje Ci to w życiu bezawaryjności. Nieuczciwym zresztą też nie, bo życie jest nieprzewidywalne i zawsze ktoś jest od kogoś w czymś lepszy albo gorszy. O uczciwości człowieka nie świadczy brak błędów, a to, co z tymi błędami robi. Uczciwa osoba się przyzna, nieuczciwa oszuka. Nie wierzę, że ja to tłumaczę dorosłym ludziom
Czy niektórzy mają tu po 15 lat i piszą sobie, bo jest strajk nauczycieli i mają wolne?
„Poza tym, jest tu na forum wiele opowieści wszystkich stron zdrady - kochanków, zdradzających, zdradzanych, koleżanek wszystkich stron. I wyłania się przede wszystkim jeden obraz - mimo przyznania się do zdrady w skrusze i obietnic, że więcej tego nie będzie, większość małżeństw się rozstaje (gdy facet został zdradzony), albo istnieje w jakiś dysfunkcyjnych formacjach, gdzie po odchowaniu dzieci i tak się rozstają (kobieta została zdradzona).” - Ja tego forum nie znam, wchodzę tylko w ten wątek a i to sporadycznie, ale weź pod uwagę, że a nie piszę, że im się ułoży. Nawet uważam, że nie powinno, bo to będzie dalsze pasmo krzywd. Ja tylko piszę, że żona nie jest czarownicą do spalenia i ze z opisu Nathana to nie była świadoma zdrada, a to, co piszą niektórzy użytkownicy to klasyczne przeniesienie odpowiedzialności z ofiary (zona) na sprawcę (ten facet z pracy). Łatwo obwiniać inną babę w necie, zwłaszcza, że przecie z ma TAKIEGO IDEALNEGO, ZROZPACZONEGO męża i dziecko. Tyle, że o ile rozumiem wzburzenie męża (ciężko by było nie przezywać) to nie rozumiem jego reakcji i tak bardzo materialistycznego, wyrachowanego podejścia. Natomiast napisałam przecież, że jego decyzja o rozstaniu i zostawieniu z nim córki według mnie nie jest błędem. Z tego całego zła, które się tam dzieje to jeszcze chyba najlepsze wyjście. Pomyśl, że bliską Tobie kobietę coś takiego spotyka – może być córka, siostra. Ciekawe, czy Ci się optyka nie zmieni.
„To nie było przypadkowe wydarzenie. Od blisko dwóch lat była na drodze, która zmierzała w jednym kierunku. Oczywiście ciąża jest tu przypadkiem. Ale mocne zaangażowanie się w rozrywkowe towarzystwo, oddalenie się od rodziny (mimo próśb męża, żeby to zmienić), skupianie się głównie na swoich rozrywkach raczej nie sprzyjało cementowaniu małżeństwa. Jeżeli do tego dodamy jeszcze plany oskarżenia męża o molestowanie córki, żeby z sytuacji, w którą żona się wpakowała na własne życzenie, wyjść jak najkorzystniej, to słowo UCZCIWA zdaje się być tutaj bardzo nie na miejscu. „ - OneDay, tak, ale masz w wątku szerszy kontekst. W takich okolicznościach UCZCIWA osoba może się pogubić. Zwłaszcza, ze w dalszych postach (po Twoim) masz kolejne pasujące szczegóły – chociaż to, że kobieta mająca całkiem spore dziecko, od 12 lat mężatka, ma problemy z jakąkolwiek decyzyjnością i na wszystko odpowiada „nie wiem”, „nie wiem dlaczego”… A mąz jest BARDZO DECYZYJNY. I wszystko wie lepiej. Serio??? Ona NIC sama nie umie zrobić??? O NICZYM nie umie decydować??? To jak ona sobie w tej pracy radziła??? Czy może tylko w życiu osobistym jest taką mimozą? A jeśli tak, to czemu?
PS. Ciekawość mnie zżerała, więc wracam, a tu wątek wciąż żywy Reszcie też odpowiem, co mi tam
Mogę się poprodukować w czynie społecznym
Mogę się poprodukować w czynie społecznym
Oby, Oby, więcej, więcej...
Obrazek dla mnie? Dziękuję, ale chyba nei zasłuzyłam Wszystkim jednak nie odpowiem, jednak za duzo czasu by mi na ten czyn społeczny poszło:
„Jak takie idealistki wyrywne z Was trzeba było adoptować to dziecko teraz to już za późno. Wszyscy byli by może zadowoleni” - Pewnie mi za to dowalisz od pro-lifów, ale ja bym nawet adoptowała, warunki mam
„Tootki to Ty hipotetycznie jak byś się dowiedziała ze Twój mąż po pijanemu zgwałcił pijaną kobietą to powinnaś go zgłosić na policję i adoptować dziecko jeżeli ta kobieta by zaciążyła ale to tylko gdybanie przed monitorem komputera co nie. „ - Nie, jakby mój maż po pijanemu zgwałcił kobietę, to on miałby sprawę, a ja zagwozdkę co z tym zrobić i pewnie to ja bym tu wypisywała na forum jako autorka wątku. I nie ja bym mu ja założyła, w moim środowisku zmuszanie nieprzytomnych ludzi do seksu nie jest dobrze widziane (jest powodem do sprawy w sądzie właśnie, naiwnej oślicy bez wsparcia bliskich musiałby szukać poza środowiskiem) więc jakby którąś przeleciał, to sam by był sobie winny. Natomiast przykład pisałam z takiej strony jakby to MĘŻA UPILI DO NIEPRZYTOMNOŚCI, TAK ŻE BYŁBY W STANIE NIE MOGĄCYM DOJŚĆ DO POKOJU współpracownicy, a potem to wykorzystali/on by się upił i baba też.
„Jeszcze jedno za samoocenę poczucie własnej wartości każdy człowiek odpowiedzialny jest sam tzn za utrzymanie i rozwój tegoż nie system korporacji ,koleżanki, mama, tata ,mąż, społeczeństwo, szefowie ,kochankowie jeżeli jest inaczej jest to podstawowa przyczyna różnych problemów ,nerwic ,zaburzeń ,depresji i uzależnień itp czyli większości nieszczęść jak to się zaniedba samemu czyli osobisty rozwój na jakimś etapie i zaniecha dojrzewania to koniec pieśni w wielu dziedzinach życia.” - Bzdury piszesz i to tak niesamowicie szkodliwe. Rozumiem, że nie każdy zna się na wszystkim, ale na litość, nikt nie żyje w próżni! Skąd Ty masz takie dane? Owszem, człowiek jest sam za siebie odpowiedzialny i sam ponosi konsekwencje swoich czynów, ale NA POCZUCIE WŁASNEJ WARTOŚCI CZŁOWIEKA WPŁYWA WIELE CZYNNIKÓW. I NIE, NIE JEST WYŁĄCZNĄ WINĄ DANEGO CZŁOWIEKA JEGO NISKIE POCZUCIE WŁASNEJ WARTOŚCI!!! Poczuciem wartości można u człowieka manipulować. W toksycznych związkach się manipuluje. 12 lat to całkiem sporo czasu na zrobienie prania mózgu i zniszczenie czyjegoś poczucia wartości. Chcesz innych przykładów z życia? Dość powszechne jest niskie poczucie wartości u matek większej liczby dzieci, które się tymi dziećmi zajmowały w domach, nie pracując przy pracującym mężu. Nie z wyboru nie pracując, tylko z konieczności (np. trójka dzieci rok po roku w niedawnych czasach, kiedy ludziom z antykoncepcją było pod górkę). Można człowiekowi sprać mózg. Można go wbić w ziemie tak, ze się nie podniesie. To jest draństwo, ale ludzie tak często robią. Co więcej, ludzie którzy wychowali się w takich domach, często przyjmują rolę automatycznie (ofiary lub przemocowca – fizycznego lub psychicznego) nawet tego nie widząc. To nie jest do końca ich wina, popatrz sobie na społeczeństwa w skali świata – żeby było neutralnie weźmy Afrykę. Poczytaj ile % obrzezanych dziewczynek umiera na skutek tego „zabiegu”, jak drastycznie jest on przeprowadzany i kto bardzo często jest za tym, zeby córki temu poddawać (podpowiem – matki o spranych mózgach, które same tak okaleczono. Podobnie było w Chinach z wiązaniem nóg – też matki krzywdziły tak córki, będąc przekonane, ze to dla ich dobra, bo lepiej wyjdą za mąż).
„Trzeba było jeszcze dodać, zgodnie z prawdą, że żonę bardzo rozrywkową, lubiącą alkohol i zabawę, wyjeżdżającą dla fajnego towarzystwa i zostawiającą często małe dziecko z ojcem. Pewno wtedy odpowiedź byłaby inna :-)
XXI wiek, a pokutuje stare podejście gospodarskie "twoja krowa, to i twoje ciele", "kobieta pijana głupiutka jest, potrzebuje chłopa" i takie podobne. Ciekawe, gdzie się pochowały feministki? ;-)” - Przeczytałeś ten wątek, czy tylko to, ze żona chodziła na imprezy? Wyrywasz z kontekstu specjalnie, albo Ci się czytać nie chce i piszesz głupoty.
„To może poczytaj jeszcze raz moje posty, zwłaszcza ten, który cytujesz, bo zdaje się, przeoczyłaś Nie, nie uważam, że ich małżeństwo było idealne. Ale też nie uważam, że to jest usprawiedliwieniem dla dorosłej osoby, że zwiewa w rozrywki, są inne rozwiązania. „ - Ty chyba moich wpisów nie przeczytałaś, albo ich nie rozumiesz. Napisałam, ze pijanstwa i seksu na boku nie pochwalam. Natomiast wątek zawiera więcej szczegółów, nie tylko to imprezowanie. Uciekanie od problemów w domu jest BARDZO POWSZECHNE. Nie koniecznie w rozrywkowy tryb życia, może być nawet siłownia wieczorami, bo się z mężem/zona nie da gadać, bo coś się psuje a ludzie nie umieją tego naprawić. Tym się różnimy, że Ty byś za to człowieka zlinczowała (bo ma być idealny w każdej sytuacji) a ja pisze, ze ludzie nie są idelni i mogą sobie nie poradzić, może ich to przerosnąć. Pytanie, jak na to zareaguja i co z tym zrobią. Inaczej się ocenia obcych (bo co nas to obchodzi, nie są dla nas ważni, poza tym mamy własne problemy i własne zobowiązania, z którymi oni tez nam przecież nie pomogą) inaczej bliskich. Bliskich wspieramy, bo SĄ WAŻNI. Ja o tym piszę.
Połowa nicków w tym wątku albo nie zna życia (ewentualnie wiek 18-?) albo odreagowuje swoje kłopoty dokopując innym, zamiast im normalnie poradzić skoro już piszą
„Tootiki - Na jakiej podstawie twierdzisz że problemy zaczęły się wcześniej?
Po prostu nowe towarzystwo, bezdzietne singielki bez zobowiązań, dobrze zarabiające, wygadane i dziewczyna z małego miasteczka która zachłysnęła się wielkomiejskim życiem.
Sama mi to powiedziała. „ - Na podstawie Twoich wpisów, przeanalizowałam to, co napisałeś. Przeprowadziliście się z małego miasteczka 2 lata temu i pierwszy raz zamieszkaliście w większym mieście?
„Twierdzenie że ona nic nie ma, kompletne zero - napisałem wyraźnie że nie mam pojęcia o stanie jej konta.” - Napisałeś, że ma tylko ubrania i kupiłeś jej auto, z Twoich wpisów wynikało, że ona nie ma własnego majątku, z tym nowym dzieckiem się nie utrzyma, a jednoczesnie pracowała wcześniej i jeszcze ogarniała rodzinę. Jakby miała oszczędności, to nie byłbyś na tak mocnej pozycji. BTW – jeśli ma te oszczędności i własny majątek, a Ty to źle ująłeś, to naprawdę nie widzisz, ze ona się stara dla Ciebie??? Człowieku, ja osobiście nie znam żadnej kobiety, która w takiej sytuacji jak to opisałeś (jeśli to dobrze opisałeś i naprawdę sytuacja tak wygląda) walczyłaby o Ciebie i ten związek! o_O Jeśli ma pieniądze, to w ogóle zmienia postać rzeczy. Moja rada w takiej sytuacji – idź SAM do jakiegoś dobrego, bezstronnego psychologa. Wiem, ze to trudne i trafisz też na partaczy oszołomów, ale jesteś na tyle bystry wnosząc z tych postów, ze raczej dasz radę takiego znaleźć. Nie wiem, kto Ci doradza poza forum, ale ZANIM pójdziesz nie chwal się tej osobie (pochwalić się możesz potem, jak sobie wszystko ułożysz w głowie, ale przed podjęciem ostatecznej decyzji). Idź sam i pomów sobie szczerze z takim psychologiem, niech Ci coś mądrze doradzi, bo się wkopiesz w g. Jako kobieta mogę Ci napisać, ze takiej sytuacji jak Ty to przedstawiłeś będąc Twoja żona znienawidzonym Cię bardzo szybko. Albo ona Cię bardzo kocha, albo jest niesamowicie zaburzona (mniejsza o to z czyjej winy).
„Twierdzenie że ona nic nie ma, kompletne zero - napisałem wyraźnie że nie mam pojęcia o stanie jej konta.” - Nie obrażam się, prawda w oczy kole, a posłańców przynoszących złe wieści niejeden władca zabijał Ludzie zazwyczaj najbardziej oburzają się na tych, którzy trafiają w punkt. Zamiast się oburzać i wyzywać mnie od trolli wyciągnij z mojej pisaniny coś dla siebie i doceń, że nie musisz za to płacić.
„To stereotyp że zazwyczaj pracoholicy są bogaci taki sam jak to że alkoholicy zazwyczaj mają mocne głowy do picia . Tak niestety nie jest z uzależnieniami że przynoszą korzyści o nie.” - No chyba nie w tym przypadku, skoro to była odpowiedzialna, nobilitująca społecznie praca. W takiej pracy raczej się zarabia.
„Och, Tootiki (notabene pierwowzorczyni Twojego nicku była lesbijką) mam i męża i dzieci, miałam i kochanki i kochanków Więc można powiedzieć, że mam związki lesbijskie za sobą. I mam takie samo podejście, jak Santapietruszka. A w wieku 40 + śmiało piszę o dzieciach, że to są bachory. Mogę, bo wiem, co piszę „ - Dziękuję za zanalizowanie mojego randomowego nicku Dałam pierwszą bzdurę jaka mi przyszła do głowy, bo nie planowałam dłuższego udzielania się
BTW, orientacja autorki Muminków (jeśli o to chodzi) nie ma nic do rzeczy, była to była, jej sprawa. Do lesbijek nic nie mam, więc jeśli jesteś les czy tam bi i jesteś w tym szczęśliwa, a mnie i innym nie szkodzisz, dobrze dla Ciebie. Mnie denerwuje tylko draństwo i krzywdzenie innych. Niezależnie od orientacji krzywdziciela.
„I tak się zastanawiam - po co ten Nathan żenił się z tak nieogarniętą głupią babą? Gdzie on miał oczy? I ten jej pracodawca? Wszak ze swoim naiwniackim podejściem śmiało można by ją oskarżyć o ten frankowy kryzys kredytobiorców - wszystkim ufała i kredyty we frankach dawała
Toż jakaś kompletna idiotka z tej jego żony w Twoim przedstawieniu - kasę zarabia i to sporą i nic sobie nie odłożyła (albo nie wiemy, wtedy jednak już ma rozum i kolejny pracodawca, co przez całe dwa lata zatrudniał specjalnie głupią babe przy finansach), jeździła na te imprezy integracyjne i myślała, że tylko na miłe rozmowy wszyscy tam się wybierają (no znalazł się jeden cham i prostak, co ją wykorzystał). Chciała dziecko, ale jednak jakoś tak jej się usunęło pod wpływem nacisków z zewnątrz (ależ mocne to było jej chcenie). „ - No więc właśnie. To są cechy wzajemnie się wykluczające i tacy ludzie się nie zdarzają. Chyba, ze jest głębsze dno.
„No tak taka bidulka z ubogiego domu jak żona Autora to na pewno już z założenia altruistka jest pokrzywdzona nierozumiana obowiązkowo zaniedbana musiała uciekać w imprezowanie normalnie nie było innego wyjścia na pewno poczuła się lepsza od męża- daj spokój dziecinne tłumaczenie "bo przez niego to ja zrobiłam ".
Brak wyobraźni ją poniósł ,infantylne fascynacje bzdetami, przeliczyła się sytuacja ją przerosła też tylko człeczyna z niej a to bardzo bardzo trudne wszystko dla niej i dla nich dwojga dlatego się rozstaja do tego starają się to zrobić jak najbardziej pokojowo mimo wszystko za co szacunek jeżeli robią to uczciwie szczerze i w miarę swoich możliwości emocjonalnych i zdrowo rozsądkowych.To Nathan został i nie daje się dalej krzywdzić osobie której ufał i kochał jak potrafił to też tylko człowiek z własnymi ograniczeniami nie dający się być może wykorzystać kobiecie zdolnej do podłego knucia z matką bo ostatecznie wyraziła zgodą na te plany matki a po czymś takim to już nie wiem czy możliwym jest wybaczyć i być w związku może Budda albo Jezus no i Tootiki sorry . „ - Czy ty patrzysz na wszystkie okoliczności, czy chcesz dowalić babie, bo nie lubisz bab? Własną siostrę tez byś tak ocenił? Przekłamujesz tym wpisem, aż mi się nie chce komentować. Takie zachowanie nie jest normalnie i na takie rzeczy składają się dodatkowe czynniki. We wpisach Nathana masz ich całkiem sporo. Włącz logiczne myślenie.
„Nie wiemy czy żona nie użyła prezerwatywy, która w ferworze miłosnych uniesień się po prostu zsunęła o czym żona nie miała pojęcia.
Mogło być też tak, że żona myślała że kochanek założył prezerwatywę, ale ten wiedząc że w małżeństwie nie ma wpadki jednak tego nie zrobił.” No to by usunęła nie mówiąc mężowi i nie panikowała.
„Jak wyżej. Jeśli żona myślała że byli zabezpieczeni to nie miała powodu brać tabletki.” - Są też inne tabletki, ktore też można wziąć.
„Rzucając pracę nie wiedziała że jest w ciąży.” - Nadal rzucanie dobrze płatnej pracy mając w perspektywie rozwód i opiekę nad dzieckiem jest głupotą.
„Tootiki nie wiem jak Tobie, ale ja nie wyobrażam siebie nawet 1 sytuacji, w której mogłabym dać się przymusić do usunięcia ciąży. Nie ma nawet 1. I nie, nie przekonuje mnie pozostanie bez środków ponieważ czy Ci się to podoba czy nie takie kobiety też mają różne możliwości. Ona CHCIAŁA usunąć ciążę. Nie możesz obwiniać o to Natana.” - A mnie przekonuje, bo takich sytacji jest mnóstwo. Poszukaj sobie wypowiedzi kobiet, które usunęły lub oddały do adopcji dziecko pod wpływem męża. Takie osoby, przymuszone sytuacja, przez całe lata nie mogą się z nią pogodzić. Obchodzą urodziny tych nieżyjących dzieci, albo dramatycznie próbują znaleźć te adoptowane np. jak mąż zejdzie ze świata albo się rozwiodą. Czym innym jest świadoma decyzja, czym innym nóż na gardle. Znasz pojęcie działania w afekcie? Możesz kocha kwiatki i być pacyfistką, ale jak Ci przestępca będzie chciał zabić dziecko, to pod wpływem chwili możesz go zadźgać nawet i widelcem (przykład skrajny i drastyczny, ale mam nadzieje, ze trafi).
„a co w tym takiego dziwnego? Jeśli było jak mówi autor, to żona wszystkie pieniądze jakie zarobiła wydawała na siebie. Na ubrania, kosmetyczki, kosmetyki itp. Czy ktoś jej kazał? Mogła część chociaż odkładać na konto (nie wiemy czy tego nie robiła)
Tootiki pracuje w korporacji i widziałam nie jedną imprezę. Widziałam na niej mężczyzn pijanych w sztos i kobiety dobierające się do nich. A mimo to owo mężczyźni nie zrobili nic czego później musieli by się wstydzić. Widziałam też kobiety, którym wystarczyło kilka drinków i szły do pokoju z mężczyzną mimo posiadania rodziny.
Nie rób z niej bezwolnej istotki, która została wykorzystana bo to nie jest dziecko 12 letnie.
Nathan się jej pytał czy to był gwałt. Zaprzeczyła. Uważasz ją za tak głupią że również nie wie że to był gwałt? Nie. Ona tego chciała. Przynajmniej w tamtym momencie. Tak jak chciała aborcji.
Nie rozumiem dlaczego tak dokopujesz facetowi, który już wystarczająco przez żonę został skrzywdzony.” - Nie dokopuję, pisze mu prawdę. Wyraźnie nikt mu wcześniej nie napisał ani nie powiedział, może tez jest z przemocowego domu i powiela schemat. Ja tez byłam na wielu alkoholowych imprezach i tez sporo widziałam. I co z tego? Po pierwsze nie żyje z przemocowcem i Ty pewnie też nie. Po drugie, nikt mi w życiu nie podkopywał poczucia własnej wartości, miałam to szczęście, ze mnie nie tresowali fanatycy w dzieciństwie ani nie trafił mi się długoletni związek z przemocowcem. Pewnie Tobie tez nie. Zakładam tez, ze masz jakieś wsparcie bliskich. To wszystko są okoliczności, które bardzo ułatwiają życie i bardzo chronią przed takimi błędami. Pisze to po raz kolejny, ale naprawdę świat nie stanie się bezpieczniejszy jeśli będziecie zakłamywać rzeczywistość. Brutalna prawda jest taka, ze ludzie nie są kryształowi a jednorożce nie zygaja tęczą (przepraszam za złośliwość, ale niektórzy piszą jakby mieli po kilka lat i nie znali życia poza idelnym). Wpaść w kłopoty może każdy. Tu się nie wyłożyłaś, wyłożysz się w czym innym. To jest normalne i ludzkie. Obwiniając ofiarę nie sprawisz, że Tobie nic takiego się nie przytrafi. Sprawisz to za to nazywając zło kiedy jest złem. Tylko nie dając przyzwolenia na pewne zachowania możemy się sami przed nimi uchronić. Udawanie, że problemu nie m nic nie pomoże, przyczynia się tylko do bezkarności sprawców.
„jakie to ma do diaska znaczenie. skoro to nie był gwałt tzn. była świadoma co robi.” - była też tak pijana, że nie mogła dojść do pokoju. To jednak zmniejsza wagę takiego zachowania.
„Dziewczyny ale tak szczerze, a gdyby odwrócić płcie też byście tak mówiły? Też byście określiły żonę jako cwaniarę? Czy może jednak padłoby milion postów jak puścić niewiernego męża, który zrobił innej dziecko w skarpetkach?” - A jakiego męża bardziej wolisz – takiego, który raz zrobi dzieciaka po pijaku, przyzna Ci się zanim w ogóle będzie wiadomo, ze dzieciak jest, rzuci pracę, spuści kochankę na drzewo i będzie się dla Ciebie starał, czy męża, który nic Ci nie mówiąc będzie Ci latami dorabiał rogi i jeszcze przywlecze coś w prezencie? Podpowiem, bo tu wielu niewinnych jak te lelije… Guma nie chroni przed wszystkim. Wiec panowie którzy się poszczają w gumach i dla „dobra związku” i waszego świętego spokoju nic wam o chwilach słabości nie mówią, mogą całkiem sporo przywlec, mimo gumy. I tak, prędzej się przyzna taki, co nie zdradza, raz mu wyszło i sumienie gryzie tak, ze nie może sobie poradzić, niż zimno kalkulujący cwaniak-specjalista tematu. Wiem, ze są jeszcze osoby kryształowe, nie zdradzajace przez 50 lat małżeństwa. Tyle, ze pewnie maja inne wady, z któymi tez trzeba sobei poradzić. I pewnei tez zdąży im się jakiś błąd w życiu. To jak – jak się przyzna, linczujemy? Lepiej oszukiwać i zamiatac pod dywan? (Oczywiście, nie pisze tu o recydywistach. Pisze o osobie, ktra RAZ ppełni bład i go naprawia, a potem wyciąga wnioski).
Strony Poprzednia 1 … 17 18 19 20 21 22 Następna
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Czy jest jeszcze szansa?
Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności
© www.netkobiety.pl 2007-2024