„Umowa małżeńska niejako hmmm... zobowiązuje do wierności osobie, która się poślubiło. Czy osoba UCZCIWA łamie takie obietnice? „ - Czym innym jest świadoma zdrada, czym innym wykorzystanie w stanie nietrzeźwości tak dużej, że człowiek nie może ustać na nogach. W tym momencie to już odpada pod wykorzystanie seksualne. Zachowanie zony autora nie świadczy o tym, by sytuacja była przez nią zaplanowana. Raczej o tym, że całkowiciej ją przerosła.
„Tu ta obietnica została złamana. Poza tym osoba UCZCIWA nie knuje jak za pomocą fałszywych oskarżeń wsadzić swojego męża do paki.” - Zgadzam się i uważam, że żona Nathana zrobiła źle. Zwróć jednak uwagę na to, że Nathan opisuje swoją teściową jako osobę toksyczną. Napisał też, że żona była niechętna takiemu rozwiązaniu. To, jak pani potraktowała własną córkę bardzo źle o niej świadczy (szantaż, że zerwie kontakty, namawianie do nieuczciwych oskarżeń). Podejrzewam, że mamusia jest dyktatorem i manipulatorem. Córki dominujących rodziców mogą w życiu dorosłym wpadać z deszczu pod rynnę, czyli znajdować sobie dominujących, równie toksycznych partnerów. To, jak Nathan opisuje ich małżeństwo daje podstawy by sądzić, że ta pani trafiła podobnie. Tym bardziej, że w chwili ślubu była dość młoda jak na dzisiejsze czasy.
Żeby to było jasne – ja nie usprawiedliwiam upijania się na umór i przygodnych kontaktów seksualnych. Natomiast nie zgadzam się z osobami, które próbują tu sugerować jakieś zaplanowane działania zony autora wątku. To, co napisał świadczy o jednym incydencie. Osoba planująca zdradę nie miałaby problemów, żeby ten problem rozwiązać we własnym zakresie. To są rzeczy powszechnie znane, więc nie napisze tu żadnego samouczka:
1. Bzykajac się pozamałżeńsko na delegacji używamy gumki. Jeśli oczywiście seks PLANUJEMY, nie jeśli ktoś nas wykorzysta.
2. Jeśli schlamy się i puszczą nam hamulce, a jesteśmy starymi praktykami, idziemy po dość znaną tabletkę (dopuszczoną oficjalnie, więc prawa nie łamię pisząc na ten temat). Jeśli nie chcemy się bawić z NFZem, to bierzemy tą receptę prywatnie, od jakiegokolwiek lekarza.
3. Jeśli mamy wywrotowe psiapsióły, które nam sprzyjają i same jesteśmy wywrotowe, to tym lepiej, bo psiapsióły nas kryją, a w razie wpadki zapewniają wsparcie psychiczne (więc się przy facecie nie załamiemy) i często farmakologiczne również.
Zatem, droga „Opcjo Palenia Czarownic”, tudzież osoby linczujące tę żonę Natana, jak wam się ma do tego zachowanie opisane w poście? Co więcej, ta kobieta raz po raz strzela sobie sama w stopę:
1. dobra pracę rzuciła, byle tylko „zmazać” winy wobec męża, który czuje się teraz silny, „bo ona bez pracy, to on karty rozdaje” - dziecka nie utrzyma, siebie nie utrzyma, pracy by z brzuchem nie znalazła… etc. Mało mądre z jej strony, prawda?
2. Dziecko usunęła, chociaż wcale nie chciała usunąć. Teraz będzie żyła przez jakieś 40 lat z wyrzutem tego, co zrobiła i dla kogo (de facto usunęła własne dziecko dla osoby, która ma ją w d.). Co więcej, gdyby w tej ciąży została, byłaby w dużo lepszej sytuacji – już widzę, jakby mu się udało wyrzucić na bruk ciężarną 
3. Dziecko bez wahania zostawia z ojcem, problemu nie robi. Tu akurat według mnie dobrze, ta dziewczynka na co dzień napatrzyła się pewnie na ojca ustawiającego matkę w ramki. Zanim kobieta się nie ogarnie i przestanie uzależniać się od bliskich, lepiej, żeby mała nie uczyła się tego schematu. Z drugiej strony po wychowaniu takiego ojca, średnio wróżę jej charakterowi w przyszłości, ale o tym już pisałam.
„Żeby porównywać kogoś kto został oszukany przez wspólnika z kimś kto od dwóch lat zlewa męża i dziecko i do tego puszcza się na imprezie - trzeba mieć coś z głową, albo być zwykłym trollem. „ - Punkt widzenia zależny od punktu siedzenia, prawda? :> Wybacz, że będę lekko złośliwa, ale średnio toleruję osoby tak krzywdzące innych i tak wyrachowane. To jest DOKŁADNIE TO SAMO. W Twojej sytuacji – żona została podpuszczona prze współpracowników, w kłopoty wpakowała się przez łatwowierność. Ty ucierpiałeś. W moim przykładzie – mąz został podpuszczony przez wspólnika, przez łatwowierność. Żona ucierpiała.
Głównym zarzutem wobec tego nienarodzonego dziecka, jaki napisałeś, było to, że musiałbyś na nie PŁACIĆ. Twoja zona po 12 latach małżeństwa z Tobą nie ma NIC, żadnego własnego majątku. Śmiem twierdzić, że pieniądze są dla Ciebie bardzo ważne i gdybyś sam był współmałżonkiem osoby, która przetraciłaby cały Wasz dobytek z głupoty, to byś ja tak samo kopnął w d. jak teraz swoją żonę. Głupia ta baba, ze za Ciebie wyszła. Podejrzewam, że winna młodość i mamusia dyktatorka. Z takich rodzin ucieka się na łeb, na szyję, a i tak zaszłości się ciągną. Znalazłeś bidulę z kontrolującej, w dodatku chyba „oszołomsko-religijnej” (nie mylić z normalnymi osobami wierzącymi) rodziny i myślałeś, że masz pełną kontrolę. Cóż, naucz się, że rzeczywistość nie jest uporządkowana i kontrolować wszystkiego nigdy nie będziesz. Wypadki są i będą, trzeba sobie znimi radzić. Masz prawo radzić sobie jak chcesz, ale nie oczekuj, że każdy to pochwali. Ja nie pochwalam, dla mnie to jest draństwo. Swoją drogą, uważam, ze rozwieść powinniście się bezwzględnie, bo osoba uczuciowa nie pasuje do materialisty. Po prostu. Prędzej czy później materialista puści uczuciowca w skarpetkach i płeć nie ma tu nic do rzeczy. Macie inne podejście do życia i co innego jest dla Was ważne. Córka powinna zostać z Tobą, przez 8 lat takiego wychowani i takich wzorców, to ona pewnie już ma zadatki na kalkulującego zimno roszczeniowca. Twoja żona wciąż jest młoda, sama łatwiej się pozbiera i na nowo ułoży sobie życie, mam nadzieje, ze z kimś mającym bardziej ludzkie odruchy.
Mogłabym Cię, autorze wątku wypunktować tu jeszcze bardziej, ale rzucanie kamieniami w kogokolwiek średnio mi się uśmiecha. Żyj jak chcesz, to Twoje życie. Tylko może nie krzywdź już innych. Znajdź sobie kogoś równie poukładanego jak Ty, pilnującego swoich granic i interesów i z INTERCYZĄ. Inaczej Twoja córka zamiast przejąc Twoje zachowanie, wejdzie w schemat matki i za jakieś 18 lat to jej jakiś facet będzie wydzielał pieniądze, uzależniał od siebie, dolował na co dzień, a wreszcie puści z niczym, zmuszając do aborcji dziecka, które nawet nie było jego.