Paradoksalnie to akurat teraz jest mi na rękę by jednak urodziła.
Dla niej natomiast korzystniej jest usunąć.
Taki mały konflikt interesów...
Ona czeka az powiesz "ok usuń", bo szuka na Ciebie haka. Pod żadnym pozorem jej nie pomagaj w tym.
913 2019-03-25 14:15:58 Ostatnio edytowany przez Roxann (2019-03-25 14:17:06)
Paradoksalnie to akurat teraz jest mi na rękę by jednak urodziła.
Dla niej natomiast korzystniej jest usunąć.
Taki mały konflikt interesów...
Paradoksalnie to już nie Twoja sprawa, jaką ona decyzję podejmie. Ważne, że jasno powiedziałeś, że nie ważne czy je usunie czy nie, decyzja o rozwodzie jest nieodwołalna. I tego się trzymaj.
I kwestia "tatusia". Przecież może być tak, że kiedy jż się z nim skontaktuje i poinformuje o radosnej nowinie... to też i jemu może się przewrócić życie do góry nogami i jeżeli jest w związku, jego partnerka może nie zaakceptować dziecka czy też tego, że będzie płacił alimenty. Więc może i "tatuś" się zwolni... jak widać chemia między nimi była więc kto wie? Facet też musiał się liczyć z konsekwencjami wybryku, no chyba że naiwnie myślał, że "u mężatki nie ma wpadki", a tu zonk. Znalazł się w końcu taki co ma 100% pewność, że dziecko nie jego. I cóż ... zabawia się skończyła. Dlaczego niby "tatuś" ma nie ponieść konsekwencji?
Paradoksalnie to akurat teraz jest mi na rękę by jednak urodziła.
Dla niej natomiast korzystniej jest usunąć.
Taki mały konflikt interesów...
myślisz o ewentualnym dowodzie zdrady przy rozwodzie ??
w sumie …. może się wyprzeć ze była ciąża, ze była zdrada ….
Jest ryzyko, że skończysz z oskarżeniem o współudział w nielegalnej aborcji... oboje możecie mieć zarzuty .
Kiedy się kończy czas "żonie " na wyprowadzkę ?
moim zdaniem wielkoduszny jesteś , ze od razu nie spakowałeś jej do mamusi...
Sytuacja okropna...dla wszystkich .
Tak, ale to takie suche i nic nie mówiące teksty. Zresztą było tam ujęte i spadek i darowizna, chodzi mi o konkretne przykłady tych innych możliwości.
Tonia
Do majątku osobistego każdego z małżonków należą:
10) przedmioty majątkowe nabyte w zamian za składniki majątku osobistego, chyba że przepis szczególny stanowi inaczej
Czyli np. jeśli autor dostał w spadku albo darowiźnie albo miał przed ślubem majątek własny, sprzedał jego część i kupił za to auto, to samochód nie wejdzie do podziału.
Ona czeka az powiesz "ok usuń", bo szuka na Ciebie haka. Pod żadnym pozorem jej nie pomagaj w tym.
przecież już ma haka, już jej pomagał, kontaktował i łumaczył
Ona czeka az powiesz "ok usuń", bo szuka na Ciebie haka. Pod żadnym pozorem jej nie pomagaj w tym.
Haka, albo zwyczajnie chce ściągnąć z siebie i przerzucić na autora odpowiedzialność za podjęcie tej decyzji.
Później w razie pojawienia się jakichś wyrzutów sumienia jest łatwiej wytłumaczyć się przed sobą, bo przecież to nie ona podjęła świadomą decyzję tylko tak jej doradzili.
A to, że często sami otaczają się z wygody i komfortu własnego ego takimi doradcami to rzutuje później na resztę.
Gdyby autor się odciął od samego początku, wtedy by można powiedzieć, że to była tylko jej decyzja. Teraz już za późno.
...Trochę koloryzujesz. Przecież tu chodzi tylko o to, żeby i autor miał korzyść z tego, że jednak pomógł. Kiedyś, kiedyś będzie mógł spojrzeć na siebie w lustro i stwierdzić, że podoba mu się facet, którego widzi w tym lustrze.
Jeśli on teraz, w tym najgorszym dla tej kobiety okresie życia, pomoże jej, to przecież sam nic nie straci i będzie miał satysfakcję, że stać go na tego rodzaju gesty, na takie zachowania. Tak naprawdę zrobi to dla siebie i dla córki.
A poza tym, to skąd wiadomo, że córka nie będzie zachwycona tym, że ma rodzeństwo? Zalozmy, że mama i dziecko będą mieszkali już w innym miejscu i mała będzie do nich przychodziła w odwiedziny. I może zdarzyć się tak, że ta dziewczynka pokocha to dziecko, najpierw będzie chciała przebierać je, kąpać, wozić w wózeczku itd i narodzą się więzi między dzieciakami. Czy tak nie może się zdarzyć?
Taki scenariusz jest bardziej prawdopodobny niż to, że ich córka nie zaakceptuje nowego dziecka swojej mamy.
Radość bezkresna dla dziecka, będzie miała rodzeństwo. Więc potem niech mamusia znowu na jakiś wyjazd integracyjny pojedzie, może córce kolejne szczęście przywiezie ?
ulle napisał/a:...Trochę koloryzujesz. Przecież tu chodzi tylko o to, żeby i autor miał korzyść z tego, że jednak pomógł. Kiedyś, kiedyś będzie mógł spojrzeć na siebie w lustro i stwierdzić, że podoba mu się facet, którego widzi w tym lustrze.
Jeśli on teraz, w tym najgorszym dla tej kobiety okresie życia, pomoże jej, to przecież sam nic nie straci i będzie miał satysfakcję, że stać go na tego rodzaju gesty, na takie zachowania. Tak naprawdę zrobi to dla siebie i dla córki.
A poza tym, to skąd wiadomo, że córka nie będzie zachwycona tym, że ma rodzeństwo? Zalozmy, że mama i dziecko będą mieszkali już w innym miejscu i mała będzie do nich przychodziła w odwiedziny. I może zdarzyć się tak, że ta dziewczynka pokocha to dziecko, najpierw będzie chciała przebierać je, kąpać, wozić w wózeczku itd i narodzą się więzi między dzieciakami. Czy tak nie może się zdarzyć?
Taki scenariusz jest bardziej prawdopodobny niż to, że ich córka nie zaakceptuje nowego dziecka swojej mamy.]Radość bezkresna dla dziecka, będzie miała rodzeństwo. Więc potem niech mamusia znowu na jakiś wyjazd integracyjny pojedzie, może córce kolejne szczęście przywiezie ?
Rozumiem sarkazm, ale obyś się nie zdziwił, bo dla ich córki pojawienie się rodzeństwa może być autentyczną radością. Dramatem natomiast może być rozdzielenie z matką i tym dzieckiem, lub zagadka "gdzie podział się dzidziuś ?", jeśli zostanie oddany do adopcji, w co wątpię.
Przeprowadzenie 8-letniej córki przez ten koszmarek nie będzie łatwe i może skończyć się wieloletnią traumą. Jak wytłumaczyć dziewczynce, że mama mieszka osobno z nowym dzieckiem, nie dlatego, że kocha je bardziej, tylko dlaczego...? Za jakiś czas, gdy wiarołomna stanie na nogi z pewnością zacznie walczyć o opiekę nad córką.
921 2019-03-25 16:12:21 Ostatnio edytowany przez fryt (2019-03-25 16:13:26)
Cokolwiek się w tej historii wydarzy to jedno jest pewne, że konsekwencje i tak poniosą wszyscy zainteresowani.
Nie piszę o konsekwencjach pogrzebania rodziny bo to się już wydarzyło.
Dlatego na autorze spoczywa bardzo duża odpowiedzialność podjętych decyzji, żeby dokonał takich aby myśleć głównie o sobie jednocześnie maksymalnie chroniąc córkę. To bardzo złożona kwestia bo podejmując jakieś decyzje w stosunku do żony pośrednio podejmuje je w stosunku do córki.Nie jest to łatwe ponieważ ciężar gatunkowy każdej z nich jest dość duży. Ponadto nie raz i nie dwa pewnie pojawi się w ciągu najbliższych lat wątpliwość czy aby dobrze postąpiłem. To naturalne.
Dlatego tak ważnym jest spróbować zachować chłodną głowę i podjąć na podstawie wszystkich danych najlepszą decyzję dla siebie jednocześnie minimalizując skutki decyzji głównie tych, które mogą uderzać rykoszetem w córkę.
Uprzedzając komentarze, że to ona rozwaliła, że ona powinna ponieść konsekwencje - tak, za to co zrobiła owszem, ale za przyszłe życie ich córki są w takim samym stopniu odpowiedzialni i każdy odpowiedzialny oraz dojrzały człowiek weźmie to pod uwagę.
Rozpierdziel zawsze można zrobić odwrócić się na pięcie i iść w cholerę. Tak postępują słabi ludzie, egoiści, których nic poza czubkiem własnego nosa nie interesuje. Warto się dogadać nawet czasami kosztem rezygnacji z kilku własnych przeświadczeń. W imię dobra wspólnego, dobra dziecka, dobra najwyższego.
Tak dla jasności - nie boję się żadnych haków czy oskarżeń o współudział.
Zabieg załatwialem za granicą gdzie jest to jak najbardziej legalne.
Zresztą słowo załatwialem to za dużo powiedziane - po prostu tłumaczyłem rozmowę lekarza z niedoszłą pacjentką.
Poza tym nic z tego nie wyszło.
Wtedy jeszcze chciałem dać nam szansę i zabieg był mi na rękę.
Teraz - wręcz przeciwnie, brzuch jest niepodważalnym dowodem i koronnym argumentem.
Jeśli żona usunie i na sprawie wszystkiego się wyprze, to jedynym dowodem jaki mi zostanie będą nagrania, a ich akurat nie chciałbym wyciągać bo to oznacza wojnę w której rykoszetem oberwać może córka.
Właśnie ze względu na nią chcę rozstać się z żoną w cywilizowany sposób a nawet pomóc jej finansowo.
Właśnie ze względu na nią chcę rozstać się z żoną w cywilizowany sposób a nawet pomóc jej finansowo.
Naiwnyś, oj naiwnyś.
Moim zdaniem sprawy mają się tak, że gdyby chciała usunąć, to już dawno by to zrobiła, a jakby to dobrze rozegrała,
to nigdy o niczym byś się nie dowiedział. Skrobanka to nie lot w kosmos, można to zrobić w każdej chwili, szybko i po cichu.
Moim zdaniem sprawy mają się tak, że dzieciak się urodzi, a ty w taki czy inny sposób zostaniesz zmuszony do pogodzenia się z faktem,
że cała wesoła rodzinka zostaje w komplecie pod twoim dachem i żyjecie sobie dalej jak gdyby nigdy nic się nie wydarzyło.
Moim zdaniem sprawy mają się tak, że dopóki w umyśle małżonki jest choćby mglisty cień nadziei na to, że tak się właśnie stanie,
będzie ci mówiła, obiecywała i przysięgała na oczy własnej matki wszystko co tylko zechcesz, a nawet to o czym jeszcze nie pomyślałeś.
Moim zdaniem sprawy mają się tak, że w chwili gdy ta nadzieja zostanie jej nieodwołalnie odebrana (np. otrzyma swoją kopię pozwu z sądu)
dopiero wtedy rozpocznie się rozgrywka właściwa, po której kamień na kamieniu nie zostanie, a ty skończysz w psychiatryku.
Moim zdaniem sprawy mają się tak, że to co dzieje się obecnie w waszym domu i otoczeniu, to jest zasłona dymna i mydlenie oczu,
a plan ostatecznego rozwiązania kwestii kto gdzie będzie z kim mieszkał i co ze sobą zabierze, dopiero się pisze i jeszcze nabiera kształtów.
W cywilizowany sposób, to się możesz rozstać z psem u weterynarza, a nie z matką dwójki dzieci, która po rozwodzie zostaje sama z niczym.
Cokolwiek się w tej historii wydarzy to jedno jest pewne, że konsekwencje i tak poniosą wszyscy zainteresowani.
Nie piszę o konsekwencjach pogrzebania rodziny bo to się już wydarzyło.
Dlatego na autorze spoczywa bardzo duża odpowiedzialność podjętych decyzji, żeby dokonał takich aby myśleć głównie o sobie jednocześnie maksymalnie chroniąc córkę. To bardzo złożona kwestia bo podejmując jakieś decyzje w stosunku do żony pośrednio podejmuje je w stosunku do córki.Nie jest to łatwe ponieważ ciężar gatunkowy każdej z nich jest dość duży. Ponadto nie raz i nie dwa pewnie pojawi się w ciągu najbliższych lat wątpliwość czy aby dobrze postąpiłem. To naturalne..
Zgadza się, ale w zaistniałej sytuacji uważam, że Autor wybrał najlepsze z możliwych rozwiązań.
I tu nie chodzi o karanie żony, przecież z tego co pisze chce jej nawet w jakimś stopniu pomóc, poza tym swoją decyzją zachowuje swój honor jako mężczyzna. Przecież zostając z nią na wcześniejszych "warunkach" teściowej zafundowałby zapewne emocjonalne piekiełko wszystkim po kolei.
Poza tym bronienie czy też przesadne chronienie żony w tej sytuacji też raczej nikomu nie wyjdzie na dobre. Ona też musi odczuć, że za czynami idą konsekwencje a mąż nie jest frajerem. Ona przecież nie jest małą dziewczynką, a na to w jakiej sytuacji postawiła siebie i swoją rodzinę tak naprawdę "pracowała" 2 lata.
Nie wiadomo jak dalej ich losy się potoczą, nie wykluczone, że za jakiś czas się zejdą, kiedy np. emocje opadną, a dziecko już będzie na świecie. Ale równie dobrze żona może w tym czasie się zejść z "tatusiem", bo jednak istnieje pewne prawdopodobieństwo, że i jemu partnerka "podziękuje", kiedy się dowie, że będzie miał dziecko z inną. A jż zostając bez stałych środków do życia raczej upomni się o alimenty (o ile wie kto jest ojcem). Bo raczej ciężko jej będzie teraz znaleźć pracę.
Jeżeli natomiast jż zdecyduje się usunąć ciążę, to teraz to będzie tylko i wyłącznie jej decyzja.
Dlatego teraz najważniejsza kwestia to zadbać o córkę. Na pewno nie będzie łatwe wytłumaczenie jej skąd nowa sytuacja ale i tak uważam, że lepsza dla wszystkich jest separacja niż mieszkanie pod jednym dachem kiedy emocje są świeże a atmosfera napięta.
Naiwnyś, oj naiwnyś.
Moim zdaniem sprawy mają się tak
...
Nie dramatyzuj. Autor wydaje się być rozsądnym facetem i wie na czym stoi (zasięgnął porad prawnika itd.)
Ważne by był konsekwentny w kwestii wyprowadzki żony i rozwodu i nie dał się zmanipulować nagłym przypływem dobroczynności żony i jej skłonności do ratowania małżeństwa poprzez usunięcie ciąży. Teraz niech ta sprawa będzie tylko i wyłącznie kwestią jej wyboru - czy chce urodzić czy nie. On niech się trzyma wersji, że bez względu na wszystko rozwód jest postanowiony.
Inaczej rzeczywiście może być tak, jak piszesz.
Tak dla jasności - nie boję się żadnych haków czy oskarżeń o współudział.
Zabieg załatwialem za granicą gdzie jest to jak najbardziej legalne.
Zresztą słowo załatwialem to za dużo powiedziane - po prostu tłumaczyłem rozmowę lekarza z niedoszłą pacjentką.
Poza tym nic z tego nie wyszło.
Wtedy jeszcze chciałem dać nam szansę i zabieg był mi na rękę.
Teraz - wręcz przeciwnie, brzuch jest niepodważalnym dowodem i koronnym argumentem.
Jeśli żona usunie i na sprawie wszystkiego się wyprze, to jedynym dowodem jaki mi zostanie będą nagrania, a ich akurat nie chciałbym wyciągać bo to oznacza wojnę w której rykoszetem oberwać może córka.
Właśnie ze względu na nią chcę rozstać się z żoną w cywilizowany sposób a nawet pomóc jej finansowo.
Jesteś w błędzie i aż nie dowierzam, bo wydajesz się konkretnym facetem, a nie doczytałeś chyba nic o konsekwencjach prawnych. Jesteś w Polsce i obowiązuje Cię polskie prawo. Pomagałeś w organizacji zabiegu i nie ma znaczenia, że do niego nie doszło.
Nie wiadomo jak dalej ich losy się potoczą, nie wykluczone, że za jakiś czas się zejdą, kiedy np. emocje opadną, a dziecko już będzie na świecie.
Myślę, że nie raz się spotkają, w końcu mają wspólną córkę. Ja bym traktował to drugie dziecko jako dalszą rodzinę, w końcu to będzie rodzeństwo dla dziewczynki. Mężczyźni zazwyczaj zachowują się bardzo porządnie w takich sytuacjach, tutaj też pewno tak będzie.
Roxann napisał/a:Nie wiadomo jak dalej ich losy się potoczą, nie wykluczone, że za jakiś czas się zejdą, kiedy np. emocje opadną, a dziecko już będzie na świecie.
Myślę, że nie raz się spotkają, w końcu mają wspólną córkę. Ja bym traktował to drugie dziecko jako dalszą rodzinę, w końcu to będzie rodzeństwo dla dziewczynki. Mężczyźni zazwyczaj zachowują się bardzo porządnie w takich sytuacjach, tutaj też pewno tak będzie.
Też tak uważam, poza tym jak kilka osób pisało wcześniej ich córka może się zżyć z nowym bratem lub siostrą.
Autor w przyszłości może też to dziecko polubić, ale niemoralne jest wymagać od niego by je w tej chwili zaakceptował i patrzył jak brzuszek jż rośnie, a ona szykuje wyprawkę itd. Dlatego najzdrowsza dla wszystkich jest jej (tzn jż) wyprowadzka.
929 2019-03-25 18:20:55 Ostatnio edytowany przez fryt (2019-03-25 18:22:12)
fryt napisał/a:Cokolwiek się w tej historii wydarzy to jedno jest pewne, że konsekwencje i tak poniosą wszyscy zainteresowani.
Nie piszę o konsekwencjach pogrzebania rodziny bo to się już wydarzyło.
Dlatego na autorze spoczywa bardzo duża odpowiedzialność podjętych decyzji, żeby dokonał takich aby myśleć głównie o sobie jednocześnie maksymalnie chroniąc córkę. To bardzo złożona kwestia bo podejmując jakieś decyzje w stosunku do żony pośrednio podejmuje je w stosunku do córki.Nie jest to łatwe ponieważ ciężar gatunkowy każdej z nich jest dość duży. Ponadto nie raz i nie dwa pewnie pojawi się w ciągu najbliższych lat wątpliwość czy aby dobrze postąpiłem. To naturalne..Zgadza się, ale w zaistniałej sytuacji uważam, że Autor wybrał najlepsze z możliwych rozwiązań.
I tu nie chodzi o karanie żony, przecież z tego co pisze chce jej nawet w jakimś stopniu pomóc, poza tym swoją decyzją zachowuje swój honor jako mężczyzna. Przecież zostając z nią na wcześniejszych "warunkach" teściowej zafundowałby zapewne emocjonalne piekiełko wszystkim po kolei.
Poza tym bronienie czy też przesadne chronienie żony w tej sytuacji też raczej nikomu nie wyjdzie na dobre. Ona też musi odczuć, że za czynami idą konsekwencje a mąż nie jest frajerem. Ona przecież nie jest małą dziewczynką, a na to w jakiej sytuacji postawiła siebie i swoją rodzinę tak naprawdę "pracowała" 2 lata.
Nie wiadomo jak dalej ich losy się potoczą, nie wykluczone, że za jakiś czas się zejdą, kiedy np. emocje opadną, a dziecko już będzie na świecie. Ale równie dobrze żona może w tym czasie się zejść z "tatusiem", bo jednak istnieje pewne prawdopodobieństwo, że i jemu partnerka "podziękuje", kiedy się dowie, że będzie miał dziecko z inną. A jż zostając bez stałych środków do życia raczej upomni się o alimenty (o ile wie kto jest ojcem). Bo raczej ciężko jej będzie teraz znaleźć pracę.
Jeżeli natomiast jż zdecyduje się usunąć ciążę, to teraz to będzie tylko i wyłącznie jej decyzja.
Dlatego teraz najważniejsza kwestia to zadbać o córkę. Na pewno nie będzie łatwe wytłumaczenie jej skąd nowa sytuacja ale i tak uważam, że lepsza dla wszystkich jest separacja niż mieszkanie pod jednym dachem kiedy emocje są świeże a atmosfera napięta.
Ja właśnie od początku o tym piszę. Na dzień dobry pozew z orzeczeniem o winie bez zbędnych dyskusji czy przepychanek.
Autor widocznie musiał dojrzeć do tej decyzji i bardzo dobrze, że w końcu dojrzał.
To ma na celu dwie rzeczy:
1.odzyskać szacunek do samego siebie a i ona będzie wiedzieć, że niestety niektóre wycieczki odbywają się tylko w jedną stronę,
2. zabezpieczenie własnego tyłka na przyszłość, alimenty na małżonka itd
To tak naprawdę tylko formalność a relacje międzyludzkie są troszkę bardziej skomplikowane niż papierek
Być może jeszcze kiedyś się odnajdą. Przecież autor będzie mógł dać szansę żonie po rozwodzie jeśli będzie miał ku temu podstawy, chęci i okoliczności będą sprzyjające.
Ja właśnie od początku o tym piszę. Na dzień dobry pozew z orzeczeniem o winie bez zbędnych dyskusji czy przepychanek.
Autor widocznie musiał dojrzeć do tej decyzji i bardzo dobrze, że w końcu dojrzał.
To ma na celu dwie rzeczy:
1.odzyskać szacunek do samego siebie a i ona będzie wiedzieć, że niestety niektóre wycieczki odbywają się tylko w jedną stronę,
2. zabezpieczenie własnego tyłka na przyszłość, alimenty na małżonka itdTo tak naprawdę tylko formalność a relacje międzyludzkie są troszkę bardziej skomplikowane niż papierek
Być może jeszcze kiedyś się odnajdą. Przecież autor będzie mógł dać szansę żonie po rozwodzie jeśli będzie miał ku temu podstawy, chęci i okoliczności będą sprzyjające.
Zgadzam się z Tobą w 100% do tego bym dodała punkt
3. żona raz na zawsze (nie ważne jaką decyzje podejmie odnoście ciąży) zrozumie, że konsekwencje swoich czynów ponosi przede wszystkim SAMA. Umiała przez 2 lata spychać rodzinę na drugi plan, ważniejsze było nowe towarzystwo, to ma. Też już wie, że mąż nie jest frajerem, za jakiego być może go miała.
931 2019-03-25 18:40:21 Ostatnio edytowany przez Nathan (2019-03-25 18:42:22)
Malwusia - najpierw przeczytaj uważnie i ze zrozumieniem moje posty, potem się doucz a dopiero później dyskutuj.
To że mieszkam w Polsce nie ma znaczenia.
W momencie przekroczenia granicy polskie prawo przestaje mnie obowiązywać, liczy się tylko prawo tego kraju w którym aktualnie się znajduję.
Więc jeśli pojechałem za granicę pomóc w załatwieniu aborcji to polskie prokuratury i sądy mogą mnie cmoknąć.
Według Twojego toku rozumowania każdy turysta który będąc w Amsterdamie kupił sobie i wypalił jointa powinien po powrocie do Polski trafić pod sąd za posiadanie...
Tak czy inaczej Nathanie w pewien sposób jesteś zależny od działań swojej jeszcze żony dobrze że jesteś w miarę przytomny.
Na razie wygląda na to że Twoja żona przyjęła postawę wyczekiwania i "uległości" chyba jeszcze się łudzi nadzieją że jakoś to będzie.Może stanąć na nogi szybciej niż myślisz a fagas też jeszcze może się pojawić w waszym życiu niestety.
Co dzieje się w jej głowie tylko ona wie a co wybierze to niewiadoma różnie może być nie da się skontrolować i zapanować przygotować na wszystko zrobisz dla Siebie i córki najlepiej jak potrafisz bądź uważny i dbaj o siebie bardziej.
Cierpliwości i opanowania Tobie życzę
933 2019-03-25 19:31:10 Ostatnio edytowany przez ulle (2019-03-25 19:32:58)
bullet napisał/a:ulle napisał/a:...Trochę koloryzujesz. Przecież tu chodzi tylko o to, żeby i autor miał korzyść z tego, że jednak pomógł. Kiedyś, kiedyś będzie mógł spojrzeć na siebie w lustro i stwierdzić, że podoba mu się facet, którego widzi w tym lustrze.
Jeśli on teraz, w tym najgorszym dla tej kobiety okresie życia, pomoże jej, to przecież sam nic nie straci i będzie miał satysfakcję, że stać go na tego rodzaju gesty, na takie zachowania. Tak naprawdę zrobi to dla siebie i dla córki.
A poza tym, to skąd wiadomo, że córka nie będzie zachwycona tym, że ma rodzeństwo? Zalozmy, że mama i dziecko będą mieszkali już w innym miejscu i mała będzie do nich przychodziła w odwiedziny. I może zdarzyć się tak, że ta dziewczynka pokocha to dziecko, najpierw będzie chciała przebierać je, kąpać, wozić w wózeczku itd i narodzą się więzi między dzieciakami. Czy tak nie może się zdarzyć?
Taki scenariusz jest bardziej prawdopodobny niż to, że ich córka nie zaakceptuje nowego dziecka swojej mamy.]Radość bezkresna dla dziecka, będzie miała rodzeństwo. Więc potem niech mamusia znowu na jakiś wyjazd integracyjny pojedzie, może córce kolejne szczęście przywiezie ?
Rozumiem sarkazm, ale obyś się nie zdziwił, bo dla ich córki pojawienie się rodzeństwa może być autentyczną radością. Dramatem natomiast może być rozdzielenie z matką i tym dzieckiem, lub zagadka "gdzie podział się dzidziuś ?", jeśli zostanie oddany do adopcji, w co wątpię.
Przeprowadzenie 8-letniej córki przez ten koszmarek nie będzie łatwe i może skończyć się wieloletnią traumą. Jak wytłumaczyć dziewczynce, że mama mieszka osobno z nowym dzieckiem, nie dlatego, że kocha je bardziej, tylko dlaczego...? Za jakiś czas, gdy wiarołomna stanie na nogi z pewnością zacznie walczyć o opiekę nad córką.
Tak, tu mogą wystąpić różne niespodzianki ze strony córki.
Dlatego bez psychologa dziecięcego raczej się nie obędzie. Pisałam już o tym, więc nie będę się powtarzać.
Ale jeszcze zwróciłam na coś uwagę. Chodzi mi o to, że Nathan napisal wczoraj, że żona jest właściwie zdecydowana na aborcję, jednak swoją decyzję uzależnia od niego.
Nathan konsekwentnie mówi jej, że obojętne czy usunie, czy nie on i tak się z nią rozwiedzie.
Do czego więc zmierzam? Otóż chodzi mi o to, że ona tak naprawdę wcale nie czuje tego, że nosi dziecko.
Nie rozumiem więc dlaczego właściwie tak łatwo poddała się matce? Co takiego powiedziała jej matka, że ta kobieta zrezygnowała z aborcji i co takiego dzieje się teraz, że ona w każdej chwili może pojechać na zabieg.
Nie rozumiem tej kobiety.
Czyżby chodziło o to, że aż tak bardzo boi się rozwodu i tego, że będzie musiała opuścić rodzinę i samotnie wychowywać dziecko?
To wszystko wygląda tak, jakby ta kobieta dalej nie wiedziała czego chce i co robić.
Do czego więc zmierzam? Otóż chodzi mi o to, że ona tak naprawdę wcale nie czuje tego, że nosi dziecko.
Nie rozumiem więc dlaczego właściwie tak łatwo poddała się matce? Co takiego powiedziała jej matka, że ta kobieta zrezygnowała z aborcji i co takiego dzieje się teraz, że ona w każdej chwili może pojechać na zabieg.
Nie rozumiem tej kobiety.
Czyżby chodziło o to, że aż tak bardzo boi się rozwodu i tego, że będzie musiała opuścić rodzinę i samotnie wychowywać dziecko?
To wszystko wygląda tak, jakby ta kobieta dalej nie wiedziała czego chce i co robić.
Myślę, że nie chce i boi się rozwodu... poza tym jak inni już pisali jej pytanie czy z nią zostanie jak usunie dziecko świadczą o tym, że odpowiedzialność za ew aborcję chce zrzucić na Autora.
Na szczęście on oprzytomniał.
Przemawia do mnie pogląd, że chce przerzucić odpowiedzialność za aborcję na Nathana, a skoro tak, to musi to być naprawdę bardzo infantylna kobieta i łatwo ulegająca wpływom. Taka kobieta bluszcz, coś w tym stylu.
Ewidentnie Nathan rządzi w tym małżeństwie, trzyma kasę i o wszystkim decyduje. Ona natomiast robiła w ich małżeństwie za mała dziewczynkę. Zarabiała pieniądze, ale tak naprawdę były to pieniądze głównie na jej potrzeby, czyli kosmetyczka, fryzjer, ciuchy, coś tam dorzucała do rachunków, ale generalnie cały dom był na głowie Nathana.
A skoro tak, to ja nie wyobrażam sobie czegoś takiego jak jej wyprowadzka i rozpoczęcie samodzielnego życia. Kto wie czy ona nie będzie teraz kombinowała, jakby tu zrobić, żeby np poronić.
Przy ich pierwszym podejściu do aborcji wyjechali z Polski do któregoś kraju, gdzie możliwe byłoby usunięcie ciąży, ale wtedy pojechał też Nathan, bo raz że miał kasę, a dwa zna język i pomagał w dogadaniu się w tej sprawie. Nic jednak z tego nie wyszło, bo jak rozumiem zadziałała matka. Tymczasem matka wypiela się na córkę, bo pewnie uznała, że lepiej będzie, jeśli ta zostanie w domu pilnując swoich interesów i dziewczyna znowu wraca do tematu aborcji. Nie ma jednak kasy i sama nigdzie nie pojedzie, bo nie zna języka i nie wiedziałby jak miałaby się tam obrócić.
Będzie więc kombinowała, żeby poronić.
Ciekawa jestem, jak dalej potoczą się losy tej rodziny.
I jeszcze jedna rzecz mnie zastanawia. To mianowicie, że ona tak szybko zwolniła się z pracy i że tam aż huczało od plotek.
Powiem wam szczerze, że im głębiej angażuje się w ten wątek, tym mniej rzeczy jest dla mnie takich jasnych i oczywistych.
Chodzi po prostu o to, że chyba zaczynam zmieniać zdanie co do niektórych kwestii, których byłam tak pewna jeszcze do wczoraj.
ulle jak Ty tworzysz te historie? Masz jakąś szklaną kulę czy coś?
Zaczynasz post od słów "przemawia do mnie pogląd" a potem rozwijasz historię już nie w hipotetycznym tonie, tylko tak jakby to wszystko było w rzeczywistości dokładnie tak jak Ci się wydaje.
937 2019-03-25 20:59:04 Ostatnio edytowany przez Burzowy (2019-03-25 21:00:51)
Ulle ja Ci coś powiem od serca. Mimo, że za poglądy z tego tematu najchętniej bym Ci... ee...co właściwie facet może kobiecie zrobić ? To ogólnie prezentujesz indywidualny tok myślenia i starasz się pomóc. Wypowiadasz się składnie, jesteś inteligentna. Tylko... Ty T O T A L N I E nie czaisz tego jacy są ludzie. Nie wiesz co ludźmi kieruje, jak przebiegają schematy myślowe itd. Naprawdę jesteś jak z osoba, która pojawiła się tu z zamierzchłej przeszłości albo z innej planety. Stąd masz tę kobietę za niewinną, głupiutką i niezdolną do wyrachowanej kalkulacji. Stąd też masz takie anty-męskie poglądy - które być może kiedyś były bardziej na miejscu - ale naprawdę jak otworzysz oczy, to możesz się MEGA zdziwić jacy bywają dziś mężczyźni, a jakie kobiety. Być może dorastałaś w hermetycznym/specyficznym środowisku, nie wiem. W każdym razie żona Nathana ewidentnie manipuluje i kalkuluje. Robi mu shit-testy, sprawdza reakcję na każde zagranie. Ona szuka najlepszej dla siebie ścieżki. Dlatego za każdym razem przedstawia inną wersję i sprawdza reakcję Nathana. Matce pewnie kazała się chwilowo wycofać, bo widziała jak działa to na męża. Ona granice już przekroczyła ileś razy, te potencjalne dziwne oskarżenia TO BYŁY JEJ PRAWDZIWE ZAMIARY. W trudnych sytuacjach po ludziach trzeba spodziewać się najgorszego, a nie najlepszego. A i matka wkroczy ponownie jak potrzebne będą posiłki, to pewne. Laska ma taki tupet, że jestem pewien, że Nathan nie wie wszystkiego i nigdy się nie dowie. Ona to do tego stopnia wypiera, że sama wierzy w swoje kłamstwo już (tak, to jest możliwe). Gdyby Nathan oddał jej dom i wszystko inne, a sam poszedł na ulicę, ona by to przyjęła bez zająknięcia. Tyle on dla niej znaczy.
Ulle ja Ci coś powiem od serca. Mimo, że za poglądy z tego tematu najchętniej bym Ci... ee...co właściwie facet może kobiecie zrobić
? To ogólnie prezentujesz indywidualny tok myślenia i starasz się pomóc. Wypowiadasz się składnie, jesteś inteligentna. Tylko... Ty T O T A L N I E nie czaisz tego jacy są ludzie. Nie wiesz co ludźmi kieruje, jak przebiegają schematy myślowe itd. Naprawdę jesteś jak z osoba, która pojawiła się tu z zamierzchłej przeszłości albo z innej planety. Stąd masz tę kobietę za niewinną, głupiutką i niezdolną do wyrachowanej kalkulacji. Stąd też masz takie anty-męskie poglądy - które być może kiedyś były bardziej na miejscu - ale naprawdę jak otworzysz oczy, to możesz się MEGA zdziwić jacy bywają dziś mężczyźni, a jakie kobiety. Być może dorastałaś w hermetycznym/specyficznym środowisku, nie wiem. W każdym razie żona Nathana ewidentnie manipuluje i kalkuluje. Robi mu shit-testy, sprawdza reakcję na każde zagranie. Ona szuka najlepszej dla siebie ścieżki. Dlatego za każdym razem przedstawia inną wersję i sprawdza reakcję Nathana. Matce pewnie kazała się chwilowo wycofać, bo widziała jak działa to na męża. Ona granice już przekroczyła ileś razy, te potencjalne dziwne oskarżenia TO BYŁY JEJ PRAWDZIWE ZAMIARY. W trudnych sytuacjach po ludziach trzeba spodziewać się najgorszego, a nie najlepszego. A i matka wkroczy ponownie jak potrzebne będą posiłki, to pewne. Laska ma taki tupet, że jestem pewien, że Nathan nie wie wszystkiego i nigdy się nie dowie. Ona to do tego stopnia wypiera, że sama wierzy w swoje kłamstwo już (tak, to jest możliwe). Gdyby Nathan oddał jej dom i wszystko inne, a sam poszedł na ulicę, ona by to przyjęła bez zająknięcia. Tyle on dla niej znaczy.
Wg. Mnie masz rację co do żony Nathana.
A Ulle buduje sobie portret psychologiczny tej kobiety. I tak sobie dopasowuje te puzle ktore ma.
939 2019-03-25 21:36:50 Ostatnio edytowany przez fryt (2019-03-25 21:38:25)
Przemawia do mnie pogląd, że chce przerzucić odpowiedzialność za aborcję na Nathana, a skoro tak, to musi to być naprawdę bardzo infantylna kobieta i łatwo ulegająca wpływom. Taka kobieta bluszcz, coś w tym stylu.
To niekoniecznie tak musi działać jak się wydaje albo wygląda.
Kobiecie w pewnym sensie świat się zawalił, pomijając że na własne życzenie.
Skrajne emocje, które odczuwa plus naciski ze strony matki, z drugiej warunek męża. Nie ciężko o robienie i mówienie głupot. To może być bystra dziewczyna i inteligencja nie ma tu nic do rzeczy.
Odpowiedzialność przynajmniej w jakiejś części i na początku próbujemy zdjąć z siebie podświadomie. Tak działa ludzki umysł. Boimy się konfrontacji z trudnymi tematami, z niewygodną prawdą. Uciekamy od niej. Nie lubimy dostrzegać w sobie wad, złego zachowania i tu znów główną rolę odgrywa to słynne ego.
Kiedy sytuacja jest ekstremalnie trudna taka jak ta ciężko o racjonalne myślenie.
Niech pierwszy rzuci kamieniem ten, który za każdym razem wprost i bez zawahania bierze w pełni odpowiedzialność za jakieś zdarzenie mimo że nie do końca czuje się winny w 100% danej sytuacji. Odbiór każdej ze stron zawsze będzie diametralnie różny. Zarówno Nathana, nas stojących z boku znających tylko ten mały wycinek ich życia jak i żony, która też jest w czarne doopie.
Punkt widzenia zawsze zależy od punktu siedzenia.
Burzowy, teeom wygląda na to, że macie rację. To ja litowalam się nad tą kobietą, broniłam jej nienarodzonego dziecka, martwiłam się, żeby miała jak najmniej żyła w stresie, żeby nie wylądowała na bruku itd. Bo cały czas myślałam, że ona pragnie tego dziecka, że po rozmowie z matką zrozumiała, że nie byłaby zdolna do tego, by zabić własne dziecko i wręcz podziwiałam ja za taką postawę uważając, że komu jak komu ale takiej kobiecie należy się pomóc.
A tymczasem co się okazało? Okazało się, że ona w każdej chwili jest gotowa jechać za granicę na zabieg, by usunąć ciążę, a jej dziecko już ma pracujące serce, kończyny i głowę i inne narządy. Ona mogłaby je zabić, gdyby tylko Nathan kiwnął palcem.
Tak to jest człowieku, że jeśli masz miękkie serce, to musisz mieć twarda dupę.
Malwusia - najpierw przeczytaj uważnie i ze zrozumieniem moje posty, potem się doucz a dopiero później dyskutuj.
To że mieszkam w Polsce nie ma znaczenia.
W momencie przekroczenia granicy polskie prawo przestaje mnie obowiązywać, liczy się tylko prawo tego kraju w którym aktualnie się znajduję.
Więc jeśli pojechałem za granicę pomóc w załatwieniu aborcji to polskie prokuratury i sądy mogą mnie cmoknąć.
Według Twojego toku rozumowania każdy turysta który będąc w Amsterdamie kupił sobie i wypalił jointa powinien po powrocie do Polski trafić pod sąd za posiadanie...
No to gratuluję pewności siebie.
Zajmie ci 5 minut poszukanie analizy przestępstwa pomocy w aborcji i zobaczysz, w jak wielkim jesteś błędzie.
942 2019-03-25 22:46:53 Ostatnio edytowany przez bullet (2019-03-25 22:53:52)
No to gratuluję pewności siebie.
Zajmie ci 5 minut poszukanie analizy przestępstwa pomocy w aborcji i zobaczysz, w jak wielkim jesteś błędzie.
sorki, napisz wreszcie o co Ci chodzi ... ?
Ona nie potrafi pojąć że świat wygląda inaczej...
Takie ograniczone myślenie.
Burzowy, teeom wygląda na to, że macie rację. To ja litowalam się nad tą kobietą, broniłam jej nienarodzonego dziecka, martwiłam się, żeby miała jak najmniej żyła w stresie, żeby nie wylądowała na bruku itd. Bo cały czas myślałam, że ona pragnie tego dziecka, że po rozmowie z matką zrozumiała, że nie byłaby zdolna do tego, by zabić własne dziecko i wręcz podziwiałam ja za taką postawę uważając, że komu jak komu ale takiej kobiecie należy się pomóc.
A tymczasem co się okazało? Okazało się, że ona w każdej chwili jest gotowa jechać za granicę na zabieg, by usunąć ciążę, a jej dziecko już ma pracujące serce, kończyny i głowę i inne narządy. Ona mogłaby je zabić, gdyby tylko Nathan kiwnął palcem.Tak to jest człowieku, że jeśli masz miękkie serce, to musisz mieć twarda dupę.
Spokojnie, dziecko się urodzi i ona go nie porzuci. To tylko manipulacja i gra na czas. Bo może jednak Nathan pozwoli jej zostać, a ona urodzi i wtedy może odejdzie do innego.
mallwusia napisał/a:No to gratuluję pewności siebie.
Zajmie ci 5 minut poszukanie analizy przestępstwa pomocy w aborcji i zobaczysz, w jak wielkim jesteś błędzie.sorki, napisz wreszcie o co Ci chodzi ... ?
Mówiąc w skrócie - rzecz nie w tym, gdzie ma dojść do aborcji, lecz w tym, gdzie ma miejsce pomocnitwo
W tym samym kraju, i nie była to Polska.
Czego jeszcze nie łapiesz?
947 2019-03-26 10:50:10 Ostatnio edytowany przez ktoś36 (2019-03-26 11:01:47)
Ja też kiedyś postanowiłem, że pozwolę nieodpłatnie przejąć przez byłą już wtedy moją żonę nasze mieszkanie wraz z meblami. Zabrałem tylko podstawowy sprzęt agd.
Poźniej usłyszałem na swòj temat- że jak zobaczyła jakim jestem frajerem i wszystko jej daje, to stwierdziła, że w sumie to czemu nie skorzystać. Notarialnie przejęła mieszkanie, miałem miesiąc na opuszczenie mieszkania. Z trudem doczekałem do końca miesiąca wyznaczonego w akcie. Tak mi uprzyjemniła życie w tym mieszkaniu, które razem przelecież dwa lata wcześniej szukaliśmy, które remontowalem i ponosiłem koszty zakupu, no ale to przecież wspólnota małżeńska, to i tak wszystko wspólne.
Decyzję taką podjąłem, bo najzwyczajniej w świecie było mi jej szkoda. Cały czas coś do niej czułem mimo wszystko. Wiedziałe że pochodzi z biednego domu i tak naprawdę zostałaby na ulicy z niczym. Musiałaby szukać wynajmu itd. Ona jednak dla mnie litości nie miała zwłaszcza w obecności jej nowego partnera.
948 2019-03-26 11:15:38 Ostatnio edytowany przez prudencja (2019-03-26 11:18:40)
W tym samym kraju, i nie była to Polska.
Czego jeszcze nie łapiesz?
Nathan, upraszczasz, karane jest też pomocnictwo, jako oddzielny czyn zabroniony. Możesz więc odpowiadać za pomoc w doprowadzeniu aborcji, nawet jeśli sama aborcja jest wykonana legalnie za granicą, albo nawet gdy do niej nie doszło.
II AKa 401/15 - wyrok SA Warszawa z dnia 21-12-2015
Przestępstwo z art. 152 § 2 KK ma charakter formalny, a zatem odpowiedzialność jego sprawcy jest niezależna od tego, czy do przerwania ciąży doszło, czy też nie a jeżeli doszło, to w jakim miejscu - w kraju, czy poza jego granicami. To powoduje, że sprawca występku ujętego w art. 152 § 2 KK ponosi odpowiedzialność niezależnie od zaistnienia skutku, a zatem także miejsca, gdzie skutek ten miał nastąpić.
Odwrotnie Sąd Apelacyjny w Krakowie: sprawa II AKa 37/14 z 22-04-2014
Desygnatem „przerwania ciąży z naruszeniem przepisów ustawy” z art. 152 § 2 KK może być tylko takie „przerwanie ciąży”, które podlega regulacjom prawa polskiego. Pojęcie to nie obejmuje zabiegów przerwania ciąży, które wykonywane są poza granicami Polski, bowiem polska ustawa nie reguluje zasad przerywania ciąży za granicą, nie można więc tam ustawy „naruszyć”. Stosuje się to także do pomocy oraz nakłaniania do przerwania ciąży dokonanych w Polsce, gdy sam zabieg jest lub ma być dokonany poza granicami Polski. Niesprawiedliwe byłoby bowiem karanie za pomoc bądź nakłanianie do zachowań zgodnych z prawem.
wiec jakbyś miał pecha, co do sądu, to możesz mieć problemy.
949 2019-03-26 14:40:51 Ostatnio edytowany przez Nathan (2019-03-26 14:42:19)
Po pierwsze - nie nakłaniałem, tylko robiłem za tłumacza. Już to wyjaśniłem w poprzednich postach.
Po drugie - miało to miejsce poza granicami kraju.
Powodzenia życzę prokuratorom i sądom w próbach ukarania mnie za coś takiego.
Mam znajomego, mają z żoną dwójkę dzieci, jakiś czas temu zaliczyli wpadkę i wyszła trzecia ciąża.
Pojechali za granicę, usunęli, i nawet się z tym nie kryli, wie o tym sporo osób.
Jakoś nikt ich za to nie ściga.
Strach przed słowem ABORCJA przesłania niektórym trzeźwe myślenie i powoduje próby nadinterpretacji prawa...
Jo, ale pamiętaj, ze jak żona pobiegnie do sądu krzycząc, ze jesteś pedofil, a do tego naklaniales ja z sadystycznych pobudek do usunięcia ciąży, to nikogo nie będzie interesowało jak jest naprawdę, a prawnik powie "lepiej sie przyznaj, dostaniesz mniejszy wyrok"'
951 2019-03-26 15:09:18 Ostatnio edytowany przez prudencja (2019-03-26 15:14:57)
Po pierwsze - nie nakłaniałem, tylko robiłem za tłumacza. Już to wyjaśniłem w poprzednich postach.
Po drugie - miało to miejsce poza granicami kraju.
Powodzenia życzę prokuratorom i sądom w próbach ukarania mnie za coś takiego.Mam znajomego, mają z żoną dwójkę dzieci, jakiś czas temu zaliczyli wpadkę i wyszła trzecia ciąża.
Pojechali za granicę, usunęli, i nawet się z tym nie kryli, wie o tym sporo osób.
Jakoś nikt ich za to nie ściga.Strach przed słowem ABORCJA przesłania niektórym trzeźwe myślenie i powoduje próby nadinterpretacji prawa...
nie no spoko, ja to rozumiem i zresztą trzymam Twoją stronę 100%. po prostu sprawa nie jest oczywista i jak widzisz, ludzie byli skazywani za takie rzeczy.
jesteś/możesz być w konflikcie dlatego podpisuję się pod tym, co napisał wyżej Burzowy. podpier..doli Cię Twoja trafiona w dekiel teściowa i do rozwodu dodasz jeszcze wygibasy w prokuraturze, że nie jesteś aborterem.
Matka żony to sobie pogadać tylko może... Więcej się nagra.
Żona - doniesie na mnie czyli też na samą siebie?
I najważniejsze - gdzie dowody?
Słowo przeciwko słowu...
Naprawdę myślicie że jestem na tyle głupi by dać się nabrać na takie numery żony i jej matki?
Wszystko dokładnie przedyskutowałem z prawnikiem i doskonale wiem na czym stoję.
Nathan napisał/a:W tym samym kraju, i nie była to Polska.
Czego jeszcze nie łapiesz?Nathan, upraszczasz, karane jest też pomocnictwo, jako oddzielny czyn zabroniony. Możesz więc odpowiadać za pomoc w doprowadzeniu aborcji, nawet jeśli sama aborcja jest wykonana legalnie za granicą, albo nawet gdy do niej nie doszło.
II AKa 401/15 - wyrok SA Warszawa z dnia 21-12-2015
Przestępstwo z art. 152 § 2 KK ma charakter formalny, a zatem odpowiedzialność jego sprawcy jest niezależna od tego, czy do przerwania ciąży doszło, czy też nie a jeżeli doszło, to w jakim miejscu - w kraju, czy poza jego granicami. To powoduje, że sprawca występku ujętego w art. 152 § 2 KK ponosi odpowiedzialność niezależnie od zaistnienia skutku, a zatem także miejsca, gdzie skutek ten miał nastąpić.
Zacytowałaś jedynie część wyroku, w którym Sąd Apelacyjny mając na względzie wszystkie okoliczności w nim wymienione, uwzględnił apelację prokuratora i uchylił zaskarżony wyrok a sprawę przekazał do ponownego rozpoznania sądowi okręgowemu.
Odwrotnie Sąd Apelacyjny w Krakowie: sprawa II AKa 37/14 z 22-04-2014
Desygnatem „przerwania ciąży z naruszeniem przepisów ustawy” z art. 152 § 2 KK może być tylko takie „przerwanie ciąży”, które podlega regulacjom prawa polskiego. Pojęcie to nie obejmuje zabiegów przerwania ciąży, które wykonywane są poza granicami Polski, bowiem polska ustawa nie reguluje zasad przerywania ciąży za granicą, nie można więc tam ustawy „naruszyć”. Stosuje się to także do pomocy oraz nakłaniania do przerwania ciąży dokonanych w Polsce, gdy sam zabieg jest lub ma być dokonany poza granicami Polski. Niesprawiedliwe byłoby bowiem karanie za pomoc bądź nakłanianie do zachowań zgodnych z prawem.
wiec jakbyś miał pecha, co do sądu, to możesz mieć problemy.
Art. 152 § 2 k.k. w obecnym brzmieniu nie odnosi się do tzw. „turystyki aborcyjnej”.
Burzowy po co ma się przyznawać do czegoś czego nie zrobił? Tym bardziej, że autor wcześniej wspomniał iż posiada nagrania, które demaskują zawiązaną zmowę. Patrząc na aktualną sytuację obu osób wydaje mi się, że Nathan będzie miał wsparcie dobrego, doświadczonego prawnika. Z drugiej strony może być problem z jakimkolwiek profesjonalnym wsparciem. Wątpię aby autor udzielił pożyczki na ten cel ;-)
955 2019-03-27 13:16:08 Ostatnio edytowany przez bullet (2019-03-27 13:23:02)
Burzowy po co ma się przyznawać do czegoś czego nie zrobił? Tym bardziej, że autor wcześniej wspomniał iż posiada nagrania, które demaskują zawiązaną zmowę. Patrząc na aktualną sytuację obu osób wydaje mi się, że Nathan będzie miał wsparcie dobrego, doświadczonego prawnika. Z drugiej strony może być problem z jakimkolwiek profesjonalnym wsparciem. Wątpię aby autor udzielił pożyczki na ten cel ;-)
nie byłbym pewien, jeśli atrakcyjna, a tak wnioskuje ze słów Nathana, nie wiesz u kogo poszuka "pomocy" i jaką walutą będzie płacić.
Nawywijała ale postawiona pod ścianą, gdy będzie mieć w perspektywie utratę wszystkiego, może nawywijać kolejne rzeczy nie koniecznie zgodne z planem Nathana.
@bullet chyba Cię trochę wyobraźnia poniosła. To raczej nie jest miejsce na tworzenie scenariuszy do seriali paradokumentalnych.
Ale takie zmuszanie do przyznawania się ja znam, opisywałem juz na forum w skrócie taki przypadek. Sprawa może być nie do wybronienia i tyle. To chore i tragiczne, ale zdarza się... Oby wszyscy poszli po rozum do głowy i każdy odnalazł spokój, ale oby to Nathan na tym najlepiej wyszedł...
Po pierwsze - nie nakłaniałem, tylko robiłem za tłumacza. Już to wyjaśniłem w poprzednich postach.
Po drugie - miało to miejsce poza granicami kraju.
Powodzenia życzę prokuratorom i sądom w próbach ukarania mnie za coś takiego.Mam znajomego, mają z żoną dwójkę dzieci, jakiś czas temu zaliczyli wpadkę i wyszła trzecia ciąża.
Pojechali za granicę, usunęli, i nawet się z tym nie kryli, wie o tym sporo osób.
Jakoś nikt ich za to nie ściga.Strach przed słowem ABORCJA przesłania niektórym trzeźwe myślenie i powoduje próby nadinterpretacji prawa...
Robienie za tłumacza jest właśnie pomocnictwem.
Przykład znajomych o niczym nie świadczy, a trzeźwe myślenie przydałoby się właśnie tobie, bo poglądy poglądami, a prawo prawem.
Jest również coś takiego jak "zaniechanie działania", warto poczytać. Skoro te informacje można znaleźć w necie w kwadrans, to dlaczego miałaby ich nie znaleźć małżonka.
A Ty znowu swoje?
Wytłumaczę jeszcze raz - ostatni : polskie prawo nie działa za granicą.
Proste.
mallwusia chyba przeceniasz swoją wiedzę dotyczącą prawa. Skoro autor ma skonsultowany temat z prawnikiem to jego stanowisko nie powinno budzić wątpliwości.
może kończmy ten offtop, bo to naprawdę nie jest tu problemem (najważniejszym).
mallwusia chyba przeceniasz swoją wiedzę dotyczącą prawa. Skoro autor ma skonsultowany temat z prawnikiem to jego stanowisko nie powinno budzić wątpliwości.
No cóż, skoro autor wie lepiej, to powodzenia
Dziś mi powiedziała że usunie - i chce to zrobić już w przyszłym tygodniu.
Nie bardzo mi to pasuje, ale cóż - nie mój brzuch, nie mój problem.
Poprosiła o pomoc - odmówiłem, ale tak się zastanawiam że może jednak mógłbym coś ugrać gdybym się zgodził...
W sumie sprawa już raz była załatwiana, tylko zmienił się termin.
Ale co Ty bys chciał ugrac w ten sposób?
Nathanie co Ciebie korci ?
Dziś mi powiedziała że usunie - i chce to zrobić już w przyszłym tygodniu.
Nie bardzo mi to pasuje, ale cóż - nie mój brzuch, nie mój problem.Poprosiła o pomoc - odmówiłem, ale tak się zastanawiam że może jednak mógłbym coś ugrać gdybym się zgodził...
W sumie sprawa już raz była załatwiana, tylko zmienił się termin.
według mojej opinii...trzymaj się z daleka od tego.
To tylko grozi problemami... no chyba że jednak dopuszczasz bycie razem...jak "problem" zniknie .
Nathan napisał/a:Dziś mi powiedziała że usunie - i chce to zrobić już w przyszłym tygodniu.
Nie bardzo mi to pasuje, ale cóż - nie mój brzuch, nie mój problem.Poprosiła o pomoc - odmówiłem, ale tak się zastanawiam że może jednak mógłbym coś ugrać gdybym się zgodził...
W sumie sprawa już raz była załatwiana, tylko zmienił się termin.według mojej opinii...trzymaj się z daleka od tego.
To tylko grozi problemami... no chyba że jednak dopuszczasz bycie razem...jak "problem" zniknie .
Ale co Ty chcesz ugrać tym, że się zgodzisz? Masz obawy, że ona sama tego nie ogarnie a ewentualnie jak "problem zniknie" dopuszczasz bycie razem?
Według mnie to nie jest dobra droga. Może była na początku ale nie teraz.
Waszego małżeństwa, tego sprzed zdrady, i tak już nie ma. Chcesz być współodpowiedzialny za jej aborcję? Jakoś jak się wkręcała w nowe towarzystwo, nie brała na poważnie Twoich próśb by więcej poświęcać czasu rodzinie. Ważniejsze były inne rzeczy.
Trzymaj się decyzji o rozwodzie i daj jej wolną rękę co zrobi z ciążą.
968 2019-03-29 19:17:22 Ostatnio edytowany przez Nathan (2019-03-29 19:19:57)
Cóż... Plan mam taki - ja pomogę jej, ( nie tylko z pozbyciem się brzucha ale też z wynajęciem jakiegoś mieszkania) a ona przyjmie wszystkie moje warunki rozwodowe i potwierdzi to na piśmie.
Wtedy dostaniemy rozwód szybko i bezproblemowo.
Dopóki ona nie gada z matką jest skłonna do ugody, spróbuję to wykorzystać.
969 2019-03-29 19:50:31 Ostatnio edytowany przez Roxann (2019-03-29 19:54:26)
Cóż... Plan mam taki - ja pomogę jej, ( nie tylko z pozbyciem się brzucha ale też z wynajęciem jakiegoś mieszkania) a ona przyjmie wszystkie moje warunki rozwodowe i potwierdzi to na piśmie.
Wtedy dostaniemy rozwód szybko i bezproblemowo.
Dopóki ona nie gada z matką jest skłonna do ugody, spróbuję to wykorzystać.
Ryzykowna gra ale ok.
Mam jednak wrażenie, że Ty chcesz nadal z nią być. A bez dziecka wiadomo będzie łatwiej. Szczerze? To nawet byłaby taka opcja po rozwodzie jakby już to dziecko było tylko wiadomo wtedy trudniej wszystko byłoby zgrać choć może tylko pozornie.
Obstawiam teraz jednak, że jak ona usunie ciążę to się albo wcale nie wyprowadzi albo na krótko. A do rozwodu może nawet nie dojść. Ogólnie niby ok - rodzina zostanie w komplecie.
Weź jednak pod uwagę inną kwestię. Jak ona już stanie na nogi po tym wszystkim to dopiero może dać Ci popalić. Bo ona zdradziła bo chciała, może nie chciała dziecka ale tamto życie ją wciągnęło i miała Cię wtedy w poważaniu. Teraz jest zależna od Ciebie i zgodzi na wszystko.
Edit: przecież z tego co pisałeś i tak jesteś na wygranej pozycji w kwestii rozwodu. Chcesz brać współodpowiedzialność za to, że usunie ciążę? Przecież ona teraz działa w amoku raz jedno raz drugie bo grunt się pali...
A gdy usunie ciążę to dlaczego córka ma mieszkać z Tobą?
Jestem na wygranej pozycji jeśli chodzi o rozwód, ale co do tego z kim zostanie córka - nie wiadomo, polskie sądy przyznają dzieci matkom które piją i dają d...y na lewo i prawo, więc...
Poza tym wolę żeby żona wyprowadziła się sama niż szarpać się z eksmisją, która wcale może nie być taka prosta.
Maku - a dlatego że po pierwsze - żona jeśli coś wynajmie to będzie to kawalerka ze względu na koszty, a po drugie - gdy zacznie pracować to nie będzie miała z kim córki zostawić.
Ja natomiast nie mam z tym problemu bo sam sobie ustalam czas pracy.
I wreszcie po trzecie - względy finansowe.
972 2019-03-29 22:49:22 Ostatnio edytowany przez fryt (2019-03-29 22:53:56)
Maku - a dlatego że po pierwsze - żona jeśli coś wynajmie to będzie to kawalerka ze względu na koszty, a po drugie - gdy zacznie pracować to nie będzie miała z kim córki zostawić.
Ja natomiast nie mam z tym problemu bo sam sobie ustalam czas pracy.
I wreszcie po trzecie - względy finansowe.
Wykazujesz się dość dużą naiwnością. Chyba nie znasz realiów.
To, że będzie mieszkać w kawalerce i będzie pracować nie jest absolutnie żadną przeszkodą to tego aby otrzymała opiekę na dzieckiem.
Już na starcie ona ma przewagę jakieś 80 do 20.
Ponadto OZSS przygotuje taką opinię, że się zdziwisz.
Nie napiszę, że nie masz szans na zdobycie opieki, ale są one mikroskopijne, niestety.
Jeśli kobieta nie zasypia zarzygana i zaćpana pod sklepem to w polskim sądzie nie otrzymasz opieki.
Kwestie materialne mają tutaj najmniejsze znaczenie.
Jeśli Ci się tak powodzi to po prostu dostaniesz wyższe alimenty i tyle, wówczas i żonie ni będzie brakować.
Maku - a dlatego że po pierwsze - żona jeśli coś wynajmie to będzie to kawalerka ze względu na koszty, a po drugie - gdy zacznie pracować to nie będzie miała z kim córki zostawić.
Ja natomiast nie mam z tym problemu bo sam sobie ustalam czas pracy.
I wreszcie po trzecie - względy finansowe.
JŻ pracuje w bankowości, gdy usunie łatwiej znajdzie pracę i stanie się niezależna finansowo od Ciebie. Na początku będzie jej trudno ale z czasem sobie zacznie radzić.
Jeśli teraz coś Tobie podpisze na papierze to potem może się tego zaprzeć w sądzie i ten papierek straci rację bytu.
W Twojej sytuacji lepiej gdyby urodziła. Ale zrobi co uważa.
974 2019-03-30 12:07:30 Ostatnio edytowany przez Nathan (2019-03-30 12:13:17)
Też bym wolał żeby urodziła, ale skoro się uparła...
Trochę ją rozumiem, jest pod ścianą.
Z drugiej strony jeśli urodzi to nawet po rozwodzie z jej winy mogę mieć problem by się jej pozbyć z domu.
A jakoś nie widzę wyrzucania na ulicę - było nie było - matki mojej córki.
Chodzi mi o coś w rodzaju umowy przedrozwodowej, napisanej i potwierdzonej notarialnie.
Tego się nie zaprze.
Tak samo jak umowy o pożyczkę na wynajęcie mieszkania.
Po prostu wolę żeby nie usuwała na własną rękę - bo różnie się to może skończyć.
Bez języka i kasy jest skazana na krajowych lekarzy działających na czarno
Nie chcę potem tłumaczyć córce czemu mamę odwiedza w kryminale czy na cmentarzu.
A dlaczego to Ty masz cokolwiek tłumaczyć córce, przecież to nie Ty zdradziłeś.