Tonia80 napisał/a:I znowu wtrące 3 grosze, że z tej całej historii najbardziej żal mi tego nienarodzonego dziecka, którego nikt nie chce i każdy chce się go pozbyć.
Ależ nie, skąd Ci to przyszło do głowy? Z narodzin dziecka na pewno będą zadowoleni rodzice, tak mamusia jak i tatuś, oraz dziadkowie.
W zasadzie to wszyscy już nie mogą się doczekać tego dziecka, oprócz może autora niniejszego wątku, który nie ma z tym nic wspólnego
i z nadal niewyjaśnionych powodów z każdej strony ktoś próbuje go przekonać, że jego zasranym obowiązkiem jest zapewnić temu dziecku
odpowiednie warunki do jego wychowania, dorastania oraz rozwoju, nie zapominając przy tym o jego pokrzywdzonej przez los mamusi.
Także nie jest chyba tak źle. Gdyby rodzice dziecka go nie chcieli, to jako odpowiedzialni dorośli ludzie zadbaliby o to, żeby się nie pojawiło,
a więc rozumiem bezpiecznie można przyjąć, że oboje tego dzidziusia pragnęli jak niczego innego na świecie. No to mają w czym więc problem?
Babcia, znaczy matka naszej bohaterki, najbardziej z całego całego towarzystwa wyrywna w kwestii urodzenia bękarta z nieprawego łoża
też powinna być zadowolona i czekać niecierpliwie narodzin bobaska, więc również nie rozumiem w czym rzecz i na czym polega problem?
Jedyny problem, a w zasadzie to nie problem, tylko ledwie taki malutki techniczny detal, kompletnie w zasadzie pomijalny szczegół,
to ten cały nathan, który nawet palca nie przyłożył do powołania tego dziecka na świat i tylko się rzuca, że mu cudzego bachora wciskają,
zamiast od razu po porodzie przytulić, pokochać jak własne i oddać mu w spadku jedną trzecią majątku plus druga trzecia dla mamusi.
I to ma sens. Sam bym tak zrobił.
Czytając ten wątek odnoszę nieodparte wrażenie uczestniczenia w parafialnym kółku różańcowym, gdzie do nikogo nie chce dotrzeć,
że prawnie w naszym kraju obowiązek opieki nad dzieckiem ciąży na jego rodzicach. W równym stopniu na jego matce i jego ojcu.
A nie na byłym mężu, któremu puszczalska żona przyprawiła rogi i zaszła sobie w ciażę z fagasem. Ja nie wiem czego tu można nie rozumieć,
który fragment mam powtórzyć? Odczepcie się w końcu od tego faceta i nie odzierajcie go z resztek godności wpierając mu jakieś banialuki,
jakich miałby się jeszcze dopuścić na rzecz ladacznicy, która zrujnowała mu życie nie myśląc o nim nawet przez chwilę ujeżdżając obcego bolca.
Każdy kto jest na tym forum dłużej niż miesiąc wie, że autentyczna skrucha i żałowanie swoich czynów u zdradzaczy występuje tylko wtedy,
kiedy sprawa się rypnie i wszystko się wyda, a i wtedy jeszcze próbują ratować tyłek kłamiąc i matacząc do samego końca.
Dopóki nic o niczym nie wie i wszystko przebiega sprawnie, nikt się nie przejmuje takimi drobiazgami jak jakiś tam mąż czy dziecko w domu
albo co się stanie, kiedy zajdę w ciążę z kochankiem, bo najczęściej taka ciążą jest przyklepana niczego nieświadomemu mężowi i życie płynie dalej.
Niestety taka jest brutalna prawda o zdradach i zdradzaczach, dlatego już komicznie wręcz wygląda to nawoływanie do współczucia ofierze,
która żadną ofiarą nie jest, a jeśli jest to tylko własnej głupoty, że nie połknęła, tylko pozwoliła skończyć w sobie jakiemuś firmowemu lowelasowi.