No dobrze, przyznaje się bez bicia, że z tym pomysłem, żebyś wyprowadził się z domu mocno przegielam, ale to dlaczego że zwyczajnie wkurzyłam się, że zamiast od razu skreślić to małżeństwo, jako związek bez szans, ty wyskoczyles z tym, że albo żona usunie ciążę i wtedy pójdziecie na terapię i będziecie budować na zgliszczach, albo rostaniesz się z nią, bo obcy dzieciak nie będzie biegał po twoim domu. Dlatego tak ci napisałam. Odczep się od dzieciaka i sam się wyprowadz.
Tak napisałam na samym początku. Mój błąd. Sorry.
Potem zlagodzilam wersje z twoja wyprowadzką, bo przecież sama wiedziałam doskonale, że to byłby już szczyt wszystkiego i pisałam o tym, byś nie wywalał kobiety w ciąży i z waszą 8- letnia córka do małego mieszkania w bloku, do jej rodziców, gdy mieszka tam jeszcze schorowany i niedołężny jej ojciec.
Jednak od samego początku jasno stawiałam sprawę przyszłości twojego małżeństwa i pisałam, że nie macie żadnych szans. Ze robienie ofiary z dziecka i tak nic wam nie pomoże, bo nie ma takiej możliwości, żeby dziecko było szczęśliwe w domu, w którym wydarzył się taki dramat, że ty nie będziesz szczęśliwy, a twoja żona musiałaby mieć łeb jak sklep, by pogodzić to wszystko.
Jeśli usunelaby ciążę, wówczas mogłoby być jeszcze gorzej, bo prędzej czy później twoja żona mogłaby mieć do ciebie pretensje o to, co się stało. Nie dałbyś sobie rady z czymś takim.
Pisałam więc, dziecko i kobietę w ciąży zostaw w spokoju i zamiast stawiać ją pod ścianą po prostu rozwiedz się z nią.
Z takim balastem i tak nie mielibyście żadnych szans.
Ja wiedziałam, że jeszcze się odezwiesz, ponieważ pisałeś, że wybierasz się z córką na weekend.
Dobrze, że podjąłeś decyzję i moim zdaniem jedyna słuszną.
Ze względu na to, że był tu na mnie zmasowany atak, wyzywano mnie nawet od psychicznych tylko dlatego że broniłam praw do życia nienarodzonego dziecka, którego było mi po prostu bardziej żal niż autora od razu uprzedzam, że ja w żadne pyskówki wdawać się nie będę. Do tej pory zawsze trzymałam się zasady, że rozmawiam tylko z autorem/ autorka i dobrze na tym wychodziłam, raz tylko złamałam swoją zasadę, właśnie w tym wątku i bardzo tego żałuję. Więcej nie popełnię już tego błędu.
Maku, mam identyczne poglądy jak ty w kwestii seksualizacji dzieci, no tego wszystkiego, co dzieje się teraz, a właściwie dzieje się od dawna, ale od kilku dni nagle zrobiło się głośno, bo wybory idą.
Wracając do autora- podstawa to szlaban na kasę, im mniej wie ona, tym więcej wiesz ty i walcz o swoje życie, ale nie bierz na swoje sumienie życia dziecka.
Co do córki, to przyznam szczerze nie jestem pewna, co będzie dla niej lepsze. Nie znam przecież ani ciebie, ani twojej żony.