Do autorki: Wszystko co opisujesz spotkało mnie, też zostałam z 2 dzieci, on też ściemniał i nie podejmował decyzji, też miał dość dzieci i chaosu który robią, też miałam takie myśli jak Ty - że po tylu latach jak tak można kogoś ignorować, ranić nie dbać, że trzeba walczyć, żal za rodzina, nasza rodzina itp itd. W końcu się wyniósł. Wiem jak się czujesz i jak to boli i jak cierpisz (może być gorzej np jak będziesz widzieć jego roześmiane foty z nową na FB na Seszelach, podczas gdy ty z gorączką siedzisz w domu z 2 chorych dzieci bez pomocy). Wszystko to przeszłam i z mojego doświadczenia ci napisze:
Sama bez jego chęci, nic nie jesteś w stanie zrobić, żeby było jak dawniej. NIC. I nie warto ani minuty marnonwać na rozkminianie tego.
W końcu wszystko przestaje boleć, a ty znajdujesz nowe życie i szczęście w byciu samą z dziećmi lub kogoś nowego. To nastąpi, choć wydaje się, że to nigdy się nie stanie.
Zostawia Ci mieszkanie to jest plus!
Im szybciej skupisz się na dobrych stronach tego, że go nie ma np. możesz robić to co chcesz albo leżeć w łóżku do 12 z dzieciakami w niedzielę i czytać, tym szybciej to wszystko z Ciebie zejdzie. Czas który poświęcałaś na robienie rzeczy dla niego, myślenie o nim, kłotnie czy cokolwiek poświęć na siebie, swoje hobby, dbanie o siebie itp. Zaangażuj wszystkie możliwe znane Ci osoby do pomocy.
Przypomnij sobie siebie sprzed tego związku - co lubilas robic, jaka bylas i wroc do tego. Mi to mega pomoglo, bo sie okazalo ze dla zwiazku wiele poswiecilam i z wielu rzeczy zrezygnowalam. Pomysl czy Ty sprzed związku uwierzylabys ze bedziesz plakac po facecie dla ktorego Ty i jego dzieci sie nie liczycie kompletnie?
PS.
On może wrócić, bo sie w koncu zorientuje każdy następny związek prędzej czy później wchodzi w ten sam etap - obowiązki, praca, mało czasu dla siebie i jak nie zacznie pracy nad sobą to powieli schemat i w końcu dojdzie do wniosku, że mógł zostać z Tobą, bo przynajmniej już sporo z tego miał przerobione. Mój wrócił. Po 3 innych związkach i zrobieniu kolejnych 2 dzieci. Szczerze i poważnie powiedział, że drugi raz nigdy by nie zostawił już nas, bo już wie że każdy związek to jest ciężka praca, bez której wszystko się rozpada, a w kolejnych związkach rozpada się szybciej, bo jest wiecej zobowiązan. Dla mnie wtedy już był obcym człowiekiem i nie ruszyło mnie to kompletnie.