Witam.
Mam 34 lata. Żona(33). Córka(9). Pies. Dom.
Mieszkam za granicą, tutaj pracuje. Żona i córka w domu w Polsce. Tak jes ponieważ żona wyjechała z córka 4 lata temu do naszego nowego domu. Dlaczego? Razem podjęliśmy tą decyzje po śmierci teścia. Teściowa została sam wiec postanowiliśmy ze teraz czas byśmy my pomogli. Ja miałem wrócić po dwóch latach. Miałem zarobić jeszcze na samochód i jakieś tam pierdoły do domu. Mam tu świetną prace. Przyjaciół (wspólnych z żoną) z którymi aktualnie mieszkam. Kontakt z żoną i córką na porządku dziennym. Przyjaciele z którymi obecnie mieszkam mają znajomych, którzy czasami wpadali na kawę, grill, imprezy. To właśnie ona. Tutaj nazwę ją Sandra. To właśnie Sandra odmieniła moje życie , a ja chyba jej. Czasami wpadała sama na kawę do koleżanki. Wszyscy rozmawiali, żartowali, fajnie było. Pewnego wieczoru Sandra i moja przyjaciółką urządziły sobie babski wieczór. No ale... ale później zaprosiły mnie na dół bym z nimi posiedział i pogadaliśmy sobie. Około północy moja przyjaciółka postanowiła iść spać. Ja i Sandra postanowiliśmy ze jeszcze posiedzimy i porozmawiamy. Rozmawialiśmy o pierdołach do 4 nad ranem. Ja mówiłem ona słuchała i odwrotnie. Padł tekst -" fajnie się z tobą rozmawia. Dziękuje z tobą tez"
I to był początek czegoś.
Wpadała częściej do mojej przyjaciółki na kawę. Częściej rozmawialiśmy. Częściej były babskie wieczory.
Zaczęliśmy do siebie pisać. Co słychać? Jak ci mija dzień itp.
Czasem widziałem ja na mieście, na spacerze z psem. Mogliśmy rozmawiać godzinami przez telefon o pierdołach, o wszystkim, o poważnych sprawach. O wszystkim.... Czułem ze potrzebuje kogoś takiego jak ona. Z zona nie potrafiłem tak porozmawiać, a ona ze swoim mężem. Słuchała. Patrzyła w oczy. Tak inaczej. Głęboko. Byliśmy przyjaciółmi. Opowiadała ze mąż czepia sie wszystkiego. Coraz częściej się kłócili. Awantury o byle co. Mówiła ze chce z nim porozmawiać ale on i tak miał swoje zdanie. Nie słuchał a co ona by nie powiedziała to było źle.
Pewnego popołudnia była impreza w której nie miałem ochoty uczestniczyć. Powód? Był również jej mąż na tej imprezie. Nie przepadałem za nim. Był strasznie zazdrosny. Ale to szczegół
W pewnym momencie ktoś zapukał do drzwi mojego pokoju. To ona. Zapytałem co tutaj robi? Nie chce problemów. Odpowiedziała "chciała Cie zobaczyć na chwile"
Uśmiechnąłem się ... spojrzałem głęboko w oczy.... i stało sie. Pocałowałem ją. Po czym przeprosiłem. Ona patrząc mi w oczy wyszła.
Na drugi dzień rozmawiając z nią przeprosiłem ponownie. Ona odpowiedziała ze fajnie było. Nadal mieliśmy kontakt ze sobą, rozmowy, czasami spotkania, imprezy. Oboje czuliśmy to cos.
Był okres ze nie rozmawialiśmy parę dni. W niedziele zadzwoniłem zapytać co słychać. Odpowiedziała ze Tęskniła, ja również. Porozmawialiśmy sobie i pa. 5 min później zadzwoniłem jeszcze raz.
"Wiem ze nie powinienem tak mówić ale..... Zakochałem sie w Tobie. Przepraszam" - to właśnie po to zadzwoniłem.
Po paru dniach doszliśmy do wniosku ze nie możemy tak. Ze to może się źle skończyć. Ze za bardzo ciągnie nas do siebie. I to miał byc koniec. Był.... cisza....zero kontaktu.....zero zaczepek..... wpadała do nas ale ja nie wychodziłem z pokoju...
Tak było około sześciu miesięcy.
Az do czasu. Na Facebooku dodała posta, a konkretnie udostępniła utwór Sylwia Grzeszczak feat. Mateusz Ziółko - Bezdroża.
I to właśnie ten utwór zerwał cisze. Pewnego wieczoru napisała - Adam. Ja nie potrafię, nie radze sobie z tym, nie mogę nadal tego ukrywać. Jestem w tobie ZAKOCHANA !
To był cios po niżej pasa. Tyle milczenia. Juz myślałem ze sie wyleczyliśmy z siebie. Fakt myślałem często o niej. I co...
Zaczęliśmy znów pisać, dzwonić, rozmawiać i widywać. Nasi znajomi zaczęli coś podejrzewać. Pytać. Ale zwodziliśmy ich i to dobrze.
Az do czasu. Zmarła moja mama.... pierwszą osobą jaką była w moim pokoju na wieść tego była Sandra.
Nasi znajomi już wiedzieli wszystko. Nie dało sie tego ukryć. Ale nie wydali nas.
Mijały dni. Słowo Kocham Cie było na porządku dziennym. Byliśmy szczęśliwi razem jak i osobno. Ale musieliśmy wiedzieć co u drugiego słychać.
Była nie szczęśliwa z nim. Ja będąc na urlopach w Polsce miałem tak samo. Zona się trzepiła byle guwna. Starałem się. Powtarzałem ze to wszystko dla was robię. Ze tam jestem by było nam lepiej kiedyś. Ale czy tak było naprawdę?
Nie chciałem wracać. Sandry dom zaczął się sypać. Więcej pretensji.
Tak. To moja wina... Gdyby nie ten pocałunek.
Miała poważną rozmowę z nim. Wyznała ze nie potrafi go kochać jak kiedyś. Ja tez nie potrafię kochać żony jak kiedyś. Kocham córkę z całego serca ale tez kocham inna kobietę o czym nie wie jeszcze moja zona.
Czuje się podle. Czy to podłe?
Co zrobić? Skoro jesteśmy razem z Sandra szczęśliwi. Egoiści ?
Jestem taki bezradny.....
Potrzebuje jej a ona mnie
Serca nie oszukasz.....