Dziękuję _V_ za troskę, ciesze się że trzymasz rękę na pulsie 
Sadyzm, znęcanie się, maltretowanie, przemoc seksualne to rzeczywiście są okoliczności które zmieniają postać rzeczy. Źle się wysłowiłam: chodziło mi jeśli rodzina nie była idealna i zdarzyły się potknięcia wychowawcze(nie głęboka patologia). Przemocowca i agresora sama bym nie wspierała, to racja.
Uważam, że najcenniejsza rzeczą w życiu jaką możemy dostać jest ładunek wsparcia i miłości wyniesiony z domu rodzinnego. Niekoniecznie twarde skille, lekcje francuskie, czy baletu od maleńkości i nowe adidasy na 10te urodziny
. Jeśli nasi rodzice byli kochający i wspierający, byli dobrymi rodzicami, dali nam dobre wzorce jak postępować w życiu ALE sami mieli problemy między sobą nawzajem(rozwód), im się w życiu nie udało(bieda), albo byli ofiarą współmałżonka(jedno z rodziców agresywne, 2gie nie umiało tak szybko podjąć stanowczych działań i odejść); należy im to i owo wybaczyć. Często jest tak, że ludzie którzy świetnie prosperują w życiu, osiągają wiele, robią to nie ze względu na to że są wybitni, czy mają ponadprzeciętne predyspozycje, ale właśnie dlatego, że dostali dużo wsparcia, miłości jako dzieci, dlatego nie boją się świata i walczyć o swoje. Wiele dzieci, mimo że to dostało z wiekiem zaczyna o tym zapominać, nie umie dostrzec jaka jest różnica miedzy nimi, a kimś kto np. był maltretowany w dzieciństwie i jak dużą mają przewagę(w tworzeniu związków z innymi ludźmi, w radzeniu sobie w stresowych sytuacjach, w posiadaniu dobrego zdania o sobie, prawidłowej samooceny)w dorosłym życiu, dzięki wysiłkowi rodziców właśnie.
Nie chodziło mi o szczodrość kiedy samemu się nie ma, ani też o płacenie regularnej kasy na konto. Myślałam raczej o opłaceniu jakiś nieprzewidzianych wydatków od czasu do czasu(nieplanowana operacja nie refundowana przez NFZ, jakaś duża awaria w domu wymagająca nagłego remontu, bankructwo firmy którą prowadził rodzic, nagła utrata pracy, ulegnięcie wypadkowi). Tylko o taką szczodrość mi chodziło. Jeszcze taka sprawa: rodzina to nie tylko rodzice, ale też bracia, siostry, dziadkowie. Jeśli ktoś jest z wielodzietnej rodziny i sam już dobrze prosperuje, a rodzice nadal muszą np. wychowywać młodsze rodzeństwo to wspomaganie rodziców, jest tak naprawdę wspomaganiem młodszego rodzeństwa(i tu nie miałabym żadnych oporów).
Znam ludzi którzy fundują wakacje swoim rodzicom emerytom, kupują im od czasu do czasu jakąś zachciankę na którą nie było by stać rodziców z renty/emerytury i sprawia im to przyjemność(nie są to osoby w wieku 20-30 lat tylko o wiele starsze i nie robią tego kosztem rezygnacji ze swoich potrzeb oczywiście).
Obowiązek alimentacyjny działa w dwie strony jbc. i rodzice w niektórych przypadkach mają prawo się domagać alimentów od niezależnych finansowo dzieci.
Autorka powinna oczywiście domagać się zwrotu pieniędzy i negocjować z mamą. Daleka jestem od stwierdzenia, że powinna całkowicie odpuścić i się zgodzić z mama, ale też powinna myśleć przyszłościowo. Z tego co zrozumiałam dopiero ostatnio jej się o tym przypomniało i mimo że pieniądze to sprawa sprzed 6ciu lat, dopiero ostatnio zaczęła domagać się zwrotu pieniędzy i podejmować jakieś bardziej stanowcze kroki. Uważam, ze powinna cały czas napierać na mamę(w granicach kultury i taktu ofc) i negocjować z nią warunki spłaty, ale nie popadać w skrajność(wyzywać ją od oszustek i egoistek, niszczyć sobie relacji dożywotnio). Teraz ona jest też osobą dorosłą i powinna konflikt potraktować jak osoba dorosła(zaakceptować ułomność mamy, przewidzieć że nie wyczaruje takiej kasy w miesiąc i nie zrezygnuje ze wszystkich swoich wydatków tylko dlatego, że córa chciałaby zacząć pomieszkiwać z chłopakiem). Na razie z tego co widzę ma jeszcze trochę dziecinne podejście(żal o zmarnowane gimnazjum, wyrzuty o to że mama wydaje na siebie, zamiast postawić ją na piedestale i spłacić z marszu kosztem swoich potrzeb, porównywanie mamy chłopaka ze swoją i inne). Powinna tez myśleć w skali całego życia jak osoba dorosła i uświadomić sobie, że z chłopakiem można się rozejść, że siostra która ją wspiera w gruncie rzeczy sama jest dzieckiem jeszcze(i nie powinna jej wtajemniczać w konflikt z matką i zmuszać do przyjmowania czyjejś strony), że być może w przyszłości będzie chciała korzystać ze wsparcia matki i nawet jak się wyprowadzi opieka mamy nad swoimi wnukami, czy wspólne święta to fajne opcje których nie warto sobie zamykać.
Nigdzie też nie mówi, że mama oprócz tej rozrzutności była ZŁĄ MATKĄ. Warto mieć to na względzie
Może dała jej wiele jako matka, ale jako człowiek jest ułomna i sama ma swoje problemy, więc warto to zacząć dostrzegać.
taki mały offtop: Uważam za bardzo przykre, kiedy dzieci w swojej roszczeniowości zaczynają grabić swoich rodziców(klasyka: opchnąć mieszkanie, dom rodziców a ich wysłać do domu opieki), opuszczać ich na starość(wizyta u starszej matki jest passe bo zaczyna przynudzać, opowiadać głupoty, ma lekką sklerozę, a komu by się chciało tak marnować czas skoro można sobie wyskoczyć ze znajomymi), zaniedbywać(co z tego że mieszka obok, a ja mam samochód i mógłbym ją podrzucić do lekarza od czasu do czasu, zrobić i wnieść zakupy w weekend, skoro mam ciekawsze rzeczy do roboty). Dlatego uważam że nie powinno się pielęgnować roszczeniowości wobec rodziców, bo ona może prowadzić do takich postaw. Nie mówię że to dotyczy akurat Autorki, ale warto mieć też na względzie ile jest naprawdę dobrych rodziców, którzy na starość zostają z kwitkiem od pociech. Takie pociechy też oczywiście wszystkich przekonują, że rodzice sami są sobie winni i takie tam.