W tym miejscu są osoby chętne do popisania - netkafejka - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » SAMOTNOŚĆ » W tym miejscu są osoby chętne do popisania - netkafejka

Strony Poprzednia 1 15 16 17 18 19 27 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1,041 do 1,105 z 1,717 ]

1,041 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2018-05-30 22:13:42)

Odp: W tym miejscu są osoby chętne do popisania - netkafejka
troll napisał/a:
santapietruszka napisał/a:
troll napisał/a:

Nie wiem czemu teraz jest tak dużo chłopców, a tak mało mężczyzn.

Mnie się zdaje, troll, że proporcje to akurat niewiele się zmieniły, tylko kiedyś kobiety bardziej przymykały oczy... no i netu nie było... smile

A jednak trochę się pozmieniało. Wiem jak zachowywaliśmy sie my, a widziałem jak było z chłopakami moich córek. Jeden palant chciał żeby córka sama nosiła swoje bagaże, jak on nic nie niósł. No dla mnie to eunuch jest normalnie. Żaden z moich kumpli nie odważyłby się na taki ruch, bo nawet my, chłopcy wyśmialibyśmy go jak ostatniego leszcza.

No, dla Ciebie. Ale ja pamiętam, że też byli tacy, ale się ich olewało i słuch po nich właściwie zaginął. Więc nie umiem powiedzieć, czy ich przybyło, czy po prostu jest o nich głośniej...

Byłam kiedyś na kolonii w ZSRR jeszcze. I kupiłam dla mojego młodszego brata autko - kurde, chyba z tonę ważyło... Przyjechaliśmy z tej Moskwy czy co to tam było, do ośrodka kolonijnego, i targam to autko z autokaru do pokoju, i kto do mnie podleciał pomóc? Niejaki Sasza, swoją drogą świetny blondyn z niebieskimi oczami big_smile Kto się najbardziej wyśmiewał z bogu ducha winnego Saszy? Moi koledzy z Polski...

Zobacz podobne tematy :

1,042

Odp: W tym miejscu są osoby chętne do popisania - netkafejka
troll napisał/a:
Cholercia. napisał/a:

Wiem, że to nie jest fer w stosunku do niego, ale jakoś musiałam to sprawdzić, bo od pewnego czasu nie dawało mi to spokoju. Niestety żaden lepszy pomysł nie przyszedł mi do głowy, a miałam już dość rozkminiania, czy rzeczywiście wielbi mnie tak, jak mi powtarza, czy jednak jest babiarzem... Niestety szala przeżyła się na tą drugą stronę.

Wiesz co? Związek buduje się na zaufaniu. Ale z zaufaniem to jest tak, że zyskuje sie je latami, traci w ułamku sekundy. Skoro dał ci powód żeby go sprawdzać, to już był powód do rozstania.

Już raz się rozstaliśmy, ale szybko do siebie wróciliśmy i wydawało mi się, że jest dobrze. Codziennie łóżko, "kochanie", milion buziaczków i miziaczków na godzinę itp. Jednak coś przeczuwałam i intuicja mnie nie zawiodła...

1,043

Odp: W tym miejscu są osoby chętne do popisania - netkafejka
Cholercia. napisał/a:

Już raz się rozstaliśmy, ale szybko do siebie wróciliśmy i wydawało mi się, że jest dobrze. Codziennie łóżko, "kochanie", milion buziaczków i miziaczków na godzinę itp. Jednak coś przeczuwałam i intuicja mnie nie zawiodła...

Nie rozumiem stwierdzeń "rozstaliśmy i wróciliśmy do siebie". Na filmach to się udaje, ale w życiu nie słyszałem o dobrej parze która się rozstaje i wraca. Nie da się dwa razy wejść do tej samej rzeki, a budowanie na siłę nic nie daje. Poszukaj mężczyzny z którym będziesz chciała być i który będzie chciał tego samego.

1,044

Odp: W tym miejscu są osoby chętne do popisania - netkafejka
santapietruszka napisał/a:

Byłam kiedyś na kolonii w ZSRR jeszcze. I kupiłam dla mojego młodszego brata autko - kurde, chyba z tonę ważyło... Przyjechaliśmy z tej Moskwy czy co to tam było, do ośrodka kolonijnego, i targam to autko z autokaru do pokoju, i kto do mnie podleciał pomóc? Niejaki Sasza, swoją drogą świetny blondyn z niebieskimi oczami big_smile Kto się najbardziej wyśmiewał z bogu ducha winnego Saszy? Moi koledzy z Polski...

Póki nie uszkodziłem sobie barku chodziłem w Salzgitter na siłownię. Kiedyś drepcę na bieżni i widzę parę podchodzącą do wejścia. On lekko przyspieszył, otworzył drzwi i przepuścił dziewczynę przodem. Jak ona stanęła na bieżni obok mnie zagadałem po polsku. Nie pomyliłem się. Obecny mąż jednej z moich córek, jak przyjeżdżała nocą (bodajże o drugiej) pociągiem do miasta gdzie studiowała, wychodził na dworzec i odprowadzał ją do domu, niosąc bagaże. Nie miał szans na seks, bo mieszkała w pokoju wieloosobowym. Robił to jedynie dla jej wygody i bezpieczeństwa.
Pojedyncze przykłady można mnożyć. Ja pamiętam, że w liceum jeden drugiemu zwracał uwagę na niewłaściwe zachowania wobec dziewczyn. Sam parę razy o mało nie spaliłem się ze wstydu jak kumple mnie pojechali za taki nietakt. Wiem od córek, że one w tym samym mieście, choć w innym liceum, miały inne doświadczenia.

1,045 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2018-05-31 07:52:09)

Odp: W tym miejscu są osoby chętne do popisania - netkafejka
Mirirale napisał/a:
summerka88 napisał/a:

Mirirale, zmieniłaś kolor włosów smile Potrzebowałaś zmiany?

Nie, nie zmieniałam jeszcze, planuję w niedalekiej przyszłości, (...)

Miałam na myśli avatar, ale jak czytam myśl wyprzedza działanie wink


Cholercia. napisał/a:

Dzisiaj/jutro zrywam z moim facetem. Okazało się, że bajeruje inną laskę za moimi plecami...

Dupek. Popieram decyzję.
Nie trawię nielojalności w ogóle w relacjach, a w bliskim związku jak nie ma lojalności, to właściwie nie ma żadnej bazy do tworzenia więzi.

1,046 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2018-05-31 08:18:39)

Odp: W tym miejscu są osoby chętne do popisania - netkafejka

Dzień dobry Państwu smile
Cudny poranek! Pogoda jak marzenie. Może uda mi się dzisiaj gdzieś dalej bryknąć na rowerze?
Miałam wczoraj odnieść się do Waszych postów, napisać o swoim dniu, ale wróciłam do domu padnięta. Tak to jest, gdy się człowiek po wielu tygodniach latania w balerinach przeprosi z wyższymi obcasami - i to jeszcze w upał - i sporo się w nich nachodzi. Ale za to usłyszałam, że jestem ładna dziewczyna, bo te obcasy dobrałam do powiewnej długiej sukienki w moich ulubionych wyraźnych kolorach.
Komplement padł z ust 83-letniej sąsiadki z dawnego miejsca zamieszkania, której czasami pomagam w domowych pracach. Wczoraj przytachałam jej kilka torebek cukru, bo ona biedna już ledwo chodzi, w ogóle ciało jej nie słucha, że tak powiem.
Babcia - tak sobie pozwolę ją nazwać - chciała mi za tę mało znaczącą przysługę zapłacić, ale oświadczyłam stanowczo, że "zwariowała baba". Skończyło się na trzech złotych na lody i... bursztynowych koralach. Speszył mnie ten dar i ucieszył. I wzruszył, bo te korale mają swoją historię.
Swego czasu bardzo marzyłam o bursztynowej biżuterii, ale za każdym razem jakoś szkoda było wydawać pieniędzy na "głupie świecidełka", potem w ogóle zapomniałam, zwłaszcza, że można dziś za półdarmo nabyć piękne rzeczy. I proszę - bursztyny same do mnie przyszły smile Te korale mają swoją historię, co dla mnie zwiększa ich wartość. Lubię, gdy rzeczy nie są zwykłymi przedmiotami, ale z czymś się kojarzą, o czymś opowiadają - mają duszę.

Znalazłam też wczoraj czas na projekcję filmową. Darmowe seanse to letnia tradycja ostatnich lat w wielu miastach. U nas w tym roku stare kino! A ja stare kino i retro klimaty bardzo lubię. To aktorstwo takie inne od dzisiejszego... Pamiętacie coniedzielny cykl telewizyjny "W starym kinie?"
Wczoraj była wyświetlana "Córka generała Pankratowa" o miłości córki carskiego oficera do polskiego rewolucjonisty. Film oglądałam kiedyś, ale bardzo już dawno.

Cholercia, współczuję Ci, ale za innymi powtórzę: podjęłaś dobrą decyzję.
Co do obyczajowości, dyskutowałam kiedyś z siostrą, młodszą ode mnie raptem o cztery lata, więc raczej trudno mówić o różnicy pokoleń. O ile ja zwracam uwagę na takie gesty jak przepuszczanie kobiet w drzwiach, moja siostra uważa je za sztuczne i nie lubi być traktowana jak osoba specjalnej troski.
Doszłyśmy do wniosku, że chodzi o naturalność w tym wszystkim, bo czasami taka kurtuazja wypada sztucznie, widać, że ktoś się sili na tę uprzejmość.
Ja jednak doceniam takie gesty i lubię. Są ładne i przydają uroku życiu. Razi mnie często obserwowane zjawisko, gdy po etapie tańca godowego mężczyźni zapominają o tych zasadach, a ich kobiety przyjmują to jak coś najnaturalniejszego. Kiedyś nie wytrzymałam i  - żartobliwie wprawdzie - zwróciłam uwagę bratu koleżanki z pracy, który przed nią wparował w drzwi. Koleżanka skwitowała: "Siostra to nie kobieta". No, sorry, mój ojciec zawsze wchodził dopiero po swoich smarkatych córkach smile .

Summertime, ja to mam taką podwójną osobowość smile Lubię i potrzebuję pobyć sama ze sobą, nie jest dla mnie problemem wyjście w pojedynkę do kina czy na koncert, ale towarzystwo mnie bardzo cieszy, lubię kontakt z ludźmi, rozmowy, poznawanie cudzych historii, uczenie się od innych albo dawanie innym wsparcia, radość z bliskości innych. W ostatnich tygodniach miałam okazję wykonywać pracę, która mi to zapewniała. Szłam do roboty z przyjemnością!

Cyngli, ja lubię wszystkie zwierzątka, oprócz szczurów i much smile Także i rasowe pieski. Moja siostra dostała od znajomych ślicznego francuskiego buldożka.
Mam jednak taką refleksję, że my, ludzie, dla swoich kaprysów robimy zwierzakom krzywdę. Piszecie o rasach ze skróconym układem oddechowym (jeśli wyrażam się nieprecyzyjnie, wybaczcie). Ten biedny francuski piesek nie oddycha, tylko charczy. Nie pobiegnie daleko, delikatny jest jak... francuski piesek ; mamy z niego ubaw, gdy szuka sobie ciepłych i miękkich miejsc do leżenia.
Kiedyś siostra była zmuszona wziąć psiaka na wielkanocne święcenie pokarmów w przedsionku jakiegoś kościoła. Psina ulokowała się... na aksamitnym klęczniku, bo przecież nie może jego francuska mość leżeć na zimnej posadzce big_smile

1,047

Odp: W tym miejscu są osoby chętne do popisania - netkafejka

Doberek Wszystkim smile

Co za uroki lata smile

Bosko !
.....Cholercia wiele kobiet pomimo braku tego uczucia pewności, co do uczuć partnera jest z Nim.Uważam, że popełniają totalny błąd.Ponieważ ignorują swoje odczucia.A one są wskazówką, są intuicją, która pokazuje, że trzeba wiać od takiego gościa, gdzie piperz rośnie :)TY, to zrobiłaś.A więc wszystkiego najlepszego na nowej..... drodze -wolności.Witaj w moim świecie Singli wink Trzymaj się !
*****

Pomimo tego, że poszłam wczoraj w póznych godzinach nocnych spać...to i tak mam bardzo dobre samopoczucie.Te promienie słoneczne napełniaja mnie radością i optymizmem.A plany na dzisiejszy dzień uśmiechem.Wypijam dość dużo płynów i staram się z każdym dniem pamiętać o tym, wynik tego wszystkiego jest taki, że czuję się świetnie smile jedyny problem, to toalety hiiii, więc jak muszę gdzieś mykać, to od razu rozglądam się za toaletami.hhhiii.

Piegowata smile w swoim towarzystwie również czuję się komfortowo.Potrafię tak się zorganizowac, i tak planować, że czasem brak mi dnia na realizację wszystkiego.To nawet cieszy mnie, bo gdy przychodzi czas, taki wolniejszy, to mogę powrócić, do zainteresowañ.Nie znam pojęcia nudy:) Dla mnie ten termin jest obcy.Ale kocham też ludzi, i poznawać i uczyć się, bo mądry człowiek i spotkanie kogoś takiego, to rozwój dla duszy :)I pociąga mnie socjologiczny aspekt smile

1,048

Odp: W tym miejscu są osoby chętne do popisania - netkafejka
Summertime napisał/a:

Piegowata smile w swoim towarzystwie również czuję się komfortowo.Potrafię tak się zorganizowac, i tak planować, że czasem brak mi dnia na realizację wszystkiego.To nawet cieszy mnie, bo gdy przychodzi czas, taki wolniejszy, to mogę powrócić, do zainteresowañ.Nie znam pojęcia nudy:) Dla mnie ten termin jest obcy.Ale kocham też ludzi, i poznawać i uczyć się, bo mądry człowiek i spotkanie kogoś takiego, to rozwój dla duszy :)I pociąga mnie socjologiczny aspekt smile

Pod każdym z tych słów mogę się podpisać smile
Właśnie: jak zostaję sama, to mam czas na wiele spraw, które w towarzystwie schodzą na plan dalszy. I tak, właśnie tak: czuję się całkiem komfortowo w swoim towarzystwie.

1,049

Odp: W tym miejscu są osoby chętne do popisania - netkafejka

Piegowata, uwielbiam bursztyny, są piękne.
Fajnie, że ta starsza Pani ma w Tobie wsparcie. My też mamy taką babuleńkę w sąsiedztwie, latem mój mąż kosi jej trawnik, a zimą pomaga przy węglu. Za te usługi dostaje zawsze worek pierogów.

1,050

Odp: W tym miejscu są osoby chętne do popisania - netkafejka

Wiecie co... Jestem obecnie w Holandii, pracuje z ludźmi przeróżnych narodowości. I oni WSZYSCY przepuszczają mnie w drzwiach, często nawet pomagają mi w pracy, więc to domena nie tylko Polaków wink

1,051

Odp: W tym miejscu są osoby chętne do popisania - netkafejka
Cholercia. napisał/a:

Wiecie co... Jestem obecnie w Holandii, pracuje z ludźmi przeróżnych narodowości. I oni WSZYSCY przepuszczają mnie w drzwiach, często nawet pomagają mi w pracy, więc to domena nie tylko Polaków wink

Ja jestem w Niemczech. Mam do czynienia z Polakami, Niemcami, Turkami, Węgrami, był też jeden Hiszpan, Syryjczyk. Jak idzie grupa, to żaden Niemiec nie zatrzyma się w drzwiach. Kobieta musi wymóc pierwszeństwo, czasem jejie uda. Turek pcha się i jest oburzony jak kobieta mu nie ustąpi. Pozostali różnie, ale tylko ja przytrzymuje kobietom drzwi (jestem jedynym 100% Polakiem w moim otoczeniu).
Wszyscy uważają za naturalne że sekretarki targają kartony po kilkanaście kilogramów, bo im ktoś wrzepil przyjmowanie przesyłek. Nikt nie pomyśli żeby pomóc dziewczynie która ma problem techniczny. Jak pracowałem w Polsce, to zawsze się jakiś "rycerz" znalazł. Dziewczyna z recepcji po prostu oznajmiała przechodzącemu mężczyźnie, niezależnie czy to był robotnik, pracownik biurowy, czy jakiś kierownik, że ma ciężkie paczki i trzeba je gdzieś przenieść. Każdy facet czuł się w obowiązku to ogarnąć.

1,052

Odp: W tym miejscu są osoby chętne do popisania - netkafejka
Cholercia. napisał/a:

Przyjaciółka wysyła mi na bieżąco screeny z ich rozmów i no cóż... Bajeruje ją. Czekam tylko, aż wsypie się całkowicie i papatki śmierdzielu, żeby nie powiedzieć dosadniej big_smile

Cóż...przykre z pewnością.
Przyznam,że chciałoby mi się robić takich podstępów by sie dowiedzieć.Po prostu,gdybym czuła,że coś jest nie tak-dałabym sobie spokój.
Z drugiej jednak strony-masz pewność,że podjęłaś dobrą decyzję.

Piegowata'79 napisał/a:

Cudny poranek! Pogoda jak marzenie. Może uda mi się dzisiaj gdzieś dalej bryknąć na rowerze?

Też mieliśmy takie plany.Ale jako,że u nas dziś ponad 30 stopni-to wszyscy śpią w chłodnych pokojach:)

Piegowata'79 napisał/a:

Komplement padł z ust 83-letniej sąsiadki z dawnego miejsca zamieszkania, której czasami pomagam w domowych pracach. Wczoraj przytachałam jej kilka torebek cukru, bo ona biedna już ledwo chodzi, w ogóle ciało jej nie słucha, że tak powiem.
Babcia - tak sobie pozwolę ją nazwać - chciała mi za tę mało znaczącą przysługę zapłacić, ale oświadczyłam stanowczo, że "zwariowała baba". Skończyło się na trzech złotych na lody i... bursztynowych koralach. Speszył mnie ten dar i ucieszył. I wzruszył, bo te korale mają swoją historię.
Swego czasu bardzo marzyłam o bursztynowej biżuterii, ale za każdym razem jakoś szkoda było wydawać pieniędzy na "głupie świecidełka", potem w ogóle zapomniałam, zwłaszcza, że można dziś za półdarmo nabyć piękne rzeczy. I proszę - bursztyny same do mnie przyszły smile Te korale mają swoją historię, co dla mnie zwiększa ich wartość. Lubię, gdy rzeczy nie są zwykłymi przedmiotami, ale z czymś się kojarzą, o czymś opowiadają - mają duszę.

Znalazłam też wczoraj czas na projekcję filmową. Darmowe seanse to letnia tradycja ostatnich lat w wielu miastach. U nas w tym roku stare kino! A ja stare kino i retro klimaty bardzo lubię. To aktorstwo takie inne od dzisiejszego... Pamiętacie coniedzielny cykl telewizyjny "W starym kinie?"
Wczoraj była wyświetlana "Córka generała Pankratowa" o miłości córki carskiego oficera do polskiego rewolucjonisty. Film oglądałam kiedyś, ale bardzo już dawno.

No to masz fajny prezent.Przyznam,że mam sporo biżuterii,w tym dużo właśie bursztynowej-ale zwyczajnie zapominam jej nosić:) I tak leży i czeka-nie wiem na co. Mam wrażenie,że biżuteria mi przeszkadza.Jest to pierwsza rzecz,jaką zdejmuję po powrocie do domu-korale,bransoletki,kolczyki.Pierścionków,obrączek nigdy nie noszę smile
U mnie też jest coś takiego jak Kino pod gwiazdami.Są to dobre filmy za darmo,wyświetlane na dziedzińcu starówkowym jednej z knajpek.Super sprawa.A dziś wieczorem-inauguracja Przeglądu Nowego Kina Francuskiego smile Właśnie zarezerwowałam miejsca.

Co do sąsiadów-mam bardzo fajnych.Jeden pan raczy nas ciagle ogórkami-bo ma szklarnie a pani sąsiadka przynosi czereśnie.Odwdzięczam im się ciastami i moimi syropami z pokrzywy,skrzypu,kwiatów bzu czarnego czy koniczyny.

Ostatnio,jak każdej wiosny naszło mnie na robienie soków i smoothie.Właśnie popijam sok z marchwi,ogórków,pietruszki,jabłek i świeżej kurkumy.

Summertime-ale chyba prócz uśmiechania się planujesz dziś coś jeszcze ? smile Pochwal się.

1,053 Ostatnio edytowany przez Mirirale (2018-05-31 15:12:38)

Odp: W tym miejscu są osoby chętne do popisania - netkafejka
troll napisał/a:
Mirirale napisał/a:

A ja jestem zdania, że lepiej jak ktoś weźmie chociaż taką odpowiedzialność za psiaka, niż jak porzucają gdzieś psy np. w lesie, albo przy drodze. Nie wiem jak tak można mi by pękło serce.

Problem w tym, że wiele psów w schroniskach to takie właśnie znajdy. Ktoś pozwolił na rozmnażanie, potem wyrzucił jak odpadki (dobrze jak nie utopił). Ktoś inny kupił dziecku pieska, a jak dziecku się znudził, to na sznurku uwiązał do drzewa, żeby zwierzak nie wrócił. Sorry za słownictwo, ale takich skurwysynów, to bym wrzucił do jutowego wora i pod lód. A większość zwierzaków w schronisku ma trudne życiorysy.

Ja akurat popieram Twoje zdanie.

Summertime napisał/a:

Mirirale moze mi cos uszlo uwadze, wiec dopytam sie, a jaki kolorek?

Niebieski/granat. smile

troll napisał/a:
Cyngli napisał/a:
santapietruszka napisał/a:

Cyngli, mam pytanko, jeśli mogę tak publicznie? Czy Twój synek ma orzeczenie o niepełnosprawności?

Tak, ma. Do września, niedługo będzie trzeba przedłużyć.

To mnie zawsze zadziwia. Ktoś ma nieuleczalna chorobę, a co jakiś czas musi iść i udowadniać, że nadal nie ma ręki, ma schizofrenię, czy autyzm. Polska absurdalna.

W UK niestety też tak jest.

troll napisał/a:
Cholercia. napisał/a:

Już raz się rozstaliśmy, ale szybko do siebie wróciliśmy i wydawało mi się, że jest dobrze. Codziennie łóżko, "kochanie", milion buziaczków i miziaczków na godzinę itp. Jednak coś przeczuwałam i intuicja mnie nie zawiodła...

Nie rozumiem stwierdzeń "rozstaliśmy i wróciliśmy do siebie". Na filmach to się udaje, ale w życiu nie słyszałem o dobrej parze która się rozstaje i wraca. Nie da się dwa razy wejść do tej samej rzeki, a budowanie na siłę nic nie daje. Poszukaj mężczyzny z którym będziesz chciała być i który będzie chciał tego samego.

Znajomi mojej mamy (z tego co mi wiadomo bardzo dobre małżeństwo) "brali ślub" 4 razy. Za każdym razem było wszystko dopięte na ostatni guzik, a facet "porzucał" pannę młodą przed ołtarzem, bo się bał lub nie był gotowy. Są takie związki, ale kobieta musi być pobłażliwa. Bo mnie jakby raz facet zostawił to nie byłoby drogi powrotu. Nie potrafiłabym mu zaufać i czuć się przy nim bezpiecznie.

Summerko, a no to w takim razie zmiana wynika z tego, że nie mogę znaleźć czegoś swojego, ale cóż, kobieta zmienną jest.


Wybrałabym się na takie kino pod gwiazdami, ale u nas nie organizują, przynajmniej ja o niczym nie wiem. Więc na razie zostaje mi normalne kino. smile

1,054 Ostatnio edytowany przez Lilka787 (2018-05-31 19:29:34)

Odp: W tym miejscu są osoby chętne do popisania - netkafejka

Hej Summersi !

Cholercia, przytulam i trzymaj się!

Mirirale - moja córka marzy o niebieskich włosach, ale ja nie pozwolę aż do osiemnastki. smile Podobaj mi się, ale jednak dla córki wolę jej naturalne.

Gojka, ale super prezent od męża dostałaś, taki wspaniały dom. smile Kiedyś bardzo podobał mi się taki styl skandynawski, minimalistyczny, biele, stal, ale obecnie mi się zmieniło. Jeśli kiedyś doczekam się własnego domku, to będzie romantycznie i przytulnie.
A jak robisz syrop z pokrzywy i z koniczyny?

Sami, cieszę się, że udało się odnowić stare przyjaźnie. smile Koniecznie pamiętaj o jajkach, najlepiej takich prosto od chłopa ze wsi big_smile ale nie wiem czy tam u siebie takie dostaniesz. Najwięcej składników zachowują jajka na miękko, puszysta jajecznica i galaretowaty omlet.
Ja myślę, że tak 3 szt. na tydzień na początek będzie dobrze. Tak jak piszesz witaminy z grupy B, żelazo, do tego wit. A, D, lecytynę i wiele innych.

Summerko przyłączam się do gratulacji z okazji zawodowego sukcesu. smile

Piegusku fajna sprawa z tymi bursztynami. Ja też lubię jak panowie są szarmanccy.

Trollu, świetnie powiedziane.

troll napisał/a:

Jak dzielisz z kimś radość, to ona się mnoży, jak dzielisz smutki, to one się dzielą.

My nie wyjechaliśmy na długi weekend. Dziś byliśmy na procesji, po obiedzie w kinie, a potem relaks na tarasie.

Miłego wypoczynku dla wszystkich. smile

1,055 Ostatnio edytowany przez Mirirale (2018-05-31 21:22:20)

Odp: W tym miejscu są osoby chętne do popisania - netkafejka

Lilko, ostatnio prowadziłam podobną dyskusję na ten temat pod filmikiem (w którym kobieta farbowała włosy swojej córce na różowo, dziewczynka miała około 6 lat) na facebooku. Wypowiedź jednej kobiety szczególnie podbiła moje serce, bo powiedziała, że pozwala swojej córce (poniżej 15 roku życia) farbować włosy na kolorowo, ponieważ dziewczynka była w szkole prześladowana. Długo namawiała ją, żeby się zgodziła, między innymi dlatego, że bardzo lubiła superbohaterów i to by była dla niej taka namiastka superbohatera. Ponoć dziewczynka rzeczywiście odżyła i zaczęła być szczęśliwsza. smile Nie wiem ile Twoja córka ma lat i jaka jest sytuacja, ale może pójść na kompromis i pozwolić jej zafarbować koncówki włosów na lato? Albo kupić kredę do włosów o której mówiła kiedyś summertime? Córka będzie miała trochę zabawy i nie będzie Ci wypominała, że jej czegoś zabraniałaś. smile Dzisiejsze farby semi-permamentne nie niszczą włosów. Ja zaczęłam farbować włosy jak miałam 15 lat, chorowałam na rude włosy i w końcu po namowach mama mi pozwoliła. Długo miałam różne odcienie rudości, później różowe, czerwono fioletowe, lawendowe pasemko i w końcu ten niebieski (chociaż jak wyszłam od fryzjera byłam przerażona, bo kompletnie jej to nie wyszło). Moja mama długo była oburzona jak ktoś miał kolorowe włosy, a teraz sama jest zdania, że wypada mi póki jestem "młoda". smile

1,056

Odp: W tym miejscu są osoby chętne do popisania - netkafejka
troll napisał/a:
Cholercia. napisał/a:

Wiecie co... Jestem obecnie w Holandii, pracuje z ludźmi przeróżnych narodowości. I oni WSZYSCY przepuszczają mnie w drzwiach, często nawet pomagają mi w pracy, więc to domena nie tylko Polaków wink

Ja jestem w Niemczech. Mam do czynienia z Polakami, Niemcami, Turkami, Węgrami, był też jeden Hiszpan, Syryjczyk. Jak idzie grupa, to żaden Niemiec nie zatrzyma się w drzwiach. Kobieta musi wymóc pierwszeństwo, czasem jejie uda. Turek pcha się i jest oburzony jak kobieta mu nie ustąpi. Pozostali różnie, ale tylko ja przytrzymuje kobietom drzwi (jestem jedynym 100% Polakiem w moim otoczeniu).
Wszyscy uważają za naturalne że sekretarki targają kartony po kilkanaście kilogramów, bo im ktoś wrzepil przyjmowanie przesyłek. Nikt nie pomyśli żeby pomóc dziewczynie która ma problem techniczny. Jak pracowałem w Polsce, to zawsze się jakiś "rycerz" znalazł. Dziewczyna z recepcji po prostu oznajmiała przechodzącemu mężczyźnie, niezależnie czy to był robotnik, pracownik biurowy, czy jakiś kierownik, że ma ciężkie paczki i trzeba je gdzieś przenieść. Każdy facet czuł się w obowiązku to ogarnąć.

U mnie pracują głównie Portugalczycy i Bułgarczycy, ich jest najwięcej. Są jeszcze inne narodowości, ale to już raczej pojedyncze jednostki. Chłopaki dzielnie targają nam bez słowa skrzynki, jeden nawet dziś za mnie posprzątał stanowisko pracy wink

1,057

Odp: W tym miejscu są osoby chętne do popisania - netkafejka
Cholercia. napisał/a:

U mnie pracują głównie Portugalczycy i Bułgarczycy, ich jest najwięcej. Są jeszcze inne narodowości, ale to już raczej pojedyncze jednostki. Chłopaki dzielnie targają nam bez słowa skrzynki, jeden nawet dziś za mnie posprzątał stanowisko pracy wink

Nie bierz tego za złośliwość, ale Bułgarzy.
Super że trafiłaś na mężczyzn, nawet jeśli to obala moja tezę o wyższości polskiej męskości nad męskością innych nacji smile.

1,058

Odp: W tym miejscu są osoby chętne do popisania - netkafejka

Mirirale, dziękuję Ci za te ważne informacje.  smile Ja miałam właśnie taki pomysł, że zgodzę się na zafarbowane końcówki, na wakacje, a potem włosy się zetnie, bo i tak córka chce zmienić fryzurę. Jednak mąż twierdzi, że nie bo to nie wypada w wieku 11 lat. A ja właśnie pomyślałam, że to byłby kompromis. Nasza córka nie wygląda już jak dziecko tylko jak nastolatka.
Dzięki za wzmianki o farbach. Ja długo miałam swoje naturalne włosy, bo miałam ładny kolor, ale kiedy pofarbowałam na miedziane ombre, to muszę przyznać, że to był strzał w 10. Jednak mimo, że zrobiłam w profesjonalnym salonie, bardzo drogimi farbami, to jednak włosy w porównaniu do tych moich naturalnych nie są już tak lśniące i gładkie.

1,059

Odp: W tym miejscu są osoby chętne do popisania - netkafejka
Lilka787 napisał/a:

Mirirale, dziękuję Ci za te ważne informacje.  smile Ja miałam właśnie taki pomysł, że zgodzę się na zafarbowane końcówki, na wakacje, a potem włosy się zetnie, bo i tak córka chce zmienić fryzurę. Jednak mąż twierdzi, że nie bo to nie wypada w wieku 11 lat. A ja właśnie pomyślałam, że to byłby kompromis. Nasza córka nie wygląda już jak dziecko tylko jak nastolatka.
Dzięki za wzmianki o farbach. Ja długo miałam swoje naturalne włosy, bo miałam ładny kolor, ale kiedy pofarbowałam na miedziane ombre, to muszę przyznać, że to był strzał w 10. Jednak mimo, że zrobiłam w profesjonalnym salonie, bardzo drogimi farbami, to jednak włosy w porównaniu do tych moich naturalnych nie są już tak lśniące i gładkie.

hmm a co to znaczy nie wypada?
czy to komus zrobi krzywdę? taka realną?
nie mówię tu o starych dewotkach i dewotach, które dostaną wyimaginowanego zawału serca. mówię o realnej krzywdzie.
nawet to zafarbowanie permanentna farbą byłoby fajną lekcją, bo pokazywaloby konsekwencje - pozbycie sie koloru albo wymagaloby cięcia, albo drogiej dekoloryzacji.

1,060

Odp: W tym miejscu są osoby chętne do popisania - netkafejka

Osobiście uważam, że nie ma potrzeby upiększania dzieciaków. W drodze wyjątku pofarbowałabym włosy dziecku szamponetką, co się zmyje po parunastu myciach - na czas wakacji proszę bardzo.

1,061

Odp: W tym miejscu są osoby chętne do popisania - netkafejka
Cyngli napisał/a:

Osobiście uważam, że nie ma potrzeby upiększania dzieciaków. W drodze wyjątku pofarbowałabym włosy dziecku szamponetką, co się zmyje po parunastu myciach - na czas wakacji proszę bardzo.

ale gdyby dziewczynka chciala sliczna sukieneczke to pewnie nie widzialabys problemu? wink

1,062

Odp: W tym miejscu są osoby chętne do popisania - netkafejka
_v_ napisał/a:
Cyngli napisał/a:

Osobiście uważam, że nie ma potrzeby upiększania dzieciaków. W drodze wyjątku pofarbowałabym włosy dziecku szamponetką, co się zmyje po parunastu myciach - na czas wakacji proszę bardzo.

ale gdyby dziewczynka chciala sliczna sukieneczke to pewnie nie widzialabys problemu? wink

Gdyby miała ich w szafie całą kupę, to na pewno bym nie kupiła, bo i po co.

1,063

Odp: W tym miejscu są osoby chętne do popisania - netkafejka

czyli szafe upiekszajacych sukieneczek moze miec, a upiekszajacego koloru wlosow juz nie? wink

1,064

Odp: W tym miejscu są osoby chętne do popisania - netkafejka
_v_ napisał/a:

czyli szafe upiekszajacych sukieneczek moze miec, a upiekszajacego koloru wlosow juz nie? wink

Jest jeszcze kwestia tego, czy dana mamusia uważa kolorowe włosy za upiększające, Czy wręcz przeciwnie wink Gusta są różne wink

1,065

Odp: W tym miejscu są osoby chętne do popisania - netkafejka
Lilka787 napisał/a:

Ja miałam właśnie taki pomysł, że zgodzę się na zafarbowane końcówki, na wakacje, a potem włosy się zetnie, bo i tak córka chce zmienić fryzurę. Jednak mąż twierdzi, że nie bo to nie wypada w wieku 11 lat. A ja właśnie pomyślałam, że to byłby kompromis. Nasza córka nie wygląda już jak dziecko tylko jak nastolatka.
Dzięki za wzmianki o farbach. Ja długo miałam swoje naturalne włosy, bo miałam ładny kolor, ale kiedy pofarbowałam na miedziane ombre, to muszę przyznać, że to był strzał w 10. Jednak mimo, że zrobiłam w profesjonalnym salonie, bardzo drogimi farbami, to jednak włosy w porównaniu do tych moich naturalnych nie są już tak lśniące i gładkie.

No to myślę, że tym bardziej moglibyście jej pozwolić. Z tym, że nie jestem za tym, żeby jeden rodzic coś robił wbrew drugiemu, więc musisz porozmawiać z mężem, a jeżeli dalej będzie obstawał przy swoim no to nie wiem co poradzić. Nie jestem fanką zastanawiania się nad tym co wypada, a co nie - jeżeli jest to zgodne z prawem i nikogo nie krzywdzi. A za każdym przeżyciem idzie jakaś nauka lub w niektórych przypadkach nauczka. smile

Cholercia. napisał/a:
_v_ napisał/a:

czyli szafe upiekszajacych sukieneczek moze miec, a upiekszajacego koloru wlosow juz nie? wink

Jest jeszcze kwestia tego, czy dana mamusia uważa kolorowe włosy za upiększające, Czy wręcz przeciwnie wink Gusta są różne wink

A może warto zasięgnąć opinii dziecka co jest dla niego upiększające, a nie mamusi? Dobrze pozwalać dziecku na własną opinię, nawet jeżeli nie może czegoś zrobić (jeżeli mówimy o farbowaniu włosów), wtedy uczy się myśleć samodzielnie.

1,066 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2018-06-01 12:03:13)

Odp: W tym miejscu są osoby chętne do popisania - netkafejka
_v_ napisał/a:

czyli szafe upiekszajacych sukieneczek moze miec, a upiekszajacego koloru wlosow juz nie? wink

No właśnie nie. Nadmiar wszystkiego nie cieszy, Fałko.

Dlaczego nie uznać kompromisu w tej kwestii i nie zezwolić dziecku na pofarbowanie włosów szamponetką na czas wakacji? Przecież to rozsądne.

A jakby przyszła do Ciebie 11-latka i powiedziała, że chce kolczyk w nosie? Zgodziłabyś się?

1,067 Ostatnio edytowany przez _v_ (2018-06-01 12:18:38)

Odp: W tym miejscu są osoby chętne do popisania - netkafejka

hmm w sumie czemu nie?
osmiolatkom przekluwa sie uszy bo dostana kolczyki na komunie

poza tym chodzilo mi o to, ze sukienka - w ogolnym poczuciu - tez dziewczynke upieksza 
wiec dlaczego sukienkę upiekszajaca może mieć a upiekszajacego koloru wlosow nie?

1,068

Odp: W tym miejscu są osoby chętne do popisania - netkafejka
_v_ napisał/a:

hmm w sumie czemu nie?
osmiolatkom przekluwa sie uszy bo dostana kolczyki na komunie

To może też od razu tatuaż na czole?
Wiem, że lubisz być przekorna, ale naprawdę byś się zgodziła?

1,069

Odp: W tym miejscu są osoby chętne do popisania - netkafejka

na przeklucie nosa? czemu nie?
to nie koniec swiata przeciez
krzywdy wielkiej nie robi
w razie czego zarosnie i nic nie bedzie widać

1,070 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2018-06-01 12:29:45)

Odp: W tym miejscu są osoby chętne do popisania - netkafejka
_v_ napisał/a:

na przeklucie nosa? czemu nie?
to nie koniec swiata przeciez
krzywdy wielkiej nie robi
w razie czego zarosnie i nic nie bedzie widać

No niestety, nie zawsze tak jest.
Jako 17-letnia siusiara zafundowałam sobie piercing pod ustami, z jednej i drugiej strony. Znudziło mi się jakoś po 2 latach.
Mam ślady do dziś i nie wygląda to ładnie.

1,071

Odp: W tym miejscu są osoby chętne do popisania - netkafejka

a ja drapalam slady po ugryzieniacj komarow choc mamusia ostrzegala ze beda blizny
miala mnie zwiazac?
no takie zycie, mam blizny
i jakoś żyję
tez to nie wygląda estetycznie ale nie umarlam od tego
nikomu to tez nie przeszkadza z mojego otoczenia

1,072

Odp: W tym miejscu są osoby chętne do popisania - netkafejka

Wszystkim Wam wszystkiego najlepszego z okazji Dnia Dziecka życzę smile

Nie zgodziłabym się na kolczyk w nosie dla 11-latki. A to z tego prostego powodu, że w tym wieku to są jeszcze dzieci, nie zawsze myślą przy zabawie i mogłaby się porządnie uszkodzić podczas wygłupów. Albo np. koledzy mieliby głupie pomysły na głupie żarty? Bo czy wypada, czy nie, to akurat mam w nosie.
W sumie na farbowanie włosów jakąś trwałą farbą też chyba nie, najwyżej szamponetka. Ale to Wam powiem za 5 lat tak na pewno big_smile

1,073

Odp: W tym miejscu są osoby chętne do popisania - netkafejka
_v_ napisał/a:

a ja drapalam slady po ugryzieniacj komarow choc mamusia ostrzegala ze beda blizny
miala mnie zwiazac?
no takie zycie, mam blizny
i jakoś żyję
tez to nie wygląda estetycznie ale nie umarlam od tego
nikomu to tez nie przeszkadza z mojego otoczenia

Tobie blizny nie przeszkadzają, mnie np. tak. Nie każdy myśli tak, jak Ty i o to właśnie chodzi. 11 lat to nie jest wiek na podejmowanie decyzji, których skutki będzie się odczuwało potem przez lata.

Dlatego sugeruję użycie szamponetki na czas wakacji letnich.

1,074

Odp: W tym miejscu są osoby chętne do popisania - netkafejka

No ja szamponetek bym tak nie broniła, pierwszy raz farbowałam właśnie szamponetką na rudo i dopóki nie zafarbowałam włosów kilka dobrych tygodni później  nie zeszła całkowicie.

1,075

Odp: W tym miejscu są osoby chętne do popisania - netkafejka
Mirirale napisał/a:

No ja szamponetek bym tak nie broniła, pierwszy raz farbowałam właśnie szamponetką na rudo i dopóki nie zafarbowałam włosów kilka dobrych tygodni później  nie zeszła całkowicie.

A czym myłaś głowę? Jakim szamponem?

1,076

Odp: W tym miejscu są osoby chętne do popisania - netkafejka
Cyngli napisał/a:
Mirirale napisał/a:

No ja szamponetek bym tak nie broniła, pierwszy raz farbowałam właśnie szamponetką na rudo i dopóki nie zafarbowałam włosów kilka dobrych tygodni później  nie zeszła całkowicie.

A czym myłaś głowę? Jakim szamponem?

Nie pamiętam już dokładnie, ale którymś z tych popularniejszych firm typu schauma, schwarzkopf, nivea, garnier.

1,077 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2018-06-01 13:21:25)

Odp: W tym miejscu są osoby chętne do popisania - netkafejka
Mirirale napisał/a:
Cyngli napisał/a:
Mirirale napisał/a:

No ja szamponetek bym tak nie broniła, pierwszy raz farbowałam właśnie szamponetką na rudo i dopóki nie zafarbowałam włosów kilka dobrych tygodni później  nie zeszła całkowicie.

A czym myłaś głowę? Jakim szamponem?

Nie pamiętam już dokładnie, ale którymś z tych popularniejszych firm typu schauma, schwarzkopf, nivea, garnier.

Do zmycia szamponetki polecają szampony przeciwłupieżowe. Np. Head & Shoulders. U mnie działa. 5-6 myć i nie ma.
Ale wiadomo, każdy ma inne włosy, każde włosy inaczej łapią kolor, etc.

1,078

Odp: W tym miejscu są osoby chętne do popisania - netkafejka

Hejka!
Wczoraj wybralismy się wycieczkę rowerową i dziś ledwo łażę:)
Trochę za dużo kilometrów jak na mnie-jakieś 50:)Zwłaszcza w ten upał.

Mam już całe mnóstwo truskawek w ogrodzie-to znaczy jakieś 10 dojrzałych big_smile

Rano na szybko pojechalismy z męże po prezent dla panienki a potem,tradycyjnie jak co roku zrobiłam jej takie zabawne kanapki-tym razem w kształcie motyla a drugą w kształcie sowy smile No i świeżo wyciskany sok z pomarańczy z kurkumą.

Co do farbowania-od zeszłego roku farbuję córce w wakacje pianką koloryzującą.W zeszłym roku miała niebieskie pasemka.W tym roku chciałaby czerwone na czubku z różowymi końcówkami smile
Ja nie komentuję czy mi się podoba czy nie.Uważam,że w tych niebieskich wyglądała jak topielica-ale przecież to jej sprawa.

Nie pozwalam natomiast przekłuć uszu ani czegokolwiek bo uważam,że to trwałe uszkodzenie.

1,079

Odp: W tym miejscu są osoby chętne do popisania - netkafejka
santapietruszka napisał/a:

Wszystkim Wam wszystkiego najlepszego z okazji Dnia Dziecka życzę smile

Nie zgodziłabym się na kolczyk w nosie dla 11-latki. A to z tego prostego powodu, że w tym wieku to są jeszcze dzieci, nie zawsze myślą przy zabawie i mogłaby się porządnie uszkodzić podczas wygłupów. Albo np. koledzy mieliby głupie pomysły na głupie żarty? Bo czy wypada, czy nie, to akurat mam w nosie.
W sumie na farbowanie włosów jakąś trwałą farbą też chyba nie, najwyżej szamponetka. Ale to Wam powiem za 5 lat tak na pewno big_smile

Dzięki Santa smile
Tobie też najlepszych dzieci na Dzień Dziecka smile

1,080

Odp: W tym miejscu są osoby chętne do popisania - netkafejka

Dostałam bukiet jaśminu od teścia z okazji Dnia Dziecka ;-). I jak go tu nie uwielbiać...

1,081 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2018-06-01 18:38:20)

Odp: W tym miejscu są osoby chętne do popisania - netkafejka

Cyngli, fajnego masz teścia smile
Podzielam Twoje zdanie na temat upiększania dzieci. Oglądałam kiedyś jakiś program o konkursach piękności dla małych dziewczynek. Coś przerażającego, wyglądały jak zmanierowane  lolitki.
Niemniej zafarbowanie włosów czymś zmywalnym, w dodatku na niekonwencjonalny, nie całkiem serio kolor potraktowałabym jak zabawę. Mój potomek z kolegą wiosną wyprawili się do sklepu, gdzie za swoje oszczędności nabyli różowy spray do włosów i zafarbowali sobie łepetyny. A niech im tam smile Żeby tylko tak rozrabiali.
Nie zgodziłabym się natomiast na żadne trwałe zmiany, dopóki sam o sobie nie zacznie decydować.
Jakieś tatuaże i kolczyki na języku niech sobie robi już na własny rachunek. Po cichu mam nadzieję, że jednak się na to nie zdecyduje, bo gust mam dość tradycyjny i lubię, gdy facet wygląda jak klasyczny facet wink ...A dziecko jak klasyczne dziecko smile

1,082

Odp: W tym miejscu są osoby chętne do popisania - netkafejka

A w ogóle, to w Dniu Dziecka życzmy sobie, aby ono w nas nigdy nie umarło smile

1,083

Odp: W tym miejscu są osoby chętne do popisania - netkafejka
Piegowata'76 napisał/a:

A w ogóle, to w Dniu Dziecka życzmy sobie, aby ono w nas nigdy nie umarło smile

Do takich życzeń z przyjemnością się dołączam!

1,084

Odp: W tym miejscu są osoby chętne do popisania - netkafejka

Dziewczyny dzięki za wszystkie uwagi i pomysły. Są super, na pewno kompromis zostanie wypracowany między naszym trio. smile
Mirirale, bardzo cenny jest dla mnie Twój punkt widzenia, nie tylko w sprawie włosów, ale ogólnie jeśli chodzi o relacje rodzice - nastolatka, którą pewnie niedawno byłaś. Dzięki. smile

Piegusku wspaniałe życzenia. smile

1,085

Odp: W tym miejscu są osoby chętne do popisania - netkafejka

Z okazji Dnia Dziecka pożalę się na moje.
Sprawa jest niby błaha, ale mnie okropnie frustruje. Straciłam dziś przez to dobry humor.
Mój syn odmawia jedzenia przygotowanych przeze mnie posiłków. Ma bardzo wąski repertuar tego, co lubi i to mógłby jadać na okrągło. A ja tak bym chciała odżywiać go zdrowo i sama przy tym pojeść tego, co lubię. Kurczę, mam dwie oddzielne kuchnie prowadzić? Załamka!
Próbowałam się nie przejmować, mówiłam: "Nie chcesz, nie jedz", licząc, że w końcu syn da się przekonać. Niewiele to dało. Gdy wracam do domu z pracy, zastaję nieludzki bałagan w kuchni, na stole okruchy chleba, niewyrzucone opakowania, pustą torebke po cukrze pudrze, karton po mleku i gdzie niegdzie rozlane mleczne kałuże.
Na ten widok mam ochotę eksplodować, ale przypomina mi się reagująca w ten sposób Mama i gryzę się w język. Oczywiście każę mu to posprzątać, ale zawsze słyszę "zaraz", bo oczywiście właśnie rozgrywa niezmiernie ważną partię gry. Daję słowo, mam ochotę palnąć w ucho!
Pora chyba wprowadzić bardziej drastyczne środki, choć nie sprawi mi to przyjemności. Mam na myśli bezpardonowe wyłączanie internetu.
Mam poczucie wyrwy w naszej wspólnej biografii. Ci, którzy mnie dłużej znają na forum wiedzą, że mój syn przez dobre trzy lata mieszkał ze swoim ojcem. W naszym małżeństwie to ja byłam "policjantem", stawiałam synowi granice, egzekwowałam wymagania. Tata był od rozpieszczania. Póki syn był małym chłopczykiem, dawałam sobie z nim radę. Teraz to już przekorny nastolatek, który wyniósł nawyki z ojcowskiego domu: wszystko pod nosek, posiłki takie, jak sobie syn życzył (dość monotonny repertuar), wynoszenie po syneczku brudnych naczyń do kuchni. W dodatku otwarcie się przy nim kpiło z matki i podważało je autorytet.
No i teraz mam to, co mam. Ludzie, poradźcie coś, bo osiwieję u progu piątej dekady życia!

1,086

Odp: W tym miejscu są osoby chętne do popisania - netkafejka

A poza tym to jest mi dzisiaj przykro, bo muszę chyba zrezygnować z czegoś, na co bardzo się cieszyłam. Kurczę, jestem ogromnie zawiedziona.

1,087

Odp: W tym miejscu są osoby chętne do popisania - netkafejka
Piegowata'76 napisał/a:

Z okazji Dnia Dziecka pożalę się na moje.
Sprawa jest niby błaha, ale mnie okropnie frustruje. Straciłam dziś przez to dobry humor.
Mój syn odmawia jedzenia przygotowanych przeze mnie posiłków. Ma bardzo wąski repertuar tego, co lubi i to mógłby jadać na okrągło. A ja tak bym chciała odżywiać go zdrowo i sama przy tym pojeść tego, co lubię. Kurczę, mam dwie oddzielne kuchnie prowadzić? Załamka!
Próbowałam się nie przejmować, mówiłam: "Nie chcesz, nie jedz", licząc, że w końcu syn da się przekonać. Niewiele to dało. Gdy wracam do domu z pracy, zastaję nieludzki bałagan w kuchni, na stole okruchy chleba, niewyrzucone opakowania, pustą torebke po cukrze pudrze, karton po mleku i gdzie niegdzie rozlane mleczne kałuże.
Na ten widok mam ochotę eksplodować, ale przypomina mi się reagująca w ten sposób Mama i gryzę się w język. Oczywiście każę mu to posprzątać, ale zawsze słyszę "zaraz", bo oczywiście właśnie rozgrywa niezmiernie ważną partię gry. Daję słowo, mam ochotę palnąć w ucho!
Pora chyba wprowadzić bardziej drastyczne środki, choć nie sprawi mi to przyjemności. Mam na myśli bezpardonowe wyłączanie internetu.
Mam poczucie wyrwy w naszej wspólnej biografii. Ci, którzy mnie dłużej znają na forum wiedzą, że mój syn przez dobre trzy lata mieszkał ze swoim ojcem. W naszym małżeństwie to ja byłam "policjantem", stawiałam synowi granice, egzekwowałam wymagania. Tata był od rozpieszczania. Póki syn był małym chłopczykiem, dawałam sobie z nim radę. Teraz to już przekorny nastolatek, który wyniósł nawyki z ojcowskiego domu: wszystko pod nosek, posiłki takie, jak sobie syn życzył (dość monotonny repertuar), wynoszenie po syneczku brudnych naczyń do kuchni. W dodatku otwarcie się przy nim kpiło z matki i podważało je autorytet.
No i teraz mam to, co mam. Ludzie, poradźcie coś, bo osiwieję u progu piątej dekady życia!

Piegowata, jedyne, co umiem doradzić, to - nie chcesz, nie jedz. Syn jest w tym wieku, że z głodu nie umrze, a z tym zdrowym odżywianiem nie trzeba przesadzać. Tylko może się okazać, że musisz długo wytrzymać, aż na swojej własnej diecie zgłodnieje wink i zapachną mu obiadki od mamusi big_smile Sprawdzone. Różne terminy wytrzymywania big_smile
Co do bałaganu w kuchni - nie ma zmiłuj, powinien posprzątać. Albo ty nie sprzątasz i chowasz sobie talerzyk i widelec na własne potrzeby - może boleć... Wyłączasz internet i włączasz, jak jest posprzątane - krótka piłka smile

1,088

Odp: W tym miejscu są osoby chętne do popisania - netkafejka

Młody się mocno denerwuje, ale cóż, widzę, że trzeba bardziej stanowczo.
Stosowałam metodę "nie chcesz, nie jedz", ale trochę się stresuję, że mi młody w jakąś anemię wpadnie. Ostatnie badania (z powodu rzekomych i rzeczywistych powtarzających się bólów brzucha) wykazały nieco za niski poziom żelaza. A poza tym wyżera mi gnojek rzeczy, z którymi wiązałam pewne plany. Np. potrzebowałam jajka do jutrzejszych racuchów (jeden z jadalnych obiadów wink ), a ten mi, kurrrrna, wszystkie zeżarł. Wrrrr! Poszłam po nowe, ciekawe, czy jutro znowu zostaną hurtowo wykorzystane na dzikie ilości kogla-mogla.

1,089 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2018-06-01 21:11:05)

Odp: W tym miejscu są osoby chętne do popisania - netkafejka

Piegowata, niższy poziom żelaza w tym wieku to w miarę normalne, młody rośnie, nie przejmowałabym się.
Drugi argument - och, wiem, boli, kiedyś cały dzień w pracy marzyłam o odgrzaniu sobie spaghetii bolognese z dnia poprzedniego, a jak przyszłam do domu, to się okazało, że spaghetti jest, ale bolognese brakło big_smile A to już było na tym etapie, kiedy jeden z młodych przyiwaniał się powolutku do kuchni mamusi big_smile
Rada - nie kupuj za dużo tego, co lubi. Jak nie będzie jajek, a będzie głodny, to się zmusi do zjedzenia czegoś innego niż kogel-mogel... Jak nie będzie głodny i nic nie zje, to żadna strata big_smile  A, i nie reaguj na pretensje w stylu: nie ma nic do jedzenia. Pamiętasz taką reklamę Danio - za sałatą? big_smile

1,090

Odp: W tym miejscu są osoby chętne do popisania - netkafejka

Piegowata ja mam nieco inne zdanie na temat żywienia dzieci. Pozwolę je sobie zaprezentować. Proszę nie odbierz tego jako krytyki, tylko jako mój własny punkt widzenia, a Ty zrobisz co uznasz za stosowne. smile

No więc uważam, że sprawa żywienia dzieci i młodzieży nie może być zaniedbana.
Twój syn jest w fazie rozwoju i trzeba mu dostarczać odpowiednich składników.
Do rozwiązania problemu zaangażowałbym również syna.
Najpierw trzeba zakomunikować problem - słuchaj potrzeba wprowadzić zmiany w naszym menu. Chcę, żeby nasze posiłki były smaczne i zdrowe. Pomożesz mi? Poleciłabym spisać synowi wszystkie potrawy, które lubi, a Ty wzięłabyś klasyczną "Kuchnię polską", tylko taką uwspółcześnioną i wspólnie z synem wybieralibyście zdrowe i smaczne potrawy. Jak to widzę tak, że to na rodzicach spoczywa odpowiedzialność za prawidłowe żywienie dzieci. One zawsze będą wymyślać, ale trzeba szukać kompromisu.

Potrawy bezwartościowe jak makaron z dżemem, trzeba radykalnie ograniczyć. Mogą pojawiać się sporadycznie i tylko w formie podwieczorka zamiast słodyczy, a nie głównego posiłku.

Słodkie potrawy nie są dobrym pomysłem na obiad, co najwyżej mogą być deserem.

Na śniadanie i II śniadanie, powinny znaleźć się produkty sycące i wartościowe, typu: kanapki z masłem, szynką, żółtym serem, twarożkiem, jajka w różnej formie, mleko (tylko nie z płatkami), kakao, kawa zbożowa, i dodatki które lubi do wyboru: pomidor, ogórek, rzodkiewki, szczypiorek, a do szkoły jabłko, banan, może być jogurt lub też kanapki i woda.

Uwzględniamy sezonowe warzywa i owoce - ja wiem, że Ty tak robisz, bo pisałaś.

Jeśli chodzi o obiady to posiłki węglowodanowe nie są sycące na dłuższa metę, człowiek robi się głodny w niedługim czasie, poza tym są mało wartościowe. Obiad powinien być konkretny żeby syn (w końcu to młody mężczyzna) najadł się. Powinnaś wyznaczyć sobie coś w stylu: 2x w tygodniu zupa, 3xposiłek z mięsem, 2xpotrawa z udziałem składników pochodzenia zwierzęcego typu zapiekanka z ziemniaków, kiełbasy, cebuli, zaprawiana śmietaną z jajkiem, spaghetti carbonara, makaron ze szpinakiem i kurczakiem.

Zapytać syna jakie mięso lubi, wybrać coś z listy: pulpety w sosie koperkowym, klopsy w pomidorowym, gulasz, kotlet mielony i schabowy, nugetsy z drobiu, pieczone udka, niech wybierze co lubi. No przecież nikt nie lubi być zmuszanym do jedzenia potraw, których nie lubi. Na szczęście jest wiele klasycznych potraw, które dzieci lubią.

Trzeba pamiętać, by w posiłkach takich jak np. pierogi zawsze znalazły się produkty pochodzenia zwierzęcego, a więc dać jajko do ciasta pierogowego albo do farszu z pieczarkami ser żółty (przepyszne nadzienie, spróbujcie koniecznie).

Nie żałuj masła synowi, usuń margarynę jeśli stosujesz. Masło dla dzieci i młodzieży jest jednym z najwartościowszych produktów.

I nie zabieraj chłopakowi jaj smile napisz na nich tylko karteczkę - zużyj nas na wartościowy posiłek, może sadzone na szynce smile

Moim zdaniem jeśli koniecznie musisz robić eksperymenty w kuchni, to nie częściej niż 1x w tygodniu. smile

Sprzątanie- umów się z synem o której godzinie będzie sprzątał kuchnię, wyznaczcie taką przed twoim powrotem. Niech napisze wielką kartkę i przywiesi na lodówce. A jeśli zapomni, to cóż poleć mu wysprzątać, bo inaczej nie będzie kolacji - powiedz, że w brudnej kuchni kolacje nie będą się odbywać. Można zrobić umowę, że ja gotuje, Ty zmywasz, a jeśli pomożesz w przygotowaniu obiadu, to ja pozmywam.

Żelazo - jest taki niedrogi preparat "Ascofer", znany od lat, kup synowi na niedobory, dopóki sytuacja z posiłkami się nie ustabilizuje.

Ja tak to widzę. smile

1,091

Odp: W tym miejscu są osoby chętne do popisania - netkafejka

qrde,idea zmuszania kogokolwiek do jedzenia czegos czego nie chce jest slaba hmm
nie można tego załatwić inaczej?

1,092 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2018-06-02 10:11:50)

Odp: W tym miejscu są osoby chętne do popisania - netkafejka
_v_ napisał/a:

qrde,idea zmuszania kogokolwiek do jedzenia czegos czego nie chce jest slaba hmm
nie można tego załatwić inaczej?

Ja nie miałam na myśli zmuszania do jedzenia w sensie stania nad nim z pejczem i jak nie zjesz, to dostaniesz big_smile Nigdy tak nad dziećmi nie stałam i nie zamierzam.
Tylko lekkie nakierunkowanie w stronę urozmaiconego jedzenia. Bo jednak na samym koglu-moglu człowiek daleko nie zajedzie smile
Jeśli dziecko czegoś wybitnie nie lubi, to to można poznać i wtedy faktycznie nie ma sensu wciskać na siłę. A jeśli ma tylko chwilowy "foch" na daną potrawę, to to jest bez problemu do przejścia.

1,093 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2018-06-02 10:12:09)

Odp: W tym miejscu są osoby chętne do popisania - netkafejka
_v_ napisał/a:

qrde,idea zmuszania kogokolwiek do jedzenia czegos czego nie chce jest slaba hmm
nie można tego załatwić inaczej?

Pewnie, że nie wolno zmuszać.
Mój Młody z Aspergerem też ma kłopoty z jedzeniem, nie odpowiada mu konsystencja, zapach, czasem kolor jedzenia. I nie da się namówić, bo jak go obrzydzi, to koniec.
Panie terapeutki zawsze mówią, że nic na siłę.

Też kiedyś teoretyozwałam, że ja zrobię tak i tak, na pewno zadziała. A skąd.

1,094 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2018-06-02 12:13:42)

Odp: W tym miejscu są osoby chętne do popisania - netkafejka

Oj, Lilko, Lilko smile Już widzę, jak mój syn radośnie wsuwa szpinak wink A ja tak go lubię (szpinak - syna swoją drogą)! Udka z kurczaka z cudownie przyrumienioną skórką okazały się niejadalne, z czego ochoczo skorzystał syna kolega. Generalnie jednak Twoje sugestie są inspirujące i z czegoś na pewno skorzystam.
Pietruszka, dzięki za głos dystansu i rozsądku. Warto trochę wyluzować, co nie znaczy, że zrezygnować z zachęcania do "normalnego" jedzenia.
W gruncie rzeczy mój synuś na zagłodzone chucherko nie wygląda, przerósł mnie już o jakiś centymetr, a nie jestem małą kobietką. Wręcz nieco bym mu ujęła z brzuszka, ale rośnie chłopak, wyciągnie się i nabierze proporcji.
Mój b. mąż nie jest wyrośnięty, ale jego bracia - kurrrrde, chłopaki jak świece, naprawdę przystojni faceci! Teść też był wysoki. Przypuszczam, że syn w nich wdał się posturą.

Cyngli napisał/a:

Też kiedyś teoretyozwałam, że ja zrobię tak i tak, na pewno zadziała. A skąd.



Cyngli mam identyczne spostrzeżenia. Są dzieci "charakterne", którym nie tak łatwo cokolwiek narzucić - trzeba sposobem, bo przecież nie przemocą. A wbrew temu, co pisze Fał, nie zamierzam zmuszać syna do jedzenia, lecz jedynie zachęcać. W dzieciństwie moi rodzice - z całym szacunkiem i ciepłymi uczuciami, które do nich żywię - stosowali praktyki w stylu "będziecie siedzieć, aż zjecie", co uważam za kompletny bezsens. Kończyło się to np. wyrzucaniem po kryjomu kotletów schabowych psu sąsiadów albo magazynowaniem jedzenia pod policzkiem i wypluwaniem do ubikacji. A raz nawet zmuszona do przełknięcia gulaszu (do dziś nie cierpię szarych, burych i zawiesistych sosów) oddałam, za przeproszeniem, wszystko z powrotem na talerz.
Nie zmuszałam do jedzenia, nie zmuszam i zmuszać nie będę.

1,095

Odp: W tym miejscu są osoby chętne do popisania - netkafejka
_v_ napisał/a:

qrde,idea zmuszania kogokolwiek do jedzenia czegos czego nie chce jest slaba hmm
nie można tego załatwić inaczej?

Jasne że można. Można podejść do tego naturalnie- spokojnie porozmawiać, dobrać potrawy tak żeby dziecku smakowały. Jak się nie da, to zluzować. Jeśli czegoś nie lubimy, to albo mamy nerwicę żywieniową albo nasz organizm to odrzuca bo tych składników nie potrzebuje.
Każda z moich dziewczyn lubiła co innego. Śniadania i kolacje nie stanowiły problemu, bo po prostu było zawsze na stole kilkanaście produktów do wyboru. Obiady- po rusku, nie choczesz, nie nada. Zachoczesz nie budiet.
Moja mama próbowała najstarsza córkę karmić zdrowo. Warzywa, wątróbka, tradycyjne bomby witaminowe. A dziecko lubiło tylko twarożek. W efekcie do dziś nienawidzi wątróbki i warzyw. Jest dorosła, więc warzywa je z rozsądku, ale groszku, podstawowego składnika pierwszych zupek, do dziś nie tknie nawet kijem od szczotki.
Średnia córka nigdy nie lubiła jeść. Jedyne potrawy które lubiła to chipsy, popcorn i żelki. Dostawała je w nagrodę za skromny posilek z normalnych produktów. Kończąc liceum ważyła że czterdzieści kilo. Poszła na studia, polubiła gotowanie, zaczęła jeść. Teraz jest jej więcej. Nie je śmieci, wymyśla przeróżne potrawy, które gotuje i je. Dba o zrównoważoną dietę. Ma męża wymagającego diety, ale i z tym sobie radzi.
Najmłodsza jadła prawie wszystko i dużo. Miała za to obsesję na punkcie czerwonych produktów. Dżem truskawkowy, czy wiśniowy był niejadalny, ale brzoskwiniowy już był cacy. Barszcz, czy pomidorowa ją odrzucały, nie czerwone zupy zjadała w ilościach hurtowych.

Można dzieci zmusić do wszystkiego, do jedzenia też. Tylko po co? Człowiek może wprawdzie się zagłodzić na śmierć, ale dzieciom to się nie zdarza. Ustalić w miarę sensowny jadłospis, który będzie zawierał bodaj minimalne ilości sensownych produktów ze wszystkich grup i dać dziecku być sobą.

Z pracami domowymi nigdy nie znalazłem dobrego sposobu. Zawsze brakowało mi konsekwencji i wolałem zrobić robotę sam, niż godzinami prosić je o jej wykonanie.

1,096 Ostatnio edytowany przez Aga30 (2018-06-02 13:46:15)

Odp: W tym miejscu są osoby chętne do popisania - netkafejka
Piegowata'76 napisał/a:

Nie zmuszałam do jedzenia, nie zmuszam i zmuszać nie będę.

Nie chodzi o zmuszanie do jedzenia konkretnych rzeczy, ale generalnie o zmianę nawyków żywieniowych. Rzeczywiście na tym etapie może być z tym problem, bo syn już się przyzwyczaił. Może spróbuj od kupowania tylko określonych produktów, które chcesz, żeby jadł. I jak najmniej przekąsek i zapychaczy.
I rzeczywiście mniej kombinowania w kuchni, więcej tradycyjnych "zwyczajnych" obiadów. Kotleta, ziemniaki  i jakieś warzywa zje? Ziemniak wbrew pozorom są bardzo zdrowe, ale należy je wrzucać na wrzątek. Kotlet zdrowy nie jest, ale kto nie lubi smażonego chrupiącego mięsa? A jeśli surówek nie lubi, to ogórka kiszonego już pewnie tak?
Dzieci lubią też makarony, a do sosu pomidorowego można dodatkowo przemycić startą marchewkę, której nawet nie poczuje.
Warzywa na kanapkach toleruje? A tę kapustę, co robiłaś ostatnio, zjadł?

1,097

Odp: W tym miejscu są osoby chętne do popisania - netkafejka
_v_ napisał/a:

qrde,idea zmuszania kogokolwiek do jedzenia czegos czego nie chce jest slaba hmm
nie można tego załatwić inaczej?

Witam smile
Mojej koleżanki tata stał przy niej, gdy jadła czerninę, i mówił "Jedz, jedz, bo ci skrzepnie" big_smile

1,098

Odp: W tym miejscu są osoby chętne do popisania - netkafejka
Aga30 napisał/a:
Piegowata'76 napisał/a:

Nie zmuszałam do jedzenia, nie zmuszam i zmuszać nie będę.

Nie chodzi o zmuszanie do jedzenia konkretnych rzeczy, ale generalnie o zmianę nawyków żywieniowych. Rzeczywiście na tym etapie może być z tym problem, bo syn już się przyzwyczaił. Może spróbuj od kupowania tylko określonych produktów, które chcesz, żeby jadł. I jak najmniej przekąsek i zapychaczy.
I rzeczywiście mniej kombinowania w kuchni, więcej tradycyjnych "zwyczajnych" obiadów. Kotleta, ziemniaki  i jakieś warzywa zje? Ziemniak wbrew pozorom są bardzo zdrowe, ale należy je wrzucać na wrzątek. Kotlet zdrowy nie jest, ale kto nie lubi smażonego chrupiącego mięsa? A jeśli surówek nie lubi, to ogórka kiszonego już pewnie tak?
Dzieci lubią też makarony, a do sosu pomidorowego można dodatkowo przemycić startą marchewkę, której nawet nie poczuje.
Warzywa na kanapkach toleruje? A tę kapustę, co robiłaś ostatnio, zjadł?

Piegowata, Lilka napisała świetny post - przynajmniej ja tak uważam (nie tylko dlatego, że przedstawiła zasady spójne z moimi wink ). I nie ma tam mowy o żadnym zmuszaniu przecież. Razem z tym, co powyżej dodała Aga o zmianie nawyków żywieniowych, stanowi to bardzo fajny "przewodnik w pigułce". Warto spróbować pójść w takim kierunku smile

1,099 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2018-06-02 16:13:59)

Odp: W tym miejscu są osoby chętne do popisania - netkafejka

Ogólnie wyrażenie "zmiana nawyków żywieniowych" brzmi bardzo ładnie.
Gorzej, jak w rodzinie są odpowiednie nawyki żywieniowe, a dziecko i tak nie chce jeść.

1,100

Odp: W tym miejscu są osoby chętne do popisania - netkafejka
Cyngli napisał/a:

Ogólnie wyrażenie "zmiana nawyków żywieniowych" brzmi bardzo ładnie.
Gorzej, jak w rodzinie są odpowiednie nawyki żywieniowe, a dziecko i tak nie chce jeść.

Tak też, niestety, czasem bywa. Rodzice tzw. "niejadków" mają utrudnione zadanie.

1,101 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2018-06-02 17:15:25)

Odp: W tym miejscu są osoby chętne do popisania - netkafejka

Ram, mnie się też post Lilki podoba i na pewno mnie zainspiruje. Tylko w realu wcale to nie takie łatwe do wyegzekwowania, zwłaszcza że kilka godzin dziennie młody spędza sam w domu. Ja przychodzę później z pracy.

Aga, kapustę syn miał w głębokim poważaniu.

1,102

Odp: W tym miejscu są osoby chętne do popisania - netkafejka

https://s15.postimg.cc/670mjq3y3/34201309_1828446127198230_4107717927464075264_n.jpg

1,103 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2018-06-02 17:25:44)

Odp: W tym miejscu są osoby chętne do popisania - netkafejka
Lou71.71 napisał/a:

Witam smile
Mojej koleżanki tata stał przy niej, gdy jadła czerninę, i mówił "Jedz, jedz, bo ci skrzepnie" big_smile

Niezłe.
Nie jadłam jak żyję czerniny i chybabym nie tknęła, choć nie mam oporów przed jedzeniem kaszanki.

1,104 Ostatnio edytowany przez rampampam (2018-06-02 17:31:39)

Odp: W tym miejscu są osoby chętne do popisania - netkafejka
Piegowata'76 napisał/a:

Ram, mnie się też post Lilki podoba i na pewno mnie zainspiruje. Tylko w realu wcale to nie takie łatwe do wyegzekwowania, zwłaszcza że kilka godzin dziennie młody spędza sam w domu. Ja przychodzę później z pracy.

Aga, kapustę syn miał w głębokim poważaniu.

Wiem, że to nie takie proste. Nie zapominaj, że mam w domu "egzemplarz" w tym samym wieku wink Wprawdzie mój syn na zdrowy apetyt nie narzeka, ale często egzekwowanie różnych spraw do łatwych nie należy.

1,105

Odp: W tym miejscu są osoby chętne do popisania - netkafejka
Lou71.71 napisał/a:
_v_ napisał/a:

qrde,idea zmuszania kogokolwiek do jedzenia czegos czego nie chce jest slaba hmm
nie można tego załatwić inaczej?

Witam smile
Mojej koleżanki tata stał przy niej, gdy jadła czerninę, i mówił "Jedz, jedz, bo ci skrzepnie" big_smile

bleeee
ale się usmialam big_smile

Posty [ 1,041 do 1,105 z 1,717 ]

Strony Poprzednia 1 15 16 17 18 19 27 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » SAMOTNOŚĆ » W tym miejscu są osoby chętne do popisania - netkafejka

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024