Proszę o porady, bo czuję, że mój punkt widzenia to za mało. Moja córka (14l.) od jakiegoś czasu nakłada podkład na twarz, gdy idzie do szkoły. Czasami też nakłada tusz do rzęs, gdy spotyka się ze znajomymi poza szkołą. Zwraca też dużą uwagę na swój wygląd, ubrania, co w sumie jest naturalnym objawem dojrzewania. Jednak wydaje mi się, że za bardzo odsłania części ciała (brzuch odkrywający się przy każdym ruchu, odkryte ramiona, plecy). Zwracam jej na to uwagę i wtedy idzie się przebrać, ale robi to niechętnie. Sytuacje się powtarzają, co oznacza, że według mnie narastanie problemu. Rozumiem, że córka chce ładnie wyglądać, ale obawiam się, ze za bardzo zwraca uwagę chłopców, a co gorsze, skupia się na tym. Wyniki w nauce przestały się liczyć, oceny coraz gorsze. No i ten podkład. Tłumaczę jej, że jest ładna i bez tego, że zatyka pory skóry i wyjdą jej pryszcze ale to chyba w tym wieku kiepski argument. Próbuję jej pomóc w nauce i to przynosi jakieś efekty, ale nie zawsze mam czas, żeby wszystko dopilnować. Może za bardzo przejmuje się tym makijażem? Na imprezy rodzinne pozwalam jej nakładać make-up, nawet jej pomagam, tylko o tę szkołę chodzi. Gdzie leży problem? Proszę o opinie. Liczę na to, że inny punkt widzenia pomoże mi rozwiązać problem. Dodam, że mamy z córką bardzo dobry kontakt, ale coś zaczyna zgrzytać.
2 2017-12-12 10:18:29 Ostatnio edytowany przez gojka102 (2017-12-12 10:26:35)
Proszę o porady, bo czuję, że mój punkt widzenia to za mało. Moja córka (14l.) od jakiegoś czasu nakłada podkład na twarz, gdy idzie do szkoły. Czasami też nakłada tusz do rzęs, gdy spotyka się ze znajomymi poza szkołą. Zwraca też dużą uwagę na swój wygląd, ubrania, co w sumie jest naturalnym objawem dojrzewania. Jednak wydaje mi się, że za bardzo odsłania części ciała (brzuch odkrywający się przy każdym ruchu, odkryte ramiona, plecy). Zwracam jej na to uwagę i wtedy idzie się przebrać, ale robi co niechętnie. Sytuacje się powtarzają, co oznacza, że według mnie narastanie problemu. Rozumiem, że córka chce ładnie wyglądać, ale obawiam się, ze za bardzo zwraca uwagę chłopców, a co gorsze, skupia się na tym. Wyniki w nauce przestały się liczyć, oceny coraz gorsze. No i ten podkład. Tłumaczę jej, że jest ładna i bez tego, że zatyka pory skóry i wyjdą jej pryszcze ale to chyba w tym wieku kiepski argument. Próbuję jej pomóc w nauce i to przynosi jakieś efekty, ale nie zawsze mam czas, żeby wszystko dopilnować. Może za bardzo przejmuje się tym makijażem? Na imprezy rodzinne pozwalam jej nakładać make-up, nawet jej pomagam, tylko o tę szkołę chodzi. Gdzie leży problem? Proszę o opinie. Liczę na to, że inny punkt widzenia pomoże mi rozwiązać problem. Dodam, że mamy z córką bardzo dobry kontakt, ale coś zaczyna zgrzytać.
Witaj,
moja córka ma za chwilę lat 13 i także nakłada podkład i korektor do szkoły.Ma lekki trądzik i naczynkową cerę.Nie robię z tego afery,jedyne co sprawdzam czy równo nałożony i nie za grubo.W jej wieku miałam ten sam problem a moja mama darła się na mnie,że się "pacykuję" i kazała mi to zmywać.Nienawidziłam jej za to,że nie próbuje nawet zrozumieć dlaczego to robię.
Tak,tłumaczenie,że od podkładu wyjdą jej pryszcze to rzeczywiście kiepski argument.Założę się,że ona lepiej od Ciebie wie czego ma używać by jej cera wyglądała dobrze.Wiesz dokładnie jakiej firmy podkładu używa? Teraz jest ich tak wiele,że można wybrać naprawdę dobry,nieszkodzący skórze.
Makijażem zdecydowanie za bardzo się przejmujesz.Jak patrzę na niektóre młode kobiety albo dojrzałe panie z toną pudru na twarzy odcinającej się od białej szyi to myślę sobie,że gdyby wcześniej zaczęły ćwiczyć nakładanie podkładu nie wyglądałyby na tak komicznie usmarowane.
Przejmujesz się,że zwraca uwagę chłopców? A czy to jest według Ciebie problem? I dlaczego?
Jeśli chodzi o naukę-może zapytaj czy myśli o tym co chce w życiu robić,do jakiej szkoły pójść,jaki zawód zdobyć.Jesli będziesz wiedziała o co chodzi może zaproponujesz jej pomoc,np korepetycje
Makijaz tak na prawde to nie jest wielki problem, a niech sie maluje, moze zamiast podkladu zaproponuj krem BB, jest lzejszy dla cery. Tusz do rzes i odrobina podkladu to nie zbrodnia.
Bardziej skupilabym sie na jej ocenach niz na tym czy sie maluje. Rozmawialas z nia dlaczego ma gorsze stopnie?
4 2017-12-12 10:32:15 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2017-12-12 10:32:55)
Nie uważam, by 13-14latki potrzebowały podkładu i całej reszty. Nie podoba mi się to przyspieszone "dojrzewanie" i na pewno nie ulatwiałabym go swojej córce. Dziecko ma być dzieckiem jak najdłużej.
Jeśli dziecko ma trądzik, to zabieram je do dermatologa, a nie kupuję kosmetyki, które mogą sprawę pogorszyć.
Do tego dochodzą problemy z nauką - to jest poważniejsze zmartwienie.
Nie uważam, by 13-14latki potrzebowały podkładu i całej reszty. Nie podoba mi się to przyspieszone "dojrzewanie" i na pewno nie ulatwiałabym go swojej córce. Dziecko ma być dzieckiem jak najdłużej.
Jeśli dziecko ma trądzik, to zabieram je do dermatologa, a nie kupuję kosmetyki, które mogą sprawę pogorszyć.
Do tego dochodzą problemy z nauką - to jest poważniejsze zmartwienie.
Cyngli-ale autorka nie napisała,że jej dziecko ma trądzik.To ja napisałam.
A moje dziecko chodzi do dermatologa.Dermatolog nie widzi problemu z kilkoma krotkami od czasu do czasu wyskakującymi.Ja jej pozwalam na podkład.I nie uważam wcale,ze dziecko ma być jak najdłużej dzieckiem. Dziecko ma prawo dojrzewać w swoim tempie.A rodzice powinni to akceptować.
Czy według Ciebie trzynastolatka ma zachowywać się jak trzylatka? Czy może bardziej dojrzale ale np. podkładu nie może nakładać ?
No właśnie wydaje mi się, że za bardzo absorbuje ją wygląd niż nauka. Rozmawiałam z nią na ten temat. Ona wie, że nie musi być prymuską, że może robić w życiu to, co chce, że będę zawsze ją wspierać. Jak tak teraz sobie myślę, to chyba faktycznie czas, który poświęcam na kontrolowanie jej wyglądu mogłabym przeznaczyć na pomoc w szkole, przypominanie o sprawdzianach itd. Boję się, żeby nie zeszła na złą drogę, chlopcy, papierosy, itd. Ale od subtelnego makijażu do narkotyzowania się na imprezach chyba daleka droga. Spróbuję innej taktyki. Niech robi ten makijaż, a w szkole jej pomogę. Dziękuję za pomoc
No właśnie wydaje mi się, że za bardzo absorbuje ją wygląd niż nauka. Rozmawiałam z nią na ten temat. Ona wie, że nie musi być prymuską, że może robić w życiu to, co chce, że będę zawsze ją wspierać. Jak tak teraz sobie myślę, to chyba faktycznie czas, który poświęcam na kontrolowanie jej wyglądu mogłabym przeznaczyć na pomoc w szkole, przypominanie o sprawdzianach itd. Boję się, żeby nie zeszła na złą drogę, chlopcy, papierosy, itd. Ale od subtelnego makijażu do narkotyzowania się na imprezach chyba daleka droga. Spróbuję innej taktyki. Niech robi ten makijaż, a w szkole jej pomogę. Dziękuję za pomoc
W wychowaniu często działa reguła przekory - im bardziej będziesz ją cisnąć na naukę, tym bardziej będzie wiedziała, że jest to właściwa struna, na której może grać. Trochę jak z małymi dziećmi, które rzucają się na ziemię z histerią i w ten sposób wymuszają na rodzicach swoją wolę. W pewnym momencie trzeba zaakceptować dorastanie... obdarzyć dzieciaka zaufaniem (czyżbyś ją źle wychowała i boisz się, że jak zrobi makijaż, to od razu stoczy się na dno?)
No właśnie wydaje mi się, że za bardzo absorbuje ją wygląd niż nauka. Rozmawiałam z nią na ten temat. Ona wie, że nie musi być prymuską, że może robić w życiu to, co chce, że będę zawsze ją wspierać. Jak tak teraz sobie myślę, to chyba faktycznie czas, który poświęcam na kontrolowanie jej wyglądu mogłabym przeznaczyć na pomoc w szkole, przypominanie o sprawdzianach itd. Boję się, żeby nie zeszła na złą drogę, chlopcy, papierosy, itd. Ale od subtelnego makijażu do narkotyzowania się na imprezach chyba daleka droga. Spróbuję innej taktyki. Niech robi ten makijaż, a w szkole jej pomogę. Dziękuję za pomoc
A czy wiesz,że ona tej pomocy oczekuje? Czy jej chce?
Do Świtezianki: poczytaj sobie blogi urodowe, na których piszą czego unikać w kosmetykach. Patrz, czego używa córka, żeby nie używała czegoś szkodliwego. Czy córka prostuje codziennie włosy i czy farbuje włosy? Te zabiegi mogą bardzo zaszkodzić włosom, a regeneracja włosów długo trwa. Czy ty sama się malujesz?
Proszę o porady, bo czuję, że mój punkt widzenia to za mało. (...)
Mówisz/piszesz i masz.
(...) Zwraca też dużą uwagę na swój wygląd, ubrania, co w sumie jest naturalnym objawem dojrzewania. Jednak wydaje mi się, że za bardzo odsłania części ciała (brzuch odkrywający się przy każdym ruchu, odkryte ramiona, plecy). Zwracam jej na to uwagę i wtedy idzie się przebrać, ale robi co niechętnie. (...)
Zauważyłaś jaka teraz panuje moda? Dziwnym też nie jest, że z niechęcią zmienia ubranie, które jej się podoba na takie, które podoba się Tobie.
Klasyczny dylemat rodziców: co zrobić, by dziecko robiło to, co ja uważam za słuszne.
(...) obawiam się, ze za bardzo zwraca uwagę chłopców, a co gorsze, skupia się na tym. (...)
A jak wygląda zainteresowanie w sam raz?
(...) Wyniki w nauce przestały się liczyć, oceny coraz gorsze. (...)
To typowe dla wieku, w którym jest twoja córka. Pamiętasz siebie sprzed lat? Na pewno nauka i wysokie oceny były tym, co interesowało Cię najbardziej?
(...) No i ten podkład. Tłumaczę jej, że jest ładna i bez tego, że zatyka pory skóry i wyjdą jej pryszcze ale to chyba w tym wieku kiepski argument. (...)
Rzekłaś. Przyjrzyj się temu, co jest promowane w mediach: cera lalki i mnóstwo 'wspomagaczy'.
(...) Próbuję jej pomóc w nauce i to przynosi jakieś efekty, ale nie zawsze mam czas, żeby wszystko dopilnować. (...)
Czyli przyjęłaś rolę strażnika, zdejmując z niej odpowiedzialność. To kiepska, dla was obu, droga.
(...) Może za bardzo przejmuje się tym makijażem? (...)
Za bardzo. Zastanów się, dlaczego tak się przejmujesz.
(...) Gdzie leży problem? (...)
W Twym braku akceptacji. Przypomnij (po raz kolejny) swe nastoletnie lata (pamiętając o akceleracji i zmianach społecznych), co było dla Ciebie ważne? Czego oczekiwałaś od swej matki?
Skoro masz z córką dobry kontakt, to pogadaj (pogadaj, nie rób wykładu, nie pouczaj, nie moralizuj, nie zakazuj/nakazuj) z nią, także na temat mody i makijażu.
Cyngli napisał/a:Nie uważam, by 13-14latki potrzebowały podkładu i całej reszty. Nie podoba mi się to przyspieszone "dojrzewanie" i na pewno nie ulatwiałabym go swojej córce. Dziecko ma być dzieckiem jak najdłużej.
Jeśli dziecko ma trądzik, to zabieram je do dermatologa, a nie kupuję kosmetyki, które mogą sprawę pogorszyć.
Do tego dochodzą problemy z nauką - to jest poważniejsze zmartwienie.
Cyngli-ale autorka nie napisała,że jej dziecko ma trądzik.To ja napisałam.
A moje dziecko chodzi do dermatologa.Dermatolog nie widzi problemu z kilkoma krotkami od czasu do czasu wyskakującymi.Ja jej pozwalam na podkład.I nie uważam wcale,ze dziecko ma być jak najdłużej dzieckiem. Dziecko ma prawo dojrzewać w swoim tempie.A rodzice powinni to akceptować.
Czy według Ciebie trzynastolatka ma zachowywać się jak trzylatka? Czy może bardziej dojrzale ale np. podkładu nie może nakładać ?
Gojka, wychowujesz córkę jak uważasz za stosowne i masz do tego prawo.
Ja uważam, że 13-letnia dziewczynka nie potrzebuje makijażu. Tak samo, jak 16-latki nie powinny chodzić na zakrapiane alkoholem imprezy do rana - a nawet to już nie szokuje w dzisiejszych czasach.
Dojrzewanie dojrzewaniem, ale po co pewne rzeczy przyśpieszać? Bo inni tak robią? Mnie to nie przekonuje.
Argument "bo taka jest moda" też mnie nie przekonuje.
Kuse spodenki, odkryte ramiona, dekolty. I chodzą tak poubierane już nawet 11-latki (m.in. moja chrzesnica). Mnie się to nie podoba i tyle.
(...) Dojrzewanie dojrzewaniem, ale po co pewne rzeczy przyśpieszać? Bo inni tak robią? Mnie to nie przekonuje.
Argument "bo taka jest moda" też mnie nie przekonuje. (...)
Gdy miałaś lat 14 też byłaś odporna na opinie koleżanek i 'nakazy' mody? (Pytania retoryczne.)
(...) Mnie się to nie podoba i tyle.
To kwestia gustu. Każdy ma swój.
Pytanie retoryczne, ale mimo to coś skrobnę - ja dojrzałam stanowczo za szybko, zresztą wszystko w życiu robiłam zawsze za szybko.
Dziś tęsknię za straconym dzieciństwem.
Moja dziesięciolatnia chrześnica reguluje sobie brwi i jest w tym bardziej systematyczna niż ja. Chociaż jak teraz o tym myślę, to gdzieś w 5/6 klasie podstawówki w mojej klasie były dziewczyny, które sobie brwi regulowały. Różnica jest w tym, czy robią to same i uciekają przed matką, żeby nie zobaczyła, czy po kilku rozmowach na ten temat jest wypracowane wspólne zdanie i dziewczyna może dbać o siebie tak, jak sama chce.
No czytam, czytam. Masz rację Wielokropek, chciałam to mam Ale właśnie tego oczekiwałam i cieszę się, że dzięki wam mogę spojrzeć na sprawę - jakby to nie zabrzmiało - wieloma parami oczu. Tak czy tak, porozmawiam dziś z córką po powrocie ze szkoły. Powiem jej, że przemyślałam sprawę i nie będę jej bronić robienia delikatnego makijażu. Oceny i makijaż mają wiele wspólnego, bo łączy je dojrzewanie. Teraz liczy się więcej niż opinia mamy na temat ocen. Nieuniknione, rozumiem to. Ale pogorszenie ocen to już poważna sprawa. Nad tym muszę popracować. Tylko oprócz zabrania telefonu (żeby pomóc zorganizować jej czas na naukę - jak jej tłumaczę, bo unikam słowa kara), to pomysłów mi brak. Przy kolejnej jedynce mam ochotę na nią nawrzeszczeć. I czasami emocje puszczają. Nie powinny? To nieuniknione? Ale czasami tak jest. Nie chcę krzyczeć, ale wiele mam chyba przyzna mi rację, że czasami robią lub zrobiły coś (wrzeszczenie, klaps itp.), czego potem żałowały. Wiem, że trzeba czasem przeprosić, sobie też wybaczyć i starać się być nadal dobrą matką. Bo co innego? Człowiek jest tylko człowiekiem. A dzieci chyba najbardziej porzebują oparcia i poczucia bezpieczeństwa, tego źródła pewności, że są akceptowane, że są ok. I z tą akceptacją bywa różnie. Bo kocham swoje dzieci bez względu na wszystko, pragnę, żeby były szczęliwe, bez względu na to czy tym szczęściem jest dla nich taplanie się w błocie, studia medyczne czy hodowla owiec kanadyjskich. Ale kierować jakoś nimi trzeba, wskazywać co dobre a co złe (oczywiście do czasu). A jednak trudno zaakceptować kolejną ocenę niedostateczną, zwykle nie ma czasu, by przyjrzeć się bliżej sprawie, odszukać prawdziwy problem. Mam przez to znów wyrzuty sumienia, bo praca, obowiązki, zmęczenie, itd. Takie trochę błędne koło. Stąd ta prośba o inne punkty widzenia.
16 2017-12-12 14:10:18 Ostatnio edytowany przez SonyXperia (2017-12-12 14:47:11)
Po przeczytaniu tytułu miałam przed oczami obraz 14latki z pełnym makijażem widocznym nawet po ciemku
po przeczytaniu całej reszty i w czym tkwi problem uważam, ze robisz z igły widły. Nie powstrzymasz córki przed chęcią dbania o siebie oraz chęcią podobnia się płci przeciwnej. Nie uwazam także, żeby podkład i tusz do rzęs u 14latki był jakimś super mocnym, widocznym makijażem. Wydaje mi sie, że jeśli chodzi o kwestię podkreślania urody przez córke, powinnać bardziej skupić się na współpracy z córką poprzez udzielania jej dobrych, wyważonych rad w tym zakresie, a nie poprzez zakazy lub nakazy. Jezeli nie chcesz żeby córka na przekór Tobie wyglądała jak papuga, naucz ją że dobrze wykonany makijaż to prawie niewidoczny makijaż, że ma podkreślać urodę a nie tworzyć kolorową maskę na twarzy i w dobrym guście jest umiar. Podobnie z ubiorem. Raczej skoncentowalabym się na wytłumaczeniu, że wywalenie na wierzch całego brzucha wcale nie jest ani eleganckie ani seksi itp. Niestety te 14 lat to właśnie ten 'najgłupszy' wiek
Nie panikuj, a pomóż jej wyrabiać dobre zwyczaje w nabywaniu przez nią kobiecości, wtedy będziesz jako tako nad tym panować. I nie łączyłabym kwestii malowania się i stylu ubierania z kwestią obowiązków szkolnych oczekując od córki odpowiednich zachowań. Makijaż u niej to rzecz naturalna, obowiązki szkolne to kwestia wyegzekowania. Po prostu w kwestii urody bądź jej przyjaciółką, w kwestii nauki bądź matką.
Wyrzuty sumienia nikomu, ani Tobie, ani córce, nie służą.
Martwisz się pogorszeniem ocen, karami i zakazami mimo unikania tych nazw spodziewanych efektów nie osiągniesz. Jedyną osobą, która zna przyczyny, jest Twa córka. Warto, mym zdaniem ją zapytać o zdanie, o to, czy i jakiej chce pomocy od Ciebie/innych dorosłych. Przekazuj jej informacje, wskazuj wady i zalety każdej decyzji i... zapytaj ją o jej decyzję. To jest jednak jej życie i dobrze, by nauczyła się decydować o sobie - to nauka samodzielności i dojrzałości, której tak często osobom pełnoletnim brakuje.
Trzymam kciuki.
18 2017-12-12 21:49:12 Ostatnio edytowany przez tajemnicza75 (2017-12-12 21:49:40)
Nie uważam, by 13-14latki potrzebowały podkładu i całej reszty. Nie podoba mi się to przyspieszone "dojrzewanie" i na pewno nie ulatwiałabym go swojej córce. Dziecko ma być dzieckiem jak najdłużej.
Jeśli dziecko ma trądzik, to zabieram je do dermatologa, a nie kupuję kosmetyki, które mogą sprawę pogorszyć.
Do tego dochodzą problemy z nauką - to jest poważniejsze zmartwienie.
To samo chciałam napisać. Moja córa nieco starsza i nigdy nie używała i nadal nie używa podkładu. Wystarczy sobie poczytać jaką to przynosi szkodę dla tak młodej cery.
Tusz do rzęs jestem w stanie zrozumieć, czy kredkę do oczu, ale zapychanie pory skóry to najgorsze co może zrobić taka panienka. Był o tym nawet program w tv. Nie wspomnę o tym, jak brzydko to wygląda.
Jednak większy problem to pogorszenie się w nauce i oglądanie za chłopakami. Tutaj wychodzi chyba niskie poczucie wartości (mogę się mylić, gdybam tylko).
Wielokropek> to nie jest typowe w tym wieku. Moja jest nieco starsza, ale nie obniżała się w nauce, nie nakładała podkładu/pudru i innych tego typu, nie interesowali ją wtenczas chłopcy. Owszem zaczepiali ją, czasem przyniosła walentynkę, czasem któryś próbował poderwać, ale to było mimo chodem, a nie zamiast nauki.
Ja siebie pamietam i w jej wieku tez nie było nic z tych rzeczy. Chłopcy zaczęli mnie interesować w wieku 17 lat. Chociaż porównywanie się kiedyś a dziś nie jest trafne. Teraz są inne czasy .
Ja oczekiwałam od swojej matki, by się na mnie nie darła i odeszła od ojca pijaka. Z kolei ubierałam to na co mnie było stać, a nie jaka moda. Abstrahując, to ja nawet specjalnej mody nie pamiętam, fartuszki były i kategoryczny zakaz makijażu, biżuterii itp. Tak więc, jak widać nie zawsze porównanie tego typu jest skuteczne.
Hm... pozwolę sobie pozostać przy swoim zdaniu. A autorka wątku napisała w swym ostatnim poście, bez wdawania się w szczegóły, o potrzebach nastolatki. Myślę podobnie do niej.
Kiedyś też miałaś 14 lat, pamiętasz jeszcze?
Teraz jest najważniejszy moment w Twoich relacjach z córką. Ona staje sie kobietą, więc matka która się sprawdza tu jej towarzyszy.
Makijaż- doradź jej jak go robić dobrze- jak zadbać o cerę. Moja córka w tym wieku zrobła hennę, poradziła się mnie, ja z nią chodzę do kosmetyczki, fryzjera- bo ona tego potrzebuje, ma do mnie zaufanie. Nigdy jej z niczym nie wyśmiałam, czy stwierdziłam, nie pytaj o to, czy o tamto, przyjdzie na to czas. I to procentuje w naszej relacji, chociaż i spiny są, bo to nastolatka..Pojawiały się różne problemy- teraz ma 16 lat- pozwalałam jej radzić sobie, będąc obok, wiedząc, że musi nauczyć się sama pokonywać przeszkody, radzić z problemami.
21 2017-12-12 22:13:28 Ostatnio edytowany przez mallwusia (2017-12-12 22:23:38)
Moja młodsza ma 16 i kiedy kupiła sobie rok temu pierwszy podkład bb, przetłumaczyłam jej, że używanie makijażu tylko jej zaszkodzi. Dała się przekonać, nie maluje się wcale, w jej szkole jest to zresztą zabronione, tak samo jak i wyzywające stroje (nie wolno tam nawet mini nosić, prywatne liceum).
Zmartwiłoby mnie takie zachowanie córki, uważam, iż jest na to za wcześnie.
Jeśli chodzi o naukę, to młoda nie była nią zupełnie zainteresowana. Pochłaniała książkę za książką, ale te szkolne leżały w kącie. Odmieniło się jej o 180 stopni, gdy trochę zaczęła pomagać tacie w firmie.
Zobaczyła, że pieniądze nie leżą na ulicy, że trzeba na nie bardzo ciężko zapracować. Aż trudno mi w to czasem uwierzyć, ale z uczennicy która miała w gimnazjum 4 pały z najbardziej lajtowych przedmiotów jak wf czy religia, w 2 lata przeskoczyła do czołówki świetnego liceum.
Wydaje mi się, że bardzo jej pomogły korki z matmy. To była jej achillesowa pięta, zbierała dwóje, bo ciągnęły się za nią zaległości. Nadrobiła matmę, uwierzyła w siebie i wyfrunęła ze wszystkimi przedmiotami.
Obserwując córkę, wychwyciłam, w jakich kierunkach ma zdolności i te pomagam jej rozwijać.
Korki z matmy załatwiałam poprzez ekorepetycje. Za matmę płacę tylko 20 zł/godzinę, uczy ją 2 lata starszy kolega z liceum i efekty są świetne. Ja niestety nie miałam cierpliwości z nią pracować, zawsze było - "mama, my to robimy inaczej, mama, ty źle tłumaczysz itp. ". Nie na moje nerwy to było
Jeśli chodzi o chłopaków, to ich przegania Powiedziała mi ostatnio - "nie mam czasu na chłopaków, wolę się uczyć".
Wracając do makijażu... Ostatnio spotkałam jej koleżankę z gimnazjum. Mocny makijaż, niebieskie włosy.. Wyglądała na 25 lat!
serio uwazacie, ze uzywanie podkladu moze kogokolwiek sprowadzic na zla drogę i wykoleic??
serio uwazacie, ze uzywanie podkladu moze kogokolwiek sprowadzic na zla drogę i wykoleic??
Uważam, że może popsuć idealną cerę.
Dokładnie malwusia. Poczytajcie o szkodliwości podkładów dla tak młodej cery. W programie tv jaki oglądałam, były przeprowadzane testy na skórze. Nastolatki używające podkładów czy pudru miały skórę starsza o kilka lat, bo zatkane pory powodują, że skóra nie oddycha. tym samym prędzej się starzeje i wbrew pozorom może się pojawić jeszcze więcej problemów ze skórą. Kosmetyczki się zapytajcie, miała o tym w szkole (przynajmniej z tego co słyszałam).
Podobne testy kiedyś przeprowadzono u Ewy Drzyzgi, ale dotyczyły solarium.
_v_ napisał/a:serio uwazacie, ze uzywanie podkladu moze kogokolwiek sprowadzic na zla drogę i wykoleic??
Uważam, że może popsuć idealną cerę.
no to popsuje, trudno
im bardziej będzie sie dziecko naciskac i zabraniac tym bedzie gorzej
szkoda, ze tak malo rodziców to rozumie
i boi sie oddac decyzje wlasnym dzieciom
14 lat to też dla mnie trochę wcześnie jak na malowanie, ale nastolatkowie różnie dojrzewają, eksperymentują. Zakazy nic nie dadzą. Jak podkład dobry to może nie zniszczyć cery. Ja bym powiedziała jej o tym stroju, ale nie na zasadzie, że musi to zmienić, ale po prostu że bez tego jest piękną dziewczyną i że nie musi tak się ubierać, by się podobać. Porozmawiałabym z nią też tak po przyjacielsku, rozmowa jest ważna, może się otworzy. Chciałabym się zorientować co się dzieje w jej życiu, w końcu tak wiele rodziców tak mało wie o swoich dzieciach. Potem możną ją ukierunkować, pogadać, że fajnie, zwraca uwagę na chłopaków, ale warto też zadbać o oceny. No ale to wszystko w takiej miłej atmosferze wsparcia, bez wyrzutów. Myślę, że to prędzej pomoże i jak najczęściej próbować z nią rozmawiać, że jest się po jej stronie To chyba prędzej pomoże niż kłótnie, bo wtedy będzie jeszcze bardziej się buntować.
mallwusia napisał/a:_v_ napisał/a:serio uwazacie, ze uzywanie podkladu moze kogokolwiek sprowadzic na zla drogę i wykoleic??
Uważam, że może popsuć idealną cerę.
no to popsuje, trudno
im bardziej będzie sie dziecko naciskac i zabraniac tym bedzie gorzejszkoda, ze tak malo rodziców to rozumie
i boi sie oddac decyzje wlasnym dzieciom
Alez kto tu mowi o naciskaniu i zakazach? Wystarczy porozmawiac, w milej atmosferze, uzywajac przekonywujacyh argumentow.
28 2017-12-13 07:14:31 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2017-12-13 07:18:08)
serio uwazacie, ze uzywanie podkladu moze kogokolwiek sprowadzic na zla drogę i wykoleic??
Nie.
Ale olanie problemów z nauką u 13-latki oraz pozwolenie na wszystko, co sobie księżniczka zamarzy już może.
Oczywiście nie piszę do Ciebie, Autorko. Taka luźna myśl. Znam matki, które się nie interesują ani nauką, ani higieną swoich dzieci, bo wychodzą z założenia, że "jak podrośnie, to się nauczy". I z roku na rok jest coraz gorzej.
------
Czytam niektóre posty i jestem przerażona, że w dzisiejszych czasach już nawet nie można dziecku niczego zabronić - żeby się przypadkiem w sobie nie zamknęło. Rozumiem, oczywiście, że trzeba zawsze wytłumaczyć, dlaczego się na coś nie zgadzamy, ale często kategoryczna odmowa musi mieć miejsce. Dziecko to dziecko, a nie partner do licytowania się.
I błagam, nie piszcie, że jestem matką-kapo, bo naprawdę nie jestem.
29 2017-12-13 07:28:28 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2017-12-13 07:33:37)
Jako autorka "niektórych postów" odpowiem.
Różnice w prezentowanych poglądach wynikają z przyjętego sposobu wychowania i traktowania drugiego człowieka.
Jasne, że można stosować zakazy; warto jednak pomyśleć nad ich, odległymi, konsekwencjami.
Jako autorka "niektórych postów" odpowiem.
Różnice w prezentowanych poglądach wynikają z przyjętego sposobu wychowania i traktowania drugiego człowieka.
Jasne, że można stosować zakazy; warto jednak pomyśleć nad ich, odległymi, konsekwencjami.
Konsekwencje mogą być nie tylko negatywne, Wielokropku.
Jako rodzic uważam, że czasem trzeba dziecku czegoś zabronić, autorytet rodzica jest kluczowy. Np. wchodzenia na meble, przebiegania przez ulicę, dotykania ognia. To głupie przykłady, ale adekwatne. Tu reagujesz szybko dla dobra dziecka. Oczywiście potem też tłumaczysz.
Jasne, jest różnica między maluchem a 13-latką. Jednak oboje potrzebują autorytetu bo to wciąż dzieciaki. Czasem postępują głupio i trzeba im pokazać lepsze wyjście z sytuacji.
Jeśli dziecku przedstawi się mądre, podparte wiedzą i doświadczeniem argumenty, nie trzeba będzie stosować zakazów.
A materiałów na temat szkodliwego wpływu makijażu u nastolatek jest mnóstwo:
"Nastolatki nie rozstają się z makijażem, by ukryć swoje niedoskonałości, ale nie zdają sobie sprawy z tego, że on sam może być przyczyną powstania trądziku. W jednym z badań 45% nastolatek z Brazylii, które regularnie malowały się, doświadczały chorób skóry w zależności od stosowanego typu kosmetyków. W tym samym czasie 14% cierpiało na zmiany trądzikowe. Powstał nawet osobny termin acne cosmetica, który oznacza używanie kosmetyków przyczyniających się do powstawania trądziku.
Gdy nastolatki zaczęły nakładać na siebie większe ilości makijażu niż dorosłe kobiety, były bardziej narażone na choroby skóry. Presja ze stron rówieśników i ich ego cielesne jest na wysokim poziomie, co skutkuje ukryciem najmniejszych krostek jeszcze większą ilością makijażu. W rezultacie to działanie zwiększa intensywność trądziku. Skóra w takiej sytuacji będzie potrzebować miesięcy, albo nawet lat, aby się zregenerować."
tylkomedycyna.pl/wiadomosc/makijaz-negatywnie-wplywa-na-zdrowie-nastolatek
Czy mając taką wiedzę, miałabym patrzeć spokojnie na to, że córka niszczy sobie cerę? Z reguły dzieci nie używają podkładów z górnej półki (choć i takie trzeba starannie zmywać przed snem i każda z nas wie, jak jest to ważne).
a nie lepiej nauczyc,ze wchodzenie na meble jest tylko z pomoca dorosłego?
a przy ulicy trzymać za rękę?
a nie lepiej nauczyc,ze wchodzenie na meble jest tylko z pomoca dorosłego?
a przy ulicy trzymać za rękę?
nie widzę związku
W kwestii makijażu proponuję wybrać się z córką do dermatologa, który powie jaki kosmetyk pomoże a jaki zaszkodzi. Może zaleci jakieś leki na uspokojenie cery, jeśli taki problem istnieje. Myślę, że Twoje zdanie może odbierać negatywnie, ale autorytet lekarza powinien pomóc. Są dobrej jakości kosmetyki, ale ich cena też jest "dobra"
W kwestii nauki, posiłkowałabym się psychologiem szkolnym. Od tego oni są, by pomagać i dzieciom i rodzicom.
35 2017-12-13 11:41:22 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2017-12-13 11:44:43)
a nie lepiej nauczyc,ze wchodzenie na meble jest tylko z pomoca dorosłego?
a przy ulicy trzymać za rękę?
V, jasne. Ale dzieci małe i nie tylko małe mają to do siebie, że czasem nie słuchają rodziców.
Ale o tym najlepiej wiedzą rodzice. Bo nie teoretyzują, a znają z autopsji.
--------
Może jestem idealistką, ale wciąż wierzę, że można pogodzić dyscyplinę z odpowiedzialnym wychowaniem i miłością do dziecka. Dyscyplina nie oznacza od razu totalnej musztry, tak samo jak nakazy i wymaganie czegoś nie zawsze są krzywdzące dla dziecka.
36 2017-12-13 11:46:01 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2017-12-13 11:53:07)
To ja z autopsji uważam że V ma rację.
Zakazy w przypadku nastolatek niewiele dadzą.
A później okazuje się, że w ciążę zachodzą ciche szare myszki trzymane przez matki pod kluczem.
Moja córka jako piętnastolatka miała w szkole bardzo skomplikowany problem. Nie dowiedziałabym się o nim, gdybyśmy nie były w dobrym kontakcie.
Powiedziała, zastanawiałam się czy interweniować, poprosiła żeby nie, sama spróbuje rozwiązać. Zrobiła to tak, że czapki z głów..
A jest czasem zbuntowaną nastolatką, która wyprowadza mnie z równowagi.. I córeczką tatusia..
Ale sa sprawy między nami kobietami i tu matka jest potrzebna.
_v_ napisał/a:a nie lepiej nauczyc,ze wchodzenie na meble jest tylko z pomoca dorosłego?
a przy ulicy trzymać za rękę?V, jasne. Ale dzieci małe i nie tylko małe mają to do siebie, że czasem nie słuchają rodziców.
Ale o tym najlepiej wiedzą rodzice. Bo nie teoretyzują, a znają z autopsji.
dzieci są ludźmi, jakbyś nie zauważyła
a zasady komunikacji naprawdę są uniwersalne (pomijam skrajne przypadki psychopatów itp)
serio nie trzeba mieć własnych dzieci, żeby umieć się komunikować z drugą istotą ludzką i znać podstawy psychologii.
a Twoje tłumaczenie to to samo, co "no przecież muszę mu dać klapsa, jak wybiega na ulicę!"
a ja mówię: nie musisz - pilnuj dziecko, a nie załatwiasz klapsem sprawę własnej niekompetencji
38 2017-12-13 12:05:56 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2017-12-13 12:10:18)
Cyngli napisał/a:_v_ napisał/a:a nie lepiej nauczyc,ze wchodzenie na meble jest tylko z pomoca dorosłego?
a przy ulicy trzymać za rękę?V, jasne. Ale dzieci małe i nie tylko małe mają to do siebie, że czasem nie słuchają rodziców.
Ale o tym najlepiej wiedzą rodzice. Bo nie teoretyzują, a znają z autopsji.
dzieci są ludźmi, jakbyś nie zauważyła
a zasady komunikacji naprawdę są uniwersalne (pomijam skrajne przypadki psychopatów itp)serio nie trzeba mieć własnych dzieci, żeby umieć się komunikować z drugą istotą ludzką i znać podstawy psychologii.
a Twoje tłumaczenie to to samo, co "no przecież muszę mu dać klapsa, jak wybiega na ulicę!"
a ja mówię: nie musisz - pilnuj dziecko, a nie załatwiasz klapsem sprawę własnej niekompetencji
Nie uznaję dawania klapsów ani darcia mordy na dziecko.
Przykład o tej ulicy jest bardzo fajny. Niedawno syn koleżanki (12 lat) dostał zakaz jeżdżenia rowerem do szkoły właśnie z powodu nieuważnej jazdy. Tłumaczeń było sto tysięcy wcześniej, ale dzieciak uparty i nie chciał słuchać. Więc teraz chodzi z buta i pretensje może mieć tylko do siebie.
Inaczej się komunikujesz z nastolatkiem, a inaczej z 4-latkiem, a jeszcze inaczej z dorosłą osobą.
---------
Będąc nastolatką 12-14lat zaznałam najpierw ścisłej kontroli pod czujnym okiem dziadków, a później totalnej wolności u matki. Żadna z tych opcji mnie nie odpowiadała. To musi być coś pomiędzy.
masz rację Cyngli, trzeba to wyważyć. Bo totalna wolność to często totalne zlewanie dziecka..
Ale jednak od duuużego zaufania trzeba zacząć.. a kontrolę sprawować dyskretnie, a nie zakazami.
40 2017-12-13 12:11:40 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2017-12-13 12:13:11)
Dalej śmiem twierdzić, że nie ma nic złego w zakazaniu czegoś.
Mam czasem wrażenie, że w dzisiejszych czasach dzieciakom wszystko wolno. Tęsknię do dawnych czasów.
Dalej śmiem twierdzić, że nie ma nic złego w zakazaniu czegoś.
Mam czasem wrażenie, że w dzisiejszych czasach dzieciakom wszystko wolno. Tęsknię do dawnych czasów.
Cyngli, masz nastolatki, czy młodsze dzieci?
42 2017-12-13 13:35:57 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2017-12-13 13:37:17)
Cyngli napisał/a:Dalej śmiem twierdzić, że nie ma nic złego w zakazaniu czegoś.
Mam czasem wrażenie, że w dzisiejszych czasach dzieciakom wszystko wolno. Tęsknię do dawnych czasów.
Cyngli, masz nastolatki, czy młodsze dzieci?
Mam malucha 4-letniego, ale mam też częsty kontakt z 11-letnią bratanicą męża.
Mam też młodszą siostrę, w tym roku kończy 19 lat. Na nią żadne metody wychowawcze nie działały nigdy, ani tłumaczenie, ani wymaganie czegokolwiek. Ale wyrosła na ludzi.
To powiem Ci, że do 12 roku to się jeszcze słuchają, a później to musi być przekonanie, że razem ustaliliśmy.
Jeśli dziecku przedstawi się mądre, podparte wiedzą i doświadczeniem argumenty, nie trzeba będzie stosować zakazów.
A materiałów na temat szkodliwego wpływu makijażu u nastolatek jest mnóstwo:"Nastolatki nie rozstają się z makijażem, by ukryć swoje niedoskonałości, ale nie zdają sobie sprawy z tego, że on sam może być przyczyną powstania trądziku. W jednym z badań 45% nastolatek z Brazylii, które regularnie malowały się, doświadczały chorób skóry w zależności od stosowanego typu kosmetyków. W tym samym czasie 14% cierpiało na zmiany trądzikowe. Powstał nawet osobny termin acne cosmetica, który oznacza używanie kosmetyków przyczyniających się do powstawania trądziku.
Gdy nastolatki zaczęły nakładać na siebie większe ilości makijażu niż dorosłe kobiety, były bardziej narażone na choroby skóry. Presja ze stron rówieśników i ich ego cielesne jest na wysokim poziomie, co skutkuje ukryciem najmniejszych krostek jeszcze większą ilością makijażu. W rezultacie to działanie zwiększa intensywność trądziku. Skóra w takiej sytuacji będzie potrzebować miesięcy, albo nawet lat, aby się zregenerować."
tylkomedycyna.pl/wiadomosc/makijaz-negatywnie-wplywa-na-zdrowie-nastolatek
Czy mając taką wiedzę, miałabym patrzeć spokojnie na to, że córka niszczy sobie cerę? Z reguły dzieci nie używają podkładów z górnej półki (choć i takie trzeba starannie zmywać przed snem i każda z nas wie, jak jest to ważne).
Pierwszy raz kupiłam córce podkład ja-kiedy zobaczyłam czego używa.Z powodu alergii i tak miała problemy ze skórą a do tego kupowała sobie jakiś taki zwykły .Teraz ona kupuje sobie sama w aptece z La roche posay dla cery trądzikowej.Nie jest tani i nie niszczy cery-więc nie ma co histeryzować.Szczególnie,że nie nakłada go codziennie.
W kwestii makijażu proponuję wybrać się z córką do dermatologa, który powie jaki kosmetyk pomoże a jaki zaszkodzi. Może zaleci jakieś leki na uspokojenie cery, jeśli taki problem istnieje. Myślę, że Twoje zdanie może odbierać negatywnie, ale autorytet lekarza powinien pomóc. Są dobrej jakości kosmetyki, ale ich cena też jest "dobra"
W kwestii nauki, posiłkowałabym się psychologiem szkolnym. Od tego oni są, by pomagać i dzieciom i rodzicom.
Dobry przykład na nieczytanie postu,na który się odpowiada.
Droga owieczko-autorka ANI SŁOWEM nie wspomniała,że jej córce potrzebny dermatolog i "uspokojenie cery"
Pokręcona Owieczka napisał/a:W kwestii makijażu proponuję wybrać się z córką do dermatologa, który powie jaki kosmetyk pomoże a jaki zaszkodzi. Może zaleci jakieś leki na uspokojenie cery, jeśli taki problem istnieje. Myślę, że Twoje zdanie może odbierać negatywnie, ale autorytet lekarza powinien pomóc. Są dobrej jakości kosmetyki, ale ich cena też jest "dobra"
W kwestii nauki, posiłkowałabym się psychologiem szkolnym. Od tego oni są, by pomagać i dzieciom i rodzicom.
Dobry przykład na nieczytanie postu,na który się odpowiada.
Droga owieczko-autorka ANI SŁOWEM nie wspomniała,że jej córce potrzebny dermatolog i "uspokojenie cery"
Tak jak Twoje czytanie mojej odpowiedzi, w której napisałam "jeśli problem istnieje", wątek przeczytałam w całości i chyba nigdzie nikt nie napisał, żeby poradzić się fachowca. Jedne przez drugie piszecie, że podkłady albo zatykają pory albo nie. Fachowiec doradzi czego nastolatka powinna używać. Celowo doradziłam dermatologa, gdyż w dzisiejszych czasach kosmetyczką można zostać po "dwugodzinnym" kursie. Dermatolog powie, doradzi i dobierze. Jak już chce się malować, a autorka nie wie jak z tym sobie poradzić, niech zapytają lekarza.
Dalej śmiem twierdzić, że nie ma nic złego w zakazaniu czegoś.
Mam czasem wrażenie, że w dzisiejszych czasach dzieciakom wszystko wolno. Tęsknię do dawnych czasów.
Ja wcale nie twierdzę,że w zakazach jest coś złego.
Tylko tu jest kwestia czego zakazujemy.
Ja uważam,że używanie podkładu przez moją- za miesiąc 13 latkę to nic złego.Ty uważasz inaczej.
Akurat moja córka jest teraz w takim wieku,że choćbym się złożyła na pół i na ćwierć-pewnych rzeczy jej nie wytłumaczę-bo to ona wie najlepiej i to ona ma rację.
Więc mówię wtedy-po rozmowach na argumenty-które nie trafiają-że ja wymagam by było tak a nie inaczej bo jestem mamą.
A jeśli ochłonie z emocji i będzie chciała porozmawiać na argumenty-to zapraszam.
Jestem człowiekiem tylko i tłumaczenie po raz setny,że zimą nie może chodzić w adidaskach zwyczajnie mnie męczy
48 2017-12-13 14:32:36 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2017-12-13 14:35:19)
To powiem Ci, że do 12 roku to się jeszcze słuchają, a później to musi być przekonanie, że razem ustaliliśmy.
Myślę, że niemałe znaczenie ma też indywidualne podejście i charakter dziecka.
Edit: Gojko, nie uważam, że nakładanie podkładu w tym wieku to coś złego. Uważam to za niepotrzebne w tak młodym wieku, może być też potencjalnie szkodliwe dla delikatnej skóry dziecka.
Osobiście sądzę też, że małolatom od takich rzeczy zaczyna się w głowach przewracać. Też kiedyś miałam naście lat.
gojka102 napisał/a:Pokręcona Owieczka napisał/a:W kwestii makijażu proponuję wybrać się z córką do dermatologa, który powie jaki kosmetyk pomoże a jaki zaszkodzi. Może zaleci jakieś leki na uspokojenie cery, jeśli taki problem istnieje. Myślę, że Twoje zdanie może odbierać negatywnie, ale autorytet lekarza powinien pomóc. Są dobrej jakości kosmetyki, ale ich cena też jest "dobra"
W kwestii nauki, posiłkowałabym się psychologiem szkolnym. Od tego oni są, by pomagać i dzieciom i rodzicom.
Dobry przykład na nieczytanie postu,na który się odpowiada.
Droga owieczko-autorka ANI SŁOWEM nie wspomniała,że jej córce potrzebny dermatolog i "uspokojenie cery"Tak jak Twoje czytanie mojej odpowiedzi, w której napisałam "jeśli problem istnieje", wątek przeczytałam w całości i chyba nigdzie nikt nie napisał, żeby poradzić się fachowca. Jedne przez drugie piszecie, że podkłady albo zatykają pory albo nie. Fachowiec doradzi czego nastolatka powinna używać. Celowo doradziłam dermatologa, gdyż w dzisiejszych czasach kosmetyczką można zostać po "dwugodzinnym" kursie. Dermatolog powie, doradzi i dobierze. Jak już chce się malować, a autorka nie wie jak z tym sobie poradzić, niech zapytają lekarza.
Owieczko,
o dermatologu pisała Cyngli-post 4 w tym temacie.Jak poczytasz to zapewne znajdziesz jeszcze kilka postów o tym by się poradzić fachowca
Ela210 napisał/a:To powiem Ci, że do 12 roku to się jeszcze słuchają, a później to musi być przekonanie, że razem ustaliliśmy.
Myślę, że niemałe znaczenie ma też indywidualne podejście i charakter dziecka.
Edit: Gojko, nie uważam, że nakładanie podkładu w tym wieku to coś złego. Uważam to za niepotrzebne w tak młodym wieku, może być też potencjalnie szkodliwe dla delikatnej skóry dziecka.
Osobiście sądzę też, że małolatom od takich rzeczy zaczyna się w głowach przewracać. Też kiedyś miałam naście lat.
No właśnie-indywidualne podejście:)
Moja córka-pomimo ciężkiego okresu burzy hormonów-jest ogarnięta,obowiązkowa i pracowita.Ma najlepszą średnią w klasie a do tego ciągnie jeszcze II stopień muzycznej.
Kiedy ja widzę takie ogarnięte dziewczyny w mojej szkole to naprawdę nie ma dla mnie znaczenia czy mają gołe brzuchy i makijaż.Jak są mądre,,pracowite i zawsze przygotowane do moich lekcji-nie dyskutuję w kwestii powierzchowności.
Trudno powiedzieć,że czy takim dziewczynom przewróci się w głowie dlatego,że wolno im się malować.One już pokazały,że nie mają przewrócone,że są dojrzałe i myślące.
Owieczko,
o dermatologu pisała Cyngli-post 4 w tym temacie.Jak poczytasz to zapewne znajdziesz jeszcze kilka postów o tym by się poradzić fachowca
Oprócz Cyngli nie widziałam innych i nie wiem czemu czepiasz się mojej odpowiedzi. Sama Autorka chyba też nie odpisała co na ten temat myśli.
Ja zasugerowałam i tyle co mogę zrobić. Ty poradziłaś sobie bez porady, ale innym może taka się przyda.
gojka102 napisał/a:Owieczko,
o dermatologu pisała Cyngli-post 4 w tym temacie.Jak poczytasz to zapewne znajdziesz jeszcze kilka postów o tym by się poradzić fachowcaOprócz Cyngli nie widziałam innych i nie wiem czemu czepiasz się mojej odpowiedzi. Sama Autorka chyba też nie odpisała co na ten temat myśli.
Ja zasugerowałam i tyle co mogę zrobić. Ty poradziłaś sobie bez porady, ale innym może taka się przyda.
Nie czepiam się tylko odpowiadam.Jak to na forum.
Majac 14 lat farbowalam wlosy henna, malowalam paznokcie i robilam makijaz, nie umarlam, nie zeszlam na zla droge i absolutnie nie mam zniszczonej cery, jedynym problemem sa naczynka ale zawsze je mialam taka moja uroda po babci. Wlosy mi nie wypadly, paznokcie nie poodpadaly i nie mam tradziku ani zmarszczek. Szkole ukonczylam z bardzo dobrym swiadectwem a moi rodzice nawet nie musieli chodzic na wywiadowki.
Jedyne na co bym zwrocila uwage to na jakosc tego podkladu i tyle.
Małpa, byłaś dobrą dziewczyną po prostu.
Sodówka do głowy nie uderzyła. Ale dzieciaki są różne.
Wiem, ale rownie dobrze szara myszka moze zostac narkomanka prostytutka, rozne scenariusze zycie pisze, jak i czasem rodzic nawet najlepszy nie pomoze.
Wiem, ale rownie dobrze szara myszka moze zostac narkomanka prostytutka, rozne scenariusze zycie pisze, jak i czasem rodzic nawet najlepszy nie pomoze.
Pewnie. Dlatego ja wychodzę z założenia, że na dorosłość przyjdzie czas, nie trzeba na siłę w nią wchodzić w wieku lat 13-tu...
57 2017-12-13 16:55:44 Ostatnio edytowany przez Małpa69 (2017-12-13 16:56:39)
No ale makijaz niekoniecznie jest zwiazany z dorosloscia, makijaz to jednak tez zabawa, w jakims stopniu takze sztuka. Z drugiej zas strony nie chronilabym dziecka za bardzo, dziecko chowane pod kloszem predzej czy pozniej zderzy sie z rzeczywistoscia i to moze byc zdecydowanie bardziej bolesne. Chodzi mi tu o kreowanie swiata na kolorowy, rozowy i bezpieczny. Wszystko w granicach rozsadku.
58 2017-12-13 17:10:37 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2017-12-13 17:11:54)
Młode dziewczynki malują się, bo chcą lepiej wyglądać, doroślej. Podobać się. 13 lat to według mnie o wiele za wcześnie.
I naprawdę nie chodzi tu o trzymanie dziecka pod kloszem.
Na dorosłość zawsze w końcu przychodzi czas, po co to na siłę przyśpieszać...
59 2017-12-13 19:18:19 Ostatnio edytowany przez SonyXperia (2017-12-13 19:19:15)
serio uwazacie, ze uzywanie podkladu moze kogokolwiek sprowadzic na zla drogę i wykoleic??
Gdyby ta dziewczyna wychodzila do szkoły w ustach umalowanych w kolorze krwistej czerwieni, tudzież robiła sobie oko na smoky eyes... to użycie określenia "makijaż" uznałabym za stosowne, ale tu chodzi tylko o podkład... Nastolatka w jakiś subtelny, delikatny sposób nieśmiało próbuje zaakcentowac swoją urodę, bo taka jej natura a tu tyle hałasu. O nic.
60 2017-12-13 19:39:46 Ostatnio edytowany przez tajemnicza75 (2017-12-13 19:41:37)
V, jasne. Ale dzieci małe i nie tylko małe mają to do siebie, że czasem nie słuchają rodziców.
Ale o tym najlepiej wiedzą rodzice. Bo nie teoretyzują, a znają z autopsji.
--------
Może jestem idealistką, ale wciąż wierzę, że można pogodzić dyscyplinę z odpowiedzialnym wychowaniem i miłością do dziecka. Dyscyplina nie oznacza od razu totalnej musztry, tak samo jak nakazy i wymaganie czegoś nie zawsze są krzywdzące dla dziecka.
Mozna pogodzić, zgadzam się.
Gdzieś kiedyś przeczytałam, ze rodzic wychowuje swoje dziecko do 13-go r.ż. a potem już tylko zbiera owoce swojego wychowania. Coś w tym jest. Z doświadczenia wiem, że czego się moja młoda nauczyła do tego czasu to zapamiętała i stosuje, a po tym okresie to wchodzi bardzo ciężko. Nieźle się muszę nagimnastykować, by dotarło. Jednak się udaje, bo najważniejsze wartości otrzymała wcześniej, teraz tylko weryfikuje, a ja podpowiadam.
Myślę też, że tu nie chodzi o sam w sobie zakaz, ale o formę w jakiej go dajemy, przekazujemy. Sądzę, że o Cyngli chodzi.
Kiedy ja widzę takie ogarnięte dziewczyny w mojej szkole to naprawdę nie ma dla mnie znaczenia czy mają gołe brzuchy i makijaż.Jak są mądre,,pracowite i zawsze przygotowane do moich lekcji-nie dyskutuję w kwestii powierzchowności.
Trudno powiedzieć,że czy takim dziewczynom przewróci się w głowie dlatego,że wolno im się malować.One już pokazały,że nie mają przewrócone,że są dojrzałe i myślące.
Poruszyłaś ważny temat.
Moja młoda chodziła kiedyś do innej klasy. Tam każda dziewczyna była wymalowana, podkład, puder i im więcej tym lepiej. Towarzystwo kiepskie uczyło się słabo, do szkoły chodziło coraz rzadziej. Moja młoda była szykanowana, bo jako jedyna w klasie nie używała kosmetyków tego typu oraz uczyła się należycie.
Gdy zmieniła klasę, to obrót o 180stopni. Mało która się maluje (poza tuszem czy pomadką). Wszystkie uczą się i chodzą do szkoły. Nie przeszkadza im syfek na twarzy, nikt z nikogo się nie śmieje, każdy się wspiera.
Moze to być kwestia towarzystwa.
To co napisałaś dało mi też do myślenia, że kiedy dziewczyny są ogarnięte- jak to nazwałaś- to nie muszą się maskować pod podkładem czy pudrem. Wiedzą, że to nie jest takie istotne w życiu, że są inne wartości np. szkoła. Jeśli nie potrafią tego pogodzić, to coś jest nie halo.
Tajemnicza, właśnie o to mi chodziło.
Rozmawiałam z córką. Spokojnie. Rozmowę popijaliśmy gorącymi herbatkami, bo przyszła zmarznięta ze szkoły. Ucieszyła się, że może ten podkład nakładać i dodała, że nie chce robic tego codziennie, tylko w sytuacjach, w których czuje, że wygląda gorzej, gdy zauważa pojawiający się pryszcz itd. A tuszować rzęs do szkoły nie chce, bo mówi że nie musi (czyli zapewne nie czuje takiej potrzeby). W kwestii cery: nie ma problemów ze skórą, czasami coś tam jej wyskoczy, ale ogólnie ma gładką buźkę. Uspokoiła mnie ta rozmowa. Ale życie lubi zaskakiwać. Zerkam dziś na młodszą córkę i coś mi tu nie gra. Pytam: A ty rześ dziecko rzęsy pomalowała? A ona z zawadiackim uśmiechem i wyrazem oczu takim jak robił kot w Shreku odpowiada: "troszkę". Hmmm...
_v_ napisał/a:serio uwazacie, ze uzywanie podkladu moze kogokolwiek sprowadzic na zla drogę i wykoleic??
![]()
Gdyby ta dziewczyna wychodzila do szkoły w ustach umalowanych w kolorze krwistej czerwieni, tudzież robiła sobie oko na smoky eyes... to użycie określenia "makijaż" uznałabym za stosowne, ale tu chodzi tylko o podkład... Nastolatka w jakiś subtelny, delikatny sposób nieśmiało próbuje zaakcentowac swoją urodę, bo taka jej natura a tu tyle hałasu. O nic.
Nie "o nic", tylko o opuszczenie sie w nauce.
SonyXperia napisał/a:_v_ napisał/a:serio uwazacie, ze uzywanie podkladu moze kogokolwiek sprowadzic na zla drogę i wykoleic??
![]()
Gdyby ta dziewczyna wychodzila do szkoły w ustach umalowanych w kolorze krwistej czerwieni, tudzież robiła sobie oko na smoky eyes... to użycie określenia "makijaż" uznałabym za stosowne, ale tu chodzi tylko o podkład... Nastolatka w jakiś subtelny, delikatny sposób nieśmiało próbuje zaakcentowac swoją urodę, bo taka jej natura a tu tyle hałasu. O nic.
Nie "o nic", tylko o opuszczenie sie w nauce.
Opuściła się w nauce, bo jej się uczyć nie chce, a nie od nakładania podkładu na twarz. Aż tyle uwagi i zaangażowanie nałożenie mazidła na buzię nie zajmuje.
najczęściej ludzie sie musza gimnastykowac w wychowaniu,kiedy to co mówią rozmija sie z tym, co robia. a dzieci swietnie to widza.