Ale coś w tym jest ja w kółko słyszę, że ktoś ma hasimoto. Chyba piętno naszych czasów.
67 2017-10-27 01:27:55 Ostatnio edytowany przez rh72 (2017-10-27 01:29:14)
Dżizas... FAJNIE! W razie czego polecam się na gadkę i w realu więc... Ale pamiętaj... wyłudzę wtedy autograf na jakiejś fajowej grafice
Odwdzięczę się brzęczeniem dłuższym niż kilka minut i bólem głowy po rozmowie
Ale coś w tym jest ja w kółko słyszę, że ktoś ma hasimoto. Chyba piętno naszych czasów.
Tak... właśnie... trochę odczytuję tę przypadłość jako bunt własnego organizmu przeciw czemuś...
Przeciw sobie, w sumie to takie kobiece:)
70 2017-10-27 02:05:28 Ostatnio edytowany przez rh72 (2017-10-27 02:23:58)
Oooo.... wolny zawód, jak coś u mnie... Nie sypiasz prawidłowo czy, jak ja, uwielbiasz robotę nocą?
Hashimoto... Tak, właśnie tak to trochę odczytuję
Wiecie co to jest strasze poniewaz za cholere nie potrafie dobrać sobie dawek leków, mój organizm zachowuje sie inaczej i ja zachowuje się inaczej. W zależności od natężenia stresu. A stres chyba najbardziej mną targa.
Doszło ze zaczełam doszukiwać się w sobie psychoz, choroby dwubiegunowej afektywnej (pojawila sie u mnie bezsennosc i mysli samobójcze, czas w którym mialam siłe przypisalam do okresu manii i taaadam, mamy psychoze)
Najbardziej martwi mnie też to, że mój mózg po prostu coś jest nie tak, coś czytam, cos interesujacego dla mnie i nie wiem co czytam, patrze na slowa, na zdania, rozumiem je, ale nie rozumiem co czytam, wiec denerwuje sie i odkladam ksiazke. Z ksiazkami od jakiegos czasu tak mam. Teraz tak naprawde mam problemy z czytaniem artykułów odnosnie hashimoto i zxrowia. Gdzie to bardzo czesto czytalam, nad zupelnie niczym nie moge sie skupic, ktos cos do mnie mowi, opowiada, konczy a ja nie wiem o czym mowil, jakby nie potrafie tego przeanalizowac gdzie kiedys to bylo dla mnie mega rajcujace.
wiem ze powinnam cwiczyc moj mozg ale nie potrafie poniewaz nie widze efektu a jest tylko gorzej, nie potrie czytac.
oczywiscie jestem krytyczna dla siebie, i zbyt wymagajaca.
ale to tylko wierzcholek gory lodowej, po stastan funkcjonowania reszty organizmy nie chce mi sie pisac juz ;/
i motyw gubienia mysli, normalny. Dlatego tez tak ciezko zrobic mi cokolwiek kreatywnego.
Zawsze chcialam miec slynna kolezanke !!! :) dlatego też narazie mozesz być anonima ;P
To ja nie mam żadnej wymówki...:)
73 2017-10-27 16:21:47 Ostatnio edytowany przez rh72 (2017-10-27 16:22:48)
Bellla... mam tak i ja - i ze snem i z koncentracją i z książkami. Kiedyś bez problemu... dzisiaj nie tyle trudności co... mi się nie chce Po prostu... nie koncentrujesz się? To przyłap się o czym myślisz w takich chwilach. Bo wtedy myślisz po prostu o czymś innym. Na 100%. To facet ma taką skrzyneczkę w mózgu, że nie myśli - kobieta na pewno coś kombinuje
jak już złapiesz o czym wtedy myślisz to masz swój problem - to Ciebie rozstraja i wiesz już co trzeba wysunąć na 1 plan.
Abyś mogła działaś, to proponuję proste działanie. KAŻDY swój post przejrzyj pod kątem 3 kwestii (przeczytaj i popraw raz, drugi, trzeci jak trzeba):
- styl, czyli czy jest prosto i wyraźnie
- poprawność słów, czyli czy nie ma błędów
- zrozumiałość czyli czy jesteś dla siebie zrozumiała
To jest proste i niezajmujące tak bardzo a co się stanie? Tylko tyle, że będziesz lepiej kontrolowała swoją komunikację i wejdzie Ci to w życie. Druga sprawa to zobaczysz, że ten aspekt możesz kontrolować i to prosto a to by znaczyło, że dalej też Ci się może udać. Po prostu czytaj swój post przed (nawet po zapisie) i poprawiaj co skutku. Taka propozycja
Oj problemy z koncentracją to ja mam ciągle:) i często doprowadzają one do epickich wpadek...ale przynajmniej jest wesoło.
Daj przykład, please...
Np "włamywanie się" do obcego samochodu. Kiedyś nawet poskarżyłam się zdziwionemu właścicielowi, że coś mi kluczyk nie działa:D. Jak się zorientowałam, próbowałam wybrnąć z sytuacji, że są takie podobne...Nie muszę mówić, że w nich nic nie było podobnego:( Mina pana bezcenna:D
77 2017-10-29 15:05:15 Ostatnio edytowany przez rh72 (2017-10-29 15:05:38)
Aaaa... myślałem, ze zawodowe wpadki... Ja to potrafiłem w półśnie rano w ścianę wejść obok drzwi i się potłuc (nie za bardzo, na szczęście) albo skarpetki zamiast do kosza na bieliznę do kibelka wrzucić a mycie zębów żelem do golenia zaliczyłem ze 2-3 razy...
A najlepsze to kiedyś pojechałem do klienta do Katowic i nie mogłem znaleźć adresu dokładnego bo byłem na dobrej ulicy a jego siedziby nie było. Zadzwoniłem i mówię, jeździłem ostro po tej ulicy a on mi tłumaczył jak powinno być. Nie zgadzało się... i wyszło w końcu, że ta siedziba jest... w Gdańsku... Tiaaaaa....
ha ha ha pomylić auta bezcenne
:)
albo miasta :D:D
jak wam weekend mija? :)
79 2017-10-29 18:42:47 Ostatnio edytowany przez rh72 (2017-10-29 18:43:27)
Muszę pracować ale NIE CHCE MI SIĘ... noc będzie zarwana...
U mnie to samo...:(
Oj! Też Ci się nie chciało i syndromem studenta zostawiłaś na noc? Noooo... Ale noce są fajne... Dużo masz pracy na dzisiaj?
82 2017-10-29 23:37:16 Ostatnio edytowany przez yvena (2017-10-29 23:38:46)
Niestety tak, i zawsze w takich momentach budzi się we mnie perfekcyjna pani domu...jeszcze tylko zamiotę pustynię i mogę się brać do roboty
Przetrzepiesz krajobraz, odwleczesz 'tą' chwilę na ostatni moment... przekonasz siebie, że jeszcze masz te 5 minut a potem... się wkurzysz To miej pocieszenie, że masz brata w niedoli bo nie planuje dzisiaj snu
Wielokrotnie próbowałam z tym walczyć, grafiki, idealne rozplanowanie czasu...ale to nie to...dopiero oddech death line na karku działa:D
Ja już nie walczę Po prostu spisuję na straty pewien czas. Najgorzej jak wtedy coś wyskoczy... ojć.. dlatego też noce są raczej bezpieczne, hihihihi
Singluję obecnie, więc bezpieczne
Tylko następny dzień trzeba się mocną kawą otrzaskać z rzeczywistością
biedactwa tak mi przykro że musicie zarywać nocki, a ja już kładę się spać
:) achhh i jutro poniedzialek, i czwartek, pierwszy dzien w nowej pracy
jeszcze tylko "przeprowadzka do wawy i gotowe"
Bella! Za te biedactwa z uśmieszkiem na końcu to, jak się kiedyś spotkamy, przetrzepię Ci tyłek po męsku... Mogę, bo mocno starszy jestem i nie mam fetysza typu spanking więc będzie to czysta zemsta z mojej strony Yvena popatrzy z przyjemnością pewnie i będzie rytm wyznaczała
Na koniec Yvenie kupię kawę a Tobie lizaka, niedobra kobieto!
och nie ! proszę ! tylko nie to !! ;P
a lizaczka poprosze takiego wege, wiesz bez cukru itp itd bo na diecie jestem. Wiec musze uwazac zeby tam tych kalorii za duzo nie wcinac :)
jestem mega wykonczona, ten weekend byl dla mnie bardzo dobijający masakra ! jednym słowem !!!
jak wasze projekty? jest jakiś progres?
89 2017-10-30 01:29:51 Ostatnio edytowany przez rh72 (2017-10-30 01:30:23)
Będzie Przynajmniej u mnie bo mnie jutro klient wykastruje...
Ywena pewnie pracuje i nie ma czasu tutaj wejść...
Też jestem na diecie. Mam problem z nogą po wypadku i potrąceniu samochodem jakieś 2 lata temu. Chodzę z laską ale już spoko sobie radzę i samochodem też popindalam ale z automatem samochód. Więc muszę schudnąć... Mam dietę 'pudełkową'. 1500 kcal. Codziennie około 2-3 w nocy stawiają mi taką torbę z pudełkami przed drzwiami i mam 5 posiłków na dzień. Zrównoważona, niski indeks glikemiczy i już 11 dzień idzie ale na weekend miałem trochę kryzysu i musiałem sobie ciut zluzować aby się psychicznie nie wykończyć
To co? Wiamy w Wawie... Niech Ci się źle nie kojarzy Ja też jestem przyjezdny i praca mnie tu trzyma
Czytacie mi w myślach Właśnie sobie w lodówce buszowałam...i to tyle w temacie mojej diety:D Na chwile musiałam sprawdzić coś w internecie a skończyłam na oglądaniu wombatów:D Ja się z tego nie wytłumaczę...
91 2017-10-30 01:51:30 Ostatnio edytowany przez rh72 (2017-10-30 01:52:18)
No cóż, w takim razie szczerość najważniejsza... Z tą lodówką też... hihihihi... Wiecie, że Lenin żył jak prawdziwy burżuj i jako jeden z pierwszych i nielicznych miał taki komfort jak posiadanie lodówki na wygnaniu - a wtedy dopiero lodówki się pojawiały na świecie.
Yvena, ja muszę zrobić kopiowanie wartości wymiarowania zamówień obcych do wymiarów linii WZ z uwzględnieniem kompletacji towarów Jak brzmi Twoje 'zaklęcie' na tą nockę?
O litości...próbowałam sobie przetłumaczyć to, niby po polsku ale nie rozumiem Czyżbyś zajmował się przeciskaniem paczek w tunelu?
93 2017-10-30 03:23:15 Ostatnio edytowany przez rh72 (2017-10-30 03:24:53)
Eeeee... dobre skojarzenie! Fajne! Może tunel taki nierzeczywisty, podprzestrzenny
Tu chodzi o to, że w systemie informatycznym klient składa zamówienie na jakiś towar i należy opisać każdą linię takiego zamówienia informacjami typu, który handlowiec doprowadził do tej transakcji, w jakim projekcie handlowym to było, czy to sprzedaż do nowego klienta czy już znanego itp... To da potem w wyniku analizę finansową sprzedaży. Teraz zamówienie jest realizowane i następuje wydanie towaru z magazynu dokumentem WZ (wydanie zewnętrzne). I ten dokument powinien mieć taki opis aby badać tutaj np. obrót samymi towarami, gdyż nie wszystkie zamówienia się przekładają na pełną realizację (czyli na zamówieniu 5 sztuk towaru a klient odbiera tylko 2 sztuki w danym momencie) i mogą nas też nie interesować zamówienia na usługi a twarda rotacja na magazynach...
Sprowokowałaś to masz...
PS. wiem, nie starałem się być pierwotnie nawet zrozumiały i pisałem dlatego 'zaklęcie' czyli trzeba wejść głębiej ale samo brzmienie tematu jest fajne
o dieta pudełkowa, ja sie nad takową zastanawiam, ale troche tak szkoda mi chajsu wiec porazka ;p
dzień dobry nocne marki trzeba paczki po przepychac
i wytlumaczyc sie z wombatów
Singiel - to po co gotować... niewiele drożej mi wychodzi bo i tak kupowałem takie jedzenie aby prawie gotowe było więc i droższe i bardziej niezdrowe. A teraz spokój i wygoda i też mnie stać to co się będę zżymał... niech będzie zdrowie...
Uf , az tak bardzo się nie skompromitowałam...chyba...chociaż sobie wyobraziłam bardziej rzeczywiście:D logistyka itp...
Nie wiem czy bym wyżyła na takiej diecie:D jak jestem głodna to jestem bardzo nieszczęśliwa...
Eeeee... no cóż... jeszcze się tak nie znamy abym proponował jakieś alternatywy leczenia nieszczęśliwości innymi metodami Ale potem bym mógł na starość wspominać... 'A z tą sławną Yveną to ... no całkiem normalna osoba...'
Hihihihi... Yvena? Duże masz te zapasy w lodówce?
Eh i to zabrzmiało dziwnie...nie ja nie leczę nieszczęśliwości jedzeniem:D na to mam inne metody...ale porządny schabowy zawsze podniesie poziom moich endorfin i uprzedzając kolejne pytanie nie, nie dążę do doskonałego kształtu kuli:D
Taaak, na pewno chciałem Ci schaboszczakiem poziom endorfin podnosić... tia...
Kobiety tak często udają, że nie wiedzą o co chodzi...
No cóż...ale teraz wiesz co na pewno zadziała:D
Kotlet? Kobieto... no to już wiem, gdzie poległem na tych randkach... Dżizas... sprzedasz się za schabowego?
Weź, bo Ci kilka przywiozę i będziesz musiała się odwdzięczyć tylko... hmmmm... na pewno nie sałatką
Ani innymi kulinarnymi dodatkami. No ewentualnie coś ze słodyczy
ha ha ha oj tak dobry schabowy wjedzie wszędzie
:)
ja juz przewiozlam wszystkie rzeczy do nowego mieszkania. Współlokator wydaje się być ok, i w sumie jest calkiem sympatycznie. Nie czuje sie obco. Teraz tylko pierwszy bieg, i będę szczęśliwa
105 2017-11-02 11:45:59 Ostatnio edytowany przez rh72 (2017-11-02 11:48:12)
Oj... oj... pół życia nie dostrzegałem potencjału w schabowym, a tu... cholera... tyle szans straconych, tyle relacji zmarnowanych. Oświeciłyście mnie A co za tym idzie, w razie czego macie u mnie po kotlecie
Na razie wirtualnie...
Ojej, chwile mnie nie ma a tu takie rarystasy..! To jeszcze piwko dorzucisz a jestem gotowa na nowo redefiniować teorię względności...
Czy co tam chcesz:D
Piwko? Może być, Panie tutaj nauczyły mnie pić piwo... really... i to bez soku!!! A ja zawsze z sokiem. Mój ulubiony jednak trunek to porto... yyyyy.... czyli co? Ty chcesz abym Ciebie spił i ... no, co dalej? A takie niby nieśmiałe, niby... proszę! proszę! Teraz to ja się Was boję
Spije, wykorzysta i porzuci! Skąd ja to znam...
Od razu spic...to za prosto:)
A co najpierw? Przekonuj teraz, że będzie bezpiecznie
Tego nie powiedziałam.. .Ale kto nie ryzykuje ten...
Tego nie powiedziałam.. .Ale kto nie ryzykuje ten...
.. ten żyje długo i szczęsliwie
.. ten żyje długo i szczęsliwie
wlasnie nie ! kto nie ryzykuje ten nie spija śmietanki, czy nie pije szampana... jakoś tak to było :) Ja bym zaryzykowała. Ale ja zawsze ryzykuje.
Wiecie co mi sie dzisiaj przytrafiło? Wstałam rano, zjadlam sniadanie i wyszłam z domu. Uwierzycie? na serio tak zrobiłam
i kiedy tak sobie szłam na autobus, zamyslona, potknełam sie o studzienke kanalizacyjną która wystawała z chodnika ! skandal !!!!! Wyrżnełam taką piękną glebe na środku skrzyżowania które oczywiście było pełne aut, masakra, pierwsza myśl, ale siara!!
wstałam, otrzepalam kolana, i pomyślałam "bosh dzieki że założyłam rękawiczki bo bym się nieźle wkurzyła jakbym zdarła łapki" :D:D I tak zaczał się ciekawie nudny dzień ;D
Eeeee tam... to znowu przereklamowane to ryzyko. Wkurza mnie bardzo, bo trzeba nim zarządzać Kiedyś, na jakimś pierwszym szkoleniu z zarządzania ryzykiem gościu opowiadał sytuację, że w pewnym projekcie, jego kierownik uwielbiał szybką jazdę samochodem i miał szybki samochód. Bardzo źle, jeśli dochodzi do wymiany kierownika projektu (wg teorii gwarantuje to klapę projektu). Ocena ryzyka, że się zabije jeżdżąc pomiędzy miastami kontrolując projekt wypadła niekorzystnie. Więc... zwolnili na początek kierownika projektu
Preferujcie szanse czyli możliwość zaistnienia fajnej sytuacji. Co do upadku - było ryzyko na obtarcie rąk ale była szansa na poznanie dżentelmena-księcia z bajki
ha ha ha dzentelmen ksęciunio siedział w busie i jak na niego spojrzałam miał srogą mine "nic nie widziałem" chyba sie spłoszył że jako pierwszy dostał moje spojrzenie
szybka jazda samochodem jest cool, pod warunkiem że umiesz jezdzić, a nie uczysz sie na ulicy, tylko na jakimś torze i wtedy jest cool
117 2017-11-09 13:57:37 Ostatnio edytowany przez rh72 (2017-11-09 13:58:56)
A to też ciekawe co oznacza 'szybka jazda'. Dawniej 100 km/h to był wyczyn. Pamiętam swoją pierwszą przejażdżkę VW Golf 150 km/h i te niesamowite emocje jakbym samolot prowadził... odlot był! Ale też pamiętam moją pierwszą puszkę coca-coli
Tak... kiedyś to było przeżycie prosto z Pewexu. Za tą puszkę musiałem ojcu cały samochód posprzątać i umyć ale było warte. No PRAWIE jak pierwsze całowanie się z dziewczyną. Kiedyś to chłopak nie widział jak to się robi... ooo... odpłynąłem bo lubię się całować, sorki
Więc obecnie 150 km/h to spoko na trasie a jak silnik da to autostradą czy trasą szybkiego ruchu i o wiele więcej. Szybka jazda? Więc czy 150 km/g to szybka czy dzisiaj już mówimy o 200 km/h i wyżej?
A ten w autobusie to się przestraszył pewnie frustracji bo empatycznie nie wiedział co zrobić Ja bym w takim przypadku skrzywił się, że mi przykro i zaraz uśmiechnął, że będzie dobrze
No i książę Ciebie minął, jak to bywa na rumaku... duuuuużym rumaku, z gronem służby nawet jakby szukać jakiegoś obrazowania tego autobusu
można powiedziecieć przemineło z wiatrem
o tak szybka jazda, to zdecydowanie kolo 200 km/h nigdy nie zapomne jak pierwszy raz prowadziłam subaru impreze, z prędkością 210 km/h to był odlot. Oczywiscie na torze, w miejscu bezpiecznym
achh tak, pierwszy pocałunek, był taki, taki hmmm specyficzny ;D w ogóle każdy inny pierwszy raz jest taki specyficzny, to uczucie towarzyszące ... taka adrenalina z podekscytowaniem co będzie dalej :)
A sorki... ja kiedyś autostradą śmigałem te 200 km/h ale tej granicy dalej nie śrubowałem Fordem Focusem... odlot był ale krótko - teraz mogę spoko i często jeżdżę na autostradzie około 170-180 km/h bo wyżej mój silnik i skrzynia mają dosyć (mógłbym ale lepiej nie piłować tak samochodu). Dobra jesteś! 210 km/h. Dobrze chyba prowadzisz
Taaaaa.... całowanie... oooo... teraz mogę godzinami i mówię to serio i tak to lubię i mam też szczęście tego typu, że.... eeee... lepiej nie przyznam się, bo ktoś podsłucha a mnie czają na innych tematach i lubią się ze mnie nabijać więc ciiiiii
Przeminęło z wiatrem? Ale on przecież autobusem odjechał, hej?! Jaki znowu wiatr???
Z jaką prędkością najlepiej opuścić samotność?
Zapewne każdy ma swoje tempo, ale może jest jakaś optymalna prędkość.
Fraszka o samotności
Ludzie się samotności boją,
więc każdy pustkę zagłusza swoją,
pracą, nałogiem, sportem, czytaniem,
bo to ułatwia czasu przetrwanie...
Marcin Urban
Przepraszam chwile mnie nie było a tu tyle ciekawych tematów.. .zawsze mnie coś ominie..;)
no tak 210km/h to juz swiadczy o mojej niesamowitej jezdzie w linii prostej ;P ha ha ha Chociaz nie powiem była osoba która tak bardzo uczyła mnie jezdzic, i miała czym uczyć mnie jedzić.
No, a przeminelo z wiatrem, bo on w BUSIE byl takim dostawczym, i okno mial otwarte, to temu z wiatrem?
PICEA - a samotność kiedy opuścic? ja to bym najchętniej zrobiła z jakąś prędkością odrzutową, jak samolot, 700km/h aczkolwiek poki co mam mniej wiecej prędkość miejską, standardowo 50km/h czasami zwlaniam do 30km/h a czasami przyspieszam do 70 km/h
to zależy ...
dobierz swoją prędkość
I z samotności zrobił się temat motoryzacyjny... Czyli miłość to będzie taki wypadek? Hihihi
To ja chyba na wstecznym jestem;(
Na wstecznym też można... Aby szybko...
Byle mocy nie zabrakło..
czasami braknie mocy, trzeba zwolnić, a nawet się zatrzymać. Pamiętaj nigdy nie wyłączaj motoru.
Dżizas! A ja bym o miłości porozmawiał a nie motoryzacji! Jak prawdziwy facet... No chyba, że my od jakiegoś czasu już w temacie seksu jesteśmy... Wtedy to spoko, wtedy to spoko
Co się dzieje z tymi facetami...o miłości by gadali...:)