Samotność w wielkim mieście... - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » SAMOTNOŚĆ » Samotność w wielkim mieście...

Strony 1 2 3 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1 do 65 z 143 ]

1

Temat: Samotność w wielkim mieście...

Jestem tu nowa i nigdy wcześniej nie udzielałam się w takich miejscach. Mam 34 lata i jestem z Warszawy. Chętnie porozmawiam z kimś, mam nadzieję że to będzie  pierwszy krok do przełamania swojej nieśmiałości i samotności.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Samotność w wielkim mieście...

Płeć obojętna? wink

3

Odp: Samotność w wielkim mieście...

Hej, też jestem z Warszawy i mam 26 lat wink samotność też mi dolega.
Dzisiejsze czasy, które tak ułatwiają wszystko, tak bardzo to utrudniają-komunikacje rzecz jasna, odnajdywanie siebie.

Czym się objawia Twoja nieśmiałość?

4 Ostatnio edytowany przez yvena (2017-10-25 00:22:34)

Odp: Samotność w wielkim mieście...

Szczególnie w kontaktach interpersonalnych...zarówno z mężczyznami jak i kobietami.  Wiem, że liczy się pierwsze wrażenie, ale w moim przypadku ciężko wypaść dobrze stojąc na przykład jak słup soli:/ Ciężko mi poznawać nowe osoby przez to, wychodzę na gbura i milczka:( A ja jestem sparaliżowana strachem:(.

5 Ostatnio edytowany przez Bella919 (2017-10-25 10:21:40)

Odp: Samotność w wielkim mieście...
yvena napisał/a:

Szczególnie w kontaktach interpersonalnych...zarówno z mężczyznami jak i kobietami.  Wiem, że liczy się pierwsze wrażenie, ale w moim przypadku ciężko wypaść dobrze stojąc na przykład jak słup soli:/ Ciężko mi poznawać nowe osoby przez to, wychodzę na gbura i milczka:( A ja jestem sparaliżowana strachem:(.



Co wtedy myślisz?

6

Odp: Samotność w wielkim mieście...

Większości przypadków mam ochotę uciec:) A ty czemu samotna?

7

Odp: Samotność w wielkim mieście...

tzn, ja nie do konca jestem sama. Ja sie sama w sobie troche gubie, ciagle od czegoś uciekam... kiedy komus juz bardzo zalezy ja robie krok w tyl, albo kiedy ktos powie ze mu nie zalezy, w jakis sposob zrani mnie, mocniej lub mniej, tez od razu sie wycofuje.

8

Odp: Samotność w wielkim mieście...

Bo się boicie związku, bo każdy teraz chce określenia, niczym deklaracji czy są w związku czy nie są. Boją się ograniczeń.
Efektem jest samotność. A można się spotykać, rozmawiać, spędzać czas.

9

Odp: Samotność w wielkim mieście...
Bella919 napisał/a:

tzn, ja nie do konca jestem sama. Ja sie sama w sobie troche gubie, ciagle od czegoś uciekam... kiedy komus juz bardzo zalezy ja robie krok w tyl, albo kiedy ktos powie ze mu nie zalezy, w jakis sposob zrani mnie, mocniej lub mniej, tez od razu sie wycofuje.

Super!! Facet chce czegoś to się wycofujesz a jak Ci powie że już mu nie zależy to wychodzi że Cię zranił hmm 
Po co w takim razie utrzymujesz jakiekolwiek relacje? Rajcuje Cię wprowadzanie zamętu?

Najpierw się ogarnij i określ przed samą sobą czego chcesz bo robisz z ludzi debili

10

Odp: Samotność w wielkim mieście...
CaseyOne napisał/a:
Bella919 napisał/a:

tzn, ja nie do konca jestem sama. Ja sie sama w sobie troche gubie, ciagle od czegoś uciekam... kiedy komus juz bardzo zalezy ja robie krok w tyl, albo kiedy ktos powie ze mu nie zalezy, w jakis sposob zrani mnie, mocniej lub mniej, tez od razu sie wycofuje.

Super!! Facet chce czegoś to się wycofujesz a jak Ci powie że już mu nie zależy to wychodzi że Cię zranił hmm 
Po co w takim razie utrzymujesz jakiekolwiek relacje? Rajcuje Cię wprowadzanie zamętu?

Najpierw się ogarnij i określ przed samą sobą czego chcesz bo robisz z ludzi debili

No tos pomogl. Spoko, pojedz jeszcze po urodzie, rodzinie i znajomych. Nie slyszales o ludziach niesmialych?

11

Odp: Samotność w wielkim mieście...
yvena napisał/a:

Szczególnie w kontaktach interpersonalnych...zarówno z mężczyznami jak i kobietami.  Wiem, że liczy się pierwsze wrażenie, ale w moim przypadku ciężko wypaść dobrze stojąc na przykład jak słup soli:/ Ciężko mi poznawać nowe osoby przez to, wychodzę na gbura i milczka:( A ja jestem sparaliżowana strachem:(.

Kiedys pewien piekielnie inteligentny i przy okazji bezczelny i wyszczekany czlowiek sprzedal mi recepte na niesmialosc. Otoz wykonywal proste, choc jednoczesnie strasznie trudne cwiczenia. Przykladowo bral kilka puszek po piwie, szedl do sklepu, ale raczej dalej od domu :-) i wyklucal sie o kaucje za te puszki. Robiac takie rzeczy uczyl sie ze ludzie nie sa tacy straszni. Z czasem uczysz sie ich reakcji, uczysz sie ze nie gryza, nie kopia i zrobienie z siebie idioty to jeszcze nie koniec swiata.
Moze zamiast sprzedawac puszki zagadaj do osob neutralnych. W markecie pogadaj z ekspedientka ktory ser jest lepszy, w autobusie zapytaj ile przystankow dzieli cie od twojego, faceta na ulicy zapytaj o godzine. Pani z psem powiedz cos o urodzie jej czworonoga. Jak nie beda chcieli gadac, nic nie ryzykujesz. Jesli mieszkasz w malym miescie masz szanse spotkac to osobe ze dwa razy do roku, jak w duzym, moze ze dwa razy w zyciu. Pokonaj swoj lek oswajajac go.

12

Odp: Samotność w wielkim mieście...
troll napisał/a:
CaseyOne napisał/a:
Bella919 napisał/a:

tzn, ja nie do konca jestem sama. Ja sie sama w sobie troche gubie, ciagle od czegoś uciekam... kiedy komus juz bardzo zalezy ja robie krok w tyl, albo kiedy ktos powie ze mu nie zalezy, w jakis sposob zrani mnie, mocniej lub mniej, tez od razu sie wycofuje.

Super!! Facet chce czegoś to się wycofujesz a jak Ci powie że już mu nie zależy to wychodzi że Cię zranił hmm 
Po co w takim razie utrzymujesz jakiekolwiek relacje? Rajcuje Cię wprowadzanie zamętu?

Najpierw się ogarnij i określ przed samą sobą czego chcesz bo robisz z ludzi debili

No tos pomogl. Spoko, pojedz jeszcze po urodzie, rodzinie i znajomych. Nie slyszales o ludziach niesmialych?


spoko, nie czuje sie jakos wybitnie urazona, rozumeim to. Jestem swiadoma tego ze cos jest nie tak, bardzo duzo przezylam w swoim zyciu, boje sie ze albo on mnie zrani, albo ja go zranie, wiec wole to uciac ;/

13

Odp: Samotność w wielkim mieście...
troll napisał/a:

No tos pomogl.

Czy pomogłem to oceni osoba, której się to tyczy wink

troll napisał/a:

Nie slyszales o ludziach niesmialych?

Słyszałem i znam definicję tego słowa, z tym że autorka tematu nie jest nieśmiała tylko niezdecydowana. Takim zachowaniem i traktowaniem innych działa na niekorzyść i swoją i drugiej osoby.

troll napisał/a:

Spoko, pojedz jeszcze po urodzie, rodzinie i znajomych.

Nie zamierzam robić takich "wycieczek"

Bella19 napisał/a:

Jestem swiadoma tego ze cos jest nie tak, bardzo duzo przezylam w swoim zyciu

To wiele tłumaczy jednak nie usprawiedliwia takiego działania.
Serio powinnaś najpierw się "ogarnąć" bo możesz stracić przez to kogoś na prawdę wartościowego a jak widać krzywdzisz tym również siebie

14

Odp: Samotność w wielkim mieście...

tylko ja nie wiem jak się ogarnać, tzn jestem ogarnięta, ale przedewszystkim myśle o sobie, o swoim rozwoju.
kiedyś byłam w 5 letnim zwiazku który się rozpadl, facet byl totalnie zafokusowany na moim punkcie, nie mial swojego zycia i ciagle podcinal mi skrzydla, bal sie wychodzic nprzeciw, poniewaz skoro wszyscy tak robia on tez nie bedzie sie wychylal. A ja chcialam sie rozwijac, zyc, chcialam mieszkac w warszawie, a on nie chcial, i w koncu po takiej gonitwie w koncu powiedzialam, jade sama juz jest za pozno. Nie zaluje tej decyzji, dzieki temu zrobilam ogromny krok w rozwoju swojej osobowosci, kariery zawodowej i realizacji marzen.
chwile pozniej poznalam chlopaka, z ktorym bylam rok,z tym ze nie czulam sie kochana, czulam ze czasami on probuje sie dowartosciowac moim kosztem, mimo ze ogolnie bylo nam razem fajnie, ladna byla z nas para, aczkolwiek za szybko razem zamieszkalismy, sytuacja nas zmusila ze dolaczyla do nas jego matka i we 3 mieszkalismy na 40 metrach. I sytuacja zaczela nas przerastac, mowilam mu ze czuje sie nie kochana, on sie troche staral, ale jakby za malo, powiedzial ok, jezeli chcesz to ok, i tak zakonczyl sie nasz zwiazek. Spakowalam rzeczy i sie wyprowadzilam

15 Ostatnio edytowany przez CaseyOne (2017-10-25 21:21:20)

Odp: Samotność w wielkim mieście...

No to faktycznie nie było kolorowo ale jak widzisz (po decyzji wyjazdu) że warto "myśleć po swojemu".

Patrząc na ostatni post uważam, że Ci się "spieszy" bo latka lecą,czas ucieka itp... ale nie warto wink

16

Odp: Samotność w wielkim mieście...

w miedzyczasie poznałam faceta, ktory jest odemnie o 16 lat starszy, ma syna, i kobiete (z nia nie jest, zna mnie jego rodzina i ona defacto tez - w sumie od pol roku, wczesniej? chyba jednak o mnie nic nie wiedziala)

tzn poznalam go w momencie kiedy rozstawalam sie z moim narzeczonym, z tym ktorym bylam 5 lat, nie zdradzilam go z nim! - aczkolwiek B pokazal mi calkiem inne zycie, dodał mi wiatru w zagle, sprawil ze niebalam sie przeprowadzki do wawy, i przewrotu mojego zycia. I zakochalam sie w nim, ale wiedzialam ze jestem ta druga, ze sytuacja jest nie halo a on nawija mi makaron na uszy, wiec powiedzialam mu ze ja w to nie wchodze, ze to nie dla mnie. Oczywiscie uszanowal moja decyzje i na tym sie ykhmmm zakonczylo. Tzn, nie rozmawialismy przez 2 msc, i potem jakos po prostu zaczelismy pisac, ale tak zwyczajnie pisac, jak kumple, gadalismy o sytuacjach ktore nas jakos spotykaja, o pierdolach o wszystkim i o niczym, mimo ze go nie bylo w moim zyciu, wiedzialam ze jezeli cos zlego mi sie wydarzy, to moge liczyc na jego pomoc. Nie myslalam o nim, bo bylam z C., aczkolwiek kiedy spotykalam b, bylo dziwne uczucie, a spotanie bylo na symboliczna kawe itp.

i oczywiscie, B zaczal sie pojawiac czesciej, a zwiazek z C zaczal coraz bardziej sie push, Od B czulam milosc, czulam ze mnie kocha, widzialam to jak na mnie patrzyl, a C? nie nie dawal mi tego, traktowal mnie jakbym juz byla jego zona a on sam byl bogiem.

i tak sie wydarzylo, rozstalam sie z C, pozniej zaciesnilam znowu relacje z B, troche alkoholu, wrocilismy w stary tryb znajomosci, znowu minelo 2 miesiace a ja znowu poczulam sie jak ta druga, wiec znowu powiedzialam do B ze ta sytuacja dla mnie jest chora, ze dopoki on nie bedzie mial jasnej sytuacji nic z tego nie bedzie. I nie gadalismy, nie wiem z miesiac? pozniej jak zwykle, w miedzy czasie wyszlo ze wylatuje do stanow na pol roku, chcialam leciec bo wiedzialam ze z B sie wyjasni, ze albo w prawo albo w lewo, B pomogl mi w lutym tego roku wrocic do domu, od lutego do maja bylismy razem w jednym miescie, ciage razem, piekne wspolne chwile, trzeci raz to zaczelismy, w dupie juz mialam wszystko, tak bardzo ze nie chcialam jechac do stanow, ktore byly moim marzeniem.

Polecialam, pierwszy, drugi miesiac bylo ok, rozmawialismy, kolejne 2 miesiace? istna katorga, rozmowy konczyly sie fiaskiem, wieczne klotnie  pretensje, i jak bardzo chcialam wrocic tak nagle przestalam chciec, juz nie chcialam do niego wracac, cos we mnie peklo, zawiodlam sie na nim. Teraz jestem juz prawie 2 miesiace w Polsce, znowu wracam do wawy, z B? jest chora sytuacja dalej. Chociaz wiem ze teraz ja go ranie, wiem jak wyglada sytuacja, on pragnie byc ze mna, ale czuje to ze mnie traci, a ja ? juz chyba jestem stracona. Nie czuje tego wszystkiego, pociagu Czuje ze ze juz nie chce tego ratowac, ze chce zaczac od nowa.

znowu.

17

Odp: Samotność w wielkim mieście...
CaseyOne napisał/a:

No to faktycznie nie było kolorowo ale jak widzisz (po decyzji wyjazdu) że warto "myśleć po swojemu".

Patrząc na ostatni post uważam, że Ci się "spieszy" bo latka lecą,czas ucieka itp... ale nie warto wink

oj lecą wink czasami łapie panike, ze nie zdaze, juz wszyscy wyszli za mąż a ja ciagle szukam mózgu w d... wink to nie ten, nie tamten, itp itd. I tak naprawde ide przez to zycie sama. W dodatku boje sie ze nie bee mogla miec dzieci, przez roznego rodzaju choroby. I mam takie leki,

i tak to wszystko idzie z tego mojego dziecinstwa. Najgorsze dla mnie jest to, ze ja chyba naprawde nie potrafie kochac. Tzn, bardzo kochalam mojego pierwszego chlopaka, byl dla mnie najwazniejszy. Nigdy nie zapomne tego uczucia. Ale to zbyt trudny zwiazek zeby go opisywac. Ale tego uczucia tak prawdziwego i mocnego nigdy wiecej nie poczulam.

B kochalam inaczej, taką inną milościa.

a C, hmmm to był bardzo partnerski zwiazek, był tak partnerski ze moje i twoje mnie przeroslo.

Dlamnie zwiazek to MY Ja i Ty. razem. Idziemy razem w ramie w ramie, nie niszczymy sie nawzajem.

i ja chyba tez tego nie potrafie.

Jestem pelna sprzecznosci, pelna wspomnien i doswiadczen, strasznie ciezko mi to sobie poukladac.

i jak zyc? jak tu zyc? Co jest latwe i nie latwe,

18 Ostatnio edytowany przez yvena (2017-10-26 02:10:48)

Odp: Samotność w wielkim mieście...

a

19 Ostatnio edytowany przez yvena (2017-10-26 02:18:15)

Odp: Samotność w wielkim mieście...

Nie wiem czy dobrze odczytałam twoje posty...ale ja też jestem zawsze do przodu, do bółu "profesjonalna" .Zazwyczaj
spotykam się z ludźmi ze swojego zawodu. Oj wtedy jestem wygadana, wiem czego chce i czego oczekuje, To ma swoje profity na barak pracy nie narzekam , wręcz przeciwnie. Ale im więcej pracy tym bardziej mam wrażenie, ze coś tracę.
Chyba jestem jakaś ułomna, bo nie jestem w stanie rozpoznać czy ktoś jest mną zainteresowany czy nie...totalna tabula rasa..odrazy się wycofuję...
Po czym to poznać???

20

Odp: Samotność w wielkim mieście...

Yvena
Powiem Ci tak, i zapamiętaj sobie to.
Z ludźmi, facetami i osobami, których nie znasz spotykasz się nie dlatego żeby dobrze wypaść, ani też nie dlatego, żeby poznać życiowego partnera ..... ale dlatego że byle minuta spędzona z nowo poznaną osobą jest 1000 razy bardziej cenna niż, 5 godzin w wygodnym domowym fotelu przed telewizorem w pracy, lub z ulubioną książką.
Dlatego też stój jak słup soli, wypadaj na milczka i się BÓJ - ....nie masz nic do stracenia.
A z czasem znudzi Ci się to i zaczniesz próbować się odzywać.
Po prostu .....
Trening czyni mistrza! ;-)
Nie znałaś tego?
Ja bym się już umówił, nawet po to, żeby chwile pomilczeć i nigdy więcej tego nie powtórzyć ;-)))

21

Odp: Samotność w wielkim mieście...

mnie bardziej iekawi to, dlaczego yvena tak sie zachowuje, co powoduje takie reakcje i co je spowodowalo, to jest duzo bardziej intrygujące dla mnie.

Ale zgodze sie ze duzo lepiej jest byc z kims niz samemu, nie boj sie tego i nie boj sie zycia wink

22 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2017-10-26 11:33:23)

Odp: Samotność w wielkim mieście...
4spam napisał/a:

ale dlatego że byle minuta spędzona z nowo poznaną osobą jest 1000 razy bardziej cenna niż, 5 godzin w wygodnym domowym fotelu przed telewizorem w pracy, lub z ulubioną książką.

Z tym się nie zgodzę (czasem lepiej zostać w fotelu, niż się z byle kim zadawać), ale z całą resztą - owszem smile

23

Odp: Samotność w wielkim mieście...

Macie rację oczywiście. Czasem wychodzę tylko po to żeby pomilczeć i posłuchać innych.
Ale te wyjścia zdarzają się coraz rzadziej. Po prostu nie ma z kim, więc "dziczeje" coraz bardziej.
A z kąd się to wzięło? Nie mam pojęcia, zawsze byłam dość nieśmiałą osobą, ale nie miałam jakiś wielkich traumatycznych przeżyć. Po prostu nasiliło mi się z wiekiem.

24 Ostatnio edytowany przez rh72 (2017-10-26 14:32:14)

Odp: Samotność w wielkim mieście...

Praktyki Wam, Panie, potrzeba... praktyki przebywania w męskim towarzystwie... rozkminiania po przyjacielsku o co chodzi w tym życiu, jak się faceci / kobiety zachowują... o dupie Maryni pogadać. Nabrać do siebie dystansu, popatrzeć innymi oczami. Wiem to bo widzę takie wycofanie, które po prostu znika, jak się okazuje, że PEWNOŚĆ SIEBIE wraca przy pewnych doświadczeniach czy nabraniu 'ogłady' ale nie profesjonalnej lecz towarzyskiej. Yvena, mówisz, że na platformie profesjonalnej jesteś 'wygadana'. Dlaczego? Bo się dobrze czujesz nie tyle w temacie ale z oceną własnej osoby. W innych obszarach brak Ci pewności. Nie wiem co poradzić... koleżanka, która oceni Twoją atrakcyjność? Kolega na kawę? Ale POWINNAŚ już rozruszać się towarzysko. Szkoda tego lajf... smile Za dużo pracy powoduje, że zapomina się o własnym życiu... wiem to, znam to... smile Dobra myśl, znaleźć kogoś z kim się możecie spotkać niezobowiązująco, jak znajomi a nie na randkę big_smile Ale szukajcie faceta... mimo wszystko... z kobietą będzie Wam za prosto...

25

Odp: Samotność w wielkim mieście...
yvena napisał/a:

Macie rację oczywiście. Czasem wychodzę tylko po to żeby pomilczeć i posłuchać innych.
Ale te wyjścia zdarzają się coraz rzadziej. Po prostu nie ma z kim, więc "dziczeje" coraz bardziej.
A z kąd się to wzięło? Nie mam pojęcia, zawsze byłam dość nieśmiałą osobą, ale nie miałam jakiś wielkich traumatycznych przeżyć. Po prostu nasiliło mi się z wiekiem.

yvena, a powiedz masz rodzeństwo? czym się na codzień zajmujesz? wink

26

Odp: Samotność w wielkim mieście...
rh72 napisał/a:

Praktyki Wam, Panie, potrzeba... praktyki przebywania w męskim towarzystwie... rozkminiania po przyjacielsku o co chodzi w tym życiu, jak się faceci / kobiety zachowują... o dupie Maryni pogadać. Nabrać do siebie dystansu, popatrzeć innymi oczami. Wiem to bo widzę takie wycofanie, które po prostu znika, jak się okazuje, że PEWNOŚĆ SIEBIE wraca przy pewnych doświadczeniach czy nabraniu 'ogłady' ale nie profesjonalnej lecz towarzyskiej. Yvena, mówisz, że na platformie profesjonalnej jesteś 'wygadana'. Dlaczego? Bo się dobrze czujesz nie tyle w temacie ale z oceną własnej osoby. W innych obszarach brak Ci pewności. Nie wiem co poradzić... koleżanka, która oceni Twoją atrakcyjność? Kolega na kawę? Ale POWINNAŚ już rozruszać się towarzysko. Szkoda tego lajf... smile Za dużo pracy powoduje, że zapomina się o własnym życiu... wiem to, znam to... smile Dobra myśl, znaleźć kogoś z kim się możecie spotkać niezobowiązująco, jak znajomi a nie na randkę big_smile Ale szukajcie faceta... mimo wszystko... z kobietą będzie Wam za prosto...


ale jak nabrać tej praktyki? jakos tak nie potrafie ;/

27 Ostatnio edytowany przez rh72 (2017-10-26 14:59:07)

Odp: Samotność w wielkim mieście...

Praktyki? A jak się jej nabiera...? Po pierwsze możecie na tym forum poudzielać się w kilku tematach. Nawiązać pewne relacje... Poznać ludzi i to nawet na żywo. Ja już mam 3 takie przypadki w tym fajna znajomość w W-wie bo reszta to dalej ode mnie. Kontakty podtrzymuję. Planuję w listopadzie jeszcze ze 2 znajomości przenieść do reala i to z osobami i starszą ode mnie i młodszą sporo big_smile A jak się uda to i 3 znajomość się ziści. Lubię spotykać nowe osoby, tak nawet bez podtekstu... Cenne jest po prostu to, że ktoś chce z Tobą się spotkać dla Ciebie a nie licząc na nic specjalnego. tongue Really... Ale ja gaduła i wyszło mi 97% ekstrawertyzmu wiec się ze smyczy przyzwoitości w ogóle zerwałem lol Dobrze robicie... najpierw tu pogadać, wkręcić się w jakieś netcafe... potem do przodu! smile

28

Odp: Samotność w wielkim mieście...

Zgadzam się z Tobą, ale dla mnie to jest mega trudne. Bardzo nie czuje takich wirtualnych znjomosci ! ale staram sie wink i próbuje wink:)

29

Odp: Samotność w wielkim mieście...

Też się zgadzam! Dlatego założyłam tu wątek. Niech to będzie pierwszy mały kroczek.
Jestem jedynaczką i do tego pracuję w domu! To nie pomaga poznawać nowych ludzi za bardzo...

30

Odp: Samotność w wielkim mieście...

Też się zgadzam! Dlatego założyłam tu wątek. Niech to będzie pierwszy mały kroczek.
Jestem jedynaczką i do tego pracuję w domu! To nie pomaga poznawać nowych ludzi za bardzo...

31

Odp: Samotność w wielkim mieście...

Przepraszam za zdublowanie posta, nie wiem jak go usunąć:/

32 Ostatnio edytowany przez rh72 (2017-10-26 16:29:25)

Odp: Samotność w wielkim mieście...

Kobiety... Jak to prosto abym kogoś polubił... Widzicie? Ja np. uwielbiam mieć rację tongue Zgodziłyście się ze mną i już Was lubię... Proste? big_smile I tak właśnie to działa. Ja też z Wwy chociaż bardziej z Ząbek. Się zastrzegam bo zaraz wejdą może tu znajomi i będą niby niewinnie prostować. Wiecie, wg mnie forum działa trochę na takiej zasadzie, że każdy ma lub miał jakiś problem. Normalnych tu mało, hihihi cool Więc usiądźcie i się rozgośćcie a jak się spodoba to wmiękniecie tongue Czasami trzeba sobie i stąd zrobić urlop jednak. Zobaczycie... smile

33

Odp: Samotność w wielkim mieście...
yvena napisał/a:

Przepraszam za zdublowanie posta, nie wiem jak go usunąć:/

Nie usuwasz... Edytujesz i piszesz zamiast jego treści np. dubel. Po prostu... smile

34

Odp: Samotność w wielkim mieście...
rh72 napisał/a:

Kobiety... Jak to prosto abym kogoś polubił... Widzicie? Ja np. uwielbiam mieć rację tongue Zgodziłyście się ze mną i już Was lubię... Proste? big_smile I tak właśnie to działa. Ja też z Wwy chociaż bardziej z Ząbek. Się zastrzegam bo zaraz wejdą może tu znajomi i będą niby niewinnie prostować. Wiecie, wg mnie forum działa trochę na takiej zasadzie, że każdy ma lub miał jakiś problem. Normalnych tu mało, hihihi cool Więc usiądźcie i się rozgośćcie a jak się spodoba to wmiękniecie tongue Czasami trzeba sobie i stąd zrobić urlop jednak. Zobaczycie... smile


tak jak ze wszystkim wink

a wiecie dlaczego część ludzi idzie na psychiatrie a część na psychologię? wink

35

Odp: Samotność w wielkim mieście...

Dlaczego?

36

Odp: Samotność w wielkim mieście...
yvena napisał/a:

Dlaczego?


Ponieważ na psychiatrie idą osoby które mają zaburzenia psychiatryczne, a na psychologię zaburzenia osobowości wink

Dlatego ja studiuje już 5 rok psychologię wink I zastanawiam się dlaczego nie poszłam na psychiatrie wink:)

37 Ostatnio edytowany przez rh72 (2017-10-26 17:21:20)

Odp: Samotność w wielkim mieście...

Oooo... Fajnie smile napiszę tylko, że udzielałem się w studiowaniu psychologii. Nawet pomagałem do egzaminu magisterskiego w zakuwaniu. smile Pewnie statystyka już za Tobą. Znam więc te studia pobieżnie na jeszcze niedawno SWPS. big_smile Oj, nie przesadzajmy z tymi studentami psychologii  bo to by znaczyło, że ortopeda powinien mieć problemy z narzadami ruchu tongue

38

Odp: Samotność w wielkim mieście...

Ja zupełnie inna dziedzina:) Na psychologi czy psychiatrii pewnie kazała bym siebie zamknąć:)

39

Odp: Samotność w wielkim mieście...

i pewnie ma tongue

Ale jak patrze na ludzi u mnie na 5 roku i na siebie to o bosh dajcie spokoj, kazdy ma jakies leki, jakies wycofania, rzekonania spowodowane czyms, jakies nerwice i psychozy ;D

Pamietajcie są tylko ci którzy nie zostali przebadani wink

ja wlasnie jestem przed pisaniem pracy, i po statystyce ktorej juz nie pamietam. Praca porazka obrona w przyszlym roku a ja sie totalnie nie potrafie zmobilizowac.

a jutro przeprowadzam sie do wawy, i tak mi sie nie chce pakowac ;/ taka chandra straszna mnie dopadla ;(

40

Odp: Samotność w wielkim mieście...

Mobilizacja pojawi się razem ze zbliżającym terminem oddania. To fascynujące jak nagle człowiek może się zmobilizować. Masz jeszcze rok, więc sporo czasu.

41

Odp: Samotność w wielkim mieście...

ale promotorzy juz teraz wymagaja czesci pracy, studenci juz maja czesc pracy a ja nie mam nic, nawet nie potrafie uzywac tego jezyka. dla mnie to jest porazka ;/
w ogole czuje ze mam taka sieczke zamiast mozgu, cos kos do mnie mowi a ja w ogole nie przyswajam tematu.

yvena, a czym sie zajmujesz na codzien i jakie studia skonczyylas ?

42

Odp: Samotność w wielkim mieście...

Yvena, nie mów, ze IT bo brechnę big_smile

43

Odp: Samotność w wielkim mieście...

Bella a temat Twojej pracy to...?

44

Odp: Samotność w wielkim mieście...

tak naprawde to nie mam zielonego pojecia o czym chce pisac. Myślalam o "Sposoby radzenia sobie ze stresem a satysfakcja z pracy i życia u kobiet pracujących w instytucjach finansowych". chociaz nie do konca to czuje, ale mamy sie niewczuwac w prace tylko ja napisac ...

45

Odp: Samotność w wielkim mieście...

Ale to nie tak, że idziesz do promotora i on Ci coś proponuje? Hmmm... naprowadza na pewne kierunki badania? Pewnie musisz jakieś założenia poczynić, przygotować ankietę, no sporo roboty... Przeprowadzenie badania to problem też spory... Mobilizuj się, abyś miała przynajmniej te materiały badawcze. No i nad teorią trzeba podsiedzieć aby było wiadomo, na co się będziesz powoływała, czyli na jakie mechanizmy. Stres i sposoby radzenia sobie ze stresem? Pewnie u Ciebie teoria wyniknie też z odpowiedzi tych kobiet - ich sposobów oraz badania czy stosują dane metody, które pewnie wylistujesz. Też, podejrzewam, efektywność tych metod warto ocenić i istotność, czy rzeczywiście działają. Więc ciut statystyki. Działaj aby promotor mógł pomóc...

46

Odp: Samotność w wielkim mieście...

wow ! już mi dużo pomogleś ! wink wrocimy do tematu pracy jeszcze. Abstrachujac.

Czytajac moja historie, powiedz mi jak to wyglada z twojego punktu widzenia. Jestem przed wynajeciem mieszkania za 1700 zl, na zycie zostanie mi 1000 zl, ogarnia mnie strach, ze sobie nie poradze i ze bede sama, znajomy, zaproponowal mi mieszkanie u niego, tzn on wynajmuje to mieszkanie do lutego i powiedzial mi ze moge z nim zamieszkac za symboliczna kwote 500 zl chyba, z tym ze boje sie ze on moze miec jasne plany, tzn tez jest odemnie starszy o 16 lat, i dla mnie wszystko sprowadza sie do jednego. chociaz to moze byc tylko wyimaginowane z mojej strony, ale jak mam to rozumiec?

47

Odp: Samotność w wielkim mieście...

Ja jestem z pogranicza szeroko pojętej sztuki. A zajmuje się, można to nazwać grafiką komputerową.

48

Odp: Samotność w wielkim mieście...

Osobiście uważam, że lepiej być niezależną. Nie będzie nie domówień.Ale rozumiem, że wybór jest ciężki spokój psychiczny i suchy chleb albo pełny żołądek i być może dyskomfort. Może wyolbrzymiam. Jest wiele osób, które  porostu chcą pomóc, bez dodatkowych profitów (np. ja:)). Przynajmniej chcę tak wierzyć.

49

Odp: Samotność w wielkim mieście...
Bella919 napisał/a:

wow ! już mi dużo pomogleś ! wink wrocimy do tematu pracy jeszcze. Abstrachujac.

Czytajac moja historie, powiedz mi jak to wyglada z twojego punktu widzenia. Jestem przed wynajeciem mieszkania za 1700 zl, na zycie zostanie mi 1000 zl, ogarnia mnie strach, ze sobie nie poradze i ze bede sama, znajomy, zaproponowal mi mieszkanie u niego, tzn on wynajmuje to mieszkanie do lutego i powiedzial mi ze moge z nim zamieszkac za symboliczna kwote 500 zl chyba, z tym ze boje sie ze on moze miec jasne plany, tzn tez jest odemnie starszy o 16 lat, i dla mnie wszystko sprowadza sie do jednego. chociaz to moze byc tylko wyimaginowane z mojej strony, ale jak mam to rozumiec?

No cóż, powiedziałbym tak... poszukaj mieszkania jako współlokatorka. Będzie minimum odwrócona sytuacja... więc 1700 na życie i 1000 za wynajem z kosztami. SZUKAJ! Niestety nie pomogę tutaj, gdyż nie mam już takich znajomych... Wiesz, albo po prostu podpisz umowę ze znajomym i ustal, że nie jesteś nim zainteresowana. Jednak - to dwuznaczne, naprawdę dwuznaczne.Będziesz uzależniona mocno bez umowy. Tylko myśl o tym ze względów ekonomicznych. Nie polecam! Mocno nie polecam! Jednak musisz aż 1700 zł? Może wynajmij pod Wwą? Albo pokój, popatrz, pierwsze z brzegu:

https://www.otodom.pl/oferta/samodzieln … ml#gallery[1]

Wiadomo, że pokój wynająć to się trzeba liczyć z obecnością niefajnych, przypadkowych osób jednak oszczędność jest przeogromna. I dodatkowo nikt nie będzie Ciebie zaczepiał jakoś oraz ludzie w podobnym wieku będą... pomyśl....

50

Odp: Samotność w wielkim mieście...
yvena napisał/a:

Ja jestem z pogranicza szeroko pojętej sztuki. A zajmuje się, można to nazwać grafiką komputerową.

Grafika komputerowa... ładnie... zawód wolny, co? big_smile Ale dlaczego masz takie ograniczone kontakty? Mało osób wokół czy się raczej alienujesz?

51

Odp: Samotność w wielkim mieście...

Głównie pracuję w domu, ciężko tu poznać kogoś nowego:)

52

Odp: Samotność w wielkim mieście...

zastanawiam sie wlansie nad jego intencjami, jest to osoba z ktora dobrze mi sie rozmawia, i wydaje mi sie ze jest osoba mega towarzyska, on uwielbia gadac. I tak mysle ze wlasnie chce mi po prostu pomoc. I nie wiem, nie wiem teraz, bo czuje ze finansowo tego nie dzwigne ;( ze bede pracowac na wynajem mieszkania. ech. A zeby szukac czegos innego jest za pozno sad w czwartek zaczynam prace... a kaucja za mieszkanie nie oplacona.


o grafika komputerowa brzmi mega kreatywnie wink

53

Odp: Samotność w wielkim mieście...

Tylko brzmi:) To może zapytaj wprost i określ swoje warunki i zobacz reakcje? Albo jak pisał przedmówca wynajmij pokój albo znajdź sobie współlokatorów, wtedy ty będziesz ustalała warunki.

54

Odp: Samotność w wielkim mieście...

Bella, cokolwiek, facet hetero... nałoży sobie do głowy samotną dziewczynę... nie będziesz czuła się dobrze, komfortowo raczej. Jeszcze jakbyś miała chłopaka. Ej, może przesadzam jednak za dużo tutaj dwuznaczności może być! Echhh... No cóż, a ten pokój do wynajęcia. Masz sobotę ewentualnie na poszukanie jakiś innych opcji. A jeśli już będzie on, to naprawdę podpisz umowę abyś była 'nietykalna' oraz powiedz, że jakby to nie wyglądało to jednak chcesz jasności i ją zadeklaruj. Nie wiem, jakie relacje tutaj mogą wchodzić w grę? No skomplikowana sytuacja. On jest samotnym facetem? Jak bardzo mu ufasz? Kto jest dla Ciebie? Jak go poznałaś?

55

Odp: Samotność w wielkim mieście...
rh72 napisał/a:

Bella, cokolwiek, facet hetero... nałoży sobie do głowy samotną dziewczynę... nie będziesz czuła się dobrze, komfortowo raczej. Jeszcze jakbyś miała chłopaka. Ej, może przesadzam jednak za dużo tutaj dwuznaczności może być! Echhh... No cóż, a ten pokój do wynajęcia. Masz sobotę ewentualnie na poszukanie jakiś innych opcji. A jeśli już będzie on, to naprawdę podpisz umowę abyś była 'nietykalna' oraz powiedz, że jakby to nie wyglądało to jednak chcesz jasności i ją zadeklaruj. Nie wiem, jakie relacje tutaj mogą wchodzić w grę? No skomplikowana sytuacja. On jest samotnym facetem? Jak bardzo mu ufasz? Kto jest dla Ciebie? Jak go poznałaś?

On ma dziewczyne, rozmawialismy niedawno, ustalilismy jasne zasady, ze sie nie wpierdzielimy do siebie. Ja przez te 3 miesiące znajde sobie inne mieszkanie, a akurat na start bedzie mi łatwiej zaczac i wdrożyć sie w nowej pracy. I może tak faktycznie będzie lepiej bo nie wywale 2000 tysiecy na stancje a jakieś 500 zl mu się dorzuce. Pozatym naprawde bardzo dobrze mi sie z nim rozmawia i to dobry czlowiek, a z kazdym czlowiekiem trzeba nauczyc sie zyc, tak samo jakbym wynajmowala pokoj.

56

Odp: Samotność w wielkim mieście...

No to problem się rozwiązał:)

57

Odp: Samotność w wielkim mieście...
yvena napisał/a:

No to problem się rozwiązał:)


sprobuje wink bedzie dobrze. Ja tez czasami porywam sie zmotyka na slonce, i bede mogla w koncu z kims normalnie gadac na rozne tematy!! Jak z kumplem, nie wiem dla czego, ale mam głownie znajomych w wieku 30+ a przyjaciolke mam w wieku 40+ wiec powinno byc ok.

yvena dlaczego jeszcze nie spisz? wink

58

Odp: Samotność w wielkim mieście...

Bo może tacy ludzie bardziej chętni są do innych relacji niż tylko z podtekstem seksualnym. Z tym facetem to po prostu uważaj jednak jeśli ma kobietę i mu ufasz oraz postawiłaś jasne bariery to... chyba spróbuj... może świat nie jest taki zły smile Masz rację... to sporo czasu na szukanie mieszkania oraz jest ktoś do rozmowy... Tylko... HEJ! Ty się nie wkręć! tongue

59

Odp: Samotność w wielkim mieście...

Yvena... jesteś znaną artystą? big_smile Jest co inwestować w Twoje prace? Warto podtrzymywać z Tobą znajomość??? big_smile Czy za 10 lat będziesz sławna i wtedy będzie można powiedzieć - oooo.... a ja z nią gadałem! I mam autograf! Co?! big_smile tongue

PS. jak mnie jeszcze nie wyczułaś to odbierz to jak napisane... czyli wesoło big_smile

60

Odp: Samotność w wielkim mieście...
rh72 napisał/a:

Bo może tacy ludzie bardziej chętni są do innych relacji niż tylko z podtekstem seksualnym. Z tym facetem to po prostu uważaj jednak jeśli ma kobietę i mu ufasz oraz postawiłaś jasne bariery to... chyba spróbuj... może świat nie jest taki zły smile Masz rację... to sporo czasu na szukanie mieszkania oraz jest ktoś do rozmowy... Tylko... HEJ! Ty się nie wkręć! tongue

Hej ! ja juz przerabiam taka relacje !!! nie nie nie dziękuje ! mam dosyć tych zawirowań. Ufam mu, bo mam tę ceche, a On nie zrobil nic takiego wiec dlaczego mialabym mu nie ufac?? znam mase osob gdzie mieszkania wynajmuje chlopak z dziewczyna a nie są parą. Mysle ze moge sprobowac a to i tak 3 miechy tylko. Wiec nie na zawsze wink

ha ha ha yvvena nie mogla by tego odebrac inaczej wink Tyle tam emitkonek ze najwiekszy ponurak by sie usmiechnął smile

61

Odp: Samotność w wielkim mieście...

Tak, wiele osób tak się dobiera do zamieszkania. Tylko to okazja... jak rozumiem do lutego a zrozumiałem, że od lutego... jeśli tak to bierz big_smile Jeśli do tego ufasz... sobie tongue  To spoko! big_smile W razie czego, jak będziesz się zastanawiała nad pracą magisterską to pisz nawet na priva jak będę milczał w tym czy innym temacie big_smile

62

Odp: Samotność w wielkim mieście...

dzieki napewno bede pisac i mysle ze calkiem niedlugo do tego usiade !! wink:) trzeba sie tym zajac, ale narazie musze tez zajac sie moim hashimoto i sieczką z mózgu ;(
ale nie chce mi sie juz o tym myslec na dzisiaj, a raczej wczoraj wink

także ja się wylogowuje, i bez ciezaru na sumieniu w postaci udowodni wszytskim i sobie, wynajme kawalerke i bede zyla za 600 zl wink

dobranoc wink

63

Odp: Samotność w wielkim mieście...

Bella.. jesteś 3 kobietą która się przyznaje do hashimoto... w ostatnim czasie. smile Ciekawe...

64

Odp: Samotność w wielkim mieście...

I aby tu nie zabrakło muzyki to... smile

65

Odp: Samotność w wielkim mieście...

Oczywiście smile, to wybitne prace:) W niektórych kręgach jestem wręcz legendą:D. Ale na razie pozwolicie, że zachowam anonimowość.

Posty [ 1 do 65 z 143 ]

Strony 1 2 3 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » SAMOTNOŚĆ » Samotność w wielkim mieście...

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024