Kurczę, tak czytam i czytam. I szczena mi opada, ile w niektórych ludziach jest nienawiści. Monoceros i Truskaweczko bardzo popieram Wasze wypowiedzi. Ale ad rem, chciałabym wrócić do kwestii polskiego podwórka, bo nie wiem, jakie przepisy są w UK czy USA. W Polsce definicja prawna molestowania jest bardzo szeroka - każde niechciane zachowanie odnoszące się do płci. W teorii można podciągnąć pod to nawet uśmiech faceta, który się komuś nie podoba. W praktyce ciężko udowodnić prawdziwe molestowanie. Bo trzeba mieć nakieś konkretne dowody - nagrania, świadków, smsy etc. Również za jednorazowe klepnięcie w pupę nikt nikogo nie ukarze. Żaden sąd nie uzna tego za molestowanie incydentalnego zachowania sprawcy. Żeby mieć z czym iść na policję, to zachowania muszą występować z relatywnie dużym natężeniem i jak pisałam mieć na to dowody.W przeciwnym wypadku nikt nie weźmie kobiety na poważnie. Mężczyzna molestowany tym bardziej nie ma szans na bycie potraktowanym z szacunkiem, a przecież i im się to przytrafia. Nie podoba mi się, że dyskusja cały czas oscyluje wokół przykładów skrajnych lub absurdalnych oraz mieszania feminizmu w temat. Osobiście uważam, że zawężenie definicji molestowania w kodeksie pracy (czy jeszcze jakaś ustawa definiuje to pojęcie?) wniosłoby sporo dobrego do tematu. Tylko problematyczne jest to, co już jest molestowaniem, a co "tylko" niekulturalnym zachowaniem.
Podam kilka przykładów z mojego życia:
*Pierwszy rok moich studiów, okres zimowy, więc i strój niewyzywający. Facet na przystanku intensywnie gapi się na mnie, odchodzę w kierunku grupki ludzi i się za nimi chowam, on idzie za mną i się gapi, ja uciekam i tak kilkanaście minut do przyjazdu tramwaju. Bałam się tego człowieka nawet na przystanku pełnym ludzi. Zgodnie z definicją to było molestowanie. Zgodnie z moimi przekonaniami to NIE było molestowanie tylko zwykłe chamstwo. Czy mogłam to gdzieś zgłosić? - nie, bo przecież nic mi się nie stało.
*Dalej etap studencki. Mamy profesora, o którym wiadomo, że na egzamin trzeba ubrać dekolt i mini, żeby dostać 5. Czy zgodnie z definicją zachodzi molestowanie? Ja nie umiem powiedzieć jednoznacznie. Bo jeśli o tym wiedziałam, to założyłam długie spodnie i bluzkę z kołnierzem. Ale jeśli bardziej zależałoby mi na ocenach lub na karierze akademickiej, a mimo to nie chciałam, żeby podziwiał moje walory? Czy studentki mogły się poskarżyć, zgłosić to gdzieś? - Nie mogły, ze względu na autorytet profesorski, ze względu na argument, że przecież ostały 5, że nic złego im się nie stało. Pomijam fakt, że profesor nie oceniał wiedzy, tylko wyeksponowane atuty.
*Ta sama uczelnia, doktor Piotr Ż. (kto nie kojarzy, może wygooglować :-) ). Wszyscy wiedzą, że doktor ma podobne upodobania, co wspomniany profesor. Do publicznej wiadomości dochodzi informacja, że doktor udziela zaliczeń studentkom w zamian za zaliczenie innego rodzaju. Dla mnie to ewidentne molestowanie, ale ciągle słyszało się krytyczne głosy wobec studentek, zwłaszcza wobec dziewczyny, która ujawniła sprawę i zdobyła nagrania. Byłam w tej sprawie przesłuchiwana na policji, wiem że organy ścigania zajęły się sprawą rzetelnie. Na szczęście nie miałam z doktorkiem bliższych kontaktów :-). Okazało się natomiast, że były osoby, które musiały zrezygnować ze studiów, ponieważ nikt nie uwierzył w ich skargi do dziekana i wszystkich świętych. I doktorek mógł je bezkarnie nagabywać, uzależniając zaliczenie przedmiotu od zaliczenia studentki. Sprawdzam co jakiś czas doniesienia medialne, na razie nic nie wiadomo, czy go skazali.
Także widzicie - temat jest niejasny, śliski. I jestem za uświadamianiem i kobiet i mężczyzn w zakresie tego, co jest a co nie jest działaniem szkodliwym i molestowaniem oraz jak się bronić - tak dwutorowo należy edukować. Po to, żeby ofiary mogły się skutecznie bronić społeczeństwo nie może negować ich krzywdy. I niekoniecznie chodzi o wymierne kary dla sprawców. Wystarczy ostracyzm społeczny. Chodzi o to, żeby sprawcy obu płci mieli świadomość, że ich czyny są nieakceptowane i nikt ich nie będzie bronił.
Ps. Z tym karaniem i ostracyzmem to oczywiście stosownie do winy