Gdyby podsumować dotychczasową dyskusje, w odniesieniu do pytania zawartego w temacie, próżno szukać tu odpowiedzi.
Nawet próba odpowiedzenia sobie samemu, na podstawie własnych wniosków z całości, tak samo nie przynosi jednoznacznej odpowiedzi
Za to widać coś co pozwala nam poznać prawdziwe oblicze kochanki, a samo to już może być odpowiedzią na wiele pytań.
Na podstawie analizy dotychczasowych wpisów, odniesieniu się do różnych źródeł, oraz zebraniu i podsumowaniu wniosków.
Także kochanka
Istota zła, pozbawiona moralności, jako agentka Szatana wysłana z piekieł na ziemski padół, siać zgorszenie, upadek moralny, wywołując w ludziach negatywne emocje.
Pierwsze wzmianki odnośnie kochanek pochodzą z już z pierwszego okresu, z którego w ogóle jakiekolwiek zapiski pozostały.
Czyli gdyby określić, jak długo już demonice sieją zło na ziemi, to od ch*ja wydaje się najbardziej zasadną odpowiedzią.
Na przestrzeni dziejów mamiły, szkodziły, ssały, ich pojawienie zawsze oznaczało czyjąś krzywdę. Często jako kochanice różnych monarchów, miały istotny wpływ na ówczesne wydarzenia, w ten sprytny sposób Diaboł, wywoływał konflikty, awantury, wojny.
Od zawsze kochanki siały zło, wywoływały cierpienie. Ich działalność sprawiła że negatywne ludzkie emocje, cierpienie jak i rzucane przekleństwa sprawiły że samo słowo jest już na tyle nawiedzone że wywołuje różne skutki.
Generalnie kochanka, sukkuba, piekielnica okropna, przyjmuje różne postacie, zależy to od upodobań ofiary, nie raz jest to pewna siebie uwodzicielka innym razem nie pewna siebie ofiara.
Często mężczyzna jest jedynie sposobem, który pomaga dotrzeć do prawdziwej ofiary, albo nawet jako sposób do zneutralizowania celu, bądź zmiany jego przeznaczenia. Nie raz ukryty cel to np. rodzina, albo dziecko które ma być nowym zbawcą albo coś koło tego.
Dla wyjaśnienia, jak ofiara ma być dziecko, to nie znaczy że kochanka przyjmie formę matki karmiącej z cycka.
Czar rzucony na mężczyznę, jest silny i działa bardzo długo, ponoć prawdziwa i silna miłość żony potrafi złamać zaklęcie.
Ale najczęściej mężczyzna zalicza upadek moralny, cierpi rodzina, cierpi on, cierpi nawet ktoś kto wyjebał się na błocie i złamał rękę, no wszyscy, macica eee macki zła sięgają dalej niż myślimy.
Samo rozmawianie o kochance przynosi nieszczęścia, potęgowane przez częste używanie słowa kochanka.
Różne religie zakazują rozmów o kochankach a nawet wypowiadanie tego słowa, W naszym narodowym wyznaniu też tak jest, mało kto o tym wie.
Jak ktoś nie wierzy to niech spyta o kochankę pierwszego lepszego księdza.
Wracając do dyskutowania o kochance, pierwsze symptomy.
Zaczyna się od podważania moralności rozmówców, atmosfera robi się nerwowa,coraz częściej neguje się postawy życiowe współrozmówców, narzuca swoje wizje. Wdziera się chaos. Wszystko to ma służyć zagubieniu rozmówców, poziom wiary w siebie spada, możliwa jest zmiana wartości życiowych, postępujące zagubienie wzmaga agresję i strach. Obniża się próg odporności, zwiększa się podatność na siły zła.
Im dłużej to trwa, tym większe bałagan myśleniowy.
Komunikaty stają się niezrozumiałe, przestaje się rozumieć o co komu chodzi, nawet już nie wiadomo kto do kogo się przypierdala albo o co, w wyniku czego każdy zaczyna się przypierdalać do każdego. Chaos.
Cała rozmowa przypomina spotkanie osób gdzie każdy mówi w innym języku. Taka alegoria wieży Babel.
To wszystko ma na celu rozbicie jedności, skłócenie, osamotnienie. Dlatego rozmówcy samotni w śród innych rozmówców, nie są wstanie bez wsparcia dojść do jakiś wniosków, tego co się naprawdę dzieje. Kochanka staje się odległa, całe rozważania w pizdu. Żadnych konkretów. Cel powoli się osiąga sam.
A żeby podjąć walkę, pokonać zło, wspólnego wroga, trzeba go dobrze poznać, gdyż wróg mocny i bardzo podstępny.
Nie da się wygrać samemu.
Aby mieć szanse trzeba się zjednoczyć, wspólnie poznanie, wspólna walka, wzajemne wsparcie, tylko wtedy i tylko wspólnota może stać się pięścią która wybije zęba złu.
Ale często na odwrót.
Tak sobie pomyślałem
Pozdrawiam