Ten temat jest dowodem niedojrzałości autorki i części osób, które zamieszczają w nim wpisy.
Po pierwsze autorka zachowuje się jak konsument. Moim zdaniem to niskie, chociaż w dzisiejszych czasach powszechne i racjonalne. Jest też konsumentem niedojrzałym, a to jest niestety groteskowe. W każdej epoce istnieje jakiś fundamentalny archetyp i ona się wpisuje w jego najbardziej infantylną formę- zagubiona wśród półek sklepowych konsumentka.
Jej były partner miał problem z tym, że mniej zarabiał i żeby to zrekompensować szukał jej słabych punktów. W tej sytuacji osoba, która nie jest materialistką, szuka partnera, który jeśli w którymś momencie życia zacznie zarabiać mniej, to nie będzie się tak zachowywał i nie będzie miał z tego powodu kompleksu. Tymczasem ona szuka partnera, który zarabia więcej. Krótko mówiąc, autorka kłamie i jest materialistką lub nie potrafi logicznie myśleć.
Podejrzewam też, że jest osobą, która lubi, kiedy inni zajmują się jej życiem. Istnieje niezbyt pochlebne anglosaskie określenie na taką osobę.
Pomijając moją mizantropię i prawdopodobnie mizoginię mam też coś konstruktywnego do powiedzenia. Jeśli autorka umie czytać, to mogę polecić jej dwa tytuły.
I. "O Sztuce Miłości" Erich Fromm
II. "Współczesna Czarownica" Anton Szandor LaVey
Może przeczyta, zrozumie(?) i dokona wyboru czy chce traktować ludzi poprzez pryzmat konsumpcji i egoizmu, czy chce szanować ludzką podmiotowość.
Jeśli autorka jest bezmyślnym owadem, to niech kroczy dalej w kierunku swojej pustki. Ja będę kroczył w kierunku swojej. Z przykrością muszę przyznać, że zdechnę samotnie, bezdzietnie i żałośnie. Będę przeżarty zgnilizną i będę śmierdział. Trochę mnie to smuci, bo ta historia zapowiadała się lepiej.
Pozdrawiam,
Karol II Habsburg