Moralność vs zdrada - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Moralność vs zdrada

Strony Poprzednia 1 6 7 8 9 10 14 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 456 do 520 z 902 ]

456

Odp: Moralność vs zdrada
Gary napisał/a:

@rh... ale ja nic nie zamierzam robić... smile   Dzięki za chłodne wnioski. Awatar budzi respekt.

To wiem, Gary... Tylko tutaj nie czaruj z gwałtem wierności.. to wybory po prostu, jak sam pisałeś. A avatar przedstawia... głupka z takiego filmu 'Myszy i ludzie'. Naprawdę niezbyt rozgarniętego gościa, więc respekt może być tylko do fizyczności. Hihihihi tongue

Zobacz podobne tematy :

457

Odp: Moralność vs zdrada
Gary napisał/a:

W to nie wierzę, bo jednak chodzi o seks z kimś kogo pożądamy i żadne inne czynniki się nie liczą -- w szczególności czy to zakazane czy dozwolone. Dawniej tez myślałem wiele rzeczy błędnie:   że zakazane pociąga bardziej, a to nieprawda... albo że jak ktoś się "wyszumi za młodu" to będzie wierny, też nieprawda.

w moim przypadku akurat prawda. Pozadanie zawsze bylo u mnie wprost proporcjonalne do wielkosci zakazanego owocu. Im bardziej byl zakazany, tym bardziej chcialam go miec (bo to nauczyciel, bo duzo starszy, bo przyjaciel ojca itd.) Rzeczywiscie im wiecej wiedzial maz i im mniej ingerowal nagle okazalo sie, ze to juz nie jest zakazane i w rezultacie nie dam sie juz za to pokroic.

Gary napisał/a:

Zapraszam na umilanie wspólne w takim razie... hihih... smile smile     Wybaczcie państwo ten zuchwały żart, ale to tak na rozluźnienie przed niedzielną kawą... smile Poza tym muszę ocieplić nieco wizerunek smile

no to ociepliles, nie ma co;D;DD:)))))))))))) hahahaha. Teraz dopiero skwituja: on nigdy sie nie zmieni, co za lajdak. Oraz: glupia pinda, juz chwycila jego haczyk, za chwile sie z nim spotka w realu big_smile:D:D hahaha ludzie sa czasem ujmujacy w tej swojej przewidywalnosci. Na razie

458 Ostatnio edytowany przez Gary (2017-09-17 01:06:32)

Odp: Moralność vs zdrada

Tak, tak -- to są wybory. Wybrałem tak, a wybory były trudne. Czuję się jakbym przeszedł przez góry i jestem na równinie, ale lepszej równinie niż po tej drugiej stronie gór. Nic mnie tutaj nie męczy.

Awatar... aktor wygląda jak najważniejszy więzień, którego nawet strażnicy respektują. Pewnie sam bym sobie wstawił takiego gościa... Oldman też ma dobry wyraz, tylko różę musiałem wstawić.




vicky85 napisał/a:

w moim przypadku akurat prawda. Pozadanie zawsze bylo u mnie wprost proporcjonalne do wielkosci zakazanego owocu. Im bardziej byl zakazany, tym bardziej chcialam go miec (bo to nauczyciel, bo duzo starszy, bo przyjaciel ojca itd.) Rzeczywiscie im wiecej wiedzial maz i im mniej ingerowal nagle okazalo sie, ze to juz nie jest zakazane i w rezultacie nie dam sie juz za to pokroic.

Oooo.. ciekawe, ciekawe... smile smile To jest takie kobiece, bo dziewczyny często marzą o swoich nauczycielach. Ale nie łączyłem tego z niedostępnością, ale z tym, że starsi pociągają młode dziewczyny. Czasem takie coś słyszę. Zaskakujące.


Gary napisał/a:

Zapraszam na umilanie wspólne w takim razie... hihih... smile smile     Wybaczcie państwo ten zuchwały żart, ale to tak na rozluźnienie przed niedzielną kawą... smile Poza tym muszę ocieplić nieco wizerunek smile

no to ociepliles, nie ma co;D;DD:)))))))))))) hahahaha. Teraz dopiero skwituja: on nigdy sie nie zmieni, co za lajdak. Oraz: glupia pinda, juz chwycila jego haczyk, za chwile sie z nim spotka w realu big_smile:D:D hahaha ludzie sa czasem ujmujacy w tej swojej przewidywalnosci. Na razie

No to napisz kiedyś jak będziesz w Krakowie. smile Dobranoc. Schylam głowę i wycofuję się jak mnich do drzwi. Możesz potraktować mnie milczeniem, bo mi nie wypada nie odpowiedzieć kobiecie, a Ty możesz.

459

Odp: Moralność vs zdrada
rh72 napisał/a:

Znowu. Gary się wypowiada o udawaniu facetów. Coś podstawowego myli chyba znowu albo chodzi o jakieś szczególne zachowania a nie ogólności... Facet flirtuje z kobietą to udaje, że nie jest nią seksualnie zainteresowany? Hmmmm... Tak jest? Ma udawać 'zimnego' aby ją do siebie zachęcić? Że nie chce z nią seksu i zainteresowany jest tylko jej intelektem czy zafascynowany osobowością? Piszę o flircie a nie normalnej znowu relacji poznawczej gdzie można sobie ustanowić granice i je szanować. Co kto szuka. Wg mnie nie musi być, że zaraz to zainteresowanie ma się przeradzać w seks.

jesli na relacji lub seksie facetowi mocno zalezy, to owszem, bedzie dlugo udawal, ze mu nie zalezy - po to, by dac czas kobiecie na zapoznanie sie z nim, pokazanie ze "nie tylko o tym mysli" i tak w ogole przyjaznimy sie tylko, bo przeciez taka powinna byc kolejnosc akceptowana przez wieksza czesc spoleczestwa: przyjazn, milosc i dopiero seks. Wtedy wydaje sie "porzadniejszy". Bedzie pomocny i zjawial sie wciaz w poblizu. Ale pokaze o czym mysli pozniej:)

Flirt toczymy zazwyczaj wtedy gdy nam "byc moze zalezy, byc moze nie". Idzcie juz stad bo nie pojde spac,p A czeka mnie jeszcze odtworzenie scenki Gary-brunetka. Ewentualnie Rh-Gary-brunetka. Ewentualnie kilka innych opcji;p

460

Odp: Moralność vs zdrada

Znowu bym to inaczej sformułował. Wybrałeś i poczułeś ulgę zdecydowania się na jakąś opcję a nie miotania się w potrzasku sumienia. Teraz próbujesz ideologii.. nie próbuj wg mnie - przyjąłeś wybór z dobrem inwentarza więc akceptuj konsekwencje. Co robisz pewnie tylko je... jakby tu ująć... 'wygładzasz' tongue

Ja bym wybrał Oldmana z innej sceny. Jest taka w 'Leonie' gdzie przy zabójstwie całej rodziny łyka tabletkę i unosi głowę do góry. Ten wyraz jego twarzy... zajebiste. Najważniejszy więzień? Nawet bym chciał ale nie - to jest sławetny 'słoń w sklepie z porcelaną' tongue

461

Odp: Moralność vs zdrada
Gary napisał/a:

No to napisz kiedyś jak będziesz w Krakowie. smile Dobranoc. Schylam głowę i wycofuję się jak mnich do drzwi. Możesz potraktować mnie milczeniem, bo mi nie wypada nie odpowiedzieć kobiecie, a Ty możesz.

chyba za pozno, bo juz cos tam odpisalam, wieczorna wyobraznia dziala,p

Ale ok, udajmy ze potraktowalam to milczeniem. Teraz juz spadam, dobranoc wszystkim

462

Odp: Moralność vs zdrada
rh72 napisał/a:

Ja bym wybrał Oldmana z innej sceny. Jest taka w 'Leonie' gdzie przy zabójstwie całej rodziny łyka tabletkę i unosi głowę do góry.  Ten wyraz jego twarzy... zajebiste.

Hehehe... tak, tak -- chciałem to wziąć, ale on tam jest przerażający smile smile


Najważniejszy więzień? Nawet bym chciał ale nie - to jest sławetny 'słoń w sklepie z porcelaną' tongue

Dopisuję do listy filmów do oglądnięcia w takim razie... choć ostatnio jak oglądam filmy, to pod koniec orientuję się, że już oglądałem. Czyli filmy się zapomina. Szkoda.

463

Odp: Moralność vs zdrada
vicky85 napisał/a:

jesli na relacji lub seksie facetowi mocno zalezy, to owszem, bedzie dlugo udawal, ze mu nie zalezy - po to, by dac czas kobiecie na zapoznanie sie z nim, pokazanie ze "nie tylko o tym mysli" i tak w ogole przyjaznimy sie tylko, bo przeciez taka powinna byc kolejnosc akceptowana przez wieksza czesc spoleczestwa: przyjazn, milosc i dopiero seks. Wtedy wydaje sie "porzadniejszy". Bedzie pomocny i zjawial sie wciaz w poblizu. Ale pokaze o czym mysli pozniej:)

Flirt toczymy zazwyczaj wtedy gdy nam "byc moze zalezy, byc moze nie". Idzcie juz stad bo nie pojde spac,p A czeka mnie jeszcze odtworzenie scenki Gary-brunetka. Ewentualnie Rh-Gary-brunetka. Ewentualnie kilka innych opcji;p

Teraz piszesz o pewnej grze - udawaniu przyjaciela. To zdrowsze to jest coś innego - etapowanie relacji. Rozróżnijmy etapy od udawania. Oczywistością jest jednak, że dla wizerunku obu osób można ustanowić pewną otoczkę bezseksualnego kontekstu. Jeśli jednak facet UDAJE przyjaciela a czeka wtedy tak naprawdę na słabość kobiety to może pakuje się w związek obarczony ryzykiem bycia wyborem nie 'pierwszego sortu'. Jeśli zaś zależy mu na stosunkach czysto seksualnych a tak naprawdę na 'zaliczeniu' to poczytaj kto to są 'sneaky fuckers'. Jest to już nawet nazwane. Mam teraz jakiś problem z internetem i nie mam google ale tylko jakimś cudem forum więc mam nadzieję, że dobrze przytoczyłem nazwę smile

Spać? Po co? tongue

464 Ostatnio edytowany przez dobrakobieta90 (2017-09-17 11:21:02)

Odp: Moralność vs zdrada
Gary napisał/a:
dobrakobieta90 napisał/a:

i tylko Ty i Gary macie patent na prawdę i szczęśliwe życie. A że kosztem innych osób to już pestka. Żałosne.

Jest M i Ż. Na czym polega koszt Ż, że M ma seks z kimś innym? Nie rozumiem... co za koszt? Na czym polega koszt Ż, że M się w kimś zauroczył?
Ja wiem na czym polega koszt -- na egoizmie, braku monopolu, wyłączności. To już ciemne uczucia, ze złej strony mocy, czyste zło.
Może za 200 lat ludzie docenią wolność seksualną połączoną z bardzo mocnymi relacjami miłości/przyjaźni/przywiązania, bo to różne rzeczy. Może wtedy nie będą gnić w małżeństwach, tylko wieść szczęśliwe życie. Związki będą razem bo tak chcą Ci ludzie, a nie bo muszą. W związkach będą się bardziej szanować skoro będzie można łatwo odejść i poznawać nowe osoby. Zniknie prostytucja. Samotne matki będą miały większe wsparcie.

Gary, nie udawaj bardziej głupiego i naiwnego niż jesteś w rzeczywistości big_smile
Związek nie opiera się na wierności seksualnej i nie o tym jest ten wątek.
Podstawą związku jest zaufanie. I ty właśnie żerujesz na zaufaniu swojej żony. Wykorzystujesz to, że ona uwierzyła, że jesteś uczciwym człowiekiem i jest między Wami porozumienie, co do tego, jakie wartości są dla Was ważne. Dlatego Ty udajesz przed nią kogoś innego niż jesteś. Dlatego ją okłamujesz.
Tu nie chodzi o żadną wierność, jak twierdzą mało rozgarnięte, bo nieumiejące zajrzeć głębiej i małorefleksyjne osoby pokroju Vicky. Ale właśnie o stwarzanie pozorów, aby zyskać czyjeś zaufanie, wiarę i nadzieję i kosztem zaufania, wiary i nadziei tej osoby, ułożyć sobie wygodnie życie.
Nie ma nic złego w uprawianiu seksu z wieloma osobami. Nie musisz walczyć że swoimi popędami i możesz się im oddać bez opamiętania i nie musisz w tym celu oszukiwać, okłamywać i zwodzić innego człowieka, który Ci ufa. Ale Ty wybierasz nieuczciwość, kłamstwo i celowe wprowadzanie w błąd po to, żeby Tobie było lepiej. Możesz mieć związek, w którym będzie seks z wieloma partnerami (np. poliamoria) i uczciwość, ale nie chcesz. Tobie jest dobrze w układzie, w którym jesteś nieuczciwy, nielojalny wobec osoby, która Ci ufa. Żerujesz na cudzym zaufaniu. Cieszysz się życiem cudzym kosztem, Nie ma w Tobie żadnej empatii dla żony i żadnej litości dla niej, a próbujesz sobie i nam wmówić, że Twoim celem jest ponoć jej szczęście. To jest żałosne.


rh72 napisał/a:

Teraz piszesz o pewnej grze - udawaniu przyjaciela. To zdrowsze to jest coś innego - etapowanie relacji. Rozróżnijmy etapy od udawania.

Rh, chyba trzeba się pogodzić z tym, że niektórzy ludzie nie potrafią być bezpośredni i uczciwi w relacji z drugim człowiekiem. Dla nich relacja to gra i ciągle udawanie kogoś innego niż jest się w rzeczywistości. Tym ludziom nie chodzi o to, by powoli pokazywać się drugiej osobie i kawłek po kawałku odsłaniać się przed nią. Dla tych ludzi każda relacja to udawanie, nigdy nie pokazują kim są, jacy są, wciąż tylko udają. Grają.
Wyobrażasz sobie jakie to jest straszne, gdy przez całe życie musisz udawać i pilnować się, żeby nikt nie odkrył, kim naprawdę jesteś? Psychologowie uważają, że tym, co daje najwięcej życiowejn atysfakcji są relacje z innymi ludźmi, głębokie i oparte na więzi. Ci ludzie nie mają ani jednej takiej prawdziwej relacji, w której mogą być prawdziwi. Żyją jak manekiny. Sztuczne i bez głębi. Chyba trzeba im współczuć.

465

Odp: Moralność vs zdrada
dobrakobieta90 napisał/a:

Związek nie opiera się na wierności seksualnej i nie o tym jest ten wątek.

Słusznie...



Podstawą związku jest zaufanie. I ty właśnie żerujesz na zaufaniu swojej żony. Wykorzystujesz to, że ona uwierzyła, że jesteś uczciwym człowiekiem i jest między Wami porozumienie, co do tego, jakie wartości są dla Was ważne. Dlatego Ty udajesz przed nią kogoś innego niż jesteś. Dlatego ją okłamujesz.

Wykorzystuję, że ona uwierzyła? Jestem uczciwy za wyjątkiem seksu, bo śłubowałem wierność, a nie jestem wierny. Mamy niezgodności w hierarchii wartości. Nikogo nie udaję, ale trudno z żoną zachowywać się jak z kolegami na piwie, a w pracy tak samo jak z żoną. Obraz każdego człowieka jest zależny od otoczenia w jakim funkcjonuje. Żona nie zna prawdy, co nie znaczy że ją okłamuję.



.. mało rozgarnięte, bo nieumiejące zajrzeć głębiej i małorefleksyjne osoby pokroju Vicky.

Emocjonalna wypowiedź, epitety niepotrzebne. Viki jest fajna, mądra, nieagresywna.



Ale właśnie o stwarzanie pozorów, aby zyskać czyjeś zaufanie, wiarę i nadzieję i kosztem zaufania, wiary i nadziei tej osoby, ułożyć sobie wygodnie życie.

Takie masz wyobrażenie? Doooobrze... miej sobie takie.



Nie ma nic złego w uprawianiu seksu z wieloma osobami. Nie musisz walczyć że swoimi popędami i możesz się im oddać bez opamiętania i nie musisz w tym celu oszukiwać, okłamywać i zwodzić innego człowieka, który Ci ufa. Ale Ty wybierasz nieuczciwość, kłamstwo i celowe wprowadzanie w błąd po to, żeby Tobie było lepiej. Możesz mieć związek, w którym będzie seks z wieloma partnerami (np. poliamoria) i uczciwość, ale nie chcesz. Tobie jest dobrze w układzie, w którym jesteś nieuczciwy, nielojalny wobec osoby, która Ci ufa. Żerujesz na cudzym zaufaniu. Cieszysz się życiem cudzym kosztem, Nie ma w Tobie żadnej empatii dla żony i żadnej litości dla niej, a próbujesz sobie i nam wmówić, że Twoim celem jest ponoć jej szczęście. To jest żałosne.

Cóż... odnoszę wrażenie, że jesteś osobą, która w życiu nie miała dylematów moralnych. Nie musiała wybierać mniejszego zła, nie miała do wyboru samych złych rozwiązań i musiała brać odpowiedzialność za siebie i za innych. Nie masz tolerancji i zrozumienia. Nawet nie jesteś sobie w stanie wyobrazić jaki jest mój świat. Nie wiesz co znaczy mieć seks z różnymi osobami, nie wiesz co znaczy kochać nie tylko jedną osobę. Nie zabiłaś wielu miłości, nie przeżyłaś wielu przyjaźni. Może mój świat gruchnie i rozsypie się w pył, wybuchnie jak brudna bomba jądrowa, która to bomba zanieczyści mój świat, świat moich bliskich. Mogła wybuchnąć 20 lat temu.... mogła 10 lat temu... może teraz... może za 10 lat? Jak oceniam swoje dotychzasowe życie to najwięcej zła brało się z ten oficjalnej moralności opartej na fałszywych założeniach, wg których mamy prawo do wyłączności na drugiego człowieka oraz seks jest zamknięty w określonych ramach.

466

Odp: Moralność vs zdrada

Gary, Dobrakobieta bardzo jasno Ci napisala. 

To nie o to lata, ze sypiasz z wieloma kobietami. Mozna byc w otwartym zwiazku, gdzie jest przyzwolenia na chodzenie na boki i ludzie sa szczesliwi. Lata o to, ze jestes nieuczciwy wobec zony. Uwazasz, ze dla wlasnej wygody, wolno Ci ja oszukiwac, bo wiesz lepiej- niby. Ona nie zrozumie Twojej potrzeby "wolnosci".

Wiesz, gdybys byl odwaznym, szanujacym zone czlowiekiem, to bys z nia szczerze porozmawial, a nie dupczyl na boku i dorabial do tego ideologie.

467

Odp: Moralność vs zdrada

A jestescie pewni, że jeżeli ona się o tym dowie, to ją to uszczęśliwi?
Że bedzie mu wdzieczna za to, że był szczery, że poczuje się wolna...

Jestescie pewni tego, że ona tego chce?

Czy Gary jest pewny na 100% tego, że ona niczego się nie domyśla?

A jeśli podejrzewa, ale jej taki stan odpowiada?

468

Odp: Moralność vs zdrada
Iceni napisał/a:

A jestescie pewni, że jeżeli ona się o tym dowie, to ją to uszczęśliwi?
Że bedzie mu wdzieczna za to, że był szczery, że poczuje się wolna...

Jestescie pewni tego, że ona tego chce?

Tego nie jesteśmy pewni. Chodzi jednak o to, że mając pełny obraz sytuacji jego żona mogłaby wybrać, czy jej odpowiada takie małżeństwo, czy jednak oczekiwała wyłączności, także na seks.

Teraz zakładam, że nie ma pojęcia, co jest grane i żyje sobie w bańce i błogiej nieświadomości, pewnie myśli, że ma fajnego męża.

469 Ostatnio edytowany przez dobrakobieta90 (2017-09-17 17:33:19)

Odp: Moralność vs zdrada
Gary napisał/a:

Cóż... odnoszę wrażenie, że jesteś osobą, która w życiu nie miała dylematów moralnych. Nie musiała wybierać mniejszego zła, nie miała do wyboru samych złych rozwiązań i musiała brać odpowiedzialność za siebie i za innych. Nie masz tolerancji i zrozumienia. Nawet nie jesteś sobie w stanie wyobrazić jaki jest mój świat. Nie wiesz co znaczy mieć seks z różnymi osobami, nie wiesz co znaczy kochać nie tylko jedną osobę. Nie zabiłaś wielu miłości, nie przeżyłaś wielu przyjaźni. Może mój świat gruchnie i rozsypie się w pył, wybuchnie jak brudna bomba jądrowa, która to bomba zanieczyści mój świat, świat moich bliskich. Mogła wybuchnąć 20 lat temu.... mogła 10 lat temu... może teraz... może za 10 lat? Jak oceniam swoje dotychzasowe życie to najwięcej zła brało się z ten oficjalnej moralności opartej na fałszywych założeniach, wg których mamy prawo do wyłączności na drugiego człowieka oraz seks jest zamknięty w określonych ramach.

Cóż za DRAMA.
Aż przykro się czyta o rzekomych dylematach moralnych, gdy na jednej szali stawia się niespełnione żądze seksoholika, który nawet nie szuka dla siebie pomocy a na drugiej krzywdę i ból osoby, która została zwabiona przez tego seksoholika i jest przez niego perfidnie wykorzystywana i oszukiwana.
Dylemat moralny to miała podczas wojny matka chroniąca się z niemowlęciem razem z sąsiadami w piwnicy i gdy do domu wdzierają się żołnierze i zatyka ona płaczącemu dziecku usta to miała dylemat, czy trzymać dłoń na twarzy dziecka, co doprowadzi do jego uduszenia, czy zabrać dłoń, co skończy się najpewniej śmiercią wszystkich w piwnicy.
Co za dylematy masz Ty, Gary? Na jednej stronie szali masz zaspokajanie swoich potrzeb seksualnych z żoną i poszukanie dla siebie pomocy, nie oszukiwanie, nie narażanie bliskiej osoby na choroby, ból i cierpienie, nie okradanie własnej rodziny. A na drugiej stronie szali masz własną swobodę seksualną, okupioną oszustwem, nielojalnością, nieuczciwością.
Też mi moralny dylemat big_smile
Uważasz Gary, że jesteś jedną z niewielu osób na świecie, która przeżywa trudności, musi wybierać wśród alternatyw, z których każda niesie z sobą zło lub krzywdę. Znów wyłazi cały Twój egocentryzm. Nie zauważasz, że jesteś jednym z miliardów ludzi na świecie, którzy muszą roztrzygać które rozwiązanie będzie dobre, a które złe.
Ty róźnisz się od innych ludzi tym, że łatwiej niż inni jesteś w stanie wykorzystać zaufanie innych, aby dać upust swoim żądzom. To, co dla innych jest intuicją, rozumowaniem i wnioskowaniem moralnym, dla Ciebie jest tylko ewolucyjną spuścizną człowieka, która pozwoliła ludziom tworzyć społeczności w oparciu o wiarę i zaufanie, a na której możesz teraz żerować.
Twój dylemat moralny polega na tym, czy robić sobie dobrze mimo wszystkich zagrożeń i ryzyk, czy włożyć jakikolwiek wysiłek, żeby samemu być szczęśliwym i minimalizować ryzyko krzywdy i strat dla bliskich. I wygrywa NIC NIEROBIENIE i dorabianie do tego bzdurnej ideologii.

470 Ostatnio edytowany przez Gary (2017-09-17 17:24:42)

Odp: Moralność vs zdrada

@Iceni... Masz całkowitą rację.

Pozostałe argumenty się już powtarzają. Dziękuję.

471 Ostatnio edytowany przez dobrakobieta90 (2017-09-17 17:41:35)

Odp: Moralność vs zdrada
Iceni napisał/a:

A jestescie pewni, że jeżeli ona się o tym dowie, to ją to uszczęśliwi?
Że bedzie mu wdzieczna za to, że był szczery, że poczuje się wolna...

Jestescie pewni tego, że ona tego chce?

Czy Gary jest pewny na 100% tego, że ona niczego się nie domyśla?

A jeśli podejrzewa, ale jej taki stan odpowiada?

A może ma wąsy?
A może jeż śpi?

Można stawiać tysiące pytań. Tylko po co?

Nawet nie dostrzegasz tego, że można bez wyjawienia prawdy, "naprawić" już wyrządzone szkody i zminimalizować krzywdę i cierpienie lub ich ryzyko. Cały problem (i rzekomy dylemat moralny) w tym, że to wymagałoby wysiłku ze strony Garego. Jemu łatwiej jest żerować na innych niż wymagać od siebie. Zwykły pasożyt.

472 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2017-09-17 18:33:16)

Odp: Moralność vs zdrada

Gary, poniewaz prawdopodobnie, jeżeli dobrze doczytałam jestem w wieku Twojej żony w wieloletnim małżenstwie to powiem Ci tak
Gdyby moj mąż teraz ( zakładajac moją kompletną ślepotę w temacie) ujawnił taką prawdę o sobie reakcje byłyby mozliwe 2
po wielkim załamaniu rozwiodłabym się z nim, mając złamane serce i nienawidząc go za wieloletnie kłamstwa
Po kolejnych 20 latach doceniłabym odwagę i podarowanie mi tych lat na życie z kimś innym-

Gdyby sprawa wyszła ok 60- zabiłoby to mnie.. chyba dosłownie.

PS napisałam 2 reakcje , a na te drugą jest 1 % szans- przebaczyłabym i walczyła o ten zwiazek i wyjście męża z nałogu, o ile by chciał to zmienić.
Naprawde myslisz, ze Ona nie wie?

473

Odp: Moralność vs zdrada
CatLady napisał/a:
Iceni napisał/a:

A jestescie pewni, że jeżeli ona się o tym dowie, to ją to uszczęśliwi?
Że bedzie mu wdzieczna za to, że był szczery, że poczuje się wolna...

Jestescie pewni tego, że ona tego chce?

Tego nie jesteśmy pewni. Chodzi jednak o to, że mając pełny obraz sytuacji jego żona mogłaby wybrać, czy jej odpowiada takie małżeństwo, czy jednak oczekiwała wyłączności, także na seks.

Teraz zakładam, że nie ma pojęcia, co jest grane i żyje sobie w bańce i błogiej nieświadomości, pewnie myśli, że ma fajnego męża.

A taki Gary zaklada (hipotetycznie), że żona po dowiedzeniu sie prawdy bedzie wsciekla, zalamana, zacznie sie mscic na nim manipulujac uczuciami dzieci i zamiast docenic prawde i poczuc sie uwolniona od meza zdradzacza reszte jej zycia wypelni gorycz i chec zemsty.

Oczywiscie moze przestac ja zdradzac unieszczesliwiajac tym siebie.

Z ktorej strony by nie patrzec na wypowiedzi w tym temacie to wychodzi na to, ze Gary tak czy inaczej musi unieszczesliwic siebie.


Ktos tu napisal, że z seksem jest jak ze zmuszaniem do jedzenia - jak ktos nie chce to namowa nie mozna go zmusic by chcial wiecej.


Ale wychodzi na to, że jak jesna osoba ma 150cm wzrostu to ma pelne prawo zmuszac osobe, ktora ma 190cm zeby jadala tak samo male porcje jak ona, bo przeziez jej to wystarczy to i jemu powinno tongue


Osoba, ktora ma mniejsze potrzeby seksualne ma prawo powiedziec "nie mam ochoty" i sprawa zalatwiona.
Czy ktos tu napisal "skoro ona nie chce to powinna szczerze wyznac Garemu że jego potrzeby sa mniej wazne dla niej od jej wlasnych i w zwiazku z tym wystepuje o rozwod by oddac mu mozliwosc realizowania jego potrzeb seksualnych.

Nie! Jej jest dobrze bo to Gary kombinuje by jej bylo dobrze i nie musiala znosic naciskow z jego strony o wiecej seksu.

474

Odp: Moralność vs zdrada

Iceni, błagam smile
bardziej pokretnie to tylko Gary tlumaczy tą sytuacje big_smile

wracamy znowu do punktu wyjścia: kto mu kazal przysiegac wiernosc? przemoca go zmusili czy jak? smile

475 Ostatnio edytowany przez Iceni (2017-09-17 19:55:24)

Odp: Moralność vs zdrada

Przysiegac mogl w dobrej wierze
Jest jasnowidzem zeby przewidziec ze po nastu latach libido lub upodobania zony bedzie tak rozne od jego?

Dlaczego to on ma sie dostosowywac do niej, a nie ona do niego. - dla mnie to jest zasadnicza kwestia.

476

Odp: Moralność vs zdrada

Iceni, blagam... Jak sie cos w malzenstwie zmienia, cos nie pasuje, cos sie dzieje, to sie o tym ROZMAWIA. Tak postepuja dorosle osoby. Fraglesy zas kreca, zdradzaja za plecami, szukaja wolnych majtek, bo nie sa w stanie stawic czola problemom. Moze i metrykalnie maja 30, 40, 50 lat, ale ciagle zachowuja sie jak pietnastolatkowie, ktorzy cos przeskrobali i chca jedynie ratowac wlasna dope i wlasne ego.

477

Odp: Moralność vs zdrada

Pod postem Iceni podpisuję się w 100%. Mówię to samo. Dokładnie to samo.

Żona powiedziała, że jak zdradzę, to będzie rozwód. Wszyscy będziemy wtedy nieszczęśliwi. To byłby rozwód wiele lat później niż wtedy gdybym parę lat temu powiedział, że odchodzę, bo mi źle. Naprawdę nie rozumiem ludzi, którzy mówią, że mam rozwalić rodzinę i przyznać się do zdrad. Czemu to ma służyć? Temu aby żona sobie z kimś nowym życie ułożyła? W tym morzu samotności na Sympatii? Znajdzie tam super męża może? Takiego jak mężowie jej koleżanek co nie zdradzają?

I jest drugi powód krytycznie ważny -- teraz wiem że muszę mieć seks z różnymi kobietami. Dopóki jestem zdrowy i sprawny to tak będzie. Możecie nieznający tego świata gardzić taką drogą, ale zapewniam Was, że jest to jedna z najlepszych przygód życia, o której większość mężczyzn może tylko pomarzyć. Byłem wiele lat wierny, a teraz jestem wiele lat niewierny. Czuję różnicę w codziennym poczuciu szczęścia. Czuję że przestałem żonę obwiniać o braki w szczęściu, a przez to relacja z żoną stała się lepsza. Ona ma seks kiedy chce, ja mam seks (prawie) kiedy chcę. Nie zjadam na ulicy żałosnym wzrokiem pięknych dziewczyn, nie dziczeję rozmawiając z piękną recepcjonistką, w relacjach z kobietami traktuję jak ludzi, neutralnie. Żona nie  jest już winna że czuję się źle, przestałem czynić ją odpowiedzialną za moje zadowolenie.

Czy ona wie że zdradzam? Czy czuje to? Może i czuje... Może intuicyjnie nie chce tematu drążyć? Lepiej niech tak zostanie.

478 Ostatnio edytowany przez dobrakobieta90 (2017-09-17 20:30:46)

Odp: Moralność vs zdrada
Iceni napisał/a:

Przysiegac mogl w dobrej wierze
Jest jasnowidzem zeby przewidziec ze po nastu latach libido lub upodobania zony bedzie tak rozne od jego?

Dlaczego to on ma sie dostosowywac do niej, a nie ona do niego. - dla mnie to jest zasadnicza kwestia.

I ja błagam big_smile
O jakim dostosowywaniu się Ty mówisz? Przecież Gary o nic ją nie prosi, o niczym jej nie mówi. On wprowadza w błąd, oszukuje, manipuluje, okrada rodzinę. Ona nie ma żadnego wyboru. Nawet na dostosowanie się.


Gary napisał/a:

Naprawdę nie rozumiem ludzi, którzy mówią, że mam rozwalić rodzinę i przyznać się do zdrad.

A rozumiesz tych, którzy Ci radzą, żebyś zaczął się leczyć i przestał zdradzać zanim prawda zabije Twoją żonę?

479 Ostatnio edytowany przez Iceni (2017-09-17 20:33:00)

Odp: Moralność vs zdrada
Beyondblackie napisał/a:

Iceni, blagam... Jak sie cos w malzenstwie zmienia, cos nie pasuje, cos sie dzieje, to sie o tym ROZMAWIA. Tak postepuja dorosle osoby. Fraglesy zas kreca, zdradzaja za plecami, szukaja wolnych majtek, bo nie sa w stanie stawic czola problemom. Moze i metrykalnie maja 30, 40, 50 lat, ale ciagle zachowuja sie jak pietnastolatkowie, ktorzy cos przeskrobali i chca jedynie ratowac wlasna dope i wlasne ego.

Beyond... blagam... sugerujesz, że Gary nigdy nie powiedział żonie, że chciałby wiecej tylko od razu bez slowa tlumaczenia znalazl sobie kochanke?

@Gary... byłes az tak wyrachowanym dupkiem? big_smile


Ja rozmawiałam z co najmniej z trzema facetami, ktorzy LATAMI niemal blagali kobiete o więcej seksu (od rozmow, prosb, namawian po awantury na koniec i klotnie) a one nie i nie... no i panowie wylądowali na jednym z portali i po sprawie... i wilk syty i owca cala.

480 Ostatnio edytowany przez dobrakobieta90 (2017-09-17 20:37:00)

Odp: Moralność vs zdrada
Iceni napisał/a:
Beyondblackie napisał/a:

Iceni, blagam... Jak sie cos w malzenstwie zmienia, cos nie pasuje, cos sie dzieje, to sie o tym ROZMAWIA. Tak postepuja dorosle osoby. Fraglesy zas kreca, zdradzaja za plecami, szukaja wolnych majtek, bo nie sa w stanie stawic czola problemom. Moze i metrykalnie maja 30, 40, 50 lat, ale ciagle zachowuja sie jak pietnastolatkowie, ktorzy cos przeskrobali i chca jedynie ratowac wlasna dope i wlasne ego.

Beyond... blagam... sugerujesz, że Gary nogdy nie powiedział żonie, że chciałby wiecej tylko od razu bez slowa tlumaczenia znalazl sobie kochanke?

Beyond nie musi sugerować. Gary to wyraźnie napisał.
Nie mówi jej, żeby ona nie poczuła się "zmuszana" big_smile
Ale to tylko wykręt, bo go kręci seks z innymi. Potrzebuje seksu z innymi. To też napisał.
Rozumiesz to? Czy przypadek 3facetów zmusza Cię do generalizowania?

481

Odp: Moralność vs zdrada
dobrakobieta90 napisał/a:
Iceni napisał/a:
Beyondblackie napisał/a:

Iceni, blagam... Jak sie cos w malzenstwie zmienia, cos nie pasuje, cos sie dzieje, to sie o tym ROZMAWIA. Tak postepuja dorosle osoby. Fraglesy zas kreca, zdradzaja za plecami, szukaja wolnych majtek, bo nie sa w stanie stawic czola problemom. Moze i metrykalnie maja 30, 40, 50 lat, ale ciagle zachowuja sie jak pietnastolatkowie, ktorzy cos przeskrobali i chca jedynie ratowac wlasna dope i wlasne ego.

Beyond... blagam... sugerujesz, że Gary nogdy nie powiedział żonie, że chciałby wiecej tylko od razu bez slowa tlumaczenia znalazl sobie kochanke?

On to wyraźnie napisał.
Nie mówi jej, żeby ona nie poczuła się "zmuszana".
Ale to tylko wykręt, bo go kręci seks z innymi. Potrzebuje seksu z innymi. To też napisał.

Nie mowi jej teraz, kiedy już znalazl wygodne dla siebie rozwiazanie, ale czy zawsze tak bylo? Czy wpadl na pomysl, że pojdzie na panienli od razu za pierwszym razem kiedy mu odmowila?

482

Odp: Moralność vs zdrada
dobrakobieta90 napisał/a:
Iceni napisał/a:
Beyondblackie napisał/a:

Iceni, blagam... Jak sie cos w malzenstwie zmienia, cos nie pasuje, cos sie dzieje, to sie o tym ROZMAWIA. Tak postepuja dorosle osoby. Fraglesy zas kreca, zdradzaja za plecami, szukaja wolnych majtek, bo nie sa w stanie stawic czola problemom. Moze i metrykalnie maja 30, 40, 50 lat, ale ciagle zachowuja sie jak pietnastolatkowie, ktorzy cos przeskrobali i chca jedynie ratowac wlasna dope i wlasne ego.

Beyond... blagam... sugerujesz, że Gary nogdy nie powiedział żonie, że chciałby wiecej tylko od razu bez slowa tlumaczenia znalazl sobie kochanke?

Beyond nie musi sugerować. Gary to wyraźnie napisał.
Nie mówi jej, żeby ona nie poczuła się "zmuszana" big_smile
Ale to tylko wykręt, bo go kręci seks z innymi. Potrzebuje seksu z innymi. To też napisał.
Rozumiesz to? Czy przypadek 3facetów pozwala Ci na generalizowanie?

Nie, nie pozwala mi na generalizowanie, ale wiem, że zdarza sie to czesto.

483 Ostatnio edytowany przez dobrakobieta90 (2017-09-17 20:46:19)

Odp: Moralność vs zdrada
Iceni napisał/a:
dobrakobieta90 napisał/a:
Iceni napisał/a:

Beyond... blagam... sugerujesz, że Gary nogdy nie powiedział żonie, że chciałby wiecej tylko od razu bez slowa tlumaczenia znalazl sobie kochanke?

On to wyraźnie napisał.
Nie mówi jej, żeby ona nie poczuła się "zmuszana".
Ale to tylko wykręt, bo go kręci seks z innymi. Potrzebuje seksu z innymi. To też napisał.

Nie mowi jej teraz, kiedy już znalazl wygodne dla siebie rozwiazanie, ale czy zawsze tak bylo? Czy wpadl na pomysl, że pojdzie na panienli od razu za pierwszym razem kiedy mu odmowila?

Błagam Iceni, przeczytaj ten wątek. Było już o tym.
Nie chodzi o żonę, bo żona nie jest w stanie być inną kobietą, a Gary potrzebuje INNYCH kobiet i ich ZMIAN.
Twoje generalizowanie na podstawie kilku zasłyszanych przypadkach jest porażające

Fragment artykułu, który polecałaś w innym wątku:
"Pożądanie jest prostym uczuciem, któremu przyświeca jeden cel: potrzeba zaspokojenia. Natomiast miłość jest uczuciem bardziej skomplikowanym, abstrakcyjnym i, co za tym idzie, mniej zależnym od fizycznej obecności drugiej osoby – tłumaczy prof. Pfaus."

484

Odp: Moralność vs zdrada
Iceni napisał/a:
dobrakobieta90 napisał/a:
Iceni napisał/a:

Beyond... blagam... sugerujesz, że Gary nogdy nie powiedział żonie, że chciałby wiecej tylko od razu bez slowa tlumaczenia znalazl sobie kochanke?

On to wyraźnie napisał.
Nie mówi jej, żeby ona nie poczuła się "zmuszana".
Ale to tylko wykręt, bo go kręci seks z innymi. Potrzebuje seksu z innymi. To też napisał.

Nie mowi jej teraz, kiedy już znalazl wygodne dla siebie rozwiazanie, ale czy zawsze tak bylo? Czy wpadl na pomysl, że pojdzie na panienli od razu za pierwszym razem kiedy mu odmowila?

nawet jakby dostawal więcej, to i tak by zdradzal
bo jest chory
zreszta sam przyznal, ze to nie tyle chodzi o wiecej seksu, tylko o seks z nowymi kobietami wink

485 Ostatnio edytowany przez Gary (2017-09-17 22:04:17)

Odp: Moralność vs zdrada

Jak za pierwszym razem zdradziłem, to nie wiedziałem, że trzeba mieć seks z różnymi kobietami, aby być z seksu całkiem zadowolonym.

W małżeństwie można rozmawiać o sprawach i problemach... na co wydać pieniądze, na jakie wakacje jechać, co kupić do domu, jak wychowywać dzieci. Ale seks to taka fundamentalna sprawa, że żałosne jest ustalanie w drodze rozmów jak to ma wyglądać. Nie prowadziłem tego dennego eksperymentu u siebie w małżeństwie -- można poczytać wątek "żony aseksualnych mężczyzn" -- totalne dno. Jeśli żona wynegocuje u męża seks, to potem jak on ją dotyka, to czuje jakby on dotykał konia a nie swoją kobietę. Z kolei jeśli mąż wynegocjuje u żony więcej seksu, to jest to zwykłe dawanie dupy pod przymusem, czyli gwałt, czyli tak jak to wcześniej ustaliliśmy.

Zatem nie upadłem tak nisko, aby z żoną negocjować ilość seksu. Wątek ten powstał między innymi po to, abym sobie odpowiedział na to pytanie -- czy może powinienem to negcjować w przeszłości, a żona powinna mi wtedy ulec. Wniosek mam taki, że odbrze, że tego nie zrobiłem. Dalej mamy seks taki sam jak kilkanaście lat temu i niech tak zostanie.

Jestem zdrowym mężczyzną, który chce mieć dużo seksu z różnymi kobietami, całkiem bez ograniczeń. Jak sułtan w haremie.

Fragment artykułu, który polecałaś w innym wątku:
"Pożądanie jest prostym uczuciem, któremu przyświeca jeden cel: potrzeba zaspokojenia. Natomiast miłość jest uczuciem bardziej skomplikowanym, abstrakcyjnym i, co za tym idzie, mniej zależnym od fizycznej obecności drugiej osoby – tłumaczy prof. Pfaus."

Cóż... raczej musi się profesor od Starowicza uczyć. Pożądanie to nie jest uczucie proste. Pożądanie to uczucie do konkretnej osoby -- można pożądać żony, albo koleżanki w pracy. Tej konkretnej. Popęd to jest uczucie o którym pisze Pfaus -- to jest jak głód, który trzeba zaspokoić. Popęd realizujemy szukając seksu z kimkolwiek. Pożądanie poajwia się jak ją widzimy i chcemy przelecieć.


Iceni napisał/a:

Beyond... blagam... sugerujesz, że Gary nigdy nie powiedział żonie, że chciałby wiecej tylko od razu bez slowa tlumaczenia znalazl sobie kochanke?
@Gary... byłes az tak wyrachowanym dupkiem? big_smile

Nie mówiłem jej że chcę częściej i więcej, tylko próbowałem poderwać na seks, próbowałem, ona zmęczona, albo zasnęła, albo dzieci, albo miała zły nastrój. Potem zdarzyła się pierwsza zdrada, potem druga, a potem już poszło lawinowo. Nigdy nie upadłem tak nisko, aby negocjować i kontraktować seks, więc mam seks gdy obie strony tego chcą:

Ja rozmawiałam z co najmniej z trzema facetami, ktorzy LATAMI niemal blagali kobiete o więcej seksu (od rozmow, prosb, namawian po awantury na koniec i klotnie) a one nie i nie... no i panowie wylądowali na jednym z portali i po sprawie... i wilk syty i owca cala.

Żałosne moim zdaniem. Błagać o seks? Litości... dno człowieka. Różnica między mną a tymi panami jest taka, że ja w małżeństwie nie nagnoiłem jak oni. Druga różnica, że rozmawiam tutaj z Wami, a oni to robią po cichu. I takich panów są tysiące...


Beyond nie musi sugerować. Gary to wyraźnie napisał.
Nie mówi jej, żeby ona nie poczuła się "zmuszana" big_smile
Ale to tylko wykręt, bo go kręci seks z innymi. Potrzebuje seksu z innymi. To też napisał.
Rozumiesz to? Czy przypadek 3facetów zmusza Cię do generalizowania?

Tak! Teraz wiem,że chodzi o seks z róznymi kobietami. Wcześniej tego nie wiedziałem. Dlatego nie mam powrotu do wierności, nawet gdyby żona chciała często. To już nie ma znaczenia.

486

Odp: Moralność vs zdrada

Przypomina mi to sytuację, gdy ktoś potrzebuje wody i kopie studnię..
Wody w studni niewiele, więc kopie w innym miejscu, potem w innym, jeszcze innym , zamiast pogłębić pierwszą studnię..

487

Odp: Moralność vs zdrada

Gary, zapytam o coś na poważnie, bo serio nie wiem. W życiu miałem tylko jedną kobietę więc nie wiem. To jest jakaś różnica? Bo mnie laikowi zawsze wydawało się, że dziura, to dziura? Czy chodzi o otoczke?

488

Odp: Moralność vs zdrada
Snake napisał/a:

Gary, zapytam o coś na poważnie, bo serio nie wiem. W życiu miałem tylko jedną kobietę więc nie wiem. To jest jakaś różnica? Bo mnie laikowi zawsze wydawało się, że dziura, to dziura? Czy chodzi o otoczke?

Sprawdziłeś efekt Coolidge'a w Wikipedii?

Jest taka naturalna siła, która pcha mężczyznę do "zaliczania" obcych kobiet. Jeśli miałem seks z jakąś jedną konkretną, to po tym seksie pożądanie do niej automatycznie spada i to znacznie. Wtedy myśli zaczynają krążyć albo w okół całkiem obcych, albo wokół takich które już znam, ale z którymi nie miałem długo seksu. I to działa zupełnie bez związku z atrakcyjnością fizyczną.

Kiedyś myślałem, że jak poznam seks z dwoma, trzema to się uspokoję. Nieprawda. To mit.

Kiedyś myślałem, że chodzi tylko o ciekawość "jak to jest z inną" -- też mit. Bo nawet jak się jakąś (np. własną żonę) bardzo dobrze zna, a potem pójdzie na seks do innych, to własna żona w pewnym momencie staje się cholernie pociągająca.

Kiedyś myślałem, że jak się chłopak "wyszaleje za młodu", to potem będzie wierny. To też mit. Kwestia decyzji.

Zastanawiałem się co ludzie mają na myśli mówiąc "ta jest dobra w łóżku", a "tamta nie umie się kochać". To też mit. Może być dziewczyna niechętna, przyznaję, ale jeśli chce się kochać, to nie ma znaczenia jak robi loda, czy jest kłodą, czy aktywna, czy mówi, czy jest cicha.

Wnioski są takie, że najpiękniejsza i najwspanialsza na świecie żona może zostać zdradzona. Można bardziej pożądać mniej atrakcyjnej kobiety. Satysfakcja z seksu z tą samą kobietą spada, nawet jeśli to jest najlepszy seks na świecie. Można mieć seks z kobietą wiele razy i wcale się do niej nie przywiązać... po prostu ją lubieć, ale niekoniecznie chcieć z nią żyć. Seks to nie rozmowa, ale podobnie jak w rozmawianiu z ludźmi za każdym razem jest inaczej, to tak samo w seksie -- z każdą jest inaczej. One są różnymi ludźmi.

Przypuszczam, że są mężczyźni, których obce kobiety nie kręcą w ogóle, nie rozglądają się, nie widzą młodych lasek i dojrzałych dziewczyn wokół siebie.

489

Odp: Moralność vs zdrada

Eee czyli to nie dla mnie wink Zaliczanie dla zaliczania mnie nigdy nie interesowało. Owszem atrakcyjność innych kobiet zauważam ale tak akademicko. Nawet sny mam z żoną ha, ha...

490 Ostatnio edytowany przez Beyondblackie (2017-09-17 23:33:58)

Odp: Moralność vs zdrada

Gary, wiesz jak cos sie takiego nazywa? Syndrom Don Juana. I nie, nie dotyczy wcale wiekszosci mezczyzn, ale jedynie plytkich, narcystycznych, niezdolnych do budowania prawdziwej wiezi, ciagle poszukujacych nowych wrazen fraglesow. Nie dlatego nigdy z zona nie porozmawiales, bo jakos ponizej Twojej godnosci bylo negocjowanie seksu, ale dlatego, ze zadnej wiezi z zona nie masz, a w zwiazku z tym obca Ci jest empatia co do jej potrzeb i uczuc.

"Psychologowie podsumowują, że Don Juan to niedojrzały, neurotyczny i niedostosowywany mężczyzna, który sam ze sobą nie czuje się dobrze. Przez ciągłe konkurowanie z innymi chce udowodnić, że jest dojrzały, co niestety nie jest zgodne z prawdą. Potrzeba ciągłego potwierdzania własnej wartości co chwilę popycha tego uwodziciela w ramiona innej kobiety. Nigdy nie zostanie na dłużej u boku jednej partnerki, ponieważ potrzebuje potwierdzenia własnej wartości i obawia się, że trwały związek mógłby zdemaskować jego niepewności siebie. Zarazem są to wysoko utalentowani kochankowie, którzy znają tajniki kobiecej psychologii i wiedzą, jak wydobyć z partnerki jej seksualność. Dlatego też cała ich strategia opiera się na grach z podtekstem seksualnym. Dzięki swoim umiejętnościom potrafią zadowolić partnerkę przy minimalnym nakładzie własnej energii. 
Jeśli jakiejkolwiek kobiecie uda się usidlić Don Juana, niech nie liczy na udane małżeństwo. Mężczyzna z taką osobowością prędzej czy później zacznie zdradzać swoją partnerkę, a związek skończy się katastrofą. Ciekawe ile kobiet, trafiło w swoim życiu na mężczyznę, który pasuje do definicji współczesnego don juana." (cytat za dziennik pl)

491

Odp: Moralność vs zdrada
Snake napisał/a:

Gary, zapytam o coś na poważnie, bo serio nie wiem. W życiu miałem tylko jedną kobietę więc nie wiem. To jest jakaś różnica? Bo mnie laikowi zawsze wydawało się, że dziura, to dziura? Czy chodzi o otoczke?

Sa ludzie, dla ktorych obraz to obraz. Popatrza, stwierdza: ladny lub nie, jak zobacza obraz impresjonistyczny czy abstrakcyjny pukaja sie w glowe i mowia "komus farba sie wylala na plotno czy jak?" Dla nich obraz to obraz, cos co wisi na scianie i trzeba odkurzac. Inni ludzie zachwycaja sie nimi, delektuja kazdym milimetrem, odnajduja glebszy sens, analizuja kazdy szczegol, zastanawiaja sie nad geneza ich powstania, stojac przed obrazem nawet godzinami potrafia niemal poczuc to, co autor czul tworzac obraz. Ci drudzy to artysci.

I z seksem jest podobnie. Dla wielu seks jest czyms mistycznym - jest sztuka, w ktorej dziura odgrywa drugorzedna czy nawet ktoras-tamrzedna role. Delektuja sie kazdym szczegolem, stad zamilowanie do zmian w seksie, bo kazda zmiana, kazdy zapach, ton glosu, sposob mowienia i dotykania - to nowe niepowtarzalne bodzce. To artysci. Taki jest m.in. Gary.
Ty widzisz dziure. Ona ma spelniac role i ja spelnia. Nie pomyslalbys moze nawet po co ci inna. Obraz to obraz.

Co to samej dyskusji o tej calej nieuczciwosci... Ble ble ble - ok juz zdaje sie Gary rozumie - jest nieuczciwy wobec zony. Niemniej jednak co mialby z tym zrobic? Zarzucanie egoizmu i wygodnictwa jest dla mnie tak niezrozumiale jak abtrakcjonistyczny obraz. Kocha zone, kocha dzieci, nie chce burzyc tego rodzinnego szczescia.

Ze niby to uluda szczescia, bo wynika z nieswiadomosci? I co z tego? Moze polowa z Was kojftnie w przeciagu 3-10 lat na raka, ale na dzien dzisiejszy jestescie szczesliwi, co? Jest to mniejsze szczescie tylko dlatego, ze nie znacie swojej najblizszej przyszlosci?

Ze niby zona bylaby wdzieczna za swaidomosc, co i jak jest grane? A kto moze wiedziec to lepiej niz sam Gary? Zdaje sie, ze z calego forum jest jedyna osoba, ktorej na zonie zalezy?

Zle robi, zly czlowiek, egoista, zle wybral... Wybral? Czy on takie zycie wybral? Swiadomie? Mysle ze kazdy z nas inaczej wyobrazal sobie malzenstwo. Inaczej dorosle zycie. Inaczej porod. I inaczej doroslosc w ogole. Nie sposob zrozumiec wlasnej seksualnosci zanim w pelni sie do niej nie dojrzeje. Los rzucil Garego w taka sytuacje, a on nie chcac niszczyc rodziny, zone oszukuje w kategorii "seks". Wy nie oszukujecie? Nie przemilczeliscie nigdy nieczego waznego? Jestescie tacy prawdomowni, serio? Pomijam wypowiedzi osob, ktore ani nie sa w wieloletnim malzenstwie, ani nie maja dzieci, bo one powinny w zasadzie miec wstep wzbroniony na takie tematy. Im jeszcze ma prawo sie wydawac, ze zycie mozna zaplanowac, a wyjscie z klopotow jest na prawo lub lewo, a wybory sa oczywiste, proste i logiczne. Ha, ha - jeszcze sie mocno zdziwia.

Dlaczego tak wiele epitetow pada pod adresem Garego? Mozna nie akceptowac jego dzialan, ale przezywac az tak, zeby obrazac? Zastanawialam sie nad tym z zcego to wynika... Solidarnosc jajnikow? Moze troche. A moze tak ciezko czyta sie zwierzenia faceta, ktory nie jest jedynym myslacym w ten sposob? Moze swiadomosc, ze on moglby byc wlasnie waszym mezem? Waszym ojcem? Waszym stryjem? Czy ta swiadomosc  burzy Wasze poczucie ladu na swiecie? Swiat taki wlasnie jest. Mezczyzni sa tacy jak z cytatu Garego (tzn ktory Gary przytoczyl - ze kazdy kazda chcialby zernac mniej wiecej;p). Dokladnie tacy. Pozadaja, nawet jak nie chca, w niesprzyjajacych okolicznosciach przyrody gwalca i zabijaja bez mrugniecia oka, wystarczy poczytac podrecznik z historii z dowolnej klasy. Nie naprawicie swiata, a wasze oburzenie niczego nie zmienia. Chciejstwo Garego aby byc innym tez niczego by nie zmienilo. Dlatego chlopak tozaakceptowal. Jak sie nie ma, co sie lubi, to sie lubi, co sie ma. Bo zycie jest krotkie i lepsze zadowolenie niz permanentne narzekanie na brak seksu.

492

Odp: Moralność vs zdrada

Vicky, raz- doslownie raz- w zyciu bylam na brzydkim koncu kija zdrady. Owczesny chlopak zarywal na boku laske, a mnie klamal w zywe oczy MIESIACAMI. I wiesz co najbardziej bolalo? Wcale nie to, ze on sobie gdzies tam wacka wsadzil, ale, ze mnie z premedytacja oszukiwal.

I absolutnie, nigdy, chocby nie wiem z iloma benefitami, nie chcialabym byc zdradzana zona.

493

Odp: Moralność vs zdrada
Gary napisał/a:
Snake napisał/a:

Gary, zapytam o coś na poważnie, bo serio nie wiem. W życiu miałem tylko jedną kobietę więc nie wiem. To jest jakaś różnica? Bo mnie laikowi zawsze wydawało się, że dziura, to dziura? Czy chodzi o otoczke?

Sprawdziłeś efekt Coolidge'a w Wikipedii?

Jest taka naturalna siła, która pcha mężczyznę do "zaliczania" obcych kobiet. Jeśli miałem seks z jakąś jedną konkretną, to po tym seksie pożądanie do niej automatycznie spada i to znacznie. Wtedy myśli zaczynają krążyć albo w okół całkiem obcych, albo wokół takich które już znam, ale z którymi nie miałem długo seksu. I to działa zupełnie bez związku z atrakcyjnością fizyczną.

Kiedyś myślałem, że jak poznam seks z dwoma, trzema to się uspokoję. Nieprawda. To mit.

Kiedyś myślałem, że chodzi tylko o ciekawość "jak to jest z inną" -- też mit. Bo nawet jak się jakąś (np. własną żonę) bardzo dobrze zna, a potem pójdzie na seks do innych, to własna żona w pewnym momencie staje się cholernie pociągająca.

Kiedyś myślałem, że jak się chłopak "wyszaleje za młodu", to potem będzie wierny. To też mit. Kwestia decyzji.

Zastanawiałem się co ludzie mają na myśli mówiąc "ta jest dobra w łóżku", a "tamta nie umie się kochać". To też mit. Może być dziewczyna niechętna, przyznaję, ale jeśli chce się kochać, to nie ma znaczenia jak robi loda, czy jest kłodą, czy aktywna, czy mówi, czy jest cicha.

Wnioski są takie, że najpiękniejsza i najwspanialsza na świecie żona może zostać zdradzona. Można bardziej pożądać mniej atrakcyjnej kobiety. Satysfakcja z seksu z tą samą kobietą spada, nawet jeśli to jest najlepszy seks na świecie. Można mieć seks z kobietą wiele razy i wcale się do niej nie przywiązać... po prostu ją lubieć, ale niekoniecznie chcieć z nią żyć. Seks to nie rozmowa, ale podobnie jak w rozmawianiu z ludźmi za każdym razem jest inaczej, to tak samo w seksie -- z każdą jest inaczej. One są różnymi ludźmi.

Przypuszczam, że są mężczyźni, których obce kobiety nie kręcą w ogóle, nie rozglądają się, nie widzą młodych lasek i dojrzałych dziewczyn wokół siebie.

Co za bzdruy. Każdy dziwkarz tak powie, ale nie każdy facet.!

494

Odp: Moralność vs zdrada

a gdybys miala juz dzieci z nim, kochala go, ale wiedzialabys tez, jak ciagnie go do seksu w ogole i ze ma predyspozycje do "rozbiegiwania" sie w roznych kierunkach? Chcialabys rozwodu, bo wkladal gdzie indziej? Czy moze wolalabys udac, ze nie wiesz. Czy wtedy nie lepiej rzeczywiscie nie wiedziec...?

495

Odp: Moralność vs zdrada

Coś mam wrażenie, że łapiecie się na bajki erotomana-gawędziarza big_smile

496

Odp: Moralność vs zdrada

Nie sadze, ale nawet jesli by tak bylo, to ciekawe i pouczajace bajki;p

497

Odp: Moralność vs zdrada
vicky85 napisał/a:

a gdybys miala juz dzieci z nim, kochala go, ale wiedzialabys tez, jak ciagnie go do seksu w ogole i ze ma predyspozycje do "rozbiegiwania" sie w roznych kierunkach? Chcialabys rozwodu, bo wkladal gdzie indziej? Czy moze wolalabys udac, ze nie wiesz. Czy wtedy nie lepiej rzeczywiscie nie wiedziec...?

Szczegolnie jakbym miala dzieci i kochala meza, to chcialabym wiedziec prawde. I nie, nie chcialabym rozwodu, bo "wklada gdzie indziej", ale dlatego, ze nie szanuje mnie i oszukuje. Co jest oczywiste dla wiekszosci ludzi, z wyjatkiem Ciebie i Garego.

498

Odp: Moralność vs zdrada

Jakie jest powiazane : seks na boku z brakiem szacunku? Czy szacunek okazuje sie poprzez 100% prawdomownosc? To chyba nie znam nikogo, kto szanuje meza\zone.

Mezczyzna moze baaardzo kochac swoja kobiete, a jednak miec seks z innymi. Gdyby jej nie kochal, latwiej przyszloby mu wyznanie prawdy. Poniewaz bardzo mu jednak zalezy, woli prawdy nie wyjawiac. Nie chce jej ranic. To jest brak szacunku?

499

Odp: Moralność vs zdrada
vicky85 napisał/a:

Mezczyzna moze baaardzo kochac swoja kobiete, a jednak miec seks z innymi. Gdyby jej nie kochal, latwiej przyszloby mu wyznanie prawdy. Poniewaz bardzo mu jednak zalezy, woli prawdy nie wyjawiac. Nie chce jej ranic. To jest brak szacunku?

Brakiem szacunku jest oszukiwanie kogoś, nie mówiąc mu prawdy. Co ma seks do tego?

500

Odp: Moralność vs zdrada

Bo w tym konkretnym watku autor oszukuje w sprawach seksu.

Ok, czyli jesli w malzenstwie nie wolno oszukiwac, bo to oznacza brak szcunku, a brak szacunku momentalnie powoduje rozwod - to w sumie dobrze, ze zdradzajacy sie nie ujawniaja. W przeciwnym razie wokol nas nie byloby niemalze zadnych dzieci zyjacych w pelnych rodzinach.

501 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2017-09-18 00:07:58)

Odp: Moralność vs zdrada
vicky85 napisał/a:

Bo w tym konkretnym watku autor oszukuje w sprawach seksu.

Ok, czyli jesli w malzenstwie nie wolno oszukiwac, bo to oznacza brak szcunku, a brak szacunku momentalnie powoduje rozwod - to w sumie dobrze, ze zdradzajacy sie nie ujawniaja. W przeciwnym razie wokol nas nie byloby niemalze zadnych dzieci zyjacych w pelnych rodzinach.

Aha, czyli wolno oszukiwać? I wszyscy zdradzają, tylko o tym nie mówią? big_smile

Chyba logiczne, że oszustwo jest oznaką braku szacunku. Nie tylko w małżeństwie. Ale może mamy inną moralność.

Ta dyskusja zaczyna się robić śmieszna big_smile

502 Ostatnio edytowany przez LolekBolek (2017-09-18 00:08:21)

Odp: Moralność vs zdrada
Gary napisał/a:
Snake napisał/a:

Gary, zapytam o coś na poważnie, bo serio nie wiem. W życiu miałem tylko jedną kobietę więc nie wiem. To jest jakaś różnica? Bo mnie laikowi zawsze wydawało się, że dziura, to dziura? Czy chodzi o otoczke?

Sprawdziłeś efekt Coolidge'a w Wikipedii?

Jest taka naturalna siła, która pcha mężczyznę do "zaliczania" obcych kobiet. Jeśli miałem seks z jakąś jedną konkretną, to po tym seksie pożądanie do niej automatycznie spada i to znacznie. Wtedy myśli zaczynają krążyć albo w okół całkiem obcych, albo wokół takich które już znam, ale z którymi nie miałem długo seksu. I to działa zupełnie bez związku z atrakcyjnością fizyczną.

Kiedyś myślałem, że jak poznam seks z dwoma, trzema to się uspokoję. Nieprawda. To mit.

Kiedyś myślałem, że chodzi tylko o ciekawość "jak to jest z inną" -- też mit. Bo nawet jak się jakąś (np. własną żonę) bardzo dobrze zna, a potem pójdzie na seks do innych, to własna żona w pewnym momencie staje się cholernie pociągająca.

Kiedyś myślałem, że jak się chłopak "wyszaleje za młodu", to potem będzie wierny. To też mit. Kwestia decyzji.

Zastanawiałem się co ludzie mają na myśli mówiąc "ta jest dobra w łóżku", a "tamta nie umie się kochać". To też mit. Może być dziewczyna niechętna, przyznaję, ale jeśli chce się kochać, to nie ma znaczenia jak robi loda, czy jest kłodą, czy aktywna, czy mówi, czy jest cicha.

Wnioski są takie, że najpiękniejsza i najwspanialsza na świecie żona może zostać zdradzona. Można bardziej pożądać mniej atrakcyjnej kobiety. Satysfakcja z seksu z tą samą kobietą spada, nawet jeśli to jest najlepszy seks na świecie. Można mieć seks z kobietą wiele razy i wcale się do niej nie przywiązać... po prostu ją lubieć, ale niekoniecznie chcieć z nią żyć. Seks to nie rozmowa, ale podobnie jak w rozmawianiu z ludźmi za każdym razem jest inaczej, to tak samo w seksie -- z każdą jest inaczej. One są różnymi ludźmi.

Przypuszczam, że są mężczyźni, których obce kobiety nie kręcą w ogóle, nie rozglądają się, nie widzą młodych lasek i dojrzałych dziewczyn wokół siebie.

Co za bzdury. Każdy dziwkarz tak powie, ale nie każdy facet.!

503

Odp: Moralność vs zdrada

Wiesz Vicky, kazdy mierzy wlasna miarka.

Ja nigdy nie mialam problemu z trzymaniem majtek na pupie i do glowy by mi nie przyszlo zdradzac partnera. Takich kobiet, jak i mezczyzn, jak ja, jest sporo. W ich malzenstwach nikt nie musi sie kryc z jakims podwojnym zyciem, bo normalnie w swiecie, go nie prowadzi. No, ale wiadomo, kazdy zlodziej najglosniej krzyczy, ze wszyscy to zlodzieje hmm

504

Odp: Moralność vs zdrada
santapietruszka napisał/a:
vicky85 napisał/a:

Bo w tym konkretnym watku autor oszukuje w sprawach seksu.

Ok, czyli jesli w malzenstwie nie wolno oszukiwac, bo to oznacza brak szcunku, a brak szacunku momentalnie powoduje rozwod - to w sumie dobrze, ze zdradzajacy sie nie ujawniaja. W przeciwnym razie wokol nas nie byloby niemalze zadnych dzieci zyjacych w pelnych rodzinach.

Aha, czyli wolno oszukiwać? I wszyscy zdradzają, tylko o tym nie mówią? big_smile

Chyba logiczne, że oszustwo jest oznaką braku szacunku. Nie tylko w małżeństwie. Ale może mamy inną moralność.

Ta dyskusja zaczyna się robić śmieszna big_smile

Nie jest smieszna. Ja odbieram ja jako ciekawa, choc przewidywalna:) Nie chodzi o moralnosc. Chodzi o relatywizm.

Kazdy wie, ze nie powinno sie oszukiwac. Czy jesli twoje niewidome dziecko spytaloby sie ciebie, czy jest ladne, a byloby okropnie brzydkie, oszukalabys je? Czy gdybys umierala, a nie chciala stresowac dzieci, powiedzialabys im od razu jak krowie na rowie czy bys ich oszukala?

Czy to oznaczalaby brak szacunku? Oszustwo naprawde zawsze oznacza brak szacunku i milosci?

Sytuacja Garego nie jest tak tragiczna, ale mimo wszstko oszustwo w tej konkretnej sytuacji nie moze byc rozpatrywane w tak czarno\bialych barwach. Moralnosc nie ma tu nic do rzeczy.

505

Odp: Moralność vs zdrada
Beyondblackie napisał/a:

Wiesz Vicky, kazdy mierzy wlasna miarka.

Ja nigdy nie mialam problemu z trzymaniem majtek na pupie i do glowy by mi nie przyszlo zdradzac partnera. Takich kobiet, jak i mezczyzn, jak ja, jest sporo. W ich malzenstwach nikt nie musi sie kryc z jakims podwojnym zyciem, bo normalnie w swiecie, go nie prowadzi. No, ale wiadomo, kazdy zlodziej najglosniej krzyczy, ze wszyscy to zlodzieje hmm

Tobie nie przyszlo. Jest takich sporo. Jednak zapewniam, i statystyki stoja za mna murem:) ze wiecej jest wlasnie tch zdradzajacych. A wsrod zdradzajacych przyznaje sie do tego niewielki procent.

Ja nie musze zdradzac, zyjemy w otwartym zwiazku, nie rozliczamy sie z kazdej mysli, niescislosci, czy nawet klamstwa.

506 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2017-09-18 00:19:01)

Odp: Moralność vs zdrada
vicky85 napisał/a:

Kazdy wie, ze nie powinno sie oszukiwac. Czy jesli twoje niewidome dziecko spytaloby sie ciebie, czy jest ladne, a byloby okropnie brzydkie, oszukalabys je? Czy gdybys umierala, a nie chciala stresowac dzieci, powiedzialabys im od razu jak krowie na rowie czy bys ich oszukala?

Czy to oznaczalaby brak szacunku? Oszustwo naprawde zawsze oznacza brak szacunku i milosci?

Widzisz, to relatywizm mamy też inny big_smile big_smile big_smile
Dziecko dla matki jest zawsze najpiękniejsze i nie skłamałabym, mówiąc, że jest ładne... A gdybym umierała, to owszem, przygotowałabym dzieci na tą okoliczność, żeby zaoszczędzić im stresu bardziej niespodziewanego. I byłoby to jak najbardziej oznaką szacunku i miłości z mojej strony...
A gdybym wzięła i umarła, wcześniej ich oszukując, że wszystko w porządku - to właśnie dopiero wtedy poczułyby się oszukane i nieszanowane.

507 Ostatnio edytowany przez vicky85 (2017-09-18 00:25:17)

Odp: Moralność vs zdrada
santapietruszka napisał/a:
vicky85 napisał/a:

Kazdy wie, ze nie powinno sie oszukiwac. Czy jesli twoje niewidome dziecko spytaloby sie ciebie, czy jest ladne, a byloby okropnie brzydkie, oszukalabys je? Czy gdybys umierala, a nie chciala stresowac dzieci, powiedzialabys im od razu jak krowie na rowie czy bys ich oszukala?

Czy to oznaczalaby brak szacunku? Oszustwo naprawde zawsze oznacza brak szacunku i milosci?

Widzisz, to relatywizm mamy też inny big_smile big_smile big_smile

Relatywizm to relatywizm. Jest. Zaraz ci pokaze, ze jest:).

santapietruszka napisał/a:

A gdybym wzięła i umarła, wcześniej ich oszukując, że wszystko w porządku - to właśnie dopiero wtedy poczułyby się oszukane i nieszanowane.

tak sadzisz`? skad wiesz, co wolalyby te dzieci? Wlasnie. Nie wiesz. Dla jednego pewnie bylaby lepsza prawda, dla drugiego prawda bylaby zabojcza. To jest relatywizm.
Nie mozna dokonac wyboru, nie ponoszac jego ciezaru. Dlatego nie mozna krytykowac kogos az tak bardzo zeby psy na nim wieszac (jak tu Garego) i jednoznacznie szufladkowac, bo nie znamy do konca przyczyny sytuacji, w jakiej jest, i przede wszstkim, nie znamy jego zony.

508

Odp: Moralność vs zdrada

to chyba Gary sie zarejestrowal w zenskiej formie, zeby miec poplecznika wink

509

Odp: Moralność vs zdrada

Ale prawda jest często taka, że małżonki udają, że nie wiedzą lub tak bardzo chcą nie wiedzieć...

510 Ostatnio edytowany przez vicky85 (2017-09-18 00:32:19)

Odp: Moralność vs zdrada

"to chyba Gary sie zarejestrowal w zenskiej formie, zeby miec poplecznika"

:9999))) dobre. Choc przyznam, ze nieraz mam takie nieodparte wrazenie, ze ten czlowiek to moje meska wersja... ;p

511

Odp: Moralność vs zdrada
rh72 napisał/a:

Ale prawda jest często taka, że małżonki udają, że nie wiedzą lub tak bardzo chcą nie wiedzieć...


aaa wlasnie tego nie rozumiem. Albo to akceptujesz, i gdy on sie poszedl bawic, ty tez idziesz. A jesli rozpaczasz z tego powodu - to po co z nim jestes?

512

Odp: Moralność vs zdrada

tak sobie czytam Twój wątek Gary, bo ogólnie to fajny z Ciebie facet, jak widzę po wpisach na innych wątkach. Widać, że masz pewną wrażliwość, widać to po sposobie pisania. I dlatego trochę dziwię się i w sumie szkoda mi Ciebie i Twojej żony.

Pominę kwestię, że mam zupełnie inny pogląd na tę sytuację, inaczej postrzegam moralność niż Ty itd. Bo tu nie o tym trzeba pisać. Mnie się nie mieści w głowie, co Ty piszesz, a Ty pewnie nigdy byś nie zrozumiał mnie. Nie bez powodu o tym piszę.
Ludzie są różni. I to normalne, ktoś może oczekiwać wierności, bo sam jej przestrzega, poprzez nią okazując szacunek i jednocześnie oczekuje takiego samego szacunku dla siebie. A inna para może żyć sobie w otwartym związku i być równie szczęśliwa.
Ale wiesz, jaki jest szkopuł? Rozmowa. Otwartość. Szczerość. Już na samym początku związku. Pewne kwestie trzeba obgadać, zorientować się, jakie ktoś ma podejście do życia, oczekiwania itd. Przecież to wiesz Gary.

Najważniejsze jest to, żeby każda osoba trafiła na kogoś o podobnym systemie wartości do swojego, bo inaczej zaczyna się cierpienie.

Nie wiem czemu, ale wyczuwam w Tobie konflikt wewnętrzny. Podświadomie wiesz, że robisz źle, czujesz, że krzywdzisz żonę i nie chcesz mimo wszystko, żeby cierpiała. Masz poczucie winy, stąd ten wątek. Chciałeś usłyszeć od innych, że dobrze robisz, że wybierasz mniejsze zło.

W patową sytuację siebie i ją uwikłałeś na własne życzenie.

Zadam Ci pytanie- po co był ślub?
Bo zakładam, że już wcześniej musiałeś wiedzieć o swoich skłonnościach. Nie każdy jest z natury monogamistą. Jeśli wiedziałeś, że masz problem z wiernością, to mogłeś się nie żenić, ale co jakiś czas zmieniać partnerki, miałbyś urozmaicenie. Albo obgadać z nią to, niektórym by otwarty związek nie przeszkadzał.
O co więc chodziło?
O dzieci? Są ludzie, co mają dzieci bez małżeństw.
O miłość? Sam napisałeś, że wiele razy kochałeś wcześniej, jak i później i że da się kochać więcej niż jedną osobę. Więc raczej z szalonej miłości się nie ożeniłeś.
O ocena społeczna i przymus małżeństwa? To na wsi, napisałeś, że mieszkasz w Krakowie. (też mieszkam w Krk i teraz cieszę się, że nie mam męża tongue bo bym się zastanawiała, czy to nie on po kryjomu ten wątek pisze tongue)
O spokój? Bezpieczeństwo? Codzienne ciepłe obiady itd?
O pozory, że żyjesz jak inni w społeczeństwie?

Któryś z tych powodów musiał zadecydować, ożeniłeś się i moim zdaniem zrozumiałeś, że popełniłeś błąd, ale już było za późno. I żeby nikogo "nie ranić", zdradzasz na boku...


Pytasz, czy można usprawiedliwić zdrady. Z Twojego punktu widzenia tak, a np. już z mojego nie. Twoja żona też uważa, że nie. Widzisz, więc ona ma inne poczucie moralności niż Ty. I czy od wczoraj to wiesz? Jak to jest możliwe, żeby długo z kimś chodzić, potem się z tą osobą ożenić, a wcześniej tego nie wiedzieć?
Jeśli wiedziałeś przed ślubem o różnicach moralności i mimo to ożeniłeś się z myślą, że najwyżej będziesz zdradzać, to postąpiłeś okropnie i to jest niewybaczalne. Nie oceniam Cię przez to, że nie cenisz wierności tak, jak niektórzy. Ale prawda jest taka, że sam doprowadziłeś do tego, że się męczysz, Twoja żona też i że w sumie każdy żyje w ułudzie szczęścia..
Jeśli ona jest Ci wierna, ceni wartości, to Ty swoim zachowaniem niszczyć całe podwaliny jej życia. To jest jak fundament osobowości, który buduje się przez lata, wypracowując różne zachowania, wartości. I pomyśl, że któregoś dnia ktoś nagle mówi, że to wszystko, co przez lata zbudowałeś, ten fundament jest niczym.

Pomyśl sobie, jakbyś się czuł, gdyby ktoś za chwilę zburzył cały świat Twoich wartości, czegoś, co było dla Ciebie najważniejsze (nie mówię tu o wierności, ale pewnie coś innego jest). Albo jakbyś się czuł z myślą, że ktoś się czai, żeby Twój spokojny świat zburzyć.
Bo ona tak teraz czuje. Tak, jest intuicja. Tak, pewnie coś wyczuwa, Nie, nie daje Ci przyzwolenia. Gdyby dawała i lekko na to patrzyła, nie sprawdzałaby Twojego telefonu. Ona teraz jedynie może udawać, że nic nie wie, ale to nie zmienia faktu, że mimo to czuje lęk i rozpacz, choć może tego nie okazuje. Pewnie woli się łudzić... ale niepokój i strach będzie wracać.

Popełniłeś duży błąd wiele lat temu i myślę, że to wiesz. Bo sam się męczysz, szukasz ratunku w zdradach, a także tu na forum, by zagłuszyć wyrzuty sumienia.

Nie wiem, jak Ci pomóc. Mleko się rozlało i teraz każda decyzja spowoduje jakieś cierpienie. Zależy też, ile Twoja żona ma lat. Bo jak sobie wyobrażę moją mamę, to myślę, że by ją zabiła teraz wiadomość o wieloletnich zdradach.. bo to poczucie, że całe życie się zmarnowało, zbudowało na kłamstwach...

Współczuję jej, ale Tobie też. Nie myślałeś, żeby iść na terapię małżeńską lub sam ze sobą? Pogadać z kimś o problemie? Bo problem jest ewidentny

513

Odp: Moralność vs zdrada
vicky85 napisał/a:
rh72 napisał/a:

Ale prawda jest często taka, że małżonki udają, że nie wiedzą lub tak bardzo chcą nie wiedzieć...

aaa wlasnie tego nie rozumiem. Albo to akceptujesz, i gdy on sie poszedl bawic, ty tez idziesz. A jesli rozpaczasz z tego powodu - to po co z nim jestes?

Znowu pytanie nie do mnie... wiem tylko, że tak jest... kobiety wolą się łudzić i mają nawet za złe jak ktoś je obudzi. Sporo takich historii. Może właśnie dlatego, że utrzymują jakąś swoją spójną rzeczywistość i boją się innej? Pewnie więcej tych powodów się znajdzie. I żona Gery'ego nie ma szans iść się pobawić bo nie wie, że tak można... sad Jakby miała to spoko. No problem.

I widzisz Vicky... piszesz, że nie rozumiesz takich kobiet ale właśnie Gary bardzo podobnie się zachowuje... tylko z drugiej strony - tworzy właśnie takie złudzenie i nie powie wprost... broni swojej rzeczywistości bo pewnie, jak ta kobieta, tak mu wygodniej smile

vicky85 napisał/a:

Ja nie musze zdradzac, zyjemy w otwartym zwiazku, nie rozliczamy sie z kazdej mysli, niescislosci, czy nawet klamstwa.

To jest to Vicky. Jeśli masz na myśli ten definicyjnie 'otwarty związek' to jest odpowiedź. Nie zdradzasz bo masz to w umowie z partnerem... nie ma dziwnej ideologii. Z Tobą nikt nie będzie dyskutował na temat uczciwości bo jesteś fair. Nie musisz tworzyć ideologii jakiejś, że to normalne...
Gary tylko wybrał 'mniejsze zło' ale nie mówmy, że 'większe dobro'. Taki niuans. To wybór i rozumiem co on wybrał i że zrobił to świadomie i pewnie rozsądnie. Pyta się o moralność, czyli o coś co oznacza pewne granice (różne dla różnych ludzi, przecież). Więc tutaj przekroczył nie swoje granice... Nie swoje. Tutaj rozsądek to spore wyrachowanie (wyrachowanie jest konieczne, nie łudźmy się, ale granice są aby nie być wykorzystywanym przedmiotowo). Jakby ktoś podeptał jego granice to pewnie by się inaczej zachował. I może twierdzić, że nie chciałby wiedzieć, że ktoś mu je podeptał, jak to ładnie można moją wypowiedź 'rozbroić'. Trafił na ludzi, którzy nie chcą być okłamywani ani siebie okłamywać... Ty przecież piszesz, że tej kobiety na teledysku nie rozumiesz, więc też nie chcesz być okłamywana... To Gary jest OK czy nie?

514

Odp: Moralność vs zdrada
rh72 napisał/a:

Ty przecież piszesz, że tej kobiety na teledysku nie rozumiesz, więc też nie chcesz być okłamywana... To Gary jest OK czy nie?

Nie jest. Nie jest wobec zony. Bo wie, ze zona rozstawilaby go, gdyby sie dowiedziala o zdradach. Woli utrzymac jej szczescie, i swoje, i dzieci, wiec wybiera klamstwo. Wierzy, ze dla dobra wszystkich. On ponosi tego ciezar, ciezar podwojnego zycia (tez je poznalam, i bardzo krotko wytrzymalam). I naprawde moze bardzo kochac zone, ze jest w stanie niesc ten ciezar.

Kinga24 napisał/a:

Ale wiesz, jaki jest szkopuł? Rozmowa. Otwartość. Szczerość. Już na samym początku związku. Pewne kwestie trzeba obgadać, zorientować się, jakie ktoś ma podejście do życia, oczekiwania itd. Przecież to wiesz Gary.
Najważniejsze jest to, żeby każda osoba trafiła na kogoś o podobnym systemie wartości do swojego, bo inaczej zaczyna się cierpienie.
(...)
Bo zakładam, że już wcześniej musiałeś wiedzieć o swoich skłonnościach. Nie każdy jest z natury monogamistą. Jeśli wiedziałeś, że masz problem z wiernością, to mogłeś się nie żenić, ale co jakiś czas zmieniać partnerki, miałbyś urozmaicenie. Albo obgadać z nią to, niektórym by otwarty związek nie przeszkadzał.

Juz samo zalozenie jest zle. Skad mial wiedziec, ze nie jest stworzony do monogamicznego zwiazku, dopoki go nie sprobowal? Byl wierny wiele lat. Nikt maja nascie-20pare lat nie zna tak bardzo dokladnie ani siebie, ani wlasnej seksualnosci. Czasem moze i zna, ale z biegiem lat sie zmienia - on sam i jego seksualnosc. Skad mial wiedziec, ze bedzie niedostateczna ilosc seksu z zona? Moze na samym poczatku byla szczerosc i otwartosc. Podejscie do zycia tez moze mocno, mooooocno ewoluowac. Ja tez nigdy bym jeszcze kilka lat temu nie przypuszczala, ze bedziemy mieli za soba zdrady, godzenie sie, swingowanie, rozstawanie i ostatecznie zajebisty zwiazek z wypracowanymi regulami, ktore nam odpowiadaja. A na poczatku slubowalismy sobie wiernosc (!!!) - yes, we did it.

Zgodze sie natomiast z Toba Kinga, ze  zjakiegos powodu utworzyl Gary ten post. Tak przypuszczam, ze to wlasnie ten ciezar podwojnego zycia. Chec utwierdzenia sie w przekonaniu, ze robi slusznie. Ze jest ok. Ale moze i z jeszcze innego powodu. Nie wiem, nie jestem jego forumowym adwokatem jak co niektorzy probuja insynuowac,p

515

Odp: Moralność vs zdrada
vicky85 napisał/a:
rh72 napisał/a:

Ty przecież piszesz, że tej kobiety na teledysku nie rozumiesz, więc też nie chcesz być okłamywana... To Gary jest OK czy nie?

Nie jest. Nie jest wobec zony. Bo wie, ze zona rozstawilaby go, gdyby sie dowiedziala o zdradach. Woli utrzymac jej szczescie, i swoje, i dzieci, wiec wybiera klamstwo. Wierzy, ze dla dobra wszystkich. On ponosi tego ciezar, ciezar podwojnego zycia (tez je poznalam, i bardzo krotko wytrzymalam). I naprawde moze bardzo kochac zone, ze jest w stanie niesc ten ciezar.

'Może' - tak, jest taka miłość, jest... brzmi tak: nie dam Ci odejść bo ze mną jesteś szczęśliwa a beze mnie nie będziesz. Lepiej Ci ze mną, kobieto / facecie. I jak odejdziesz to ja będę tak cierpiał / ła. Kocham Ciebie. Nie rozumiem, jak możesz być szcześliwy / wa z innym. Albo inaczej - ja nawet rozumiem ale ja NIE preferuję Twojego szczęścia. Ważniejsze jest to tu i teraz. To nasze jest najlepsze. Inne będzie dla Ciebie kiepskie. Przecież jest nam dobrze...

PS. Piszesz o ciężarze ale chyba Gary jasno napisał o tym. Nie ma ciężaru - zaakceptował to ze wszystkimi ewentualnymi lub aktualnymi konsekwencjami. Więc nie chodzi o ciężar... tu naprawdę chodzi o poziom logiczny jego decyzji. Ładnie to ujął - przeszedł te góry i wyszedł na równinę... Przetłumaczę - niósł te ciężary, niósł i zrzucił je już. Jest 'wolny' i ma postawę, którą chce nawet bronić i mówić o moralności. Za daleko zaszedł - nie wróci już...

516

Odp: Moralność vs zdrada

no tak, masz racje, rzeczywiscie bardziej jest tak jak ty piszesz: niosl, niosl, ale zrzucil - bo albo musialby sie przyznac, albo przestac byc erotomanem. Ale przejsc przez zycie z takim ciezarem\brzemieniem tajemnicy\oszustwa - no nie wiem, ja bym nie dala rady. Ale chyba dobrze zrobil, to byl jego sposob na przezycie. Czy nie?
Rzeczywiscie niepotrzebnie do tego ta cala ideologia, troche szukanie dziury w calym. Bo jesli jest dobrze, to po co tyle rozstrzasac o tym na forum? Wiec moze jednak nie do konca ten ciezar zrzucil. Nie wiem, jest taka godzina, ze juz niczego nie wiem poza tym, ze powinnam spac, a nie moge:p A ty dlaczego nie spisz?

517 Ostatnio edytowany przez rh72 (2017-09-18 01:52:53)

Odp: Moralność vs zdrada

smile Ja mam poprzestawiany czas... noc jest dla mnie porą najlepszej wydajności jeśli się załapię na odpowiedni rytm. smile Mam taką pracę, że mogę odespać i potem... wtedy jestem dostępny tylko na spotkania a te organizuję po prostu później. Same zalety big_smile Ideologia taka... lol tongue

518

Odp: Moralność vs zdrada
rh72 napisał/a:

smile Ja mam poprzestawiany czas... noc jest dla mnie porą najlepszej wydajności jeśli się załapię na odpowiedni rytm. smile P

Aaaacha:p

rh72 napisał/a:

smile Mam taką pracę, że mogę odespać i potem...

Yhmmmmmymmm

rh72 napisał/a:

smile  jestem dostępny tylko na spotkania : tongue

Oookey....

rh72 napisał/a:

smile Ideologia taka... lol tongue

Juz wiem - pracujesz w agencji towarzyskiej! (;p) Bingo?:)

519

Odp: Moralność vs zdrada

Gorzej... bo w mafii tongue Ciekawe, czy zgadniesz w której? tongue

520

Odp: Moralność vs zdrada
Snake napisał/a:

Gary, zapytam o coś na poważnie, bo serio nie wiem. W życiu miałem tylko jedną kobietę więc nie wiem. To jest jakaś różnica? Bo mnie laikowi zawsze wydawało się, że dziura, to dziura? Czy chodzi o otoczke?

Snake, sukinkocie tongue Rozbroiłeś mnie. big_smile Chyba najciekawszy wpis w tym temacie! lol Szacun...

Posty [ 456 do 520 z 902 ]

Strony Poprzednia 1 6 7 8 9 10 14 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Moralność vs zdrada

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024