Moralność vs zdrada - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Moralność vs zdrada

Strony Poprzednia 1 5 6 7 8 9 14 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 391 do 455 z 902 ]

391

Odp: Moralność vs zdrada

To będzie totalny offtop tego wątku... który już dawno winien był się zakończyć. Ale okej smile możemy dalej analizować życie i może się czegoś nauczę?


O empati...    Rozumiem ludzi, słucham ich, nie krytykuję i nie ewangelizuję, choć kto chce to słucha (jak Wy). Idę prostą drogą, podejmuję decyzje bez emocji, bardzo często decyzje intuicyjne, czasem bardziej niż logiczne, a działania jakie z tych decyzji wynikają po prostu realizuję. Jeśli się pomylę, to wycofuję się z tego. To jest prosta droga. Bezlitosna i dla mnie i dla wszystkich innych. Na tym polega empatia, że jesteśmy równi -- ja oraz wszyscy inni których moje działania dotykają. To sprawiedliwe. Wybieram rozwiązania dobre dla wszystkich, nie zawsze łatwe i bezbolesne -- w szczególności dla mnie samego. Moja empatia to nie żal, że żona czułaby się skrzywdzona moim postępowaniem, ale stwierdzenie, że gdybym był swoją żoną to bym swoje postępowanie zrozumiał. Również moja córka gdyby wybrała być prostytutką to bym to zaakceptował, zrozumiał, zapytał dlaczego tak a nie inaczej zrobiła. Inne pojmowanie empatii, wiem... ale niektórzy taką właśnie empatię mają, kobiety też.


O zdradzie... Zdrada to jest decyzja, wybór. W tym wątku chodziło mi tylko o balans pomiędzy wiernością a dostępnością seksu w małżeństwie, czyli koszt wierności jako mini-gwałt na żonie w postaci wymuszonego choć trochę seksu.


O bliskości... Bliskość z żoną mam, z wyłączeniem tego, że nie jesteśmy przyjaciółmi; przyjaciółmi w takim sensie, że nie mogę jej o wszystkim mówić. To normalne, taka kompozycja charakterów. NIE wierzę, że Wy wszystko możecie między sobą mówić.


O kobietach... Lubię kobiety, a one lubią mnie. Znałem kilka bardzo blisko i poznanie ich świata było cudowną wycieczką. Nie patrzę na kobiety jak na obiekty seksualne, ale kompletnie nie mam hamulca w głowie jeśli chodzi o seks -- jak mnie któraś ukłuje igiełką pożądania, to z całą świadomością i bez cienia wątpliwości wiem, że chciałbym "ją mieć" (tak enigmatycznie, aby o seksie nie pisać) i gdyby się oddała, to .... Uczucie pożądania jest czyste i szlachetne, kryształowe, naturalne. Pożądanie to co innego niż podniecenie. Nie chodzi o to, że gościowi "stanie", bo zobaczył panią w mini, ale o niefizyczne uczucie pożądania (! tak to w środku jest, duchowe, to nie miłość, to nie zauroczenie). NIE flirtuję, nie podrywam, nie żartuję seksualnie, żadnych granic nie przekraczam. Z kobietami rozmawiam całkiem swobodnie, ale nie jestem tym panem, co w towarzystwie gra pierwsze skrzypce i flirtuje i podrywa i piórka stroszy.




viki napisał/a:

W przypadku Garego nie sadze, by mial ochote ich dociekac na forum.


Nie ma czego dociekać.




Zreszta (a wiem co pisze) pomiedzy zwyklymi fanami seksu z wysokim testosteronem a klasycznymi seksoholikami na terapii nie widze czesto roznicy przez dlugi czas. Naprawde potrzeba czasu, zeby wiedziec: dlaczego on to robi.


Nie wiem co znaczy wysoki testosteron? Może lepsza erekcja? Częściej chce? Kto to seksoholik? Nie mam dziwnych fantazji seksualnych czy fetyszy, nie rozróżniam małych czy dużych piersi, nie kwalifikuję kobiet pod względem wyglądu. Zwykła dziewczyna może być bardziej pociągająca niż super-seks-bomba, bo "pan Bóg obdarzył" tę dziewczynę naturalną harmonijną kobiecą urodą, jest jak posąg spod ręki artysty.
Nie mam doła po seksie z prostytutką, nie zdarzyło mi się żałować. To jest rozładowanie jakiejś tam energii, której nie tłumię w sobie. Prostytutka nie różni się od innych kobiet, rozmawiam z nią tak samo jak z kobietami w innych okolicznościach. Oddaje się za pieniądze, ale potem nie można odróżnić czy to seks z poderwaną sąsiadką, czy młodą laską z dyskoteki, czy koleżanką z klasy lub pracy na wspólnej imprezie. Prostytucja to jedyna opcja aby mieć seks i nie oszukiwać kobiet (*). Towarzyszą temu różne złe zjawiska -- nieuczciwe zagrania, albo że się jednak nie oddała szczerze.


(*) tak wiem, żona jest oszukiwana wg waszych kryteriów, ALE wg moich kryteriów po prostu mam tylko seks poza związkiem. Tak, wiem, że ślubowałem wiernośc, a tej przysięgi nie dochowałem, ALE mógł ktoś chociaż małym druczkiem dopisać to wszystko co w tym wątku omawiamy. Z drugiej strony jak ona mi wbija szpilę, to jest nieuczciwa względem mnie, ale w sumie jest człowikiem i ma słabości i tak się jej zdarza, a ja jako mąż ten ból przetrawię jak organizm toksyny.

Zobacz podobne tematy :

392

Odp: Moralność vs zdrada

Gary, napisze prosto, nie rozumiesz co to empatia. Masz kompletnie wyizolowany obraz swiata, w ktorym kazdy ma taka game emocji jak Ty- czyli zadna. Z przerazeniem czyta sie Twoje wynurzenia.

393 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2017-08-24 12:31:40)

Odp: Moralność vs zdrada
Gary napisał/a:

O empati...    Rozumiem ludzi, słucham ich, nie krytykuję i nie ewangelizuję, choć kto chce to słucha (jak Wy). Idę prostą drogą, podejmuję decyzje bez emocji, bardzo często decyzje intuicyjne, czasem bardziej niż logiczne, a działania jakie z tych decyzji wynikają po prostu realizuję. Jeśli się pomylę, to wycofuję się z tego. To jest prosta droga. Bezlitosna i dla mnie i dla wszystkich innych. Na tym polega empatia, że jesteśmy równi -- ja oraz wszyscy inni których moje działania dotykają. To sprawiedliwe. Wybieram rozwiązania dobre dla wszystkich, nie zawsze łatwe i bezbolesne -- w szczególności dla mnie samego. Moja empatia to nie żal, że żona czułaby się skrzywdzona moim postępowaniem, ale stwierdzenie, że gdybym był swoją żoną to bym swoje postępowanie zrozumiał. Również moja córka gdyby wybrała być prostytutką to bym to zaakceptował, zrozumiał, zapytał dlaczego tak a nie inaczej zrobiła. Inne pojmowanie empatii, wiem... ale niektórzy taką właśnie empatię mają, kobiety też.

Nie Gary. Nie na równości opiera się empatia i nie na równości ona polega. Niestety, w ogóle nawet się do pojęcia empatii nie zbliżyłeś. Dla ciebie to konstrukt abstrakcyjny i nie do ogarnięcia. Jesteś zamknięty na wczucie się w skórę drugiego człowieka. Jesteś WEWNĄTRZ siebie, w swoich potrzebach. Nie potrafisz wyjść poza swój świat. Nie potrafisz przyjąć, że twoja żona czuje inaczej niż ty. Nie jesteś zainteresowany jej odczuciami. Empatia to zrozumienie odczuć i emocji innych osób zamiast liczenia na to, że inni zrozumieją twoje.
Brakuje tobie uczuć do żony. Takich prawdziwych, które pozwolłyby tobie ją CHRONIĆ przed krzywdą. Twoje uczucia to raczej efekt sumaryczny ilości doznań w rodzaju "jest mi z nią dobrze". Ale to nie wystarcza, żeby ją chronić przed krzywdą zdrady, której to krzywdy nomen nomen pojąć nie potrafisz. Nie potrafisz wyjść poza swoje WNĘTRZE tak, aby rozszerzyć swój odbiór o coś, co jest poza tobą.
To, co prezentujesz jako empatia jest jej zaprzeczeniem. Bycie wewnątrz i liczenie, że to inni dostosują się do tego, co wewnątrz ciebie to egocentryzm.

Zgadzam się z Blackie, że twoje wynurzenia są przygnębiającym obrazem.
Dodam od siebie, że zaburzonego, chorego umysłu.

394

Odp: Moralność vs zdrada

Cała nadzieja, że świat jest sprawiedliwy. I dla Was i dla mnie.

395 Ostatnio edytowany przez serdeczna (2017-08-24 14:02:31)

Odp: Moralność vs zdrada
Gary napisał/a:

Cała nadzieja, że świat jest sprawiedliwy. I dla Was i dla mnie.

W piekle to Ciebie będą dymać tongue A tam Twój rodzaj empatii na pewno jest dobrze znany big_smile

396 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2017-08-24 14:06:09)

Odp: Moralność vs zdrada
Gary napisał/a:

Cała nadzieja, że świat jest sprawiedliwy. I dla Was i dla mnie.

Akurat nie wierzę w coś takiego jak sprawiedliwy świat, karma itp. Bo to by oznaczało, że twoja żona "zasłużyła" sobie na takiego męża. Podobnie zresztą jak inne ofiary złych ludzkich postępków albo wypadków, przypadków.
Ludziom czasami pomaga wiara, że sprawcę krzywdy spotka kara, ale to tylko życzeniowe myślenia, które jest tobie Gary bliskie.

397

Odp: Moralność vs zdrada
summerka88 napisał/a:

Akurat nie wierzę w coś takiego jak sprawiedliwy świat, karma itp. Bo to by oznaczało, że twoja żona "zasłużyła" sobie na takiego męża.

Moja żona była dobra i zasłużyła na takiego męża jak ja. A może była zła i zasłużyła na takiego męża jak ja. Widzisz? W obu przypadkach zasłużyła. A ja zasłużyłem na taką żonę jak ona. Nasze losy są splecione i tak musi być. Wciąż wierzę, że świat jest doskonały, czyli dokładnie taki jaki powinien być.

398

Odp: Moralność vs zdrada
Gary napisał/a:
summerka88 napisał/a:

Akurat nie wierzę w coś takiego jak sprawiedliwy świat, karma itp. Bo to by oznaczało, że twoja żona "zasłużyła" sobie na takiego męża.

Moja żona była dobra i zasłużyła na takiego męża jak ja. A może była zła i zasłużyła na takiego męża jak ja. Widzisz? W obu przypadkach zasłużyła. A ja zasłużyłem na taką żonę jak ona. Nasze losy są splecione i tak musi być. Wciąż wierzę, że świat jest doskonały, czyli dokładnie taki jaki powinien być.

Gdybyś ZNÓW nie wyciął kawałka mojej wypowiedzi, która pasuje pod twoje tezy, to powyższe nie do końca miałoby sens. Bo cóż doskonałego jest w wojnach, gwałtach, mordach, gdzie człowiek drugiemu człowiekowi czyni taki los. Tak też jest w zdradzie, to człowiek człowiekowi czyni świństwo. To człowiek wykorzystuje zaufanie drugiego, jego wiarę w uczciwość, jego zdolność do troski, dbałości i ochrony zamiast perfidnego oszukiwania. Zaufanie to ryzyko. Czasami inwestuje się je w niewłaściwych ludzi. Na końcu ma się wówczas wrażenie, że zmarnowało się czas, życie, że ktoś sobie zakpił z czyjegoś zaangażowania i wykorzystał wiarę. Oby to nie stało się udziałem twojej żony. Prawda nie zawsze jest dobra, ale trzeba zdawać sobie sprawę, że za niektórymi prawdami stoi człowiek, który z oszustwa, nieuczciwości i nielojalności zrobił sobie sposób na wygodne życie.

399

Odp: Moralność vs zdrada

http://www.demotywuje.pl/photos/3792_1392025828.jpg

400 Ostatnio edytowany przez truskaweczka19 (2017-08-25 04:02:44)

Odp: Moralność vs zdrada
santapietruszka napisał/a:
Gary napisał/a:

Wuwus, to niech tylko Gary poczeka az zonka sie dowie...

No to będzie miała problem... W imię miłości będę musiał żonie pomóc. W szczególności dać wolność do odejścia, bo prawdziwa miłość daje wolność -- wolność opuszczenia nas jeśli tej drugiej osobie tak będzie lepiej. Może znajdzie sobie jakiegoś drania albo piwopijcę który będzie wierny. A może jakiś dobry kolega z dawnych lat? Oby nie miał paskudnego charakteru... Hmm... a może jakiś bogacz i biznesmen? :) :) Oby tylko nie oglądał się "za babami"... W życiu każdego przychodzi czas na łzy...

Gary, podoba mi się nieraz Twoje podejście do różnych tematów, ale tu to pojechałeś po całości. Totalny brak szacunku do własnej żony. Uważasz, że jesteś najlepszym, co jej się w życiu trafiło? Obyś się na tym myśleniu nie przejechał i to szybciej niż Ci się wydaje... nic dziwnego, że nie widzisz nic złego w oszukiwaniu jej, skoro jest dla Ciebie kimś tak mało waznym, że nawet na szacunek nie zasługuje... i nie pieprz o jakiejś tam uduchowionej miłości, przyznaj lepiej wprost - teść bogaty czy inne względy Cię przy niej trzymają?

Zgadzam sie. Ta wypowiedz Garego jest straszna. No i jak sam pisze seksu u nich wcale nie jest malo, nie jest tak ze zona ciagle mu odmawia. Dlatego to nie jest sytuacja ze zona ignoruje jego potrzeby o czym pisza tutaj inni faceci i co faktycznie jest trudne i powoduje frustracje. Tutaj jest inaczej Gary raczej ma taki charakter, nie wystarcza mu seks z jedna kobieta moglaby stanac na glowie a i tak by ja zdradzal a to jest straszne i na pewno jest brakiem szacunku wobec niej... Zwlaszcza ze ona nie chciala zyc w zwiazku otwartym i Gary pewnie w codziennym zyciu mowi jej ze jest dla niego jedyna i klamie. Nie umie powiedziec wprost no co to innego jak nie tchorzostwo. Zona nie zaniedbuje go wiec smutne tym iwybardziej ze jest oszukiwana. Do tego narcystycznie twierdzi ze lepszego od niej nie znajdzie .. co za facet...

Wedlug mnie od spania z innymi kobietami tak jak piszecie jeszcze gorszy jest brak uczciwosci. Jezeli obiecywalo sie wiernosc a zmienia sie zdanie niezaleznie od powodu to powinno uczciwie powiedziec ze bedzie sie zdradzac. Ona powinna wiedziec z kim jest zwiazana, nie byc oszukiwana. Tak jak ona chociaz niech uczciwie powie, ze stracila ochote na seks. Brak szczerosci jest najgorszy.

Skoro juz pisaliscie o zawieraniu umowy to porownajmy to tak ludzie sa razem lub wzieli alub obiecali sobie milosc, wiernosc. Jezeli np jednak cos sie zmienia i wiemy ze jednak nie chcemy wiernosci czyli chcemy zmienic umowe to powiedzmy o tym. Inaczej wychodzi na to ze rzucamy slowa na wiatr i jestesmy tchorzami. Jezeli ona nie ma ochoty na seks calkowicie zmienia sie w tej sferze niech tez powie wprost o co chodzi a nie udaje ze nie ma problemu. Wtedy zycie byloby prostsze bardziej uporzadkowane i ludzie raczej szczesliwsi mowiac o swoich potrzebach. Nie zawsze wszystko da sie latwo rozwiazac ale lepsze to niz chodzenie po prostytutkach i narazanie siebie i takze zony na choroby bo niestety ryzyko jest duze a na pewno latwiej zarazic sie tam niz u dentysty.

401

Odp: Moralność vs zdrada

Wreszcie jakiś facet to zrozumiał wink
Gary niestety nie...

rh72 napisał/a:

http://www.demotywuje.pl/photos/3792_1392025828.jpg

402

Odp: Moralność vs zdrada

Moim zdaniem jesteś socjopatą....sprytnym i przebiegłym. Nieuczciwe działania i żerowanie na innych uchodzą Ci jak narazie na sucho z racji tego, że często najprawdopodobniej bywasz czarujący. Wtapiasz się w społeczeństwo i pewnie uchodzisz za człowieka  sukcesu czy innego szczęściarza. Nie potrafisz się zakochać, jesteś tylko zdolny do współżycia seksualnego. Jesteś w stałym związku, ale w rzeczywistości udajesz lojalność, miłość czy silne przywiązanie....może nawet czujesz sentyment dla niektórych osób. Aha masz jednego partnera, aby mieć dzieci, jak też przykrywkę dla bycia porządnym.

403 Ostatnio edytowany przez dobrakobieta90 (2017-08-26 18:37:53)

Odp: Moralność vs zdrada
alcybiades napisał/a:

Moim zdaniem jesteś socjopatą....sprytnym i przebiegłym. Nieuczciwe działania i żerowanie na innych uchodzą Ci jak narazie na sucho z racji tego, że często najprawdopodobniej bywasz czarujący. Wtapiasz się w społeczeństwo i pewnie uchodzisz za człowieka  sukcesu czy innego szczęściarza. Nie potrafisz się zakochać, jesteś tylko zdolny do współżycia seksualnego. Jesteś w stałym związku, ale w rzeczywistości udajesz lojalność, miłość czy silne przywiązanie....może nawet czujesz sentyment dla niektórych osób. Aha masz jednego partnera, aby mieć dzieci, jak też przykrywkę dla bycia porządnym.

Psychopaci podobnie jak osoby uzależnione nie posiadają uczuć wyższych i wartości. To czym się różnią psychopaci od osób uzależnionych to nieodczuwanie strachu.
Gary, boisz się, że Twoja nieuczciwość, perfidia i nielojalność wyjdą kiedyś na światło dzienne i tylko ignorujesz strach? Czy w ogóle nie odczuwasz strachu?

404

Odp: Moralność vs zdrada

Myślę, że Gary rozdzielił 2 sfery i konsekwentnie się tego trzyma... Po prostu. Miłość łączy się z seksem i wtedy seks jest lepszy. W drugą stronę to nie działa ale co dziwne seks jest nie tyle lepszy, wg mnie, ale 'inny'? Jest sfera związku i odpowiedniego w nim konformizmu i sfera jego osobista jako jednostki. Jeśli dalej nie przenosi swojego zainteresowania emocjonalnego poza związek to pewnie (moje podejrzenie) uważa, że realizuje się jako jednostka nie naruszając w najprostszy sposób porozumienia i zgody w związku. Gary traktuje to jako lifehack który wg niego działa bo mu się sprawdza. I sfera osobista i sfera małżeństwa ma się dobrze. Wie, że MOŻE zapłaci za to kiedyś jednak liczy się z tym i kalkuluje, że jego aktualny zysk jest wyższy. Do tego pewnie przemyślał, że jest w stanie 'udźwignąć' konieczność utrzymania tajemnicy do końca życia i co dziwne... Gary, dobrze myślę?... ale Ty uważasz, że dzięki takiemu zachowaniu nie tyle jest status quo ale Twój związek ma się o wiele lepiej nawet. Choroba weneryczna? Tak... tylko znowu te ryzyko i prawdopodobieństwo, które, przy pewnych zabezpieczeniach, już można bagatelizować. I jest inna sfera, o którą się tutaj rozchodzi. Sfera komfortu i wyborów żony Gary'ego. Gary uważa, że zapewnia jej komfort więc jest OK. To czego nie zapewnia to wybór. A jeśli nie dajesz komuś wyboru to ten ktoś jest jakby Twoim więźniem a to już niefajne. Tu Gary ocenił ryzyko chęci wyzwolenia kobiety z takiej sytuacji jako wysokie i tu nie chce ryzykować...
Więc tyle obszarów 'zabezpiecza' swoim postępowaniem a jeden jest 'kosztem' do zniesienia. O 'koszcie' potępienia społecznego nie piszę, gdyż to chyba jasne, że tutaj anonimowość go minimalizuje... Postawa do zrozumienia. Jednak, Gary, ja nie chciałbym być jakkolwiek na Twoim miejscu smile Chociaż od strony faceta może to być pociągająca ideologia tongue

PS. Gary nie jest psychopatą czy socjopatą - on nie odrzuca pewnych emocji, on się z nimi 'pogodził' i 'zaakceptował' czyli skutecznie zmniejszył ich impakt na psychę. Podobnie, jak osoba samotna jest w stanie pogodzić się z nie zawsze chcianą samotnością i być dalej szczęśliwa... To widać, znowu wg mnie, bo by tej dyskusji nie ciągnął i nie zaczynał. Nie sądzę, że aż tak się nudzi albo aż tak nie rozumie swojego postępowania... no może ciut ciągot wyczuwam do tzw. chęci włożenia kija w mrowisko.

405 Ostatnio edytowany przez dobrakobieta90 (2017-08-26 21:03:41)

Odp: Moralność vs zdrada
rh72 napisał/a:

PS. Gary nie jest psychopatą czy socjopatą - on nie odrzuca pewnych emocji, on się z nimi 'pogodził' i 'zaakceptował' czyli skutecznie zmniejszył ich impakt na psychę. Podobnie, jak osoba samotna jest w stanie pogodzić się z nie zawsze chcianą samotnością i być dalej szczęśliwa... To widać, znowu wg mnie, bo by tej dyskusji nie ciągnął i nie zaczynał. Nie sądzę, że aż tak się nudzi albo aż tak nie rozumie swojego postępowania... no może ciut ciągot wyczuwam do tzw. chęci włożenia kija w mrowisko.

Rh72, ludzie są w stanie "pogodzić się" z każdą emocją. I robią to. Każdy, albo niemal każdy w swoim związku przechodzi znudzenia, kryzysy, chciałby spróbować czegoś innego i z kimś innym. Ale część ludzi tego nie robi. Godzą się ze swoimi emocjami. Godzą się na niezrealizowane pragnienia i żal, który czują, bo chcieliby więcej, ale skoro zdecydowali się na związek i życie z drugą osobą, to wygrywają u nich uczucia i wartości. Może więc nie o emocje chodzi, ale o uczucia. Uczucia są w przeciwieństwie do emocji kierowane do kogoś. Do kogo Gary ma uczucia. O kogo dba? Tylko o siebie. On nie ma uczuć do nikogo. Inna sprawa, że ominąłeś temat wartości, których Gary także nie ma. Z pewnością nie są dla niego wartościami szczerość, uczciwość, lojalność. Dla niego iczy się tylko kopulacja. To człowiek, którego myśli i pragnienia kręcą się wokół jednego.

406

Odp: Moralność vs zdrada

Uczucia i emocje... Wiesz co? Pomyślę o rozróżnianiu. Mi się wydaje, że kobiety pewnie to lepiej odróżniają. Facet może lepiej odróżni ryzyko i szansę... Ale ja piszę, że Gary ma uczucia i emocje. Może być egoistą ale nie psychopatą... o to mi chodzi.

407 Ostatnio edytowany przez dobrakobieta90 (2017-08-26 21:32:57)

Odp: Moralność vs zdrada
rh72 napisał/a:

Uczucia i emocje... Wiesz co? Pomyślę o rozróżnianiu. Mi się wydaje, że kobiety pewnie to lepiej odróżniają. Facet może lepiej odróżni ryzyko i szansę... Ale ja piszę, że Gary ma uczucia i emocje. Może być egoistą ale nie psychopatą... o to mi chodzi.

Pomogę Ci z rozróżnieniem emocji od uczuć
EMOCJA - subiektywny stan psychiczny, uruchamiający priorytet dla związanego z nią programu działania. Odczuwaniu emocji towarzyszą zwykle zmiany somatyczne, ekspresje mimiczne i pantomimiczne oraz specyficzne zachowania.
UCZUCIA - CECHY: 1. adresowane (zawsze mają obiekt), 2. tendencja do werbalizowana, 3. względnie trwałe, (odmienne od emocji), 4. wyznaczają gotowość działania na rzecz obiektu uczuć (troska, wsparcie, szkoda lub strata)


Też myślę, że to nie jest psychopata, ale seksoholik, który dla bzykanka sprzeda żonę, dzieci. Nie dosłownie, oczywiście big_smile Jak się wyda to najwyżej nie będzie miał "przykrywki", ale dalej będzie mógł dupczyć. To chory człowiek.

408

Odp: Moralność vs zdrada

Dzięki, definicyjnie nie zwróciłem na to nigdy uwagi... Racja. Może też tak, ze emocja jest czymś pierwotnym co jest uruchamiane sytuacją i służy do upraszczania decyzji i samego świata a uczucie czymś bardziej co komplikuje ten świat big_smile Dobra, dobra... dzięki za info, doceniam i się uczę... a tu emocjonalnie upraszczam aby sobie nie tyle uczuciowo co logistycznie ze światem radzić smile

Czyli pisz po prostu - drań big_smile

409 Ostatnio edytowany przez dobrakobieta90 (2017-08-26 21:46:49)

Odp: Moralność vs zdrada
rh72 napisał/a:

Czyli pisz po prostu - drań big_smile

Może być i drań big_smile To kwestia nazewnictwa. Ważne, żeby nie natknąć się na takiego "drania" w życiu.

410

Odp: Moralność vs zdrada

Cytuję...

(Glass, Wright, 1985). Ku swojemu zdziwieniu odkryli oni, że stopień satysfakcji z małżeństwa nie wpływa na prawdopodobieństwo dopuszczenia się zdrady przez mężczyznę. Aż 56% mężów, którzy mieli romans, oceniało swoje małżeństwo, jako "bardzo szczęśliwe".

Jeśli robisz sobie na boku przyjemność, to rób ja na swoją odpowiedzialność. .... Jeżeli zdecydowałeś się na seks, no to zrób to, weź to, co ci potrzeba i albo porzuć swojego partnera, albo wzmocnij się na tyle, żebyś wrócił do swojego partnera i potrafił rozwiązać swój problem,.... Jeśli ktoś coś robi świadomie, niech weźmie za to odpowiedzialność, ale wtedy niech ma z tego frajdę, bo w końcu po to to robi.

Na ogół zadowolenie z małżeństwa wykazuję tendencje spadkową wraz z upływem czasu. Jak dowiodły badania, jedynym wyjątkiem od reguły, była sytuacja, gdy mężczyzna nawiązywał kontakty pozamałżeńskie. W przeciwieństwie do innych ci mężczyźni byli wyjątkowo zadowoleni ze swoich małżeństw przez cały okres ich trwania.

W analizach mojej osobowości mam tę przewagę ,że wiem jak jest naprawdę. Przeżyłem piękne miłości, przyjaźnie, zauroczenia, pożądania, być może takie jakich wielu ludzi przez całe życie nie doświadczy. Dedykuję ten wątek wszystkim, którzy czują, że coś im w życiu brakuje, ale do końca nie wiedzą czego.

411

Odp: Moralność vs zdrada
Gary napisał/a:

Na ogół zadowolenie z małżeństwa wykazuję tendencje spadkową wraz z upływem czasu. Jak dowiodły badania, jedynym wyjątkiem od reguły, była sytuacja, gdy mężczyzna nawiązywał kontakty pozamałżeńskie. W przeciwieństwie do innych ci mężczyźni byli wyjątkowo zadowoleni ze swoich małżeństw przez cały okres ich trwania.

A ich żony?

412

Odp: Moralność vs zdrada
santapietruszka napisał/a:
Gary napisał/a:

Na ogół zadowolenie z małżeństwa wykazuję tendencje spadkową wraz z upływem czasu. Jak dowiodły badania, jedynym wyjątkiem od reguły, była sytuacja, gdy mężczyzna nawiązywał kontakty pozamałżeńskie. W przeciwieństwie do innych ci mężczyźni byli wyjątkowo zadowoleni ze swoich małżeństw przez cały okres ich trwania.

A ich żony?

Na żonach badań nie prowadzili tongue

413

Odp: Moralność vs zdrada
Gary napisał/a:

W analizach mojej osobowości mam tę przewagę ,że wiem jak jest naprawdę. Przeżyłem piękne miłości, przyjaźnie, zauroczenia, pożądania, być może takie jakich wielu ludzi przez całe życie nie doświadczy. Dedykuję ten wątek wszystkim, którzy czują, że coś im w życiu brakuje, ale do końca nie wiedzą czego.

Przeżyłeś co najwyżej miłostki, natomiast nie przeżyłeś miłości smile
Z takim zatwardziałym sercem (jak twoje) to niemożliwe chociaż otrzeć się o miłość.

414 Ostatnio edytowany przez Gary (2017-08-26 23:40:42)

Odp: Moralność vs zdrada
dobrakobieta90 napisał/a:

Psychopaci podobnie jak osoby uzależnione nie posiadają uczuć wyższych i wartości. To czym się różnią psychopaci od osób uzależnionych to nieodczuwanie strachu.

No i już zepsułaś zabawę, jakby spaliłaś kawał. Teraz muszę dopasować odpowiedź tak, aby nie wyjść na psychopatę, ale nie zrobię tego, powiem prawdę.



Gary, boisz się, że Twoja nieuczciwość, perfidia i nielojalność wyjdą kiedyś na światło dzienne i tylko ignorujesz strach? Czy w ogóle nie odczuwasz strachu?

Pewnie że odczuwam strach. Nie ignoruję strachu. Tak to jest w życiu, że strach się czuje, przeżywa, a działać trzeba. Romans jest niebezpieczny, ale seks u prostytutki to godzina lub dwie przebywania po drugiej stronie lustra u Alicji w krainie czarów.


rh72 napisał/a:

Myślę, że Gary rozdzielił 2 sfery i konsekwentnie się tego trzyma... Po prostu. Miłość łączy się z seksem i wtedy seks jest lepszy. W drugą stronę to nie działa ale co dziwne seks jest nie tyle lepszy, wg mnie, ale 'inny'?

Wg mnie miłość ma niewiele wspólnego z seksem. Zauroczenie + seks to mieszanka wybuchowa. Porządanie + seks to mieszanka wybuchowa. Sam seks "techniczny" to jak masaż wyładowujący erotycznie, orgazm z kobietą, wartość sama w sobie.



Gary traktuje to jako lifehack który wg niego działa bo mu się sprawdza. I sfera osobista i sfera małżeństwa ma się dobrze. Wie, że MOŻE zapłaci za to kiedyś jednak liczy się z tym i kalkuluje, że jego aktualny zysk jest wyższy. Do tego pewnie przemyślał, że jest w stanie 'udźwignąć' konieczność utrzymania tajemnicy do końca życia i co dziwne... Gary, dobrze myślę?... ale Ty uważasz, że dzięki takiemu zachowaniu nie tyle jest status quo ale Twój związek ma się o wiele lepiej nawet.

Zgadzam się z tym, przy czym nie czuję, abym musiał "dźwigać ciężar tajemnicy", albo "kalkulować zyski i straty". Zob cytat wyżej -- jak masz cierpieć, to nie zdradzaj.




Sfera komfortu i wyborów żony Gary'ego. Gary uważa, że zapewnia jej komfort więc jest OK. To czego nie zapewnia to wybór. A jeśli nie dajesz komuś wyboru to ten ktoś jest jakby Twoim więźniem a to już niefajne.

Większość mężów jest pod pantoflem żony, więc to jest dopiero niewola. Druga niewola to wyłączność seksualna. Wszędzie są różne ograniczenia.


Jednak, Gary, ja nie chciałbym być jakkolwiek na Twoim miejscu smile Chociaż od strony faceta może to być pociągająca ideologia tongue

Ty decydujesz gdzie chcesz być.


on nie odrzuca pewnych emocji, on się z nimi 'pogodził' i 'zaakceptował' czyli skutecznie zmniejszył ich impakt na psychę.

Jak emocje rządzą myśleniem, to można popełniać błędy, a oprócz tego "zryć sobie psychę". Ale cytat wyżej -- jak masz cierpieć, to nie zdradzaj.


dobrakobieta90 napisał/a:

Każdy, albo niemal każdy w swoim związku przechodzi znudzenia, kryzysy, chciałby spróbować czegoś innego i z kimś innym. Ale część ludzi tego nie robi. Godzą się ze swoimi emocjami. Godzą się na niezrealizowane pragnienia i żal, który czują, bo chcieliby więcej,

Jak smutno to brzmi. Przykro mi że ludzie cierpią. A mieli być szczęśliwi. To aż boli, prawda?



ale skoro zdecydowali się na związek i życie z drugą osobą, to wygrywają u nich uczucia i wartości.

Acha! Tylko gromadzą w sobie negatywne uczucia względem drugiej osoby i relacja się wypacza.


Do kogo Gary ma uczucia. O kogo dba? Tylko o siebie. On nie ma uczuć do nikogo.  Z pewnością nie są dla niego wartościami szczerość, uczciwość, lojalność. Dla niego iczy się tylko kopulacja. To człowiek, którego myśli i pragnienia kręcą się wokół jednego.

A inni jak często myślą o seksie?
Jestem szczery, uczciwy, lojalny, empatyczny. Oprócz tego lubię seks.
Dbam o wszystkich wokół mnie.

415 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2017-08-26 23:40:27)

Odp: Moralność vs zdrada

Gary, czy Ty widzisz teraz niebiesko na białym swój egocentryzm? O czym to badanie? o zadowoleniu facetów z małżeństwa.. A zadowolenie żony?
Myślisz że zadowolony facet=zadowolona żona?
Nawet jak Ona nie wie- to uwierz, czuje że coś jest nie tak- to się czuje, nazwij to intuicją czy Bóg wie czym..Nie łudź się.
Jak będziesz na jakimś spotkaniu towarzyskim poobserwuj kobiety. Popatrz na żonę kumpla, o którym wiesz, ze jest wierny i na swoją.

Rh72- gdzie jest Mark Ruffalo? smile

416

Odp: Moralność vs zdrada
Ela210 napisał/a:

Rh72- gdzie jest Mark Ruffalo? smile

Jeśli chodzi o mój avatar to nigdy nie był to ten Mark... Jack Nicholson tylko taki bardziej uśmiechnięty... I cześć Ela, dawno się coś nie 'widzieliśmy' smile

417 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2017-08-27 00:17:54)

Odp: Moralność vs zdrada
rh72 napisał/a:
Ela210 napisał/a:

Rh72- gdzie jest Mark Ruffalo? smile

Jeśli chodzi o mój avatar to nigdy nie był to ten Mark... Jack Nicholson tylko taki bardziej uśmiechnięty... I cześć Ela, dawno się coś nie 'widzieliśmy' smile

Chyba kupię okulary big_smile
Jack też ok- jedyny aktor który wywołał wielkie poruszenie w mojej rodzinie Czarownicami z Eastwick - od 8o paroletniej babci przez wszystkie ciotki i podlotkowate kuzynki. smile

418

Odp: Moralność vs zdrada
Ela210 napisał/a:
rh72 napisał/a:
Ela210 napisał/a:

Rh72- gdzie jest Mark Ruffalo? smile

Jeśli chodzi o mój avatar to nigdy nie był to ten Mark... Jack Nicholson tylko taki bardziej uśmiechnięty... I cześć Ela, dawno się coś nie 'widzieliśmy' smile

Chyba kupię okulary smile

Był - zmieniłem tongue Ktoś miał bardzo podobny więc ja zmieniłem... big_smile Ale to był Jack...

419

Odp: Moralność vs zdrada
Ela210 napisał/a:

Gary, czy Ty widzisz teraz niebiesko na białym swój egocentryzm? O czym to badanie? o zadowoleniu facetów z małżeństwa.. A zadowolenie żony?
Myślisz że zadowolony facet=zadowolona żona?

Pewnie badali też żony. Stare przysłowie:   "mężczyzna zdradza, aby swoje małżeństwo ratować, a kobieta zdradza, aby go zakończyć".



Nawet jak Ona nie wie- to uwierz, czuje że coś jest nie tak- to się czuje, nazwij to intuicją czy Bóg wie czym..Nie łudź się.

Wierzę w kobiecą intuicję absolutnie. Żona wie, że mam lekki stosunek do seksu, wie w sensie, że to taka "zła" cecha mojej osoby.



Jak będziesz na jakimś spotkaniu towarzyskim poobserwuj kobiety. Popatrz na żonę kumpla, o którym wiesz, ze jest wierny i na swoją.

Uwielbiam obserwować ludzi. Nie wiem kto jest a kto nie jest wierny. Dużo jest w małżeństwach obojętności, marazmu, braku zainteresowania sobą, braku szacunku. Mogą sobie pozwolić na niskie standardy traktowania siebie, bo przecież są ze sobą na dobre i na złe. Nikt nie odejdzie, bo to zbyt skomplikowane. Szczerze mówiąc nie zamieniłbym swojej żony na żadną żonę kumpla. W ogóle przez wiele lat nie znałem żadnej kobiety, którą bym chciał mieć za żonę. Ale cóż -- każde małżeństwo ma swoje ciemne strony nawet jak na pierwszy rzut oka nie widać.

420

Odp: Moralność vs zdrada

Gary... napiszę Ci tak. Rzeczywiście masz jakąś konsekwentną ideologię. Poza małżeństwo wynosisz te 'złe' cechy... a więc potrzebę seksu bo po co żonę martwić. Do tego potrzebę irytowania kobiet (co świetnie Ci się udaje w tym temacie) bo po co żonę irytować. Hahaha! big_smile Można i tak smile Idzie, że Twoje małżeństwo idealne a Ty świetny mąż. Z Tobą tylko się zgodzić albo ironię uronić big_smile Twój świat jest spójny i wyjaśnialny... Nie pamiętam, czy odpowiadałeś ale pewnie tak bo to podstawowa kwestia. Jak byś się zachował gdyby się okazało, że żona ma kochanka, z którym się realizuje świetnie w łóżku i tylko na tym tle i nie chodzi jej o głębsze uczucie. Konsekwentnie to byś musiał chyba jej podarować i to zracjonalizować bo przecież niekoniecznie dajesz seks odpowiedniej jakości aby nie mogła gdzie indziej szukać. Czyli Ty po prostu jesteś za otwartym związkiem? Wtedy to klasyczna sytuacja bo ludzie optujący za tym sobie już wszystko wyjaśnili i dla nich to nie zdrady... Więc tutaj chodzi o definicję zdrady. Wtedy moralność ma się dobrze big_smile

421

Odp: Moralność vs zdrada
rh72 napisał/a:

Gary... napiszę Ci tak. Rzeczywiście masz jakąś konsekwentną ideologię. Poza małżeństwo wynosisz te 'złe' cechy... a więc potrzebę seksu bo po co żonę martwić. Do tego potrzebę irytowania kobiet (co świetnie Ci się udaje w tym temacie) bo po co żonę irytować. Hahaha! big_smile Można i tak smile Idzie, że Twoje małżeństwo idealne a Ty świetny mąż. Z Tobą tylko się zgodzić albo ironię uronić big_smile Twój świat jest spójny i wyjaśnialny... Nie pamiętam, czy odpowiadałeś ale pewnie tak bo to podstawowa kwestia. Jak byś się zachował gdyby się okazało, że żona ma kochanka, z którym się realizuje świetnie w łóżku i tylko na tym tle i nie chodzi jej o głębsze uczucie. Konsekwentnie to byś musiał chyba jej podarować i to zracjonalizować bo przecież niekoniecznie dajesz seks odpowiedniej jakości aby nie mogła gdzie indziej szukać. Czyli Ty po prostu jesteś za otwartym związkiem? Wtedy to klasyczna sytuacja bo ludzie optujący za tym sobie już wszystko wyjaśnili i dla nich to nie zdrady... Więc tutaj chodzi o definicję zdrady. Wtedy moralność ma się dobrze big_smile

Jak rzadko zgadzam się z rh, to tym razem chyba muszę. Jedna mała uwaga - Gary, dlaczego żona nie może wiedzieć, że jesteście w otwartym związku?

422 Ostatnio edytowany przez rh72 (2017-08-27 00:49:51)

Odp: Moralność vs zdrada
santapietruszka napisał/a:

Jak rzadko zgadzam się z rh, to tym razem chyba muszę. ...

Zabolało sad Gary, ciężko przyjąć tą Twoją ideologię? tongue

I Gary napisze przecież, że nie jest pewny czy żona zgodzi się na to - takie sprawy chyba już wyjaśniał. Tylko mi chodzi, czy przyjmuje obustronne prawo do takich zachowań...

423 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2017-08-27 01:19:16)

Odp: Moralność vs zdrada
rh72 napisał/a:
santapietruszka napisał/a:

Jak rzadko zgadzam się z rh, to tym razem chyba muszę. ...

Zabolało sad Gary, ciężko przyjąć tą Twoją ideologię? tongue

I Gary napisze przecież, że nie jest pewny czy żona zgodzi się na to - takie sprawy chyba już wyjaśniał. Tylko mi chodzi, czy przyjmuje obustronne prawo do takich zachowań...

No przecież o to właśnie pytam. Czy przyjmie do wiadomości, że dla jego żony seks z nim jest tak marny, że żona musi szukać "pocieszenia" gdzie indziej? Bo zapewne z tego wynika jej rzadka chęć na seks, jak już pisałam wcześniej. Kobieta, którą seks satysfakcjonuje, nawet na samo hasło "szybki numerek", miałaby mokro w majtkach i nie trzeba byłoby narzekać na forum...
No, sorry, Gary - poczytałam inne Twoje posty i seks typu "zrób jej minetkę, a potem tak, jak lubisz, krótko, szybko, mocno" nie będzie satysfakcjonujący dla żadnej kobiety. Oprócz tych z Roxy, które za takie coś biorą kasę. Po prostu cianki jesteś, żona nie chce i musisz za to płacić, a na forum szukasz potwierdzenia swojej "zajebistości". Tyle w temacie.

424 Ostatnio edytowany przez Gary (2017-08-27 01:03:40)

Odp: Moralność vs zdrada
rh72 napisał/a:

Jak byś się zachował gdyby się okazało, że żona ma kochanka, z którym się realizuje świetnie w łóżku i tylko na tym tle i nie chodzi jej o głębsze uczucie.


Gdybym wrócił z pracy wcześniej, a u niej był kochanek to pewnie bym się  wycofał i za godzinę wrócił znowu, najchętniej zamiótł sprawę pod dywan, najchętniej udawał, że o niczym nie wiem. Gdyby flirtowała na faceooku to nie chcę tego znać i o tym wiedzieć. Gdyby zdradziła na wyjeździe z pracy to niech robi tak, aby reszta towarzystwa nie wiedziała i nie mieli dylematu moralnego, czy mają mi donosić o zdradzie, czy siedzieć cicho. Nie chcę wiedzieć.


Realizuje świetnie w łóżku? Hmmm... Chcę aby ze mną też było świetnie... smile Całe szczęście, że ludzie są różni, a w seksie liczy się też człowiek smile Nawet fajnie jakby ktoś jej zrobił dobrze inaczej niż ja. Miałaby więcej przyjemności w życiu.


Ale z drugiej strony czasem się zastanawiam, czy jak kończymy nasz seks, to czy ona nie chciałaby aby kolejny mężczyzna wkroczył do akcji. Jak na gangbang w porno filmach. Kobiety mogą mieć wiele orgazmów pod rząd, a mężczyzna po orgazmie już nie jest zdatny do dalszej zabawy. Niektóre mówią, że po orgazmie one nie mają ochoty na dalszy seks.






Konsekwentnie to byś musiał chyba jej podarować i to zracjonalizować bo przecież niekoniecznie dajesz seks odpowiedniej jakości aby nie mogła gdzie indziej szukać.


Ludzie zdradzają niekoniecznie dlatego, że mają zły seks w małżeństwie. Ktoś się zakocha i chce się bzyknąć radośnie z nowym partnerem. Albo dobrze się bawi na imprezie firmowej, może nawet coś więcej wypije i poluźnią się hamulce. Może trafi na jakiegoś PUA, który nakręci jej emocje.






Czyli Ty po prostu jesteś za otwartym związkiem? Wtedy to klasyczna sytuacja bo ludzie optujący za tym sobie już wszystko wyjaśnili i dla nich to nie zdrady... Więc tutaj chodzi o definicję zdrady. Wtedy moralność ma się dobrze big_smile


Aaaa.. te otwarte związki. One tez mają zasady... "możesz mieć seks z innymi, tylko musisz mi najpierw zadzwonić, że bedziesz to robił" -- jak u mamy "czy mogę ...". Seks tylko swingerski też nie, bo nie chciałbym patrzeć, jak inni posuwają moją żonę,  już lepiej jak sama by tam poszła. A gdyby mnie widziała z inną? Jakież to emocje mogą się wykluć w głowie? Inni się umawiali na "otwarty związek", mężczyzna myślał, że będzie miał mnóstwo chętnych kobiet, a tymczasem to ona miała duuuuużo seksu z mężczyznami i wymiękł emocjonalnie. Klasyka -- umawiają się ludzie na trójkąt i ktoś pęka, bo inaczej sobie to wyobrażał.

425 Ostatnio edytowany przez rh72 (2017-08-27 02:20:37)

Odp: Moralność vs zdrada

OK, otwarty związek nie oznacza, że masz patrzeć... czyli dajesz jej prawo... to mi wychodzi, że tylko problem jest taki, ze nie umawiałeś się od razu z żoną na związek otwarty jednak Ty takiego pragniesz. Nie sądzę, że w związku otwartym trzeba dzwonić i się pytać o zgodę. Po protu szanować swoje zdrowie pod względem wspólnego współżycia i nie szastać uczuciami do innych partnerek. Te inne zasady są już do pominięcia. Jest zgoda na kochanków. To nie jest takie skomplikowane. Nie dobrałeś na początku kobiety aby i ona popierała te idee. I tu jest problem. Gdybyś szukał kogoś z takim nastawieniem to nie byłoby tych rozkmin o zdradzie bo jej nie ma. Ewentualnie głupio byś mógł się czuć jakby ona sobie lepiej radziła od Ciebie. Ale z tego co wiem, to podstawowa zasada otwartego związku jest taka, że inni są dodatkiem a podstawowe zainteresowanie jest na stałym partnerze. Dla mnie jasne. No to tylko szkoda, że się nie dobrałeś od początku z kobietą z podobnym / takim samym podejściem do relacji w małżeństwie.. Ale tutaj racja - może być trudno znaleźć odpowiadającą kobietę z takimi poglądami. I nie żadne tam lepiej dla niej czy lepszy mąż co się zaspokaja na boku... po prostu się nie dobraliście a Ty teraz realizujesz swoje opcje za jej plecami. Już bez ideologii i czarów.

426 Ostatnio edytowany przez dobrakobieta90 (2017-08-27 10:23:07)

Odp: Moralność vs zdrada
rh72 napisał/a:

I tu jest problem. Gdybyś szukał kogoś z takim nastawieniem to nie byłoby tych rozkmin o zdradzie bo jej nie ma.

W punkt big_smile
Nie chodzi o seks z innymi i o fizyczność. Chodzi o brak uczciwości wobec osoby, która zaufała Garemu, bo co innego jej obiecywał a co innego robi. To zwykły "gad", który nie potrafi uszanować drugiej osoby, bo jego świat kręci się wokół niego i nie ma w nim miejsca na myślenie i dbanie o innych.

427 Ostatnio edytowany przez Gary (2017-08-27 11:40:51)

Odp: Moralność vs zdrada
santapietruszka napisał/a:

Czy przyjmie do wiadomości, że dla jego żony seks z nim jest tak marny, że żona musi szukać "pocieszenia" gdzie indziej?

Niech szuka nie pocieszenia ale uszczęśliwiającego seksu. Staram się aby była szczęśliwa, staram się nie poświęcać dla jej szczęścia -- jej szczęście nie kosztem mojego i na odwrót. Ciekawe czy gdyby wróciła z takiego seksu i bym jej zapytał jak było to czy byłaby w stanie mi opowiedzieć co jej się podobało z tym nowym kochankiem. Może bym się czegoś nauczył? I jak  bym wtedy czuł to jej opowiadanie? Czy musiałaby umniejszać swoją radość i udawać, że nie było fajnie?

Na poczatku jednak wolałbym nie wiedzieć. Dojście do takiego poziomu zaufania i akceptacji i poczucia bezpieczeńswa na pewno byłoby długą drogą.


Bo zapewne z tego wynika jej rzadka chęć na seks, jak już pisałam wcześniej. Kobieta, którą seks satysfakcjonuje, nawet na samo hasło "szybki numerek", miałaby mokro w majtkach i nie trzeba byłoby narzekać na forum...

Ojej... ktoś tutaj ma mało seksu i fantazje ją poniosły smile smile


No, sorry, Gary - poczytałam inne Twoje posty i seks typu "zrób jej minetkę, a potem tak, jak lubisz, krótko, szybko, mocno" nie będzie satysfakcjonujący dla żadnej kobiety.

Nieeee? Naprawdę? Podobno samo hasło "szybki numerek" powoduje że masz mokro, a co dopiero jak ktoś... tzn mąż jedyny... Cię wyliże i zerżnie. Jesteś sprzeczna.


Oprócz tych z Roxy, które za takie coś biorą kasę.

Mam mgliste wyobrażenie o tym jak wygląda praca na platformie wiertniczej tak samo jak Ty na temat pań z Roksy. Nie przeżyłaś, więc nie wiesz.



rh72 napisał/a:

OK, otwarty związek nie oznacza, że masz patrzeć... czyli dajesz jej prawo... to mi wychodzi, że tylko problem jest taki, ze nie umawiałeś się od razu z żoną na związek otwarty jednak Ty takiego pragniesz. Nie sądzę, że w związku otwartym trzeba dzwonić i się pytać o zgodę.

Związek to umowa. Różnie ludzie się umawiają. Relacje też różnie same się układają. Na cóż mi taka umowa? Ma niby zagwarantować spokój ducha? Uczciwość? Każdego  dnia mamy okazję być uczciwi, a nieuczciwi jesteśmy w wielu małych rzeczach, które też ranią. Ustalić zasady, tak? Zwykły ślub to pewna umowa, związek otwarty to umowa, związek gdzie godzą się na swing to też umowa. Gdzieś w sieci jest blog swingersów.



Po protu szanować swoje zdrowie pod względem wspólnego współżycia i nie szastać uczuciami do innych partnerek. Te inne zasady są już do pominięcia. Jest zgoda na kochanków. To nie jest takie skomplikowane.

A jak jedna z osób jednak się zakocha? Zauroczy? Seks to nie tylko sam seks, ale ludzie którzy razem są ze sobą. Ludzie mają uczucia, przeżywają. Romanse się zdarzają, pożądania.

428

Odp: Moralność vs zdrada

Bla, bla, bla...Gary. Sorry, ale jak sie Ciebie czyta, to oczy bola od "JA" odmienianego przez wszystkie przypadki: dla mnie, o mnie, moje... Zony tu w tym nigdzie nie ma, bo ona ma tylko zapewniac komfort w domu i nie truc doopy.

Oczywiscie Ty masz na to tone pseudointelektualnych przemyslen i usprawiedliwien, ktorymi malzonki nie poczestujesz. Dobrze wiesz, ze wtedy wyszlaby Twoja hipokryzja i Twoje malzenstwo by sie skonczylo z wielkim hukiem.

Ja wychodze z tego tematu. Szkoda mi psychiki.

429

Odp: Moralność vs zdrada

Umowa to umowa, owszem - można ją zerwać, naruszyć, olać. Wiem, że zwykle lubimy takie umowy, gdzie mamy przewagę opcji lub uprawnień - tu raczej masz umowę równoprawną, w dzisiejszych czasach tak jest. Umowa ma Ci zagwarantować to czego chcesz oraz do czego się zobowiązujesz W ZAMIAN - tu boli Ciebie, że ktoś ma tam zapisy o swoich prawach do respektowania. I nie piszę o umowie typu ślub bo to możemy potraktować, jak formalizm ale umowę partnerską, która wprowadza realne zasady współżycia. Twoja odpowiedź dotycząca tej umowy i jakiś swingersów to po prostu obejście totalne tego tematu - nic mnie nie przekonuje do Twoich racji, postaraj się tym razem bardziej. Przecież wiesz, że bez tych umów (nawet ustnych czy zwyczajowych) społeczeństwo by nie funkcjonowało - a Ty w nim. Działało by po prostu prawo silniejszego. I może się okazać, ze nie jesteś silniejszy. Co? Ja bym nie chciał wracać do takich czasów. Więc wyciągasz te rodzynki z pewnego ładu dla siebie a innym zostawiasz złudzenia, że to już takie ciasto bez rodzynek jest...
Łamanie umowy jest nazywane oszustwem i jest słusznie poddawane społecznemu ostracyzmowi bo nie naruszasz umowy na swoją krzywdę, Gary... A korzystasz sam, oszukując. I ludzie naruszają umowy, kłamią, źle robią ale to nie znaczy, że tak ma być i skala zjawiska jest też ważna oraz TŁUMACZENIE takich zachowań. Ty zatwardziale uważasz, że szary jesteś. A krzywdzisz kogoś innego realnie tylko ta inna osoba NIE ZDAJE SOBIE Z TEGO SPRAWY. I to jest to. Wiem, że odpowiesz, że do końca nie wiadomo, czy krzywdzisz, czy nie zdaje sobie sprawy. Hmmmm... 'Argumentum at filozofum' by było tongue
Więc tu moralnie jesteś na bakier z pewnymi regułami, których nie chcesz zmienić ale nagiąć pod siebie. Oczywiście, w takim układzie wszyscy przeżyją i może Ci się upiecze... ale już bez farmazonów, że Twoje zachowanie jest dwuznaczne. To Ci tłumaczą a Ty odpowiadasz, że sam świat jest podły i Ty się TYLKO wpasowujesz. On nie jest ogólnie podły - on może być trudny. I inni mają trudniej gdy się mają zmagać z tzw. uczciwością. I nie wychodzi wszystkim i sobie tłumaczą na różne sposoby. Ty sobie tak to poskładałeś.
I jeszcze sporo uwag tu bym miał jednak nie jestem psychologiem terapeutą i nie ma sensu robić Ci psychoterapię. Masz swój spójny świat... Dyskutujesz ale nie chcesz go zmienić. Więc sobie już tylko pewnie pogadamy. I nic więcej... Masz argumenty które świadczą o jednym - bycie nieuczciwym może się opłacać. Acha... Zgoda.

430 Ostatnio edytowany przez dobrakobieta90 (2017-08-27 13:36:52)

Odp: Moralność vs zdrada
Gary napisał/a:
dobrakobieta90 napisał/a:

Każdy, albo niemal każdy w swoim związku przechodzi znudzenia, kryzysy, chciałby spróbować czegoś innego i z kimś innym. Ale część ludzi tego nie robi. Godzą się ze swoimi emocjami. Godzą się na niezrealizowane pragnienia i żal, który czują, bo chcieliby więcej,

Jak smutno to brzmi. Przykro mi że ludzie cierpią. A mieli być szczęśliwi. To aż boli, prawda?

Nie Gary, to nie boli ludzi dojrzałych, którzy są świadomi, że życie to nie jest ciągła zabawa. Jeśli ktoś podobnie do Ciebie uważa, że wszystkie chwyty dozwolone byle tylko sobie zrobić dobrze lub uniknąć przykrych odczuć, to wykorzystuje innych ludzi jak rzeczy. Nie bierze wtedy pod uwagę uczuć innych, nie traktuje ich jak ludzi, którzy mają swoje prawa. Bierze wtedy od nich ile może, oszukuje i wykorzystuje. Tak jak robisz to Ty.


rh72 napisał/a:

Masz argumenty które świadczą o jednym - bycie nieuczciwym może się opłacać. Acha... Zgoda.

Gary nie jest pierwszą osobą, która doszła do takich wniosków, ale złodzieje czy oszuści przeważnie nie próbują nikogo przekonywać, że uszczęśliwiają w ten sposób innych. Gary robi z siebie Janosika albo Robin Hooda, których złe uczynki dawały coś innym. Nawet temu, którego okradali big_smile
To jest absurd tej dyskusji i cała kontrowersja. Bez tego "uszczęśliwiania" innych byłby to po prostu kolejny wątek o słabym facecie bez kręgosłupa moralnego, który ma w dupie swoją żonę i dla własnej przyjemności oszukuje ją, okłamuje ją i nie szanuje. A tak mamy dorabianie ideologii do oszustwa, która ma nieuczciwość i brak moralnych hamulców wyświęcić big_smile
Dla każdego, kto interesuje się tym, jak działa umysł osoby uzależnionej, to może być doskonała sposobność.

431 Ostatnio edytowany przez serdeczna (2017-08-27 13:48:16)

Odp: Moralność vs zdrada

Ten wątek jeszcze się ciągnie? Po co w ogóle wdajcie się w dyskusję z tym zaburzonym seksoholikiem, która na dodatek udziela się w problemach związkowych. Świata nie naprawicie. Wy to macie zdrowie...

432

Odp: Moralność vs zdrada

Czytałem wątek od dawna... nic nie wyjaśniono. Więc chciałem podsumować aby jednak Gary nie poczuł się zbyt pewnie ze swoimi racjami. Ależ naprawimy smile Chociaż troszkę big_smile

433

Odp: Moralność vs zdrada

Tu nie ma czego naprawiac. Brzmisz jak chrzescijanin, ktory chce nawrocic muzulmanina.

Zderzyly sie w tym watku dwa zupelnie rozne swiatopoglady, ktore nie maja wspolnego mianownika. Gary inaczej niz forumowa wiekszosc podchodzi do podstawowych pojec: wiernosci i milosci. Dla niego wiernosc nie jest fundamentalna wartoscia bez ktorej nie da sie zyc. Niewiernosci nie traktuje jako grzechu, bo nie uwaza monogamii jako sposobu na szczesliwe zycie. Wiem, co forumowa wiekszosc ma na mysli - regularny seks z kims zawsze powoduje zblizenie sie emocjonalne do tej osoby, i  to jest niebezpieczne. I to rzekomo rani te nasza polowke. Tak, zgadza sie - moze sie zdarzyc, ze zrani, gdy ta sie o fakcie dowie. Jednakze bez seksu rowniez moze narodzic sie niechciane uczucie, zakochanie, a ostatecznie dojsc do romansu i rozwod.u Czlowiek nie jest istota monogamiczna z natury, a mezczyzni zwlaszcza. To, ze nie mielismy seksu na boku wcale nie oznacza, ze kogos potajemnie nie kochalismy jednoczesnie poza mezem\zona. Czy to tez rani? Grzeszymy? Mechanizm zakochania\pozadania jest skomplikowany i tak naprawde rzadko kiedy swiadomie sie zakochujemy, nie chcielibysmy komplikowac sobie udanych relacji jakims tam pozadaniem do kogos, przez co czesto ani nie mozna normalnie pracowac, ani z nim rozmawiac. Gary troszke dorabia sobie do tego ideologie, to prawda. Ale przynajmniej jest zdrowy psychicznie, postaral sie jakos nazwac i zrozumiec to co sie z nim dzieje i jest zadowolony ze swojego zycia. Z takiego, jakie mu sie trafilo. Bo zaprawde, powiadam wam, nawet gdyby bardzo chcialje zmienic - nie potrafilby, lub zmienilby i bylby nieszczesliwy.

Ktos wsadzil mema z demotywatorow, ze niby to milosc wywoluje pozadanie:).... Kazdy myslacy, dorosly czlowiek wie, ze to nieprawda.

Przez caly watek zastanawiam sie, Gary, po co w zasadzie zalozyles osobisty watek na tym forum. Z tego co pamietam tkwisz tu spory kawal czasu, wiec znasz stosunek forumowej wiekszosci do zdrad. Jestes masochista?:)

Rh72, a ty wciaz z tym za /uja nie pasujacym do ciebie avatarem?:)

434

Odp: Moralność vs zdrada

Że też zawsze znajdzię się jakaś mało pojętna dziunia, która nie potrafi odróżnić niewierność od nieuczciwości big_smile

I odkopuje temat, bo...

435

Odp: Moralność vs zdrada

Gary progaguje swoja ideologie i nie wiem czemu macie cos przeciw. Kazdy jest inny. Klucz to poznac kogos podobnego do siebie smile

436 Ostatnio edytowany przez dobrakobieta90 (2017-09-16 21:28:28)

Odp: Moralność vs zdrada
Romekk92 napisał/a:

Gary progaguje swoja ideologie i nie wiem czemu macie cos przeciw. Kazdy jest inny. Klucz to poznac kogos podobnego do siebie smile

Sęk w tym, że Gary wciąż zapomina wspomnieć o tym żonie a wręcz przeciwnie gra przed nią kogoś, kim nie jest.
On nie szuka nikogo podobnego, on wybrał kogoś o "tradycyjnych" wartościach i zwyczajnie oszukuje. A przecież mógłby żyć jak chce, szanując uczucia i potrzeby swojej żony. Ale to dla osób, które mają wykształcone kompetencje społeczne, umieją tworzyć głębokie więzi międzyludzkie, a nie seksoholików pozbawionych uczuć wyższych. Niektórzy oprócz popędu, mają jeszcze emocje i uczucia skierowane na bliskie osoby, a inni nie.

437

Odp: Moralność vs zdrada
vicky85 napisał/a:

Przez caly watek zastanawiam sie, Gary, po co w zasadzie zalozyles osobisty watek na tym forum. Z tego co pamietam tkwisz tu spory kawal czasu, wiec znasz stosunek forumowej wiekszosci do zdrad. Jestes masochista?:)

Rh72, a ty wciaz z tym za /uja nie pasujacym do ciebie avatarem?:)

Ojć, Vicky też coś zmieniłaś, co?  tongue

Powoli, nie chodzi o kwestię zdrady tylko podejścia. Zdradza to zdradza ale nie definiujmy od nowa, że jak jesteśmy zakłamani to dobre. Tu nie chodzi o zdradę ale podejście do niej. Nie jesteśmy monogamistami ale również wymagamy gry fair. Jak się umówisz na coś to Twoja wola i wolna droga. Jak na coś innego to znowu w porządku. Ja Gary'ego nie osądzam za zdrady (choć to nie moja bajka) jednak twierdzę, że się myli w rozumieniu bycia uczciwym. Nie jest. Niech zdradza bez dorabiania do tego filozofii. I niech nie twierdzi, że to dla dobra związku czy kogoś. A jeśli tak to niech da szansę drugiej stronie się wypowiedzieć i DECYDOWAĆ - będzie uczciwy. To takie trochę leczenie placebo. Pomaga? No pomaga przecież... działa. Tylko to nie lek działa... a przekonanie.

438

Odp: Moralność vs zdrada
dobrakobieta90 napisał/a:

Że też zawsze znajdzię się jakaś mało pojętna dziunia, która nie potrafi odróżnić niewierność od nieuczciwości big_smile

Mogloby byc gorzej, moglabym nie potrafic czytac ze zrozumieniem oraz obrazac innych internautow. Na szczescie pamietam czym jest kultura osobista.

dobrakobieta90 napisał/a:

D

I odkopuje temat, bo...

Bo mam taka wlasnie  ochote.

439

Odp: Moralność vs zdrada
Romekk92 napisał/a:

Gary progaguje swoja ideologie i nie wiem czemu macie cos przeciw. Kazdy jest inny. Klucz to poznac kogos podobnego do siebie smile

Yeap... klucz.. Jednak tutaj ideologia nie jest symetryczna. Wg niej on może więcej. Czy ta ideologia jest szkodliwa i jak to nie wiem... Jednak przywołuje inne ideologie i twierdzi, ze wg nich też jest ok. Nie jest. Wsio...

440 Ostatnio edytowany przez vicky85 (2017-09-16 21:35:48)

Odp: Moralność vs zdrada
rh72 napisał/a:
vicky85 napisał/a:

Przez caly watek zastanawiam sie, Gary, po co w zasadzie zalozyles osobisty watek na tym forum. Z tego co pamietam tkwisz tu spory kawal czasu, wiec znasz stosunek forumowej wiekszosci do zdrad. Jestes masochista?:)

Rh72, a ty wciaz z tym za /uja nie pasujacym do ciebie avatarem?:)

Ojć, Vicky też coś zmieniłaś, co?  tongue

Ja Gary'ego nie osądzam za zdrady (choć to nie moja bajka) jednak twierdzę, że się myli w rozumieniu bycia uczciwym. Nie jest. Niech zdradza bez dorabiania do tego filozofii. I niech nie twierdzi, że to dla dobra związku czy kogoś. .

z tym sie zgadzam w calej rozciaglosci. Od poczatku o tym pisalam. Jedyne o czym tu mozna dyskutowac, jest ten brak uczciwosci w stosunku do zony, nie kwestie niewiernosci\wiernosci. Tyle, ze on nie widzi innego wyjscia z tej sytuacji i nie chce widziec - chce byc z zona, zona podobno szczescliwa z nim w malzenstwie. On inaczej nie potrafi. Wiec po co to psuc, zwlaszcza, ze maja razem dzieci? W imie uczciwosci? Ehhh.... niech pierwszy skomentuje ten, kto nigdy nie byl nieuczciwy...

441 Ostatnio edytowany przez dobrakobieta90 (2017-09-16 21:40:19)

Odp: Moralność vs zdrada
vicky85 napisał/a:
dobrakobieta90 napisał/a:

D

I odkopuje temat, bo...

Bo mam taka wlasnie  ochote.

To po co zadajesz podobne pytania Garemu. Może on też po prostu miał ochotę. Czasami warto sobie zadać pytanie zanim skieruje się je do kogoś. Oj myśl, myśl dziewczyno, bo jak to mówią stara a głupia big_smile

I zastanów się na przyszłość po co Ci ten protekcjonalny ton.


vicky85 napisał/a:
rh72 napisał/a:
vicky85 napisał/a:

Przez caly watek zastanawiam sie, Gary, po co w zasadzie zalozyles osobisty watek na tym forum. Z tego co pamietam tkwisz tu spory kawal czasu, wiec znasz stosunek forumowej wiekszosci do zdrad. Jestes masochista?:)

Rh72, a ty wciaz z tym za /uja nie pasujacym do ciebie avatarem?:)

Ojć, Vicky też coś zmieniłaś, co?  tongue

Ja Gary'ego nie osądzam za zdrady (choć to nie moja bajka) jednak twierdzę, że się myli w rozumieniu bycia uczciwym. Nie jest. Niech zdradza bez dorabiania do tego filozofii. I niech nie twierdzi, że to dla dobra związku czy kogoś. .

z tym sie zgadzam w calej rozciaglosci. Od poczatku o tym pisalam. Jedyne o czym tu mozna dyskutowac, jest ten brak uczciwosci w stosunku do zony, nie kwestie niewiernosci\wiernosci. Tyle, ze on nie widzi innego wyjscia z tej sytuacji i nie chce widziec - chce byc z zona, zona podobno szczescliwa z nim w malzenstwie. On inaczej nie potrafi. Wiec po co to psuc, zwlaszcza, ze maja razem dzieci? W imie uczciwosci? Ehhh.... niech pierwszy skomentuje ten, kto nigdy nie byl nieuczciwy...

Gdybyś zadała sobie trochę trudu i przeczytała dyskusję, to przy odrobinie szczęścia może zauważyłabyś, że właśnie kwestia uczciwości a nie wierności była tutaj głównym tematem dyskusji.
Stąd moje oburzenie, że nie rozróżniasz niewierności i nieuczciwości

442

Odp: Moralność vs zdrada
dobrakobieta90 napisał/a:
vicky85 napisał/a:
dobrakobieta90 napisał/a:

D

I odkopuje temat, bo...

Bo mam taka wlasnie  ochote.

To po co zadajesz podobne pytania Garemu. Może on też po prostu miał ochotę. Czasami warto sobie zadać pytanie zanim skieruje się je do kogoś. Oj myśl, myśl dziewczyno, bo jak to mówią stara a głupia big_smile

I zastanów się na przyszłość po co Ci ten protekcjonalny ton.

Zadaje pytania ludziom, ktorzy potrafia odpowiadac na pytania i z ktorymi sie rozumiem. Reszte traktuje tak, jak na to zasluguja.

443 Ostatnio edytowany przez dobrakobieta90 (2017-09-16 21:48:41)

Odp: Moralność vs zdrada
vicky85 napisał/a:
dobrakobieta90 napisał/a:
vicky85 napisał/a:

Bo mam taka wlasnie  ochote.

To po co zadajesz podobne pytania Garemu. Może on też po prostu miał ochotę. Czasami warto sobie zadać pytanie zanim skieruje się je do kogoś. Oj myśl, myśl dziewczyno, bo jak to mówią stara a głupia big_smile

I zastanów się na przyszłość po co Ci ten protekcjonalny ton.

Zadaje pytania ludziom, ktorzy potrafia odpowiadac na pytania i z ktorymi sie rozumiem. Reszte traktuje tak, jak na to zasluguja.

Tak zauważyłam.
Garemu zadałaś pytanie, po czym odpowiedziałaś za niego, że jest masochistą.
Rh rzuciłaś, że ma nieodpowiedni (ujowy) avatar
Ja z kolei jestem nieuprzejma.

Już tylko wspominę, iż większość, która wypowiedziała się w tym wątku i pisała o nieuczciwości Garego nie ma racji, bo są z innego, nieszczęśliwego świata i tylko Ty i Gary macie patent na prawdę i szczęśliwe życie. A że kosztem innych osób to już pestka. Żałosne.

444 Ostatnio edytowany przez rh72 (2017-09-16 21:56:56)

Odp: Moralność vs zdrada
vicky85 napisał/a:
rh72 napisał/a:
vicky85 napisał/a:

Przez caly watek zastanawiam sie, Gary, po co w zasadzie zalozyles osobisty watek na tym forum. Z tego co pamietam tkwisz tu spory kawal czasu, wiec znasz stosunek forumowej wiekszosci do zdrad. Jestes masochista?:)

Rh72, a ty wciaz z tym za /uja nie pasujacym do ciebie avatarem?:)

Ojć, Vicky też coś zmieniłaś, co?  tongue

Ja Gary'ego nie osądzam za zdrady (choć to nie moja bajka) jednak twierdzę, że się myli w rozumieniu bycia uczciwym. Nie jest. Niech zdradza bez dorabiania do tego filozofii. I niech nie twierdzi, że to dla dobra związku czy kogoś. .

z tym sie zgadzam w calej rozciaglosci. Od poczatku o tym pisalam. Jedyne o czym tu mozna dyskutowac, jest ten brak uczciwosci w stosunku do zony, nie kwestie niewiernosci\wiernosci. Tyle, ze on nie widzi innego wyjscia z tej sytuacji i nie chce widziec - chce byc z zona, zona podobno szczescliwa z nim w malzenstwie. On inaczej nie potrafi. Wiec po co to psuc, zwlaszcza, ze maja razem dzieci? W imie uczciwosci? Ehhh.... niech pierwszy skomentuje ten, kto nigdy nie byl nieuczciwy...

big_smile OK, tez zgoda oprócz małego 'ale'... Bez tej ideologi i niech żyją szczęśliwi... ale bez ideologi że jest great! big_smile

PS. Vicky spokojnie może mi zarzucać tą 'ujowość' smile Inne wydanie miałem, wg niej lepsze, ale uparty jestem. I widziałem uśmiech Vicky na końcu. Vicky mnie akurat jeszcze lubi tongue

445 Ostatnio edytowany przez Gary (2017-09-16 23:01:26)

Odp: Moralność vs zdrada
vicky85 napisał/a:

.. jak chrzescijanin, ktory chce nawrocic muzulmanina. Zderzyly sie w tym watku dwa zupelnie rozne swiatopoglady, ktore nie maja wspolnego mianownika.

Słusznie.


Wiem, co forumowa wiekszosc ma na mysli - regularny seks z kims zawsze powoduje zblizenie sie emocjonalne do tej osoby, i  to jest niebezpieczne. I to rzekomo rani te nasza polowke. Tak, zgadza sie - moze sie zdarzyc, ze zrani, gdy ta sie o fakcie dowie.

W moim świecie można tez kochać więcej niż jedną osobę... Zatem dodatkowe uczucie nie degraduje wcześniejszych.



Jednakze bez seksu rowniez moze narodzic sie niechciane uczucie, zakochanie, a ostatecznie dojsc do romansu i rozwod.u Czlowiek nie jest istota monogamiczna z natury, a mezczyzni zwlaszcza. To, ze nie mielismy seksu na boku wcale nie oznacza, ze kogos potajemnie nie kochalismy jednoczesnie poza mezem\zona. Czy to tez rani? Grzeszymy?

Ja nie grzeszę.


Mechanizm zakochania\pozadania jest skomplikowany i tak naprawde rzadko kiedy swiadomie sie zakochujemy, nie chcielibysmy komplikowac sobie udanych relacji jakims tam pozadaniem do kogos, przez co czesto ani nie mozna normalnie pracowac, ani z nim rozmawiac.

Pożądanie jest bezcenne. Miłość i przyjaźń też. Zauroczenie też. Wszystkie pozytywne wymiary relacji między ludźmi.


Gary troszke dorabia sobie do tego ideologie, to prawda. Ale przynajmniej jest zdrowy psychicznie, postaral sie jakos nazwac i zrozumiec to co sie z nim dzieje i jest zadowolony ze swojego zycia. Z takiego, jakie mu sie trafilo. Bo zaprawde, powiadam wam, nawet gdyby bardzo chcialje zmienic - nie potrafilby, lub zmienilby i bylby nieszczesliwy.

Każda chwila zaczyna nowe życie. W każdej chwili podejmujemy decyzje.
Moja ideologia nie ma znaczenia.


Ktos wsadzil mema z demotywatorow, ze niby to milosc wywoluje pozadanie:).... Kazdy myslacy, dorosly czlowiek wie, ze to nieprawda.

Niby każdy wie... ale można z tego dogmat zrobić oficjalnie obowiązujący i określający właściwą moralność, czyli zbiór zasad określających co jest dobre a co złe.


Przez caly watek zastanawiam sie, Gary, po co w zasadzie zalozyles osobisty watek na tym forum.

Bo miałem nadzieję, że znajdzie się choć jeden sprawiedliwy który powie, że skoro obiecuję żonie wierność i to wymaga ode mnie poświęcenia, to ona powinna mi dać więcej seksu niż wynika to z jej chęci i to też wymaga trochę poświęcenia. Poświęcenie w ochotniczym rozumieniu -- czyli "ja chcę, bo tak jest dobrze". Chcę być wierny... a ona chce seksu. Niestety nikt taki się nie znalazł.


Z tego co pamietam tkwisz tu spory kawal czasu, wiec znasz stosunek forumowej wiekszosci do zdrad. Jestes masochista?:)

Hehehe... żartujesz? To tylko internet... a nawet w realu bym mógł tak się z ludźmi spierać pod warunkiem że nie pękną z emocji wcześniej.


dobrakobieta90 napisał/a:

i tylko Ty i Gary macie patent na prawdę i szczęśliwe życie. A że kosztem innych osób to już pestka. Żałosne.

Jest M i Ż. Na czym polega koszt Ż, że M ma seks z kimś innym? Nie rozumiem... co za koszt? Na czym polega koszt Ż, że M się w kimś zauroczył?
Ja wiem na czym polega koszt -- na egoizmie, braku monopolu, wyłączności. To już ciemne uczucia, ze złej strony mocy, czyste zło.
Może za 200 lat ludzie docenią wolność seksualną połączoną z bardzo mocnymi relacjami miłości/przyjaźni/przywiązania, bo to różne rzeczy. Może wtedy nie będą gnić w małżeństwach, tylko wieść szczęśliwe życie. Związki będą razem bo tak chcą Ci ludzie, a nie bo muszą. W związkach będą się bardziej szanować skoro będzie można łatwo odejść i poznawać nowe osoby. Zniknie prostytucja. Samotne matki będą miały większe wsparcie.

446

Odp: Moralność vs zdrada

Cholera Gary, przyznam się, że do emocji mi tu daleko i pociąga mnie perspektywa takiego spierania. big_smile Znasz jednak problem facetów. Po co skoro się i tak nie przekonamy... tongue

447 Ostatnio edytowany przez vicky85 (2017-09-16 23:50:20)

Odp: Moralność vs zdrada
Gary napisał/a:

 


Bo miałem nadzieję, że znajdzie się choć jeden sprawiedliwy który powie, że skoro obiecuję żonie wierność i to wymaga ode mnie poświęcenia, to ona powinna mi dać więcej seksu niż wynika to z jej chęci i to też wymaga trochę poświęcenia. Poświęcenie w ochotniczym rozumieniu -- czyli "ja chcę, bo tak jest dobrze". Chcę być wierny... a ona chce seksu. Niestety nikt taki się nie znalazł.

Jest M i Ż. Na czym polega koszt Ż, że M ma seks z kimś innym? Nie rozumiem... co za koszt? Na czym polega koszt Ż, że M się w kimś zauroczył?
Ja wiem na czym polega koszt -- na egoizmie, braku monopolu, wyłączności. To już ciemne uczucia, ze złej strony mocy, czyste zło.
Może za 200 lat ludzie docenią wolność seksualną połączoną z bardzo mocnymi relacjami miłości/przyjaźni/przywiązania, bo to różne rzeczy. Może wtedy nie będą gnić w małżeństwach, tylko wieść szczęśliwe życie. Związki będą razem bo tak chcą Ci ludzie, a nie bo muszą. W związkach będą się bardziej szanować skoro będzie można łatwo odejść i poznawać nowe osoby. Zniknie prostytucja. Samotne matki będą miały większe wsparcie.

Optymista jestes:) Sprawiedliwosc to pojecie bardzo relatywne, wiesz... Troche moze tak jest, ze nie starasz sie zrozumiec co inni mysla i jak rozumuja, ale oczekujesz, ze oni zrozumieja ciebie:) Wiekszosc ludzi uwaza, ze nie mozna zmusisc sie do seksu - tak rzeczywiscie najczesciej jest - okreslone libido, uksztaltowane przez wiele czynnikow mowi nam ile mozemy, chcemy i powinnismy sie kochac. Jesli nie odczuwamy potrzeby, nie chcemy seksu. To tak jakbys byl nazarty i ktos kazal ci zjesc dwudaniowy obiad i jeszcze bez sciemy sie po nim oblizac. Tak sie nie da.

Z drugiej strony, ta sama wiekszosc spoleczenstwa uwaza, ze jesli nasze potrzeby seksualne nie sa zaspokajane, no to przeciez "nie jestesmy zwierzetami" i nad popedami trzeba panowac. Czyli rozumieja, ze wychodzenie na sile ponad potrzeby jest zle i zmuszac do seksu nie wolno, ale juz godzenie sie na niezaspokajanie wlasnych potrzeb jest w porzadku. Ba, jest nawet koniecznoscia. Koniecznoscia, bo koniecznie nalezy byc wiernym. A skoro twoja zona nie potrzebuje tyle seksu co ty, to radz sobie inaczej (sam, nie przy uzyciu innej kobiety). To w najlepszej opcji, bo sa wciaz jeszcze tacy, ktorzy nawet samozaspokajanie uwazaja za czynnosc potepiona.

Tak wiec nie oczekuj, ze tak rozumujace spoleczenstwo bedzie dla ciebie sprawiedliwe w twoim pojeciu tego slowa. Nie bedzie, bo dla wiekszosci jestes grzesznik potepiony. Zgodnie z pzyjetymi normami spolecznymi, ktore dosc mocno jednak ewoluuja i coraz wiecej spotykam osob, ktore stoja murem za seksualna wolnoscia. U Ciebie jednak jest ten problem, ze zona o niczym nie wie, i to jeszcze bardziej komplikuje sprawe. Niemniej jednak - skoro jest jak jest, a stan malzenstwa okreslasz jako dobry, to niech tak bedzie i rob, co uwazasz za konieczne. Tylko nie oczekuj pochwal - nie szukaj sprawiedliwosci, nie dorabiaj ideologii. Idealem by bylo, gdybyscie oboje stali po tej samej stronie barykady swiatopogladowej. I tak by cie mieszali z blotem, ale mniej:) Ale nie stoicie. Oszukujesz zone, nie jestes znia uczciwy - bo ona mysli wlasnie tak, jak forumowa wiekszosc. Nie osadzam cie, sama tez nie grzesze czesto uczciwoscia. Ale nie wmawiaj sam sobie, ze to sytuacja idealna. Po prostu jakos to ciagniesz i wszystkim z tym dobrze, zonie pewnie tez poki jest w blogiej nieswiadomosci. Ale sytuacja na pewno nie ejst godna nasladowania.

448

Odp: Moralność vs zdrada

I teraz zgoda... ale po mojemu, czyli uwaga jest tongue ... Ja tam nie znajduję forumowej 'większości' w ten sposób. Myślę, że jednak ludzie 'tutaj' są otwarci i oczekują tylko jednego. Czyli pewnej uczciwości (pewnej, bo każdy ma coś za uszami) oraz braku wyrządzania krzywdy innym - choćby poprzez wykorzystywanie sytuacji nieświadomości innej osoby (i nie gadajmy, że ta druga jest ograniczona mentalnie, tylko ma po prostu swoje preferencje i granice i na dane ustalenia w związku otwarcie przystawała). Jestem w stanie spokojnie i bez emocji przyjąć otwartość seksualną innych ludzi aby nie próbowali wtrącać się w moje relacje lub spieprzyć komuś innemu związek. Nie sądzę, że zdrowo myślący człowiek 'tutaj' będzie się czepiał moralności katolickiej i tu chyba nikt nikogo nie nawraca tongue Reszta pełna zgoda! smile

449

Odp: Moralność vs zdrada
vicky85 napisał/a:

Czlowiek nie jest istota monogamiczna z natury, a mezczyzni zwlaszcza. To, ze nie mielismy seksu na boku wcale nie oznacza, ze kogos potajemnie nie kochalismy jednoczesnie poza mezem\zona.

Neil Strauss:   

Mężczyźni myślą o seksie więcej, niż dają po sobie poznać, czy to kobietom, czy reszcie mężczyzn. Nauczyciele myślą o zerżnięciu uczennic, ojcowie o zerżnięciu przyjaciółek córki, lekarze o zerżnięciu swoich pacjentek. W tej właśnie chwili, na każdą kobietę z minimum seksapilu przypada gdzieś na świecie mężczyzna, który ... wyobraża sobie,jak by to było ją zerżnąć. Ona może go nawet nie znać: to może być biznesmen, który minął ją na ulicy albo student, który siedział naprzeciwko w metrze. I każdy mężczyzna, który próbuje przekonać kobietę, ze jest inny, robi to, żeby przelecieć albo ją, albo jej stojącą obok koleżankę. Największym kłamstwem współczesnego dobierania się w pary jest sytuacja, w której, żeby przespać się z kobietą, mężczyzna musi na początku udawać, że mu na tym nie zależy.

Ostatnio była piękna, nie koścista, nie gruba, opalona, z długimi, czarnymi, gęstymi włosami, opadającymi przez ramiona do połowy pleców, na buzi tapeta (której nie lubię, buzia nie była najpiękniejsza jaką widziałem, ale nikt nie  jest doskonały), mało komunikatywna, niemal zero rozmowy, cześć+cześć, woda do picia, potem seks. Zaczęliśmy się dotykać stojąc blisko siebie, miała na sobie czarne koronkowe prześwitujące body z wycięciami na boczkach, które to body obściskiwało czarny biustonosz pod spodem... biustonosz trzymał jej niemałe, ale też nie wielkie piersi, które poniżej całuśnej szyi i wystających obojczyków tworzyły dwie miękkie górki, pomiędzy którymi tworzył się erotyczny rowek znikający pod tajemnicą ubrania, o którego odkrywaniu marzą mężczyźni widząc obcą laskę stojącą przed nimi z zakupami w kasie w markecie, zwłaszcza jeśli w tym rowku znika jakiś łańcuszek... Gładząc jej uda, nie grube, nie chude, ale na pewno zachwycająco gładkie oraz odkryte wycięciami boczki, na których zauważyłem tatuaż, zacząłem ją rozbierać... odwróciła się tyłem do mnie, abym miał lepszy dostęp do haczyków biustonosza... znalazłem je w opadających przez ramiona czarnych włosach i powoli rozpiąłem ... ... ... ... ... ... nie minęło wiele czasu gdy wracałem myśląc "Och! Świetnie było... jeszcze do niej wrócę. Jest piękna... i te włosy rozpływające się na plecach, erotycznie odchylona głowa... niesamowicie ponętna okrągła dupcia... super orgazm z głębi mózgu... Dobrze, że nie muszę się męczyć oglądając takie dziewczyny gdzieś niedostępne... Jak będę umierał to pewnie przypomnę sobie i tę przygodę...".

Inni męzowie widzą seksowne kobiety wokół siebie. Myślą o nich jak Neil Strauss pisał... Ja ten okres mam za sobą. Nie fantazjuję z żalem jak inni niby wierni mężowie. Nie chcę wracać do dawnych czasów. Pytałem jej "A panowie się pewnie na Ciebie gapią, co?".... powiedziała "Taaak... ale nie przypuszczają, że jestem tak łatwo dostępna...".

Czy warto było do niej iść? Jak bym do tematu nie podchodził, to zawsze wynik jest że warto. Byłem młody, byłem raczej wierny, teraz jestem bardzo zdradzający, a za chwilę będę stary i potem koniec życia. Seks to najlepsza rozrywka jaką znam.

Czy to taka wielka różnica dla żony, czy on rozgląda się za laskami i fantazjuje o nich zamiast po prostu umówić się na seks? A może nawet lepiej iść na taki seks niż romansować? Na pewno lepiej nie zdradzać "ani myślą ani uczynkiem", ale czy wtedy nie trafimy do wątku "Żony aseksualnych mężczyzn"? Można umniejszać znaczenie seksu na nasze życie, ale wpływ pozostaje niezmienny bez względu na to w co wierzymy. Jest to ogromna siła, i taka musi być, bo inaczej byśmy się nie rozmnażali smile smile

450

Odp: Moralność vs zdrada

ok, Rh, co wiec w praktyce twoim zdaniem ma zrobic taki facet jak Gary, ktory beda mlodym wzial ten slub i piep&%nal te przysiege, gleboko pewnie wierzac ze wierny bedzie, bo zone kochal i kocha. W praktyce ma duzo wieksze potrzeby\nieakceptowalne przez zona fantazje\coktowoli. Jej nie moze zmuszac, bo to gwalt. Co ma wiec sam zrobic? Wg ogolnie pojetej uczciwosci:
1) unieszczesliwic sie i zyc w chronicznym niedoborze seksu\bodzcow\adrenaliny?
2) przekreslic prawdziwa milosc z zona, unieszczescliwiajac ja, dzieci i siebie poprzez rozwod?

Gary wybral bramke nr 3 i choc jest nieuczciwy wobec zony, to wydaje mi sie ze wybral nie najgorzej.

451 Ostatnio edytowany przez Gary (2017-09-17 00:34:32)

Odp: Moralność vs zdrada
vicky85 napisał/a:

Wiekszosc ludzi uwaza, ze nie mozna zmusisc sie do seksu - tak rzeczywiscie najczesciej jest - okreslone libido, uksztaltowane przez wiele czynnikow mowi nam ile mozemy, chcemy i powinnismy sie kochac. Jesli nie odczuwamy potrzeby, nie chcemy seksu. To tak jakbys byl nazarty i ktos kazal ci zjesc dwudaniowy obiad i jeszcze bez sciemy sie po nim oblizac. Tak sie nie da.

No i bingo! Nie zmuszajmy się do seksu. ... ale nie zmuszajmy innych do wierności.


Z drugiej strony, ta sama wiekszosc spoleczenstwa uwaza, ze jesli nasze potrzeby seksualne nie sa zaspokajane, no to przeciez "nie jestesmy zwierzetami" i nad popedami trzeba panowac. Czyli rozumieja, ze wychodzenie na sile ponad potrzeby jest zle i zmuszac do seksu nie wolno, ale juz godzenie sie na niezaspokajanie wlasnych potrzeb jest w porzadku.

Jak wyżej... NIE zmuszajmy się do seksu. Dwoje ma seks jak dwoje chce. Ale nie wymagajmy od drugiej osoby aby była wierna i cierpiała.



Ba, jest nawet koniecznoscia. Koniecznoscia, bo koniecznie nalezy byc wiernym. A skoro twoja zona nie potrzebuje tyle seksu co ty, to radz sobie inaczej (sam, nie przy uzyciu innej kobiety). To w najlepszej opcji, bo sa wciaz jeszcze tacy, ktorzy nawet samozaspokajanie uwazaja za czynnosc potepiona.

Sork! Ale samozaspokojenie nie działa. Poważnie... to nie działa.



Tak wiec nie oczekuj, ze tak rozumujace spoleczenstwo bedzie dla ciebie sprawiedliwe w twoim pojeciu tego slowa. Nie bedzie, bo dla wiekszosci jestes grzesznik potepiony. Zgodnie z pzyjetymi normami spolecznymi, ktore dosc mocno jednak ewoluuja i coraz wiecej spotykam osob, ktore stoja murem za seksualna wolnoscia.

Dobrze, jestem grzesznik. Akceptuję ich teorię, toleruję ich moralność. No problem.




U Ciebie jednak jest ten problem, ze zona o niczym nie wie, i to jeszcze bardziej komplikuje sprawe.
Niemniej jednak - skoro jest jak jest, a stan malzenstwa okreslasz jako dobry, to niech tak bedzie i rob, co uwazasz za konieczne. Tylko nie oczekuj pochwal - nie szukaj sprawiedliwosci, nie dorabiaj ideologii. Idealem by bylo, gdybyscie oboje stali po tej samej stronie barykady swiatopogladowej. I tak by cie mieszali z blotem, ale mniej:) Ale nie stoicie. Oszukujesz zone, nie jestes znia uczciwy - bo ona mysli wlasnie tak, jak forumowa wiekszosc. Nie osadzam cie, sama tez nie grzesze czesto uczciwoscia. Ale nie wmawiaj sam sobie, ze to sytuacja idealna. Po prostu jakos to ciagniesz i wszystkim z tym dobrze, zonie pewnie tez poki jest w blogiej nieswiadomosci. Ale sytuacja na pewno nie ejst godna nasladowania.

Zgoda. Sytuacja nie jest idealna. Od nikogo niczego nie oczekuję.


vicky85 napisał/a:

ok, Rh, co wiec w praktyce twoim zdaniem ma zrobic taki facet jak Gary, ktory beda mlodym wzial ten slub i piep&%nal te przysiege, gleboko pewnie wierzac ze wierny bedzie, bo zone kochal i kocha. W praktyce ma duzo wieksze potrzeby\nieakceptowalne przez zona fantazje\coktowoli. Jej nie moze zmuszac, bo to gwalt. Co ma wiec sam zrobic? Wg ogolnie pojetej uczciwosci:
1) unieszczesliwic sie i zyc w chronicznym niedoborze seksu\bodzcow\adrenaliny?
2) przekreslic prawdziwa milosc z zona, unieszczescliwiajac ja, dzieci i siebie poprzez rozwod?

Gary wybral bramke nr 3 i choc jest nieuczciwy wobec zony, to wydaje mi sie ze wybral nie najgorzej.

Na razie uważam, że dobrze wybrałem. I innym też proponuję taki wybór w takiej sytuacji. Najgorzej jak ktoś nie wybiera, ale mu się zdrada "zdarzy" -- emocjonalnie popłynie, hamulce nie utrzymają, a potem żal do samego siebie, albo co gorsze rozwalone małżeństwo.

452

Odp: Moralność vs zdrada
Gary napisał/a:


Czy to taka wielka różnica dla żony, czy on rozgląda się za laskami i fantazjuje o nich zamiast po prostu umówić się na seks? A może nawet lepiej iść na taki seks niż romansować?

no wlasnie dla mnie zadnej roznicy nie ma - zazdrosc sama w sobie dotyczy zainteresowania inna kobieta tak w ogole, jesli juz jest, a czy on ja dotyka w myslach czy w realu - zadna roznica naprawde. Paradoksalnie im wieksza dalismy sobie swobode w zwiazku tym rzadziej chce nam sie z niej korzystac (juz nie ma zakazanego owocu a aprzyjemnosc z zycia dla obojga znaaaacznie wieksza,P

Gary napisał/a:


Można umniejszać znaczenie seksu na nasze życie, ale wpływ pozostaje niezmienny bez względu na to w co wierzymy. Jest to ogromna siła, i taka musi być, bo inaczej byśmy się nie rozmnażali smile smile

z cala pewnoscia masz racje. Dobrej nocy Gary - sliczne dzieki za te historie przed snem, jako ze spedzam dzis noc bez meza, wyobrazenie sobie tej sytuacji znaczaco umili mi wieczor,p

453

Odp: Moralność vs zdrada
vicky85 napisał/a:

no wlasnie dla mnie zadnej roznicy nie ma - zazdrosc sama w sobie dotyczy zainteresowania inna kobieta tak w ogole, jesli juz jest, a czy on ja dotyka w myslach czy w realu - zadna roznica naprawde.

Oooo... no właśnie. A jak się realizuje seks razem zamiast się tylko "gapić", to mniej boli. W pewnym sensie czuję życiową ulgę. To co męczy innych mnie już nie męczy.



Paradoksalnie im wieksza dalismy sobie swobode w zwiazku tym rzadziej chce nam sie z niej korzystac (juz nie ma zakazanego owocu a aprzyjemnosc z zycia dla obojga znaaaacznie wieksza,P

W to nie wierzę, bo jednak chodzi o seks z kimś kogo pożądamy i żadne inne czynniki się nie liczą -- w szczególności czy to zakazane czy dozwolone. Dawniej tez myślałem wiele rzeczy błędnie:   że zakazane pociąga bardziej, a to nieprawda... albo że jak ktoś się "wyszumi za młodu" to będzie wierny, też nieprawda.



Gary napisał/a:


Można umniejszać znaczenie seksu na nasze życie, ale wpływ pozostaje niezmienny bez względu na to w co wierzymy. Jest to ogromna siła, i taka musi być, bo inaczej byśmy się nie rozmnażali smile smile

z cala pewnoscia masz racje. Dobrej nocy Gary - sliczne dzieki za te historie przed snem, jako ze spedzam dzis noc bez meza, wyobrazenie sobie tej sytuacji znaczaco umili mi wieczor,p

Zapraszam na umilanie wspólne w takim razie... hihih... smile smile     Wybaczcie państwo ten zuchwały żart, ale to tak na rozluźnienie przed niedzielną kawą... smile Poza tym muszę ocieplić nieco wizerunek smile

454 Ostatnio edytowany przez rh72 (2017-09-17 00:51:33)

Odp: Moralność vs zdrada

Vicky, nie mam pojęcia co ma robić ze swoim życiem. Jak widać zdradę usprawiedliwił sobie i niech zdradza. Tylko niech nie obarcza widowni jakąś dziwną semantyką wypowiedzi i ideologią, która nie trzyma się kupy. Ja mu nie doradzę bo nie mam kompetencji aby doradzać w takim trudnym życiowo wyborze. Gary sobie ułatwił to już. Jeszcze raz... nie zamierzam go usprawiedliwiać w kontekście nie samej relacji ale traktowania inaczej, niż siebie, osoby na której chyba mu nawet zależy. Nie widzę tutaj jakiś niuansów.

Znowu. Gary się wypowiada o udawaniu facetów. Coś podstawowego myli chyba znowu albo chodzi o jakieś szczególne zachowania a nie ogólności... Facet flirtuje z kobietą to udaje, że nie jest nią seksualnie zainteresowany? Hmmmm... Tak jest? Ma udawać 'zimnego' aby ją do siebie zachęcić? Że nie chce z nią seksu i zainteresowany jest tylko jej intelektem czy zafascynowany osobowością? Piszę o flircie a nie normalnej znowu relacji poznawczej gdzie można sobie ustanowić granice i je szanować. Co kto szuka. Wg mnie nie musi być, że zaraz to zainteresowanie ma się przeradzać w seks. Sam flirt może pójść różnymi drogami jednak dla samego seksu to robić? A jak nie ma szans to po prostu ciąć nożem bo nie daj Boże we friendzone wylądujesz. Ja uwielbiam nie tyle być we friendzone bo to specyficznie może być zdefiniowane ale mieć znajome a jak przyjaciół w kobietach to już świetnie.

Naprawdę nie próbuję człowieka potępić w czambuł ale mnie nie przekonał do swoich założeń ani tez i tak to widzę. Powoływanie się na jakiś publicystów nic mu nie doda powagi. I ja NIE WIEM co ma praktycznie zrobić.

455

Odp: Moralność vs zdrada

@rh... ale ja nic nie zamierzam robić... smile   Dzięki za chłodne wnioski. Awatar budzi respekt.

Posty [ 391 do 455 z 902 ]

Strony Poprzednia 1 5 6 7 8 9 14 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Moralność vs zdrada

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024