To będzie totalny offtop tego wątku... który już dawno winien był się zakończyć. Ale okej możemy dalej analizować życie i może się czegoś nauczę?
O empati... Rozumiem ludzi, słucham ich, nie krytykuję i nie ewangelizuję, choć kto chce to słucha (jak Wy). Idę prostą drogą, podejmuję decyzje bez emocji, bardzo często decyzje intuicyjne, czasem bardziej niż logiczne, a działania jakie z tych decyzji wynikają po prostu realizuję. Jeśli się pomylę, to wycofuję się z tego. To jest prosta droga. Bezlitosna i dla mnie i dla wszystkich innych. Na tym polega empatia, że jesteśmy równi -- ja oraz wszyscy inni których moje działania dotykają. To sprawiedliwe. Wybieram rozwiązania dobre dla wszystkich, nie zawsze łatwe i bezbolesne -- w szczególności dla mnie samego. Moja empatia to nie żal, że żona czułaby się skrzywdzona moim postępowaniem, ale stwierdzenie, że gdybym był swoją żoną to bym swoje postępowanie zrozumiał. Również moja córka gdyby wybrała być prostytutką to bym to zaakceptował, zrozumiał, zapytał dlaczego tak a nie inaczej zrobiła. Inne pojmowanie empatii, wiem... ale niektórzy taką właśnie empatię mają, kobiety też.
O zdradzie... Zdrada to jest decyzja, wybór. W tym wątku chodziło mi tylko o balans pomiędzy wiernością a dostępnością seksu w małżeństwie, czyli koszt wierności jako mini-gwałt na żonie w postaci wymuszonego choć trochę seksu.
O bliskości... Bliskość z żoną mam, z wyłączeniem tego, że nie jesteśmy przyjaciółmi; przyjaciółmi w takim sensie, że nie mogę jej o wszystkim mówić. To normalne, taka kompozycja charakterów. NIE wierzę, że Wy wszystko możecie między sobą mówić.
O kobietach... Lubię kobiety, a one lubią mnie. Znałem kilka bardzo blisko i poznanie ich świata było cudowną wycieczką. Nie patrzę na kobiety jak na obiekty seksualne, ale kompletnie nie mam hamulca w głowie jeśli chodzi o seks -- jak mnie któraś ukłuje igiełką pożądania, to z całą świadomością i bez cienia wątpliwości wiem, że chciałbym "ją mieć" (tak enigmatycznie, aby o seksie nie pisać) i gdyby się oddała, to .... Uczucie pożądania jest czyste i szlachetne, kryształowe, naturalne. Pożądanie to co innego niż podniecenie. Nie chodzi o to, że gościowi "stanie", bo zobaczył panią w mini, ale o niefizyczne uczucie pożądania (! tak to w środku jest, duchowe, to nie miłość, to nie zauroczenie). NIE flirtuję, nie podrywam, nie żartuję seksualnie, żadnych granic nie przekraczam. Z kobietami rozmawiam całkiem swobodnie, ale nie jestem tym panem, co w towarzystwie gra pierwsze skrzypce i flirtuje i podrywa i piórka stroszy.
W przypadku Garego nie sadze, by mial ochote ich dociekac na forum.
Nie ma czego dociekać.
Zreszta (a wiem co pisze) pomiedzy zwyklymi fanami seksu z wysokim testosteronem a klasycznymi seksoholikami na terapii nie widze czesto roznicy przez dlugi czas. Naprawde potrzeba czasu, zeby wiedziec: dlaczego on to robi.
Nie wiem co znaczy wysoki testosteron? Może lepsza erekcja? Częściej chce? Kto to seksoholik? Nie mam dziwnych fantazji seksualnych czy fetyszy, nie rozróżniam małych czy dużych piersi, nie kwalifikuję kobiet pod względem wyglądu. Zwykła dziewczyna może być bardziej pociągająca niż super-seks-bomba, bo "pan Bóg obdarzył" tę dziewczynę naturalną harmonijną kobiecą urodą, jest jak posąg spod ręki artysty.
Nie mam doła po seksie z prostytutką, nie zdarzyło mi się żałować. To jest rozładowanie jakiejś tam energii, której nie tłumię w sobie. Prostytutka nie różni się od innych kobiet, rozmawiam z nią tak samo jak z kobietami w innych okolicznościach. Oddaje się za pieniądze, ale potem nie można odróżnić czy to seks z poderwaną sąsiadką, czy młodą laską z dyskoteki, czy koleżanką z klasy lub pracy na wspólnej imprezie. Prostytucja to jedyna opcja aby mieć seks i nie oszukiwać kobiet (*). Towarzyszą temu różne złe zjawiska -- nieuczciwe zagrania, albo że się jednak nie oddała szczerze.
(*) tak wiem, żona jest oszukiwana wg waszych kryteriów, ALE wg moich kryteriów po prostu mam tylko seks poza związkiem. Tak, wiem, że ślubowałem wiernośc, a tej przysięgi nie dochowałem, ALE mógł ktoś chociaż małym druczkiem dopisać to wszystko co w tym wątku omawiamy. Z drugiej strony jak ona mi wbija szpilę, to jest nieuczciwa względem mnie, ale w sumie jest człowikiem i ma słabości i tak się jej zdarza, a ja jako mąż ten ból przetrawię jak organizm toksyny.