Moralność vs zdrada - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Moralność vs zdrada

Strony Poprzednia 1 4 5 6 7 8 14 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 326 do 390 z 902 ]

326

Odp: Moralność vs zdrada
KajkaKa napisał/a:

Choćby się żona na tacy każdego dnia układała przed Garym, w niczym by jej to pomogło.

Prawda.

Kilka potwierdzonych naukowo faktów:
1. Seks z tym samym partnerem nam się nudzi. Im dłuższy jest staż związku tym rzadziej uprawiamy w nim seks. Jest to często uznawane jako zaleta adaptacyjna. Spadek częstotliwości stosunków  seksualnych ze stałym partnerem ma podstawy neurochemiczne, chociaż jasne jest, że dzieci, praca, rachunki i stan zdrowia oraz kondycja fizyczna mają też wpływ.
2. Lubimy nowości. Seksualny apetyt i gotowość seksualna rośnie, gdy możemy "wykazać się" przed nowym partnerem seksualnym.
3. Nawiązanie więzi z partnerem dosłownie reorganizuje nasz mózg. Stajemy się jakby uzależnieni od partnera i pragniemy stałej więzi z nim (mimo, że...patrz pkt 1 i pkt 2)

To biologia.

Ale człowiek nie jest TYLKO zwierzęciem sterowanym przez biologię, ale posiada TAKŻE rozum (dokładnie korę mózgową odpowiedzialną za wyższe funkcje poznawcze). Człowiek w przeciwieństwie do zwierzęcia, może włączyć SAMOKONTROLĘ. Kora przedczołowa nawiązuje kontakt z ciałem migdałowatym, jądrem półleżącym i brzuszną częścią nakrywki śródmózgowia i mówi "stop, przestań".
Naukowcy twierdzą, że ludzie rodzą się ze skłonnością do natychmiastowego zaspakajania a nasza zdolność do sprzeciwiania się "instynktownym potrzebom" w celu np. zachowania stałego związku, gdy mamy okazję seksualną jest silnie związana z siłą interakcji między korą czołową a bardziej "zwierzęcymi" obwodami. U niektórych osób seksualne pragnienia przeważają nad częścią, która potrafiłaby powiedzieć "stop, przestań". Tak jest np. u seksoholików. Takie osoby dalej chcą mieć więź ze swoim stałym partnerem (przypominam, że mają zreorganizowany pod ten związek mózg), ale nie mogą się opanować i chcą uprawiać seks z innymi osobami. Mimo, że każdy cudzołożnik naraża się na ryzyko (nie tylko utraty partnera, chorób, ale np. zemsta ze strony stałego partnera swojego kochanka), to ignorują to ryzyko, bo popęd jest silniejszy. A "użyteczność" kory czołowej w ich przypadku ogranicza się do pomocy w znajdowaniu sobie przekonujących usprawiedliwień. Najlepiej takich, z którymi będzie im się żyło lżej.

Zobacz podobne tematy :

327

Odp: Moralność vs zdrada

I mam szczerą nadzieję, że tym ( naukowym ) akcentem zakończymy tę jałową deliberację.

328

Odp: Moralność vs zdrada
Gary napisał/a:

Neil Strauss:

Mężczyźni myślą o seksie więcej, niż dają po sobie poznać, czy to kobietom, czy reszcie mężczyzn. Nauczyciele myślą o zerżnięciu uczennic, ojcowie o zerżnięciu przyjaciółek córki, lekarze o zerżnięciu swoich pacjentek. ... na każdą kobietę z minimum seksapilu przypada gdzieś na świecie mężczyzna, który ... wyobraża sobie,jak by to było ją zerżnąć. Ona może go nawet nie znać: to może być biznesmen, który minął ją na ulicy albo student, który siedział naprzeciwko w metrze. .

Ta część cytatu brzmi jak opis świata seksoholika... to już chyba piekło.. takie non stop myślenie o rżnięciu.
Myślenie tak intensywne i wstydliwe, że trzeba się kontrolować, żeby ludzie się nie połapali i nie zidentyfikowali seksoholika..

Gary napisał/a:

I każdy mężczyzna, który próbuje przekonać kobietę, ze jest inny, robi to, żeby przelecieć albo ją, albo jej stojącą obok koleżankę. Największym kłamstwem współczesnego dobierania się w pary jest sytuacja, w której, żeby przespać się z kobietą, mężczyzna musi na początku udawać, że mu na tym nie zależy..

Mężczyzna i kobieta nie udają, że nie zależy im na przespaniu się. Po prostu mogą chcieć, ale nie być jeszcze gotowi z różnych względów (wiara, doświadczenia z przeszłości, potrzeba dania sobie czasu na przyjrzenia się relacji itd.).

329

Odp: Moralność vs zdrada
rinho91 napisał/a:

I mam szczerą nadzieję, że tym ( naukowym ) akcentem zakończymy tę jałową deliberację.

Deliberacja jest jalowa bo jak u alkoholika, ktory twierdzi, ze tylko okazjonalnie pije, Gary twierdzi, ze tylko oszczedza zonie klopotu.

330 Ostatnio edytowany przez theonlyone (2017-08-21 21:22:05)

Odp: Moralność vs zdrada
summerka88 napisał/a:
KajkaKa napisał/a:

Choćby się żona na tacy każdego dnia układała przed Garym, w niczym by jej to pomogło.

Prawda.

Kilka potwierdzonych naukowo faktów:
1. Seks z tym samym partnerem nam się nudzi. Im dłuższy jest staż związku tym rzadziej uprawiamy w nim seks. Jest to często uznawane jako zaleta adaptacyjna. Spadek częstotliwości stosunków  seksualnych ze stałym partnerem ma podstawy neurochemiczne, chociaż jasne jest, że dzieci, praca, rachunki i stan zdrowia oraz kondycja fizyczna mają też wpływ.
2. Lubimy nowości. Seksualny apetyt i gotowość seksualna rośnie, gdy możemy "wykazać się" przed nowym partnerem seksualnym.
3. Nawiązanie więzi z partnerem dosłownie reorganizuje nasz mózg. Stajemy się jakby uzależnieni od partnera i pragniemy stałej więzi z nim (mimo, że...patrz pkt 1 i pkt 2)

To biologia.

Ale człowiek nie jest TYLKO zwierzęciem sterowanym przez biologię, ale posiada TAKŻE rozum (dokładnie korę mózgową odpowiedzialną za wyższe funkcje poznawcze). Człowiek w przeciwieństwie do zwierzęcia, może włączyć SAMOKONTROLĘ. Kora przedczołowa nawiązuje kontakt z ciałem migdałowatym, jądrem półleżącym i brzuszną częścią nakrywki śródmózgowia i mówi "stop, przestań".
Naukowcy twierdzą, że ludzie rodzą się ze skłonnością do natychmiastowego zaspakajania a nasza zdolność do sprzeciwiania się "instynktownym potrzebom" w celu np. zachowania stałego związku, gdy mamy okazję seksualną jest silnie związana z siłą interakcji między korą czołową a bardziej "zwierzęcymi" obwodami. U niektórych osób seksualne pragnienia przeważają nad częścią, która potrafiłaby powiedzieć "stop, przestań". Tak jest np. u seksoholików. Takie osoby dalej chcą mieć więź ze swoim stałym partnerem (przypominam, że mają zreorganizowany pod ten związek mózg), ale nie mogą się opanować i chcą uprawiać seks z innymi osobami. Mimo, że każdy cudzołożnik naraża się na ryzyko (nie tylko utraty partnera, chorób, ale np. zemsta ze strony stałego partnera swojego kochanka), to ignorują to ryzyko, bo popęd jest silniejszy. A "użyteczność" kory czołowej w ich przypadku ogranicza się do pomocy w znajdowaniu sobie przekonujących usprawiedliwień. Najlepiej takich, z którymi będzie im się żyło lżej.

Wygląda na to,że problem powiedzenia "stop,przestań" wcale nie dotyczy "niektórych osób" bo chyba zbyt wiele jest przykładów,że jest inaczej...Kora mózgowa,jest zbyt młoda,żeby zdominować instynkt,który za wszelką cenę chce doprowadzić do rozmnożenia i przetrwania gatunku ...
Powiedzmy sobie szczerze,małżeństwo jest wymysłem cywilizacji,czy widział ktoś zwierzęta,które obiecują sobie miłość i wierność ?
Jak można obiecać komuś uczucia,które nie zależą od nas samych ?
Uczucia,to nie kwestia decyzji.

331

Odp: Moralność vs zdrada

Gary, może się zdziwisz, ale nie ciebie jednego ciągnie do innych ludzi. Mi pomaga zimny prysznic- tak z 10 min. serio.
Jestem węchowcem- wywąchuję facetów z tłumu. Działaja na mnie tak mocno, ze zdarzyło mi sie ukradkiem wąchać czyjąś koszulę- gdyby mnie przyłapano- powiedziałabym, że zapomniałam chusteczki do nosa smile  smile
I nigdy nie zdradziłam męża, zawsze wiem, kiedy powiedziec stop.
A stop jest dlatego, że kocham jego, wartoscią jest dla mnie rodzina moja i tych facetów, bo zwykle kogos mają.
Kora mózgowa pozwala mi przewidzieć skutki.
Płyta grzewcza zawsze się świeci na czerwono i mam ochotę jej dotknąć- ale tego nie robię..
To jest kwestia wyboru.
A co do winy i kary polecam obejrzenie Allenowskiego "wszystko gra" jeśli nie widziałeś.

332 Ostatnio edytowany przez serdeczna (2017-08-21 22:23:06)

Odp: Moralność vs zdrada

Wygląda na to,że problem powiedzenia "stop,przestań" wcale nie dotyczy "niektórych osób" bo chyba zbyt wiele jest przykładów,że jest inaczej...Kora mózgowa,jest zbyt młoda,żeby zdominować instynkt,który za wszelką cenę chce doprowadzić do rozmnożenia i przetrwania gatunku ...
Powiedzmy sobie szczerze,małżeństwo jest wymysłem cywilizacji,czy widział ktoś zwierzęta,które obiecują sobie miłość i wierność ?
Jak można obiecać komuś uczucia,które nie zależą od nas samych ?
Uczucia,to nie kwestia decyzji.

Ciekawa dyskusja.

A co do cytatu: Prawo też jest wymysłem cywilizacji, zwierzęta może i nie obiecują sobie miłości i wierności, ale zwierzęta przynajmniej mają okresy godowe, a te nie trwają cały rok non stop. A poza tym zwierzęta również polują, zabijają się nawzajem, nasze ludzkie prawo mówi: nie wolno zabijać, to jest karalne, dlatego "ludziom-zwierzętom" nie wolno się od tak zabijać, pozbawiać kogoś życia, go grozi nam za to kara.
Porównywanie człowieka do zwierzęcia jest idiotyczne. Wszyscy gadają, że jesteśmy tylko ludźmi, zwierzątkami (no biologicznie, ok) co to znaczy "tylko"? Jesteśmy AŻ ludźmi, nie zapominajmy o tym, AŻ, od zwierząt różni nas to, że mamy SUMIENIE, przeżycia duchowe, potrafimy myśleć abstrakcyjnie, stworzyliśmy język, komunikację, bogów, przysięgi również. Nic w tym dziwnego. Przysięga to coś wielkiego, wzniosłego, szlachetnego, jakakolwiek oficjalna przysięga, i ten kto decyduje się przysięgać, powinien dotrzymać danego słowa. Człowiek też wymyślił honor, poczucie godności, a czym jest przysięga, jak nie właśnie zachowaniem w sobie powyższego?

EDIT: Tak w ogóle to wszystko jest wymysłem człowieka, to co Cię otacza i to o czym myślisz, jest wymysłem człowieka i cywilizacji, gdyby tak nie było, dzisiaj siedział byś w jaskini, albo jakiejś norze pod ziemią i jedyne o czym byś myślał to o tym, że jesteś głody i że musisz zwęszyć samicę, bo zachciało Ci się przedłużyć gatunek...

333

Odp: Moralność vs zdrada
theonlyone napisał/a:

Powiedzmy sobie szczerze,małżeństwo jest wymysłem cywilizacji,czy widział ktoś zwierzęta,które obiecują sobie miłość i wierność ?

Niejeden gatunek zwierząt zawstydziłby ciebie wiernością wink

theonlyone napisał/a:

Jak można obiecać komuś uczucia,które nie zależą od nas samych ?

Jeśli masz taki problem ze sobą to wtedy nie bawisz się w związki czy małżeństwo.

theonlyone napisał/a:

Uczucia,to nie kwestia decyzji.

Może w przypadku dzieci.

334

Odp: Moralność vs zdrada
Ela210 napisał/a:

Gary, może się zdziwisz, ale nie ciebie jednego ciągnie do innych ludzi. Mi pomaga zimny prysznic- tak z 10 min. serio.
Jestem węchowcem- wywąchuję facetów z tłumu. Działaja na mnie tak mocno, ze zdarzyło mi sie ukradkiem wąchać czyjąś koszulę- gdyby mnie przyłapano- powiedziałabym, że zapomniałam chusteczki do nosa smile  smile
I nigdy nie zdradziłam męża, zawsze wiem, kiedy powiedziec stop.
A stop jest dlatego, że kocham jego, wartoscią jest dla mnie rodzina moja i tych facetów, bo zwykle kogos mają.
Kora mózgowa pozwala mi przewidzieć skutki.
Płyta grzewcza zawsze się świeci na czerwono i mam ochotę jej dotknąć- ale tego nie robię..
To jest kwestia wyboru.
A co do winy i kary polecam obejrzenie Allenowskiego "wszystko gra" jeśli nie widziałeś.

Bo Ty jesteś zdrowa, Gary jest chory - jest seksoholikiem.

335 Ostatnio edytowany przez Jej Wysokość Zwiewność (2017-08-21 22:50:31)

Odp: Moralność vs zdrada
Gary napisał/a:

Trudno Ci będzie w to uwierzyć, ale nijak by nie wpłynął. Zero zmiany. Ciekaw jestem jaka hipoteza stoi za twoim pytaniem... Jakżesz powinien się zmieniać mój stosunek do żony w zależności od dodatkowego seksu poza małżeństwem.

Zalozylam ze sypiasz z zona bo jest jedna z wielu i seks z innymi podkreca Cie do tego.

Bez prostytutek nie dal bys rady byc w malzenstwie.
Masz swoj wentyl bezpieczenstwa, trzymasz "zdrowy" dla siebie dystans, co rowna sie braku bliskosci.


-------

Niezmiennie zadziwia mnie to realisteczne meskie podejscie do zdrady czy wyciaganie argumentu, ze seks nie zbliza ich z kobieta w zderzeniu z rzeczywistoscia.
Wszysc sa madrzy i nabuzowani hormonami i rozochoceni, kiedy wyobrazaja sobie siebie samych.

A zycie pokazuje swoje.
Pojawia sie zdrada i ich lamie.

Korzystaja wielokrotnie z uslug tej samej prostytutki.

Wola kolezanke do seksu (no ale przeciez nie chodzi o bliskosc i zrozumienie).

Ciekawi mnie tez ilu zgodzi sie, zeby ich kobieta prowadzila inne relacje.

336 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2017-08-21 23:11:35)

Odp: Moralność vs zdrada
theonlyone napisał/a:

Wygląda na to,że problem powiedzenia "stop,przestań" wcale nie dotyczy "niektórych osób" bo chyba zbyt wiele jest przykładów,że jest inaczej...Kora mózgowa,jest zbyt młoda,żeby zdominować instynkt,który za wszelką cenę chce doprowadzić do rozmnożenia i przetrwania gatunku ...
Powiedzmy sobie szczerze,małżeństwo jest wymysłem cywilizacji,czy widział ktoś zwierzęta,które obiecują sobie miłość i wierność ?
Jak można obiecać komuś uczucia,które nie zależą od nas samych ?
Uczucia,to nie kwestia decyzji.

Kora jest młoda, ale jest. Nietórym to wystarcza a niektórym nie. Net-facet starr kiedyś napisał, że przodkowie tych zdradzających później zeszli z drzewa i może coś w tym jest big_smile
Jesteśmy zarówno po części swoimi poędami, po części swoimi emocjami a po części swoim wyborem. Po prostu proporcje u różnych osób różnią się. Niektórzy w większej nż inni mierze skłoadają się z części popędowej. Nic w tym złego -- tacy są.
No i niektórzy ćwiczą odpowiednie połączenia między korą a ośrodkami emocjonalnymi, a inni nie.

337

Odp: Moralność vs zdrada
Ela210 napisał/a:

To jest kwestia wyboru.
A co do winy i kary polecam obejrzenie Allenowskiego "wszystko gra" jeśli nie widziałeś.

Film obejrzę. Oczywiście to kwestia wyboru, decyzji. Ja wybrałem tak, a kto inny inaczej.


Ela210 napisał/a:

Gary, może się zdziwisz, ale nie ciebie jednego ciągnie do innych ludzi.

Absolutnie się nie zdziwię. Wiele kobiet tak ma... Rozmawia z obcym mężczyzną i się zastanawia jak by było z nim w łóżku, jak całuje.


Mi pomaga zimny prysznic- ...  Jestem węchowcem- wywąchuję facetów z tłumu. Działaja na mnie tak mocno, ze zdarzyło mi sie ukradkiem wąchać czyjąś koszulę-

Fajna scenka erotyczna smile



....I nigdy nie zdradziłam męża, zawsze wiem, kiedy powiedziec stop.
A stop jest dlatego, że kocham jego, wartoscią jest dla mnie rodzina moja i tych facetów, bo zwykle kogos mają.
Kora mózgowa pozwala mi przewidzieć skutki.

A jeśli wąchałaś tego mężczyznę, to dlaczego tak postąpiłaś? I dlaczego musiałaś brać zimny prysznic? Co się z Tobą działo jak podejmowałaś decyzję o powąchaniu jego koszuli?
Powiedziałaś sobie "stop" ze względu na miłość. Ta miłość wymaga wierności? Coś w stylu "jestem Bogiem zazdrosnym"? Z jednej strony byłaś naturalnie wrażliwa na zapach obcego mężczyzny, a z drugiej strony miłość wymaga dla swego istnienia ograniczenia, powiedzenia sobie "stop". Znam powiedzenie "miłość nie pozwala na wszystko tym, których kochamy". Czy to prawdziwa miłość? Dlaczego nie pozwala? Bo istnieje szansa, że ktoś od nas odejdzie? Pokocha kogo innego? A może seks jest zagrożeniem? A może podział "dóbr" materialnych?

Odp: Moralność vs zdrada

To jest typowe wybiorcze odwolywanie sie do zwierzat.

Tak jak cytaty Garego.
Chodzi w miejsca gdzie znajduje poparcie dla swoch tez i utwierdza sie w tym co robi.

Skoro mezczyznami kieruja instynkty zwierzece, to dlaczego tak wybiorczo?
Konkurecje w pracy tez mozna poraktowac instynktownie, na drodze tez mozecie wysiasc z samochodu i pofolgowac sobie wzajemnie swoim instynktom itd.

339

Odp: Moralność vs zdrada
Jej Wysokość Zwiewność napisał/a:

To jest typowe wybiorcze odwolywanie sie do zwierzat.

Tak jak cytaty Garego.
Chodzi w miejsca gdzie znajduje poparcie dla swoch tez i utwierdza sie w tym co robi.

Skoro mezczyznami kieruja instynkty zwierzece, to dlaczego tak wybiorczo?
Konkurecje w pracy tez mozna poraktowac instynktownie, na drodze tez mozecie wysiasc z samochodu i pofolgowac sobie wzajemnie swoim instynktom itd.

Bo za apetencyjny układ nagrody odpowiają inne struktury mózgowe.
I nie tylko mężczyźni, kobiety również. Kobiety są bardziej "sztorcowane" przez kulturę i społeczńswo.

Odp: Moralność vs zdrada

Dobrze, czyli chetniej beda pukac na boku niz bic sie bo mordach?
Ta sa inne struktury, ktore odpowiadaja za te odruchy?

341 Ostatnio edytowany przez serdeczna (2017-08-21 23:20:09)

Odp: Moralność vs zdrada
Jej Wysokość Zwiewność napisał/a:

To jest typowe wybiorcze odwolywanie sie do zwierzat.

Tak jak cytaty Garego.
Chodzi w miejsca gdzie znajduje poparcie dla swoch tez i utwierdza sie w tym co robi.

Skoro mezczyznami kieruja instynkty zwierzece, to dlaczego tak wybiorczo?
Konkurecje w pracy tez mozna poraktowac instynktownie, na drodze tez mozecie wysiasc z samochodu i pofolgowac sobie wzajemnie swoim instynktom itd.

No właśnie.

Puszczają mi nerwy i mam ochotę kogoś zabić (ktoś mnie pociąga, mimo, że mam męża). Podchodzę chwytam za szyję (mam w dupie męża, uwodzę innego, całuję po szyi), duszę (rozkładam przed nim nogi), zabijam (odbywam z obcym stosunek). Bo instynkt mi każe, bo nie mogę się opanować, bo mam ochotę tu i teraz. Dlaczego nie mogę zrobić pierwszego? Bo prawo mi zabrania, bo będę miała wyrzuty SUMIENIA, bo kogoś skrzywdzę, bo pójdę siedzieć do kicia. Dlaczego nie mogę zrobić drugiego? Bo kocham męża, nie złamię danej mu przysięgi, bo go skrzywdzę, bo będę miała wyrzuty SUMIENIA.

342

Odp: Moralność vs zdrada
Jej Wysokość Zwiewność napisał/a:

Zalozylam ze sypiasz z zona bo jest jedna z wielu i seks z innymi podkreca Cie do tego.
Bez prostytutek nie dal bys rady byc w malzenstwie.

Mam seks z żoną, bo mi się podoba i jest seksowna.



Masz swoj wentyl bezpieczenstwa, trzymasz "zdrowy" dla siebie dystans, co rowna sie braku bliskosci.

Nie rozumiem tego wniosku o bliskości. Jakiej bliskości? Seks, czyli fizycznej? A może duchowej? W sumie co ma seks do bliskości duchowej? Trzymam dystans do żony bo mam seks poza małżeństwem? Naprawdę tak myślisz?



wyciaganie argumentu, ze seks nie zbliza ich z kobieta w zderzeniu z rzeczywistoscia...

Jak zbliża? Duchowo? Duchowo osoby się zbliżają gdy oboje tego chcą. Jak z przyjaźnią na przykład. Jeśli ktoś ma kochankę, to się do niej zbliża duchowo, bo przecież obcymi nie są. A jak ktoś chodzi do tej samej prostytutki, to z nią rozmawia i jest mu dobrze, więc w końcu ją pozna choć trochę. Takie to zbliżenia duchowe?


Korzystaja wielokrotnie z uslug tej samej prostytutki.
Wola kolezanke do seksu (no ale przeciez nie chodzi o bliskosc i zrozumienie).

To chyba jakieś stereotypy. Chodzą do tych prostytutek gdzie im dobrze.

Wolą koleżankę do seksu? Może dlatego, aby jej zrobić dobrze i coś dać a nie tylko ciągle brać? A może pieniądze? Pewnie niektórzy szukają bliskości albo kogoś "do pogadania" chwilę -- każdy może poczuć samotność i marzyć o przyjaciółce z którą też będzie seks.


Pojawia sie zdrada i ich lamie.
Ciekawi mnie tez ilu zgodzi sie, zeby ich kobieta prowadzila inne relacje.

Ja się zgadzam, ale nie chcę być z tym konfrontowany. Nie jestem zazdrosny, ale nie mam ochoty patrzeć jak inni podrywają moją żonę, albo jak ona z nimi się dobrze bawi. Zdrada żony by mnie złamała? Może tak, a może nie. Nie mam ochoty próbować, a jeśli się zdarzy, to jakoś ten problem rozwiążę, podobnie jak inne problemy życiowe.

343

Odp: Moralność vs zdrada

Ja się zgadzam, ale nie chcę być z tym konfrontowany. Nie jestem zazdrosny, ale nie mam ochoty patrzeć jak inni podrywają moją żonę, albo jak ona z nimi się dobrze bawi. Zdrada żony by mnie złamała? Może tak, a może nie. Nie mam ochoty próbować, a jeśli się zdarzy, to jakoś ten problem rozwiążę, podobnie jak inne problemy życiowe.

Bosz, co za hipokryzja...

344

Odp: Moralność vs zdrada

Nie hipokryzja, tylko niezrozumienie.

345 Ostatnio edytowany przez Jej Wysokość Zwiewność (2017-08-21 23:54:26)

Odp: Moralność vs zdrada

Uwazam ze mezczyzni sypiajac wielokrotnie z ta sama kobieta, nie robia tego tylko dla samego seksu.
Przywiazuja sie, wbrew temu co powszechnie twierdza.

To rozdzielanie seksu od uczuc.


A dlaczego wlasciwie sypiasz z prostytutkami?
Nie miales wystarczajaca duzo seksu?


Ja zaryzykuje i obstawie, ze prostytutki ratuja Ci malzenstwo.


Z jakiego powodu nie chcesz wiedziec, czy Twoja zona ma kogos?
Co masz na mysli piszac niezrozumienie?


A moze sam sie boisz i chodzisz na boki.

346

Odp: Moralność vs zdrada
Jej Wysokość Zwiewność napisał/a:

Uwazam ze mezczyzni sypiajac wielokrotnie z ta sama kobieta, nie robia tego tylko dla samego seksu.
Przywiazuja sie, wbrew temu co powszechnie twierdza.

Masz rację. To nawet niewyobrażalne, aby wiele razy być tak blisko z kobietą i aby ona była obca i zupełnie obojętna. Normalne, że wiele razy seks z tą samą kobietą powoduje jakieś-tam przywiązanie.



A dlaczego wlasciwie sypiasz z prostytutkami?

Aby mieć seks z różnymi kobietami.



Nie miales wystarczajaca duzo seksu?

Trudno na to pytanie odpowiedzieć. Coś jak zapytać męża "Dlaczego lubisz jeździć na rowerze? Nudno jest w domu?". Seks to wartość sama w sobie, a nie rozwiązanie problemów. Ilość seksu w małżeństwie mogłaby być trochę większa, ale to się sprowadza do "mini gwałtów" na żonie, co w tym wątku sobie ustaliłem na podstawie dyskusji z mądrymi osobami.


Ja zaryzykuje i obstawie, ze prostytutki ratuja Ci malzenstwo.

Nie sądzę. Znam powiedzenie "mężczyzna zdradza, by swoje małżeństwo ratować, a kobieta zdradza, aby je zakończyć", ale nie widzę związku z moim małżeństwem. Prostytutki to moja sprawa niezależna, tak samo jak na przykład problemy w pracy. 



Z jakiego powodu nie chcesz wiedziec, czy Twoja zona ma kogos?

Raczej nie ma, chyba że internetowo. Ale nawet jeśli tak, to po co miałbym o tym wiedzieć skoro jest dobrze? Jak by się zauroczyła, to zauroczenie by minęło. Jak bym wrócił wcześniej z pracy do domu i ona się z kimś zabawiała, to być może bym wyszedł po cichu i wrócił za godzinę pewnie dzwoniąc do niej że wracam.



Co masz na mysli piszac niezrozumienie?

Zarzuca dziewczyna hipokryzję, a nie ma hypokryzji.

Odp: Moralność vs zdrada

Nie znalam tego powiedzenia.

Powiem szczerze ze to czego w tej chwili najbardziej sie obawiam, to to ze nie bede znala czlowieka z ktorym zyje.

A chcialabym znac, zeby dokonac swiadomego wyboru.

Dlatego mierzi mnie Twoje lekkoduszne podejscie do tematu Twojej zony.

348

Odp: Moralność vs zdrada

No masz rację, nie jesteś hipokrytą. Ja tam nic nie mam do Twojego życia, Twoja sprawa, ale jestem bardzo ciekawa, jak zachowałaby się Twoja zona gdyby się o wszystkim dowiedziała, czy byłaby zaskoczona czy nie, czy zaakceptowałaby to czy nie.

349

Odp: Moralność vs zdrada
Jej Wysokość Zwiewność napisał/a:

Powiem szczerze ze to czego w tej chwili najbardziej sie obawiam, to to ze nie bede znala czlowieka z ktorym zyje.
A chcialabym znac, zeby dokonac swiadomego wyboru.

Jak poznasz tego człowieka, to Ty bedziesz wolna i on wolny. Poznacie się, wejdziecie w związek, zamieszkacie razem. Potem pojawią się dzieci, życie z dnia na dzień. Zetkniecie się z innymi problemami, które mieliście jak byliście na etapie poznawania się. Na tych innych problemach zobaczysz inne cechy jego osobowości. Dlatego nie będziesz miała szans poznać człowieka na tyle dobrze, aby dokonać świadomego wyboru, bo nie przećwiczysz wszysktich sytuacji życiowych. Śmiem twierdzić, że nigdy go nie poznasz do końca. Może zamiast dążyć do poznania całego człowieka lepiej patrzeć, czy żyjąc z nim jesteś szczęśliwa?


Dlatego mierzi mnie Twoje lekkoduszne podejscie do tematu Twojej zony.

Bardziej do seksu niż do żony. Życie to życie, a seks to seks, praca to praca. Budowanie związku głównie na wierności nie prowadzi do szczęścia, z tego rodzi się zazdrość, niepewność, kontrolowanie, dochodzi do patologii (np. mąż musi negocjować z żoną czy może wyjść z kolegami na piwo), NIE można być sobą. W małżeństwo wkrada się gorzki smak. Pewnie są mężczyźni których nie interesują inne kobiety. Słowo "inne" jest do wykreślenia, bo to są mężczyźni, których nie interesują kobiety. Małżeństwa lądują w sytuacji, gdy to jej a nie jemu czegoś bardzo ważnego brakuje. Ciekawe czy Rhett z "Przeminęło z wiatrem" nadaje się na męża? A Ashley? A może każdy z nich ma dużą wadę? A może każdy ma dużą wadę?

350 Ostatnio edytowany przez mallwusia (2017-08-22 10:17:09)

Odp: Moralność vs zdrada
Beyondblackie napisał/a:
Gary napisał/a:

Niestety doszedłem do punktu, w którym sam seks nie wystarczy, musi być z różnymi kobietami. Stąd nie ma wyjścia. Ale skoro tak ciągniecie dyskusję aby analizować mój przypadek to proszę bardzo. smile smile

Czyli doszlismy do prawdziwego problemu, ktorym wcale nie jest dbanie o uczucia zony, ale seksoholizm.

W takim wypadku Twoje teorie brzmia jak zapewnienia alkoholika, ze musi pic, bo sie lepiej czuje. Zalosne, innymi slowy. Zamiast wydawac pieniadze na dziwki, znajdz sobie dobrego specjaliste. I przestan oklamywac zone i SAMEGO siebie.


to już było wiadomo od pierwszej strony, cała reszta to (nomen omen) pieprzenie bez sensu wink

351 Ostatnio edytowany przez Beyondblackie (2017-08-22 10:24:43)

Odp: Moralność vs zdrada

Mallwusia, pewnie, ze tak, ale interesujaco sie czyta tlumaczenia, teorie z doopy i wybielanie sie kogos, kto jest kompletnie slepy na wlasny problem. Szczegolnie jak po kilku stronach osiaga to wszystko poziom totalnego absurdu i hipokryzji.

Tak jak pisala Elle, ludzie w zwiazkach maja oczy (albo nosy! wink ) i nie umyka ich uwadze, ze po swiecie chodza atrakcyjni przedstawiciele zenskiej czy meskiej plci. Tez zdarza mi sie zawiesic oko na jakims facecie, bo najzwyczajniej jest dla mnie pociagajacy. Tylko w przeciwienstwie do Garego, ja w swoim umysle nie planuje zdrady, no...bo w przeciwienstwie do niego, szanuje swojego partnera, kocham go i jestem swiadoma jak wielka krzywde bym mu wyrzadzila. Zreszta, nawet nie musze tego toku myslowego ciagnac tak daleko, bo sam fakt, ze go kocham oznacza rowniez, ze seks interesuje mnie wylacznie tylko z nim. Takze popatrze sobie i ide dalej.

Szukanie ciagle podniet poza zwiazkiem, za plecami zony, oznacza, ze z malzenstwem jest zle: bo ludzie nie potrafia ze soba rozmawiac, nie potrafia budowac bliskosci, albo wrecz jak u Garego- maja fobie przed bliskoscia. Bo powiedzmy sobie szczerze, seks z dziwka czy przygodna kolezanka, nie wymaga zadnego zaangazowania. Natomiast, budowanie jednosci z zona to ciezka emocjonalna harowka.

352

Odp: Moralność vs zdrada

Abstrachujac tutaj juz od ciagnietego watku,bo nie przeczytalam wszystkiego to mysle sobie o tych zdradzaczach... o ile jeszcza znajdywanie sobie kochanki,powiedzmy kolezanka z pracy,podrywanie jej a ona zachwycona tym mezczyzna zgadza sie na ten seks W JAKIMS STOPNIU potrafilabym zrozumiec o tyle placenie za seks wydaje mi sie totalnie zalosne. Jechalam samochodem,widzialam prostytutke i samocjos,ktory zawrocil sie aby ja zabrac i pozniej jechal z nia taki zadowolony do lasu...normalnie zajebisty samiec alfa, babka z przebiegiem wiekszym niz ilosx kilometrow w moim samochodzie cieszy sie,ze znalazla jelenia,zacisnie zeby na te kilka minut aby miec kase , a ten dumny z siebie ,ze ma seks z wieloma kobietami....

353 Ostatnio edytowany przez martamartamarta (2017-08-22 11:42:28)

Odp: Moralność vs zdrada
Gary napisał/a:
martamartamarta napisał/a:

Mialam takie sytuacje ,ze poznawalam jakies naprawde fajne pary, malzenstwa, zazdroscilam milosci,ktora bila od nich. Pozniej dowiadywalam sie, ze on ja zdradza. Moja mysl byla zawsze taka sama "jakim glupkiem on jest skoro burzy te ich twierdze ,sprawiajac ,ze przestaje byc magiczna, niedostepna i Z KLASA ,bo tylko ich ..dostep do tego moze miec kazda,ktora sie postara..".ta para od razu przestawala wydawac mi sie fajna i super dobrana, bo w jakis sposob dostepna dla kazdego... ja ,osoba z boku,tak to widze i czuje a co dopiero glowni "bohaterzy"?

No to przeanalizujmy...

(1) jest para... fajna para... poznajesz ich. Co myślisz?      Że są szczęśliwi.

(2) Nastepnie dowiadujesz się że on zdradza? Co czujesz? Pogardę dla niego "co za drań", oraz wielki żal dla niej, zdradzanej, nieświadomej, biednej, oszukanej, bo ona wierna, a on nie...

(3) Następnie dowiadujesz się że ona też zdradza...   Co czujesz?

(4) Następnie poznajesz ich bliżej i ona Ci mówi, że nie kontrolują siebie, że nie odejdą od siebie jak zdrada wyjdzie na jaw, że o tym rozmawiali, nei chcą wiedzieć o wyskokach "na bok", ale ogólnie są szczęśliwi -- ani mniej ani więcej niż większość małżeństw w Polsce.    Co czujesz?


martamartamarta napisał/a:

Mialam takie sytuacje ,ze poznawalam jakies naprawde fajne pary, malzenstwa, zazdroscilam milosci,ktora bila od nich.

No to jest ta miłość czy nie? Oddałby jej nerkę? Skoczył w ogień? Szanuje ją? Chce, aby ona była szczęśliwa?


Pozniej dowiadywalam sie, ze on ja zdradza. Moja mysl byla zawsze taka sama "jakim glupkiem on jest skoro burzy te ich twierdze ,sprawiajac ,ze przestaje byc magiczna, niedostepna i Z KLASA ,bo tylko ich

Tylko ich? Co niby? Pewnie seks... no tak... a gdyby tak postanowili, że zerwą wszystkie znajomości z osobami płci przeciwnej? Czy by im tej magii przybyło? Pewnie nie. To chyba jakiś mit na temat tej wyłączności, jakoby ona miała do związku cokolwiek wnosić. To pomyłka polegająca na  tym, że chcemy mieć kogoś na pewno, kto przy nas jest na dobre i na złe i chcemy to zagwarantować wyłączonością. Coś w stylu przykucia psa łańcuchem do budy -- mamy go na pewno, nie ucieknie, jak macha ogonem na nasz widok, to nawet myślimy, że jest z nami bo tak wybrał, bo ciągle z nami jest, nigdzie nie biega. Ale czyż nie lepiej aby mieć psa, który może iść gdzie chce, a jednak jest z nami? My jesteśmy szczególni dla tego psa, a on jest szczególny dla nas?


..dostep do tego moze miec kazda,ktora sie postara..".

Jaki dostęp? Do małżeństwa? Jakimże to cudem osoba trzecia ma mieć cokolwiek wspólnego w relaci dwóch innych osób? Bo jest zagrożenie, że on bardziej zaangażuje się emocjonalnie gdzie indziej? Taka to silna miłość, że pęka jak tylko pojawi się coś nowego?

Jezeli chcesz nauczyc sie grac dobrze na jednym instrumencie to nie mozesz siadac dzisiaj do gitary, jutro perkusja,pojutrze trabka,pozniej dwadziescia innych instrumentow az w koncu wracasz do tej gitary. Wszystko Ci sie popie***li.

Co do tego ,ze trzecia osoba cos "odbiera" tej parze. Oczywiscie,ze tak jest. Gary z tego co widze Ty zdradzasz zone ona Ciebie nie. Ty tego nie zrozumiesz. Aby cos naprawde zrozumiec trzeba tego doswoadczyc. I naprawde pozormaiwalabym z Toba ,gdyby okazalo sie,ze Twoja zona Cie zdradza. Jezeli dalej uwazalbys nadal to samo i czul nadal to samo i tak pewnie jak teraz -wtedy POROZMAWIALABYM. Znam facetow ktorzy zdradzali swoje zony, czuli sie tacy , fajni,rezolutni ,bo to w gruncie rzeczy na jej plecach bylo. Zona odeszla a oni stali sie mali i zalosni. Co innego miec wyskok w bok i fundament, a co innego zyc bez fundamentu. Zona ,ktora rowniez zdradza nie bedzie takim oczywistym fundamentem ,no bo nie skupia 100% uwagi na swojej twierdzy,aby ja budowac. A tak zona buduje twierdze ,Ty troche tez ale jednoczesnie troche gdzie indziej. Jednak kapitan (zona) wciaz prowadzi statek. Zony poszlaby w tango a statek by utonal. Ale nie zrozumiesz tego


Ach ,jeszcze musze cos dopisac. Ktos napisal,ze jak zona nie chce seksu no to co ma zrobic ,musi zdradzic. Nikt nie chce rozwiazac tego problemu z zona,poroamziwac albo robi to na odwal. Ja sie pytam,czy jakby Twoje dziecko zachorowalo i operacja kosztowalaby 1mln zl to powoedzialbys "no coz, nie mam pieniedzy,niech umiera"? Czy szukalbys rozwiazania i nawet jesli byloby cholernie trudne nigdy bys sie nie poddal,aby znalezc rozwiazanie? To jest milosc. Nie zawsze logiczna. To jej sila i piekno.

354

Odp: Moralność vs zdrada
Gary napisał/a:

Bardziej do seksu niż do żony. Życie to życie, a seks to seks, praca to praca. Budowanie związku głównie na wierności nie prowadzi do szczęścia, z tego rodzi się zazdrość, niepewność, kontrolowanie, dochodzi do patologii (np. mąż musi negocjować z żoną czy może wyjść z kolegami na piwo), NIE można być sobą. W małżeństwo wkrada się gorzki smak. Pewnie są mężczyźni których nie interesują inne kobiety. Słowo "inne" jest do wykreślenia, bo to są mężczyźni, których nie interesują kobiety. Małżeństwa lądują w sytuacji, gdy to jej a nie jemu czegoś bardzo ważnego brakuje. Ciekawe czy Rhett z "Przeminęło z wiatrem" nadaje się na męża? A Ashley? A może każdy z nich ma dużą wadę? A może każdy ma dużą wadę?


Gary przeginasz.
Po pierwsze, zakładasz z góry, że w małżeństwach, w których nie ma zdrady musi być nijak, musi wiać rutyną i zgnilizną. To że Tobie się nie udało, nie znaczy, że wszyscy tak mają. Może więcej pracują nad związkiem, może to, że doskonale znają drugą osobą przekuwają na coś pozytywnego.

Po drugie, sugerujesz wręcz, że facet, którego nie interesują inne kobiety, nie interesują kobiety w ogóle. Interesuje go ta własna.

Matko, jak Ty wywracasz rzeczywistość. Zaraz naprawdę się okaże, że wierny, oddany swojej żonie facet, jest jakiś dziwny, coś z nim nie tak. A ten , który ją zdradza jest ucieleśnieniem ideału. Zdrada niczym powiem świeżości...Haha...

A rzeczywiście prostytutki na pewno męskiego ego podnieść nie mogą. Może mieć je każdy za odpowiednią cenę, no i wiadomo, że nie ma tu mowy o jej zadowoleniu, bo ona jest w pracy, a częścią tej pracy jest udawanie, że jej dobrze z klientem (taki klient na pewno chętniej wróci).

355

Odp: Moralność vs zdrada
martamartamarta napisał/a:

  Jezeli chcesz nauczyc sie grac dobrze na jednym instrumencie to nie mozesz siadac dzisiaj do gitary, jutro perkusja,pojutrze trabka,pozniej dwadziescia innych instrumentow az w koncu wracasz do tej gitary. Wszystko Ci sie popie***li.

Znasz Prince`a? smile Swój pierwszy album nagrał grając samemu na wszystkich instrumentach. Na koncertach najczęściej śmigał z gitarą, piosenki tworzył grając na keyboardzie, a ostatnie koncerty dawał grajać wyłącznie na pianinie.

Bruno Mars jest multiinstrumentalistą, Patrick Kelly potrafi grać na 12 instrumentach.

Zawsze będziesz miał ulubiony instrument, ale to nie znaczy, że nie jesteś w stanie dobrze grać na innych.  smile

Biorąc pod uwagę przykłady myślę, że jednak łatwiej pomylić coś na instrumencie, niż w seksie. smile

martamartamarta napisał/a:

    Zona ,ktora rowniez zdradza nie bedzie takim oczywistym fundamentem ,no bo nie skupia 100% uwagi na swojej twierdzy,aby ja budowac.

Jeśli zwiąże się emocjonalnie z kochankiem, to tak. Jeśli będzie z kochankiem tylko dla seksu, to nie. Mnie się wydaje, że warto zwrócić uwagę jednak na fundament, nie na twierdzę, bo nie ma twierdz nie do zburzenia.  smile

martamartamarta napisał/a:

      Ktos napisal,ze jak zona nie chce seksu no to co ma zrobic ,musi zdradzic.

Nie zauważyłam, by ktoś coś takiego napisał. Raczej pytał jak rozwiązać problem, bo czasem rozmowa nie starcza. Można np. lekami, ale czy to wtedy nie jest zbyt drastyczna ingerencja?

martamartamarta napisał/a:

        Ja sie pytam,czy jakby Twoje dziecko zachorowalo i operacja kosztowalaby 1mln zl to powoedzialbys "no coz, nie mam pieniedzy,niech umiera"? Czy szukalbys rozwiazania i nawet jesli byloby cholernie trudne nigdy bys sie nie poddal,aby znalezc rozwiazanie? To jest milosc. Nie zawsze logiczna. To jej sila i piekno.

Jakby się zastanowić, to całkiem niezły przykład jeśli porównać kasę do seksu.  Żona (albo mąż) nie ma miliona, więc inni ludzie dają to, czego Ci brakuje.
Rozmową pieniędzy nie stworzysz.
Czasem (nie zawsze) ludzie wolą iść pożyczyć niż tyrać na kilka etatów. To też pójście na latwiznę, bo przecież bardziej moralnie jest na pieniądze zapracować, ale cóż...

356

Odp: Moralność vs zdrada

Incognitas- zależy od wrazliwosci uszu. i w muzyce, i w rozmowach o seksie fałsz jest wyczuwalny, nawet jak nie przez wszystkich, to niektórych na pewno.. ale cóż, nie psuję innym odbioru dalszymi wywodami na ten temat i nie wchodzac w szczegóły- nie mogę słuchać Twojej muzyki- bez urazy- nic osobistego.

357

Odp: Moralność vs zdrada
Ela210 napisał/a:

Incognitas- zależy od wrazliwosci uszu. i w muzyce, i w rozmowach o seksie fałsz jest wyczuwalny, nawet jak nie przez wszystkich, to niektórych na pewno.. ale cóż, nie psuję innym odbioru dalszymi wywodami na ten temat i nie wchodzac w szczegóły- nie mogę słuchać Twojej muzyki- bez urazy- nic osobistego.

Tak jak byl tylko jeden Prince, tak statystycznie rzadko zdarza sie tak swietny aktor, ze nikt sie nie polapie, kiedy w seksie udaje. A juz szczegolnie zona.

A takie gadanie, ze pomimo bzykania panienek na boku, w malzenstwie nic sie nie zmienia, swiadczy jedynie albo o tym, ze malzenstwo nigdy nie bylo zbudowane na prawdziwej bliskosci, albo zdradzacz ma niesamowita zdolnosc do slepniecia i gluchoty wybiorczej w przypadku wlasnej polowicy i kiedys sie obudzi z walizka za drzwiami. Czego tak na marginesie Garemu zycze z calego serca big_smile

358

Odp: Moralność vs zdrada

Ja tego Garemu nie życzę- ale moze on podświadomie na to czeka- jako na zasłużoną karę? Smutny dla mnie ten temat, autor jest inteligentnym facetem ale chyba poszedł o parę mostów za daleko, i nie wie jak zawrócić, więc wmawia sobie, ze to tylko taka krajoznawcza niewinna wycieczka. a to potwór, który będzie go coraz bardziej pochłaniał.. sad(

359

Odp: Moralność vs zdrada
Ela210 napisał/a:

  i nie wchodzac w szczegóły- nie mogę słuchać Twojej muzyki- bez urazy- nic osobistego.

Nie zależy mi na Twojej aprobacie, więc spokojna głowa, nie czuję się urażona. Słuchaj czego chcesz, mi nic do tego. smile

360

Odp: Moralność vs zdrada

A ja mysle, ze w wypadku kazdego uzaleznienia, jedynym punktem zwrotnym jest mocny obuch w glowe. Dopoki zona nic nie wie i wszystko sie jakos w domu turla, to Gary nie ma zadnej inicjatywy by przyjrzec sie sobie i skonfrontowac sie z wlasnym problemem. Trza dostac kopa w doope by pewne rzeczy zrozumiec.

361 Ostatnio edytowany przez martamartamarta (2017-08-22 17:22:16)

Odp: Moralność vs zdrada

Gary

Mam do Ciebie pytanie ,juz bez oceniania. Z ciekawosci weszlam na ten portal roksa... wydajesz sie byc inteleigentnym facetem , a co za tym idzie pewnie z jakas wrazliwoscia no i ogolnym CHYBA wyczuciem smaku. Jak sie czujesz przegladajac te dziewczyny oglaszjace sie i idac do niej skoro wiesz ,ze np.dzis juz przed Toba bylo 5 innych , a ogolnie w jej karierze no nie wiem...mysle ,ze trzeba liczyc w tysiacach. Taka dziewczyna ,ktora tylko zarbia ,Ty jestes tylko nastepnym roboten z banknotem. Nie czujesz zazenowania,obrzydzenia cala ta sytuacja? Jak w ogole do tego podchodzisz?

Wiele z tych kobiet oferuje seks oralny bez zabezpieczenia. Wiadomo,ze w ten sposob mozna zarazic sie wszystkimi chorobami. Wystarczy mala ranka w buzi a HIV gotowy. A przy ich czestotlwiosci to wcale nie jest takie trudne. Choroby weneryczne ,zoltaczka, wirusowe zapalenie watroby i wieeeeele innych. Przeciez przed Toba mogl juz miec zul spod sklepu,badz jakis najbardziej oblesny typ...jak to jest?

362 Ostatnio edytowany przez Gary (2017-08-22 17:48:06)

Odp: Moralność vs zdrada
Ela210 napisał/a:

... - ale moze on podświadomie na to czeka- jako na zasłużoną karę?

Eeee... nieee... nie czekam. Chyba że czekanie na zasłużoną karę to jest całe moje życie, bo jak byłem młody to zastanawiałem się, jakie nieszczęścia mnie dotkną w najbliższych latach. Przeżyłem kolejną szczęśliwą dekadę w pokorze czekając aż los wymierzy karę... nie wymierzył... Potem kolejne 10 lat... nie wymierzył... Zatem czekam co przyniesie kolejne 10 lat, choć biorąc pod uwagę, że dobrnąłem do czterdziestki, to już mogę umierać i z chęcią odejść z tego padołu. Śmierć to musi być radosne przeżycie dla umierającej osoby... poczucie ciszy uczuciowej... Obym tylko wtedy nie stwierdził, że źle swoje życie przeżyłem.



Smutny dla mnie ten temat, autor jest inteligentnym facetem ale chyba poszedł o parę mostów za daleko, i nie wie jak zawrócić,

Nie wiem jak zawrócić? Spójrz... gdybym miał romans, kochankę, wiele lat, to miałbym dylemat, czy mogę ją porzucić, czy nie będzie cierpiała. Nie mam tak, nawet nie mam z jakiej drogi zawracać, bo wystarczy nie dzwonić aby się umówić na seks. To proste... nie dzwonić. W każdej chwili mogę na nowo być wiernym mężem. Ale czy chcę? Niekoniecznie, bo wiem jak "tam" jest, jak wierność seksualna jest sztuczna, jak pożądanie psuje krew.


... więc wmawia sobie, ze to tylko taka krajoznawcza niewinna wycieczka. a to potwór, który będzie go coraz bardziej pochłaniał.. sad(

Pamiętam jak kiedyś, dawno temu, czytałem przerażający artykuł "Uzależniony od prostytutek facet onet". Myślałem "o boże jakie dno, jakie dno", jak alkoholizm, jak narkotyki. Jak człowiek może się tak upodlić? "niesamowity haj przed i totalny, miażdżący dół po wszystkim". Co za bagno.

Czas minął... zobaczyłem jak tam "jest na tym dnie". A jak jest? To zwykła bójda i wyobrażenia i stereotypy. Przekaz medialny ma się do prawdy tak samo jak przekaz księdza, który młodym chłopcom udowadnia jak brudna i diabelska jest masturbacja, jakim strasznym grzechem jest seks przed ślubem i do jakiej katastrofy życiowej taki seks prowadzi.

To właśnie jest ten potwór, o którym ksiądz mówił. Potwór miał przyjśc i mnie zjeść. No nie zjadł. Uprawiałem boski seks przed ślubem, lata minęły i dzisiaj wiem, że było cudownie. Jak straszliwe bym zrobił spustoszenie w swoim życiu gdybym nie pozwalał wtedy czerpać z relacji tyle cudownych przeżyć.

Biorąc pod uwagę zakłamanie które mnie otacza przez całe życie, które po latach okazało się oszukiwaniem mnie przez otoczenie, nie mam dzisiaj innego wyjścia niż iść swoją drogą bez względu na moralność innych.

Ten człowiek z artykułu, który miał "niesamowity dół po wszystkim" po prostu miał z sobą problemy, które próbował seksem rozwiązać. Co ciekawe ostatnio czytałem książkę, której tytułu nie pamiętam, w której to książce autor(ka) opisywała różne problemy życiowe, które ludzie leczą seksem w małżeństwach i jaką to prowadzić destrukcję w tych związkach.

@Beyondblacke -- chyba byś chciała zdradzić, ale Cię denerwuje, że nie możesz.


martamartamarta napisał/a:

Mam do Ciebie pytanie ,juz bez oceniania. ....  Jak sie czujesz przegladajac te dziewczyny oglaszjace sie i idac do niej skoro wiesz ,ze np.dzis juz przed Toba bylo 5 innych , a ogolnie w jej karierze no nie wiem...mysle ,ze trzeba liczyc w tysiacach. Taka dziewczyna ,ktora tylko zarbia ,Ty jestes tylko nastepnym roboten z banknotem. Nie czujesz zazenowania,obrzydzenia cala ta sytuacja? Jak w ogole do tego podchodzisz?

Chciałbym Ci odpowiedzieć na pytanie najszczerzej jak potrafię. Ale pamiętając swoje opinie sprzed 20 lat a dzisiaj wiem, że 20 lat temu kompletnie bym nie rozumiał co mówię dzisiaj. Trzeba przejść pewną drogę. Dlatego gdybyś mogła poświęcić trochę swojego czasu na sprawdzenie chociaż:  (1) spojrzeć na portal Garsoniera   (2) zaglądnąć do książki Neil Strauss Gra    (3) zaglądnąć do książki Catherine Millet "Życie seksualne Catherine M"    (3) spojrzeć na bloga "moje kochanki czyli jak zdradzam"    (4) na bloga "szlakiem kurtyzan"    (5) film "johnny sopporno real man conference napisy pl".

Wracając do pytania że miało ją 5 innych, albo tysiące w jej karierze i czy mnie to nie brzydzi. To jest identyczne uczucie jak tego prawiczka, który gardzi swoją dziewczyną, kiedy się dowiedział, że ona miała jednego partnera seksualnego przed nim. Albo kiedyś rozmawiałem z dziewczyną zrozpaczoną, że jej chłopak miał na sobie soczki innej dziewczyny przed nią. Nie rozumiem tych obaw. Co z tego że mieli kogoś wcześniej?

Jestem bankomatem, a ona robotem? Wiesz... nawet w sklepie ze sprzedawczynią rozmawiasz jak z człowiekiem, nawet w pracy ludzie wokół Ciebie są ludźmi, mają uczucia, jesteś z nimi w relacji. To tylko ten pan z artykułu "facet onet" miał ze sobą problem. Prostytutki są ładne i brzydkie, mądre i głupie, miłe i niemiłe. Niektóre znam nie mniej niż koleżankę z klasy i po prostu lubimy się.  Jak człowiek z człowiekiem.

Wiele z tych kobiet oferuje seks oralny bez zabezpieczenia. Wiadomo,ze w ten sposob mozna zarazic sie wszystkimi chorobami. Wystarczy mala ranka w buzi a HIV gotowy. A przy ich czestotlwiosci to wcale nie jest takie trudne. Choroby weneryczne ,zoltaczka, wirusowe zapalenie watroby i wieeeeele innych. Przeciez przed Toba mogl juz miec zul spod sklepu,badz jakis najbardziej oblesny typ...jak to jest?

Choroby? Pewnie, że można złapać HIV. Jak u dentysty... narzędzia ma ze sterylizatora, ale do buzi pcha wiertło na tej samej głowicy co miało milion pacjentów. HPV? No cóż -- całe korytarze na ulologii są wypchane jak kościół w niedzielę. Skąd oni to mają? Z prostytutek? Kleszcz Cię ugryzie, zrzyga się do krwi krętkami, wirusami -- dokładnie takimi samymi jak wcześniej zassał z myszy.

Mógł ją mieć żul? A elegancki Pan już nie jest chory? Ironia polega na tym, że jak się umówisz z gościem z sympatii, to on Cię namówi na seks bez gumy, byleś tylko wzięła tabletki. Jak zaproponujesz coś takiego u prostytutki, to od razu Cię wyrzuci za drzwi. Twierdzenie, że ona pójdzie na seks z każdym jest pogardą i nadużyciem dla tych kobiet. Myślę, że więcej brudnych dziewczyn znajdę w klasie liceum niż wśród prostytutek.

Dlaczego prostytutka jest traktowana z pogardą a sprzątaczka nie? Jedna czyści kible a drugą dotykają obcy panowie.

363

Odp: Moralność vs zdrada

Gary, moge zawsze, ale w przeciwienstwie do Ciebie NIE CHCE big_smile

Wspolczuje Ci tak naprawde zycia w nalogu, bo jakikolwiek by on nie byl (picie, dragi, hazard, seks) rujnuje Ciebie i Twoja rodzine. Caly ten watek to jak belkot alkoholika co mowi, ze moze przestac w kazdej chwili i ze picie to jego sprawa, a w rzeczywistosci jest zanurzony po glowe w szambie. Zyj sobie iluzja, zyj, tylko sie nie zdziw jak Cie zycie po lbie patelnia kiedys walnie.

364

Odp: Moralność vs zdrada
Beyondblackie napisał/a:

Gary, moge zawsze, ale w przeciwienstwie do Ciebie NIE CHCE big_smile

Ja mogę przestać tak samo jak Ty zacząć. Również nie chcę.

365 Ostatnio edytowany przez Beyondblackie (2017-08-22 22:49:41)

Odp: Moralność vs zdrada
Gary napisał/a:
Beyondblackie napisał/a:

Gary, moge zawsze, ale w przeciwienstwie do Ciebie NIE CHCE big_smile

Ja mogę przestać tak samo jak Ty zacząć. Również nie chcę.

Wlasciwie lepszym stwierdzeniem by bylo, ze nie mam takiej potrzeby i, ze moralnie nie popieram takiego zachowania.

A Ty mozesz "przestac" jak alkoholik moze odmowic malpki big_smile

Co do wskazan z literatury czy sieci, to szczeka opada jak nisko lecisz. Neil Strauss to narcyz mizogin, ktory chwali sie tym ile kobiet przelecial by podbudowac swoje nieistniejace ego. Katherine Millet jest kolejnym przykladem niskiego poczucia wlasnej wartosci w postaci kobiety, ktora daje sie upodlac, bo mysli, ze na to zasluguje. Garsoniera jest pelna fantastow erotomanow i seksoholikow. Jednym slowem, fantastyczne towarzystwo hmm

366

Odp: Moralność vs zdrada
Jej Wysokość Zwiewność napisał/a:

Nie znalam tego powiedzenia.

Powiem szczerze ze to czego w tej chwili najbardziej sie obawiam, to to ze nie bede znala czlowieka z ktorym zyje.

Bedziesz znala jedna z jego twarzy. Kazdy pokazuje wiele roznych twarzy roznym ludziom. W najlepszym przypadku jako zona, poznasz jego najlepsza twarz:) Zakladanie, ze w malzenstwie ludzie poznaja sie na 100%, to zalozenie zbytnio optymistyczne. Moze na pozne stare lata, a i tak nie zawsze.

Jej Wysokość Zwiewność napisał/a:

A chcialabym znac, zeby dokonac swiadomego wyboru.

Kazdy przemyslany wybor jest swiadomy. Ty zapewne oczekujesz podjecia jedynie slusznego wyboru, takiego na 100%:)) Nie ma takich. Nigdy nie bedziesz miala pelnej swiadomosci wad i zalet dowolnej osoby, ktora poznasz. W sumie... nieswiadomosc to blogoslawienstwo, naprawde.

Jej Wysokość Zwiewność napisał/a:

Dlatego mierzi mnie Twoje lekkoduszne podejscie do tematu Twojej zony.

Ja odczytuje stosunek Garego do zony zupelnie odwrotnie - traktuje ja bardzo powaznie. Na tyle powaznie, ze pomimo wad i zbyt rzadkiego seksu, jest z nia w zwiazku i cieszy sie, ze ma taka, a nie inna, zone. Na tyle powaznie, ze wybaczylby jej niewiernosc. To jest milosc na etapie "wielka przyjazn" pomimo ze czasem, z roznych zyciowych lub psychologicznych powodow, gasnie na chwile namietnosc (to akurat moje zalozenie).

Generalnie zastanawiam sie skad wy wszyscy ludzie, stali bywalcy tego forum, czerpiecie sile na skupienie, myslenie i odpisywanie tutaj:))) Mi sie mozg pali po przejechaniu kilka stron na jednym watku,p Takie dyskusje to poziom swiatopogladowy, marne szanse aby ludzie o odmiennym widzeniu swiata sie zrozumieli. Chocby nawet najuwazniej czytali, nie rozumieja, bo zalozenia dotyczace moralnosci, etyki, a takze widzenie dobra i zla jest skrajnie rozne. Od kilku stron dzieli Was tylko jedno :pojmowanie wiernosci jako czegos waznego, istotnego, wrecz swietego \ VS \ czegos zupelnie nieistotnego, stanowiacego przeszkoda\problem w osiagnieciu harmonii i szczescia.

Nie wiem czy mozna w takiej dyskusji osiagnac constans:))) ale zycze powodzenia:)))

367 Ostatnio edytowany przez Gary (2017-08-22 23:40:40)

Odp: Moralność vs zdrada
vicky85 napisał/a:

Bedziesz znala jedna z jego twarzy. Kazdy pokazuje wiele roznych twarzy roznym ludziom. W najlepszym przypadku jako zona, poznasz jego najlepsza twarz:)

Uważam identycznie.


Ja odczytuje stosunek Garego do zony zupelnie odwrotnie - traktuje ja bardzo powaznie. Na tyle powaznie, ze pomimo wad i zbyt rzadkiego seksu, jest z nia w zwiazku i cieszy sie, ze ma taka, a nie inna, zone. Na tyle powaznie, ze wybaczylby jej niewiernosc.

Tak faktycznie jest.


To jest milosc na etapie "wielka przyjazn" pomimo ze czasem, z roznych zyciowych lub psychologicznych powodow, gasnie na chwile namietnosc (to akurat moje zalozenie).

Niestety nie jest to przyjaźń, nie jesteśmy przyjaciółmi. Gdyby żona była przyjaciółką to mógłbym jej wszystko powiedzieć, ale nie mogę, choć to nie jest takie ważne, bo nie mam potrzeby wygadania się. Namiętność NIE gaśnie, to jest ważne. Zdrada to zupełnie inny świat. Podobnie jak praca.

Beyondblackie napisał/a:

Neil Strauss to narcyz mizogin, ktory chwali sie tym ile kobiet przelecial by podbudowac swoje nieistniejace ego.

Taaaak? Nie zauważyłem chwalenia się.


Katherine Millet jest kolejnym przykladem niskiego poczucia wlasnej wartosci w postaci kobiety, ktora daje sie upodlac, bo mysli, ze na to zasluguje.

Naprawdę czytałaś tę książkę? I takie wnioski wyciągnęłaś? Okeeeeeej... ja inne wnioski.


Garsoniera jest pelna fantastow erotomanow i seksoholikow.

Fantastów? Na pewno ktoś tam skłamał.. na pewno. Erotomanów? Erotomanami to są wierni mężowie, którzy na widok żony kolegi, która się wylaszczyła dostają małpiego rozumu. O seksoholikach nic nie wiem.

368

Odp: Moralność vs zdrada
Gary napisał/a:

Niestety nie jest to przyjaźń, nie jesteśmy przyjaciółmi. Gdyby żona była przyjaciółką to mógłbym jej wszystko powiedzieć, ale nie mogę, choć to nie jest takie ważne, bo nie mam potrzeby wygadania się. Namiętność NIE gaśnie, to jest ważne. Zdrada to zupełnie inny świat. Podobnie jak praca.

i chyba to jest jedyny duzy minus waszej relacji. Miec w partnerze przyjaciela, to jeden z najlepszych motywow malzenstwa... I w zasadzie zastanawia mnie tylko, jaki stosunek do zdrad naprawde ma twoja zona. Czy przypadkiem nie mysli podobnie jak ty i zyje podobnie, jak ty:) Czy jest mozliwe, by zupelnie nie znala ciebie, az do tego stopnia, ze nie wie, ze ja zdradzasz? A moze wie, ale nie robi to jej roznicy?

369

Odp: Moralność vs zdrada
vicky85 napisał/a:
Gary napisał/a:

Niestety nie jest to przyjaźń, nie jesteśmy przyjaciółmi. Gdyby żona była przyjaciółką to mógłbym jej wszystko powiedzieć, ale nie mogę, choć to nie jest takie ważne, bo nie mam potrzeby wygadania się. Namiętność NIE gaśnie, to jest ważne. Zdrada to zupełnie inny świat. Podobnie jak praca.

i chyba to jest jedyny duzy minus waszej relacji. Miec w partnerze przyjaciela, to jeden z najlepszych motywow malzenstwa...

Jesteśmy ze sobą na dobre i na złe. Gdybym miał jej nerkę dać, to bym się nie zastanawiał nad tym w ogóle.



I w zasadzie zastanawia mnie tylko, jaki stosunek do zdrad naprawde ma twoja zona. Czy przypadkiem nie mysli podobnie jak ty i zyje podobnie, jak ty:)

Ma taki stosunek jak większość kobiet w tym wątku. Zatem aby być spójną sama ze sobą nie może żyć tak jak ja.



Czy jest mozliwe, by zupelnie nie znala ciebie, az do tego stopnia, ze nie wie, ze ja zdradzasz? A moze wie, ale nie robi to jej roznicy?

Nie wie że zdradzam. Jeśli to czuje, to sobie wytłumaczyła, że wiedza o tym "i tak nic nie zmieni", więc po co się spalać na pilnowanie męża? Przypuszczam, że te wnioski wysnuła nie rozumowo, ale intuicją kobiecą.

370 Ostatnio edytowany przez vicky85 (2017-08-23 00:12:25)

Odp: Moralność vs zdrada
Gary napisał/a:

Nie wie że zdradzam. Jeśli to czuje, to sobie wytłumaczyła, że wiedza o tym "i tak nic nie zmieni", więc po co się spalać na pilnowanie męża? Przypuszczam, że te wnioski wysnuła nie rozumowo, ale intuicją kobiecą.

A zatem madra kobieta;p

Tylko czy

Gary napisał/a:

Ma taki stosunek jak większość kobiet w tym wątku. Zatem aby być spójną sama ze sobą nie może żyć tak jak ja

gdyby miala rzeczywiscie taki, to chyba musialaby cie zostawic, gdyby choc troche wyczuwala, ze zdradzac mozesz. Wiec byc moze jednak nie do konca jest tak zasadnicza w tym temacie, jak ci sie moze zdawac. Wtedy nie tylko ona musialaby byc spojna, ty rowniez musialbys byc taki, a chyba jaki jest twoj stosunek do innych kobiet, doskonale wie.

371 Ostatnio edytowany przez Gary (2017-08-23 00:41:37)

Odp: Moralność vs zdrada

Jakby się dowiedziała o zdradzie to małżeństwo by się zakończyło. Nie ma podstaw sądzić, że zdradzam. Intuicyjnie czuje jaki mam stosunek do wierności. Czasem ją zazdrość szarpnie, czasem ma pretensje że się na jakąś popatrzyłem (zazwyczaj nie wiem o co chodzi, bo jak widzę seksowną laskę, to się odwracam, aby nie prowokować złych uczuć), albo sprawdza mój telefon (i myśli, że ja o tym nie wiem ... hihi... smile smile). Czyli jest zwyczajnie, normalnie.

372

Odp: Moralność vs zdrada
Gary napisał/a:
Beyondblackie napisał/a:

Neil Strauss to narcyz mizogin, ktory chwali sie tym ile kobiet przelecial by podbudowac swoje nieistniejace ego.

Taaaak? Nie zauważyłem chwalenia się.


Katherine Millet jest kolejnym przykladem niskiego poczucia wlasnej wartosci w postaci kobiety, ktora daje sie upodlac, bo mysli, ze na to zasluguje.

Naprawdę czytałaś tę książkę? I takie wnioski wyciągnęłaś? Okeeeeeej... ja inne wnioski.


Garsoniera jest pelna fantastow erotomanow i seksoholikow.

Fantastów? Na pewno ktoś tam skłamał.. na pewno. Erotomanów? Erotomanami to są wierni mężowie, którzy na widok żony kolegi, która się wylaszczyła dostają małpiego rozumu. O seksoholikach nic nie wiem.

Widze, ze kolega jest slabo poinformowany. Neil Strauss nie tylko skonczyl na odwyku dla, a jakze, seksoholikow (plus zorientowal sie, ze ma mase problemow psychicznych), co napisal o tym ksiazke "The Truth" i dzisiaj jest przykladnym mezem i ojcem, ktory sam przyznaje, ze jedyne co "Gra" dla niego zrobila i caly ten lajfstajl, to rozpie*dzielila mu zwiazek i zranila bliskich ludzi.

Catherine Millet, ta slawna autorka sztywnego gniota o seks orgiach, jak dowiedziala sie, ze maz ja zdradza z mlodsza od niej kobieta, dostala ataku zazdrosci i depresji, ktory zaowocowal ksiazka "Zazdrosc: inne zycie Catherine M.", gdzie widac jak na dloni, ze wcale nie mamy do czynienia z wyzwolona, namietna pania, ale z niezwykle psychicznie i emocjonalnie potluczona pania. Co zreszta bylo widac juz w poprzedniej ksiazce, bo co to za wspaniale zycie seksualne, ktore nie przynosi ani orgazmow ani jakiegokolwiek zadowolenia.

O forum sie wiecej nie wypowiadam, bo nie mam czasu ani checi na research tej kloaki.

W kazdym razie, takie wybrales sobie towarzystwo intelektualno- emocjonalne. Czyli **ujowe.

373

Odp: Moralność vs zdrada

Widze, ze kolega jest slabo poinformowany. Neil Strauss nie tylko skonczyl na odwyku dla, a jakze, seksoholikow (plus zorientowal sie, ze ma mase problemow psychicznych), co napisal o tym ksiazke "The Truth" i dzisiaj jest przykladnym mezem i ojcem, ktory sam przyznaje, ze jedyne co "Gra" dla niego zrobila i caly ten lajfstajl, to rozpie*dzielila mu zwiazek i zranila bliskich ludzi.

Być może, być może... smile Nie wiedziałem że był na odwyku, ale przypuszczalnie dlatego, że mu te podrywy nie szły, bo został oskarżony o to, że miał tylko 20 kobiet. Nie śledziłem jego historii potem. Biedny człowiek. Tak samo jak ten pan z artykułu w onecie. A Sopporno? 


Catherine Millet, ta slawna autorka sztywnego gniota o seks orgiach, jak dowiedziala sie, ze maz ja zdradza z mlodsza od niej kobieta, dostala ataku zazdrosci i depresji, ktory zaowocowal ksiazka "Zazdrosc: inne zycie Catherine M.", gdzie widac jak na dloni, ze wcale nie mamy do czynienia z wyzwolona, namietna pania, ale z niezwykle psychicznie i emocjonalnie potluczona pania. Co zreszta bylo widac juz w poprzedniej ksiazce, bo co to za wspaniale zycie seksualne, ktore nie przynosi ani orgazmow ani jakiegokolwiek zadowolenia.

Tę panią dalej czytałem, wiem, że była zazdrosna sama, że była ofiarą zazdrości aż do krwi. Sposób w jaki przedstawiłaś tę sytuację pokazuje jak bardzo nie rozumiesz życia. Dla Ciebie miłość jest jak w marzeniach dziewczynki, a seks to "kto komu włożył". Ty po prostu nie rozumiesz o czym pisała Millet.

374

Odp: Moralność vs zdrada

Gary, ja umiem czytac ze zrozumieniem i wcale nie mam wyobrazen o milosci jak "dziewczynka".

Jestem 40 letnia kobieta, w bardzo udanym wieloletnim zwiazku, w ktorym nie ma ani zdrady, ani przemocy, ani toksyki, a za to jest szacunek, przyjazn, namietnosc, rozmowa i duzo milosci. Jezeli taki zwiazek jest dla Ciebie czyms co kwalifikuje sie jako mlodziencze mrzonki, to sam malo w zyciu widziales i masz niewielkie zrozumienie w kwestii emocjonalnej glebi. Co zreszta caly Twoj watek pokazuje. Im wiecej piszesz o swoim malzenstwie, tym bardziej widac jaka to szarada i patologia, i tym bardziej szkoda mi Twojej zony.

375

Odp: Moralność vs zdrada
Gary napisał/a:

Wracając do pytania że miało ją 5 innych, albo tysiące w jej karierze i czy mnie to nie brzydzi. To jest identyczne uczucie jak tego prawiczka, który gardzi swoją dziewczyną, kiedy się dowiedział, że ona miała jednego partnera seksualnego przed nim. Albo kiedyś rozmawiałem z dziewczyną zrozpaczoną, że jej chłopak miał na sobie soczki innej dziewczyny przed nią. Nie rozumiem tych obaw. Co z tego że mieli kogoś wcześniej?

Jestem bankomatem, a ona robotem? Wiesz... nawet w sklepie ze sprzedawczynią rozmawiasz jak z człowiekiem, nawet w pracy ludzie wokół Ciebie są ludźmi, mają uczucia, jesteś z nimi w relacji. To tylko ten pan z artykułu "facet onet" miał ze sobą problem. Prostytutki są ładne i brzydkie, mądre i głupie, miłe i niemiłe. Niektóre znam nie mniej niż koleżankę z klasy i po prostu lubimy się.  Jak człowiek z człowiekiem.

Choroby? Pewnie, że można złapać HIV. Jak u dentysty... narzędzia ma ze sterylizatora, ale do buzi pcha wiertło na tej samej głowicy co miało milion pacjentów. HPV? No cóż -- całe korytarze na ulologii są wypchane jak kościół w niedzielę. Skąd oni to mają? Z prostytutek? Kleszcz Cię ugryzie, zrzyga się do krwi krętkami, wirusami -- dokładnie takimi samymi jak wcześniej zassał z myszy.

Mógł ją mieć żul? A elegancki Pan już nie jest chory? Ironia polega na tym, że jak się umówisz z gościem z sympatii, to on Cię namówi na seks bez gumy, byleś tylko wzięła tabletki. Jak zaproponujesz coś takiego u prostytutki, to od razu Cię wyrzuci za drzwi. Twierdzenie, że ona pójdzie na seks z każdym jest pogardą i nadużyciem dla tych kobiet. Myślę, że więcej brudnych dziewczyn znajdę w klasie liceum niż wśród prostytutek.

Dlaczego prostytutka jest traktowana z pogardą a sprzątaczka nie? Jedna czyści kible a drugą dotykają obcy panowie.

Gary, na własny użytek, na użytek własnego spokoju manipulujesz faktami.

Jest chyba różnica pomiędzy kobietą, która miała jakiegoś faceta seksualnego w ogóle. Jeśli facet nią gardzi, to raczej ma to związek z jego psychiczną sferą - ktoś tam kiedyś w niej był.
Natomiast w przypadku prostytutki - ta dosłownie może mieć na sobie ślinę, wydzieliny kogoś, kto wyszedł od niej 20 minut temu. Umyła się? Może tak, może nie. Może podmyła tylko części intymne, a może nie, bo jej się nie chciało 8 raz w ciągu dnia. Umyje się po pracy. Zawierzasz im, choć ich wcale nie znasz, nie znasz ich poziomu edukacji, także w sferze higieny.
Że się badają - bzdura. Czytałam, że wśród prostytutek bardzo często funkcjonuje efekt wyparcia (coś jak u Ciebie), boją się badać, bo wiedzą, jak bardzo się narażają. Pewnie nie wszystkie, ale jeśli to spora część, to duża szansa, że na taką prędzej czy później trafisz.

Poza tym nieprawdą jest, że prostytutki nie godzą się na seks bez zabezpieczeń. Bardzo często godzą się, bo można za to zarobić ekstra kasę. Niepojęte, ale są faceci, którzy są w stanie słono dopłacić, byle poużywać bez gumki.

Te z którymi Ty współżyjesz nigdy by? E tam... Na pewno tak bardzo są z Tobą szczere i uczciwe jak Ty z żoną.


Choroby. Można i u dentysty złapać. I znów wyparcie, znów zafałszowanie faktów na własny chory użytek.

To tak jak ludzie mówią, można jechać i 50/h  i zginąć... bo coś może wjechać w Ciebie... albo co.
Owszem można.
Ale to nie powód, by standardowo jeździć 200/h.
Na czym polega różnica? Na ryzyku.

Tak właśnie wygląda różnica między wizytą u dentysty i u prostytutki. Jakiś narkoman mógłby jeszcze dodać: "skoro mogę się zarazić HIV u dentysty, to mogę też spokojnie sobie używać strzykawki po kimś innym".
To samo ryzyko, Gary???

A oczywiście ja mam tu na myśli wiele różnych chorób przed którymi nawet czasem prezerwatywa mało chroni, albo nawet wcale.

No więc ryzykujesz. OK, Twoje życie, Twoje prawo.
Tylko jakim prawem narażasz swoją żonę?? Jakim prawem podjąłeś za nią decyzję, że odtąd zawsze będzie z Tobą jeździć 200/h? Co?

Ja też kończę z tym wątkiem. Nie chcę popularyzować takiego wypaczonego podejścia do związku, miłości, uczciwości.
Brzydzę się tym.

376

Odp: Moralność vs zdrada

Tak! Wizyta u prostytutki to ryzyko.

Odp: Moralność vs zdrada

Malzenstwo mam juz za soba, to co zostalo z tego zwiaku to potomstwo.

Wiem ze poznajemy sie na tyle, na ile nam okolicznosci pozwalaja.
Z kazda osoba tworzymy inna relacje i doswiadczamy tez rozniacych sie rzeczy, stad tyle twarzy.

Moja obawa wynika z mojego doswiadczenia, bo nie chcialabym czegos takiego znowu przechodzic.
Moj byly przez niedopowiedzenia, klamstwa, uniki pokazywal przeklamany obraz swojej osoby.
Mi zabraklo wtedy doswiadczenia i wiary w moja wlasna ocene sytuacji i poczulam sie zwyczjanie oszukana, jakbym kupila kota w worku.

Bylam juz uczuciowo i fizycznie za daleko, zeby odrazu odejsc.

On ma swoje zachowania, wzorce ktore mi nie odpowiadaja.
Kryl sie z tym, na ile mogl.
Nie dziwie mu sie smile ale sorry wybieram siebie.

Podjelam wybory na podstawie zafalszowanych danych wink dolozylam do tego swoje i wyszlo jak wyszlo.

To wszystko rzutowalo na nasze relacje, ale on podawal mi inne powody swojego zachowania(wymowki).

I tak przelozylam sobie moja sytuacje na zone Garrego.

Ale moge napisac, ze jestem bardzo szczesliwa ze tak sie wszystko potoczylo (przeoralo mnie ale bylo warto), odrobilam te lekcje i sama ucze sie teraz dalej.
Jednak czasami wracaja obawy, jak czytam np. Garrego.


Garry zona Cie "krotko trzyma"?(Pytam o pozory)
Jaskolek uwieziony.

378

Odp: Moralność vs zdrada
Jej Wysokość Zwiewność napisał/a:

Garry zona Cie "krotko trzyma"?(Pytam o pozory)
Jaskolek uwieziony.

A co to może oznaczać? Kiedyś była bardzo zazdrosna, początkowo ulegałem i ulegałem, aż zobaczyłem, że to nie ma sensu, więc przestałem ulegać "dla świętego spokoju", wtedy ona się zmieniła, bo nie miała wyjścia. Mogę jechać na wieczór z kolegami, rocznicę matury, samotne wyjazdy w delegację na całą noc też (naprawdę w delegację, bez domysłów proszę). Są ograniczenia wynikające z tego, że mam rodzinę, dzieci, żonę, a dużo pracuję, więc nie mogę zachowywać się jak wolny kawaler i cały wolny czas to życie rodzinne. W pracy jestem inny, w domu inny, nie czuję aby ktokolwiek znał mnie naprawdę. Ja też nikogo nie znam naprawdę, do końca. Na pewno moja żona z koleżankami zachowuje się inaczej niż gdy z nią jestem, to oczywiste. Na pewno inaczej widzi moją zonę mama jej koleżanki, inaczej ta koleżanka, a inaczej ja sam. Nawet śmiem twierdzić, że ja sam siebie nie znam na zasadzie "nigdy nie wiesz jak silny jesteś do czasu aż bycie silnym jest jedynym wyjściem jakie masz". Skorzystanie z usług prostytutki jest taką ekstremalną sytuacją, zdradę z kochanką również. Albo ciężka choroba, albo bankructwo, albo bardzo trudne relacje z ludźmi.

"Krótkie trzymanie" męża jest zgubne, ale jeśli ktoś robi taki błąd, to potem są i konsekwencje. Jak w Małym Księciu. Poznawanie lisa przez złapanie go i trzymanie w klatce jest skazane na niepowodzenie. Można sobie zbudować w ten sposób "lisa w klatce", ale czy tego żona chce? Lis powinien być wolny, oswojony, wracać z przyjemnością w swoje miejsce, do swojego domu, gdzie ma swoją panią. Gardzę żartami mężczyzn w stylu "Ożeniłeś się? Moje kondolencje...", albo "Taki fajny był z niego chłop, a się ożenił", bo to znaczy, że Ci ludzie mają problemy, które utożsamiam z owymi "wiernymi małżeństwami", "politycznie/społecznie poprawnymi".

379

Odp: Moralność vs zdrada

Gary

Wszystko jest proste kiedy my sie bawimy robiac cos zlego drugiej osobie. Gorzej,gdy role sie odwracaja. Naprawde wszystko byloby w porzadku gdyby Twoja zona wiedziala "co sie wyprawia" i na to zgadzala. A tak....jest w pewnhm sensie ubezwlasnowiolniona, bo nie moze decydowac o swoim zyciu,sam napisales ,ze odeszlaby gdyby sie dowiedziala. Dodatkowa kwestia tych chorob, ktos (zona) moze dbac o siebie nie wiadomo jak,byc moze nawet zachowywac wstrzemeiswliosc seksualna ze wzgledu na zdrowie (wiele osob tak ma, ja rowniez) a po prostu wyjdzie za maz za kogos takiego jak Ty i musi zastanawiac sie skad ta nawet niepozorna grzybcia ukladu pokarmowego (tym m.in.tez mozna sie zarazic). Mnie by szlag trafil. Dla mnie to tanczenie na plecach zony i tancz dalej ale bez wmawiania sobie i innym,ze to dla jej dobra. Gdyby to bylo dla jej dobra to moglbys jej o tym powiedziec. Nie decyduj za nia co jest dla jej dobra. I gdzie ta milosc i szacunek do niej?

380

Odp: Moralność vs zdrada

Martamarta, przecie tu od strony numer jeden widac, ze ani szacunek do zony ani milosc nie sa istotne, a ino egoistyczne robienie sobie dobrze. Alkoholik kocha butelke, Gary kocha dziwki- i to sa ich priorytety. Oczywiscie, jak kazdy uzalezniony bedzie brnal w zaprzeczenia i pseudointelektualne teorie by usprawiedliwic siebie: moge zawsze przestac jak bede chcial, zona ma przez to lepsze zycie (smiech na sali!), jestem taki wyzwolony a reszta to pruderyjne kmioty...itp. Klasyka gatunku.

381

Odp: Moralność vs zdrada
Gary napisał/a:

Eeee... nieee... nie czekam. Chyba że czekanie na zasłużoną karę to jest całe moje życie, bo jak byłem młody to zastanawiałem się, jakie nieszczęścia mnie dotkną w najbliższych latach. Przeżyłem kolejną szczęśliwą dekadę w pokorze czekając aż los wymierzy karę... nie wymierzył... Potem kolejne 10 lat... nie wymierzył... Zatem czekam co przyniesie kolejne 10 lat, choć biorąc pod uwagę, że dobrnąłem do czterdziestki, to już mogę umierać i z chęcią odejść z tego padołu. Śmierć to musi być radosne przeżycie dla umierającej osoby... poczucie ciszy uczuciowej... Obym tylko wtedy nie stwierdził, że źle swoje życie przeżyłem.

Może błąd w twoim myśleniu polega na tym, że czekasz na jakąś "spektakularną" karę np. wystawienie walizek za drzwi, straszliwą chorobę, śmierć kogoś bliskiego, społeczne potępienie.. a nie zauważasz tego (bo nie chcesz), że być może brak bliskości jest ową karą.

Nie tylko brak, ale nawet nieumiejętność wyobrażenia sobie czym by ta bliskość miała być.. przynajmniej cytaty poniżej na to wskazują.


Gary napisał/a:

Nie rozumiem tego wniosku o bliskości. Jakiej bliskości? Seks, czyli fizycznej? A może duchowej? W sumie co ma seks do bliskości duchowej? Trzymam dystans do żony bo mam seks poza małżeństwem? Naprawdę tak myślisz?

Gary napisał/a:

Jak zbliża? Duchowo? Duchowo osoby się zbliżają gdy oboje tego chcą. Jak z przyjaźnią na przykład. Jeśli ktoś ma kochankę, to się do niej zbliża duchowo, bo przecież obcymi nie są. A jak ktoś chodzi do tej samej prostytutki, to z nią rozmawia i jest mu dobrze, więc w końcu ją pozna choć trochę. Takie to zbliżenia duchowe?

382 Ostatnio edytowany przez dobrakobieta90 (2017-08-23 20:59:55)

Odp: Moralność vs zdrada

Ooooo, zdążyłam wrócić z urlopu a ten wątek jeszcze się ciągnie big_smile

Gary, nie wiedziałam, że jesteś seksoholikiem. Wybacz, gdybym wiedziała wcześniej, to nie pisałabym Ci o empatii wobec żony i litości dla niej. Nie marudziłabym, że brakuje Ci wyobraźni, żeby pojąć, jak ona będzie cierpiała. Teraz przynajmniej jasne jest dlaczego litości i empatii dla niej nie masz. Wystarczy zajrzeć do pierwszej z rzędu lektury dotyczącej uzależnień.
Każde uzależnienie czyni z człowieka skrajnego egocentryka, pozbawia możliwości refleksji i wrażliwości nad skutkami swoich zachowań dla innych ludzi. Uzależnienie pozbawia też zdolności do doświadczania uczuć wyższych i wartości, czyli współczucia, lojalności, uczciwości, odpowiedzialności. Teraz wiadomo, dlaczego z każdego twojego posta wycieka egocentryzm, brak lojalności wobec żony, brak uczciwości, brak współczucia, brak litości. Jesteś tylko TY.
Musi Ci być smutno i pusto ciągle się ukrywając ze swoim uzależnieniem, zacierając ślady i pilnując się, odbierając dzieciom lepsze wakacje, bo kasa na prostytutki potrzebna, odbierając dzieciom ojca, bo trzeba czasu na poszukiwanie i konsumowanie kolejnych "dawek", odbierając żonie moźliwość poznania swojego partnera na głębokim poziomie.
Jeśli dla Ciebie to właśnie jest szczęście, to żyj w nim sobie. Rajcuj się tym, jakie to masz szczęśliwe życie.

383

Odp: Moralność vs zdrada

Przeczytałem wasze posty. Dziękuję. To może zrobię jak Neil Strauss...

384

Odp: Moralność vs zdrada
dobrakobieta90 napisał/a:

Ooooo, zdążyłam wrócić z urlopu a ten wątek jeszcze się ciągnie big_smile

Gary, nie wiedziałam, że jesteś seksoholikiem. Wybacz, gdybym wiedziała wcześniej, to nie pisałabym Ci o empatii wobec żony i litości dla niej. Nie marudziłabym, że brakuje Ci wyobraźni, żeby pojąć, jak ona będzie cierpiała. Teraz przynajmniej jasne jest dlaczego litości i empatii dla niej nie masz. Wystarczy zajrzeć do pierwszej z rzędu lektury dotyczącej uzależnień.
Każde uzależnienie czyni z człowieka skrajnego egocentryka, pozbawia możliwości refleksji i wrażliwości nad skutkami swoich zachowań dla innych ludzi. Uzależnienie pozbawia też zdolności do doświadczania uczuć wyższych i wartości, czyli współczucia, lojalności, uczciwości, odpowiedzialności. Teraz wiadomo, dlaczego z każdego twojego posta wycieka egocentryzm, brak lojalności wobec żony, brak uczciwości, brak współczucia, brak litości. Jesteś tylko TY.
Musi Ci być smutno i pusto ciągle się ukrywając ze swoim uzależnieniem, zacierając ślady i pilnując się, odbierając dzieciom lepsze wakacje, bo kasa na prostytutki potrzebna, odbierając dzieciom ojca, bo trzeba czasu na poszukiwanie i konsumowanie kolejnych "dawek", odbierając żonie moźliwość poznania swojego partnera na głębokim poziomie.
Jeśli dla Ciebie to właśnie jest szczęście, to żyj w nim sobie. Rajcuj się tym, jakie to masz szczęśliwe życie.

za to ty spektakularnie wlasnie pokazalas, czym jest empatia i zrozumienie:)

Z niektorymi tezami mozna sie zgodzic, nie mniej wiekszosc to subiektywna ocena czlowieka na podstawie postow w internecie. Nic nie warta. Jaki ma sens mieszanie ludzi z blotem. Bo myslisz inaczej? Bo nie wpasowuje sie w twoje ramki? Nie wiem z czego wynika fakt, ze na forum na ktorym powinny siedziec osoby chcace jakos pomoc, siedza glownie takie ktore tylko czekaja zeby szpile wbic;) Nie pisze ze wszyscy, ale jednak wiekszosc. Wszystkoo co w zyciu robimy, ma swoja przyczyne. Seksoholizm tez ma swoje powazne, siegajace gleboko otchlani duszy przyczyny. W przypadku Garego nie sadze, by mial ochote ich dociekac na forum. Zreszta (a wiem co pisze) pomiedzy zwyklymi fanami seksu z wysokim testosteronem a klasycznymi seksoholikami na terapii nie widze czesto roznicy przez dlugi czas. Naprawde potrzeba czasu, zeby wiedziec: dlaczego on to robi.

Ale tu na forum widze cale PTPsychologiczne chyba siedzi. Wszystko kur%¤awiedzacy.

385 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2017-08-23 22:38:37)

Odp: Moralność vs zdrada

Vicky, skąd Ci przyszło do głowy, że tu na forum jest towarzystwo wzajemnej adoracji i klub głaskania się po głowach?
Powiem za siebie, ale myślę, ze inni podobnie- nie życzę Garemu źle, przeciwnie, mam nadzieję, ze nie spieprzy sobie życia.
I chyba jest na tyle długo na forum, ze wie o tym, że znajdzie tu osoby szczere do bólu i zyczliwe, a niekoniecznie szuka pocieszycielek ...
No ale może sie mylę smile

386 Ostatnio edytowany przez vicky85 (2017-08-23 22:45:22)

Odp: Moralność vs zdrada
Ela210 napisał/a:

Vicky, skąd Ci przyszło do głowy, że tu na forum jest towarzystwo wzajemnej adoracji i klub głaskania się po głowach?

tez nie wiem, skad ci przyszlo do glowy, ze ja tak sadze. Niczego takiego nie napisalam, wrecz przeciwnie. Towarzystwo Wzajemnego Napie¤dalania sie w imie Racji Slusznych i Sluszniejszych;p

EDIT: tak dla przykladu, ale bylo wiecej takich sytuacji w mojej krotkiej karierze na tym forum, wejdz w temat zalozony przeze mnie dawno temu na dziale ciaza. I przezcytaj odpowiedzi, w tym pozal sie boze redaktor dzialu Chomik. Takich exaples to bylo ho-ho, ale mysle ze starczy jeden, by wiedziec, dlaczgeo mysle o wiekszosci forumowiczow tak, jak mysle.

387

Odp: Moralność vs zdrada

Vicky, tak jak Ela, zgodze sie z tym, ze Gary ma problem, problem, ktory niszczy jego i jego rodzine. Nikt go nie dobija na forum, ale tylko wskazuje droge do leczenia. Gary to fajny, zabawny, czarujacy i inteligentny facet. Szkoda by bylo by sie zmarnowal na pompowaniu ego prostytutkami.

388 Ostatnio edytowany przez dobrakobieta90 (2017-08-23 22:54:20)

Odp: Moralność vs zdrada
vicky85 napisał/a:
dobrakobieta90 napisał/a:

Ooooo, zdążyłam wrócić z urlopu a ten wątek jeszcze się ciągnie big_smile

Gary, nie wiedziałam, że jesteś seksoholikiem. Wybacz, gdybym wiedziała wcześniej, to nie pisałabym Ci o empatii wobec żony i litości dla niej. Nie marudziłabym, że brakuje Ci wyobraźni, żeby pojąć, jak ona będzie cierpiała. Teraz przynajmniej jasne jest dlaczego litości i empatii dla niej nie masz. Wystarczy zajrzeć do pierwszej z rzędu lektury dotyczącej uzależnień.
Każde uzależnienie czyni z człowieka skrajnego egocentryka, pozbawia możliwości refleksji i wrażliwości nad skutkami swoich zachowań dla innych ludzi. Uzależnienie pozbawia też zdolności do doświadczania uczuć wyższych i wartości, czyli współczucia, lojalności, uczciwości, odpowiedzialności. Teraz wiadomo, dlaczego z każdego twojego posta wycieka egocentryzm, brak lojalności wobec żony, brak uczciwości, brak współczucia, brak litości. Jesteś tylko TY.
Musi Ci być smutno i pusto ciągle się ukrywając ze swoim uzależnieniem, zacierając ślady i pilnując się, odbierając dzieciom lepsze wakacje, bo kasa na prostytutki potrzebna, odbierając dzieciom ojca, bo trzeba czasu na poszukiwanie i konsumowanie kolejnych "dawek", odbierając żonie moźliwość poznania swojego partnera na głębokim poziomie.
Jeśli dla Ciebie to właśnie jest szczęście, to żyj w nim sobie. Rajcuj się tym, jakie to masz szczęśliwe życie.

za to ty spektakularnie wlasnie pokazalas, czym jest empatia i zrozumienie:)

Z niektorymi tezami mozna sie zgodzic, nie mniej wiekszosc to subiektywna ocena czlowieka na podstawie postow w internecie. Nic nie warta. Jaki ma sens mieszanie ludzi z blotem. Bo myslisz inaczej? Bo nie wpasowuje sie w twoje ramki? Nie wiem z czego wynika fakt, ze na forum na ktorym powinny siedziec osoby chcace jakos pomoc, siedza glownie takie ktore tylko czekaja zeby szpile wbic;) Nie pisze ze wszyscy, ale jednak wiekszosc. Wszystkoo co w zyciu robimy, ma swoja przyczyne. Seksoholizm tez ma swoje powazne, siegajace gleboko otchlani duszy przyczyny. W przypadku Garego nie sadze, by mial ochote ich dociekac na forum. Zreszta (a wiem co pisze) pomiedzy zwyklymi fanami seksu z wysokim testosteronem a klasycznymi seksoholikami na terapii nie widze czesto roznicy przez dlugi czas. Naprawde potrzeba czasu, zeby wiedziec: dlaczego on to robi.

Ale tu na forum widze cale PTPsychologiczne chyba siedzi. Wszystko kur%¤awiedzacy.

Troszeczkę się opanuj big_smile
Jestem wyedukowana w temacie nieprzypadkowo. Mam ojca niepijącego alkoholika.

Seksoholik jak każdy uzależniony ma zamiast uczuć i wartości dziury, które panicznie i bezpardonowo zatyka zaklinając rzeczywistość. Dokładnie jak Gary w swoim wątku. Rzuca urok i myśli, że bajka zmieni się w rzeczywistość a z syfu nieuczciwości zrodzi się szczęście i miłość. W taki sposób uzależnieni trzymają się swojej wizji. Nie widzą prawdziwego świata i ludzi. Dzięki zaklinaniu rzeczywistości mogą też patrzeć na siebie w lustrze. Bo w alternatywie ma drania, który okrada własną rodzinę, sprowadza na nią widmo nieszczęścia i chorób a także w niewybredny sposób wykorzystuje cudze zaufanie.
Pierwszym krokiem do wyjścia z uzależnienia jest UREALNIENIE SIĘ, zdobycie się na odwagę, żeby zobaczyć jak jest.
W swoim uzależnionym umyśle w pokrętny sposób Gary szuka może sposobu na bardziej realne spojrzenie na swoją sytuację. Może nawet szuka sposobu na zresetowanie swoich relacji z ludźmi, żeby nie patrzeć na kobiety jak na "chodzące cipki".

389

Odp: Moralność vs zdrada
dobrakobieta90 napisał/a:
vicky85 napisał/a:
dobrakobieta90 napisał/a:

Ooooo, zdążyłam wrócić z urlopu a ten wątek jeszcze się ciągnie big_smile

Gary, nie wiedziałam, że jesteś seksoholikiem. Wybacz, gdybym wiedziała wcześniej, to nie pisałabym Ci o empatii wobec żony i litości dla niej. Nie marudziłabym, że brakuje Ci wyobraźni, żeby pojąć, jak ona będzie cierpiała. Teraz przynajmniej jasne jest dlaczego litości i empatii dla niej nie masz. Wystarczy zajrzeć do pierwszej z rzędu lektury dotyczącej uzależnień.
Każde uzależnienie czyni z człowieka skrajnego egocentryka, pozbawia możliwości refleksji i wrażliwości nad skutkami swoich zachowań dla innych ludzi. Uzależnienie pozbawia też zdolności do doświadczania uczuć wyższych i wartości, czyli współczucia, lojalności, uczciwości, odpowiedzialności. Teraz wiadomo, dlaczego z każdego twojego posta wycieka egocentryzm, brak lojalności wobec żony, brak uczciwości, brak współczucia, brak litości. Jesteś tylko TY.
Musi Ci być smutno i pusto ciągle się ukrywając ze swoim uzależnieniem, zacierając ślady i pilnując się, odbierając dzieciom lepsze wakacje, bo kasa na prostytutki potrzebna, odbierając dzieciom ojca, bo trzeba czasu na poszukiwanie i konsumowanie kolejnych "dawek", odbierając żonie moźliwość poznania swojego partnera na głębokim poziomie.
Jeśli dla Ciebie to właśnie jest szczęście, to żyj w nim sobie. Rajcuj się tym, jakie to masz szczęśliwe życie.

za to ty spektakularnie wlasnie pokazalas, czym jest empatia i zrozumienie:)

Z niektorymi tezami mozna sie zgodzic, nie mniej wiekszosc to subiektywna ocena czlowieka na podstawie postow w internecie. Nic nie warta. Jaki ma sens mieszanie ludzi z blotem. Bo myslisz inaczej? Bo nie wpasowuje sie w twoje ramki? Nie wiem z czego wynika fakt, ze na forum na ktorym powinny siedziec osoby chcace jakos pomoc, siedza glownie takie ktore tylko czekaja zeby szpile wbic;) Nie pisze ze wszyscy, ale jednak wiekszosc. Wszystkoo co w zyciu robimy, ma swoja przyczyne. Seksoholizm tez ma swoje powazne, siegajace gleboko otchlani duszy przyczyny. W przypadku Garego nie sadze, by mial ochote ich dociekac na forum. Zreszta (a wiem co pisze) pomiedzy zwyklymi fanami seksu z wysokim testosteronem a klasycznymi seksoholikami na terapii nie widze czesto roznicy przez dlugi czas. Naprawde potrzeba czasu, zeby wiedziec: dlaczego on to robi.

Ale tu na forum widze cale PTPsychologiczne chyba siedzi. Wszystko kur%¤awiedzacy.

Troszeczkę się opanuj big_smile
Jestem wyedukowana w temacie nieprzypadkowo. Mam ojca niepijącego alkoholika.

Seksoholik jak każdy uzależniony ma zamiast uczuć i wartości dziury, które panicznie i bezpardonowo zatyka zaklinając rzeczywistość. Dokładnie jak Gary w swoim wątku. Rzuca urok i myśli, że bajka zmieni się w rzeczywistość a z syfu nieuczciwości zrodzi się szczęście i miłość. W taki sposób uzależnieni trzymają się swojej wizji. Nie widzą prawdziwego świata i ludzi. Dzięki zaklinaniu rzeczywistości mogą też patrzeć na siebie w lustrze. Bo w alternatywie ma drania, który okrada własną rodzinę, sprowadza na nią widmo nieszczęścia i chorób a także w niewybredny sposób wykorzystuje cudze zaufanie.
Pierwszym krokiem do wyjścia z uzależnienia jest UREALNIENIE SIĘ, zdobycie się na odwagę, żeby zobaczyć jak jest.
W swoim uzależnionym umyśle w pokrętny sposób Gary szuka może sposobu na bardziej realne spojrzenie na swoją sytuację. Może nawet szuka sposobu na zresetowanie swoich relacji z ludźmi, żeby nie patrzeć na kobiety jak na "chodzące cipki".

Absolutnie sie zgadzam z powyzszym. Jeast to najpelniejsze podsumowanie tematu Garego.

390

Odp: Moralność vs zdrada

No to jednak nie pójdę śladami Neila... zastanowię się i napiszę... smile

Posty [ 326 do 390 z 902 ]

Strony Poprzednia 1 4 5 6 7 8 14 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Moralność vs zdrada

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024