Moralność vs zdrada - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Moralność vs zdrada

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 6 14 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 196 do 260 z 902 ]

196 Ostatnio edytowany przez Iceni (2017-08-16 13:34:54)

Odp: Moralność vs zdrada
lilly25 napisał/a:
Beyondblackie napisał/a:

Zdrada malzenska, a gwalt w malzenstwie to zupelnie inne historie, to po pierwsze.

Podejrzewam że _v_ wklejając artykuł odnosiła się do tego zdania Gary'ego:

Gary napisał/a:

Uważam, że jedna osoba, ta z mniejszym libido powinna zrobić krok w stronę drugiej osoby z większym libido, aby równoważyć ową różnicę. W szczególności żona powinna "dawać" mężowi czasem tylko dlatego, że on chce. Fajnie jest się poderwać na namiętny seks, ale czasem przydałoby się po prostu rozładować -- tak jak fajnie jest wyjść na romantyczną kolację, ale czasem trzeba po prostu coś zjeść.

Rownie dobrze mozna by w takim razie nazwac "gwaltem malzenskim" sytuacje kiedy mezczyzna organizuje kobiecie romantyczny wieczor by sprawic j e j przyjemnosc. W koncu on tego n i e potrzebuje.

---  ---  ---

Beyondblackie napisał/a:

Po drugie, czytajac ten artykul, czlowiekowi sie wlosy na glowie jeza, bo, sorry, jak baba jest tak glupia, ze wychodzi za maz za pierwszego lepszego Zenka, zeby kolezanki nie gadaly, to niech sie potem nie dziwi, ze jej ten Zenek nie pociaga (tak na marginesie, jest ona rownie wtedy nieuczciwa co zdradzajacy fragles).

Ale tam nie było nic o tym że jest to 'pierwszy lepszy Zenek'.
A jak kobieta jest zakochana w mężczyźnie, ale ją nie podnieca?

To jest wylacznie problem kobiety. Oczekiwanie, ze facet zrezygnuje z seksu t y l k o dlatego ze on jej nie podnieca jest oczekiwaniem absurdalnym.
Jeżeli ktos nie chce seksu, to sobie szuka osoby, ktora tego seksu rowniez nie chce.

Beyondblackie napisał/a:

Jak inna spelnia wszelkie zachcianki mezczyzny, bo ma tak niskie poczucie wlasnej wartosci, ze sie boi jego odejscia, to jaka w tym wina faceta? Daje, to bierze.

Ofiara winna zbrodni? Tu to już naprawdę pojechałaś... Jakie 'daje'? Przeciez tam było również o kobietach które przemocą fizyczną, albo groźbami były przymuszane.

Beyondblackie napisał/a:

Lepiej by sie kobieta za wlasna psychike wziela, a nie oskarzala go za to, ze korzysta z tego, ze podaje sie na tacy. Ten artykul jest niesamowicie tendencyjny i robi z kobiet bidne siroty co same za siebie nie potrafia myslec i wpadaja w sidle podlych mezczyzn.

Tam nie było o tym że kobiety 'podają się na tacy', i potem mają pretensje, tylko o przymuszanych przez szantażujących je przemocą psychiczną/fizyczną mężów.

Snake napisał/a:
T-28 napisał/a:

Różnica jest w formie płatności. Prostytutce płaci się bezpośrednio za usługę seksualną. W związku nie płaci się bezpośrednio, ale inwestuje się w związek swoje zasoby - czas, energię, wreszcie pieniądze. Tak czy siak za darmo nie jest smile

Jeszcze ten plus, że jak prostytutka będzie gadatliwa, to proste "zamknij się, nie płacę ci za gadanie" załatwia sprawę. W związku zaś kobiety osobliwie uważają, że związek oznacza bezterminowe zezwolenie na pieprzenie o wszystkim i niczym, a jak facet nie chce w tym uczestniczyć, to udają się na fora z pytaniami "dlaczego faceci nie chcą gadać"... Potem pewnie mu nie dają w ramach zemsty, bo to pieprzenie jest zapewne formą gry wstępnej, która je czyni gotowymi do dawania. Oj i to jest ta darmocha lol

Czasami zastanawiam się jak czytam Twoje posty czy to są tylko takie żarty, czy Ty naprawdę taki jesteś, bo jak to drugie to - brak słów.


A mnie sie podoba to, co pisze Beyond.. bo tez nie lubie robienia z kobiet jakichs bezmozgich i bezwolnych istot o mentalnosci 8-letnich dzieci.

Nie zyjemy w sredniowieczu i jezeli czesc kobiet MOŻE zyc tak, by kierowac swoim zyciem seksualnym, tak, jak jej pasuje, to znaczy, że jest to dostepne, mozliwe i osiagalne.

Jezeli kobieta zgadza sie na seks z obawy, ze facet ja rzuci, to jest to problem jedynie jej slabej psychiki, a nie problem faceta.

A przemoc i gwalty w malzenstwie to zupelnie inna kwestia. Kobiety tez nie sa swiete, tyle ze swoie gierki wykonuja w koronkowych rekawiczkach.

Zobacz podobne tematy :

197

Odp: Moralność vs zdrada
lilly25 napisał/a:

Ale tam nie było nic o tym że jest to 'pierwszy lepszy Zenek'.
A jak kobieta jest zakochana w mężczyźnie, ale ją nie podnieca?

Ale byly wynurzenia kobiety, ktora za maz wyszla z rozsadku, bo facet mily byl i babcia go chwalila, a potem baba sie dziwi, ze nie ma ochote na seks z kims, kogo nie kocha i kto jej nie podnieca. Jak kobieta kocha platonicznie mezczyzne, ale nie porzada, to albo to nie jest material na malzenstwo, albo jest to material na biale malzenstwo (ale w takim wypadku powinna uczciwie przyszlego meza o tym poinformowac, bo inaczej to jest zwykla oszustka).


lilly25 napisał/a:

Ofiara winna zbrodni? Tu to już naprawdę pojechałaś... Jakie 'daje'? Przeciez tam było również o kobietach które przemocą fizyczną, albo groźbami były przymuszane.

Nie pisalam o kobietach przymuszanych przemoca do stosunku (dlaczego nie zglaszaja tego na policje?), ale takich sytuacjach kiedy kobiety robia co facet sobie zazyczy, bo trzymaja sie portek, a jak je ktos w glupawej feministycznej gazecie za jezyk pociagnie, to maluja sie jako ofiary.

198

Odp: Moralność vs zdrada

Prostytucja jest nie przymusem dla kobiet, ale wyborem. Tak jak zdrada -- nie jest przymusem, ale wyborem. Nie biorę pod uwagę patologii w stylu handlu ludźmi. Jeśli kobieta wpadła w długi, a potem mówi, że musiała się prostytuować to jest totalna bzdura -- nie musiała. Miała taki wybór i wybrała tę być może szybką ścieżkę do większych pieniędzy niż w innych zawodach.

Brawo Lily -- przynajmniej jesteś spójna. Dopuszczasz chodzenie do prostytutki i nie dopuszczasz gwałtu w małżeństwie. Zgadzam się z takim podejściem.

199

Odp: Moralność vs zdrada

podstawą zaistnienia seksu jest entuzjastyczna zgoda

a nie brak slowa "nie"  albo nie bronienie się

koniec. kropka.

wszystko inne jest gwałtem
a każdy,kto w jakikolwiek sposób ten seks wymusza (wcale nie musi to być siła) jest gwalcicielem

KONIEC. KROPKA.

200

Odp: Moralność vs zdrada

A kim w takim razie jest osoba, ktora wymusza wstrzemięźliwość seksualną?

201

Odp: Moralność vs zdrada
_v_ napisał/a:

podstawą zaistnienia seksu jest entuzjastyczna zgoda.

I naprzód z uśmiechem przez życie...

https://girloncomicbookworld.files.wordpress.com/2015/01/joker-nicholson.jpg?w=1024&h=577

202

Odp: Moralność vs zdrada
Gary napisał/a:

Prostytucja jest nie przymusem dla kobiet, ale wyborem. Tak jak zdrada -- nie jest przymusem, ale wyborem. Nie biorę pod uwagę patologii w stylu handlu ludźmi.

Myślę, że odsetek kobiet, dla których prostytucja jest wyborem jest znikoma.

Ach, te żarty, żarciki, naciągane historyjki...

203 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2017-08-16 14:22:03)

Odp: Moralność vs zdrada
Beyondblackie napisał/a:

_V_ ales kobito pojechala po bandzie...

Zdrada malzenska, a gwalt w malzenstwie to zupelnie inne historie, to po pierwsze. Po drugie, czytajac ten artykul, czlowiekowi sie wlosy na glowie jeza, bo, sorry, jak baba jest tak glupia, ze wychodzi za maz za pierwszego lepszego Zenka, zeby kolezanki nie gadaly, to niech sie potem nie dziwi, ze jej ten Zenek nie pociaga (tak na marginesie, jest ona rownie wtedy nieuczciwa co zdradzajacy fragles). Jak inna spelnia wszelkie zachcianki mezczyzny, bo ma tak niskie poczucie wlasnej wartosci, ze sie boi jego odejscia, to jaka w tym wina faceta? Daje, to bierze. Lepiej by sie kobieta za wlasna psychike wziela, a nie oskarzala go za to, ze korzysta z tego, ze podaje sie na tacy. Ten artykul jest niesamowicie tendencyjny i robi z kobiet bidne siroty co same za siebie nie potrafia myslec i wpadaja w sidle podlych mezczyzn.

Zgadzam się w 100% z tym postem.

Gwałt występuje wtedy, gdy przyzwolenia nie ma.

Entuzjastyczna zgoda na seks? Czyli co, podskakiwanie na jednej nodze, gwizdanie i okrzyk bojowy ''chodźmy do wyra, zgadzam się''...?
Jezu.

Jeśli kobieta tkwi w związku, w którym uprawia seks ''z obowiązku'', to nie jest gwałcona, jest najzwyczajniej głupia lub zbyt nieogarnięta, by odejść.

204

Odp: Moralność vs zdrada
Iceni napisał/a:

Rownie dobrze mozna by w takim razie nazwac "gwaltem malzenskim" sytuacje kiedy mezczyzna organizuje kobiecie romantyczny wieczor by sprawic j e j przyjemnosc. W koncu on tego n i e potrzebuje.

Moim zdaniem tego się nie da tak porównać, bo są to rzeczy innego kalibru - seks w przeciwieństwie do przygotowania romantycznej kolacji jest jednak dość silną ingerencją w ciało drugiej istoty (zgadzając się na niechciany seks, trzeba pozwolić na tę ingerencję, a to już grubsza sprawa, i może pozostawić w psychice mocne rany).
Jak już jednak jesteśmy przy jedzeniu to rodziców wciskającym w swoje dzieci jedzenie (zwłaszcza gdy te są z nadwagą) potępiam prawie tak samo jak seksualnych przymuszaczy.


_v_ napisał/a:

podstawą zaistnienia seksu jest entuzjastyczna zgoda

Dokładnie.


Iceni napisał/a:

A kim w takim razie jest osoba, ktora wymusza wstrzemięźliwość seksualną?

Po prostu człowiekiem który odmawia (i zazwyczaj ma ku temu powody - załamanie, uraz do partnera spowodowany jego chamskim zachowaniem, choroba itd.)
Domyślam się że wiem o co Ci chodziło, ale nie da sie porównywać wymuszania na partnerze seksu do 'wymuszania' wstrzęmięźliwości, bo seks to tak jak pisałam wyżej w swoim poście mocna ingerencja w nie-swoje ciało - gdy niechciana pozostawia na ogół mocne rany w psychice.

205

Odp: Moralność vs zdrada
I_see_beyond napisał/a:
Gary napisał/a:

Prostytucja jest nie przymusem dla kobiet, ale wyborem. Tak jak zdrada -- nie jest przymusem, ale wyborem. Nie biorę pod uwagę patologii w stylu handlu ludźmi.

Myślę, że odsetek kobiet, dla których prostytucja jest wyborem jest znikoma.

Ach, te żarty, żarciki, naciągane historyjki...




Kilka lat temu w UK była popularna historyjka o pewnych Polkach, pisały o tym nawet niektore gazety.

Otóż owe panie ( bylo ich kilka), szprzątaczki pracujące w toaletach na lotnisku postanowiły sobie dorabiać do pensji swiadcząc usługi seksualne podróżującym panom.

Zorganizowały sobie calkiem dobrze prosperujący interes, MIMO, że miały normalnie płatną, bo legalną pracę.

I tak wlasnie wyglada w wiekszosci brak wyboru.

206 Ostatnio edytowany przez lilly25 (2017-08-16 14:34:37)

Odp: Moralność vs zdrada
Cyngli napisał/a:

Entuzjastyczna zgoda na seks? Czyli co, podskakiwanie na jednej nodze, gwizdanie i okrzyk bojowy ''chodźmy do wyra, zgadzam się''...?
Jezu.

Był taki filmik z herbatą, który doskonale tłumaczył o co chodzi. Jak go znajdę to napiszę o który chodzi. W każdym razie - pytasz kogoś czy chcę herbatę, jaka to jest entuzjastyczna zgoda? - Wtedy, kiedy odpowie - 'Tak, chętnie, z przyjemnością się napije' z radością w głosie. Gdy odpowiada natomiast -'Może', albo 'Mogę to zrobić, chociaz nie mam do końca ochoty', albo nie reaguje to nie powinniśmy go na to namawiać.

Cyngli napisał/a:

Jeśli kobieta tkwi w związku, w którym uprawia seks ''z obowiązku'', to nie jest gwałcona, jest najzwyczajniej głupia lub zbyt nieogarnięta, by odejść.

No, najlepiej przekierować negatywną uwagę z oprawcy na ofiarę... Niezależnie od tego czy jest ogarnięta czy nie, gwałt to gwałt, i to gwałciciela powinno się potępiać, a nie skrzywdzoną.
Tak na marginesie: sprowadzanie wszystkiego do głupoty/nieogarnięcia to srogie, i w wielu przypadkach krzywdzące uproszenie.

207

Odp: Moralność vs zdrada

Lilly, jak kobieta w malzenstwie ma myslenie, ze musi seks zapodac, to ciezko obarczac odpowiedzialnoscia za to jej meza. Moze jakby wiedzial, ze seks ja odrzuca, nie pchalby sie z lapami. To zaden gwalt. To po prostu brak komunikacji.

208

Odp: Moralność vs zdrada
Iceni napisał/a:

Kilka lat temu w UK była popularna historyjka o pewnych Polkach, pisały o tym nawet niektore gazety. (...).

Właśnie. Historyjka.
I podtrzymuję swoje zdanie.
Nie zamierzam jednak prowadzić tu krucjaty i przekonać kogokolwiek do swojego poglądu.

To tyle jeśli chodzi o mój głos.

209

Odp: Moralność vs zdrada
I_see_beyond napisał/a:
Iceni napisał/a:

Kilka lat temu w UK była popularna historyjka o pewnych Polkach, pisały o tym nawet niektore gazety. (...).

Właśnie. Historyjka.
I podtrzymuję swoje zdanie.
Nie zamierzam jednak prowadzić tu krucjaty i przekonać kogokolwiek do swojego poglądu.

To tyle jeśli chodzi o mój głos.


To lotnisko to bylo Heathrow smile)  i tak sie sklada, że pol Londynu sie z  "obrotnych dziewczyn" śmialo tongue

210

Odp: Moralność vs zdrada
Iceni napisał/a:
I_see_beyond napisał/a:
Iceni napisał/a:

Kilka lat temu w UK była popularna historyjka o pewnych Polkach, pisały o tym nawet niektore gazety. (...).

Właśnie. Historyjka.
I podtrzymuję swoje zdanie.
Nie zamierzam jednak prowadzić tu krucjaty i przekonać kogokolwiek do swojego poglądu.

To tyle jeśli chodzi o mój głos.


To lotnisko to bylo Heathrow smile)  i tak sie sklada, że pol Londynu sie z  "obrotnych dziewczyn" śmialo tongue

Kiedy to było, bo nie kojarzę? A jedyny rezultat w google to post na czyimś blogu?

211

Odp: Moralność vs zdrada
Beyondblackie napisał/a:

Moze jakby wiedzial, ze seks ja odrzuca, nie pchalby sie z lapami.

Byłbym ostrożny z takim założeniem wink

Beyondblackie napisał/a:

To zaden gwalt. To po prostu brak komunikacji.

Ilu facetów mogłoby potwierdzić jak to ich kobiety zapewniają ich, że mają w łóżku super i och, ach orgazmy. Potem przychodzi do jakiejś porządnej kłótni i kobieta wykrzykuje - a orgazmy wszystkie udawałam!!! No albo się skarży dziennikarzom od głupawych artykułów... A odpowiedź na takie dictum jest bardzo prosta smile Jak udawałaś tyle lat, to twój problem. Ja orgazm zawsze miałem...

212

Odp: Moralność vs zdrada
CatLady napisał/a:
Iceni napisał/a:
I_see_beyond napisał/a:

Właśnie. Historyjka.
I podtrzymuję swoje zdanie.
Nie zamierzam jednak prowadzić tu krucjaty i przekonać kogokolwiek do swojego poglądu.

To tyle jeśli chodzi o mój głos.


To lotnisko to bylo Heathrow smile)  i tak sie sklada, że pol Londynu sie z  "obrotnych dziewczyn" śmialo tongue

Kiedy to było, bo nie kojarzę? A jedyny rezultat w google to post na czyimś blogu?

2007 rok

213

Odp: Moralność vs zdrada
theonlyone napisał/a:

Nie licząc kobiet które świadomie dzieci nie chcą,reszta jest zaprogramowana na posiadanie potomstwa,a facet jest tylko środkiem do osiągnięcia celu.Najlepiej żeby jeszcze chciał wziąć ślub,bo wtedy nie będzie łatwo mógł odejść..Po dziecku najczęściej kurek z seksem zostaje mocno przykręcony,a facet zostaje tylko bankomatem.

wspolczuje doswiadczen, z ktorych najprawdopodobniej wynikaja te wyjete z dupy teorie

theonlyone napisał/a:

Za dawnych czasów,za dostęp do seksu,facet dawał kobiecie jedzenie i dach nad głową,rozwój cywilizacji sprawił,że kobiety stały się niezależne,więc zasady się pozmieniały,jest dużo trudniej to wszystko pogodzić...

to jak to - z jednej strony piszesz ze facet jest dla dzisiejszych kobiet glownie bankomatem, a teraz ze kobiety pracuja, sa niezalezne:) Jak sa niezalezne, nie potrzebuja bankomatu w postci faceta, ale faceta, dla ktorego fakt posiadania niezaleznej kobiety nie jest problemem i nie placze, ze musi sie z tym faktem pogodzic. Jednakze na posiadanie niezaleznej kobiety trzeba sobie zapracowac, a jak sie nie potrafi- jest sie bankomatem kury domowej. Co kto lubi. Tylko niech nie steka.

214

Odp: Moralność vs zdrada

Dokładnie. Jak kobieta tkwi w związku z facetem, który jej nie jara, to niech nie steka. To znaczy zależy kiedy wink Jak nie potrafi ogarnąć faceta zeby jej pomógł, a ona miała chwilę odpoczynku tak samo. Każdy jest kowalem swojego losu.

215

Odp: Moralność vs zdrada
_v_ napisał/a:

związek nie jest po to,zeby miec darmowy seks kiedy sie chce

Zdecydowanie nie. Seks w związku wychodzi dużo drożej niż poza nim.

216 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2017-08-16 17:18:26)

Odp: Moralność vs zdrada
Snake napisał/a:
summerka88 napisał/a:

Myślę, że dzisiaj zagląda tam w większości nieco inny "rodzaj" mężczyzn niż dawniej.

Ja myślę, że dziś zagląda tam dokładnie taki sam typ mężczyzn jak 1000 lat temu, 100 i 50. To znaczy faceci z każdej możliwej grupy społecznej. Single i żonaci. Bezdzietni i dzieciaci. Szczęśliwi i nie. Różnice są w detalu. Jedni korzystają z cichodajek "amatorek", inni z podrzędnych agencji, tych co po ulicach łowią, są jeszcze bardziej urozmaicone i bogate lokale. Jest już ogromny biznes internetowy, te wszystkie sieciowe seks kamerki i pierdyliard innych rzeczy, które na pewno ktoś wymyślił, a mnie się nawet nie śniło wink To jest ogromna rzesza zaangażowanych ludzi, którzy z tego żyją. Prosta logika wskazuje, że gdyby opierali swoje biznesowe nadzieje na sfrustrowanych prawiczkach i singlach, to już dawno większość by zbankrutowała wink Jak się tak spojrzy co piszą w różnych ankietach to co najmniej 1/3 facetów w kierunku połowy korzystała kiedyś z prostytutki.

Wierzę ci Snake smile
Nie przeczę, że przegląd gości zaglądających do tzw. domów uciech jest szeroki i można tam spotkać przedstawicieli wszelakich grup wiekowych, społecznych, zawodowych i jakie tam sobie jeszcze podziły przyjęlibyśmy. Chciałam tylko zaznaczyć,  że pewne grupy jednak gurują nad innymi i stanowią znaczny odsetek wśród stałych bywalców.
Kiedyś były takie czasy, że nawet do dobrego tonu należało mieć matresę na mieście lub zaglądać do rzeczonych przybytków. Trochę się jednak czasy pozmieniały.
Zresztą nie będę się tutaj szeroko rozpisywać, bo nigdy nie zgłębiałam burdelowych zagwostek, a moje wyobrażenia mogą być dalekie od rzeczywistości wink




Iceni napisał/a:
I_see_beyond napisał/a:
Gary napisał/a:

Prostytucja jest nie przymusem dla kobiet, ale wyborem. Tak jak zdrada -- nie jest przymusem, ale wyborem. Nie biorę pod uwagę patologii w stylu handlu ludźmi.

Myślę, że odsetek kobiet, dla których prostytucja jest wyborem jest znikoma.

Ach, te żarty, żarciki, naciągane historyjki...




Kilka lat temu w UK była popularna historyjka o pewnych Polkach, pisały o tym nawet niektore gazety.

Otóż owe panie ( bylo ich kilka), szprzątaczki pracujące w toaletach na lotnisku postanowiły sobie dorabiać do pensji swiadcząc usługi seksualne podróżującym panom.

Zorganizowały sobie calkiem dobrze prosperujący interes, MIMO, że miały normalnie płatną, bo legalną pracę.

I tak wlasnie wyglada w wiekszosci brak wyboru.

Też myślę, że w większości przypadków kobiety, które się prostytuują po prostu lecą na łatwą kasę i nie grzeszą ambicjami.
Jednak byłabym ostrożna w uogólnionych sądach, bo łatwo skrzywdzić kogoś, kogo wybór nawet jeśli świadomy ma inne przesłanki oraz tych, którzy zostają zmuszeni do prostytucji.

217

Odp: Moralność vs zdrada

no skoro tak, to czemu panowie tak sie pchaja do tych slubow i zwiazkow? smile
naprawde już minely czasy,kiedy glowa rodziny przymuszala chlopaczka do ozenku grozac wydziedziczeniem

dzis nie trzeba ani być w zwiazku, ani slubowac nikomu,a i zawsze mozna sie rozstać na kazdym etapie relacji

więc ja sie pytam: po co? smile

218

Odp: Moralność vs zdrada
Beyondblackie napisał/a:

Lilly, jak kobieta w malzenstwie ma myslenie, ze musi seks zapodac, to ciezko obarczac odpowiedzialnoscia za to jej meza. Moze jakby wiedzial, ze seks ja odrzuca, nie pchalby sie z lapami. To zaden gwalt. To po prostu brak komunikacji.

Oczywiście, że tak.

219

Odp: Moralność vs zdrada
_v_ napisał/a:

no skoro tak, to czemu panowie tak sie pchaja do tych slubow i zwiazkow? smile

Mam wrażenie, że jednak się nie pchają. Doświadczenie życiowe i lektura forum podpowiada, że w zdecydowanej większości to kobieta sugeruje/wspomina/nalega na ślub. A facet w swojej naiwności myśli, że jeśli w to wejdzie, poświęci czas, pieniądze, emocje i zaangażowanie, to choć będzie mógł liczyć na seks, niejako w abonamencie. Czas jednak weryfikuje oczekiwania wink

220

Odp: Moralność vs zdrada

oj, biedni, naiwni panowie big_smile

wszyscy jak jeden mąż uważają, że po ślubie kobieta się zmieni big_smile

221

Odp: Moralność vs zdrada

Bo niestety tak jest... A potem lądują na forum Brak Seksu w Małżeństwie na gazecie i wylewają swoje żale w kilku tysiącach wątków...

222

Odp: Moralność vs zdrada

Jak widać niektórzy nawet po kilkunastu latach  dalej w to wierzą.
Nie ma to jak wypierać rzeczywistość. Wystarczy sprowadzić seks do usługi, małżeństwo do układu i można mieć oczy szeroko zamknięte.

223

Odp: Moralność vs zdrada

Nikt nie sprowadza małżeństwa do układu, bo to by znaczyło, że małżeństwo było wcześniej "czymś więcej". A tak nie jest.
Wszystko można idealizować, ale rzeczywistość jest bezwzględna.

224

Odp: Moralność vs zdrada
_v_ napisał/a:

podstawą zaistnienia seksu jest entuzjastyczna zgoda.

Mam nadzieję, że takie brednie jak powyżej nigdy nie staną się kanonem kontaktów między płciami, bo to jest kastracja 90% tego co jest w nich najpiękniejsze... Chociaż nihil novi, Lem to opisał prawie 60 lat temu.

KONIEC. KROPKA.

225

Odp: Moralność vs zdrada

Ci, co się żalą, to są właśnie ci mężowie, którzy nie potrafią ocenić czy było "coś więcej" czy tylko układ.
Niestety dla nich, kobietom w odróżnieniu od mężczyzn, do chęci na seks nie wystarcza jakikolwiek facet, który jest pod ręką ( czyt. mąż ).

226

Odp: Moralność vs zdrada

a ja mam nadzieję, ze gwałciciele i mężczyźni uwazajacy, ze kobieta w zwiazku ma obowiazek dawania dupy znikną z powierzchni tej planety

KROPKA.

227 Ostatnio edytowany przez lilly25 (2017-08-16 20:43:30)

Odp: Moralność vs zdrada
_v_ napisał/a:

a ja mam nadzieję, ze gwałciciele i mężczyźni uwazajacy, ze kobieta w zwiazku ma obowiazek dawania dupy znikną z powierzchni tej planety

KROPKA.

Dokładnie.

Swoją drogą od zawsze zastanawia mnie czy Snake jest faktycznie taki, czy to tylko taka kreacja dla wywołania szoku (mam na myśli większość postów).

228

Odp: Moralność vs zdrada
lilly25 napisał/a:

Swoją drogą od zawsze zastanawia mnie czy Snake jest faktycznie taki, czy to tylko taka kreacja dla wywołania szoku (mam na myśli większość postów).

Czysto odruchowa i alergiczna reakcja na pewien typ niezborności w pojmowaniu świata, na dodatek szermujący całkowicie obłudnie walką z uprzedzeniami, stereotypami, a tworzący swoje własne uprzedzenia, stereotypy, kompleksy i fobie. Jak wskazują wieloletnie doświadczenia taka reakcja alergiczna nie występuje w kontakcie z osobnikami wykazującymi objawy pełni zdrowia, a w przypadku porażeń lekkich i rokujących nadzieje odczyn alergiczny jest słaby i podatny na autosugestie w kierunku jego zaniku. Co również potwierdziły kilkuletnie obserwacje w tutejszym ekosystemie.

229

Odp: Moralność vs zdrada

To są panowie zmanipulowani przez żony. One ich nie chcą, ale tkwią z różnych przyczyn w tych układach i tak to się toczy. A panowie dorabiają różne teorie, żeby nie spojrzeć prawdzie w oczy.

230 Ostatnio edytowany przez lilly25 (2017-08-16 21:52:14)

Odp: Moralność vs zdrada
Xymena napisał/a:

To są panowie zmanipulowani przez żony. One ich nie chcą, ale tkwią z różnych przyczyn w tych układach i tak to się toczy. A panowie dorabiają różne teorie, żeby nie spojrzeć prawdzie w oczy.

Ale którzy konkretnie? Bo jeśli chodzi ogólnie o mężczyzn którym kobieta w pewnym momencie (a nie że nie chciała od początku, choć tutaj też mogą być różne przyczyny od wstydu do nietypowego światopoglądu) zaczęła odmawiać seksu, to są tego różne powody. Najczęściej chodzi raczej o przemęczenie opieką nad dziećmi/obowiązkami, uraz do partnera, oraz fakt że z wiekiem człowieka zaczynają dręczyć coraz to różniejsze choroby, a czasami po prostu zwykłe znudzenie/wygaśnięcie namiętności (ale to nie oznacza że na początku też tak było, więc posądzanie w takich wypadkach tych kobiet o wyrachowanie jest nie na miejscu). Oczywiście podałam tylko te najczęstsze przyczyny, nie przeczę też że w niektórych przypadkach kobieta mogła udawać pożądanie do mężczyzny dla jakichś korzyści, ale wrzucać wszystkie do jednego wora jest zdecydowanie krzywdzącą, i szkodliwą przesadą.
Takie rzeczy zresztą zawsze pozostają w sferze domysłów, i podawanie ich jako fakty jest bardzo nie w porządku, bo żaden z nas nie siedzi w głowach tych osób.


Snake napisał/a:
lilly25 napisał/a:

Swoją drogą od zawsze zastanawia mnie czy Snake jest faktycznie taki, czy to tylko taka kreacja dla wywołania szoku (mam na myśli większość postów).

Czysto odruchowa i alergiczna reakcja na pewien typ niezborności w pojmowaniu świata, na dodatek szermujący całkowicie obłudnie walką z uprzedzeniami, stereotypami, a tworzący swoje własne uprzedzenia, stereotypy, kompleksy i fobie. Jak wskazują wieloletnie doświadczenia taka reakcja alergiczna nie występuje w kontakcie z osobnikami wykazującymi objawy pełni zdrowia, a w przypadku porażeń lekkich i rokujących nadzieje odczyn alergiczny jest słaby i podatny na autosugestie w kierunku jego zaniku. Co również potwierdziły kilkuletnie obserwacje w tutejszym ekosystemie.

Chyba nie do końca zrozumiałam, ale w sumie nie sprecyzowałam o co mi chodziło, więc wyjaśnię: z Twoich postów przebija obraz takiego nieczułego twardziela (trochę bad boy'a) którego nic nie jest w stanie złamać, i dość niewrażliwego na krzywdy innych (wątki o zwierzętach np., biciu dzieci itd.) Ja podejrzewam że to raczej są żarty(?), albo ma to jakiś pokręcony cel, no ale piszę tylko jak to wygląda gdy brać te różne teksty na serio. W zasadzie chyba tylko w wątku o obrazie uczuć religijnych pierwszy raz się z Tobą zgodziłam, że wojujący ateści stanowczo przesadzają z najeżdżaniem na zachowujących kulturę katolików z tego forum, bo faktycznie bardzo źle się zachowywali, ale wtedy właśnie broniąc czyjejś delikatności uczuć zachowałeś się jak nie-Ty (jak nie Twoja dotychczasowa kreacja forumowa).

231

Odp: Moralność vs zdrada
lilly25 napisał/a:

Chyba nie do końca zrozumiałam, ale w sumie nie sprecyzowałam o co mi chodziło, więc wyjaśnię: z Twoich postów przebija obraz takiego nieczułego twardziela (trochę bad boy'a) którego nic nie jest w stanie złamać, i dość niewrażliwego na krzywdy innych (wątki o zwierzętach np., biciu dzieci itd.)

Ha, ha, ha, a moja druga połówka czytając mój niedawny wpis o nieczułości powiedziała - jaki ty nieczuły i zimny jesteś jak nie raz słyszałam jak tam chlipiesz na jakimś filmie wink
Nie jestem odporny na złamanie, bardziej jak stal tradycyjnej, polskiej szabli, którą można było niemalże w łuk zgiąć i sprężynowała. Nie raz mnie doginało do ziemi i udawało się odbić. Nie ma się z czego cieszyć, bo w stali też postępuje zmęczenie materiału proporcjonalne do ilości przeciążeń i kiedyś pęka. Też kiedyś pęknę i to gruntownie ale wtedy nie będę się już musiał tym martwić. Poza tym mężczyźni też się przejmują jak kobiety, tylko w środku, a potem pęka im serce i po prostu umierają więc się tym nie przejmują lol
Mam nawet kostium bad boya wink Jest skóra, jest wygolona na łyso glaca, jest praca nad posturą ha, ha. Czysta przyjemność.

lilly25 napisał/a:

i dość niewrażliwego na krzywdy innych (wątki o zwierzętach np., biciu dzieci itd.)

Bo życie jest okrutne, szczególnie życie zwierząt. Mój pies przybłęda, którego ktoś porzucił na wsi, a ja dokarmiam odwdzięcza mi się mordując inne, niewinne stworzonka. Kilka kretów, ptaków, myszy, a ewidentnie poluje też na koty sąsiadów. Znosi mi te truchła z przetrąconymi karkami pod drzwi i radośnie patrzy w oczy. Ja odwzajemniając to spojrzenie mówię mu - ty debilu, przyniesiesz kota sąsiadów, to cię uśpią ale kretów mało... No i wszyscy mi mówią - przywiąż go na łańcuchu. A ja na to - a co on mój? To przybłęda ha, ha.

lilly25 napisał/a:

Ja podejrzewam że to raczej są żarty(?), albo ma to jakiś pokręcony cel

Ależ oczywiście...

232 Ostatnio edytowany przez Gary (2017-08-17 00:32:32)

Odp: Moralność vs zdrada
_v_ napisał/a:

podstawą zaistnienia seksu jest entuzjastyczna zgoda

Zgadzam się! Tak działam... smile smile Czyli w seksie małżeńskim muszę ukochaną poderwać jak za dawnych lat smile smile Nic się nie zmieniło.


a nie brak slowa "nie"  albo nie bronienie się
koniec. kropka.
wszystko inne jest gwałtem

Zgadzam się. smile smile


Oczekiwanie wierności jest gwałtem.

Iceni napisał/a:

A kim w takim razie jest osoba, ktora wymusza wstrzemięźliwość seksualną?

Gwałcicielem chyba... bo ogranicza wolność drugiego człowieka...?


I_see_beyond napisał/a:
Gary napisał/a:

Prostytucja jest nie przymusem dla kobiet, ale wyborem. Tak jak zdrada -- nie jest przymusem, ale wyborem. Nie biorę pod uwagę patologii w stylu handlu ludźmi.

Myślę, że odsetek kobiet, dla których prostytucja jest wyborem jest znikoma.

Naprawdę? Odnoszę zupełnie inne wrażenie.


_v_ napisał/a:

no skoro tak, to czemu panowie tak sie pchaja do tych slubow i zwiazkow? smile
dzis nie trzeba ani być w zwiazku, ani slubowac nikomu,a i zawsze mozna sie rozstać na kazdym etapie relacji
więc ja sie pytam: po co? smile

Warto mieć rodzinę, dzieci. To oczywiste.



_v_ napisał/a:

a ja mam nadzieję, ze gwałciciele i mężczyźni uwazajacy, ze kobieta w zwiazku ma obowiazek dawania dupy znikną z powierzchni tej planety

Będą zdradzać a nie gwałcić.

233

Odp: Moralność vs zdrada

Snake, I love you big_smile

234

Odp: Moralność vs zdrada

Niby jest to po za tytułowym tematem ale po przeczytaniu całego wątku i najróżniejszych teorii na mnie duże wrażenie zrobiło stwierdzenie pod którym podpisuję się obydwoma rękoma:

podstawą zaistnienia seksu jest entuzjastyczna zgoda

a nie brak slowa "nie"  albo nie bronienie się

koniec. kropka.

wszystko inne jest gwałtem
a każdy,kto w jakikolwiek sposób ten seks wymusza (wcale nie musi to być siła) jest gwalcicielem

235

Odp: Moralność vs zdrada

Zgadzam się z Jakubem w 100%.
Dlatego nigdy nie zgwałciłem żony nawet najmniejszym czynem.
smile smile

Z dwóch rozwiązań:

(1) wierność ale gwałt
(2) niewierność ale entuzjastyczna zgoda

wybrałem (2).

236

Odp: Moralność vs zdrada
Gary napisał/a:

Zgadzam się z Jakubem w 100%.
Dlatego nigdy nie zgwałciłem żony nawet najmniejszym czynem.
smile smile

Z dwóch rozwiązań:

(1) wierność ale gwałt
(2) niewierność ale entuzjastyczna zgoda

wybrałem (2).

Uszczęśliwiasz, nie gwałcisz.. złoty chłopak z ciebie wink

237

Odp: Moralność vs zdrada
cslady napisał/a:
dżdżownick napisał/a:

Jak Twoim zdaniem sprawa wygląda w związku zawartym ze ślubem nieopuszczenia aż do śmierci, gdy jedna z osób przestanie kochać?

Nie jestem katoliczką, a przysięga "aż do śmierci" sama w sobie jest dla mnie nieważna, bo nie można czegoś takiego obiecać. Jednak jeśli już mówisz o tym nieopuszczaniu, to ślubujesz także wierność i uczciwość małżeńską. Według Ciebie jedno można łamać, a innego nie? Na jakiej podstawie ta wybiórczość? Bo danej osobie tak wygodnie?

Tym zarzutem mogą się przerzucać obie strony sporu, jeśli nie traktują każdej obietnicy po równo. W życiu równości jednak nie ma, pewne rzeczy są dla kogoś bardziej ważne, inne mniej. Inaczej się jednak patrzy na takie podejście w sytuacji, gdy ktoś deklaruje, że np. zdradą dla niego jest każde kłamstwo, obojętne czego by dotyczyło. Stwierdzenie takie nie należy do rzadkości, za to znaleźć na forum temat, w którym ktoś opisuje rozstanie z powodu okłamania w dowolnej innej sprawie cierpiąc z tego powodu... to jest bardzo trudne, o ile taki temat w ogóle istnieje.

cslady napisał/a:
dżdżownick napisał/a:

Bo gdy kocha, chętnie się to wyznaje. Jeśli przestanie kochać i milczy to też potraktujesz to jako zdradę i kłamstwo? Na pewno będzie to utrzymywaniem w niewiedzy. Czy w imię prawdy należy wyznawać małżonkowi brak miłości tak jak się wyznawało miłość? W jakim celu? By druga osoba mogła odejść? By żyła w prawdzie? Bo prawda ważniejsza jest niż człowiek?

Tak, oczywiście, że chciałabym to wiedzieć. Przede wszystkim: po co żyć z osobą, której się nie kocha? Nie pojmuję i chyba nie pojmę. Jeśli powiesz, że dla dzieci, to ewidentnie mamy różne pojęcie rodzicielstwa i wychowywania dzieci. smile Poza tym uważam, że ten brak miłości czuć w związku i to nie jest tak, że uda Ci się ukryć go kilkoma kłamstwami jak w przypadku zdrady. Nie potrzebuję, by mąż wyznawał mi miłość, ponieważ ja ją widzę i czuję na co dzień. Jeśli kiedyś przestanie mnie kochać (a jest to jak najbardziej możliwe), to oczekuję szczerości nie tylko z tego względu, że nie chcę żadnej łaski w postaci nieopuszczania mnie za wszelką cenę, ale też z tego względu, że osoba, która przestała kochać ma prawo odejść i być szczęśliwa. I ja również mam wtedy prawo odejść i być szczęśliwa u boku być może kogoś innego, kto będzie mnie kochał. Tego chciałabym dla siebie i swojego partnera, bo w imię czego oboje mielibyśmy się ze sobą męczyć? Widuję takie małżeństwa na co dzień i to jest bardzo przykry widok. Nie zasymulujesz miłości.

Nie, prawda nie jest dla mnie ważniejsza od człowieka. Ważniejszy jest człowiek, który ma prawo do tak podstawowych rzeczy jak wolność i możliwość podejmowania własnych decyzji na podstawie informacji, które nie są przed nim zatajane. Wszyscy jesteśmy dorosłymi ludźmi i jesteśmy w stanie dokonywać własnych wyborów. Dlaczego uważasz, że można komukolwiek odejmować to prawo na podstawie własnego widzi-mi-się i tchórzostwa? Wolę żyć prawdziwym życiem niż ułudą, a na pewno nie jestem jedyna. Czyżby zdradzacz był tak zapatrzony w siebie i przekonany o własnej wszechwiedzy, że sam na siebie nakłada obowiązek opieki nad maluczką kobietą, niezdolną do samostanowienia i przetrwania bez niego? A może żona po rozstaniu znalazłaby kolejną miłość i mogła żyć szczerze, być bardziej szczęśliwa? Kim jest zdradzacz, by za kogoś podejmować takie decyzje? Wybacz, ale dla mnie to nie jest miłość do żony, tylko rozdmuchane ego, wygoda i traktowanie żony jak sieroty życiowej, która sama nie poradzi  sobie w życiu. Jeśli już kierować się katolickimi wartościami, to czy również pokora nie jest jedną z nich?

Tak, oczywiście... o wiele łatwiej jest powiedzieć, co wolelibyśmy doświadczyć od partnera (tu: dowiedzieć się, że nie kocha), niż zdobyć się na powiedzenie o tym partnerowi. Siebie znamy, partnera sobie wyobrażamy, stąd też pojawiać się może wątpliwość. Poza tym otworzyłaś boczną furtkę pozwalającą omijać TWÓJ wymóg mówienia prawdy i nieutrzymywania partnera w niewiedzy. To, że miłości nie da się udawać, to tylko założenie, podobnie jak założeniem jest, że cudzołóstwo pozostanie ukryte. Jeśli dopuszczasz tę furtkę w przypadku niewyznawania utraty uczucia powołując się na rzekomą transparentność uczuć we wzajemnych relacjach, to podobnie można uwzględnić furtkę w przypadku niewyjawiania cudzołóstwa. Podobno kłamstwo ma krótkie nogi a zdrada też wychodzi na jaw - to częste przekonania również na tym forum.

cslady napisał/a:
dżdżownick napisał/a:

Takie proste zestawienie: nie wyjawianie, że nie kocha vs nie wyjawianie seksu na boku. Logicznie dwa równoważne wydarzenia. W ocenie większości osób zdradą jest niewyjawianie seksu. Czy konkluzja, że kwestia seksu jest ważniejsza od kwestii miłości dla osoby, która wybrała to drugie zdarzenie jako przesłankę do oskarżenia partnera będzie wg Ciebie poprawne?

Nie mogę wypowiadać się za inne osoby - dla mnie to jest na tym samym poziomie. Tylko tak jak wspomniałam, według mnie braku miłości nie da się tak łatwo ukryć. Tzn. nie da się ukryć przed osobą, która zaznała prawdziwej miłości (niekoniecznie od partnera, mówię ogólnie) i ma pojęcie, jak ona wygląda. Bo nie ma tak dobrego aktora, który przez wiele lat będzie udawał tę miłość w spojrzeniu, geście i zachowaniu. Nie wyobrażam sobie codziennego symulowania i udawania np. autentycznego zainteresowania daną osobą. Pod tym względem ciężko kogoś długo utrzymać w niewiedzy co do braku miłości. Natomiast jeśli zdradzacz jest osobą sprytną i zorganizowaną, to raczej łatwo zatai zdradę. Mleko może się wylać, gdy poczuje się zbyt pewnie i nawali.

Tu zawarłaś kolejny ważny aspekt... nie możesz wypowiadać się za inne osoby, ale... potępiając tzw. "zdradzających" ("zdradzające") za ukrywanie przed partnerem "zdrady" nie wdajesz się w takie niuanse. Pomijasz tę ewentualność, że nie wszyscy chcą wiedzieć o cudzołóstwach partnera. Tak, jak nie wszyscy chcieliby usłyszeć prawdę, że ukochana osoba nie kocha. Dlatego też, w przypadku gdy ktoś nie uwzględnia różnic w oczekiwaniach tylko z góry piętnuje ukrywanie czegoś, widzę w tym hołdowanie wyższości idei nad człowiekiem. Człowiek jest dla idei a nie na odwrót.

By trochę zilustrować ten problem, podam fikcyjne przykłady (za to mogące realnie wystąpić). Zobacz, czy tak łatwo byłoby doradzić wyjawienie.

1. Aldona. "Witam, jestem w szczęśliwym związku już siedem lat. Mam dobrego, kochającego mnie i naszą córkę męża. I właśnie tu pojawia się problem, w związku z dzieckiem. Dwa lata temu, gdy urodziłam... mam wrażenie, że całe moje uczucie miłości przelałam na nią. Nie od razu to zauważyłam, ale dzisiaj już jestem przekonana, że moje uczucie do męża wygasło. Szanuję go, jest dobrym ojcem i męzem, ale gdy mi wyznaje miłość czuję, że nie mogę odpowiedzieć tym samym, więc by mu "zamknąć usta" przytulam się i go całuję albo rozmywam to w podobnym stylu. Nie mówię mu, że go kocham i nie wiem co miałabym powiedzieć, gdyby kiedyś po swoim wyznaniu zapytał, czy ja jego kocham. Nie chcę innego męża, chcę nadal z nim być i chcę drugiego dziecka... z nim, z tym samym ojcem, którym byłby dla dziecka drugiego. On jest z nami szczęśliwy, jestem o tym przekonana. Czy byłby szczęśliwy wiedząc o tym, co mnie męczy? Czy powinnam powiedzieć mu, że go nie kocham? Poradźcie, co zrobić".

2. Fragles. "Nasz związek przechodził różne etapy, lepsze i gorsze, ostatecznie okrzepł w postaci czegoś moim zdaniem cennego. Jak by to ująć, jesteśmy sobie przyjaciółmi, znającymi się może nie na wylot, bo facet nie przedostanie się do pewnych zakątków kobiecej duszy i odwrotnie. Nie wyobrażam sobie kończenia tego związku choćby i dlatego, że zdecydowaliśmy się wspólnie pokonywać życiowe trudności. Tak jest i teraz, gdy oboje zaangażowani jesteśmy w opiekę nad chorymi rodzicami żony. Jednak nie jestem święty. Od czasu do czasu przygody "na boku" są dla mnie przysłowiową odskocznią. chodzi tylko o seks, nie angażuję się uczuciowo. Niestety, chlapnąłem coś o tym mojemu najlepszemu przyjacielowi, a ten od tego czasu radzi mi, bym przyznał się żonie i zakończył te przygody, albo jeśli nie zechcę, to bym je "zalegalizował", czyli wyjawił żonie i uzgodnił warunki tych przygód. Pytałem go, czy zdaje sobie sprawę z tego, że kładzie na szale rzeczy o nierównej wartości nie mając przy tym pewności, czy do którejś nie zostanie dorzucony "balast kulturowy". Zbywa mnie ogólnikiem, że uczciwość to podstawa. No to, k... nie jestem uczciwy, ale wybieram żonę zamiast cnoty."

Idealnie pasuje mi do tego tematu wiersz fińskiego poety, (o ile dobrze pamiętam to Pentti Saaritsa), o prawdzie:

***
prawda w niezręcznych dłoniach
jakże może być niesprawiedliwa
jak broń wycelowana w niewinnego

238 Ostatnio edytowany przez Harvey (2017-08-18 22:41:06)

Odp: Moralność vs zdrada

Moralność kończy się tam, gdzie własne sumienie zaczyna podszczypywać własny ogon.

239 Ostatnio edytowany przez dżdżownick (2017-08-18 23:50:42)

Odp: Moralność vs zdrada
Harvey napisał/a:

Moralność kończy się tam, gdzie własne sumienie zaczyna podszczypywać własny ogon.

Ciekawe zdanie, chociaż nie wiem, czy właściwie je rozumiem. Czy bowiem zdanie przeciwne:
"Moralność ZACZYNA SIĘ tam, gdzie własne sumienie zaczyna podszczypywać własny ogon" jest bez sensu?
Dodam, że "własny ogon" rozumiem, jak chyba wynika z kontekstu, jako ogon sumienia a nie człowieka dysponującego tym sumieniem. Czy dobrze?

240 Ostatnio edytowany przez Gary (2017-08-19 00:14:32)

Odp: Moralność vs zdrada

@dżdżownik! dobre przykłady podałeś z Aldoną i Fraglesem... życie jest jakie jest, nie białe, nie czarne, szare, nie ma bezwzględnego zła, bezwzględnego dobra, są relacje ludzkie, nie zawsze mówienie prawdy jest moralne, nie zawsze zdrada jest niemoralna. Ciekawe skąd u Ciebie tyle otwartości.

241

Odp: Moralność vs zdrada
Gary napisał/a:

Ciekawe skąd u Ciebie tyle otwartości.

Dokładnie nie wiem, ale być może ma to związek z moją niechęcią wobec siły. Nie lubię przemocy, pamiętam z czasów przedszkola scenę z filmu, w którym jakiś cowboy wali pięścią w głowę kobietę, ta mdleje, on ją sobie przerzuca przez ramię jak worek i gdzieś wynosi.
Niechęć wobec destrukcyjnego używania siły ma moim zdaniem wyraźny, chociaż nie jedyny związek z wyrozumiałością i otwartością smile
Siła prawdy i moralna przewaga to też siła. Chociaż zdaję sobie doskonale sprawę, że balansuję gdzieś na terenie nieczystym. Co jednak nie usuwa niechęci do siły.
Tak jak piszesz... życie jest szare...

242 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2017-08-19 09:53:15)

Odp: Moralność vs zdrada

Dżdżownick, nie do końca rozumiem, jak OBA przedstawione przypadki korespondują z tezą, że nie wszyscy chcą znać prawdę odnośnie istotnych kwestii własnego życia. Zaprezentowane przypadki pokazują tylko jedną stronę medalu, perspektywę jednej osoby. Oszusta. Zupełnie pomijając fakt, że związek tworzą dwie osoby.
Kobieta, która myli miłość z pożądaniem i naturalne wygaśnięcie, charakterystycznej dla pierwszych etapów związku, namiętności jest dla niej tożsame z brakiem miłości ma być poparciem tezy, że ludzie nie chcą znać prawdy, że chcą być oszukiwani i żyć złudzeniami? Albo przykład cynicznego faceta, który zwyczajnie wykorzystuje swoją żonę do tego, aby zapewniała mu potrzeby społeczne związane z małżeństwem a za jej zaufane i wiarę w jego uczciwość odpłaca się jej oszustwem. To ma być przykład tego, że ludzie nie chcą znać prawdy o tych, z którymi żyją?
Nie dżdżownick. To mogą być co najwyżej dowody na to, że człowiek człowiekowi wilkiem. Nawet najbliższego człowieka niektórzy potrafią perfidnie, bo z premedytacją oszukiwać, aby zapewnić sobie realizację własnych potrzeb, traktując partnera jak środek (właściwie jednen z klocków) do reazacji swoich celów. A nie mówią prawdy tylko dlatego, że dbają tylko o siebie a wyznanie prawdy spowodowałoby upadek lub poważne zachwianie ich świata. Przed tym upadkiem się chronią za kłamstwem i nieuczciwością.
OK. To jest część ludzkiej natury. Są ludzie, którzy mają problem z byciem szczerym i uczciwym, nawet wobec najbliższych. Warto mieć tego świadomość i uważać, aby nie natkąć się na takiego wilka w owczej skórze w realnym życiu. Ale nie dorabiaj tutaj do zwykłego oszustwa ideologii, która ma to oszustwo usankcjonować, bo jest to zwyczajnie obrzydliwe jak sama nieuczciwość. A dodatkowo pomija podstawowy aspekt związku jako tworu, który tworzą dwie osoby. DWOJE.

243 Ostatnio edytowany przez Gary (2017-08-19 10:14:53)

Odp: Moralność vs zdrada

Niemoralne jest wymaganie przez żonę, aby ona władała całym życiem męża jakby on był jej własnością. Niemoralne są fochy na tle zazdrości, że radośnie porozmawia z koleżanką z liceum... niemoralne są fochy jak chce spędzić sobotnie popołudnie z kolegami... niemoralne jest sprawdzanie telefonu, pilnowanie, aby nie oglądał brzydkich filmów...

Potem krążą żarty "Wziąłem ślub!" -- "Składamy Ci kondolencje...". "Dlaczego każda bajka kończy się ślubem? Bo po ślubie nie ma bajki". To nie bierze się z niczego.

Wiele małżeństw zyje w wierności... ale między nimi jest zgnilizna. Grzechu jednak nie mają.

Piętnowanie więc osób które zdradzają jest nieuzasadnione, chyba że ktoś jest święty. Jak Jezus powiedział -- kto z Was jest bez grzechu niech pierwszy rzuci kamień. smile smile Chętnie bym wejrzał w te małżeństwa co zdają się być moralnymi, wiernymi, zgodnymi z przysięgą -- jak wygląda od środka owa uczciwość, prawdomówność, poszanowanie drugiego człowieka.... chociaż być może wcale nie chcę tego wiedzieć... żyją z dnia na dzień, bez celu, w szarości, nieszczęśliwi, starzeją się, bez emocji... oszukują się, że jak pojadą na wycieczkę to mają wspaniałe życie, albo że kupili nowe auto "reno laguna" i cudownie im razem jechać tym autem. Zgubili po drodze miłość, emocje, radość.

244

Odp: Moralność vs zdrada
Gary napisał/a:

Niemoralne jest wymaganie przez żonę, aby ona władała całym życiem męża jakby on był jej własnością. Niemoralne są fochy na tle zazdrości, że radośnie porozmawia z koleżanką z liceum... niemoralne są fochy jak chce spędzić sobotnie popołudnie z kolegami... niemoralne jest sprawdzanie telefonu, pilnowanie, aby nie oglądał brzydkich filmów...

Potem krążą żarty "Wziąłem ślub!" -- "Składamy Ci kondolencje...". "Dlaczego każda bajka kończy się ślubem? Bo po ślubie nie ma bajki". To nie bierze się z niczego.

Wiele małżeństw zyje w wierności... ale między nimi jest zgnilizna. Grzechu jednak nie mają.

Piętnowanie więc osób które zdradzają jest nieuzasadnione, chyba że ktoś jest święty. Jak Jezus powiedział -- kto z Was jest bez grzechu niech pierwszy rzuci kamień. smile smile Chętnie bym wejrzał w te małżeństwa co zdają się być moralnymi, wiernymi, zgodnymi z przysięgą -- jak wygląda od środka owa uczciwość, prawdomówność, poszanowanie drugiego człowieka.... chociaż być może wcale nie chcę tego wiedzieć... żyją z dnia na dzień, bez celu, w szarości, nieszczęśliwi, starzeją się, bez emocji... oszukują się, że jak pojadą na wycieczkę to mają wspaniałe życie, albo że kupili nowe auto "reno laguna" i cudownie im razem jechać tym autem. Zgubili po drodze miłość, emocje, radość.

bla bla bla smile

245 Ostatnio edytowany przez KajkaKa (2017-08-19 11:04:22)

Odp: Moralność vs zdrada

Gary, piszesz, że życie nie jest czarno-białe, a właśnie tak skrajnie je pojmujesz.

Wg Ciebie, jak Twoja żona się dowie o Twoich zdradach i odejdzie, to od razu musi trafić na faceta może i wiernego, ale bijącego ją czy pijącego.

A przyszło Ci do głowy, że może trafić na faceta, który ani nie będzie jej zdradzał, ani oszukiwał, ani bił, ani pił? Ot będzie ją szanował?

W Twoim nie czarno-białym świecie istnieje taka możliwość, czy ludzie (a w zasadzie tylko kobiety) muszą wybierać ciut mniejszego dziada? Ot muszę podjąć decyzję "zdradzający czy bijący".

"Piętnowanie więc osób które zdradzają jest nieuzasadnione, chyba że ktoś jest święty. Jak Jezus powiedział -- kto z Was jest bez grzechu niech pierwszy rzuci kamień. smile smile Chętnie bym wejrzał w te małżeństwa co zdają się być moralnymi, wiernymi, zgodnymi z przysięgą -- jak wygląda od środka owa uczciwość, prawdomówność, poszanowanie drugiego człowieka.... chociaż być może wcale nie chcę tego wiedzieć... żyją z dnia na dzień, bez celu, w szarości, nieszczęśliwi, starzeją się, bez emocji... oszukują się, że jak pojadą na wycieczkę to mają wspaniałe życie, albo że kupili nowe auto "reno laguna" i cudownie im razem jechać tym autem. Zgubili po drodze miłość, emocje, radość."

Zdaje mi się, że w tym całym przebaczeniu, niepiętnowaniu chodziło głównie o ludzi, którzy się nawrócili, zrozumieli swe błędy, chciały się poprawić. A Ty do nich nie należysz.
Gdyby Cię żona złapała na zdradzie, to co byś jej powiedział? Będę to robił dalej, bo uważam, że to jest wobec Ciebie w porządku, czy kajałbyś się przysięgając, że nigdy więcej?

Owszem, życie jest trudne, związki są trudne. Może i są kobiety, które zadowolą się byle czym. Ot nie pije, to już super. No... zdradza, ale ważne, że nie bije... Są takie też na pewno. Głównie przez niskie poczucie wartości oraz przez to, że wmawia im się to, co Ty tutaj wmawiasz i one w to wierzą.
Tylko całkiem sporo jest takich, które na takie kompromisy by nie poszły, które takich ochłapów nie chcą. Szczerze, to ja wolałabym być sama niż z kimś, kto mnie zdradza "dla mojego dobra".

Też jak zastanawiałam się nad odejściem od mojego zdradzającego mnie męża usłyszałam nawet od mojej mamy "wiesz, ideałów nie ma".

Później postanowiłam, że jednak zaryzykuję.
Dziś dziękuję Bogu za tę decyzję.

246 Ostatnio edytowany przez Gary (2017-08-19 12:44:26)

Odp: Moralność vs zdrada

...

247

Odp: Moralność vs zdrada

nic się ze mna nie dzieje smile

po prostu tacy żałosni faceci jak autor wątku, sa dla mnie totalnie aseksualni i rozsmieszaja mnie smile w sumie to juz się nie dziwię, ze zona nie chce z toba czesciej uprawiac seksu wink

248

Odp: Moralność vs zdrada
KajkaKa napisał/a:

Zdaje mi się, że w tym całym przebaczeniu, niepiętnowaniu chodziło głównie o ludzi, którzy się nawrócili, zrozumieli swe błędy, chciały się poprawić. A Ty do nich nie należysz.

Nawet jeśli nie należę, to i kamienia nie podnoszę. Epitety płyną z dfrugiej strony...


Gdyby Cię żona złapała na zdradzie, to co byś jej powiedział? Będę to robił dalej, bo uważam, że to jest wobec Ciebie w porządku, czy kajałbyś się przysięgając, że nigdy więcej?

NIE kajałbym się. Dlaczego miałbym się kajać? NIE obiecywałbym już niczego.


Owszem, życie jest trudne, związki są trudne. Może i są kobiety, które zadowolą się byle czym. Ot nie pije, to już super. No... zdradza, ale ważne, że nie bije... Są takie też na pewno. Głównie przez niskie poczucie wartości oraz przez to, że wmawia im się to, co Ty tutaj wmawiasz i one w to wierzą.
Tylko całkiem sporo jest takich, które na takie kompromisy by nie poszły, które takich ochłapów nie chcą. Szczerze, to ja wolałabym być sama niż z kimś, kto mnie zdradza "dla mojego dobra".

Podajesz skrajne przykłady. Kolega wyżej podał bardziej realne.


Też jak zastanawiałam się nad odejściem od mojego zdradzającego mnie męża usłyszałam nawet od mojej mamy "wiesz, ideałów nie ma".
Później postanowiłam, że jednak zaryzykuję.
Dziś dziękuję Bogu za tę decyzję.

Jeśli tak to gratuluję! Oby twój nowy towarzysz życia też tak myślał smile

249

Odp: Moralność vs zdrada

Nie, Gary, to Ty popadasz w skrajności. To Ty ciągle sugerujesz, że Ci niezdradzający się to muszą żyć w jakiejś emocjonalnej matni.

A ja rozumiem, że nikt ideałem nie jest. Wiele trzeba sobie nawzajem wybaczać... ale oszukiwanie, zdradzanie partnera - świadome, wieloletnie - jest czymś, co związek przekreśla... Bo jak być z kimś, komu nie można ufać? To dla mnie na równi z biciem... które też jednoznacznie powinno skłonić do zakończenia związku.

Masz oczywiście prawo myśleć inaczej. Mnie zwyczajnie żal Twojej żony, która żyje z kimś nieświadoma jego pojmowania istoty związku, relacji. Nie dajesz jej wyboru, a to jest dla mnie czymś haniebnym.

250 Ostatnio edytowany przez Gary (2017-08-19 12:44:11)

Odp: Moralność vs zdrada

@KajkaKa... dobrze. Rozumiem twoją opinię. Ty masz taką, ja mam inną. Ty masz swoje wybory, a ja mam swoje. Wierzę że los i tak wszystkim wypłaci wedłuch ich wczęśniejszych poczynań.

251

Odp: Moralność vs zdrada

Nie trzeba być świętym. Wystarczy nie dawać słowa, jeśli nie jest się w stanie nad sobą zapanować w danej kwestii. Albo raczej wybiera się, by nad sobą nie panować. Jeśli jest się człowiekiem, którego słowo w zasadzie nic nie znaczy, to wtedy rzeczywiście trudno zauważyć jakikolwiek problem w takim postępowaniu.

Co do tego, że niektóre kobiety wolałyby o zdradzie nie wiedzieć - owszem, są takie. Sama takie znam. Jeśli taki jest ich wybór i nie kryją się ze swoimi poglądami (czytaj: mąż o nich wie), to ok, niech tam mąż sobie je zdradza na potęgę i nic nie mówi. Nie ma problemu. Jednak kiedy nie zna się zdania kobiety na ten temat (lub też wie się, że chciałaby znać prawdę), to niepoprawne jest zakładanie, że ona może wolałaby nie wiedzieć. A właściwie nie niepoprawne, tylko egoistyczne, bo takie założenie służy wyłącznie zdradzaczowi i jego wymówkom.

252 Ostatnio edytowany przez dżdżownick (2017-08-19 11:57:19)

Odp: Moralność vs zdrada
summerka88 napisał/a:

Dżdżownick, nie do końca rozumiem, jak OBA przedstawione przypadki korespondują z tezą, że nie wszyscy chcą znać prawdę odnośnie istotnych kwestii własnego życia. Zaprezentowane przypadki pokazują tylko jedną stronę medalu, perspektywę jednej osoby. Oszusta. Zupełnie pomijając fakt, że związek tworzą dwie osoby.
Kobieta, która myli miłość z pożądaniem i naturalne wygaśnięcie, charakterystycznej dla pierwszych etapów związku, namiętności jest dla niej tożsame z brakiem miłości ma być poparciem tezy, że ludzie nie chcą znać prawdy, że chcą być oszukiwani i żyć złudzeniami? Albo przykład cynicznego faceta, który zwyczajnie wykorzystuje swoją żonę do tego, aby zapewniała mu potrzeby społeczne związane z małżeństwem a za jej zaufane i wiarę w jego uczciwość odpłaca się jej oszustwem. To ma być przykład tego, że ludzie nie chcą znać prawdy o tych, z którymi żyją?
Nie dżdżownick. To mogą być co najwyżej dowody na to, że człowiek człowiekowi wilkiem. Nawet najbliższego człowieka niektórzy potrafią perfidnie, bo z premedytacją oszukiwać, aby zapewnić sobie realizację własnych potrzeb, traktując partnera jak środek (właściwie jednen z klocków) do reazacji swoich celów. A nie mówią prawdy tylko dlatego, że dbają tylko o siebie a wyznanie prawdy spowodowałoby upadek lub poważne zachwianie ich świata. Przed tym upadkiem się chronią za kłamstwem i nieuczciwością.
OK. To jest część ludzkiej natury. Są ludzie, którzy mają problem z byciem szczerym i uczciwym, nawet wobec najbliższych. Warto mieć tego świadomość i uważać, aby nie natkąć się na takiego wilka w owczej skórze w realnym życiu. Ale nie dorabiaj tutaj do zwykłego oszustwa ideologii, która ma to oszustwo usankcjonować, bo jest to zwyczajnie obrzydliwe jak sama nieuczciwość. A dodatkowo pomija podstawowy aspekt związku jako tworu, który tworzą dwie osoby. DWOJE.

Słusznie Summerko zauważyłaś, że rzecz dotyczy istotnych kwestii życia. Zwykłe porównanie tych kwestii w moim odczuciu daje wynik korzystny dla oszustów. Aldona ma do wyboru życie w domu, w którym jest miłość i szczęście albo uspokojenie wymagań sumienia, bycie czystą... kosztem komfortu (że tak niefortunnie to nazwę) jej męża. Fragles ma do wyboru ciągnięcie wózka zwanego życiem wraz żoną albo podporządkowanie się zasadzie prawdomówności, byle być "w porządku". Dla mnie zresztą jest w porządku wybierając to, co wybrał i nie byłby w porządku poruszając z żoną problem swoich skoków w bok. Zaskoczyłaś mnie tym zdaniem, że Fragles "wykorzystuje swoją żonę do tego, aby mu zapewniała potrzeby społeczne związane z małżeństwem". Jak się chce postawić zarzut, to się go znajdzie, ale czasy, w których należało mieć żonę/męża już dawno minęły. Bycie singlem, rozwodnikiem nie jest czymś degradującym społecznie.
Alternatywa z punktu widzenia żony Fraglesa? Ja widzę taką: wspólne ciągnięcie wózka (dość ciężkiego, biorąc pod uwagę opiekę nad rodzicami) albo sprawowanie pełnej kontroli nad przyjemnościami jej męża. Jak to jest w Ewangelii, cytuję z pamięci "Mąż niech dysponuje ciałem żony bo do niego należy a żona niech dysponuje ciałem męża". Jaką korzyść ma żona z tego, że mąż nie zazna przyjemności cielesnej inaczej, niż tylko z nią? Większą, niż pokonywanie ISTOTNYCH przeszkód wspólnymi siłami?. To rzeczywiście pokazuje, co dla kogo jest ważne... dla niektórych oczkiem w głowie jest seks... i nie mam tu na myśli Fraglesa.
Jeśli chodzi o miłość Aldony to właśnie nie lubię takiego stawiania sprawy, jak zaprezentowałaś. Czyli że ktoś wie lepiej, co czuje ktoś inny.  Piszesz, że "myli miłość z pożądaniem i naturalne wygaśnięcie namiętności uznaje za brak miłości". Twoim zdaniem Aldona nie wie co mówi o swoich uczuciach. Ale mniejsza z tym. Nawet bowiem jeśli się myli, to ma swoje własne wyobrażenie miłości i nie musi żyć wg cudzego, prawda?

To są tylko przykłady by zilustrować problem z doradzaniem mając w zanadrzu moralne księgi. Rozumiem, że doradziłabyś Fraglesowi to, co jego przyjaciel, czy tak?
A w przypadku Aldony nie mam jasności. Wmawiałabyś jej, że kocha? Miałaby nie mówić mężowi o tych swoich rozterkach czy jednak powiedzieć?

cslady napisał/a:

Nie trzeba być świętym. Wystarczy nie dawać słowa, jeśli nie jest się w stanie nad sobą zapanować w danej kwestii. Albo raczej wybiera się, by nad sobą nie panować. Jeśli jest się człowiekiem, którego słowo w zasadzie nic nie znaczy, to wtedy rzeczywiście trudno zauważyć jakikolwiek problem w takim postępowaniu.

Co do tego, że niektóre kobiety wolałyby o zdradzie nie wiedzieć - owszem, są takie. Sama takie znam. Jeśli taki jest ich wybór i nie kryją się ze swoimi poglądami (czytaj: mąż o nich wie), to ok, niech tam mąż sobie je zdradza na potęgę i nic nie mówi. Nie ma problemu. Jednak kiedy nie zna się zdania kobiety na ten temat (lub też wie się, że chciałaby znać prawdę), to niepoprawne jest zakładanie, że ona może wolałaby nie wiedzieć. A właściwie nie niepoprawne, tylko egoistyczne, bo takie założenie służy wyłącznie zdradzaczowi i jego wymówkom.

Cslady, podchodzisz do tematu od strony mądrej, rozsądnej i... idealistycznej. Jednak ludzie "nierozsądnie" wchodzą w związki i być może w tym jest główny problem. Zauważmy, że dwoje wchodząc w zwiazek z reguły nie ustala własnych zasad tego związku tylko bierze gotowca, gotowy model, który niekoniecznie pokrywa się z oczekiwaniami  TERAZ jak i w przyszłości. Wchodząc w związek na podstawie gotowca i tak oboje starają się żyć tak, jak im najlepiej a nie realizować sztywne reguły.

co byś Ty poradziła Aldonie i Fraglesowi? Bo mleko się rozlało - nierozsądnie zawarli związki.

253

Odp: Moralność vs zdrada

Gary, akurat ja mam życie ułożone dokładnie tak, jak tego chcę smile
i nie muszę nikogo przy tym oszukiwać ani oklamywac, ani zdradzać - a potem się usprawiedliwiać - czaisz różnicę? wink
a do tego mam sporo dobrego seksu z kilkoma osobami big_smile i jednocześnie żadnej z tych osób nie muszę ściemniać, że wczoraj to mialam zebranie zarządu i musiałam dłużej zostać w pracy.

a tym komentarzem o nieulozonym zyciu tylko dales swiadectwo tego jak bardzo sam jestes przygnieciony przymusem posiadania ulozonego zycia. nawet zaczelam odczuwac lekki żal ciebie smile w sumie to masz biedne zycie i należy ci wspolczuc a nie flekowac.

254 Ostatnio edytowany przez Gary (2017-08-19 12:43:55)

Odp: Moralność vs zdrada

...

255

Odp: Moralność vs zdrada

Gary, to co Ty i Dzdzownick tu produkujecie to sa zwykle wymowki i wybielanie sie zdradzacza: "Tak, zdradzam, ale moja zona o tym nie wie i jest szczesliwa, a ten facet po drugiej stronie ulicy nie dupczy na boku, ale ciagle sie kloci/ pije/ bije itp".
Przedstawiacie to jako antytezy, a tak naprawde, i ten zdradzajacy fragles i ten pijacy, bijacy fragles sa takimi samymi knurami.

A poza powyzsza patologia, istnieja zwiazki w ktorych maz i zona sie szanuja. Wiem, ze takie istnieja, bo taki mam.

256 Ostatnio edytowany przez dżdżownick (2017-08-19 12:42:33)

Odp: Moralność vs zdrada
Beyondblackie napisał/a:

Gary, to co Ty i Dzdzownick tu produkujecie to sa zwykle wymowki i wybielanie sie zdradzacza: "Tak, zdradzam, ale moja zona o tym nie wie i jest szczesliwa, a ten facet po drugiej stronie ulicy nie dupczy na boku, ale ciagle sie kloci/ pije/ bije itp".
Przedstawiacie to jako antytezy, a tak naprawde, i ten zdradzajacy fragles i ten pijacy, bijacy fragles sa takimi samymi knurami.

A poza powyzsza patologia, istnieja zwiazki w ktorych maz i zona sie szanuja. Wiem, ze takie istnieja, bo taki mam.

Blackie... ja nie przedstawiam takich antytez. Rozważam ewentualne warianty w samym związku. Nie porównuję z innymi związkami, więc mi coś dopisujesz smile

257

Odp: Moralność vs zdrada
dżdżownick napisał/a:

Cslady, podchodzisz do tematu od strony mądrej, rozsądnej i... idealistycznej. Jednak ludzie "nierozsądnie" wchodzą w związki i być może w tym jest główny problem. Zauważmy, że dwoje wchodząc w zwiazek z reguły nie ustala własnych zasad tego związku tylko bierze gotowca, gotowy model, który niekoniecznie pokrywa się z oczekiwaniami  TERAZ jak i w przyszłości. Wchodząc w związek na podstawie gotowca i tak oboje starają się żyć tak, jak im najlepiej a nie realizować sztywne reguły.

Owszem, masz rację, zapewne wielu ludzi nie ustala WŁASNYCH zasad, tego, co IM odpowiada, a co nie, mało ze sobą rozmawiają o swoich oczekiwaniach, potrzebach, przyjmują gotowce itp. Tylko dlaczego receptą na coś takiego ma być np. zdrada? Rozmawiać można zacząć w każdej chwili. Tak samo jak renegocjować zasady, bo np. w praktyce coś się średnio sprawdza, komuś czegoś brakuje. Moim zdaniem ludzie na własne życzenie komplikują sobie relacje z innymi ludźmi i stwarzają problemy zamiast je rozwiązywać (choć twierdzą, że czynią coś odwrotnego).

258

Odp: Moralność vs zdrada
cslady napisał/a:
dżdżownick napisał/a:

Cslady, podchodzisz do tematu od strony mądrej, rozsądnej i... idealistycznej. Jednak ludzie "nierozsądnie" wchodzą w związki i być może w tym jest główny problem. Zauważmy, że dwoje wchodząc w zwiazek z reguły nie ustala własnych zasad tego związku tylko bierze gotowca, gotowy model, który niekoniecznie pokrywa się z oczekiwaniami  TERAZ jak i w przyszłości. Wchodząc w związek na podstawie gotowca i tak oboje starają się żyć tak, jak im najlepiej a nie realizować sztywne reguły.

Owszem, masz rację, zapewne wielu ludzi nie ustala WŁASNYCH zasad, tego, co IM odpowiada, a co nie, mało ze sobą rozmawiają o swoich oczekiwaniach, potrzebach, przyjmują gotowce itp. Tylko dlaczego receptą na coś takiego ma być np. zdrada? Rozmawiać można zacząć w każdej chwili. Tak samo jak renegocjować zasady, bo np. w praktyce coś się średnio sprawdza, komuś czegoś brakuje. Moim zdaniem ludzie na własne życzenie komplikują sobie relacje z innymi ludźmi i stwarzają problemy zamiast je rozwiązywać (choć twierdzą, że czynią coś odwrotnego).

Dlaczego? Być może dlatego, że wchodzi się w związek mimo wszystko nie po to, by przejmować kontrolę nad drugim człowiekiem. A w nieidealnej sytuacji, jaką jest związek, zwykle kalkuluje się, co jest lepsze od czego. Znam ludzi, którzy po kryjomu przed małżonkami palą papierosy. Znam kobietę i mężczyznę. Jeden z tych związków znam trochę bliżej. Wyglądają na fajne, zgrane małżeństwo, a jednak coś jest do ukrycia. Cóż, uczciwe to nie jest. Tylko czy uczciwe/dobre byłoby oddanie pełnej kontroli nad swoim życiem drugiemu człowiekowi?

259

Odp: Moralność vs zdrada
dżdżownick napisał/a:

Słusznie Summerko zauważyłaś, że rzecz dotyczy istotnych kwestii życia. Zwykłe porównanie tych kwestii w moim odczuciu daje wynik korzystny dla oszustów. Aldona ma do wyboru życie w domu, w którym jest miłość i szczęście albo uspokojenie wymagań sumienia, bycie czystą... kosztem komfortu (że tak niefortunnie to nazwę) jej męża. Fragles ma do wyboru ciągnięcie wózka zwanego życiem wraz żoną albo podporządkowanie się zasadzie prawdomówności, byle być "w porządku". Dla mnie zresztą jest w porządku wybierając to, co wybrał i nie byłby w porządku poruszając z żoną problem swoich skoków w bok.

Dżdżownick, nie wiem, czy prowadzisz tu rodzaj gry, czy naprawdę dla ciebie widoczne są tylko alternatywy, które wymieniłeś? Naprawdę wierzysz w czarno-biały świat? Uważasz, że nie da się pogodzić "komfortu" bliskiej osoby z uczciwością wobec niej? Twierdzisz, że prawdomówność wyklucza wspólne ciągnięcie wózka? W takim razie współczuję tobie. Chyba lubisz życie, które składa się że skrajnych wyborów. Jakby w twoim świecie zawsze trzeba było wybierać między uczciwością a "komfortem". Jakby świat składał się wyłącznie ze zgniłych kompromisów i nie było w nim miejsca na konsensus.

dżdżownick napisał/a:

Zaskoczyłaś mnie tym zdaniem, że Fragles "wykorzystuje swoją żonę do tego, aby mu zapewniała potrzeby społeczne związane z małżeństwem". Jak się chce postawić zarzut, to się go znajdzie, ale czasy, w których należało mieć żonę/męża już dawno minęły. Bycie singlem, rozwodnikiem nie jest czymś degradującym społecznie.

Minęły, minęły, a mimo to Fragles potrzebuje żony. Oczywiście głęboko w 4 literach ma to, czy ona chce żyć w takim układzie, gdzie mąż karmi ją złudzeniami, że jest on osobą nadającą się do życia w monogamicznym związku. Celowo wprowadza ją w błąd, zeruje na jej zaufaniu i wykorzystuje jej wiarę w jego uczciwość i podobne do niej pragnienia. Dba tylko o siebie, jej zostawia tylko złudzenia. Karmi ją nimi, bo jest mu to na rękę. Jest nieuczciwy, bo podobnie jak ty uważa, że tylko nieuczciwość może mu dać spełnienie.

dżdżownick napisał/a:

Alternatywa z punktu widzenia żony Fraglesa? Ja widzę taką: wspólne ciągnięcie wózka (dość ciężkiego, biorąc pod uwagę opiekę nad rodzicami) albo sprawowanie pełnej kontroli nad przyjemnościami jej męża. Jak to jest w Ewangelii, cytuję z pamięci "Mąż niech dysponuje ciałem żony bo do niego należy a żona niech dysponuje ciałem męża". Jaką korzyść ma żona z tego, że mąż nie zazna przyjemności cielesnej inaczej, niż tylko z nią? Większą, niż pokonywanie ISTOTNYCH przeszkód wspólnymi siłami?. To rzeczywiście pokazuje, co dla kogo jest ważne... dla niektórych oczkiem w głowie jest seks... i nie mam tu na myśli Fraglesa.

Alternatyw jest wiele. Ty przedstawiłeś jedną. Wygodną dla twojego widzenia świata. Ja mogę przedstawić kolejne, które mi bardziej będą odpowiadać. Ale każda z nich jest tylko hipotetyczną możliwością. Wiesz na czym polega podmiotowość w relacji? Na tym, że dajesz możliwość drugiemu człowiekowi żeby WYBIERAŁ I DECYDOWAŁ jak ma wyglądać jego życie. Fragles decyduje za żonę, co będzie dla niej lepsze. Pozbawia ją wiedzy o istotnych aspektach bezpośrednio ją dotyczących. Traktuje ją jak ojciec wszechwiedzący, który za swoje nieporadne dziecko, niezdolne do samodzielności musi decydować, co będzie dla niej odpowiednie. Używając twoich odwołań do ewangelii, to on dysponuje jej ciałem i on dysponuje swoim ciałem.

dżdżownick napisał/a:

Jeśli chodzi o miłość Aldony to właśnie nie lubię takiego stawiania sprawy, jak zaprezentowałaś. Czyli że ktoś wie lepiej, co czuje ktoś inny.  Piszesz, że "myli miłość z pożądaniem i naturalne wygaśnięcie namiętności uznaje za brak miłości". Twoim zdaniem Aldona nie wie co mówi o swoich uczuciach. Ale mniejsza z tym. Nawet bowiem jeśli się myli, to ma swoje własne wyobrażenie miłości i nie musi żyć wg cudzego, prawda?

Możesz nie lubić odwołań, które są ci nie w smak. Twój wybór. Ja powołuję się na opracowania mądrzejszych ode mnie, którzy przyjrzeli się tematowi miłości z różnych stron. A to, co tu przedstawiłam to znajdziesz w rrójczynnikowej teorii miłości Sternberga oraz innych rozwijających ją opracowaniach np. prof. Wojciszke "Psychologia miłości". I faktycznie dla Aldony czysto fizyczny pociąg może być miłością a jej przyjaźń z mężem oraz zaangażowanie w związek mogą nie mieć z miłością nic wspólnego.

260

Odp: Moralność vs zdrada
dżdżownick napisał/a:

Dlaczego? Być może dlatego, że wchodzi się w związek mimo wszystko nie po to, by przejmować kontrolę nad drugim człowiekiem. A w nieidealnej sytuacji, jaką jest związek, zwykle kalkuluje się, co jest lepsze od czego. Znam ludzi, którzy po kryjomu przed małżonkami palą papierosy. Znam kobietę i mężczyznę. Jeden z tych związków znam trochę bliżej. Wyglądają na fajne, zgrane małżeństwo, a jednak coś jest do ukrycia. Cóż, uczciwe to nie jest. Tylko czy uczciwe/dobre byłoby oddanie pełnej kontroli nad swoim życiem drugiemu człowiekowi?

Chyba nie do końca rozumiem o jakiej kontroli mówisz. Mówienie prawdy to dla Ciebie oddawanie komuś kontroli? A to dlaczego? Nie widzę tego.

A co z sytuacją, gdy zdradzacz siłą bierze sobie tę kontrolę nad drugą osobą, i ona nawet o tym nie wie? On decyduje za nią, czy coś jej się spodoba, czy też nie, więc ona nie może rozmawiać, dążyć do jakiegoś rozwiązania, do ulepszenia związku, nie może totalnie nic zrobić. Wszystko jest ustalane bez jej wiedzy i zgody. Palenie szkodzi bezpośrednio palącemu, nie da się zarazić rakiem płuc. A zdradzacz szkodzi bezpośrednio zdrowiu żony, która może złapać jakąś chorobę weneryczną. Naraża zdrowie osoby, którą rzekomo kocha, choć pewnie sam w to wierzy, że kocha.

Posty [ 196 do 260 z 902 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 6 14 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Moralność vs zdrada

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024