Moralność vs zdrada - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Moralność vs zdrada

Strony Poprzednia 1 11 12 13 14 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 781 do 845 z 902 ]

781

Odp: Moralność vs zdrada
LolekBolek napisał/a:
Gary napisał/a:
LolekBolek napisał/a:

I jestem jeszcze jednego ciekaw... ile córek Cię czyta, takie przejmnie wzorce... masakra!!!
Dziś patrzę na młodą córkę swojego brata - Boże, jaka ona jest piękna i taka niewinna. Niechałbym, aby taki zboczeniec, jebany oszust, ją kiedykowiek oszukał lub wykorzystał. Ty już utraciłeś pewne wartości, a nawet ludzkie instynkty. Ale Ty byś się za nią ślimaczył, nistety.

Jak bedzie miała wokól siebie takich słabych mężczyzn, to będzie sobie musiała jakoś radzić.

Słabych jak TY? No nie mów, że postawa, jaką zaprezentowałeś tutaj jest mocna. NO po prostu,  zowalka.

Nie. Słabych jak Ty -- zobacz sam -- prawie rozpłakałeś się przed tym ekranem. Prawiczkiem jesteś? Ten wątek jest raczej dla dorosyłych ludzi.

Zobacz podobne tematy :

782

Odp: Moralność vs zdrada
Piotr74 napisał/a:

A co z negocjacja? Przyjmujac wykonanie uslugi, jestes strona negocjacji, bo godzisz sie na cene. A przeciez sam napisales, ze negocjacja w seksie wypacza jego sens. Nie widzisz sprzecznosci?

Negocjacja? Daj spokój. To uwłaczające godności ludzkiej. Nigdy nie negcjowałem niczego w seksie.



Nie widzisz sprzecznosci w tym, ze kobiety z ktorymi uprawiasz seks, nie chca Ciebie tylko Twoich pieniedzy? Seks jest wynikiem ,,chcenia" partnera, przez partnera, nie partnera dla kasy uslugobiorcy. Jak bys sie czul, wiedzac, ze zona uprawia z Toba seks dla kasy? Satysfakcjonowal by Cie taki seks?

Te pytania są trochę dziwne, tak jakbyś nigdy nie był u prostytutki ani nie miał żony. Uprawianie seksu z żoną za pieniądze? Hmm... nie bawimy się w takie fantazje, ale to by mogło być ciekawe smile smile. Oppowiedź -- tak satysfakcjonowałby mnie taki seks.
Prostytutki tak pracują dla pieniędzy. Ale jak już dostaną pieniądze to wrażenia ze spotkania są już tylko na poziomie dwójki ludzi, którzy uprawiają seks. Zobacz linka co podałem wyżej. Prostytutka to napisała.

783 Ostatnio edytowany przez LolekBolek (2017-10-17 00:05:50)

Odp: Moralność vs zdrada
Gary napisał/a:
LolekBolek napisał/a:
Gary napisał/a:

Jak bedzie miała wokól siebie takich słabych mężczyzn, to będzie sobie musiała jakoś radzić.

Słabych jak TY? No nie mów, że postawa, jaką zaprezentowałeś tutaj jest mocna. NO po prostu,  zowalka.

Nie. Słabych jak Ty -- zobacz sam -- prawie rozpłakałeś się przed tym ekranem. Prawiczkiem jesteś? Ten wątek jest raczej dla dorosyłych ludzi.

Nie, nie jestem. Ty chyba żartujesz sobie. Rozpłakałem się, bo prezentujesz siebie, jak typowego idiotę. A nie "prawdziwego faceta", który ma wartości i zasady. I szacunek do kobiet, facetów i ludzi, którzy biorą ze sobą ślub. Ty to deptasz, jak tylko sobie chcesz. Ty facecie udany....

I powiem jedno... każdy idiota może pójść na dziwki... ale dalej się powstrzymam od komentarza...

784

Odp: Moralność vs zdrada
Gary napisał/a:
Piotr74 napisał/a:

A co z negocjacja? Przyjmujac wykonanie uslugi, jestes strona negocjacji, bo godzisz sie na cene. A przeciez sam napisales, ze negocjacja w seksie wypacza jego sens. Nie widzisz sprzecznosci?

Negocjacja? Daj spokój. To uwłaczające godności ludzkiej. Nigdy nie negcjowałem niczego w seksie.



Nie widzisz sprzecznosci w tym, ze kobiety z ktorymi uprawiasz seks, nie chca Ciebie tylko Twoich pieniedzy? Seks jest wynikiem ,,chcenia" partnera, przez partnera, nie partnera dla kasy uslugobiorcy. Jak bys sie czul, wiedzac, ze zona uprawia z Toba seks dla kasy? Satysfakcjonowal by Cie taki seks?

Te pytania są trochę dziwne, tak jakbyś nigdy nie był u prostytutki ani nie miał żony. Uprawianie seksu z żoną za pieniądze? Hmm... nie bawimy się w takie fantazje, ale to by mogło być ciekawe smile smile. Oppowiedź -- tak satysfakcjonowałby mnie taki seks.
Prostytutki tak pracują dla pieniędzy. Ale jak już dostaną pieniądze to wrażenia ze spotkania są już tylko na poziomie dwójki ludzi, którzy uprawiają seks. Zobacz linka co podałem wyżej. Prostytutka to napisała.

Gary wybierajac prostytutke jestes strona negocjacji, czy chcesz tego czy nie. Ona podaje cene w ogloszeniu, Ty sie na nia godzisz lub nie umawiajac sie z nia. Nie mowie o targowaniu sie juz po big_smile.
Skoro seks z zona za kase, sprawilby Ci przyjemnosc, to dlaczego tego nie robisz z zona? Dlaczego zamiast kozystac z uslug obcych kobiet, nie porozmawiasz, z nia, ze cos takiego podgzaloby wasza sypialnie, a i zona by skorzystala z dodatkowych funduszy wink. To zart byl oczywiscie.
U prostytutki nigdy nie bylem, i nie mam zamiaru sie tam wybrac, bo ja wlasnie uwazam, ze fajny seks jest wtedy, kiedy jest to ,,chcenie" u obu stron, a nie mus ekonomiczny.

785 Ostatnio edytowany przez LolekBolek (2017-10-17 00:17:22)

Odp: Moralność vs zdrada

Ale jak widzę takie fajne dziewczyny i takich skurwieli, to nie jeden mógłby się rozpłakać. Rozumiem, Twoje rozumowanie, ale nie. Ja na ogół nie płaczę z takich powodów... wyjątkiem są pogrzeby, co jest (ten płacz) dla mnie zupełnie normalny... takie życie, ale...

786 Ostatnio edytowany przez Gary (2017-10-17 00:19:44)

Odp: Moralność vs zdrada
Piotr74 napisał/a:

Gary wybierajac prostytutke jestes strona negocjacji, czy chcesz tego czy nie. Ona podaje cene w ogloszeniu, Ty sie na nia godzisz lub nie umawiajac sie z nia. Nie mowie o targowaniu sie juz po big_smile.

Dobrze. Masz rację. Można tak spojrzeć.


Skoro seks z zona za kase, sprawilby Ci przyjemnosc, to dlaczego tego nie robisz z zona? Dlaczego zamiast kozystac z uslug obcych kobiet, nie porozmawiasz, z nia, ze cos takiego podgzaloby wasza sypialnie, a i zona by skorzystala z dodatkowych funduszy wink. To zart byl oczywiscie.

Tzn takie zabawy nas nie kręcą. Szanuję ludzi, którzy to lubią, to ich zabawa, ich styl. My mamy inny styl.



U prostytutki nigdy nie bylem, i nie mam zamiaru sie tam wybrac, bo ja wlasnie uwazam, ze fajny seks jest wtedy, kiedy jest to ,,chcenie" u obu stron, a nie mus ekonomiczny.

To tylko takie wyobrażenie na temat tego, jaki seks jest u prostytutki. Spójrz na linka co wyżej podałem. Poczytaj garsonierę, czarodziejki. One mają różnych klientów, a ja spotykam różne prostytutki. W pewnych parach się naprawdę lubimy i mamy świetny seks.

787 Ostatnio edytowany przez LolekBolek (2017-10-17 00:26:16)

Odp: Moralność vs zdrada
Gary napisał/a:
Piotr74 napisał/a:

Gary wybierajac prostytutke jestes strona negocjacji, czy chcesz tego czy nie. Ona podaje cene w ogloszeniu, Ty sie na nia godzisz lub nie umawiajac sie z nia. Nie mowie o targowaniu sie juz po big_smile.

Dobrze. Masz rację. Można tak spojrzeć.


Skoro seks z zona za kase, sprawilby Ci przyjemnosc, to dlaczego tego nie robisz z zona? Dlaczego zamiast kozystac z uslug obcych kobiet, nie porozmawiasz, z nia, ze cos takiego podgzaloby wasza sypialnie, a i zona by skorzystala z dodatkowych funduszy wink. To zart byl oczywiscie.

Tzn takie zabawy nas nie kręcą. Szanuję ludzi, którzy to lubią, to ich zabawa, ich styl. My mamy inny styl.



U prostytutki nigdy nie bylem, i nie mam zamiaru sie tam wybrac, bo ja wlasnie uwazam, ze fajny seks jest wtedy, kiedy jest to ,,chcenie" u obu stron, a nie mus ekonomiczny.

To tylko takie wyobrażenie na temat tego, jaki seks jest u prostytutki. Spójrz na linka co wyżej podałem. Poczytaj garsonierę, czarodziejki. One mają różnych klientów, a ja spotykam różne prostytutki. W pewnych parach się naprawdę lubimy i mamy świetny seks.

Ja perdzielę, co za hipokryzja i cynizm. Masakra. Nie komentuję tej dewiacji więcej, ale tak, to jest rodzaj dewiacji. Niestety.... pora na specjalistów.

Oszukiwianie własnej żony, zdradzanie jej? Chore. Ty nie możesz dać własnym córkom, dzieciom "dobrego" przykładu. Może jak doznają wojny, to ujżą Twoje prawdziwe oblicze?

788

Odp: Moralność vs zdrada
Gary napisał/a:
Piotr74 napisał/a:

Gary wybierajac prostytutke jestes strona negocjacji, czy chcesz tego czy nie. Ona podaje cene w ogloszeniu, Ty sie na nia godzisz lub nie umawiajac sie z nia. Nie mowie o targowaniu sie juz po big_smile.

Dobrze. Masz rację. Można tak spojrzeć.


Skoro seks z zona za kase, sprawilby Ci przyjemnosc, to dlaczego tego nie robisz z zona? Dlaczego zamiast kozystac z uslug obcych kobiet, nie porozmawiasz, z nia, ze cos takiego podgzaloby wasza sypialnie, a i zona by skorzystala z dodatkowych funduszy wink. To zart byl oczywiscie.

Tzn takie zabawy nas nie kręcą. Szanuję ludzi, którzy to lubią, to ich zabawa, ich styl. My mamy inny styl.



U prostytutki nigdy nie bylem, i nie mam zamiaru sie tam wybrac, bo ja wlasnie uwazam, ze fajny seks jest wtedy, kiedy jest to ,,chcenie" u obu stron, a nie mus ekonomiczny.

To tylko takie wyobrażenie na temat tego, jaki seks jest u prostytutki. Spójrz na linka co wyżej podałem. Poczytaj garsonierę, czarodziejki.

Gary ja wienm, ze sa kobiety, ktorym ta praca sprawia autentyczna przyjemnosc, ze robia to z pasja i zaangazowaniem, jestem w stanie w to uwierzyc.
Nie potepiam takich kobiet, to ich wybor i mi nic do tego.
Ale jak czujesz sie z mysla, ze jestes dla nich jednym z wielu, kolejnym klientem?  Odchaczona kreska, na kalendarzu. Gdzie tu wyjatkowosc?
Dla zony jestes tym jednym, wyjatkowym.
Wiesz ja jednak przedkladam jakosc nad ilosc, ale to tylko moje zdanie.
Wole zadziej, ale wiedzac, ze zaraz po mnie nie wejdzie nastepny klient i nie doswiadczy tego co ja przed chwila. smile

789 Ostatnio edytowany przez LolekBolek (2017-10-17 00:33:30)

Odp: Moralność vs zdrada

I ten Gary sobie zmyśla, że ja niby płakałem? Za swoją bratanice będę płakał, bo to normalne dla mnie. Gdybyś ją poznał, też byś płakał. Ale jesteś zboczonym kłamcą, więc jej nawet nie poznasz. Pozdrawiam. Hejt kontra hejt, karma powraca...

790

Odp: Moralność vs zdrada
Piotr74 napisał/a:

Gary ja wienm, ze sa kobiety, ktorym ta praca sprawia autentyczna przyjemnosc, ze robia to z pasja i zaangazowaniem, jestem w stanie w to uwierzyc.
Nie potepiam takich kobiet, to ich wybor i mi nic do tego.

No dokładnie.



Ale jak czujesz sie z mysla, ze jestes dla nich jednym z wielu, kolejnym klientem?  Odchaczona kreska, na kalendarzu. Gdzie tu wyjatkowosc?
Dla zony jestes tym jednym, wyjatkowym.

Wyjątkowość? Polega na tym, że ja mogę być wyjątkowy i ona też może wyjątkowa. Dlaczego "może" a nie "jest"? Ponieważ wielu ludzi jest przeciętnych. Prostytutki są przeciętne, a niektóre wyjątkowe. Klienci są przeciętni, a niektórzy wyjątkowi. Jak by to inaczej wytłumaczyć...     Jeśli chciałeś kiedyś uprawiać seks z koleżanką z sąsiedniej klatki w bloku, to czy ona była jedną z wielu? "Kreską w kalendarzu"? A czy była jedyna kobietą o jakiej marzyłeś?


Wiesz ja jednak przedkladam jakosc nad ilosc, ale to tylko moje zdanie.
Wole zadziej, ale wiedzac, ze zaraz po mnie nie wejdzie nastepny klient i nie doswiadczy tego co ja przed chwila. smile

To tylko takie złudzenie. Niepotrzebne myśli, prowadzą na manowce. To nie ma znaczenia kto był przede mną, kto będzie za mną. Prostytutka ma kilku klientów dziennie, nauczyciel też tak ma, lekarz, trener -- oni powinni traktować każdego indywidualnie.

791 Ostatnio edytowany przez LolekBolek (2017-10-17 00:47:01)

Odp: Moralność vs zdrada
Gary napisał/a:
Piotr74 napisał/a:

Gary ja wienm, ze sa kobiety, ktorym ta praca sprawia autentyczna przyjemnosc, ze robia to z pasja i zaangazowaniem, jestem w stanie w to uwierzyc.
Nie potepiam takich kobiet, to ich wybor i mi nic do tego.

No dokładnie.



Ale jak czujesz sie z mysla, ze jestes dla nich jednym z wielu, kolejnym klientem?  Odchaczona kreska, na kalendarzu. Gdzie tu wyjatkowosc?
Dla zony jestes tym jednym, wyjatkowym.

Wyjątkowość? Polega na tym, że ja mogę być wyjątkowy i ona też może wyjątkowa. Dlaczego "może" a nie "jest"? Ponieważ wielu ludzi jest przeciętnych. Prostytutki są przeciętne, a niektóre wyjątkowe. Klienci są przeciętni, a niektórzy wyjątkowi. Jak by to inaczej wytłumaczyć...     Jeśli chciałeś kiedyś uprawiać seks z koleżanką z sąsiedniej klatki w bloku, to czy ona była jedną z wielu? "Kreską w kalendarzu"? A czy była jedyna kobietą o jakiej marzyłeś?


Wiesz ja jednak przedkladam jakosc nad ilosc, ale to tylko moje zdanie.
Wole zadziej, ale wiedzac, ze zaraz po mnie nie wejdzie nastepny klient i nie doswiadczy tego co ja przed chwila. smile

To tylko takie złudzenie. Niepotrzebne myśli, prowadzą na manowce. To nie ma znaczenia kto był przede mną, kto będzie za mną. Prostytutka ma kilku klientów dziennie, nauczyciel też tak ma, lekarz, trener -- oni powinni traktować każdego indywidualnie.

Nie wiem, na czym polega Twoja wyjątkowść? Skoro, jesteś takim bosem, dziwkarzem, i kłamcą, to się wypowiedz. Bo przecież ja płaczę.... nauczyciel tak ma? Ja jestem nauczycielem i tak nie mam. Co Ty Kur*a bredzisz, człowieku?

792

Odp: Moralność vs zdrada

Pozno juz jest i nie chce mi sie pisac, ale podlanczam sie do Lolka i Piotra- slaby jestes, bzdury wypisujesz i swoimi wypowiedziami i zachowaniem kalasz dobre imie swojej rodziny. Tchorz, egoista, cienias i ogolnie zalosny typ jestes. Z glebi serca wspolczuje Twojej zonie (po raz kolejny).

I karm sie Garus tym, ze panie z Roksy faktycznie jara seks z Toba... Jasne, za odpowiednia cene mozna udawac mega orgazmy, podczas kiedy w glowie ustawia sie liste zakupowna przyszly tydzien big_smile

793

Odp: Moralność vs zdrada

To jest normalne, że pożądamy i ciągnie nas w życiu do wielu osób. Całkowicie normalne.
Ale jeżeli ktoś z własnej woli WYBIERA monogamiczny związek to powinien za swoim wyborem jednak stać. Inaczej pokazuje, ile znaczą jego obietnice.
Mogłeś się nie żenić. Mogłeś powiedzieć żonie że Ci nie wystarcza. Ty robisz najgorszą rzecz z możliwych łamiąc obietnicę wierności względem niej.
Sam pomyśl w jakim świetle to Ciebie stawia.
Jest tu masa zdradzających, ale niewielu tworzy z tego zdradzania swoją zaletę.

794 Ostatnio edytowany przez Facet79 (2017-10-17 08:31:55)

Odp: Moralność vs zdrada

Ja też zdecydowanie nie popieram zdrady. Dla mnie przysięga to przysięga - decyzja na całe życie. Jak oddanie się do klasztoru.

Tylko ma też jedną prośbę do Pań które krytykują zdradę. Nie narzekajcie proszę w konsekwencji na facetów (w innych związkach) którzy nie decydują się na związki i są długi singlami z własnego wyboru. Albowiem no właśnie dlatego, że Oni być może chcąc być uczciwi przemyśleli czy będą potrafili być wierni i uznali, że nie. Nie chcą więc się wiązać bo wiedzą, że i tak by zdradzali.

Moim zdaniem facet którego pociąga więcej niż 1 kobieta, jego życiowa wybranka, po prostu nie powinien wchodzić w związek. Tym bardziej żenić się.

Swoją drogą zawsze podziwiam ludzi którzy zawarli ślub... oddali się we władanie monopolu.... kobieta może przecież nagle powiedzieć z dnia na dzień "nie bo nie" i całe lata celibat... cóż, ich odwaga, ich sprawa.

795

Odp: Moralność vs zdrada
Lady Loka napisał/a:

...jeżeli ktoś z własnej woli WYBIERA monogamiczny związek to powinien za swoim wyborem jednak stać. Inaczej pokazuje, ile znaczą jego obietnice.
Mogłeś się nie żenić. Mogłeś powiedzieć żonie że Ci nie wystarcza.

Powinien stać, mogłem się nie żenić, mogę powiedzieć żonie. Ale wybieram inaczej.



Ty robisz najgorszą rzecz z możliwych łamiąc obietnicę wierności względem niej.
Sam pomyśl w jakim świetle to Ciebie stawia.
Jest tu masa zdradzających, ale niewielu tworzy z tego zdradzania swoją zaletę.

Zaletę? To nie zaleta ale rozwiązanie, które nie jest idealne, jest kontrowersyjne.
"niewielu tworzy z tego zaletę" -- niewielu się do tego przyznaje

796

Odp: Moralność vs zdrada
Facet79 napisał/a:

Swoją drogą zawsze podziwiam ludzi którzy zawarli ślub... oddali się we władanie monopolu.... kobieta może przecież nagle powiedzieć z dnia na dzień "nie bo nie" i całe lata celibat... cóż, ich odwaga, ich sprawa.

Wtedy wchodzą sobie na tą osławioną roksę i łamią monopol lol Na "nie bo nie" jest to w miarę usprawiedliwiona droga. Czasem sobie tak nawet myślę, że stąd ogólna nie sympatia pań do prostytucji czy tzw. "łatwych" kobiet, bo psują im efektywność metody "nie bo nie" czy też "nie, bo nie wyniosłeś śmieci" smile

797

Odp: Moralność vs zdrada

jak widać katoliccy hipokryci zawsze znajdą jakieś usprawiedliwienie smile
bo w końcu ich sytuacja jest wyjątkowa smile

798

Odp: Moralność vs zdrada
_v_ napisał/a:

jak widać katoliccy hipokryci zawsze znajdą jakieś usprawiedliwienie smile
bo w końcu ich sytuacja jest wyjątkowa smile

Jak widać nie potrafisz się wznieść poza swój typowo niski poziom. Gdybym się do twojego poziomu zniżył, to nawet mógłbym wysnuć jakąś mega ciekawą teorię skąd ten twój niski poziom się bierze ale na szczęście cudze poziomy mi fruwają i powiewają.
W jednym masz jednak rację. Moja sytuacja, im więcej tu czytam, jest wyjątkowa. Przeżyć z jedną kobietą 25 lat i nie być z tego powodu sfrustrowanym, to widać niesamowite osiągnięcie. Może po prostu spotkałem fajną kobietę? Rodzynek...

799 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2017-10-17 12:50:41)

Odp: Moralność vs zdrada
vicky85 napisał/a:
summerka88 napisał/a:

Blackie, zawsze się wykładam na defińicji miłości, bo każdy ma inną. Dla ciebie zdrada wyklucza miłość, dla Eli jedno nie przeczy drugiemu, a dla Garego to zdrada jest nawet potwierdzeniem miłości, bo przecież dzięki temu nie robi żonie kłopotu big_smile

big_smile:D:D tak dokladnie jest. To jest relatywizm wlasnie, wszystko zalezy od punktu siedzenia.

Zapomniałaś o ważnej kwestii związanej z relatywizmem, czyli o kontekście, w ramach którego jest stosowany. W twoim podejściu możnaby zrelatywizować dosłownie wszystko i to chyba łączy cię z Garym, nieumiejętność dostrzegania kontekstu. To świetnie widać na przykładzie Garego, jak pomija pewne kwestie, podnosi drugie, często nieadekwatnie do intencji wypowiadającej się osoby. Wg mnie to zwykły brak empatii, którego podstawą jest nieumiejętność  "wczucia się" w cudzą skórę.

vicky85 napisał/a:

summerka88 napisał/a:

To wątek nie o miłości, ale nieuczciwości. Przecież już dawno doszliśmy do takich wniosków.

to jest watek moralnosci w kontekscie zdrady.

A to ciekawe co piszesz? Bardzo chętnie usłyszę twoją definicję moralności. I coś już czuję, że będzie podobnie jak w przypadku relatywizmu big_smile

Ja tobie powiem jak ja widzę moralność.
Otóż każda moralność ma swoje fundamenty. Już dawno temu na podstawie analizy głównych ksiąg etycznych ludzkości oraz badań antropologicznych i psychologicznych wyróżniono następujące fundamenty: troska, uczciwość, sprawiedliwość, lojalność, autorytet i władza, świętość, wolność. Każda moralność jest dowolnym zbiorem i mieszanką tych fundamentów.
Jak zauważyłaś wśród wymienionych jest także uczciwość smile

800

Odp: Moralność vs zdrada

Moralność to ciekawe zagadnienie.

Nie tak dawno we Wloszech uniewinniono mezczyznę, ktory ukradł troche jedzenia z supermarketu, ktorego czesc zjadl od razu. Sedzia uznał, że mimo iż kradzież jest przestepstwem i z definicji czyms zlym, to jesnak jest czyms znacznie gorszym by w kraju tak bogatym jak Wlochy ludzie chodzili do tego stopnia glodni i pozbawieni pomocy, że osoby te posuwają się do kradziezy...

801

Odp: Moralność vs zdrada
Iceni napisał/a:

Moralność to ciekawe zagadnienie.

Nie tak dawno we Wloszech uniewinniono mezczyznę, ktory ukradł troche jedzenia z supermarketu, ktorego czesc zjadl od razu. Sedzia uznał, że mimo iż kradzież jest przestepstwem i z definicji czyms zlym, to jesnak jest czyms znacznie gorszym by w kraju tak bogatym jak Wlochy ludzie chodzili do tego stopnia glodni i pozbawieni pomocy, że osoby te posuwają się do kradziezy...

Widać, że tym konkretnym przypadku zatriumfowała TROSKA. To też jeden z fundamentów moralności.

802 Ostatnio edytowany przez Gary (2017-10-17 14:04:22)

Odp: Moralność vs zdrada
summerka88 napisał/a:

Zapomniałaś o ważnej kwestii związanej z relatywizmem, czyli o kontekście, w ramach którego jest stosowany. W twoim podejściu możnaby zrelatywizować dosłownie wszystko i to chyba łączy cię z Garym, nieumiejętność dostrzegania kontekstu. To świetnie widać na przykładzie Garego, jak pomija pewne kwestie, podnosi drugie, często nieadekwatnie do intencji wypowiadającej się osoby. Wg mnie to zwykły brak empatii, którego podstawą jest nieumiejętność  "wczucia się" w cudzą skórę.

No cóż... mamy wyższą szkołę jazdy jeśli chodzi o empatię... Ty summerka pewnie jesteś psychologiem. Spójrzmy:

1. Pomijam pewne kwestie bo cytuję tak, aby Wam się dobrze czytało, zostawiam tylko to, do czego konkretnie się odnoszę. Czy wykonywanie takiej pracy aby Wam było dobrze jest empatią?

2. Pomijam pewne kwestie, ponieważ albo były omawiane (i empatyczny (?) czytelnik w mig zrozumie, że nie chce mnie zmuszać do wyjaśniania że coś już było i to pomijam), albo ich nie zauważam (i empatyczny (?) czytelnik powinien zrozumieć, że jestem tylko człowiekiem i popełniłem błąd)

Empatia jest uczuciem najbardziej zafałszowanym, zakłamanym medialnie. Osoby uważające się za empatyczne są tak naprawdę skrajnymi egoistami. Osoby, które uważane są za królowe lodu są najbardziej empatyczne.

Podam przykłady.

Bawią się dzieci w piaskownicy. Jedno dziecko zabrało drugiemu dziecku foremkę, dzieci zaczynają się szarpać. Matka jednego z nich podbiega i pomaga swojemu dziecku odzyskać foremkę, czyni to w bardzo delikatny i wychowawczy sposób, tłumaczy drugiemu dziecku, że to jego foremka, że może co najwyżej poprosić. Czy to jest empatia? Wczuła się w sytuację dziecka?    Powiecie, że mamuśka bardzo empatyczna, uczuciowa, wspaniała kobieta.    Prawda jest taka że jest głupia i egoistyczna. Jej produktem będzie nieprzygotowany do życia młody człowiek, któremu matka zapewniała komfort.

Mała dziewczynka, cztery latka, z tatą gotują obiad. Tata mówi córeczce "nie zbliżaj się do tego garnka", bo się oparzysz. Córeczka się zbliża, chce spróbować. Ojciec powtarza bardziej zdecydowanym głosem "Nie zbliżaj się, bo się oparzysz. Będziesz płakać, będzie bolało.". Ona przekornie dalej próbuje. Za trzecim razem ojciec coś robi, ona myśli, że on nie widzi i chce dotknąć garnka. Ojciec w gotowości, udaje, ze nie widzi, dziewczynka dotyka garnka delikatnie i faktycznie się oparzyła. Ojciec bierze rączkę pod zimną wodę. I tłumaczy "Garnek jest gorący i tak właśnie boli oparzenie.".    Czy zabrakło mu empatii? Nie wiedział jak się dziewczynka poczuje? Będzie bolało? Pozwolił dziecku oparzyć paluszka... naraził na cierpienie...




Ja tobie powiem jak ja widzę moralność.
Otóż każda moralność ma swoje fundamenty. Już dawno temu na podstawie analizy głównych ksiąg etycznych ludzkości oraz badań antropologicznych i psychologicznych wyróżniono następujące fundamenty: troska, uczciwość, sprawiedliwość, lojalność, autorytet i władza, świętość, wolność. Każda moralność jest dowolnym zbiorem i mieszanką tych fundamentów.
Jak zauważyłaś wśród wymienionych jest także uczciwość smile

Odnoszę wrażenie, że masz w głowie pewne ramy, które opisują idealny świat. Pięknie jest wierzyć w ideały. Racja. Ale są dylematy moralne, które biorą się z samego fundamentu. I w tym wątku taki właśnie dylemat rozważamy -- czy jeśli w małżeństwie jest wierność, to osoba z mniejszym libido płaci za tę wierność bardziej częstym seksem niż wynika to z jej woli. Proszę... mamy wolność, uczciwość. Czy to nie jest toalnie niemoralne zabierać drugiemu człowiekowi wolność do seksu z kimś innym jeśli się samemu nie chce seksu z tą osobą?

I proszę nie ulegać pokusom, aby znowu skierować reflektory na mnie -- pytanie jest ogólne, a nie o moje życie czy mój problem. U mnie wszystko okej. Może nawet nie jak w filmie Allena "Wszystko gra". smile


To świetnie widać na przykładzie Garego, jak pomija pewne kwestie, podnosi drugie, często nieadekwatnie do intencji wypowiadającej się osoby.

Naprawdę uważasz się za osobę empatyczną? Naprawdę uważasz, że znam intencje drugiej osoby? Druga osoba tego może ode mnie wymagać? Empatyczne osoby szczycą się egoistycznie, że są empatyczne -- takie coś często obserwuję. Często nie myślą one co czuje druga osoba. Myślą o sobie.

803 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2017-10-17 15:02:20)

Odp: Moralność vs zdrada

Gary, twoje przykłady na empatię przekonują mnie, że zupełnie nie masz pojęcia czym ona jest. Dosłownie "nie czujesz" tego. I nie jest to zarzut, ale spostrzeżenie. To, o czym ty piszesz bardziej pasuje pod określenie wyobraźnia. Idąc tym tropem możesz sobie wyobrażać jakie to mam ramy w głowie i cokolwiek tylko wymyślisz i może masz rację a może jesteś od prawdy bardzo bardzo daleko. Niemniej jestem przekonana, że potrafię bardziej odczytać ciebie niż ty mnie. Bo dałeś w swoim wątku bardzo dużo informacji i opisów, które można łączyć w całość w KONTEKŚCIE twojego umysłu. Nie mam wglądu w twój umysł, ale potrafię uważnie słuchać i łączyć to, co piszesz jak elementy układanki, nie skupiając się tylko na emocjonalnych nutach i na nie reagować jak maszyna wink Ale moja przewaga polega na tym, że ja wszystkie informacje, których dostarczasz mogę układać w kontekście twojej osoby i opisywanej przez ciebie twojej życiowej sytuacji. Kolejne wpisy udoskonalają tylko twój obraz, uszczegóławiając go. A Co masz ty? Konkrety odnoszące się do suchych wypowiedzi. Czytasz też bardzo literalnie. Marny to sposób na budowanie obrazu, bez znajomości kontekstu danej osoby i jej sytuacji.
I tak np. rodzice bez wyobraźni (nie empatii) nie są w stanie wyobrazić sobie konsekwencji swojej ingerencji lub jej braku w doświadczalne poznawanie świata przez ich dziecko.


EDIT: nie jestem psychologiem. Po prostu interesuję się funkcjonowaniem człowieka, ale bliżej kognitywistyki, która jest w pewnym obszarze sprzęgnięta z psychologią.
I nie uważam się za bardziej empatyczną niż przeciętny człowiek, ale ciebie Gary uważam za człowieka pozbawionego empatii, czego przykłady możnaby mnożyć, bo nie czujesz niczego poza sobą. Nie brakuje ci inteligencji i potrafisz ją wykorzystać, ale jesteś pozbawiony empatii i nie dostrzegasz stanów emocjonalnych innych ludzi, o ile nie dotyczą twoich spraw, potrzeb lub obrazu siebie.

804

Odp: Moralność vs zdrada

fakt, Gary...
kompletnie nie czujesz czym jest empatia wink

nie chcę Cie martwić, ale zwykle problem z tym mają wlasnie psychopaci wink

805 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2017-10-17 15:29:05)

Odp: Moralność vs zdrada

Fakt. Gary w przykładach które podałeś nie o empatie chodzi. ALE nie zgodzę się z koleżankami ze brak Ci. empatii. W stosunku do wielu osób tutaj wykazujesz ją. Ale masz też syndrom Boga i niechec do konfrontacji. I to wszystko w różnych konfiguracjach kolejności i ważności tu występuje. Padło w Twoim kierunku wiele argumentów które mógłbyś odbić raniąc kogoś. A tylko raz dałeś się sprowokować i chyba nie w tym.wątku...
Mam wrażenie że byłeś wychowywany w ostrej kindersztubie gdzie nie wypada się komuś narzucać i odmawiać.

806

Odp: Moralność vs zdrada
summerka88 napisał/a:

Gary, twoje przykłady na empatię przekonują mnie, że zupełnie nie masz pojęcia czym ona jest. Dosłownie "nie czujesz" tego. I nie jest to zarzut, ale spostrzeżenie. To, o czym ty piszesz bardziej pasuje pod określenie wyobraźnia.

Cyt:  Empatia (gr. empátheia „cierpienie”) – zdolność odczuwania stanów psychicznych innych osób (empatia emocjonalna), umiejętność przyjęcia ich sposobu myślenia, spojrzenia z ich perspektywy na rzeczywistość (empatia poznawcza).

Jestem bardzo empatyczny. Tak czuję. Mam zdolność odczuwania stanów psychicznych innych osób -- zdolność, może ponadprzeciętną (?). W teście psychologicznym o komunikacji empatycznej wypadam lepiej niż zdecydowana większość ludzi, którzy nawet po wskazaniu prawdziwych odpowiedzi dalej nie wiedzą dlaczego tak należało (??) wybrać.

Pewność bycia empatycznym oczywiście daję z dużym znakiem zapytania, bo w mózgach innych ludzi nie siedzę, jasnowidzem nie jestem.

Biorę odpowiedzialność nie tylko za swoje emocje, ale też wszystkich którzy mnie otaczają. Emocje są dobre lub złe. Złe emocje powstają jak ktoś czyni źle. Nie odpowiadam za złe czyny drugich osób, nie żal mi ich, nie współczuję, jeśli chcą pomocy to pomogę.



Idąc tym tropem możesz sobie wyobrażać jakie to mam ramy w głowie i cokolwiek tylko wymyślisz i może masz rację a może jesteś od prawdy bardzo bardzo daleko.

Słusznie. Wszak to tylko forum, gdzie piszemy.



Niemniej jestem przekonana, że potrafię bardziej odczytać ciebie niż ty mnie.

Oczywiście, bo ja dużo piszę o tym co myślę tutaj, poddaję się ocenie ludzi, którzy są empatyczni lub nie, mądrzy lub nie. Martwi mnie, że powoduję pogorszenie poczucia szczęścia u niektórych i być może za to przyjdzie mi zapłacić goryczą w przyszłości...



Bo dałeś w swoim wątku bardzo dużo informacji i opisów, które można łączyć w całość w KONTEKŚCIE twojego umysłu. Nie mam wglądu w twój umysł, ale potrafię uważnie słuchać i łączyć to, co piszesz jak elementy układanki, nie skupiając się tylko na emocjonalnych nutach i na nie reagować jak maszyna wink

Wszystkie te informacje przechodzą przez sito, które odcedza informacje wg twoich kryteriów. Tak jak i mi zarzucasz że pewne sprawy wyciszam, a inne eksponuję, to Ty robisz identycznie.



Ale moja przewaga polega na tym, że ja wszystkie informacje, których dostarczasz mogę układać w kontekście twojej osoby i opisywanej przez ciebie twojej życiowej sytuacji. Kolejne wpisy udoskonalają tylko twój obraz, uszczegóławiając go. A Co masz ty?

Moja przewaga polega na tym, że nie muszę mieć przewagi. Zatem na pytanie odpowiadam, że ja nie mam nic. Cudownie jest nie mieć nic.



EDIT: nie jestem psychologiem. Po prostu interesuję się funkcjonowaniem człowieka, ale bliżej kognitywistyki, która jest w pewnym obszarze sprzęgnięta z psychologią.

Nie znam słowa na "K". smile smile No to dobra! Poddaję się pod to twoje laboratorium.



I nie uważam się za bardziej empatyczną niż przeciętny człowiek, ale ciebie Gary uważam za człowieka pozbawionego empatii, czego przykłady możnaby mnożyć, bo nie czujesz niczego poza sobą. Nie brakuje ci inteligencji i potrafisz ją wykorzystać, ale jesteś pozbawiony empatii i nie dostrzegasz stanów emocjonalnych innych ludzi, o ile nie dotyczą twoich spraw, potrzeb lub obrazu siebie.

Powiedzmy, że jest osoba X. I moje działania mogą wpłynąć na osobę X. Zatem wstawiam siebie za tę osobę X i analizuję swoje działania względem X, czyli względem siebie. Generują się w X uczucia. Pod tym kątem mogę dokonać oceny swoich czynów. I z tej oceny wynika czasem bezwzględność, którą inni odczytują jako brak empatii. Przemoc emocjonalną w najmniejszym przejawie wyczuwam jak rekin krew -- krwi nie widać, a on i tak czuje.



_V_ napisał/a:

fakt, Gary...
kompletnie nie czujesz czym jest empatia wink
nie chcę Cie martwić, ale zwykle problem z tym mają wlasnie psychopaci wink

Dobrze, że podejrzenie o bycie psychopatą nie jest karalne. Bo bym się czuł zagrożony.



Gary napisał/a:

Fakt. Gary w przykładach które podałeś nie o empatie chodzi. ALE nie zgodzę się z koleżankami ze brak Ci. empatii. W stosunku do wielu osób tutaj wykazujesz ją.

smile O super. smile No to są dwie osoby, które tak Garego oceniają -- ja i Ty.



Ale masz też syndrom Boga i niechec do konfrontacji.

Mam sprawdzać w google co to za syndrom, czy to twoje określenie?
Uwielbiam konfrontacje. Przecież cały ten wątek to jedna wielka konfrontacja.



I to wszystko w różnych konfiguracjach kolejności i ważności tu występuje. Padło w Twoim kierunku wiele argumentów które mógłbyś odbić raniąc kogoś. A tylko raz dałeś się sprowokować i chyba nie w tym.wątku...

Faktycznie było coś takiego. Nie ranię ludzi, bo nawet jak ktoś jest agresywny, to może być kruchy w środku, a można go bardzo wyniszczyć słowami. Ludzi nie da się zmienić. Muszą zrobić to sami. Można im jednak torować drogę. Ale cieszę się, że ten detal z odbijaniem i ranieniem innych dostrzegasz.


Mam wrażenie że byłeś wychowywany w ostrej kindersztubie gdzie nie wypada się komuś narzucać i odmawiać.

Trudno mi to ocenić. Pewne cechy mamy od dziecka. Może z poprzedniego życia. Może w poprzednim życiu miałem dobrych nauczycieli... Dobrych czyli takich co nie niszczą, stymulują, nie oceniają, nie współczują, są towarzyszami w drodze, aby nic ucznia nie zabiło, ale drogę przechodzi samemu.

807

Odp: Moralność vs zdrada

kazdy psychopata swietnie wypada w testach wink
bo oni sie ucza co,kiedy i jak powiedzieć i zrobic wink

808

Odp: Moralność vs zdrada

Bez chec! Nie da się pewnych testów nauczyć. Coś jak z komunikacją niewerbalną -- nie dasz rady wszystkiego kontrolować. Hmm... taki na przykład:

Jesteś w przychodni. Stojąc w kolejce po skierowanie widzisz, jak radzi sobie rodzic czekający ze swym płaczącym synkiem i …

Które z poniższych zachowań NIE są wyrazem przemocy emocjonalnej wobec dziecka? Przemoc emocjonalna, to brak empatii wynikający z tego, że nie wiem jak się poczuje druga osoba. Trzeba wybrać te reakcje, które nie krzywdzą emocji dziecka. Można wybrać wiele odpowiedzi.


1. Zwraca uwagę: Jesteś taki duży, a płaczesz! Spójrz, tu są mniejsze od ciebie dzieci, a nie płaczą… Ja nigdy nie płakałem/am! Czas najwyższy żebyś się przyzwyczaił.

2. Daje przykład: Słuchaj, jesteś chłopakiem. Tylko dziewczyny się tak mażą!

3. Jest poirytowany: Czy ty zawsze musisz tak płakać i krzyczeć ?! Przez ciebie wyląduję kiedyś w szpitalu! Mam zdecydowanie dość tych twoich stałych narzekań! Następnym razem przyjdziesz tu z tatą (mamą)! Jak się nie uspokoisz, to cię tu zostawię!

4. Obiecuje nagrodę za spokój: Wszyscy patrzą na ciebie! Słuchaj, jeśli zaraz przestaniesz płakać, gdy wyjdziemy, kupię ci twój ulubiony lizak.

5. Stara się zrozumieć i mówi: Wiem, że trudno jest przychodzić na to badanie. Na pewno ucieszysz się, kiedy się skończy. Głaszcze dziecko.

6. Zwraca uwagę: Oj, to na pewno nie mogło aż tak boleć! Jest mi naprawdę bardzo przykro i smutno, gdy tak się zachowujesz! Przestań już, mój ty mały mazgaju!

Tego da się nauczyć? Wątpię.

809 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2017-10-17 17:02:19)

Odp: Moralność vs zdrada
_v_ napisał/a:

kazdy psychopata swietnie wypada w testach wink
bo oni sie ucza co,kiedy i jak powiedzieć i zrobic wink

To prawda. Dodam jeszcze trochę. Przejrzałam sobie skokowo wypowiedzi Garego na forum przez czas, jaki tu siedzi. Pięknie widać, jak on się uczył, co świadczy o jego inteligencji. Wszyscy, którzy tu są przez pewien czas dobrze wiedzą, że problemy poruszane w kolejnych wątkach powtarzają się, co pewien czas wałkowane jest to samo. Gdy się tu spędzi trochę czasu to można nauczyć się, jak odpowiadać na pojawiające się problemy (tak samo jak można nauczyć się, jakie odpowiedzi są oczekiwane w kontekście konkretnego wyniku testu). A Gary jest tu bardzo długo i wiele się przez ten czas nauczył. Nie sądzę, że on czuje, ale nabył wiedzę, co w danej sytuacji ludzie czują.
Chociaż z tą jego wiedzą o tym, co ludzie czują to też nie jest jeszcze najlepiej. Wciąż musi ją pogłębiać. Mnie np. uderzyło w tym wątku, jak on lekceważył uczucia zdradzonych i pisał o ich w kontekście egoizmu i tego, że tak naprawdę chodzi im tylko o to, że nie okazali się jedyni i najważniejsi. Bardzo to było dla mnie otrzeźwiające jak naigrywał się z bólu Kingi. Wtedy zrozumiałam, że on lubi wywoływać emocje, skrajne emocje, jakby się nimi karmił.

810 Ostatnio edytowany przez Gary (2017-10-17 17:20:14)

Odp: Moralność vs zdrada
summerka88 napisał/a:

Mnie np. uderzyło w tym wątku, jak on lekceważył uczucia zdradzonych i pisał o ich w kontekście egoizmu i tego, że tak naprawdę chodzi im tylko o to, że nie okazali się jedyni i najważniejsi. Bardzo to było dla mnie otrzeźwiające jak naigrywał się z bólu Kingi. Wtedy zrozumiałam, że on lubi wywoływać emocje, skrajne emocje, jakby się nimi karmił.

A Kinga jak się wtedy czuła? Bo może nie naigrywałem się, tylko tak w twojej głowie to wydźwięczało? Kinga została oszukana i przykro mi że tak się stało.

Co do zarzucania mi wampiryzmu energetycznego, emocjonalnego... Otóż ta róża w moim logo oddziela mnie od Ciebie, aby energia nie przepływała. Abyś mnie nie okradła z energii.

Jeśli moje pisanie powoduje zamęt w twojej duszy, to masz problem. Emocje się przeżywa, nie zatrzymasz ich, ale trzeba je sobie uświadomić i odpowiednio skierować. Jeśli jestem winny twoich emocji, to niestety obciążasz moją karmę. Jeśli nie jestem winny, to one obciążą Cię podwójnie.

Podtrzymuję również, że wierność bierze się z egoizmu. Prawdziwa czysta miłość sprawia, że chcemy dla drugiej osoby dobra, chcemy aby była szczęśliwa BEZ WZGLĘDU na nas samych.

Nauka... tak -- cały czas się uczę. Kto się dużo nauczył, to wie jak to powoli idzie, jak mozolnie stawia się kroki, jak ciężko przełamać bariery. Raczej nie wystarczy kilka lat... nie wystarczy kilkadziesiąt... ani jedno życie ani dziesięć.

811 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2017-10-17 17:28:46)

Odp: Moralność vs zdrada
Gary napisał/a:
summerka88 napisał/a:

Mnie np. uderzyło w tym wątku, jak on lekceważył uczucia zdradzonych i pisał o ich w kontekście egoizmu i tego, że tak naprawdę chodzi im tylko o to, że nie okazali się jedyni i najważniejsi. Bardzo to było dla mnie otrzeźwiające jak naigrywał się z bólu Kingi. Wtedy zrozumiałam, że on lubi wywoływać emocje, skrajne emocje, jakby się nimi karmił.

A Kinga jak się wtedy czuła? Bo może nie naigrywałem się, tylko tak w twojej głowie to wydźwięczało? Kinga została oszukana i przykro mi że tak się stało.

Co do zarzucania mi wampiryzmu energetycznego, emocjonalnego... Otóż ta róża w moim logo oddziela mnie od Ciebie, aby energia nie przepływała. Abyś mnie nie okradła z energii.

Nie Gary, nie tylko w mojej głowie to zadźwięczało sądząc po reakcji samej zainteresowanej i chociażby Snaka, który to ładnie ujął w konkretne słowa.

Tak masz rację, trochę cię mam za wampira emocjonalnego, bez własnego życia wewnętrznego, potrzebującego się dokarmiać. Ale nie tylko to. Brakuje mi w tobie spontaniczności, za to jest pseudospontaniczność. Emocje są takie jak powinny być. Ela pisze o braku reakcji, ale ja sądzę, że ty nie czujesz nawet napięcia emocjonalnego u siebie. Nawet jak jesteś atakowany to jesteś taki sam, jak w sytuacjach neutralnych. Składasz się jakby z zespołu sztucznych, WYUCZONYCH reakcji. I wciąż sprawdzasz czy coś cię naprawdę poruszy.

812 Ostatnio edytowany przez Gary (2017-10-17 18:26:32)

Odp: Moralność vs zdrada
summerka88 napisał/a:

Tak masz rację, trochę cię mam za wampira emocjonalnego, bez własnego życia wewnętrznego, potrzebującego się dokarmiać.

Ale zdajesz sobie sprawę, że jeśli byłabyś taką ofiarą to podwójną? Po pierwsze wampir zabierze Tobie energię. I będizesz nieszczęśliwa. Następnie karma dowali Ci taką karę, że Cię prawie dobije bo nie podjęłaś obrony przed wampirowaniem, czyli byłaś z nim w spółce, której celem było okradanie Ciebie. Godzenie się na zło też jest złem.



Ale nie tylko to. Brakuje mi w tobie spontaniczności, za to jest pseudospontaniczność.

Nie jestem spontaniczny.



ja sądzę, że ty nie czujesz nawet napięcia emocjonalnego u siebie. Nawet jak jesteś atakowany to jesteś taki sam, jak w sytuacjach neutralnych.

Jak ktoś ma rację, to znaczy, że coś muszę u siebie zmienić, czyli atak jest dobrem. Jeśli ktoś nie ma racji, to na cóż moje złości -- nie pomogą mi, a mogę uwikłać się w spiralę zła. Taki atak nie musi być zwalczany i odbija się jak światło od lustra.




Składasz się jakby z zespołu sztucznych, WYUCZONYCH reakcji.

Tak się tylko wydaje.



I wciąż sprawdzasz czy coś cię naprawdę poruszy.

Tak! I to jest najlepsze w takiej nauce. Za każdym razem jak upadasz, to patrzysz gdzie był błąd. Podnosisz się i... znowu robisz błąd... może ten sam nawet... podnosisz się... i znowu, znowu, znowu. Aż do skutku.

Powtarzam się, ale co tam -- przyszedłem tutaj dawno temu, do wątku ze zdradzanymi osobami, aby zaatakowały moją moralność, bo bym zobaczył gdzie są dziury w tej moralności.


Nie Gary, nie tylko w mojej głowie to zadźwięczało sądząc po reakcji samej zainteresowanej i chociażby Snaka, który to ładnie ujął w konkretne słowa.

No to cóż. Przykro mi. W tym kontekście jestem nieempatyczny. Nawet jak kogoś zaboli z powodu moich wierzeń i teorii. Ale to mnie powinno boleć a nie ją. Ale to ona powinna wiedzieć dlaczego boli. Mi jest smutno, że została oszukana. Wierzenia na wierność i zdradę i miłość mam inne.

813

Odp: Moralność vs zdrada

Niepotrzebna Ci róża do obrony. W każdej chwili możesz powiedzieć dość. W tym wątku też. Ja się żegnam z tym wątkiem z życzeniami abyś odkrył swój wpływ na bieg rzeczy. Powodzenia.

814

Odp: Moralność vs zdrada

Gary, daruję sobie odnoszenie się do wspólparacy z wampirem, karmy itp., bo to mnie tylko śmieszy. Nie mam pojęcia, co można na coś takiego odpowiedzieć. Wybacz.

Jeśli myślisz, że nie zagłębiłam się mocniej w twój świat, starając się przyjąć twój punkt widzenia, system wartości i rolę innych ludzi w twoim życiu, to się mylisz. Twój świat jest dla mnie jednak zbyt zimny, zbyt odległy. Za bardzo mnie wzdryga i mrozi, żebym w nim mogła usiedzieć. Wolę z tym obcym światem być w kontrze, ścierać się i walczyć.
Trochę to analogiczne z twoją postawą w stosunku do zdradzonych. Przyjąłeś, że cierpią z powodu własnego egoizmu, nawet nie próbując tego bólu zrozumieć i poczuć. Co z tego, że czasami źródłowe przyczyny cierpienia nie są tego cierpienia warte. Czy to wg ciebie czyni ból mniej bolesnym? Wg mnie cierpienie jest prawdziwe, nawet gdy obiektywna ocena jego przyczyny wydaje się być ... (wstaw dowolne). To, że nie potrafisz izrozumieć cudzych uczuć i emocji nie oznacza, że one nie istnieją.

Gary, nie wiem, co się wydarzyło w twoim życiu. Widzę tylko stan dzisiejszy. Powiem ci szczerze, że jestem trochę w kropce i jakby prześledzić moje posty w twoim wątku, to widać jak się miotam. Czasami myślę, że prezentujesz tutaj tylko jakąś swoją zewnętrzną, sztuczną i wyuczoną powłokę służącą do obsługi zewnętrznej rzeczywistości, ale w środku jest coś więcej, ale nawet ty sam nie wiesz gdzie swoje prawdziwe wnętrze ukryłeś. Wtedy to mogłaby być ta "zaprzedana dusza". Innym razem znów myślę, że po prostu jesteś pusty jak bęben lub wydmuszka, bez głębszych uczuć i tylko udajesz człowieka.
W pierwszym przypadku rokujesz, a w drugim wiem, że trzeba od ciebie czym prędzej uciekać.

815

Odp: Moralność vs zdrada
Lady Loka napisał/a:
Gary napisał/a:

@LadyLoka... dzięki za te nieagresywne uwagi. Może pomińmy drogę, która doprowadziła mnie tutaj gdzie jestem.

Nie chciałbym aby moja żona uprawiała seks częściej niż wynika to z jej natury. Masz rację, mogą być zaloty, podrywanie, flirt erotyczny i to prowadzi do radosnego seksu z zaangażowaniem obu stron. Ale jest to nie fair jeśli celem tych zalotów byłoby rozładowanie napięcie seksualnego, a nie po prostu podrywanie żony, bo jej pożądam.

Oprócz tego dochodzi seks z innymi. Może to jest brutalne, a może normalne.

Nie sądzę, że powinnaś wspólczuć mojej żonie.

Naprawdę uważacie, że seks, który jest "wypracowany w ramach kompromisu" to jest dobry seks? Jak o tym myślę, to coś mi się we wnętrzu skręca. Nie chcę, aby żona mi ulegała, jeśli ona tego naturalnie nie chce. I również nie chcę czuć się jak piesek, któremu czasem trafi się wyczekiwana kość.

Masz tutaj dziesiątki piszących kobiet. Większość taką opinię podziela, to może przyjmiesz założenie, że tak myślą kobiety, więć i może to być też opinia Twojej żony?
Ja nie muszę wiedzieć jak się tutaj znalazłeś.

Kurcze, jakby przyszedł do mnie mój facet i powiedział: "wiesz, dla mnie jest w naszym związku za mało seksu" to naprawdę chciałabym kompromisu, bo chciałabym, żeby czuł się dobrze w takiej relacji. .

tak, tylko tu nie chodzi tylko o za malo seksu. Chodzi zwyczajnie o inne niz zona, kobiety. Nie sadze, ze gdyby Gary mial wiecej seksu z zona, to nie zaczalby czy zrezygnowal z prostytutek.

816 Ostatnio edytowany przez Gary (2017-10-17 19:47:05)

Odp: Moralność vs zdrada
summerka88 napisał/a:

Jeśli myślisz, że nie zagłębiłam się mocniej w twój świat, starając się przyjąć twój punkt widzenia, system wartości i rolę innych ludzi w twoim życiu, to się mylisz. Twój świat jest dla mnie jednak zbyt zimny, zbyt odległy. Za bardzo mnie wzdryga i mrozi, żebym w nim mogła usiedzieć. Wolę z tym obcym światem być w kontrze, ścierać się i walczyć.

Dobrze. W takim razie poczekam parę lat i zobaczę co się dzieje.



Trochę to analogiczne z twoją postawą w stosunku do zdradzonych. Przyjąłeś, że cierpią z powodu własnego egoizmu, nawet nie próbując tego bólu zrozumieć i poczuć. Co z tego, że czasami źródłowe przyczyny cierpienia nie są tego cierpienia warte. Czy to wg ciebie czyni ból mniej bolesnym? Wg mnie cierpienie jest prawdziwe, nawet gdy obiektywna ocena jego przyczyny wydaje się być ... (wstaw dowolne). To, że nie potrafisz izrozumieć cudzych uczuć i emocji nie oznacza, że one nie istnieją.

Być może rozumiem jakie mają emocje i dlaczego cierpią. Być może to cierpienie nawet jest większe niż wynika z zaistniałych faktów (nie dotyczy oszukanej Kingi, tylko osób którym bliskie osoby nie były wierne) i być może te osoby niepotrzebnie cierpią. Być może fundamenty budowały na piasku. 


Gary, nie wiem, co się wydarzyło w twoim życiu. Widzę tylko stan dzisiejszy. Powiem ci szczerze, że jestem trochę w kropce i jakby prześledzić moje posty w twoim wątku, to widać jak się miotam. Czasami myślę, że prezentujesz tutaj tylko jakąś swoją zewnętrzną, sztuczną i wyuczoną powłokę służącą do obsługi zewnętrznej rzeczywistości, ale w środku jest coś więcej, ale nawet ty sam nie wiesz gdzie swoje prawdziwe wnętrze ukryłeś. Wtedy to mogłaby być ta "zaprzedana dusza". Innym razem znów myślę, że po prostu jesteś pusty jak bęben lub wydmuszka, bez głębszych uczuć i tylko udajesz człowieka. W pierwszym przypadku rokujesz, a w drugim wiem, że trzeba od ciebie czym prędzej uciekać.

Nie mam powodów, aby tutaj prezentować się sztucznie. Ale dziękuję za tę analizę smile smile
To miłego wieczoru smile


@vicky -- masz rację w zakresie "zrezygnowałby" -- bo nie zrezygnowałby;   a "zaczął"? tego nie wiem, ale pierwszy raz jak zdradziłem, to nie chodziło o ilość seksu

817 Ostatnio edytowany przez vicky85 (2017-10-17 19:56:48)

Odp: Moralność vs zdrada
summerka88 napisał/a:

Trochę to analogiczne z twoją postawą w stosunku do zdradzonych. Przyjąłeś, że cierpią z powodu własnego egoizmu, nawet nie próbując tego bólu zrozumieć i poczuć. Co z tego, że czasami źródłowe przyczyny cierpienia nie są tego cierpienia warte. Czy to wg ciebie czyni ból mniej bolesnym? Wg mnie cierpienie jest prawdziwe, nawet gdy obiektywna ocena jego przyczyny wydaje się być ... (wstaw dowolne). To, że nie potrafisz izrozumieć cudzych uczuć i emocji nie oznacza, że one nie istnieją.

Ja bym powiedziala, ze zdradzeni cierpia z powodu wlasnej naiwnosci lub niezrozumienia ludzkiego oblicza. Statystyki jasno mowia, jak duzy odsetek zdradza. Nie trzeba byc wielkich psychologiem, zeby wiedziec, jak wazny jest seks dla czlowieka, a takze, ze czlowiek z natury nie jest istota monogamiczna. Zamiast pielegnowac w sobie dystans do tych spraw, przelamac choc troche tabu, pielegnuja w sobie zazdrosc i probuja miec partnera na wylacznosc. No coz, czasem sie to udaje. Ale najczesciej sie nie udaje.
Dla mnie to niezwykly, nieopisany optymizm liczyc na to, ze partner\partnerka nie bedzie miala ochoty przez kilkadziesiat lat zwiazku miec seksu z kims innym. Nie ma znaczenia, czy ten seks ma, czy nie - przeciez juz sam fakt, ze ma ochote na kogos innego, to juz przeciez zdrada co do zasady ((nie bedziesz pozadal zony blizniego swego...). Te wszystkie kobiety panikujace, ze maz swpojrzal sie na inna, ze oglada porno, ze kupil sobie gumowa lalke... To one sa egoistkami. Mysla, ze mozna miec meza jak psa, na wylacznosc, i ze tylko na nia bedzie merdal ogonem z nieustajaca intensywnoscia, bo codziennie dostaje ulubiona kosc.
Jesli ktos dobrowolnie slubuje cos takiego, i oczekuje calkowitej wiernosci - jest glupcem i sie predzej czy pozniej przejedzie, a przynajmniej ma na to wiecej niz 50% szans.
Oczywiscie, przykro mi, ze cierpi. ALe cierpi przez to, ze przyjal bledne zalozenia, blednej hipotezy jakoby szczesliwy zwiazek tworzylo dwoje ludzi wpatrzonych jedynie w siebie nawzajem i nie odczuwajacych potrzeby posiadania seksu czy glebszych relacji z innymi doroslymi ludzmi.

818 Ostatnio edytowany przez Gary (2017-10-17 20:05:35)

Odp: Moralność vs zdrada
vicky85 napisał/a:

Ja bym powiedziala, ze zdradzeni cierpia z powodu wlasnej naiwnosci lub niezrozumienia ludzkiego oblicza. Statystyki jasno mowia, jak duzy odsetek zdradza. Nie trzeba byc wielkich psychologiem, zeby wiedziec, jak wazny jest seks dla czlowieka, a takze, ze czlowiek z natury nie jest istota monogamiczna. Zamiast pielegnowac w sobie dystans do tych spraw, przelamac choc troche tabu, pielegnuja w sobie zazdrosc i probuja miec partnera na wylacznosc. No coz, czasem sie to udaje. Ale najczesciej sie nie udaje.

Och... jak to dobrze, że jesteś kobietą. smile



Dla mnie to niezwykly, nieopisany optymizm liczyc na to, ze partner\partnerka nie bedzie miala ochoty przez kilkadziesiat lat zwiazku miec seksu z kims innym. Nie ma znaczenia, czy ten seks ma, czy nie - przeciez juz sam fakt, ze ma ochote na kogos innego, to juz przeciez zdrada co do zasady ((nie bedziesz pozadal zony blizniego swego...). Te wszystkie kobiety panikujace, ze maz swpojrzal sie na inna, ze oglada porno, ze kupil sobie gumowa lalke... To one sa egoistkami. Mysla, ze mozna miec meza jak psa, na wylacznosc, i ze tylko na nia bedzie merdal ogonem z nieustajaca intensywnoscia, bo codziennie dostaje ulubiona kosc.

smile smile Mogę dalej Cię popierać nie narażając się do zaliczenia jako "kółko wzajemnej adoracji"?



Jesli ktos dobrowolnie slubuje cos takiego, i oczekuje calkowitej wiernosci - jest glupcem i sie predzej czy pozniej przejedzie, a przynajmniej ma na to wiecej niz 50% szans.
Oczywiscie, przykro mi, ze cierpi. ALe cierpi przez to, ze przyjal bledne zalozenia, blednej hipotezy jakoby szczesliwy zwiazek tworzylo dwoje ludzi wpatrzonych jedynie w siebie nawzajem i nie odczuwajacych potrzeby posiadania seksu czy glebszych relacji z innymi doroslymi ludzmi.

Ufff... no to jeszcze raz -- zgadzam się 100%. Nic nie mogę dodać, nic ująć.

@summerka... nie atakuję Cię z vicky, ale sama widzisz, że nie tylko ja mam takie poglądy; może coś w tym jest?

819

Odp: Moralność vs zdrada
Gary napisał/a:
vicky85 napisał/a:

Dla mnie to niezwykly, nieopisany optymizm liczyc na to, ze partner\partnerka nie bedzie miala ochoty przez kilkadziesiat lat zwiazku miec seksu z kims innym. Nie ma znaczenia, czy ten seks ma, czy nie - przeciez juz sam fakt, ze ma ochote na kogos innego, to juz przeciez zdrada co do zasady ((nie bedziesz pozadal zony blizniego swego...). Te wszystkie kobiety panikujace, ze maz swpojrzal sie na inna, ze oglada porno, ze kupil sobie gumowa lalke... To one sa egoistkami. Mysla, ze mozna miec meza jak psa, na wylacznosc, i ze tylko na nia bedzie merdal ogonem z nieustajaca intensywnoscia, bo codziennie dostaje ulubiona kosc.

smile smile Mogę dalej Cię popierać nie narażając się do zaliczenia jako "kółko wzajemnej adoracji"?

hahahaa tak samo pomyslalam zanim zaczelam pisac poprzedni post - czy nie narazam sie ponownie na zaklasyfikowanie mnie jako twojej forumowej adwokatki:)):D:D tudziez posadzenie o trolling, ze niby jestesmy ta sama osoba, tylko logujaca sie z dwoch kont.

820

Odp: Moralność vs zdrada
Gary napisał/a:

@summerka... nie atakuję Cię z vicky, ale sama widzisz, że nie tylko ja mam takie poglądy; może coś w tym jest?

Nie do mnie, ale się odniosę.
Przeciwne poglądy też ma nie jedna osoba. Może coś w tym jest?

Szukasz usprawiedliwienia dla siebie. I szukaj. Bo to znaczy, że sam czujesz, że coś jest nie tak.
Uprawiaj seks z kim chcesz. Ale powiedz o tym swojej żonie, żeby miała świadomość tego, co się dzieje w jej własnej rodzinie.
Zdradzacze, zdradzający, blablabla.
A rób co chcesz. Cała rzecz w tym, że Twoja żona jest ofiarą tego układu. To jest największe świństwo, jakie zrobiłeś w życiu. I tu już nie chodzi o to, gdzie masz seks, ile go masz i od kiedy. Nie chodzi o złamanie przysięgi, o to, że nie da się być wiernym i co tam jeszcze próbujesz znaleźć na swoje usprawiedliwienie. Tu nawet nie chodzi o wybory. Tylko o to, że zatajasz coś przed swoją żoną i nie pozwalasz jej na wybory dotyczące jej życia.

821 Ostatnio edytowany przez vicky85 (2017-10-17 20:46:23)

Odp: Moralność vs zdrada

Wysoki Sadzie, to pozwole sobie ostatni raz cos wtracic

Lady Loka napisał/a:

A rób co chcesz. Cała rzecz w tym, że Twoja żona jest ofiarą tego układu. (...) Tylko o to, że zatajasz coś przed swoją żoną i nie pozwalasz jej na wybory dotyczące jej życia.

Jego zona bylaby\jest "ofiara" w zwiazku z Garym niezaleznie od tego, czy
1. przyznalby sie do zdrad
2. zyje jak w chwili obecnej

Jest ofiara, bo niefortunnie jako osoba wymagajaca pelnej monogamii w malzenstwie, zwiazala sie z czlowiekiem, ktory nie potrafi w tej monogamii zyc. Tak jej sie trafilo, tak wybrala.
I tego nie zmienimy. Sa dwa wyjscia
1. przyznac sie do zdrad - przekreslic cale wspolne zycie, postanowic ja przed faktami co zapewne wywolaby lawine trudnych emocji i rozstanie. zawalilby jej sie caly jej swiat
2. zyc jak w chwili obecnej. Gary twierdzi, ze zona szczesliwa - my nie mozemy tego sprawdzic, wiec zalozmy, ze tak jest.

Gary wybiera opcje 2. Tez mnie sie zdaje, ze zona wolalaby nie wiedziec - a byc moze sama przymyka oko, bo nie chce wlasnie wiedziec.

822 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2017-10-17 21:06:26)

Odp: Moralność vs zdrada
Gary napisał/a:

@summerka... nie atakuję Cię z vicky, ale sama widzisz, że nie tylko ja mam takie poglądy; może coś w tym jest?

Wiem, że nie atakujesz.
Prezentacja własnych poglądów nie jest atakiem. Przynajmniej ja tak tego nie odbieram.
Cóż, możecie z Vicky i Vickiem uważać co chcecie. Chociaż wmawianie innym, że się im tylko wydaje, że cierpią i inne podobne bzdury - jak widzisz- tu nie przechodzą.
Zresztą nic mi do tego.
Szkoda tylko, że nie czujecie. Bo to sedno człowieczeństwa, tj. empatia i współczucie.
Od Vicky na kilometr jedzie stanami depresyjnymi i jak się za siebie nie weźmie to marnie skończy, ale przynajmniej nikogo swoimi czynami nie skrzywdzi, bo nie oszukuje, nie zwodzi, nie udaje,
A tobie Gary życzę żebyś kiedyś zrezygnował z wyparcia i zechciał zmiany smile

823

Odp: Moralność vs zdrada

Dziękuję.

824

Odp: Moralność vs zdrada
summerka88 napisał/a:
Gary napisał/a:

@summerka... nie atakuję Cię z vicky, ale sama widzisz, że nie tylko ja mam takie poglądy; może coś w tym jest?


Od Vicky na kilometr jedzie stanami depresyjnymi i jak się za siebie nie weźmie to marnie skończy, ale przynajmniej nikogo swoimi czynami nie skrzywdzi, bo nie oszukuje, nie zwodzi, nie udaje,

Naprawde takie masz wrazenie? Mozesz to rozwinac, tzn. ktore z moich wypowiedzi badz co spowodowalo, ze uznalas ze cierpie na "stany depresyjne"? smile

825

Odp: Moralność vs zdrada
vicky85 napisał/a:
summerka88 napisał/a:
Gary napisał/a:

@summerka... nie atakuję Cię z vicky, ale sama widzisz, że nie tylko ja mam takie poglądy; może coś w tym jest?


Od Vicky na kilometr jedzie stanami depresyjnymi i jak się za siebie nie weźmie to marnie skończy, ale przynajmniej nikogo swoimi czynami nie skrzywdzi, bo nie oszukuje, nie zwodzi, nie udaje,

Naprawde takie masz wrazenie? Mozesz to rozwinac, tzn. ktore z moich wypowiedzi badz co spowodowalo, ze uznalas ze cierpie na "stany depresyjne"? smile

Nieważne, Vicky. Nie powinnam tego pisać. Przepraszam.

826

Odp: Moralność vs zdrada

Nie wierzę, iż wątek moralnego zdradzacza wciąż ciągniecie big_smile

827

Odp: Moralność vs zdrada

Prymusie testów empatycznych

Obie scenki nie mają nic wspólnego z empatią (lub niewiele). Te testy miałeś w pracy? Pracujesz może w korporacji Umbrella?

Zmodyfikuję pierwszą tak, by empatia w jakiś sposób się pojawiła: Matka po odebraniu zabawki tłumaczy drugiemu dziecku, że nieładnie zabierać innym ich rzeczy. Nieznośny dzieciak pyta: 'Dlaczego nie?". "Głupia" matka odpowie: "bo nie!/bo ja -dorosły ci tak mówię/bo nie są Twoje" itp.
Mądra odpowie (na przykład): "Pokażę Ci", zabiera temu drugiemu jego zabawkę i wyrzuca do śmietnika i pyta: "I jak się czujesz? Jest ci fajnie? Miło?"
Dziecko płacze: Nieeeeee! Co Ty zrobiłaaaa-aś?! Nie lubie ciee!" Matka: "Teraz wiesz jak się czuł mój synek kiedy zabrałeś mu jego zabawkę. Było mu smutno tak jak Tobie teraz i nie lubił Cię za to, że mu zabrałeś jego rzecz. Chcesz żeby inne dzieci płakały przez Ciebie i nie lubiły Cię? Nie chcesz? To nie zabieraj im ich zabawek".
Ta technika w okrojonej wersji stosowana jest chyba przez wszystkich rodziców na całym świecie (nie kop kotka w brzuszek, bo go to boli- pamiętasz jak wczoraj bolał Cie brzuszek?)  Najwidoczniej jednak nie przez Twoich, lub na Tobie z jakichś przyczyn ona nie działała.

Dodam jeszcze jedną modyfikację.
"Głupia" matka, której wydaje się że jest mądra (bo dajmy na to przeczytała w internetach o "rachunkach karmatycznych" itp.) zabierze drugiemu dziecku zabawkę, wrzuci ją do śmietnika i odejdzie ze swoim dzieckiem bez słowa. Wyda jej się, że to właściwa reakcja, by uświadomić drugiemu dziecku że za "zło", które komuś wyrządza otrzyma wzamian również "zło'.
Tymczasem istnieje ewentualność, że nieznośne dziecko połączy tą przykrą dla siebie sytuację nie z faktem zabrania zabawki pierwszemu dziecku, ale ... ze swoim pytaniem "dlaczego nie?". Jakie mogą być w takim przypadku konsekwencje, nie potrzebuję Ci raczej tłumaczyć, bo do wyciągnięcia wniosków w tej kwestii empatia nie jest Ci potrzebna. No i masz tendencje do unikania komunikacji co powinno ułatwić sprawę.
BTW. uświadomiłem sobie właśnie, że jesteś trzecią znaną mi (słabo bo słabo, ale jednak) osobą mającą problemy z empatią, która jednocześnie ma tendencje do używania tego rodzaju niezrozumiałych do końca dla ogółu terminów jak właśnie "rachunek karmatyczny", jakieś "aury", bliżej niezidentyfikowane "energie" itp. itd., i tłumaczenia nimi rzeczywistości.
Ciekawe czy faktycznie istnieje jakiś związek między tymi zjawiskami? To miałoby sens...mogłoby to być dla Was swego rodzaju kompensacją faktu, że jesteście czegoś pozbawieni, pewnego aspektu komunikacji/języka, jakim jest w pewnym sensie wg mnie empatia. Wytwarzacie więc swój własny język, podobnie niezrozumiały dla innych, jak empatia dla Was.
Czy ktoś może ma jakieś uwagi względem tej "teorii"?


Moja opinia na temat scenki nr 2.
Ojciec z doświadczenia swojego; jako dziecko lub jako rodzic starszych dzieci, albo z obserwacji innych dzieci (znajomości ich natury), domyślał się że dziewczynka i tak spróbuje dotknąć garnka, że to nieuchronne- jeśli nie dziś, to jutro lub kiedy indziej.
Twój sumaryczny (z obu scenek) przekaz wydaje sprowadzać się do uczynienia wroga z empatii (pewnie dlatego, że Ci jej brak)  w procesie wychowywania dzieci (lub w ogóle- w relacjach międzyludzkich). To błąd- próbujesz połączyć ze sobą klocki, które do siebie nie pasują. Wprawdzie istnieje ponoć "zła empatia" (szkodliwa, głupia, zbędna itp.) jednak ta opisana w pierwszej mojej modyfikacji nie stoi na przeszkodzie aby przygotować dziecko do brutalności tego świata.
W istocie w tej sytuacji empatia nie była moim zdaniem w ogóle konieczna. Nie rozwijając tego wątku szerzej matka nie miała "obowiązku" wczuwać się wtedy w emocje swojego dziecka.
Jeśli więc Twoja awersja do empatii jest spowodowana przeświadczeniem, że otoczenie codziennie oczekuje od Ciebie czegoś czego nie pojmujesz i powoduje to Twój dyskomfort (graniczący być może niemal z paranoją) rzutujący negatywnie na Twoje życie, to śpieszę donieść, że tak nie jest.
Do życia wystarcza racjonalne myślenie, można go łączyć z empatią i to, owszem,- pomaga. Ale wydaje się, że nie jest ona niezbędna do życia (szczęśliwego i w zgodzie z sobą) i nikt nie linczuje za jej brak. Nie musisz jej udawać na każdym kroku, krocząc z promiennym uśmiechem jak Jezus i wysłuchując/prowokując błahe dla Ciebie zwierzenia. Otoczenie nie uzna Cię za kosmitę ani za wariata, jeśli przestaniesz to robić.

Wracając do scenki  nr 1 zauważ, że pierwsze dziecko otrzymało swoją zabawkę spowrotem. Być może nie usłyszałeś szeptu matki, która pouczyła swoje dziecko by nie dawało sobie odbierać zabawek? Czy nie chciałeś usłyszeć?
A może ciągnie się za Tobą żal, że przy wychowaniu własnych dzieci żona nie zgadzała się żebyś tak do nich szeptał?
I że na to również się zgadzałeś, drżąc w pierwszej chwili że dzieciak nie poradzi sobie wobec tego w dorosłym życiu, będzie zbyt "miękki", że nikt mu nie wyjaśnia że może spotkać się z agresją, i że o "swoje' należy, czasem bezpardonowo- walczyć?
Czy to właśnie doprowadziło do konstatacji, że niech i córka będzie sobie prostytutką, albo powiedzmy niech zwiąże sie z narkomanem? Odsunięto Cię od wychowania dzieci/dziecka to niech żona bierze za to odpowiedzialność? A Ty masz czyste ręce?
A może jednak szeptałeś po kryjomu?
No, ale tu faktycznie mogłem popłynąć z tą interpretacją. Jeśli tak wg Ciebie się stało, to w tym i podobnych przypadkach nie bierz proszę tego do siebie, tylko uznaj że potraktowałem Cię, lub raczej tą hipotetyczną postać, stworzoną przez Ciebie na potrzeby tego wątku jako obiekt do szerszych rozważań niekoniecznie związanych z Tobą. To być może niesprawiedliwe, ale takie jest życie.


Tak czy inaczej pierwsze dziecko oprócz tego, że usłyszało uwagę, że o cudze zabawki należy wpierw prosić, ale zaobserwowało również że:
- po zabraniu jego zabawki powinna ona wrócić do niego,
- walka o nią nie spowoduje gniewu rodzica (jest więc akceptowalna/ słuszna)



Do Twoich odpowiedzi (za które dziękuję) odniosę się w wolnym czasie (podobnie jak do reakcji na interpetację mojego stosunku do "winy za zdradę") No chyba Gary, że nie życzysz sobie tego?
Naprawdę chciałbym poznać granicę impertynencji z mojej strony, którą jesteś w stanie znieść, by jej nie przekraczać. Nie chciałbym też żebyś się czuł do czegoś przymuszany, ale żebyś czerpał równie dużą przyjemność z tej rozmowy jak ja.

P.S.
Miałem przez chwilę pewien dylemat...
Zauważyłem Twój głód wiedzy odnośnie stosunków panujących na tej planecie, więc uznałem że może chciałbys mnie zapytać o dokladniejsze informacje na temat tej "złej" empatii, zwłaszcza po poznaniu Twoich poglądów w tej kwestii.  Ale jako że trochę nam jakby nie po drodze to czuję, że mógłbyś mieć pewne opory przed poproszeniem mnie o dokładniejsze info na ten temat. Pewnie nie uwierzysz, ale jako że kieruje mną głównie (tzn. w tym momencie) autentyczna troska o Ciebie, uznałem więc ostatecznie, że nie pytając Cię o zdanie podam jednak to info: "Przeciw empatii. Argumenty za racjonalnym współczuciem, Paul Bloom"
Poza tym, gdybyś raczył się z nią zaznajomić, mogłoby być ciekawie, nie sądzisz? Podający się za empatycznych użytkownicy zbijani z tropu przez użytkownika w powszechnej opinii nie posiadającego empatii i nie potrafiącego jej rozpoznawać.

P.S.  2
Na wszelki wypadek zanim ktoś mi zarzuci z oburzeniem, że pozwoliłbym dziewczynce od garnka cierpieć i narażać je na utratę zdrowia...
Nie traktuję tego przykładu dosłownie, ale jako przenośnię- "gorący garnek" symbolizuje tu wszelki rodzaj zagrożenia, które może spotkać dziecko/mlodego człowieka.

828

Odp: Moralność vs zdrada

Książkę masz w PDF? Bo nie będę wydawał pieniędzy na coś niepotrzebnie... albo czy przynajmniej fragmenty są dostępne?

Nie wiem czy twoje przykłady to przerysowany żart? To co robisz w tych przykładach to brutalne gwałty na emocjonalności dzieci.

Nie wiem co znaczy "impertynencja".

829

Odp: Moralność vs zdrada
summerka88 napisał/a:
vicky85 napisał/a:
summerka88 napisał/a:

Od Vicky na kilometr jedzie stanami depresyjnymi i jak się za siebie nie weźmie to marnie skończy, ale przynajmniej nikogo swoimi czynami nie skrzywdzi, bo nie oszukuje, nie zwodzi, nie udaje,

Naprawde takie masz wrazenie? Mozesz to rozwinac, tzn. ktore z moich wypowiedzi badz co spowodowalo, ze uznalas ze cierpie na "stany depresyjne"? smile

Nieważne, Vicky. Nie powinnam tego pisać. Przepraszam.

Nie no przeciez nie ma za co - napisalas to, bo tak myslisz, tak odczulas. Bardzo mnie ciekawi, dlaczego - zreszta jako poczatkujacy zupelnie forumowicz zadalam sobie ostatnio takie wlasnie pytanie - jak moga mnie widziec inni na forum, na ile daje sie rzeczywiscie poznac? Podalam chyba zreszta zbyt wiele szczegolow ze swojego zycia, na tyle, ze gdyby byl tu ktos z moich znajomych, bez problemu zalapal by od razu, ze to ja:D
To taka sama ciekawosc jak w stosunku do innych uzytkownikow - na ile sa tacy, jakimi sie tu kreuja. Jak sie uwaznie czyta, to mozna wiele wyczytac, prawda?
Napisz, na pewno sie nie obraze, summerka88:)

ps. chyba ze bardzo nie chcesz, to nie pisz:P

830 Ostatnio edytowany przez Naprędce (2017-10-17 22:24:03)

Odp: Moralność vs zdrada

Nie mam Gary, czytałem tylko recenzję tej książki. Dlatego użyłem w odpowiednim momencie słowo "ponoć".

Być może nie byłbym dobrym ojcem w takim razie (na Twojej planecie). Hej, a byłem przekonany, że wujkiem jestem fajnym, może czeka mnie kiedyś szok, kiedy po latach okaże się, że kogoś "gwałciłem emocjonalnie"? Dałeś mi teraz do myslenia...

Impertynecja to bezczelność.

831

Odp: Moralność vs zdrada
dobrakobieta90 napisał/a:

Nie wierzę, iż wątek moralnego zdradzacza wciąż ciągniecie big_smile

przeciez to sie bedzie ciagnelo co najmniej kilka miesiecy:)

832

Odp: Moralność vs zdrada
Gary napisał/a:
Piotr74 napisał/a:

Wiesz ja jednak przedkladam jakosc nad ilosc, ale to tylko moje zdanie.
Wole zadziej, ale wiedzac, ze zaraz po mnie nie wejdzie nastepny klient i nie doswiadczy tego co ja przed chwila. smile

To tylko takie złudzenie. Niepotrzebne myśli, prowadzą na manowce. To nie ma znaczenia kto był przede mną, kto będzie za mną. Prostytutka ma kilku klientów dziennie, nauczyciel też tak ma, lekarz, trener -- oni powinni traktować każdego indywidualnie.

Co...?
Gary, przestań się już ośmieszać smile Bądź mężczyzną, pokaż wreszcie jaja i powiedz żonie, że bzykasz sobie czasem tu i tam, ale że to przecież tylko dla jej dobra i komfortu. Tylko i aż tyle. Na jej miejscu nie chciałabym być tak oszukiwana i myślę, że ona na to nie zasługuje. I przestań cały wątek przedstawiać jakąś pokrętną "logikę" dla tego, co robisz, starając się samego siebie usprawiedliwić. Po co Ci było małżeństwo? Zmiana warty z mamusi na żonę czy jak? Bo nie sądzę, że z miłości. Zresztą, chyba znasz treść przysięgi?

833 Ostatnio edytowany przez Gary (2017-10-17 22:47:50)

Odp: Moralność vs zdrada

@katerina... pisałem już że to wątek dla dorosłych; szukaj miłości, chłopaka, ciesz się życiem, a nie zajmuj zdradami

@Naprędce... obserwuję rodziców, wykształceni, stateczni, kulturalni, a dziecku co 10 min jakaś szpileczka jest wbijana, ale oni nigdy nie zrozumieją dlaczego; trzeba wejść w głowę dziecka, zastanowić się co ono może czuć i co poczuje jak zadziałamy tak lub siak; działanie najbardziej empatyczne często może być ocenione jako bezemocjonalne -- "tak, tak... wiem, że Ci się nie powiodło, dużo czasu poświęciłeś na ten konkurs, ale cóż -- na tym polega konkurs, że jedni przegrywają, a ktoś jeden wygrywa; może w następnych konkursach będziesz weteranem i odniesiesz sukces"; wujek jest fajny, babcia czy dziadek również; gorzej jeśli musisz być rodzicem i stawiać granice, albo przełożonym i zarządzać ludźmi

834 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2017-10-17 22:50:12)

Odp: Moralność vs zdrada
Naprędce napisał/a:

Nie mam Gary, czytałem tylko recenzję tej książki. Dlatego użyłem w odpowiednim momencie słowo "ponoć".

Ale ja przeczytałam tongue
Oboje możecie się zdziwić, bo autor rzeczywiście wskazuje na wiele "wad" empatii w życiu politycznym i społecznym, czyniąc ją niemalże odpowiedzialną za fundamentalizm i idealizm, który prowadzi do wojen i wojenek, podonie jak Baumeister w żródłowych przyczynach zła. Zupełnie inaczej temat ma się w kontekście bliskich związków, tutaj autor kręci się głównie wokół nadmiernej empatii, która szkodzi bliskim związkom, czyli zatracanie własnych granic, poświęcenie dla innych. Takie klimaty.

835 Ostatnio edytowany przez Gary (2017-10-17 23:23:36)

Odp: Moralność vs zdrada

Oooo... summerka to Ty faktycznie oczytana dziewczyna jesteś.

O tych kłamstwach przeczytałem pobieżnie. Na pewno prawdą jest że się waży zyski i straty. Rozdziały o wykrywaniu kłamstw, i mowie ciała pominąłem - i tak nie będę w tym ekspertem.

Znalazłem wpis który odpowiada na wiele pytań, które padały tutaj w dyskusji:

Święta Ladacznica Blog napisał/a:

Ze światem usług seksualnych jest trochę jak z restauracjami: lubimy sprawdzać kolejne miejsca, eksplorować je, poznawać nowe smaki, nowe style obsługi i nowe wnętrza. Ale ulubionych restauracji, do których z przyjemnością powracamy, mamy tylko kilka. I tylko czasem jesteśmy w nastroju, żeby tam powrócić. To oznacza, że wiele razy wszystko w danym miejscu jest super, ale często wolimy pójść sprawdzić kolejne miejsce niż powrócić w to samo.

Ten rys osobowości widzę u wielu moich klientów. Dawniej bywałam zaskoczona: mówili, że jest super, ale nigdy więcej nie dzwonią? Kłamali? Nie, niekoniecznie. Po prostu nie stawałam się ich „ulubioną dziewczyną”. Albo byłam nią przez pewien czas, ale teraz mają już kogoś nowego – bo to też się zdarza.

Chciałabym, żeby o tym się częściej mówiło. Gdybyśmy odeszli od monogamii jako „one size fits all„, przestalibyśmy mieć taki problem ze zdradą. ... Wróciłaby natomiast szczerość. Bo teraz ci otwarci na nowe doświadczenia seksualne mężczyźni muszą się kryć. Kobiety również, nawet bardziej. A przecież w cieszeniu się różnorodnością w seksie nie ma nic złego.

Wielu moich klientów – oraz kochanków wielu kobiet – ma postawę „wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej”. Eksperymentują, żeby następnie powrócić do swojego domu, do ukochanej żony i ukochanych dzieci, a także małych wnucząt (panowie w wieku mojego ojca już się ich wszak często dorobili).  I jeśli ich partnerki to rozumieją, to wszystko między nimi się super układa. Gorzej jeśli ona jest zazdrosna i w tej zazdrości toksyczna. Wtedy mężczyzna potrzebujący odmiany będzie musiał się męczyć albo kłamać.

Jeśli tego nie rozumiesz, wyobraź sobie, że musisz całe życie słuchać jednej piosenki. Masz prawo ją wybrać, ale potem musisz przysiąc jej dozgonną wierność i już nigdy nie wolno Ci włączyć sobie innej. Mimo że przecież słyszysz wokół inne dźwięki i niektóre nawet Cię kuszą… nie wolno! A jeśli przypadkiem staniesz nagle zasłuchana/y, a to nie będzie Twoja piosenka tylko jakaś inna, prawdopodobnie spotka Cię surowa kara!

Ja bym zwariowała. Zebrałam do tej pory kilkaset ulubionych piosenek.

Poznałam też wielu ulubionych mężczyzn. Czasem okazaliśmy się kompatybilni i oni też mnie lubią od czasu do czasu spotkać. Czasem niestety milczą. Iskrzenie bywa jednostronne. Albo po prostu zgubili mój numer telefonu. („Gdzieś tutaj, w tym mieście, była moja ulubiona restauracyjka. Miała niebieskie zasłony w oknach i serwowali tam najlepsze pesto na świecie. Niestety nie pamiętam adresu. Chyba się zamknęła, a może po prostu zmieniła wystrój i już jej nie poznaję”).

Zabawne, że możemy lubić wiele różnych kuchni i tysiące utworów muzycznych, ale do łóżka mamy pójść tylko z jedną osobą w życiu. I to dopiero po przyrzeczeniu jej dozgonnej wierności.

A może to nie zabawne tylko straszne? Lub właściwe? Co myślicie?

Czy to taki straszny, czarny świat?

836

Odp: Moralność vs zdrada

swietne, przejrzyste, prawdziwe. To dziwne. Czasem wydaje mi sie to oczywiste (wszystko to co napisala Swieta Ladacznica) a mimo wszystko  od czasu do czasu przychodza watpliwosci, czy tak byc powinno, zwlaszcza jak czytam tyle przeciwstawnych do mojej i twojej opinii. Gdy spotykam sie z oburzeniem. Czasem mi sie zalacza taka dluga watpliwosc:) Ale moze to tylko pozostalosci po wpojanych przez lata schematach.

837

Odp: Moralność vs zdrada
Gary napisał/a:

Oooo... summerka to Ty faktycznie oczytana dziewczyna jesteś.

O tych kłamstwach przeczytałem pobieżnie. Na pewno prawdą jest że się waży zyski i straty. Rozdziały o wykrywaniu kłamstw, i mowie ciała pominąłem - i tak nie będę w tym ekspertem.

Znalazłem wpis który odpowiada na wiele pytań, które padały tutaj w dyskusji:

Święta Ladacznica Blog napisał/a:

Ze światem usług seksualnych jest trochę jak z restauracjami: lubimy sprawdzać kolejne miejsca, eksplorować je, poznawać nowe smaki, nowe style obsługi i nowe wnętrza. Ale ulubionych restauracji, do których z przyjemnością powracamy, mamy tylko kilka. I tylko czasem jesteśmy w nastroju, żeby tam powrócić. To oznacza, że wiele razy wszystko w danym miejscu jest super, ale często wolimy pójść sprawdzić kolejne miejsce niż powrócić w to samo.

Ten rys osobowości widzę u wielu moich klientów. Dawniej bywałam zaskoczona: mówili, że jest super, ale nigdy więcej nie dzwonią? Kłamali? Nie, niekoniecznie. Po prostu nie stawałam się ich „ulubioną dziewczyną”. Albo byłam nią przez pewien czas, ale teraz mają już kogoś nowego – bo to też się zdarza.

Chciałabym, żeby o tym się częściej mówiło. Gdybyśmy odeszli od monogamii jako „one size fits all„, przestalibyśmy mieć taki problem ze zdradą. ... Wróciłaby natomiast szczerość. Bo teraz ci otwarci na nowe doświadczenia seksualne mężczyźni muszą się kryć. Kobiety również, nawet bardziej. A przecież w cieszeniu się różnorodnością w seksie nie ma nic złego.

Wielu moich klientów – oraz kochanków wielu kobiet – ma postawę „wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej”. Eksperymentują, żeby następnie powrócić do swojego domu, do ukochanej żony i ukochanych dzieci, a także małych wnucząt (panowie w wieku mojego ojca już się ich wszak często dorobili).  I jeśli ich partnerki to rozumieją, to wszystko między nimi się super układa. Gorzej jeśli ona jest zazdrosna i w tej zazdrości toksyczna. Wtedy mężczyzna potrzebujący odmiany będzie musiał się męczyć albo kłamać.

Jeśli tego nie rozumiesz, wyobraź sobie, że musisz całe życie słuchać jednej piosenki. Masz prawo ją wybrać, ale potem musisz przysiąc jej dozgonną wierność i już nigdy nie wolno Ci włączyć sobie innej. Mimo że przecież słyszysz wokół inne dźwięki i niektóre nawet Cię kuszą… nie wolno! A jeśli przypadkiem staniesz nagle zasłuchana/y, a to nie będzie Twoja piosenka tylko jakaś inna, prawdopodobnie spotka Cię surowa kara!

Ja bym zwariowała. Zebrałam do tej pory kilkaset ulubionych piosenek.

Poznałam też wielu ulubionych mężczyzn. Czasem okazaliśmy się kompatybilni i oni też mnie lubią od czasu do czasu spotkać. Czasem niestety milczą. Iskrzenie bywa jednostronne. Albo po prostu zgubili mój numer telefonu. („Gdzieś tutaj, w tym mieście, była moja ulubiona restauracyjka. Miała niebieskie zasłony w oknach i serwowali tam najlepsze pesto na świecie. Niestety nie pamiętam adresu. Chyba się zamknęła, a może po prostu zmieniła wystrój i już jej nie poznaję”).

Zabawne, że możemy lubić wiele różnych kuchni i tysiące utworów muzycznych, ale do łóżka mamy pójść tylko z jedną osobą w życiu. I to dopiero po przyrzeczeniu jej dozgonnej wierności.

A może to nie zabawne tylko straszne? Lub właściwe? Co myślicie?

Czy to taki straszny, czarny świat?

Okropny, bo sprowadza osoby do przedmiotow.

838 Ostatnio edytowany przez Piotr74 (2017-10-18 00:26:18)

Odp: Moralność vs zdrada
Gary napisał/a:

Oooo... summerka to Ty faktycznie oczytana dziewczyna jesteś.

O tych kłamstwach przeczytałem pobieżnie. Na pewno prawdą jest że się waży zyski i straty. Rozdziały o wykrywaniu kłamstw, i mowie ciała pominąłem - i tak nie będę w tym ekspertem.

Znalazłem wpis który odpowiada na wiele pytań, które padały tutaj w dyskusji:

Święta Ladacznica Blog napisał/a:

Ze światem usług seksualnych jest trochę jak z restauracjami: lubimy sprawdzać kolejne miejsca, eksplorować je, poznawać nowe smaki, nowe style obsługi i nowe wnętrza. Ale ulubionych restauracji, do których z przyjemnością powracamy, mamy tylko kilka. I tylko czasem jesteśmy w nastroju, żeby tam powrócić. To oznacza, że wiele razy wszystko w danym miejscu jest super, ale często wolimy pójść sprawdzić kolejne miejsce niż powrócić w to samo.

Ten rys osobowości widzę u wielu moich klientów. Dawniej bywałam zaskoczona: mówili, że jest super, ale nigdy więcej nie dzwonią? Kłamali? Nie, niekoniecznie. Po prostu nie stawałam się ich „ulubioną dziewczyną”. Albo byłam nią przez pewien czas, ale teraz mają już kogoś nowego – bo to też się zdarza.

Chciałabym, żeby o tym się częściej mówiło. Gdybyśmy odeszli od monogamii jako „one size fits all„, przestalibyśmy mieć taki problem ze zdradą. ... Wróciłaby natomiast szczerość. Bo teraz ci otwarci na nowe doświadczenia seksualne mężczyźni muszą się kryć. Kobiety również, nawet bardziej. A przecież w cieszeniu się różnorodnością w seksie nie ma nic złego.

Wielu moich klientów – oraz kochanków wielu kobiet – ma postawę „wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej”. Eksperymentują, żeby następnie powrócić do swojego domu, do ukochanej żony i ukochanych dzieci, a także małych wnucząt (panowie w wieku mojego ojca już się ich wszak często dorobili).  I jeśli ich partnerki to rozumieją, to wszystko między nimi się super układa. Gorzej jeśli ona jest zazdrosna i w tej zazdrości toksyczna. Wtedy mężczyzna potrzebujący odmiany będzie musiał się męczyć albo kłamać.

Jeśli tego nie rozumiesz, wyobraź sobie, że musisz całe życie słuchać jednej piosenki. Masz prawo ją wybrać, ale potem musisz przysiąc jej dozgonną wierność i już nigdy nie wolno Ci włączyć sobie innej. Mimo że przecież słyszysz wokół inne dźwięki i niektóre nawet Cię kuszą… nie wolno! A jeśli przypadkiem staniesz nagle zasłuchana/y, a to nie będzie Twoja piosenka tylko jakaś inna, prawdopodobnie spotka Cię surowa kara!

Ja bym zwariowała. Zebrałam do tej pory kilkaset ulubionych piosenek.

Poznałam też wielu ulubionych mężczyzn. Czasem okazaliśmy się kompatybilni i oni też mnie lubią od czasu do czasu spotkać. Czasem niestety milczą. Iskrzenie bywa jednostronne. Albo po prostu zgubili mój numer telefonu. („Gdzieś tutaj, w tym mieście, była moja ulubiona restauracyjka. Miała niebieskie zasłony w oknach i serwowali tam najlepsze pesto na świecie. Niestety nie pamiętam adresu. Chyba się zamknęła, a może po prostu zmieniła wystrój i już jej nie poznaję”).

Zabawne, że możemy lubić wiele różnych kuchni i tysiące utworów muzycznych, ale do łóżka mamy pójść tylko z jedną osobą w życiu. I to dopiero po przyrzeczeniu jej dozgonnej wierności.

A może to nie zabawne tylko straszne? Lub właściwe? Co myślicie?

Czy to taki straszny, czarny świat?

Gary ten swiat jest fajny, kolorowy i pelen atrakcji, ale.
Lata temu miales wybor, mogles korzystac z tego swiata, mogles sluchac roznych melodii, mogles chadzac, do roznych restauracji, ale wybrales inaczej. Wybrales jeden utwor, i jeden lokal.
Ludzie zmieniaja zdanie, maja do tego prawo, Ty z niego skorzystales, ok, Twoj wybor.
Ale znajac konsekwencje tego wyboru, powinienes pogodzic sie z jego skutkami, a tego nie robisz.
Jednoczesnie odmawiasz prawa do dokanania takiego samego wyboru swojej zonie, argumentujac to jej dobrem.
Skad wiesz jakiego wyboru by dokonala?.Rozmawiales z nia o tym? Powiedziala Ci, ze nie chce wiedziec o Twoich skokach w bok? Jesli tego nie zrobila, to najzwyczajniej w swiecie ubezwlasnowalniasz ja emocjonalnie, decydujesz za nia.
Gdzies wyzej napisales, ze empatia dla Ciebie to postawienie sie w sytuacji osoby, na ktora maja wplyw Twoje dzialania. Ale jaka masz pewnosc, ze Twoje odczucia, sa tozsame z odczuciami osoby, w miejsce ktorej starasz sie postawic? Nie jestes nia, nie siedzisz jej w glowie. Mozesz tylko przypuszczac jak sie poczuje, ale nie daje Ci to prawa do decydowania za nia.
Podales przykkad ojca, ktory pozwolil sie sparzyc dziecku, zeby poznalo co to goracy garnek. Pochwalies ten przyklad, dlaczego takiego prawa odmawiasz wlasnej zonie, dlaczego nie pozwolisz sie jej sparzyc swoim prawdziwym ja?

839 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2017-10-18 00:28:42)

Odp: Moralność vs zdrada

Juz północ i miałam się nie odzywać big_smile ale oczy otworzyły mi się szeroko jak spodki gdy to przeczytałam.. Współczuję serdecznie tym którzy z partnerem potrafią śpiewać tylko jedną piosenkę. Wtedy naprawdę to nie ma sensu. Kompletnie. Tak jakby uparcie latami być na tym samym poziomie. Gry i nie móc przejść wyżej. Św ladacznica zdaje się zakładać że tylko tak może funkcjonować związek. może i takie jej doświadczenia i perspektywa.w tym ujęciu zbiera się różne doświadczenia na tym samym poziomie a nie pogłębia cokolwiek. Płaskie to..i ograniczone raczej niż odkrywcze.

840

Odp: Moralność vs zdrada

ludzie... alez wy wszyscy sobie uprawiajcie tyle wolnej milosci ile sie da
jak ja - bzykam sie z kim chce, kogo chce i kiedy chce
w dwojkach, trojkatach i innych konfiguracjach

tylko na litość boską - nie oszukujcie innych
nie wyobrazam sobie zebym miala komus obiecać wiernosc a potem zdradzac go, bo mi sie tak zachce

zona Garego sobie nie wybrała
bo Gary zatail pewien drobny szczegół o sobie
wiec dziewczyna nie miala świadomości na co sie godzi

podsumowując: puszczajcie sie bez opamiętania - ale bez oszukiwania innych
zapewniam ze to jest mozliwe

841

Odp: Moralność vs zdrada
_v_ napisał/a:

ludzie... alez wy wszyscy sobie uprawiajcie tyle wolnej milosci ile sie da
jak ja - bzykam sie z kim chce, kogo chce i kiedy chce
w dwojkach, trojkatach i innych konfiguracjach

tylko na litość boską - nie oszukujcie innych
nie wyobrazam sobie zebym miala komus obiecać wiernosc a potem zdradzac go, bo mi sie tak zachce

zona Garego sobie nie wybrała
bo Gary zatail pewien drobny szczegół o sobie
wiec dziewczyna nie miala świadomości na co sie godzi

podsumowując: puszczajcie sie bez opamiętania - ale bez oszukiwania innych
zapewniam ze to jest mozliwe

http://stream1.gifsoup.com/view6/3656101/amen-o.gif

842

Odp: Moralność vs zdrada
_v_ napisał/a:

ludzie... alez wy wszyscy sobie uprawiajcie tyle wolnej milosci ile sie da
jak ja - bzykam sie z kim chce, kogo chce i kiedy chce
w dwojkach, trojkatach i innych konfiguracjach

tylko na litość boską - nie oszukujcie innych
nie wyobrazam sobie zebym miala komus obiecać wiernosc a potem zdradzac go, bo mi sie tak zachce

zona Garego sobie nie wybrała
bo Gary zatail pewien drobny szczegół o sobie
wiec dziewczyna nie miala świadomości na co sie godzi

podsumowując: puszczajcie sie bez opamiętania - ale bez oszukiwania innych
zapewniam ze to jest mozliwe

Zgadzam się z Tobą w 100% !!!

843

Odp: Moralność vs zdrada

My tu ciągle o wartościach rozmawiamy, a może sprawa jest zwyczajnie trywialna i chodzi tylko o kwestie bytowe. Może żona Garego jest zależna od niego finansowo i nie stać go na utrzymywanie dwóch domów po rozwodzie...

844

Odp: Moralność vs zdrada

Jeśli chodzi o test z postu 808 -- jedyną niekrzywdzącą dziecka, empatyczną, reakcją rodzica jest "5". Jest to pozornie najbardziej bezemocjonalna reakacja. Pozostałe to wyniszczanie dziecka. Niby-empatyczne mamy zazwyczaj wybierają "4", oszukiwanie dziecka w imię egoizmu matki, która po prostu chce mieć spokój.

Powtórka, ale nie chcę abyście zarzucali, że ignoruję:     mogłem nie ślubować, miałem wybór, nie dotrzymuję przysięgi, mogę się rozwieźć. Wiem o tym. Nie będę psuł innym życia ze swojego powodu, więc na razie się nie rozwodzę.   Żona nie wie wszystkiego o mnie, pewnie ma mniejszy wybór nie wiedząc, że z inną panią miałem seks. Wiem o tym.



Piotr74 napisał/a:

Gdzies wyzej napisales, ze empatia dla Ciebie to postawienie sie w sytuacji osoby, na ktora maja wplyw Twoje dzialania. Ale jaka masz pewnosc, ze Twoje odczucia, sa tozsame z odczuciami osoby, w miejsce ktorej starasz sie postawic? Nie jestes nia, nie siedzisz jej w glowie. Mozesz tylko przypuszczac jak sie poczuje, ale nie daje Ci to prawa do decydowania za nia.

Tak -- to bardzo ważny argument. Jak się postawię w miejscu tej drugiej osoby, to wciąż mierzę swoją miarą -- wiem jak ja bym się czuł (albo przynajmniej staram się to sobie wyobrazić) i mogę spróbować sobie wyobrazić jak ta osoba z jej moralnością się będzie w tej sytuacji czuła. Nie przeskoczę tej bariery. Wszyscy tak działamy i robimy błędy. Wielu ludzi nawet nie zastanawia się co czuje druga osoba. Jeśli ja myślę, że coś jest tak-a-tak, to nie znaczy, że inni tez tak myślą... zresztą jak widać w tym wątku.


@Ela... Ci co potrafią śpiewać tylko jedną piosenkę... No to zamień to na jednego artystę.

845 Ostatnio edytowany przez Lady Loka (2017-10-18 08:36:16)

Odp: Moralność vs zdrada

Są ludzie mono i są ludzie poligamiczni. I to jest normalne. Mono powinien wybrać do życia osobę mono i tak samo z poli. I co za problem.
Ja mam zamiar mieć przez całe życie jednego artystę i mój artysta będzie miał tylko mnie.

Każdy model jest jednym z wielu i jak Ciebie Gary czytam to aż mi się przykro robi bo czuję, jakbyś ten model, który ja preferuję sprowadzał do roli nic nie wartego. Beznadziejnego. A ludzie tak żyją i to jest możliwe. I nie masz co tego demonizować. To że coś nie sprawdziło się u Ciebie, nie oznacza, że nie sprawdza się u innych ludzi.

Posty [ 781 do 845 z 902 ]

Strony Poprzednia 1 11 12 13 14 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Moralność vs zdrada

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024