Moralność vs zdrada - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Moralność vs zdrada

Strony Poprzednia 1 9 10 11 12 13 14 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 651 do 715 z 902 ]

651 Ostatnio edytowany przez LolekBolek (2017-09-25 23:54:05)

Odp: Moralność vs zdrada
Beyondblackie napisał/a:

Gary, Ty chyba nie wiesz co sklania kobiety do prostytucji. Bardzo rzadko jest to nieokielznany zapal do seksu. W wiekszosci wypadkow jest to bieda, uzaleznienie od narkotykow/ alkoholu badz zaburzenia natury psychicznej. Uprawiajac seks z tymi kobietami, przyczyniasz sie do poglebiania ich problemow.

Prawda, ja kiedyś słyszałem o żygolaku, który klękał i jadł "gófno" big_smile Bo kobitę zobaczył, która jeszcze płaci big_smile

Zobacz podobne tematy :

652

Odp: Moralność vs zdrada
Gary napisał/a:

Prostytutka ma radość dwa razy: jak klient płaci i jak wychodzi. Tak rzecze przysłowie ludowe. Ale w realu jest trochę inaczej, bo dwie osoby mogą się lubieć. Podobnie jak w biurze... Można powiedzieć że tych ludzi łączy tylko praca... Ale niektórzy się po prostu lubią, może skrycie pożądają. Jeśli ja lubię jakąś panią, a ona lubi mnie i jeszcze mamy seks, to czy nie jest to realizacją fantazji? Wielu z Was nie rozumie jak to może działać, bo w życiu realnym, poprawnym nie mamy seksu z osobami z którymi się wzajemnie lubimy, podobamy się sobie, pożądamy.

Gary, poczucia humoru to Ci nie można odmówić big_smile A lud mądry jest i zna rzeczywistość wink
Prostytutka może lubić stałego klienta, i to o tyle dobre jest, że przynajmniej praca z nim nie sprawia jej przykrości. Ale to, że skrycie pożąda to już naciąganie rzeczywistości. Prostytutki rzadko pożądają klientów. To są tak marginane przypadki, że w ogóle szkoda czasu na klepanie w klawiaturę o nich. Generalnie to dla nich praca i muszą być miłe, udawać przyjemność a często orgazmy, aby klient do nich chciał wrócić.
Sam gdzieś przecież pisałeś, że jakaś zwierzała Ci się, że w większości przychodzą do niej mało atrakcyjni klienci. Ale, jak to się mówi, klient nasz pan. On nie przychodzi, aby jej się podobać, tylko, żeby go obslużyła jak sobie życzy.

653 Ostatnio edytowany przez LolekBolek (2017-09-26 00:09:45)

Odp: Moralność vs zdrada
adiaphora napisał/a:
Gary napisał/a:

Prostytutka ma radość dwa razy: jak klient płaci i jak wychodzi. Tak rzecze przysłowie ludowe. Ale w realu jest trochę inaczej, bo dwie osoby mogą się lubieć. Podobnie jak w biurze... Można powiedzieć że tych ludzi łączy tylko praca... Ale niektórzy się po prostu lubią, może skrycie pożądają. Jeśli ja lubię jakąś panią, a ona lubi mnie i jeszcze mamy seks, to czy nie jest to realizacją fantazji? Wielu z Was nie rozumie jak to może działać, bo w życiu realnym, poprawnym nie mamy seksu z osobami z którymi się wzajemnie lubimy, podobamy się sobie, pożądamy.

Gary, poczucia humoru to Ci nie można odmówić big_smile A lud mądry jest i zna rzeczywistość wink
Prostytutka może lubić stałego klienta, i to o tyle dobre jest, że przynajmniej praca z nim nie sprawia jej przykrości. Ale to, że skrycie pożąda to już naciąganie rzeczywistości. Prostytutki rzadko pożądają klientów. To są tak marginane przypadki, że w ogóle szkoda czasu na klepanie w klawiaturę o nich. Generalnie to dla nich praca i muszą być miłe, udawać przyjemność a często orgazmy, aby klient do nich chciał wrócić.
Sam gdzieś przecież pisałeś, że jakaś zwierzała Ci się, że w większości przychodzą do niej mało atrakcyjni klienci. Ale, jak to się mówi, klient nasz pan. On nie przychodzi, aby jej się podobać, tylko, żeby go obslużyła jak sobie życzy.

Do tanga trzeba dwojga. Ponawiam pytanie. Czy relacja z jego żoną jest w ogóle normalna? Czy ta żona go aż tak zaniedbuje, głodzi? Raczej ona jego przestała pociągać i udaje miłość? Tak, to bardzo prawdopodobne.

Skoro jest nieszczęśliwy, z tą swoją żoną, to po co z nią jest? Dla wizerunku?

654

Odp: Moralność vs zdrada
LolekBolek napisał/a:
adiaphora napisał/a:
Gary napisał/a:

Prostytutka ma radość dwa razy: jak klient płaci i jak wychodzi. Tak rzecze przysłowie ludowe. Ale w realu jest trochę inaczej, bo dwie osoby mogą się lubieć. Podobnie jak w biurze... Można powiedzieć że tych ludzi łączy tylko praca... Ale niektórzy się po prostu lubią, może skrycie pożądają. Jeśli ja lubię jakąś panią, a ona lubi mnie i jeszcze mamy seks, to czy nie jest to realizacją fantazji? Wielu z Was nie rozumie jak to może działać, bo w życiu realnym, poprawnym nie mamy seksu z osobami z którymi się wzajemnie lubimy, podobamy się sobie, pożądamy.

Gary, poczucia humoru to Ci nie można odmówić big_smile A lud mądry jest i zna rzeczywistość wink
Prostytutka może lubić stałego klienta, i to o tyle dobre jest, że przynajmniej praca z nim nie sprawia jej przykrości. Ale to, że skrycie pożąda to już naciąganie rzeczywistości. Prostytutki rzadko pożądają klientów. To są tak marginane przypadki, że w ogóle szkoda czasu na klepanie w klawiaturę o nich. Generalnie to dla nich praca i muszą być miłe, udawać przyjemność a często orgazmy, aby klient do nich chciał wrócić.
Sam gdzieś przecież pisałeś, że jakaś zwierzała Ci się, że w większości przychodzą do niej mało atrakcyjni klienci. Ale, jak to się mówi, klient nasz pan. On nie przychodzi, aby jej się podobać, tylko, żeby go obslużyła jak sobie życzy.

Do tanga trzeba dwojga. Ponawiam pytanie. Czy relacja z jego żoną jest w ogóle normalna? Czy ta żona go aż tak zaniedbuje, głodzi? Raczej ona jego przestała pociągać i udaje miłość? Tak, to bardzo prawdopodobne.

do jakiego tanga? wink Tango to ma w głowie Gary.
Nie interesuje mnie czy jego relacja z żoną jest normalna. Zresztą Gary już kilkakrotnie chyba wyjasniał powody dla ktorych zdradza i żona nie ma z tym nic wspolnego, w sensie, że nie jest powodem. Po prostu Gary lubi różnorodność i choćby żona była demonem seksu to i tak będzie ją zdradzał, bo tyle jest kobiet na świecie, że grzech nie zaliczyć wink
Mnie raczej zastanawia, dlaczego on tak idealizuje  tę prostytucję i siebie, jako klienta.  Dla prostytutki jest tylko klientem, jednym z wielu. Dla niej nie ma w tym żadnej magii, o ktorej tak często wspomina, dla niej to żadne duchowe przeżycie tylko zwykłe bzykanko, ktore trzeba odbębnić. A jemu się wydaje, że to jak komunia dusz, że coś ich łączy. No i że one płoną z pożądania wink

655

Odp: Moralność vs zdrada

Jest z nia bo mu wygodnie. Rozstanie sie rownaloby sie stracie wizerunku, jak i funduszy, bo rozwod i alimenty kosztuja. Poza tym Gary pewnie ma obiad przygotowany, gacie oprane i dom uporzadkowany. Prozaiczne, ale prawdziwe, ze wiekszosc "intelektualnych" zdradzaczy dba glownie o podstawy wygodnej egzystencji big_smile

656 Ostatnio edytowany przez LolekBolek (2017-09-26 00:26:15)

Odp: Moralność vs zdrada
adiaphora napisał/a:
LolekBolek napisał/a:
adiaphora napisał/a:

Gary, poczucia humoru to Ci nie można odmówić big_smile A lud mądry jest i zna rzeczywistość wink
Prostytutka może lubić stałego klienta, i to o tyle dobre jest, że przynajmniej praca z nim nie sprawia jej przykrości. Ale to, że skrycie pożąda to już naciąganie rzeczywistości. Prostytutki rzadko pożądają klientów. To są tak marginane przypadki, że w ogóle szkoda czasu na klepanie w klawiaturę o nich. Generalnie to dla nich praca i muszą być miłe, udawać przyjemność a często orgazmy, aby klient do nich chciał wrócić.
Sam gdzieś przecież pisałeś, że jakaś zwierzała Ci się, że w większości przychodzą do niej mało atrakcyjni klienci. Ale, jak to się mówi, klient nasz pan. On nie przychodzi, aby jej się podobać, tylko, żeby go obslużyła jak sobie życzy.

Do tanga trzeba dwojga. Ponawiam pytanie. Czy relacja z jego żoną jest w ogóle normalna? Czy ta żona go aż tak zaniedbuje, głodzi? Raczej ona jego przestała pociągać i udaje miłość? Tak, to bardzo prawdopodobne.

do jakiego tanga? wink Tango to ma w głowie Gary.
Nie interesuje mnie czy jego relacja z żoną jest normalna. Zresztą Gary już kilkakrotnie chyba wyjasniał powody dla ktorych zdradza i żona nie ma z tym nic wspolnego, w sensie, że nie jest powodem. Po prostu Gary lubi różnorodność i choćby żona była demonem seksu to i tak będzie ją zdradzał, bo tyle jest kobiet na świecie, że grzech nie zaliczyć wink
Mnie raczej zastanawia, dlaczego on tak idealizuje  tę prostytucję i siebie, jako klienta.  Dla prostytutki jest tylko klientem, jednym z wielu. Dla niej nie ma w tym żadnej magii, o ktorej tak często wspomina, dla niej to żadne duchowe przeżycie tylko zwykłe bzykanko, ktore trzeba odbębnić. A jemu się wydaje, że to jak komunia dusz, że coś ich łączy. No i że one płoną z pożądania wink

Mi nie chodzi nawet o powody zdrady, ale powody, dlaczego w takiej sytucacji z nią wciąż jest i ją oszukuje? Skoro lubi taką różnorodność, to dlaczego ukrywa to przed żoną. Dlaczego brał ślub, dlaczego nie weźmie rozwodu itp. itd.

Beyondblackie napisał/a:

Jest z nia bo mu wygodnie. Rozstanie sie rownaloby sie stracie wizerunku, jak i funduszy, bo rozwod i alimenty kosztuja. Poza tym Gary pewnie ma obiad przygotowany, gacie oprane i dom uporzadkowany. Prozaiczne, ale prawdziwe, ze wiekszosc "intelektualnych" zdradzaczy dba glownie o podstawy wygodnej egzystencji big_smile

Podwójne korzyści, troszkę jak żygolak, tylko inne korzyści. To człowiek bardzo skrzywdony w życiu. Więc życze mu szczęścia...

657 Ostatnio edytowany przez adiafora (2017-09-26 00:28:14)

Odp: Moralność vs zdrada

może mu wygodnie a może ją kocha, zdrada nie musi wykluczać miłości. I tu się z Garym zgadzam. Ale jego żoną nie chciałabym być wink
Dlaczego Gary nie mowi zonie prawdy też już wyjasniał. Bo żona nie podziela takiego stylu życia i zapewne kazałaby Garemu wybierać albo ona albo prostytutki, albo spakowałaby mu walizkę... A Gary chce mieć żonę i rodzinę. I prostytutki wink
W sumie to fajna opcja. Gary nie jest jakimś wyjątkiem w naturze. Takich osób jest zapewne całe mnóstwo, ktore prowadzą podwojne życie. Jedni mają to szczęście, że prawda nigdy nie wychodzi na jaw, inni tego szczęścia nie mają...

658

Odp: Moralność vs zdrada

Nie mozna kochac kogos i nie mowic mu prawdy. To sie wyklucza.

659 Ostatnio edytowany przez LolekBolek (2017-09-26 00:37:59)

Odp: Moralność vs zdrada
adiaphora napisał/a:

może mu wygodnie a może ją kocha, zdrada nie musi wykluczać miłości. I tu się z Garym zgadzam. Ale jego żoną nie chciałabym być wink
Dlaczego Gary nie mowi zonie prawdy też już wyjasniał. Bo żona nie podziela takiego stylu życia i zapewne kazałaby Garemu wybierać albo ona albo prostytutki, albo spakowałaby mu walizkę... A Gary chce mieć żonę i rodzinę. I prostytutki wink

Niestety, jedno wyklucza drugie. I wykracza poza wszelkie standardy. Przykre jest to, że nawet nie jedna prostytutka nie chciałyby zostać tak potraktowana. Więc... hmm...

Przeważnie to biedne dziewczyny bez żadnych perspektyw, nie zawsze, tak, ale przeważnie. Bo bogate, bez powodzenia, często wolą żigolaków.

660 Ostatnio edytowany przez adiafora (2017-09-26 00:41:59)

Odp: Moralność vs zdrada

to jest wasze zdanie i macie do niego prawo. Ja uważam inaczej, ale przekonywać nikogo nie mam zamiaru. Miłość ma różne oblicza. A czy Gary żonę kocha, tego nie wiem, nie siedzę w jego glowie i sercu. Ale dlaczego miałby kłamać? Napisał tu o sobie już tyle rzeczy, że nie ma powodów upiększac rzeczywistości w tej kwestii. Przyjmuję więc, że pisze prawdę.
A teraz idę spać, nie będę z powodu Garego nocki zarywać big_smile I to jeszcze za darmo! lol

661 Ostatnio edytowany przez LolekBolek (2017-09-26 00:39:58)

Odp: Moralność vs zdrada
adiaphora napisał/a:

to jest wasze zdanie i macie do niego prawo. Ja uważam inaczej, ale przekonywać nikogo nie mam zamiaru. Miłość ma różne oblicza. A czy Gary żonę kocha, tego nie wiem, nie siedzę w jego glowie i sercu. Ale dlaczego miałby kłamać? Napisał tu o sobie już tyle rzeczy, że nie ma powodów upiększac rzeczywistości w tej kwestii. Przyjmuję więc, że pisze prawdę.

Pisze do kogo? Do ekranu, internetu? Bo jest anonimowy? Do żony listu już nie napisze, nie o takiej treści.

662

Odp: Moralność vs zdrada
LolekBolek napisał/a:
adiaphora napisał/a:

to jest wasze zdanie i macie do niego prawo. Ja uważam inaczej, ale przekonywać nikogo nie mam zamiaru. Miłość ma różne oblicza. A czy Gary żonę kocha, tego nie wiem, nie siedzę w jego glowie i sercu. Ale dlaczego miałby kłamać? Napisał tu o sobie już tyle rzeczy, że nie ma powodów upiększac rzeczywistości w tej kwestii. Przyjmuję więc, że pisze prawdę.

Pisze do kogo? Do ekranu, internetu? Bo jest anonimowy? Do żony listu już nie napisze, nie o takiej treści.

Tez mnie to zastanawia.

Jezeli nie pisze by sie odciazyc z poczucia winy, to pisze dla poklasku? Nie wiem.

Jakakolwiek jest jego motywacja, jego osoba jest dla mnie moralnie zgnila i nieatrakcyjna.

663

Odp: Moralność vs zdrada
Ela210 napisał/a:

Dobra Kobieto, dzięki za okazaną troskę. Nie mam potrzeby obrony Garego bo poradzi sobie sam doskonale. Nie lubię po prostu gdy ktos gwałci logikę i naciąga wnioskowanie na fałszywe przesłanki. Nawet jak wniosek jest ten sam.
U mnie trybi smile jak trzeba, no chyba ze Gary okazałby się moim mężem i musiałabym go zabić... big_smile

No chyba nie trybi, skoro spędzasz tu całe dnie, zamiast z mężem big_smile. Podobnie jak Gary, stąd ta obrona. Może podobnie do niego Twoje życie wewnętrzne może zaostać odkryte tylko przed anonimowymi ludźmi, bo podobnie jak Gary nie zostałabys zaakceptowana w świecie rzeczywistym.

Twoja ignorancja i brak podstawowej wiedzy na temat uzależnień i procesów wychodzeńia z nich jest druzgocąca. Tu nie ma żadnej logiki. Uzależńionego trzeba urealniać, a Ty mu podlewasz kolejny kieliszek. Ot, internetowa sfrustrowana podstarzała kobieta, która znalałam sobie za chwilowy cel obronę uzależnionego od seksu starzejącego się lowelasa. Niezły duet z Was big_smile

664

Odp: Moralność vs zdrada

Wątek miał umrzeć, ale został odkopany przez osobę, która mi zarzucała, że dużo piszę, a nie mam życia rodzinnego. Jak poszedłem wcześniej spać, to widzę, że ludzie piszą i piszą... w szczególności dobrakobieta. Ela10 została oskarżona o wspieranie mnie i zakłada, że nie jestem jej mężem. Adiaphora nie ma ochoty pisać tutaj za darmo. Czy Ela, mąż Eli, Gary i żona Garego to ta sama osoba? Vicky zniknęła, pojawiła się Ela, no i czarny charakter o ironio nazwany dobrakobieta? Hmmm... no to mamy tutaj netkafejkę? Sekskafejkę? Telenowelę? Może czas na to:

Wiecie więc, że ja was bawiłem śpiewem swym:
Tylko dla zwykłej draki - w ogóle prawdy nie ma w tym...
To zwykły kawał jest...
Darujcie - to już ballady kres...
  ?????

A może raczej na to:

Another hero (= dobra kobieta), another mindless crime (= zabójstwo na Eli)
Behind the curtain in the pantomime (=żigolak nowa mglista postać)
Hold the line!
Does anybody want to take it anymore  (= ktoś znowu odkopie jak zakończymy?)
Inside my heart is breaking  (= byłem już tym zmęczony...)
My make-up may be flaking     (= bo zacząłem mówić o sobie...)
But my smile still stays on.    (= ale prawdę wciąż znam tylko ja)
Show must go on!
Show must go on! Yeah!  (!!! No właśnie... show must go on... must...)

I powiedzcie mi teraz czy to nie cudownie być w takim miejscu, gdzie nikt nikomu niczego nie narzuca, a każdy wierzy w co chce? Jedni szczęścia szukają w wierności, inni z powodu braku szczęścia sprzedają swoje ciało, inni szukają szczęścia w takim seksie... ale może szukają seksu, bo są nieszczęśliwi, a one są szczęśliwe i wybrały taką pracę, a żony wolne od nacisków męża, adorowane przez obcych mężów...

Koniec tej przerwy technicznej... Światła zgasły, kurtyna na swoim miejscu, artyści gotowi. Tadaaaaam!

======================================

...Nie, żigolak zadowala kobietę, która się w nim "kocha", a on czerpie z tego przyjemność

Nie mój świat. Jak im dobrze, to niech sobie tak robią.


Beyondblackie napisał/a:

Gary, Ty chyba nie wiesz co sklania kobiety do prostytucji. Bardzo rzadko jest to nieokielznany zapal do seksu. W wiekszosci wypadkow jest to bieda, uzaleznienie od narkotykow/ alkoholu badz zaburzenia natury psychicznej. Uprawiajac seks z tymi kobietami, przyczyniasz sie do poglebiania ich problemow.

Było to już milion razy omawiane. To patologia, margines. W realu kobiety decydują się na prostytucję, bo chcą pieniędzy. Kiedyś dziewczyna musiała przerwać spotkanie, bo dzwonił jej tata (!!!), inna mówiła, że przed chwilą był tu taj jej mąż, bo pomagał ustawiać nowe meble, kolejna opowiadała o synu, który jest w gimnazjum, trzecia pokazywała zdjęcie rodzinne bo była dumna z synów. Nie były biedne, nie były narokmankami, alkoholiczkami, nawet były bardziej psychicznie ulożone, niż wiele kobiet, z którymi mamy do czynienia w realu. Jedna ma konto na erodate i umawia się z panami na seks czasem. Inna ma partnera z którym chodzi na swingi ale zabrania mu seksu, bo jest zazdrosna. Gdyby tak analizować, to byśmy sobie opowiadali historie o różnych normalnych ludziach. Naprawdę nie ma wzorca kto jest prostytutką a kto klientem. I wszyscy, zwłaszcza prostytutki, o tym same mówią i mówią...



adiaphora napisał/a:

Prostytutka może lubić stałego klienta, i to o tyle dobre jest, że przynajmniej praca z nim nie sprawia jej przykrości. Ale to, że skrycie pożąda to już naciąganie rzeczywistości. Prostytutki rzadko pożądają klientów. To są tak marginane przypadki, że w ogóle szkoda czasu na klepanie w klawiaturę o nich. Generalnie to dla nich praca i muszą być miłe, udawać przyjemność a często orgazmy, aby klient do nich chciał wrócić.

Zaprawdę, zaprawdę powiadam Ci koleżanko, że prostytutki mnie NIE pożądają. To ja ich pożądam. Wyjaśniam, że pożądanie to jest pociąg seksualny do KONKRETNEJ osoby, nawet jak się ją poznało, zobaczyło zaledwie minutę wcześniej. Dlaczego mnie nie pożądają? Bo pożądanie musi być podbudowane ochotą na seks, a ich ochota jest w miarę rozładowana. Chociaż koleżanka-prostytutka (czyli nie taka obca, ale jednak jestem klientem) powiedziała mi, że zdarza jej się w domu masturbować, bo nieraz czuje się (cytat) "niedodupczona", a przy klientach wstydzi się sama dotykać i mieć orgazm.

Drugim mitem jest udawanie orgazmów. Aktorzenie wymaga wysiłku, więc o dziwo one w ogóle orgazmów nie udają, po prostu raczej ich nie mają. Czasem się zdarza. Albo czasem ona przerywa i mówi, że nie kończymy, bo potem jej się źle pracuje. Raczej one są naturalne i nie przejmują się zbytnio aktorzeniem. Oczywiście w tej relacji klient-prostytutka są pewne wady -- np. ona czasem ulega, bo wzięła pieniądze, albo się nie stara bo zmęczona, albo w ogóle nie czai o co w seksie chodzi. Są też artystki, naturalne, których sam dotyk jest cudowny. Każda jest inna. Tak jak w rozmowie każdy człowiek jest inny, to również w seksie każdy jest inny.



Sam gdzieś przecież pisałeś, że jakaś zwierzała Ci się, że w większości przychodzą do niej mało atrakcyjni klienci. Ale, jak to się mówi, klient nasz pan. On nie przychodzi, aby jej się podobać, tylko, żeby go obslużyła jak sobie życzy.

No i tym tokiem rozumowania klienci sami sobie strzelają w stopę, a potem narzekają, że są źle traktowani. Przyjdzie taki "pan", traktuje ją "z góry" i myśli, że będzie fajnie. Dziewczyna mówiła, że przychodzi cwaniak, złapał ją za włosy i chce całować, więc go wyrzuciła za drzwi.



Mnie raczej zastanawia, dlaczego on tak idealizuje  tę prostytucję i siebie, jako klienta.  Dla prostytutki jest tylko klientem, jednym z wielu. Dla niej nie ma w tym żadnej magii, o ktorej tak często wspomina, dla niej to żadne duchowe przeżycie tylko zwykłe bzykanko, ktore trzeba odbębnić. A jemu się wydaje, że to jak komunia dusz, że coś ich łączy. No i że one płoną z pożądania wink

Przesadziłaś. Czy masz powiedzmy fryzjerkę albo kosmetyczkę, do której lubisz chodzić i ją lubisz i rozmawiacie na różne tematy? To nie jest "komunia dusz", to nie jest "przyjaźń", ty jesteś klientką, a ona usługodawcą. Ale czy można na tej podstawie stwierdzić, że ona z Tobą rozmawia, aby odbębnić stryżenie? A jeśli lubi swoją pracę?


może mu wygodnie a może ją kocha, zdrada nie musi wykluczać miłości. I tu się z Garym zgadzam. Ale jego żoną nie chciałabym być wink

Dobry wniosek. Podoba mi się to podsumowanie. Przyjaciółka mi powtarzała, że jestem "super mężczyną, który ma jedną wadę, która go totalnie dyskwalifikuje".


Dlaczego Gary nie mowi zonie prawdy też już wyjasniał. Bo żona nie podziela takiego stylu życia i zapewne kazałaby Garemu wybierać albo ona albo prostytutki, albo spakowałaby mu walizkę... A Gary chce mieć żonę i rodzinę. I prostytutki wink

Dobrze napisane. Oczywiście nie jestem jedynym takim gościem.


W sumie to fajna opcja. Gary nie jest jakimś wyjątkiem w naturze. Takich osób jest zapewne całe mnóstwo, ktore prowadzą podwojne życie. Jedni mają to szczęście, że prawda nigdy nie wychodzi na jaw, inni tego szczęścia nie mają...

Nooo... Brawo! Idealna pointa. Z tym zastrzeżeniem, że nie można tutaj mówić o "podwójnym życiu".


A teraz idę spać, nie będę z powodu Garego nocki zarywać big_smile I to jeszcze za darmo! lol

Hihii... ale się porobiło na tym świecie...

665 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2017-09-26 09:34:35)

Odp: Moralność vs zdrada

Wiesz Gary czego nie łapiesz? Czegoś, co dla większości ludzi jest dość oczywiste?
Że w seksie najlepsza jest interakcja. Że prawdziwą frajdę daje wzajemne reagowanie na siebie, dostrajanie się, współgranie, rozsmakowywanie się w sobie.
Jesteś trochę nawet uroczy w swojej pokraczności, nieporadności i nieznajomości kobiecej seksualności. Myślę jednak, że nie wiedziałbyś co robić w łóżku z taką kobietą jak ja, bo przeważnie mężczyzn deprymuje już to, że mam buzię i kształty anioła i nie spodziewają się diabelskiego charakterku i ognistego temperamentu big_smile Z tym, że ja się nie urodziłam famme fatale, ale można powiedzieć, że zostałam stworzona przez mojego męża. Chociaż on nie był moim pierwszym partnerem seksualnym, to stał się pierwszym (i mam nadzieję ostatnim) mężczyzną, który "szukał" takich moich nieodkrytych stron i fantazji, o istnieniu których nawet ja sama nie miałam pojęcia.
Trochę mi smutno, gdy czytam, że spełnieniem dla ciebie jest akt kopulacji a za szczyt swojego łóżkowego kunsztu chyba uważasz zrobienie minetki. Nikt się nie rodzi idealnym kochankiem. Trzeba umieć rozmawiać z partnerem o seksie, nauczyć się komunikować i realizować swoje pragnienia, oraz dać to samo partnerowi. Tego nie dasz i nie dostaniesz ani od prostytutek, ani od niedopieszczonych przez męża - mężatek, mających podobne do ciebie deficyty.

666 Ostatnio edytowany przez Gary (2017-09-26 10:06:59)

Odp: Moralność vs zdrada

A czy zechciałabyś wznieść wzrok nieco wyżej i spojrzeć następująco...

summerka88 napisał/a:

Wiesz Gary czego nie łapiesz? Czegoś, co dla większości ludzi jest dość oczywiste?
Że w seksie najlepsza jest interakcja. Że prawdziwą frajdę daje wzajemne reagowanie na siebie, dostrajanie się, współgranie, rozsmakowywanie się w sobie.

Może sobie zdaję z tego sprawę, a może nie zdaję. Może miałem najlepszy na świecie seks, a może nie miałem. Ja mam swój świat i nie wiem jakie "seksy" mieli inni.

Teraz ważny punkt dla Ciebie -- Ty też masz swój świat, więc nie wiesz jaki jest mój. W twoim świecie interakcja wynika z poznania kogoś przez długi czas. Znam to. Ale jest jeszcze interakcja wynikająca z tego kim się jest, jaką osobą. Czy to znasz? Może tak, a może nie... nie wiem, nie wnikam, nie oczekuję odpowiedzi.



Jesteś trochę nawet uroczy w swojej pokraczności, nieporadności i nieznajomości kobiecej seksualności. Myślę jednak, że nie wiedziałbyś co robić w łóżku z taką kobietą jak ja, bo przeważnie mężczyzn deprymuje już to, że mam buzię i kształty anioła i nie spodziewają się diabelskiego charakterku i ognistego temperamentu big_smile

Dobrze, twój świat, twoje oceny. Czy czujesz gigantyczne zagrożenie takiego myślenia? Twierdzenia że jest dobrze?

Wyobraź sobie wyspę na której żyją ludzie z wadą genetyczną która powoduje, że są ślepi. Wszyscy tacy są. Oni mają teorię na temat swojego świata. Ale obok nich, w oddali jest inny świat, który ma kolory, a których to kolorów oni nie znają. Takie zamknięcie jak prezentujesz jest niebezpieczne. Będziesz szczęśliwa do czasu, gdy ktoś nie przyjdzie i nie powie, ze masz wadę, bo nie widzisz kolorów.



... zostałam stworzona przez mojego męża. ... mężczyzną, który "szukał" takich moich nieodkrytych stron i fantazji, o istnieniu których nawet ja sama nie miałam pojęcia. .........

Okej... to piękne. Jednak za rogiem waszego świata czai się coś bardzo dla Was groźnego. Może to nawet czujesz... To zdrada, dziki seks, pożądanie obcych, i są to niesłychanie silne mechanizmy. Na nic umniejszanie ich, nazywanie zwierzęcymi -- one są perfekcyjne, bo inaczej gatunek by nie przetrwał. To jest jak taka  machina z kręcącymi się wielkimi zębatymi metalowymi masywnymi kołami, w które wrzuciłaś gwoździa, i ta maszyna trzeszczy w bezruchu, oby gwóźdź był odpowiednio silny.



Trochę mi smutno, gdy czytam, że spełnieniem dla ciebie jest akt kopulacji a za szczyt swojego łóżkowego kunsztu chyba uważasz zrobienie minetki. Nikt się nie rodzi idealnym kochankiem. Trzeba umieć rozmawiać z partnerem o seksie, nauczyć się komunikować i realizować swoje pragnienia, oraz dać to samo partnerowi. Tego nie dasz i nie dostaniesz ani od prostytutek, ani od niedopieszczonych przez męża - mężatek, mających podobne do ciebie deficyty.

Twój z mężem seks jest piękny. To Wasz świat. Oby twój mąż był w tym świecie zamknięty i szczęśliwy... Oby nie pomyślał nigdy o czymś innym.

Kontynuując przenośnię z wyspą ślepców... Oby do tych szczęśliwych ludzi nigdy nie zawitał naukowiec, który im powie, że czegoś im brakuje.

Może to ja jestem na wyspie ślepców. Może... A może to Ty? Może? Na pewno nie?
Może nigdy nie miałem dobrego seksu i nie mam pojęcia o czym mówią inni. Może... ale skoro jestem zadowolony z powodu kiepskiego seksu, to po co mi lepszy seks?
W ogóle po co się nade mną użalasz, że nie znam lepszego seksu? Czy sens jest się użalać nad ślepymi ludźmi na wyspie skoro oni są szczęśliwi? Czy będą szczęśliwsi jak naukowiec powie im, że są ślepi?
No i klucz -- czy Ty i twój mąż jesteście razem na wyspie ślepców, czy może razem tam gdzie widzimy kolory, a może jedno z Was jest ślepcem, a drugie widzi, ale nie chce tego pierwszego ranić? Obyś była osobą, która widzi barwy i mi mówiła, że jestem ograniczony, a nie na odwrót, że Ty czegoś nie widzisz i udowadniasz, że twoja wyspa jest cudowna.

667

Odp: Moralność vs zdrada

Gary, to, ze kobieta jest uzalezniona od alkoholu/ dragow czy tez ma problemy z psychika, nie znaczy, ze jest marginesem spolecznym sprzedajacym wdzieki na autostradzie. Moze byc elegancka, miec partnera i dzieci, ale zupelnie wewnetrzenie popaprana. Czego Ty nie jestes w stanie zauwazyc, bo przychodzisz na minetke i ostre ruchanko. Wiekszosc  kobiet, ktorym placisz, brzydzi sie Toba. Cos na ten temat wiem, bo mialam kolezanke, ktora byla call girl.

Summerka, nie ma co pisac, bo tak jak gadanie do slepego o kolorach.

668 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2017-09-26 10:16:50)

Odp: Moralność vs zdrada

Gary, ja wiem o czym mówię, bo mam porównanie smile Miałam i taki powierzchowny "ślepy" seks, o którym piszesz i wyobraź sobie, że nawet miałam wówczas orgazmiczną przyjemność. A teraz wyobraź sobie, że bywa i tak, że orgazmu nie mam, ale i tak jest o niebo lepiej niż dawniej z orgazmem.
Myślę jednak, że tobie to jednak trudno pojąć. Masz takie płaskie wyobrażenie o kobiecej seksualności. Cóż, uczymy się całe życie, więc mam nadzieję, że kiedyś "zaczniesz widzieć" i wyspa ślepców pozostanie tylko wspomnieniem smile

EDIT: masz rację Blackie smile


EDIT 2:
Jeszcze muzyczne pozdrowienia dla Eli smile
https://m.youtube.com/watch?v=KDbPYoaAiyc
Szczególnie fragment: "There's definitely, definitely, definitely no logic to human behavior"

669

Odp: Moralność vs zdrada

To w jaki sposób mówisz o prostytutkach jest w zasadzie urzekające. Są chyba jedyną populacją w stosunku do której zachowujesz jakieś standardy moralne. Właściwie twoja relacja z prostytutkami przypomina zdrowy związek. Jest tu zrozumienie, pełna akceptacja , troska o odczucia i potrzeby drugiej strony, czyli coś na kształt empatii. Nie chcesz prostytutek krzywdzić i zależy ci na ich szczęściu. Ba, nawet wysłuchujesz ich zwierzeń!
Myślę , że banalne podłoże tych kontaktów, oparte na prostej transakcji , jest jedyną formą relacji , którą jesteś w stanie udźwignąć. Bo już w kierunku żony i córki nie wykazujesz się taką emocjonalną łagodnością. Przenosisz za to perfekcyjnie na płaszczyznę małżeństwa część handlową. Za uszczęśliwienie żony , które ma uspokoić twoje sumienie, nie płacisz  pieniędzmi, tylko iluzją. Kiedy sprawa sie rypnie , ona nie podejdzie do tego według twoich standardów, na zasadzie - no to najwyżej będzie rozwód.  Świat ,w który wierzyła, i który znała zniknie. To będzie jej koniec, jeśli wiesz o czym mówię. O twojej córce w tej sytuacji nawet nie chcę myśleć..
Dlaczego więc Gary się nie rozwiodłeś? Co cię powstrzymuje/powstrzymywało?
Bo wiesz , mimo całej tej otoczki i tej magii, którą wokół siebie roztaczasz, każdy widzi kim jesteś. Publicznie przysięgałeś kobiecie wierność , dlatego teraz, gdy moczysz gdzie popadnie, robisz z gęby doopę, sam sobie przeczysz. Tak postępują ludzie słabi, pokraczni, nieudolni. I ty też jesteś słaby. Możesz sobie tu czarować metaforami, dorabiać ideologię i symbolikę do działań , które są okrutnie prosta. Możesz zasłaniać swoje deficyty słownymi fajerwerkami i popisywać się intelektualnymi trikami. Możesz, nikt nie zabrania. Tylko nie myśl, że to cię zasłania.  Naprawdę jesteś słabiutki, właściwie , jeśli chodzi o małżeństwo, to jesteś cienki jak doopa węża.

670

Odp: Moralność vs zdrada

Summerka, totalna zgoda.

Mialam wielu partnerow seksualnych w zyciu, takich zupelnie przypadkowych, jak i w stalym zwiazku. Chociaz przezycia erotyczne z tymi przypadkowymi czasami byly swietne, to nigdy nie bylo tego "drugiego dna". Ot, poseksilam, zapomnialam. Okres po rozwodzie wspominam jako najgorszy w swoim zyciu: mialam ciagle randki, ciaglych kochankow (czasem totalnych malolatow lat 20), a ten caly seks wychodzil mi uszami, bo nie bylo bliskosci i wiezi. No coz, orgazm i powrot do depresji hmm

Kiedy zaczelismy randkowac z Miskiem, to bylo niesamowite. I jest niesamowite do dzis. Ja znam jego, on znam mnie i potrafimy sobie dogodzic.

671

Odp: Moralność vs zdrada
summerka88 napisał/a:

Gary, ja wiem o czym mówię, bo mam porównanie smile Miałam i taki powierzchowny "ślepy" seks, o którym piszesz i wyobraź sobie, że nawet miałam wówczas orgazmiczną przyjemność. A teraz wyobraź sobie, że bywa i tak, że orgazmu nie mam, ale i tak jest o niebo lepiej niż dawniej z orgazmem.
Myślę jednak, że tobie to jednak trudno pojąć. Masz takie płaskie wyobrażenie o kobiecej seksualności. Cóż, uczymy się całe życie, więc mam nadzieję, że kiedyś "zaczniesz widzieć" i wyspa ślepców pozostanie tylko wspomnieniem smile

EDIT: masz rację Blackie smile


EDIT 2:
Jeszcze muzyczne pozdrowienia dla Eli smile
https://m.youtube.com/watch?v=KDbPYoaAiyc
Szczególnie fragment: "There's definitely, definitely, definitely no logic to human behavior"

za pozdrowienia dziękuję smile

Gary niestety sprzedałes bilety na ogladanie swojej "klatki i cieszy sie ona popularnoscią big_smile bo zwierzę takie egzotyczne.  a regulamin Netkobiet przewiduje bilety open do końca netświata i pokaz zamyka tylko OLINKA smile
Czasami ktoś do tej klatki napluje przechodząc jak DobraKobieta , czasem ktoś krzyknie wychodź, bo sie pali.. Ale Show must go On..
Musisz poczekać aż zarośnie krzakami. Może wtedy będziesz hasał na innym poletku, czego Ci zyczę.

Summerka- orgazm ma wiele wspólnego z poczuciem kontroli a raczej pozbyciem sie jej wink
Dlatego czesciej osiagają go kobiety bedąc na górze big_smile
lub wtedy gdy nie zależy im na partnerze.

672

Odp: Moralność vs zdrada
Beyondblackie napisał/a:

Summerka, totalna zgoda.

Mialam wielu partnerow seksualnych w zyciu, takich zupelnie przypadkowych, jak i w stalym zwiazku. Chociaz przezycia erotyczne z tymi przypadkowymi czasami byly swietne, to nigdy nie bylo tego "drugiego dna". Ot, poseksilam, zapomnialam. Okres po rozwodzie wspominam jako najgorszy w swoim zyciu: mialam ciagle randki, ciaglych kochankow (czasem totalnych malolatow lat 20), a ten caly seks wychodzil mi uszami, bo nie bylo bliskosci i wiezi. No coz, orgazm i powrot do depresji hmm

Kiedy zaczelismy randkowac z Miskiem, to bylo niesamowite. I jest niesamowite do dzis. Ja znam jego, on znam mnie i potrafimy sobie dogodzic.

Wierzę smile
Bo gdy seks jest jedną ze składowych związku, w którym jest porozumienie i dopasowanie,  tworzace więź i bliskość, to wznosimy się na wyżyny seksualnej rozkoszy.


Ela, widzę, że naczytałaś się Pani Daedone lub innej pseudo-guru od orgazmu.
Lepiej zbuduj sobie z mężem swój własny wzór na udane pożycie zamiast czytać te brednie big_smile

673 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2017-09-26 12:25:49)

Odp: Moralność vs zdrada
summerka88 napisał/a:
Beyondblackie napisał/a:

Summerka, totalna zgoda.

Mialam wielu partnerow seksualnych w zyciu, takich zupelnie przypadkowych, jak i w stalym zwiazku. Chociaz przezycia erotyczne z tymi przypadkowymi czasami byly swietne, to nigdy nie bylo tego "drugiego dna". Ot, poseksilam, zapomnialam. Okres po rozwodzie wspominam jako najgorszy w swoim zyciu: mialam ciagle randki, ciaglych kochankow (czasem totalnych malolatow lat 20), a ten caly seks wychodzil mi uszami, bo nie bylo bliskosci i wiezi. No coz, orgazm i powrot do depresji hmm

Kiedy zaczelismy randkowac z Miskiem, to bylo niesamowite. I jest niesamowite do dzis. Ja znam jego, on znam mnie i potrafimy sobie dogodzic.

Wierzę smile
Bo gdy seks jest jedną ze składowych związku, w którym jest porozumienie i dopasowanie,  tworzace więź i bliskość, to wznosimy się na wyżyny seksualnej rozkoszy.


Ela, widzę, że naczytałaś się Pani Daedone lub innej pseudo-guru od orgazmu.
Lepiej zbuduj sobie z mężem swój własny wzór na udane pożycie zamiast czytać te brednie big_smile

Nie znam tej Pani.. W ogóle w tej sferze wolę beletrystykę, jeśli mowa o książkach. Przemyślenia moje własne. smile

674

Odp: Moralność vs zdrada
Ela210 napisał/a:
summerka88 napisał/a:
Beyondblackie napisał/a:

Summerka, totalna zgoda.

Mialam wielu partnerow seksualnych w zyciu, takich zupelnie przypadkowych, jak i w stalym zwiazku. Chociaz przezycia erotyczne z tymi przypadkowymi czasami byly swietne, to nigdy nie bylo tego "drugiego dna". Ot, poseksilam, zapomnialam. Okres po rozwodzie wspominam jako najgorszy w swoim zyciu: mialam ciagle randki, ciaglych kochankow (czasem totalnych malolatow lat 20), a ten caly seks wychodzil mi uszami, bo nie bylo bliskosci i wiezi. No coz, orgazm i powrot do depresji hmm

Kiedy zaczelismy randkowac z Miskiem, to bylo niesamowite. I jest niesamowite do dzis. Ja znam jego, on znam mnie i potrafimy sobie dogodzic.

Wierzę smile
Bo gdy seks jest jedną ze składowych związku, w którym jest porozumienie i dopasowanie,  tworzace więź i bliskość, to wznosimy się na wyżyny seksualnej rozkoszy.


Ela, widzę, że naczytałaś się Pani Daedone lub innej pseudo-guru od orgazmu.
Lepiej zbuduj sobie z mężem swój własny wzór na udane pożycie zamiast czytać te brednie big_smile

Nie znam tej Pani.. W ogóle w tej sferze wolę beletrystykę. Przemyslenia moje..

A to OK. Mam inne doświadczenia...znaczy przemyślenia wink

675 Ostatnio edytowany przez Gary (2017-09-26 13:14:19)

Odp: Moralność vs zdrada
MamaMamusia napisał/a:

To w jaki sposób mówisz o prostytutkach... Ba, nawet wysłuchujesz ich zwierzeń!

Nie wysłuchuję. Rozmawiamy tylko. Lubię kobiety. Lubię ludzi.



Myślę , że banalne podłoże tych kontaktów, oparte na prostej transakcji , jest jedyną formą relacji , którą jesteś w stanie udźwignąć.

Okej. Rozumiem co myślisz. smile Czasem nie chcemy wierzyć w prawdę, bo ona nie pasuje do naszego wyobrażenia o świecie.



Bo już w kierunku żony i córki nie wykazujesz się taką emocjonalną łagodnością. ...

Nie mam tylko jednego dziecka, ale to nieważne. Tak, widzę tę swoją bezwzględność. Wynika ona z wolności, którą uzyskałem łamiąc przysięgę małżeńską.



Dlaczego więc Gary się nie rozwiodłeś? Co cię powstrzymuje/powstrzymywało?

A skąd w ogóle założenie, że chciałem się rozwieźć? Bo wg Ciebie powinienem pewnie...



Bo wiesz , mimo całej tej otoczki i tej magii, którą wokół siebie roztaczasz, każdy widzi kim jesteś. Publicznie przysięgałeś kobiecie wierność , dlatego teraz, gdy moczysz gdzie popadnie, robisz z gęby doopę, sam sobie przeczysz. Tak postępują ludzie słabi, pokraczni, nieudolni. I ty też jesteś słaby. Możesz sobie tu czarować metaforami, dorabiać ideologię i symbolikę do działań , które są okrutnie prosta. Możesz zasłaniać swoje deficyty słownymi fajerwerkami i popisywać się intelektualnymi trikami. Możesz, nikt nie zabrania. Tylko nie myśl, że to cię zasłania.  Naprawdę jesteś słabiutki, właściwie , jeśli chodzi o małżeństwo, to jesteś cienki jak doopa węża.

Ciekawe czy żałujesz później jak wypowiadasz takie słowa. Otrzymujesz różę. Co teraz czujesz?

Ela napisał/a:

Gary niestety sprzedałes bilety na ogladanie swojej "klatki i cieszy sie ona popularnoscią big_smile bo zwierzę takie egzotyczne.  a regulamin Netkobiet przewiduje bilety open do końca netświata i pokaz zamyka tylko OLINKA smile
Czasami ktoś do tej klatki napluje przechodząc jak DobraKobieta , czasem ktoś krzyknie wychodź, bo sie pali.. Ale Show must go On..
Musisz poczekać aż zarośnie krzakami. Może wtedy będziesz hasał na innym poletku, czego Ci zyczę.

Hehehe... no widzisz jak fajnie się przenośniami rozmawia smile smile
Klatka jest jak rozumiem otwarta i mogę z niej w każdej chwili wyjść. To najważniejsze. Skoro mogę wyjść, to siedzę tutaj dalej.

676

Odp: Moralność vs zdrada

Jak ladnie omijasz wszystko co istotne big_smile

Nie musze miec lepszego dowodu jakim cieniasem jestes. Ja, ja, ja mentalosc i totalna slepota moralna.

677

Odp: Moralność vs zdrada
Gary napisał/a:
MamaMamusia napisał/a:

To w jaki sposób mówisz o prostytutkach... Ba, nawet wysłuchujesz ich zwierzeń!

Nie wysłuchuję. Rozmawiamy tylko. Lubię kobiety. Lubię ludzi.



Myślę , że banalne podłoże tych kontaktów, oparte na prostej transakcji , jest jedyną formą relacji , którą jesteś w stanie udźwignąć.

Okej. Rozumiem co myślisz. smile Czasem nie chcemy wierzyć w prawdę, bo ona nie pasuje do naszego wyobrażenia o świecie.



Bo już w kierunku żony i córki nie wykazujesz się taką emocjonalną łagodnością. ...

Nie mam tylko jednego dziecka, ale to nieważne. Tak, widzę tę swoją bezwzględność. Wynika ona z wolności, którą uzyskałem łamiąc przysięgę małżeńską.



Dlaczego więc Gary się nie rozwiodłeś? Co cię powstrzymuje/powstrzymywało?

A skąd w ogóle założenie, że chciałem się rozwieźć? Bo wg Ciebie powinienem pewnie...



Bo wiesz , mimo całej tej otoczki i tej magii, którą wokół siebie roztaczasz, każdy widzi kim jesteś. Publicznie przysięgałeś kobiecie wierność , dlatego teraz, gdy moczysz gdzie popadnie, robisz z gęby doopę, sam sobie przeczysz. Tak postępują ludzie słabi, pokraczni, nieudolni. I ty też jesteś słaby. Możesz sobie tu czarować metaforami, dorabiać ideologię i symbolikę do działań , które są okrutnie prosta. Możesz zasłaniać swoje deficyty słownymi fajerwerkami i popisywać się intelektualnymi trikami. Możesz, nikt nie zabrania. Tylko nie myśl, że to cię zasłania.  Naprawdę jesteś słabiutki, właściwie , jeśli chodzi o małżeństwo, to jesteś cienki jak doopa węża.

Ciekawe czy żałujesz później jak wypowiadasz takie słowa. Otrzymujesz różę. Co teraz czujesz?

Ela napisał/a:

Gary niestety sprzedałes bilety na ogladanie swojej "klatki i cieszy sie ona popularnoscią big_smile bo zwierzę takie egzotyczne.  a regulamin Netkobiet przewiduje bilety open do końca netświata i pokaz zamyka tylko OLINKA smile
Czasami ktoś do tej klatki napluje przechodząc jak DobraKobieta , czasem ktoś krzyknie wychodź, bo sie pali.. Ale Show must go On..
Musisz poczekać aż zarośnie krzakami. Może wtedy będziesz hasał na innym poletku, czego Ci zyczę.

Hehehe... no widzisz jak fajnie się przenośniami rozmawia smile smile
Klatka jest jak rozumiem otwarta i mogę z niej w każdej chwili wyjść. To najważniejsze. Skoro mogę wyjść, to siedzę tutaj dalej.

Gary.. Jak pręty będą rozgrzane i dym zacznie Cie dusić, to możesz nie dać rady..  To usiłują Ci powiedzieć złe kobiety tutaj.
Szukaj pomocy Gary, bo jesteś odpowiedzialny za te stworzenia, które w tej klatce siedzą z Tobą. Ty moze kiedys wyjdziesz, a One?

678

Odp: Moralność vs zdrada

@Beyondblackie -- pomijam to co już sto razy było omawiane

@Ela -- tak, racja, o innych muszę też myśleć; dzięki

679 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2017-09-26 13:49:45)

Odp: Moralność vs zdrada
Ela210 napisał/a:

Gary.. Jak pręty będą rozgrzane i dym zacznie Cie dusić, to możesz nie dać rady..  To usiłują Ci powiedzieć złe kobiety tutaj.

Właśnie Gary big_smile Słuchaj Eli, ona wszystko wie najlepiej.
Tylko ona jest w stanie pojąć twoją nieskończoną wiedzę i dobroć, która czyni z ciebie prawie-boga mogącego decydować o tym, co dobre a co złe dla twojej połowicy, dzieciów oraz bliższych i dalszych krewniaków.

My tu maluczcy nie jesteśmy w stanie pojąć naszymi ciasnymi horyzontami geniuszu twoich przemyśleń. Brakuje nam abstrakcyjności myślenia i nijak nie dorównujemy tobie w twojej ekwilibrystyce myślowej. Takie z nas cieniasy, co to (bo nie zasługujemy nawet na kto) nie wiedzą czym jest miłość, szacunek, prawda. To dla nas tylko figury retoryczne, z którymi nie możemy skojarzyć żadnych konkretnych zdarzeń, sytuacji i wartości.
Żadne z nas nie dorosło też do twojego poziomu dojrzałości w związku. Gdzie nam do twojego poziomu w zakresie szacunku wobec żony, uczciwości wobec niej, podzielania i zrozumienia dla jej wartości. My nie jesteśmy w stanie objąć tego ogromu twoich przemyśleń naszymi małymi rozumkami i ogarnąć twej niezmierzonej dobroci. O my nieszcęśni yikes

680

Odp: Moralność vs zdrada

Amen smile   Niech Bóg ma nas wszystkich w opiece smile smile Tak jak sobie na to zasłużymy. Bo jest bezwzględny. Bądźmy więc pokorni i moralni. Różne nasze moralności Bóg sprawiedliwe zapłaci szczęściem i nieszczęściem.

681 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2017-09-26 14:01:05)

Odp: Moralność vs zdrada
summerka88 napisał/a:
Ela210 napisał/a:

Gary.. Jak pręty będą rozgrzane i dym zacznie Cie dusić, to możesz nie dać rady..  To usiłują Ci powiedzieć złe kobiety tutaj.

Właśnie Gary big_smile Słuchaj Eli, ona wszystko wie najlepiej.
Tylko ona jest w stanie pojąć twoją nieskończoną wiedzę i dobroć, która czyni z ciebie prawie-boga mogącego decydować o tym, co dobre a co złe dla twojej połowicy, dzieciów oraz bliższych i dalszych krewnych.

My tu maluczcy nie jesteśmy w stanie pojąć naszymi ciasnymi horyzontami geniuszu twoich przemyśleń. Brakuje nam abstrakcyjności myślenia i nijak nie dorównujemy tobie w twojej ekwilibrystyce myślowej. Takie z nas cieniasy, co to (bo nie zasługujemy nawet na kto) nie wiedzą czym jest miłość, szacunek, prawda. To dla nas tylko figury retoryczne, z którymi nie możemy skojarzyć żadnych konkretnych zdarzeń, sytuacji i wartości.
Żadne z nas nie dorosło też do twojego poziomu dojrzałości w związku. Gdzie nam do twojego poziomu w zakresie szacunku wobec żony, uczciwości wobec niej, podzielania i zrozumienia dla jej wartości. My nie jesteśmy w stanie objąć tego ogromu twoich przemyśleń naszymi małymi rozumkami i ogarnąć twej niezmierzonej dobroci. O my nieszcęśni yikes

Summerka big_smile   daj spokój. Ty też wiesz wszystko najlepiej.. big_smile
A z ciekawosci- z czego wywnioskowałaś, że uważam Garego za Boga? wink

Gary- sprawdzasz czy Bóg istnieje? Bo jak tak, to Cie ukarze? big_smile
Biedny żuczku- dlaczego akurat Ciebie miałby brać pod lupę?

682 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2017-09-26 13:59:48)

Odp: Moralność vs zdrada
Gary napisał/a:

Amen smile   Niech Bóg ma nas wszystkich w opiece smile smile Tak jak sobie na to zasłużymy. Bo jest bezwzględny. Bądźmy więc pokorni i moralni. Różne nasze moralności Bóg sprawiedliwe zapłaci szczęściem i nieszczęściem.

Jaki inny Bóg. Cóż to za herezje.
Gary, przecież to ty jesteś bogiem. Przecież to ty jesteś tym, co decyduje co kto powinien wiedzieć i czuć, jak i kiedy.
Ty jeden masz monopol na rozdzielanie dobra i szcęścia. I tylko ty wiesz czym jest sprawiedliwość.


EDIT: Ela, blask Garego nieco cię oślepił i zobaczyłaś znowu coś czego nie ma. Gary jest bogiem dla żony, rozdzielającym jej prawdę, dobro i sprawiedliwość wink

683

Odp: Moralność vs zdrada

A co jeśli oboje z żoną są siebie warci?
Jeśli ona udaje, że go kocha, a on udaje, że ją nie zdradza?

684

Odp: Moralność vs zdrada
Xymena napisał/a:

A co jeśli oboje z żoną są siebie warci?
Jeśli ona udaje, że go kocha, a on udaje, że ją nie zdradza?

Xymena, to wszystko by wyjaśniało i usprawiedliwiało Garego.
Bez dwóch zdań big_smile

685

Odp: Moralność vs zdrada
Gary napisał/a:

Ciekawe czy żałujesz później jak wypowiadasz takie słowa. Otrzymujesz różę. Co teraz czujesz?

.

Nie żałuję niczego. Nigdy. I nie lubię róż.

Na teksty w stylu - "Czasem nie chcemy wierzyć w prawdę, bo ona nie pasuje do naszego wyobrażenia o świecie."- reaguję podobnie jak na piosenkę pana Zenona M. tą o oczach zielonych. Muszę mówić jak?

Pisząc na forum musiałeś się chyba liczyć z tym , że podkładasz sie pod ocenę i że te oceny będą różne. Ktoś tam ci złoży pokłony za niezmierzone pokłady intelektu , a ktoś inny pojmie z miejsca o co chodzi i nie pogłaska po główce. Że tych drugich jest więcej... co zrobić
Jak widzę tak rażącą słabiznę emocjonalną owiniętą w opary pseudo inteligenckich dylematów, czyli innymi słowy pospolite pierdolamento, to sie wypowiem, bo mi wolno. Nawet jeśli narażę się tobie uduchowiony myślicielu, znawco i miłośniku kobiet.

Tak, uważam że powinieneś sie rozwieść. Nie dlatego , że jesteś taki biedny i nieszczęśliwy w małżeństwie, ale dlatego, że jesteś fatalnym mężem. Powinieneś zachować się jak facet i dać szansę swojej żonie szansę na nowe, lepsze życie bez ciebie, być może na nowy lepszy związek , bo im dłużej karmisz ją złudzeniami tym trudniej będzie jej sie podnieść gdy kiedyś pozna meandry twojej duchowości.
Powinieneś... ale to jest rzecz jasna niemożliwe w twoim  świecie prawdy..

686 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2017-09-26 14:18:04)

Odp: Moralność vs zdrada
summerka88 napisał/a:
Gary napisał/a:

Amen smile   Niech Bóg ma nas wszystkich w opiece smile smile Tak jak sobie na to zasłużymy. Bo jest bezwzględny. Bądźmy więc pokorni i moralni. Różne nasze moralności Bóg sprawiedliwe zapłaci szczęściem i nieszczęściem.

Jaki inny Bóg. Cóż to za herezje.
Gary, przecież to ty jesteś bogiem. Przecież to ty jesteś tym, co decyduje co kto powinien wiedzieć i czuć, jak i kiedy.
Ty jeden masz monopol na rozdzielanie dobra i szcęścia. I tylko ty wiesz czym jest sprawiedliwość.


EDIT: Ela, blask Garego nieco cię oślepił i zobaczyłaś znowu coś czego nie ma. Gary jest bogiem dla żony, rozdzielającym jej prawdę, dobro i sprawiedliwość wink

Ale o tym pisaliśmy tu wcześniej.. I nie przypominam sobie, bym miała przeciwne zdanie?
Oślepił mnie blask, bo nie powtarzam setny raz, jaki zły jest Gary? wink
mimo ze Gary nie jest Bogiem, w tej sytuacji ma jednak boską przewagę nad nieświadomą żoną.
Może jej powiedzieć i czekać na gromy, jak dziecko na karę.
Może jej powiedzieć i zrobią coś z tym razem- minimalna szansa
Może coś zrobić sam ze sobą już teraz- nie obarczając jej,
Może nie robić nic i czekać az Pan Bóg go ukarze.

Amen

Rozumiem, że Ty w swojej boskiej nieomylności zakładasz, że Gary nie jest zdolny do rozwiązania 2 i 3. ?
Może masz rację, ale nie możesz mieć pewności.
Nie rób z siebie Boga.

687 Ostatnio edytowany przez Gary (2017-09-26 14:18:05)

Odp: Moralność vs zdrada

Ej summerka -- wyluzuj. Batonika? Który to był? Lion? Mars? Snickers? Nie pamiętam reklamy. Zacietrzewiłaś się.

NIE sprawdzam Boga, bo się boję. Jak ukarze? Ano bardzo prosto -- wpadnę w nieszczęścia. Jedziesz sobie autem, potem budzisz się w szpitalu, rodzina nad Tobą, docierają jakieś słowa, cieszą się... potem okazuje się że byłem w śpiączce, potem mówią że mam przerwany rdzeń kręgowy poniżej karku. Może tez być jakaś choroba... na przykład choroba skóry. Można w pracy źle się poczuć, pootem szpital, powiedzą, że wątroba do wymiany. Z Bogiem jest tak, że nieraz prowadzi Cię na szczyt, ale tylko po to, abyś dłużej upadała i bardziej bolało. Nigdy jednak nie wiesz czy tam jest przepaść, czy kolejny wyższy szczyt. Czasem daje nieszczęścia, abyśmy się czegoś nauczyli. To taka duża nieoznaczoność losu, ale wierzę że każdy ma dokładnie taki los jaki powinien mieć. Nigdy nie jest łatwo. Jak ktoś żyje bezmyślnie, to jest karany za duże rzeczy. Ale w miarę jak staramy się iść świadomą drogą to najmniejsze złe rzeczy szybko w nas zwrotnie uderzają. Tak mi się wydaje... Każdy w coś wierzy.

Pisząc na forum musiałeś się chyba liczyć z tym , że podkładasz sie pod ocenę i że te oceny będą różne. Ktoś tam ci złoży pokłony za niezmierzone pokłady intelektu , a ktoś inny pojmie z miejsca o co chodzi i nie pogłaska po główce. Że tych drugich jest więcej... co zrobić

Naprawdę na mnie to nie wpływa. Piszę i słucham ocen. Na pewno dla ludzi wokół mnie jest ciężkie, że bez emocji podchodzę do rozwiązywania problemów.

dać szansę swojej żonie szansę na nowe, lepsze życie bez ciebie

Daję jej pełną wolność. W szczególności do lepszego życia beze mnie. Najgorszy jest chyba dobry mąż, który zdradza. Każdy ma wady. Ja mam taką jedną, trudno że zasadniczą dla niektórych, w tym dla mojej żony.


@Ela ... a co jeśli pan Bóg mnie nie ukarze? Co jeśli oczekiwanie wierności od drugiej osoby jest złem?

688 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2017-09-26 14:18:50)

Odp: Moralność vs zdrada
Gary napisał/a:

Ej summerka -- wyluzuj. Batonika? Który to był? Lion? Mars? Snickers? Nie pamiętam reklamy. Zacietrzewiłaś się.

NIE sprawdzam Boga, bo się boję. Jak ukarze? Ano bardzo prosto -- wpadnę w nieszczęścia. Jedziesz sobie autem, potem budzisz się w szpitalu, rodzina nad Tobą, docierają jakieś słowa, cieszą się... potem okazuje się że byłem w śpiączce, potem mówią że mam przerwany rdzeń kręgowy poniżej karku. Może tez być jakaś choroba... na przykład choroba skóry. Można w pracy źle się poczuć, pootem szpital, powiedzą, że wątroba do wymiany. Z Bogiem jest tak, że nieraz prowadzi Cię na szczyt, ale tylko po to, abyś dłużej upadała i bardziej bolało. Nigdy jednak nie wiesz czy tam jest przepaść, czy kolejny wyższy szczyt. Czasem daje nieszczęścia, abyśmy się czegoś nauczyli. To taka duża nieoznaczoność losu, ale wierzę że każdy ma dokładnie taki los jaki powinien mieć. Nigdy nie jest łatwo. Jak ktoś żyje bezmyślnie, to jest karany za duże rzeczy. Ale w miarę jak staramy się iść świadomą drogą to najmniejsze złe rzeczy szybko w nas zwrotnie uderzają. Tak mi się wydaje... Każdy w coś wierzy.

Ty mi tu zemstą Pana oczu nie zamydlaj, Gary. Wątek sprowadzam do takiego poziomu, na jaki zasługuje od pewnego czasu wink
Już o tym było. Znaczy o karmie, sprawiedliwości i takie tam. Dobrze wiesz, że nie wierzę w takie wyjaśnienia dla swoich podłości. Bóg często stawał się orężem tych, którym z jego imieniem na ustach łatwiej krzywdziło się innych. Jest łatwym "obiektem" do manipulacji, szcególnie przez psychopatów, ale pewnie o tym czytałeś, wiesz.
Wierzę w ludzi i chyba największą oznakę człowieczeństwa, jaką jest empatia. Może być empatia dla bliźnich wink

EDIT: lubię Daimy smile

689

Odp: Moralność vs zdrada

Bóg często stawał się orężem tych, którym z jego imieniem na ustach łatwiej krzywdziło się innych.

Hehehe... Bóg? Naprawdę w to wierzysz? Myślisz, że diabeł wygląda jak Bóg? Największe zło wygląda na największe dobro. Pamiętaj.

690

Odp: Moralność vs zdrada
Gary napisał/a:

Bóg często stawał się orężem tych, którym z jego imieniem na ustach łatwiej krzywdziło się innych.

Hehehe... Bóg? Naprawdę w to wierzysz? Myślisz, że diabeł wygląda jak Bóg? Największe zło wygląda na największe dobro. Pamiętaj.

Mój dobry znajomy zwykł mawiać, że nic nie jest tym, czym się wydaje, że jest wink

691

Odp: Moralność vs zdrada
Gary napisał/a:

Daję jej pełną wolność. W szczególności do lepszego życia beze mnie. Najgorszy jest chyba dobry mąż, który zdradza. Każdy ma wady. Ja mam taką jedną, trudno że zasadniczą dla niektórych, w tym dla mojej żony.

Nie dajesz jej wolności Gary, bo ona nie zna prawdy . (nie tej objawionej tylko tobie, ale tej realnej , opartej na faktach)
Co z tego , że może odejść skoro o tym nie wie. Dlaczego miałaby odchodzić od tej wersji ciebie, którą zna, skoro ta wersja sie jej podoba?
Daj jej wolność i wybór. Pozwól jej zadecydować. Powiedz - "Żono, mam taką dysfunkcję , że sypiam z prostytutkami, no taki jestem i już . Teraz podejmij decyzję, że akceptujesz mnie takiego jakim jestem, albo odchodzisz".
To byłoby zachowanie godne i pełne szacunku, ale raczej trudne, ryzykowne. Filozofowanie jest o wiele łatwiejsze, no nie ?

692

Odp: Moralność vs zdrada

Beyondblackie, Summerka88, zanim mój były_od_wczoraj_mąż zaczął się seksić z sekretarką (jak klasyka to klasyka wink ), było mi dane zaznać Seksu przez duże "S", o którym tu dziś wspominałyście. Ja dorzucę tylko jeszcze jeden kobiecy głos na forum - tak, taki Seks istnieje i kobiety lubią go najbardziej.

Od wczoraj mam status: rozwiedziona, a więc wolna, przyjmowałam wczoraj gratulacje z okazji uwolnienia się z toksycznego trójkąta i życzenia wszystkiego najlepszego na ...nowej drodze życia. Cóż... sama sobie życzę powyższego Seksu - w ilości nieograniczonej. smile Bo jest... właśnie najlepszy. A ja cenię sobie JAKOŚĆ. wink

693 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2017-09-26 14:36:32)

Odp: Moralność vs zdrada

oczekiwania nie są złem. Przemoc jest złem, kłamstwo jest złem.
Inni nie muszą spełniać naszych oczekiwań, ale powinni o nich wiedzieć.
gdy jesteś z prostytutką, robicie to na co się umówicie i za ile. Nie zrobisz tego czego ona nie akceptuje- bo tak.."mozna zgwałcić prostytutkę"
Jesli ona zgodzi sie na sex tylko z prezerwatywą- to przecież skrycie nie sciagasz jej?

694

Odp: Moralność vs zdrada
I_see_beyond napisał/a:

Beyondblackie, Summerka88, zanim mój były_od_wczoraj_mąż zaczął się seksić z sekretarką (jak klasyka to klasyka wink ), było mi dane zaznać Seksu przez duże "S", o którym tu dziś wspominałyście. Ja dorzucę tylko jeszcze jeden kobiecy głos na forum - tak, taki Seks istnieje i kobiety lubią go najbardziej.

Od wczoraj mam status: rozwiedziona, a więc wolna, przyjmowałam wczoraj gratulacje z okazji uwolnienia się z toksycznego trójkąta i życzenia wszystkiego najlepszego na ...nowej drodze życia. Cóż... sama sobie życzę powyższego Seksu - w ilości nieograniczonej. smile Bo jest... właśnie najlepszy. A ja cenię sobie JAKOŚĆ. wink

Gratulacje! Niech się stanie smile

695 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2017-09-26 14:48:20)

Odp: Moralność vs zdrada
I_see_beyond napisał/a:

Beyondblackie, Summerka88, zanim mój były_od_wczoraj_mąż zaczął się seksić z sekretarką (jak klasyka to klasyka wink ), było mi dane zaznać Seksu przez duże "S", o którym tu dziś wspominałyście. Ja dorzucę tylko jeszcze jeden kobiecy głos na forum - tak, taki Seks istnieje i kobiety lubią go najbardziej.

Od wczoraj mam status: rozwiedziona, a więc wolna, przyjmowałam wczoraj gratulacje z okazji uwolnienia się z toksycznego trójkąta i życzenia wszystkiego najlepszego na ...nowej drodze życia. Cóż... sama sobie życzę powyższego Seksu - w ilości nieograniczonej. smile Bo jest... właśnie najlepszy. A ja cenię sobie JAKOŚĆ. wink

Gratuluję wolnego stanu big_smile. Tylko się nim teraz cieszyć wypada.
Jak to mówili starożytni Górale "chłop z wozu, koniom lżej" wink

696

Odp: Moralność vs zdrada
summerka88 napisał/a:
Xymena napisał/a:

A co jeśli oboje z żoną są siebie warci?
Jeśli ona udaje, że go kocha, a on udaje, że ją nie zdradza?

Xymena, to wszystko by wyjaśniało i usprawiedliwiało Garego.
Bez dwóch zdań big_smile

Chodzi o to, że on pewnie podświadomie czuje się usprawiedliwiony.
A reszta to finanse. To jest zawsze konkret. Największą ujmą dla faceta jest obniżenie jego poziomu materialnego. I tego pewnie Gary pilnuje.

697

Odp: Moralność vs zdrada
Gary napisał/a:

Największe zło wygląda na największe dobro. Pamiętaj.

Dobrze powiedziane, więc odnieś to w końcu do siebie. Bo podobno czynisz zło dla dobra rodziny i żony. To w końcu Twoje czyny są największym dobrem czy największym złem?

Pamiętaj, że największe zło to nie zło czynione przez złych z zasady ludzi z premedytacją, w imię zła i szkodzenia. Największe zło jest czynione przez największe dobro, w imię dobra i chwalebnych rzeczy. Chodzi o zło czynione pod przykrywką wiary, albo w imię rzekomego dobra dla innych.

Niektórzy są "częścią tej siły, która wiecznie zła pragnąć, wiecznie dobro czyni", inni natomiast tej siły, która rzekomo wiecznie dobra pragnąc, wiecznie zło czynią.

Pragniesz dobra (w jakimś tam swoim mniemaniu), a czynisz zło. Bez dwóch zdań, ale i tak się nie zmienisz.

698 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2017-09-26 15:22:45)

Odp: Moralność vs zdrada
Xymena napisał/a:
summerka88 napisał/a:
Xymena napisał/a:

A co jeśli oboje z żoną są siebie warci?
Jeśli ona udaje, że go kocha, a on udaje, że ją nie zdradza?

Xymena, to wszystko by wyjaśniało i usprawiedliwiało Garego.
Bez dwóch zdań big_smile

Chodzi o to, że on pewnie podświadomie czuje się usprawiedliwiony.
A reszta to finanse. To jest zawsze konkret. Największą ujmą dla faceta jest obniżenie jego poziomu materialnego. I tego pewnie Gary pilnuje.

Możesz mieć rację. Podział majątku, alimenty, zwiększone wydatki na mieszkanie, życie - to mogłoby ograniczyć fundusze na prostytutki. A tego mógłby Gary nie zdzierżyć. Do tego doszłaby opieka nad dziećmi w weekendy, czasami w tygodniu, a to z kolei życie by mu pokomplikowało.

Ale wiesz Xymena, Gary nas tu przekonuje, że odkąd zdradza żonę, to ona rozkwitła i jest zadowolona. Gary jest chodzącym transparentem, że najlepszym sposobem na uczynienie lepszym życie małżonka, jest regularnie go zdradzanie. Myślisz, że ściemnia?

699

Odp: Moralność vs zdrada

Gary, czarujący jesteś skoro kobiety już wypowiadają się na Twoim wątku o seksie i o tym jaki lubią tongue No co? Nie gadam prawdy? lol
Swoją drogą Gary wie, że robi źle i nie wiem czy ktoś to rozumie... Wie, że robi źle w jakiś normach moralnych (chodzi o brak samostanowienia jego żony ale w warunkach pewnej wiedzy) co sprowadza się do tego, że kobieta nie wie o jego zachowaniu co nie zmienia jej prawa do samostanowienia wg Garego... A on twierdzi, ze takie dzialanie przeklada pelna odpowiedzialnosc na niego... A on sobie poradzi nawet na poziomie religijnym, karmy czy innych eterycznych teorii. Filozoficznie sobie poradził sprawnie, zdecydowanie i prosto. W jego układzie WSZYSCY sa szczesliwi smile Reszta to dywagacje lub po prostu milczenie...

700

Odp: Moralność vs zdrada
Ela210 napisał/a:

Gratulacje! Niech się stanie smile

Nie wiem, czy wypada tak mieszać sacrum i profanum (choć na tym wątku niejedno już było), ale pierwsze słowo, które przyszło mi na myśl to: AMEN! wink

summerka88 napisał/a:

Gratuluję wolnego stanu big_smile. Tylko się nim teraz cieszyć wypada.
Jak to mówili starożytni Górale "chłop z wozu, koniom lżej" wink

Dziękuję! I ...celna puenta! big_smile

701

Odp: Moralność vs zdrada
summerka88 napisał/a:
Xymena napisał/a:
summerka88 napisał/a:

Xymena, to wszystko by wyjaśniało i usprawiedliwiało Garego.
Bez dwóch zdań big_smile

Chodzi o to, że on pewnie podświadomie czuje się usprawiedliwiony.
A reszta to finanse. To jest zawsze konkret. Największą ujmą dla faceta jest obniżenie jego poziomu materialnego. I tego pewnie Gary pilnuje.

Możesz mieć rację. Podział majątku, alimenty, zwiększone wydatki na mieszkanie, życie - to mogłoby ograniczyć fundusze na prostytutki. A tego mógłby Gary nie zdzierżyć. Do tego doszłaby opieka nad dziećmi w weekendy, czasami w tygodniu, a to z kolei życie by mu pokomplikowało.

Ale wiesz Xymena, Gary nas tu przekonuje, że odkąd zdradza żonę, to ona rozkwitła i jest zadowolona. Gary jest chodzącym transparentem, że najlepszym sposobem na uczynienie lepszym życie małżonka, jest regularnie go zdradzanie. Myślisz, że ściemnia?

Myślę, że nie ściemnia.
Ona go przecież nie chce, więc faktycznie może być szczęśliwsza, że nie musi już tego za często znosić.
Prostytutki też by rozkwitły, gdyby mogły brać kasę za samą rozmowę. wink

702 Ostatnio edytowany przez Gary (2017-09-26 18:04:55)

Odp: Moralność vs zdrada

@Kinga... największe zło wygląda jak największe dobro... odniosę to może do przysięgi wierności... jak można oczekiwać wierności od osoby, którą się kocha? oczekiwać że będzie to przysięgać? sama esencja naczystszego egoizmu, 99,9999999% czystości smile smile I od tego właśnie zaczęła się dyskusja w tym wątku. To taki targ, oferta w pakiecie "wierność + dostępność seksu". smile Ciekawe jak by się ten wątek zmienił, gdyby ludzie nie przysięgali? Czy by to oznaczało, że można już mieć seks z innymi? Czy może w ramach lojalności trzeba byłoby takie zdarzenia raportować? A może ludzie żyjący razem by się szanowali skoro można łatwo odejść? Związki otwarte pewnie mają w tym doświadczenie.

@rh... smile smile ten zamyślony pan z awatara dobrze komponuje się z twoim analitycznym tonem smile smile

Acha... i jeszcze jedno. Mam wyrzuty sumienia, że u niektórych z Was wywołałem negatywne emocje. I pewnie za to właśnie spotka mnie karma. I też tak jak Wy będę coś wiedział, ale nie będę mógł nic zrobić. Ale może ten wątek jednak jest wartościowy i moralny, czyni dobro w głowach ludzi? Ciekawe czy powinienem był tę dyskusję uciąć w którymś momencie wcześniej.

703

Odp: Moralność vs zdrada

oficjalnie uznaję Garego za trolla

704 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2017-09-26 18:16:54)

Odp: Moralność vs zdrada

Zdublowany post

705 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2017-09-26 18:16:33)

Odp: Moralność vs zdrada
rh72 napisał/a:

Swoją drogą Gary wie, że robi źle i nie wiem czy ktoś to rozumie...

Rh, troszkę nas (a przynajmniej niektórych z nas) nie doceniasz wink
Jeśli miałeś na studiach logikę, to z pewnością znasz twierdzenie, że z fałszu nic nie wynika, ale z dwóch fałszywych przesłanek można już wyciągnąć prawdziwy wniosek. Tu mamy taką typową zabawę z tym twierdzeniem big_smile



Xymena, więc może to jest sposób na...miłość wink

706

Odp: Moralność vs zdrada
Gary napisał/a:

jak można oczekiwać wierności od osoby, którą się kocha? oczekiwać że będzie to przysięgać?

Ale Ty ponoć przysięgałeś.

707

Odp: Moralność vs zdrada
Gary napisał/a:

@Kinga... największe zło wygląda jak największe dobro... odniosę to może do przysięgi wierności... jak można oczekiwać wierności od osoby, którą się kocha? oczekiwać że będzie to przysięgać? sama esencja naczystszego egoizmu, 99,9999999% czystości smile smile I od tego właśnie zaczęła się dyskusja w tym wątku. To taki targ, oferta w pakiecie "wierność + dostępność seksu". smile Ciekawe jak by się ten wątek zmienił, gdyby ludzie nie przysięgali? Czy by to oznaczało, że można już mieć seks z innymi? Czy może w ramach lojalności trzeba byłoby takie zdarzenia raportować? A może ludzie żyjący razem by się szanowali skoro można łatwo odejść? Związki otwarte pewnie mają w tym doświadczenie.

No właśnie, po co przysięga wierności. Ja np. nie muszę przysięgać, bo dla mnie jest to oczywiste i wynika z samego faktu, że kogoś kocham i szanuję (i tego samego oczekuję w zamian. Nie muszę składać przysięgi, żeby tego przestrzegać), ale widocznie uznano, chyba słusznie, że niektórym trzeba dopomóc w szanowaniu kochanej osoby. Uznano, że jak ktoś nie szanuje człowieka, to może chociaż Boga będzie szanował i się bał, bo to jednak przysięga wobec Boga, co dla chrześcijan powinno dużo znaczyć. A słowa te znajdują się w przysiędze akurat dlatego, że w ST i w NT jest mowa o małżeństwach i jasno jest tam wypowiadany stosunek do zdrad małżeńskich.
Może nie każdy jest na tyle silny, by wytrwać w wierności, czy w zasadach wiary. Jednak trzeba pamiętać, że wierność to ważny fundament chrześcijaństwa, wiele uczy, kształtuje charakter, ale także odnosi się do Boga. Ma nie tylko cielesny aspekt. Czy ktoś będzie wierny Bogu, jeśli nie jest w stanie być wierny nawet człowiekowi? Dlatego właśnie tak ważna jest wierność dla kościoła i dlatego chrześcijanin nie powinien o niej mówić lekceważąco.

Dalej nie odpowiedziałeś na pytanie, czy Twoje zdrady można postrzegać wg Ciebie jako największe dobro czy jako największe zło w kontekście, że, jak słusznie podkreśliłeś, największe zło wygląda jak największe dobro.

708

Odp: Moralność vs zdrada

@Kinga... Zdradzam dla własnej przyjemności, dla seksu i to jest dobre. Rozważania na temat Boga może zostawmy, bo to bardzo prywatna rzecz i raczej nie na forum. Ten wątek stał się klubem dyskusyjnym a mimo to zarzuca mi się trolowanie.

709

Odp: Moralność vs zdrada

Gary, powiem krotko i dosadnie: Twoja fascynacja pannami z Roxy wynika z podstawowego leku przed bliskoscia. Dlatego tez nie potrafisz budowac zwiazku z zona. Tak wlasciwie watpie czy masz jakiekolwiek bliskie przyjaznie.

Twoj watek jest jednym z najsmutniejszych na forum.

710

Odp: Moralność vs zdrada

Ostatnio zamknęłaś dyskusję dopóki ktoś jej nie odkopał. Niech i tym razem Ci ta rola przypadnie. smile Dzięki.

711

Odp: Moralność vs zdrada

z innego wątku...
Potem byłem wiele lat wierny... aż znalazłem się na pewnym dnie psychologicznym w swoim małżeństwie. Zakochałem się, potem inny romans, przyjaciółka, zdrada. Szukanie seksu na erodate, sympatii, lento. Zrozumiałem, że to oszustwo, że nie tak się załatwia tę sprawę. Wróciłem do Odlotów, Roksy, przeczytałem wszystko co mogłem na temat prostytucji

Oto jak szczęśliwe jest małżeństwo autora.
Zwyczajnie tkwi w toksycznym związku i nie potrafi z tego wybrnąć. Albo go nie stać na rozwód. Tyle tych filozofii.

712

Odp: Moralność vs zdrada
Xymena napisał/a:

z innego wątku...
Potem byłem wiele lat wierny... aż znalazłem się na pewnym dnie psychologicznym w swoim małżeństwie. Zakochałem się, potem inny romans, przyjaciółka, zdrada. Szukanie seksu na erodate, sympatii, lento. Zrozumiałem, że to oszustwo, że nie tak się załatwia tę sprawę. Wróciłem do Odlotów, Roksy, przeczytałem wszystko co mogłem na temat prostytucji

Oto jak szczęśliwe jest małżeństwo autora.
Zwyczajnie tkwi w toksycznym związku i nie potrafi z tego wybrnąć. Albo go nie stać na rozwód. Tyle tych filozofii.

Xymena, intryguje mnie, czym ci tak Gary zalazł za skórę, że mu nie odpuszczasz. Daruj mu już.

Jeśli chcesz wiedzieć więcej do czego Garemu potrzebne te racjonalizacje, którymi karmi ciebie, nas i przede wszystkim siebie samego polecam "Szczerą orawdę o nieuczciwości".

713 Ostatnio edytowany przez Naprędce (2017-10-16 05:23:40)

Odp: Moralność vs zdrada

Gary

Zbierałem się od jakiegoś czasu żeby Ci odpowiedzieć, bo ten temat (a raczej ta Twoja historia rozsiana w różnych tematach) swego czasu mnie dość zafrapował, ale odkładałem to, i w końcu o nim prawie zapomniałem. Ale wróciłeś do tego znowu gdzie indziej, więc jednak się wypowiem. Jeśli za ostro- wybacz, nie mam zamiaru Cię dotknąć (o ile to w ogóle mozliwe) -na swoje usprawiedliwienie powiem, że postaram się użyć tylu przenośni (które lubisz) ile tylko zdołam. Uzyskasz coś za coś, trochę jak w Twoim małżeństwie, kiedy zdecydowałbyś się przyznać do zdrad.
Będzie też tendencyjnie, świadomie nie zakończę tego elaboratu dodając do beczki dziegciu łyzki miodu i nie złagodzę swojej opinii stwierdzeniem, że cenię Twoje zdanie i szanuję Cię za to, że starasz się pomagać ludziom "prostując ścieżki Pana". Chociaż to prawda.

Nie odniosę się do zasadniczego, tytułowego pytania, bo uważam że jest wtórne, drugorzędne- lub inaczej- jak chcą dziewczyny- jest tylko miałką racjonalizacją swojego zachowania.
Istota tego zagadnienia, leży moim zdaniem w tym, że cytując Ciebie z wątku MatkiEmigrantki: "przehandlowałeś duszę", a ściślej rzecz biorąc, że ten "handel" opisałeś w czasie przeszłym. Otóż to się dzieje cały czas, to jest Twoja teraźniejszość (i pewnie przyszłość również). Sprzedajesz duszę codziennie, lub "wymieniasz ją na szczęście" (rodzinne), kupujesz je sobie.
Jeżeli zaś piekło istnieje, to tak właśnie sobie je wyobrażam- spersonalizowane dla każdego, ciągnące sie w nieskończoność, nie dające się wymazać z umysłu analizy w rodzaju: "tak, przehandlowałem duszę, cały czas żyłem z pełną tego świadomością, bo to lub owanto". Ale to tylko luźna impresja.

Wracając do głównego wątku, uważam że oprócz obowiązków względem rodziny, ojczyzny, przyjaciół itp. istnieją też obowiązki względem samego siebie. I w gruncie rzeczy te są najważniejsze, ponieważ są bazą na której budujemy inne relacje; osobiste, ale nie tylko te- szybki przykład- jeśli ktoś uważa się we własnym kraju za półniewolnika i będzie mu z tym źle, ale ze strachu, lenistwa lub z innych przyczyn nic nie spróbuje zmieniać by swoje życie uczynić znośniejszym, to czy jesli wybuchnie wojna pójdzie chętnie ryzykować życie w obronie tego kraju? Jakim będzie żołnierzem? Jakim podatnikiem? Jakim obywatelem?
Innymi słowy, jeśli ta "baza" będzie w jakis sposób naruszona, niepełna, koślawa itp., to relacje które na niej budujesz będą się chwiały i dostarczały Ci wątpliwości tego rodzaju, które wciąż poruszasz.

W twoim wypadku, zaborcza żona wymusiła na Tobie znaczącą zmianę w Twoim stylu życia. Zgodziłeś się na to w imię dobra związku. Problem w tym, że chociaż pewnie wszystkie związki niosą ze sobą jakieś kompromisy, mniej lub bardziej subtelny wpływ partnerów na siebie, wskutek czego ludzie chcąc niechcąc nieco się zmieniają, to w Twoim wypadku żona dotknęła samego nerwu Twojej osobowości, integralnej jej części, czegoś co się chroni i czego się nie oddaje. Ale Ty to oddałeś, a ona "wygrała wojnę" i zepchnęła Cię do "rezerwatu", lub do nomen omen podziemia (seksualnego).
Ta Twoja "pasja", potrzeba wolności czy jak zwał tak zwał, okazała się jednak silniejsza, nie dała sie stłumić i po latach znalazłeś sposób, by po cichu cieszyć się tą wolnością, tyle że w taki sposób jak ten Lucuś z opowiadania Mrożka, który za PRL-u żeby wyrazić swój "bunt" przeciw totalitarnej władzy jechał PKP do jakiejś zapadłej dziury, wchodził w głęboki las i tam moczem na śniegu wypisywał anty-rządowe hasła.
Rzeczywiście więc- ten wątek jest trochę żałosny... Ale nie dlatego, że tak Ci się życie ułozyło, że nie miałeś świadomości pewnych spraw (każdego to spotyka), i że o tym wszystkim co opisujesz wiedzą wszyscy oprócz Twojej żony, tylko dlatego że zdradziłeś samego siebie, wiesz o tym i godzisz się z tym. [Gdzie honor? Jak sie żyje z takim bagażem?]
Co więcej, Ty jeszcze się z tym obnosisz nie zważając na konsekwencje. Mam na myśli obawy pewnie znacznej liczby kobiet, żeby nie wpakować sie w związek z takim perfekcyjnym (bo ponadprzeciętnie inteligentnym) zdradzaczem jak Ty, czyli to o czym pisała Kinga.
Czy Ciebie bawi lub rajcuje strach, niepewność tej ww. grupy kobiet? Parafrazując pewien Twój "lapsus psychologiczny", którego nie chce mi się szukać- nie trzeba być kobietą, żeby to sobie wyobrazić lub nawet czuć. [Gdzie tu empatia?]
Nie zrozum tego doslownie, ale czy Ty jesteś osobą, która żeby zaprzestać tego "procederu" musiałaby za każdym razem fizycznie dostawać w twarz, jak pijany Seba spod bloku, który uspokaja się dopiero jak dostaje strzała? Kiedy kolejne związki rozlatują się (lub nie nawiązują z błahych przyczyn) z powodu narastającego braku zaufania kobiet do (w większości) Bogu ducha winnych mężczyzn, to odsuwasz od siebie ewentualność, że w jakimś stopniu sie do tego przyczyniasz? Czy po prostu nie potrafisz tego pojąć?
Zaspokojenie ciekawości, która Cię tu przywiodła naprawdę jest tego warta?
[Gdzie tu odpowiedzialność za swoje słowa?]

A może Ty jesteś częścią jakiegoś stowarzyszenia, które krok po kroku ma na celu radykalną zmianę obecnych zasad moralnych? Żeby było więcej seksu, żeby kobiety pozwalały na zdrady, a ludziom żyło się dostatnio? Bo chyba nie jesteś samotnym megalomanem, który wierzy że sam dokona wyłomu w budowli, którą pokolenia budowały? A zatem pytam- Czy jesteś tajnym, wyrafinowanym agentem z przyszłości, który jak Jagiełło ze wzgórza obserwuję epicką bitwę o moralnośc kobiet posyłając na rzeź kolejne zastępy litewskich prostaków, którzy (pozornie) nie mogąc ogarnąć siebie (lub swoich kobiet) pojawiają się po internetach z przemyśleniami w stylu: "zdradzam żonę dla jej dobra, no i poza tym mama-natura tak chce, a ja jestem dobry, więc słucham mamy"?
To Ty masz poprowadzić główny szturm polskich zakutych łbów na skołowacone zastępy krzyżackich dziewoj?;)

A może to zemsta na wszystkich kobietach, za to że ta którą wybrałeś nie była w stanie Ci zaufać i "nie pozwoliła Ci" być takim gościem jakim chciałeś i jakim pewnie byłeś zanim ją poznałeś? [Tylko gdzie tu sprawiedliwość? Co one winne?]
W sumie trudno się jej dziwić (że nie ufała), skoro sam przyznajesz że pewnie poszedłbyć na całość gdyby kobieta, którą się fascynujesz dała Ci przyzwolenie? Może to w Tobie wyczuła/dowiedziała się? Może tak się poznaliście? Zdradziłeś, a potem zostawiłeś"dla niej" swoją Ex?

W każdej chwili możesz być znowu sobą bez zdradzania najbliższej Ci osoby, która Ci nie ufa/nie ufała (!), ale wolisz manifestować swoją wolność spermą u prostytutek.Taki seksi-Lucuś.
To że brak "szybkiego seksu" był ważną przesłanką do takiej decyzji ja rozumiem oczywiście, ale nie rozwijam tego wątku. Przyznaję, że jest ważny, ale skoro nie chciałeś go rozgryzać z nami, to i ja nie będę.
W każdym razie miliony ludzi będąc w związkach ma koleżanki i przyjaciół, swobodnie się z nimi spotyka, ale Tobie "zabroniono". No co tu można poradzić?

  Ciekawość życia, ludzi, kobiet ukierunkowałeś/zawęziłeś do wąskiej grupy i twierdzisz, że wszyscy wokół Ciebie są szczęśliwi. Pytanie tylko czy to Twoje decyzje, czy może jednak żony, która wstawiła Ci TV SAT do "rezerwatu", żebyś się orientował co się na świecie dzieje? Właściwie to w pewnym sensie to nie Ty chodzisz na dziwki, tylko ona Ci je podsyła... Wierzę, że wśród nich zdarzają się ciekawe, może nawet fascynujące kobiety, a to że oddają się hurtowo za kasę nie musi stanowić o ich wartości jako osoby. Ale prostytutki w swojej masie? Serio uważasz, że nie stać Cię na "coś więcej"?
Chcesz wolności, wydaje się być ona dla Ciebie priorytetem, ale godzisz się na taką jej wersję, którą narzuciła ci żona. [Gdzie tu spójność, której brak nawiasem mówiąc jej przypisujesz?]
I w ilu jeszcze kwestiach to ona Ciebie ukształtowała? Halo, jesteś tam? Ile z Ciebie jeszcze zostało, a na ile ja to piszę do Twojej żony? Hę?

Z przeświadczeniem, że jesteś szczęśliwy nie będę rzecz jasna dyskutował. Ale z mojej perspektywy określiłbym Cię raczej jako "szczęśliwy, ciepły produkt swojej żony", coś jak ręcznie zrobiona torebka na ramię z filcu, albo "podmiot zależny".
Dla mnie to nie jest tożsame z "szczęśliwą, autonomiczną jednostką" chroniącą swoje suwerendum.

Przehandlowałeś duszę? Możesz ją odzyskać. Zwłaszcza, że zdaje się wierzysz w jakiś rodzaj karmy. Czym będzie to kilkunastoletnie szczęście wobec nieśmiertelnej duszy?
Ale nie łudzę się, że to zrobisz- jesteś zbyt zachowawczy, powtarzasz co jakis czas że lepiej doceniać co się ma i nie liczyć na fajerwerki, trochę jak kiedyś włoscy trenerzy tłumaczący niewdzięcznym kibicom "murowanie" bramki nudnym catenaccio, byle tylko nie dostać gola. Zanim ją poznałeś też taki byłeś, czy to też jest jej sprawka?
I jeszcze jedno, zdajesz się swój dylemat przedstawiać w zero-jedynkowym systemie: albo dziwki i szczęście, albo prawda o zdradach, kataklizm, ból, wielka niewiadoma itp.
A nie brałeś pod uwagę ewentualności, że żona, o ile nie dowie sie o zdradach, pogodzi się z powrotem do Twojego dawnego stylu życia (zakładając że nie będziesz przeginał i nie będziesz narażał jej na porozumiewawcze uśmieszki otoczenia)?
Dlaczego jej miałoby przyjść przekreślenie tego co osiągnęliście łatwiej niż Tobie? Może teraz jestes dla niej więcej wart, niż wtedy kiedy Cię mentalnie gwałciła z Twoim niechętnym przyzwoleniem? Zwłaszcza, że pewnie "wykuła" przez ten czas z Ciebie większość elementów, które jej nie pasowały, a poza tym jesteś pewnie dobrym Ojcem i odpowiedzialną głową rodziny, może nawet pozwoliła Ci sądzić że dominujesz w tym związku?
Może nie grozi Ci utrata pozycji, porażka jako faceta (każdy rozpad długiego związku nią jest) itp. Może uznała, że załużyłeś na kolejną nagrodę i pozwoli Ci trochę pohasać ? Nie korci Cię, żeby sprawdzić?

714

Odp: Moralność vs zdrada

ostatni wpis podsumuje tylko jednym zdaniem:

i znowu wina kobiety, ze mezczyzna zdradza

chryste, serio??

715 Ostatnio edytowany przez Pokonanis (2017-10-16 08:37:36)

Odp: Moralność vs zdrada
_v_ napisał/a:

ostatni wpis podsumuje tylko jednym zdaniem:

i znowu wina kobiety, ze mezczyzna zdradza

chryste, serio??

Ba, i to z obu stron - zaborcza żona i ta druga, co mu dała wink Cóż, nie od parady wzięło się powiedzenie, które gdzieś tam napisałem, a po którym mnie pojechałyście big_smile Zresztą w wątku o wybaczaniu o tym powiedzeniu wcześniej wspomniała jakaś kobieta.

Posty [ 651 do 715 z 902 ]

Strony Poprzednia 1 9 10 11 12 13 14 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Moralność vs zdrada

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024