Moralność vs zdrada - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Moralność vs zdrada

Strony Poprzednia 1 8 9 10 11 12 13 14 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 586 do 650 z 902 ]

586 Ostatnio edytowany przez I_see_beyond 7176 (2017-09-19 10:17:55)

Odp: Moralność vs zdrada
adiaphora napisał/a:

ale w czym problem?

Adiaphoro, ja problemu z wątkiem Gary'ego nie mam. Serio. Czasem nie mogę się nadziwić, jak można tak bić pianę. Mój post to był post jak każdy inny w tego typu rozmowach - trochę podsumowujący.

Zresztą świadczy o tym ostatnie zdanie Gary'ego w odpowiedzi na moją wypowiedź:

Gary napisał/a:

Poza tym jestem wymęczony tym wątkiem... smile Zwłaszcza, jak piszemy w kółko to samo.

Wnioski?...

Zobacz podobne tematy :

587 Ostatnio edytowany przez adiafora (2017-09-19 10:48:17)

Odp: Moralność vs zdrada
I_see_beyond napisał/a:
adiaphora napisał/a:

ale w czym problem?

Adiaphoro, ja problemu z wątkiem Gary'ego nie mam. Serio. Czasem nie mogę się nadziwić, jak można tak bić pianę. Mój post to był post jak każdy inny w tego typu rozmowach - trochę podsumowujący.

Zresztą świadczy o tym ostatnie zdanie Gary'ego w odpowiedzi na moją wypowiedź:

Gary napisał/a:

Poza tym jestem wymęczony tym wątkiem... smile Zwłaszcza, jak piszemy w kółko to samo.

Wnioski?...

Beyond, wiem, ze nie masz problemu, ale sie dziwisz, ze watek sie ciagnie i dodajesz cos o cierpliwosci piszacych smile  Przecież nikt ich nie zmusza, sami pisza przez tyle stron niejako sprawiając, ze Gary stoi w świetle reflektorów. Słusznie zauważyłas, ze tematy o kolorach sukienek i makijażu nie przyciagaja tylu odbiorcow. Komu tam chcialoby sie walkowac przez kilkanascie czy ...dziesci stron o wyzszosci amarantu nad cyklamenem big_smile Ewidentnie widać, co rajcuje ludzi. Ludzie po prostu potrzebują tu takich osób jak Gary smile On daje im chleb i igrzyska.

588 Ostatnio edytowany przez I_see_beyond 7176 (2017-09-19 11:02:22)

Odp: Moralność vs zdrada

@adiaphora: smile for you. Za równie celne podsumowanie.

wink

EDIT

Ale piszcie sobie dalej, mnie nic do tego, really. smile

589 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2017-09-19 11:17:29)

Odp: Moralność vs zdrada

W sumie to też już jestem zmęczona tym wątkiem, mieleniem tego samego w kółko.
Próbujemy wytłumaczyć daltoniście kolory big_smile
Chyba mnie pogięło, bo jak inaczej wytłumaczyć, że próbuję ogarnąć psychikę uzależnionego od zastrzyku "narkotycznych" neurotransmiterów powiązanych z układem nagrody w mózgu, który wykazuje się totalnym brakiem brakiem empatii i świadomości tego jak głęboko krzywdzi się partnera i spłyca związek.

Żeby nie zwariować, trzeba przyjąć, że nie wszyscy ludzie stosują podstawowe zasady etyczne powszechnie obowiązujące w relacjach z innymi. Po prostu u jednych etyka działa niezależnie od sytuacji i osób w stosunku do których ją stosują, a u innych ma charakter relatywny, co oznacza, że ustępuje miejsca własnej wygodzie. Tu np. świetnie widać, że Gary chce przyjemności od prostytutek, a od żony nie chce odejść, nawet za cenę okłamywania jej, chociaż ludzie mają prawo wiedzieć z kim się związali. Przecież wystarczy ich o to zapytać. Gary decyduje za żonę w imię jej szczęścia ale chodzi tu tylko o jego święty spokój. Tymczasem ona ma prawo poznać prawdę. Mogłaby wówczas podjąć decyzję najlepszą dla niej, bo opartą na PRAWDZIE.

590 Ostatnio edytowany przez Gary (2017-09-19 11:34:09)

Odp: Moralność vs zdrada
Snake napisał/a:

Może ona uwielbia seks ale zupełnie inny niż ty oferujesz swoim "podrywaniem na seks". Może twoje "podrywanie na seks"

Ona to lubi.


Że kiedyś usłyszysz jak ci żona wygarnie, że zmarnowałeś jej najlepsze lata do seksu...

A to jest zapalnik do dalszych rozważań...

No to niech próbuje seksu z kimś innym. Nie jestem monopolistą seksualnym. Wyglądałoby to tak:    żona mówi "Wiesz... tyle lat uprawiałam z Tobą seks, był taki nudny, w końcu zniechęciłam się, dzisiaj mnie boli, że przez te lata nie zdradziłam, byłam wierna, a mogłam sie komuś oddać, spróbować czego innego"             ja na to   "No to trzeba było próbować. Ani Cię nie namawiałem, ani Ci nigdy nie sugerowałem, że zniszczę rodzinę jak zdradzisz. To twoja filozofia, wartości. Taki skutek, że na starość się żałuje".        Ona powie   "O nie! Skoro tak mówisz, to pewnie zdradziłeś.. Mam rację? Powiedz? Byłeś wierny?"    ....... i wtedy skłamię, aby ratować świat... albo zapytam "Yyyy... a skąd masz takie myśli? Jednak próbowałaś seksu z kimś innym?"

Gdyby zdradziła, to nie chcę o tym wiedzieć, nie chcę tego widzieć, nie chcę aby mi ktoś donosił że żona zdradziła, nie chcę witać się z tym panem np. w grupie znajomych. Dlaczego? Bo akceptuję taką zdradę, ale nie chcę być weryfikowany na forum ludzi z odmiennymi poglądami. Zobaczcie wątek obok gdzie chłopak ma dziewczynę prostytutkę: wszystko było okej, dopóki znajomi się nie dowiedzieli.

Gdyby komuś przyszło do głowy, że powyższe zdanie oznacza, że nie zniósłbym zdrady żony, to podkreślam jeszcze raz -- nie chodzi o problem ze zdradą, tylko konfrontacją ze środowiskiem. Jestem w stanie sobie wyobrazić sytuację, w której żona wraca z wycieczki i mówi "A wiesz... poderwał mnie taki super gość. I miałam z nim seks... I było super...". Nikt o tym nie wie, tyko ona i od tej pory ja. Pytam wtedy "Zabezpieczyłaś się? Nie będziesz chora?" ... "A co Ci się najbardziej podobało?" ... "Za włosy ciągnął? Klapsy dawał?" ... "Hmmm... no ja mam inny charakter..."   "I chciałabyś tak częściej?" ... "Taaak? No to chyba nie ze mną...".    Ten jej kochanek miał zapewne coś, czego nie mam ja. Ale na pewno ja mam coś czego nie ma on.    Mam tylko prośbę do żony -- "nie próbuj mnie z nim poznać, ani nie wymagaj akceptacji, bo to nie mój świat". Nie szukam kolegi, nie chcę się zastanawiać "Does he kiss? How does it feel when he calls your name.." Abba Winner takes it all.

Może by żona przyszła z bladą twarzą "Ojej... męczę się strasznie. Na wycieczce popiłam wina, i jakiś gość mnie przeleciał, w sumie sama flirtowałam, ale teraz strasznie żałuję, jest mi źle, nie mogę sobie ze sobą dać rady. Czytałam na forum, że ludzie mówią, aby się przyznać. Więc przychodzę do Ciebie z tym..."           Co ja na to? "Nie płacz glupia. Fajnie było? Bezpiecznie?"       Ona "O nie! Ty pewnie sam zdradzasz, skoro tak mówisz..."    i znowu wpadamy w kłamstwo aby ratować świat.       Nooo.. może bym to rozegrał w ramach jej moralnośći "Kuczę... to straszne, ale Cię kocham, nie geniewam się. Może się przebadasz? Krew, cytologia? Zawsze byłaś wierna, a teraz tak postąpiłaś, to jak oszustwo, no ale cóż mam zrobić? Jakoś sobie z tym poradzę... razem poradzimy...".

Na końcu przypadek tych rycerzy moralności, którzy przyjdą do mnie i nieśmiało, na osobności zaczną rozmowę "Wiesz... nie zdenerwuj się, ale chyba widziałem twoją żonę z jakimś gościem jak wychodziła z hotelu, szła z nim pod rękę i myślę, że Cię zdradza...".    Wtedy bym powiedział "Tak, wiem o tym -- żyjemy w otwartym związku. Dziękuję że się odważyłeś/aś mi o tym powiedzieć, na pewno wiele Cię to kosztowało, ale nie martw się".    Gdyby ta oosoba zaczęła moralizować, to musialbym uciąć rozmowę "Sorki... nie wtrącaj się w nasze życie. Dziekuję za donos. Misja skończona.".



adiaphora napisał/a:

Ewidentnie widać, co rajcuje ludzi. Ludzie po prostu potrzebują tu takich osób jak Gary smile On daje im chleb i igrzyska.

Hehehe... emocje, emocje. Oczywiście ja na tym korzystam światopoglądowo, bo moja moralność jest niczym pole siłowe poddane ostrzeliwaniu wszystkimi możliwymi rodzajami broni. Jak mnie szlag nie trafi, to się wzmocnię. "Zdaniem wielu" (bleeee...) stanę się bardziej cynicznym, wyrachowanym, niemoralnym draniem, diabłem wcielonym, gorszym o złodziejaszka, gorszym od aferzysty co kradnie miliony, obślizgłego robaczka, co drugą osobę sprzeda za parę monet.

Adiaphora zauważyła, że wątek padnie, jak ostrzał ucichnie.



summerka88 napisał/a:

Chyba mnie pogięło, bo jak inaczej wytłumaczyć, że próbuję ogarnąć psychikę uzależnionego od zastrzyku "narkotycznych" neurotransmiterów powiązanych z układem nagrody w mózgu, który wykazuje się totalnym brakiem brakiem empatii i świadomości tego jak głęboko krzywdzi się partnera i spłyca związek.

Wierzę w duszę. Człowiek to nie kupa mięsa, tudzież sprzętu, czyli "neurotramisterów połączonych z układem...". Seks to magia, a nie zderzenie dwóch ciał.

591

Odp: Moralność vs zdrada

No dobrze, magia, te sprawy, a jak ty byś zareagował gdyby..... Krótko i na temat. Poinformowałeś żonę o swoim wyborze, tj., że niezależnie jaka ona będzie ty będziesz realizował seks również poza małżeństwem i nie będziesz miał nic przeciwko jeśli ona będzie to robić?

592 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2017-09-19 11:53:55)

Odp: Moralność vs zdrada
Gary napisał/a:
summerka88 napisał/a:

Chyba mnie pogięło, bo jak inaczej wytłumaczyć, że próbuję ogarnąć psychikę uzależnionego od zastrzyku "narkotycznych" neurotransmiterów powiązanych z układem nagrody w mózgu, który wykazuje się totalnym brakiem brakiem empatii i świadomości tego jak głęboko krzywdzi się partnera i spłyca związek.

Wierzę w duszę. Człowiek to nie kupa mięsa, tudzież sprzętu, czyli "neurotramisterów połączonych z układem...". Seks to magia, a nie zderzenie dwóch ciał.

Nie sądzę Gary, że jesteś w stanie ogarnąć duchową stronę człowieka. Mam wrażenie, że redukujesz życie, miłość i seks do procesów fizjologicznych. W tobie nie ma żadnej duchowości tylko "fetyszowanie" ciała. Pomijasz zresztą całkowicie stronę emocjonalną ciała, czyli te działań, które są formą wyrażania duszy.

Wydaje ci się, źe prostytutki, z usług których korzystasz wyrażają duszę w kontaktach seksualnych z tobą? Nie sądzę. Interesuje cię, co one mają pod cielesną powłoką? Wątpię. Masz świadomość, że większość z nich miała trudne życiowe doświadczenia, które powodują, że teraz zaspakajają niezaspokojone (fizyczne) potrzeby innych. Hahaha big_smile jestem przekonana, że w twojej głowie to same nimfomanki, którym ratujesz życie.

593

Odp: Moralność vs zdrada
Snake napisał/a:

No dobrze, magia, te sprawy, a jak ty byś zareagował gdyby..... Krótko i na temat. Poinformowałeś żonę o swoim wyborze, tj., że niezależnie jaka ona będzie ty będziesz realizował seks również poza małżeństwem i nie będziesz miał nic przeciwko jeśli ona będzie to robić?

Po pierwsze nie będę o niczym informował jak nie ma takiej potrzeby. W całym życiu nigdy nie powiedziałem niczego niepotrzebnie (prawie, bo błędy się zdarzają).

Po drugie (i tutaj się powtarzamy właśnie), jeśli zdrada wyjdzie na jaw, to żona da mi ultimatum, albo powie, że rozwód. Jak rozwód, to akceptuję. Jak ultimatum, to mówię, że wybieram rozwód. Po rozwodzie będziemy mogli dalej razem żyć jeśli ona będzie chciała. Nie będzie już wtedy wierności. Jeśli to się stanie zanim będziemy starzy i jeśli ona będzie chciała, to będzie miała więcej wolnego seksu niż ja bym miał nawet gdybym bardzo chciał.


@summerka -- miałem napisać tak: "tupiesz nogami, złościsz się, wygłaszasz opinie"...  ale nie chcę się droczyć smile. Seks to magia. Ludzie to dusze, które są kierowcami w ciałach. Mózg to jest skomplikowana antena w której pojawiają się impulsy.

594 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2017-09-19 12:08:18)

Odp: Moralność vs zdrada
Gary napisał/a:

@summerka -- miałem napisać tak: "tupiesz nogami, złościsz się, wygłaszasz opinie"...  ale nie chcę się droczyć smile. Seks to magia. Ludzie to dusze, które są kierowcami w ciałach. Mózg to jest skomplikowana antena w której pojawiają się impulsy.

A dla mnie to ty Gary tupiesz nóżkami. Po cóż innego miałbyś niby zakładać ten wątek? To po pierwsze. Ale rozumiem, bo każdy chce i szuka zrozumienia i akceptacji dla siebie smile

Po drugie, zauważyłeś, że ta twoja "skomplikowana antena, w której pojawiają się impulsy", którą zwiesz mózgiem, to u ciebie jest położono sporo niżej niż u innych ludzi wink ?

595

Odp: Moralność vs zdrada
Gary napisał/a:

Po pierwsze nie będę o niczym informował jak nie ma takiej potrzeby.

Gary, ta potrzeba nazywa się uczciwość małżeńska, że nie mówię o zwykłej ludzkiej. To że ty nie chciałbyś wiedzieć o zdradach żony nie znaczy, że ona nie chciałaby wiedzieć o twoich. Chyba, że ci to kiedyś jasno zakomunikowała, że jakby co, to nie chce wiedzieć. Szczerze mówiąc, to nie wiem czy nie podziwiać takiego poziomu akceptacji życia w kłamstwie.

Gary napisał/a:

Po drugie (i tutaj się powtarzamy właśnie), jeśli zdrada wyjdzie na jaw, to żona da mi ultimatum, albo powie, że rozwód. Jak rozwód, to akceptuję.

Gary, nie oszukujmy się smile Jak rozwód, to ty nie masz nic do gadania. Dostajesz pozew o rozwód z twojej wyłącznej winy, alimenty na dzieci, alimenty na żonę, podział majątku itd. A że chyba kiedyś wspominałeś, żona z biednej rodziny nie jest, to ją będzie stać żeby cię zostawić gołego i wesołego. Wtedy już tylko czar osobisty pozostanie do podrywów... Tyle gadania o tym jaki ty dobry jesteś dla małżonki i jak ona rozkwita, a przyznaj, że to zwykły ludzki strach każe ci codziennie kłamać, bo jak się rypnie, to już tak fajnie nie będzie, co?

596

Odp: Moralność vs zdrada

Gary, z całego serca Ci zyczę, by zona tak naprawdę wiedziała o wszystkim i akceptowała po cichu..
Ale niestety jest tu na forum pare wątków dziewczyn, gdzie nie wiedziały oczywistego dla innych, więc jednak można.
widzę, że scenariusze masz w głowie..
zostaw sobie jednak jeden scenariusz Open..- taki że znamy siebie na tyle na ile nas sprawdzono i sam nie wiesz teraz jak zareagujesz Ty i jak żona gdy się dowie od osób trzecich- to najgorsze.
Ty zakładasz, ze nadal będziesz miał osobę do kochania i wiele się nie zmieni.. a śpisz na bombie.
Ten temat poszedł w eter nieprzypadkowo- wysłałeś kruki i wróciły z niedobrymi wieściami, wiec nie idziesz na bitwę.
Ale to nie znaczy, ze obronisz się w swoim zamku.
Twoje nieszczęście- że widzisz i analizujesz więcej niż wielu prostych gości- tu mam inne spostrzeżenia co do Ciebie niż Summerka.

597 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2017-09-19 12:30:38)

Odp: Moralność vs zdrada
Ela210 napisał/a:

Twoje nieszczęście- że widzisz i analizujesz więcej niż wielu prostych gości- tu mam inne spostrzeżenia co do Ciebie niż Summerka.

Rany, jak ja nie lubię takich złośliwych uwag i wbijania szpil. Po kolei nas tu Ela punktujesz. Wczoraj Pietruszka, dzisiaj ja. Napisałam ci maila, więc odpisz jak dojrzała kobieta, co ci leży na sercu zamiast zaśmiecać wątek.

598 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2017-09-19 13:08:11)

Odp: Moralność vs zdrada
summerka88 napisał/a:
Ela210 napisał/a:

Twoje nieszczęście- że widzisz i analizujesz więcej niż wielu prostych gości- tu mam inne spostrzeżenia co do Ciebie niż Summerka.

Rany, jak ja nie lubię takich złośliwych uwag i wbijania szpil. Po kolei nas tu Ela punktujesz. Wczoraj Pietruszka, dzisiaj ja. Napisałam ci maila, więc odpisz jak dojrzała kobieta, co ci leży na sercu zamiast zaśmiecać wątek.

Nie widziałam maila.. sprawdzę.
I nie miałam zamiaru nikogo punktować.
Po prostu niektóre rzeczy widzę inaczej i już. smile
Wybaczcie dziewczyny.. po pierwsze szkoda mi by było czasu by komuś specjalnie i złośliwie dokuczać,
Jeżeli się z kimś nie zgadzam w czymś, to piszę i uwierzcie- filtruję w głowie odpowiedzi, by komuś nie dokopać niechcący. Mam nadzieję też, że nie straciłam wyczucia by wojować mieczem z kimś uzbrojonym tylko w zapałki.
Gdy widzę, ze moje zdanie odbiega od opinii większości, tak jak w wątku Vita, analizuję wielokrotnie wpisy autora, czy czegoś nie przegapiłam.
Naprawdę nic personalnego.
Natomiast istnieje ciekawe zjawisko psychologiczne na forum- uczestników jakoś sobie "umieszczamy" w przestrzeni, oczekujemy że jezeli zgadzamy sie z poglądami w A i B, to w C też będziemy się zgadzać. A to tak nie działa.
Sama przyznam ze odkrywam tu nowe strony różnych osób z przyjemnością. Nawet jak mi zmieniają ich obraz, zmuszają do myślenia.

599

Odp: Moralność vs zdrada
Ela210 napisał/a:

Nie widziałam maila.. sprawdzę.
I nie miałam zamiaru nikogo punktować.
Po prostu niektóre rzeczy widzę inaczej i już. smile

Mail wysłałam przez forum i trafi pewnie na adres, który podałaś przy logowaniu.
Każdy z nas pewne rzeczy widzi inaczej, nie da się tego ukryć. Każdy ma swoje zasady etyczne i swoją emocjonalność oraz sposoby rozwiązywania wewnętrznych konfliktów wink Jestem zwolenniczką mówienia wprost, nawet trudnych kwestii, dlatego pewnie mierzi mnie twoje wrzucanie "przy okazji" złośliwych przytyków.

600 Ostatnio edytowany przez Kinga24 (2017-09-19 13:07:08)

Odp: Moralność vs zdrada
Gary napisał/a:

Tak, wierzę w Boga. Moja wiara jest inna niestety... Nie biorę udziału w obrzędach religijnych. Szkoda że ludzie zamiast słuchać nauki Jezusa czczą jego śmierć -- nie chciałbym mieć takich uczniów.

Aha, czyli jak idziesz na cmentarz na grób bliskiej osoby, dajesz kwiaty i zapalasz znicz, to znaczy, że czcisz w tym momencie jej śmierć, czy po prostu wyrażasz swoją pamięć, miłość i szacunek do tej osoby, które wciąż są, mimo jej śmierci?

Poza tym trochę kłóci się przysięga małżeńska składana w imię Boga, której się nie przestrzega. I tak, są też ludzie, którzy słuchają i rozumieją naukę Jezusa, a jednocześnie przestrzegają zasad jego wiary. Takie zachowanie nazywane jest brakiem hipokryzji.


Beyondblackie napisał/a:

Sam zdecydowales sie wejsc w zwiazek z kobieta o monogamicznych pogladach. Nikt Cie do slubu nie przymuszal. Zas teraz oczekujesz, ze Twoje przysiegi jakos nie sa wazne, bo Tobie sie odmienilo, chociaz nigdy nawet tego faktu nie poruszyles z zona.

Zgadzam się z Beyondblackie w zupełności. Sama jestem właśnie taką kobietą, jak Twoja żona- o monogamicznych poglądach, przestrzegającą zasad moralnych, a także żyjącą zgodnie z wiarą. I aż mrozi w środku na myśl, że jakiś mój przyszły mąż, wiedząc o tym, ukrywałby swoje poglądy, a potem pomiatał wszystkimi tymi moimi najważniejszymi poglądami. Sam pisałeś, że ona była dumna z tego, że szanowała się przed ślubem. Czyli samo to świadczy o tym, jak uczciwość, wierność są dla niej ważne, na samym przodzie światopoglądu i własnych zasad moralnych. A Ty tego nie szanujesz, masz to gdzieś i dajesz odczuć nam, że ten cały jej świat jest nic niewarty. Ona daje Ci szacunek, uczciwość i wierność i na pewno oczekuje tego samego w zamian, też bym oczekiwała, to jest oczywiste. A Ty z tego się śmiejesz i cieszysz się, że to nie romans, więc ona nie ma szans odkryć prawdy. Ja na jej miejscu czułabym, że drwisz ze mnie i śmiejesz się z mojej naiwności, sorry, ale piszę szczerze, co bym czuła. Jak dla Ciebie przysięga wierności była bez sensu (a wynika z tego, że była, skoro, jak sam piszesz, inaczej wierzysz.. to trzeba było dać jej o tym znać, żeby miała tego świadomość i wolny wybór, czy chce w taki związek wchodzić. Na moje, to ona mogłaby nawet unieważnienie ślubu kościelnego zdobyć za zatajenie takich poglądów). Poza tym nie rozumiem też ludzi, którzy "wierzą inaczej", nie praktykują, a do ślubu kościelnego lecą, byleby otoczka była. Przytoczę słowa przysięgi z Urzędu Cywilnego: ""Świadomy praw i obowiązków wynikających z założenia rodziny, uroczyście oświadczam, że wstępuję w związek małżeński z (imię Panny Młodej) i przyrzekam, że uczynię wszystko, aby nasze małżeństwo było zgodne, szczęśliwe i trwałe." Nie ma nic o wierności, nieopuszczaniu do śmierci, ślubowaniu miłości, WIERNOŚCI i UCZCIWOŚCI. I to jeszcze w imię Boga, mówi się "tak mi dopomóż Panie Boże". To jest po prostu dla mnie straszna hipokryzja ślubować coś przed Bogiem, coś, czego się nie uznaje i nie zamierza tego przestrzegać (ok, mówisz, że chciałeś być wierny początkowo, ale z wypowiedzi na temat wiary jasno wynika, że nie uznajesz zasad o wierności itd.).

Ja bym po prostu nie chciała żyć z kimś, kto oszukuje mnie w tak ważnej dla mnie sprawie. 100 razy wolałabym znać prawdę, bo nawet najgorsza prawda jest lepsza niż oszustwo. Wtedy mogłaby zdecydować, czy chce odejść, czy ratować małżeństwo i np. zapisać się z Tobą na terapię lub wysłać Cię po prostu do seksuologa.

Gary napisał/a:

Tragiczna? Teraz mam dobrą sytuację... mam dodatkowy seks, od żony przestałem chcieć więcej niż ona chce dać, rozkwitła jak kwiat z którego głodna pszczoła nie doi do końca wszystkich soków...

hahahaha tongue dobre tongue a kiedyś szczęka mi opadła, gdy jakiś typek mi powiedział, co wg niego jest kluczem udanego małżeństwa= że "kobieta ma zapominać, a mąż pamiętać" tongue wtedy myślałam, że się przesłyszałam, a teraz okazuje się, że mogę dopełnić tamtą wypowiedź, co zrobić, albo raczej czego nie robić i czego nie pamiętać i nie zauważać, żeby rozkwitać jak kwiat w małżeństwie ;P

Snake napisał/a:

No dobrze, magia, te sprawy, a jak ty byś zareagował gdyby..... Krótko i na temat. Poinformowałeś żonę o swoim wyborze, tj., że niezależnie jaka ona będzie ty będziesz realizował seks również poza małżeństwem i nie będziesz miał nic przeciwko jeśli ona będzie to robić?

Tak, to jedyna uczciwa droga, szkoda, że lata wcześniej nieprzemyślana... I zastanawiam się, czy nie masz (to do Gary'ego) jakiś problemów natury osobistej, tak po prostu. Bo ok, znam facetów, którym również podobają się różne kobiety, to normalne, ale jakoś żaden z nich nie postępuje jak Ty. Znam też przypadki zdrady, która narodziła się z powodu miłości, choć była początkowo niechciana itd. Niektórzy też tłumaczą zdradę alkoholem. Wg mnie nie można tłumaczyć niczym, bo małżeństwo to świadoma decyzja, że chce się spędzić życie z tą jedną, konkretną osobą. I trzeba być konsekwentnym. A takie suche, bezuczuciowe(no chyba że napiszesz zaraz, że wszystkie je kochasz..), mechaniczne wizyty u prostytutek, które traktowane są jak przedmiot wykorzystywany tylko w jednym celu, to już coś nie tak.
Gdyby jego żona komunikowała, że jakby co, to woli nie wiedzieć, to sprawa byłaby jasna.. a tak nie jest.. ile już się czytało i słyszało o sytuacjach, gdy żona dowiadywała się ostatnia i to przez przypadek....A potem miała żal, że każdy wiedział, a nikt jej nie poinformował... często niestety jest tak, że osoba zakochana ma klapki na oczach i nie widzi oczywistych sygnałów.. Ona i tak ma intuicję, bo sprawdza telefon, ale nic nie może znaleźć, a nie że wie, a akceptuje.. skąd to wiecie? A skoro niby wie i akceptuje, to nic złego nie stanie się, gdy Gary jej powie prawdę. A jednak nie chce tego zrobić. Widocznie sam czuje, że ona jednak nie domyśla się prawdy, inaczej by się nie bał jej tego powiedzieć.

601 Ostatnio edytowany przez dobrakobieta90 (2017-09-19 13:45:14)

Odp: Moralność vs zdrada
Snake napisał/a:
Gary napisał/a:

Po drugie (i tutaj się powtarzamy właśnie), jeśli zdrada wyjdzie na jaw, to żona da mi ultimatum, albo powie, że rozwód. Jak rozwód, to akceptuję.

Gary, nie oszukujmy się smile Jak rozwód, to ty nie masz nic do gadania. Dostajesz pozew o rozwód z twojej wyłącznej winy, alimenty na dzieci, alimenty na żonę, podział majątku itd. A że chyba kiedyś wspominałeś, żona z biednej rodziny nie jest, to ją będzie stać żeby cię zostawić gołego i wesołego. Wtedy już tylko czar osobisty pozostanie do podrywów... Tyle gadania o tym jaki ty dobry jesteś dla małżonki i jak ona rozkwita, a przyznaj, że to zwykły ludzki strach każe ci codziennie kłamać, bo jak się rypnie, to już tak fajnie nie będzie, co?

Strzał w 10!!!
Wielka filozofia, która sprowadza się do strachu o własną dupę tongue

602

Odp: Moralność vs zdrada
Gary napisał/a:

Tak, wierzę w Boga. Moja wiara jest inna niestety... Nie biorę udziału w obrzędach religijnych. Szkoda że ludzie zamiast słuchać nauki Jezusa czczą jego śmierć -- nie chciałbym mieć takich uczniów.

Mialam nadzieje, ze jednak nie wierzysz. Wiekszosc rozwiazlych osob jakie poznalam, to agnostycy i ateisci. Nie bez powodu tak jest.
A Tobie podobaja sie nauka Jezusa... hmmm. Nie jestem znawca, ale tyle chyba ogarniam z jego filozofii, zeby wiedziec, ze absolutnie za rozwiazloscia seksualna by nie byl. Raczej wiernosc, przysiega, to fundamenty chrzescijanstwa. We wielu listach byly fragmenty o koniecznosci zachowaia monogamii w malzenstwie. Nie mozna byc chrzescijaninem i pisac tego, co ty piszesz:) Moglaby osoba bez religii.

Przyznam, ze niezbyt rozumiem, jak mozesz zyc tak, jak zyjesz, a jednoczesnie twierdzic, ze jestes chrzescijaninem.

603

Odp: Moralność vs zdrada
vicky85 napisał/a:
Gary napisał/a:

Tak, wierzę w Boga. Moja wiara jest inna niestety... Nie biorę udziału w obrzędach religijnych. Szkoda że ludzie zamiast słuchać nauki Jezusa czczą jego śmierć -- nie chciałbym mieć takich uczniów.

Mialam nadzieje, ze jednak nie wierzysz. Wiekszosc rozwiazlych osob jakie poznalam, to agnostycy i ateisci. Nie bez powodu tak jest.
A Tobie podobaja sie nauka Jezusa... hmmm. Nie jestem znawca, ale tyle chyba ogarniam z jego filozofii, zeby wiedziec, ze absolutnie za rozwiazloscia seksualna by nie byl. Raczej wiernosc, przysiega, to fundamenty chrzescijanstwa. We wielu listach byly fragmenty o koniecznosci zachowaia monogamii w malzenstwie. Nie mozna byc chrzescijaninem i pisac tego, co ty piszesz:) Moglaby osoba bez religii.

Przyznam, ze niezbyt rozumiem, jak mozesz zyc tak, jak zyjesz, a jednoczesnie twierdzic, ze jestes chrzescijaninem.

Właśnie, to już trochę podchodzi pod hipokryzję, samowolkę i naginanie zasad wiary pod siebie (w sensie, że wierzę, ale wybieram z wiary tylko te rzeczy, które mi pasują, są dla mnie łatwe i przyjemne, a inne odrzucam jako "głupie", mimo że tak było nsapisane w listach, Biblii itd., i uważam, że wiem lepiej niż wszyscy. A przecież prawdziwa wiara, w ogóle postępowanie wg jakiś zasad, nie wiąże się zawsze z "łatwością". Wręcz przeciwnie, czasem wiele złych rzeczy trzeba w sobie przezwyciężyć, ale na tym to właśnie polega- przezwyciężam swoje słabości--> staję się lepszym człowiekiem.

604

Odp: Moralność vs zdrada

Vicky- nie chce tworzyć off-topa, ale chrzescijaństwo zakłada miłosierdzie, tym rózni sie od Starego testamentu i za to ukrzyżowano Jezusa.
Ale to na marginesie.
Natomiast widzę u Ciebie i Garego jedną wspolną cechę- niechęć do zmian u siebie. Ty zakładasz, ze miałaś szczęscie- teraz widzę, ze nie tyle był to kompromis, co Twój mąż nagiął sie bardziej- to mnie trochę zasmuciło, bo nie mozesz być pewna na ile mu to pasuje i czy kiedys nie przestanie..
Gary też nie zakłada, by mógł coś zmienić w swoim trybie życia.

605

Odp: Moralność vs zdrada
Ela210 napisał/a:

Vicky- nie chce tworzyć off-topa, ale chrzescijaństwo zakłada miłosierdzie, tym rózni sie od Starego testamentu i za to ukrzyżowano Jezusa.

Ale akurat co ma tu miłosierdzie do zdrady, nieprzestrzegania przysięgi małżeńskiej złożonej przed Bogiem, okłamywaniem? Że Bóg mu wybaczy? A czy on chce tego wybaczenia? Uważa przecież, że nie robi nic złego. Że żona powinna mu wybaczyć? Jasne, powinna, po to, żeby móc dalej ze spokojem żyć. Ale wybaczyć krzywdy i oszustwa nie jest jednoznaczne z przymusu dalszego życia w takim małżeństwie, zwłaszcza, jeśli to małżeństwo było oparte na skrzywionych założeniach (Gary sam pisał, że nie praktykuje i nie wierzy we wszystkie założenia, jak i ich nie przestrzega). A czy powiedział to księdzu przed ślubem? Podczas spowiedzi? Czy powiedział to swojej żonie? No właśnie, jeśli nie, to tu już jest podstawa to unieważnienia ślubu kościelnego.

606

Odp: Moralność vs zdrada
Kinga24 napisał/a:
Ela210 napisał/a:

Vicky- nie chce tworzyć off-topa, ale chrzescijaństwo zakłada miłosierdzie, tym rózni sie od Starego testamentu i za to ukrzyżowano Jezusa.

Ale akurat co ma tu miłosierdzie do zdrady, nieprzestrzegania przysięgi małżeńskiej złożonej przed Bogiem, okłamywaniem? Że Bóg mu wybaczy? A czy on chce tego wybaczenia? Uważa przecież, że nie robi nic złego. Że żona powinna mu wybaczyć? Jasne, powinna, po to, żeby móc dalej ze spokojem żyć. Ale wybaczyć krzywdy i oszustwa nie jest jednoznaczne z przymusu dalszego życia w takim małżeństwie, zwłaszcza, jeśli to małżeństwo było oparte na skrzywionych założeniach (Gary sam pisał, że nie praktykuje i nie wierzy we wszystkie założenia, jak i ich nie przestrzega). A czy powiedział to księdzu przed ślubem? Podczas spowiedzi? Czy powiedział to swojej żonie? No właśnie, jeśli nie, to tu już jest podstawa to unieważnienia ślubu kościelnego.

To juz pytanie do Garego, czy On założył wątek bo chce cos zmienić, czy z nudów.
Miłosierdzie jest dla tych, którzy przejdą jeszcze parę bram.
Ja naprawdę nie wiem, czy tego chce i jakich odpowiedzi szukał w tym wątku.
Trzymam kciuki by żona wiedziała i przymykała oczy. Nikt by nie ucierpiał..

607

Odp: Moralność vs zdrada
Ela210 napisał/a:

Trzymam kciuki by żona wiedziała i przymykała oczy. Nikt by nie ucierpiał..

Najwyżej dzieci, uczące się takiego modelu rodziny. Ale co tam...

608

Odp: Moralność vs zdrada
santapietruszka napisał/a:
Ela210 napisał/a:

Trzymam kciuki by żona wiedziała i przymykała oczy. Nikt by nie ucierpiał..

Najwyżej dzieci, uczące się takiego modelu rodziny. Ale co tam...

Iście katolicka hipokryzja big_smile
Wartości dla ludzi, a w rzeczywistości sodoma i gomora.

609

Odp: Moralność vs zdrada
Ela210 napisał/a:

zostaw sobie jednak jeden scenariusz Open..- taki że znamy siebie na tyle na ile nas sprawdzono i sam nie wiesz teraz jak zareagujesz Ty i jak żona gdy się dowie od osób trzecich- to najgorsze.

Mądrze piszesz. Nigdy nie wiadomo jak się zachowam w danej sytuacji. Na przykład zdrada się wyda, ja wpadnę w doła psychicznego, bo będę myślał sobie "nie zdawałem sobie sprawy, że to ją tak zaboli i że będzie tak cierpiała", i przykładowo popełnię samobójstwo.



Ten temat poszedł w eter nieprzypadkowo- wysłałeś kruki i wróciły z niedobrymi wieściami, wiec nie idziesz na bitwę. Ale to nie znaczy, ze obronisz się w swoim zamku.

Nie rozumiem tej przenośni. Myślisz, że ulegnę moralnie? Że w wyniku takiej dyskusji coś zmienię w swoim postępowaniu? Szczerze mówiąc byłoby to wskazane, bo jeśli czynię źle, to chciałbym zobaczyć co robię źle. Dawno, dawno temu czytałem długo, długo dział o zdradach, czytałem co piszą tam kobiety, rozmawialem z nimi. Chciałem dojść do miejsca, gdzie zobaczę sens krzywdy. Niestety zawsze trafiam na egoistyczne "chcę być jedyną" -- na tym to wszystko się opiera.



Twoje nieszczęście- że widzisz i analizujesz więcej niż wielu prostych gości- tu mam inne spostrzeżenia co do Ciebie niż Summerka.

Ależ dziękuję za przemiły komplement smile smile i gratuluję że zdobyłaś się na obiektywizm i napisanie tego.



summerka napisał/a:

Rany, jak ja nie lubię takich złośliwych uwag i wbijania szpil. Po kolei nas tu Ela punktujesz. Wczoraj Pietruszka, dzisiaj ja. Napisałam ci maila, więc odpisz jak dojrzała kobieta, co ci leży na sercu zamiast zaśmiecać wątek.

Spokojnie! To nie jak w filmie "12 gniewnych ludzi", Ela nie uznaje zdrady. Nie przeszła na ciemną stronę mocy. smile



Kinga napisał/a:

Aha, czyli jak idziesz na cmentarz na grób bliskiej osoby, dajesz kwiaty i zapalasz znicz, to znaczy, że czcisz w tym momencie jej śmierć, czy po prostu wyrażasz swoją pamięć, miłość i szacunek do tej osoby, które wciąż są, mimo jej śmierci?

Każdego dnia spotykam swoich bliskich, współpracowników w pracy, kolegów czy koleżanki... Wyrażam do nich miłość jak w piosence "Friends shaking hands saying how do you do -- they really say I love you". Oddaję im wszystko to, co inni oddają na grobie. Dla mnie ważny jest kierowca, a nie samochód... dusza nie ciało... człowiek nie grób. Dlatego traktuję innych ludzi jakby jutro mieli już nie żyć. I siebie też. Nie czczę grobów, ale ostatecznie potwierdzę to za 20 lat.

Możesz Kinga budować swoje szczęście na wierności. Przeczytałem twoje długie rozważanie.

@Vicky... wierzę w Boga. Cieszę się, że Jezus, o ile żył naprawdę, uczył ludzi moralności.

610

Odp: Moralność vs zdrada
Gary napisał/a:

Każdego dnia spotykam swoich bliskich, współpracowników w pracy, kolegów czy koleżanki... Wyrażam do nich miłość jak w piosence "Friends shaking hands saying how do you do -- they really say I love you". Oddaję im wszystko to, co inni oddają na grobie. Dla mnie ważny jest kierowca, a nie samochód... dusza nie ciało... człowiek nie grób. Dlatego traktuję innych ludzi jakby jutro mieli już nie żyć. I siebie też. Nie czczę grobów, ale ostatecznie potwierdzę to za 20 lat.

I dobrze, bo za życia też trzeba dbać o ludzi, co nie oznacza, że po śmierci nagle o nich trzeba zapomnieć. śmierć nie zawsze niszczy miłość, na szczęście. Podczas wakacji codziennie przechodziłam, a raczej przebiegałam obok cmentarza. Przy drodze jest grób pewnego pana. Zmarł tragicznie kilka lat temu w wypadku samochodowym, w wieku dość młodym, miał 37 lat. Słyszałam o tej sytuacji, bo miało to miejsce na wsi, gdzie każdy praktycznie się zna. Wiesz, codziennie, naprawdę codziennie i to już od wielu lat widuję jego żonę przy jego grobie. Czyści pomnik, przynosi kwiaty, często stoi i po prostu patrzy, pewnie rozmawiając z nim w myślach. Nie robi tego dla poklasku, nie czci grobu, czy jego kości. Przychodzi, bo daje jej to radość, spokój, pewnie ma poczucie, że dzięki temu jest bliżej męża, że może przyjść "do niego" i opowiedzieć mu, co działo się w ciągu dnia. Ona bardzo go kochała, to widać. Uważasz, że postępuje źle? Że powinna o nim zapomnieć, nie "czcić grobu", nie wspominać, skoro już nie żyje? Przychodzi, bo go wciąż kocha i ma w ten sposób poczucie, że jest bliżej niego. Myślę, że podobnie jest z chrześcijaństwem i z "czczeniem śmierci Boga". Tak, mamy jedno życie, jest tu i teraz. Ale jako chrześcijanin, powinieneś czuć, że jest także coś potem.


Gary napisał/a:

Możesz Kinga budować swoje szczęście na wierności. Przeczytałem twoje długie rozważanie.

Tak, mogę i chcę. Tylko boję się, że spotkam na swojej drodze kogoś, kto będzie to wiedział i mimo wszystko tego nie uszanuje. Tak zwyczajnie się boję i czytając takie wątki jak ten, po prostu czuję strach przed wchodzeniem w jakieś relacje. Nikt, żadna kobieta z tego forum, nie chciałaby być na miejscu Twojej żony i boi się, że kiedyś będzie. Taka jest prawda i dlatego nikt nie pochwala Twojego zachowania.

611

Odp: Moralność vs zdrada
Kinga24 napisał/a:
Gary napisał/a:

Możesz Kinga budować swoje szczęście na wierności. Przeczytałem twoje długie rozważanie.

Tak, mogę i chcę. Tylko boję się, że spotkam na swojej drodze kogoś, kto będzie to wiedział i mimo wszystko tego nie uszanuje. Tak zwyczajnie się boję i czytając takie wątki jak ten, po prostu czuję strach przed wchodzeniem w jakieś relacje. Nikt, żadna kobieta z tego forum, nie chciałaby być na miejscu Twojej żony i boi się, że kiedyś będzie. Taka jest prawda i dlatego nikt nie pochwala Twojego zachowania.

To prawda Kingo. Masz jak najbardziej rację. To są takie pierwotne strachy, bo my ludzie potrzebujemy innych ludzi. Rodzimy się wśród ludzi, jesteśmy na początku od innych ludzi uzależnieni i później też tak naprawdę potrzebujemy relacji z innymi, bo dają nam one najwięcej życiowej satysfakcji. Gary też ich potrzebuje, dlatego nie wypuszcza żony "z rąk", udając przed nią kogoś, kim nie jest, tworząc racjonalizacje i myślowe akrobacje, aby to jakoś usprawiedliwić. Ale pomyśl, czy on tak naprawdę ma z kimkolwiek bliską relację. Wciąż tylko musi grać, udawać. Tak naprawdę nikt go nie zna, nikt go nie akceptuje takiego, jakim jest. Wciąż musi się pilnować. Ma z tylu głowy, że jak to się wyda, to żona, dzieci, rodzina będą go mieli za zboczeńca, bo taka jest mniej więcej polska mentalność w przypadku seksoholizmu. Wyobrażasz sobie w jakiej emocjonalnej pustce on żyje?

612

Odp: Moralność vs zdrada

@summerka... no i co ja mam z Tobą zrobić... sad nie znasz mojego świata, a takie rzeczy piszesz... to tylko twoje wyobrażenie o tym jak ja się czuję i jakie mam relacje z ludźmi

@Kinga... kobieta przy grobie dobrze postępuje, w najmniejszym stopniu nie ganię jej zachowania, ma do tego pełne prawo i wolność; lepiej aby ze mną nie rozmawiała jednak, bo bym się jej zapytał czy za życia też tak szanowała i kochała męża, z dnia na dzień, każdego dnia, każdej minuty bycia razem

@Kinga...

Tylko boję się, że spotkam na swojej drodze kogoś, kto będzie to wiedział i mimo wszystko tego nie uszanuje. Tak zwyczajnie się boję i czytając takie wątki jak ten, po prostu czuję strach przed wchodzeniem w jakieś relacje.

A jak zajrzysz w głąb tych uczuć, będziesz czuć strach przed wchodzeniem w relacje... powiedz szczerze -- czy to jakieś szlachetne uczucie? Piękne barwy? Coś naturalnego? Dla mnie to okropne co piszesz, to jakieś wyniszczenie człowieka, jakaś zmora, która siedzi tam na dnie i ten strach generuje.


Nikt, żadna kobieta z tego forum, nie chciałaby być na miejscu Twojej żony i boi się, że kiedyś będzie.

Dlaczego się boi? Skąd się to bierze? Dlaczego ludzie są zazdrośni?

613 Ostatnio edytowany przez zatroskany internauta (2017-09-19 17:18:13)

Odp: Moralność vs zdrada
Kinga24 napisał/a:

Tak, mogę i chcę. Tylko boję się, że spotkam na swojej drodze kogoś, kto będzie to wiedział i mimo wszystko tego nie uszanuje. Tak zwyczajnie się boję i czytając takie wątki jak ten, po prostu czuję strach przed wchodzeniem w jakieś relacje. Nikt, żadna kobieta z tego forum, nie chciałaby być na miejscu Twojej żony i boi się, że kiedyś będzie. Taka jest prawda i dlatego nikt nie pochwala Twojego zachowania.

Jak czytam takie posty to też czasem mam wątpliwości co jest dobre, a co złe i robi mi się przykro, że dobre osoby muszą cierpieć przez takich cymbałów. Czy powinno się podejmować kolejne ryzyko, czy biernie czekać?
Ostatecznie jednak stwierdzam, że nie ma tego złego i należy iść dalej, wspomagać szczęście i być może los w końcu się do nas uśmiechnie smile

614 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2017-09-19 17:18:59)

Odp: Moralność vs zdrada
Gary napisał/a:

@summerka... no i co ja mam z Tobą zrobić... sad nie znasz mojego świata, a takie rzeczy piszesz... to tylko twoje wyobrażenie o tym jak ja się czuję i jakie mam relacje z ludźmi

Gary, No nic nie możesz ze mną zrobić wink
Może i nie znam twojego świata, ale mam wyobraźnię i doświadczenia z naprawdę bliskiego związku, w którym nie trzeba zakładac masek, udawać i okłamywać. Można być sobą a i tak ktoś będzie stał za mną murem. Ale doświadczyłam też relacji bez żadnej głębi, gdzie po prostu było się z kimś, bo każdy z kimś jest. Chociaż było miło, to jednak bez porównania jest to z relacją, w której jest DOPASOWANIE, bo to wzajemne zrozumienie wytwarza bliskość i tworzy więź.
U ciebie jest tak, że żona żyje w złudzeniu dopasowania, wszystko gra dopóki ona gdzieś kiedyś przez przypadek nie odkryje prawdy, bo wtedy cały jej świat runie. Dla ciebie to będzie jak już wiemy przemyślana alternatywa, ale ona dosłownie umrze wewnętrznie.
Ty natomiast udajesz dopasowanie, wciąż prowadzisz grę, oszukujesz. Rozumiem wybór, bo ludzie są racjonalni i egoistyczni, ale większość ma też sumienie, poczucie winy - to emocje, które wyewoluowały gdy człowiek zaczął żyć w społecznościach. Że też przetrwały te gadzie geny wink

615

Odp: Moralność vs zdrada
summerka88 napisał/a:
Kinga24 napisał/a:
Gary napisał/a:

Możesz Kinga budować swoje szczęście na wierności. Przeczytałem twoje długie rozważanie.

Tak, mogę i chcę. Tylko boję się, że spotkam na swojej drodze kogoś, kto będzie to wiedział i mimo wszystko tego nie uszanuje. Tak zwyczajnie się boję i czytając takie wątki jak ten, po prostu czuję strach przed wchodzeniem w jakieś relacje. Nikt, żadna kobieta z tego forum, nie chciałaby być na miejscu Twojej żony i boi się, że kiedyś będzie. Taka jest prawda i dlatego nikt nie pochwala Twojego zachowania.

To prawda Kingo. Masz jak najbardziej rację. To są takie pierwotne strachy, bo my ludzie potrzebujemy innych ludzi. Rodzimy się wśród ludzi, jesteśmy na początku od innych ludzi uzależnieni i później też tak naprawdę potrzebujemy relacji z innymi, bo dają nam one najwięcej życiowej satysfakcji. Gary też ich potrzebuje, dlatego nie wypuszcza żony "z rąk", udając przed nią kogoś, kim nie jest, tworząc racjonalizacje i myślowe akrobacje, aby to jakoś usprawiedliwić. Ale pomyśl, czy on tak naprawdę ma z kimkolwiek bliską relację. Wciąż tylko musi grać, udawać. Tak naprawdę nikt go nie zna, nikt go nie akceptuje takiego, jakim jest. Wciąż musi się pilnować. Ma z tylu głowy, że jak to się wyda, to żona, dzieci, rodzina będą go mieli za zboczeńca, bo taka jest mniej więcej polska mentalność w przypadku seksoholizmu. Wyobrażasz sobie w jakiej emocjonalnej pustce on żyje?

Tak, masz rację, dlatego pisałam już wcześniej, że jemu też w pewnym sensie współczuję. Mimo że pisze, że jest szczęśliwy, to jednak żyje w lęku, że prawda się wyda, musi kombinować, co zrobić, żeby się nie wydała itd. I to jest męczące, choć nie chce tego sobie uświadomić. I racja w tym, że chce mieć żonę, żeby mieć z kimś bliską relację, każdy tego chce. Tylko szkoda po prostu, że nie umie jej uszanować, zrozumieć, że ma inne postrzeganie na życie i że może wypadałoby dać jej możliwość wyboru, a samemu, ewentualnie szukać osoby, która zgodzi się na wolny związek.


Gary napisał/a:

lepiej aby ze mną nie rozmawiała jednak, bo bym się jej zapytał czy za życia też tak szanowała i kochała męża, z dnia na dzień, każdego dnia, każdej minuty bycia razem

Czemu uważasz (zakładasz), że nie? To na tyle mała wioska, znam ją, moja rodzina też ją zna, mama i starsi członkowie rodziny znają ją od małego, jej rodzinę i znali jej męża. Wieś ma to do siebie, że od razu wiadomo, kto kogo zdradza tongue, bo jednak plotki robią swoje. I tak, uchodzili za zgodne i kochające się małżeństwo, ona nie zdradzała go, nie było jakiś dziwnych zachowań. Kłótnie? Na pewno były, ale kłótnie są akurat czymś normalnym i często wynikają z tego, że zależy nam na drugiej osobie i chcemy dla niej jak najlepiej, przez co sprzeczamy się o coś. Ale chyba za kłótnie akurat nie ma co kogo osądzać.

Gary napisał/a:

A jak zajrzysz w głąb tych uczuć, będziesz czuć strach przed wchodzeniem w relacje... powiedz szczerze -- czy to jakieś szlachetne uczucie? Piękne barwy? Coś naturalnego? Dla mnie to okropne co piszesz, to jakieś wyniszczenie człowieka, jakaś zmora, która siedzi tam na dnie i ten strach generuje.

Tak, czuję często strach przed wchodzeniem w relację. Zapewniam, że nie wzięło się to z niczego, dużo się napatrzyłam na przypadki innych, jak i też sama doświadczałam nieciekawych zdarzeń. I nie byłoby tego, gdyby ludzie od tak, po prostu szanowali siebie nawzajem i traktowali innych tak, jak sami chcą być traktowani. Ja nie zdradzam, nie okłamuję, nie ranię specjalnie, bo zawsze potrafię postawić się w sytuacji tej drugiej osoby, poczuć, co ona by mogła czuć i czuję, że nie chcę nikogo ranić, tak jak nie chciałabym, żeby ktoś zranił mnie. Ale po prostu smutna jest myśl, że co z tego, że ja tak mam, skoro mogę jeszcze wiele wycierpieć w życiu, trafiając na osoby inaczej myślące. Uświadamiam Ci po prostu, czemu ważne jest, żeby być szczerym i wiązać się raczej z kimś o podobnym poglądzie życiowym. Ktoś może nie oczekiwać szacunku, wierności, może mieć do tego luźne podejście. I niech ma, ale niech wiąże się z kimś, kto myśli podobnie, a nie z kimś, komu złamie swoim zachowaniem życie. I tu nie piszę tylko o Tobie, ale po prostu wiele jest takich sytuacji w życiu.

Gary napisał/a:

Dlaczego się boi? Skąd się to bierze? Dlaczego ludzie są zazdrośni?

Łatwo odpowiedzieć na to pytanie. Dlatego, że czytamy wątki takie jak ten, o zdradach. Wiele jest takich wątków. Dlatego, że mamy oczy i widzimy, co dzieje się w otoczeniu. Dlatego, że widzę, jak zdradzone osoby cierpią, czują się upokorzone i nic niewarte. Jak załamuje im się świat ich wartości. Sama może nie zostałam zdradzona, ale oszukana kilka razy tak. I 3 razy zdarzyło mi się, że nowo poznany facet zapomniał powiedzieć o tym, że kogoś ma na stałe. 2 razy odkryłam to bardzo szybko, za 3 niestety nie. I uwierz, nigdy nie poczułam się tak zmieszana z błotem, jak wtedy, gdy dowiedziałam się o dwuletnim okłamywaniu i oszukiwaniu mnie. Tu nie chodziło już nawet o to, że z tym facetem to już koniec, że to po nim najbardziej rozpaczałam. Tu chodziło o to, jak się podnieść i znów kiedyś zaufać komuś, jak uwierzyć w ludzi, że są jednak tacy, co nie kłamią, nie zatajają i nie oszukują. I jak nie zmienić się przez to na gorszą osobę i samemu nie zacząć krzywdzić. Uwierz mi, najgorsza dla mnie była świadomość po prostu kłamstw, oszukiwania. Czy tak zatajania prawdy. Bo poczułam, jakby prawda nic nie znaczyła, a moje wartości były bez sensu w tym świecie, skoro i tak nikt ich nie szanuje. Tak, miałam myśli, że po co się starać i dalej dobrze postępować. Na szczęście udało mi się pozostać sobą, ale wiem, że wiele osób ma z tym problem. I po prostu czuję, co może czuć Twoja żona, jak się dowie. Czuję, co czuje, gdy podejrzewa, bo też miałam intuicję i tylko dzięki niej dowiedziałam się prawdy. Tak, to stąd biorą się lęki do wchodzenia w relacje, stąd bierze się zazdrość. Wszystkiemu winni są ludzie, którzy zdradą, oszustwem, kłamstwem zranili kiedyś kogoś.





.

616 Ostatnio edytowany przez Gary (2017-09-19 18:00:13)

Odp: Moralność vs zdrada
Kinga24 napisał/a:

Mimo że pisze, że jest szczęśliwy, to jednak żyje w lęku, że prawda się wyda, musi kombinować, co zrobić, żeby się nie wydała itd. I to jest męczące, choć nie chce tego sobie uświadomić.

Jesteś pewna, że żyję w lęku? Że coś jest męczące? To tylko wyobrażenia.



Czemu uważasz (zakładasz), że nie? To na tyle mała wioska, znam ją, moja rodzina też ją zna, mama i starsi członkowie rodziny znają ją od małego, jej rodzinę i znali jej męża.

Dobrze! Wycofuję co o niej napisałem. Ma kobieta pełną wolność.




Tak, czuję często strach przed wchodzeniem w relację. Zapewniam, że nie wzięło się to z niczego, dużo się napatrzyłam na przypadki innych, jak i też sama doświadczałam nieciekawych zdarzeń. I nie byłoby tego, gdyby ludzie od tak, po prostu szanowali siebie nawzajem i traktowali innych tak, jak sami chcą być traktowani. Ja nie zdradzam, nie okłamuję, nie ranię specjalnie, bo zawsze potrafię postawić się w sytuacji tej drugiej osoby, poczuć, co ona by mogła czuć i czuję, że nie chcę nikogo ranić, tak jak nie chciałabym, żeby ktoś zranił mnie. Ale po prostu smutna jest myśl, że co z tego, że ja tak mam, skoro mogę jeszcze wiele wycierpieć w życiu, trafiając na osoby inaczej myślące. Uświadamiam Ci po prostu, czemu ważne jest, żeby być szczerym i wiązać się raczej z kimś o podobnym poglądzie życiowym. Ktoś może nie oczekiwać szacunku, wierności, może mieć do tego luźne podejście. I niech ma, ale niech wiąże się z kimś, kto myśli podobnie, a nie z kimś, komu złamie swoim zachowaniem życie. I tu nie piszę tylko o Tobie, ale po prostu wiele jest takich sytuacji w życiu.

Oczekujesz wierności, tak możesz być zraniona. Od tego się wszystko bierze. Dlatego twój chłopak nie będzie mógł się Tobie przyznać, że podoba mu się inna dziewczyna. Nigdy Ci o tym nie powie, a zapytany skłamie. Zamiast cieszyć się z bycia razem będziesz się bać, czy on nie jest z kimś innym. 



... jak zdradzone osoby cierpią, czują się upokorzone i nic niewarte. Jak załamuje im się świat ich wartości.

Oj tak, tak... "bo nie była jedyną". Ten teledysk, gdzie pani płacze, bo pan ma z inną seks, to jest żałosny. Nikt jej nie chce? A może przez to że on inną całuje to ta pierwsza relacja padła? A może ten drugi seks zabiera coś tej pani? 



Sama może nie zostałam zdradzona, ale oszukana kilka razy tak. I 3 razy zdarzyło mi się, że nowo poznany facet zapomniał powiedzieć o tym, że kogoś ma na stałe. 2 razy odkryłam to bardzo szybko, za 3 niestety nie. I uwierz, nigdy nie poczułam się tak zmieszana z błotem, jak wtedy, gdy dowiedziałam się o dwuletnim okłamywaniu i oszukiwaniu mnie.

Przykro mi, że tak miałaś. Uważam takie działanie za niemoralne.



Tu chodziło o to, jak się podnieść i znów kiedyś zaufać komuś, jak uwierzyć w ludzi, że są jednak tacy, co nie kłamią, nie zatajają i nie oszukują.

Nic na to nie poradzisz, że świat jest nasycony ludźmi o złej moralności.
Dlaczego on kłamał? Dlaczego nie dał Ci wolności? Seksu chciał?
A może bał Ci się o tym powiedzieć, aby Cię nie załamywać? Bo by to Cię zniszczyło?



I jak nie zmienić się przez to na gorszą osobę i samemu nie zacząć krzywdzić. Uwierz mi, najgorsza dla mnie była świadomość po prostu kłamstw, oszukiwania. Czy tak zatajania prawdy. Bo poczułam, jakby prawda nic nie znaczyła, a moje wartości były bez sensu w tym świecie, skoro i tak nikt ich nie szanuje. Tak, miałam myśli, że po co się starać i dalej dobrze postępować.

Karma, czyli Bóg, rozsądzi sprawiedliwie. Nie martw się.

W zasadzie to muszę zastanowić dlaczego moje postępowanie czuję, że jest okej. A postępowanie tego gościa, który miał kogoś a udawał że z Tobą jest -- nie jest okej. To co pisałem wyżej to były odpowiedzi mojego sumienia w ciągu pół sekundy. To moralne, tamto niemoralne.

617 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2017-09-19 18:09:01)

Odp: Moralność vs zdrada
Gary napisał/a:

Sama może nie zostałam zdradzona, ale oszukana kilka razy tak. I 3 razy zdarzyło mi się, że nowo poznany facet zapomniał powiedzieć o tym, że kogoś ma na stałe. 2 razy odkryłam to bardzo szybko, za 3 niestety nie. I uwierz, nigdy nie poczułam się tak zmieszana z błotem, jak wtedy, gdy dowiedziałam się o dwuletnim okłamywaniu i oszukiwaniu mnie.

Przykro mi, że tak miałaś. Uważam takie działanie za niemoralne.



Tu chodziło o to, jak się podnieść i znów kiedyś zaufać komuś, jak uwierzyć w ludzi, że są jednak tacy, co nie kłamią, nie zatajają i nie oszukują.

Nic na to nie poradzisz, że świat jest nasycony ludźmi o złej moralności.
Dlaczego on kłamał? Dlaczego nie dał Ci wolności? Seksu chciał?
A może bał Ci się o tym powiedzieć, aby Cię nie załamywać? Bo by to Cię zniszczyło?

Ta dyskusja osiągnęła już wyżyny absurdu. Facet, jak chce pobzykać pannę na boku, to nie może jej powiedzieć, że kogoś ma, żeby jej nie załamywać. Bo może by ją to zniszczyło. Dlatego więc mówi piękne słówka i czaruje wspólną przyszłością. Bo jest taki dobry i dba o samopoczucie tej panny, którą chciałby bzyknąć na boku.
Żonie - logiczne, że też nie mówi, że bzyka inną pannę, bo by ją to zniszczyło, załamałaby się...
Dziewczyny - szanujmy facetów, którzy zdradzają i oszukują. Są dla nas tacy dobrzy i dbają o nasze samopoczucie, niezależnie od tego, na jakiej pozycji wylądujemy, żony czy kochanki big_smile Jakie to urocze big_smile big_smile big_smile

618

Odp: Moralność vs zdrada

Gary, mam do Ciebie dwa pytania.

1. Załóżmy, że masz córkę (gdzieś tam mi mignęło, że masz... mogę się mylić - mniejsza o to). Córka wyszła za mąż, po kilku latach małżeństwa wyszło na jaw, że jej mąż ją zdradza z diwami (powody zdrady są bez znaczenia), ona przychodzi do Ciebie po radę co ma z tym fantem zrobić. Co jej byś powiedział/poradził?

2.

Gary napisał/a:

Jak ktoś mówi że potrzebuje urozmaicenia w seksie, to znaczy że ma kiepski seks. To jak powiedzieć, że ktoś lubi pizzę, ale musi mieć za każdym razem inną.

Więc, Twoja żona to pizza a dodatki do pizzy do divy? Bo wiadomo, że przeważnie pizza to okrągłe ciasto... różniące się dodatkami.

A tak trochę poza tematem (ale w obrębie zainteresowań Garego wink ) ... obejrzyj film "Gliniarze z Brooklynu". Jest tam policjant, który chodzi na divy i utkwiła mi jedna scena - jeden klient grzmoci aż wióry lecą divę i ona jest w skowronkach lecz następny klient przyszedł troszeczkę przed czasem... mina bohatera - bezcenne wink

I nie bierz tego personalnie bo to nie atak z mojej strony. Mnie to lotto co Ty robisz w wolnym czasie wink

619

Odp: Moralność vs zdrada
Gary napisał/a:

Chciałem dojść do miejsca, gdzie zobaczę sens krzywdy. Niestety zawsze trafiam na egoistyczne "chcę być jedyną" -- na tym to wszystko się opiera..

Gary, wiemy już, że jesteś oszustem. Teraz udowadniasz, że także hipokrytą. Nie podoba ci się to egoistyczne "chcę być jedyną" więc zamieniasz je na swój własny egoizm. Bo to co tobą kieruje, to nie żadna troska o rodzinę, żonę tylko najczystszy egoizm. Ma być tak jak ty chcesz, lubisz. Wiesz, że nie ma na to zgody twojej żony więc przed nią po prostu zatajasz, że ty już jednostronnie odstąpiłeś od umowy, którą sam, świadomie, będąc pełnoletni z nią zawarłeś. Zmieniłeś warunki umowy ale zatajasz to przed drugą stroną aby mogła również świadomie podjąć decyzję odnośnie tej umowy. Kłamstwo, oszustwo, hipokryzja, egoizm - o to twoje wartości. Gdzie ty w nich widzisz Jezusa?

Nikt, żadna kobieta z tego forum, nie chciałaby być na miejscu Twojej żony i boi się, że kiedyś będzie...

Gary napisał/a:

Dlaczego się boi? Skąd się to bierze? Dlaczego ludzie są zazdrośni?..

A ta twoja wypowiedź przekonuje mnie, że robisz sobie jaja z ludzi na forum, bo mimo wszystko nie wierzę, że tak się zaplątałeś w swoich własnych, wewnętrznych matactwach, projekcjach, że nie jesteś w stanie odczytać znaczenia tego zdania powyżej. Czemu ewentualnie robisz sobie jaja nie rozumiem. Uwierz, nie jesteśmy twoją żoną, nie musisz tu kłamać i oszukiwać chyba, że się już całkiem w tym pogubiłeś i robisz to wszędzie i odruchowo.

620

Odp: Moralność vs zdrada
Gary napisał/a:

Jesteś pewna, że żyję w lęku? Że coś jest męczące? To tylko wyobrażenia.

ok, a jeśli nie, to skąd ten temat?

Gary napisał/a:

Oczekujesz wierności, tak możesz być zraniona. Od tego się wszystko bierze. Dlatego twój chłopak nie będzie mógł się Tobie przyznać, że podoba mu się inna dziewczyna. Nigdy Ci o tym nie powie, a zapytany skłamie. Zamiast cieszyć się z bycia razem będziesz się bać, czy on nie jest z kimś innym.

To lepiej oczekiwać niewierności? Zakładać, że każdy na pewno zdradzi? Przecież wypowiadają się tu panowie, którzy piszą, że tego nie robią. Mam braci, którzy mówią mi, że brzydzą się zdradą, że nigdy nikogo nie zdradzili i nie zamierzają (tak, gadamy na takie tematy szczere). Wierzę, że nie każdy facet i kobieta na świecie zdradza..Nie mówię tu oczywiście o bezpodstawnej i wymyślonej panice na temat zdrady, która "może" się wydarzyć. Są nieraz takie osoby, co nie pozwolą mieć kolegów płci przeciwnej, nawet z kimś pogadać, czy obejrzeć się na ulicy. Odczuwanie zazdrości w jakimś stopniu jest normalne, gdy czuje się coś więcej, ale oczywiście złe jest wpadanie w obsesję. Ale sama wiem, że intuicja nie alarmuje bez powodu, ja naprawdę czułam niepokój, coś mi kazało sprawdzać, szukać i faktycznie znalazłam. Twoja żona też sprawdza, i jak widać, nie myli się, powód jednak jest.



Gary napisał/a:

Oj tak, tak... "bo nie była jedyną".

Nie, nie rozumiesz, tu nie chodzi o to, że nie była jedyną, ale że jej wartości i postrzeganie świata, na którym zbudowały obraz siebie okazały się nic niewarte w oczach najbliższej osoby. Że ufały komuś i czuły się bezpieczne, a nagle okazało się, że ta osoba jednak nie chciała naszego szczęścia, bo tak to wygląda, że "wbiła nóż w plecy". Jest takie powiedzenie "Boże, chroń mnie przed przyjaciółmi, bo przez z wrogami poradzę sobie sam". Coś w tym jest, bo od wroga można spodziewać się wszystkiego, a z reguły przyjaciołom i mężowi się uda, że nie będą chcieć naszej krzywdy, dlatego ewentualna krzywda jest takim szokiem i powoduje ból. Nie chodzi tu tylko o to, że ktoś prozaicznie nie był "jedyną".



Nic na to nie poradzisz, że świat jest nasycony ludźmi o złej moralności.
Dlaczego on kłamał? Dlaczego nie dał Ci wolności? Seksu chciał?
A może bał Ci się o tym powiedzieć, aby Cię nie załamywać? Bo by to Cię zniszczyło?

Nie mam pojęcia, czemu kłamał i czego ode mnie chciał. Nie wiem, bo to on zaczął znajomość, chodził za mną itd, to on wszystko rozpoczął z pełną świadomością, że jest w związku. Wtedy 5 letnim, narzeczeństwie, teraz już 7 letnim i jest już od niedawna żonaty. A ja dowiedziałam się przez przypadek dzięki intuicji, z fb, bo odnalazłam jego "byłą" dziewczynę... inaczej trwałoby to chyba latami. Gdy zadzwoniłam, zapytać, co robił w sb, odpowiedział, że nic ciekawego, że był w pracy do późna, a potem zasnął zmęczony. A to "nic ciekawego" to jedynie ślub. I co, fajnie? 2 lata okłamywał cały czas, nawet w tak dużej sprawie i zamierzał dalej. Dlatego dobrze wiem, jakie to uczucie dowiedzieć się, że ktoś tyle czasu nas okłamywał.. Czy bał się, że ja się załamię? Ale czym, przecież to nie ja byłam jego narzeczoną, to nie ja zaczynałam znajomość. Nie wiem, to było jakieś emocjonalne bagno, może był wyjątkowym psycholem. Ale jak widzisz, nie tylko żona czy narzeczona może być okłamywana. Ale mimo to każde kłamstwo boli tak samo.

Gary napisał/a:

Karma, czyli Bóg, rozsądzi sprawiedliwie. Nie martw się.

Nie chcę, żeby karma wracała, bo w kogo ma uderzyć? W jego niewinne dzieci? Ja mu wybaczyłam w sobie, niech mu się dobrze wiedzie, cieszę się, że uwolniłam się z tego chorego układu i to mi wystarczy. Ale po prostu chodzi mi o to, że gdybym od początku zdawała sobie sprawę, jak wygląda sytuację, to nigdy świadomie nie weszłabym w taki układ. I w tym się też czuję oszukana, że nie pozwolił mi wiedzieć, jaka jest prawda. Masochistką nie jestem i nigdy świadomie nie doprowadziłabym do takiej sytuacji.

Gary napisał/a:

W zasadzie to muszę zastanowić dlaczego moje postępowanie czuję, że jest okej.

Zdecydowanie. Zastanów się, czemu sam osądzasz zachowanie tego gościa ode mnie jako nie okej, a swoje już jako okej?

621 Ostatnio edytowany przez Gary (2017-09-19 21:17:11)

Odp: Moralność vs zdrada

Jak mowa o prostytutkach, to zawsze pojawia się córka. Jak jej dobrze, to niech tak robi.
Gdyby córka dowiedziała się że zięć zdrazda, to niech córka podejmie decyzje dobre dla niej. Można zakończyć małżeństwo, można zamieść temat pod dywan, może zdradzić sama i zobaczyć jak to jest, może znaleźć nowego mężczyznę i potem rozejść się, do tego dzieci i kredyty.

@Kinga -- tak... zastanowię się.

622

Odp: Moralność vs zdrada
Gary napisał/a:

Jak mowa o prostytutkach, to zawsze pojawia się córka. Jak jej dobrze, to niech tak robi.
Gdyby córka dowiedziała się że zięć zdrazda, to niech córka podejmie decyzje dobre dla niej. Można zakończyć małżeństwo, można zamieść temat pod dywan, może zdradzić sama i zobaczyć jak to jest, może znaleźć nowego mężczyznę i potem rozejść się, do tego dzieci i kredyty.

Mocne pytanie to dobre pytanie.. bo Gary się najeżył wink

Po pierwsze, ojciec jest pierwszym wzorem mężczyzny dla każdej kobiety i często jego osoba, postępowanie, relacje rzutują na jej związkową przyszłość i to czy np. będzie podświadomie wybierać "zdradzaczy", bo taki obraz związku wyniosła z domu.

Po drugie bardzo ciekawa teoretyczna sytuacja.. zapłakana córka w ramionach ojca, który po części zgotował jej taki los.

623

Odp: Moralność vs zdrada

Tamten gość zabrał Kindze trochę szczęścia, rok lub dwa zawalone w życiorysie, na pozbieranie się emocjonalne. Mówię o okresie od momentu gdy dowiedziała się o zdradzie. Obiecywał że z nią będzie, a życie układał z inną.

W pewnym momencie trwania mojego małżeństwa było tak, że czułem się nieszczęśliwy. I mogłem wybrać rozwód, albo zdradę. Zdrada coś dała, coś zabrała. Teraz bilans jest dodatni, ale jak sprawa się wyda, to wrócimy do punktu w którym byłby rozwód. Dawnej rozwód byłby z powodu, że miałem "focha, że nieszczęśliwy" -- banalnie to brzmi smile smile. Dzisiaj byłby z powodu zdrady. Zatem zdradzam, aby inni mogli być szczęśliwi i abym ja na ołtarzu małżeństwa nie spalił swojego szczęścia. Dlaczego byłem nieszczęśliwy? To już zupeeeeeełnie inna bajka...

624

Odp: Moralność vs zdrada
Gary napisał/a:

Dlaczego byłem nieszczęśliwy? To już zupeeeeeełnie inna bajka...

Gawędziarz z ciebie, Gary.
Czyżby pomysł na nowy temat?...

Piszę bez złośliwości. Podpowiadam. wink

625

Odp: Moralność vs zdrada

Oj nieeee... hihi... no rozbawiłaś mnie tą sugestią. To byłby jakiś ekshibicjonizm duchowy... smile smile A nie daj boże narzekałbym na swoją żonę... smile smile

626 Ostatnio edytowany przez vicky85 (2017-09-20 00:43:04)

Odp: Moralność vs zdrada
bezkres napisał/a:
Gary napisał/a:

Jak mowa o prostytutkach, to zawsze pojawia się córka. Jak jej dobrze, to niech tak robi.
Gdyby córka dowiedziała się że zięć zdrazda, to niech córka podejmie decyzje dobre dla niej. Można zakończyć małżeństwo, można zamieść temat pod dywan, może zdradzić sama i zobaczyć jak to jest, może znaleźć nowego mężczyznę i potem rozejść się, do tego dzieci i kredyty.

Mocne pytanie to dobre pytanie.. bo Gary się najeżył wink

Po pierwsze, ojciec jest pierwszym wzorem mężczyzny dla każdej kobiety i często jego osoba, postępowanie, relacje rzutują na jej związkową przyszłość i to czy np. będzie podświadomie wybierać "zdradzaczy", bo taki obraz związku wyniosła z domu.

Po drugie bardzo ciekawa teoretyczna sytuacja.. zapłakana córka w ramionach ojca, który po części zgotował jej taki los.

Mysle, ze nie tyle najezyl, co odpowiedzial niezgodnie z prawda. Zaden mezczyzna nie chcialby losu prostytutki dla swojej corki. Zaden.

Napisales wazna rzecz: ojciec i matka sa wzorami dla dzieci. Obraz zwiazku moze byc wyniesiony z domu, ale nie musi - tak jak dziecko alkoholika moze byc alkoholikiem, ale moze byc tez swiadomym abstynentem.

Gary caly czas podkresla, ze jego historia nie ma drugiego dna. Ze taki jest. Nie ma przyczyny, dla ktorych czuje tak silna potrzebe zdobywania kolejnych kobiet. Nie wspomnial nic wczesniej (tyle podstron!) ze jednak byl czas w malzenstwie, gdy czul sie nieszczesliwy. Ze jest to niby innabajka, inny temat. A przeciez nie jest, to kluczowa sprawa dla tego tematu.
Wszystko czego doswiadczylismy w zyciu od strony ojca i matki, maja bardzo silny wplyw na nasze postrzeganie plci przeciwnej i seksualnosc. Literatura na ten temat peka w szwach. Mozna nie zdawac sobie nawet z tego sprawy ("nie bylo zadnej traumy", "nie bylismy patologia"). Dla przykladu mezczyzni pozbawieni czulosci, troski, dostatecznego zainteresowania ze strony matek, w rodzinach gdzie bylo kilkoro dzieci pod rzad, matki niewydolne wychowawczo itp. w doroslym zyciu maja silna potrzebe zdobywania kobiet, ale tylko do seksu, bez nawiazywania glebszych relacji - ktore niestety czesto wystepuja. Taki glod emocjonalny pisklecia, ktore zbyt krotko\zbyt slabo bylo wysiadywane. Z kobietami jest podobnie. Nie twierdze, ze tak jest w Garego przypadku, tylko tak mi sie zwyczajnie intuicyjnie zdaje.

Hmmmm. Tak serio. Sama jestem takim dzieckiem, od nastolactwa mialam ambe na punkcie duzo starszych mezczyzn, do dzisiaj mam te slabosc. Bardzo dlugo nie zdawalam sobie sprawy, ze to zaburzone ksztaltowanie sie superego (no, podobno, jak twierdzila pani psycholog;p). Nie da sie go zlikwidowac, pozbyc sie. Nie panuje sie nad nim. W zasadzie nie ma zadnych bezposrednich metod terapeutycznych na chocby ograniczenie efektu roznych kompleksow powstajacych gdy nie ma prawidlowych relacji rodzinnych. Zalecana jest jedynie standardowa terapia psychologiczna. Taaaaaa... I naprawde czlowiek bardzo silnie wypiera przyczyne swoich upodoban\problemow, jest to albo temat bardzo dla niego wstydliwy, albo w druga strone - otwarcie mowi o nietypowych sklonnosciach i podaje wypracowane przez siebie usprawiedliwienia swojego postepowania - jako normalne, zwyczajne upodobania (np. seksualne).

Sorry Gary jesli moja amatorska psychoanaliza jest zupelnie nieprawdziwa;p Ale zawsze gdzies gleboko jest przyczyna, dlaczego robimy to, co robimy i jacy jestesmy. Zawsze jest przyczyna.

627

Odp: Moralność vs zdrada
vicky85 napisał/a:

Mysle, ze nie tyle najezyl, co odpowiedzial niezgodnie z prawda. Zaden mezczyzna nie chcialby losu prostytutki dla swojej corki. Zaden.

A mąż zgodziłby się, aby jego żona była prostytutką? A chłopak? A czy w ogóle można poznać prostytutkę i być z nią w związku? Na wszystkie pytanie odpowiedź brzmi "tak". Patologia? Może tak, może nie... "Tedx Sex workers"

Każdy ma słabsze chwile w małżeństwie. Słabsze chwile nie są przyczyną zdrady. Zdrada to decyzja, którą każdy podejmuje sam.
Cenię długie relacje. Może przyczyny leżą w dzieciństwie.
Mogę iść na leczenie seksoholizmu albo do psychoanalityka, aby mi pomógł (??). Ale to ślepa uliczka. Wielu mężów smutnymi psimi oczami wodzi za atrakcyjnymi kobietami. Powinni się leczyć? Raczej nie.

628

Odp: Moralność vs zdrada
vicky85 napisał/a:

Mysle, ze nie tyle najezyl, co odpowiedzial niezgodnie z prawda. Zaden mezczyzna nie chcialby losu prostytutki dla swojej corki. Zaden.

Jaki los prostytutki dla córki? Czytałaś całość?

Tu chodziło o córkę zdradzaną, która przychodzi do ojca (zdradzacza) po poradę co robić.


Wracając jednak do tego twojego zdania, które miało odwieźć od sedna sprawy:

Czy zdanie "zaden mezczyzna nie chcialby zeby jego corka byla zdradzana przez meza (tak jak jej matka przez ojca, czyli niego samego). Zaden" jest równie prawdziwe?

629

Odp: Moralność vs zdrada

Dobre, Gary, klasa mistrzowska w hipokryzji big_smile

Pewnie, bidny zuczku, po co masz nad soba pracowac, pracowac nad malzenstwem z zona, pracowac nad budowaniem zdrowych relacji, jak przeciez pozbawiloby to Cie tego dreszczyku panienek z Roksy. No jak to, masz sobie odmowic, jak to tak dobrze smakuje? Rzeczywiscie, najlepszym rozwiazaniem dla calej Twojej rodziny jest spelnianie Twoich zachcianek, bo jestes pepkiem swiata.

630 Ostatnio edytowany przez dobrakobieta90 (2017-09-25 13:13:19)

Odp: Moralność vs zdrada
Snake napisał/a:

Nikt, żadna kobieta z tego forum, nie chciałaby być na miejscu Twojej żony i boi się, że kiedyś będzie...

Gary napisał/a:

Dlaczego się boi? Skąd się to bierze? Dlaczego ludzie są zazdrośni?..

A ta twoja wypowiedź przekonuje mnie, że robisz sobie jaja z ludzi na forum, bo mimo wszystko nie wierzę, że tak się zaplątałeś w swoich własnych, wewnętrznych matactwach, projekcjach, że nie jesteś w stanie odczytać znaczenia tego zdania powyżej. Czemu ewentualnie robisz sobie jaja nie rozumiem. Uwierz, nie jesteśmy twoją żoną, nie musisz tu kłamać i oszukiwać chyba, że się już całkiem w tym pogubiłeś i robisz to wszędzie i odruchowo.

Postanowiłam pójść za Twoim postem, Snake, bo nie ulega wątpliwości, iż pprzywołany przez Ciebie post oraz wiele innych świadczy o tym, że Gary zrobił sobie ubaw z forumowiczów. Albo nawet bardziej z ich wierzeń, wartości i poglądów.

Jeśli ktoś zadałby sobie trud w przeglądnięcia postów Garego, to rzuci mu się w oczy, że:
1. Gary pisze na forum od rana do nocy, przez cały dzień. Wystarczy, że pokażę Wam na dniu wczorajszym, ale jest to w sporej mierze regułą, ale w weekend ma więcej na to czasu (zupełnie jak ktoś, kto nie ma rodziny):
23:43 - 23:47 3 posty
22:08 - 22:11 2 posty
20:53
18:58
14:29 - 14:34 2 posty
13:31 - 13-41 2 posty
11:52-11:54 2 posty
9:04-9:32 2 posty
2. Gary dużo pisze o seksie, ale z jego postów wynurza się ktoś, kto jest raczej pozbawiony elementarnej wiedzy o seksualności kobiet. Jest ona mu raczej obca. Chociaż używa słów typu magia itp., które mają zamydlić temat, to nie da się ukryć, że jego porady są nieporadne, a wyobrażenie o seksualności kobiet odbiega od wyobrażeń kobiet.


Jeśli dodamy do siebie punkt 1 i 2, to słabo tu widzę faceta, który jest w szczęśliwym związku, jak twierdzi. Co za facet, który PRACUJE + DBA O ŻONĘ + ZAJMUJE SIĘ DZIEĆMI + PRZESIADUJE NA PORTALACH SEKSUALNYCH I SPOTYKA SIĘ Z PROSTYTUTKAMI ma OPRÓCZ tego wystarczająco dużo czasu, aby przesiadywać całymi dniami na forum.
Śmierdzi trollem, który specjalnie nie ma pojęcia, czym jest życie rodzinne, za to ma spore seksualne kompleksy, co widać gołym okiem przy stricte technicznych kwestiach związanych z seksem.

631 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2017-09-25 14:44:55)

Odp: Moralność vs zdrada

Obawiam się dobra kobieto, ze jednak jest prawdziwy.
Wiele osób pracuje na komputerze i bez bicza szefa nad głową, więc nie jest problemem nastukać pare postów i jednoczesnie zamykać kontrakty otwarte w innej karcie, naprawdę.
Dzieci absorbują jak są małe, nastolatki wolą rówiesników.
Techniki seksualnej przez internet nie podejmowałabym się oceniać big_smile
Tak więc któraś z nas może być żona Garego, czy faceta ze szwedzkim nickiem, niestety.

632

Odp: Moralność vs zdrada

Skąd ma czerpać wiedzę o prawdziwym seksie, u prostytutek teatr, w domu też i to rzadko.
Smutne do czego może doprowadzić człowieka kredyt. Facet bardzo "rozsądnie" marnuje swoje życie...

633

Odp: Moralność vs zdrada
Ela210 napisał/a:

Obawiam się dobra kobieto, ze jednak jest prawdziwy.
Wiele osób pracuje na komputerze i bez bicza szefa nad głową, więc nie jest problemem nastukać pare postów i jednoczesnie zamykać kontrakty otwarte w innej karcie, naprawdę.
Dzieci absorbują jak są małe, nastolatki wolą rówiesników.
Techniki seksualnej przez internet nie podejmowałabym się oceniać big_smile
Tak więc któraś z nas może być żona Garego, czy faceta ze szwedzkim nickiem, niestety.

\
ekhm, niektórzy pracują w domu.
niestety temat kolegi Gary'ego jest za długi. nie chce mi się całego czytać. ale nie wątpię, że arcyciekawy.

a ostatnie zdanie, że niestety, któraś z Was może być moją żoną to hit.
ja staram się w życiu nie wartościować ludzi. a już na pewno kiedy ich nie znam. nie masz pojęcia kim jest moja żona, jak się jej żyje ze mną, wplatasz swoje uwagi do innego tematu z mojego.
szkoda, że nie napisałaś czegoś takiego:

Tak więc któryś z was może być mężem kobiety, która zdradza go z klagarem, niestety.

ale nie, bo całe zło tego świata to mężczyzna, czyż nie?

634

Odp: Moralność vs zdrada

Gary, to co piszesz o zdradach jest nudne i oklepane. Na tym forum czytałam to samo sto razy.... "zdradzam, bo nie mam innego wyjścia" albo "zdrada tak naprawdę służy mojemu małżeństwu".. stara śpiewka.
Jedyne co cie wyróżnia , to gawędziarski , lekki ton.

Natomiast w kwestii podejścia do prostytucji zauważam pewne nowatorstwo...
Co to za problem być z prostytutką? Córka prostytutka ?? Żaden kłopot!! Żona?? tym bardziej...
Zadam ci to pytanie zupełnie serio - czy ty sie czasem skrycie nie podkochujesz w którejś ze swoich dam do towarzystwa???
A jak to w ogóle z tobą jest? Masz jakąś ulubioną usługodawczynię , z którą występuje pewna regularność świadczeń, czy z kamienia na kamień przeskakuje sroczką?

635 Ostatnio edytowany przez Gary (2017-09-25 18:04:51)

Odp: Moralność vs zdrada

@dobrakobieta... jak cudownie, że jesteś moją fanką :* :*. Umówimy się na seks? Ale tylko pod warunkiem, że naprawdę chcesz smile smile   A statystyka weekendowa jak się kształtuje? Myślałem, że wtedy mniej piszę, bo jestem z rodziną.

@Ela210... dziękuję, że niczym strażak w ogniu zachowujesz zimną krew

@MamaMamusia... taaaakk... byłem kedyś totalnie zauroczony i seks z nią był cudowny, cipka w soczkach, orgazmy, uniesienia, napompowana dusza, a ona taka piękna; teraz już nie mam takiego zauroczenia niestety, bo w tym morzu przeciętności czasem tylko jakaś gwiazda się znajdzie; poza tym jestem niesłychanie odporny, albo raczej znieczulony na nowe kobiety, bo kiedyś-tam na drodze samorozwoju miałem przyjaciółki; ... ale może lepiej o mnie nie mówmy, tylko raczej o zjawiskach;   zatem czy można być zakochanym w prostytutce? Pewnie że można i one tego ciągle doświadczają, choć tego nie lubią, bo panowie czesto są mniej inteligentni od nich samych, czyli nie są dla nich ciekawi -- jakiś gość będzie chciał nawiązać kontakt prywatny, albo wsadzi jej kwiatka za kierownicę, a jej mąż jest o to wściekły.

nie chce mi się sprawdzać kto odkopał ten wątek...
ktoś pisał że ludzie potrzebują emocji? Pewnie tak. Najlepiej iść na seks. Wtedy są emocje.
Seks za pieniądze? Super! Często różni się tym od seksu "darmowego", że dorzuca się do rachunku za mieszkanie.

636 Ostatnio edytowany przez LolekBolek (2017-09-25 18:30:55)

Odp: Moralność vs zdrada
Gary napisał/a:

@dobrakobieta... jak cudownie, że jesteś moją fanką :* :*. Umówimy się na seks? Ale tylko pod warunkiem, że naprawdę chcesz smile smile   A statystyka weekendowa jak się kształtuje? Myślałem, że wtedy mniej piszę, bo jestem z rodziną.

@Ela210... dziękuję, że niczym strażak w ogniu zachowujesz zimną krew

@MamaMamusia... taaaakk... byłem kedyś totalnie zauroczony i seks z nią był cudowny, cipka w soczkach, orgazmy, uniesienia, napompowana dusza, a ona taka piękna; teraz już nie mam takiego zauroczenia niestety, bo w tym morzu przeciętności czasem tylko jakaś gwiazda się znajdzie; poza tym jestem niesłychanie odporny, albo raczej znieczulony na nowe kobiety, bo kiedyś-tam na drodze samorozwoju miałem przyjaciółki; ... ale może lepiej o mnie nie mówmy, tylko raczej o zjawiskach;   zatem czy można być zakochanym w prostytutce? Pewnie że można i one tego ciągle doświadczają, choć tego nie lubią, bo panowie czesto są mniej inteligentni od nich samych, czyli nie są dla nich ciekawi -- jakiś gość będzie chciał nawiązać kontakt prywatny, albo wsadzi jej kwiatka za kierownicę, a jej mąż jest o to wściekły.

nie chce mi się sprawdzać kto odkopał ten wątek...
ktoś pisał że ludzie potrzebują emocji? Pewnie tak. Najlepiej iść na seks. Wtedy są emocje.
Seks za pieniądze? Super! Często różni się tym od seksu "darmowego", że dorzuca się do rachunku za mieszkanie.

Ty to jesteś Gary przeagent. Dorzuca się do rachunku żonie, i jeszcze płaci prostytukom po cichu. Udaje kogoś, kim nie jest. Ale wiesz, nie będę Cię oceniał. To Twoje życie. Żyj jak chcesz, i bądź szczęśliwy - o ile nie krzywdzisz przy tym innych. Niestety, żona może poczuć się skrzywdzona... tak się nie robi. Po co żyjesz z żoną w kłamstwie? Co konkretnie z tego masz? Mogę się domyślać. Może sam powiesz, chociaż wątpię...

637 Ostatnio edytowany przez Gary (2017-09-25 19:18:18)

Odp: Moralność vs zdrada

Źle zrozumiałeś. Rodzinie zapewniam dobre warunki. To moje gniazdko.

Prostytutce dokładam się do czynszu. Seks z nią jest w podziękowaniu za ten gest. Tak łatwo dają się wtedy podrywać...

…......……………

Pod rozwagę... jeśli czujesz że ten wątek powoduje że twoja energia jest mniejsza, jesteś smutna, przygnębiona, coś w duszy boli, to zastanów się co tak naprawdę sprawia ten ból.

638 Ostatnio edytowany przez LolekBolek (2017-09-25 19:14:55)

Odp: Moralność vs zdrada
Gary napisał/a:

Źle zrozumiałeś. Rodzinie zapewniam dobre warunki. To moje gniazdko.

Prostytutce dokładam się do czynszu. Seks z nią jest w podziękowaniu za ten gest. Tak łatwo dają się wtedy podrywać...

Nie, to Ty źle zrozumiałeś. Pytałem, co Ty z tego masz? Tak bezinteresownie to robisz?

Gniazdko oparte na kłamstwie? Hmm... może jednak Cię nie rozumiem. Ale ok, nie muszę.

639 Ostatnio edytowany przez Gary (2017-09-25 19:22:53)

Odp: Moralność vs zdrada

Idę do prostytutki, daję jej 150zł, żartuję że to kawałek czynszu, a potem mamy seks. Tylko tyle. To taki żart. Nigdy nie daję więcej niż było w ogłoszeniu bo napiwki są złe.

Żart lub punkt widzenia. Ja mam seks, ona pieniądze, a każde z nas może spędzić miłe chwile. Może trudno w to uwierzyć, się poszukaj co mówią prostytutki w sieci, bo niektóre lubią swoją pracę.

640

Odp: Moralność vs zdrada
Ela210 napisał/a:

Obawiam się dobra kobieto, ze jednak jest prawdziwy.
Wiele osób pracuje na komputerze i bez bicza szefa nad głową, więc nie jest problemem nastukać pare postów i jednoczesnie zamykać kontrakty otwarte w innej karcie, naprawdę.
Dzieci absorbują jak są małe, nastolatki wolą rówiesników.
Techniki seksualnej przez internet nie podejmowałabym się oceniać big_smile
Tak więc któraś z nas może być żona Garego, czy faceta ze szwedzkim nickiem, niestety.

Nie zrozumiałaś big_smile
Nie twierdzę, że Gary jest nieprawdziwy lub że nie pracuje.
Twierdzę, że nie ma życia rodzinnego, stąd jego całodzienne przebywanie na forum, szczególnie nasilone w weekendy i w okresie popołudniowo- wieczornym, gdy inni oddają się życiu rodzinnemu lub spędzają czas z przyjaciółmi. Gorzej, gdy rodzina to pusta figura stulistyczna a przyjaciół brak, bo i skąd jedno i drugie, gdy się nie umie budować głębszych relacji z ludźmi. Ale rozumiem czemu akurat Ty Elu bronisz Garego. U Ciebie też raczej nie trybi big_smile
Ponadto odniosłam się do jego braków odnośnie seksualności kobiet. To facet, który mało wie na ten temat, wystarczy spojrzeć na jego posty z kilku ostatnich dni - on po prostu zalicza. Ale rozumiem, że to także dla Ciebie Elu zwykła codzienność big_smile

641

Odp: Moralność vs zdrada
Gary napisał/a:

Idę do prostytutki, daję jej 150zł, żartuję że to kawałek czynszu, a potem mamy seks. Tylko tyle. To taki żart. Nigdy nie daję więcej niż było w ogłoszeniu bo napiwki są złe.

Żart lub punkt widzenia. Ja mam seks, ona pieniądze, a każde z nas może spędzić miłe chwile. Może trudno w to uwierzyć, się poszukaj co mówią prostytutki w sieci, bo niektóre lubią swoją pracę.

Ten aspekt jest zrozumiały. Tyle że ona ma podwójne korzyści - kasę i miłe chwile wink Może lepiej zostać żigolakiem?  Chodziło mi o tą żonę? Mówisz, że ją kochasz, a jednocześnie temu przeczysz - według obecnych standardów.

642

Odp: Moralność vs zdrada

OMG!
Niewiarygodne, faceci naprawdę myślą, że obojętnie kto kobiecie włoży, to ona ma miłe chwile.
Dla waszej świadomości, jak kobieta nie pożąda faceta, to nawet jeśli dobrowolnie zgadza się na seks za kasę czy za trwanie małżeństwa, to ona nic przyjemnego nie odczuwa, wręcz jest to nieprzyjemne.

643

Odp: Moralność vs zdrada
Xymena napisał/a:

OMG!
Niewiarygodne, faceci naprawdę myślą, że obojętnie kto kobiecie włoży, to ona ma miłe chwile.
Dla waszej świadomości, jak kobieta nie pożąda faceta, to nawet jeśli dobrowolnie zgadza się na seks za kasę czy za trwanie małżeństwa, to ona nic przyjemnego nie odczuwa, wręcz jest to nieprzyjemne.

jedyna miła chwila to chyba wtedy jak spojrzy na te 150 zł big_smile
Dla prostytutek seks z klientami to jest głownie praca a nie miło spędzany czas. Niektórzy żyją jednak w świecie własnych wyobrażeń i wydaje im się, że jedna z drugą przebiera radośnie nogami z podniecenia.

644 Ostatnio edytowany przez LolekBolek (2017-09-25 22:37:34)

Odp: Moralność vs zdrada
PannaNikt007 napisał/a:
LolekBolek napisał/a:
PannaNikt007 napisał/a:

To ja rzeczywiscie jestem z jakiejs nieznanej planety poniewaz nie rozumiem od razu mowil cos innego ze szuka stalego zwiazku itp itd dlaczego nie powiedzial od razu ze chce sie zabawic i tak mu powiedzialam ze mam zasady i nie ide tak szybko do lozka nawet do domu go po kilku spotkaniach zaprosilam tak na miescie tylko...
a co do Twojej poprzedniej wypowiedzi ja nie powiedzialam ze on jest nikim rzeczywiscie kretacz i manipulant bym dodala ale ze jest nikim to bez przesady moze przede mna gral takiego...

Cytat "byle co" - tak go określiłaś. Ale nie o to chodzi. Druga opcja jest taka, że go jakoś zniechęciłaś. Wiesz, czasem jedno słowo za dużo może kogoś zniechęcić. Wiele rzeczy może. I nie można po tak krótkim czasie oczekiwać nie wiadomo czego, bo to jest etap poznawania się. Skup się na sobie teraz i nie przejmuj się w ogóle. Szukaj nowych znajomości, a trafisz na kogoś szczerego smile

Tak ostatnio powiedzialam jak zaproponowal wspolna komiel ze mam wanne 1osobowa i powiedzialam ze nie chce mi sie w domu siedziec i mysle ze po tym odpuscil...tym lepiej. Tak teraz skupiam sie wlasnie na sobie jego numer skasowalam bo ja nie latam za facetami zobaczymy co los przyniesie,byl z nim etap ze zaczelo  mi bardziej zalezec ale szybko sie zdystansowalam..co jemu sie nie spodobalo


Żony nie obwiniasz, że Cię zaniedbuje, źle traktuje? To Ty już wiesz lepiej. Czasem żony stosują przemoc wobec facetów, którzy uciekają do prostytutek. Są takie przypadki... ale chyba nie Twój...

645

Odp: Moralność vs zdrada

Dobra Kobieto, dzięki za okazaną troskę. Nie mam potrzeby obrony Garego bo poradzi sobie sam doskonale. Nie lubię po prostu gdy ktos gwałci logikę i naciąga wnioskowanie na fałszywe przesłanki. Nawet jak wniosek jest ten sam.
U mnie trybi smile jak trzeba, no chyba ze Gary okazałby się moim mężem i musiałabym go zabić... big_smile

646 Ostatnio edytowany przez Gary (2017-09-25 23:26:17)

Odp: Moralność vs zdrada

Zaliczam? Może... Super przygoda. A jak się wraca do tej samej to liczyć ją czy powtórzeń nie zaliczamy?

Prostytutka ma radość dwa razy: jak klient płaci i jak wychodzi. Tak rzecze przysłowie ludowe. Ale w realu jest trochę inaczej, bo dwie osoby mogą się lubieć. Podobnie jak w biurze... Można powiedzieć że tych ludzi łączy tylko praca... Ale niektórzy się po prostu lubią, może skrycie pożądają. Jeśli ja lubię jakąś panią, a ona lubi mnie i jeszcze mamy seks, to czy nie jest to realizacją fantazji? Wielu z Was nie rozumie jak to może działać, bo w życiu realnym, poprawnym nie mamy seksu z osobami z którymi się wzajemnie lubimy, podobamy się sobie, pożądamy.

647 Ostatnio edytowany przez LolekBolek (2017-09-25 23:36:40)

Odp: Moralność vs zdrada
Gary napisał/a:

Zaliczam? Może... Super przygoda. A jak się wraca do tej samej to liczyć ją czy powtórzeń nie zaliczamy?

Prostytutka ma radość dwa razy: jak klient płaci i jak wychodzi. Tak rzecze przysłowie ludowe. Ale w realu jest trochę inaczej, bo dwie osoby mogą się lubieć. Podobnie jak w biurze... Można powiedzieć że tych ludzi łączy tylko praca... Ale niektórzy się po prostu lubią, może skrycie pożądają. Jeśli ja lubię jakąś panią, a ona lubi mnie i jeszcze mamy seks, to czy nie jest to realizacją fantazji? Wielu z Was nie rozumie jak to może działać, bo w życiu realnym, poprawnym nie mamy seksu z osobami z którymi się wzajemnie lubimy, podobamy się sobie, pożądamy.

A później ona idze z innym i spełnia swoje kolejne fantazje, a Ty do innej... lepiej by to brzmiało, gdybyś nie robił ze swojej żony... chociaż nasze społeczeństwo takich nie akceptuje, więc się ukrywasz przed żoną i znajomymi....

Powiem Ci jedno... Gary... żigolacy mają lepiej, bo przy okazji coś tam sobie zarobią.. big_smile

648 Ostatnio edytowany przez Gary (2017-09-25 23:40:42)

Odp: Moralność vs zdrada

Żigolak siedzi w restauracji i robi maślane oczy.

To normalne że jak ona miała seks ze mną to potem ma seks z innym a ja z inną... To nawet dobrze.

649 Ostatnio edytowany przez LolekBolek (2017-09-25 23:47:41)

Odp: Moralność vs zdrada
Gary napisał/a:

Żigolak siedzi w restauracji i robi maślane oczy.

To normalne że jak ona miała seks ze mną to potem ma seks z innym a ja z inną... To nawet dobrze.

Nie, żigolak zadowala kobietę, która się w nim "kocha", a on czerpie z tego przyjemność, bo to on wybiera. I przy okazji zarabia. Jest męską dziwką. Ja nie widzę różnicy. Przy tym czesto podróżuje po świecie i ma sponsorkę big_smile

Ale widzisz, Ty udajesz, masz żonę, więc to jest wykluczone...

650

Odp: Moralność vs zdrada

Gary, Ty chyba nie wiesz co sklania kobiety do prostytucji. Bardzo rzadko jest to nieokielznany zapal do seksu. W wiekszosci wypadkow jest to bieda, uzaleznienie od narkotykow/ alkoholu badz zaburzenia natury psychicznej. Uprawiajac seks z tymi kobietami, przyczyniasz sie do poglebiania ich problemow.

Posty [ 586 do 650 z 902 ]

Strony Poprzednia 1 8 9 10 11 12 13 14 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Moralność vs zdrada

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024