rh72 napisał/a:santapietruszka napisał/a:Znałam kiedyś takiego. Zaoferował się, że mi meble skręci. I niby skręcił. Wiedzieliście, że da się skręcić meble na odwrót?
Na dodatek zwalił na to, że meble kijowe... Sorry, ale taki ktoś jest u mnie przegrany. Jakbym wiedziała, to po prostu skręciłabym je sama...

Kobieto! Doceń... na artystę trafiłaś
Wiecie, ja sam lubię takie rzeczy robić jednak chyba nie w tym męskość siedzi aby meble skręcać... a kobiecość aby gotować... No? To słucham teraz... 
Nie chodzi o podział na zajęcia męskie i kobiece.
Tylko jak ktoś się oferuje, że jest taki męski i mi poskręca meble (w domyśle - chcę Ci zaimponować, bo mi się podobasz i może chociaż z tego będzie seks), to niech je umie poskręcać... Bo ja umiem zrobić to sama, chociaż teoretycznie wolę, żeby zrobił to facet, z prostego powodu, że jest np. większy i silniejszy i łatwiej mu podnieść bok szafy i ustawić na miejscu czy coś w tym guście. A jak nie umie czy się pomylił, to niech powie "o, kurde, ale ze mnie idiota, zrobiłem to na odwrót"... A nie najpierw tłumaczy mi, że to niemożliwe, a jak ja mu wykazuję z dowodami, że jednak, to on mi, że skoro takie meble wybrałam, to co ja się dziwię...
Równie dobrze może to dotyczyć zaproszenia na kolację, którą on sam ugotuje, nie będzie dało się zjeść, a on będzie twierdził, że to wina kijowej paszy dla świń, z których powstało mięso na gulasz czy wina sklepu, bo źle naklejkę z ceną nakleił... Nie musi umieć gotować gulaszu. Ale niech nie robi z siebie idioty.
I nie chodzi też o to, że facet ma umieć te meble skręcać. Nie musi. Niech jest dobry w czymś innym na tyle, żeby móc wezwać fachowca, żeby to zrobił za niego...