Czy ja nie przesadzam. - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Czy ja nie przesadzam.

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1 do 65 z 79 ]

1

Temat: Czy ja nie przesadzam.

Jestem facetem 13 lat po ślubie dwoje dzieci, dwa miesiące temu dowiedziałem się że moja żona przez około dwa lata utrzymywała bardzo bliską znajomość z innym facetem, nie był to romans tylko przyjaźń tak twierdzi ale ja mam z tym straszny problem, było to znajomy rodziny z którym moja żona bardzo się lubiła. Dwa lata temu żonę z strasznie bolał kręgosłup konieczne było przewlekłe leczenie, a jednocześnie jego żona tego faceta bardzo poważnie się rozchorowała. Starałem się wspierać żonę w chorobie ale nie bardzo mi to wychodziło dodam że jestem osobą raczej mało empatyczną dodatkowo w naszym małżeństwie nie było najlepiej głównie z mojej winy nie utrzymywaliśmy bliskiej relacji ja koncentrowałem się na zarabianiu pieniędzy, płaceniu rachunków, rozwiązywaniu tych poważniejszych problemów rodzinnych i wspieraniu dzieci, uważałem że żona powinna sama rozwiązywać swoje problemy, nie było między nami codziennej troski i wsparcia, często zarzucała mi że czuje się ze mną bardzo samotna i niekochana. Dwa lata temu odkryłem że żona bardzo często kontaktuje się z tym facetem około 10 – 15 sms dziennie przez kilka miesięcy wstecz, kazałem żonie zakończyć tą znajomość ale ona strasznie mi się postawiła powiedziała że jeżeli będę tego wymagał to się rozwiedziemy, pomimo chłodu jaki panował między nami bardzo ją kochałem i nie chciałem fundować dzieciom traumy rozwodu, przestraszyłem się, a ponieważ facet był starszy od mojej żony o dwadzieścia parę lat to pomyślałem że romansu pewnie z tego nie będzie, dodatkowo żona zapewniała mnie że to tylko przyjaźń że ograniczy kontakty że go tylko wspiera bo jego żona choruje. Dwa miesiące temu w wyniku dosyć dziwnej sytuacji z początku zupełnie dla mnie nie zrozumiałej wszystko się wyjaśniło to znaczy: żona wyjawiła mi całą prawdę o tej znajomości mianowicie około 2,5 roku temu w wyniku choroby mojej żony i choroby żony tego faceta zaczęli się nawzajem wspierać i częściej kontaktować, a ponieważ bardzo się lubili to wspieranie przerodziło się wkrótce w bliska relację. Rozmawiali kilka razy w tygodniu o bieżących sprawach i problemach, wspierali się i zwierzali, przez około 1,5 rok (tak twierdzi moja żona) spotykali się dosyć rzadko raz w miesiącu lub raz na półtora miesiąca, w ostatnim etapie znajomości czyli na pół roku przed śmiercią żony tego człowieka zaczęli się spotykać częściej dwa trzy razy w miesiącu, jakieś 3 miesiące po śmierci żony tego człowieka moja żona zakończyła tą znajomość. Oczywiście wszystko ukrywali przed swoimi rodzinami. Ja niby wiedziałem że go wspiera ale nie wiedziałem że aż tak.

Żona zapewniała mnie że nigdy nie doszło między nimi do żadnego zbliżenia poza uściskiem dłoni, nie zakochała się w nim, traktowała go jak przyjaciela było on lekarstwo na chłód jaki panował w naszym związku. Obecnie zapewnia że bardzo mnie kocha i ja też jej często o tym mówię dużo rozmawiamy o bieżących sprawach lecz dla mnie znajomość z mim jest bardzo bolesna. Czuję się zdradzony i poniżony i upokorzony. Chodzimy na terapie. Nie wiem czy moje odczucia są adekwatne do sytuacji ale czasami z bólu wariuję i jednocześnie maltretuje żonę pytaniami o szczegóły ich relacji.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Czy ja nie przesadzam.

Ta, uważaj bo od żony się dowiesz co ich łączyło naprawdę, zapomnij.
Kilkanaście esemesów dziennie przez kilka miesięcy, do tego jakieś potajemne spotkania, utrzymywanie tego wszystkiego w tajemnicy...
Trochę za stary na to jestem, żeby uwierzyć w banialuki o jakimś tam wzajemnym wspieraniu w trudnych chwilach i że nic więcej nie było.
Niestety nic nie jesteś w stanie zrobić w tym momencie, bo prawdy nie dowiesz się nigdy, a opierać przypuszczenia na tym co żona ci powie...
to forum jest pełne historii o mężach i żonach, którzy złapani na gorącym uczynku wypierali się w żywe oczy, że to nie jest tak jak myślisz.

3

Odp: Czy ja nie przesadzam.

Nigdy sie nie dowiesz co ich łączyło naprawdę, bo nawet terapeuci mówią żeby nigdy nie przyznawać sie do zdrady. Cos na zasadzie..., jak Cie złapią na kradzieży to mów że to nie Ty..., jak Cie złapią za rękę, mów, że nie Twoja ręka. Brutalne to ale prawdziwe. Zostaje Ci tylko wierzyć, albo nie, w to co żona mówi.
Ja osobiscie bym nie wierzył w relacje czysto przyjacielskie.

4

Odp: Czy ja nie przesadzam.

Faceci Ci będą mówić, że pewnie było między nimi coś więcej. To taka męska natura, że najczęściej w takich sprawach doszukujemy się seksu. Ale tak naprawdę to wcale to nie jest żadna reguła. Zaniedbałeś żonę emocjonalnie to szukała wsparcia gdzie indziej. Jeśli ona jest cokolwiek winna, to nie w mniejszym stopniu co Ty. Doskonale wiesz, że nie każda znajomość faceta z kobietą kończy się w łóżku. Bo jeśli tak myślisz, to masz bardzo prymitywne wyobrażenie o kobietach. Zastanów się, czy chcesz to małżeństwo utrzymać, czy nie. Bo kreując w wyobraźni jakieś niestworzone scenariusze idziesz prostą drogą do rozwodu. Zamiast myśleć o tym co było między nimi, pomyśl o tym co było między Wami.

5 Ostatnio edytowany przez Lillka-15 (2017-06-14 10:32:01)

Odp: Czy ja nie przesadzam.
facy_1 napisał/a:

Starałem się wspierać żonę w chorobie ale nie bardzo mi to wychodziło dodam że jestem osobą raczej mało empatyczną dodatkowo w naszym małżeństwie nie było najlepiej głównie z mojej winy nie utrzymywaliśmy bliskiej relacji ja koncentrowałem się na zarabianiu pieniędzy, płaceniu rachunków, rozwiązywaniu tych poważniejszych problemów rodzinnych i wspieraniu dzieci, uważałem że żona powinna sama rozwiązywać swoje problemy, nie było między nami codziennej troski i wsparcia, często zarzucała mi że czuje się ze mną bardzo samotna i niekochana.

Czy u Ciebie zmieniło się coś w kwestii podejścia do żony?
Żona często komunikowała Ci, że czuje się samotna i niekochana.
Przyjrzałeś się też sobie?
Żona zbliżyła się z innym, bo ma swoje potrzeby.
Albo zrobisz teraz Wam "piekło", albo spróbujesz wypracować z żoną nowy rodzaj relacji, bardziej prawdziwy, bliski, ciepły, oparty na wzajemnym wsparciu i trosce.
Przemyśl.

wilczysko napisał/a:

Faceci Ci będą mówić, że pewnie było między nimi coś więcej. To taka męska natura, że najczęściej w takich sprawach doszukujemy się seksu. Ale tak naprawdę to wcale to nie jest żadna reguła. Zaniedbałeś żonę emocjonalnie to szukała wsparcia gdzie indziej. Jeśli ona jest cokolwiek winna, to nie w mniejszym stopniu co Ty. Doskonale wiesz, że nie każda znajomość faceta z kobietą kończy się w łóżku. Bo jeśli tak myślisz, to masz bardzo prymitywne wyobrażenie o kobietach. Zastanów się, czy chcesz to małżeństwo utrzymać, czy nie. Bo kreując w wyobraźni jakieś niestworzone scenariusze idziesz prostą drogą do rozwodu. Zamiast myśleć o tym co było między nimi, pomyśl o tym co było między Wami.

Bardzo popieram taką wypowiedz w temacie.

6

Odp: Czy ja nie przesadzam.
facy_1 napisał/a:

Żona zapewniała mnie że nigdy nie doszło między nimi do żadnego zbliżenia poza uściskiem dłoni, nie zakochała się w nim, traktowała go jak przyjaciela było on lekarstwo na chłód jaki panował w naszym związku. Obecnie zapewnia że bardzo mnie kocha i ja też jej często o tym mówię dużo rozmawiamy o bieżących sprawach lecz dla mnie znajomość z mim jest bardzo bolesna. Czuję się zdradzony i poniżony i upokorzony. Chodzimy na terapie. Nie wiem czy moje odczucia są adekwatne do sytuacji ale czasami z bólu wariuję i jednocześnie maltretuje żonę pytaniami o szczegóły ich relacji.

Sytuacja bardzo podobna do mojej, dlatego powiem Tobie tak.
To może być prawda, że Twoja żona nie zdradziła Ciebie fizycznie. Prawdą może być fakt, że tą znajomość traktowała jako przyjacielską (u mnie też tak było).
Prawdą jest, że niestety żona na pewno zdradziła Ciebie emocjonalnie. Ten facet stał się dla niej tak bliski, że szantażowała Ciebie rozwodem, że nie utnie tej znajomości. Uczuciowo ten facet stał się dla Twojej żony bliższy niż ty sam.
Masz w 100% rację i prawo, że czujesz się zdradzony. Bardzo dobrze, że chodzicie na terapię. Czeka Was długa droga, ale jeżeli oboje chcecie uratować małżeństwo to Wam się to uda.
Podstawową rzeczą jest szczera prawda, ale Ty masz teraz rozwalone fundamenty (zaufanie). Niestety nawet jak w 100% żona Tobie powie prawdę to i tak zawsze u Ciebie w głowie będzie myśl, że może kłamać, oszukiwać.
Napisałeś, że żona urwała ten kontakt. Podstawową zasadzą odbudowy związku jest właśnie fakt zerwania wszelkich kontaktów z tamtym facetem. W innym przypadku zawsze będziecie w trzech na terapii.
Życzę powodzenia, mam nadzieję że Wam się uda.

7

Odp: Czy ja nie przesadzam.

Żona przez 2,5 roku w tajemnicy przed mężem napieprza po 10-15 smsów dziennie do typa
z którym na dodatek potajemnie się spotyka, nie wiadomo gdzie, jak często, ani po co tak naprawdę.
Mąż prosi żonę o zerwanie znajomości z fagasem, a ta mu staje okoniem i grozi rozwodem.
Tak tak, oczywiście nic między nimi nie było i to tylko taka tam znajomość, nie ma czym w ogóle się przejmować,
a ty się autorze zamiast drążyć temat, to się lepiej popraw, bo to wszystko twoja wina, że tak zaniedbałeś sprawy.
Normalnie kabaret.

8 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2017-06-14 12:28:08)

Odp: Czy ja nie przesadzam.

Podstawowe pytanie:
Czy Twoja żona czuje się winna tej znajomości czy ja usprawiedliwia Twoim zachowaniem?
Dlaczego się do niej przyznala, opowiedziała Ci?
Kto zerwał tę znajomość - Ona czy ON? masz pewność?
Bo jeśli On- po jednym telefonie od niego wylądujesz w ciemnej dziurze- gdy jej reakcja będzie dla Ciebie inna niż się spodziewasz.

I powiem Ci jeszcze- może Ty i masz problemy z okazywaniem emocji- ale MASZ empatię- gdybyś jej nie miał- nie obwiniałbyś się tylko szukał usprawiedliwień- a tymczasem bierzesz winę na siebie.
Nie przesadzasz.
I Andestud ma rację- nie zerwę bo rozwód- to kabaret!

9

Odp: Czy ja nie przesadzam.
anderstud napisał/a:

Żona przez 2,5 roku w tajemnicy przed mężem napieprza po 10-15 smsów dziennie do typa
z którym na dodatek potajemnie się spotyka, nie wiadomo gdzie, jak często, ani po co tak naprawdę.
Mąż prosi żonę o zerwanie znajomości z fagasem, a ta mu staje okoniem i grozi rozwodem.
Tak tak, oczywiście nic między nimi nie było i to tylko taka tam znajomość, nie ma czym w ogóle się przejmować,
a ty się autorze zamiast drążyć temat, to się lepiej popraw, bo to wszystko twoja wina, że tak zaniedbałeś sprawy.
Normalnie kabaret.

Nie no autor jest kompletnie bez winy. Dbał o żonę cały czas. Wspierał ją, był przy niej kiedy tego potrzebowała, zwłaszcza w chorobie. Normalnie "stawał na rzęsach", a tej wrednej ci..e się zachciało jakiejś innej znajomości. SZOK !! tongue

10 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2017-06-14 13:10:24)

Odp: Czy ja nie przesadzam.
wilczysko napisał/a:
anderstud napisał/a:

Żona przez 2,5 roku w tajemnicy przed mężem napieprza po 10-15 smsów dziennie do typa
z którym na dodatek potajemnie się spotyka, nie wiadomo gdzie, jak często, ani po co tak naprawdę.
Mąż prosi żonę o zerwanie znajomości z fagasem, a ta mu staje okoniem i grozi rozwodem.
Tak tak, oczywiście nic między nimi nie było i to tylko taka tam znajomość, nie ma czym w ogóle się przejmować,
a ty się autorze zamiast drążyć temat, to się lepiej popraw, bo to wszystko twoja wina, że tak zaniedbałeś sprawy.
Normalnie kabaret.

Nie no autor jest kompletnie bez winy. Dbał o żonę cały czas. Wspierał ją, był przy niej kiedy tego potrzebowała, zwłaszcza w chorobie. Normalnie "stawał na rzęsach", a tej wrednej ci..e się zachciało jakiejś innej znajomości. SZOK !! tongue

Ale On sie nie wybiela. To po pierwsze. Po drugie nie porzucił jej wtedy, tylko skupił na materialnych sprawach- gdyby razem gruchali jak dwa gołabki big_smile moze zabrakłoby na lekarstwa.
On uznał swoja rolę- jesli i ona uznała swoją szczerze- mają jak najbardziej szansę i zasługują na nią!
Chodzi tylko o to, by nie budowali na piasku.
No nie mów Wilczysko że nie wiesz o co chodzi!
Wiem jak boli budowanie bez takich podstaw bo przerabiam aktualnie i wszystkim wiadomo, ze ja nie z tych, co spisują zwiazek na straty, gdy jest szansa!
Facy- co to była za dziwna i niezrozumiała sytuacja- o której piszesz?

11

Odp: Czy ja nie przesadzam.
Ela210 napisał/a:

Ale On sie nie wybiela. To po pierwsze. Po drugie nie porzucił jej wtedy, tylko skupił na materialnych sprawach- gdyby razem gruchali jak dwa gołabki big_smile moze zabrakłoby na lekarstwa.
On uznał swoja rolę- jesli i ona uznała swoją szczerze- mają jak najbardziej szansę i zasługują na nią!
Chodzi tylko o to, by nie budowali na piasku.
No nie mów Wilczysko że nie wiesz o co chodzi!
Wiem jak boli budowanie bez takich podstaw bo przerabiam aktualnie i wszystkim wiadomo, ze ja nie z tych, co spisują zwiazek na straty, gdy jest szansa!

Jeśli się nie wybiela to niech weźmie na klatę, że coś spieprzył i dlatego coś się potoczyło tak jak się potoczyło. A po drugie to na jakiej podstawie on zakłada, że żona go kłamie mówiąc, że do niczego nie doszło między nią, a tym facetem. Ja też kumplowałem się z mężatkami i żadnej z nich nie bzyknąłem. Dziwne ? Jeśli autor nie ufa swojej żonie to nie w ogóle o czym mówić. Pytanie tylko, czy kiedykolwiek ufał. Osądziliście tą kobietę i wydaliście wyrok znając całą sprawę tylko z jednego źródła. A co jeśli ona go faktycznie nie zdradziła ?

12

Odp: Czy ja nie przesadzam.
facy_1 napisał/a:

Żona zapewniała mnie że nigdy nie doszło między nimi do żadnego zbliżenia poza uściskiem dłoni, nie zakochała się w nim, traktowała go jak przyjaciela było on lekarstwo na chłód jaki panował w naszym związku.

Myślę, że żona chciałaby zacząć nowy rozdział w waszym związku.
Masz powody, aby nie wierzyć w to, co mówi?
Jeśli były duże zaniedbania z Twoje strony w stosunku do żony, to tam jest przyczyna, a nie w "zażyłej/bliskiej" relacji z innym i pewnie dobrze o tym wiesz.
On dawał jej coś, czego potrzebowała. Nie da się latami żyć w chłodzie, bez wsparcia i porozumienia.


facy_1 napisał/a:

Obecnie zapewnia że bardzo mnie kocha i ja też jej często o tym mówię dużo rozmawiamy o bieżących sprawach lecz dla mnie znajomość z mim jest bardzo bolesna. Czuję się zdradzony i poniżony i upokorzony. Chodzimy na terapie. Nie wiem czy moje odczucia są adekwatne do sytuacji ale czasami z bólu wariuję i jednocześnie maltretuje żonę pytaniami o szczegóły ich relacji.

Masz pełne prawo czuć się zdradzonym, to jest ogromny ból i rysa na związku już na zawsze.
Dużo będzie od Ciebie zależało, na czym poprzestaniesz i się skupisz.
Jeśli zależy Ci na żonie i waszym małżeństwie, myślę, że warto postarać się przejść przez ten kryzys.
Jeśli żonie również będzie zależało, to powinno Wam się udać.
Moim zdaniem zawsze warto powalczyć, ale to Ty decydujesz.

13 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2017-06-14 13:43:48)

Odp: Czy ja nie przesadzam.
wilczysko napisał/a:
Ela210 napisał/a:

Ale On sie nie wybiela. To po pierwsze. Po drugie nie porzucił jej wtedy, tylko skupił na materialnych sprawach- gdyby razem gruchali jak dwa gołabki big_smile moze zabrakłoby na lekarstwa.
On uznał swoja rolę- jesli i ona uznała swoją szczerze- mają jak najbardziej szansę i zasługują na nią!
Chodzi tylko o to, by nie budowali na piasku.
No nie mów Wilczysko że nie wiesz o co chodzi!
Wiem jak boli budowanie bez takich podstaw bo przerabiam aktualnie i wszystkim wiadomo, ze ja nie z tych, co spisują zwiazek na straty, gdy jest szansa!

Jeśli się nie wybiela to niech weźmie na klatę, że coś spieprzył i dlatego coś się potoczyło tak jak się potoczyło. A po drugie to na jakiej podstawie on zakłada, że żona go kłamie mówiąc, że do niczego nie doszło między nią, a tym facetem. Ja też kumplowałem się z mężatkami i żadnej z nich nie bzyknąłem. Dziwne ? Jeśli autor nie ufa swojej żonie to nie w ogóle o czym mówić. Pytanie tylko, czy kiedykolwiek ufał. Osądziliście tą kobietę i wydaliście wyrok znając całą sprawę tylko z jednego źródła. A co jeśli ona go faktycznie nie zdradziła ?

A to kumplowanie to było po kilkanaście sms z jedną Panią codziennie miesiącami i gdyby żona chciała byś przestał, groziłeś rozwodem?
Jest kumplowanie i kumplowanie- w pewnym wieku kumplujemy się głownie z mężatkami i żonatymi i to jest normalne. Nie chce mi się tłumaczyć różnic- tysiące razy o tym pisano.

ON wziął to na klatę- co Ona wzięła na swoją? Jesli nic- czarno to widzę..

14

Odp: Czy ja nie przesadzam.

jestem w takiej samej syt ale odwrotnie.. dlameza jestem niewidzialna..za to dzwoni i pisze non stop do bylej kochanki(wg niego tylko przyjaciolki) do mnie potrafi tylko zadzwonic ze mam mu cos kupic do niej pisze i dzwoni caly czas... dosc mam tego.. dlanieog jestemneiwidzialna dla kogos moge byc centrum swiata ( mam nadz) tyle ze ja go podejde z innej strony bede o krok przed nim zwariuje chlop...kocham dzieci zycie taniec muzyke on kocha inne kobiety tv ijedzenie. dzieci pewnie tez.. mam 32lata jeszcze w zyciu od nieog nie dostalam nic wszedzie gdzie bylam za swoje pieniadze lub pozyczone...teraz on nie dostanieode mnie ani krommki chleba ani zlotowki ale dostanie koperte na urodziny z pozwem rozowdowym... i niech uklada zycie wg jego zasad..chlopaku nie walcz.. odpusc...

15 Ostatnio edytowany przez netmisiek (2017-06-14 21:25:13)

Odp: Czy ja nie przesadzam.
anderstud napisał/a:

Żona przez 2,5 roku w tajemnicy przed mężem napieprza po 10-15 smsów dziennie do typa
z którym na dodatek potajemnie się spotyka, nie wiadomo gdzie, jak często, ani po co tak naprawdę.
Mąż prosi żonę o zerwanie znajomości z fagasem, a ta mu staje okoniem i grozi rozwodem.
Tak tak, oczywiście nic między nimi nie było i to tylko taka tam znajomość, nie ma czym w ogóle się przejmować,
a ty się autorze zamiast drążyć temat, to się lepiej popraw, bo to wszystko twoja wina, że tak zaniedbałeś sprawy.
Normalnie kabaret.

Brawo, trafiłeś w punkt, lepiej tego nie można było napisać.



@wilczysko
Proszę, nie kompromituj się bardziej. Nie potrafisz poradzić sobie z własnym życiem i własną żoną. Może warto przestać ekspercić i zacząć coś zmieniać w SWOIM życiu, zamiast wmawiać innym jakieś bzdety, żeby podbudowywać własne ego i własne, wyssane z palca i kompletnie niesprawdzone życiowo "prawdy", dotyczące życia małżeńskiego innych ludzi?
Czytałem Twój wątek. Żona Cię nie chce? Jakoś się jej nie dziwię. Ją też zawsze za wszystko przepraszałeś i ciągle szukałeś winy w sobie?
Czytasz to co piszesz? Żona gościowi puszcza się od ponad dwóch lat i według Ciebie, to on jest winien jej ku@#$&wa?


Autorze, na co czekasz? Zacznij działać. Zbieraj dowody zdrady swojej żony i szykuj się na batalię w sądzie. Naprawdę, szkoda życia tkwienie w takim "małżeństwie".

16

Odp: Czy ja nie przesadzam.

Netmiśku.. bez urazy- ale tu na forum mogą wypowiadać się wszyscy- nie tylko Ci z certyfikatem poukładanego życia- bo wionęłoby nudą i świętoszkowatością- więc wycieczka osobista niesmaczna..

17

Odp: Czy ja nie przesadzam.
netmisiek napisał/a:

Autorze, na co czekasz? Zacznij działać. Zbieraj dowody zdrady swojej żony i szykuj się na batalię w sądzie. Naprawdę, szkoda życia tkwienie w takim "małżeństwie".

Spokojnie. Nie pali się. Pan mąż dostał troszkę po nosku, to jeszcze nie powód do rozwodów, czy batalii na śmierć i życie. smile

18

Odp: Czy ja nie przesadzam.
Ela210 napisał/a:

Netmiśku.. bez urazy- ale tu na forum mogą wypowiadać się wszyscy- nie tylko Ci z certyfikatem poukładanego życia- bo wionęłoby nudą i świętoszkowatością- więc wycieczka osobista niesmaczna..

Wypowiadając się w czyimś temacie, czy tego chcemy czy nie, przekazujemy temu człowiekowi jakieś sugestie, rady, podpowiedzi. Czy to oznacza, ze można pierdzielić głupoty i pisać co ślina na klawiaturę przyniesie, ot tak, bez zastanowienia i bez własnej refleksji, że wprowadzamy człowieka w błąd? Że wprowadzamy zamęt w jego i tak pokręcone życie?
Gość pisze o tym ze żona go zdradza - a odpowiedź jaką dostaje to "to pewnie Twoja wina"? To jest uczciwe?
Tak?

No chyba że ktoś jest trollem i takie "podpowiedzi" go bawią?

Ja rozumiem że każdy się może wypowiedzieć, tylko czasem warto odróżnić prawo do takiej wypowiedzi od możliwości pisania bzdetów.

19

Odp: Czy ja nie przesadzam.
netmisiek napisał/a:
Ela210 napisał/a:

Netmiśku.. bez urazy- ale tu na forum mogą wypowiadać się wszyscy- nie tylko Ci z certyfikatem poukładanego życia- bo wionęłoby nudą i świętoszkowatością- więc wycieczka osobista niesmaczna..

Wypowiadając się w czyimś temacie, czy tego chcemy czy nie, przekazujemy temu człowiekowi jakieś sugestie, rady, podpowiedzi. Czy to oznacza, ze można pierdzielić głupoty i pisać co ślina na klawiaturę przyniesie, ot tak, bez zastanowienia i bez własnej refleksji, że wprowadzamy człowieka w błąd? Że wprowadzamy zamęt w jego i tak pokręcone życie?
Gość pisze o tym ze żona go zdradza - a odpowiedź jaką dostaje to "to pewnie Twoja wina"? To jest uczciwe?
Tak?

No chyba że ktoś jest trollem i takie "podpowiedzi" go bawią?

Ja rozumiem że każdy się może wypowiedzieć, tylko czasem warto odróżnić prawo do takiej wypowiedzi od możliwości pisania bzdetów.

Ty też przekazujesz swoje sugestie wynikające z TWOJEGO doświadczenia- no chyba nie spadłeś z MARSA wczoraj wink jako Tabula Rasa.?
Każde doświadczenie jest i subiektywne i cenne.
Ale nie twórzmy off topu.

20 Ostatnio edytowany przez jjbp (2017-06-14 23:11:02)

Odp: Czy ja nie przesadzam.

Net misiek gdzie jest powiedziane że ona się puszczała?..... Nigdzie.
Poza tym oskarżasz ludzi że dają rady które mogą wpłynąć na decyzję autora - Twoje też mogą wpłynąć i w dodatku nie wiadomo czy korzystnie.
Twoje wypowiedzi sugerują postawę osoby która myśli że jej opinia jest jedyną prawda objawioną i najważniejszą. Nie wiem osobiście czego z taką postawą szukać na forum które słuzy do wymieniania poglądów...

Autorze wg mnie mądrze mówią ci, którzy sugerują że oboje zrobiliście coś nie fair. To prawda, żona utrzymywała bliskie relacje z kimś poza Tobą i to boli i tak być w związku nie powinno. Z drugiej strony nie otrzymała od Ciebie czegoś co jej było bardzo potrzebne i mówi że ten mężczyzna nie był dla niej nikim więcej jak przyjacielem (coś w tej historii podpowiada mi że to może być prawda).
Chyba nie sensu dociekanie kto co zrobił pierwszy i kto zawinił bardziej.... Pytanie pozostaje raczej czy widzisz szanse na wyjaśnienie sobie tego, rozpracowanie na terapii i zbudowanie z żoną czegoś nowego? Mysle jest to warte próby smile daj sobie czas, nic na siłę. powodzenia!!!

21

Odp: Czy ja nie przesadzam.
netmisiek napisał/a:
anderstud napisał/a:

Żona przez 2,5 roku w tajemnicy przed mężem napieprza po 10-15 smsów dziennie do typa
z którym na dodatek potajemnie się spotyka, nie wiadomo gdzie, jak często, ani po co tak naprawdę.
Mąż prosi żonę o zerwanie znajomości z fagasem, a ta mu staje okoniem i grozi rozwodem.
Tak tak, oczywiście nic między nimi nie było i to tylko taka tam znajomość, nie ma czym w ogóle się przejmować,
a ty się autorze zamiast drążyć temat, to się lepiej popraw, bo to wszystko twoja wina, że tak zaniedbałeś sprawy.
Normalnie kabaret.

Brawo, trafiłeś w punkt, lepiej tego nie można było napisać.



@wilczysko
Proszę, nie kompromituj się bardziej. Nie potrafisz poradzić sobie z własnym życiem i własną żoną. Może warto przestać ekspercić i zacząć coś zmieniać w SWOIM życiu, zamiast wmawiać innym jakieś bzdety, żeby podbudowywać własne ego i własne, wyssane z palca i kompletnie niesprawdzone życiowo "prawdy", dotyczące życia małżeńskiego innych ludzi?
Czytałem Twój wątek. Żona Cię nie chce? Jakoś się jej nie dziwię. Ją też zawsze za wszystko przepraszałeś i ciągle szukałeś winy w sobie?
Czytasz to co piszesz? Żona gościowi puszcza się od ponad dwóch lat i według Ciebie, to on jest winien jej ku@#$&wa?


Autorze, na co czekasz? Zacznij działać. Zbieraj dowody zdrady swojej żony i szykuj się na batalię w sądzie. Naprawdę, szkoda życia tkwienie w takim "małżeństwie".

Przemądrzały jesteś kolego i łatwo oceniasz ludzi. Moje posty poczytałeś i też już Ci się wydaje, że wiesz wszystko o mnie. Napisz coś  o sobie. Zapisałeś się na tym forum, żeby się dowartościować jaki to jesteś mądry? Ja tu nie twierdzę, że mam rację. Ale nie postrzegam życia zero-jedynkowo. Każdy ma swój punkt widzenia. Ale nie będę się z Tobą wdawał w dyskusję, bo Ty pewnie i tak wiesz lepiej.

22 Ostatnio edytowany przez Nana666 (2017-06-15 02:27:53)

Odp: Czy ja nie przesadzam.

No, się porobiło. Z perspektywy kobiety, która większość życia wolała relacje z facetami - nie widzę nic szokującego w tym, że można nawiązać z kimś (również płci przeciwnej) bardzo bliską, niemal intymną relację, lecz bez seksu czy zakochania. Po prostu... Można. Czy autor może się czuć zdradzony? Oczywiście. To jego własne emocje, kto mógłby mieć prawo mu ich odmówić? Nie są też nieuzasadnione - w związku to dość naturalne, że chcemy być najbliższą osobą dla partnera. Jego zaniedbania bezpośrednio przyczyniły się do tego, co zrobiła żona i to fakt, ale nie oznacza to, że z jej strony jest w porządku utrzymywanie tak zażyłej relacji, do tego po kryjomu.
A rozwiązanie jest dość oczywiste - jeśli obie strony pragną ożywić ten związek i wybaczyć sobie wzajemnie, to może się to udać. Jeśli pragnie tego tylko jedno bądź żadne, to o żadnej przyszłości nie ma mowy, bo i jak? Do związków czy małżeństw trzeba dwojga.

23

Odp: Czy ja nie przesadzam.
Nana666 napisał/a:

A rozwiązanie jest dość oczywiste - jeśli obie strony pragną ożywić ten związek i wybaczyć sobie wzajemnie, to może się to udać. Jeśli pragnie tego tylko jedno bądź żadne, to o żadnej przyszłości nie ma mowy, bo i jak? Do związków czy małżeństw trzeba dwojga.

Krótko acz treściwie. smile
Dokładnie tak samo uważam.

24

Odp: Czy ja nie przesadzam.

Zawaliłeś, zaniedbałeś żonę, a teraz usilnie szukasz pretekstu by zwalić winę na nią i poczuć się lepiej, że jednak ona okazała się gorsza...

25

Odp: Czy ja nie przesadzam.
Nana666 napisał/a:

No, się porobiło. Z perspektywy kobiety, która większość życia wolała relacje z facetami - nie widzę nic szokującego w tym, że można nawiązać z kimś (również płci przeciwnej) bardzo bliską, niemal intymną relację, lecz bez seksu czy zakochania. Po prostu... Można. Czy autor może się czuć zdradzony? Oczywiście. To jego własne emocje, kto mógłby mieć prawo mu ich odmówić? Nie są też nieuzasadnione - w związku to dość naturalne, że chcemy być najbliższą osobą dla partnera. Jego zaniedbania bezpośrednio przyczyniły się do tego, co zrobiła żona i to fakt, ale nie oznacza to, że z jej strony jest w porządku utrzymywanie tak zażyłej relacji, do tego po kryjomu.
A rozwiązanie jest dość oczywiste - jeśli obie strony pragną ożywić ten związek i wybaczyć sobie wzajemnie, to może się to udać. Jeśli pragnie tego tylko jedno bądź żadne, to o żadnej przyszłości nie ma mowy, bo i jak? Do związków czy małżeństw trzeba dwojga.

Dokładnie- jeśli OBOJE będą naprawdę chcieli i oprą to na szczerości i szacunku- to co im przeszkodzi? 
Ja akurat jestem zwolenniczką absolutnej szczerosci w takich wypadkach, bo kłamstwo i tak wypłynie a po drodze będzie przeszkodą do budowania czegokolwiek.
Jak jest u autora- co było powodem spowiedzi żony nie wiemy.

26

Odp: Czy ja nie przesadzam.

Moim zdaniem, jeśli można wtrącić słówko smile głównym i jedynym powodem przypływu szczerości u żony
było złapanie jej na gorącym uczynku i postawienie przed twardymi dowodami (billingi itp.) nic więcej.
W takiej sytuacji każda jedna "zdobywa się na szczerość" bo już i tak sprawa się rypła i nie ma nic do stracenia,
ale udając uczciwą i skruszoną może jeszcze uratować sytuację opowiadając tylko o mniej ważnych duperelach,
o których zresztą mąż już sam się dowiedział, a to co bardziej istotne (prawdziwe oblicze tej znajomości) przemilczeć.
Przecież to jest stara jak świat taktyka w takich przypadkach, mówisz tylko tyle ile musisz, a reszta zostaje milczeniem,
tym bardziej że facet nie ma żadnych dowodów i już raczej ich nie zdobędzie, więc opowiadać dyrdymały można do woli.
Ale oczywiście mogło być też tak, że przez te 2,5 roku pisali do siebie bez przerwy esemesy i umawiali na potajemne schadzki,
żeby sobie porozmawiać tak o życiu, kontemplować ból istnienia i takie tam...

27

Odp: Czy ja nie przesadzam.

smile no różne wnioski można podsuwać pod zaistniałą sytuację ...

Ale chyba wątpliwości nie budzi :
- On zaniedbał Żonę własną naturą jak i nie słuchał Jej sygnałów
- Ona zdradziła emocjonalnie w znacznej rozciągłości czasu
- do Niego dotarło co się stało i szarpie Go mocno w środku
- do Niej dotarło co się stało i ma na razie poczucie, że się raczej upiecze i sprawa rozejdzie się 'po kościach'

A co będzie ?

28

Odp: Czy ja nie przesadzam.

Co będzie?
Zwykle jest tak, że skoro upiekło się raz, to upiecze się i następny smile
Ja tam nie wierzę ani w to, że tamta sprawa jest zamknięta i definitywnie zakończona,
ani w to że nawet jeśli faktycznie tak jest, to za jakiś czas historia się nie powtórzy.
A jak znam życie, to sytuacja na chwilę obecną przedstawia się tak, że kiedy mąż znalazł billingi i wpadł w szał,
to zrobiło się za gorąco i trzeba było się na chwilę przyczaić, ale jak już kurz opadnie i wszystko wróci do względnej normy...
Moim zdaniem (ale co ja tam wiem) zachowanie żony w obliczu konieczności zerwania tej znajomości nie pozostawia złudzeń
i jeśli jakiś obcy złamas jest dla niej w tym momencie ważniejszy niż własny mąż i ojciec dzieci, to wszystko jest przecież jasne.
Czy dla kogoś jeszcze nie jest...

29 Ostatnio edytowany przez I_see_beyond 7176 (2017-06-15 12:36:05)

Odp: Czy ja nie przesadzam.

Autor tematu zamilkł (a może to troll). Jednak to kolejna historia wpisująca się w szablon - anderstood , jest dokładnie tak jak piszesz. Ja wątpliwości co do tego, jak to wygląda nie mam. Wszystko jest jasne jak słońce.

EDIT

anderstud napisał/a:

Ale oczywiście mogło być też tak, że przez te 2,5 roku pisali do siebie bez przerwy esemesy i umawiali na potajemne schadzki, żeby sobie porozmawiać tak o życiu, kontemplować ból istnienia i takie tam...

Oczywiście. wink Taka "platoniczna przyjaźń".

30

Odp: Czy ja nie przesadzam.
wilczysko napisał/a:

Zaniedbałeś żonę emocjonalnie to szukała wsparcia gdzie indziej. Jeśli ona jest cokolwiek winna, to nie w mniejszym stopniu co Ty.

buahahahahahaha, hahah.

Oddalenie się od męża i zawiązanie ukrytej, długotrwałej relacji z innym gościem to ŚWIADOMA decyzja jego żony, nieistotne jest jaki miała charakter ta relacja, istotnym i świadczącym o jej winie jest to, że odbywała się za plecami.

31

Odp: Czy ja nie przesadzam.
alexich napisał/a:
wilczysko napisał/a:

Zaniedbałeś żonę emocjonalnie to szukała wsparcia gdzie indziej. Jeśli ona jest cokolwiek winna, to nie w mniejszym stopniu co Ty.

buahahahahahaha, hahah.

Oddalenie się od męża i zawiązanie ukrytej, długotrwałej relacji z innym gościem to ŚWIADOMA decyzja jego żony, nieistotne jest jaki miała charakter ta relacja, istotnym i świadczącym o jej winie jest to, że odbywała się za plecami.

Rozumiem, że biedny autor zlewał swoją żonę NIEŚWIADOMIE? Tak mu jakoś wyszło.

32

Odp: Czy ja nie przesadzam.
wilczysko napisał/a:

Rozumiem, że biedny autor zlewał swoją żonę NIEŚWIADOMIE? Tak mu jakoś wyszło.

A po co snujesz domysły zamiast przeczytać? Autor sam podaje:
jestem osobą raczej mało empatyczną
Empatia to składnik inteligencji emocjonalnej - albo się ma, albo nie; on nie ma na to wpływu. I takiego go sobie małżonka wzięła. To jakbyś sobie wziął kobietę o IQ 80 i miał pretensje, że czegoś nie kuma, albo taką 150 wzrostu i awanturował się, że nie jest światowej sławy koszykarką.

33 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2017-06-15 20:35:31)

Odp: Czy ja nie przesadzam.
EeeTam napisał/a:
wilczysko napisał/a:

Rozumiem, że biedny autor zlewał swoją żonę NIEŚWIADOMIE? Tak mu jakoś wyszło.

A po co snujesz domysły zamiast przeczytać? Autor sam podaje:
jestem osobą raczej mało empatyczną
Empatia to składnik inteligencji emocjonalnej - albo się ma, albo nie; on nie ma na to wpływu. I takiego go sobie małżonka wzięła. To jakbyś sobie wziął kobietę o IQ 80 i miał pretensje, że czegoś nie kuma, albo taką 150 wzrostu i awanturował się, że nie jest światowej sławy koszykarką.

Gdyby autor nie był empatyczny, nie miałby poczucia winy i nie oceniał się tak surowo i nie miał poczucia, ze dał za mało. Może nie miał gdzie i kiedy nauczyć się okazywać to wsparcie słowami- bo czynami okazywał przecież.
Po drugie, jeśli Żona nawiązała taki kontakt, to automatycznie sama oddaliła się od męża- tak to działa niestety.

34

Odp: Czy ja nie przesadzam.
EeeTam napisał/a:

Empatia to składnik inteligencji emocjonalnej - albo się ma, albo nie; on nie ma na to wpływu. I takiego go sobie małżonka wzięła. To jakbyś sobie wziął kobietę o IQ 80 i miał pretensje, że czegoś nie kuma, albo taką 150 wzrostu i awanturował się, że nie jest światowej sławy koszykarką.

wink Hm..,
A czy w momencie wziecia On przedstawił Jej certyfikat z posiadanym poziomem empatii żeby miała świadomość kogo bierze ? Czy raczej po drodze wyszło, że coś nie gra ? I możliwość naprawy musiała być po drodze realizowana a nie możliwość odrzucenia partnera w momencie zawierania związku przecież wink.

Odp: Czy ja nie przesadzam.

dla faceta nie jest to latwe . szczegol dla jego wyobrazni znam to z wlasnego przypadku. raz zwierzylam sie przyjacielowi swojego faceta po czym zaczely sie glupie gadki nid raz wchodzilismy na temat seksu. raz ktos zasugerowal mojemu ze go zdradzam z jego przyjacielem . ten zamilk nie odzywal sie do mnie po czym wpadl mi do lazienki i agresywnie chwycil mnie za szyje . zaczelam sie dusic . po czym wykrzyczal mi to w twarz . siedlismy i zaczelismy rozmawiac wtedy pierwszy raz widzialam u niego lzy . zaczol mowic jak bardzo mu na mnie zalezy jak bardzo mnie kocha i wg ze nie wyobraza sobie gdyby mial mnie stracic . odpuscilam pisanie gadanie z jego kumplami i wg.

36

Odp: Czy ja nie przesadzam.
EeeTam napisał/a:
wilczysko napisał/a:

Rozumiem, że biedny autor zlewał swoją żonę NIEŚWIADOMIE? Tak mu jakoś wyszło.

A po co snujesz domysły zamiast przeczytać? Autor sam podaje:
jestem osobą raczej mało empatyczną
Empatia to składnik inteligencji emocjonalnej - albo się ma, albo nie; on nie ma na to wpływu. I takiego go sobie małżonka wzięła. To jakbyś sobie wziął kobietę o IQ 80 i miał pretensje, że czegoś nie kuma, albo taką 150 wzrostu i awanturował się, że nie jest światowej sławy koszykarką.

Najczęściej jest tak, że ludzie którzy się chajtają wcale się tak dobrze nie znają. Dopiero jak opada zaślepienie zakochania okazuje się, że partner ma jakąś cechę która nie bardzo nam odpowiada.

37

Odp: Czy ja nie przesadzam.
anderstud napisał/a:

Moim zdaniem, jeśli można wtrącić słówko smile głównym i jedynym powodem przypływu szczerości u żony
było złapanie jej na gorącym uczynku i postawienie przed twardymi dowodami (billingi itp.) nic więcej.
W takiej sytuacji każda jedna "zdobywa się na szczerość" bo już i tak sprawa się rypła i nie ma nic do stracenia,
ale udając uczciwą i skruszoną może jeszcze uratować sytuację opowiadając tylko o mniej ważnych duperelach,
o których zresztą mąż już sam się dowiedział, a to co bardziej istotne (prawdziwe oblicze tej znajomości) przemilczeć.
Przecież to jest stara jak świat taktyka w takich przypadkach, mówisz tylko tyle ile musisz, a reszta zostaje milczeniem,
tym bardziej że facet nie ma żadnych dowodów i już raczej ich nie zdobędzie, więc opowiadać dyrdymały można do woli.
Ale oczywiście mogło być też tak, że przez te 2,5 roku pisali do siebie bez przerwy esemesy i umawiali na potajemne schadzki,
żeby sobie porozmawiać tak o życiu, kontemplować ból istnienia i takie tam...

Dokładnie tak. Nic dodać, nic ująć.
Przez 2.5 roku kwitła ich ascetyczna przyjaźń :-) :-) :-) :-)

38 Ostatnio edytowany przez Deadpool (2017-06-16 00:11:29)

Odp: Czy ja nie przesadzam.

Dziwi mnie trochę zaciekłość żony z bronienie tej znajomości i grożenie rozwodem i utrzymywanie w tajemnicy przed całą rodziną (od kiedy przyjaźnie z ludźmi utrzymuje się w tajemnicy?). Z innej mańki to ona się angażowała w relacje dopóki nie umarła tamta kobieta, a potem zerwała znajomość z tym gościem.

Dziwne ale na pewno było tam coś więcej. Ja bym przestał kobiecie ufać po usłyszeniu czegoś takiego

39

Odp: Czy ja nie przesadzam.
alekosmicznyswiat napisał/a:

dla faceta nie jest to latwe . szczegol dla jego wyobrazni znam to z wlasnego przypadku. raz zwierzylam sie przyjacielowi swojego faceta po czym zaczely sie glupie gadki nid raz wchodzilismy na temat seksu. raz ktos zasugerowal mojemu ze go zdradzam z jego przyjacielem . ten zamilk nie odzywal sie do mnie po czym wpadl mi do lazienki i agresywnie chwycil mnie za szyje . zaczelam sie dusic . po czym wykrzyczal mi to w twarz . siedlismy i zaczelismy rozmawiac wtedy pierwszy raz widzialam u niego lzy . zaczol mowic jak bardzo mu na mnie zalezy jak bardzo mnie kocha i wg ze nie wyobraza sobie gdyby mial mnie stracic . odpuscilam pisanie gadanie z jego kumplami i wg.

Obawiam się, że koledzy szydzili z męża i nieźle mu dopiekli. Dałaś im do tego piękny powód. Takich rzeczy się nie robi. Z reguły mężczyźni nigdy w gronie koleżeńskim nie opowiadają o tajemnicach alkowy z żoną. A jeśli już, to te opowieści można między bajki włożyć. smile

40

Odp: Czy ja nie przesadzam.
Deadpool napisał/a:

ona się angażowała w relacje dopóki nie umarła tamta kobieta, a potem zerwała znajomość z tym gościem

Nie ma na to żadnych dowodów niestety, jest tylko ustna relacja żony przyłapanej na kręceniu z jakimś frajerem na boku.

41

Odp: Czy ja nie przesadzam.
wilczysko napisał/a:
alexich napisał/a:
wilczysko napisał/a:

Zaniedbałeś żonę emocjonalnie to szukała wsparcia gdzie indziej. Jeśli ona jest cokolwiek winna, to nie w mniejszym stopniu co Ty.

buahahahahahaha, hahah.

Oddalenie się od męża i zawiązanie ukrytej, długotrwałej relacji z innym gościem to ŚWIADOMA decyzja jego żony, nieistotne jest jaki miała charakter ta relacja, istotnym i świadczącym o jej winie jest to, że odbywała się za plecami.

Rozumiem, że biedny autor zlewał swoją żonę NIEŚWIADOMIE? Tak mu jakoś wyszło.


No ale nawet jeśli to co z tego? Czy według Ciebie brak porozumienia w związku na dowolnej płaszczyźnie jest usprawiedliwieniem do szukania sobie tego poza związkiem, niezależnie czy chodzi o seks czy coś innego?

42

Odp: Czy ja nie przesadzam.
alexich napisał/a:

Czy według Ciebie brak porozumienia w związku na dowolnej płaszczyźnie jest usprawiedliwieniem do szukania sobie tego poza związkiem, niezależnie czy chodzi o seks czy coś innego?

A dlaczego nie? Żona potrzebuje wsparcia podczas choroby, którego nie otrzymuje od męża, no i co ma zrobić? Nadarzył się taki "tata", który jest starszy i bardziej doświadczony życiowo, no to żona skorzystała. Co w tym złego?

43

Odp: Czy ja nie przesadzam.
alexich napisał/a:

No ale nawet jeśli to co z tego? Czy według Ciebie brak porozumienia w związku na dowolnej płaszczyźnie jest usprawiedliwieniem do szukania sobie tego poza związkiem, niezależnie czy chodzi o seks czy coś innego?

Ja uważam, że poniekąd tak.
Jeśli autor, jak sam mówi, nie potrafi z jakichś powodów swoich wewnętrznych wesprzeć żony tak jak ona tego potrzebuje i zwyczajnie leży to poza jego zasięgiem to nie widzę w tym nic zdrożnego OCZYWIŚCIE jeśli na relacji koleżeńskiej się kończy. Zakładając że wersja żony jest prawdziwa: ona i ten mężczyzna z umierającą żoną oboje znaleźli się w jakimś punkcie trudnym w życiu i być może bez wsparcia najbliższych. Jeśli ich relacje były czysto przyjacielskie zarówno w sferze psychicznej i fizycznej to w takim wsparciu ze strony kogoś z zewnątrz nie ma nic złego.
Inna sprawa jeśli między żoną a kolegą coś kiełkowało więcej ale tego niestety nie wiemy więc obie wersje są prawdopodobne. Nie fair było również ukrywanie tego co też w sumie rzuca inne światło na sprawę. No ale mój komentarz powyższy, jak już zaznaczyłam, odnosi się do sytuacji, że żona mówi Autorowi prawdę.

44

Odp: Czy ja nie przesadzam.
alexich napisał/a:
wilczysko napisał/a:
alexich napisał/a:

buahahahahahaha, hahah.

Oddalenie się od męża i zawiązanie ukrytej, długotrwałej relacji z innym gościem to ŚWIADOMA decyzja jego żony, nieistotne jest jaki miała charakter ta relacja, istotnym i świadczącym o jej winie jest to, że odbywała się za plecami.

Rozumiem, że biedny autor zlewał swoją żonę NIEŚWIADOMIE? Tak mu jakoś wyszło.


No ale nawet jeśli to co z tego? Czy według Ciebie brak porozumienia w związku na dowolnej płaszczyźnie jest usprawiedliwieniem do szukania sobie tego poza związkiem, niezależnie czy chodzi o seks czy coś innego?

Znasz takie powiedzenie, że "przyroda nie znosi próżni". Nie masz bladego pojęcia co czuła jego żona. Męska solidarność nakazuje Ci stanąć po stronie (może) zdradzonego męża. Wyobraź sobie sytuację odwrotną, że żona zlewa kompletnie męża, nie chce z nim uprawiać seksu i mąż znajduje sobie jakąś przyjaciółkę. Też byś go tak potępiał jak ją?

45 Ostatnio edytowany przez Deadpool (2017-06-16 13:58:16)

Odp: Czy ja nie przesadzam.
anderstud napisał/a:

Nie ma na to żadnych dowodów niestety, jest tylko ustna relacja żony przyłapanej na kręceniu z jakimś frajerem na boku.

I raczej się tego nikt więcej już nie dowie, zresztą nie wiem czy autor wątku nie okazał się tu większym frajerem wink tak się może zdarzyć jak nie wspierasz najbliższej osoby. Nie żebym usprawiedliwiał bo równie dobrze mogli się rzeczywiście tylko blisko przyjaźnić jak w końcu ona sama zakończyła ta znajomość jak żona mu zmarła (może i ona też miała w tym jakiś swój duży udział) ale Facy_1 dostał nauczkę że kasa o organizacja codziennego życia to nie wszystko co facet powinien dawać kobiecie.

46

Odp: Czy ja nie przesadzam.
wilczysko napisał/a:
alexich napisał/a:
wilczysko napisał/a:

Rozumiem, że biedny autor zlewał swoją żonę NIEŚWIADOMIE? Tak mu jakoś wyszło.


No ale nawet jeśli to co z tego? Czy według Ciebie brak porozumienia w związku na dowolnej płaszczyźnie jest usprawiedliwieniem do szukania sobie tego poza związkiem, niezależnie czy chodzi o seks czy coś innego?

Znasz takie powiedzenie, że "przyroda nie znosi próżni". Nie masz bladego pojęcia co czuła jego żona. Męska solidarność nakazuje Ci stanąć po stronie (może) zdradzonego męża. Wyobraź sobie sytuację odwrotną, że żona zlewa kompletnie męża, nie chce z nim uprawiać seksu i mąż znajduje sobie jakąś przyjaciółkę. Też byś go tak potępiał jak ją?


To nie tak, że ja jego żony nie rozumiem. Co więcej, dobrze, że miała kogoś innego kto by jej pomógł z problemami gdy partner nie mógł/nie chciało mu się. Jednak w tej konkretnej sytuacji karygodnym z jej strony było ukrywanie tej relacji, bo tak naprawdę poza nią nikt nie wie do czego rzeczywiście doszło, przez co mąż może już jej nie zaufać.

A seks będąc w związku z kimś innym niż partner (chyba że się zgodzi tongue)jest po prostu paskudny i potępiam zarówno gdy facet zdradza jak i kobieta.

47

Odp: Czy ja nie przesadzam.
alexich napisał/a:
wilczysko napisał/a:
alexich napisał/a:

No ale nawet jeśli to co z tego? Czy według Ciebie brak porozumienia w związku na dowolnej płaszczyźnie jest usprawiedliwieniem do szukania sobie tego poza związkiem, niezależnie czy chodzi o seks czy coś innego?

Znasz takie powiedzenie, że "przyroda nie znosi próżni". Nie masz bladego pojęcia co czuła jego żona. Męska solidarność nakazuje Ci stanąć po stronie (może) zdradzonego męża. Wyobraź sobie sytuację odwrotną, że żona zlewa kompletnie męża, nie chce z nim uprawiać seksu i mąż znajduje sobie jakąś przyjaciółkę. Też byś go tak potępiał jak ją?


To nie tak, że ja jego żony nie rozumiem. Co więcej, dobrze, że miała kogoś innego kto by jej pomógł z problemami gdy partner nie mógł/nie chciało mu się. Jednak w tej konkretnej sytuacji karygodnym z jej strony było ukrywanie tej relacji, bo tak naprawdę poza nią nikt nie wie do czego rzeczywiście doszło, przez co mąż może już jej nie zaufać.

A seks będąc w związku z kimś innym niż partner (chyba że się zgodzi tongue)jest po prostu paskudny i potępiam zarówno gdy facet zdradza jak i kobieta.

Każdy człowiek ma jakiś skrawek prywatności, który pielęgnuje, nawet w małżeństwie. To mit, że w parach każdy wie wszystko o o drugiej osobie. Może i są takie pary, ale wg mnie to mały procent. Nie wiem, czemu jego żona ukrywała tą relację w tajemnicy. Może tłumaczyła sobie, że nie robią nic złego. Może słusznie obawiała się reakcji męża i tego, że on każe jej zerwać tą znajomość. Nie wiemy dokładnie jak wygląda ich pożycie małżeńskie.

48

Odp: Czy ja nie przesadzam.
wilczysko napisał/a:
alexich napisał/a:
wilczysko napisał/a:

Znasz takie powiedzenie, że "przyroda nie znosi próżni". Nie masz bladego pojęcia co czuła jego żona. Męska solidarność nakazuje Ci stanąć po stronie (może) zdradzonego męża. Wyobraź sobie sytuację odwrotną, że żona zlewa kompletnie męża, nie chce z nim uprawiać seksu i mąż znajduje sobie jakąś przyjaciółkę. Też byś go tak potępiał jak ją?


To nie tak, że ja jego żony nie rozumiem. Co więcej, dobrze, że miała kogoś innego kto by jej pomógł z problemami gdy partner nie mógł/nie chciało mu się. Jednak w tej konkretnej sytuacji karygodnym z jej strony było ukrywanie tej relacji, bo tak naprawdę poza nią nikt nie wie do czego rzeczywiście doszło, przez co mąż może już jej nie zaufać.

A seks będąc w związku z kimś innym niż partner (chyba że się zgodzi tongue)jest po prostu paskudny i potępiam zarówno gdy facet zdradza jak i kobieta.

Każdy człowiek ma jakiś skrawek prywatności, który pielęgnuje, nawet w małżeństwie. To mit, że w parach każdy wie wszystko o o drugiej osobie. Może i są takie pary, ale wg mnie to mały procent. Nie wiem, czemu jego żona ukrywała tą relację w tajemnicy. Może tłumaczyła sobie, że nie robią nic złego. Może słusznie obawiała się reakcji męża i tego, że on każe jej zerwać tą znajomość. Nie wiemy dokładnie jak wygląda ich pożycie małżeńskie.

Raczej rzadko się zdarza taki partner, który trzyma drugiego w klatce ktoś CHOROBLIWIE zazdrosny. Wtedy można to zrozumieć- takie ukrywanie- chociaż ciężej zrozumieć pozostawanie z kimś takim w związku.
Normalnych przyjaźni nie ma potrzeby ukrywać.
Rzecz w tym, ze niestety czasami wchodzi się w relację która wymyka się spod kontroli- i siłą rzeczy oddalasz się od partnerki. I ona to czuje, nawet jak sobie tego nie uświadamia. U mnie tak było- coraz gorzej i nawet nie przyszło mi do głowy że mąź w taką relację wszedł- co do tego, dlaczego tak się stało- to odrębna historia. Kiedyś wykrzyczałam mu w złości- nienawidzę tego co nam robisz!
I nie potrafiłam powiedzieć dlaczego. Taka tam..kobieca intuicja.

49

Odp: Czy ja nie przesadzam.

smile Ciekawe czy Autor się odezwie ?

50

Odp: Czy ja nie przesadzam.

Ja obstawiam trolling, ale temat za to się kręci.

Pojawiło się tu parę fajnych wypowiedzi - ktoś na pewno z nich skorzysta.

51

Odp: Czy ja nie przesadzam.

wyjechał na długi weekend bez netu i szczęka mu opadnie jak wróci.

52

Odp: Czy ja nie przesadzam.

Mnie nie dziwi zachowanie kobiety. Skoro autor przyznaje, że zostawił ją bez wsparcia (niech radzi sobie sama ze swoimi problemami), niespecjalnie się lubili (chłodemocjonalny), głównym powodem strachu przed rozstaniem było "nie chcę dzieciom fundować traumy", tu mówi, jak ja bardzo kocha, ale empatii i bliskości i radości w tym w ogóle nie słychać, to nie dziwne, że znalazła sobie kogoś, kto jej te potrzeby spełnił. A autor jak pies ogrodnika, czy coś. Nie będzie przy niej i zabroni jej mieć przyjaciół. Też bym groziła rozwodem.
Nie musi tu chodzić o seks (może, ale nie musi). Potrzebujemy też po prostu kogoś, kogo będzie obchodzić nasze życie, nasze samopoczucie, nasz stan.

53

Odp: Czy ja nie przesadzam.

Chodzisz na terapię, to świetny pomysł...Jednak jak widać nie na tyle, aby dać Ci poczucie spokoju.....Trafiłeś do Nas.....Pytanie teraz, czy chcesz abyśmy Ci potwierdzili Twoje przypuszczenia, o fizycznej bliskości????Czy pragniesz jasnej odpowiedzi, że małżonka nie spała z tym facetem?

Jeśli Twój stan umysłu jest w stanie zapewnić przyszłościowo potrzebę emocjonalnego wsparcia....To chwała Ci za to że chodzisz na terapię.....Jednak ja wątpię w ten stan rzeczy....ponieważ nie uważasz, aby to było istotne w związku......cytuję Twoją wypowiedź
koncentrowałem się na zarabianiu pieniędzy, płaceniu rachunków, rozwiązywaniu tych poważniejszych problemów rodzinnych i wspieraniu dzieci.....Jak widzę w dalszym ciągu sądzisz, że były sprawy istotniejsze niż dobre samopoczucie małżonki wynikające z podtrzymywania jej na duchu, dodawania siły i miłości, utwierdzania jej w poczuciu atrakcyjności.Czy uważasz że potrzeba bliskości, którą wytwarza się właśnie poprzez zaangażowanie emocjonalne jest mniej ważna niż materialne dobro?

54

Odp: Czy ja nie przesadzam.

,,uważałem że żona powinna sama rozwiązywać swoje problemy, nie było między nami codziennej troski i wsparcia, często zarzucała mi że czuje się ze mną bardzo samotna i niekochana,,
wiec teraz sam sobie rozwiazuj swoj problem z zazdrością i podejrzeniami
taki pies ogrodnika

55

Odp: Czy ja nie przesadzam.
Ola_la napisał/a:

,,uważałem że żona powinna sama rozwiązywać swoje problemy, nie było między nami codziennej troski i wsparcia, często zarzucała mi że czuje się ze mną bardzo samotna i niekochana,,
wiec teraz sam sobie rozwiazuj swoj problem z zazdrością i podejrzeniami
taki pies ogrodnika

smile No trochę to tak jest, że własnie do takiego punktu się dochodzi... i niestety smile że tak jest
Ale problemy w związku to problemy w związku - nawet jak problem jednego dotyczy to drugie powinno nad problemem się pochylać, no tak to już jest... tak lepiej działa.
Natomiast rozumiem, że jesli kobieta raz mówi, drugi raz mówi, ..., kolejny raz mówi i : ciągle nic to naturalnym jest, że bierze się za problem tylko od swojej strony i robi to samodzielnie w końcu, i oby miała świadomość, że to samodzielnie w swojej konsekwencji dodatkowo obciąża związek.
Ale tutaj mamy dalej posunietą sytuacje chyba i ważne aspekty rozlały się szerzej chyba ...

56

Odp: Czy ja nie przesadzam.

To, że żona zdradziła, to fakt. Jeśli nie fizycznie (bo tego nie wiadomo, i nie insynuujcie co niektórzy tutaj, że na bank tak było, bo możliwe, że nie. A jeżeli nie wyobrażacie sobie tego inaczej - przykro mi z waszego powodu), to na pewno emocjonalnie. Ale jak już ktoś wspomniał, jest zdrada i zdrada. Żona wyraźnie i wielokrotnie sygnalizowała Ci, że czuje się przez Ciebie zaniedbywana, co Ty bagatelizowałeś. Nie twierdzę, że jest bez winy, choć może sama nie przypuszczała, że zabrnie z tą znajomością tak daleko, a potem trudno było jej się z niej wycofać, bo zyskała z niej to, czego jej tak bardzo w waszym związku brakowało.
Więc jeśli jednak Twoim głównym zmartwieniem jest to, czy tych dwoje wylądowało w łóżku - jest szansa, że do tego nie doszło.

Reszta została już napisana - krótko mówiąc, jeśli chcecie walczyć o to małżeństwo OBOJE - walczcie. Ale przede wszystkim słuchajcie siebie nazwajem.

57

Odp: Czy ja nie przesadzam.
Lillka-15 napisał/a:

Czy u Ciebie zmieniło się coś w kwestii podejścia do żony?
Żona często komunikowała Ci, że czuje się samotna i niekochana.
Przyjrzałeś się też sobie?
Żona zbliżyła się z innym, bo ma swoje potrzeby.

EE przepraszam bardzo, czy mi sie zdaje czy Ty probujesz szukac usprawiedliwienie dla zdrady (zakladajac ze byla to zdrada) żony? Zdrada w malzenstwie
jest zlamaniem przysiegi malzenskiej i jest absolutnie niedopuszczalna -  nie ma dla niej usprawiedliwienia, chyba ze zostalismy do niej przymuszeni lub dzialalismy w obronie wlasnej (np. gdyby maz pil i bil)

58

Odp: Czy ja nie przesadzam.
rafal.gomik napisał/a:

dzialalismy w obronie wlasnej (np. gdyby maz pil i bil)

jak zdrada ma być w obronie własnej?

59 Ostatnio edytowany przez cslady (2017-06-18 18:19:45)

Odp: Czy ja nie przesadzam.
Iceni napisał/a:

Zawaliłeś, zaniedbałeś żonę, a teraz usilnie szukasz pretekstu by zwalić winę na nią i poczuć się lepiej, że jednak ona okazała się gorsza...

Nie no kolejna ktora twierdzi, ze to jego wina ze go żona zdradzila.
Nie no kabaret  big_smile
Jak Wy macie takie podejscie, to wspolczuje waszym partnerom/mezom.
Nigdy bym z kims takim nie wdepnal w zwiazek big_smile

jjbp napisał/a:
rafal.gomik napisał/a:

dzialalismy w obronie wlasnej (np. gdyby maz pil i bil)

jak zdrada ma być w obronie własnej?

A chocby ucieczka żony do innego mezczyzny ktory ją ochroni przed bijacym/pijacym mezem. Troche wyobrazni

balin napisał/a:
alexich napisał/a:

Czy według Ciebie brak porozumienia w związku na dowolnej płaszczyźnie jest usprawiedliwieniem do szukania sobie tego poza związkiem, niezależnie czy chodzi o seks czy coś innego?

A dlaczego nie? Żona potrzebuje wsparcia podczas choroby, którego nie otrzymuje od męża, no i co ma zrobić? Nadarzył się taki "tata", który jest starszy i bardziej doświadczony życiowo, no to żona skorzystała. Co w tym złego?

Jak to co w tym zlego? Maz zlamal przysiege malzenska, moze to w tym zlego? Masz racje, to nic zlego f.ck logic big_smile

Monoceros napisał/a:

Mnie nie dziwi zachowanie kobiety. Skoro autor przyznaje, że zostawił ją bez wsparcia (niech radzi sobie sama ze swoimi problemami), niespecjalnie się lubili (chłodemocjonalny), głównym powodem strachu przed rozstaniem było "nie chcę dzieciom fundować traumy", tu mówi, jak ja bardzo kocha, ale empatii i bliskości i radości w tym w ogóle nie słychać, to nie dziwne, że znalazła sobie kogoś, kto jej te potrzeby spełnił. A autor jak pies ogrodnika, czy coś. Nie będzie przy niej i zabroni jej mieć przyjaciół. Też bym groziła rozwodem.
Nie musi tu chodzić o seks (może, ale nie musi). Potrzebujemy też po prostu kogoś, kogo będzie obchodzić nasze życie, nasze samopoczucie, nasz stan.

Czy Ty się czytasz??? Mąż jest psem ogrodnika bo nie da nikomu swojej żony????
Te wypowiedzi kobiet tutaj to po prostu istny kabaret, ja bardzo wspolczuje waszym mezom jesli byli tacy naiwniacy zeby z kobieta o takim podejsciu sie zwiazac


----------------------------------------------------------------------------

Twoje posty zostały scalone. Proszę, byś zapoznał się z funkcją "edytuj" oraz korzystał z niej, gdy chcesz coś dopisać. Pisanie kilku postów jeden pod drugim jest niezgodne z regulaminem forum. Pozdrawiam, Cslady

60 Ostatnio edytowany przez jjbp (2017-06-17 20:21:00)

Odp: Czy ja nie przesadzam.
rafal.gomik napisał/a:
jjbp napisał/a:
rafal.gomik napisał/a:

dzialalismy w obronie wlasnej (np. gdyby maz pil i bil)

jak zdrada ma być w obronie własnej?

A chocby ucieczka żony do innego mezczyzny ktory ją ochroni przed bijacym/pijacym mezem. Troche wyobrazni

nie bądz zgryźliwy gdy inni grzecznie zadają pytanie smile
nie ma czegoś takiego jak zdrada w obronie własnej w moim odczuciu. sam koncept jest wgl dziwny. jeśli kobieta faktycznie ma piekło w domu to każda forma ucieczki jest dobra ale nie nazwalabym tego 'zdradą w obronie własnej'

rafal.gomik napisał/a:

Te wypowiedzi kobiet tutaj to po prostu istny kabaret, ja bardzo wspolczuje waszym mezom jesli byli tacy naiwniacy zeby z kobieta o takim podejsciu sie zwiazac

proponuję się wylogować smile nie ma co się denerwować. nikt siłą nie trzyma

61 Ostatnio edytowany przez cslady (2017-06-18 18:21:54)

Odp: Czy ja nie przesadzam.
jjbp napisał/a:

nie ma czegoś takiego jak zdrada w obronie własnej w moim odczuciu.

Jest, podalem Ci przyklad

sam koncept jest wgl dziwny. jeśli kobieta faktycznie ma piekło w domu to każda forma ucieczki jest dobra ale nie nazwalabym tego 'zdradą w obronie własnej'

No to podam Ci lepszy przyklad. W obozie koncentracyjnym bywaly sytuacje, ze kobieta dawała jakiemus facetowi za to, ze chronił ją przed gwaltem innych osobnikow. Wystarczy wiec ze do takiego ukladu dopiszesz, ze gwalcilby ją mąż i juz bylaby to zdrada w obronie wlasnej. Jak juz pisalem- wiecej wyobrazni

jjbp napisał/a:

proponuję się wylogować smile nie ma co się denerwować. nikt siłą nie trzyma

Dzieki za propozycje, ale jesli zauwazysz, ze wciaz mimo to jestem zalogowany i dodasz dwa do dwoch, to zrozumiesz, ze sam doskonale wiem co robie i Twoich dobrych rad nie potrzebuje big_smile

62

Odp: Czy ja nie przesadzam.

patrzyli sobie w oczy

63

Odp: Czy ja nie przesadzam.
rafal.gomik napisał/a:
Monoceros napisał/a:

Mnie nie dziwi zachowanie kobiety. Skoro autor przyznaje, że zostawił ją bez wsparcia (niech radzi sobie sama ze swoimi problemami), niespecjalnie się lubili (chłodemocjonalny), głównym powodem strachu przed rozstaniem było "nie chcę dzieciom fundować traumy", tu mówi, jak ja bardzo kocha, ale empatii i bliskości i radości w tym w ogóle nie słychać, to nie dziwne, że znalazła sobie kogoś, kto jej te potrzeby spełnił. A autor jak pies ogrodnika, czy coś. Nie będzie przy niej i zabroni jej mieć przyjaciół. Też bym groziła rozwodem.
Nie musi tu chodzić o seks (może, ale nie musi). Potrzebujemy też po prostu kogoś, kogo będzie obchodzić nasze życie, nasze samopoczucie, nasz stan.

Czy Ty się czytasz??? Mąż jest psem ogrodnika bo nie da nikomu swojej żony????
Te wypowiedzi kobiet tutaj to po prostu istny kabaret, ja bardzo wspolczuje waszym mezom jesli byli tacy naiwniacy zeby z kobieta o takim podejsciu sie zwiazac


A to sorry bardzo, żona jest "czymś" co się "daje" komuś? Serio?! I średnio Ci idzie czytanie ze zrozumieniem. Pozwól, że wyjaśnię prościej: facet jest psem ogrodnika, bo nie troszczy się o stan emocjonalny żony, ale nie pozwala się nikomu innemu zatroszczyć.
To co, babka cierpi, ma problem, ale ma szlachetnie cierpieć w samotności i w milczeniu, skoro olewa ją mąż? Trochę wyobraźni. Każdy z nas potrzebuje ludzi wokół siebie oprócz żony/męża.

64

Odp: Czy ja nie przesadzam.
Monoceros napisał/a:

A to sorry bardzo, żona jest "czymś" co się "daje" komuś? Serio?

Że co? Ty masz jakies urojenia? Gdzie wynika cokolwiek takiego z mojego wpisu? Jest cos takiego jak PRZYSIEGA MALZENSKA. Jak kobieta ma miec podejscie jak Twoje, ze usprawiedliwia sie jej skok w bok to niech nie przysiega i nie bierze slubu. Proste? Albo w te albo we w te, nie ma nic pomiedzy, nie ma czegos takiego jak slub i zdrada z usprawiedliwieniem. NIE MA USPRAWIEDLIWIENIA.

Pozwól, że wyjaśnię prościej: facet jest psem ogrodnika, bo nie troszczy się o stan emocjonalny żony, ale nie pozwala się nikomu innemu zatroszczyć.

Nie pozwala,bo 'opieka' o stan emocjonalny zony taka o jakiej mowimy w artykule i do jakiej się ODNOSISZ, jest ZDRADĄ.

To co, babka cierpi, ma problem, ale ma szlachetnie cierpieć w samotności i w milczeniu, skoro olewa ją mąż? Trochę wyobraźni. Każdy z nas potrzebuje ludzi wokół siebie oprócz żony/męża.

Co nie znaczy, ze ma zdradzac. Jak juz napisalem- nie pasuje, to nie skladac przysiegi malzenskiej. Proste? proste.

65 Ostatnio edytowany przez cslady (2017-06-18 18:24:16)

Odp: Czy ja nie przesadzam.
lolek8080 napisał/a:

Nigdy sie nie dowiesz co ich łączyło naprawdę, bo nawet terapeuci mówią żeby nigdy nie przyznawać sie do zdrady. Cos na zasadzie..., jak Cie złapią na kradzieży to mów że to nie Ty..., jak Cie złapią za rękę, mów, że nie Twoja ręka. Brutalne to ale prawdziwe. Zostaje Ci tylko wierzyć, albo nie, w to co żona mówi.
Ja osobiscie bym nie wierzył w relacje czysto przyjacielskie.

Szkoda iż twoja żona wierzy w twoje zapewnienia o wierności.

rafal.gomik napisał/a:
Monoceros napisał/a:

A to sorry bardzo, żona jest "czymś" co się "daje" komuś? Serio?

Że co? Ty masz jakies urojenia? Gdzie wynika cokolwiek takiego z mojego wpisu? Jest cos takiego jak PRZYSIEGA MALZENSKA. Jak kobieta ma miec podejscie jak Twoje, ze usprawiedliwia sie jej skok w bok to niech nie przysiega i nie bierze slubu. Proste? Albo w te albo we w te, nie ma nic pomiedzy, nie ma czegos takiego jak slub i zdrada z usprawiedliwieniem. NIE MA USPRAWIEDLIWIENIA.

Pozwól, że wyjaśnię prościej: facet jest psem ogrodnika, bo nie troszczy się o stan emocjonalny żony, ale nie pozwala się nikomu innemu zatroszczyć.

Nie pozwala,bo 'opieka' o stan emocjonalny zony taka o jakiej mowimy w artykule i do jakiej się ODNOSISZ, jest ZDRADĄ.

Zdrada jest wtedy gdy się kogoś kocha przysięga to tylko formalność. Zdrada to w ogóle głupota szybki rozwód czy wpierw separacja i można szukać kogoś innego. Trzeba być samodzielnym jeśli mąż takiej osoby ubezwłasnowolnił kobietę to pojęcie zdrady wtedy nie istnieje z reszta rozwód wtedy jest z winy obopólnej. Wtedy to jakby był rozwód bez winy więc nawet jak ona spłodzi dziecko z gachem to mąż i tak będzie musiał na nie łożyć jeśli oczywiście gach ją porzuci i dziecka nie zechce..
Nie musi być bicia przemoc ma różne oblicza jest psychiczna materialna(wydzielanie kasy, szantażowanie pieniędzmi)


----------------------------------------------------------------------------

Twoje posty zostały scalone. Proszę, byś zapoznał się z funkcją "edytuj" oraz korzystał z niej, gdy chcesz coś dopisać. Pisanie kilku postów jeden pod drugim jest niezgodne z regulaminem forum. Pozdrawiam, Cslady

Posty [ 1 do 65 z 79 ]

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Czy ja nie przesadzam.

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024