Impreza a kłótnia. - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Impreza a kłótnia.

Strony Poprzednia 1 2

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 66 do 119 z 119 ]

66

Odp: Impreza a kłótnia.
LubięOwoce napisał/a:

Jacenty, za bardzo jej pokazujesz że Ci zależy. Ty chcesz zakopać topór wojenny a ona wręcz odwrotnie. Mniej w to wywalone i zobacz jak będzie się zachowywała w momencie, kiedy nie będziesz próbował się z nią pogodzić. Bądź miły ale nie nalegaj, nie proś o spotkanie, nie mów o imprezie, nie pytaj jak się czuję itp.

Ja bym zostawila wogole Kolezanke w spokoju. Zadne mily. Krotki sms ...jak Ci minie i bedziesz chciala wyjasnic nareszcie do konca sutyacje to daj znac. A jesli masz dalej zamiar wzywac mnie na kolejne terminy rozpraw o moich przewinach to wybacz ale ...bez odbioru.

Zobacz podobne tematy :

67

Odp: Impreza a kłótnia.
LubięOwoce napisał/a:

Jacenty, za bardzo jej pokazujesz że Ci zależy. Ty chcesz zakopać topór wojenny a ona wręcz odwrotnie. Mniej w to wywalone i zobacz jak będzie się zachowywała w momencie, kiedy nie będziesz próbował się z nią pogodzić. Bądź miły ale nie nalegaj, nie proś o spotkanie, nie mów o imprezie, nie pytaj jak się czuję itp.

Właśnie to robię. Nie pytałem o nic, ani na nic nie nalegalem, sama napisała po 5 kilka długich smsów, zaproponowała spotkanie w niedzielę, napisała że wróciła o 20 i zasnęła o 2 etc.

68

Odp: Impreza a kłótnia.

A ja mam jeszcze jedno pytanie.
Czy ta impreza juz sie odbyla?  Czy ona od razu po klotni zapowiedziala ze z nia nie idziesz mimo ze bylo jeszcze kilka dni (tydzien a moze nawet wiecej) do terminu ?

69

Odp: Impreza a kłótnia.
feniks35 napisał/a:

A ja mam jeszcze jedno pytanie.
Czy ta impreza juz sie odbyla?  Czy ona od razu po klotni zapowiedziala ze z nia nie idziesz mimo ze bylo jeszcze kilka dni (tydzien a moze nawet wiecej) do terminu ?

Nie czytasz wątku, który tak namiętnie komentujesz? Impreza była wczoraj, kłótnia była w środę, a mi głównie chodziło o to, że ona zdecydowała że nie powinienem tam iść i myślała że sam się tego domyślę.

70

Odp: Impreza a kłótnia.
Jacenty89 napisał/a:
feniks35 napisał/a:

A ja mam jeszcze jedno pytanie.
Czy ta impreza juz sie odbyla?  Czy ona od razu po klotni zapowiedziala ze z nia nie idziesz mimo ze bylo jeszcze kilka dni (tydzien a moze nawet wiecej) do terminu ?

Nie czytasz wątku, który tak namiętnie komentujesz? Impreza była wczoraj, kłótnia była w środę, a mi głównie chodziło o to, że ona zdecydowała że nie powinienem tam iść i myślała że sam się tego domyślę.

Przeoczylam fakt przepraszam. Nie znaczy to jednak ze musisz sie wkurzac tylko dlatego ze pisze cos co niekoniecznie chcesz czytac. Skoro uznala ze sam masz sie domyslec to jeszcze gorzej bo to znak ze tak naprawde nie chciala dazyc do rozwiazania sporu i pojscia razem tylko wygodnie bylo jej przetrzymac ta sytuacje i na ostatnia chwile rzec...ups to nie bylo oczywiste ze nie idziesz ze mna?
A dzis juz po imprezie nagle cudownie ja odblokowalo i wyjasnila Ci prawdziwe powody focha;)

71

Odp: Impreza a kłótnia.
feniks35 napisał/a:
Jacenty89 napisał/a:
feniks35 napisał/a:

A ja mam jeszcze jedno pytanie.
Czy ta impreza juz sie odbyla?  Czy ona od razu po klotni zapowiedziala ze z nia nie idziesz mimo ze bylo jeszcze kilka dni (tydzien a moze nawet wiecej) do terminu ?

Nie czytasz wątku, który tak namiętnie komentujesz? Impreza była wczoraj, kłótnia była w środę, a mi głównie chodziło o to, że ona zdecydowała że nie powinienem tam iść i myślała że sam się tego domyślę.

Przeoczylam fakt przepraszam. Nie znaczy to jednak ze musisz sie wkurzac tylko dlatego ze pisze cos co niekoniecznie chcesz czytac. Skoro uznala ze sam masz sie domyslec to jeszcze gorzej bo to znak ze tak naprawde nie chciala dazyc do rozwiazania sporu i pojscia razem tylko wygodnie bylo jej przetrzymac ta sytuacje i na ostatnia chwile rzec...ups to nie bylo oczywiste ze nie idziesz ze mna?
A dzis juz po imprezie nagle cudownie ja odblokowalo i wyjasnila Ci prawdziwe powody focha;)

Nie ma rzeczy, których nie chce czytać, jeśli miałyby mi w jakiś sposób pomóc. Napisała mi, że nie mówiła mi że nie idziemy razem, bo liczyła że poniedziałkowa rozmowa odniesie lepsze skutki, ona się dzięki niej poczuje lepiej i uda nam się jednak pójść.

72

Odp: Impreza a kłótnia.

Ciągle ona i ona. W ogóle nie zwraca uwagi na to co Ty czujesz.

73

Odp: Impreza a kłótnia.
LubięOwoce napisał/a:

Ciągle ona i ona. W ogóle nie zwraca uwagi na to co Ty czujesz.

Dokladnie. Ksiezniczka sie nie poczula usatysfakcjonowana przebieg rozmowy wiec na ostatnia chwile Ci powiedziala czy tam sam z rozmowy wydedukowales ze jestes na imprezie JEJ kolezanki persona non grata. To jak Ty sie mogles poczuc w tej sytuacji jest nieistotne. A teraz dodatkowo wyciaga kolejne smrodki ze byles taki i owaki. Super "partnerka" nie ma co.

74

Odp: Impreza a kłótnia.
feniks35 napisał/a:
LubięOwoce napisał/a:

Ciągle ona i ona. W ogóle nie zwraca uwagi na to co Ty czujesz.

Dokladnie. Ksiezniczka sie nie poczula usatysfakcjonowana przebieg rozmowy wiec na ostatnia chwile Ci powiedziala czy tam sam z rozmowy wydedukowales ze jestes na imprezie JEJ kolezanki persona non grata. To jak Ty sie mogles poczuc w tej sytuacji jest nieistotne. A teraz dodatkowo wyciaga kolejne smrodki ze byles taki i owaki. Super "partnerka" nie ma co.

Nie wydedukowałem (mało tego kompletnie się tego nie spodziewałem) dowiedziałem się tego samego dnia w południe tylko dlatego że napisałem jej , że jadę kupić nową koszulę na imprezę. Jak napisałem o tym jak ja się czuje to dostałem przeprosiny za zmarnowany wieczór, a kilka minut później tekst, że bardziej mnie interesuje jakaś jedna głupia impreza niż przyszłość naszego związku.

75 Ostatnio edytowany przez LubięOwoce (2017-05-24 12:39:06)

Odp: Impreza a kłótnia.

Skoro to była jedna mała, głupia impreza to czemu aż tak jej zależało żebyś nie poszedł?

Jacenty, byłam taka jak Ty. Facet robił mi na złość a ja głupia stawałam coraz bardziej na głowie żeby tylko było lepiej. W końcu na forum naczytałam się tutaj tyle o tym, jak zdystansowanie dobrze wpływa jeśli jedna osoba bardziej stara się od drugiej. Uwierz mi, działa. Zmieniłam sposób myślenia według podpunktów, które ktoś tu wstawił na forum a teraz siedzę i patrzę na efekty. Przychodzą stopniowo ale już praktycznie po 2 dniach mój partner zaczął zmieniać do mnie podejście.

Proszę te podpunkty:

1. Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2. Nie dzwoń często.
3. Nie podkreślaj pozytywnych elementów małżeństwa.
4. Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu.
5. Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6. Nie proś o pomoc członków rodziny.
7. Nie proś o wsparcie duchowe.
8. Nie kupuj prezentów.
9. Nie planuj wspólnych spotkań.
10. Nie szpieguj męża/żony. To cię zniszczy. Jeżeli chcesz to zrobić dla spokoju umysłu, wynajmij profesjonalistę.
11. Nie mów ?Kocham Cię?.
12. Zachowuj się tak, jakby w twoim życiu wszystko było w porządku.
13. Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14. Nie siedź i nie czekaj na męża/żonę ? bądź aktywny, rób coś, idź do kościoła, wyjdź z przyjaciółmi, itp.
15. Będąc w domu z /żoną (jeżeli to ty zazwyczaj rozpoczynasz rozmowę) postaraj się mówić jak najmniej.
16. Jeżeli zawsze pytasz, co robiła/ł w ciągu dnia twoja żona/ mąż, PRZESTAŃ PYTAĆ.
17. Musisz sprawić, że twój partner zauważy w tobie zmianę i zda sobie sprawę, że jesteś gotowy żyć dalej, z nim lub bez niego.
18. Nie bądź opryskliwa/y czy oziębła/y ? po prostu zachowuj dystans i obserwuj, czy twój partner zauważy i, co ważniejsze, zda sobie sprawę, co traci.
19. Bez względu na to jak się DZIŚ czujesz, pokazuj mężowi/żonie jedynie zadowolenie i szczęście. Niech widzi osobę, z którą chciałby być.
20. Unikaj wszelkich pytań dotyczących małżeństwa do chwili, gdy mąż/żona zechce o tym rozmawiać (co może potrwać jakiś czas).
21. Nigdy nie trać kontroli nad sobą.
22. Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23. Nie rozmawiaj o uczuciach (to tylko wzmacnia te uczucia).
24. Bądź cierpliwa/y
25. Słuchaj tego, co naprawdę mówi do ciebie mąż/żona
26. Naucz się wycofać w chwili, kiedy chcesz zacząć mówić.
27. Dbaj o siebie (ćwicz, śpij, śmiej się i skoncentruj się na pozostałych elementach swojego życia).
28. Bądź silny/a i pewny/a siebie; naucz się mówić cicho i spokojnie.
29. Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić to twoje wszystkie KONSEKWENTNE działania będą mówiły więcej, niż jakiekolwiek słowa.
30. Nie pokazuj rozpaczy i zagubienia nawet w sytuacji, gdy cierpisz najbardziej i jesteś zagubiona/y.
31. Rozmawiając z mężem/zoną, nie koncentruj się na sobie.
32. Nie wierz w nic, co słyszysz i w mniej niż 50% tego, co widzisz.
33. Nie poddawaj się bez względu na to, jak jest ciężko i jak źle się czujesz.
34. Nie schodź z raz obranej drogi.


Moim zdaniem jak to nie pomoże, to ja bym zrezygnowała ze związku. Takie też jest moje założenie dla obecnego związku.

76 Ostatnio edytowany przez feniks35 (2017-05-24 12:49:23)

Odp: Impreza a kłótnia.
Jacenty89 napisał/a:
feniks35 napisał/a:
LubięOwoce napisał/a:

Ciągle ona i ona. W ogóle nie zwraca uwagi na to co Ty czujesz.

Dokladnie. Ksiezniczka sie nie poczula usatysfakcjonowana przebieg rozmowy wiec na ostatnia chwile Ci powiedziala czy tam sam z rozmowy wydedukowales ze jestes na imprezie JEJ kolezanki persona non grata. To jak Ty sie mogles poczuc w tej sytuacji jest nieistotne. A teraz dodatkowo wyciaga kolejne smrodki ze byles taki i owaki. Super "partnerka" nie ma co.

Nie wydedukowałem (mało tego kompletnie się tego nie spodziewałem) dowiedziałem się tego samego dnia w południe tylko dlatego że napisałem jej , że jadę kupić nową koszulę na imprezę. Jak napisałem o tym jak ja się czuje to dostałem przeprosiny za zmarnowany wieczór, a kilka minut później tekst, że bardziej mnie interesuje jakaś jedna głupia impreza niż przyszłość naszego związku.

Heh no tak bo powinienes siedziec i gryzc palce ze skoro byles "niegrzeczny " to czy jakas przyszlosc jeszcze  przed wami istnieje a ona w tym czasie sie pobawi. Sorry ale potraktowala Cie jak smarkacza a nawet smarkacza rodzice zwykle informuja ze ma kare i za co.
Przestan wogole sie odzywac do laski. A jak bedzie strzelac fochy o cisze i nieodebrane tel to powiedz ze bardziej ja interesuja jakies gadki i smsy niz przyszlosc waszego zwiazku tongue
Edit: w zyciu bym nie zamiotla takiej sytuacji pod dywan. Jesli raz to uczynisz to badz pewien ze potem wiele raz  sie dowiesz w ostatniej chwili ze nie zasluzyles na wspolne wyjscie, wakacje czy sylwestra z krolewna. Chce kogos tresowac ? Prosze bardzo niech kupi psa bo z Toba sie rozmawia.

77

Odp: Impreza a kłótnia.

O to samo zapytałem, to dostałem odpowiedź że najchętniej sama też by tam nie poszła, bo nie jest w nastroju, ale nie chce robić przykrości gospodyni, która jest jej przyjaciółką i ze względu na nią przeniosła imorezę z soboty na wtorek.

78

Odp: Impreza a kłótnia.

Więc ona była sama na imprezce? wink

Jacuś, z terrorystami i dziećmi się nie negocjuje. Sam wrzuć ją do odpowiedniego worka, jak dla mnie to ona wymusza na Tobie jakieś zachowania, które Tobie się nie podobają bo wie, że i tak z tym nic nie zrobisz. Masz powtórkę z sylwestra. Zrobisz zapewne tak jak wtedy zrobiłeś - pojedziesz, pogadasz, pobzykasz, pogłaszczecie się po główkach i będzie dobrze do kolejnej "awarii".

Ja bym wrzucił na luz, ochłonął i trochę przykrócił jej te pazurki bo Twojej Pani przydałby się zimny kubeł wody na głowę.

79

Odp: Impreza a kłótnia.
Harvey napisał/a:

Więc ona była sama na imprezce? wink

Jacuś, z terrorystami i dziećmi się nie negocjuje. Sam wrzuć ją do odpowiedniego worka, jak dla mnie to ona wymusza na Tobie jakieś zachowania, które Tobie się nie podobają bo wie, że i tak z tym nic nie zrobisz. Masz powtórkę z sylwestra. Zrobisz zapewne tak jak wtedy zrobiłeś - pojedziesz, pogadasz, pobzykasz, pogłaszczecie się po główkach i będzie dobrze do kolejnej "awarii".

Ja bym wrzucił na luz, ochłonął i trochę przykrócił jej te pazurki bo Twojej Pani przydałby się zimny kubeł wody na głowę.

Zdecydowanie tak tylko czy Jacka na to stac?

80

Odp: Impreza a kłótnia.
LubięOwoce napisał/a:

1. Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
Nigdy nie sledzilem, prosilem i blagalem. W styczniu to jeszcze zdarzało mi się przekonywać, ale teraz wiem że to nie przynosi skutku.
2. Nie dzwoń często.
Dzwonię rzadko, nawet bardzo rzadko, zdecydowanie rzadziej niż ona.
3. Nie podkreślaj pozytywnych elementów małżeństwa.
4. Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu.
5. Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
Ona je częściej prowokuje, ostatnia 2 tygodnie temu, może być jakąś praprzyczyną całej sytuacji, bo ona zdała sobie sprawę, że ja mam dość jasną wizję przyszłości w sprawach osobistych, a ona praktycznie żadną.
6. Nie proś o pomoc członków rodziny.
7. Nie proś o wsparcie duchowe.
8. Nie kupuj prezentów.
Bez okazji nie kupujemy sobie prezentów.
9. Nie planuj wspólnych spotkań.
Nie planowałem wspólnych spotkań, bo od dłuższego czasu mieliśmy wypracowany dosyć przejrzysty system.
10. Nie szpieguj męża/żony. To cię zniszczy. Jeżeli chcesz to zrobić dla spokoju umysłu, wynajmij profesjonalistę.
Dla mnie to byłby koniec związku.
11. Nie mów ?Kocham Cię?.
Oboje jestesmy w tej kwestii dosyc wstrzemiezliwi i niedawno po raz pierwszy dopiero padlo z obu stron.
12. Zachowuj się tak, jakby w twoim życiu wszystko było w porządku.
13. Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14. Nie siedź i nie czekaj na męża/żonę ? bądź aktywny, rób coś, idź do kościoła, wyjdź z przyjaciółmi, itp.
Tego u nas nigdy nie było, bo mamy czas wspólny i czas oddzielny.
15. Będąc w domu z /żoną (jeżeli to ty zazwyczaj rozpoczynasz rozmowę) postaraj się mówić jak najmniej.
16. Jeżeli zawsze pytasz, co robiła/ł w ciągu dnia twoja żona/ mąż, PRZESTAŃ PYTAĆ.
Ona w poniedziałek pierwszy raz to zrobiła, ale już we wtorek zapytała, zobaczę jak będzie dalej.
17. Musisz sprawić, że twój partner zauważy w tobie zmianę i zda sobie sprawę, że jesteś gotowy żyć dalej, z nim lub bez niego.
18. Nie bądź opryskliwa/y czy oziębła/y ? po prostu zachowuj dystans i obserwuj, czy twój partner zauważy i, co ważniejsze, zda sobie sprawę, co traci.
19. Bez względu na to jak się DZIŚ czujesz, pokazuj mężowi/żonie jedynie zadowolenie i szczęście. Niech widzi osobę, z którą chciałby być.
20. Unikaj wszelkich pytań dotyczących małżeństwa do chwili, gdy mąż/żona zechce o tym rozmawiać (co może potrwać jakiś czas).
21. Nigdy nie trać kontroli nad sobą.
22. Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23. Nie rozmawiaj o uczuciach (to tylko wzmacnia te uczucia).
24. Bądź cierpliwa/y
25. Słuchaj tego, co naprawdę mówi do ciebie mąż/żona
26. Naucz się wycofać w chwili, kiedy chcesz zacząć mówić.
27. Dbaj o siebie (ćwicz, śpij, śmiej się i skoncentruj się na pozostałych elementach swojego życia).
Z tym nie mam problemu.
28. Bądź silny/a i pewny/a siebie; naucz się mówić cicho i spokojnie.
29. Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić to twoje wszystkie KONSEKWENTNE działania będą mówiły więcej, niż jakiekolwiek słowa.
30. Nie pokazuj rozpaczy i zagubienia nawet w sytuacji, gdy cierpisz najbardziej i jesteś zagubiona/y.
31. Rozmawiając z mężem/zoną, nie koncentruj się na sobie.
32. Nie wierz w nic, co słyszysz i w mniej niż 50% tego, co widzisz.
33. Nie poddawaj się bez względu na to, jak jest ciężko i jak źle się czujesz.
34. Nie schodź z raz obranej drogi.


Moim zdaniem jak to nie pomoże, to ja bym zrezygnowała ze związku. Takie też jest moje założenie dla obecnego związku.

81

Odp: Impreza a kłótnia.
feniks35 napisał/a:
Harvey napisał/a:

Więc ona była sama na imprezce? wink

Jacuś, z terrorystami i dziećmi się nie negocjuje. Sam wrzuć ją do odpowiedniego worka, jak dla mnie to ona wymusza na Tobie jakieś zachowania, które Tobie się nie podobają bo wie, że i tak z tym nic nie zrobisz. Masz powtórkę z sylwestra. Zrobisz zapewne tak jak wtedy zrobiłeś - pojedziesz, pogadasz, pobzykasz, pogłaszczecie się po główkach i będzie dobrze do kolejnej "awarii".

Ja bym wrzucił na luz, ochłonął i trochę przykrócił jej te pazurki bo Twojej Pani przydałby się zimny kubeł wody na głowę.

Zdecydowanie tak tylko czy Jacka na to stac?

Nie, bo to już kolejna taka Pani w życiu Jacentego, która nie jest pewna czego w życiu chce i w związku trzyma mocny dystans. Dla Jacentego to jest idealny związek i w takim związku jest „bardzo dobrze”. Nie będzie unikał ani takich kobiet, ani takich zachowań. Pojęczy na nie, ale i tak leci do nich jak mucha do...
Ona jest skupiona na sobie i tym czego ona potrzebuje, a on ma zaspokajać jej potrzeby i stąd bierze się przedmiotowe traktowanie. Gdy jest potrzebny to jest „bardzo dobrze”, a gdy przestaje być potrzebny to dostaje bezceremonialnego buta polukrowanego pretekstami tfu! powodami, dla których musiało tak być tongue
On się angażuje zawsze na 100% w stos. do kobiety, która nie wie czego chce, bo to dodaje relacji dreszczyku emocji i o ileż ta miłość będzie wznioślejsza jeżeli jemu będzie wiał w oczy wiatr, będzie pokonywał przeciwności losu i kłody rzucane pod nogi, jeżeli ją przekona do miłości również na 100 %. Pozwólmy chłopakowi marzyć. Lubi to.

82

Odp: Impreza a kłótnia.
Harvey napisał/a:

Więc ona była sama na imprezce? wink

Jacuś, z terrorystami i dziećmi się nie negocjuje. Sam wrzuć ją do odpowiedniego worka, jak dla mnie to ona wymusza na Tobie jakieś zachowania, które Tobie się nie podobają bo wie, że i tak z tym nic nie zrobisz. Masz powtórkę z sylwestra. Zrobisz zapewne tak jak wtedy zrobiłeś - pojedziesz, pogadasz, pobzykasz, pogłaszczecie się po główkach i będzie dobrze do kolejnej "awarii".

Ja bym wrzucił na luz, ochłonął i trochę przykrócił jej te pazurki bo Twojej Pani przydałby się zimny kubeł wody na głowę.

Twierdzi, że była na imprezie do 20.Co godzinę dostawałem do po 21 smsy od niej.  Pytanie za 100 punktów o jakie zachowania chodzi. A w jaki sposób ten kubeł wody?

83

Odp: Impreza a kłótnia.
Klio napisał/a:
feniks35 napisał/a:
Harvey napisał/a:

Więc ona była sama na imprezce? wink

Jacuś, z terrorystami i dziećmi się nie negocjuje. Sam wrzuć ją do odpowiedniego worka, jak dla mnie to ona wymusza na Tobie jakieś zachowania, które Tobie się nie podobają bo wie, że i tak z tym nic nie zrobisz. Masz powtórkę z sylwestra. Zrobisz zapewne tak jak wtedy zrobiłeś - pojedziesz, pogadasz, pobzykasz, pogłaszczecie się po główkach i będzie dobrze do kolejnej "awarii".

Ja bym wrzucił na luz, ochłonął i trochę przykrócił jej te pazurki bo Twojej Pani przydałby się zimny kubeł wody na głowę.

Zdecydowanie tak tylko czy Jacka na to stac?

Nie, bo to już kolejna taka Pani w życiu Jacentego, która nie jest pewna czego w życiu chce i w związku trzyma mocny dystans. Dla Jacentego to jest idealny związek i w takim związku jest „bardzo dobrze”. Nie będzie unikał ani takich kobiet, ani takich zachowań. Pojęczy na nie, ale i tak leci do nich jak mucha do...
Ona jest skupiona na sobie i tym czego ona potrzebuje, a on ma zaspokajać jej potrzeby i stąd bierze się przedmiotowe traktowanie. Gdy jest potrzebny to jest „bardzo dobrze”, a gdy przestaje być potrzebny to dostaje bezceremonialnego buta polukrowanego pretekstami tfu! powodami, dla których musiało tak być tongue
On się angażuje zawsze na 100% w stos. do kobiety, która nie wie czego chce, bo to dodaje relacji dreszczyku emocji i o ileż ta miłość będzie wznioślejsza jeżeli jemu będzie wiał w oczy wiatr, będzie pokonywał przeciwności losu i kłody rzucane pod nogi, jeżeli ją przekona do miłości również na 100 %. Pozwólmy chłopakowi marzyć. Lubi to.

Klio nie mam pojęcia o czym piszesz, kompletnie się z Tobą nie zgadzam.

84

Odp: Impreza a kłótnia.

Piszę o Twoim poprzednim związku, w którym było „bardzo dobrze” do momentu gdy okazało się, że Twoja ex nie wie czego chce (choć nie wiedziała tego i wtedy gdy było „bardzo dobrze”) i nie widzi przyszłości z Tobą. Przerabiałeś już te gierki. Teraz jest powtórka. Może inna osoba, może inne rozdanie, ale sprowadza się to do tego samego: Ty wiesz gdzie chcesz aby zmierzał związek i angażujesz sie poważnie. Twoja Pani pod byle pretekstami stawia na szali wasz związek non stop. Dlaczego? Bo zależy jej średnio i tak naprawdę nie jest pewna tego czy to jest to. Łatwo wtedy o rezygnację, a w czasie trwania związku o ostre zagrywki, które stwarzają zagrożenie dla istnienia tegoż.
Nie mówię, że trzeba przedkładać istnienie związku ponad wszystko, ale jak Twoje wątki pokazują ona poddaje w wątpliwość wasz związek z tak błahych powodów, że zakrawa to o śmieszność.

85

Odp: Impreza a kłótnia.
Klio napisał/a:

Piszę o Twoim poprzednim związku, w którym było „bardzo dobrze” do momentu gdy okazało się, że Twoja ex nie wie czego chce (choć nie wiedziała tego i wtedy gdy było „bardzo dobrze”) i nie widzi przyszłości z Tobą. Przerabiałeś już te gierki. Teraz jest powtórka. Może inna osoba, może inne rozdanie, ale sprowadza się to do tego samego: Ty wiesz gdzie chcesz aby zmierzał związek i angażujesz sie poważnie. Twoja Pani pod byle pretekstami stawia na szali wasz związek non stop. Dlaczego? Bo zależy jej średnio i tak naprawdę nie jest pewna tego czy to jest to. Łatwo wtedy o rezygnację, a w czasie trwania związku o ostre zagrywki, które stwarzają zagrożenie dla istnienia tegoż.
Nie mówię, że trzeba przedkładać istnienie związku ponad wszystko, ale jak Twoje wątki pokazują ona poddaje w wątpliwość wasz związek z tak błahych powodów, że zakrawa to o śmieszność.

W poprzednim związku ex po 2,5 roku związku pierwszy raz zrozumiała, że nie wie czego chce, więc nie wiem skąd twój wniosek że gdy było bardzo dobrze to też nie wiedziała. Nie mówiąc już o tym, że nie ma w nim ani grama prawdy. W poprzednim związku nie było stawiania związku na szali ani razu w jego trakcie. W tym jest po raz drugi, chociaż tym razem nie wprost. Oba związki są bardzo inne.

86

Odp: Impreza a kłótnia.

Nie po raz drugi, a po raz trzeci (a przynajmniej trzeci, o którym Ty wiesz i o którym pisałeś). Stan niewiedzy na temat własnych potrzeb nie bierze się jak grom z jasnego nieba, nagle. Zazwyczaj jest to dłuższy stan, a o jego istnieniu ludzie najbardziej zdają sobie sprawę w momentach granicznych. W związku gdy coś zaczyna zmierzać w kierunku deklaracji, oznak większego zaangażowania np poznania rodziny, zaręczyn, zamieszkania, ślubu itd.
Twoje związki na podstawie opisów jak dla mnie są łudząco podobne. Może nie tyle konkretne zdarzenia, co typy ludzi. Ale skoro twierdzisz, że są „bardzo inne” to ok. wink

87

Odp: Impreza a kłótnia.
Jacenty89 napisał/a:

Pytanie za 100 punktów o jakie zachowania chodzi.

A np takie: Informowanie Ciebie o tym, że nie idziesz z nią na imprezę chwilę przed imprezą bo masz siedzieć w kącie za karę jak grzeczny piesek i merdać ogonkiem jak Pani wróci.

Albo takie: chcesz się umówić na chwilę w niedzielę i przegadać "problem" (Ty, Jacuś, ale to już było identyko po sylwestrze wiesz? big_smile wink ) ale ona mówi, że zmęczoooona więc lepiej poniedziałek. Psinka pogłaskana po główce, psinka pomerdała ogonkiem i odeszła ucieszona na samą myśl poniedziałkowego spotkania.

Pani mówi skacz a Ty się pytasz jak wysoko.

Jacenty89 napisał/a:

A w jaki sposób ten kubeł wody?

Dziewczyny już Ci napisały jak, teraz to po prostu zrób smile

88

Odp: Impreza a kłótnia.
Harvey napisał/a:
Jacenty89 napisał/a:

Pytanie za 100 punktów o jakie zachowania chodzi.

A np takie: Informowanie Ciebie o tym, że nie idziesz z nią na imprezę chwilę przed imprezą bo masz siedzieć w kącie za karę jak grzeczny piesek i merdać ogonkiem jak Pani wróci.

Albo takie: chcesz się umówić na chwilę w niedzielę i przegadać "problem" (Ty, Jacuś, ale to już było identyko po sylwestrze wiesz? big_smile wink ) ale ona mówi, że zmęczoooona więc lepiej poniedziałek. Psinka pogłaskana po główce, psinka pomerdała ogonkiem i odeszła ucieszona na samą myśl poniedziałkowego spotkania.

Pani mówi skacz a Ty się pytasz jak wysoko.

Jacenty89 napisał/a:

A w jaki sposób ten kubeł wody?

Dziewczyny już Ci napisały jak, teraz to po prostu zrób smile

To informowanie źle zrozumiałeś, ona wogóle nie miała zamiaru mnie informować, bo dla niej to było oczywiste. Dopiero mój sms o tym że się przygotowuje do imprezy uzmysłowił jej,  że nie każdy ma takie podejście. Co do niedzieli to nie mam pretensji że nie chciała przegadywac problemu bo wracając z wyjazdu o 22 i mając wstać o 6 to akurat jest zrozumiałe tylko to,  że mnie nie chciała widzieć nawet na chwilę.
Jeśli chodzi o 34 punkty które podała LubueOwoce to je stosuje.

89

Odp: Impreza a kłótnia.
Klio napisał/a:

Nie po raz drugi, a po raz trzeci (a przynajmniej trzeci, o którym Ty wiesz i o którym pisałeś). Stan niewiedzy na temat własnych potrzeb nie bierze się jak grom z jasnego nieba, nagle. Zazwyczaj jest to dłuższy stan, a o jego istnieniu ludzie najbardziej zdają sobie sprawę w momentach granicznych. W związku gdy coś zaczyna zmierzać w kierunku deklaracji, oznak większego zaangażowania np poznania rodziny, zaręczyn, zamieszkania, ślubu itd.
Twoje związki na podstawie opisów jak dla mnie są łudząco podobne. Może nie tyle konkretne zdarzenia, co typy ludzi. Ale skoro twierdzisz, że są „bardzo inne” to ok. wink

Masz rację,  chociaż moim zdaniem ten pierwszy przypadek to bardziej brak mojej cierpliwość i opakowania. Generalnie się zgadzam. Tyle że w tym poprzednim aż do rozstania kompletnie nie było takich sytuacji jak w tym a swoich rodziców nawzajem znaliśmy, ja już generalnie pomieszkiwałem u nich, więc takich momentów granicznych było wiele za nami.

90

Odp: Impreza a kłótnia.
Jacenty89 napisał/a:

To informowanie źle zrozumiałeś, ona wogóle nie miała zamiaru mnie informować, bo dla niej to było oczywiste.

Obawiam się, że jednak dobrze zrozumiałem. Pani postanowiła - nie idziesz, dla niej to jest oczywiste a dlaczego? - "domyśl się". Bo zrobiłeś źle, bo jesteś niegrzeczny, bo musisz ponieść karę.

Jacenty89 napisał/a:

Dopiero mój sms o tym że się przygotowuje do imprezy uzmysłowił jej,  że nie każdy ma takie podejście.

Decyzja zapadła - zostajesz w domu i czekasz na Panią. Poszedłeś na tą imprezę? Nie. Jakie inne podejście? Jest jej podejście i ona dyktuje warunki. Nic jej nie uświadomiłeś bo ona i tak robi co chce i jak chce.

Jacenty89 napisał/a:

Co do niedzieli to nie mam pretensji że nie chciała przegadywac problemu bo wracając z wyjazdu o 22 i mając wstać o 6 to akurat jest zrozumiałe tylko to,  że mnie nie chciała widzieć nawet na chwilę.

Bo kara trwa. Jest szlaban. Spotkacie się wtedy gdy Pani zdecyduje. Gdyby chciała to by się spotkała nawet i o 23... nie jest dzieckiem co potrzebuje 14 godzin snu.

Jacenty89 napisał/a:

Jeśli chodzi o 34 punkty które podała LubueOwoce to je stosuje.

Stosuj, może różowe okulary opadną i zobaczysz, że jednak jest coś nie halo i wyciągniesz odpowiednie wnioski.

91

Odp: Impreza a kłótnia.
Harvey napisał/a:
Jacenty89 napisał/a:

To informowanie źle zrozumiałeś, ona wogóle nie miała zamiaru mnie informować, bo dla niej to było oczywiste.

Obawiam się, że jednak dobrze zrozumiałem. Pani postanowiła - nie idziesz, dla niej to jest oczywiste a dlaczego? - "domyśl się". Bo zrobiłeś źle, bo jesteś niegrzeczny, bo musisz ponieść karę.

Jacenty89 napisał/a:

Dopiero mój sms o tym że się przygotowuje do imprezy uzmysłowił jej,  że nie każdy ma takie podejście.

Decyzja zapadła - zostajesz w domu i czekasz na Panią. Poszedłeś na tą imprezę? Nie. Jakie inne podejście? Jest jej podejście i ona dyktuje warunki. Nic jej nie uświadomiłeś bo ona i tak robi co chce i jak chce.

Jacenty89 napisał/a:

Co do niedzieli to nie mam pretensji że nie chciała przegadywac problemu bo wracając z wyjazdu o 22 i mając wstać o 6 to akurat jest zrozumiałe tylko to,  że mnie nie chciała widzieć nawet na chwilę.

Bo kara trwa. Jest szlaban. Spotkacie się wtedy gdy Pani zdecyduje. Gdyby chciała to by się spotkała nawet i o 23... nie jest dzieckiem co potrzebuje 14 godzin snu.

Jacenty89 napisał/a:

Jeśli chodzi o 34 punkty które podała LubueOwoce to je stosuje.

Stosuj, może różowe okulary opadną i zobaczysz, że jednak jest coś nie halo i wyciągniesz odpowiednie wnioski.

Ja nie mam pretensji o to,  że tam nie poszedłem bo to jej znajomi, więc to ona decyduje czy chce kogoś zabrać czy nie.  Mam pretensje że mi tego wcześniej nie powiedziała.
Między 22 a 6 jest 8 godzin a trzeba odjąć rozpakowywanie, rozmowę i przygotowanie jedzenia, ubrań itd do pracy i na dobrą sprawę nie opłacałoby się kłaść spać .
Stosuje i widzę że niektóre rzeczy są jsk najbardziej nie halo.

92

Odp: Impreza a kłótnia.

Stosujesz 34 kroki? Od kiedy?

93

Odp: Impreza a kłótnia.
Klio napisał/a:

Stosujesz 34 kroki? Od kiedy?

Większość punktów stosowałem zawsze, jedynie 16 zacząłem od poniedziałku, no i mam problem z 32.

94 Ostatnio edytowany przez Klio (2017-05-24 19:34:21)

Odp: Impreza a kłótnia.

Jprdl.
34 kroki to „metoda” na emocjonalne odcięcie się będąc jeszcze w związku. Jeszcze, bo tak naprawdę metoda ta stos. jest przez niektórych w ostatnich jego stadiach po to by wyjść ze związku z mniej obitą twarzą. 34 kroki pomagają niektórym odciąć się, żyć obok a nie razem. Z pewnością 34 kroki jeszcze nikomu nie zbudowały prawdziwego związku, bo z jednej strony nie pozwalają na szacunek i szczerość wobec drugiej osoby, a jednocześnie nie pozwalają na to by pokazać osobie stosującej tą „metodę” co naprawdę czuje i jaka rzeczywiście jest.
Ona była w związku jedną nogą, a i Ty wszedłeś w ten związek jedną nogą. Dwoje kulawych...
Ani w waszym związku nigdy nie było bardzo dobrze, bo nie mogło być, ani też problemy i konflikty z jakimi się borykacie nie są prawdziwymi, a zastępczymi, bo żadne z was się nie odsłania i nie dociera do źródeł problemów. Ciągniecie to na siłę z sobie jedynie znanych powodów, oboje jesteście niezadowoleni z kształtu tego związku, ale żadne nie jest w stanie być na tyle szczerym, żeby albo się odsłonić (i byc może dostać mocno po tyłku), albo po prostu rozstać.
Trwacie w takiej wojnie podjazdowej.
A Ty Jacenty tak się bolisz bólu, bądź tego, że ktoś Cię wykiwa, że sam sobie zadajesz tymi 34 krokami ból i wykiwujesz się zanim ktokolwiek inny to zrobi. Chodź dalej w pancerzu, a nigdy nie stworzysz sensownego związku z nikim.
34 kroki... Jprdl....

95

Odp: Impreza a kłótnia.
Klio napisał/a:


34 kroki... Jprdl....

hehee,wyjelas mi to z ust

96

Odp: Impreza a kłótnia.
Klio napisał/a:

Jprdl.
34 kroki to „metoda” na emocjonalne odcięcie się będąc jeszcze w związku. Jeszcze, bo tak naprawdę metoda ta stos. jest przez niektórych w ostatnich jego stadiach po to by wyjść ze związku z mniej obitą twarzą. 34 kroki pomagają niektórym odciąć się, żyć obok a nie razem. Z pewnością 34 kroki jeszcze nikomu nie zbudowały prawdziwego związku, bo z jednej strony nie pozwalają na szacunek i szczerość wobec drugiej osoby, a jednocześnie nie pozwalają na to by pokazać osobie stosującej tą „metodę” co naprawdę czuje i jaka rzeczywiście jest.
Ona była w związku jedną nogą, a i Ty wszedłeś w ten związek jedną nogą. Dwoje kulawych...
Ani w waszym związku nigdy nie było bardzo dobrze, bo nie mogło być, ani też problemy i konflikty z jakimi się borykacie nie są prawdziwymi, a zastępczymi, bo żadne z was się nie odsłania i nie dociera do źródeł problemów. Ciągniecie to na siłę z sobie jedynie znanych powodów, oboje jesteście niezadowoleni z kształtu tego związku, ale żadne nie jest w stanie być na tyle szczerym, żeby albo się odsłonić (i byc może dostać mocno po tyłku), albo po prostu rozstać.
Trwacie w takiej wojnie podjazdowej.
A Ty Jacenty tak się bolisz bólu, bądź tego, że ktoś Cię wykiwa, że sam sobie zadajesz tymi 34 krokami ból i wykiwujesz się zanim ktokolwiek inny to zrobi. Chodź dalej w pancerzu, a nigdy nie stworzysz sensownego związku z nikim.
34 kroki... Jprdl....

1. Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
To chyba naturalnie w związku też się robi.
2. Nie dzwoń często.
Dzwonię rzadko, nawet bardzo rzadko, zdecydowanie rzadziej niż ona. Taka już moja natura.
4. Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu.
Nie mogłem się narzucać, bo nie mieszkaliśmy razem.
5. Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
Ona je częściej prowokuje, ostatnia 2 tygodnie temu, może być jakąś praprzyczyną całej sytuacji, bo ona zdała sobie sprawę, że ja mam dość jasną wizję przyszłości w sprawach osobistych, a ona praktycznie żadną.
6. Nie proś o pomoc członków rodziny.
Nie znamy swoich członków rodziny osobiście.
8. Nie kupuj prezentów.
Bez okazji nie kupujemy sobie prezentów.
9. Nie planuj wspólnych spotkań.
Nie planowałem wspólnych spotkań, bo od dłuższego czasu mieliśmy wypracowany dosyć przejrzysty system.
10. Nie szpieguj męża/żony. To cię zniszczy. Jeżeli chcesz to zrobić dla spokoju umysłu, wynajmij profesjonalistę.
Dla mnie to byłby koniec związku.
11. Nie mów ?Kocham Cię?.
Oboje jestesmy w tej kwestii dosyc wstrzemiezliwi i niedawno po raz pierwszy dopiero padlo z obu stron.
12. Zachowuj się tak, jakby w twoim życiu wszystko było w porządku.
Tak się zachowyeałem, bo tak jest.
13. Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
Taki staram się być.
14. Nie siedź i nie czekaj na męża/żonę ? bądź aktywny, rób coś, idź do kościoła, wyjdź z przyjaciółmi, itp.
Tego u nas nigdy nie było, bo mamy czas wspólny i czas oddzielny.
16. Jeżeli zawsze pytasz, co robiła/ł w ciągu dnia twoja żona/ mąż, PRZESTAŃ PYTAĆ.
Ona w poniedziałek pierwszy raz to zrobiła, ale już we wtorek zapytała, zobaczę jak będzie dalej.
17. Musisz sprawić, że twój partner zauważy w tobie zmianę i zda sobie sprawę, że jesteś gotowy żyć dalej, z nim lub bez niego.
19. Bez względu na to jak się DZIŚ czujesz, pokazuj mężowi/żonie jedynie zadowolenie i szczęście. Niech widzi osobę, z którą chciałby być.
Czasami warto dać spokój marudzeniu.
20. Unikaj wszelkich pytań dotyczących małżeństwa do chwili, gdy mąż/żona zechce o tym rozmawiać (co może potrwać jakiś czas).
Na to jeszcze u nas za wcześnie.
21. Nigdy nie trać kontroli nad sobą.
To normalne.
24. Bądź cierpliwa/y
Staram się być.
25. Słuchaj tego, co naprawdę mówi do ciebie mąż/żona
Staram się słuchać.
27. Dbaj o siebie (ćwicz, śpij, śmiej się i skoncentruj się na pozostałych elementach swojego życia).
Z tym nie mam problemu.
28. Bądź silny/a i pewny/a siebie; naucz się mówić cicho i spokojnie.
Staram się taki być.
29. Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić to twoje wszystkie KONSEKWENTNE działania będą mówiły więcej, niż jakiekolwiek słowa.
31. Rozmawiając z mężem/zoną, nie koncentruj się na sobie.
Staram się tak nie robuć.
33. Nie poddawaj się bez względu na to, jak jest ciężko i jak źle się czujesz.
34. Nie schodź z raz obranej drogi.
Dla mnie to naturalne czy to w związku czy poza nim.

97

Odp: Impreza a kłótnia.
Klio napisał/a:

Jprdl.
34 kroki to „metoda” na emocjonalne odcięcie się będąc jeszcze w związku. Jeszcze, bo tak naprawdę metoda ta stos. jest przez niektórych w ostatnich jego stadiach po to by wyjść ze związku z mniej obitą twarzą. 34 kroki pomagają niektórym odciąć się, żyć obok a nie razem. Z pewnością 34 kroki jeszcze nikomu nie zbudowały prawdziwego związku, bo z jednej strony nie pozwalają na szacunek i szczerość wobec drugiej osoby, a jednocześnie nie pozwalają na to by pokazać osobie stosującej tą „metodę” co naprawdę czuje i jaka rzeczywiście jest.
Ona była w związku jedną nogą, a i Ty wszedłeś w ten związek jedną nogą. Dwoje kulawych...
Ani w waszym związku nigdy nie było bardzo dobrze, bo nie mogło być, ani też problemy i konflikty z jakimi się borykacie nie są prawdziwymi, a zastępczymi, bo żadne z was się nie odsłania i nie dociera do źródeł problemów. Ciągniecie to na siłę z sobie jedynie znanych powodów, oboje jesteście niezadowoleni z kształtu tego związku, ale żadne nie jest w stanie być na tyle szczerym, żeby albo się odsłonić (i byc może dostać mocno po tyłku), albo po prostu rozstać.
Trwacie w takiej wojnie podjazdowej.
A Ty Jacenty tak się bolisz bólu, bądź tego, że ktoś Cię wykiwa, że sam sobie zadajesz tymi 34 krokami ból i wykiwujesz się zanim ktokolwiek inny to zrobi. Chodź dalej w pancerzu, a nigdy nie stworzysz sensownego związku z nikim.
34 kroki... Jprdl....

Kompletnie się nie zgadzam, większość punktów jest jak najbardziej do stosowania w związku, no chyba że uważasz że w normalnym zeiązku nie powinienem o siebie dbać albo spotykać się ze znajomymi albo co gorsza powinienem śledzić ją itd.

98

Odp: Impreza a kłótnia.

Punkt 1 zmienił się w przeciągu zaledwie paru godzin. Latasz jak chorągiewka w zależności od tego jak dyskusja zmierza. Zauważyłam już w poprzednim wątku, że jesteś „plastyczny”. Twoja dziewczyna też to zauważyła na pewno i wykorzystuje ten fakt. To Ty jesteś wyrozumiały, to Ty się dostosowujesz itd. Z drugiej strony widzisz, że w tym związku droga jest jednokierunkowa i szukasz magicznych sztuczek, które pomogą to zmienić, bądź uratują resztki godności. Związku satysfakcjonującego przy pomocy 34 kroków nie zbudujesz. Związku satysfakcjonującego bez 34 kroków też z nią nie zbudujesz, bo ona jest w nim jedną nogą i dlatego tak ostro reaguje gdy dopraszasz się uwagi, szacunku itd. Szuka pretekstów i haków na Ciebie, żeby w czasie gdy związek jeszcze trwa ustawić wszystko, żeby to jej było miło i przyjemnie, a w przypadku gdy zaczniesz już mocno uwierać, żeby były haki na zerwanie. Zobaczysz, że związek zakończony zostanie z powodu pierdoły która urośnie do kosmicznych rozmiarów i dowiesz się wtedy, że Ci się uzbierało, bo ona zbiera i dlatego jest to związek z datą ważności.

34 punty to przede wszystkim poza, więc mi nie wciskaj jaki to jest idealny model związku. W prawdziwym związku ludzie mogą okazać słabość, mogą okazać swoje prawdziwe uczucia, mogą powiedzieć co im na wątrobie leży. Ty tego nie robisz bo podskórnie czujesz, że stąpasz po kruchym lodzie.

99 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2017-05-24 20:17:25)

Odp: Impreza a kłótnia.
Jacenty89 napisał/a:

(...) większość punktów jest jak najbardziej do stosowania w związku, no chyba że uważasz że w normalnym zeiązku nie powinienem o siebie dbać albo spotykać się ze znajomymi albo co gorsza powinienem śledzić ją itd.

Dawno temu, tutaj na forum, spierałam się o nierozpowszechnianie tejże 'metody', bo w wielu wypadkach przynosi ona więcej szkód niż pożytku. Przykładem Twoja sytuacja.
Te kroki to nie jest metoda służąca utrzymaniu dobrego związku, nie jest to też metoda dbania o związek. To sposób na ogryzienie emocjonalnej pępowiny.


Edycja:
Przeczytaj. Ze zrozumieniem. http://www.netkobiety.pl/t79492.html

100

Odp: Impreza a kłótnia.

Nie wmowicie mi że dbanie o siebie albo bycie cierpliwym niszczy związek,  jest kilka punktów które ma za zadanie się odciąć takie jak np nie pytanie jak minął dzień ale to akurat dopiero w poniedziałek zacząłem stosować.

101

Odp: Impreza a kłótnia.

Wejdź pod lodowaty prysznic, ten zabieg czasem pomaga oprzytomnieć.

102

Odp: Impreza a kłótnia.
Jacenty89 napisał/a:

Ja założyłem z góry, że mimo wszystko idziemy tam razem, nawet, przez ten tydzień, ze 3 razy delikatnie w lepszych chwilach zahaczałem o temat, ale przed chwilą okazało się, że ona założyła zupełnie coś innego. Uznała, że najchętniej w obecnej sytuacji wogóle by nie poszła, ale żeby nie robić przykrości to pójdzie tam sama, ponieważ beze mnie będzie się czuła troszkę lepiej i  żeby uniknąć setki pytań itd.  Nie wiem jak to potraktować. Nie mówiąc już o tym, że dzisiaj zarezerwowałem cały dzień na sprawy związane z tą imprezą.

Slabo u Was chyba z komunikacja. Mimo wszystko byloby mi przykro, ze partner z powodu klotni nie chce isc ze mna. Chyba ze to byla bardzo powazna klotnia i wszystko zmierza do rozstania?

103

Odp: Impreza a kłótnia.
Jacenty89 napisał/a:

Nie wmowicie mi że dbanie o siebie albo bycie cierpliwym niszczy związek,  jest kilka punktów które ma za zadanie się odciąć takie jak np nie pytanie jak minął dzień ale to akurat dopiero w poniedziałek zacząłem stosować.

Wydłubałeś sobie ten punkcik, a co z 32?

104 Ostatnio edytowany przez truskaweczka19 (2017-05-24 20:35:42)

Odp: Impreza a kłótnia.
feniks35 napisał/a:

A dla mnie jesli poklocilabym sie z partnerem tak by sie nie odzywac tydziem czasu to predzej zastanawialabym sie nie nad impreza tylko nad byciem z ta osoba wogole. Uznalabym ze albo ja albo on jestesmy jeszcze na etapie piaskownicy skoro zamiast szukac zgody i wyjasnienia wychodzimy z zalozenia ze foch sam zalatwi za nas sprawe przez tydzien albo dluzej. A tu cos mi sie wydaje ze Jacenty probowal mediacji i rozmowy tylko zostal odeslany w kat bo wlasnis nie tyle o focha chodzilo co o kare. Powiedziales cos co mi bylo nie w smak wiec teraz za kare ze mna nie pojdziesz do mojej kolezanki nawet gdyby to wyjscie mialo byc za msc.  Tresura nic wiecej.


Zgadzam sie. U mnie z bylym byly takie duze klotnie, ale my jak juz potem zobaczylam do siebie nie pasowalismy. Z obecnym facetem jest to dojrzalsze, szanujemy siebie i jezeli sie poklocimy to szybko sie godzimy. Staramy sie tez na biezaco wszystko wyjasniac. Dla mnie takie niezabranie na impreze to tez jak piszecie karanie i pokazanie swojej wyzszosci. Tym bardziej, ze do tej pory mogliby juz sie pogodzic, z tego co pisze Jacenty to nie bylo tez nic wielkiego, a on stara sie dla niej nawet uwaza, by sie nie spoznic nie stac w korkach, bo sie ona obrazi. Dla mnie ewidentnie widac komu tu bardziej zalezy niestety... Niewiele sie chyba zmienilo od Twojego poprzedniego zwiazku Jacenty i ona raczej nie traktuje Ciebie tak powaznie jak Ty ja. Taki zwiazek gdzie sa tak wielkie klotnie bylby dla mnie meczacy i nie dawalby mi poczucia bezpieczenstwa.

105

Odp: Impreza a kłótnia.
truskaweczka19 napisał/a:
Jacenty89 napisał/a:

Ja założyłem z góry, że mimo wszystko idziemy tam razem, nawet, przez ten tydzień, ze 3 razy delikatnie w lepszych chwilach zahaczałem o temat, ale przed chwilą okazało się, że ona założyła zupełnie coś innego. Uznała, że najchętniej w obecnej sytuacji wogóle by nie poszła, ale żeby nie robić przykrości to pójdzie tam sama, ponieważ beze mnie będzie się czuła troszkę lepiej i  żeby uniknąć setki pytań itd.  Nie wiem jak to potraktować. Nie mówiąc już o tym, że dzisiaj zarezerwowałem cały dzień na sprawy związane z tą imprezą.

Slabo u Was chyba z komunikacja. Mimo wszystko byloby mi przykro, ze partner z powodu klotni nie chce isc ze mna. Chyba ze to byla bardzo powazna klotnia i wszystko zmierza do rozstania?

Z komunikacją nie jest najgorzej, ja poprostu byłem przekonany że jeśli potwierdziła moją obecność to już nic się nie zmieni, a ona twierdzi że do poniedziałku liczyła że w poniedziałek się sytuacja poprawi. Mi było przykro,  ale jeśli rzeczywiście ma się z tego powodu lepiej czuć to nie ma powodu kruszyc o to kopię. Jeśli konflikt trwa tydzień to dla mnie jest bardzo poważny,  ona też tak uważa.

106

Odp: Impreza a kłótnia.
Jacenty89 napisał/a:
truskaweczka19 napisał/a:
Jacenty89 napisał/a:

Ja założyłem z góry, że mimo wszystko idziemy tam razem, nawet, przez ten tydzień, ze 3 razy delikatnie w lepszych chwilach zahaczałem o temat, ale przed chwilą okazało się, że ona założyła zupełnie coś innego. Uznała, że najchętniej w obecnej sytuacji wogóle by nie poszła, ale żeby nie robić przykrości to pójdzie tam sama, ponieważ beze mnie będzie się czuła troszkę lepiej i  żeby uniknąć setki pytań itd.  Nie wiem jak to potraktować. Nie mówiąc już o tym, że dzisiaj zarezerwowałem cały dzień na sprawy związane z tą imprezą.

Slabo u Was chyba z komunikacja. Mimo wszystko byloby mi przykro, ze partner z powodu klotni nie chce isc ze mna. Chyba ze to byla bardzo powazna klotnia i wszystko zmierza do rozstania?

Z komunikacją nie jest najgorzej, ja poprostu byłem przekonany że jeśli potwierdziła moją obecność to już nic się nie zmieni, a ona twierdzi że do poniedziałku liczyła że w poniedziałek się sytuacja poprawi. Mi było przykro,  ale jeśli rzeczywiście ma się z tego powodu lepiej czuć to nie ma powodu kruszyc o to kopię. Jeśli konflikt trwa tydzień to dla mnie jest bardzo poważny,  ona też tak uważa.

Nie jest najgorzej, ale dobrze raczej tez nie jest. Ty zmieniasz plany by tam byc, a ona moim zdaniem zachowala sie niezbyt fajnie. Czy nie bylo tak, ze wyjasniales, przepraszales, a ona nadal obrazona?

107

Odp: Impreza a kłótnia.
truskaweczka19 napisał/a:
Jacenty89 napisał/a:
truskaweczka19 napisał/a:

Slabo u Was chyba z komunikacja. Mimo wszystko byloby mi przykro, ze partner z powodu klotni nie chce isc ze mna. Chyba ze to byla bardzo powazna klotnia i wszystko zmierza do rozstania?

Z komunikacją nie jest najgorzej, ja poprostu byłem przekonany że jeśli potwierdziła moją obecność to już nic się nie zmieni, a ona twierdzi że do poniedziałku liczyła że w poniedziałek się sytuacja poprawi. Mi było przykro,  ale jeśli rzeczywiście ma się z tego powodu lepiej czuć to nie ma powodu kruszyc o to kopię. Jeśli konflikt trwa tydzień to dla mnie jest bardzo poważny,  ona też tak uważa.

Nie jest najgorzej, ale dobrze raczej tez nie jest. Ty zmieniasz plany by tam byc, a ona moim zdaniem zachowala sie niezbyt fajnie. Czy nie bylo tak, ze wyjasniales, przepraszales, a ona nadal obrazona?

Zachowała się niezbyt fajnie i doskonale o tym wie,  bo mnie przeprosiła za zmarnowany wieczór ze dwa razy. Tak szczerze mówiąc to jakby mi o tym powiedziała w poniedziałek wieczorem (do tego momentu jeszcze miała nadzieję)  to niewiele by to zmieniło.

108 Ostatnio edytowany przez feniks35 (2017-05-24 22:14:19)

Odp: Impreza a kłótnia.
Jacenty89 napisał/a:
truskaweczka19 napisał/a:
Jacenty89 napisał/a:

Z komunikacją nie jest najgorzej, ja poprostu byłem przekonany że jeśli potwierdziła moją obecność to już nic się nie zmieni, a ona twierdzi że do poniedziałku liczyła że w poniedziałek się sytuacja poprawi. Mi było przykro,  ale jeśli rzeczywiście ma się z tego powodu lepiej czuć to nie ma powodu kruszyc o to kopię. Jeśli konflikt trwa tydzień to dla mnie jest bardzo poważny,  ona też tak uważa.

Nie jest najgorzej, ale dobrze raczej tez nie jest. Ty zmieniasz plany by tam byc, a ona moim zdaniem zachowala sie niezbyt fajnie. Czy nie bylo tak, ze wyjasniales, przepraszales, a ona nadal obrazona?

Zachowała się niezbyt fajnie i doskonale o tym wie,  bo mnie przeprosiła za zmarnowany wieczór ze dwa razy. Tak szczerze mówiąc to jakby mi o tym powiedziała w poniedziałek wieczorem (do tego momentu jeszcze miała nadzieję)  to niewiele by to zmieniło.

Wez mnie nie rozbrajaj. Wtedy wiedzialbys chociaz ze szanuje Cie na tyle by powiedziec wprost sorry w tej sytuacji wole isc sama. A ona potraktowala Cie mega lekcewazaco na zasadzie sam sie domysl. To serio nic nie zmienia? Bo dla mnie probujesz teraz przypudrowac tego syfa na sile. A co by bylo gdybys nie wspomnial jej o tej koszuli tylko przypiratowal po nia albo juz wprost na impre. Tez by bylo bez roznicy ze Ci zatrzasnela drzwi przed nosem mowiac "mamy komplet"?
Edit : tak jak napisala Klio. Twoja Pani bardzo powierzchownie i jedna noga jest w tej relacji dlstwgo nie ma absolutnie zadnych oporow przed tym by rozne sytuacje rozdmuchiwac i czolgac Cie w nich wedle swego uznania. Jesli sie wkurzysz i odejdziesz...no coz zadna strata a jesli dasz sie troche potresowac to chociaz tyle dobrego i ekscytujacego z tego na sile i bez przekonania ciagnietego zwiazku.

109

Odp: Impreza a kłótnia.
Jacenty89 napisał/a:
Klio napisał/a:

Jprdl.
34 kroki to „metoda” na emocjonalne odcięcie się będąc jeszcze w związku. Jeszcze, bo tak naprawdę metoda ta stos. jest przez niektórych w ostatnich jego stadiach po to by wyjść ze związku z mniej obitą twarzą. 34 kroki pomagają niektórym odciąć się, żyć obok a nie razem. Z pewnością 34 kroki jeszcze nikomu nie zbudowały prawdziwego związku, bo z jednej strony nie pozwalają na szacunek i szczerość wobec drugiej osoby, a jednocześnie nie pozwalają na to by pokazać osobie stosującej tą „metodę” co naprawdę czuje i jaka rzeczywiście jest.
Ona była w związku jedną nogą, a i Ty wszedłeś w ten związek jedną nogą. Dwoje kulawych...
Ani w waszym związku nigdy nie było bardzo dobrze, bo nie mogło być, ani też problemy i konflikty z jakimi się borykacie nie są prawdziwymi, a zastępczymi, bo żadne z was się nie odsłania i nie dociera do źródeł problemów. Ciągniecie to na siłę z sobie jedynie znanych powodów, oboje jesteście niezadowoleni z kształtu tego związku, ale żadne nie jest w stanie być na tyle szczerym, żeby albo się odsłonić (i byc może dostać mocno po tyłku), albo po prostu rozstać.
Trwacie w takiej wojnie podjazdowej.
A Ty Jacenty tak się bolisz bólu, bądź tego, że ktoś Cię wykiwa, że sam sobie zadajesz tymi 34 krokami ból i wykiwujesz się zanim ktokolwiek inny to zrobi. Chodź dalej w pancerzu, a nigdy nie stworzysz sensownego związku z nikim.
34 kroki... Jprdl....

1. Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
To chyba naturalnie w związku też się robi.
2. Nie dzwoń często.
Dzwonię rzadko, nawet bardzo rzadko, zdecydowanie rzadziej niż ona. Taka już moja natura.
4. Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu.
Nie mogłem się narzucać, bo nie mieszkaliśmy razem.
5. Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
Ona je częściej prowokuje, ostatnia 2 tygodnie temu, może być jakąś praprzyczyną całej sytuacji, bo ona zdała sobie sprawę, że ja mam dość jasną wizję przyszłości w sprawach osobistych, a ona praktycznie żadną.
6. Nie proś o pomoc członków rodziny.
Nie znamy swoich członków rodziny osobiście.
8. Nie kupuj prezentów.
Bez okazji nie kupujemy sobie prezentów.
9. Nie planuj wspólnych spotkań.
Nie planowałem wspólnych spotkań, bo od dłuższego czasu mieliśmy wypracowany dosyć przejrzysty system.
10. Nie szpieguj męża/żony. To cię zniszczy. Jeżeli chcesz to zrobić dla spokoju umysłu, wynajmij profesjonalistę.
Dla mnie to byłby koniec związku.
11. Nie mów ?Kocham Cię?.
Oboje jestesmy w tej kwestii dosyc wstrzemiezliwi i niedawno po raz pierwszy dopiero padlo z obu stron.
12. Zachowuj się tak, jakby w twoim życiu wszystko było w porządku.
Tak się zachowyeałem, bo tak jest.
13. Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
Taki staram się być.
14. Nie siedź i nie czekaj na męża/żonę ? bądź aktywny, rób coś, idź do kościoła, wyjdź z przyjaciółmi, itp.
Tego u nas nigdy nie było, bo mamy czas wspólny i czas oddzielny.
16. Jeżeli zawsze pytasz, co robiła/ł w ciągu dnia twoja żona/ mąż, PRZESTAŃ PYTAĆ.
Ona w poniedziałek pierwszy raz to zrobiła, ale już we wtorek zapytała, zobaczę jak będzie dalej.
17. Musisz sprawić, że twój partner zauważy w tobie zmianę i zda sobie sprawę, że jesteś gotowy żyć dalej, z nim lub bez niego.
19. Bez względu na to jak się DZIŚ czujesz, pokazuj mężowi/żonie jedynie zadowolenie i szczęście. Niech widzi osobę, z którą chciałby być.
Czasami warto dać spokój marudzeniu.
20. Unikaj wszelkich pytań dotyczących małżeństwa do chwili, gdy mąż/żona zechce o tym rozmawiać (co może potrwać jakiś czas).
Na to jeszcze u nas za wcześnie.
21. Nigdy nie trać kontroli nad sobą.
To normalne.
24. Bądź cierpliwa/y
Staram się być.
25. Słuchaj tego, co naprawdę mówi do ciebie mąż/żona
Staram się słuchać.
27. Dbaj o siebie (ćwicz, śpij, śmiej się i skoncentruj się na pozostałych elementach swojego życia).
Z tym nie mam problemu.
28. Bądź silny/a i pewny/a siebie; naucz się mówić cicho i spokojnie.
Staram się taki być.
29. Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić to twoje wszystkie KONSEKWENTNE działania będą mówiły więcej, niż jakiekolwiek słowa.
31. Rozmawiając z mężem/zoną, nie koncentruj się na sobie.
Staram się tak nie robuć.
33. Nie poddawaj się bez względu na to, jak jest ciężko i jak źle się czujesz.
34. Nie schodź z raz obranej drogi.
Dla mnie to naturalne czy to w związku czy poza nim.

35. Nie używaj mózgu, ani nie kieruj się uczuciami. Pod żadnym pozorem nie zachowuj się tak jak masz ochotę się zachowywać, ani w sposób, który jest zgodny z twoją naturą - gdy będziesz sobą twoja połowica cię opuści, a przecież za wszelką cenę chcesz ją utrzymać przy sobie.

110

Odp: Impreza a kłótnia.

Mnie to w ogóle na łopatki rozłożyło. "Bo się nazbierało". Bo inni mają mniej obowiązków i więcej swobody. Zaraz będzie, że w filmie widziała faceta pędzącego za swoją kobietą przez 3 kontynenty, by na koniec mógł paść przed nią plackiem z przeprosinową zabytkową biżuterią, wykopaną specjalnie dla niej kilometr pod starym zamczyskiem, a Pani tak z Tobą nie ma i w sumie jest zła, bo źle robisz. Żeby nie było - powie to dopiero wtedy, kiedy już będzie tym wielce wkurzona, a Ty się dowiesz, że o głupotach myślisz, a nie o przyszłości związku, skoro zamiast spełnić swój święty obowiązek wróżenia z kryształowej kuli, co też ona ma na myśli, to oczekujesz, że jaśnie pani zmęczy się śmiertelnie mówiąc Ci wprost, o co chodzi i na czym stoisz. Nie chce mi się grzebać we wspomnianym tutaj poprzednim wątku, ale zawsze to Ty masz się domyślać o co chodzi i łagodzić? Kiedykolwiek jej przypadł ten "zaszczyt" względem Ciebie?
A co do tej metody "krokowej" - to naprawdę żadna metoda na ratowanie związku, z kilometra widać, że jedynie zamyka emocje i pokazuje, gdzie są drzwi. I nie pytaj, czy w takim razie "należy śledzić albo coś", bo oczywiście nie należy. Po prostu normalnie w związku się nie przegina i zwykle ludzie nie potrzebują do tego żadnych punktów, zachowują się naturalnie.

111

Odp: Impreza a kłótnia.

Przyznam, że o 34 krokach wcześniej nie słyszałam. A teraz, jak przeczytałam tę wyliczankę, to powiem tyle - na pierwszy rzut oka wygląda super, choć w zasadzie można by ten słowotok skondensować do: bądź niezależny, zdystansowany, rób dobrą minę do złej gry i NIGDY-PRZENIGDY nie pokazuj drugiej stronie miękkiego brzuszka. Rozsądne rady, jak się idzie na biznesowe negocjacje, ale związek to jednak inna para kaloszy.

Na dobrą sprawę te 34 kroki, to sposób jak wyplenić z relacji wszelkie emocje i jak odsuwać problemy na boczny tor, zamiast się z nimi mierzyć. Nie wyobrażam sobie, jak to miałoby pomóc w budowaniu dobrego związku. Jestem pewna, że mój związek takie zachowanie rozpieprzyłoby max w tydzień. Powód jest prosty: to jest traktowanie partnera jak przeciwnika, a celem tej zabawy nie jest znalezienie porozumienia, a zdobycie taktycznej przewagi, zabezpieczenie tyłów i zmuszenie przeciwnika do ugięcia się, czyli wszystko, co związek rozwala od środka.

1. Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.

W domyśle: nie upokarzaj się oczywistymi oznakami słabości. I o ile "nie śledź" jest radą sensowną - w zasadzie jedyną w całej tej wyliczance - a "nie błagaj" jest oczywistą granicą, za którą moim zdaniem nie sposób już znaleźć partnerskie porozumienie, więc nie ma sensu jej przekraczać, to cała reszta jest o kant dupy potłuc. Jeśli kogoś upokarzają prośby, to naprawdę kiepsko musi być z jego poczuciem wartości (i jak, na miły Bóg, komunikuje partnerowi, że ma ochotę na herbatę?). A jeśli ma awersję do argumentów i przekonywania, to jak prowadzi rozmowy bardziej skomplikowane niż o pogodzie?

2. Nie dzwoń często.

Potrzeba kontaktu z drugą stroną to jeden z podstawowych objawów, że nam zależy. Oczywiście dzisiejsza obsesja niezależności każe uważać takie zachowanie za bezwzględną wadę i osaczanie drugiej strony, co tylko pokazuje, jak mało subtelna jest pop-psychologia, którą karmią ludzi poradniki związkowe. Naprawdę, jeśli nie przekracza się granicy absurdu, to regularne, nawet częste telefony są ok - precyzyjne limity, to już sobie każda para ustala sama (ja np. jeśli w ciągu dnia nie widzę się ze swoim facetem, to zawsze zdzwaniamy się wieczorem i potrafimy gadać 2-3 godziny, jak okoliczności sprzyjają - związku nam to nie rozpieprzyło, nikt się nie czuje osaczony, znane mi związki funkcjonują podobnie, także mit o częstych telefonach można między bajki włożyć). Sensowną radą byłoby - nie strzelaj focha, jeśli partner nie odbierze lub będzie mógł pogadać tylko chwilę, bo jest czym innym zajęty; nie dobijaj się i nie rób awantur; ciesz się rozmową.

3. Nie podkreślaj pozytywnych elementów małżeństwa.

Bo jeszcze Twojej drugiej połówce w dupie się poprzewraca, jak poczuje, że doceniasz związek i jest Ci w nim dobrze. Na pewno zechce tę wiedzę wykorzystać przeciwko Tobie, biorąc Twoje związkowe szczęście za zakładnika. Bo związałeś się z psychopatą.

4. Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu.

Ani w żadnym innym miejscu. Najlepiej wycofaj się z życia swojej drugiej połowy jak tylko możesz - przecież związek absolutnie nie polega na byciu razem, a na bezwolnym orbitowaniu wokół siebie, byle z zachowaniem bezpiecznego dystansu. Jeśli druga osoba będzie zabiegać o kontakt z Tobą, to dopiero wtedy możesz łaskawie się zgdzić (ale też z umiarem, żeby nie przedobrzyć) - wtedy to Ty stajesz się dysponentem dobra, o które druga strona zabiega (wspólnego kontaktu) i możesz stawiać warunki. Gratulacje, wygrałeś tę partię.

5. Nie prowokuj rozmów o przyszłości.

Jacenty89 napisał/a:

Ona je częściej prowokuje, ostatnia 2 tygodnie temu, może być jakąś praprzyczyną całej sytuacji, bo ona zdała sobie sprawę, że ja mam dość jasną wizję przyszłości w sprawach osobistych, a ona praktycznie żadną.

Albowiem najlepszą metodą unikania nieporozumień i problematycznych tematów jest unikanie komunikacji. Poza tym, ważne, że Ty wiesz, dokąd zmierzasz (zakładamy, że z tą drugą osobą - wszak mówimy o związku). Twoja druga połówka nie musi wiedzieć, dokąd zmierzasz (wraz z nią), bo jeśli Cię naprawdę kocha, to się domyśli. Prawdziwa miłość to jest wyższy poziom komunikacji dusz, który wykracza poza tak ordynarne środki jak używanie mowy i opiera się na jednomyślności, więc dyskusja i tak nie jest nikomu potrzebna. Dlatego też nigdy się nie zdarza, by jedna osoba w głowie układała listę gości na ślub i wybierała imiona dla dzieci, a druga w tym czasie planowała aktualnie poświęcić się karierze i "korzystaniu z młodości". Poza tym, jeśli poruszasz temat wspólnej przyszłości, to oczywiste, że Ci zależy, a wtedy patrz punkt 3 i 4.

6. Nie proś o pomoc członków rodziny.

Nie wciągaj członków rodziny w związkowe utarczki i NIGDY nie zmuszaj ich, by opowiedzieli się po którejś ze stron. Niby to samo, a jednak nie.

7. Nie proś o wsparcie duchowe.

W ogóle o żadne wsparcie i pomoc nie proś - to dla mięczaków. Poza tym, jeśli będziesz konsekwentną zosią-samosią, nikt nie będzie miał szansy podważć prawd objawionych, w które wierzysz i stosujesz (tylko jakoś nie przynosi to spodziewanych efektów).

8. Nie kupuj prezentów.

Jacenty89 napisał/a:

Bez okazji nie kupujemy sobie prezentów.

You missed the point. "Nie kupuj prezentów" znaczy "nie sprawiaj swojej drugiej połowie przyjemności, bo poczuje, że Ci zależy, w dupie jej się poprzewraca, a wtedy patrz punkt 3,4 i 5". Co do kupowania prezentów bez okazji - niektórzy bardzo sobie chwalą, bo drobny upominek wyłącznie po to, by drugiej osobie sprawić przyjemność jest gestem wyjątkowo czytelnie pokazującym bezinteresowność i troskę o dobre samopoczucie, a więc postawy bardzo pożądane w zdrowym związku. Inni mówią, że nie czują potrzeby, bo nie chcą przytłaczać związku materializmem, a bezinteresowność i troskę okazują inaczej. Moim skromnym zdaniem nie ma absolutnie słusznego i abslutnie błędnego podejścia do tej kwestii - co komu pasuje. No ale pop-psychologia woli zero-jedynkowość i asekuranctwo - jak się mylić, to po bezpiecznej stronie, przynajmniej dla portfela.

9. Nie planuj wspólnych spotkań.

Jacenty89 napisał/a:

Nie planowałem wspólnych spotkań, bo od dłuższego czasu mieliśmy wypracowany dosyć przejrzysty system.

You missed the point AGAIN. Znów, to znaczy "nie planuj wspólnych spotkań, bo jak Twoja druga połówka to zobaczy, to poczuje, że Ci zależy, w dupie jej się poprzewraca, a wtedy patrz punkt 3,4 i 5" - całe mnóstwo tych rad własnie do tych kilku podstawowych założeń się sprowadza. Poza tym, jeśli nie będziesz planował, to nie rozczarujesz się, jeśli Twoja druga połówka Cię spławi, bo będzie miała coś ciekawszego do roboty - wiadomo, że komunikat "w czwartek chciałabym się spotkać na kawę, a do kina możemy pójść w sobotę" ma miliard podtekstów i będzie dla Ciebie źródłem co najmniej tygodniowych frustracji i rozkmin o hierarchii wartości. Lepiej sobie tego oszczędzić. Poza tym, wspólne planowanie czasu obojga tak, by maksymalnie wykorzystać go z obopólnym pożytkiem i satysfakcją jest dla lamusów. A jeśli to Twoja druga połówka przyjdzie do Ciebie z planami spotkania, to patrz punkt 4.

10. Nie szpieguj męża/żony. To cię zniszczy. Jeżeli chcesz to zrobić dla spokoju umysłu, wynajmij profesjonalistę.

Jeżeli chcesz to zrobić, to ewidentnie masz problem większy niż "na co wydać te zbędne, walające się po protfelu kilka stów". Może to być problem z Twoim zaufaniem, z zachowaniem Twojej drugiej połówki, z jakością waszej relacji lub z fazami księżyca. Jeśli profesjonalista, którego chcesz wynająć, w swym fachu posługuje się głównie starą Toyotą i aparatem z lunetą, żadnego z tych problemów nie rozwiąże, ale za to wykreuje całą masę nowych. Ale wiadomo, że problemy zastępcze to najfajniesze problemy.

11. Nie mów ?Kocham Cię?.

Bo Twoja druga połowa poczuje, że Ci zależy, w dupie jej się poprzewraca, a wtedy patrz punkt 3,4 i 5 (BTW zaczynam czuć się jak zdarta płyta). Wiadomo wszak, że to przeklęte wyrażenie na "K" jest bombą za pomocą której popełnisz związkowe seppuku i akt kapitulacji w jednym. Kto pierwszy to powie, ten już zawsze będzie na przegranej pozycji, bo pierwszy się złamał i "bardziej mu zależy". A od nadmiaru wyznań tylko się w dupie przewraca, co już omówiliśmy. Dla bezpieczeństwa lepiej nie mówić - w zasadzie najlepiej o jakichkolwiek uczuciach, a już napewno nie o tych, które mogą Cię postawić w roli mięczaka.

12. Zachowuj się tak, jakby w twoim życiu wszystko było w porządku.

Szczególnie jeśli nie jest. Zasłona dymna to podstawa, szczerość to związkowy zabobon, a jakakolwiek sugestia słabości doprowadzi do tego, co opisano w punktach 3 i 4. A w punkcie 5 ustaliliśmy, że mułość = telepatia, więc jak kocha, to się domyśli, że coś Ci leży na wątrobie, co i jak temu zaradzić, a ty nie nadwyrężysz sobie stawu skroniowo-żuchwowego. Klasyczny win-win.

13. Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.

Brzmi fajnie, nie? ALE: jeśli jesteś wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny, to nikt Ci nie musi o tym przypominać. Jeśli nie jesteś, to stanie się takim wymaga więcej zachodu niż tylko postanowienia "od dziś jestem". Jeśli chcesz taki być, by coś swojej drugiej połowie udowodnić, to masz większy problem niż niedostatki atrakcyjnych cech osobowości.

14. Nie siedź i nie czekaj na męża/żonę ? bądź aktywny, rób coś, idź do kościoła, wyjdź z przyjaciółmi, itp.

Co do zasady sensowne. W praktyce nikt nie ostrzega, że jest subtelna różnica między "własną przestrzenią w związku" a uciekaniem na zewnątrz przed związkowymi problemami.

15. Będąc w domu z /żoną (jeżeli to ty zazwyczaj rozpoczynasz rozmowę) postaraj się mówić jak najmniej.
16. Jeżeli zawsze pytasz, co robiła/ł w ciągu dnia twoja żona/ mąż, PRZESTAŃ PYTAĆ.

Karanie drugiej strony przez "wycofywanie się" ze związku i wstrzymywanie komunikacji. Nic nie komunikuje lepiej "mam focha, a ty się domyśl o co chodzi i jak to rozwikłać". Poza tym, nadmiar zainteresowania niechybnnie prowadzi do tego, że Twoja druga połowa poczuje, że Ci zależy, w dupie jej się poprzewraca, a wtedy patrz punkt 3 i 4. I oczywiście prawdziwa miłość nie potrzebuje słów, więc patrz pkt 5. Wbrew pozorom, ta taktyka nie ma nic wspólnego z daniem drugiej stronie szansy na przejęcie inicjatywy i/lub przestrzeni do wyrażenia myśli/emocji, które do tej pory dusiła czy skrywała, bo Ty zwykle kontrolowałeś rozmowę.

17. Musisz sprawić, że twój partner zauważy w tobie zmianę i zda sobie sprawę, że jesteś gotowy żyć dalej, z nim lub bez niego.

Jeśli przy okazji sprawisz, że Twój partner poczuje, że bierzesz wasz związek za zakładnika, a okupem ma być zaakceptowanie Twoich potrzeb, oczekiwań i założeń, to super - ustaliliśmy przecież, że to daje Ci przewagę, a przewaga daje zwycięstwo. Jeśli jednak przypadkiem Twój partner stwierdzi, że brak komunikacji i dialogu połączony ze stawianiem bytu związku na ostrzu noża to szantaż czystej wody - trudno, widocznie to nie była prawdziwa miłość. Jak bowiem ustaliliśmy w punkcie 5 prawdziwa miłość nie potrzebuje słów i rozmowy.

18. Nie bądź opryskliwa/y czy oziębła/y ? po prostu zachowuj dystans i obserwuj, czy twój partner zauważy i, co ważniejsze, zda sobie sprawę, co traci.

Dystans jest bezsprzecznie najważniejszy, a najistotniejsze to POD ŻADNYM POZOREM NIE SKRACAĆ GO JAKO PIERWSZY, bo kto to zrobi, traci przewagę, odsłania miękki brzuszek i patrz pkt 3 i 4. Natomiast, jeśli Twój partner nie wyczyta Ci w myślach, do czego zmierzają Twoje wszystkie dotychczasowe gierki, to nie była prawdziwa miłość, bo jak już ustaliliśmy w pkt. 5 ta opiera się na czytaniu w myślach. I oczywiście, gdy łączy nas prawdziwe uczucie, to jeśli jedna strona nagle i bez słowa wsadza związek do zamrażalnika, druga "czuje, że coś traci" - nigdy-przenigdy za to nie czuje, że jej partner zmienił się w oziębłego dupka z muchami wnosie, który nie chce zbliżyć się do niej na odległość kija od szczotki.

19. Bez względu na to jak się DZIŚ czujesz, pokazuj mężowi/żonie jedynie zadowolenie i szczęście. Niech widzi osobę, z którą chciałby być.

I czuje jednocześnie, że to Twoje szczęście idzie w parze z dryfowaniem w przeciwnym kierunku od niej. Bo tak naprawdę nie chodzi o to, by starać się dla drugiej osoby i dbać o atrakcyjność relacji (to jest wręcz zabronione, bo patrz punkt 3 i 4) - chodzi o to, by druga strona zawsze wiedziała, co traci. Wtedy masz przewagę, władzę - i figę z makiem, ale o tym sza! Przypomnij też sobie pkt 12.

20. Unikaj wszelkich pytań dotyczących małżeństwa do chwili, gdy mąż/żona zechce o tym rozmawiać (co może potrwać jakiś czas).

I nie miej złudzeń, że w ten sposób dajesz drugiej stronie czas i przestrzeń by ochłonąć i podjąć rozmowę na spokojne. W punkcie 5 ustaliliśmy bowiem, że rozmowa jest zbędna, a w punkcie 4 i kolejnych omówiliśmy znaczenie taktycznej przewagi. Tylko mięczaki wychodzą partnerowi naprzeciw, a już kompletne pierdoły wyciągają pierwsze rękę na zgodę i zapraszają partnera do szukania porozumienia.

21. Nigdy nie trać kontroli nad sobą.

Zostań androidem, one są przyszłością, czego dowodzi 'Ghost in the shell' i pokrewne mu materiały poglądowe. Badź w awangardzie ludzkości. Ustaliliśmy już przecież, że emocje są złem i zagrożeniem, więc należy je wyplenić lub conajmniej poddać ścisłej kontroli. A tak serio - owszem, karczemne awantury do niczego nie prowadzą i należy ich unikać. Ale ciągła kontrola, to dużo więcej - to stałe, precyzyjne i z premedytacją pokazywanie partnerowi swojego wizerunku sprokurowanego wyłącznie na potrzeby partnera w celu osiągnięcia czegoś. To, że takie zachowanie rujnuje szczerość i zaufanie w związku nie jest problemem, bo szczerość omówiliśmy już w pkt 12 a do zaufania wrócimy w 32 (spoiler: daruj sobie).

22. Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.

Patrz pkt 3 i 4.

23. Nie rozmawiaj o uczuciach (to tylko wzmacnia te uczucia).

A wiemy, że uczucia są złe, a rozmowy zbędne (pkt 5). Nie ma co się powtarzać.

24. Bądź cierpliwa/y

I miej z tego moralną satysfakcję, bo żadnego pożytku na tym etapie mieć z tego nie będziesz. Twoja druga połowa już dawno straciła swoją cierpliwość - nie jesteś w związku ze świętym ani z robotem zaprogramowanym do działania zgodnie ze skryptem i podatnym na tresurę. Za chwilę nie będziesz w związku z nikim.

25. Słuchaj tego, co naprawdę mówi do ciebie mąż/żona

O! To jest naprawdę dobra rada. Choć na tym etapie raczej jej nie wykorzystasz, bo patrz pkt 24.

26. Naucz się wycofać w chwili, kiedy chcesz zacząć mówić.

Nie ma już potrzeby mówić o braku potrzeby rozmowy, bo wyjaśniliśmy to sobie na etapie pkt 5 i wzmocniliśmy przekaz wieloktornie.

27. Dbaj o siebie (ćwicz, śpij, śmiej się i skoncentruj się na pozostałych elementach swojego życia).

Co do zasady ok, ale diabeł tkwi w szczegółach. Pomocą interpretacyjną posłuży ci pkt 10 (tematy zastępcze) i 14 (ucieczka od związku).

28. Bądź silny/a i pewny/a siebie; naucz się mówić cicho i spokojnie.

Omówiliśmy już kwestię myślenia życzeniowego z zmianie zachowań i o obsesyjnym kontrolowaniu emocji - oraz o różnicy między tym, a nie uczestniczeniu w awanturach. Subtelne różnice.

29. Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić to twoje wszystkie KONSEKWENTNE działania będą mówiły więcej, niż jakiekolwiek słowa.

Prawda. A poza tym o bezużyteczności rozmowy powiedzieliśmy już sobie wszystko.

30. Nie pokazuj rozpaczy i zagubienia nawet w sytuacji, gdy cierpisz najbardziej i jesteś zagubiona/y.

Okazywanie słabości niweczy przewagę i stawia cię na przegranej pozycji, a TO jest prawdziwa stawka, o którą toczy się gra. W kwestii zasłony dymnej odeślę cię do pkt 12, bo już nie mam siły się powtarzać.

31. Rozmawiając z mężem/zoną, nie koncentruj się na sobie.

Ta rada wprowadza lekkie zamieszanie, bo przecież ustaliliśmy, że rozmowy są zbędne. Ale propsy za sugestię, że egoizm nie jest pożądany.

32. Nie wierz w nic, co słyszysz i w mniej niż 50% tego, co widzisz.

Zaufanie nie jest podstawą związku. Jego definitywny brak nie jest oczywistą oznaką, że związek należy zakończyć. Podstawą związku jest bowiem taktyczna przewaga, a zakończyć go trzeba, gdy nie ma szans na jej odzyskanie. Nie bez przyczyny miłość i wojnę porównuje się w tym jednym powiedzeniu o chwytach dozwolonych - to ma głębszy sens, ale tę wiedzę tajemną posiedli nieliczni. Jesteś jednym z tych szczęśliwców.

33. Nie poddawaj się bez względu na to, jak jest ciężko i jak źle się czujesz.

Nie poddawaj się nawet wtedy, gdy nie ma już czego zbierać z pogorzeliska, w jakie obrócił się Twój związek. Wspominaliśmy już o nieomyślności i ślepej wierze w nasze taktyki.

34. Nie schodź z raz obranej drogi.

jw.

Uff!

112

Odp: Impreza a kłótnia.
ruda102 napisał/a:

Przyznam, że o 34 krokach wcześniej nie słyszałam. A teraz, jak przeczytałam tę wyliczankę, to powiem tyle - na pierwszy rzut oka wygląda super, choć w zasadzie można by ten słowotok skondensować do: bądź niezależny, zdystansowany, rób dobrą minę do złej gry i NIGDY-PRZENIGDY nie pokazuj drugiej stronie miękkiego brzuszka. Rozsądne rady, jak się idzie na biznesowe negocjacje, ale związek to jednak inna para kaloszy.

Na dobrą sprawę te 34 kroki, to sposób jak wyplenić z relacji wszelkie emocje i jak odsuwać problemy na boczny tor, zamiast się z nimi mierzyć. Nie wyobrażam sobie, jak to miałoby pomóc w budowaniu dobrego związku. Jestem pewna, że mój związek takie zachowanie rozpieprzyłoby max w tydzień. Powód jest prosty: to jest traktowanie partnera jak przeciwnika, a celem tej zabawy nie jest znalezienie porozumienia, a zdobycie taktycznej przewagi, zabezpieczenie tyłów i zmuszenie przeciwnika do ugięcia się, czyli wszystko, co związek rozwala od środka.

1. Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.

W domyśle: nie upokarzaj się oczywistymi oznakami słabości. I o ile "nie śledź" jest radą sensowną - w zasadzie jedyną w całej tej wyliczance - a "nie błagaj" jest oczywistą granicą, za którą moim zdaniem nie sposób już znaleźć partnerskie porozumienie, więc nie ma sensu jej przekraczać, to cała reszta jest o kant dupy potłuc. Jeśli kogoś upokarzają prośby, to naprawdę kiepsko musi być z jego poczuciem wartości (i jak, na miły Bóg, komunikuje partnerowi, że ma ochotę na herbatę?). A jeśli ma awersję do argumentów i przekonywania, to jak prowadzi rozmowy bardziej skomplikowane niż o pogodzie?

2. Nie dzwoń często.

Potrzeba kontaktu z drugą stroną to jeden z podstawowych objawów, że nam zależy. Oczywiście dzisiejsza obsesja niezależności każe uważać takie zachowanie za bezwzględną wadę i osaczanie drugiej strony, co tylko pokazuje, jak mało subtelna jest pop-psychologia, którą karmią ludzi poradniki związkowe. Naprawdę, jeśli nie przekracza się granicy absurdu, to regularne, nawet częste telefony są ok - precyzyjne limity, to już sobie każda para ustala sama (ja np. jeśli w ciągu dnia nie widzę się ze swoim facetem, to zawsze zdzwaniamy się wieczorem i potrafimy gadać 2-3 godziny, jak okoliczności sprzyjają - związku nam to nie rozpieprzyło, nikt się nie czuje osaczony, znane mi związki funkcjonują podobnie, także mit o częstych telefonach można między bajki włożyć). Sensowną radą byłoby - nie strzelaj focha, jeśli partner nie odbierze lub będzie mógł pogadać tylko chwilę, bo jest czym innym zajęty; nie dobijaj się i nie rób awantur; ciesz się rozmową.

3. Nie podkreślaj pozytywnych elementów małżeństwa.

Bo jeszcze Twojej drugiej połówce w dupie się poprzewraca, jak poczuje, że doceniasz związek i jest Ci w nim dobrze. Na pewno zechce tę wiedzę wykorzystać przeciwko Tobie, biorąc Twoje związkowe szczęście za zakładnika. Bo związałeś się z psychopatą.

4. Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu.

Ani w żadnym innym miejscu. Najlepiej wycofaj się z życia swojej drugiej połowy jak tylko możesz - przecież związek absolutnie nie polega na byciu razem, a na bezwolnym orbitowaniu wokół siebie, byle z zachowaniem bezpiecznego dystansu. Jeśli druga osoba będzie zabiegać o kontakt z Tobą, to dopiero wtedy możesz łaskawie się zgdzić (ale też z umiarem, żeby nie przedobrzyć) - wtedy to Ty stajesz się dysponentem dobra, o które druga strona zabiega (wspólnego kontaktu) i możesz stawiać warunki. Gratulacje, wygrałeś tę partię.

5. Nie prowokuj rozmów o przyszłości.

Jacenty89 napisał/a:

Ona je częściej prowokuje, ostatnia 2 tygodnie temu, może być jakąś praprzyczyną całej sytuacji, bo ona zdała sobie sprawę, że ja mam dość jasną wizję przyszłości w sprawach osobistych, a ona praktycznie żadną.

Albowiem najlepszą metodą unikania nieporozumień i problematycznych tematów jest unikanie komunikacji. Poza tym, ważne, że Ty wiesz, dokąd zmierzasz (zakładamy, że z tą drugą osobą - wszak mówimy o związku). Twoja druga połówka nie musi wiedzieć, dokąd zmierzasz (wraz z nią), bo jeśli Cię naprawdę kocha, to się domyśli. Prawdziwa miłość to jest wyższy poziom komunikacji dusz, który wykracza poza tak ordynarne środki jak używanie mowy i opiera się na jednomyślności, więc dyskusja i tak nie jest nikomu potrzebna. Dlatego też nigdy się nie zdarza, by jedna osoba w głowie układała listę gości na ślub i wybierała imiona dla dzieci, a druga w tym czasie planowała aktualnie poświęcić się karierze i "korzystaniu z młodości". Poza tym, jeśli poruszasz temat wspólnej przyszłości, to oczywiste, że Ci zależy, a wtedy patrz punkt 3 i 4.

6. Nie proś o pomoc członków rodziny.

Nie wciągaj członków rodziny w związkowe utarczki i NIGDY nie zmuszaj ich, by opowiedzieli się po którejś ze stron. Niby to samo, a jednak nie.

7. Nie proś o wsparcie duchowe.

W ogóle o żadne wsparcie i pomoc nie proś - to dla mięczaków. Poza tym, jeśli będziesz konsekwentną zosią-samosią, nikt nie będzie miał szansy podważć prawd objawionych, w które wierzysz i stosujesz (tylko jakoś nie przynosi to spodziewanych efektów).

8. Nie kupuj prezentów.

Jacenty89 napisał/a:

Bez okazji nie kupujemy sobie prezentów.

You missed the point. "Nie kupuj prezentów" znaczy "nie sprawiaj swojej drugiej połowie przyjemności, bo poczuje, że Ci zależy, w dupie jej się poprzewraca, a wtedy patrz punkt 3,4 i 5". Co do kupowania prezentów bez okazji - niektórzy bardzo sobie chwalą, bo drobny upominek wyłącznie po to, by drugiej osobie sprawić przyjemność jest gestem wyjątkowo czytelnie pokazującym bezinteresowność i troskę o dobre samopoczucie, a więc postawy bardzo pożądane w zdrowym związku. Inni mówią, że nie czują potrzeby, bo nie chcą przytłaczać związku materializmem, a bezinteresowność i troskę okazują inaczej. Moim skromnym zdaniem nie ma absolutnie słusznego i abslutnie błędnego podejścia do tej kwestii - co komu pasuje. No ale pop-psychologia woli zero-jedynkowość i asekuranctwo - jak się mylić, to po bezpiecznej stronie, przynajmniej dla portfela.

9. Nie planuj wspólnych spotkań.

Jacenty89 napisał/a:

Nie planowałem wspólnych spotkań, bo od dłuższego czasu mieliśmy wypracowany dosyć przejrzysty system.

You missed the point AGAIN. Znów, to znaczy "nie planuj wspólnych spotkań, bo jak Twoja druga połówka to zobaczy, to poczuje, że Ci zależy, w dupie jej się poprzewraca, a wtedy patrz punkt 3,4 i 5" - całe mnóstwo tych rad własnie do tych kilku podstawowych założeń się sprowadza. Poza tym, jeśli nie będziesz planował, to nie rozczarujesz się, jeśli Twoja druga połówka Cię spławi, bo będzie miała coś ciekawszego do roboty - wiadomo, że komunikat "w czwartek chciałabym się spotkać na kawę, a do kina możemy pójść w sobotę" ma miliard podtekstów i będzie dla Ciebie źródłem co najmniej tygodniowych frustracji i rozkmin o hierarchii wartości. Lepiej sobie tego oszczędzić. Poza tym, wspólne planowanie czasu obojga tak, by maksymalnie wykorzystać go z obopólnym pożytkiem i satysfakcją jest dla lamusów. A jeśli to Twoja druga połówka przyjdzie do Ciebie z planami spotkania, to patrz punkt 4.

10. Nie szpieguj męża/żony. To cię zniszczy. Jeżeli chcesz to zrobić dla spokoju umysłu, wynajmij profesjonalistę.

Jeżeli chcesz to zrobić, to ewidentnie masz problem większy niż "na co wydać te zbędne, walające się po protfelu kilka stów". Może to być problem z Twoim zaufaniem, z zachowaniem Twojej drugiej połówki, z jakością waszej relacji lub z fazami księżyca. Jeśli profesjonalista, którego chcesz wynająć, w swym fachu posługuje się głównie starą Toyotą i aparatem z lunetą, żadnego z tych problemów nie rozwiąże, ale za to wykreuje całą masę nowych. Ale wiadomo, że problemy zastępcze to najfajniesze problemy.

11. Nie mów ?Kocham Cię?.

Bo Twoja druga połowa poczuje, że Ci zależy, w dupie jej się poprzewraca, a wtedy patrz punkt 3,4 i 5 (BTW zaczynam czuć się jak zdarta płyta). Wiadomo wszak, że to przeklęte wyrażenie na "K" jest bombą za pomocą której popełnisz związkowe seppuku i akt kapitulacji w jednym. Kto pierwszy to powie, ten już zawsze będzie na przegranej pozycji, bo pierwszy się złamał i "bardziej mu zależy". A od nadmiaru wyznań tylko się w dupie przewraca, co już omówiliśmy. Dla bezpieczeństwa lepiej nie mówić - w zasadzie najlepiej o jakichkolwiek uczuciach, a już napewno nie o tych, które mogą Cię postawić w roli mięczaka.

12. Zachowuj się tak, jakby w twoim życiu wszystko było w porządku.

Szczególnie jeśli nie jest. Zasłona dymna to podstawa, szczerość to związkowy zabobon, a jakakolwiek sugestia słabości doprowadzi do tego, co opisano w punktach 3 i 4. A w punkcie 5 ustaliliśmy, że mułość = telepatia, więc jak kocha, to się domyśli, że coś Ci leży na wątrobie, co i jak temu zaradzić, a ty nie nadwyrężysz sobie stawu skroniowo-żuchwowego. Klasyczny win-win.

13. Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.

Brzmi fajnie, nie? ALE: jeśli jesteś wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny, to nikt Ci nie musi o tym przypominać. Jeśli nie jesteś, to stanie się takim wymaga więcej zachodu niż tylko postanowienia "od dziś jestem". Jeśli chcesz taki być, by coś swojej drugiej połowie udowodnić, to masz większy problem niż niedostatki atrakcyjnych cech osobowości.

14. Nie siedź i nie czekaj na męża/żonę ? bądź aktywny, rób coś, idź do kościoła, wyjdź z przyjaciółmi, itp.

Co do zasady sensowne. W praktyce nikt nie ostrzega, że jest subtelna różnica między "własną przestrzenią w związku" a uciekaniem na zewnątrz przed związkowymi problemami.

15. Będąc w domu z /żoną (jeżeli to ty zazwyczaj rozpoczynasz rozmowę) postaraj się mówić jak najmniej.
16. Jeżeli zawsze pytasz, co robiła/ł w ciągu dnia twoja żona/ mąż, PRZESTAŃ PYTAĆ.

Karanie drugiej strony przez "wycofywanie się" ze związku i wstrzymywanie komunikacji. Nic nie komunikuje lepiej "mam focha, a ty się domyśl o co chodzi i jak to rozwikłać". Poza tym, nadmiar zainteresowania niechybnnie prowadzi do tego, że Twoja druga połowa poczuje, że Ci zależy, w dupie jej się poprzewraca, a wtedy patrz punkt 3 i 4. I oczywiście prawdziwa miłość nie potrzebuje słów, więc patrz pkt 5. Wbrew pozorom, ta taktyka nie ma nic wspólnego z daniem drugiej stronie szansy na przejęcie inicjatywy i/lub przestrzeni do wyrażenia myśli/emocji, które do tej pory dusiła czy skrywała, bo Ty zwykle kontrolowałeś rozmowę.

17. Musisz sprawić, że twój partner zauważy w tobie zmianę i zda sobie sprawę, że jesteś gotowy żyć dalej, z nim lub bez niego.

Jeśli przy okazji sprawisz, że Twój partner poczuje, że bierzesz wasz związek za zakładnika, a okupem ma być zaakceptowanie Twoich potrzeb, oczekiwań i założeń, to super - ustaliliśmy przecież, że to daje Ci przewagę, a przewaga daje zwycięstwo. Jeśli jednak przypadkiem Twój partner stwierdzi, że brak komunikacji i dialogu połączony ze stawianiem bytu związku na ostrzu noża to szantaż czystej wody - trudno, widocznie to nie była prawdziwa miłość. Jak bowiem ustaliliśmy w punkcie 5 prawdziwa miłość nie potrzebuje słów i rozmowy.

18. Nie bądź opryskliwa/y czy oziębła/y ? po prostu zachowuj dystans i obserwuj, czy twój partner zauważy i, co ważniejsze, zda sobie sprawę, co traci.

Dystans jest bezsprzecznie najważniejszy, a najistotniejsze to POD ŻADNYM POZOREM NIE SKRACAĆ GO JAKO PIERWSZY, bo kto to zrobi, traci przewagę, odsłania miękki brzuszek i patrz pkt 3 i 4. Natomiast, jeśli Twój partner nie wyczyta Ci w myślach, do czego zmierzają Twoje wszystkie dotychczasowe gierki, to nie była prawdziwa miłość, bo jak już ustaliliśmy w pkt. 5 ta opiera się na czytaniu w myślach. I oczywiście, gdy łączy nas prawdziwe uczucie, to jeśli jedna strona nagle i bez słowa wsadza związek do zamrażalnika, druga "czuje, że coś traci" - nigdy-przenigdy za to nie czuje, że jej partner zmienił się w oziębłego dupka z muchami wnosie, który nie chce zbliżyć się do niej na odległość kija od szczotki.

19. Bez względu na to jak się DZIŚ czujesz, pokazuj mężowi/żonie jedynie zadowolenie i szczęście. Niech widzi osobę, z którą chciałby być.

I czuje jednocześnie, że to Twoje szczęście idzie w parze z dryfowaniem w przeciwnym kierunku od niej. Bo tak naprawdę nie chodzi o to, by starać się dla drugiej osoby i dbać o atrakcyjność relacji (to jest wręcz zabronione, bo patrz punkt 3 i 4) - chodzi o to, by druga strona zawsze wiedziała, co traci. Wtedy masz przewagę, władzę - i figę z makiem, ale o tym sza! Przypomnij też sobie pkt 12.

20. Unikaj wszelkich pytań dotyczących małżeństwa do chwili, gdy mąż/żona zechce o tym rozmawiać (co może potrwać jakiś czas).

I nie miej złudzeń, że w ten sposób dajesz drugiej stronie czas i przestrzeń by ochłonąć i podjąć rozmowę na spokojne. W punkcie 5 ustaliliśmy bowiem, że rozmowa jest zbędna, a w punkcie 4 i kolejnych omówiliśmy znaczenie taktycznej przewagi. Tylko mięczaki wychodzą partnerowi naprzeciw, a już kompletne pierdoły wyciągają pierwsze rękę na zgodę i zapraszają partnera do szukania porozumienia.

21. Nigdy nie trać kontroli nad sobą.

Zostań androidem, one są przyszłością, czego dowodzi 'Ghost in the shell' i pokrewne mu materiały poglądowe. Badź w awangardzie ludzkości. Ustaliliśmy już przecież, że emocje są złem i zagrożeniem, więc należy je wyplenić lub conajmniej poddać ścisłej kontroli. A tak serio - owszem, karczemne awantury do niczego nie prowadzą i należy ich unikać. Ale ciągła kontrola, to dużo więcej - to stałe, precyzyjne i z premedytacją pokazywanie partnerowi swojego wizerunku sprokurowanego wyłącznie na potrzeby partnera w celu osiągnięcia czegoś. To, że takie zachowanie rujnuje szczerość i zaufanie w związku nie jest problemem, bo szczerość omówiliśmy już w pkt 12 a do zaufania wrócimy w 32 (spoiler: daruj sobie).

22. Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.

Patrz pkt 3 i 4.

23. Nie rozmawiaj o uczuciach (to tylko wzmacnia te uczucia).

A wiemy, że uczucia są złe, a rozmowy zbędne (pkt 5). Nie ma co się powtarzać.

24. Bądź cierpliwa/y

I miej z tego moralną satysfakcję, bo żadnego pożytku na tym etapie mieć z tego nie będziesz. Twoja druga połowa już dawno straciła swoją cierpliwość - nie jesteś w związku ze świętym ani z robotem zaprogramowanym do działania zgodnie ze skryptem i podatnym na tresurę. Za chwilę nie będziesz w związku z nikim.

25. Słuchaj tego, co naprawdę mówi do ciebie mąż/żona

O! To jest naprawdę dobra rada. Choć na tym etapie raczej jej nie wykorzystasz, bo patrz pkt 24.

26. Naucz się wycofać w chwili, kiedy chcesz zacząć mówić.

Nie ma już potrzeby mówić o braku potrzeby rozmowy, bo wyjaśniliśmy to sobie na etapie pkt 5 i wzmocniliśmy przekaz wieloktornie.

27. Dbaj o siebie (ćwicz, śpij, śmiej się i skoncentruj się na pozostałych elementach swojego życia).

Co do zasady ok, ale diabeł tkwi w szczegółach. Pomocą interpretacyjną posłuży ci pkt 10 (tematy zastępcze) i 14 (ucieczka od związku).

28. Bądź silny/a i pewny/a siebie; naucz się mówić cicho i spokojnie.

Omówiliśmy już kwestię myślenia życzeniowego z zmianie zachowań i o obsesyjnym kontrolowaniu emocji - oraz o różnicy między tym, a nie uczestniczeniu w awanturach. Subtelne różnice.

29. Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić to twoje wszystkie KONSEKWENTNE działania będą mówiły więcej, niż jakiekolwiek słowa.

Prawda. A poza tym o bezużyteczności rozmowy powiedzieliśmy już sobie wszystko.

30. Nie pokazuj rozpaczy i zagubienia nawet w sytuacji, gdy cierpisz najbardziej i jesteś zagubiona/y.

Okazywanie słabości niweczy przewagę i stawia cię na przegranej pozycji, a TO jest prawdziwa stawka, o którą toczy się gra. W kwestii zasłony dymnej odeślę cię do pkt 12, bo już nie mam siły się powtarzać.

31. Rozmawiając z mężem/zoną, nie koncentruj się na sobie.

Ta rada wprowadza lekkie zamieszanie, bo przecież ustaliliśmy, że rozmowy są zbędne. Ale propsy za sugestię, że egoizm nie jest pożądany.

32. Nie wierz w nic, co słyszysz i w mniej niż 50% tego, co widzisz.

Zaufanie nie jest podstawą związku. Jego definitywny brak nie jest oczywistą oznaką, że związek należy zakończyć. Podstawą związku jest bowiem taktyczna przewaga, a zakończyć go trzeba, gdy nie ma szans na jej odzyskanie. Nie bez przyczyny miłość i wojnę porównuje się w tym jednym powiedzeniu o chwytach dozwolonych - to ma głębszy sens, ale tę wiedzę tajemną posiedli nieliczni. Jesteś jednym z tych szczęśliwców.

33. Nie poddawaj się bez względu na to, jak jest ciężko i jak źle się czujesz.

Nie poddawaj się nawet wtedy, gdy nie ma już czego zbierać z pogorzeliska, w jakie obrócił się Twój związek. Wspominaliśmy już o nieomyślności i ślepej wierze w nasze taktyki.

34. Nie schodź z raz obranej drogi.

jw.

Uff!


ruda, podziwiam - świetna interpretacja tych pożal się boże kroków. autor napisal,ze juz od dawna z nich korzysta, wiec ja sie nie dziwie, ze ma problemy w związku

kto w ogole wymyslil te kroki??

113

Odp: Impreza a kłótnia.

Dla mnie tez te kroki sa kiepskie i tylko buduja dystans w zwiazku. Dziwi mnie, ze Jacenty, ktory wydawalo sie w innych tematach, ze nie korzysta z takich rzeczy, ale zdrowego rozsadku jednak je uwaza. To jak PUA lub niektore tez kobiece poradniki, ktore niepotrzebnie pokazuja, ze nie mozemy pokazac, ze nam zalezy. Dla mnie to smutne i nie wytrzymalabym w takim zwiazku. Zreszta ja nie wytrzymalabym duszac wszelkie emocje w sobie i nie moc sie zwierzyc nawet swojemu facetowi. Tak jak pisalam juz wczesniej kiepsko u nich z komunikacja, a system jaki jak pisze sobie wypracowali przypomina z opisu bardziej jakies porozumienie biznesowe, a nie zwiazek. Nawet swoich rodzin nie poznali, ona planuje czesto cos bez niego - jak tu mowic o bliskosci skoro nie wpuszczaja sie blizej do swojego zycia?

114

Odp: Impreza a kłótnia.
truskaweczka19 napisał/a:

Dla mnie tez te kroki sa kiepskie i tylko buduja dystans w zwiazku. Dziwi mnie, ze Jacenty, ktory wydawalo sie w innych tematach, ze nie korzysta z takich rzeczy, ale zdrowego rozsadku jednak je uwaza. To jak PUA lub niektore tez kobiece poradniki, ktore niepotrzebnie pokazuja, ze nie mozemy pokazac, ze nam zalezy. Dla mnie to smutne i nie wytrzymalabym w takim zwiazku. Zreszta ja nie wytrzymalabym duszac wszelkie emocje w sobie i nie moc sie zwierzyc nawet swojemu facetowi. Tak jak pisalam juz wczesniej kiepsko u nich z komunikacja, a system jaki jak pisze sobie wypracowali przypomina z opisu bardziej jakies porozumienie biznesowe, a nie zwiazek. Nawet swoich rodzin nie poznali, ona planuje czesto cos bez niego - jak tu mowic o bliskosci skoro nie wpuszczaja sie blizej do swojego zycia?

Wyciągacie tak kosmiczne wnioski, że aż odechciało mi się to prostować. Korzystałem z większości kroków zanim się dowiedziałem, że są one w taki sposób połączone ze sobą i opisane i nie uważam żeby np nie sledzenie budowało dystans w związku, badzmy powazni.  Nie dusimy w sobie emocji, zwierzamy się sobie nawet z niewielkich (dla wielu ludzi) pierdół. Zarówno dla mnie jak i dla niej na poznawanie rodzin jest jeszcze trochę za wcześnie (dojdzie do tego na jesieni, u niej we wrzesniu, u mnie w pazdzierniku bo mamy sluby, wesela itp) ale to nie znaczy że to całkiem nieistniejąca sprawa. Bywają rozmowy telefoniczne, gdzie np przegadujemy coś ja z nią oraz jej mamą i/lub siostrą albo odwrotnie. A wniosek, że ona planuje coś często beze mnie jest już skrajnym wyolbrzymieniem.

115

Odp: Impreza a kłótnia.
Jacenty89 napisał/a:

(...) Wyciągacie tak kosmiczne wnioski, że aż odechciało mi się to prostować. (...)

To świetnie (bez ironii), że tak dobrze jest między wami.

116

Odp: Impreza a kłótnia.

Jacenty89 powiem Ci jaki Ty masz problem. To są priorytety. One sa bardzo ważne, zwłaszcza dla mężczyzny, który będzie lub jest ojcem i będzie od niego wymagana stanowczość jako wzór. Weźmy tą sprawę wątkową. Nie możesz stawiać jej jako priorytetową, bo nie masz argumentów. Twoja kobieta miała argumenty w ręku i postawiła Cię jak dzieciaka do kąta. Nie można robić takich taktycznych błędów. Ta sprawa od początku musiała być dla Ciebie mało ważna i powinieneś pokazać zaraz po kłótni, że masz to gdzieś. Kobieta widzi, że jesteś miękka faja i albo dostaniesz kopniaka, bo poszuka sobie kogoś ze znaczkiem alfa, albo będziesz udawał, że wszystko jest w porządku, a będziesz używany jako mop do podłogi, co chyba narazie czynisz.

117

Odp: Impreza a kłótnia.

Jacenty, po pierwsze - żeby nie było wątpliwości - moje komentarze dotyczące 34 kroków odnosiły się do samych kroków, a nie do Twojego zachowania (poza tymi fragmentami, gdzie Ciebie również zacytowałam). Także nie odbieraj tego jako ataku na Ciebie, bo nie w Ciebie to wymierzone.

Również, żeby nie było wątpliwości, proszę Cię, byś odniósł się do tych stwierdzeń:
post nr 88

Jacenty89 napisał/a:

Jeśli chodzi o 34 punkty które podała LubueOwoce to je stosuje.

post nr 91

Jacenty89 napisał/a:
Harvey napisał/a:

Jacenty napisał/a:

Jeśli chodzi o 34 punkty które podała LubueOwoce to je stosuje.

Stosuj, może różowe okulary opadną i zobaczysz, że jednak jest coś nie halo i wyciągniesz odpowiednie wnioski.

Stosuje i widzę że niektóre rzeczy są jsk najbardziej nie halo.

post nr 93

Jacenty89 napisał/a:
Klio napisał/a:

Stosujesz 34 kroki? Od kiedy?

Większość punktów stosowałem zawsze, jedynie 16 zacząłem od poniedziałku, no i mam problem z 32.

post nr 97

Jacenty89 napisał/a:
Klio napisał/a:

Jprdl.
34 kroki to „metoda” na emocjonalne odcięcie się będąc jeszcze w związku. Jeszcze, bo tak naprawdę metoda ta stos. jest przez niektórych w ostatnich jego stadiach po to by wyjść ze związku z mniej obitą twarzą. 34 kroki pomagają niektórym odciąć się, żyć obok a nie razem. Z pewnością 34 kroki jeszcze nikomu nie zbudowały prawdziwego związku, bo z jednej strony nie pozwalają na szacunek i szczerość wobec drugiej osoby, a jednocześnie nie pozwalają na to by pokazać osobie stosującej tą „metodę” co naprawdę czuje i jaka rzeczywiście jest. (...)

Kompletnie się nie zgadzam, większość punktów jest jak najbardziej do stosowania w związku, no chyba że uważasz że w normalnym zeiązku nie powinienem o siebie dbać albo spotykać się ze znajomymi albo co gorsza powinienem śledzić ją itd.

post nr 100 

Jacenty89 napisał/a:

Nie wmowicie mi że dbanie o siebie albo bycie cierpliwym niszczy związek,  jest kilka punktów które ma za zadanie się odciąć takie jak np nie pytanie jak minął dzień ale to akurat dopiero w poniedziałek zacząłem stosować .

post nr 114 

Jacenty89 napisał/a:

Wyciągacie tak kosmiczne wnioski, że aż odechciało mi się to prostować. Korzystałem z większości kroków zanim się dowiedziałem, że są one w taki sposób połączone ze sobą i opisane i nie uważam żeby np nie sledzenie budowało dystans w związku, badzmy powazni.  Nie dusimy w sobie emocji, zwierzamy się sobie nawet z niewielkich (dla wielu ludzi) pierdół.

To w końcu stosujesz większość tych kroków od zawsze, bo uważasz, że są jak najbardziej do zastosowania w związku czy korzystałeś z nich, zanim się dowiedziałeś, że są w taki sposób opisane? I kiedy dokładnie nastąpiła ta radykalna zmiana w Twoim podejściu?

Wbrew pozorom nie piszę tego, by cię złośliwie łapać za słowa. Tylko przychodzisz tu do ludzi po radę i jedyne, na czym się można oprzeć radę dając, to Twoje słowa. I wielokrotnie zwracasz ludziom uwagę, że nadinterpretują, wyciągają błędne wnioski lub nie rozumieją - tylko jak tu zrozumieć i dojść do sedna sprawy, jak Twoje relacje zmieniają się tak, by Twoja interpretacja była zawsze na wierzchu i w opozycji do tego, co Tobie się nie podoba?

118

Odp: Impreza a kłótnia.
Jacenty89 napisał/a:

Mój problem może się wydać banalny, ale mnie bardzo nurtuje.
Pytanie kieruje do osób w związkach szczególnie tych ze stażem większym niż pół roku.
Jesteście zaproszeni na imprezę do przyjaciółki waszego partnera/partnerki (w moim przypadku to parapetówka), tydzień przed imprezą dosyć mocno się z partnerem kłócicie, jemu/jej złość raczej nie przechodzi.
Czy dla Was logiczne byłoby w takim razie to, że mimo wszystko idziecie tam razem czy że partner/ka idzie sam/a?
Jak to bywa u Was? Dlaczego tak uważacie, a nie odwrotnie?


dla mnie osobiscie nienormalnym jest fakt, ze klotnia przeciaga sie na kilka dni lub dluzej...  Nawet gdybysmy poklocili sie tego samego dnia przed sama impreza, poszlibysmy razem. A nastepnie pogodzili.

Jezeli sie poklociliscie na smierc i zycie, i trwa to ponad tydzien... Coz, przepraszam jesli cie zaboli, ale slaby ten zwiazek.

119

Odp: Impreza a kłótnia.

Czytam te posty w temacie i ogarnia mnie salwa pustego śmiechu.
Ludzie! Co Wy w ogóle tutaj wypisujecie? Gołym okiem widać, że panna autora tematu zaczyna małą ewakuację z tego związku.
Pierwsza rzecz jaka panuje w normalnym, zdrowym związku - o ile facet jest z normalną kobietą a o taką dzisiaj mega ciężko - to choćbym pokłócił się ze swoją kobietą tak, że wywołałbym III Wojnę Światową, to zawsze na imprezę idziemy razem. Jeśli ktoś zaprasza mnie, liczy się z tym, że przyjdą z moją kobietą i to także w zdrowym układzie, działa w drugą stronę.
Druga rzecz jest taka autorze tematu, że Twoja panna zaczyna sprzedawać Tobie iluzje, które jak każdy biały-rycerzyk, kupujesz w ilościach hurtowych. Oczywiście to są iluzje wygodne dla niej i obowiązkowo zaczyna wyciągać jakieś brudy z przeszłości, których do dzisiaj nie ogarnęła w swoim małym rozumku i winę za wszystko - nawet to, ze się pokłóciliście - zrzuca na Ciebie. To chore sytuacje a Ty zamiast zachować się jak facet, walnąć pięścią w stół i powiedzieć jej aby nie podskakiwała i nie pajacowała - dałeś się sprowadzić do parteru i niczym Burneika w 45 sekund - przegrywasz z rakiem.
Ten rak toczy Twój iluzoryczny i istniejący tylko w Twojej głowie - związek. Ona nie jest mentalnie związana z Tobą. Myślisz, że dlaczego oczernia Ciebie? Dlaczego daje Tobie do zrozumienia, że jesteś ,,persona non grata"? A gdzie Ty masz nabiał człowieku?
Kolejna rzecz - Twoja panna nie robi tych rzeczy bezinteresownie; prawdopodobnie jest taka tylko dla Ciebie, podczas gdy do reszty kolegów - innych samców - robi maślane oczka i szuka gałęzi, którą może wykorzystać aby Ciebie odstawić na boczny tor. O ile już nie ma pod ręką jakiegoś orbitera przy boku, który tylko czeka na zielone światło?!
Ale te wszystkie rzeczy - jak rasowy biały-rycerzyk, odrzucisz...będziesz się dalej zastanawiać nad jej zachowaniem, szukał dla niej wygodnego usprawiedliwienia. Uwierz mi chłopie - ona tylko na to liczy.
Zrobisz jak uznasz za stosowne ale na Twoim miejscu pogoniłbym pannę.

Posty [ 66 do 119 z 119 ]

Strony Poprzednia 1 2

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Impreza a kłótnia.

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024