Witam Sytuacja wygląda tak.
Z piątku na sobotę 26/27 była impreza u kolegi siedziałam na oknie butelka wypadła mi z rąk z 2 piętra na chodnik 2m dalej stała dziewczyna napisał sms, że ma rozciętą twarz.
Przyszłą dziś do mnie co okazało się, że ranę ma na szyi NIE CHCIAŁA MI JEJ POKAZAĆ.
Powiedziała, że była u LEKARZA SĄDOWEGO, ale sprawa nie trafi do sądu bo chcę iść ze mną na ugodę żebym płaciła jej za leczenie.
Plaster miała wielkości z 2,5cm na 2,5cm Podejrzewam, ze nie była to wielka rana mówi, że była ona szyta i ją jeszcze coś kłóje bo może ma tam jeszcze kawałek szkła co wydaje mi się podejrzane (bo ranę ze szkłem nikt nie zszyje" mówiła, że ran była blisko tętnicy.
Powiedziała, że za leki opatrunki i wizytę u lekarza dała już z 200zł czy mam jej w to wierzyć.
Za lekarza sądowego płaci się za wizytę?
Czy lekarz sądowy nie zgłasza takich spraw od razu do prokuratury?
Co mam zrobić zgłosić się sama na policję, że takie coś miało zajście i co mi grozi, że butelka spadła z okna i została ona poszkodowana chodź jednego dnia napisała, że ma to na twarzy, a drugiego na szyi.
Czy te leki są aż tak drogie? ( mnie sie nie wydaje na "zszycie rany blizny wymiar może z 1cm" stwierdzam tak po plasterku który ona miała przylepiony" nie pokazała mi tej rany.
Jakie czekają mnie tego konsekwencje na policji dodam, ze mam 18lat.
Butelka wyślizgnęła się z rąk. Był to przypadek dziewczyna powiedziała, żebym płąciła jej za leczenie to nie zgłosi tego na policje mnie się wydaje, że chcę ode mnie wyciągnąć dużo pieniędzy jak pierwsze leczenie (maści, doktor) wyniosło ją 200zł, a mówi, ze nie jedno przed nią.