Tycho napisał/a: Tzw. "sygnały" to kobieca wymówka i prowokacja w celu podbudowywania własnego ego. Często są ze sobą sprzeczne: jednego dnia kobieta do mnie podchodzi, sama inicjuje rozmowę, pokazuje że ją to bawi, następnego dnia zbywa, odpowiada na odczepnego, unika kontaktu. Jednego dnia klei się, przytula, ale gdy wychodzę z inicjatywą i zapraszam ją gdzieś wymyśla milion głupich wykrętów. Daje numer telefonu po to by nie odbierać i nie odpisywać.
Nie do końca się zgodzę... w kontekście prowokacji i podbudowywania ego - a przynajmniej nie zawsze.
W kontekście sprzeczności sygnałów to zgodzę się że ona występuje. Np kiedy dziewczyna się patrzy w oczy, uśmiecha albo nawet nieco wyzywająco puści oczko, gość zbiera się na odwagę, podchodzi, i po chwili rozmowy, można nierzadko np usłyszeć np "wszystkim to mówisz" albo nagle dana Pani idzie do łazienki z której już nie wraca, tudzież oddala się do znajomych ewentualnie wysyła delikwenta po drinka a kiedy ów wraca to jej już nie ma. Oczywiście to tylko kilka skromnych przykładów, jest tego więcej. Nawet będąc najfajniejszym facetem pod słońcem i wychodząc z inicjatywą - po kilku takich numerach, można poważnie podupaść na pewności siebie i zacząć się zastanawiać "co robię zle". Potęgowany jest tym samym strach przed odrzuceniem i upokorzeniem.
Najbardziej paradoksalne dla mnie jest to, że "cham" i "dupek" tudzież prostak nigdy zazwyczaj nie zastanowi się czy czegoś nie robi zle... a robią to faceci którzy zagadują jak najbardziej miło i kulturalnie - tylko najwyrazniej do niewłaściwych kobiet.
Ale to moje spostrzeżenia oparte na statystyce z postaw kursantów.
Zgodzę się, że niektóre Panie dają numer na odczepnego albo podają numer fałszywy żeby delikwent się odczepił. Generalnie tak się traktuje natrętów albo niezbyt przyjaznych typów... tyle, że wiele Pań nie mówi głośno, że w ten sam sposób spławiało się również naprawdę miłych i fajnych facetów (wygodne, szybkie i proste rozwiązanie, które weszło w nawyk np). Patrząc na to z czym się stykam, zaryzykuję hipotezę, że olbrzymia ilość kobiet w Polsce nie potrafi "spławiać" z "klasą". Ale to moje zdanie w tej materii, które podpieram setkami merytorycznych rozmów...
Tycho napisał/a:To nie są odosobnione przypadki. To jest standardowe zachowanie 90% kobiet, z którymi próbowałem pogłębić znajomość. Nie głupich siks, ale kobiet inteligentnych, często dojrzałych, mających pasje.
Można być w mniej lub bardziej zaawansowanym wieku, mieć mnóstwo pieniędzy, wspaniałe pasje i dość barwne życie... ale w temacie interakcji i postępowania z ludzmi w sferze uczuć, związków i partnerstwa - zatrzymać się gdzieś w wieku 16-18 lat. Patrząc na ludzi z którymi się "zawodowo" stykam - dość częsta przypadłość i to mnie martwi żeby nie powiedzieć przeraża.
Gdzieś również wciąż panuje stereotyp, że "granie niedostepnej" daje kobietom lepsze efekty niż otwarte podejście i partnerstwo. Tyle, że dla wielu Pań niedostępna = nieprzystępna i wyniosła a to jest poważny błąd... bo jak dla mnie niedostępna = pewna siebie, wymagająca ( również od siebie), znająca swoją wartość i otwarta. I taka "niedostępność" jest dla mnie bardzo sexy. Szukam takiej duszyczki... Ale to mój punkt widzenia. 
Piegowata'76 napisał/a:No cóż... mogłabym przeprosić za moje kobiece pobratymczynie, ale się nie poczuwam.
Dlaczego miałabyś przepraszać za kogoś na kogo zachowanie kompletnie nie masz wpływu...?
Piegowata'76 napisał/a:Nie lubię gierek, staram się postępować uczciwie i szczerze. Takich kobiet to może nie ma co żałować, skoro same nie wiedzą, czego chcą.
Zgadzam się i naprawdę żałuję, że Twoje podejście nie jest bardziej popularne. Byłoby dużo prościej...
Piegowata'76 napisał/a:Kobiety często krępują się powiedzieć coś otwarcie. Sama ostatnio namawiałam koleżankę, żeby uczciwie rozmówiła się z takim jednym, co ją wodzi za nos. A ona siedzi i czeka, i denerwuje się niepotrzebnie.
Widzisz a moim zdaniem z facetami trzeba rozmawiać otwarcie.... i to nie tylko na początkach znajomości ale dalej również. Ileż to było awantur, który wyrosły z jakichś głupich domysłów i nieporozumień...
Najlepszym przykładem jest temat pierwszego kroku, jak myślicie co jest zazwyczaj bardziej skuteczne:
Wgapianie się w kogoś, uśmiechy, oczka, zabawy włosami czy zwyczajne podejście i rozpoczęcie niezobowiązującej rozmowy...?
_v_ napisał/a:Ale co to znaczy sprzeczne komunikaty?
Czy jak się uśmiechnę do mężczyzny to znaczy, że chcę seksu?
Czy jak zagadam do mężczyzny to znaczy, że chcę seksu?
Czy jak jestem miła dla mężczyzny to znaczy, że mam ochotę, żeby mnie zaprosił do hotelu na seks?
Czy jeśli dobrze mi się jednego dnia rozmawia z mężczyzną to znaczy, że obiecałam mu seks czy cokolwiek innego?
Czy jeśli jednego dnia dobrze mi się rozmawia z mężczyzną to znaczy, że następnego obowiązkowo też muszę z nim rozmawiać?
Wydaje mi się, że to panowie mają jakieś przedziwne wyobrażenia o zachowaniu kobiet.
Uśmiech nie oznacza zachęty do seksu.
Uśmiech to po prostu uśmiech, rozmowa to po prostu rozmowa.
Dopisywanie do tego jakiegoś scenariusza z seksem i związkiem to nieporozumienie.
Wypowiem się za siebie:
1 - 5: Nie.
Niestety te "wyobrażenia" nie wzięły się z powietrza.
Wielu facetów, czeka na kontakt wzrokowy i uśmiech - jest to traktowane np na imprezach najczęściej jako coś w rodzaju akceptacji i zaproszenia do rozmowy... ze strony kobiety.
Powiem więcej - duża ilość "trenerów" mówi facetom aby uczyli się wypatrywać tego rodzaju sygnałów i dokładnie w ten sposób je interpretować.
Tyle, że nie dziwię się Panom, którzy reagują na kobiece sygnały ( np ten nieszczęsny kontakt wzrokowy i uśmiech), podchodzą i zaczynają kulturalną rozmowę... a potem mają nierzadko do czynienia z jakimiś gierkami, shit testami słownymi albo innymi krzywymi numerami ( jak choćby "nieśmiertelny" telefon na nieudanej randce. Po co powiedzieć wprost że nic z tego nie będzie, dopić kawę, zapłacić za siebie kiedy można napisać sms do koleżanki żeby zadzwoniła do niej i powiedziała że dana delikwentka musi nagle wyjść w jakiejś ważnej sprawie. Dodam, że co niektóre Panie mimo to w takim przypadku chcą aby to facet uregulował cały rachunek. A już w ogóle niszczą system Panie, które "wychodzą na chwilę przypudrować nosek... i już nie wracają - zostawiając delikwenta bez słowa z całym rachunkiem do zapłaty.)
Tyle więc wstępnie w temacie wyobrażeń.
Piegowata'76 napisał/a:Panów takowych również nie brakuje. Kwestia rozpoznania i adekwatnego zareagowania.
Bardzo, bardzo łatwo takich rozpoznać... jeśli nie kieruje się tylko chemią i emocjami. Kobiety o wiele lepiej rozpoznają komunikację niewerbalną a także niesione przez nią informację - najczęstszym błędem jest lekceważenie ostrzegawczych sygnałów.
Piegowata'76 napisał/a:Alberto, a jak mam się zachować, żeby wyraźniej okazać zainteresowanie temu, z którym się spotykam? Proszę o konkretne sugestie, może czegoś się nauczę.
Jeśli się z nim spotykasz niezobowiązująco ale nie robi żadnych konkretnych kroków... można gdzieś mimochodem podczas rozmowy wprost zapytać: dokąd zmierza wasza znajomość... czy w ogóle dokądś zmierza.
Ot po prostu bez żadnych podtekstów...
Tycho napisał/a:I to jest komfort, który mają kobiety, a mężczyźni niestety nie. My nie możemy czekać sobie na nic cierpliwie, bo niczego się nie doczekamy, co najwyżej opinii, że jesteśmy dupa nie facet. Kobiety oczekują konkretnego działania.
W kontekście pierwszego kroku kobiety mają nieporównywalnie większy komfort działania:
1. Kobieta nie podejdzie i nie zagada albo nawet się nie uśmiechnie czy nie spojrzy w oczy - ot może jest po prostu nieśmiała nikt jej raczej nic nie powie.
Będąc facetem i zachowując się powyżej od razu jesteś okraszony mianem frajera, ciapy, d.py itd jednym słowem lincz i pośmiech...
2. Kobieta potraktuje niemiło/beczelnie faceta w odpowiedzi na zaczepkę - od razu dopisany scenariusz, że pewnie był chamski, niemiły etc - ergo zasłużył. Nikt nie piętnuje zazwyczaj.
Jeśli to facet odrzuciłby w analogiczny sposób kobiece zaloty to od razu często z automatu jest łajdakiem, chamem, prostakiem etc...
3. Kobietom się uparcie wciska żeby tylko "czekały" i właściwy facet sam się znajdzie... ot bez jakiegokolwiek wysiłku z ich strony... a już zrobienie jakiegokolwiek pierwszego kroku to objaw "bycia łatwą" i skaza na honorze...
Facetom się uparcie wciska, że muszą działać i wychodzić z inicjatywą ( chociaż to akurat uważam za pozytyw), tyle że nikt nie uczy ich szukać pewnych sygnałów, czytać i reagować na nie.
A to tylko kropelki w oceanie...a jeśli ktoś się z wyrachowania sygnałami bawi... to już mamy kosmos...
Piegowata'76 napisał/a:Ja jestem za tym, żeby każdą relację budować naturalnie.
Tutaj się całkowicie zgadzam... tyle że masa ludzi mówi o naturalności i się z nią utożsamia... kiedy patrząc realnie nawet koło niej nie stali. Wystarczy spojrzeć na porównanie zachowania i słów P. Karoliny Szostak w wywiadzie na początku tego wątku...
_v_ napisał/a:tak, wiem,że są panowie myślący, ale patrząc na moje ostatnie kontakty z obcymi mężczyznami wychodzi mi, ze to jakieś 5 do 10% 
Wiesz, gdybym miał prowadzić osobiste statystyki w temacie: jaki procent ładnych dziewczyn nie jest "pustych" to również nie wypadałyby dla płci pięknej zbyt pozytywnie. Niestety, szczerze rozumiem skąd się wziął paskudny i niesprawiedliwy stereotyp piękna = pusta albo że "z ładnej miski się nie najesz". Na stereotypy się ciężko pracuje i dotyczy to zarówno kobiet jak i mężczyzn...
Tycho napisał/a:Wręcz przeciwnie. To właśnie sytuacje, w których próbowałem wykazać inicjatywę kończyły się odsunięciem, albo zignorowaniem, albo wykrętami.
Jak dla mnie chyba trafiłeś na niewłaściwa kobietę po prostu. Jeśli ktoś w odpowiedzi na Twoją inicjatywą i życzliwość reaguje odsunięciem, zignorowaniem albo wykrętami to szkoda czasu na takich ludzi.
Piegowata'76 napisał/a:Miałam kiedyś świetnego kolegę w pracy. Wobec mnie zachowywał się bardzo przyjaźnie, nawet poufale. A to podszedł i przytulił, a to w żartach gonił mnie po pokoju. Bardzo te żarty lubiłam, ale gdy opowiadałam o tym bratu, brat zadał mi pytanie: "A on cię podrywa czy tylko bardzo lubi?".
Punkt dla brata! 
Kompletnie mnie to nie dziwi. 
Piegowata'76 napisał/a:Biegłym psychologiem nie jestem, ale coś gdzieś kiedyś czytałam, że czasami podświadomie powielamy jakiś schemat. Albo ciągle wybieramy jeden typ, albo pakujemy się w te same sytuacje, albo powtarzamy jakieś niekorzystne zachowania.
Moja koleżanka miała zwyczaj spławiać wszystkich na jedną modłę ( nawet tych, którzy jej się podobali i spławić ich nie chciała - po prostu wyrobiła sobie taki nawyk w sytuacji która nie do końca była dla niej komfortowa a potem dziesiątki razy wyła w poduszkę dlaczego to zrobiła)
Piegowata'76 napisał/a:Ja na pewno powtarzam jakiś schemat, ale jak wyjść z zaklętego kręgu - na to jeszcze nie wpadłam.
Bardzo proste, pomyśleć jaka w danej sytuacji jest pierwsza myśl i ewentualnie spróbować to zrobić inaczej.
Piegowata'76 napisał/a:Albo faceci, na których trafiam, są jacyś niezdecydowani, jak ten, z którym się teraz spotykam, albo są zbyt szybcy i za wiele chcą od razu, co z kolei mnie odstrasza i zniechęca.
Powiedz mi jak poznałaś tego typa? Zagadał do Ciebie czy ty do niego... albo jakoś inaczej..?
Piegowata'76 napisał/a:Zdecydowanie czuję "miętę" do mojego obecnego znajomego
A on wie o tym...?
Może chłopina myśli, że spotykacie się tylko na stopie koleżeńskiej..?
Piegowata'76 napisał/a:ale on rzadko wychodzi z inicjatywą
Na topie koleżeńskiej nie wychodzi się z inicjatywą zbyt często... na stopie potencjalnie związkowo - partnerskiej odwrotnie.
Piegowata'76 napisał/a:więc uznałam, że nie warto czekać i czekać
To działaj. 
Piegowata'76 napisał/a:Chciałabym jakoś dać mu do zrozumienia, że mile widzialabym częstsze spotkania, jakieś przytulenie, ale nie bardzo wiem, jak to zrobić.
Nie dawaj mu do zrozumienia bo się raczej nie domyśli. Normalnie z nim porozmawiaj i zapytaj wprost czy ta znajomość dokądś zmierza