feniks35
Właściwie tylko w szkole ludzie (a konkretnie równieśnicy) dawali mi odczuć coś takiego. Dokładnie to że niby jestem upośledzona, i tak jakby się z tego powodu mnie brzydzą (właściwie to wyrażali to dość otwarcie). W pewien sposób ich rozumiem, bo z zewnątrz faktycznie wyglądało to tak jakbym nic nie rozumiała ze złośliwostek które do mnie kierują. Powodem tego że nie reagowałam był przede wszystkim fakt że na przerwach było zbyt głośno żebym usłyszała co mówią. Do zakończenia szkoły średniej nie pomyślałam nawet że mogłabym mieć kogoś w rodzaju koleżanki. Chłopaka tym bardziej. Wydawało mi się to jakieś nienaturalne (nienaturalne w moim przypadku, nie ogólnie).
Z wyglądu się akurat nie śmiali, bo jestem raczej klasycznie ładna (regularne rysy etc.)
Tak naprawdę jednak myślę że na to jaka jestem nie miało to (tj. ich zachowanie) aż tak znaczącego wpływu; raczej po prostu urodziłam się taka, i nie tyle tamte wydarzenia uczyniły mnie taką, a to jaka jestem 'sprowokowało' tamte wydarzenia. Nie mam też do nikogo pretensji, dzięki braku akceptacji nauczyłam się nie uzależniać od opinii innych ludzi, a także bronić bez obaw wszelkich outsiderów, oraz wyśmiewanych przez ogół.
wilczysko
Mój ojciec akurat nie jest typem 'zimnego intelektualisty', bo to dość pobudliwy człowiek. Już prędzej to wyobrażenie ma więcej wspólnego z pierwszym, a raczej pierwszymi dwoma-trzema mężczyzną/ami w którym/ch byłam zauroczona (przez internet). Moja Mama jest nieco chłodna, i bardzo taktowna (lubię to w niej, i zawsze komfortowo się przy niej czułam), nieprzyziemna (chodzi o jej zainteresowania), i elegancka. Nie budowała nigdy w mojej głowie żadnego konkretnego wyobrażenie mężczyzn jako takich.
AloneWolf90
Możliwe że bałabym się z Tobą rozmawiać skoro znasz się na naukach ścisłych hehe. Nie wydajesz mi się jednak do końca zimny, chyba dlatego że dość często żartujesz.
Leśny_owoc
Oczywiście że wielu mężczyzn nie może nawet mierzyć się z taką Szymborską, tych natomiast których poznałam (i mam teraz na myśli) postawiłabym jednak na równi/prawie na równi (z tym że nie chodzi o poezję, tylko ogólnie ich umysłowość). Nie twierdzę też że kobiety są głupsze, chodziło mi tylko o to że niektóre z nich (te, które akurat mają się czego wstydzić) kompletnie nie przejmują się w kontekście relacji damsko-męskich swoimi brakami, sprawiają wrażenie 'bezwstydnych' pod tym względem. Mnie to dziwi, bo sama nie umiem się na to zdobyć.
---
Nie neguję sensu chodzenia do psychologa, ale w moim przypadku byłoby to komiczne, bo to raczej ode mnie wielu psychologów mogłoby się nieco nauczyć. Nie jestem w stanie dowiedzieć się od nich o sobie niczego, czego sama bym już kiedyś nie odkryła. Gdyby nie to że niekonwencjonalne metody nie są w praktyce psychologicznej akceptowane sama chętnie zostałabym jednym z nich 
Można to wszystko nazwać mgliście 'lękiem przed bliskością', ale kryją się pod tym bardzo konkretne rzeczy. W moim przypadku opiera się to wszystko na obawie o to że ważna dla mnie osoba (tutaj akurat: mężczyzna) mogłaby odkryć że jestem... tylko człowiekiem.
Podświadomie uważam lekko 'zrobowacone' osoby za zwyczajnie lepsze (choć moja świadoma część się z tym nie zgadza).
Najbardziej przeraża mnie bliskość fizyczna, która to kojarzy mi się z czymś niszczącym; odnoszę wrażenie że kiedy ludzie naruszą pewną barierę cielesną to pociąga to za sobą przekonanie o tym że dostało się tak jakby przyzwolenie na głębsze jej naruszanie ('Pozwoliłaś mi się powąchać/dotykać//ingerować w swoje ciało itd. więc mogę Cię również dotykać mentalnie, w sensie - ranić'/'Pozwoliłaś mi oglądać zadowolenie na swojej twarzy, pot na Twoim ciele, i to jak wykonujesz pewne ruchy gdy tracisz kontrolę, więc mogę również oglądać Twoje upadki'). Wydaje mi się że jest to nierozelwalnie ze sobą połączone.
Nie mam natomiast nic do bliskości mentalnej, wręcz marzy mi się unia tego rodzaju z drugą osobą.
Zauważyłam że ludzie na ogół chcąc kogoś poniżyć nawiązują jakoś do jego cielesności/czynności fizjologicznych np. 'Nie zesraj się tylko'/'Pewnie Ci już stanął (w domyśle - mam nad Tobą władzę, jesteś zerem),' Obesrańcu' itd. Możliwe jednak że przez lekką obsesję, kieruje ku temu uwagę, i dlatego to zauważam (a w rzeczywistości upokarzają równie często nawiazując do czegoś innego).