santapietruszka napisał/a:Nie, on go nie zakończył i tu właśnie jest sedno.
To twój pogląd, którego nikt nie musi podzielać. W każdym razie w świetle prawa związek jest zakończony, bo nie ma więzi ekonomicznej, emocjonalnej, seksualnej. Musisz chyba nauczyć się odróżniać stan de facto od stanu de jure.
santapietruszka napisał/a:I nie, nie zrzucam na niego odpowiedzialności. To on zrzuca odpowiedzialność na Autorkę
Bo za rozpad związku jest odpowiedzialna. Natomiast co do rozwodu - no do jasnej anielki, przecież ona nie jest ubezwłasnowolnionym, opóźnionym intelektualnie człowiekiem. Kto ma występować o rozwód - ten komu to wisi, czy ten komu na tym zależy?
santapietruszka napisał/a:To nawet dla sądu może wyglądać tak, że Autorka owszem zdradziła, ale wyraża skruchę, z nikim się nie związała - a mąż ma inną kobietę...
Nie masz pojęcia o prawie, więc te emotki-uśmieszki są niezbyt mądre. Jeszcze raz - sąd nie bada przy sprawie rozwodowej co było po rozpadzie związku. Bada tylko to, co było do rozpadu. Czyli sądu w ogóle nie interesuje ostatnich 17 lat od jego wyprowadzki. I taka rada - bo lubisz bić pianę - zanim znowu coś napiszesz, sprawdź jak wygląda to w świetle orzecznictwa.
santapietruszka napisał/a:I nie, kobieta to nie kukła, którą może sterować mężczyzna - właśnie o tym staram się Autorkę od początku przekonać
No jak nie kukła, skoro to mężczyzna - który z nią nie jest - ma zadbać o jej komfort psychiczny?