Cześć, piszę tutaj, ponieważ nie mam już pojęcia co robić.
Jestem z chłopakiem siedem lat. Wiadomo jak wszyscy mamy czasem lepsze i gorsze chwilę.
Ostatni nasz problem mnie przerasta. Wrócił ostatnio do domu i oznajmił mi że kogoś tam podwiozl, że zadzwonił bo zobaczył, że idzie itd. Ja nie lubię tej dziewczyny, zresztą on sam się z niej nasmiewa, więc zrobiłam się trochę uszczypliwa i gadalam bez zastanowienia, że tak, że musiał dzwonić, że gada na nią a tu podwózki robi. Szczerze? To sytuacja była mi całkiem obojętna, gadalam to wszystko ot tak sobie bez większych emocji. Na co on wybuchł gniewem, powiedział, że nie za bardzo chce ze mną siedzieć, bo się czepiam. Owszem mógł to tak zrozumieć, więc po tym jak wyszedł zadzwoniłam do niego i zapytałam o co chodzi, powiedziałam, że przecież nie byłam o to zła i ze nie chce takich sytuacji jak fochy, strzelanie drzwiami, a mieliśmy coś robić razem. Powiedział, że nie będzie teraz rozmawiał, że nie ma czasu, bo będzie coś robił(faktycznie nie miał, mieliśmy pracować razem). Więc odpalam że ok i on na to że zadzwoni jak skończy. Ja więc zajęłam się sobą, poszłam na zakupy, do rodziców, minęliśmy się raz w domu, bo on coś robił z kumplem na kompie, a ja wychodziłam. Cały dzień bez odzewu, pomyślałam sobie, że ok, wkurzyl się, niech sobie odsapnie i będzie ok. Nie odezwał się w ten dzień. A że mieszkamy wspólnie to późnym wieczorem poszłam spać i nie czekałam, bo wiem że jego praca trwa do późna. Rano też się nie odezwał, tylko wstał i wyszedł bez słowa. Nerwy mi puścily i popełniłam błąd, bo napisałam mu sms, że jest jak gowniarz, że mnie olał i ze tak się nie robi, że się milczy gdy ktoś czeka na telefon bo się go obiecało. Dostałam odpowiedź, że sama jestem gowniarz i jakieś tam fochy. Ok, popołudniu sam napisał co robię, ja byłam w domu, więc po jakiejś godzinie przyjechał i pytał co tam słychać, ja nie miałam humoru, bo zostałam po prostu olana, więc powiedziałam mu, że źle się z tym czuję, że tak się nie robi i ze nie ma powodu do takiego zachowania, na co mi gadał, że tu pracował, nie miał czasu, a poza tym siedział z kumplem i gadal. Nie chciałam już tego komentować więc dodałam tylko, że jak jest ok, to pracujemy razem (bo tak jest, załatwiamy większość rzeczy razem i robimy razem wiele), po tym usłyszałam, że jestem księżniczka i inne. Rozplakalam się i usłyszałam tylko, że znowu rycze, a on nie chce tego oglądać. Po jakiejś chwili wyszedł. Napisałam mu wtedy że jak skończy to co ma robić żeby wpadł pogadać bo to jest przecież ważne, napisał, że ok jedzie tylko w jedno miejsce. Po 3 godzinach zadzwonił poinformować, że jedzie do McDonalda z kumplem czy jadę z nim lub czy coś chce, nie mogłam jechać bo byłam w pizamie i z mokrą głową, więc pojawił się dopiero po kolejnej godzinie..:/ gdy zaczęliśmy rozmawiać i mówiłam o tym co mnie boli i z czym mi źle to tylko się nabijał ze mnie albo wkurzal, wspominał mi że czepialam się o podwozke na co mu odparlam, że to nie było na poważnie, że po prostu jej nie lubię i tak o sobie gadalam, on tylko klnal i mówił, że chce zwalić winę na niego bo on się nie odezwał, a mogłam to zrobić sama (choć mówił że się odezwie gdy znajdzie chwilke) i tak ciągnęła się kłótnia dopóki nie poszłam spać. Dziś to samo, bez odzewu. Boli mnie takie olewanie i brak kontaktu gdy przeważnie jesteśmy razem. On teraz zepchnal mnie na bok a ja nie wiem czemu. To nie jest pierwszy raz, choć wcześniej zdarzało mi się wywoływać afery o mało istotne rzeczy, to mogłam zrozumieć że się obrazal i czekał na przeprosiny. Niejednokrotnie mówił mi sam, że nie będzie mnie olewać i będziemy rozmawiać. Doradzcie jak powinnam się zachować.
Jest tu ktokolwiek żeby coś doradzić i pomoc mi to zrozumieć?
Dominika na podstawie tej sytuacji można wywnioskować, że chłopak się foszy jak 5letnia dziewczynka, której nie kupisz najpiękniejszej Barbie. No, ale Wy jesteście ze sobą już 7 lat.. Takie sytuacje często się zdarzają? To jest pierwsza? A jeśli nie to przy jakich okazjach on zachowuje się podobnie? To Twoje takie sobie gadanie to standard w Waszym związku czy też wyjątkowa okazja? Masz do niego jakieś pretensje, które się powtarzają? O co tutaj w ogóle chodzi, jakoś trudno mi uwierzyć, żeby dorosły chłop aż tak się fochnął o jakieś tam pojedyncze dogadywanie z Twojej strony.
Dominika na podstawie tej sytuacji można wywnioskować, że chłopak się foszy jak 5letnia dziewczynka, której nie kupisz najpiękniejszej Barbie. No, ale Wy jesteście ze sobą już 7 lat.. Takie sytuacje często się zdarzają? To jest pierwsza? A jeśli nie to przy jakich okazjach on zachowuje się podobnie? To Twoje takie sobie gadanie to standard w Waszym związku czy też wyjątkowa okazja? Masz do niego jakieś pretensje, które się powtarzają? O co tutaj w ogóle chodzi, jakoś trudno mi uwierzyć, żeby dorosły chłop aż tak się fochnął o jakieś tam pojedyncze dogadywanie z Twojej strony.
Kiedyś zdarzały się częściej, bywało tak, że przestawał sam z siebie się odzywać i nagle z nowo poznanym kumplem robił dosłownie wszystko i ja byłam z boku. Bywało też tak że był problem, ja się uniosłam albo powiedziałam coś nie tak i znowu wychodził i bez odzewu. Mówił wtedy, że robi tak żeby mi "pokazac". Potem przeprosił. Od dawna nie mam pretensji, nie mówię mu niczego, zastanawiam się zanim coś powiem albo milcze, bo szkoda mi czasu na kłótnie. Czasem myślę że on jest egoista po prostu, lecz gdy się pogodzimy to zachowuje się całkowicie inaczej i myśli o mnie bez przerwy, bo daje mi takie znaki. Zresztą jesteśmy jedną z tych par, która lubi podobne rzeczy, ma podobne zdanie na wiele tematów i bardzo dużo rozmawiamy. A w takich sytuacjach tworzy się mur, i nie wiem jak go przebić.
Trochę to wygląda na tresowanie z jego strony. Jak coś nie idzie po jego myśli, to dostajesz karę milczenia i focha albo awanturę. Już samo to co napisałaś:
Od dawna nie mam pretensji, nie mówię mu niczego, zastanawiam się zanim coś powiem albo milcze, bo szkoda mi czasu na kłótnie.
wskazuje na to, że jego taktyka działa cuda. Jego zachowanie wydaje się bardzo dziecinne. Z tym murem to bym nie walczyła w ogóle. Skoro nie chce się odzywać to niech sobie milczy, zdystansuj się do tego. Zacznij go taktować jak dorosłego człowieka, a nie rozpieszczone dziecko, być może taka zmiana z Twojej strony wystarczy, żeby on zakończył te błazenady. A jeśli nie, to raczej bym się szykowała na szybki odwrót ze związku.
Trochę to wygląda na tresowanie z jego strony. Jak coś nie idzie po jego myśli, to dostajesz karę milczenia i focha albo awanturę. Już samo to co napisałaś:
Od dawna nie mam pretensji, nie mówię mu niczego, zastanawiam się zanim coś powiem albo milcze, bo szkoda mi czasu na kłótnie.
wskazuje na to, że jego taktyka działa cuda. Jego zachowanie wydaje się bardzo dziecinne. Z tym murem to bym nie walczyła w ogóle. Skoro nie chce się odzywać to niech sobie milczy, zdystansuj się do tego. Zacznij go taktować jak dorosłego człowieka, a nie rozpieszczone dziecko, być może taka zmiana z Twojej strony wystarczy, żeby on zakończył te błazenady. A jeśli nie, to raczej bym się szykowała na szybki odwrót ze związku.
Traktuje go tak, nie wypisuje mu non stop smsów, nie błagam o spotkania. A jak tak robię, to on ma pretensje, że ja sobie gdzieś w tym czasie wyjdę, że to ja też się nie odezwalam. I tak dziś już zglupialam. Kiedyś mówiłam mu, że np. nie pasuje mi to i owo. Kiedyś podczas tego gdy miałam być w pracy, to on miał spotkać się u NAS w domu z dziewczyna która miała pracować u niego, powiedziałam mu, że mi to nie pasuje, że może wziąć laptop i spotkać się gdzieś indziej, bo ja w pracy, a on z jakąś laską u nas. Też zrobiła się awantura, bo stwierdził, że go podejrzewam( tak oczywiście nie jest, po prostu nie było to dla mnie odpowiednie miejsce na spotkanie o prace). I znowu przestał się odzywać. Wiecie to są takie blahostki niekiedy, albo coś co nie ma znaczenia, a on w głowie sam sobie wszystko układa i cały czas trzyma się swojego. Potem ja słyszę, że jestem dzieckiem, że nienormalna, że mam się walnąć w głowę. Czasami wydaje mi się, że on tak lubi robić.
W sytuacjach, w których on się nie odzywa, zawsze ma jakiś pretekst dlaczego. Zrób tak samo. Wyszłaś, bo tak chciałaś, a skoro on chciał z Tobą w tym czasie przebywać to mógł się umówić/odezwać/cokolwiek. Nie widzę żadnego powodu, żebyś miała na niego czekać jak na Świętego Mikołaja. W sumie nie dziwi mnie to, że on ma pretensje, że się nie odezwałaś - w końcu taki jest cel każdego focha - zwrócić na siebie uwagę i wzbudzić u partnera poczucie winy.
Mnie też nie pasowałoby, żeby mój chłopak zapraszał do domu na spotkania służbowe. Nie miałoby znaczenia czy dziewczyna czy chłopak, sprawy służbowe załatwia się w pracy, a nie w domu.
W sumie to tak jak więcej napisałaś nie chodzi o same fochy, dodatkowo Pan Fochmistrz manipuluje Tobą, stosuje agresję słowną. Jeśli Ci się wydaje, że on to lubi to prawie na pewno masz rację.
Ile on ma lat? 5 czy 25(czy ile wiecej w metryce)?
Jego zachowanie jest dziecinne i w dodatku jest czysta manipulacja. On sie pofocha, poobraza, wzbudzi w Tobie poczucie winy i dzieki temu bedziesz tanczyla jak zagra. Wlasciwie juz tanczysz.
Wedlug mnie powinans zaczac go traktowac tak jak krnabrnego bachora, w koncu na takiego sie kreuje, czyli...kompletnie zignorowac jego tupanie nozkami i obrazalskie miny i powiedziec, ze porozmawiasz z nim jak sie uspokoi i zacznie racjonalnie zachowywac. I olac.
Ile on ma lat? 5 czy 25(czy ile wiecej w metryce)?
Jego zachowanie jest dziecinne i w dodatku jest czysta manipulacja. On sie pofocha, poobraza, wzbudzi w Tobie poczucie winy i dzieki temu bedziesz tanczyla jak zagra. Wlasciwie juz tanczysz.
Wedlug mnie powinans zaczac go traktowac tak jak krnabrnego bachora, w koncu na takiego sie kreuje, czyli...kompletnie zignorowac jego tupanie nozkami i obrazalskie miny i powiedziec, ze porozmawiasz z nim jak sie uspokoi i zacznie racjonalnie zachowywac. I olac.
Powiem Ci, że kiedyś gdy jeszcze nie poznałam dokładnie tej jego drugiej twarzy to działało to na mnie, ale od jakiegoś czasu przestało, więc on obiecywał poprawę. Było w porządku jakoś ponad dwa miesiące, aż do momentu tej kłótni. Ja się nie mam zamiaru odezwać, wychodzę z domu i robię to co chcę. On tylko zadzwonił zaproponować mi wyjazd do McDonalda z jego kumplem, odmówiłam, nie mam zamiaru siedzieć z nim i jego kumplem. Jest mi ciężko, nie ukrywam, bo na codzień jesteśmy nierozłączni i dobrze się czujemy ze sobą. W takich sytuacjach nie mogę tego zrozumieć, że podejście jego do mnie może się tak zmienić.
No, ale wiecie co, nie wiem czy dobrze zrobiłam, ale zanim wyszłam dziś z domu, to napisałam mu karteczke w której napisałam, że chce napisać mu to co chciałabym powiedzieć i wypisałam to jak dla mnie to wygląda, i jak się czuje. Nie rozpisywałam się, napisałam w dużym skrócie i dodałam że może mnie dziś nie być (jestem u rodziców, mam w planach iść na piwo i u rodziców zostać bo z nimi czuje się lepiej). Nie wiem czy to dobrze, bo już całkowicie nie wiem jak do niego podejść, a chciałabym aby coś zrozumiał.
Chciałam z nim porozmawiać, przyszedł do domu. Wcześniej dzwonił czy mnie podwiezc, ale ugadałam się z tatem że mnie zawiezie, bo zdecydowałam się zostać.
Starałam się jeszcze raz porozmawiać na spokojnie, ale bez skutku. Zaczął mi gadać, że był bardzo zapracowany, że w porównaniu do mnie coś robi (ja odeszlam z pracy ok 2 mies temu bo szef nie zachowywał się stosownie). Rozmawialiśmy o tym i zadecydowalismy że będę mu pomagać w jego pracy, tak też było, jednak od tej ostatniej klotni ustalo, ale on nadal utrzymuje że był w pracy. I że jak mi się coś nie podoba to mam sama zacząć zap*erdalać i ze zobaczymy czy będzie tak fajnie i czy znajdę czas. Ja chyba zwariuje, nie wiem czy zwala na mnie winę czy o co chodzi. Zawsze robiliśmy to wszystko razem nawet gdy była osoba trzecia, to i tak byliśmy razem.
Mówił jeszcze, że praca jest ważniejsza od mojego pie*dolenia bzdur.
Ty sie kobieto zastanow czy chcesz byc z kims, kto ewidentnie Cie nie szanuje i na kazdym kroku usiluje trenowac pod siebie. Przeciez on Cie normanie w tej rozmowie zmanipulowal. Ty chcialas porozmawiac o problemie, a on Cie zaatakowal w temacie pracy (przy tym robiac z siebie ofiare- biednego zuczka, co tak ciezko zasuwa), odwracajac uwage od meritum sprawy i probojac wpedzic Cie w poczucie winy.
Otworz oczy.
Zgadzam się z Beyondblackie, im więcej sytuacji przytaczasz, tym bardziej to co piszesz kreśli tutaj obraz manipulanta. Wydaje mi się, że w pierwszej kolejności warto byłoby poszukać pracy i uniezależnić się od niego finansowo. Nie dlatego, że on takie bzdury gada, ale dlatego, żeby siebie zabezpieczyć.
Ty sie kobieto zastanow czy chcesz byc z kims, kto ewidentnie Cie nie szanuje i na kazdym kroku usiluje trenowac pod siebie. Przeciez on Cie normanie w tej rozmowie zmanipulowal. Ty chcialas porozmawiac o problemie, a on Cie zaatakowal w temacie pracy (przy tym robiac z siebie ofiare- biednego zuczka, co tak ciezko zasuwa), odwracajac uwage od meritum sprawy i probojac wpedzic Cie w poczucie winy.
Otworz oczy.
To, że on pracował to akurat wiem, bo ma swój biznes i poświęca mu 24h. Jednak robiliśmy to wszystko razem.. zastanawiam się poważnie nad odejściem. Dziś znowu to samo, bez słowa przepraszam, po prostu wstał i wyszedł.
A wczoraj jeszcze mi powtarzał w kółko, że znowu jest to samo. Znowu ten sam problem i znowu te same bzdury. Ja nie mam na to siły. Ciągle sama i sama, choć nie jest to długi okres czasu bo kilka dni, ale tak się nie robi. Pytałam czy mu zależy, mówił, że tak, ale nawet gdy odejdę to on nigdy nie będzie sam bo będzie miał pieniądze..:/ nie wiem czy to nerwy tak na niego działają czy mówi to celowo..
Beyondblackie napisał/a:Ty sie kobieto zastanow czy chcesz byc z kims, kto ewidentnie Cie nie szanuje i na kazdym kroku usiluje trenowac pod siebie. Przeciez on Cie normanie w tej rozmowie zmanipulowal. Ty chcialas porozmawiac o problemie, a on Cie zaatakowal w temacie pracy (przy tym robiac z siebie ofiare- biednego zuczka, co tak ciezko zasuwa), odwracajac uwage od meritum sprawy i probojac wpedzic Cie w poczucie winy.
Otworz oczy.
To, że on pracował to akurat wiem, bo ma swój biznes i poświęca mu 24h. Jednak robiliśmy to wszystko razem.. zastanawiam się poważnie nad odejściem. Dziś znowu to samo, bez słowa przepraszam, po prostu wstał i wyszedł.
A wczoraj jeszcze mi powtarzał w kółko, że znowu jest to samo. Znowu ten sam problem i znowu te same bzdury. Ja nie mam na to siły. Ciągle sama i sama, choć nie jest to długi okres czasu bo kilka dni, ale tak się nie robi. Pytałam czy mu zależy, mówił, że tak, ale nawet gdy odejdę to on nigdy nie będzie sam bo będzie miał pieniądze..:/ nie wiem czy to nerwy tak na niego działają czy mówi to celowo..
Nie rozumiem po co tak patrzysz na to co on mówi.. Skup się na swoich uczuciach i tym czego Ty chcesz, a nie tym co on Ci opowiada. Jeśli Ty nie widzisz tego, że mu zależy, to co to za różnica czy on Ci powie, że mu zależy czy Ci powie, że mu nie zależy? Mówić można naprawdę przeróżne rzeczy, co nie znaczy faktycznie tak jest. A nawet jeśli jemu zależy, tylko nie umie inaczej tego pokazywać, no to też bez sensu, skoro Ty masz inne potrzeby.
Dobrze, dzisiaj przyszedł z obiadem. Później jak był w sklepie to dzwonił czy coś mi kupić, później dzwonił żebym z nim pojechała coś załatwić. Chyba stara się znowu umocnić kontakt, nie wiem...