Nie potrafię się odważyć na zrobienie pierwszego kroku - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Nie potrafię się odważyć na zrobienie pierwszego kroku

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 45 ]

Temat: Nie potrafię się odważyć na zrobienie pierwszego kroku

Cześć smile
Miałam tutaj kiedyś konto - założyłam nowe, gdyż chciałabym uzyskać w miarę obiektywną poradę, bez oceniania przez pryzmat innych wypowiedzi.

Postaram się przedstawić sprawę możliwie zwięźle, choć nie będzie to łatwe, bo porusza wiele aspektów.

Nie tak dawno zakończyłam (choć było to raczej "stopniowe wygaszanie") związek, który - niestety -  istotnie zaważył na moim poczuciu własnej wartości. Przez jakiś czas miałam coś a'la stan depresyjny - choć z pozoru funkcjonowałam wręcz idealnie - ale w środku czułam się brzydka, głupia, nienadająca się do niczego. Ów stan depresyjny wyeliminowała dopiero propozycja fajnej pracy, o której właściwie wcześniej nawet nie śniłam.

W tej właśnie pracy (którą zaczęłam w tym miesiącu) poznałam uroczego, 4 lata starszego ode mnie (mam 23 lata) mężczyznę. Muszę przyznać, że posiada w dużej mierze cechy, których u mężczyzn szukam, przy czym nie posiada wad mojego byłego (nie jest nadęty, nie wywyższa się przy pierwszej lepszej okazji, jeśli się trochę popisuje, to w sposób humorystyczny, pozytywny i w granicach dobrego smaku).

Rzecz w tym, że ja wiem, że nie odważę się zaproponować czegoś pierwsza, gdyż:
- moje poczucie własnej wartości jest niestety na niskim poziomie;
- w związku z powyższym boję się, że odmówi - ponieważ wówczas ów system wartości z tego niskiego (ale jednak wyższego niż jeszcze miesiąc temu) poziomu znów "zjedzie" do poziomu zero;
- jesteśmy na siebie skazani - pracuję pod jego "opieką" (tak zadecydował "szef"), planuję studia doktoranckie w tej samej katedrze, w której on je robi (wymyśliłam to sobie już jakiś czas temu, szkoda byłoby rezygnować ze swoich planów ze względu na nieprzyjemną atmosferę);
- boję się załamania właśnie teraz, kiedy muszę i CHCĘ dać z siebie wszystko i być z siebie po prostu zadowolona.

Przyczyn zapewne mogłabym wskazać jeszcze więcej - szkoda jednak je mnożyć, myślę, że powyższe wystarczą dla w miarę syntetycznego opisania sytuacji.

Cóż tu kryć - ciągnie mnie do tego faceta. Poza tym uważam - nawet dokonując w miarę racjonalnej oceny - że jest ok do związku. Mam prawdopobieństwo graniczące z pewnością, że nie ma kobiety. Kocha zwierzęta (tak samo jak ja), zwłaszcza koty (to też nas łączy), mamy takie same zainteresowania naukowe, słuchamy podobnej muzyki, lubimy w podobny sposób wypoczywać, nawet oboje lubimy spać popołudniami big_smile
Dzisiaj spędziliśmy - co prawda w celach służbowych, ale atmosfera była bardzo luźna - przeszło 3 godziny w samochodzie. Dobrze się czuję w jego towarzystwie, on również nie wyglądał na skrępowanego. Rozmowa się kleiła, ma urocze dołeczki w policzkach, kiedy się uśmiecha, jest po prostu piekielnie inteligentny, wygadany, uroczy big_smile

Mój kumpel z kolei wykoncypował, iż - cytując - "on nie zrobi pierwszego kroku, kiedyś był przy kości, ma grubasa w głowie". Mnie z kolei wydaje się to niemożliwe - bo to człowiek otwarty i pewny siebie (na tyle, na ile zdążyłam poznać). Choć dziś się stresował - było mi go żal, starałam się go uspokoić. Jak taki inteligentny facet może w siebie nie wierzyć?!

Już, już, byłam bliska, żeby powiedzieć, że nie musi zwracać mi pieniędzy pożyczonych na parkometr, za to może zrewanżować się kawą - ale oczywiście stchórzyłam.
Przecież być może w ogóle nie postrzega mnie w kategoriach potencjalnej kobiety do umówienia się (wszak pracujemy razem), może uważa, że jestem dla niego za brzydka, może uważa, że jestem za głupia (ma naprawdę ogromną, ogromną wiedzę, którą podziwiam), może inne rzeczy.

Pytanie - co robić? Czy robić cokolwiek?
A może czekać, aż sytuacja sama się rozwinie/albo nie rozwinie?

Z góry dziękuję za wszystkie porady, są one dla mnie teraz bardzo ważne smile

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Nie potrafię się odważyć na zrobienie pierwszego kroku

Nie czekaj samo nic się nie ruszy, trzeba trochę szczęściu pomóc wink pomysł z kawą super, szkoda, że nie przeszło ci to przez gardło smile

Ta twoja niska samoocena siedzi ci jedynie gdzieś w niewielkim zakątku twojej głowy, bo raczej z twego posta można wywnioskować, że jesteś silną i znającą swoją wartość dziewczyną tylko gdzieś po drodze zboczyłaś na złą ścieżkę. czas wrócić z powrotem na autostradę. dasz radę. Powodzenia smile

3

Odp: Nie potrafię się odważyć na zrobienie pierwszego kroku
navelbina napisał/a:

Nie czekaj samo nic się nie ruszy, trzeba trochę szczęściu pomóc wink pomysł z kawą super, szkoda, że nie przeszło ci to przez gardło smile

Ta twoja niska samoocena siedzi ci jedynie gdzieś w niewielkim zakątku twojej głowy, bo raczej z twego posta można wywnioskować, że jesteś silną i znającą swoją wartość dziewczyną tylko gdzieś po drodze zboczyłaś na złą ścieżkę. czas wrócić z powrotem na autostradę. dasz radę. Powodzenia smile

Cóż - mój były powiedział, że nigdy lepszego nie znajdę, będę cały czas sama, a w ogóle wszyscy się dowiedzą, jaka jestem beznadziejna (więc może "obiekt zainteresowań" już coś wie na ten temat...).
Ten jest z całą pewnością lepszy (może nie jest obiektywnie aż tak przystojny, ale mnie się po prostu spodobał z tymi swoimi dołeczkami) - bo jest lepszym człowiekiem.

4

Odp: Nie potrafię się odważyć na zrobienie pierwszego kroku

Trzeba było z tym parkometrem "zaryzykować " wink
Ciekawie opisujesz, rzeczywistość pokazuje, że nie warto czekać tongue

5

Odp: Nie potrafię się odważyć na zrobienie pierwszego kroku

Samurajka olej byłego. Taka mądra dziewczyna i bierze sobie do serca słowa takiego buca ? Skoro tak zakańcza związek to masz wielkiego farta, że własnie teraz a nie później wink a do tego masz jeszcze większego farta bo los podsunął ci kogoś nowego na twej drodze - i od ciebie zależy jak to wykorzystasz.

6 Ostatnio edytowany przez samurajka (2016-09-30 00:28:03)

Odp: Nie potrafię się odważyć na zrobienie pierwszego kroku

Dziękuję za rady smile

On-WuWuA, no jestem małym tchórzem, niestety. A okazja jechania gdzieś razem może się szybko nie powtórzyć. Chociaż z drugiej strony - był dziś dość zestresowany i niezadowolony z siebie. Otwarcie mi o tym mówił, więc chyba jakieś zaufanie ma.
Jakieś przykłady, kiedy rzeczywistość pokazuje, że lepiej nie czekać? Choć w sumie - ktoś mi go może sprzed nosa świsnąć sad

Navelbina, on w Twoim wieku jest wink Masz kolegów - rówieśników pewnie, jak oni reagują na takie inicjatywy, w dodatku w pracy?

Mhm, boję się, że on mnie po prostu traktuje wyłącznie jak studentkę, która przyszła się szkolić pod jego okiem na życzenie jego szefa (promotora zarazem).

7 Ostatnio edytowany przez navelbina (2016-09-30 00:37:07)

Odp: Nie potrafię się odważyć na zrobienie pierwszego kroku

Jak nie spróbujesz to się nie dowiesz, czy tak Cię właśnie traktuje smile

Faceci są różni, ale tak samo jak my mają uczucia wink Na pewno będzie mu miło, jak pierwsza wyjdziesz z małą nienachalną inicjatywą - wystarczy, że zaszczepisz w nim myślenie "kurcze, chyba wpadłem tej lasce w oko" i być może coś z tego wykiełkuje wink

Z tego co rozumiem ten chłopak jest w roli twojego mentora na uczelni tak ? Tym bardziej, że przydział dostałaś odgórny, więc nie mogłaś wiedzieć na kogo trafisz. Ja uważam, że nie masz się czym przejmować. Nie Ty pierwsza i nie ostatnia wink

8 Ostatnio edytowany przez samurajka (2016-09-30 01:03:15)

Odp: Nie potrafię się odważyć na zrobienie pierwszego kroku
navelbina napisał/a:

Jak nie spróbujesz to się nie dowiesz, czy tak Cię właśnie traktuje smile

Faceci są różni, ale tak samo jak my mają uczucia wink Na pewno będzie mu miło, jak pierwsza wyjdziesz z małą nienachalną inicjatywą - wystarczy, że zaszczepisz w nim myślenie "kurcze, chyba wpadłem tej lasce w oko" i być może coś z tego wykiełkuje wink

Z tego co rozumiem ten chłopak jest w roli twojego mentora na uczelni tak ? Tym bardziej, że przydział dostałaś odgórny, więc nie mogłaś wiedzieć na kogo trafisz. Ja uważam, że nie masz się czym przejmować. Nie Ty pierwsza i nie ostatnia wink

Nie na uczelni. Na uczelni jest doktorantem, ale nie miałam pojęcia o jego istnieniu. Co najgorsze wcześniej też miałam faceta - doktoranta, ale starszego i chyba się nie znają. Zresztą u nas doktorantów, studentów i wykładowców jak "mrówków".
Ta uczelnia to w ogóle niezależnie, on po prostu sobie jest doktorantem w tej katedrze, w której ja również bardzo, bardzo chciałabym być doktorantką (ale to już od profesora zależy). Więc - jeśli wszystko pójdzie ok - za rok będziemy współpracować również na uczelni, na równorzędnych stanowiskach.
Zajęć z nim nigdy nie miałam, nie znałam faceta, nie widziałam nigdy na oczy. Był dla mnie abstrakcyjnym kimś, który w jakiejś grupie wystawił 14 dwój big_smile

I ten właśnie profesor z tej katedry, od którego wszystko zależy prowadzi niewielką (acz skubany trafił, że bardzo dochodową) działalność gospodarczą. Zdawałam u niego egzamin, zaproponował mi staż, więc oto tam jestem big_smile Jest nas - razem ze wspólnikami - jedynie 11 osób. 8 pracowników. Malutko. Zwłaszcza że nie zawsze wszyscy są, szefowie nas nie pilnują, byleby praca była zrobiona.
I on jest jedyną prawą ręką tego profesora. Więc jako że ja do profesora przyszłam, żeby się uczyć przede wszystkim (ale praktyki, niczego związaneg ze studiami, choć to się łączy oczywiście), nie do innych (bo mnie interesuje konkretnie ta dziedzina, którą profesor się zajmuje, inna nie), to ów uroczy kolega z dołeczkami w policzkach dostał mnie. Poznałam go w pierwszym tygodniu września. Bardzo niedawno.

Tak to mniej więcej wygląda.

Cholernie śmieszne jest to, że zawsze mówiłam: chcę wysokieeego, bruneta, gładkiego jak *upa niemowlaka, z brązowymi oczami, bez okularów, bla bla bla.
A trafiło się urocze przeciwieństwo (niski nie jest, ale nie ma 190 cm wzrostu) z brązowymi włosami, w zaje*** okularach, z seksownym zarostem, niebieskimi oczami i dołeczkami w policzkach (a ja ciągle o tych dołeczkach big_smile ).

Jestem tak głupia, że nawet nie zaprosiłam go do znajomych na fb. Ale on mnie też nie, więc jesteśmy kwita big_smile

9 Ostatnio edytowany przez On-WuWuA-83 (2016-09-30 01:04:10)

Odp: Nie potrafię się odważyć na zrobienie pierwszego kroku

Facet pewnie nie zdaje sobie sprawy jakie "złoto" mu się trafiło wink big_smile
Miałaś okazję a nie wykorzystałaś, to się trafia także wśród facetów (raczej częściej)
Ten avatar jakoś mi się przypomina, chyba widziałem juz taki na forum ale nie pamiętam u kogo tongue

10 Ostatnio edytowany przez samurajka (2016-09-30 01:09:43)

Odp: Nie potrafię się odważyć na zrobienie pierwszego kroku
On-WuWuA-83 napisał/a:

Facet pewnie nie zdaje sobie sprawy jakie "złoto" mu się trafiło wink big_smile
Miałaś okazję a nie wykorzystałaś, to się trafia także wśród facetów (raczej częściej)
Ten avatar jakoś mi się przypomina, chyba widziałem juz taki na forum ale nie pamiętam u kogo tongue

Nie, nie u mnie wink Nie wkopałabym się, ustawiając taki sam avatar i podpis tongue
Lubię koty po prostu wink

Złoto? Dlaczego tak twierdzisz?
Pomyliłam się dzisiaj - w kwestii merytorycznej - teraz sobie sama za to suszę głowę. Ale podobno jeden DOKTOR zrobił identyczny błąd i mam się nie przejmować - słowa "pana z dołeczkami".
W porównaniu do niego muszę się jeszcze bardzo wiele nauczyć.

11 Ostatnio edytowany przez On-WuWuA-83 (2016-09-30 01:25:53)

Odp: Nie potrafię się odważyć na zrobienie pierwszego kroku

Mówiąc Złoto miałem na myśli ciebie wink. On jeszcze może nie wiedzieć, że jesteś tym szlachetnym metalem ;D big_smile gdyż jeszcze tego nie widzi ponieważ nie zna ciebie tongue
Pisałaś, że nie chcesz niczego proponować bo  boisz się, że odrzuci propozycję i twoja samoocena spadnie do zera.
Uważam, że żaden normalny facet nie zrezygnuje z pierwszego zaproszenia na kawę itp. Bo przed czym/kim ma uciekać? Ot, towarzyskie spotkanie na kawkę i pączka wink big_smile

Widzę, że ci bardzo imponuje ^^

12

Odp: Nie potrafię się odważyć na zrobienie pierwszego kroku
On-WuWuA-83 napisał/a:

Mówiąc Złoto miałem na myśli ciebie wink. On jeszcze może nie wiedzieć, że jesteś tym szlachetnym metalem ;D big_smile gdyż jeszcze tego nie widzi ponieważ nie zna ciebie tongue
Pisałaś, że nie chcesz niczego proponować bo  boisz się, że odrzuci propozycję i twoja samoocena spadnie do zera.
Uważam, że żaden normalny facet nie zrezygnuje z pierwszego zaproszenia na kawę itp. Bo przed czym/kim ma uciekać? Ot, towarzyskie spotkanie na kawkę i pączka wink big_smile

Widzę, że ci bardzo imponuje ^^

No cóż, robi to, co ja chciałabym w przyszłości robić i radzi sobie z tym - wbrew temu, co dzisiaj mówił - świetnie. Nie wiem, czy uda mi się kiedyś dojść do takiego poziomu.

Żadne ze mnie złoto big_smile

Mhm, może odmówić, bo... bo pracujemy razem? Bo nie wiem, nie lubi mnie i to ukrywa? big_smile Uważa, żem szpetna? Głupia? Niedouczona z tej zacnej dziedziny?
W ogóle w jakim celu mamy się spotykać na kawkę i pączka? Z innymi się nie spotykam, ani on tongue

Chociaż chciał, żebym z nim tam dzisiaj jechała - wcale nie byłam potrzebna. Nijak. Miałam iść normalnie pismo pisać, dostałam rano smsa, żebym wstawała, jeśli chcę z nim jechać. Może pomyślał: "zlituję się nad stażystką, zobaczy coś ciekawego".

13 Ostatnio edytowany przez On-WuWuA-83 (2016-09-30 01:46:29)

Odp: Nie potrafię się odważyć na zrobienie pierwszego kroku

Cholera, pierdyliard możliwości. Ciężko coś powiedzieć.
Najprościej a zarazem najtrudniej wink wziąć sprawy w soje ręce chociaż była sposobność. Z wyglądu?, jak nie jesteś przy kości to raczej duże prawdopodobieństwo, że będziesz wpisywać się w upodobania.
Mam takiego sąsiada przez ściane który "mieszka" koło mnie od zawsze - znaczy się wynajmuje innym w sumie od zawsze.
Wykłada na PW (b.mądry facet), jak by mieszkał to bym się jego z chęcią spytał o te akademickie akcje aby może i coś bardziej sensownego napisać ^^

14 Ostatnio edytowany przez samurajka (2016-09-30 02:00:46)

Odp: Nie potrafię się odważyć na zrobienie pierwszego kroku
On-WuWuA-83 napisał/a:

Cholera, pierdyliard możliwości. Ciężko coś powiedzieć.
Najprościej a zarazem najtrudniej wink wziąć sprawy w soje ręce chociaż była sposobność. Z wyglądu?, jak nie jesteś przy kości to raczej duże prawdopodobieństwo, że będziesz wpisywać się w upodobania.
Mam takiego sąsiada przez ściane który "mieszka" koło mnie od zawsze - znaczy się wynajmuje innym w sumie od zawsze.
Wykłada na PW (b.mądry facet), jak by mieszkał to bym się jego z chęcią spytał o te akademickie akcje aby może i coś bardziej sensownego napisać ^^

Weź pod uwagę, że to jest młody  facet, a nie wykładowca po 40 wink
No właśnie, tego pierdyliarda możliwości się boję.
Nie jestem przy kości, ale przytyłam 3 kilo - co odjęło mi pewności siebie. Ponoć tego nie widać, ale ja wiem. 163 cm, 52-3 kilo wagi. Ale przeszłam na dietę big_smile
Może zacznę coś konkretnego (a nie tylko Chodakowską) ćwiczyć, jak i on ćwiczy big_smile
Ponoć umie gotować, skubany.

U nas to nie jest akademicka akcja wink To raczej akcja w pracy big_smile
My się na uczelni nie widujemy, nigdy nie będziemy mieć zajęć razem (w sensie on prowadzący, ja studentka).

15

Odp: Nie potrafię się odważyć na zrobienie pierwszego kroku

Dziś wstałam z pozytywnym nastawieniem,  będę szukać następnej okazji -  jak z tym zwrotem wczoraj.
Kij z tym,  ze i tak pewnie znów zrejteruję -  ale szukam big_smile

16

Odp: Nie potrafię się odważyć na zrobienie pierwszego kroku

Autorko,
a czy zauważyłaś jakąś choćby najmniejszą oznakę zainteresowania z jego strony? Coś, co by wykraczało choć odrobinę poza zawodowe relacje?

17

Odp: Nie potrafię się odważyć na zrobienie pierwszego kroku

samurajka, czy masz "zielone oczy"?

Tak mnie coś się z tyłu głowy kołacze...

18

Odp: Nie potrafię się odważyć na zrobienie pierwszego kroku
Harvey napisał/a:

samurajka, czy masz "zielone oczy"?

Tak mnie coś się z tyłu głowy kołacze...

Ta dziołcha chyba starsza była? tongue

19

Odp: Nie potrafię się odważyć na zrobienie pierwszego kroku
On-WuWuA-83 napisał/a:
Harvey napisał/a:

samurajka, czy masz "zielone oczy"?

Tak mnie coś się z tyłu głowy kołacze...

Ta dziołcha chyba starsza była? tongue

W internetach wiary ni ma wink


Doktorków się zachciało job twoju mać tongue

20

Odp: Nie potrafię się odważyć na zrobienie pierwszego kroku

Ale my dociekliwi. Widać, że "koksy" ^^ big_smile

21

Odp: Nie potrafię się odważyć na zrobienie pierwszego kroku
Harvey napisał/a:

samurajka, czy masz "zielone oczy"?

Tak mnie coś się z tyłu głowy kołacze...

Harvey to samo pomyslałam ale zieloneoczy była ze swoim Doktorkiem juz na niejednej kawie i pączku  wink wiec chyba jednak to nie ona. No chyba ze celowo trochę zmienia "scenariusz" przebiegu tej znajomosci.

22 Ostatnio edytowany przez samurajka (2016-09-30 22:42:09)

Odp: Nie potrafię się odważyć na zrobienie pierwszego kroku

Mam mieszany kolor oczu tongue
Nie sa zielone.

To nie doktorek,  a doktorancik wink

Manzanita,  nie. Ale wszyscy (przyjaciolka,  kumpel)  twierdza,  ze u mnie chocby ktos krzyczal,  to i tak nie zauwaze. Znaczy inaczej -  widze kiedy mnie ktos drazni swym ostentacyjnym zainteresowaniem.  Drobnych oznak nie widze.
Rozmawiamy o niezawodowych rzeczach. Tylko tyle.
Ale podjelam dzis decyzje (choc sie nie widzielismy,  bo wzial wolne),  ze praca to praca i koniec.
Mam teraz setki wazniejszych rzeczy na glowie,  a przede wszystkim -  nie chce ryzykowac odrzucenia.  Zamykam sie wiec,  samo mi przejdzie po pewnym czasie -  jak zawsze.
I zawsze mi szkoda,  bo tak sobie zyje z jedna przyjaciolka blizej,  jedna na odleglosc,  kumplem,  studiami,  ksiazkami i... koniec. Taki no life.

23

Odp: Nie potrafię się odważyć na zrobienie pierwszego kroku

Cześć ZieloneOczy big_smile

24

Odp: Nie potrafię się odważyć na zrobienie pierwszego kroku

Super.  Nie,  nie wypowiadalam sie jako zielone oczy.  Jesli chcecie,  to nawet pytajcie moderacji tongue

25

Odp: Nie potrafię się odważyć na zrobienie pierwszego kroku

samurajka nie obraź się, ale mam deja vu tongue

Co Ty od niego chcesz?

Chcesz jego? Chcesz namiętności? Chcesz by porwał Cie w inny świat? Chcesz czego?

26 Ostatnio edytowany przez samurajka (2016-09-30 23:14:28)

Odp: Nie potrafię się odważyć na zrobienie pierwszego kroku
Harvey napisał/a:

samurajka nie obraź się, ale mam deja vu tongue

Co Ty od niego chcesz?

Chcesz jego? Chcesz namiętności? Chcesz by porwał Cie w inny świat? Chcesz czego?

Źle trafiasz. Tak, byłam na forum, ale dawno i miałam przerwę. Wówczas miałam też innego faceta.

Czego chcę?
Nie chcę namiętności samej w sobie, bo mogłabym ją pewnie znaleźć też u kogoś innego. Nie chcę porwania w inny świat, bo nasze światy są chyba dość podobne. Nie wywali mi życia do góry nogami pewnie tongue
Chcę jego, z tym jego seksownym zarostem (a zawsze byłam przeciwniczką zarostów i zwolenniczką męskich buziek gładkich jak dupa niemowlaka), brzuszkiem (niewielkim, ale nie ma kaloryfera), bez super wysokiego wzrostu, mega super zarobków i pewnej przyszłości, z jego książkami, śpiewaniem w aucie, słuchaniem techno, jeżdżeniem pod prąd na jednokierunkowej i rzucaniem ku*** i chu**** przy prowadzeniu auta, jego grubym kotem (podobno gryzącym) i z wrednowatnym pojeżdżaniem studentów i wypytywaniu z satysfakcją, czy bardzo na niego klną big_smile
Więc tak, chcę jego, taki, jaki jest - mimo że przyjaciółki i kumpel się dziwią, że coś mi się "w wymagania nie wpasowuje".
Paradoksalnie - zawsze traktowałam facetów jako "trofeum" i w ogóle "miał spełniać kryteria". A teraz no... coś "złego" mi się stało z głową chyba tongue

27

Odp: Nie potrafię się odważyć na zrobienie pierwszego kroku
samurajka napisał/a:
Harvey napisał/a:

samurajka nie obraź się, ale mam deja vu tongue

Co Ty od niego chcesz?

Chcesz jego? Chcesz namiętności? Chcesz by porwał Cie w inny świat? Chcesz czego?

Źle trafiasz. Tak, byłam na forum, ale dawno i miałam przerwę. Wówczas miałam też innego faceta.

Czego chcę?
Nie chcę namiętności samej w sobie, bo mogłabym ją pewnie znaleźć też u kogoś innego. Nie chcę porwania w inny świat, bo nasze światy są chyba dość podobne. Nie wywali mi życia do góry nogami pewnie tongue
Chcę jego, z tym jego seksownym zarostem (a zawsze byłam przeciwniczką zarostów i zwolenniczką męskich buziek gładkich jak dupa niemowlaka), brzuszkiem (niewielkim, ale nie ma kaloryfera), bez super wysokiego wzrostu, mega super zarobków i pewnej przyszłości, z jego książkami, śpiewaniem w aucie, słuchaniem techno, jeżdżeniem pod prąd na jednokierunkowej i rzucaniem ku*** i chu**** przy prowadzeniu auta, jego grubym kotem (podobno gryzącym) i z wrednowatnym pojeżdżaniem studentów i wypytywaniu z satysfakcją, czy bardzo na niego klną big_smile
Więc tak, chcę jego, taki, jaki jest - mimo że przyjaciółki i kumpel się dziwią, że coś mi się "w wymagania nie wpasowuje".
Paradoksalnie - zawsze traktowałam facetów jako "trofeum" i w ogóle "miał spełniać kryteria". A teraz no... coś "złego" mi się stało z głową chyba tongue

Obawiam się, że dobrze trafiam tongue

I nie, to nie był komplement dla mnie big_smile wink

Powiem tak, jak faceta nie kręci kobieta - jakkolwiek: intelektualnie, fizycznie, namacalnie to... nic z tego nie będzie. I "dołeczki" tu nie pomogą.

28

Odp: Nie potrafię się odważyć na zrobienie pierwszego kroku
Harvey napisał/a:
samurajka napisał/a:
Harvey napisał/a:

samurajka nie obraź się, ale mam deja vu tongue

Co Ty od niego chcesz?

Chcesz jego? Chcesz namiętności? Chcesz by porwał Cie w inny świat? Chcesz czego?

Źle trafiasz. Tak, byłam na forum, ale dawno i miałam przerwę. Wówczas miałam też innego faceta.

Czego chcę?
Nie chcę namiętności samej w sobie, bo mogłabym ją pewnie znaleźć też u kogoś innego. Nie chcę porwania w inny świat, bo nasze światy są chyba dość podobne. Nie wywali mi życia do góry nogami pewnie tongue
Chcę jego, z tym jego seksownym zarostem (a zawsze byłam przeciwniczką zarostów i zwolenniczką męskich buziek gładkich jak dupa niemowlaka), brzuszkiem (niewielkim, ale nie ma kaloryfera), bez super wysokiego wzrostu, mega super zarobków i pewnej przyszłości, z jego książkami, śpiewaniem w aucie, słuchaniem techno, jeżdżeniem pod prąd na jednokierunkowej i rzucaniem ku*** i chu**** przy prowadzeniu auta, jego grubym kotem (podobno gryzącym) i z wrednowatnym pojeżdżaniem studentów i wypytywaniu z satysfakcją, czy bardzo na niego klną big_smile
Więc tak, chcę jego, taki, jaki jest - mimo że przyjaciółki i kumpel się dziwią, że coś mi się "w wymagania nie wpasowuje".
Paradoksalnie - zawsze traktowałam facetów jako "trofeum" i w ogóle "miał spełniać kryteria". A teraz no... coś "złego" mi się stało z głową chyba tongue

Obawiam się, że dobrze trafiam tongue

I nie, to nie był komplement dla mnie big_smile wink

Powiem tak, jak faceta nie kręci kobieta - jakkolwiek: intelektualnie, fizycznie, namacalnie to... nic z tego nie będzie. I "dołeczki" tu nie pomogą.

Dołeczków ja nie mam, ino on.

Nie wiem, czy go kręcę. Zdarzyło mi się palnąć głupotę, więc intelektualnie pewnie go nie kręcę. Na epatowanie fizycznością w pracy miejsca raczej nie ma, zauważyłam tylko że buty na obcasie i czerwona szminka chyba odnoszą pozytywny efekt co do wszystkich panów tam pracujących.
Poza tym nie wiem dlaczego miałabym go kręcić - zwłaszcza intelektualnie. On ma cholernie dużą wiedzę i jest no... w ciul inteligentny.

Nie do końca umiem się wyluzować - ale nie że przy nim - bo przy nim czuję się swobodnie, a przy profesorze. 

Jeśli przyrzekniesz, że nie będziesz wygadywał, to napiszę Ci na priv co i jak - i udowodnię, że nie kłamię, nie jestem żadną zielonooką. W zamian oczekuję jedynie dyskrecji.

29

Odp: Nie potrafię się odważyć na zrobienie pierwszego kroku
samurajka napisał/a:

Ale podjelam dzis decyzje (choc sie nie widzielismy,  bo wzial wolne),  ze praca to praca i koniec.
Mam teraz setki wazniejszych rzeczy na glowie,  a przede wszystkim -  nie chce ryzykowac odrzucenia.  Zamykam sie wiec,  samo mi przejdzie po pewnym czasie -  jak zawsze.
I zawsze mi szkoda,  bo tak sobie zyje z jedna przyjaciolka blizej,  jedna na odleglosc,  kumplem,  studiami,  ksiazkami i... koniec. Taki no life.

Tak tak tak... tongue
Widząc jak go opisujesz już widzę ten koniec! XD
To raczej początek "choroby" big_smile

30

Odp: Nie potrafię się odważyć na zrobienie pierwszego kroku
On-WuWuA-83 napisał/a:
samurajka napisał/a:

Ale podjelam dzis decyzje (choc sie nie widzielismy,  bo wzial wolne),  ze praca to praca i koniec.
Mam teraz setki wazniejszych rzeczy na glowie,  a przede wszystkim -  nie chce ryzykowac odrzucenia.  Zamykam sie wiec,  samo mi przejdzie po pewnym czasie -  jak zawsze.
I zawsze mi szkoda,  bo tak sobie zyje z jedna przyjaciolka blizej,  jedna na odleglosc,  kumplem,  studiami,  ksiazkami i... koniec. Taki no life.

Tak tak tak... tongue
Widząc jak go opisujesz już widzę ten koniec! XD
To raczej początek "choroby" big_smile

Ta, zwłaszcza że wyszukałam piosenkę, którą sobie wczoraj śpiewał i słucham w kółko. I - ja głupia - wolę jego fałszujące wykonanie, niż całkiem fajny głos tej babeczki.

No cóż, będę się męczyć nieszczęśliwie zakochana, ale TWARDA.

31

Odp: Nie potrafię się odważyć na zrobienie pierwszego kroku
samurajka napisał/a:
Harvey napisał/a:
samurajka napisał/a:

Źle trafiasz. Tak, byłam na forum, ale dawno i miałam przerwę. Wówczas miałam też innego faceta.

Czego chcę?
Nie chcę namiętności samej w sobie, bo mogłabym ją pewnie znaleźć też u kogoś innego. Nie chcę porwania w inny świat, bo nasze światy są chyba dość podobne. Nie wywali mi życia do góry nogami pewnie tongue
Chcę jego, z tym jego seksownym zarostem (a zawsze byłam przeciwniczką zarostów i zwolenniczką męskich buziek gładkich jak dupa niemowlaka), brzuszkiem (niewielkim, ale nie ma kaloryfera), bez super wysokiego wzrostu, mega super zarobków i pewnej przyszłości, z jego książkami, śpiewaniem w aucie, słuchaniem techno, jeżdżeniem pod prąd na jednokierunkowej i rzucaniem ku*** i chu**** przy prowadzeniu auta, jego grubym kotem (podobno gryzącym) i z wrednowatnym pojeżdżaniem studentów i wypytywaniu z satysfakcją, czy bardzo na niego klną big_smile
Więc tak, chcę jego, taki, jaki jest - mimo że przyjaciółki i kumpel się dziwią, że coś mi się "w wymagania nie wpasowuje".
Paradoksalnie - zawsze traktowałam facetów jako "trofeum" i w ogóle "miał spełniać kryteria". A teraz no... coś "złego" mi się stało z głową chyba tongue

Obawiam się, że dobrze trafiam tongue

I nie, to nie był komplement dla mnie big_smile wink

Powiem tak, jak faceta nie kręci kobieta - jakkolwiek: intelektualnie, fizycznie, namacalnie to... nic z tego nie będzie. I "dołeczki" tu nie pomogą.

Dołeczków ja nie mam, ino on.

Nie wiem, czy go kręcę. Zdarzyło mi się palnąć głupotę, więc intelektualnie pewnie go nie kręcę. Na epatowanie fizycznością w pracy miejsca raczej nie ma, zauważyłam tylko że buty na obcasie i czerwona szminka chyba odnoszą pozytywny efekt co do wszystkich panów tam pracujących.
Poza tym nie wiem dlaczego miałabym go kręcić - zwłaszcza intelektualnie. On ma cholernie dużą wiedzę i jest no... w ciul inteligentny.

Nie do końca umiem się wyluzować - ale nie że przy nim - bo przy nim czuję się swobodnie, a przy profesorze. 

Jeśli przyrzekniesz, że nie będziesz wygadywał, to napiszę Ci na priv co i jak - i udowodnię, że nie kłamię, nie jestem żadną zielonooką. W zamian oczekuję jedynie dyskrecji.

Z tego wynika, że Ty chcesz, tworzysz swoje "projekcje" na temat jegomościa nie wiedząc nawet czy on jest zainteresowany Twoją osobą...

32

Odp: Nie potrafię się odważyć na zrobienie pierwszego kroku
Harvey napisał/a:
samurajka napisał/a:
Harvey napisał/a:

Obawiam się, że dobrze trafiam tongue

I nie, to nie był komplement dla mnie big_smile wink

Powiem tak, jak faceta nie kręci kobieta - jakkolwiek: intelektualnie, fizycznie, namacalnie to... nic z tego nie będzie. I "dołeczki" tu nie pomogą.

Dołeczków ja nie mam, ino on.

Nie wiem, czy go kręcę. Zdarzyło mi się palnąć głupotę, więc intelektualnie pewnie go nie kręcę. Na epatowanie fizycznością w pracy miejsca raczej nie ma, zauważyłam tylko że buty na obcasie i czerwona szminka chyba odnoszą pozytywny efekt co do wszystkich panów tam pracujących.
Poza tym nie wiem dlaczego miałabym go kręcić - zwłaszcza intelektualnie. On ma cholernie dużą wiedzę i jest no... w ciul inteligentny.

Nie do końca umiem się wyluzować - ale nie że przy nim - bo przy nim czuję się swobodnie, a przy profesorze. 

Jeśli przyrzekniesz, że nie będziesz wygadywał, to napiszę Ci na priv co i jak - i udowodnię, że nie kłamię, nie jestem żadną zielonooką. W zamian oczekuję jedynie dyskrecji.

Z tego wynika, że Ty chcesz, tworzysz swoje "projekcje" na temat jegomościa nie wiedząc nawet czy on jest zainteresowany Twoją osobą...

Nie tworzę projekcji, jedynie mówię, że mi się spodobał. Nie wyobrażam sobie tego, co będzie za ileś lat, miesięcy, tygodni, a nawet dni.
Nie wiem, czy jest zainteresowany, co jest chyba logiczne - gdybym wiedziała, to nie byłoby żadnego tematu, odwzajemniłabym zainteresowanie - i tyle (obecnie go nie okazuję).
Znając moje szczęście do facetów, pewnie zainteresowany nie jest - zainteresowani są zwykle ci, którzy nie powinni być zainteresowani.

33

Odp: Nie potrafię się odważyć na zrobienie pierwszego kroku
samurajka napisał/a:
Harvey napisał/a:
samurajka napisał/a:

Dołeczków ja nie mam, ino on.

Nie wiem, czy go kręcę. Zdarzyło mi się palnąć głupotę, więc intelektualnie pewnie go nie kręcę. Na epatowanie fizycznością w pracy miejsca raczej nie ma, zauważyłam tylko że buty na obcasie i czerwona szminka chyba odnoszą pozytywny efekt co do wszystkich panów tam pracujących.
Poza tym nie wiem dlaczego miałabym go kręcić - zwłaszcza intelektualnie. On ma cholernie dużą wiedzę i jest no... w ciul inteligentny.

Nie do końca umiem się wyluzować - ale nie że przy nim - bo przy nim czuję się swobodnie, a przy profesorze. 

Jeśli przyrzekniesz, że nie będziesz wygadywał, to napiszę Ci na priv co i jak - i udowodnię, że nie kłamię, nie jestem żadną zielonooką. W zamian oczekuję jedynie dyskrecji.

Z tego wynika, że Ty chcesz, tworzysz swoje "projekcje" na temat jegomościa nie wiedząc nawet czy on jest zainteresowany Twoją osobą...

Nie tworzę projekcji, jedynie mówię, że mi się spodobał. Nie wyobrażam sobie tego, co będzie za ileś lat, miesięcy, tygodni, a nawet dni.
Nie wiem, czy jest zainteresowany, co jest chyba logiczne - gdybym wiedziała, to nie byłoby żadnego tematu, odwzajemniłabym zainteresowanie - i tyle (obecnie go nie okazuję).
Znając moje szczęście do facetów, pewnie zainteresowany nie jest - zainteresowani są zwykle ci, którzy nie powinni być zainteresowani.

Gdybym wiedział, że jutro wygram w lotto to bym zagrał.

Rozumiesz? wink

34

Odp: Nie potrafię się odważyć na zrobienie pierwszego kroku
Harvey napisał/a:
samurajka napisał/a:
Harvey napisał/a:

Z tego wynika, że Ty chcesz, tworzysz swoje "projekcje" na temat jegomościa nie wiedząc nawet czy on jest zainteresowany Twoją osobą...

Nie tworzę projekcji, jedynie mówię, że mi się spodobał. Nie wyobrażam sobie tego, co będzie za ileś lat, miesięcy, tygodni, a nawet dni.
Nie wiem, czy jest zainteresowany, co jest chyba logiczne - gdybym wiedziała, to nie byłoby żadnego tematu, odwzajemniłabym zainteresowanie - i tyle (obecnie go nie okazuję).
Znając moje szczęście do facetów, pewnie zainteresowany nie jest - zainteresowani są zwykle ci, którzy nie powinni być zainteresowani.

Gdybym wiedział, że jutro wygram w lotto to bym zagrał.

Rozumiesz? wink

Rozumiem, ale co to zmienia?
Nigdzie nie napisałam, że uważam, że jest zainteresowany. Pytałam jedynie, czy powinnam sama coś zrobić - dziś stwierdziłam, że najlepiej jak zawsze nałożyć na siebie grubą skorupę zimnej profesjonalistki i tyle. W tym jestem perfekcyjna. A jakie efekty pracy są big_smile
Raz tak zrobiłam - paradoksalnie sprawiło, że zainteresowany przestał być zainteresowany, ale trudno. Zycie. Może pisane jest mi bycie samotną sukowatą karierowiczką big_smile

Wzięłam się za robotę, spotkałam się ze znajomymi, zaraz sobie coś poczytam - dzień jak co dzień wink

35

Odp: Nie potrafię się odważyć na zrobienie pierwszego kroku
samurajka napisał/a:
Harvey napisał/a:
samurajka napisał/a:

Nie tworzę projekcji, jedynie mówię, że mi się spodobał. Nie wyobrażam sobie tego, co będzie za ileś lat, miesięcy, tygodni, a nawet dni.
Nie wiem, czy jest zainteresowany, co jest chyba logiczne - gdybym wiedziała, to nie byłoby żadnego tematu, odwzajemniłabym zainteresowanie - i tyle (obecnie go nie okazuję).
Znając moje szczęście do facetów, pewnie zainteresowany nie jest - zainteresowani są zwykle ci, którzy nie powinni być zainteresowani.

Gdybym wiedział, że jutro wygram w lotto to bym zagrał.

Rozumiesz? wink

Rozumiem, ale co to zmienia?
Nigdzie nie napisałam, że uważam, że jest zainteresowany. Pytałam jedynie, czy powinnam sama coś zrobić - dziś stwierdziłam, że najlepiej jak zawsze nałożyć na siebie grubą skorupę zimnej profesjonalistki i tyle. W tym jestem perfekcyjna. A jakie efekty pracy są big_smile
Raz tak zrobiłam - paradoksalnie sprawiło, że zainteresowany przestał być zainteresowany, ale trudno. Zycie. Może pisane jest mi bycie samotną sukowatą karierowiczką big_smile

Wzięłam się za robotę, spotkałam się ze znajomymi, zaraz sobie coś poczytam - dzień jak co dzień wink

Nie rozumiesz...

Kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana wink

36

Odp: Nie potrafię się odważyć na zrobienie pierwszego kroku
Harvey napisał/a:
samurajka napisał/a:
Harvey napisał/a:

Gdybym wiedział, że jutro wygram w lotto to bym zagrał.

Rozumiesz? wink

Rozumiem, ale co to zmienia?
Nigdzie nie napisałam, że uważam, że jest zainteresowany. Pytałam jedynie, czy powinnam sama coś zrobić - dziś stwierdziłam, że najlepiej jak zawsze nałożyć na siebie grubą skorupę zimnej profesjonalistki i tyle. W tym jestem perfekcyjna. A jakie efekty pracy są big_smile
Raz tak zrobiłam - paradoksalnie sprawiło, że zainteresowany przestał być zainteresowany, ale trudno. Zycie. Może pisane jest mi bycie samotną sukowatą karierowiczką big_smile

Wzięłam się za robotę, spotkałam się ze znajomymi, zaraz sobie coś poczytam - dzień jak co dzień wink

Nie rozumiesz...

Kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana wink

Rozumiem. Rachunek prawdopodobieństwa. Pamiętam ze szkoły, tutaj trudno go wykonać, ale dokonałam w głowie mniej lub bardziej dokładnego szacunku.

Nie jestem ryzykantką. Wybrałam studia - takie, jak sobie życzyli rodzice. Mieszkam tam, gdzie było przewidywane do dawna.
Ja się boję sama wrócić do domu po ciemku, przejść obok obcego wielkiego psa, zaryzykować - i w końcu zapytać tego profesora o studia doktoranckie, przed każdym egzaminem mam palpitacje i chce mi się rzygać z nerwów - nieważne, że mam to wykute, bo uczyłam się dwa miesiące.
Jedynym moim "ryzykiem" jest właśnie praca u tego profesora, z czego ojciec nie jest zadowolony, ale i tak mam zawsze bezpieczną przystań u niego - więc słabe to ryzyko - na zasadzie: "spróbuję się zajmować czym chcę, jak się nie uda, to wrócę do tatusia".

Sam widzisz - lepiej się wycofać. Wyłączyłam tę piosenkę i ogarniam mieszkanie, bo mały bałagan. Na lepsze mi to wyjdzie.

37 Ostatnio edytowany przez On-WuWuA-83 (2016-10-01 00:19:58)

Odp: Nie potrafię się odważyć na zrobienie pierwszego kroku

W sumie to jak opisujesz siebie jest chyba zgodne z tym w jaki sposób piszesz na forum XD
Hervey tobie o piciu szampana a ty mu z rachunkiem prawdopodobieństwa hahahaha wink big_smile

Tobie to chyba trzeba takiego faceta co by wziął cię i oswoił z takim dużym pieskiem, wziął do samochodu i przewiózł ze 230km/h  gdzieś po autostradzie:D albo w nocy zabrał na cmentarz wink
Jakby to przełożyć na twój język - facet który ma deko szaleństwa w sobie big_smile No nie można przecież bać się całe życie własnego cienia! tongue

38 Ostatnio edytowany przez samurajka (2016-10-01 00:27:09)

Odp: Nie potrafię się odważyć na zrobienie pierwszego kroku
On-WuWuA-83 napisał/a:

W sumie to jak opisujesz siebie jest chyba zgodne z tym w jaki sposób piszesz na forum XD
Hervey tobie o piciu szampana a ty mu z rachunkiem prawdopodobieństwa hahahaha wink big_smile

Tobie to chyba trzeba takiego faceta co by wziął cię i oswoił z takim dużym pieskiem, wziął do samochodu i przewiózł ze 230km/h  gdzieś po autostradzie:D albo w nocy zabrał na cmentarz wink
Jakby to przełożyć na twój język - facet który ma deko szaleństwa w sobie big_smile No nie można przecież bać się całe życie własnego cienia! tongue


Czyli jak opisuję siebie i jak piszę na forum? tongue

Już mnie wczoraj przewiózł tak, że jak nam autobus zamiótł kilka centymetrów przed nosem, to aż mnie wcięło.
Z wariatem jeździłam wczoraj, starczy tongue
Nie boję się dużych - znajomych psów. Jedynie obcych. Pogonił mnie kiedyś duży pies - stąd ten lęk.

A, widzisz, ten profesor mnie nauczył czegoś o tym, kiedy ryzyko potencjalnych strat przewyższa możliwość potencjalnych korzyści tongue

39

Odp: Nie potrafię się odważyć na zrobienie pierwszego kroku

samurajka
Kropla drąży kamień nie siłą, lecz częstym padaniem.
Wiele Was łączy, nie tylko wspólna pasja zawodowa, ale także upodobania prywatne, osobiste, to staraj się często kierować rozmowy na sprawy dotyczące życia prywatnego.Wykorzystaj to, że 'masz' go prawie na codzień.  Powoli, stopniowo, bo śmiałe, otwarte propozycje prywatne w relacji zawodowej raczej nie są wskazane. smile

40

Odp: Nie potrafię się odważyć na zrobienie pierwszego kroku
Harvey napisał/a:

Powiem tak, jak faceta nie kręci kobieta - jakkolwiek: intelektualnie, fizycznie, namacalnie to... nic z tego nie będzie. I "dołeczki" tu nie pomogą.

O to mi chodziło, gdy zadawałam Autorce swoje pytanie. Bo to , że on jest miły dla niej i fajnie im się gada, może, ale nie musi  niczego więcej z jego strony oznaczać.

41

Odp: Nie potrafię się odważyć na zrobienie pierwszego kroku

@samurajka... Sprawa jest prosta -- albo masz odwagę i masz wymarzonego mężczyznę, albo nie masz odwagi i jesteś sama. Chciałabyś mieć szczęście za darmo, a tak się nie da.

Przestań tchórzyć. Całe życie będziesz się chować?
A jak przegrasz to co się stanie?

Dam Ci tylko jedną radę... Moja przyjaciółka powiedziała, że "kobiety podrywa się rozmawiając z nimi".
Wyobraź sobie, że mężczyzn też się tak podrywa. Rozmawiają z nimi.
Jak rozmawiać? O czym rozmawiać?
Hmm... te co podrywają to co chwilę przychodzą z jakąś bzdurą, uśmiechają się, spoglądają, przejawiają zainteresowanie osobą mężczyzny. NIE musisz od razu proponować randki, prawić komplementów. Trzeba niewiele, niewiele... małe kroczki w stronę celu.

42 Ostatnio edytowany przez samurajka (2016-10-01 17:33:21)

Odp: Nie potrafię się odważyć na zrobienie pierwszego kroku
Gary napisał/a:

@samurajka... Sprawa jest prosta -- albo masz odwagę i masz wymarzonego mężczyznę, albo nie masz odwagi i jesteś sama. Chciałabyś mieć szczęście za darmo, a tak się nie da.

Przestań tchórzyć. Całe życie będziesz się chować?
A jak przegrasz to co się stanie?

Dam Ci tylko jedną radę... Moja przyjaciółka powiedziała, że "kobiety podrywa się rozmawiając z nimi".
Wyobraź sobie, że mężczyzn też się tak podrywa. Rozmawiają z nimi.
Jak rozmawiać? O czym rozmawiać?
Hmm... te co podrywają to co chwilę przychodzą z jakąś bzdurą, uśmiechają się, spoglądają, przejawiają zainteresowanie osobą mężczyzny. NIE musisz od razu proponować randki, prawić komplementów. Trzeba niewiele, niewiele... małe kroczki w stronę celu.

Gary,  ja jestem z tych ludzi,  co to lubia miec mhm.... reguly co do wszystkiego,  postepowac zgodnie (lub niezgodnie) z regulami i miec (lub nie miec) wyniki big_smile
Generalnie -  coz tu duzo mowic -  jestem osoba planujaca i postepujaca zgodnie z planem.
Czy chcialabym miec szczescie za darmo?  Niekoniecznie,  bo ja bardzo pracowita jestem. Zarowno w zyciu studenckim/zawodowym jak i prywatnym. 
Mam przychodzić z bzdurami?  Mhm,  pomysli,  ze sobie nie radze. Albo co gorsza - SZEF profesor pomysli,  ze sobie nie radze. A jak tak pomysli,  to papa. 
Haha,  co do rozmowy,  przypomnialo mi sie moje schrzanienie jednej konwersacji.  Siedze sobie przy komputerze,  pisze i szukam waznych rzeczy.  Przyszedl,  zapytal co robie.  Pokazalam mu kartke z tym,  czego szukalam.  Pogadal sobie jak to nienawidzi kosztow,  odpowiedzialam "aha",  wiec sobie poszedl
big_smile

Moglabym zostawac dluzej -  nawet niecelowo,  po prostu pracujac -  po poludniu,  bo on czesto zostaje... Ale ja sie przeciez uczyc musze. 

Jak przegram?  To ludzie beda to widziec,  a mnie samej poczucie wlasnej wartosci poleci na leb na szyje.  Jak ostatnio.




Manzanita,  ja sobie zdaje z tego sprawe,  dlatego nic z tym nie zrobilam i pewnie nic nie zrobie wink
Mnie generalnie szybko przechodza -  co do zasady,  jezeli sie z kims nie zwiaze albo nie zaczne krecic -  rozne milostki. 
Niepokoi mnie jedna rzecz:
ZAWSZE, ZAWSZE, ZAWSZE,  od nastolatki,  na swoje obiekty zainteresowan wybieralam facetow którzy spelniali kryteria okreslone przeze mnie na potrzeby moje wlasne.  A on ich wlasciwie w calej rozciaglosci nie spelnia -  co zauwazyly 3 osoby,  ktore wiedza o tym,  ze mi sie podoba. Tylko (i az!) to,  ze jest cholernie inteligentny.
Wiec nie wiem,  co mi sie stalo.  Zawsze wygladalo to tak: byl sobie facet-obiekt zainteresowan,  jak sam pierwszy niczego nie zrobil (choc kolega - niegdys zainteresowany,  dzis kumpel mowi,  ze w moim przypadku mozna nawet zaczac o tym krzyczec,  a i tak nie zauwaze),  to mi przechodzilo i wybieralam inny spelniajacy kryteria obiekt.
Tutaj ta zaleznosc niestety nie zachodzi.

EDIT:
Swoją drogą, zauważyłam, że proces - umyślny, zamierzony, celowy, przemyślany, z wyboru - wybijania sobie kogoś z głowy jest u mnie bliski perfekcji big_smile
Kiedyś, jako nastoletnia gówniara, siedziałabym i rozmyślała nad swoją niedolą big_smile
Dzisiaj, będąc bliżej 25-tki, umiem zakasać rękawy, posprzątać całe mieszkanie, iść na siłownię, pisać magisterkę z wielkim zapałem, czytać książki związane ze studiami, przy fizycznej robocie (sprzątaniu i ćwiczeniu) - słuchać nagrań związanych ze studiami, skontaktować się z przyjaciółmi, zrobić zakupy itd. - czyli być w ch...olerę wink produktywna, w dodatku bardziej niż w stanie normalnym - kiedy nikt mnie nie interesuje i nikogo sobie z głowy nie wybijam, i na dodatek być z tego dumna big_smile
Nie rozumiem tej zależności - wybijania sobie kogoś z głowy, wielkiej produktywności, i satysfakcji z tego. Zawsze, jak mi się w życiu prywatnym nie układa, to dochodzę niemalże do perfekcji w innych sferach życia - perfekcyjnie na studiach, perfekcyjnie w pracy, perfekcyjnie posprzątane mieszkanie, perfekcyjnie zbilansowana i zdrowa dieta, perfekcyjne dbanie o zdrowie (zawsze wtedy wszystkie badania robię), perfekcyjnie zaplanowany dzień, przykładanie wielkiej wagi do tego, jak się ubieram, maluję - wszystko ma być idealnie big_smile Zawsze wtedy chudnę, ładnieję, mądrzeję, robię się pewniejsza siebie i.... całkowicie obojętna dla wszystkich mężczyzn, również dla obiektu, na który się uodparniam big_smile
Zawsze mi się śmiać z tego chce big_smile

43 Ostatnio edytowany przez SonyXperia (2016-10-01 17:40:44)

Odp: Nie potrafię się odważyć na zrobienie pierwszego kroku

samurajka Gary ma rację.
Czy Ty przypadkiem wszystkiego za bardzo nie analizujesz? Nic z takiego rozkładania na czynniki pierwsze Ci nie przyjdzie. Działaj. smile

44 Ostatnio edytowany przez samurajka (2016-10-01 22:09:14)

Odp: Nie potrafię się odważyć na zrobienie pierwszego kroku
SonyXperia napisał/a:

samurajka Gary ma rację.
Czy Ty przypadkiem wszystkiego za bardzo nie analizujesz? Nic z takiego rozkładania na czynniki pierwsze Ci nie przyjdzie. Działaj. smile

Ja zawsze wszystko przeanalizuję milion razy wink
Z tym że ja zawsze wymięknę przed działaniem. U mnie działanie niestety zwykle kończy się wraz z: idealnym wysprzątaniem mieszkania, oczytaniem, byciem mądrą, ładnym wyglądaniem i generalnie byciem miłą.
A potem się wściekam, że dany facet znajduje dziewczynę, która jest grubsza, głupsza, bajzel ma, mniej dba o siebie, nic specjalnego nie osiągnęła.
Taki schemat często powielam. Zwykle po tym jestem rozgoryczona i poirytowana, bo urażona została moja duma big_smile Jakby sobie mądrzejszą i ładniejszą znalazł, to jeszcze ujdzie big_smile

45

Odp: Nie potrafię się odważyć na zrobienie pierwszego kroku

Temat zamykam, a Autorkę proszę o odrobinę konsekwencji, ponieważ ban na życzenie użytkowniczki nie służy do odcięcia się od niewygodnych postów i spalonych mostów - na które długo i mozolnie się pracowało - oraz nie zezwala na samowolny powrót w nowym wcieleniu. Pozdrawiam i proszę o zapoznanie się z regulaminem, Cslady

Posty [ 45 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Nie potrafię się odważyć na zrobienie pierwszego kroku

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024