Decyzja: rozwod - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 10 ]

Temat: Decyzja: rozwod

Do czego to wszystko zmierza? Do czego ja zmierzam?
Za dwa tygodnie druga rozprawa rozwodowa. Czego mam sie spodziewac? Czy on bedzie ulegly i wezmie wine na siebie? Czy bedzie ze mna walczyl? Czy bede musiala wszystko ze szczegolami opowiadac? Same znaki zapytania. Nie wiem, jak bedzie. Mam nadzieje ze dostane ten rozwod, wczesniej czy pozniej.
I co dalej? Trudno przewidziec, co mnie czeka. Poki chodze, poki pracuje, poki jakos daje sobie rade, jakos to bedzie. Powoli, dzien za dniem, przyzwyczaje sie do tej sytuacji, zaakceptuje ja. Jakie mam inne wyjscie? Nie bedzie latwo, nadal beda mna targac emocje, jak zawsze. Bede sobie zadawala to samo pytanie, czy dobrze postapilam? Ja wiem, ze dobrze. Wiem, ze inni ludzie z mojego otoczenia tez uwazaja ze dobrze (moja przyjaciolka). Ale, znam siebie, wiem, ze bede sie tym zadreczac od czasu do czasu, zwlaszcza jak dopadnie mnie potwor samotnosci i pustki. Wiem, on jej nigdy nie wypelnial, przy nim tez czulam sie samotna, a samotnosc we dwoje jest jeszcze bardziej gorzka. Ale byl, a ja mialam swiadomosc ze nie jestem taka calkiem sama. A teraz bede, zupelnie, totalnie sama. I to mnie przeraza. I tego sie boje. Wyjda zaraz inne potwory z szafy. I beda mnie straszyc. A co bedzie z dziecmi jesli mi sie cos stanie? A jak to wplynie na ich psychike, ze nie mieszkaja z ojcem? Jakie beda tego wszystkiego skutki? A moze trzeba bylo to jakos znosic i nie wszczynac tych wszystkich procedur?
Mam tyle obaw, tyle niepewnosci w sobie. Chce tego rozwodu, zeby to bylo jasne. Nie wycofam sie. Na szczescie oprocz serca, mam jeszcze rozum. A rozum podpowiada mi, ze to jedyna sluszna droga, ze nie ma co sie zadreczac i zyc z kims tylko dlatego ze sie kiedys podjelo niewlasciwa decyzje. Rozum jest naprawde madry i dobrze mi podpowiada. Tylko serce glupio jeszcze trzyma sie resztek jakiegos uczucia, jakichs wspomnien. Glupie serce, trzeba je zbojkotowac.
Ja wiem, zdaje sobie sprawe z tego, ze mnostwo ludzi jest w takiej lub podobnej sytuacji jak ja. Tak to bywa jak sie wybierze na partnera niewlasciwego czlowieka. Jak sie czlowiek pospieszy za bardzo, bo juz, bo teraz, bo koniecznie musi kogos miec i zakladac rodzine. I co mam teraz? Co mi zostalo z tej rodziny? Dzieci, ktore nie mialy miec takiego losu. Mialy miec matke i ojca, bo na to zasluzyly. Wielka lipa z tego wyszla. Ja bym sie otrzepala i poszla dalej. On sie otrzepie i pojdzie dalej. Ale nasze dzieci beda mialy przechlapane przez jakis czas, a moze nawet przez cale zycie. Na pewno bedzie to mialo wplyw na ich psychike. Skad wezma prawidlowe wzorce mezczyzny? Beda musialy same je wypracowac. A ja bede musiala im w tym pomoc. Coz, zostaje sama na placu boju. Sama bede musiala sie tym wszystkim zajac, tymi milionami rzeczy ktore wiaza sie z wychowywaniem. Wychowywanie synow to od teraz moja glowna aktywnosc. Zreszta nie tylko od teraz, robie to juz od jakiegos czasu, od ich urodzenia  On sie nigdy nie kwapil do tego. Byl zlym ojcem. Zlym, zlym, zlym. Nie dosc ze nie zaszczepil w nich niczego pozytywnego, to jeszcze ich pograzal w niepewnosci i braku pewnosci siebie. Wmawial im ze sa gamoniami, glupkami, ofiarami losu. Zanizal ich poczucie wartosci. I moje tez. Dzieki temu on czul sie lepiej, zagluszal na chwile swoje kompleksy. Jest nikim i tak chcial wychowac swoich synow, na nikogo. Mam nadzieje ze w pore mu w tym przeszkodzilam. Mam nadzieje ze jeszcze uda im sie odbudowac swoje wewnetrzne poczucie wartosci. Oby.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Decyzja: rozwod

Jesteś odważna. Zrobiłaś to, co należy. Niewielu ma na to odwagę. Będzie tylko lepiej. Skupiaj się na konkretnych sprawach do załatwienia, nie szukaj problemów, których jeszcze nie ma. Czytając to forum dochodzę do wniosku, że umiejętność rozstania się w przypadku nieudanych związków jest jedną z najtrudniejszych.

3

Odp: Decyzja: rozwod
niceandshy napisał/a:

Ja bym sie otrzepala i poszla dalej. On sie otrzepie i pojdzie dalej. Ale nasze dzieci beda mialy przechlapane przez jakis czas, a moze nawet przez cale zycie. Na pewno bedzie to mialo wplyw na ich psychike. Skad wezma prawidlowe wzorce mezczyzny? Beda musialy same je wypracowac. A ja bede musiala im w tym pomoc. Coz, zostaje sama na placu boju. Sama bede musiala sie tym wszystkim zajac, tymi milionami rzeczy ktore wiaza sie z wychowywaniem. Wychowywanie synow to od teraz moja glowna aktywnosc. Zreszta nie tylko od teraz, robie to juz od jakiegos czasu, od ich urodzenia  On sie nigdy nie kwapil do tego. Byl zlym ojcem. Zlym, zlym, zlym. Nie dosc ze nie zaszczepil w nich niczego pozytywnego, to jeszcze ich pograzal w niepewnosci i braku pewnosci siebie. Wmawial im ze sa gamoniami, glupkami, ofiarami losu. Zanizal ich poczucie wartosci. I moje tez. Dzieki temu on czul sie lepiej, zagluszal na chwile swoje kompleksy. Jest nikim i tak chcial wychowac swoich synow, na nikogo. Mam nadzieje ze w pore mu w tym przeszkodzilam. Mam nadzieje ze jeszcze uda im sie odbudowac swoje wewnetrzne poczucie wartosci. Oby.

W każdej sytuacji można znaleźć pozytywy.
Jakie wzorce?
Takie o których napisałaś?
W tym wypadku plusem jest, że Twoim dzieciom już nie będzie zaniżał wartości, ubliżał i wpajał, że są ofiarami losu.
Dla Ciebie to też wyjdzie na plus a dzieci go kiedyś rozliczą na wszystko przyjdzie czas .
Nie tęsknij za kimś kto był ideałem tylko w Twoim sercu. Słuchaj rozumu tak jak to robisz do tej pory.
Serce znajdzie sobie kogoś innego do kochania , da radę, wytrzyma.
I nie jesteś sama masz synów . Niby banał ale dopiero jak Twoje dzieci odejdą z domu z racji wieku dopiero wtedy poczujesz samotność.
Wiem bo właśnie to przerabiam. Rozstanie z facetem to pikuś w porównaniu do rozstania z dziećmi. Ciesz się, że je masz i na tym się skupiaj.

4

Odp: Decyzja: rozwod

Osiem lat trwalam w zwiazku, ktory nie dawal mi satysfakcji, ktory sie nie rozwijal. A jednak trwalam, bo kochalam meza, bo chcialam zeby dzieci mialy pelna rodzine. Wydaje mi sie, ze zrobilam wszystko co w ludzkiej mocy, by moj maz zmienil swoje postepowanie. Nie zmienil. Wiecej zrobic nie moge. Musialby sie na nowo urodzic zeby byc kims innym. Pogodzilam sie z tym, ze on sie nie zmieni, bo on tego nie chce. Ja nie moge byc z kims takim. Nie moge patrzec codziennie na niego i nie czuc pogardy. Ja naleze do silnych kobiet. Miewam slabsze dni, miewam chwile zwatpienia. Ale jak raz podejme jakas decyzje, to jej nie zmieniam. I wezme ten rozwod. Chocbym miala 100 lat zyc potem w samotnosci. Wole to niz byc z moim (jeszcze) mezem. On juz znalazl pocieszycielke. Naprawde dziwie sie kobietom, ze lasza sie na kogos takiego, wiedzac w jakiej on jest sytuacji (nie ma nic, jeszcze alimenty musi placic). Ale coz, glupich nie sieja...

5

Odp: Decyzja: rozwod

"Czy on bedzie ulegly i wezmie wine na siebie? Czy bedzie ze mna walczyl? Czy bede musiala wszystko ze szczegolami opowiadac? Same znaki zapytania. Nie wiem, jak bedzie. Mam nadzieje ze dostane ten rozwod, wczesniej czy pozniej."

Dlaczego uważasz, że jego brak zgody na rozwód jest walka z Tobą, a nie walka o Ciebie ?

6

Odp: Decyzja: rozwod
Secondo1 napisał/a:

"Czy on bedzie ulegly i wezmie wine na siebie? Czy bedzie ze mna walczyl? Czy bede musiala wszystko ze szczegolami opowiadac? Same znaki zapytania. Nie wiem, jak bedzie. Mam nadzieje ze dostane ten rozwod, wczesniej czy pozniej."

Dlaczego uważasz, że jego brak zgody na rozwód jest walka z Tobą, a nie walka o Ciebie ?

Na pierwszej rozprawie wniosl odpowiedz na moj pozew, ze zgadza sie na rozwod, ale z MOJEJ winy, hehe. Wiec nie sadze, zeby walczyl o mnie.

7

Odp: Decyzja: rozwod

teoretyzuje, jedynie
na pewno jest łatwiej gdy ewidentnie druga strona dała "plamy"
w zamian jednak dostaje się wiele innych "problemików" do rozwiązania

świadome rozejście, w okolicznościach że obie strony rozumieją, po co to, czemu ma służyć, w związku z czym
już chyba trudne nie musi być

natomiast jednostronne podejście do tematu, obawy lęki, co zrobi druga strona, jak to wpłynie, co to będzie

to już świadome do końca niekoniecznie musi być, stąd tego typu bóle

chodź skłaniam się do przekonania, ze w imię wyższych wartości ciężko żyć, gdy życie nie ubłagalnie przemija
a na horyzoncie  nic ciekawego

8

Odp: Decyzja: rozwod
Amethis napisał/a:

teoretyzuje, jedynie
na pewno jest łatwiej gdy ewidentnie druga strona dała "plamy"
w zamian jednak dostaje się wiele innych "problemików" do rozwiązania

świadome rozejście, w okolicznościach że obie strony rozumieją, po co to, czemu ma służyć, w związku z czym
już chyba trudne nie musi być

natomiast jednostronne podejście do tematu, obawy lęki, co zrobi druga strona, jak to wpłynie, co to będzie

to już świadome do końca niekoniecznie musi być, stąd tego typu bóle

chodź skłaniam się do przekonania, ze w imię wyższych wartości ciężko żyć, gdy życie nie ubłagalnie przemija
a na horyzoncie  nic ciekawego

Latwiej mi o tyle, ze to ja podjelam te ostateczna decyzje. Nie chcialam tego, bo nie uwazam, ze z byle powodu juz nalezy leciec do sadu i brac rozwod. Ale nawarstwienie tych powodow dalo mi znak, ze musze cos z tym zrobic. Dla dobra wlasnego i dzieci. Jednak bylabym nie do konca szczera, gdybym nie przyznala sie, ze mysle o tym wszystkim , ze przywoluje w swojej glowie wszystkie argumenty za i przeciw. I gdy slucham rozumu, to wiem,ze postepuje dobrze. A gdy dojdzie do glosu serce, to czuje sie z tym troche zle, zwlaszcza z moja samotnoscia.

9

Odp: Decyzja: rozwod

Zobaczysz, wszystko sie jakos ulozy

Nie matw sie somotnoscia. Bedziesz sama (w sensie bez meza) ale nie samotna. Masz dzieci, pewnie pryjaciol. Resza jakos sie ulozy.
O dzieci tez sie nie martw. One sa madrzjsze niz nam sie wydaje:)
Ja sama pochodze z tkz. rozbitej rodziny. Rodzice rozwiedli sie jak mialam ok. 5 lat I w zasadzie nie pamietam jak ojciec z nami mieszkal. Nigdy mi go nie brakowalo. Faktem jest, ze moja mama nigdy mnie przeciw niemu nie buntowala - zawsze powtarzala, choc pewnie nie bylo jej z tym latwo, ze ojciec bardzo mnie kocha, tylko im nie wyszlo. Teraz, z perspektywy czasu (sama juz jestem mama) wiem, jakie to bylo dla mnie wazne. Nigdy nie czulam sie "porzucona" I zawsze kochana.

10

Odp: Decyzja: rozwod

Witaj,
wygląda na to, że podjęłaś jedyną słuszną decyzję, jeśli mąż w ten sposób traktował własne dzieci i nie chciał się 'zreformować' - zrobiłaś dobrze, teraz tylko pozostaje oswoić się z konsekwencjami. Coś w Tobie jeszcze szumi - może być tak, że przestanie szumieć w trakcie kolejnych rozpraw pod wpływem zachowań męża, może tak być że poczujesz też taką ulgę, że może i samotność wyda się przystępniejsza. Jeśli synowie nie są zbyt duzi - nie poczujesz jej tak bardzo bo na pewno podkręci Ci się codzienność na wyższe obroty i najlepiej się temu poddać. Nie pozwól sobie na rozpamiętywanie - zdecydowanie, z własnym przekonaniem o słusznych decyzjach - idź do przodu i nie ogladaj się na nikogo - ważna jesteś teraz Ty - bo ważna jesteś dla synów, a zadanie łatwe nie będzie.

Posty [ 10 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024