Witam wszystkich!
Na wstępie chcę powiedzieć, że nie, nie mam 13 lat, mam 32 lata, a moja partnerka 22.
Przeżyliśmy razem 2 naprawdę wspaniałe lata bez żadnych zgrzytów. Niestety w tym okresie nie mieszkaliśmy ze sobą. Mieszkamy jednak na tyle blisko siebie, że mieliśmy dość częsty kontakt ze sobą. Zaczęło się coś dziać z mojej strony w trzecim roku. Trwało to jakiś czas. Czułem taki dziwny niepokój czy to jest ta dziewczyna. Na prawdę nie dawało mi to spokoju. Wpływ na to miało wiele czynników, m.in. jej rodzice, którzy od początku nie byli za mną ze względu na mój wiek. Nie interesowało ich to, że jestem z dobrego domu, mam dobrze poukładane w głowie, że mam własną firmę, że ich córka mnie kocha i dobrze czuje się w moim towarzystwie. Usłyszała wiele przykrości z ich strony pod moim adresem. Dodatkowo, ja chciałem się oświadczyć w 1szym i 2gim roku związku ale wyraźnie dostawałem od niej sygnały, że nie wiedziałaby co powiedzieć rodzicom. Zaczęło coś u mnie puszczać, aż doszło do tego, że po prostu zakończyłem związek. Po 2 tygodniach jednak oprzytomniałem i stwierdziłem, że będę o nią walczył. Nie doszło w ciągu tych 2 tygodni do żadnego kontaktu z inną kobietą, to nie było zerwanie aby przelecieć kogoś na boku czy sprawdzić się z inną kobietą czy nowa będzie lepsza od starej. Po prostu miałem wątpliwości co do uczucia i całej tej sytuacji z jej rodzicami, do tego problemy w firmie. Byłem ze wszystkim sam. Wiem, powinienem z nią o tym porozmawiać ale mądry Polak po szkodzie i nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Przez te 2 tygodnie rozłąki czułem raczej smutek niż ulgę. Czułem, że tracę osobę, na której bardzo mi zależy. Postanowiłem zawalczyć i tu trafiłem na delikatny opór z jej strony. Problem polega na tym, że to młoda osoba i strasznie zraniłem ją tym rozstaniem. Wcześniej nie widziała Świata poza mną. Próbowaliśmy wrócić do siebie. Błąd był tego typu, że próbowaliśmy wrócić od razu po tych 2 tygodniach od zerwania, kiedy ona ciągle czuła do mnie żal. To nie mogło się udać. Powrót trwał ok 2 miesiące. W ciągu tych 2 miesięcy na początku było źle ale później tak jak dawniej. Pod koniec tych 2 m-cy pojawiła się u niej sinusioda uczuć. Powiedziała, że potrzebuje dłuższej przerwy, że nie czuje się do końca szczęśliwa. Dała mi jednak do rozumienia, że podczas tej przerwy mam nie wchodzić w nowe związki. Niestety przerwa ta trwała ok 2 tygodnie bo po prostu przypadkowo spotkaliśmy się na mieście. Strasznie biło jej serce. Ustaliliśmy podczas tego spotkania, że dajemy sobie ok 2-3 miesiące porządnej przerwy bez kontaktu ze sobą. Wyczułem, że jest kobietą, która sama nie umie podejmować decyzji, ma z tym problem. Na pytanie czy mnie kocha, odpowiada "nie wiem". Mówi, że jestem dla niej bardzo ważny i facetem numer jeden ale obecnie ma problem z uczuciami do mnie. Jest w ogóle specyficzną osoba jeśli chodzi o uczucia. Nie raz mi mówiła, że nigdy nie wiedziała, że będzie kogoś w stanie pokochać ale mnie pokochała. Na koniec dodała, że podczas tej przerwy jesteśmy po prostu wolni i możemy robić co chcemy, wiadomo o co chodzi. Dodam, że ona nie należy do takich osób. Wywodzi się ze środowiska oraz z domu, gdzie kobieta ma jednego faceta przez całe życie. Nie jest typem imprezowiczki, która wyrywa facetów i sobie z nimi używa. Jest raczej cichą osobą, która stoi z boku. Teraz tak trochę według mnie się popisuje. Mówi, że chce po spotykać się z innymi osobami i imprezować. Nigdy nie trzymałem jej pod kloszem. Wyjeżdżała sobie z koleżankami, gdzie chciała, chodziła sobie z nimi na imprezy.
Trochę o nas. Uchodzimy wśród znajomych za parę dobraną idealnie. Mamy naprawdę wiele wspólnego pomimo dużej różnicy wieku. Ja zawsze zresztą na mój dość młody wygląd mogłem pozwolić sobie wyłącznie na młode partnerki i z takimi mi zawsze było najlepiej. Okazywałem jej zawsze dużo miłości, wsparcia, nigdy nie usłyszała ode mnie przykrych słów. Jestem z tych co noszą swoje partnerki na rękach, komplementują ale są przy tym męscy i twardzi. Mieliśmy wspólne plany, marzenia. Doszło nawet do tego, że kupiłem dla nas mieszkanie, do którego mieliśmy się wprowadzić w przyszłym roku. Mamy te same poglądy na świat, związek, rodzinę. To nie było zauroczenie tylko 2 lata prawdziwej i pięknej miłości z obu stron dlatego nie wierzę w inne zakończenie tej historii jak happy end.
Kocham ją strasznie i czuję, że ona mnie też ale jest w niej ta duma i honor, które nie pozwalają na szybki powrót. Sama powiedziała, że musi być konsekwentna, tak jakby ta przerwa to po prostu jakiś jej plan, który po prostu musi zrealizować aby mi wybaczyć w pełni. Denerwuje mnie tylko to, że dała przyzwolenie podczas tej przerwy na wiadomo co. Nie chcę być traktowany jako rezerwa, za bardzo znam swoją wartość. Z drugiej strony nie wierzę, że ona mogłaby to zrobić. Jest zbyt dobrą i też uczęszczającą do Kościoła osoba.
Nie chcę rad w stylu "dwa razy do tej samej rzeki się nie wchodzi" bo każdy przypadek jest mocno indywidualny. Jednym się udaje, drugim nie. Traktuję ten wpis jako swego rodzaju wyrzucenie z siebie tego co czuje, tak mi jest lżej. Może znajdzie się akurat osoba, która miała podobną historię, która zakończyła się po jej myśli? Nie wierzę, że prawie 3 lata pięknego związku można zaprzepaścić 2 tygodniowym rozstaniem. Oboje podświadomie czujemy, że jesteśmy sobie pisani i po prostu trudno będzie nam znaleźć tak oddanych sobie i dobrze dopasowanych partnerów życiowych o podobnych poglądach i podejściu do życia. Czy mogą w dziewczynie ponownie obudzić się uczucia? Ostatni raz jak się z nią widziałem, daliśmy sobie buziaka w usta, nie protestowała i powiedzieliśmy do zobaczenia za 2-3 miesiące. Jestem twardy, nie dzwonię, nie smsuję, nic nie robię choć zasypiam i budzę się z myślami o niej. Drogie Kobiety jak to z Wami jest podczas takich przerw czy rozłąk, kiedy nastąpiły nie na skutek zdrady, złego traktowania. Powiedziała, że już zrozumiała powód rozstania i jest ok. W jednej z rozmów telefonicznych powiedziała mi też, że chociaż nie lubi takich wzniosłych tekstów, to też czuję, że kiedyś i tak się zejdziemy. Ja po prostu czuję, że się kochamy ale jest w niej ta blokada. Dodam już tak na zakończenie, że ostatnim razem jak się spotkaliśmy i obiecaliśmy sobie przerwę, to powiedziała, że i tak chciała zadzwonić po już 2 tygodniach.